W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
Sama nawet nie zauważyła, jak wiele zmian w jej życiu wprowadziło pojawienie się Dunbara pod tym mostkiem w Hogwarcie. Kompletnie nieświadomie cały czas towarzyszyło jej dziwne przeświadczenie, że za chwilę obudzi się z tego snu i znów będzie tą Larą, która wręcz rozpaczliwie potrzebowała pomocy. Tymczasem dzień mijał za dniem, a ona wciąż miała obok siebie kogoś, kto był w stanie wyciągnąć ją nawet z największego bagna emocjonalnego. Nic więc dziwnego, że nawet teraz, kiedy zwyczajnie miała ochotę kląć na czym świat stoi, siedząc obok Dżemiego, jakoś nie mogła tego zrobić. Bo nagle przestawała widzieć w tym sens. Bo wolała się delikatnie uśmiechać zamiast wprowadzać się w jeszcze większą złość. No i nie ma co ukrywać, jego uśmiech był tak zaraźliwym że nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak pozytywny wpływ na nią posiadał. Nadal towarzyszył jej uśmiech na ustach kiedy przedstawiał jej doskonały plan stania się kopią słynnego hrabi. - Raczej nie polecam tych soczewek. Z tego co zauważyłam bardzo łatwo dzięki nim wystraszyć ludzi - na całe szczęście, jego nie wystraszyła, bo dalej dzielnie siedział obok niej. A może to właśnie dlatego że nie mógł obecnie zobaczyć jej oczu? Prychnęła pod nosem na wzmiankę o Irytku. Nienawidziła serdecznie tego gada od momentu, kiedy jej noga pierwszy raz przekroczyła próg zamku. Na samą myśl, że mogła jeść coś, do czego on coś dorzucił, brało ją na mdłości. Już miała rozchylić palce swoich dłoni, aby sprawdzić, o co mu dokładniej chodziło, ale jednak nie było jej to potrzebne. Od razu po słowach przeszedł do czynów, gdzie po chwili z równie wielką gorliwością go całowała, kompletnie nie zwracając uwagi na cały świat wokół nich. Przecież przyzwolenie otrzymali od samego prefekta naczelnego! Grzechem by było nie skorzystać. Jakoś tak instynktownie przesunęła się do niego jeszcze bliżej, całkowicie zatracając w tej cudownej pieszczocie. Co jak co, ale doskonale wiedział, jak poprawić jej nastrój. Odsunął się w końcu, nawet nie wiedząc, dlaczego to robi. Oddech miała mocno przyspieszony, a wzrok wrócił do normalności, co przywitała z nieskrywaną ulga. Złapała dłoń chłopaka i podniosła się z zajmowanego miejsca. - Ruszaj tyłek, miałeś mi pokazać swój autorski taniec - uśmiechnęła się do niego zachęcająco, bo miała dziwne przeczucie, że jeśli, zostaną dłużej w tym miejscu, to skończy się to szlabanem za bardzo nieodpowiednie zachowanie. - A do mnie i sukni się nie przyzwyczajaj - dodała, by pociągnąć go w stronę parkietu.
Bal majowy:
Wielki Bal Majowy
Taniec otwierający
Gdy namiot zamieni się w wielobarwne motyle, na scenie pojawia się zespół, który daje znać, że nadszedł czas otworzyć bal tradycyjnym tańcem Beltane. Pierwsza na parkiecie pojawia się Dyrektor Wang w akompaniamencie samego Ministra Magii, a za nią drepta kochany przez wszystkich Profesor Craine z dyrektorka Mahukotoro. W momencie, gdy wchodzicie na parkiet, wasze stroje wyjściowe zamieniają się w te tradycyjne, które mieliście okazję szyć podczas przygotowań (nie martwcie się, ponownie zmieniają się na wasze szaty galowe, po zakończeniu otwierającego utworu). Z każdą kolejną parą na parkiecie, jeden z użytych do dekoracji kwiatów zakwita, symbolizując obecność tych, których przez Bitwę o Hogwart już z nami nie ma.
Utwór otwierający
Zasady: Do tańców na otwarcie święta zaproszony jest każdy czarodziej, pamiętajcie jednak, że odbywa się on w parach! By wziąć udział w wydarzeniu, każdy musi rzucić kością k6, by dowiedzieć się, co stało się w trakcie układu! Każdy czarodziej, który wziął udział w lekcjach tańca może jednorazowo przerzucić kostkę.
Wydarzenie:
1. Oh nie! Magiczna zamiana stroju nie zadziałała na Tobie! Doskonale wiesz, że miałeś swoje tradycyjne przebranie gotowe, ale magia musiała cię złośliwie ominąć. Musisz tańczyć w swoim balowym stroju.
2. Duchy Beltane musiały stwierdzić, że chyba za szybko przebierałeś nogami, albo po prostu chciały sobie zażartować, bo przy każdym Twoim kroku z ziemi wyrastają nowe pnącza kwiatów i łapią cię za kostki!
3. Zaklęcie faktycznie sprawiło, że na czas tańca pojawił się na Tobie tradycyjny strój z przygotowań. Jednak magia chyba kiepsko na niego wpłynęła, bo zmienił rozmiar. Rzuć k6, liczba parzysta oznacza, że jest trochę za luźny i co chwila musisz go poprawiać w trakcie tańca bo się z ciebie zsuwa. Liczba nieparzysta oznacza, że jest trochę zbyt ciasny i z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej rozchodzi się w szwach.
4. Tak pięknie wirujesz w tańcu, że wróżki postanawiają wyróżnić ciebie i Twojego partnera, swoją magią unosząc Was trochę ponad tańczące pary. Chociaż znajdujecie się jakiś metr nad ziemią, nie czujecie niewygody.
5. Duchom Beltane spodobał się Twój taniec, nie tylko to widzisz, ale i czujesz i przeżywasz, gdy Twoje włosy zostają ozdobione całym welonem świeżych, polnych kwiatów.
