Impreza? Zajebiście! Ale mam szlaban u Blythe'a, więc nie wiem czy mu coś nie odjebie i nie wymyśli sobie czegoś...Chyba że masz jakieś wtyki i możesz umorzyć mi szlaban heh. Na 97,8% może się zjawię.
Presti
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Bardzo się cieszę, że organizujecie z Farai imprezę integracyjną. Przyjezdni powinni się zaaklimatyzować i czuć pewnie w towarzystwie Gryfonów, dlatego całkowicie popieram i oczywiście liczę na to, że razem z innymi prefektami zadbacie o porządek. Mam tylko pytanie - czy nie potrzebujecie pomocy w organizacji? Jeśli tak, pisz śmiało, chętnie Wam pomogę. Oczywiście na samej imprezie nie będę Wam wchodził w drogę. Ufam, że poradzicie sobie w trakcie.
Wiedziałem, że szybko za mną zatęsknisz. Masz jakąś sprawę? Rzygam już tymi przyjezdnymi. Szukam dobrego zaklęcia, aby zniknąć ich wszystkich. Znasz jakieś?
Madness
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Nie? Serio? No już. Pisz co ode mnie chcesz. No racja. Ktoś musi ich prowadzić za rączkę i wycierać noski, żeby się dobrze tutaj czyli. Rzygnę zaraz. Czyli nie znasz dobrego zaklęcia na znikanie? Chujowo, tak bardzo chujowo Is.
Powiało grozą, mam się już bać? Posłałbym ich nocą do zakazanego lasu na spacer przy świetle księżyca. Nie wiem czy zwierzęta by się nie potruły, ale warto by było zaryzykować. Is, nie jęcz. Lepiej przestań trzymać ich za rączkę i znajdź dla mnie trochę czasu. Wiesz. Poniańczysz i mnie. Ja nadal pamiętam, że przegrałaś ze mną zakład. I wisisz mi coś dobrego.
No tak! Z lochów wychodzę od tej chwili tylko z obstawą. Is, tak bardzo, że moje serduszko krwawi. Rusza Cię to? No i przegrałaś tym razem. Zresztą jak zawsze. Czasem ma wrażenie, że trudniej zabrać dziecku lizaka.
Słyszałem, że cudowna matka mojego dziecka, wybrała Cię na chrzestną. Super bo mam pytanie. A raczej prośbę. Wbiłabyś do ich meliny i poszukała jakiejś teczki z dokumentami Summer czy coś? Potrzebujemy tego, żeby przenieść małą do prywatnej kliniki.
Villiers
Archibald Blythe
Wiek : 44
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : zaklęcia bezróżdżkowe, opiekun Gryffindoru
Jak sobie radzisz? Masz ostatnio sporo obowiązków, a do tego dzielnie doglądasz przyjezdnych, za co należy się pochwała. Impreza, jak mniemam, była udana. Jednak powiedz mi, czy nie masz zbyt wielu zajęć.
Nawet nie masz pojęcia, jak się za Tobą stęskniłem, jak głupi! (Wcale nie chodzi o to, że śni mi się po nocach Twój sernik na zimno, chociaż to też.) Przez te wszystkie śmieszne wyjazdy, przyjazdy, powroty, nawroty, wzloty, przyloty i to wszystko, zdecydowanie za mało czasu było na komunikowanie się i, no jasna cholera, ja nawet w sumie nie wiem, co u Ciebie słychać! Co u Ciebie słychać, Płaszczko moja najdroższa? Mnie już pięć razy szlag trafił. Siedem miesięcy z rodzicami, dawno tego nie było! Sąsiad się wyniósł i sprzedał konie, stajnia stoi pusta, nie było nawet jak pojechać na kradzionym wierzchowcu w stronę zachodzącego słońca, a w dodatku matka kazała ściąć tę pochyłą jabłoń nad rzeką. Pamiętasz, ile na niej przeżyliśmy? Szkoda mi jej. Bez sensu, że nie mogłem w tym roku do Ciebie przyjechać. Matka do końca postradała zmysły. Jest o krok od wydziedziczenia mnie i wyrzucenia z domu. Znasz mnie, wiesz pewnie, jak bardzo mnie korci, żeby dać jej do tego ostateczny powód... Pieniądze zawsze się jakoś znajdą, a póki Hogwart oferuje mi schronienie, to o dach nad głową się martwić nie muszę. Zanim by mnie wyrzuciła, spakowałbym wszystkie jej srebra, jakie ma w kredensie, sprzedałbym je na Nokturnie, kupił za nie Łódź i wynajął miejsce w porcie w Dover i mieszkałbym tam przez wakacje. Mógłbym zabierać Cię w rejsy i w ogóle. A tak w ogóle, do tej pory nie wiedziałem przez te opuszczone trzy ostatnie tygodnie nauki, ale ostatnio napisałem do szkoły i możesz być ze mnie dumna, ZDAŁEM! Będziesz na szkolnych wakacjach? Musimy się spotkać, nie chcę słyszeć odmowy. Daj znać jak najszybciej.
