W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
Sama nawet nie zauważyła, jak wiele zmian w jej życiu wprowadziło pojawienie się Dunbara pod tym mostkiem w Hogwarcie. Kompletnie nieświadomie cały czas towarzyszyło jej dziwne przeświadczenie, że za chwilę obudzi się z tego snu i znów będzie tą Larą, która wręcz rozpaczliwie potrzebowała pomocy. Tymczasem dzień mijał za dniem, a ona wciąż miała obok siebie kogoś, kto był w stanie wyciągnąć ją nawet z największego bagna emocjonalnego. Nic więc dziwnego, że nawet teraz, kiedy zwyczajnie miała ochotę kląć na czym świat stoi, siedząc obok Dżemiego, jakoś nie mogła tego zrobić. Bo nagle przestawała widzieć w tym sens. Bo wolała się delikatnie uśmiechać zamiast wprowadzać się w jeszcze większą złość. No i nie ma co ukrywać, jego uśmiech był tak zaraźliwym że nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak pozytywny wpływ na nią posiadał. Nadal towarzyszył jej uśmiech na ustach kiedy przedstawiał jej doskonały plan stania się kopią słynnego hrabi. - Raczej nie polecam tych soczewek. Z tego co zauważyłam bardzo łatwo dzięki nim wystraszyć ludzi - na całe szczęście, jego nie wystraszyła, bo dalej dzielnie siedział obok niej. A może to właśnie dlatego że nie mógł obecnie zobaczyć jej oczu? Prychnęła pod nosem na wzmiankę o Irytku. Nienawidziła serdecznie tego gada od momentu, kiedy jej noga pierwszy raz przekroczyła próg zamku. Na samą myśl, że mogła jeść coś, do czego on coś dorzucił, brało ją na mdłości. Już miała rozchylić palce swoich dłoni, aby sprawdzić, o co mu dokładniej chodziło, ale jednak nie było jej to potrzebne. Od razu po słowach przeszedł do czynów, gdzie po chwili z równie wielką gorliwością go całowała, kompletnie nie zwracając uwagi na cały świat wokół nich. Przecież przyzwolenie otrzymali od samego prefekta naczelnego! Grzechem by było nie skorzystać. Jakoś tak instynktownie przesunęła się do niego jeszcze bliżej, całkowicie zatracając w tej cudownej pieszczocie. Co jak co, ale doskonale wiedział, jak poprawić jej nastrój. Odsunął się w końcu, nawet nie wiedząc, dlaczego to robi. Oddech miała mocno przyspieszony, a wzrok wrócił do normalności, co przywitała z nieskrywaną ulga. Złapała dłoń chłopaka i podniosła się z zajmowanego miejsca. - Ruszaj tyłek, miałeś mi pokazać swój autorski taniec - uśmiechnęła się do niego zachęcająco, bo miała dziwne przeczucie, że jeśli, zostaną dłużej w tym miejscu, to skończy się to szlabanem za bardzo nieodpowiednie zachowanie. - A do mnie i sukni się nie przyzwyczajaj - dodała, by pociągnąć go w stronę parkietu.
Bal majowy:
Wielki Bal Majowy
Taniec otwierający
Gdy namiot zamieni się w wielobarwne motyle, na scenie pojawia się zespół, który daje znać, że nadszedł czas otworzyć bal tradycyjnym tańcem Beltane. Pierwsza na parkiecie pojawia się Dyrektor Wang w akompaniamencie samego Ministra Magii, a za nią drepta kochany przez wszystkich Profesor Craine z dyrektorka Mahukotoro. W momencie, gdy wchodzicie na parkiet, wasze stroje wyjściowe zamieniają się w te tradycyjne, które mieliście okazję szyć podczas przygotowań (nie martwcie się, ponownie zmieniają się na wasze szaty galowe, po zakończeniu otwierającego utworu). Z każdą kolejną parą na parkiecie, jeden z użytych do dekoracji kwiatów zakwita, symbolizując obecność tych, których przez Bitwę o Hogwart już z nami nie ma.
Utwór otwierający
Zasady: Do tańców na otwarcie święta zaproszony jest każdy czarodziej, pamiętajcie jednak, że odbywa się on w parach! By wziąć udział w wydarzeniu, każdy musi rzucić kością k6, by dowiedzieć się, co stało się w trakcie układu! Każdy czarodziej, który wziął udział w lekcjach tańca może jednorazowo przerzucić kostkę.
Wydarzenie:
1. Oh nie! Magiczna zamiana stroju nie zadziałała na Tobie! Doskonale wiesz, że miałeś swoje tradycyjne przebranie gotowe, ale magia musiała cię złośliwie ominąć. Musisz tańczyć w swoim balowym stroju.
2. Duchy Beltane musiały stwierdzić, że chyba za szybko przebierałeś nogami, albo po prostu chciały sobie zażartować, bo przy każdym Twoim kroku z ziemi wyrastają nowe pnącza kwiatów i łapią cię za kostki!
3. Zaklęcie faktycznie sprawiło, że na czas tańca pojawił się na Tobie tradycyjny strój z przygotowań. Jednak magia chyba kiepsko na niego wpłynęła, bo zmienił rozmiar. Rzuć k6, liczba parzysta oznacza, że jest trochę za luźny i co chwila musisz go poprawiać w trakcie tańca bo się z ciebie zsuwa. Liczba nieparzysta oznacza, że jest trochę zbyt ciasny i z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej rozchodzi się w szwach.
4. Tak pięknie wirujesz w tańcu, że wróżki postanawiają wyróżnić ciebie i Twojego partnera, swoją magią unosząc Was trochę ponad tańczące pary. Chociaż znajdujecie się jakiś metr nad ziemią, nie czujecie niewygody.
5. Duchom Beltane spodobał się Twój taniec, nie tylko to widzisz, ale i czujesz i przeżywasz, gdy Twoje włosy zostają ozdobione całym welonem świeżych, polnych kwiatów.
6. Tańczysz jak natchniony, jakby same duchy tego święta w ciebie wstąpiły! I nie ma w tym aż tak dużo przesady. Ty i Twój partner zaczynacie widzieć wokół siebie migające niczym gwiazdy sylwetki, które tańczą wśród Was i nikt inny zdaje się ich nie dostrzegać. Nie czujesz jednak z tego powodu przerażenia, a letnie ciepło, to dobry omen. Kroki tańca zdają ci się przy nich naturalnie proste, a blask jaki niosą duchy zdaje się z Tobą zostać. Do końca balu twoje oczy świecą się tysiącem gwiazd.
Magiczna moc ognia!
Tradycja mówi, że ogniska, rozpalane podczas obchodów Beltane, nie były stosami przypadkowo zebranych drewienek i chrustu. Ich magiczna moc tkwiła bowiem w odpowiednim przygotowaniu. Trzech ludzi trzykrotnie udawało się, by zgromadzić drewno z dziewięciu gatunków drzew. Dopiero tak odpowiednio przygotowane ogniska płonęły świętym ogniem Beltane. Wydarzenie to trzeba było jednak trochę zmodyfikować, by każdy uczestnik mógł wziąć w niej udział! Na okazję balu użyto zaklęć, by zasadzone specjalnie drzewa były gotowe do ścięcia i stworzenia z nich wielkich ognisk na obchodach. Każdy czarodziej może dołożyć się do tej zabawy i za pomocą zaklęć przynieść jeden z dziewięciu gatunków drewna. Kto wie, może i na niego spłynie błogosławieństwo celtyckiej nocy!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się dołożyć własny bal drewna, rzuca kostką eliksiru. Każdy eliksir to inny gatunek drzewa, a co za tym idzie - inne błogosławieństwa lub przekleństwo. By dowiedzieć się, czy moc magicznego ognia była po Twojej stronie, rzuć k6, gdzie wynik parzysty oznacza dar, z kolei nieparzysty - nieszczęście.
Dąb - bełkoczący napój
Parzysta:
po odstawieniu balu na ognisko, czujesz przyjemną sensację w gardle, zupełnie jakbyś jadł najdelikatniejszą z czekolad, a zaraz po tym przychodzi otwartość umysłu. Nie wiesz skąd i w jaki sposób, ale niezależnie od języka, którym ktoś się posługuje, rozumiesz wszystko, do tego stopnia, że nawet szmery zwierząt stają się dla ciebie czytelne. Do końca balu jesteś w stanie używać dowolnego języka jak najlepszy czaroglota! Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział w przywoływaniu magicznych istot, ignorujesz rzut kością i sam wybierasz, co przyjdzie.
Nieparzysta:
czujesz dziwną sensację, jakby ogień zajął ci całe gardło jak podczas najgorszego zapalenia. Boli cię krtań i migdałki, dostajesz ataku kaszlu, ale nawet przepicie wodą nie pomaga na ból. Ten znika dopiero po kilku minutach, za to zostawia za sobą ślad - co zdanie mylisz jakieś słowa i mieszasz ich znaczenia. Chcesz powiedzieć jedną rzecz, a wypada jej zupełne przeciwieństwo, lub coś zupełnie niepowiązanego z całym tematem. Oby twój partner był dobry w języku migowym!
Jesion - euforii
Parzysta:
wraz z ułożeniem stosu, czujesz też niesamowicie przyjemne ciepło na ustach, jak po najwspanialszym pocałunku! Aż nie możesz się nie uśmiechnąć! Czyż ten dzień nie jest wspaniały? Śmiech sam formuje ci się w gardle, a ty masz wprost doskonały humor! Odczuwałeś zmęczenie? Całkowicie minęło i nie zapowiada się, by wróciło! Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt fizyczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
wieczór ledwo co się zaczął, a ty już odczuwasz zmęczenie, jakby przenoszenie tego drewna wyssało z ciebie wszelkie siły. Chcesz się bawić, ale oczy zdają ci się same zamykać. Do końca wieczoru będziesz chodził senny, a jeżeli chcesz wytrzymać i skorzystać z wszystkich atrakcji, lepiej po każdej uwzględnij jakąś krótką formę odpoczynku!
Klon - postarzający
Parzysta:
czujesz ciepło pod czaszką, nie jest to jednak nieprzyjemne uczucie, a przyjemne, jak położenie się na poduszcze. Jeżeli bolała cię głowa, uczucie to przechodzi, a zamiast niego pojawia się olśnienie. Twój umysł otwiera się na wiele tematów, jakby w ciągu kilku minut pochłonął wiedzę wielu ksiąg. Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział we wróżeniu, rozpatrujesz tylko wynik pozytywny wylosowanej wróżby.
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby twoja głowa płonęła a migrena rozchodziła się ognistym bólem przez całe twoje ciało, wypalając na nim znaki czasu. Rzuć k6, gdzie każde oczko to kolejne 10 lat, o które postarzyło Twoją postać do końca balu.Postać odczuwa fizycznie wszystkie efekty wylosowanego wieku.
Wierzba - amortencja
Parzysta:
czujesz ciepło w sercu, które aż zaczyna Ci mocniej bić, jakbyś przeżywał zakochanie zupełnie na nowo i ze zdwojoną siłą. Po chwili sama sensacja znika, ale uczucie zostaje i to nie tylko Tobie. Jeżeli przyszedłeś tutaj z partnerem, obydwoje odczuwacie cudowny przypływ miłości, jeżeli twój partner wylosował negatywny wynik tutaj, może go zignorować. Jeżeli przyszedłeś tutaj sam, roztaczasz wokół siebie aż do końca balu nieodpartą aurę kuszącą do flirtowania, roznosząc przy tym zapach amortencji.
Nieparzysta:
wraz z ciepłym uczuciem w sercu czujesz też coś innego, amortencję. Amortencję, która nachodzi cię zewsząd, im bardziej kogoś lubisz - tym mniej ją czujesz. Im bardziej kogoś nienawidzisz - tym bardziej nie jesteś w stanie powstrzymać się przed adorowaniem tej osoby i traceniem dla niej głowy.
Lipa - Gregory’ego
Parzysta:
ogień postanowił podarować ci moc nieodpartej perswazji, aż po samą umiejętność hipnozy. Jesteś w stanie swoich rozmówców tak głęboko przekonać do bycia ich przyjacielem, że są w stanie zrobić absolutnie wszystko dla Ciebie, cokolwiek im nie rozkażesz.
Nieparzysta:
równie silnym uczuciem co przyjaźń jest i nienawiść, nie wiesz dlaczego, ale przyciągasz do siebie gniewne spojrzenia. A może i nie tylko je same? Wybierz postać, która dostanie disadvantage na następnym rzucie - będzie musiała rzucić podwójną kostką i wziąć jej gorszy wynik. Do końca balu wraz z tą postacią stajecie się najbardziej zaciętymi wrogami.
Buk - spokoju
Parzysta:
ciepło, które rozeszło się po Twoich ramionach jak najlepszy masaż zdaje się sprowadzać na Ciebie dużo spokoju. Wciąż chcesz się bawić, jest to jednak dużo większy relaks psychiczny, niż z początku zakładałeś. Wszelkie troski odchodzą w niepamięć, a ty możesz po prostu skupić się na wspaniałym tu i teraz. Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt psychiczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
czujesz się tak, jakby ktoś zrzucił na twoje barki ciężar całego tego drewna, które dopiero przeniosłeś. Tematy, które chodziły za Tobą w trakcie ostatnich dni stają się dużo bardziej obecne, a Ty sam odczuwasz więcej zmartwień. Rzuć k6 przy każdej próbie pójścia na atrakcję. Wynik parzysty oznacza, że przełamujesz wątpliwości i bierzesz w niej udział. Wynik nieparzysty sprawia, że nie jesteś się w stanie przemóc i musisz zaczekać, aż Twój partner na bal wróci z atrakcji.
Brzoza - felix felicis
Parzysta:
ogień dosłownie Cię pobłogosławił, gdy przechodzić obok jednego z już płonących ognisk, przenosząc swój bal drewna, płomień zatańczył na twojej ręce. Nie oparzył Cię jednak, a zostawił malutki znak iskierki, który zostanie z Tobą do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby żadne nieszczęście nie mogło stanąć na Twojej drodze. Zdobywasz jeden przerzut kostki i wybranie lepszego wyniku na dowolnej atrakcji. Wraz z wykorzystaniem przerzutu znak znika.
Nieparzysta:
- gdy dokładałeś bal do ognia, ten zatańczył na Twojej dłoni, parząc ją boleśnie i zostawiając czarne smagi, które będą widoczne aż do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby widniało nad Tobą złe fatum. Przy następnej atrakcji musisz rzucić podwójnie i wybrać gorszy wynik. Wraz z wypełnieniem przerzutu znak znika.
Olcha - ridikuskus
Parzysta:
czujesz, jak nagłe ciepło rozchodzi się po Twoim ciele aż po same stopy! Które same rwą Cię do tańca! Magiczna atmosfera tego miejsca sprawia, że chcesz się bawić i szaleć do rana, a aura tak cię dopadła, że aż roztaczasz ją dookoła siebie nieodpartą charyzmą! Wszystkie Twoje żarty są śmieszne dla innych (nawet, jeżeli nigdy byś nie pomyślał, że śmieszne mogłyby być) i każdy kto się do ciebie zbliży od razu zyskuje lepszy humor! Dzisiaj po prostu nie da się ciebie nie lubić!