6. Tańczysz jak natchniony, jakby same duchy tego święta w ciebie wstąpiły! I nie ma w tym aż tak dużo przesady. Ty i Twój partner zaczynacie widzieć wokół siebie migające niczym gwiazdy sylwetki, które tańczą wśród Was i nikt inny zdaje się ich nie dostrzegać. Nie czujesz jednak z tego powodu przerażenia, a letnie ciepło, to dobry omen. Kroki tańca zdają ci się przy nich naturalnie proste, a blask jaki niosą duchy zdaje się z Tobą zostać. Do końca balu twoje oczy świecą się tysiącem gwiazd.
Magiczna moc ognia!
Tradycja mówi, że ogniska, rozpalane podczas obchodów Beltane, nie były stosami przypadkowo zebranych drewienek i chrustu. Ich magiczna moc tkwiła bowiem w odpowiednim przygotowaniu. Trzech ludzi trzykrotnie udawało się, by zgromadzić drewno z dziewięciu gatunków drzew. Dopiero tak odpowiednio przygotowane ogniska płonęły świętym ogniem Beltane. Wydarzenie to trzeba było jednak trochę zmodyfikować, by każdy uczestnik mógł wziąć w niej udział! Na okazję balu użyto zaklęć, by zasadzone specjalnie drzewa były gotowe do ścięcia i stworzenia z nich wielkich ognisk na obchodach. Każdy czarodziej może dołożyć się do tej zabawy i za pomocą zaklęć przynieść jeden z dziewięciu gatunków drewna. Kto wie, może i na niego spłynie błogosławieństwo celtyckiej nocy!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się dołożyć własny bal drewna, rzuca kostką eliksiru. Każdy eliksir to inny gatunek drzewa, a co za tym idzie - inne błogosławieństwa lub przekleństwo. By dowiedzieć się, czy moc magicznego ognia była po Twojej stronie, rzuć k6, gdzie wynik parzysty oznacza dar, z kolei nieparzysty - nieszczęście.
Dąb - bełkoczący napój
Parzysta:
po odstawieniu balu na ognisko, czujesz przyjemną sensację w gardle, zupełnie jakbyś jadł najdelikatniejszą z czekolad, a zaraz po tym przychodzi otwartość umysłu. Nie wiesz skąd i w jaki sposób, ale niezależnie od języka, którym ktoś się posługuje, rozumiesz wszystko, do tego stopnia, że nawet szmery zwierząt stają się dla ciebie czytelne. Do końca balu jesteś w stanie używać dowolnego języka jak najlepszy czaroglota! Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział w przywoływaniu magicznych istot, ignorujesz rzut kością i sam wybierasz, co przyjdzie.
Nieparzysta:
czujesz dziwną sensację, jakby ogień zajął ci całe gardło jak podczas najgorszego zapalenia. Boli cię krtań i migdałki, dostajesz ataku kaszlu, ale nawet przepicie wodą nie pomaga na ból. Ten znika dopiero po kilku minutach, za to zostawia za sobą ślad - co zdanie mylisz jakieś słowa i mieszasz ich znaczenia. Chcesz powiedzieć jedną rzecz, a wypada jej zupełne przeciwieństwo, lub coś zupełnie niepowiązanego z całym tematem. Oby twój partner był dobry w języku migowym!
Jesion - euforii
Parzysta:
wraz z ułożeniem stosu, czujesz też niesamowicie przyjemne ciepło na ustach, jak po najwspanialszym pocałunku! Aż nie możesz się nie uśmiechnąć! Czyż ten dzień nie jest wspaniały? Śmiech sam formuje ci się w gardle, a ty masz wprost doskonały humor! Odczuwałeś zmęczenie? Całkowicie minęło i nie zapowiada się, by wróciło! Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt fizyczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
wieczór ledwo co się zaczął, a ty już odczuwasz zmęczenie, jakby przenoszenie tego drewna wyssało z ciebie wszelkie siły. Chcesz się bawić, ale oczy zdają ci się same zamykać. Do końca wieczoru będziesz chodził senny, a jeżeli chcesz wytrzymać i skorzystać z wszystkich atrakcji, lepiej po każdej uwzględnij jakąś krótką formę odpoczynku!
Klon - postarzający
Parzysta:
czujesz ciepło pod czaszką, nie jest to jednak nieprzyjemne uczucie, a przyjemne, jak położenie się na poduszcze. Jeżeli bolała cię głowa, uczucie to przechodzi, a zamiast niego pojawia się olśnienie. Twój umysł otwiera się na wiele tematów, jakby w ciągu kilku minut pochłonął wiedzę wielu ksiąg. Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział we wróżeniu, rozpatrujesz tylko wynik pozytywny wylosowanej wróżby.
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby twoja głowa płonęła a migrena rozchodziła się ognistym bólem przez całe twoje ciało, wypalając na nim znaki czasu. Rzuć k6, gdzie każde oczko to kolejne 10 lat, o które postarzyło Twoją postać do końca balu.Postać odczuwa fizycznie wszystkie efekty wylosowanego wieku.
Wierzba - amortencja
Parzysta:
czujesz ciepło w sercu, które aż zaczyna Ci mocniej bić, jakbyś przeżywał zakochanie zupełnie na nowo i ze zdwojoną siłą. Po chwili sama sensacja znika, ale uczucie zostaje i to nie tylko Tobie. Jeżeli przyszedłeś tutaj z partnerem, obydwoje odczuwacie cudowny przypływ miłości, jeżeli twój partner wylosował negatywny wynik tutaj, może go zignorować. Jeżeli przyszedłeś tutaj sam, roztaczasz wokół siebie aż do końca balu nieodpartą aurę kuszącą do flirtowania, roznosząc przy tym zapach amortencji.
Nieparzysta:
wraz z ciepłym uczuciem w sercu czujesz też coś innego, amortencję. Amortencję, która nachodzi cię zewsząd, im bardziej kogoś lubisz - tym mniej ją czujesz. Im bardziej kogoś nienawidzisz - tym bardziej nie jesteś w stanie powstrzymać się przed adorowaniem tej osoby i traceniem dla niej głowy.
Lipa - Gregory’ego
Parzysta:
ogień postanowił podarować ci moc nieodpartej perswazji, aż po samą umiejętność hipnozy. Jesteś w stanie swoich rozmówców tak głęboko przekonać do bycia ich przyjacielem, że są w stanie zrobić absolutnie wszystko dla Ciebie, cokolwiek im nie rozkażesz.
