Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Klif

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32739
  Liczba postów : 108836
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Klif - Page 9 QzgSDG8




Specjalny




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Lip 11 2010, 16:00;

First topic message reminder :


Klif


Z wysokiego brzegu morza, który obmywają fale, cieszyć się można przepięknym widokiem. Kiedy stoisz na klifie, możesz zobaczyć cały ocean, jak i część plaży. Wieczorem zaś widzisz zachód słońca, czyli najbardziej romantyczny pejzaż z istniejących. Tutaj woda jest głęboka, więc każdy odważny może wskoczyć w rozbijające się o klif fale. Później musisz kawałek podpłynąć do płaskiego brzegu, ale jeśli skoczyłeś z takiej wysokości, pływanie nie powinno Ci być obce. Tutaj słońce wydaje się mniej gorące niż wszędzie, dzięki zimnym podmuchom wiatru.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Sylvio Mayrs
Sylvio Mayrs

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 85
  Liczba postów : 78
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Sie 15 2010, 01:16;

Wykrzywił usta w czymś na kształt uśmiechu, jednakże kto go nie znał, nie wiedział, że ten grymas nim właśnie był. Nawet nie próbowała zaprzeczyć jego słowom, widocznie trafił w sedno.
Wolał już nie patrzeć w dół, jeszcze w ostatniej chwili rozmyśli się, a tego nie chciał najbardziej. Weźmie go za pierwszego lepszego Puchona, bo dzielni i odważni Gryfoni nie tchórzą w ostatniej chwili. I wszelkie jego zapewnienia o byciu mieszkańcem Ravenclawu, będzie mógł sobie odpuścić.
- A… - pokręcił głową, odliczać zaczęła w momencie kiedy miał jeszcze coś do powiedzenia. Na szczęście nie było to nic ważnego. Trzy… dwa… czekał na jeden, ale długa przerwa jaka nastąpiła nie zapowiadała szybkiego skoku. Chyba teraz czas na jego drobną podpowiedź:
- Teraz już jeden.
Zacisnął tylko mocniej dłoń, dając jej do zrozumienia, żeby nawet nie próbowała się wycofać. Zanim sam się rozmyślił, co mogło się zdarzyć nawet w tej chwili, skoczył. Nie było to takie trudne, jak już stanęło się na krawędzi. A gdyby tak zamknąć oczy? Ale nie, nie po to się skacze, aby wrażenia z najlepszej części usłyszeć od innych. Nie poczuł albo przeoczył w tym wszystkim ciągnięcia Effie za sobą. Może postanowiła zrobić to, bez jego większego udziału.
- Na Merlina! - zdołał tylko tyle z tych cenzuralnych słów, nim znalazł się pod wodą. Nie zdążył nabrać powietrza, więc szybko zaczął płynąć w górę. Wszystko było pięknie, tylko Sylvio nie był wybitnym pływakiem. W tym momencie machał rękami porównywalnie do kota, który przez swoją nierozwagę znalazł się w wodzie. Rozglądał się jeszcze uważnie za dziewczyną, nim wypłynął i łapczywie zaczął łapać powietrze.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Klif - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Sie 15 2010, 13:50;

Już nie było odwrotu, na dodatek "jeden" którego wypowiedzenie tak przeciągała, nadeszło jak dla niej, niezwykle szybko. I już poczuła, jak Sylvio mocniej zacisnął jej dłoń, kiedy to właśnie miała ostatnią chwilę, aby jednak zrezygnować. Jak jeden, to jeden. I z tą myślą też skoczyła do przodu. Z głośnym krzykiem zlatywała z tego wysokiego klifu. Początkowo zamknęła oczy, jednak zaraz przypomniała sobie o tym, że miała tego nie robić. Nim jeszcze zderzyła się z ciemną taflą wody, podniosła powieki. Nie napatrzyła się za wiele, bowiem zaraz wpadła do oceanu, nabierając uprzednio jedynie nieco powietrza. Całe szczęście tutejsza woda pozostawała i wieczorami ciepła. Na nic nie czekając pod wodą obróciła się i skierowała ku górze. Wyłoniła się z ciemnej tafli, zaczerpując powietrza i czując jak serce jeszcze wali jej jak szalone. Dryfując rozejrzała się za chłopakiem, który jak się okazało był nieopodal. Podpłynęła odrobinę w jego kierunku.
- Jeszcze kiedyś to powtórzę - powiedziała z lekkim rozbawieniem. Właściwie to skakanie z klifu nawet się jej spodobało. Sam skok był prawdziwie niezwykłym przeżyciem.
Powrót do góry Go down


Sylvio Mayrs
Sylvio Mayrs

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 85
  Liczba postów : 78
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Sie 15 2010, 19:58;

W tym momencie Sylvio był pewien tylko jednego. Powtórzy to przynajmniej raz zanim wróci do Fowey. Po zdawkowym uspokojeniu oddechu, powoli zaczął płynąć do brzegu. Nawet jakby chciał szybciej by tego nie zrobił. Pływak z niego tak samo nędzny, jak gracz Quidditcha albo i nawet gorszy. Żaden wysiłek fizyczny, nie był jego mocną stroną. Jakby zaliczyć do nich przemierzanie milionów schodów i zrobić z tego jakąś konkurencję, to nie miałby sobie równych. Jednakże nie można porównywać tego do pływania, ani innego bardziej złożonego sportu.
- I tutaj w pełni się Tobą zgadzam, ale nie skoczyłbym o innej porze dnia. O ile nawet cudem wstałbym z łóżka, nie przywlókłbym się na klif.
Inaczej wszystko straciłoby urok, w ciągu dnia jeszcze zmusili by go do stania w kolejce. Bo przecież co i raz ktoś wpadał do wody krzycząc, nie przymierzając jak panienka. Musiał dbać przecież o swoje zdrowie psychiczne przez co rozumiał unikanie tłumów oraz słońca.
W trudach dopłynął do brzegu, dyszał gorzej niż kiedy ostatni raz musiał gdzieś podbiec. Warte to było tego co przeżył wcześniej. Rozłożył się krzyżem na piasku, który czekał tylko na to, aby wszędzie się do niego przykleić. Nieodparty urok malediwskich plaż.
- Jednak nie takie straszne, jak spodziewałaś się tego, prawda Ślizgonko? - na razie nie miał siły podnieść głowy, chociaż na tyle, aby zerknąć na ocean. Nie uspokoił jeszcze oddechu, a to zajmie mu jeszcze jakiś czas.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Klif - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Sie 15 2010, 21:02;

Zanurkowała na chwilę pod wodą, a nieco bliżej brzegu, ponownie się wyłoniła. Przepłynęła jeszcze ten fragment, kiedy woda sięgała jej zaledwie nieco ponad pas, przeszła już po piaszczystym dnie, na brzeg. Dotarłszy usiadła nieopodal Slyvia po turecku na piasku. Zmęczona podparła się rękoma, głęboko oddychając.
- Jednak w dzień zapewne więcej tu widać - przyznała, choć takie skakanie nocą miało w sobie jakiś urok. Może kiedyś spróbuje i wcześniejszą porą skoczyć. Z resztą była pewna, że gdzieś niedaleko jej domu także powinien się znajdować klif. Zgarnęła ręką swoje mokre włosy i wykręciła je, aby choć nieco przestała spływać z nich woda.
- Owszem, wcale nie było najgorzej - powiedziała z delikatnym uśmiechem na ustach. Chciała zakończyć to zdanie podobnie, czyli zwracając się do niego względem domu do którego należy. Tym samym przypomniała sobie, że nadal nie powiedział jej z którego właściwie jest.
- Gryfonie, Krukonie, Puchonie? - Zakończyła spoglądając na niego i wymieniając pytającym tonem domy po kolei. Zielonych odrzuciła od razu, nie kojarzyła go, nie mogli być więc raczej z jednego domu.
Powrót do góry Go down