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby podłoże zaczęło cię palić! Przestępujesz z nogi na nogę, ale to nic nie pomaga, masz wrażenie, jakby ktoś podpalił twoje stopy, choć przecież nie są w ogniu! Sensacja znika po chwili, a wraz z jej gorącem masz wrażenie, że zrobiło Ci się trochę zimniej i mniej swobodnie. Może nie zauważasz tego od początku, ale Twoje poczucie humoru na pewno. Zabawa sama w sobie jest przyjemna ale dlaczego wszyscy tak słabo żartują? Ich kawały i zaczepki jakoś szczególnie cię nie bawią, a gdy sam próbujesz opowiedzieć dowcip - rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że się udał. Wynik nieparzysty znaczy, że wyszedł obraźliwie i nietaktownie. Lepiej do końca zabawy uważaj na język!
Topola - veritaserum
Parzysta:
wraz z błogosławieństwem ognia przyszło i błogosławieństwo prawy. Twoja aura staje się tak ciepła i kojąca, niczym płomienie w kominku, że ktokolwiek z Tobą rozmawia nie jest w stanie Cię okłamać.
Nieparzysta:
prawda potrafi być przekleństwem, szczególnie, gdy samemu jest się zmuszonym do jej mówienia. Ktokolwiek by cię dziś o coś nie zapytał - musisz odpowiedzieć szczerą prawdą.
Dowolny gatunek - bujnego owłosienia Nie ma swoich kostek, wybierz dowolny rodzaj drzewa! Pamiętaj, żeby wciąż rzucić k6 na efekt!
Wróżby
Jako ukłon w stronę ważnego wydarzenia, szkoły i Ministerstwa, centaury postanowiły dodać cegiełkę do tego wydarzenia. Obserwując obchody z polany na skraju lasu, chętnie przyjmują każdego, kto chce dowiedzieć się, co gwiazdy zapisały na temat jego przeszłości. Ostrzegają jednak, że nie zawsze są to wiadomości dobre.
Ze względów technicznych jesteśmy zmuszeni umieścić wróżby w osobnym poście, znajdziecie go z poście poniżej!
Jedzenie
Z okazji Beltane krasnoludzcy kucharze sporządzili najlepsze, celtyckie menu! Wszystkie potrawy zapisane w historii zarówno ludzi jak i magicznych istot zostały przygotowane z najwyższą starannością, a o ich smaku może poświadczyć sam fakt, że od miesiąca były testowane przez czarodziejskich adeptów gotowania pod czujnym okiem mistrzów tego fachu! W sam dzień Beltane otwarta kuchnia wrze emocjami zapalonych krasnoludów równie mocno, co cudownymi zapachami. Roześmiane istoty zapraszają do próbowania tych specjałów, oczywiście razem z obowiązkowym kuflem miodowego piwa! Jedzenie kosztuje 10 galeonów, opłatę odnotuj w odpowiednim temacie! Rzuć k6 by zobaczyć, jakie danie krasnoludy przygotują dla Ciebie!
Panicium - potrawka prosa, fasoli i soczewicy z dodatkiem warzyw i mięsa, gotowana podobnie jak risotto.
Efekt:
- to był naprawdę dobry i pożywny posiłek, który dodał ci sił! I to wiele sił! Tyle, że byłbyś w stanie podnieść nawet trzech krasnoludów! Lepiej panuj nad swoimi ruchami, po jednym klepnięciem w pień możesz obalić drzewa. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Laverbread - stworzony z wodorostów, które po zagotowaniu przekształca się w puree, dodaje do niego bekon i piecze na kształt bułeczki.
Efekt:
- nie tylko wodorosty są wyjęte z wody, ty też tak wyglądasz! Zupełnie nagle stajesz się przemoczony do ostatniej nitki, a twoje włosy i strój unoszą się i falują, jakbyś cały czas był pod powierzchnią wody! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Ciasto hevva - ostro przyprawiane, sypkie ciasto z dodatkiem suszonych owoców w środku.
Efekt:
- czyż to nie było aż zbyt ostre?! Niby słodycz, ale jak piecze! I to tak bardzo, że po każdym zdaniu zioniesz ogniem! Rzuć k6 żeby zobaczyć, ile rund efekt się utrzyma.
Colcannon - kremowe puree ziemniaczane wymieszane z kapustą i podawane z szynką.
Efekt:
- kremowość była tak doskonała, że przeszła i na ciebie. Twoja skóra lśni, błyszczy i aż zachęca, żeby ją pogłaskać. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund będziesz posiadać nieodparty urok wili.
Tablet - wytwarzana z cukru, skondensowanego mleka i masła, które jest gotowane do stanu miękkiej kuli i pozostawiane do skrystalizowania. Często jest przyprawiany wanilią, a czasem zawiera kawałki orzechów.
Efekt:
- słodki jak ciągutki i lepki jak ciagutki. Przyjemna słodycz nie rozchodzi się tylko w Twojej buzi ale i po tobie całym, przyklejając do Ciebie pierwszą osobę, którą dotkniesz! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile odpisów (łącznie) będziecie ze sobą sklejeni.
Haggis - żołądek zwierzęcy nadziewany sercem, wątrobą i płucami owcy, zmieszany z owsem, łójem, przyprawami i cebulą, jest o wiele bardziej apetyczny, niż się wydaje. I często podaje się go z rzepą i ziemniakami.
Efekt:
- w trakcie jedzenia czujesz dziwne mrowienie w ciele, a po jego zakończeniu wyrastają ci:
Spoiler:
Rzuć k6 by się przekonać Króliczy ogon Rogi jelenia Skrzydła kruka Kolce jeże Orle szpony Owcze kopyta Rzuć k6 by zobaczyć, na ile postów utrzyma się efekt
Skakanie przez ogniska
Tradycyjnie planujący długie wyprawy ludzie przeskakiwali przez ogień trzykrotnie, aby zagwarantować sobie pomyślność. Gdy płomienie nieco przygasały, przeskakiwały przez nie młode kobiety, którym miało to zagwarantować dobrych mężów. Do zabawy przyłączały się także dzieci. Gdy w palenisku zostawał niemal sam żar, po popiołach przechodziły nawet kobiety ciężarne, z nadzieją, że przyniesie im to szczęśliwe rozwiązanie. Tlące się pozostałości po ognisku rozrzucano pomiędzy roślinami, aby zapewnić owocny plon. Każda rodzina zabierała także żarzące się węgle, by rozpalić nimi ogień w domowych paleniskach. Na balu można dołączyć do kultywowania tej tradycji, wiele małych ognisk tli się wśród ludowych instrumentów i wesołej muzyki, a odważni czarodzieje mogą spróbować trzykrotnie skoczyć nad płomieniami dla zapewnienia sobie pomyślności! Oczywiście, nic co daje szczęście, nie może być takie łatwe, magiczny ogień też chce się bawić! Co chwilę to bucha w górę, to dymi straszliwie, to obniża się do najdrobniejszego żaru, by zaraz podnieść się znowu. Sami mówimy, tylko dla najodważniejszych!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w skakaniu przez ogniska, rzuca kością litery na wydarzenie, jakie spotkało ich podczas trzykrotnego pokonywania płomieni. Jeśli masz cechę gibki jak lunaballa dostajesz jednorazowy przerzut dowolnej kości.
wydarzenia:
A jak Ała jak boli! - jak widać wysokie loty to Twoja domena (i to nawet bez miotły)! W ostatnim momencie przed wybiciem się do skoku mocniejszy płomień buchnął tuż przed Tobą! Żeby w niego nie wpaść, skoczyłeś naprawdę wysoko, a magiczny ogień postanowił dołożyć do tego swoje trzy galeony i uniósł cię na dymie jeszcze wyżej. Przez chwilę czułeś się, jakbyś latał! Dopóki nie uderzyłeś głowa prosto w gałąź… Będzie bolało. B jak Beltane! - czujesz ducha święta aż po… Samego swojego ducha! Magiczny dym tworzy Twoje kopie, która pomagają Ci przeskakiwać, wręcz przenoszą Cię przez płomienie! C jak Confringo - gdy skaczesz nad ogniem, zmienia się on we fioletowo różowe płomienie! Każde Twoje lądowanie kończone jest dźwiękiem głośnym jak wybuch, któremu towarzyszą iskry lecące spod Twoich stóp! Rzuć kością k6. Jeżeli wynik jest parzysty, wszystko to tylko niegroźne efekty na pograniczu iluzji. Jeżeli wynik jest negatywny, wybuchy te ogłuszają cię do tego stopnia, że przez dwie następne rundy masz problemy ze słuchem. D jak Dymi się - wydaje ci się, że całkiem nieźle poradziłeś sobie ze skokami… Dopóki nie poczułeś smrodu spalenizny i Twoim oczom nie ukazał się dym, kopcący się z Twojego stroju! Lepiej szybko go ugaś! E jak Erupto Ignem - nie wiadomo czym aż tak zdenerwowałeś duchy Beltane, ale te postanowiły się Tobą nieźle zabawić, przy każdym skoku posyłając z ognia w Twoją stronę kule białego ognia! Rzuć 3k6, gdzie każda liczba parzysta to trafienie przez kulę, a nieparzysta - chybienie. Jeżeli udało się trafić dwa lub trzy razy lepiej, żeby ktoś uzdrawianiem przynajmniej 15 pkt szybko obejrzał te rany. F jak Feniks - to było przerażające! I dla ciebie i dla całej widowni, kiedy przy jednym ze swoich skoków potknąłeś się, lądując prosto w ogniu! Magiczne płomienie jednak nie zrobiły ci krzywdy, zamiast tego zatańczyły między Tobą, po czym otworzyły drogę, wypuszczając cię przy ozdobie szkarłatnego blasku. G jak Gumochłon - to zdecydowanie nie Twój dzień! Sukienka zbyt ciasna? Nogawka w spodniach za długa? A może wymęczyłeś się na tańcu? Cokolwiek by to nie było, zdecydowanie utrudnia ci skoki, co chwilę się potykasz i lądujesz zdecydowanie zbyt wcześnie, by nazwać to bezpiecznym. Twoje buty mogą ci tego nie wybaczyć… H jak Halucynacje - chcesz przeskoczyć przez ogień, a zamiast tego dym zajmuje całą Twoją wizję, zamykając cię w całej mgle obrazów. Rzuć k6, wynik 1-2 oznacza, że jakiekolwiek obrazy się tam nie pojawiły, wprawiły się w rozbawiony nastrój; 3-4 zapewniły ci flirciarski nastrój; 5-6 sprawiły, że posmutniałeś, może pomoże przytulenie drugiej połówki? I jak Inkantacja - może przypodobałeś się jakiejś wróżce, a może ta po prostu się nad Tobą zlitowała, cokolwiek by to nie było, jedna z nich właśnie towarzyszy Twojej przeprawie i wypowiada magiczne słowa, które zmuszają ogień do posłuszeństwa i zmieniają do w zwykłe płomienie. Od razu łatwiej skakać! Choć może warto też zapamiętać tę inkantację? Zyskujesz +1pkt do Zaklęć! J jak Jasnowidz - nie wiesz skąd ta nagła jasność myślenia, ale wszystko zwalnia i czujesz się, jakbyś mógł przewidywać następne wydarzenia. Wiesz, w którym momencie ogień buchnie, w którym ustąpi, jakby twoje wyczulenie stało się wręcz magicznym zmysłem. Tańczysz przez ogień jak natchniony, dając przy tym niezły popis.
Tańce przy ogniskach
Tańce przy wielkich stosach ogniskowych miały przynieść szczęście i ochronę przed wszelkimi chorobami, był to także sposób na zjednanie się z naturą i czczenie nadejścia lata. Wielkie stosy zapaliły się wielkim, magicznym ogniem, a pomiędzy nimi wygrywa skoczna, taneczna, tradycyjna muzyka z taką pasją, jakby grajkowie mieli nigdy się nie zmęczyć! Wszystkie czarodziejskie istoty, które były zaproszone do przygotowań, wychodzą teraz na środek pomiędzy stosy i zaczynają tańce, zachęcając wszystkich magów do dołączenia! Niech radość Beltane i stukot rozgrzanych stóp usłyszą nawet po same gwiazdy! Sam magiczny ogień też zdaje się tańczyć, swoimi płomieniami i dymem tworząc kształty i sylwetki rozbawionych, magicznych istot wielu gatunków, zjednoczonych w obłędnym, opętańczym wręcz tańcu. Kto wie, może jeśli wystarczająco długo będziesz patrzeć w ogień i on zdradzi ci ciekawe historie.
Zasady: W tańcach można brać udział nieograniczoną ilość razy! Będą trwać od samego rozpalenia stosów aż po wschód słońca, nieustannie czcząc witające świat lato. Każdy czarodziej może na nie wchodzić i z nich wychodzić, jednak za każdym razem musi rzucić na kość litery określającą wydarzenie. Efekty działają od wejścia na parkiet do zejścia z niego - przy ponownym wejściu należy rzucić na nowy efekt.