Nieparzysta:
równie silnym uczuciem co przyjaźń jest i nienawiść, nie wiesz dlaczego, ale przyciągasz do siebie gniewne spojrzenia. A może i nie tylko je same? Wybierz postać, która dostanie disadvantage na następnym rzucie - będzie musiała rzucić podwójną kostką i wziąć jej gorszy wynik. Do końca balu wraz z tą postacią stajecie się najbardziej zaciętymi wrogami.
Buk - spokoju
Parzysta:
ciepło, które rozeszło się po Twoich ramionach jak najlepszy masaż zdaje się sprowadzać na Ciebie dużo spokoju. Wciąż chcesz się bawić, jest to jednak dużo większy relaks psychiczny, niż z początku zakładałeś. Wszelkie troski odchodzą w niepamięć, a ty możesz po prostu skupić się na wspaniałym tu i teraz. Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt psychiczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
czujesz się tak, jakby ktoś zrzucił na twoje barki ciężar całego tego drewna, które dopiero przeniosłeś. Tematy, które chodziły za Tobą w trakcie ostatnich dni stają się dużo bardziej obecne, a Ty sam odczuwasz więcej zmartwień. Rzuć k6 przy każdej próbie pójścia na atrakcję. Wynik parzysty oznacza, że przełamujesz wątpliwości i bierzesz w niej udział. Wynik nieparzysty sprawia, że nie jesteś się w stanie przemóc i musisz zaczekać, aż Twój partner na bal wróci z atrakcji.
Brzoza - felix felicis
Parzysta:
ogień dosłownie Cię pobłogosławił, gdy przechodzić obok jednego z już płonących ognisk, przenosząc swój bal drewna, płomień zatańczył na twojej ręce. Nie oparzył Cię jednak, a zostawił malutki znak iskierki, który zostanie z Tobą do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby żadne nieszczęście nie mogło stanąć na Twojej drodze. Zdobywasz jeden przerzut kostki i wybranie lepszego wyniku na dowolnej atrakcji. Wraz z wykorzystaniem przerzutu znak znika.
Nieparzysta:
- gdy dokładałeś bal do ognia, ten zatańczył na Twojej dłoni, parząc ją boleśnie i zostawiając czarne smagi, które będą widoczne aż do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby widniało nad Tobą złe fatum. Przy następnej atrakcji musisz rzucić podwójnie i wybrać gorszy wynik. Wraz z wypełnieniem przerzutu znak znika.
Olcha - ridikuskus
Parzysta:
czujesz, jak nagłe ciepło rozchodzi się po Twoim ciele aż po same stopy! Które same rwą Cię do tańca! Magiczna atmosfera tego miejsca sprawia, że chcesz się bawić i szaleć do rana, a aura tak cię dopadła, że aż roztaczasz ją dookoła siebie nieodpartą charyzmą! Wszystkie Twoje żarty są śmieszne dla innych (nawet, jeżeli nigdy byś nie pomyślał, że śmieszne mogłyby być) i każdy kto się do ciebie zbliży od razu zyskuje lepszy humor! Dzisiaj po prostu nie da się ciebie nie lubić!
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby podłoże zaczęło cię palić! Przestępujesz z nogi na nogę, ale to nic nie pomaga, masz wrażenie, jakby ktoś podpalił twoje stopy, choć przecież nie są w ogniu! Sensacja znika po chwili, a wraz z jej gorącem masz wrażenie, że zrobiło Ci się trochę zimniej i mniej swobodnie. Może nie zauważasz tego od początku, ale Twoje poczucie humoru na pewno. Zabawa sama w sobie jest przyjemna ale dlaczego wszyscy tak słabo żartują? Ich kawały i zaczepki jakoś szczególnie cię nie bawią, a gdy sam próbujesz opowiedzieć dowcip - rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że się udał. Wynik nieparzysty znaczy, że wyszedł obraźliwie i nietaktownie. Lepiej do końca zabawy uważaj na język!
Topola - veritaserum
Parzysta:
wraz z błogosławieństwem ognia przyszło i błogosławieństwo prawy. Twoja aura staje się tak ciepła i kojąca, niczym płomienie w kominku, że ktokolwiek z Tobą rozmawia nie jest w stanie Cię okłamać.
Nieparzysta:
prawda potrafi być przekleństwem, szczególnie, gdy samemu jest się zmuszonym do jej mówienia. Ktokolwiek by cię dziś o coś nie zapytał - musisz odpowiedzieć szczerą prawdą.
Dowolny gatunek - bujnego owłosienia Nie ma swoich kostek, wybierz dowolny rodzaj drzewa! Pamiętaj, żeby wciąż rzucić k6 na efekt!
Wróżby
Jako ukłon w stronę ważnego wydarzenia, szkoły i Ministerstwa, centaury postanowiły dodać cegiełkę do tego wydarzenia. Obserwując obchody z polany na skraju lasu, chętnie przyjmują każdego, kto chce dowiedzieć się, co gwiazdy zapisały na temat jego przeszłości. Ostrzegają jednak, że nie zawsze są to wiadomości dobre.
Ze względów technicznych jesteśmy zmuszeni umieścić wróżby w osobnym poście, znajdziecie go z poście poniżej!
Jedzenie
Z okazji Beltane krasnoludzcy kucharze sporządzili najlepsze, celtyckie menu! Wszystkie potrawy zapisane w historii zarówno ludzi jak i magicznych istot zostały przygotowane z najwyższą starannością, a o ich smaku może poświadczyć sam fakt, że od miesiąca były testowane przez czarodziejskich adeptów gotowania pod czujnym okiem mistrzów tego fachu! W sam dzień Beltane otwarta kuchnia wrze emocjami zapalonych krasnoludów równie mocno, co cudownymi zapachami. Roześmiane istoty zapraszają do próbowania tych specjałów, oczywiście razem z obowiązkowym kuflem miodowego piwa! Jedzenie kosztuje 10 galeonów, opłatę odnotuj w odpowiednim temacie! Rzuć k6 by zobaczyć, jakie danie krasnoludy przygotują dla Ciebie!
