nie chcę żebyś tak do odbierała. Postaram sie obiecuję. Uczmy się oboje. I nie bój się, słońce. Nie masz się czego bać. Moje serce już tyle razy dostało tłuczkiem, że jeden raz w tą, czy w tą nic nie zmieni. Nie bój się, otwórz siebie. Wiem że mi to prosto mówić. Twoja sowa udziobała mnie w palec. Chyba mam przestać albo zapijać herbatę nalewką, albo przestać gadać głupoty. Jest jeszcze jedna kwestia o której powinienem Ci powiedzieć. Ale to chyba jak wytrzeźwieje. Chyba że masz ochotę teraz.
zaczynasz histeryzować. Połóż sie spać. Nie przeżyję, jeżeli przez nie będziesz chodzącym, pięknym Zombie. To drażliwa kwestia. Chodzi o moją matkę i o Mirandę. Wtedy w Herbacianym Raju... Zachowywałaś się jak nie Ty. Jak jedna z nich. Jak połączenie ich obu. Używałaś tych samych zwrotów, uderzałaś w te same punkty. Wiem, zasłużyłem sobie na to. Ale męczyło mnie to. Że moja kochana bezpieczna Iss... Idiotycznie pomyślałem że potraktujesz mnie tak jak one. Stąd ta nasilona niepewność, dramatyzowanie. Boję się że Cię stracę.
pasuje ci jutrzejszy ranek? chciałbym wytrzeźwieć na to spotkanie. jest weekend, a Juno i Kapitan Hak chyba poradzą sobie bez Ciebie jakiś czas. fontanna
Tak piszę, bo się stęskniłem. Jak z Juno? Jak ty się czujesz? Chciałbym się spotkać. Tak żeby nawet posiedzieć i popić herbatę z przypalonego czajnika. Chcę ci coś pokazać. Bardzo ważna dla mnie rzecz. Chciałbym żebyś to zobaczyła. Czekam na odpowiedź
O nie kochanie, musimy się spotkać w tej klasie. To co chce Ci pokazać- nie mieści się w moim mieszkaniu. Będę tam na Ciebie czekał dziś wieczorem. Ubierz się tylko ciepło.
Nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknie. Za twoimi dłońmi, ustami. Za twoim uśmiechem. Nie potrafię się pogodzić z tym że nie jesteśmy razem. Że oboje zdecydowaliśmy. Jestem taki na siebie wściekły. Ilekroć widzę że przechodzisz obok mojej kamienicy, mam ochotę wybiec z mojego mieszkania i przytulić Cię do siebie. Moje życie straciło sens. Kocham Cię, i nie potrafię bez Ciebie żyć. U mnie w mieszkaniu został Twój notes i sukienka. Czy chcesz abym Ci to wysłał pocztą? A może żeby ładny materiał się nie zniszczył Ci ją przyniosę? Zdecyduj.
Nie chcę Ci się narzucać. Ani niczego komplikować. Ale tak ślicznie wyglądasz w tej sukience że szkoda zeby deszcz ją zniszczył. Nie jestem gotowy jednak się z Tobą zobaczyć. Wiem że się rozpłaczę. Nie chce stracić szacunku w Twoich oczach. Jestem taki zabiegany że mogę nie znaleźć czasu żeby to Ciebie zajść. Zapakuje w odpowiednią paczkę i wyśle Ci pocztą. Na pewno jest jakiś zaklęcie. A po za tym nie chcę się narzucać.
Śnię o Tobie co noc. Budzę się, szukam twoich ust. Jestem wrakiem człowieka. Sam sobie wbiłem nóż w serce. Może mieliśmy jeszcze szanse być szczęśliwi. Może obje musieliśmy od siebie odpocząć? Wiem że to nie realne, ale chciałbym mieć Cię na chociaż parę minut znów ws sowich ramionach. Móc poczuć zapach Twoich włosów. Całować Twoją szyję. Dać Ci te cholerne kwiaty na które jestem uczulony. Wywołać na Twojej twarzy uśmiech, ten który kiedyś był zarezerwowany tylko dla mnie. Znów słuchać Twojego cichego oddechu jak spisz. Czemu nie możemy być ze sobą szczęśliwi? Nie powiedziałem Ci tego w tej sali ale nigdy nie przeszkadzało mi to ze chcesz być aurorem. Nawet przestało mi przeszkadzać że jesteś taka niezależna i odważna. Zaakceptowałem wszystko. Bo Cię kocham. I nigdy nie sądziłem że będę musiał z Ciebie zrezygnować. Zrezygnowałem. Bo myślałem że tak będzie lepiej. A co rano mam ochotę zatrudnić kogoś kto rzuci na mnie Avada Kedavre. Dziś odwołali mi trening bo strasznie pada, i jest mgła. Może przyszedł bym dzisiaj? Jeżeli nie masz innych planów. Chciałbym się z Tobą spotkać.