Wydarzenie:
A jak akrobacje - muzyka, rytm, taniec, śpiew cała ta atmosfera jest niesamowita! Porywa cię taniec i bawisz się nieziemsko! I to całkiem dosłownie! Ogień widząc jak oddałeś się zabawie, sam postanowił się do tego dołożyć, zgarniając ciebie i Twojego partnera pomiędzy ogień! Płomienie Was nie parzą, chcą z Wami tańczyć i uczestniczyć w tej zabawie, dosłownie niesiecie ze sobą po trawie ognisty huragan! B jak bajki na dobranoc - wydawało ci się, że ogień coś opowiadał, malował płomieniami fascynujące sceny aż zapatrzyłeś się na niego za bardzo. Nagle całe to kołysanie tańca staje się dużo mniej pobudzające, a wręcz usypiające. Historia opowiedziana przez ogień sprawia, że oczy same ci się przymykają. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że płomienie skutecznie opowiedziały ci bajki do snu i wręcz słaniasz się w ramionach partnera, musicie na chwilę odejść na bok, żebyś odpoczął. Wynik negatywny oznacza, że co prawda wygrywasz ze snem, ale Twoje kroki są bardzo niezsynchronizowane, jakby ciało i tak zdecydowało się pójść spać. C jak cacanki macanki - czy Twój partner od zawsze był tak pociągający? Do stopnia, w którym nie możesz opanować swoich rąk? Masz ochotę komplementować swojego partnera w najbardziej naturalny i nieskrępowany sposób - swoim własnym dotykiem, by wiedział, jak bardzo jest pożądany. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że zauważasz, że coś jest nie tak i że nie panujesz nad rękami, to nic nie zmienia względem ich błądzenia po ciele partnera, ale możesz się z tego wytłumaczyć. Wynik nieparzysty oznacza, że zupełnie zwariowałeś na punkcie drugiej osoby, a magia, która zawładnęła Twoimi dłońmi, włada i umysłem. D jak z dymem poszło - magicznemu ogniowi bardzo musi się podobać Twój taniec, bo jedna z dymnym postaci podchodzi do ciebie i Twojego partnera, próbując cię co chwila wyrwać z jego rąk i samej z Tobą zatańczyć. E jak epilepsja - z początku roztańczony, buchający ogień i wszystkie jego obrazy są przepiękne, niesamowite! Przyglądasz się im w zachwycie aż… Zaczynają migać zbyt szybko! Czy to figury w ogniu przyspieszyły w obłąkańczym tańcu, czy sprowadziły to też na ciebie?! Nie wiesz, jednak strasznie kręci ci się w głowie, obrazy zaczynają wirować i migać zupełnie jak płomienie i dym na tle nocnego nieba. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że kręcenie w głowie stało się tak obezwładniające, że aż ty dołączyłeś do niego! Wirujesz zupełnie jak ogień, znajdując się umysłem niemalże poza ciałem! Wszystko się kręci, faluje i jest niesamowite! Wynik negatywny oznacza, że było to za dużo bodźców jak na Twoją głowę, omdlewasz na parkiecie. F jak firebird - nie wiesz co w ciebie wstąpiło, czy masz doświadczenie z tańcem, czy też nie, nagle czujesz się jak profesjonalny artysta. Skąd znasz te wszystkie ruchy? Te wszystkie taneczne skoki? Nie masz pojęcia, ale nagle wykonujesz firebirda, ku zaskoczeniu nie tylko wszystkich tańczących, ale i samego ognia. Płomienie wystrzeliwują w Twoją stronę i… Tworzą dla ciebie ogniste skrzydła. Od teraz aż do zejścia z parkietu możesz z nich korzystać jak z prawdziwych skrzydeł w trakcie tańca. G jak goły i wesoły - ależ przy tych ogniach gorąco! Kto by się spodziewał, że może być aż tak upalnie w angielską noc! Jeżeli masz na sobie okrycie wierzchnie, czujesz potrzebę jego zdjęcia, rozpięcia koszuli czy rozsunięcia zasuwaka sukienki. Cokolwiek, byle tylko choć trochę się schłodzić! H jak harce hulańce! - oddajesz się tańcu z partnerem i wspólnej zabawie tak bardzo, że aż gubisz buta! Lepiej byłoby go znaleźć, choć wśród rozhulanych świętujących może to nie być najprostsze. Rzuć k6, wynik to ilość razy, gdy ktoś na ciebie wpadł, podeptał itd. podczas poszukiwań. I jak i do kółeczka - jeżeli myślałeś, że potańczysz ze swoim partnerem, pomyśl jeszcze raz! Magiczne istoty wszelkich gatunków zaciągają cię do wspólnego, szaleńczego koła tańca, co chwilę zamieniając się w tym, kto prezentuje swoje ruchy na środku! Niech twój partner uwzględni tańczenie w kółku w swoim wylosowanym wydarzeniu! Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty Twoje ruchy tak spodobały się magicznym istotom, że aż wyczarowały ci ozdobne ognie przyczepione do Twoich obcasów, żeby pokazać, jak niesamowity z ciebie tancerz! Jeżeli wynik jest negatywny, ogień bynajmniej nie jest ozdobą, to najprawdziwsze płomienie, mające parzyć Twoje stopy, byś szybciej nimi przebierał! Bierz się w obroty, to nie walc! To Beltane! J jak jak ja cię kocham! - wiesz, że przecież nie wybrałeś swojego partnera na przyjście na bal bez powodu, ale teraz wydaje się to tak proste i jasne! Niezależnie od tego, co Was łączyło przed tym tańcem, teraz czujesz się, jakby Twoje ciało, serce i dusza należało do tej jednej osoby i chcesz jej całe je oddać. Bliskością, przytuleniem, pocałunkami, jakkolwiek pokazać, jak bardzo Twoja miłość jest wręcz ognista!
Słup majowy
W Celtycką Noc mężczyźni przygotowywali go ze ściętego drzewa, z którego usuwano gałęzie i tak powstały pal, wbijano w ziemię, a następnie przyozdabiano roślinami i wstążkami. Na szczycie umieszczano kwietny wianek. Wokół tego słupa odbywały się tańce. Uczestnicy podczas trwającej zabawy trzymali w rękach kolorowe wstążki, które splatały się w tańcu, tworząc barwne wzory na majowym słupie. Na obchodach balu także pojawiły się majowe słupy, przyozdobione wieloma wiankami stworzonymi przez czarodziejów i wyposażone w wiele wstążek, by każdy mógł wziąć udział w zabawie. Weseli grajkowie zapewniają wspaniałą, taneczną muzykę, która aż sama zaprasza do pójścia w tan, a wesołe śmiechy i piski goniących się uczestników zapowiadają wspaniałą zabawę!
Zasady: W zabawie w słupy majowe można brać udział w parach bądź też osobno. By dołączyć do zabawy, należy postępować zgodnie z kostkami!
Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na kolor. Jeżeli nie masz pary i jeszcze nie masz osoby do której chcesz dołączyć - rzuć na swój kolor. Jeżeli nie masz pary i chcesz łapać inną osobę bez pary - bierzesz ten sam kolor co ona.
Rzut k6 na kolor wstążki:
1. Fioletowy - nawet jeżeli druga osoba to tylko twój przyjaciel lub, co gorsza, wróg(!) nie możesz odeprzeć uczucia, że jest po prostu przepięknym człowiekiem. Tego wieczoru wszystkie jego cechy fizyczne podobają ci się najbardziej na świecie. To twój ideał! 2. Żółty - czujesz się niesamowicie zawstydzony przy drugiej osobie, Twoje serce cały czas nieznośnie łopocze ci w klatce, a Ty sam masz nieustanną ochotę się rumienić. Słowa z trudem przechodzą ci przez gardło, jesteś zbyt onieśmielony swoim wybrankiem i masz po prostu chęć schować się w jego ramionach… Jednocześnie płonąc przy tym ze wstydu. 3. Niebieski - jesteście dla siebie całkowicie i bezapelacyjnie stworzeni! Do tego stopnia, że o cokolwiek druga osoba nie poprosi, pierwsza wykona wszystko. Oczywiście działa to w dwie strony. 4. Różowy - łączy Was nie tylko kolor wstążki, ale i każda myśl. Dosłownie. Po złapaniu za wstążkę łapiecie ze sobą połączenie myślowe, mogąc rozmawiać telepatycznie! 5. Zielony - czy kiedykolwiek byliście tak spragnieni dotyku? Chyba jeszcze nigdy. Nie możecie się od siebie oderwać, a każdy kontakt fizyczny jest na wagę złota. Macie ochotę cały czas trzymać się za ręce, przytulać… A może i nawet coś więcej? 6. Pomarańczowy - zapłonęło w was nie tylko ciepłe uczucie do partnera, ale coś znacznie bardziej niebezpiecznego - pożądanie. Macie ochotę być ze swoim partnerem dużo bardziej fizycznie, nawet teraz rozglądając się, gdzie moglibyście uiścić parę figli. Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Jeżeli jesteście parą - sami ustalacie jak długo się goniliście i czy finalnie udaje się Wam złapać. Jeżeli dobraliście sobie partnera dopiero w trakcie zabawy, każde z Was rzuca k100. Wygrywa wyższy wynik; jeżeli należy do osoby goniącej, udaje jej się złapać osobę łapaną; jeżeli należy do osoby łapanej, udaje jej się uciec przed osobą goniącą.
Kiedy już udaje Wam się odnaleźć w ganianym tańcu na około majowych słupów, Wasza wstążka związuje Was ze sobą jako symbol partnerstwa. Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na związanie (ta, która nie rzucała na kolor). Jeżeli nie miałeś pary i rzucałeś na kolor - teraz dogoniona osoba rzuca na związanie.
Rzut k6 na związanie:
1. Nadgarstki - nic niezwykłego, wstążka tradycyjnie związała Wasze dłonie. 2. Talia - wstążka związała was w pasie w pozycji idealnej do tańca! Może czas wykorzystać tę sytuację? 3. Kostki - wstążka wycelowała naprawdę nisko i związała Was w kostkach, powodzenia z dograniem ruchów! 4. Łopatki - jest to zdecydowanie dziwna pozycja, gdy stoicie odwróceni do siebie plecami i związani na wysokości łopatek… Co teraz? 5. Ręce - wstążka zdecydowała się związać Wasze ręce po całej długości, opakowując je jak jakąś mumię. 6. Głowy! - Beltane naprawdę strzeliło wstążce do… Nitek? Związała Was głowami, przodem do siebie, stwarzając fantastyczną sytuację do zacieśniania więzi. No co? W takiej pozycji na pewno łatwo szeptać sobie swoje sekrety!
Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Wiklinowe kukły
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest palenie wiklinowych kukieł na znak nadejścia lata. Czarodzieje przez cały miesiąc tworzyli te wspaniałe, magiczne figury, by teraz w swoim finalnym tańcu i pokazie mogły zapłonąć w imieniu Beltane i na szczęście ich twórcom. Zanim jednak całkowicie spłoną, prezentują one ostatnie, magiczne układy, mające uczcić celtycką noc i pomyślność wszystkich czarodziejskich stworzeń. Ich przedstawienie jest naprawdę piękne, powoli tląca się wiklina, płomienie sięgające coraz wyżej, aż do nieba, pachnący dym, od którego zapachu aż lepiej rozumie się przekaz i emocje, aż widzi się obrazy, które kukły chcą wymalować swoimi ruchami. Im dłużej przyglądacie się temu tańcowi, tym głębiej przeżywacie emocje towarzyszące pożegnaniu chłodnej pory roku w imię odrodzenia. Wszak wiklina, z której ludziki były wykonane, była magiczna.
Rzuć k6 na towarzyszącą emocję:
1. Radość! Coś się kończy a coś zaczyna, a to coś może być czymś pięknym i wesołym! Tak jak te obchody! Uśmiech sam wychodzi ci na usta, masz ochotę krzyczeć o tym, jak jest cudownie! Wesołe tańce kukieł sprawiają, że chcesz wraz z nimi zakręcić się po raz ostatni, by zaraz dzielić się tą radością ze swoim partnerem. Życie jest piękne! 2. Nadzieja! Dostrzegasz w tańcu kukieł opowieść o tym, że nie wolno się poddawać. Że cokolwiek by się nie działo, jutro też będzie dzień. Chciałeś coś dzisiaj zrobić? Powiedzieć o czymś drugiej osobie? Przyznać się do czegoś? To najlepszy na to czas, teraz wszystkie wątpliwości mogą spłonąć razem z kukłami i przynieść ukojenie. 3. Smutek! Układ wiklinowych ludzików był bardzo poruszający, do stopnia, w którym omal nie chciało ci się płakać. Wiesz, że to wesołe święto, ale złapała cię nagła nostalgia. Czy jest coś, za czym tęsknisz? Do czego chciałbyś powrócić? Może coś utraconego? Czujesz, jak to napływa do ciebie wraz z tymi tańcami i ich wizjami, płonąc w ogniu na Twoich oczach… 4. Zakochanie! Kukły opowiadają najpiękniejszą historię miłosną! A miłość ta… Chyba ty też możesz mieć na nią szansę? Jeżeli jesteś ze stałym partnerem, przeżywasz zakochanie zupełnie na nowo i nie możesz oderwać się od swojej drugiej połówki. Jeżeli jeszcze nie wyznałeś tej osobie miłości, cóż, czujesz przemożną ochotę przytulenia jej, pocałowania, powiedzenia wszystkiego, co leży na dnie serca. Kiedy, jak nie teraz? 5. Złość! Widzisz w tym tańcu kukieł gotowość do przejścia dalej, ale ty jeszcze sam na to nie jesteś przygotowany! To za szybko! Zbyt dużo na raz! Nikt nie pytał się o zdanie, czy życzysz sobie takich zmian. Jeżeli jest w twoim życiu teraz coś, co doprowadza cię do szału, złości lub chociaż zmarszczenia brwi w dezaprobacie, teraz się nasila. Musisz natychmiast wyżyć się z tych wszystkich emocji! 6. Ciekawość! Nowy początek to nowe możliwości, a w pokazie wiklinowych lalek widzisz ten niesamowity zapęd do odkrywania, całą gamę przygód, o których opowiadają swoim tańcem! Ty też chcesz na przygodę! Najlepiej już, teraz natychmiast! Jesteś gotowy podjąć się każdego wyzwania, a jeżeli ktoś ci coś zaproponuje, wszystko bierzesz dosłownie, gotowy wykonać to od ręki! Efekty trwają aż do przejścia na następną atrakcję, chyba że autor będzie chciał, by zostały na dłużej, może wtedy rzucić kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik zaokrągl w górę).
Kulning
Na przygotowaniach do święta wszyscy czarodzieje mogli zapoznać się z tą starożytną techniką przywoływania zwierząt. Teraz, kiedy oficjalny taniec rozpoczął obchody tak, jak tradycja nakazała, a ogniska na cześć świętego ognia i nadejścia lata zostały rozpalone, można zacząć zapraszanie innych istot do dołączenia do obchodów, by wspólnie czcić ten dzień połączenia z przyrodą i przyjścia urodzaju. Bariery obronne nie pozwolą niczemu i nikomu niebezpiecznemu dostać się na teren obchodów, ale każda dusza o czystych zamiarach i chęciach złożenia hołdu rozpoczynającemu się lecie może wkroczyć pomiędzy czarodziejów. Trzeba je tylko zaprosić śpiewem.
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w kulningu, rzuca kością k100, gdzie trafienie w okrągły numer (10, 20, 30… itd.) oznacza przyjście magicznego stworzenia. Magiczne stworzenia dokładnie rozumieją czym jest to pradawne święto i przyniosą dar czarodziejowi, który je wezwał. Nie martwcie się jednak, każdy numer sprowadza jakieś zwierzę, wszak przyroda nie odmówiłaby tak dobremu zaproszeniu.