Panicium - potrawka prosa, fasoli i soczewicy z dodatkiem warzyw i mięsa, gotowana podobnie jak risotto.
Efekt:
- to był naprawdę dobry i pożywny posiłek, który dodał ci sił! I to wiele sił! Tyle, że byłbyś w stanie podnieść nawet trzech krasnoludów! Lepiej panuj nad swoimi ruchami, po jednym klepnięciem w pień możesz obalić drzewa. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Laverbread - stworzony z wodorostów, które po zagotowaniu przekształca się w puree, dodaje do niego bekon i piecze na kształt bułeczki.
Efekt:
- nie tylko wodorosty są wyjęte z wody, ty też tak wyglądasz! Zupełnie nagle stajesz się przemoczony do ostatniej nitki, a twoje włosy i strój unoszą się i falują, jakbyś cały czas był pod powierzchnią wody! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Ciasto hevva - ostro przyprawiane, sypkie ciasto z dodatkiem suszonych owoców w środku.
Efekt:
- czyż to nie było aż zbyt ostre?! Niby słodycz, ale jak piecze! I to tak bardzo, że po każdym zdaniu zioniesz ogniem! Rzuć k6 żeby zobaczyć, ile rund efekt się utrzyma.
Colcannon - kremowe puree ziemniaczane wymieszane z kapustą i podawane z szynką.
Efekt:
- kremowość była tak doskonała, że przeszła i na ciebie. Twoja skóra lśni, błyszczy i aż zachęca, żeby ją pogłaskać. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund będziesz posiadać nieodparty urok wili.
Tablet - wytwarzana z cukru, skondensowanego mleka i masła, które jest gotowane do stanu miękkiej kuli i pozostawiane do skrystalizowania. Często jest przyprawiany wanilią, a czasem zawiera kawałki orzechów.
Efekt:
- słodki jak ciągutki i lepki jak ciagutki. Przyjemna słodycz nie rozchodzi się tylko w Twojej buzi ale i po tobie całym, przyklejając do Ciebie pierwszą osobę, którą dotkniesz! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile odpisów (łącznie) będziecie ze sobą sklejeni.
Haggis - żołądek zwierzęcy nadziewany sercem, wątrobą i płucami owcy, zmieszany z owsem, łójem, przyprawami i cebulą, jest o wiele bardziej apetyczny, niż się wydaje. I często podaje się go z rzepą i ziemniakami.
Efekt:
- w trakcie jedzenia czujesz dziwne mrowienie w ciele, a po jego zakończeniu wyrastają ci:
Spoiler:
Rzuć k6 by się przekonać Króliczy ogon Rogi jelenia Skrzydła kruka Kolce jeże Orle szpony Owcze kopyta Rzuć k6 by zobaczyć, na ile postów utrzyma się efekt
Skakanie przez ogniska
Tradycyjnie planujący długie wyprawy ludzie przeskakiwali przez ogień trzykrotnie, aby zagwarantować sobie pomyślność. Gdy płomienie nieco przygasały, przeskakiwały przez nie młode kobiety, którym miało to zagwarantować dobrych mężów. Do zabawy przyłączały się także dzieci. Gdy w palenisku zostawał niemal sam żar, po popiołach przechodziły nawet kobiety ciężarne, z nadzieją, że przyniesie im to szczęśliwe rozwiązanie. Tlące się pozostałości po ognisku rozrzucano pomiędzy roślinami, aby zapewnić owocny plon. Każda rodzina zabierała także żarzące się węgle, by rozpalić nimi ogień w domowych paleniskach. Na balu można dołączyć do kultywowania tej tradycji, wiele małych ognisk tli się wśród ludowych instrumentów i wesołej muzyki, a odważni czarodzieje mogą spróbować trzykrotnie skoczyć nad płomieniami dla zapewnienia sobie pomyślności! Oczywiście, nic co daje szczęście, nie może być takie łatwe, magiczny ogień też chce się bawić! Co chwilę to bucha w górę, to dymi straszliwie, to obniża się do najdrobniejszego żaru, by zaraz podnieść się znowu. Sami mówimy, tylko dla najodważniejszych!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w skakaniu przez ogniska, rzuca kością litery na wydarzenie, jakie spotkało ich podczas trzykrotnego pokonywania płomieni. Jeśli masz cechę gibki jak lunaballa dostajesz jednorazowy przerzut dowolnej kości.