Sylvio Mayrs
Sylvio Mayrs

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 85
  Liczba postów : 78
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPon Sie 16 2010, 21:15;

Uspokojenie oddechu zajęło mu jakiś czas, zanim tego nie zrobił, postanowił się nie odzywać. Nie miał zamiaru się dodatkowo męczyć.
- Krukonie. - nie miał zamiaru dłużej przeciągać tego z jakiego jest domu. Prędzej czy później się dowie, a robienie jakiejś tajemnicy, było niedorzeczne. - Uciekasz, czy zostaniesz przez jakiś czas?
Po mieszkańcach tego domu można spodziewać się wszystkiego, więc i takiej możliwości nie wykluczał. Aczkolwiek takie rozwiązanie nie było tym czego oczekiwał. Nie codziennie rozmowa ze Ślizgonem, bądź Ślizgonką nie zaczynała się od wyzwisk, a i uroda dziewczyny, przemawiała za tym, iż nie chciał, by zniknęła.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Klif - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyWto Sie 17 2010, 00:37;

Spojrzała na swoją mokrą sukienkę, która to niemożliwie się do niej obecnie lepiła, przez co na pewno nie było jej cieplej, a wręcz przeciwnie. Uznawszy, iż przydałoby się coś z tym zrobić, wyciągnęła więc swoją różdżkę i skierowała na szare ubranie
- Silverto - wypowiedziała zaklęcie, a sukienka w momencie zupełnie wyschła. Podniosła po chwili wzrok i spojrzała na Sylvia który to wymienił swój dom.
- Nie wiem. Właściwie mogę zaraz uciec, w końcu jestem gryzącą i lubiącą jedynie swój własny dom Ślizgonką - Rzekła pół żartem, pół serio, jakby tą możliwość przez chwilę rozważając.
- Mimo wszystko póki co jednak się jeszcze nigdzie nie wybieram. - Dodała po chwili, aczkolwiek od początku nie miała zamiaru już gdzieś uciekać. Poza tym jednakże musiała przyznać, że chyba jeszcze nie zdarzyło się jej jakoś w większej mierze unikać Krukońskiego towarzystwa.
Powrót do góry Go down


Sylvio Mayrs
Sylvio Mayrs

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 85
  Liczba postów : 78
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyWto Sie 17 2010, 01:20;

Piasek miał wszędzie we włosach czy ustach. Koszulka i spodnie całe się od niego lepiły, również w oczach znalazło się kilka ziarenek.
Paskudztwo.
- To Ty powiedziałaś.
Dźwignął się do siadu i starał się wypluć wszystko. Bez większych rezultatów, przynajmniej tych oczekiwanych. Zrażenie do siebie Effie, mógł zaliczyć do skutków swego postępowania. Prezentacja wysokiej kultury wypadła mu wybitnie. - Nie śpieszysz się zbytnio.
Przesunął się bliżej jakiejś skały, szukał w niej oparcia, które ku jego szczęściu, była w stanie mu dać.
- Oprócz nocnych spacerów, zaczepiania obcych Krukonów i skoków z klifu, to jakoś specjalnie spędzasz czas na koloni? - a co mu szkodziło zadać banalne pytanie. Od plucia, teraz większość rzeczy była lepsza. Nawet i to. Ach, to pierwsze wrażenie.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Klif - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyWto Sie 17 2010, 15:04;

Uniosła brwi spoglądając na plującego Krukona. Może i w tej chwili powinna była rozważyć jednak tą ucieczkę, mimo to ciekawość za bardzo trzymała ją w miejscu.
- Testuję malediwskie drinki i usiłuję odnaleźć ślady czarodziei na tej mugolskiej wyspie - rzekła bez większego zastanowienia. Właściwie nic interesującego tu nie robiła, tyle co każdy, skrupulatnie się obijała. A jakiegoś czarodziejskiego sklepu nadal nie odnalazła. Jednakże nie zamierzała jeszcze odpuścić, w końcu może uda się jej takowe miejsce odszukać.
- A ty co tu robisz? - Zapytała, jednak zaraz zmieniła zadnie. - Nie. Co robisz w wakacje jak nie jesteś właśnie na jakiejś tropikalnej wyspie? - Zmieniła zaraz swoje pytanie. Odpowiedź na nie uznała za prawdopodobnie ciekawszą. Ręką zaczęła rozczesywać włosy, aby strasznie nie poplątały się jej po tym pływaniu. Aczkolwiek i tak obserwowała Sylvia czekając na jego odpowiedź.
Powrót do góry Go down


Scar Lightwood
avatar

Nauczyciel
Wiek : 34
Galeony : 164
  Liczba postów : 165
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyWto Sie 17 2010, 20:46;

Scar co chwilę unosiła nieco wzrok, żeby móc obserwować chłopaka. Tak uroczo krzywił się pijąc whisky, uśmiechał się. Wzięła od niego butelkę, nie pijąc jednak, stwierdziwszy, że na dziś raczej starczy.
- W Slytherinie - odpowiedziała na pytanie Jay`a uśmiechając się. - A jeśli Cię to interesuje, to mieszkam obecnie w Szkocji i... - Urwała, przygryzając dolną wargę, kiedy poczuła rękę chłopaka w swoich włosach. To było przyjemne i rozpraszające jednocześnie.
- Wakacje niedługo się skończą - mruknęła nieco niezadowolona. Teraz czekała ją tylko praca, z czego nie cieszyła się tak jak dawniej.
Po dłuższej chwili, jej dłoń zsunęła się na kolano, kreśląc na nim bliżej nieokreślone wzorki.
Powrót do góry Go down


Sylvio Mayrs
Sylvio Mayrs

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 31
Galeony : 85
  Liczba postów : 78
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyWto Sie 17 2010, 22:48;

Jak nazbyt oryginalne, to nie było. Jedyne miejsce w którym roiło się, tylko od Ślizgonów, to bar. Bo gdzie indziej można testować tutejsze drinki? Nie wiedział dokładnie, gdyż sypiał całymi dniami, a później szkoda mu było tracić czas na te wymyśle trunki. Wódka nie dość, że smakowała i poniewierała, to na dodatek kupienie jej nie było żadnym problemem.
- Jaki entuzjazm, uspokój się, bo mnie nim zarazisz. Drinki i poszukiwania…
Entuzjazmu to i on nie posiadał większego. Za każdym razem, jak otwierał oko niemal zmuszał się, aby wstać z łóżka. Pomijając jedno, góra dwa popołudnia.
- Dla odmiany zastępuję wódkę powiedzmy… ginem, a paczkę fajek ich większą liczbą. - Próbuje też mugolskich ”magicznych” wynalazków. Była to wiedza, nie przeznaczona dla uszu dziewczyny. Sylvio, nie należał do tych osób, które wylewnie mówią wszystko, wszystkim. - Śpię, jem, mrugam, macham pędzlem i uciekam przed obowiązkami.
I to na tyle z ważniejszych rzeczy. Nie wspomniał, że czyta. Grał w niebieskiej drużynie, więc powinno to być jasne.
Powrót do góry Go down


Jaydon Murrey
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 3
  Liczba postów : 607
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptySro Sie 18 2010, 02:12;

- To tak jak ja!- powiedział zadowolony z uśmiechem, zerkając na odstawioną przez dziewczynę butelkę whisky. W końcu jeśli będzie chciał, sam sobie jeszcze weźmie.
- Jestem ze Szkocji- wtrącił kiedy nagle zamilkła prawdopodobnie przez to, że dotknął jej włosów. Oczywiście nie przejął się jej zmieszaniem i kontynuował tą niewielką pieszczotę- I?- zapytał, bo w końcu Scar nie dokończyła, tak się speszyła.
Pokiwał lekko głową.
- Nie lubisz swojej pracy?- zapytał. Z jej tonu wywnioskował, że średnio, chyba, że tylko na okres wakacyjny nie lubi swojej pracy. Bo kto lubi?
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Klif - Page 9 QzgSDG8