Rzuć k100 by zobaczyć, co przyszło:
1-9 - stado zająców wybiegło spomiędzy krzaków i zaczęło skakać pomiędzy Twoimi nogami, zapraszając Cię do chwili wygłupów, po której z powrotem odbiegają w las. 10 = Abraksan - Przed Tobą pojawił się przepiękny, złoto-brązowy pegaz, który z gracją podszedł do Ciebie, kłaniając się lekko. Pozwolił się dotknąć i wtedy, zauważasz, że jedno z piór w jego skrzydłach ma zupełnie inna, śnieżnobiałą barwę. Abraksan potrząsnął swoim ciałem, a pióro wylądowało tuż obok Ciebie. W oczach istoty widzisz znak, że jest to prezent, który możesz ze sobą zabrać. Pióro pegaza zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy II lub III poziomu, przy warzeniu eliksirów uzdrawiających! 11-19 - dwa lisy wychyliły noski ze swoich norek i przez chwilę podejrzliwie na Ciebie zerkają, jednak po usłyszeniu Twojego śpiewu witają cię swoim własnym, lisim chichotem. 20 = Żabert - Może spodziewałeś się czegoś majestatycznego, ale Twój śpiew przywołał niezwykle nieelegancką krzyżówkę żaby i małpy. Żabert uśmiecha się do Ciebie, ukazując ostre zębiska, pomiędzy którymi można jeszcze dostrzec resztki jakiejś biednej jaszczurki, która stała się jego dzisiejszą kolacją. Twoją uwagę szybko jednak odwraca podarek, który zwierzę Ci wręcza, po czym szybko znika pomiędzy pobliskimi krzakami. Otrzymujesz fałszoskop. 21-29 - cała chmara świetlików musiała poczuć wibracje Twojego głosu, bo wyleciały z gęstego lasu, zdobiąc Cię swoim blaskiem jak najpiękniejszym ze strojów. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund zostaną na Tobie, zapewniając efekty świetlne. 30 = Błędne ognik - Ogniki musiały wyczuć, że w jakimś sensie potrzebujesz wsparcia i przybyły oświetlić Ci życiową drogę. Podążasz za nimi przez krótki moment, a gdy w końcu zatrzymujecie się, istoty tworzą niewielki krąg nad wydrążoną w drzewie dziuplą. Wkładasz tam dłoń i ze zdumieniem wyciągasz z niej kompas marzeń. 31-39 - gdy śpiewasz kulning, co kilka nut odpowiada Ci wycie. Dopiero po kilku powtórzeniach zdajesz sobie sprawę, że wycie to jest coraz głośniejsze, albo raczej - bliższe. 40 = Nieśmiałek - malutka, zielona istotka wdrapuje się do Ciebie po najbliższej gałęzi drzewa i zaczyna bujać się w rytm kulningu. Nieśmiałek był zdecydowanie za mały, żeby dać radę coś do Ciebie dodźwignąć, ale bardzo chętnie spędza z Tobą czas, a nawet w pewnym momencie wchodzi na Twoje ramię. Co więcej nie chce z niego zejść, znajdując sobie wygodne miejsce w Twoim stroju! Aż do końca balu towarzyszyć Ci będzie Nieśmiałek. Jeżeli napiszesz jednopostówkę pobalową, możesz zatrzymać go jako swoje zwierzątko. 41-49 - wydaje ci się, że nic nie przyjdzie, wszak niczego dookoła siebie nie widzisz. Myślisz tak, dopóki nie czujesz tupotu małych stóp na swoim ciele… I pod strojem! Udało Ci się przyzwać myszy! I chyba stwierdziły, że stanowisz darmową podwózkę do jedzenia! Przyzywać zwierzęta już umiesz, ale czy potrafisz je odganiać? 50 = Elf - O mało co, a zdeptałbyś niewielkiego elfa, który przeglądał się właśnie w pobliskiej kałuży. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że istota nawet Cię nie zauważyła, ale za to, gdy potrząsnęła skrzydełkami, trochę elfiego pyłu spadło na Ciebie. Czujesz, że promieniejesz niezwykłym, naturalnym pięknem, przyciągając spojrzenia do końca balu. Otrzymujesz +1pkt. do DA. Wynik nieparzysty oznacza, że istota zauważyła Twoją obecność. Znając elfią próżność, prawisz jej komplement, a ta z zachwytu podarowuje Ci nieco swojego pyłu. Elfi pył zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy, podczas warzenia eliksirów zwykłych: prostych lub złożonych! 51-59 - stado sarenek wyszło na łąkę, słuchać Twojego kulningu. Z początku tylko się Tobie przyglądały, jednak po pierwszym oswojeniu się, zaczęły spokojnie rzuć trawę w Twoim towarzystwie. 60 = Jednorożec - Masz wyjątkowy zaszczyt, bo oto podchodzi do Ciebie majestatyczny jednorożec. Delikatnie i niepewnie pozwala Ci się pogłaskać po pysku, po czym sam trąca Cię swoją głową, w przyjaznym geście. Czujesz, że coś twardego spada Ci na dłoń. Kawałek rogu jednorożca odłamał się i został podarowany Ci w prezencie. Róg jednorożca zastąpi Ci dowolny składnik każdego poziomu do eliksirów leczniczych 61-69 - spomiędzy krzaków wyłania się bardzo rozpoznawalna głowa, a później całe ciało. Skunksa da się poznać wszędzie, ten jednak, w przeciwieństwie do stereotypów, nie unosi ostrzegawczo ogona, a po prostu przygląda Ci się z daleka, kiwając główką do rytmu. 70 = Kudłoń - Dzisiejsze święto jest doprawdy magiczne. Twój kulning przywołał kudłonia, co jest o tyle niesamowite, że te zwierzęta zwykle mocno stronią od ludzi. Tym razem jednak spotkał Cię zaszczyt nie tylko w postaci interakcji, ale i prezentu. Istota podarowuje Ci jeden ze swoich włosów. Włos kudłonia zastąpi jeden, dowolny składnik odzwierzęcy, przy warzeniu eliksirów zwykłych. 71-79 - locha razem ze swoimi małymi dzikami wyszła z lasu usłyszawszy Twój kulning. Normalnie samice bronią swoich młodych agresywnie, ale po usłyszeniu pieśni wiedziała, że mogła bezpiecznie podejść. Małe warchlaczki radośnie kwikają, podbiegając do Ciebie za każdym razem, gdy zaczynasz śpiewać i odbiegając, gdy zaprzestajesz. 80 = Lunaballa - Widzisz, jak w Twoją stronę radośnie przebiera nóżkami jedna z najsłodszych, magicznych istot. Wielkie oczy lunaballi błyszczą, odbijając światło gwiazd i księżyca. Dorzuć k6. Wynik parzysty oznacza, że otrzymujesz od zwierzęcia lunaskop. Wynik nieparzysty sprawia, że trafia Ci się fiolka ze łzami lunaballi, które zastąpią Ci dowolny składnik roślinny przy warzeniu eliksirów leczniczych progu zaawansowanego lub wyżej! 81-89 - choć większość ptaków nocą śpi, są gatunki, które są aktywne. Jedna z sów musiała usłyszeć Twój śpiew. Nie wiedziałeś, że się zbliża, skrzydła sowy są bezszelestne, dopóki nie wyłoniła się w świetle ognia w całej swojej okazałości. Ląduje Ci na ramieniu, coś pohukuje i po kilku chwilach wraca w mrok nocnego nieba. 90 = Paqui - Wśród wszechobecnych kolorów i kwiatów dostrzegasz, że jeden z barwnych krzaków zaczyna się do Ciebie zbliżać. Po chwili widzisz, że to nie roślina, a zwierzę - przepiękny, magiczny paw. Istota widocznie chciała dołączyć do wszechobecnych śpiewów, bo zaczyna gruchać, jakby chciała zharmonizować się z Twoim kulningiem. Co prawda jest to raczej przykra dla uszu muzyka, ale warto przeżycia, gdyż po chwili paqui rozkłada swój ogon, podarowując Ci jedno ze swoich piór. Pióro paqui może zastąpić Ci dowolny składnik przy specjalnych eliksirach! 91-99 - na łąkę wychodzi sam król lasów, wielki jeleń o wspaniałym porożu. Przygląda Ci się uważnie, bada spojrzeniem, fuka nieufnie. Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty, jeleń uznaje Twój śpiew i kłania się delikatnie, by zaraz w Twojej obecności zjeść trochę trawy. Jeżeli wynik jest nieparzysty, jeleń unosi się dumnie na dwóch nogach, po czym biegnie w kierunku lasu. 100 = Hipogryf - na pewno nie spodziewałeś się takiego gościa, a i gość ten nie spodziewał się tak godnego zaproszenia, na które chętnie i równie godnie odpowiedział. Wylądował przed Tobą, wpatrując się w Ciebie ciekawskim wzrokiem. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że pozwolił Ci się pogłaskać i nawet dotknąć swoich skrzydeł. Wynik nieparzysty sprawia, że hipogryf, gry tylko pogłaskałeś jego skrzydła, kładzie się na ziemi, zapraszając Cię na swój grzbiet i krótką, podniebną przejażdżkę. Jeżeli jesteś z partnerem, on także może z Tobą wejść na grzbiet hipogryfa.
Modyfikatory do rzutu:
Wzięcie udziału w nauce kulningu na przygotowaniach do Beltane pozwala na rzucenie dwiema kostkami wydarzenia i wybranie lepszej opcji. Dowolna specjalizacja z ONMS pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji lub +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Każde 10pkt z ONMS w kuferku pozwala +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Cecha powab wili pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji. Cecha świetne zewnętrzne oko pozwala na +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji.
Wodne wianki
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest puszczanie wianków na strumieniach, jeziorach czy rzekach, chcąc zaskarbić sobie przychylność rzecznych duszków. Nie bez powodu czarodzieje mieli szansę zapleść swoje własne wianki w trakcie przygotowań do święta. Miały one być nie tylko ozdobą i pamiątką, ale także częścią obchodów. Jeżeli jednak ktoś nie zrobił własnego wianka, nie musi się martwić. Miasto wykupiło ich wiele od uczestników przygotowań, mając cały zapas dla chętnych do uczestnictwa w zabawie. Tej nocy cała okolica wrze od magii, wrze także i rzeka, bulgotając na dziwne sposoby. Nad powierzchnią unoszą się wodne bąbelki, wśród szumu prądu słychać psotliwe, radosne śmiechy i śpiewy, a co jakiś czas coś gdzieś pluska w nietypowy sposób. A, jeżeli masz szczęście, dasz radę dostrzec kształty stworzone z wody przypominające ludzi, wyglądające znad nabrzeżnych kamieni. Duszki wodne także zgromadziły się na Beltane, czekając na swoje własne dary. Czy zdecydujesz się puścić z nurtem swój wianek i zobaczyć, czy zadowala on te żywiołowe istoty?
Zasady: Każdy czarodziej może wziąć udział w zabawie w wodne wianki, wystarczy, że rzuci kostką k6 na reakcję duszków. Jeżeli czarodziej robił swój własny wianek na przygotowaniach do święta, może rzucić kostką dwa razy i wybrać bardziej odpowiadający mu wynik.
1 - kilka wodnych postaci wyłania się spod tafli śmiejąc się i chichocząc. Wyciągają w Twoją stronę dłonie. Z rzeki zamiast szumu zaczyna napływać muzyka, a Ty nie umiesz odmówić im tańca, wchodząc z nimi za rękę do kółka na wodzie. Kto by pomyślał, że będziesz się razem z nimi nad nią unosić? Cóż za wspaniałe uczucie! Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że w porę orientujesz się w ich zamiarach i po chwili przyjemnego tańca wycofujesz się z tafli; wynik nieparzysty oznacza, że popadasz w zatracenie w ich tańcach, aż w końcu wrzucają Cię do wody! Sam nie potrafisz z niej wypłynąć przez ich magię! Lepiej niech ktoś szybko cię wyłowi! 2 - wianek złapała bardzo kształtna wodna duszka, która uwodzicielskim krokiem podchodzi do Ciebie i, nim się orientujesz, kradnie Ci pocałunek swoimi wodnymi ustami. I choć ci go zabrała, w darze zostawiła coś w zamian - teraz to Ty czujesz przemożną potrzebę całowania każdej osoby, która zamieni z Tobą słowo. Rzuć kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik należy zaokrąglić w górę) 3 - nim jeszcze zdążyłeś położyć wianek na tafli wody, spod rzeki wyskakuje bardzo zalotny wodny duszek w taki sposób, że ozdoba ląduje na jego głowie. Nie tylko to zwraca Twoją uwagę, ale i naszyjnik na jego szyi. Duszek szybko nachyla się, żeby pocałować cię w policzek w podziękowaniu, a kiedy zauważa, że przyglądasz się jego biżuterii, ściąga ją z siebie i ci ją zakłada. 4 - jeden z wodnych duszków siedział na brzegu i przygrywał melodię na niewielkim instrumencie, kiedy obił się o niego wianek. Duszek wydawał się tym nie tylko zachwycony ale i zawstydzony, złapał wianek, spojrzał w Twoim kierunku i pomachał szybko, wydawało się, że z nim zniknie, ale wtedy spod wody wypłynęła do Ciebie w zamian za ten kwietny dar magiczna karimba (+2 OPCM). 5 - wystarczyła chwila nieuwagi, a może po prostu nie spodziewałeś się, że trzy nastoletnie, wodne duszki wyskoczą na ciebie spod wody jak krokodyl. W jednej chwili dostrzegasz ruch, w drugiej już jesteś pod powierzchnią, kiedy te ściągają cię na dno. Nie chciały ci zrobić krzywdy! Tylko popsocić i coś pokazać… Zapominając, że czarodzieje nie oddychają pod wodą! Oby ktoś był obok, bo nie chcą cię puścić! To było przerażające przeżycie, przez następny miesiąc na wszystkie czynności kostkowe związane z wodą rzuć podwójnie i wybierz gorszy wynik. 6 - wianek wpłynął wprost na głowę jednego, bardzo młodego wodnego duszka. Kształt wodny ma wielkość zaledwie kilkuletniego dziecka i wyraźnie ucieszyło się ono z prezentu. Wychodzi do Ciebie na brzeg i… Rozcina swoją wodną powłokę? Pokazuje Ci, żebyś wystawił dłonie, na które nalewa Ci wody i instruuje migowo do jej wypicia. Magiczna woda młodego wodnego duszka sprawia, że możesz wyleczyć dowolną, chorobę, która nie jest śmiertelna. Jeżeli na żadną nie chorujesz, możesz zatrzymać ją sobie jako jedną z dwóch opcji - eliksir wiggenowy lub felix felicis.
Głosowanie na Majową Królową i Zielonego Człowieka
Tradycyjnie spośród grona niezamężnych panien wybierano Majową Królową, która następnie dobierała sobie „małżonka” – Zielonego Człowieka. Nazwa ta wywodzi się od dawnego boga natury i odrodzenia. Parę sadzano na ukwieconym powozie i obwożono po całej osadzie. Mieli oni symbolizować boską parę, jedność słońca i ziemi. Na obchodach jednak nie chciano nikogo wykluczyć, a także dać równe szanse na zostanie wybranym do tej fantastycznej atrakcji, jaką jest przejażdżka kwiecistym powozem po nieboskłonie, zaprzęgniętym w Aetany! Każdy czarodziej biorący udział w balu może zagłosować na Majową Królową i Zielonego Człowieka! Co więcej, nie trzeba wcale trzymać się przypisanych płci, nikt nie powiedział, że Majowy nie może być Król!
Zasady: Każdy czarodziej może głosować! Każda postać ma jeden głos! Prosimy, by oddawane głosy pasowały do głosującej postaci (przecież nikt nie głosowałby na swojego zaciętego wroga do dania mu takiej nagrody). By oddać swój głos należy wypełnić kod i wysłać go na konto Słodkiej Swatki w prywatnej wiadomości!
