Z wysokiego brzegu morza, który obmywają fale, cieszyć się można przepięknym widokiem. Kiedy stoisz na klifie, możesz zobaczyć cały ocean, jak i część plaży. Wieczorem zaś widzisz zachód słońca, czyli najbardziej romantyczny pejzaż z istniejących. Tutaj woda jest głęboka, więc każdy odważny może wskoczyć w rozbijające się o klif fale. Później musisz kawałek podpłynąć do płaskiego brzegu, ale jeśli skoczyłeś z takiej wysokości, pływanie nie powinno Ci być obce. Tutaj słońce wydaje się mniej gorące niż wszędzie, dzięki zimnym podmuchom wiatru.
Po przebraniu się w czarne szorty i ogromny o dwa rozmiary za duży biały T-shirt, postanowił udać się nad klif. Miał nadzieję, że nie spotka nikogo. Albo przynajmniej więcej niż dwie, trzy osoby. Nie lubił tłumów, ani dużych grup. Przeszedł ten krótki odcinek dzielący go od klifów, jednak zanim doszedł do krawędzi, usłyszał głośny, krótki krzyk. Automatycznie podbiegł do krawędzi i spojrzał w dół. Sam nie wiedział czemu akurat w dół, może ktoś został np. napadnięty, ale na górze - równie dobrze mógł rozejrzeć się na boki. Jednak coś powiedziało mu, żeby zerknął w dół. A gdy to zrobił, ujrzał dziewczynę spadającą w dół, ku błękitnemu, głębokiemu oceanowi. N Natychmiast rzucił się za nią, prosto do wody. Kiedy znalazł się pod wodą, zobaczył przerażoną rudowłosą, machającą nogami i rękoma na boki. Szybko dopłynął do niej i objął mocno w talii, po czym wypłynął odpychając się nogami na powierzchnię. Kilka minut później, dopłynęli do brzegu i pacnął na plażę, poprzednio wypuszczając dziewczynę z objęć. - Jak...?! - wykrztusił i zachłysnął się powietrzem. Przyjrzał się uważnie dziewczynie i wziął głęboki oddech.
Jeden szelest w krzakach wystarczył, aby wrzasnęła krótko i poruszyła się nieznacznie. Ktoś tam siedział, ktoś albo coś. Ale czy to było w tej chwili ważne? Serce waliło jej jak oszalałe, kiedy czuła na twarzy gwałtowny podmuch, spowodowany prędkością, z jaką mknęła w kierunku wody. Zdołała tylko zamknąć oczy, nawet nie nabrała powietrza. Z głośnym pluskiem przedostała się pod równą taflę oceanu, która zaczęła rozchodzić się na wszystkie strony gdy tylko jej dotknęła. Bała się, naprawdę się bała. Gryfońska odwaga ma przecież jakieś granice. Do głowy przyszła jej tylko paniczna wiązanka przekleństw. Zaczęła panicznie wymachiwać rękami i nogami, aby podjąć jakąkolwiek próbę wydostania się z wody. Włosy rozleciały się naokoło niej, zasłaniając co chwilę oczy, które po pewnym czasie otworzyła. Przed sobą zobaczyła chłopaka, którego bez wątpienia by skojarzyła, gdyby nie te wszystkie nerwy. Na szczęście pływał dobrze i pomógł jej wydostać się na brzeg. Padła na plażę, krztusząc się słoną wodą, która zdawała się wypełniać płuca. Całkiem długo trwało, zanim doszła do siebie i odpowiedziała Gryfonowi, którego zdążyła już poznać. - Nie umiem... pływać - wychrypiała. - Ale to pewnie... zauważyłeś. Siedziałam przy krawędzi - dodała na wydechu, nie będąc w stanie nic więcej powiedzieć.