Administrator




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptySro Sie 18 2010, 15:58;

Obiektywnie patrząc, cóż więcej było można robić na tropikalnej wyspie? Powiedzmy, że nie było tu zbyt szerokiej gamy zajęć do wyboru. Przynajmniej reszta wakacji, już po powrocie, póki co zapowiadała się bardziej interesująco.
- Powiedźmy, że czas na Malediwach mija mi dość jednostajnie - jeśli uprzednio wymienione zajęcia były jej głównymi tutaj, to rzeczywiście tak musiało być. Oczywiście nie licząc pobytu na bezludnej wyspie, który to na pewno był jednym z ciekawszych wydarzeń.
- Fascynujące zajęcia. Aczkolwiek powiadasz, że machasz pędzlem - rzekła omijając pozostałe wymienione przez niego niebywale absorbujące czynności.
- Czasem także zdarza mi się malować - powiedziała po chwili. Właściwie zdarzało się jej to najczęściej gdy była w Dorset, w szkole o wiele rzadziej. Wówczas malowanie stanowiło dla niej bardzo dobre oderwanie.
Powrót do góry Go down


Scar Lightwood
avatar

Nauczyciel
Wiek : 34
Galeony : 164
  Liczba postów : 165
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPią Sie 20 2010, 15:39;

- Dziwne..., byliśmy w tym samym domu, w Hogwarcie a ja cię nie kojarzę. - zamyśliła się. Powinni nawet być z podobnych roczników. Ale cóż... Scar po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że nie pamięta połowy uczniów, z czasów kiedy chodziła do Hogwartu.
- Szkocja jest niesamowita. - Powiedziała, z uśmiechem wspominając zmienną pogodę, i urok rodzinnego kraju. - Nawet te wszystkie mugolskie zabytki mają w sobie jakąś magię, nie sądzisz? - spytała, opierając głowę obojczyk Jaya.
- Nie chodzi o to, że jej nie lubię. Nawet jeszcze porządnie nie zaczęłam pracy, nie licząc tych kilku przypadków na wyspie - powiedziała. - Po prostu praca to będzie obowiązek, odpowiedzialność, i systematyczność. I będę musiała do tego przywyknąć. - odpowiedziała.
- I... - zaczęła, nie będąc do końca pewną co chce powiedzieć. - I, sądzę, że czas na mnie - powiedziała, po czym niechętnie i z ociąganiem wyplątała się z uścisku chłopaka. - Powinnam się jeszcze spakować, jutro wyjeżdżam - nachyliła się do niego, lekko muskając ustami jego policzek.
Po chwili odeszła w stronę swojego domku.


Ostatnio zmieniony przez Scar Lightwood dnia Nie Sie 29 2010, 22:54, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Angie Saunders
Angie Saunders

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VI
Wiek : 30
Galeony : 129
  Liczba postów : 147
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptySro Sie 25 2010, 11:41;

Angie nareszcie doszła do klifu i rozejrzała się.Było tu naprawdę pięknie .Dziewczyna podeszła bliżej i spojrzała w dół -woda wyglądała naprawdę zachęcająco .Angie od zawsze kochała pływanie ale z klifu nigdy nie skakała na plaży zaczeł jej się nudzić więc doszła do wniosku ,że może tutaj będzie ciekawiej .Ściągneła fioletową sukienkę i buty tym samy pozostając tylko w ciemno zielonym bikini "Póżniej będę musiała się po to wdrapać" pomyślała patrząc na swoje rzeczy .Nie czekając dłużej skoczyła.Woda była idealna do pływania ,Angie wynużyła się z wody i postanowiła popływać skoro już jest w wodzie .Po jakimś czasie Angie była już spowrotem u góry ,gdy była już sucha ubrała się w sukienkę i poszła dalej .
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPon Lut 14 2022, 21:15;

Inaczej to sobie planowałem.
W innym kraju, z zupełnie inną pogodą, o innej porze dnia i z skrajnie inną atrakcją, a jednak jeśli życie nauczyło mnie czegokolwiek, to właśnie tej pokory wobec mojej intuicji, bo choć podążanie za nią nie zawsze przynosi najlepsze rezultaty, to zignorowanie jej nieuniknienie wiąże się z ogromem rozczarowania ciążącym mi na piersi.
- Wiesz... - zaczynam od razu, gdy tylko spotykamy się w umówionym przez nas miejscu, a moja dłoń pewniej splata się z Twoją. - Prawdopodobnie powinienem Cię przeprosić - zdradzam nieco więcej, pozwalając już sobie na cień uśmiechu w kącikach ust, gdy oddzielam nas zdobytym przeze mnie niedawno kwiatkiem, łącząc zielenie naszych spojrzeń. - Ale wolę Ci podziękować, że poczekałeś. Nie wiem, czy stwierdziłeś, że nie jestem Ci winien przynajmniej życzeń urodzinowych, czy może wierzyłeś bezgranicznie, że w końcu się zrehabilituję, ale dziękuję, że nie wspomniałeś o tym, choćby jednym słowem i... - urywam, czuję, że nie brzmię wcale tak dobrze, jak chciałbym w takiej chwili, więc tylko wzdycham cicho, z niedowierzaniem kręcąc głową, gdy pociągam Cię już na krótki spacer w stronę miejsca naszej randki, uwolnioną od kwiatka dłonią przeczesując jaśniejące pod moim dotykiem włosy.
- Poczekasz na swój urodzinowy prezent aż zajdzie słońce? - podpytuję, wyciągając już różdżkę, by dla naszej wygody poukładać skały transmutacją, tworząc nam wygodniejsze schodkowe przejście w stronę klifu. - Nie żeby był w tym jakikolwiek sens poza tym, że wolę czytać swoje wiersze po zmroku...
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyWto Lut 15 2022, 15:26;

Nie miał pojęcia, czego się spodziewać, idąc w miejsce umówionego spotkania. Nie wiedział, dokąd zniknął wcześniej ani dlaczego nie mogli razem przejść się na dłuższy spacer wzdłuż wybrzeża - pozostawało mu jednak zaufać tej chodzącej niespodziance, jaką był Viro Rowle. Starał się nie myśleć o tym, że spotkanie czternastego lutego było wyjątkową okazją, sprawiającą że oczekiwania mimowolnie wzrastały współmiernie do wiecznie nakładanej na ten dzień presji. Jedno z nich chodziło mu po głowie od dwóch dni, przypominając o sobie za każdym razem, gdy tylko łapał zielone spojrzenie; nie potrafił przy nim wytrwać na zbyt długo.
- Tak? - dopytał, jakby udając, że nie ma w głowie żadnego istotnego przewinienia, za które Viro powinien go przepraszać. Nie czuł się jeszcze gotowy, by powrócić do tematu wydarzeń z domku, więc z czujniejszym spojrzeniem i mało pewnym uśmiechem oczekiwał, do jakiej puenty doprowadzi. Splecenie razem palców wydało mu się jednocześnie naturalne i nieco więżące. Dopiero na widok uroczego prezentu uśmiechnął się swobodniej, czując że widmo kłótni już nie wisi mu nad samym karkiem. Choć oczywiście nie znaczyło to, że całkowicie zniknęło. Musnął delikatnie różowy płatek, zachwycony subtelną koroną stworzoną z mniejszych kwiatków.
- W zeszłym roku też miałeś drobny poślizg - przypomniał mu, przyjmując i obracając w palcach smukłą łodyżkę bezimiennego kwiatu, na tyle nietypowego, by na dłużej skradł jego uwagę, nawet w obliczu zieleni virowego spojrzenia. - Ale pamiętałeś, mimo że wtedy zdecydowanie nie byłeś mi nic winien - wyjaśnił, wzruszając ramionami i spoglądając na niego z drobnym rozbawieniem, że nawet Viro czasami nie potrafił znaleźć zadowalających go słów. Nagrodził gon być może trochę skąpo, bo jedynie lekkim pocałunkiem zahaczającym o kącik wargi, jakby nie był pewny, czy może pozwolić sobie na więcej. - Poczekam, na pewno będzie warto czekać.
Już prawie psychicznie nastawił się na uważne pokonywanie skalistego podejścia, nie spodziewając się, że Viro może być tak zaawansowany w zaklęciach transmutacyjnych, by bez większego wysiłku dopasować pod nich ułożenie kamieni.
- Och. Nie wpadłbym, że tak można spacerować po górach - skomentował z wyrywającym się mu uznaniem. Być może po pierwszym jeszcze nie miał pewności, czy skała zaraz nie zacznie się sypać pod ich ciężarem, ale z każdym następnym kamiennym stopniem był już spokojniejszy. - Ale w ogóle... wiesz, że od czasu moich urodzin dałeś mi już prezent? - przypomniał sobie i zaraz dodał, by rozwiać ewentualną wątpliwość: - Twoja poranna wizyta. To była bardzo miła niespodzianka.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Lut 20 2022, 18:00;