W Twoim życiu wszystko wywraca się do góry nogami, a Ty dopiero teraz się odzywasz? No wiesz co, teraz mi głupio! To wcale nie znaczy, że się starzejesz, bo przecież, halo, w każdej chwili możemy sobie zbudować zamek z piasku! W Hogwarcie nie ma koni, więc tu jest problem, a nie będę wracał oglądać mordek mojej kochanej rodzinki tylko dla naszych ulubionych koni (kiedy ostatnio byłem w domu, mój wierny Apollo się oźrebił, dzielny chłopiec!), ale zamek, czemu nie! Wystarczy jedno słowo, a będę do Twoich usług, Skarbie, na wyłączność. Powiedz mi tylko, błagam, że nie siedzisz całymi dniami zawinięta w kokon z koca, wpieprzając lody wprost z pudełka? Bo wtedy musiałbym się zacząć martwić. I mam go zlać? Wystarczy słowo!
TEN FORT TO JESZCZE LEPSZY POMYSŁ, trzeba trochę poczekać na lepszy śnieg... ale w sumie od czego jest zaklęcie zamrażające? I można by było wziąć dużo ludzi i urządzić wielką, ogromną bitwę na śnieżki! Jezu, przecież to genialne! Jesteś małym geniuszem! I trzeba to zrobić KO-NIE-CZNIE, bo do wakacji jeszcze przecież tak daleko, nie mógłbym się doczekać tej szalonej wyprawy. Jestem za jakimś odległym i dzikim miejscem, może Alaska, co? Znajdziemy opuszczony autobus i pomieszkamy tam miesiąc, jedząc tylko to, co upolujemy! Wiem, że jesteś damą, ale jesteś przecież twarda, pasuje mi w sumie do Ciebie wizja pustelnika. Nie mam nic złego na myśli, żebyś sobie nie ubzdurała! Po prostu los pustelnika jest ciężki do udźwignięcia, wiesz, a Ty byś go udźwignęła. I gdyby nastała apokalipsa zombie, też byś sobie poradziła. Dlatego mówię, że wtedy bym się dopiero zmartwił! Wiem przecież, że nigdy byś się nie dopuściła czegoś takiego, o ile nie zostałabyś doprowadzona na sam skraj. Pozdrów Juno! A gryfa muszę wpaść obejrzeć, zawsze chciałem jakieś szalone zwierzę. Jeremiasz jest świetnym kompanem, ale szybko się nudzi. Szkoda, chciałem kogoś zlać. Kto tak mówi, to o tym sercu? Chyba jednak kogoś zleję. Ty bez serca i królową lodu? Przecież to niedorzeczne!
Tak długo nie pisałyśmy ani nie widziałyśmy się, że trzeba to nadrobić. Mam sporo do opowiedzenia, a ostatnio chyba nikt nie ma czasu mnie wysłuchać, a jak już ktoś chce to mnie do tego zmusza. Dobrze, że papier nie gęga i nie nawija co chwile... "Napisz jej o szpitalu Olivera. Napisz jej o spotkaniu z Charlie. Napisz o kłótni z Levitoux. Napisz o związku z Villiersem." Kiedy masz czas, no i czy w ogóle masz ochotę?
Tylko jest mały problem... Ostatnio się za bardzo wygadałam, za bardzo chciałam z siebie wszystko wyrzucić i wiesz co? To była najgorsza decyzja jaką kiedykolwiek podjęłam. To było coś najgorszego co mogło mnie spotkać. Nigdy wcześniej, nigdy! Przysięgam, nigdy nie żałowałam czegoś tak mocno jak w tym momencie... Coraz bardziej czuję, że Hogwart to nie miejsce dla mnie. Isolde, muszę. Muszę pomóc Oliverowi. Odeszłam z mieszkania, z jego życia. Unikam wszystkich, którzy byli mi bliscy. Isolde... Nie wiem co się dzieje. Wiem, że m tego z głowy nie wybijesz, ale... Muszę przejąć obowiązki brata, choćby nie wiem co, oddam mu wszystkie pieniądze jakie na mnie stracił. Wszystkie.
Widzisz... Jakiś czas temu... Tak z dupy to wszystko wyszło. No nie wiem właściwie dlaczego, ale... Dobrze wiesz, że zdarza mi się czasem coś wziąć. Wiesz, że czasem kończy się to fatalnie. Najpierw był Mellow. Potem się pojawił Kai, nie wiem dlaczego. Po prostu zajebisty kumpel. Chciał się napić, pogadać. Ale... Nie wiem! Serio! NIE WIEM! Przespaliśmy się, czuję się fatalnie, bo wiem, że kocha Mattie. Zdaję sobie z tego sprawę, naprawdę! Płakać mi się chce, jak sobie o tym pomyślę, wiesz? To jest strasznie upokarzające. No bo... W moim życiu ktoś jest. Ktoś, przy kim poczułam się potrzebna, tylko wszystko prysnęło rano. Kiedy wpadła jego siostra do mieszkania, zastała nas w dwuznacznej sytuacji i... Zaczęli się kłócić. Ona się wyprowadziła, ja zostałam. Potem Oliver się zaćpał, wylądował w szpitalu. Charlie wróciła, opowiedziała mi taką masakrę, że najchętniej bym w tym momencie umarła, żeby tylko ONI mogli wyjść na prostą, ale tak się nie da. Wmówiłam bratu, że zrobię wszystko byleby on i Charlie mogli żyć szczęśliwie. Oddam im pieniądze, za to, że tyle mnie utrzymywali. Oddam wszystko byleby jakoś to funkcjonowało. Muszę. Teraz to ja wezmę na głowę jego obowiązki, ale...