Podniósł się do pozycji siedzącej i zdjął przemoknięty T-shirt. Wnerwiał go tym, że przylepił się do niego i łaskotał jego tors. - Ach, no to wszystko jasne. - odparł cicho, wciąż się trochę krztusząc. - Tylko jedno pytanie: czemu w takim razie, skoczyłaś do wody z wiedzą, że nie umiesz pływać? - Przez głowę przeszły mu myśli o samobójstwie, ale nie mógł uwierzyć, żeby taka ładna dziewczyna miała skoczyć z powodu, np., kompleksów wyglądu. Może miała inne powody...? Kto wie. Przyglądał się jej przez chwilę i znowu padł na suchy, gorący piasek. Nie spodziewał się, że coś takiego go spotka. Zaśmiał się cicho pod nosem i westchnął mimowolnie.
Odkaszlnęła jeszcze kilka razy, odpowiadając po pewnym odstępie czasu: - Nie myśl, że mam problem z psychiką - przestrzegła chłopaka. - Byłam zbyt blisko krawędzi, wystraszyłam się szelestu, coś siedziało w krzakach. Jeden ruch i już leciałam w dół - drgnęła. Zebrała długie włosy, które po zmoczeniu wyglądały jeszcze bardziej płomiennie niż zwykle i zarzuciła je na ramię, aby nie przyklejały się do pleców. Nie potrafiąc ująć tego inaczej uśmiechnęła się delikatnie i dodała: - Dzięki.
- I ja mogę to samo powiedzieć, czegoś tak równie pięknego nie widziałam - Megan odwzajemniła uśmiech, chciała się już przedstawić kiedy nagle usłyszała czyjś krzyk. Spojrzała w dół trzymając się mocno stromej krawędzi klifu. To co zobaczyła zmroziło jej krew w żyłach. Rudowłosa dziewczyna spadała bezwładnie prosto do wody. - O matko.....- Meg nie wiedziała co robić, gdy nagle zobaczyła chłopaka, który wskakuje za gryfonką do wody. Megan musiała złapać kilka głębokich wdechów, nie codziennie się jest światkiem takiego zjawiska. Co by było gdyby ten chłopak nie zjawił się na czas? Meg przecież nigdy nie skakała z klifów, nie wiadomo jakby mogło się to skończyć dla niej, a także dla tej gryfonki. Megan przeniosła swój wzrok na czarnowłosą dziewczynę z którą przed chwilą rozmawiała. - Może powinnyśmy tam zejść i spytać się czy nie potrzebują pomocy?
Apple obserwowała tę scenę z mieszaniną rozbawienia i zażenowania. - Nie rozumiem, po co ta dziewczyna skacze z wody, skoro nie do końca umie pływać. - pokiwała bezradnie głowo po czym westchnęła z rezygnacją, zsuwając się ze skały. - Ale teraz nie można tak tego zostawić. Zobaczymy, co się dzieje. - powiedziała po czym ruszyła w stronę dwójki leżącej na piasku. Wyglądali na przerażonych, a nie zranionych. - Wszystko w porządku?
Wdrapał się na klif i usiadł na skałce. Teraz pozostało mu tylko czekać. Miał nadzieje, że Selena niedługo się pojawi. Westchnął i poprawił sobie włosy, po czym zapatrzył się w niebo i zamyślił o dziewczynie.
Ostatnio zmieniony przez Adrian Mole dnia Pon Sie 09 2010, 11:43, w całości zmieniany 1 raz
Przybiegła na klif. Jej długie rude włosy falowały na wietrze, a jej niebieska sukienka, która sięgała jej za kolana, wyglądała pięknie. Rudowłosa, zauważyła kogoś kto siedział na skale. To musi być Adrian. Uf... Podbiegła i siadła na jednej z wolnych skał obok chłopaka. - Adrian? - Spytała miłym i ciepłym głosem.
Uśmiechnął się i odpowiedział. -Tak, to ja. A z tego co mi się zdaje ty musisz być Selena. Obrócił się tak by siedzieć do niej przodem i po patrzył na jej piekne oczy
-Przepraszam ale muszę na chwile zniknąć- szybko powiedział Adrian, po czym zsunął się z klifu. Chciałby jej wytłumaczyć czemu tak nie grzecznie się zachował ale niestety nie może -Niedługo wrócę- krzyknął jeszcze z dołu
*** Drugi raz dzisiaj wdrapuje się na ten sam klif, i dla tej samej osoby. Rozgląda się ale nigdzie nie widzi Seleny. Siada więc zawiedziony na skałę. I rozmyśla o cudnych włosach dziewczyny.