Sam jeszcze nie przepracowałem odpowiednio, na ile mój zeszłoroczny wybryk urodzinowy był dla Ciebie, na ile zrobiłem to wszystko dla siebie samego i dla poczucia, że robię cokolwiek, nawet jeśli tym czymś miało być tylko zamieszanie w związku, o który zbyt długo byłem zazdrosny. Jak się okazało - niepotrzebnie, dostrzegając jedynie pięknie ozdobione ogrodzenie, będąc nieświadomym popękanych fundamentów.
- Zdecydowanie lepiej radzę sobie z podążaniem za spontanicznym pomysłem, niż planowaniem na konkretną okazję - przyznaję ostrożnie, bo i choć rozumiem sam zamysł urodzin, rocznic i świąt, to jednak zawsze mam wrażenie, że to te pozbawione okazji prezenty są najprzyjemniejsze, bo i pozbawione są tych niepotrzebnie nagromadzonych oczekiwań, na które można zupełnym przypadkiem wpaść.
Wykręcam głowę w Twoją stronę, nie będąc pewnym, czy naprawdę poczułem drobny opór Twojego ciała, czy jednak tylko go sobie wyobraziłem, doszukując się problemów i protestów, na każdym stopniu bojąc się Twojej krytyki czy rozczarowania.
- Gdyby nie transmutacja, to nigdy bym nie zdobył żadnego szczytu. No... Poza tym jednym, w Atenach, półtora roku temu. Góra Lycabettus. Po części dlatego, że i tak jest przystosowana pod turystów, a po części dla mojego ówczesnego towarzysza mugola, którego umysł szanowałem zbyt mocno, by mieszać mu w głowie magią. Przeznaczenie wynagrodziło moją cierpliwość niezwykle dorodnymi zbiorami pędów sosny z samego szczytu, z których później wspólnie zrobiliśmy naprawdę wyśmienitą nalewkę -  rozgadałem się z łatwością, w słowach jak zawsze odnajdując ucieczkę przed jakimkolwiek dyskomfortem, który próbował przedrzeć się do mnie wspomnieniami naszej kłótni.
- Hm? - zachęcam Cię cichym pomrukiem do rozwinięcia Twojej myśli, lekkim ściągnięciem brwi zdradzając, że nie mam pojęcia o czym mówisz, by w końcu zaśmiać się cicho, czując przyjemną lekkość w sercu przy Twojej odpowiedzi - Wolałbym, by takie sytuacje były normą, nie nie prezentem... - przyznaję ostrożnie, po Twojej reakcji na nazwanie nas parą nieco zaczynając wątpić, że naprawdę mógłbyś tego chcieć, jednak nie zamierzając przez to rezygnować ze starań, które same w sobie były przecież dla mnie tak przyjemne.
- Praca w Hogwarcie przyzwyczaiła mnie do porannego wstawania. Normalnie raczej wolę korzystać z nocy, niż z dnia, więc... - urywam, musząc zmrużyć nieco oczy w skupieniu, gdy próbuję odnaleźć oznaczone przez siebie miejsce, pierwszym demaskującym zaklęciem, które wyrzuciłem z siebie tak pewniej, zupełnie nie trafiając do celu. - Więc jak na razie jesteś jedynym motywatorem, żeby tak pozostało... - ciągnę nieco półobecnie, próbując nie dopuścić do siebie większej paniki, że naprawdę mogłem zjebać aż tak potężnie i mało widowiskowo. Puszczam Twoją dłoń, by zrobić kilka szybkich kroków, mając przed oczami wyobraźni pozostawiony tutaj koc i piknikowy kosz z zakupionym w restauracji jedzeniem.
- Jeśli powiem Ci, że dobrze widzi się tylko sercem, a najważniejsze jest dla oczu niewidoczne, to... - zaczynam, jednak to właśnie w tym momencie w końcu udaje mi się odnaleźć spojrzeniem markowany kamień, a więc i mogę w końcu odkryć dla Twoich oczu starannie przygotowany piknik z obsypanym miękkimi poduszkami kocem. Wypuszczam powietrze z płuc z rozbawioną ulgą i odwracam się do Ciebie z uśmiechem przepełnionym radością drobnego sukcesu, który wydał mi się większy przez drobne potknięcia do niego prowadzące, więc i kończę szybko "...to mam nadzieję, że odpowiesz mi, że jednak warto czasem docenić też piękno widoczności", wyciągając do Ciebie dłoń, by zaprosić Cię na kolację.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Lut 20 2022, 22:47;

Był całkiem przekonany, że decyzja o posłużeniu się transmutacją podczas zdobywania ateńskiej góry nie stanęłaby pomiędzy Viro a jego rzekomym przeznaczeniem; pędy sosny niewątpliwie wciąż znajdowałyby się na jej szczycie. Nie kwestionował jednak jego słów, rozumiejąc, że łatwo było przełożyć wysiłek na przekonanie o zasłużonej nagrodzie, którą łatwo było doceniać bardziej niż zazwyczaj  - w końcu, gdy już było się dorosłym i wykształconym czarodziejem, magia pozwalała uniknąć wielu wymagających sytuacji.
- A nie jest tak, że norma obdziera nas trochę z wdzięczności? - dopytał, ściągając usta w teatralnym zastanowieniu i drobnej prowokacji do wyciągnięcia z Viro poetyckiej myśli, wybrzmiewającej na przekór jego własnym intuicjom. Lubił ten ton teoretycznych rozważań i dociekań do tego, czym miłość była, a czym nie i jak długo mogło trwać "na zawsze"; potrafił coraz lepiej rozpoznać myśl, która weszła mu do głowy niby jako autonomiczna, choć przecież i on i Viro musieli widzieć, że wręcz lepiła się od podatności na kształtowanie. Ezra nie zdradzał przy tym, co sam by wolał - miał w pamięci jak silnie podyktowane emocjami było jego zaprzeczenie, więc i emocjom nie chciał się poddawać teraz. Naprawdę wiele razy przekonał się, że nie były one dobrymi doradcami, przynajmniej te, które były na tyle głośne, by ich wysłuchał.
Nie mógł jednak zaprzeczyć, że ujmowała go ta gotowość do wspólnego cierpienia - bo żadnym innym mieniem nie mógł nazwać porannego wstawania.
Chciał mocniej ścisnąć dłoń Viro, by pochwycić znów jego spojrzenie, które zaczęło uciekać, zdradzając, że myślami nie znajdowali się dokładnie w tym samym miejscu i przestrzeni. Nim zdążył cokolwiek zrobić, został pozostawiony kilka kroków z tyłu z mrowiącym uczuciem pustki na skórze. Zaraz jednak śmiał się otwarcie, kręcąc głową, bo zupełnie nie spodziewając się pikniku.
- Kwiat, piknik przy zachodzącym słońcu, obietnica poezji... Viro Rowle, odtwarzasz najbardziej kiczowate romantyzmy w walentynki i nie mógłbym tego bardziej uwielbiać - zarzekł się, szerokim uśmiechem odbijając radość skradzioną z jego zieleni i ledwie już pamiętając o ostrożności, gdy ponownie łapał jego dłoń. - Wyczarujesz mi też wazon? - poprosił zaraz, kręcąc łodyżką kwiatu, którego bliska śmierć była już przesądzona; wszystko, co mogli zrobić, to wydłużyć ostatnie chwile jego wspaniałości. Ezra nie chciał jednak ingerować własną magią w dzieło Viro. Usiadł na kocu, podpierając się o miękką poduszkę i pozwalając sobie na sięgnięcie do piknikowego kosza, z którego wyciągnął chłodne od mrożonej herbaty szklanki. Pierwszą z nich od razu podał Viro, uśmiechając się z zadowoleniem - i choć nie był to alkohol, to okazja wciąż zobowiązywała do  chociaż drobnego toastu.
- Skoro czasem warto docenić piękno widoczności, to chyba i prostoty... Więc za nas? - zaproponował, unosząc szklankę i od razu w zieleni spojrzenia szukając potwierdzenia.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptySro Lut 23 2022, 08:44;