Skrzeloziele przestało działać w idealnym momencie. Właśnie skończyłem rozmawiać z tutejszymi trytonami i zbliżała się godzina mojej oficjalnie pierwszej lekcji w Hogwarcie. Byłem cholernie podekscytowany tematem i chciałem, by była ona ciekawa i ekscytująca dla przybyłych uczniów. Nie mogłem być tego jednak pewien, nie znałem tak naprawdę nikogo i nie miałem skąd wiedzieć ilu jest miłośników mojego przedmiotu w Hogwarcie. A co jeśli będzie tylko jedna osoba? Albo nikt nie przyjdzie? Mimo wszystko postanowiłem, że nawet jeśli, to chce, by ta lekcja była doskonała. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik i koniec kropka! Wyszedłem z wody, łapiąc szybko za ręcznik i założywszy japonki, szybkim truchtem pobiegłem na miejsce spotkanie z uczniami wcale nie czując, że w sumie skoro byłem nauczycielem, to może i prezentować się powinienem nieco poważniej. Do głowy mi nie przyszło, że przyjście w samych szortach, japonkach i przerzuconym przez szyję ręcznikiem mogło być jakimś nietaktem. Ku mojemu szczęściu, już z oddali zobaczyłem całkiem sporą grupkę uczniów czekających właśnie na mnie, ich nauczyciela. Och, jak długo na to czekałem, miałem już we wrześniu ich odpowiednio przywitać jako ich podopieczny, ale niestety przeklęte Mojry miały dla mnie inne plany, najwidoczniej pół roku rehabilitacji okazało się dla mnie odpowiedniejszą przygodą. Stanąwszy przed nimi uśmiechnąłem się ciepło, ociekając nie tylko wodą, ale i płynnym szczęściem, tak bardzo się cieszyłem z powodu dzisiejszej lekcji (metaforycznie, wcale nie oblałem się felix felicis, żeby nie było domniemywań). - Witam wszystkich! Miło mi was tutaj spotkać, dziękuje, że w tak licznym gronie przyszliście na dzisiejszą lekcję! Niestety nie było nam dane wcześniej się poznać, może więc zacznę od przedstawienia się, czemu by nie. Nazywam się Merlin Villeneuve i będę od dzisiaj… a w zasadzie od kilku już dni, ale dzisiaj jest nasza pierwsza lekcja… no, w każdym razie od dzisiaj będę waszym nauczycielem Opieki nad Magicznymi Stworzeniami. Mam nadzieje, że was nie zawiodę i będzie się nam fajnie współpracować. Jak ktoś ma już na starcie jakieś pytania, to macie teraz moment, by je zadać. – Przymilkłem, snując spojrzeniem po ich twarzach, uśmiechając się szelmowsko. Odgarnąłem dłonią mokre kosmyki włosów do tyłu i mogliśmy przejść już dalej, do meritum dzisiejszego spotkania. - Idziemy najpierw nad jezioro, przygotowałem tam parę atrakcji dla was i przy okazji poznam wasze zdolności w zakresie mojego przedmiotu. Proszę, za mną! – Wykrzyknąłem radośnie, wcale nie ukrywając ekscytacji i wróciłem skąd przyszedłem, nad jezioro. Przy brzegu na polanie każdy uczeń, który miał oczy mógł zauważyć jedenaście różnych zagród z stworzeniami magicznymi. Każda była inna, wyróżniająca się roślinnością i w zasadzie niemal wszystkim – tak, żeby w pełni oddawały naturalne środowisko każdego stworzenia, które tam przebywało na czas trwania lekcji. - Okej, a więc zacznijmy! Każdy z was dostanie teraz ode mnie pióro i pergamin, chyba że macie swój. Waszym zadaniem jest wylosowanie sobie zagrody, do której następnie wejdziecie i będziecie musieli rozpoznać zwierzę tam żyjące i wypisać wszystkie informacje z nim związane, jakie znacie. Możecie korzystać z tego co widzicie oraz z wiedzy, którą zapewne posiadacie. Albo nie, to nic złego, po to są właśnie te lekcje. Proszę was tylko na Merlina, nie wchodźcie wszyscy naraz, ustawcie się jak ludzie w kolejce i wchodźcie pojedynczo. Dziękuje, możecie podejść do mnie i wylosować numerek. – Wyciągnąłem z leżącej nieopodal torby woreczek z numerkami i uśmiechem zachęciłem pierwszych śmiałków do losowania. - Wchodząc do zagrody nie bójcie się również niczego, jestem obok i w każdej chwili czuwam i będę blisko was duchem i ciałem. - Uśmiechnąłem się i stanąłem nieco z boku, móc mieć widok na każdą zagrodę, do której wchodzili uczniowie.
ETAP I
Fabularnie każdy losuje zagrodę z jakimś magicznym stworzeniem i staje w kolejce do wejścia do niej. Trzeba mieć ze sobą pióro i pergamin, w razie braku, Merlin daje każdemu po jednej sztuce obu przedmiotów. Pierwszy etap polega na wejściu do przegrody, zidentyfikowaniu zwierzęcia i opisaniu jak najwięcej informacji i właściwości tego stworzenia, a następnie przelaniu tego na pergamin i oddaniu go Merlinowi.
Każda zagroda się od siebie różni i jest zachowana w takim stylu, by imitowały odpowiednio naturalne środowisko danego stworzenia. Na każdą zagrodę nałożona jest magiczna bariera uniemożliwiająca zwierzęciu ucieczkę (nie można więc wskoczyć na pegaza czy hipogryfa i spróbować na nim polecieć, proszę tego nie robić).
Najpierw rzucacie literą odpowiedzialną za wybór zagrody:
Litera:
A - hipogryf B - wozak C – lunaballa D – paqui E – pegaz [abraksan lub testral] (w tym wypadku rzucacie jeszcze raz kostką, k6: parzysta – abraksan, nieparzysta – testral) F - psotnik G – Rogate Ślimaki H - Różecznik I - Znikacz J – Toksyczek
Następnie rzucacie k100, które odpowiada za to, ile informacji zdołaliście wyciągnąć z pobytu w zagrodzie. - Każde 20 punktów z ONMS daje wam jeden przerzut (nie możecie przerzucać literki) - Każde 10 punktów z ONMS dodaje wam +10 do wyniku k100. - Jeśli masz od 1 do 10 punktów z ONMS, otrzymujesz modyfikator ujemny -15 do wyniku k100* - Jeśli 0 punktów z ONMS, otrzymujesz modyfikator ujemny -30 do wyniku k100*
*oba te modyfikatory nie mają miejsca, jeśli twoja postać założona została w przeciągu ostatnich dwóch miesięcy (liczymy od dnia dzisiejszego tj. 10 kwietnia 2021)
K100: 1-25 - nie udaje ci się zidentyfikować stworzenia, bądź napisać o nim czegokolwiek (chyba że fabularnie postać miała już styczność z tym zwierzęciem, wtedy automatycznie przeskakuje się na próg wyżej, ale należy wtedy podlinkować dany wątek, bądź chociaż opisać tą sytuację w kodzie). Za pracę dostajesz Trolla (ocenę T) i -5 punktów dla domu. 26-55 - udaje ci się zidentyfikować stworzenie i napisać o nim jedną główną cechę. Za pracę dostajesz Okropny (ocenę O) i brak jakichkolwiek punktów. 56-71 - udaje ci się zidentyfikować stworzenie i napisać o nim dwie cechy (bądź 40%-50% tego co o nim wiadomo). Za pracę dostajesz Nędzny (ocenę N) i brak jakichkolwiek punktów. 72-80 - udaje ci się zidentyfikować stworzenie i napisać o nim trzy cechy (bądź 60% tego co o nim wiadomo, czyli więcej niż połowę, ale wciąż nie jest to za dużo informacji). Za pracę dostajesz Zadowalający (ocenę Z) i 5 punktów dla domu. 81-90 - udaje ci się zidentyfikować stworzenie i napisać 80% znanych o nim informacji. Za pracę dostajesz Powyżej Oczekiwań (ocenę PO) i 8 punktów dla domu. 91-100 - udaje ci się zidentyfikować stworzenie i napisać 100% znanych o nim informacji. Za pracę dostajesz Wybitny (ocenę W) i 10 punktów dla domu.
Kod:
<zg>Kuferek:</zg> <zg>Litera:</zg> [url=LINK]Litera[/url] <zg>K100:</zg> [url=LINK]K100[/url] <zg>Efekt:</zg> Tutaj wpisujecie swoją ocenę i ewentualne punkty.
Termin: macie czas do 16.04 do północy. W razie jakichkolwiek pytań zapraszam na discorda: bombel#4588
Ostatnio zmieniony przez Merlin Villeneuve dnia Nie Kwi 18 2021, 21:01, w całości zmieniany 2 razy
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Patrzyła na reakcję @Hope U. Griffin, z miną mówiącą, że żadne zaprzeczenie nie zrobi na niej wrażenia, kiedy @Percival d'Este postanowił zmaterializować się obok – co było nie lada wyczynem z racji tego, że był żyrafą – a Ruby podskoczyła w miejscu i spiorunowała przyjaciela wzrokiem. Nie z powodu tego co powiedział i jak powiedział, ale z powodu tego, że w ogóle powiedział, nie dając wcześniej żadnego ostrzeżenia. — Na gacie Godryka! Percival, nie możesz tak się zakradać do ludzi! — powiedziała absolutnie oburzona, ale zaraz potem spojrzała na zmieszaną Griffin i musiała powstrzymać parsknięcie śmiechem. Zerknęła, całkiem wymownie, na Percy’ego, gdy druga Gryfonka podkreśliła słowo „nie”, a Ruby jedynie uniosła jedną brew. Złapana za rękaw jednak zbliżyła się do Hope, czując się jak w tych wszystkich książkach, kiedy były jakieś narady. Uśmiech błąkał się gdzieś w kącikach jej ust, ale zaraz potem zmarszczyła brwi. — Nie wiem, ale może go zapytamy? — rzuciła szeptem jak przyjaciółka i podniosła spojrzenie na starszego Gryfona – nie, Percy nie był starszy – będąc gotową w każdym momencie krzyknąć do niego pytanie. Zanim jednak to zrobiła, pozwoliła swoim przyjaciołom na reakcję, powstrzymującą ten durny pomysł, albo chociaż na reakcję Hope, bo po sekundzie namysłu doszła do wniosku, że na d'Este nie ma co liczyć. Ostatecznie jednak pojawił się profesor – ociekający wodą i radością jak jakiś mały szczeniak, chociaż zupełnie jej to nie przeszkadzało, to z ulgą stwierdziła, że był raczej w młodszym wieku niż wieku Craine’a. Craine’a bez koszulki nikt by nie przeżył, nawet ten nowy nauczyciel. Na tę myśl Ruby wzdrygnęła się odrobinę i skupiła na słowach Villeneuve, nie zamierzając dłużej myśleć o półnagim Crainie. W końcu jednak doszła do wniosku, że nowy nauczyciel jest super i miał dla nich nawet pióra! A Ruby jak zwykle zapomniała swojego, mając w torbie jedynie jakieś zwłoki pióra sprzed trzech miesięcy, które zginęło śmiercią naturalną. — Bez sensu, osobno, a chciałam wam pomóc w razie czego. — wyszczerzyła się do przyjaciół, bo ONMS był jedynym przedmiotem, na którym czuła się w miarę pewnie. Ustawiła się w kolejce do profesora, by wylosować zagrodę, w którą miała wejść i doszła do wniosku, że nie było takiego zwierzęcia, którego by nie rozpoznała. — Ej Hope, zapomniałam ci powiedzieć, to znaczy to miała być niespodzianka, ale potem miałam ci o tym powiedzieć i zapomniałam. — wyrzuciła z siebie w zatrważająco szybkim tempie i przerwała, by zaczerpnąć tchu — Zgłosiłam się do drużyny gryfonów! — powiedziała, prezentując swój uśmiech numer osiem i wylosowała zagrodę, a także pożyczyła od profesora pióro — Na pałkę. — dodała, kierując już się do zagrody i uprzedzając pytanie Griffin. Weszła do zagrody i od razu rozpoznała stworzenie. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy tylko zobaczyła lunaballę. Szybko ukucnęła i na kolanie zapisała dosłownie wszystko co wiedziała na ich temat. Że są nieśmiałe, że opuszczają nory tylko w trakcie pełni (i siedzenie w tej zagrodzie, to pewnie dla nich niepotrzebny stres), że ma gładkie blado-szare ciało, wyłupiaste okrągłe oczy na czubku głowy i cztery wrzecionowe nogi o wielkich płaskich stopach. Potem dodała też kilka informacji o tym, że w trakcie pełni lunaballe wykonują tylnymi nogami skomplikowany taniec, a na koniec dorzuciła ciekawostkę o właściwościach ich kupy. Zadowolona z siebie oddała nauczycielowi pergamin.
Kuferek: 11pkt Litera:C K100:86 Efekt: Wybitny, +10pkt dla domu
Profesor był bardzo entuzjastyczny, bardzo mokry i bardzo nieubrany, co dawało nadzieję, że jego lekcja będzie luźna i przyjemna; dobry początek, wydawało mu się, chociaż jednocześnie trochę się zaniepokoił, że lekcja może polegać na jakimś plażowaniu nad jeziorem i profesor japonkarz każe mu wskakiwać w kąpielówki. Na szczęście szybko się okazało, że nic takiego mu nie grozi i nad jeziorem ulokowano po prostu całkiem imponujące zagrody ze zwierzętami, którym nie przyglądał się jednak początkowo zbyt intensywnie, skupiony raczej na instrukcjach pana Merlina. Wygrzebał z plecaka coś do pisania i kawałek papieru, wylosował numer zwierzęcia, modląc się o to, żeby to było coś oczywistego jak lunaballa albo hipogryf i żeby nie było jakieś psowate, bo to z pewnością skończyłoby się brawurową ucieczką do jeziora i wieczną kompromitacją. Jakoś tak wyszło, że udało mu się znaleźć na początku kolejki i nikt jeszcze nie czekał za nim, więc najpierw pooglądał sobie tę zagrodę z zewnątrz i pozaglądał do środka, żeby się upewnić, że nie ma tam nic co potencjalnie mogłoby go wpierdolić. Nie było, co więcej, po wejściu do zagrody i przyjrzeniu się jej okazało się, że znajduje się tam tylko coś, co przypomina... białą kulę bilardową. - Co kurwa - brzmiał jego elokwentny komentarz na sytuację; w pierwszym odruchu przyszło mu do głowy, żeby może czymś tę kulkę szturchnąć, zrezygnował jednak z tego pomysłu wedle zasady żeby najpierw myśleć, a potem robić i wymyślił tyle, że nie warto ryzykować, że ze środka wyskoczy jakiś potwór. Przez chwilę gapił się więc tylko bezradnie na stworzenie i opuścił zagrodę dość szybko, stwierdziwszy że nie ma szans, by cokolwiek mądrego wymyślił, oddał więc profesorowi pustą kartkę. Przypał straszny, ale co zrobić.