Uśmiecha się również. - Tak. - Chłopak był całkiem fajny. Musiała Adriana tylko lepiej poznać i zaprosi go na swoje urodziny. Zauważyła że rozmyśla, ale nie mogła się domyślić o czym. Nigdy nie czułam bardziej takiego uczucia... Uśmiechnęła się, miło.
Zauważywszy Selene, uśmiechnął się. Był trochę rozkojarzony jej obecnością ale udało mu się wymyślić jakieś sensowne zdanie. -Z jakiego domu pochodzisz?
- Hufflepuff, a cała moja rodzina trafiała do Ravenclav... - Powiedziała z lekką nutą smutku. Chciała chłopaka spytać z jakiego domu on jest, ale już się domyśliła z jakiego domu jest. - Ty z Ravenclavu? - Nie wiedziała czy naprawdę jest z Ravenclav. Może jest, a może nie. Co za różnica?
Nie chciałaś być w Hufflepuffie? Dlaczego? - Nie był do końca pewny czy ma racje, więc musiał się zapytać. Bał się tylko, że to jakaś sprawa prywatna, o której nie powinien wiedzieć. -Tak. Zgadłaś. - Skierował wzrok na jej usta i lekko się uśmiechnął.
- Hufflepuff, to też fajny dom. Tylko że, dostałam pocztą od siostry wyjca. Mnie najbardziej z rodziny cechował spryt.- Co powiedziała było prawdą. No tak... Mnie cechował spryt... Gabriel i matkę cechowała mądrość... Oh, to nie pora do rozklejania się... Spryt lepszy niż mądrość! A Gab o mały włos nie trafiła do Slytherinu! Zarumieniła się lekko.
Poczuł się zakłopotany. Nigdy nie wiedział jak zachować się w takich momentach. Objął ja ramieniem, przesunął jej kosmyk włosów z twarzy i powiedział: -Ja.. Ja napoczątku chciałem dostać sie do Griffindoru...Ale do niektórych spraw nie mam odwagi. I ...Według mnie jesteś bardzo mądra.- Nie był pewny czy mówi to co Sellena chciała usłyszeć, ale na pewno mówił prawde.
Poczuła ramienie Adriana. - Ja to wiem. - Spojrzała w stronę morza i nieba.- Wiesz dlaczego wybrałam to miejsce? Dawno nie widziałam zachodu słońca. Teraz to piękny widok. - Odwróciła się w stronę Adriana i spojrzała mu prosto w jego oczy.
Spojrzał szybko na zachód słońca. Miała racje, jest piękny, lecz on wdział coś piękniejszego. Z powrotem przeniósł wzrok na duże, błękitne oczy Seleny. Czuł zakłopotanie, nigdy nie patrzył z tak bliska na śliczne oczy jakiejś dziewczyny. Tylko że, oczy które aktualnie podziwiał nie należały do ,,jakiejś'' dziewczyny, należały do Seleny. Chciał powiedzieć coś mądrego, o coś się zapytać ale przy niej nie mogł myśleć. Chciał wiedzieć wszystko, a przez to nie dowie się niczego. -Eeeem...Jakich perfum używasz? Pachniesz cudownie - Teraz miał ochotę się spoliczkować. Mógł zapytać o wszystko a zapytał właśnie o to.
- Specjalnych. Dostałam specjalnie od matki perfumy " Pixsie"... -Powiedziała lekko zarumieniona. Pixsie... Tak, to dokładnie te perfumy które dostałam od matki na moje 9 urodziny... Rzuciła na nie specjalne zaklęcie i się nie kończą... Poczuła że zarumienia się coraz bardziej.