Mruczę cicho w zastanowieniu, faktycznie nieco dając się zaskoczyć tym odkryciem, że normy w swoim życiu nie tylko szczerze pragnąłem, ale naprawdę już jej potrzebowałem.
- W takim razie powinno się w nią znów ubrać, nawet jeśli będzie to kosztowało nieco wysiłku - zauważam ostrożnie, w wizji wspólnych poranków widząc zbyt wiele uzależniającego ciepła, by być gotów z niego zrezygnować, nawet jeśli rozmowa była jednie czysto teoretyczna. - To niewielka cena za poczucie stabilności, które łączy się z normą.
Choć zwyczajnie nie dostrzegam tych drobnych niedoskonałości, to teraz przeszkadza mi zawinięty przez wiatr róg koca, a nawet ta jedna chmura, która przybrudzała obraz zachodzącego słońca, bo gdzieś głęboko w środku czułem, że wciąż tańczę na marginesie błędów, który jesteś w stanie akceptować, nie mogąc być pewnym, gdy nagle stracę grunt pod nogami. Dlatego też w pełni odetchnąłem dopiero nie tyle widząc Twój uśmiech, co czując ciepło Twojej dłoni, nie do końca potrafiąc zawierzyć słowom, które ostatnio zaczęły boleśnie mnie zawodzić.
- Nie boję się kiczu, jeśli jest ukryty w klasyce - przypominam Ci, przysuwając się bliżej, faktycznie potrafiąc docenić potęgę sprawdzonych pytań, gestów czy prezentów, bo choć każda miłość jest wyjątkowa na swój własny sposób, to ludzkie możliwości okazania ta potężnej magii są ograniczone. Jej istnienia nie byłem już w stanie się wypierać, gdy czułem jej iskry wyraźnie przy każdym otarciu się naszych spojrzeń, a więc i czując jej ciepło, gdy niemal bezwiednie zgadzałem się na wyczarowanie Ci wazonu. I przy jego prostym rzeźbieniu transmutacją z okolicznych kamieni skupiałem się bardziej, niż chciałbym się do tego przyznać, chcąc nie tylko zadbać o jego długowieczność, ale też dobrać odpowiedni kolor smukłej zieleni, która poradzi sobie z przedłużeniem samej łodygi. Odstawiam go bezpiecznie na stabilnej skale, obciążając go odrobiną aquamenti, by samemu móc już ułożyć się na miękkich poduszkach, upajając się tym drobnym dyskomfortem własnego przejęcia tą chwilą.
- Czyli nas widzisz... - zauważam, na granicy zadowolenia i przekąsu, gdy mogę unieść już lekko wilgotną od chłodu szklankę, ciekawsko spoglądając w zieleń Twoich oczu. - Nie wydaje mi się, by było w nas cokolwiek prostego, ale jakkolwiek byś tego nie nazwał... - ciągnę dalej, czując, że nie jestem w stanie być ponad to wszystko, niby doskonale wiedząc, że wystarczyłoby w milczeniu podbić Twój toast, a jednak nie do końca potrafiąc się do tego zmusić. - To chcę by trwało... - kończę, dusząc w sobie żałosne "jak najdłużej", by zamiast tego uśmiechnąć się szczerze przy czystym dźwięku zderzających się ze sobą szklanek.
- Na początku miałem zupełnie inny plan na ten dzień - przyznaję, po kilku łykach i spokojnym spojrzeniu w stronę inspirującej do szczerości wody, której błyszcząca się od słońca tafla zawsze wprawiała mnie w drobne uniesienie emocjonalne. - Chciałem zabrać Cię w jakieś miejsce, w którym będziemy mieli konkretne zajmujące nas zadanie. Stworzyłem już nawet świstoklik do Norwegii, żebyśmy mogli odwiedzić zagrodę Ferni, ale... - urywam, w końcu pozwalając podekscytowanemu spojrzeniu na ucieczkę od Twoich oczu, by mógł przemknąć po przyjemnie odkrytym od gorąca ciele. - Zawsze mamy jakieś zajęcie, więc przyda nam się chwila bez rozproszeń - poprawiam się, nie tylko wibracją w głosie, ale przysunięciem się bliżej i dłonią lgnącą do Twojego biodra zdradzając, że rozmowa nie była jedyną opcją, którą brałem teraz pod uwagę.
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptySro Lut 23 2022, 23:37;

Lubił się nie zgadzać, czasem dla samej przyjemności, którą dawało mu kontrowanie czyichś poglądów, nawet jeśli w gruncie rzeczy były one zgodne z jego własnymi. I w tym momencie miał więc na końcu języka sceptyczny komentarz, tym bardziej, że nieco zaskakiwała go obrona związkowej stabilności z ust kogoś, kto jeszcze niedawno zarzekał się, że jedyna rolą, która jest dla niego nieosiągalna, jest właśnie ta opierająca się na stałym przywiązaniu do tylko jednej osoby. Uznał jednak, że skoro znajdowali się po jednej stronie, to mało strategiczne byłoby przypominanie Viro tych myśli, stąd przyznał się do podobnych poglądów cichym "to prawda" ozdobionym drobnym uśmiechem.
Wciąż wodził spojrzeniem po miękkich kantach poduszek, zaglądał przez dziurki piknikowego kosza i dawał się oczarować spokojnemu szumowi wody, jednocześnie czując, że ten pierwszy zachwyt w nim opadał, zastępowany wstydliwym uczuciem nieprzygotowania. Skrupulatne zaplanowanie całej randki było wysiłkiem, którego Ezra się nie spodziewał - nie dlatego, że nie mógł przewidzieć skali zaangażowania Viro w tę relację, co zwyczajnie woląc ją negować dla własnej wygody. Również dla własnej wygody poszukiwał jakiegoś mankamentu w tej uroczej scenerii, ale oczywiście, że nawet ten na szybko tworzony z kamieni wazon musiał być zupełnie perfekcyjny.
- Wyraźnie - zapewnił, powstrzymując się od przewrócenia oczami na przekąs wybrzmiewający w komentarzu. Oddawał Viro prawo do niezadowolenia, może nie uznając, że samo zaprzeczenie było niewłaściwe, ale rozumiejąc, że ton, okoliczności, a przede wszystkim obecność Leonardo nadawały temu uwłaczającego charakteru. Miał wrażenie, że kryształowo dźwięczne stuknięcie jednoznacznie przypieczętowało niewypowiedzianą obietnicę, bo siedząc w towarzystwie Viro w obrazku skradzionym z idyllicznych powieści, sam też chciał, żeby trwało, nawet jeśli nie był gotowy, by określać i ograniczać.  
- Shh, nie mów tak - skarcił go natychmiast rozbawionym szeptem, przykładając chłodno-wilgotne palce do virowych ust na kilka sekund, podczas których dopiero w pełni pojmował, jak niewiele brakowało, aby malediwski zachód słońca malujący niebo ciepłymi barwami został zastąpiony podmucham przenikającymi aż do szpiku kostnego. I jednocześnie jak niewiele brakowało, aby to po miękkim pyszczku Ferni przebiegały jego dłonie. - Przekonaniem o bezpieczeństwie przywołuje się właśnie niechciane rozproszenia - wyjaśnił, wcale nie wierząc, by wysoki klif miał ich uchronić przed celnie wymierzonymi zbiegami okoliczności. I pod pretekstem powstrzymania Viro od zapeszenia - ponieważ nawet wobec otwartych możliwości Ezra bardzo lubił preteksty - naporem ust zastąpił uciszające go palce, zaraz zsuwające się chętnie na policzek, a potem rozgrzany od promieni słonecznych kark. Pozostawił jednak na virowych ustach więcej zachęty niż zaspokojenia; zaraz opadł nieco niżej na poduszkach, bardziej zdecydowanym gestem chcąc przyciągnąć Viro nie tyle do siebie, co na siebie.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPią Lut 25 2022, 00:01;