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Przybycie nowego nauczyciela, zwłaszcza w tak ekscentrycznych warunkach ubioru, wzbudziło w Tuilelaith przekonanie, iż rzecz będzie się działa w środowisku wodnym. Zastanawiała się nad możliwościami, jakie dawało hogwarckie jezioro, od druzgotków po trytony, okazało się jednak, iż nadaremno - profesor przygotował zagrody z różnorodnymi środowiskowo stworzeniami, zapewne po to, by sprawdzić poziom wiedzy oddanych mu pod opiekę uczniów. Ślizgonka stanęła w kolejce i gdy przyszła jej kolej, wylosowała należny numerek oraz odebrała pióro i pergamin, jakim dysponował profesor Villeneuve w przypadku, gdy uczeń nie posiadał własnych przyborów. Gdy weszła do wyznaczonej zagrody, przez chwilę miała wrażenie, że zwierzęcia w niej nie ma, dopóki nie wyczuła na twarzy ciepłego oddechu zionącego z nicości. Pojęła szybko, iż jest to testral, zatem natychmiast zapisała to na kartce. Pech chciał, iż jej niemożność co do dostrzeżenia tego osobliwego stworzenia jakby przyczyniła się do wyparowania wszelkiej wiedzy o testralach z umysłu dziewczyny. Udało jej się zanotować, dlaczego w ogóle są one niewidzialne oraz kto jest w stanie je dostrzec, jednak im dłużej stała i wpatrywała się w przestrzeń, która zapewne odwzajemniała natarczywe spojrzenie, tym bardziej czuła, iż nie może lepiej podołać zadaniu. Swój pergamin oddała z nieco przepraszającą miną, czując się tak okropnie, że najpewniej przewidywało to stopień, który jej się za te wypociny należał. No cóż, czasem należy ponieść porażkę, by móc zdobyć się na sukces. Mogła teraz jedynie mieć nadzieję, iż owe pierwsze wrażenie okaże się ulotne i uda się jej w niedalekiej przyszłości dostatecznie udowodnić swoją wiedzę w zakresie magicznych stworzeń.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Kuferek: 6? Litera:B - wozak K100:81 Efekt: PO +8pkt dla Slythu
Gdy na horyzoncie pojawił się nauczyciel, Irv zaprzestała rysowania i schowała szybko pergamin z ołówkiem do torby, by móc w pełni skupić się na słowach mężczyzny. Wydawał jej się znać na rzeczy, choć musiała przyznać, że głównie poprzez jego ubiór, sprawiał wrażenie nieco odmiennego od reszty kadry. Wciąż nie do końca mogła przyzwyczaić się do niektórych zwyczajów panujących w tym zamku. Posłusznie ruszyła za Merlinem, gdy ten zaczął prowadzić ich nad jezioro i opowiadać o przedmiocie ich dzisiejszej lekcji. Zapowiadał się ciekawy dzień i Ruda z fascynacją stanęła przed przydzieloną jej zagrodą. Początkowo nie dostrzegła ukrytego zwierzaka, lecz po chwili bez truu go zidentyfikowała. Wozak. Zapisała na pergaminie nazwę istoty, po czym zajęła się obserwacją i wypisywaniem wszystkiego, co na temat tego gatunku wiedziała. Fretkowate istoty były popularne w tej części Europy, lecz wielu czarodziei nie pałało do nich miłością głównie przez fakt, że lubiły komunikować się obraźliwymi hasłami. Irvette starała się jednak nie zwracać uwagi na tę przywarę zwierzęcia, a całe skupienie przelać na notowanie posiadanym o nim wiedzy. W końcu jej pergamin zapełnił się dość pokaźną ilością tekstu, co uznała za raczej zadowalający wynik i oddała swoją pracę nauczycielowi.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Ostatnio zmieniony przez Irvette de Guise dnia Wto Kwi 13 2021, 23:19, w całości zmieniany 1 raz
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Kuferek: 22pkt Litera:J K100:77 +20 (za) kuferek -> 97 Efekt: Wybitny, +10pkt dla domu
Zdecydowanie ta lekcja zapowiadała się interesująco. Cóż nauczyciel zrobił na niej całkiem dobre wrażenie pominąwszy oczywiście fakt, że pojawił się przed nimi w dosyć skromnym stroju. Raczej do końca profesjonalne to to nie było, ale taki szczegół zdecydowanie mogła pominąć. Ot każdy miał swój własny... styl. Chyba. Po tym jak całą grupą przeszli w odpowiednie miejsce, Kanoe przeszła do losowania zwierzęcia, którym miałaby się zająć. Jakoś szczególnie nie zdziwiło ją to, że trafiło jej się coś pokroju toksyczka. Przynajmniej było to coś spokojnego. Weszła do zagrody wraz z pergaminem, aby przyjrzeć się uważnie swojemu wybrańcowi, który okazał się być całkiem ładnym i dorodnym ślimakiem. Niemal natychmiast udało jej się zidentyfikować z czym dokładnie miała do czynienia, a po krótkim namyśle zaczęła notować wszystkie informacje odnośnie toksyczków, które przyszły jej na myśl. Łącznie z tym, że wytwarzana przez nie toksyna używana była w produkcji środków zwalczających chrobotki. Dopiero wtedy mogła wyjść ze ślimaczego boksu i wręczyć owoce swojej pracy spisane równym pismem stojącemu niedaleko nauczycielowi.
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Kuferek: 20 (+2) Litera:J - Toksyczek K100:46 -> 61 (machnęłam się z drugim przerzutem, wysłałam PW Merlinowi z wyjaśnieniem) Efekt: 61+20(kuferek)=81 Powyżej Oczekiwań - 8 punktów dla domu
Kiedy na horyzoncie zjawił się nauczyciel, szybko schował smakołyki do kieszeni i udawał, że wcale się przed chwilą nie obżerał i nie namawiał Felinusa do tego samego. Schował ręce do kieszeni i uniósł brwi na widok obcego faceta. - No nie, gdzie nasz wielki albinos... - mruknął pod nosem, cicho bo przyzwyczaił się już do profesora Swanna. Słuchał gościa Villeneuve, którego nazwiska nie umiałby powtórzyć bez łamania sobie języka. Słuchał, bo go oceniał sobie w myślach. Szturchnął lekko Felinusa i ruszył wraz z wielką grupą ludzi, ale nie chciało mu się szukać znajomych twarzy. Choć lubił ONMS to i tak wolał wolny czas niż jakieś tam ocenianie. Wysunął się na przód, aby przyjrzeć się zagrodom i wepchnął się w kolejkę, a skoro nikt mu nie zwrócił uwagi to stał sobie jak gdyby nigdy nic za jakąś dziewczyną i udawał, że stał tu od początku. Nie miał przy sobie ani pergaminu ani pióra z prostej przyczyny - naiwnie wierzył, że nie będą mu potrzebne. Odebrał od mężczyzny zestaw, mamrotając "dzięki... znaczy no, dziękuję" i po wylosowaniu zagrody skierował się do niej, trochę gniotąc przy tym pergamin... rzecz jasna niechcący. Rozejrzał się i mina mu zrzedła na widok... - No nie, wylosowałem ślimaki... - jęknął do siebie, bo wolałby coś zdecydowanie ciekawszego. Z miną cierpiętniczą zerknął na nauczyciela z niemym zapytaniem czy naprawdę ma opisywać ślimaki. Westchnął, usiadł na jakimś kamieniu (uprzednio sprawdziwszy czy nie usiądzie na czyjąś skorupę) i na kolanie zapisał, co wiedział, a rozpoznał to paskudztwo od razu. To toksyczki. Notatki wypisane były trochę krzywo, bo pisane w pozycji pochylonej i niewygodnej, ale umieścił tam to, co wiedział. Oddał nauczycielowi, ale niestety było po nim widać, że wolałby wylosować coś "wow". Zdziwił się, że dostał za to ocenę Powyżej Oczekiwań. - Serio? Wow, dzięki, psorze. - gapił się ze zdziwieniem na pergamin i wyłowił w tłumie @Irvette de Guise. - Ej, Irv, zobacz, dostałem Powyżej Oczekiwań! - przecież musi się pochwalić, prawda? Podszedł do rudowłosej dziewczyny i tuż przed nosem pomachał jej swoim pergaminem. Oczekiwał aprobaty.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Kuferek:2 Litera:J - Toksyczek K100:21 Efekt: Tępy jak Troll, -5pkt dla domu
Ilustrował coraz gęściej zjawiających się uczniów, każdego znajomego witając uprzejmym skinięciem i uśmiechem. Dopiero przybycie @Hope U. Griffin i jej przyjaciół wywołało więcej uczuć. Pomachał w ich kierunku, uśmiechając się nieco szerzej. Zrobił krok do przodu, zapewne z myślą o podejściu bliżej, ale ich zachowanie zarzuciło awaryjne hamowanie. Szturchnięcia, jakieś podszepty i nieco głośniejsze uwagi, które częściowo posłyszał. Zmrużył oczy, analizując fakty i obrócił się do towarzystwa tyłem. Wciąż pozostawało zagadką czy usłyszał słowa Hope i domyślił się, że to o nim. Jego rozmyślania zostały szybko zakończone przybyciem nauczyciela. Po przywitaniu i wyjaśnieniu zasad zabrał się do roboty jako jeden z pierwszych. Swoją postawą wyrażał o wiele mniejszy zapał niż kilka minut wcześniej. Stając przy wybranej zagrodzie odczekał, aż Eskil upora się z zadaniem i wszedł do środka. Widok przerośniętego ślimaka zdecydowanie nie był tym, czego teraz potrzebował. Spojrzał na pustą kartkę, nie mając zielonego pojęcia co ma napisać. Ślimak był, skorupę posiadał ale co dalej? -Na Merlina, czym Ty jesteś ślimaku? Zapytał na głos, ale zwierzę albo nie chciało z nim rozmawiać, albo nie potrafiła. Miast tego sunęło sobie spokojnie po terenie zagrody. Gryfonowi pozostało napisać mądrze "Magiczny ślimak" i wiedziony inwencją twórczą krótkimi ruchami pióra narysował szkic ślimaka, nadając mu imię "George". Po oddaniu podobizny George'a szybko oddalił się od nauczyciela, mając cichą nadzieję, że jego "pomysłowość" wybawi go od wylecenia z lekcji z wielkim hukiem.
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Kuferek:11 Litera:C K100:90 +10 =100% Efekt: 100% - W +10pkt dla domu
Zebrała swoje manatki, kiedy nauczyciel się pojawił. - No to chyba by było z tyle z nauki o stworzeniach wodnych. -szepnęła do Witkora, słuchając uważnie nauczyciela, wylosowała swoją zagrodę, a kiedy przyszła jej kolej weszła do środka. Bez problemu opisała, z jakim zwierzakiem ma do czynienia. Opisała jego zachowanie, magiczne tace oraz to jakie zwory wydeptują przy świetle księżyca. Rozpisała się i to dosyć mocno, wspominając nawet o właściwościach ich odchodów. Po pewnym czasie oddała pracę.
- Profesorze tylko one się wstydzą, nie lepiej by się schowały w jakiejś norze? - spytała, spoglądając na biedne zwierzaczki.
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Kuferek: 42pkt Litera:H - Różecznik K100:83, ale korzystam z przywileju i dodaję sobie 10pkt za kufer Efekt: W i +10 dla Gryfków
Odnotowywać, że się spóźnił nie ma po co, bo to rzecz tak oczywista i przewidywalna jak zebranie ujemnych punktów u Pattona Craine'a na lekcji. Może gdyby nie zależałby mu tak na przedmiocie, to nie fatygowałby się po czasie, no ale jego dni w Hofwarcie były wręcz policzone, semestru coraz mniej, a praca dyplomowa sama się nie napisze. Niestety. Na ONMS pchała go też najzwyklejsza ciekawość, bo zajęcia miał prowadzić nowy nauczyciel. Imię profesora zapamiętał od razu i wbił sobie do głowy, żeby nie palnąć przypadkowo jakiejś słownej głupoty w stylu "na brodę Merlina". Cóż, jeszcze nie wiedział, że prowadzący nie będzie miał ku takim powiedzonkom nic przeciwko... Na miejsce zbiórki dotarł, jak już nikogo tam nie było i musiał się nieźle natrudzić, by odnaleźć faktyczną lokalizację lekcji. Za spóźnialstwo się płaci; on zapłacił zmęczeniem nóg i zwichrzoną fryzurą. Od razu dopadł do profesora (@Merlin Villeneuve) i, próbując uspokoić oddech emeryta, który to właśnie biegł na autobus, wydukał przeprosiny: - Naa...hajmocniej... przehe... przepraszam. - odkaszlnął dwukrotnie i złożył ręce jak do modlitwy, posiłkując się gestami, skoro aparat mowy zaniemógł - Spóźniłem się. - jakby jeszcze ktoś miał wątpliwości - Tarly. Bruno Tarly, Gryffindor. - dodał już normalnym tonem i ze znacznie spokojniejszym oddechem. Odczekał na słowa reprymendy, jeśli takie nastąpiły lub na jakąkolwiek inną reakcję ze strony nauczyciela (jeśli miała miejsce, bo przecież Truno nie jest centrum wszechświata, a lekcje trzeba ogarniać), a potem przeszedł do nadrabiania zaległości. Swoje pierwsze kroki skierował do @Boyd Callahan, bo był tak samo uradowany widokiem chłopaka, co zaskoczony. - Boyd! Nie spodziewałem się Ciebie tutaj, tym bardziej bez Filina. Jak tam zadanko? - zagadał beztrosko, próbując przy okazji obczaić, co tam muszą robić na tej terenówce - Co mamy dzisiaj ciekawego? - szybko okazało się, że musi sobie wylosować tajemniczą zagrodę i wejść do niej na pewniaka, i jeszcze nie dać się pożreć. Na szczęście już wiedział, jaką bronią mogą dysponować: kartką i piórem. Wygrzebał więc z torby pergamin i mugolski długopis, taki beznadziejny i przezroczysty, bez skuwki, co to zawsze pobrudzi rękę, jak się go wymaca na dnie, no taki zabrany prawdopodobnie z jakiegoś nudnego urzędu czy innej poczty, na której męczył się na prośbę ojca jeszcze w 2019 czy 2018. Miał jednak już podstawowe narzędzia do tej walki z tajemniczym magicznym zwierzęciem, bo... musiał je zidentyfikować i opisać. Wszedł do wylosowanego boksu i... nic. Cisza. Wcale nie napawało go to optymizmem, ale co się miał bać, jak profesor nadzorował. Nasłuchiwał więc jakichkolwiek dźwięków przez dobre kilka minut, czekając na wyskakującą bestię, aż w końcu postanowił, że się po prostu rozejrzy po tej niewielkiej zagrodzie, bo zwierzak najprawdopodobniej jest mały lub nieśmiały. Albo oba na raz. I to było kluczem do sukcesu, bo wreszcie go zauważył! Piękny osobnik Różecznika! Nic dziwnego, że nie dostrzegł go od razu, skoro zwierzę się właściwie nie poruszało. Dopiero różowawy kwiat na skorupie dał Brunowi do myślenia. Z czarodziejskim Bulbasaurem (a może Venusaurem?) nie było za bardzo opcji interakcji, więc Gryfon od razu zaczął notować, bo poszczęściło mu się i trafił na dość prostą istotę, której biologię i behawior raczej znał. Nie było więc powodów, dla których miałby marnować swój już-i-tak-uszczuplony czas. Opisał wszystko: od zasięgu występowania po zdolność do manipulacji umysłami prostych, mniejszych zwierząt. Wspomniał o diecie Różeczników, która przypomina dietę klasycznego żółwia stepowego, opisał proces gubienia płatków, a najbardziej rozwinął się o zachowaniu, choć z pozoru nie było o czym. Wyszła mu całkiem solidna rozprawka, do której już chyba nic nie trzeba było dodawać. Szkoda tylko, że tak nieczytelnie nabazgrana. Och, no i jeszcze te umazane tuszem dłonie! Chwalmy Merlina magię za Chłoszczyść.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Puchon rozejrzał się jak pozostali sobie radzą z opisywaniem zwierząt. Tak wiec i on postawił zabrać, nawet wiedział jakie zwierzę i coś o nim napisać nie wiele ale zawsze coś. -ZNIKACZ-zapisał szybko co nie co Bardzo rzadkie ptaki chronione, złotego koloru. Kolonie złotych znikaczy żyją na całym świecie niebezpieczne. Jednak chyba potrzebne są jakieś zezwolenia specjalna wiedza aby sobie z nim poradzić - uświadomił sobie że za dużo o nim by chciał napisać. Po chwili oddał kartkę nauczycielowi. Dziś nie wiele się wykazał Wiktor jednak za pracę dostajesz Okropny. Czekając na dalszy przebieg lekcji.
Ostatnio zmieniony przez Wiktor Krawczyk dnia Wto Kwi 13 2021, 19:14, w całości zmieniany 2 razy
Blaine Jagvarsson
Rok Nauki : VII
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 182
C. szczególne : Tatuaż z runą "Jera" na lewym pośladku
Przyjście na zajęcia z opieki nad magicznymi stworzeniami było czymś, co Blaine'owi przychodziło z bardzo dużą łatwością. Po odejściu poprzedniego profesora trochę jakby nastała pustka o której chłopak szybko zapomniał, gdy było mu dane dowiedzieć się, że na jego miejsce wskoczył nowy - wręcz wyprany jak w mugolskim Perwollu i nawet nie muśnięty koszmarem pierwszej lekcji - nauczyciel od jego "ukochanego" przedmiotu. Nie można było więc się spóźnić, ale jak się okazało - było to możliwe i Jagvarssonowi się to udało. A skoro już wiedział, że się spóźni to nawet nie kwapił się do tego, aby jakkolwiek przyśpieszyć swojego kroku - przecież był już spóźniony i tego raczej nie naprawi. Nie był AŻ TAK ambitny, aby na każdą minutą spóźnienia się śpieszyć jeszcze bardziej. Wszyscy po prostu już przechodzili do ćwiczeń. — Bardzo przepraszam za spóźnienie. – I tyle, żadnego większego usprawiedliwiania samego siebie. Schrzanił? Przeprosił. Jeśli nauczyciel będzie chciał go jeszcze widzieć po lekcji i wypytać dlaczego się spóźnił - to mu wtedy powie. Póki co jednak musiał pracować na tym czasie, który mu był dany i niestety, było go koszmarnie mało. Trzeba było wylosować odpowiednią zagrodę, potem odstać spóźnione swoje... I mieć tak mało czasu, aby lunaballę, którą zauważył... Opisać tylko jednym szczegółem. Bo tyle było czasu co nic. "Lunaballa. Ich taniec jest fascynujący i zapierający dech w piersiach. Ich odchody pomagają w zielarstwie." I tyle, aż tyle. Był gotowy do oddania swojej pracy i otrzymania "Okropnego". Cóż, spóźnił się, więc i konsekwencje poniesie.