wydarzenia:
A jak Ała jak boli! - jak widać wysokie loty to Twoja domena (i to nawet bez miotły)! W ostatnim momencie przed wybiciem się do skoku mocniejszy płomień buchnął tuż przed Tobą! Żeby w niego nie wpaść, skoczyłeś naprawdę wysoko, a magiczny ogień postanowił dołożyć do tego swoje trzy galeony i uniósł cię na dymie jeszcze wyżej. Przez chwilę czułeś się, jakbyś latał! Dopóki nie uderzyłeś głowa prosto w gałąź… Będzie bolało. B jak Beltane! - czujesz ducha święta aż po… Samego swojego ducha! Magiczny dym tworzy Twoje kopie, która pomagają Ci przeskakiwać, wręcz przenoszą Cię przez płomienie! C jak Confringo - gdy skaczesz nad ogniem, zmienia się on we fioletowo różowe płomienie! Każde Twoje lądowanie kończone jest dźwiękiem głośnym jak wybuch, któremu towarzyszą iskry lecące spod Twoich stóp! Rzuć kością k6. Jeżeli wynik jest parzysty, wszystko to tylko niegroźne efekty na pograniczu iluzji. Jeżeli wynik jest negatywny, wybuchy te ogłuszają cię do tego stopnia, że przez dwie następne rundy masz problemy ze słuchem. D jak Dymi się - wydaje ci się, że całkiem nieźle poradziłeś sobie ze skokami… Dopóki nie poczułeś smrodu spalenizny i Twoim oczom nie ukazał się dym, kopcący się z Twojego stroju! Lepiej szybko go ugaś! E jak Erupto Ignem - nie wiadomo czym aż tak zdenerwowałeś duchy Beltane, ale te postanowiły się Tobą nieźle zabawić, przy każdym skoku posyłając z ognia w Twoją stronę kule białego ognia! Rzuć 3k6, gdzie każda liczba parzysta to trafienie przez kulę, a nieparzysta - chybienie. Jeżeli udało się trafić dwa lub trzy razy lepiej, żeby ktoś uzdrawianiem przynajmniej 15 pkt szybko obejrzał te rany. F jak Feniks - to było przerażające! I dla ciebie i dla całej widowni, kiedy przy jednym ze swoich skoków potknąłeś się, lądując prosto w ogniu! Magiczne płomienie jednak nie zrobiły ci krzywdy, zamiast tego zatańczyły między Tobą, po czym otworzyły drogę, wypuszczając cię przy ozdobie szkarłatnego blasku. G jak Gumochłon - to zdecydowanie nie Twój dzień! Sukienka zbyt ciasna? Nogawka w spodniach za długa? A może wymęczyłeś się na tańcu? Cokolwiek by to nie było, zdecydowanie utrudnia ci skoki, co chwilę się potykasz i lądujesz zdecydowanie zbyt wcześnie, by nazwać to bezpiecznym. Twoje buty mogą ci tego nie wybaczyć… H jak Halucynacje - chcesz przeskoczyć przez ogień, a zamiast tego dym zajmuje całą Twoją wizję, zamykając cię w całej mgle obrazów. Rzuć k6, wynik 1-2 oznacza, że jakiekolwiek obrazy się tam nie pojawiły, wprawiły się w rozbawiony nastrój; 3-4 zapewniły ci flirciarski nastrój; 5-6 sprawiły, że posmutniałeś, może pomoże przytulenie drugiej połówki? I jak Inkantacja - może przypodobałeś się jakiejś wróżce, a może ta po prostu się nad Tobą zlitowała, cokolwiek by to nie było, jedna z nich właśnie towarzyszy Twojej przeprawie i wypowiada magiczne słowa, które zmuszają ogień do posłuszeństwa i zmieniają do w zwykłe płomienie. Od razu łatwiej skakać! Choć może warto też zapamiętać tę inkantację? Zyskujesz +1pkt do Zaklęć! J jak Jasnowidz - nie wiesz skąd ta nagła jasność myślenia, ale wszystko zwalnia i czujesz się, jakbyś mógł przewidywać następne wydarzenia. Wiesz, w którym momencie ogień buchnie, w którym ustąpi, jakby twoje wyczulenie stało się wręcz magicznym zmysłem. Tańczysz przez ogień jak natchniony, dając przy tym niezły popis.
Tańce przy ogniskach
Tańce przy wielkich stosach ogniskowych miały przynieść szczęście i ochronę przed wszelkimi chorobami, był to także sposób na zjednanie się z naturą i czczenie nadejścia lata. Wielkie stosy zapaliły się wielkim, magicznym ogniem, a pomiędzy nimi wygrywa skoczna, taneczna, tradycyjna muzyka z taką pasją, jakby grajkowie mieli nigdy się nie zmęczyć! Wszystkie czarodziejskie istoty, które były zaproszone do przygotowań, wychodzą teraz na środek pomiędzy stosy i zaczynają tańce, zachęcając wszystkich magów do dołączenia! Niech radość Beltane i stukot rozgrzanych stóp usłyszą nawet po same gwiazdy! Sam magiczny ogień też zdaje się tańczyć, swoimi płomieniami i dymem tworząc kształty i sylwetki rozbawionych, magicznych istot wielu gatunków, zjednoczonych w obłędnym, opętańczym wręcz tańcu. Kto wie, może jeśli wystarczająco długo będziesz patrzeć w ogień i on zdradzi ci ciekawe historie.
Zasady: W tańcach można brać udział nieograniczoną ilość razy! Będą trwać od samego rozpalenia stosów aż po wschód słońca, nieustannie czcząc witające świat lato. Każdy czarodziej może na nie wchodzić i z nich wychodzić, jednak za każdym razem musi rzucić na kość litery określającą wydarzenie. Efekty działają od wejścia na parkiet do zejścia z niego - przy ponownym wejściu należy rzucić na nowy efekt.
Wydarzenie:
A jak akrobacje - muzyka, rytm, taniec, śpiew cała ta atmosfera jest niesamowita! Porywa cię taniec i bawisz się nieziemsko! I to całkiem dosłownie! Ogień widząc jak oddałeś się zabawie, sam postanowił się do tego dołożyć, zgarniając ciebie i Twojego partnera pomiędzy ogień! Płomienie Was nie parzą, chcą z Wami tańczyć i uczestniczyć w tej zabawie, dosłownie niesiecie ze sobą po trawie ognisty huragan! B jak bajki na dobranoc - wydawało ci się, że ogień coś opowiadał, malował płomieniami fascynujące sceny aż zapatrzyłeś się na niego za bardzo. Nagle całe to kołysanie tańca staje się dużo mniej pobudzające, a wręcz usypiające. Historia opowiedziana przez ogień sprawia, że oczy same ci się przymykają. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że płomienie skutecznie opowiedziały ci bajki do snu i wręcz słaniasz się w ramionach partnera, musicie na chwilę odejść na bok, żebyś odpoczął. Wynik negatywny oznacza, że co prawda wygrywasz ze snem, ale Twoje kroki są bardzo niezsynchronizowane, jakby ciało i tak zdecydowało się pójść spać. C jak cacanki macanki - czy Twój partner od zawsze był tak pociągający? Do stopnia, w którym nie możesz opanować swoich rąk? Masz ochotę komplementować swojego partnera w najbardziej naturalny i nieskrępowany sposób - swoim własnym dotykiem, by wiedział, jak bardzo jest pożądany. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że zauważasz, że coś jest nie tak i że nie panujesz nad rękami, to nic nie zmienia względem ich błądzenia po ciele partnera, ale możesz się z tego wytłumaczyć. Wynik nieparzysty oznacza, że zupełnie zwariowałeś na punkcie drugiej osoby, a magia, która zawładnęła Twoimi dłońmi, włada i umysłem. D jak z dymem poszło - magicznemu ogniowi bardzo musi się podobać Twój taniec, bo jedna z dymnym postaci podchodzi do ciebie i Twojego partnera, próbując cię co chwila wyrwać z jego rąk i samej z Tobą zatańczyć. E jak epilepsja - z początku roztańczony, buchający ogień i wszystkie jego obrazy są przepiękne, niesamowite! Przyglądasz się im w zachwycie aż… Zaczynają migać zbyt szybko! Czy to figury w ogniu przyspieszyły w obłąkańczym tańcu, czy sprowadziły to też na ciebie?! Nie wiesz, jednak strasznie kręci ci się w głowie, obrazy zaczynają wirować i migać zupełnie jak płomienie i dym na tle nocnego nieba. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że kręcenie w głowie stało się tak obezwładniające, że aż ty dołączyłeś do niego! Wirujesz zupełnie jak ogień, znajdując się umysłem niemalże poza ciałem! Wszystko się kręci, faluje i jest niesamowite! Wynik negatywny oznacza, że było to za dużo bodźców jak na Twoją głowę, omdlewasz na parkiecie. F jak firebird - nie wiesz co w ciebie wstąpiło, czy masz doświadczenie z tańcem, czy też nie, nagle czujesz się jak profesjonalny artysta. Skąd znasz te wszystkie ruchy? Te wszystkie taneczne skoki? Nie masz pojęcia, ale nagle wykonujesz firebirda, ku zaskoczeniu nie tylko wszystkich tańczących, ale i samego ognia. Płomienie wystrzeliwują w Twoją stronę i… Tworzą dla ciebie ogniste skrzydła. Od teraz aż do zejścia z parkietu możesz z nich korzystać jak z prawdziwych skrzydeł w trakcie tańca. G jak goły i wesoły - ależ przy tych ogniach gorąco! Kto by się spodziewał, że może być aż tak upalnie w angielską noc! Jeżeli masz na sobie okrycie wierzchnie, czujesz potrzebę jego zdjęcia, rozpięcia koszuli czy rozsunięcia zasuwaka sukienki. Cokolwiek, byle tylko choć trochę się schłodzić! H jak harce hulańce! - oddajesz się tańcu z partnerem i wspólnej zabawie tak bardzo, że aż gubisz buta! Lepiej byłoby go znaleźć, choć wśród rozhulanych świętujących może to nie być najprostsze. Rzuć k6, wynik to ilość razy, gdy ktoś na ciebie wpadł, podeptał itd. podczas poszukiwań. I jak i do kółeczka - jeżeli myślałeś, że potańczysz ze swoim partnerem, pomyśl jeszcze raz! Magiczne istoty wszelkich gatunków zaciągają cię do wspólnego, szaleńczego koła tańca, co chwilę zamieniając się w tym, kto prezentuje swoje ruchy na środku! Niech twój partner uwzględni tańczenie w kółku w swoim wylosowanym wydarzeniu! Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty Twoje ruchy tak spodobały się magicznym istotom, że aż wyczarowały ci ozdobne ognie przyczepione do Twoich obcasów, żeby pokazać, jak niesamowity z ciebie tancerz! Jeżeli wynik jest negatywny, ogień bynajmniej nie jest ozdobą, to najprawdziwsze płomienie, mające parzyć Twoje stopy, byś szybciej nimi przebierał! Bierz się w obroty, to nie walc! To Beltane! J jak jak ja cię kocham! - wiesz, że przecież nie wybrałeś swojego partnera na przyjście na bal bez powodu, ale teraz wydaje się to tak proste i jasne! Niezależnie od tego, co Was łączyło przed tym tańcem, teraz czujesz się, jakby Twoje ciało, serce i dusza należało do tej jednej osoby i chcesz jej całe je oddać. Bliskością, przytuleniem, pocałunkami, jakkolwiek pokazać, jak bardzo Twoja miłość jest wręcz ognista!
Słup majowy
W Celtycką Noc mężczyźni przygotowywali go ze ściętego drzewa, z którego usuwano gałęzie i tak powstały pal, wbijano w ziemię, a następnie przyozdabiano roślinami i wstążkami. Na szczycie umieszczano kwietny wianek. Wokół tego słupa odbywały się tańce. Uczestnicy podczas trwającej zabawy trzymali w rękach kolorowe wstążki, które splatały się w tańcu, tworząc barwne wzory na majowym słupie. Na obchodach balu także pojawiły się majowe słupy, przyozdobione wieloma wiankami stworzonymi przez czarodziejów i wyposażone w wiele wstążek, by każdy mógł wziąć udział w zabawie. Weseli grajkowie zapewniają wspaniałą, taneczną muzykę, która aż sama zaprasza do pójścia w tan, a wesołe śmiechy i piski goniących się uczestników zapowiadają wspaniałą zabawę!
Zasady: W zabawie w słupy majowe można brać udział w parach bądź też osobno. By dołączyć do zabawy, należy postępować zgodnie z kostkami!
Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na kolor. Jeżeli nie masz pary i jeszcze nie masz osoby do której chcesz dołączyć - rzuć na swój kolor. Jeżeli nie masz pary i chcesz łapać inną osobę bez pary - bierzesz ten sam kolor co ona.