Sam nie jestem pewien czy faktycznie kącik ust uniósł mi się lekko, gdy poczułem chłód Twoich palców na rozgrzanych od szczerości wargach, czy jednak zbyt przejąłem się obserwacją Twoich reakcji, pozwalając sobie na drobny uśmiech dopiero wtedy, gdy pocałunki rozgrzewały mnie już przyjemnie, skutecznie przepędzając z moich ust zimne wyobrażenie ośnieżonej zagrody.
I choć to ja staram się dla Ciebie, zbieram rozsypane po świecie elementy układanki, to Ty w jednej chwili potrafisz sprawić, że wszystko wydaje się perfekcyjnie do siebie pasować, bo szczerze nie potrafię wątpić w magię Twoich pocałunków, tak przyjemnie kradnących mi nie tylko dech z piersi, ale i myśli z zazwyczaj przepełnionego nimi umysłu.
-Rozproszenia nie wydają mi się już tak niechciane... - zauważam cicho, bo i nieco otumaniony słodkim ciepłem, gdy lgnę do Ciebie tęsknie, złakniony bliskości po dwóch dniach dzielącego nas nawet w łóżku chłodu kłótni. Dłonie same układając mi się na Twoich policzkach, bym mógł przytrzymać Cię blisko w chętnie pogłebiającym się pocałunku, gdy układam się wygodniej na Twoich biodrach, głupio ekscytując się nadanym mi w ten sposób poczuciem górowania. Rozbijam pocałunek na kilka mniejszych, wraz z Tobą pochylając się niżej, by docisnąć Cię pewniej do miękkich poduszek, zanim nie pozwalam dłoni odnaleźć wsparcia na Twoim torsie, by wyprostować się, chcąc zapamiętać ten widok na zawsze.
- Zdradź jaką magią władasz, że jednym spojrzeniem potrafisz sprawić, że serce pali mnie w piersi boleśnie, jednocześnie zsyłając na nie taką słodycz przyjemności, że nikt, kto sam tego nie zaznał, nie ma prawa tego zrozumieć - mruczę cicho, sunąc dłonią w dół, by podwinięciem koszulki odkryć choć odrobinę Twojej skóry, upajając się Twoją bliskością i gorącem słońca na tyle, bym mógł w końcu poczuć, że wcale nie brakuje mi procentów krążących po moim ciele. I w tym przejęciu łatwo było mi ignorować mrowiącą w odrętwieniu dłoń, nie poświęcając jej ani jednej myśli, skoro mogłem pochylić się do Ciebie, zrywając świeży pocałunek za pocałunkiem, dając zaalarmować się dopiero wtedy, gdy półprzytomnie przesunąłem diamentową dłonią po nagości Twojego boku. Odsuwam się instynktownie, musząc zerknąć na zdającą się tak obcą kończynę i wzdycham dużo ciężej, niż mogłem jeszcze przed chwilą, przy każdym odrętwieniu irytując się, że poprzednie nie było ostatnim.
 - Cóż, nie takiej twardości między nami oczekiwałem - zauważam po teatralnym odkaszlnięciu, rozbawionym tonem i ciekawskim spojrzeniem próbując wybadać czy bardziej zmartwisz się, zaintrygujesz czy może jednak wściekniesz, gdy dodam: - Opowiadałem Ci już o moich nowych klątwach?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPią Lut 25 2022, 20:17;

Nie myślał racjonalnie w obliczu pochłaniającej go rozkoszy raz głębokich, raz znów ulotnie krótkich pocałunków i pożądanego ciężaru ciała wspierającego się na jego własnych biodrach. Gubił dech, z nieskrywanym zachwytem spoglądając na górującego nad nim mężczyznę. Dłonie Ezry pomknęły do virowych boków, nie badając po drodze kształtów, a jedynie chcąc przytrzymać go w elektryzującej bliskości; dopiero gdy zorientował się, że liczne otarcia ich ciał wytworzyły zupełnie niezależne przyciąganie, nie mniej silne niż uniwersalne fizyczne zjawiska, pozwolił sobie na mniej zaborcze przesunięcie dłoni ku jego lędźwiom i pośladkom.
I niezależnie od podejmowanego tematu, nie zdarzało się często, by Ezrze brakowało słów. Wtrącał przysłowiowe trzy knuty, gdzie tylko mógł i nawykł już nawet do przewijającego się w tle wiecznego zaskoczenia różnorodnym biegiem rozmów z Viro, przywykł, że wymagały od niego zawsze po prostu trochę więcej. Rozbudowany komplement zbił go w tym momencie z tropu, a zamglony przyjemnością umysł przez chwilę nie był w stanie wydać nic bardziej konstruktywnego od pomruku zastanowienia.
- To pewnie szlam w mojej krwi - odparł, absolutnie świadomy jak głupio i ordynarnie brzmiało to wobec poetyckiej subtelności Viro, ale nic nie mógł poradzić na to, że dotyk wędrujący po obnażonych już fragmentach jego klatki piersiowej był wszystkim, na czym potrafił się skupić. Szumiało mu w głowie od szybciej bijącego serca i wzburzonej krwi, więc przymknął na moment powieki, choć i pod nimi odbity miał już wyraźny obraz Viro. I z zaskoczonym wzdrygnięciem uniósł się zupełnie nagle, gdy w kontraście poczuł na nagiej skórze twardy i pozbawiony czułej namiętności dotyk. - Co...
W pierwszej chwili pomyślał, że to metamorfomagia Viro wymknęła mu się spod kontroli w bardzo dziwny sposób. Potrzebował kilka sekund, by po chwili destabilizacji dotarło do niego, że kryształowa kończyna nie znika, a Viro nie rwie się do podjęcia przerwanych pieszczot.
- Ty ewidentnie jesteś moją klątwą - tchnął, chcąc dramatycznie uderzyć łopatkami i tyłem głowy o podłoże, ale czuł, że stos poduszek poważnie zepsuł efekt. Wzniósł spojrzeniu ku niebu, jakby szukał w nim cierpliwości do partnera, ale gdy sięgał do zniekształconej klątwą ręki, ostrożnie przebiegając opuszkami po granicy, na której żywe i ciepłe ciało zmieniało się w drogocenny kamień, nie niezadowolenie, a zmartwienie zniekształcało rysy jego twarzy. - Co zrobiłeś? Ktoś już próbował to z ciebie zdjąć?
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPią Lut 25 2022, 22:06;