Kuferek: 11 Litera:B wozak K100: [url=https://www.czarodzieje.org/t20272-kostki#633060]80/url] + 10 = 90 Efekt: PO i 8 pkt dla domu
- Wiesz, jak ze mną jest, kiedy tylko wiem, że mają zacząć się zajęcia, muszę być na nich pierwsza - rzuciła Victoria, kręcąc lekko głową, kiedy @Alise L. Argent się do niej odezwała, a następnie rozejrzała się po okolicy i po jej minie widać było wyraźnie, że ma nadzieję, iż nie będą zajmowali się czymś, co ma jakikolwiek związek z wodą, a później rzuciła czymś na temat przyjaznych, latających stworzeń, co oczywiście nie miało związku z tym, co mieli robić. Trafiła ostatecznie do zagrody ze zwierzęciem przypominającym nieco przerośniętą fretkę i nie musiała zbytnio się wysilać, by zgadnąć, z czym ma do czynienia, bo zwierzę to wypowiadało krótkie, obrazowe zdania. Nic zatem dziwnego, że Brandon ze spokojem odnotowała, iż oto stoi przed wozakiem, istotą, która występowała w Irlandii i całej Wielkiej Brytanii, a także w Ameryce Północnej. To było dość proste zadanie, gorzej było z kwestiami ich zamieszkiwania, bo przecież chyba nie sypiały na otwartej przestrzeni? Lepiej było jednak z kwestiami żywieniowymi, bo tutaj Victoria prędko mogła odnotować gryzonie, w skład których zaliczyła myszy, szczury oraz wszelkie pokrewne stworzenia niezbyt wielkich rozmiarów. Musiała przyznać, że ostatecznie była dość zadowolona z tego swojego występu, tym bardziej po kompletnej porażce w czasie zielarstwa, które zdecydoanie ją przerosło.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Kuferek: 6? Litera:B - wozak K100:81 Efekt: PO +8pkt dla Slythu
Była całkiem zadowolona z tego, jak jej poszło i chciała wykorzystać czas, jaki jej został by lepiej przyjrzeć się wozakowi, jednak nim ponownie podeszła do zagrody usłyszała swoje imię i po chwili już stał przed nią blondwłosy chłopak, z którymi trenowali swoje Jackalope przed wyścigiem. -Nieźle Ci poszło! Faktycznie masz chyba rękę do zwierząt, co? - Uśmiechnęła się szeroko widząc jego zadowolenie z przyznanej mu oceny. Spojrzała w stronę zagrody, którą chłopak się opiekował, lecz musiała naprawdę się wysilić, by dostrzec, nad czym przyszło mu się pochylić. -Przyszło Ci pracować z takim maleństwem? - Nie potrafiła do końca ustalić, co to za gatunek, ale raczej wątpiła, by był to zwykły, niegroźny ślimaczek. Sama miała do czynienia z obrażającą ją fretką, co też nie było zbyt przyjemnym doświadczeniem. Na szczęście Ruda nie była kimś, kto łatwo dawał się sprowokować, a już na pewno nie gadającej szczotce.
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kuferek: 20pkt Litera:H K100: 59+20 -> 79 Efekt: Zadowalający, 5pkt dla domu
Ohohoho, cóż to widzą jej krukońskie oczy? Zdecydowanie widok profesora mógł cieszyć wszystkich wielbicieli i wielbicielki dobrze zbudowanych czarodziejów, bo Merlin zdecydowanie miał się czym chwalić. Zapewne większa część zgromadzenia płci żeńskiej zazdrościła teraz wodzie spływającej po jego skórze czy coś takiego. Niemniej trzeba było się jakoś skupić, wysłuchać tego co miał do powiedzenia pan profesor i przejść za nim grzecznie na wyznaczone miejsce, a potem wylosować zagrodę, do której miała wejść. I cóż... trafił jej się taki tam różecznik, a jaki różecznik jest każdy widzi. Niemniej chwilę zajęło jej wypisanie może nie wszystkich, ale raczej najważniejszych informacji po tym jak już trafnie zidentyfikowała swojego zwierzęcego przyjaciela, a raczej półroślinnego, bo tak też dla niej wyglądał. Pracę oddała oczywiście Merlinowi, licząc na to, że chociaż w ten sposób go zadowoli.
Alise L. Argent
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : dołeczki w policzkach przy uśmiechu, zawsze nosi bransoletkę ze smoczym akcentem i łańcuszek z zawieszką z Irlandzką Koniczynką
- Cała Ty. - odparła z podziwem, zaczepnie trącając ją ramieniem. Uśmiechnęła się promiennie również do swojej ulubionej, krukońskiej pary — która nie zawiodła i przyszła razem. Poprawiła plecak, czekając na nauczyciela. Ten chyba wyszedł prosto z kąpieli, ociekając wciąż wodą, na co Ali drgnęła brew z niedowierzaniem, jednak nie skomentowała tego w żaden sposób, przesyłając przyjaciółce jedynie znaczące spojrzenie. Całkiem atrakcyjny facet. Zgarnęła kosmyk włosów za ucho, słuchając rozpoczęcia lekcji i z ekscytacją zerkając w stronę zagród, których zawartości nie mogła się doczekać. Była zaraz za Brandon'ówną, losując również Wozaka. Wyjęła pergamin, pióro oraz encyklopedię smoków na podpórkę, wchodząc do zwierzęcia przygotowana. Występowały pospolicie w Wielkiej Brytanii oraz Irlandii, Ameryce Północnej. Miała z nimi wcześniej styczność z pracy, więc bez problemu opisała występowanie, różnice pomiędzy płciami oraz inne ciekawostki, które mogły mieć znacznie. Te przypominające fretki, rzucające obraźliwe komentarze stworzenia były na swój sposób naprawdę urocze, a traktowane odpowiednimi przysmakami — świeżym szczurem czy myszą, patrzyły łaskawiej, nie były już takie zgryźliwe. Lubiły też gnomy oraz krety, bo przez mieszkanie pod ziemią, łatwo było na nie polować. Skrobała w milczeniu po pergaminie piórem, zerkając na zwierzę z uśmiechem, a gdy skończyła, zwinęła pergamin w rulon i podała go Profesorowi z charakterystycznym dla siebie, łagodnym uśmiechem. Zajęła miejsce obok Vic, krzyżując ręce na piersiach i czekając, aż wszyscy skończą, przyglądała się ich pracy. Obydwie poradziły sobie naprawdę dobrze.
Kuferek: 6 Litera:E oraz nieparzysta K100:96 - 15 = 81 Efekt: PO - 8 punktów
A więc jednak na całe szczęście nie musieli rozmawiać z trytonami ani bawić się z druzgotkami - wręcz przeciwnie, nauczyciel Opieki nad Magicznymi Stworzeniami (który, oprócz ONMS, powinien przekazać też uczniom tajniki swojego reżimu treningowego) zaprowadził ich do zagród, do których mieli wchodzić pojedynczo i zidentyfikować znajdujące się tam stworzenia. Darren z piórem i pergaminem w dłoniach wszedł do jednego z boksów - i nabrał ze świstem powietrza. Co prawda po błysku zielonego światła i ataku na koncercie Sojuszu mógł się tego spodziewać, ale nie sądził że akurat na tejże lekcji przyjdzie mu stanąć twarzą w twarz z testralem, a więc stworzeniem które zobaczyć mogą tylko osoby będące świadkami czyjejś śmierci. Te podstawowe informacje Krukon zapisał więc od razu na swoim zwoju, dodając parę szczegółów na temat tego, że testrale - mimo złej sławy w czarodziejskim świecie - w sumie nie były groźne, ba, były nawet całkiem miłymi i chętnymi do współpracy stworzeniami. Dodatkowo wykazywały się też sporą inteligencją i wyczuciem w terenie, a ich włosy z ogona posiadały magiczne właściwości, przez co mogły być wykorzystywane jako rdzenie różdżek. Po przelaniu całej swojej wiedzy o testralach na pergamin, Darren opuścił zagrodę, przekazał zwój profesorowi Villeneuve i ustawił się gdzieś z boku, ciekaw co czekało w innych boksach.
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Kuferek: 32pkt (+2) Litera:G - rogate ślimaki K100:17 → 55 + 30 (kuferek) = 85 Efekt: PO + 8pkt dla Domu
Czyli oboje się mylili i na dobrą sprawę lekcja - a przynajmniej pierwsza jej część - nawet nie dotyczyła zwierząt wodnych. Ani kałamarnicy, ani trytonów, ani nawet druzgotków. Nie żeby Smith jakoś specjalnie się zawiodła, zwłaszcza, że nowy nauczyciel przywitał ich w dość... niecodziennym wydaniu. Niemniej, jej zawód wcale nie został złagodzony przez fakt, że profesor wyglądał jak młody bóg - a głównie przez to, że widocznie miał powód, żeby nurkować w hogwarckim jeziorze... Czyli może jednak, trytony? Na potwierdzenie swoich nadziei Smith musiała jednak poczekać - zgodnie z poleceniem Villeneuve wylosowała jedną z zagród, do której zaraz weszła wyposażona w pióro i pergamin. Jeśli chodzi o teorię ONMS czuła się w tym wyjątkowo pewnie, a widząc pozostałe zagrody z pegazami, wozakami i znikaczami, odczuła rosnącą ekscytację, która... zaraz zgasła. Rogate ślimaki. Wyższa forma gumochłonów. Wspaniale. — Do prdele...— sarknęła i wzdychając ciężko wzięła się za charakteryzowanie tych niezwykle porywających stworzeń. Pochodzą z Europy Południowej, są gatunkiem inwazyjnym i uważanym za szkodniki... Częsty składnik eliksirów - co ciekawe, rogate ślimaki do kociołka wrzucane były całe, a z takich gumochłonów zbierano jedynie śluz. Dodała też kilka słów charakterystyki wyglądu zewnętrznego i braku dymorfizmu płciowego - po czym wyszła z zagrody i wręczyła profesorowi swój zapisany pergamin.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Uśmiechnęła się delikatnie na widok nauczyciela, który pojawił się przed nimi w niezwykle skąpym stroju, który zapewne rozbudzał wyobraźnię wielu uczniów, którzy mieli naprawdę dobry widok na całkiem ładnie umięśnione ciało profesora. Nie dość, że jej ulubiony przedmiot to i widoki piękne. Razem z grupą ruszyła na miejsce, w którym miał się odbyć pierwszy etap lekcji. Tam wystarczyło już tylko wylosować odpowiednie zwierzątko czy raczej zagrodę, w której się ono znajdowało. Musiała jedynie zidentyfikować siedzącego w zagrodzie ptaszka, który okazał się być całkiem dorodnym znikaczem. Zapisała na trzymanym pergaminie jego nazwę, a poniżej podała w jej odczuciu najbardziej istotne fakty. Być może powinna dopisać coś jeszcze, ale chwilowo nic więcej nie przychodziło jej do głowy. Także oddała swoją pracę pisemną profesorowi, gdy już skończyła i czekała na jego dalsze instrukcje.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kuferek: 48 (+8 ) Litera:A - hipogryf! K100:33 -> 100 Efekt: W i 10pkt dla domu
Prychnęła, wręcz nie mogąc się od tego powstrzymać, kiedy Will wspomniał o druzgotkach. Od razu skojarzyła fakty, bo tamtego zdarzenia po prostu nie sposób było zapomnieć i chociaż teraz mogli się z tego śmiać i żartować, to wtedy sytuacja miała się zupełnie inaczej. - No weź, nie było tak źle! Druzgotki też potrzebują się pobawić, a że wyszło jak wyszło, to czysty przypadek - odparła, spoglądając na chłopaka i tylko z początku starając się zachować poważną twarz. - Ale tak ogólnie to też cię wolę w całości, a już ostatnie, na co mam ochotę, to składanie ciebie, nieszczęśniku - dodała, pyrgając go ramieniem. Wypadki chodziły po ludziach, ale do Ślizgona ewidentnie przywiązały się zbyt mocno, o czym już niejednokrotnie miała okazję się przekonać. Jej uwagę w pewnym momencie przyciągnęła postać zmierzająca w kierunku ich sporawej grupki i czy...? Tak, to naprawdę był nowy profesor! Aż szerzej otworzyła oczy, patrząc na jego ociekającą wodą wysportowaną sylwetkę, bo kogoś takiego się nie spodziewała. A to wejście na pewno pozostanie w pamięci uczniów na długo. - Już go uwielbiam - rzuciła w jakiejś krótkiej chwili przerwy do Willa. Nauczyciel wydał jej się niesamowicie sympatyczny i energiczny, co było przeciwieństwem Swanna, do którego przywykła. I bardzo się z tego powodu cieszyła, bo to oznaczało, że będzie mogła czerpać z lekcji jeszcze więcej radości. Powędrowali nad jezioro, gdzie bez żadnego trudu dało się zauważyć kilka zagród, do których, jak się okazało po krótkich wyjaśnieniach, mieli wchodzić. Samo zadanie wydawało się proste, acz bardzo przyjemne. Zgodnie z poleceniem wylosowała sobie numerek i poganiana ciekawością, nie tracąc ani chwili przeszła do odpowiedniej zagrody. Jakież było jej szczęście, gdy w środku zastała hipogryfa! Patrzyła na niego zafascynowana i dopiero po dłuższej chwili przypomniała sobie, że przecież miała robić notatki. Wzięła więc pergamin, pióro i przykucnąwszy, zaczęła pisać. Uwzględniała najmniejsze nawet pierdoły, co jakiś czas odrywając wzrok znad kartki i przenosząc go na stworzenie, na które patrzyła z istną miłością w oczach. Nim się obejrzała, zaczęła zbliżać się do dolnej krawędzi pergaminu, co oznaczało koniec miejsca na kolejne informacje. Szybko przeleciała wzrokiem po tym, co do tej pory naskrobała i uznawszy, że wyczerpała temat, wyszła z powrotem na zewnątrz, żegnając się z hipogryfem. Nie było może napisane najpiękniejszym pismem świata, niemniej dało się bez problemu wszystko odczytać i nie zrobiła żadnych kleksów, więc nie musiała się wstydzić przy oddawaniu pracy profesorowi.