Powinnaś mieć więcej wiary we mnie, przecież to jasne, że w razie gdyby moja matula chciała mnie pożreć, spieprzałbym tak szybko, że tylko by się kurzyło i od razu przybył do Ciebie. Nie dałbym się zjeść! A pocztówki nie wysyłałem, bo w Yorku nie ma nic szczególnie ładnego i wszystkie, jakie znalazłem, były potwornie brzydkie i godziły w mój zmysł estetyczny. Nie no, żartuję, żartuję, wiem o co chodzi i kajam się, Makrelko, po prostu chodziłem taki zirytowany swoją rodziną, że gdybym się złapał za pióro, wysłałbym Ci tylko jad i nienawiść, a nie lubię rozsyłać takich złych fluidów. Tych kradzionych wierzchowców już nie mamy, ale na szczęście ojciec dalej trzyma konie, matka już kilka razy chciała się za nie zabrać, ale ojczulek nie pozwala. Pierwszy raz widziałem, żeby o coś walczył! Więc mój Szatan i Twoja ulubiona Lady nadal są, tylko trochę znudzone życiem. Sam jakoś nie miałem weny, żeby pojeździć, bez Ciebie to jednak nie jest aż tak zabawne. A jabłoni mi naprawdę szkoda. Matka na pewno zrobiła to złośliwie, bo ja jej nawet w całym swoim życiu chyba nie widziałem z tamtej strony posiadłości. Ale przecież my się nie poddamy i nie damy wykorzenić naszego dzieciństwa! Nie możesz się poddawać, no proszę Cię, teraz to jest pojedynek. Już ja coś wymyślę. Co Ty na to, żeby w następne wakacje zbudować tam jakiś fort? Albo nawet jeszcze w te, jakoś w ostatnim tygodniu albo coś takiego. Przestań, nigdy nie wziąłbym od Ciebie pieniędzy! I nie chodzi o to, że nie chcę od Ciebie i Twoich rodziców pomocy, bo wiesz na pewno, że bardzo to doceniam, ale obawiam się, że bym ich nie miał jak zwrócić, a to się nie godzi, Makrelko. W razie czego wiem, do kogo się zwrócić. Dziękuję. Naprawdę, nie wiem, co bym bez Was zrobił. Oszalałbym. Ale zgodnie z Twoją radą, jeszcze trochę wytrzymam na matczynym garnuszku. Nie po to się męczyłem przez te wszystkie lata, żeby teraz wymięknąć. Wolę odejść w chwale i triumfując! Chociaż to pewnie i tak się skończy jak zwykle. W sumie trudno powiedzieć, że się przyłożyłem, bo kiedy czekałem na list z Hogwartu, byłem przez cały czas przekonany, że ze smutkiem mnie poinformują o mojej porażce i o tym, że nie otrzymałem promocji i tak dalej. Ale chętnie zjadłbym tartę cytrynową! Issie, co się dzieje? Tak chociaż troszeczkę nakreśl sytuację. Mam komuś wybić zęby? Bo brzmi to tak, jakbym miał. Poza tym straszna kicha, bo ja jestem teraz w Indiach i byłem przekonany, że się tutaj spotkamy. Gdybym wiedział, że się nie wybierasz, to też bym został w domu, zwłaszcza kiedy wiem, że na pewno potrzebujesz porozmawiać. Może urwę się stąd wcześniej albo znajdę jakiś kominek i zrobię sobie wycieczkę do Anglii, tak, żeby nikt nie zauważył?
nie ma znaczenia kim jestem. Słyszałem, że w tych Indiach zorganizowali dla nas jakąś niesamowitą imprezę. Szkoda by było gdyby Cię zabrakło, nie sądzisz? Lepiej się zjaw, będzie fajnie!
Ta, ty i twoje groźby. Jak zawsze konkretna, ale spoko. Jak bardzo chcesz to cie złapię tylko później nie marudź, że nie podoba ci się za co złapałem. Sumienia nie mam, ale z tym potworem to lekka przesada chyba?
Taka groźna. Tylko złapię, nic więcej robić nie będę. Nie wyobrażaj sobie nie wiadomo czego. Nie znam się na tym. Lepiej powiedz gdzie w tej zapyziałej wiosce chcesz się spotkać.
Nazwą? U nieudacznika brzmi o wiele lepiej. Więc rusz swoje krągłości, bo można powiedzieć, że się stęskniłem za tobą , ktoś dziś stawia i to nie jestem ja.