Głowa sama przechyla mi się ciekawsko, gdy przyglądam Ci się czujnie, nie potrafiąc dostrzec nic negatywnego w byciu Twoją klątwą, skoro wiązało się to z tym, że nie mogłeś pozbyć się mnie wcale tak łatwo. Sama ta myśl pociągnęła kącik moich ust wyżej, bo choć mogłeś wywracać oczami, a może nawet i cmokać w niezadowoleniu, to przecież wiedziałem, że nawet nie próbujesz zdjąć z siebie tej virowej klątwy, pozwalając mi wciąż trwać blisko nie tylko Ciebie, ale i Twoich myśli.
- To absurdalnie zaawansowana transmutacja. Nawet moja meta nie pozwala mi się przebić przez ten diament - zauważam, wyciągając w Twoją stronę dłoń, byś wygodniej mógł zerknąć jak swobodnie potrafię zmienić odcień swojej skóry, napotykając na zgrzyt dopiero w kamiennych okolicach, nie mając pełnego władania nawet w centymetrowej granicy od klątwy. - Muszę uzbierać większą sumę galeonów. Nie pozwolę pierwszemu lepszemu łamaczowi klątw na eksperymenty na moim ciele. Zresztą... To nawet nie jest ta gorsza klątwa. Pojawia się tylko raz na jakiś czas i na dość krótko - tłumaczę dalej, zsuwając się nieco na poduszki obok, by móc położyć się na Tobie połowicznie, układając ciężką od kryształu dłoń na Twoim mostku, byś w załamaniach promieni słonecznych dostrzegł w niej choć odrobinę niegroźnego piękna. - Może sama zniknie... Mogę poczekać, jeśli nie zacznie się pogarszać. Z tą drugą byłem już nawet w Mungu i może jakoś z nią wytrzymam do końca ferii, ale potem zrobię wszystko, by ją zdjąć, bo nie wiem jak miałbym tak dalej żyć - kontynuuję, chętnie dramatyzując w pełni szczerze, jedynie z naturalną dawką teatralności w mimowolnie modulowanym głosie, gdy wyginam brwi w szczerym zmartwieniu. Wzdycham, przysłaniając sobie wzrok wsparciem czoła o Twoją pierś, jakbym już konał w szekspirowskim dramacie, zanim zdradzam Ci ciszej: - Każdy łyk alkoholu zamienia się w moich ustach w słoną wodę. Dosłownie. W pełni. Nie tylko w smaku i wyglądzie, ale i w zawartości procentów. Próbowałem już wszystkich znanych mi gatunków i wciąż to samo - lamentuję, odczekując jedynie chwilę, by zaraz energicznie podnieść głowę w górę, niekoniecznie próbując ukryć podekscytowanie, gdy nasze spojrzenia znów się łączyły. - Opowiedzieć Ci wersję skróconą czy chcesz wykupić pakiet ekskluzywny tej pasjonującej historii?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPią Lut 25 2022, 23:15;

- Nie musisz, wiesz, że dam ci tyle galeonów, ile potrzebujesz - praktycznie wciął mu się deklaracją w słowa, w swoim zmartwieniu nie akceptując wymówki braku odpowiedniej sumy pieniędzy i mając na końcu języka ostrzejszą krytykę tej bagatelizacji, jak się okazywało, nie klątwy, a klątw. Wiedział, że anomalie magiczne zdarzały się wcale nierzadko, a jedna z nich nawet niedawno dotykała wszystkich na Wyspach Brytyjskich, przez co łatwiej było nie wpadać w przesadne dramatyzowanie - ale zmarszczka pomiędzy jego brwiami i tak się pogłębiła, a uprzedzenie uparcie zagnieździło w zieleni jego spojrzenia, nawet jeśli stonowane odcienie szarości i bieli mieniły się całkiem niewinnie, a i sam Viro nie wydawał się tak naprawdę zaniepokojony, przynajmniej do czasu wspomnienia o drugiej z klątw.
Bezwiednie wplótł palce w kosmyki virowych włosów, gdy tylko mężczyzna wsparł czoło o jego tors. Kciukiem powoli pocierał skórę jego karku i przeczesywał drobniejsze z włosków, nie wiedząc, czy tą czułostką w większym stopniu próbując rozładować własne napięcie, czy wesprzeć Viro w tym niewątpliwie trudnym dla niego czasie. Tyle przynajmniej mógł zrobić, aby załagodzić drżenie, w które zaraz wpadła jego klatka piersiowa. Chwilę potem śmiał się już całkiem otwarcie, zachwycony tak cudownie działającą ironią losu.
- A już myślałem, że to twoja silna wola, już byłem pod wrażeniem - westchnął z udawanym rozczarowaniem, naigrywając się z niego z nieco lżejszym sercem, choć faktycznie w tym momencie lepiej rozumiejąc, jak to się stało, że pierwszego wieczora mógł się zmierzyć z jego zupełnie trzeźwym spojrzeniem - nie tak, jak się spodziewał. By nie wyjść jednak na zupełne pozbawionego empatii na tym polu, przekręcił lekko głowę i usta nakierował na jego szyję, aby przepraszającymi całusami wyznaczyć ścieżkę od żuchwy do zagłębienia przy obojczyku. - Opowiedz mi z wszystkimi szczegółami, jak stałeś się najtrzeźwiejszym i najcenniejszym człowiekiem na Malediwach - poprosił, wciąż bawiąc się w zawijanie kosmyków wokół palców.
Powrót do góry Go down


Jasper 'Viro' Rowle
Jasper 'Viro' Rowle

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 174/184
Dodatkowo : Metamorfomag
Galeony : 724
  Liczba postów : 410
https://www.czarodzieje.org/t19678-jasper-viro-rowle#589315
https://www.czarodzieje.org/t19843-odyseusz#603942
https://www.czarodzieje.org/t19815-jasper-viro-rowle#600997
https://www.czarodzieje.org/t19841-jasper-viro-rowle-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyNie Lut 27 2022, 20:00;