Lubiła być sama, ale towarzystwem też nigdy nie gardziła. Od razu zwróciła więc wesoły wzrok na @Aslan Colton, uwielbiając jego swobodny sposób bycia. Z tego też powodu niekoniecznie przejęła się uprzejmością. - Aslan! Wyglądasz jakby cię przez gardło psidwaka przeciągnięto - zaśmiała się, sama już też wyciągając dłoń, by rozprostować zagniecenie na jego ubraniu. Równie szybko się jednak poddała, widząc opór, a w gruncie rzeczy sama nie przywiązując wagi do takich rzeczy. Prawdopodobnie gdyby uniosła nieco nogawkę, sama popisałaby się zupełnie niepasującymi do siebie skarpetkami. - Wiem tylko, że miał nas uczyć od września, ale jakiś wypadek go zatrzymał... Więc żadna z tych hipotez nie brzmi nieprawdopodobnie! Może akromantule wzięły na nim odwet? - Potarła brodę w zastanowieniu, bo każdy przecież wiedział, że tych pajęczych morderców czarodziejów nie dało się trenować i zemsta za podobne próby nie była nierealna. - Myślisz, że będzie w takim razie jeszcze bardziej przerażający niż Swann? Bo moja wizja waha się teraz pomiędzy jednonogim, pełnym blizn szaleńcu i macho rodem z Władcy Różdżek, ale żadna z tych wizji nie daje mi pewności, że moja ręka nie została wcześniej wliczona w ewentualne koszty zajęć - zaśmiała się, nie będąc aż tak przekonana do wykurwistości przyprowadzania niebezpiecznych stworzeń na zajęcia. Zdecydowanie wolałaby już sowy. Albo inne ptaki. Coraz bardziej zaczynała się jednak rozstawać z tą myślą. Przyjście nauczyciela rozwiało wszelkie wątpliwości; brwi Krukonki natychmiast podskoczyły trochę wyżej, a wzrok dotąd błądzący po wspaniałych widokach ostatecznie zatrzymał się na jednym z nich. Billie stwierdziła, że Profesor Merlin zdecydowanie był godnym zastępcą poprzedniego nauczyciela-modela. - A w sumie po co mi ręka, nie? - szepnęła jeszcze do Aslana, gorliwiej studiując klatkę piersiową mężczyzny i zastanawiając się, w jakiej scenerii umieściłaby go do obrazu niż skupiając się na jego słowach - należało jednak oddać, że docierał do niej ten cały przeuroczy entuzjazm, który absolutnie ją kupował. Dopiero po chwili dotarło do niej, że mokra klatka piersiowa oznaczała ewidentnie kierunek jezioro. Pociągnęła więc Krukona za rękaw, tracąc rezon. - Pomożesz wymyślić mi wymówkę, jeśli trzeba będzie wchodzić do wody? Na szczęście na razie wchodzić trzeba było jedynie do zagrody. Billie odebrała pergamin i pióro i pełna ciekawości weszła do środka. Od razu rozpoznała znajdujące się tam stworzenie - chociaż chwilę zajęło jej dostrzeżenie go w środowisku. Niestety o lunaballi wiele napisać nie mogła, kojarzyła je jedynie z tańców podczas pełni. Miała nadzieję, że chociaż Aslanowi poszło trochę lepiej.
Hope U. Griffin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Kuferek: 1 Litera:I K100:79 Efekt: Znikacz – ocena Z i +5pkt dla domu
Głuptaki. I ona wcale nie lepsza, równy głuptak co i oni, nic dziwnego, że się tak dobrali. Spojrzała na przyjaciółkę wystraszona i pokręciła głową energicznie, choć w taki sposób, by jak najmniej przykuwać uwagę osób dookoła. Kto wie, co zrobiłaby Ruby, gdyby do akcji nie wkroczył profesor Villeneuve w całej swojej... krasie. — Na Gacie Merlina — powiedziała cicho, otwierając nie za mądrze usta w absolutnym zaskoczeniu prezencją nowego nauczyciela. Istotnie, gacie Merlina mogli podziwiać absolutnie wszyscy dookoła. Zaczerwieniona Griffin prędko odwróciła wzrok, wbijając go zamiast tego w tristanowe plecy. — O-on tak będzie zawsze? — szepnęła do przyjaciół, ani myśląc spojrzeć znów na nauczyciela. Przekrzywiła delikatnie głowę, przyglądając się odwróconemu Tristanowi. Nie zauważył ich, czy z jakiegoś powodu nie chciał podejść? A może po wypadzie do Doliny Godryka dość miał już jej towarzystwa? Pióro i pergamin, ano właśnie, przypomniało jej to, czego zapomniała – porzuconego na łóżku plecaka ze wszystkimi szkolnymi przyborami. Niechętnie wzięła od nauczyciela ekwipunek, z jednej strony wdzięczna, że był gotów ratować zapominalskich uczniów, z drugiej nieco zażenowana, bo nie lubiła używać prawdziwego pergaminu, a z pisaniem piórem generalnie nie szło jej najlepiej. Oglądała właśnie stalówkę ze zmarszczonymi brwiami, gdy Ruby przekazała jej absurdalnie wręcz dobre wieści. — No co ty!!! — zawołała znacznie głośniej niż zamierzała i znacznie niższym głosem, niż zwykła mówić w normalnych emocjach. Uśmiechnęła się do przyjaciółki promiennie i sprężystym krokiem poszła do przydzielonej jej zagrody, w której czekał na nią mały złoty ptaszek. Wycelowała w jego stronę stalówkę, zszokowana po raz kolejny tego popołudnia. — Ty... ja Cię znam. Ty jesteś złotym zniczem! — zawołała na głos, płosząc nieco małe zwierzątko — ale czad — dodała do siebie szeptem i czym prędzej koślawo zapisała co wiedziała na ich temat. Nie było tego wiele, bo bardziej niż samo zwierzę, interesowało ją to, że były niegdyś wykorzystywane w rozgrywkach Quidditcha. Przypomniała sobie jednak nazwę i powiązała jego zachowanie z tym, jak działał wzorowany na nim złoty znicz, zbierając z tego trzy cechy. Na dole zrobiła przypadkiem niezwykle artystycznego kleksa. Kiedy już wyszła z zagrody i oddała nauczycielowi pergamin, odszukała wzrokiem Tristana, do którego podeszła z rękoma w kieszeniach. — Jak poszło? — zagaiła z niepewnym uśmiechem, wskazując głową w stronę zagrody. Nie bardzo wiedziała, czy powinna się narzucać, ani jak właściwie to zrobić, żeby wyszło naturalnie... czuła się jednak niezręcznie z tym, że tak obgadywali go za plecami, nawet jeśli żadne z nich nie miało na myśli nic złego. No i pozostawała jeszcze rzecz jasna kwestia tego, że miała ochotę przebywać w jego towarzystwie. Tylko czy on aby ją podzielał?
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Roześmiał się wesoło na szczerą uwagę @Billie J. Swansea. - Czyli znacznie lepiej niż się czuję - parsknął, a kiedy ich wspólne próby ujarzmienia zagnieceń na szacie spełzły na niczym, machnął lekceważąco ręką. - Wczorajszy dyżur mnie wyjebał z nóg i klasycznie zasnąłem przed zajęciami, ale niczego nie żałuję! - uśmiechnął się, bo co jak co, ale jak to ktoś mądry mu kiedyś powiedział - dobra drzemka w ciągu dnia nie jest powodem do przeprosin. Otworzył szeroko oczy, słysząc nowinę jakoby nauczycielem miał zostać już od września. - No to tylko drobna obsuwa, pff. Nie wiedziałem o tym, musiało mi gdzieś umknąć. Jednonogi szaleniec? To wtedy Swann faktycznie miałby srogą konkurencję. Zaś jeśli chodzi o utratę kończyny to luz, załatwię ci najlepsze łóżko w Mungu - pokiwał głową z uśmiechem, po chwili jednak poważniejąc i zastanawiając się czy faktycznie powinni się martwić o jakieś większe straty. Po tej szkole spodziewał się wszystkiego, zważając na cyrki, jakie się w niej odpierdalały. Jego rozmyślania przerwało nadejście zjawiskowego Merlina, który bardzo szybko zyskał sympatię Krukona - no tak dziarski i uprzejmy typ z pewnością nie wystawi ich na żadne niebezpieczeństwo. Nachylił się ku Billie, błyskawicznie wymyślając plan, ratujący ją przed ewentualną kąpielą. - Spoko, udawaj, że mdlejesz, możesz jeszcze dramatycznie krzyknąć, że przerosło cię moje wyśmienite towarzystwo, a wtedy ja odprowadzę cię do skrzydła szpitalnego i będziemy mieli fajrant. Spoko deal? - wyszeptał, szczerząc się do dziewczyny. Szybko się jednak okazało, że ten genialny scenariusz musi poczekać, bo ich zadaniem było ogarnięcie co za stwór siedzi w zagrodzie. Wspaniale. Gdy nadeszła jego kolej, ostrożnie zajrzał do środka i zbaraniał, bo w pierwszej sekundzie pomyślał, że nauczyciel robi sobie z niego jaja i wpierdolił do środka złoty znicz. Dopiero po chwili dotarło do niego, że patrzy na bardzo rzadko spotykanego ptaka - znikacza, który faktycznie początkowo był używany w meczach Quidditcha. I na tym się jego wiedza skończyła. Ze zbolałą miną przystanął przy Billie. - No taki super ziomek nam się trafił, a ja kurwa klasycznie wiedza na poziomie trzylatka. Też miałaś znikacza czy może akromantulę?
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
— Ta, mimo wszystko wolałbym, żeby żaden się ze mną więcej tak już nie bawił — stwierdził, podtrzymując swój uśmieszek i nawet nie starając się o powagę. Z perspektywy czasu nie widział przeszkód, żeby z tego trochę pośmieszkować, choć w tamtym momencie nie było mu specjalnie do śmiechu. Kolejne jej słowa skwitował w pierwszej chwili przewróceniem ślepiami, wciąż jednak z uśmiechem wyginającym usta. Cóż, nie dało się zaprzeczyć, że miał zaskakujące skłonności do sytuacji wypadkowych. — Dobrze jest cię mieć jednak obok, tak na wszelki wypadek, a poza tym mam też to — wsunął palec pod bluzę i delikatnie uniósł amulet z jemioły, który miał na szyi — więc może nie będzie tak źle, nawet jakby trafiły się te nieszczęsne druzgotki. Także skierował swoją uwagę, gdy na horyzoncie pojawiła się postać wyraźnie zmierzająca w ich kierunku. Jak się szybko okazało był to nowy-nie-nowy nauczyciel od opieki nad magicznymi stworzeniami i trzeba przyznać, że wejście to miał zdecydowanie z przytupem. W końcu ilu profesorów nie miałoby oporów, żeby swoje pierwsze zajęcia poprowadzić w samych kąpielówkach? Villeneuve w dodatku zdawał się tym faktem w ogóle nieskrępowany. — Wydaje się całkiem sympatyczny — odparł dziewczynie, zerknąwszy przy tym w jej kierunku. Pomijając tutaj zupełnie fakt w jak skąpym stroju przed nimi stanął, Villeneuve robił naprawdę pozytywne wrażenie i kto wie, może stanie się częstszym bywalcem jego zajęć? Nauczyciel, który potrafił zachęcać do swojego przedmiotu nie musząc się przy tym jakoś bardzo wysilać był w końcu na wagę złota. Profesor poprowadził ich nad jezioro, gdzie już z daleka dało się dostrzec kilkanaście zagród. Ich zadaniem miało być wylosować sobie jedną z nich, wejść do środka i po rozpoznaniu rezydującego w niej stworzenia napisać wszystko co się o nim wiedziało. Nie brzmiało w sumie wcale tak trudno. Zgarnął numer dla siebie, wziął też pergamin i pióro, by następnie udać się do odpowiedniej zagrody i… — Serio? — prychnął cicho pod nosem, dostrzegając jakież fascynujące stworzenie ją zamieszkiwało – rogate ślimaki. Ze wszystkich możliwości musiał trafić akurat na to? Aż mu się przypomniał zeszłoroczny egzamin końcowy z opieki i gumochłon, z którym musiał tam ‘pracować’; to był dokładnie ten sam poziom rozczarowania. I co on właściwie miał napisać o tych ślimakach? Kojarzył, że są składnikiem jakichś eliksirów i w sumie to by było na tyle. Notka, którą sporządził była więc biedna w opór, ale lepsze to niż nic, prawda? — Wyglądasz na zadowoloną — rzucił w kierunku Aleksandry, kiedy z powrotem do niej dołączył, samemu wciąż będąc ciut rozczarowanym tym, co mu się trafiło. Cóż, plus był jednak taki, że to nie był żaden druzgotek. — Zgaduję, że miałaś coś ciekawszego niż rogate ślimaki?
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Wzruszyłem ramionami, jakbym wcale nie zamierzał osiągnąć takiego efektu zaskoczenia, choć widoczny uśmiech na mojej buzi wskazywał na coś zupełnie odwrotnego. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu i dwuznacznych spojrzeń, to na @Hope U. Griffin, to Tristana, tym bardziej w momencie, kiedy musiałem się schylić, dostosowując się do poziomu dziewczyn (przynajmniej wzrostem). Propozycja @Ruby Maguire była niezwykle kusząca, kiwałem już głową z aprobatą, gdy nie dość, że Hope zakryła jej błyskawicznie usta, to jeszcze pojawił się profesor, w nieco innej odsłonie niżbym się spodziewał. I pewnie nie myślałbym o tym więcej, gdybym nie popatrzył na zaczerwienioną Hope, na widok której parsknąłem śmiechem. - No nie wiem, ale mogę zapytać. „Panie profesorze, czy pan tak zawsze będzie bez koszulki chodzić i prężyć muskuły? Koleżanka pyta.” Co ty na to? – Zwróciłem się do niej uśmiechając szeroko. Za chwile jednak już przyszło mi słuchać co profesorek miał do powiedzenia i przejść do zadania. Mało wiedziałem z ONMS, można by powiedzieć, że nic, choć pewnie kojarzyłem niektóre stworzonka z poprzednich zajęć. Gdy wszedłem do zagrody, wiedziałem już, że nie będzie to hipogryf, ani nic potężnego i masywnego… bo nie mogłem tego nigdzie znaleźć. Dopiero po czasie znalazłem małą, dobrze ukrytą kulę bilardową, która się jednak okazała Psotnikiem. Zapisałem to szybko na pergaminie i ruszyłem z piórem przed siebie, dostając olśnienia – miałem przecież o nich zajęcia w trzeciej chyba klasie i o dziwo, coś tam zapamiętałem. Zapisałem o ich dwóch stanach gotowości, o ich cechach charakterystycznych i wyglądu. Po wyjściu, oddałem pergamin i podszedłem do Ruby, zakładając, że poszło jej znakomicie.
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Nie skupiając się w sumie na niczym niepotrzebnym, nie zwróciłem też szczególnej uwagi temu, że Merlin, nasz nowy profesor, był bez koszulki, wciąż mokry na całym ciele. Wolałem w pełni poświęcić się zadaniu, mimo że sam nie byłem jakimś orłem z tego przedmiotu. Coś tam wiedziałem, ale raczej o małych stworzonkach czy też takich, o których niemal każdy miał pojęcie. Ja zaś trafiłem w swojej zagrodzie na stworzenie, o którym zbyt wiele rzeczy nie wiedziałem. Jedyne co potrafiłem zapisać, to że ten całkiem imponujący żółw jest Różecznikiem i w momencie opadnięcia ostatniego płatka kwiatu, umiera. Nic więcej z siebie nie wykrzesałem, więc oddałem pergamin i wyszedłem z zagrody, czekając na kolejne zadanie.