Rzut k6 na kolor wstążki:
1. Fioletowy - nawet jeżeli druga osoba to tylko twój przyjaciel lub, co gorsza, wróg(!) nie możesz odeprzeć uczucia, że jest po prostu przepięknym człowiekiem. Tego wieczoru wszystkie jego cechy fizyczne podobają ci się najbardziej na świecie. To twój ideał! 2. Żółty - czujesz się niesamowicie zawstydzony przy drugiej osobie, Twoje serce cały czas nieznośnie łopocze ci w klatce, a Ty sam masz nieustanną ochotę się rumienić. Słowa z trudem przechodzą ci przez gardło, jesteś zbyt onieśmielony swoim wybrankiem i masz po prostu chęć schować się w jego ramionach… Jednocześnie płonąc przy tym ze wstydu. 3. Niebieski - jesteście dla siebie całkowicie i bezapelacyjnie stworzeni! Do tego stopnia, że o cokolwiek druga osoba nie poprosi, pierwsza wykona wszystko. Oczywiście działa to w dwie strony. 4. Różowy - łączy Was nie tylko kolor wstążki, ale i każda myśl. Dosłownie. Po złapaniu za wstążkę łapiecie ze sobą połączenie myślowe, mogąc rozmawiać telepatycznie! 5. Zielony - czy kiedykolwiek byliście tak spragnieni dotyku? Chyba jeszcze nigdy. Nie możecie się od siebie oderwać, a każdy kontakt fizyczny jest na wagę złota. Macie ochotę cały czas trzymać się za ręce, przytulać… A może i nawet coś więcej? 6. Pomarańczowy - zapłonęło w was nie tylko ciepłe uczucie do partnera, ale coś znacznie bardziej niebezpiecznego - pożądanie. Macie ochotę być ze swoim partnerem dużo bardziej fizycznie, nawet teraz rozglądając się, gdzie moglibyście uiścić parę figli. Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Jeżeli jesteście parą - sami ustalacie jak długo się goniliście i czy finalnie udaje się Wam złapać. Jeżeli dobraliście sobie partnera dopiero w trakcie zabawy, każde z Was rzuca k100. Wygrywa wyższy wynik; jeżeli należy do osoby goniącej, udaje jej się złapać osobę łapaną; jeżeli należy do osoby łapanej, udaje jej się uciec przed osobą goniącą.
Kiedy już udaje Wam się odnaleźć w ganianym tańcu na około majowych słupów, Wasza wstążka związuje Was ze sobą jako symbol partnerstwa. Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na związanie (ta, która nie rzucała na kolor). Jeżeli nie miałeś pary i rzucałeś na kolor - teraz dogoniona osoba rzuca na związanie.
Rzut k6 na związanie:
1. Nadgarstki - nic niezwykłego, wstążka tradycyjnie związała Wasze dłonie. 2. Talia - wstążka związała was w pasie w pozycji idealnej do tańca! Może czas wykorzystać tę sytuację? 3. Kostki - wstążka wycelowała naprawdę nisko i związała Was w kostkach, powodzenia z dograniem ruchów! 4. Łopatki - jest to zdecydowanie dziwna pozycja, gdy stoicie odwróceni do siebie plecami i związani na wysokości łopatek… Co teraz? 5. Ręce - wstążka zdecydowała się związać Wasze ręce po całej długości, opakowując je jak jakąś mumię. 6. Głowy! - Beltane naprawdę strzeliło wstążce do… Nitek? Związała Was głowami, przodem do siebie, stwarzając fantastyczną sytuację do zacieśniania więzi. No co? W takiej pozycji na pewno łatwo szeptać sobie swoje sekrety!
Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Wiklinowe kukły
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest palenie wiklinowych kukieł na znak nadejścia lata. Czarodzieje przez cały miesiąc tworzyli te wspaniałe, magiczne figury, by teraz w swoim finalnym tańcu i pokazie mogły zapłonąć w imieniu Beltane i na szczęście ich twórcom. Zanim jednak całkowicie spłoną, prezentują one ostatnie, magiczne układy, mające uczcić celtycką noc i pomyślność wszystkich czarodziejskich stworzeń. Ich przedstawienie jest naprawdę piękne, powoli tląca się wiklina, płomienie sięgające coraz wyżej, aż do nieba, pachnący dym, od którego zapachu aż lepiej rozumie się przekaz i emocje, aż widzi się obrazy, które kukły chcą wymalować swoimi ruchami. Im dłużej przyglądacie się temu tańcowi, tym głębiej przeżywacie emocje towarzyszące pożegnaniu chłodnej pory roku w imię odrodzenia. Wszak wiklina, z której ludziki były wykonane, była magiczna.
Rzuć k6 na towarzyszącą emocję:
1. Radość! Coś się kończy a coś zaczyna, a to coś może być czymś pięknym i wesołym! Tak jak te obchody! Uśmiech sam wychodzi ci na usta, masz ochotę krzyczeć o tym, jak jest cudownie! Wesołe tańce kukieł sprawiają, że chcesz wraz z nimi zakręcić się po raz ostatni, by zaraz dzielić się tą radością ze swoim partnerem. Życie jest piękne! 2. Nadzieja! Dostrzegasz w tańcu kukieł opowieść o tym, że nie wolno się poddawać. Że cokolwiek by się nie działo, jutro też będzie dzień. Chciałeś coś dzisiaj zrobić? Powiedzieć o czymś drugiej osobie? Przyznać się do czegoś? To najlepszy na to czas, teraz wszystkie wątpliwości mogą spłonąć razem z kukłami i przynieść ukojenie. 3. Smutek! Układ wiklinowych ludzików był bardzo poruszający, do stopnia, w którym omal nie chciało ci się płakać. Wiesz, że to wesołe święto, ale złapała cię nagła nostalgia. Czy jest coś, za czym tęsknisz? Do czego chciałbyś powrócić? Może coś utraconego? Czujesz, jak to napływa do ciebie wraz z tymi tańcami i ich wizjami, płonąc w ogniu na Twoich oczach… 4. Zakochanie! Kukły opowiadają najpiękniejszą historię miłosną! A miłość ta… Chyba ty też możesz mieć na nią szansę? Jeżeli jesteś ze stałym partnerem, przeżywasz zakochanie zupełnie na nowo i nie możesz oderwać się od swojej drugiej połówki. Jeżeli jeszcze nie wyznałeś tej osobie miłości, cóż, czujesz przemożną ochotę przytulenia jej, pocałowania, powiedzenia wszystkiego, co leży na dnie serca. Kiedy, jak nie teraz? 5. Złość! Widzisz w tym tańcu kukieł gotowość do przejścia dalej, ale ty jeszcze sam na to nie jesteś przygotowany! To za szybko! Zbyt dużo na raz! Nikt nie pytał się o zdanie, czy życzysz sobie takich zmian. Jeżeli jest w twoim życiu teraz coś, co doprowadza cię do szału, złości lub chociaż zmarszczenia brwi w dezaprobacie, teraz się nasila. Musisz natychmiast wyżyć się z tych wszystkich emocji! 6. Ciekawość! Nowy początek to nowe możliwości, a w pokazie wiklinowych lalek widzisz ten niesamowity zapęd do odkrywania, całą gamę przygód, o których opowiadają swoim tańcem! Ty też chcesz na przygodę! Najlepiej już, teraz natychmiast! Jesteś gotowy podjąć się każdego wyzwania, a jeżeli ktoś ci coś zaproponuje, wszystko bierzesz dosłownie, gotowy wykonać to od ręki! Efekty trwają aż do przejścia na następną atrakcję, chyba że autor będzie chciał, by zostały na dłużej, może wtedy rzucić kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik zaokrągl w górę).