Ten chłopak. Nie chcę go stracić. Wiem! WIEM! WIEM! To Villiers! Tak, to Villiers, który tak mi zawrócił w głowie! Isolde... Co ja mam robić? Zniknąć, uciec... Co robić?
Zresztą alkohol zniszczyłby nastrój, no bo jak to tak, bitwa na śnieżki a potem rzyganie pod stołem? Ewentualnie kropla rumu do herbaty byłaby w porządku, ale liczę, że na taką okazję zrobisz nam gorącą czekoldę i jakieś ciastko! (Pomógłbym, naprawdę, ale podejrzewam, że nie chcesz mnie u siebie w kuchni.) Cóż, tak czy siak, jako męski mężczyzna polować dla nas będę ja! Ty będziesz gotować, a Juno patroszyć, na pewno się ucieszy! Gdyby nastała apokalipsa zombie, nie byłabyś sama, bo przecież nie odstąpił bym Cię na krok, co nie? Wszystko dlatego, że "normalny" związek jest nudny i nikt nie wytrzymałby długo w "normalnym" związku. Nie zwalaj tego na siebie, moja droga, z Tobą jest wszystko w najlepszym porządku! Po prostu najwyraźniej spotykałaś do tej pory nieodpowiednich dla siebie facetów. Niekoniecznie nieodpowiednich w ogóle, tylko dla siebie. I nie mów mi więcej, że nie masz serca, bo wtedy by się okazało, że na próżno udaję mądrego i że żyję w jednym wielkim kłamstwie!
wiesz, że nie mogę zatrudnić się jako kelnerka. Nie pogodzę wtedy już w ogóle szkoły i pracy. Muszę nadrobić wszystko. Jest naprawdę kiepsko. Nie chcę pożyczać, mam za duży dług w stosunku do Olivera. Is, naprawdę muszę. Może jeszcze tydzień, ale dam radę! Zobaczysz. Diabli złego nie biorą, a ja... No wiesz, ze mną jest już ok. Naprawdę! Nie zgrywam się.
To mnie tym bardziej byś u siebie w kuchni nie chciała. Ja bardzo lubię gotować, naprawdę bardzo, ale nic nie poradzę na to, że jak chcę coś dla przykładu ubić, to kończy na suficie zamiast w misce. Przykra sprawa, będę sobie musiał znaleźć zdolną żonkę, żeby nie umrzeć z głodu. Zawsze możesz przyjść po przytulaska, w dzień czy w nocy, Issie, jestem Twoim prywatnym automatem z przytulaskami, pamiętaj! Nie rozumiem tylko, po co udajesz twardszą, chłodniejszą albo bardziej nieczułą, co? No przecież nie dam Ci być pustelnikiem, co nie? Nie ma mowy! A u mnie się dzieje tyle, że aż nic. Otaczają mnie tak bardzo nudni ludzie. No ja rozumiem od czasu do czasu imprezę, ale przecież to się robi już monotonne, kiedy się zalewają co noc, co nie? I już przestałem na nie chodzić, więc mi nudno, ale mam nadzieję na szukanie seryjnego mordercy z taką jedną fajną osobą, tylko jakoś nie wiem jak ją wyciągnąć w sumie.
kocie wiem, że się martwisz. Wiem to. Naprawdę. Jednak zaufaj mi, choć raz. Wiem, że nie jestem dobrym materiałem na osobę, której się ufa, ale no przecież chyba wiem kiedy z czegoś wyjść. Z prochów wyjdę, jak nie dziś to jutro. Nie ćpam, sprzedaje tylko. Znaczy dobra, czasem biorę, wiesz o tym, ale tego się nie oduczę, to za dużo by mnie kosztowało. Odwyk i te sprawy, to trochę żałosne. Nie chcę skończyć jak brat. Serio myślisz, że moje życie będzie jeszcze gorsze niż Olivera i Charlie? Kto ich wtedy ogarnie...
Wewnątrz eleganckiego pakunku, zapakowany był płaszcz. Było to okrycie, które parę dni wcześniej Isolde straciła w mało przyjemnych okolicznościach. Było jednak one pozbawione ewentualnych śladów po tamtych przeżyciach, łącznie z tamtejszym zapachem, wyglądał jak nowy.
Is. Po prostu. Za wszystko. Dzięki... Po raz kolejny. Watson.
Dołączony podarunek:
Słoiczek z pysznymi ciasteczkami z Hogs, ozdobiony czerwoną kokardą, oraz zapakowana w folię herbata smakowa. Smaki są przemienne. Módl się, żeby nie było czasem herbaty o smaku woszczyny.