Niby kręcę głową w proteście, a jednak sam siebie nie przekonuję do końca, skoro doskonale wiem, że jedynie alkoholowa klątwa pozwala mi na śmiałość stwierdzenia, że sam uzbieram odpowiednią sumę, potrzebną do wynajęcia specjalisty. Galeony faktycznie przez ostatni tydzień trzymają się mnie chętniej, jednak muszę pamiętać, że jest to tylko pozytywny efekt uboczny nieprzyjemnej klątwy, a nawet jeśli te wymykają mi się wolniej, to teraz, gdy pozbawiłem się stałego dochodu, też wcale mogą do mnie nie powracać. Nie było to jednak zmartwienie, któremu chciałem się teraz jakkolwiek poddać, skoro w swoim życiu częściej miałem do czynienia z klątwami, które okazywały się tylko ograniczonymi w czasie niedogodnościami.
Ciche westchnienie samo ucieka spomiędzy moich ust, gdy odchylam głowę, byle ułatwić Ci rozcieranie drobnych pieszczot po nagrzanej zachodzącym słońcem skórze i zwyczajnie rozsmakowuję się w tej chwili, musząc przymknąć oczy, by w pełni docenić każdą mile spędzoną chwilę u Twojego boku - tego boku, na którym diamentowa dłoń chciałaby zacisnąć się, gdyby tylko mogła, by przytrzymać Cię przy sobie jak najdłużej.
- Widzę- Czuję, że domyśliłeś się jaką walutą powinieneś przy mnie operować - zauważam szeptem, jakby zwyczajna głośność tego stwierdzenia mogła spłoszyć krążące mi po plecach drobne dreszcze i zaraz uśmiecham się, by zawiesić się nad Tobą na czas jednego spojrzenia, gdy przechodzę na Twój drugi bok, chcąc ułożyć się przy Tobie tak, by to diamentowa dłoń służyła mi za podparcie, a ta w pełni ludzka w swojej wrażliwości mogła ułożyć się na Twoim torsie.
- By poznać sam początek tej historii, musimy przenieść się do Ameryki Północnej, a będąc precyzyjnym, na sam szczyt góry Greylock, gdzie ówcześnie studiowałem w Szkole Magii Ilvermorny - zaczynam, palcem wodząc po Twojej piersi, jakbym faktycznie wyznaczał drogę po mapie, przenosząc nas wyobraźnią nad zawsze malowniczo jesienny w mojej pamięci szczyt. - Dopiero co przydzielono mnie wtedy do Thunderbird, domu podróżników, więc, w przeciwieństwie do osób, które w tym domie spędziły już niemal połowę swojego życia, czułem, że muszę coś udowodnić. Nie musiałem szukać zaczepek zbyt długo, bo już na trzeci dzień założyłem się z asystentem transmutacji, że szybciej od niego wespnę się się na sam szczyt greylockowej wieży. Dozwolone były jedynie zaklęcia transmutacyjne i widzisz, to zadanie było o tyle interesujące, że wymagało współpracy z trzema, zupełnie różnymi od siebie materiałami. Najpierw do pokonania mieliśmy dwadzieścia osiem metrów wysokości kamienia, następnie monstrualną szklaną kopułę, na której znajdowała się ostatnia prosta metalowej iglicy - podsuwam Ci skrupulatnie obraz pamiątkowej wieży, palcem rysując po Twoim ciele kształt za kształtem, zaraz w podobny sposób nakreślając swoją własną wędrówkę w górę. - Bez najmniejszego problemu podporządkowałem kamień swojej myśli i choć wbiegnięcie po schodach na sam szczyt kamiennego ciała stanowiło już większe wyzwanie, to dopiero przy szklanej głowie utraciłem swoje prowadzenie, gdy zupełnie osłupiałem nad wspaniałością kryjącego się wewnątrz umysłu - urywam, nie potrafiąc nie uśmiechnąć się pod wspomnieniem rozbudzonego we mnie zachwytu mugolską wspaniałomyślnością - Dwanaście. Ogromnych. Żarówek. - zdradzam więc powoli, pieczołowicie nakreślając każde słowo z osobna, z odpowiednią według mnie dawką podziwu - Słyszałem już wtedy, że podobno w nocy ich światło widać z ponad stu kilometrów, ale dopiero gdy je zobaczyłem, potrafiłem w to uwierzyć. Oczywiście sam wyścig przegrałem, a wraz z nim swoje światełko dźwiękowe, które postawiłem na szali wyzwania, jednak to, co tamtego dnia wygrałem, to przyjaźń, która utrzymała mnie w Ilvermorny aż do samych egzaminów. To też dzięki tamtemu asystentowi transmutacji zbliżyłem się do Camaela, gdy wystawił nas obu w środku wyprawy po Wyspach Zielonego Przylądka, więc musieliśmy sami zorganizować sobie powrót do domu - opowiadam dalej, chętnie krążąc wokół prawowitej historii, nie tylko dla przyjemności samego mówienia, ale i przez rozproszenie, jakim było dla mnie badanie Twojego ciała opuszkami palców, które w końcu pozwoliły sobie chwycić Twój podbródek, by wykręcić Twoją głowę do pocałunku, który wcale nie nadszedł, bo nie moje usta, a jedynie powiew kolejnych słów otarł się o Twoje wargi.  - I to właśnie podczas tych poszukiwań świstoklika natrafiłem pierwszy raz na historię o... - urywam szeptem, przesuwając dłonią dalej, by ułożyć palce na Twoim karku, łapiąc zieleń Twojego spojrzenia swoim własnym, gdy z lisim uśmiechem dodaję cicho: - Zechciałbyś dopłacić za drugą część historii?
Powrót do góry Go down


Ezra T. Clarke
Ezra T. Clarke

Nauczyciel
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Galeony : 6236
  Liczba postów : 3387
https://www.czarodzieje.org/t13332-ezra-thomas-clarke
https://www.czarodzieje.org/t13336-eureka
https://www.czarodzieje.org/t13338-ezra-clarke
https://www.czarodzieje.org/t19322-ezra-t-clarke-dziennik
Klif - Page 9 QzgSDG8




Gracz




Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 EmptyPon Lut 28 2022, 09:43;

Nie spodziewał się, że Viro w swej opowieści sięgnie do tak dalekiej przeszłości, jaką były czasy początków jego studiów na obczyźnie; drobna zmarszczka konsternacji przemknęła po jego czole, wygładzając się dopiero pod wpływem subtelnego sunięcia palców pisarza po jego torsie i magicznie atłasowego tonu, wciągającego w świat wyobrażenia. Drobny uśmiech tańczył mu na ustach, bo dość łatwo przychodziło mu zarysowanie sylwetki Viro jako butnego młodzieńca z popychającym go wewnętrznym przymusem do wykazania się. Uważne wsłuchiwanie się w kolejne kroki wyprawy nijak nie dawały mu jednak podpowiedzi, w jaki sposób te dwa zupełnie odległe odcinki czasowe mogą się wiązać.
- Dwanaście ogromnych żarówek... - powtórzył po nim praktycznie niesłyszalnie z czułym rozbawieniem; wychowując się w mugolskim otoczeniu, przyjmując mugolskie wynalazki za oczywistość, nie potrafił spojrzeć na nie z tak szczerym zachwytem, jak zdarzało się to czarodziejom. Bardzo lubił jednak te momenty odwróconych perspektyw, doskonale pamiętając ze swojej młodości, że długi czas zachowywał się podobnie względem magicznych możliwości - i nawet jeśli w opowieść wkradała się literacka przesada, to nie zabierał się do jej negowania. Spodziewał się, że każdy dodatkowy komentarz może okazać się dla Viro okazją do kolejnej dygresji, a już znajdowali się na Wyspach Zielonego Przylądka, więc zdążył nastawić się na poznanie genezy jednej z ważniejszych relacji w jego życiu.
Nie stawiał żadnego oporu wobec sterującego dotyku Viro i nie zawahał się przed tym, by jeszcze z kończącą wybrzmiewać w powietrzu prośbą o dopłatę ciepłem swoich ust otulić jego dolną wargę. W czułym otarciu odnajdował smak afrodyzjaku skłaniającego do rozwarcia warg i dłuższego, żarliwszego pocałunku, zaostrzonego nieuchronnym efektem puszki Pandory.
- W drugiej części zmieniam zasady zabawy - stwierdził, odsuwając się ledwie na kilka milimetrów i gorącym oddechem jeszcze obciążając jego usta. Z tej bliskości złapał zieleń jego spojrzenia we własną, szczerością chcąc przekonać go, że była to oferta niemożliwa do odrzucenia. Ezrowa dłoń już zresztą mknęła ku guzikom jego koszuli, które nie stawiały żadnego oporu; był niemal pewny, że pstryknąłby palcami, a one same by się odpinały. - Swoją zapłatę będziesz otrzymywał równolegle. - Uważał, że była to bardzo sprawiedliwa opcja, powstrzymująca Viro od sprytnych zagrywek; w jego interesie leżało, aby opowieść przypadła Ezrze do gustu. - I jestem ciekawy, jak radzisz sobie z rozproszeniami, Złotousty. - Odchylił mocniej jego koszulę, przesuwając wzrokiem po odsłoniętym torsie, jakby z rozmysłem wybierając miejsce do złożenia pierwszej malinki. - Kontynuuj.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Klif - Page 9 QzgSDG8








Klif - Page 9 Empty


PisanieKlif - Page 9 Empty Re: Klif  Klif - Page 9 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Klif

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 9 z 10Strona 9 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Klif - Page 9 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
Malediwy
 :: 
Wybrzeze
-