Dopiero teraz zauważył, że nadal nie zdjął ręki z jej ramienia. Już powoli ją zsuwał ale rozmyślił się i wsuną z powrotem. ...A jeśli ona nie chce bym zsunął rękę? Jeśli ją to urazi?... Wolną ręką poprawił włosy, jak to miał w zwyczaju gdy się denerwował. -Ech..Pewnie już ci to mówili, ale masz śliczne oczy. Takie sytuacje były dla niego niezręczne. Jednocześnie mu się podobały i trochę przerażały. ..To śmieszne...Nie boje się spotkania ze strasznymi stworami a przeraża mnie bliskość ładnej kobiety...nie...ona nie jest ładna...jest piękna...Ale czas się odezwać, bo robi się niezręcznie. -To czym zajmuje się twoja rodzina? Oczywiście nie musisz mówić jeśli nie chcesz.
- Mój ojciec jest dentystą... A obie siostry są tylko w domu i w różnych miejscach... - Odpowiedziała. - Dzięki... -Powiedziała za komplement. Chciała o coś spytać, ale nie wiedziała o co. Hmm... Nikt nigdy nie powiedział mi że mam piękne oczy... Błękitne oczy oczywiście...
Spojrzał w przestrzeń i zauważył, że zaczęło mżawić. Na wodzie zaczęły pojawiać się kręgi, spowodowane spadającymi kroplami. -Czyli twój tata jest mugolem?... A matka?-Dodał zauważywszy, że nic o niej nie powiedziała.
Spojrzała na dziewczyny, które wcześniej były na klifie. Najwyraźniej wrzasnęła za mocno, wzbudzając niepotrzebną uwagę. Z drugiej strony, gdyby nie krzyknęła, to zostałaby pod wodą. Nie było sensu gdybać. Odwróciła się w ich stronę, dopiero teraz rozpoznając Gryfnokę. Nie znały się dobrze, kojarzyła ją z pokoju wspólnego. Drugiej dziewczyny tym bardziej nie poznała, nawet nie wiedziała z którego jest domu. - Tak, wszystko okej - powiedziała z delikatnym uśmiechem. Niezbyt lubiła zwracać na siebie uwagę. Szczególnie w taki sposób. Tylko ona słyszała ten szelest, więc z boku to wszystko musiało wyglądać na chęć samobójstwa. Albo idiotyczną próbę udowodnienia odwagi, skacząc do wody i nie umiejąc przy tym pływać. Nie ważne jak, i tak wyszła na kompletną idiotkę.
- Tak - odpowiedziała Adrianowi - mój ojciec jest mugolem a matka... Pracowała w Ministerstwie Magii w Departamencie Tajemnic... I... - Nie mogla wykrztusić tego słowa. Kilka łez spłynęło jej po policzkach. - Umarła przed moimi dziesiątymi urodzinami... - W jej oczach pojawiły się małe łzy i znowu kilka łez spłynęło jej po policzkach.
...Ale ze mnie cymbał... Objął ja mocniej ramieniem. -Przepraszam....Przykro mi....Nie powinienem cie pytać... Wytarł jej łzy z policzka i uśmiechnął się niemrawo.
Uśmiechnęła się lekko, gdy Adrian objął ją mocniej. - Nic nie szkodzi. Moja matka umarła godnie jak i równie miała pogrzeb. - Poczuła jego dłoń na policzkach. Miała dobry humor. Nagle zaczęło się ściemniać. Wyjęła różdżkę. - Lumos Maxima.- Powiedziała pół głosem. Na końcu jej różdżki pojawiło się jasne światło.
-Ładnie-Zaklęcie wyszło jej naprawdę dobrze. On sam, nie byłby wstanie w tej chwili skoncentrować się na tyle by jakiekolwiek zaklęcie mu wyszło. Ale to z powodu obecności Seleny. Nie mógł oderwać od niej wzroku. Gdy na niego patrzyła swoimi pięknymi, błękitnymi oczami czuł ciepło w sercu. Jej poliki lekko błyszczały się w świetle różdżki, powodowały to resztki łez. Wyglądała tak pięknie, że nic nie mógł powiedzieć. Gapił się tylko, jak głupi, w jej twarz, oczy i włosy na zmianę. Doszczętnie pogrążył się w zamyśleniach o Selenie.