Kulning
Na przygotowaniach do święta wszyscy czarodzieje mogli zapoznać się z tą starożytną techniką przywoływania zwierząt. Teraz, kiedy oficjalny taniec rozpoczął obchody tak, jak tradycja nakazała, a ogniska na cześć świętego ognia i nadejścia lata zostały rozpalone, można zacząć zapraszanie innych istot do dołączenia do obchodów, by wspólnie czcić ten dzień połączenia z przyrodą i przyjścia urodzaju. Bariery obronne nie pozwolą niczemu i nikomu niebezpiecznemu dostać się na teren obchodów, ale każda dusza o czystych zamiarach i chęciach złożenia hołdu rozpoczynającemu się lecie może wkroczyć pomiędzy czarodziejów. Trzeba je tylko zaprosić śpiewem.
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w kulningu, rzuca kością k100, gdzie trafienie w okrągły numer (10, 20, 30… itd.) oznacza przyjście magicznego stworzenia. Magiczne stworzenia dokładnie rozumieją czym jest to pradawne święto i przyniosą dar czarodziejowi, który je wezwał. Nie martwcie się jednak, każdy numer sprowadza jakieś zwierzę, wszak przyroda nie odmówiłaby tak dobremu zaproszeniu.
Rzuć k100 by zobaczyć, co przyszło:
1-9 - stado zająców wybiegło spomiędzy krzaków i zaczęło skakać pomiędzy Twoimi nogami, zapraszając Cię do chwili wygłupów, po której z powrotem odbiegają w las. 10 = Abraksan - Przed Tobą pojawił się przepiękny, złoto-brązowy pegaz, który z gracją podszedł do Ciebie, kłaniając się lekko. Pozwolił się dotknąć i wtedy, zauważasz, że jedno z piór w jego skrzydłach ma zupełnie inna, śnieżnobiałą barwę. Abraksan potrząsnął swoim ciałem, a pióro wylądowało tuż obok Ciebie. W oczach istoty widzisz znak, że jest to prezent, który możesz ze sobą zabrać. Pióro pegaza zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy II lub III poziomu, przy warzeniu eliksirów uzdrawiających! 11-19 - dwa lisy wychyliły noski ze swoich norek i przez chwilę podejrzliwie na Ciebie zerkają, jednak po usłyszeniu Twojego śpiewu witają cię swoim własnym, lisim chichotem. 20 = Żabert - Może spodziewałeś się czegoś majestatycznego, ale Twój śpiew przywołał niezwykle nieelegancką krzyżówkę żaby i małpy. Żabert uśmiecha się do Ciebie, ukazując ostre zębiska, pomiędzy którymi można jeszcze dostrzec resztki jakiejś biednej jaszczurki, która stała się jego dzisiejszą kolacją. Twoją uwagę szybko jednak odwraca podarek, który zwierzę Ci wręcza, po czym szybko znika pomiędzy pobliskimi krzakami. Otrzymujesz fałszoskop. 21-29 - cała chmara świetlików musiała poczuć wibracje Twojego głosu, bo wyleciały z gęstego lasu, zdobiąc Cię swoim blaskiem jak najpiękniejszym ze strojów. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund zostaną na Tobie, zapewniając efekty świetlne. 30 = Błędne ognik - Ogniki musiały wyczuć, że w jakimś sensie potrzebujesz wsparcia i przybyły oświetlić Ci życiową drogę. Podążasz za nimi przez krótki moment, a gdy w końcu zatrzymujecie się, istoty tworzą niewielki krąg nad wydrążoną w drzewie dziuplą. Wkładasz tam dłoń i ze zdumieniem wyciągasz z niej kompas marzeń. 31-39 - gdy śpiewasz kulning, co kilka nut odpowiada Ci wycie. Dopiero po kilku powtórzeniach zdajesz sobie sprawę, że wycie to jest coraz głośniejsze, albo raczej - bliższe. 40 = Nieśmiałek - malutka, zielona istotka wdrapuje się do Ciebie po najbliższej gałęzi drzewa i zaczyna bujać się w rytm kulningu. Nieśmiałek był zdecydowanie za mały, żeby dać radę coś do Ciebie dodźwignąć, ale bardzo chętnie spędza z Tobą czas, a nawet w pewnym momencie wchodzi na Twoje ramię. Co więcej nie chce z niego zejść, znajdując sobie wygodne miejsce w Twoim stroju! Aż do końca balu towarzyszyć Ci będzie Nieśmiałek. Jeżeli napiszesz jednopostówkę pobalową, możesz zatrzymać go jako swoje zwierzątko. 41-49 - wydaje ci się, że nic nie przyjdzie, wszak niczego dookoła siebie nie widzisz. Myślisz tak, dopóki nie czujesz tupotu małych stóp na swoim ciele… I pod strojem! Udało Ci się przyzwać myszy! I chyba stwierdziły, że stanowisz darmową podwózkę do jedzenia! Przyzywać zwierzęta już umiesz, ale czy potrafisz je odganiać? 50 = Elf - O mało co, a zdeptałbyś niewielkiego elfa, który przeglądał się właśnie w pobliskiej kałuży. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że istota nawet Cię nie zauważyła, ale za to, gdy potrząsnęła skrzydełkami, trochę elfiego pyłu spadło na Ciebie. Czujesz, że promieniejesz niezwykłym, naturalnym pięknem, przyciągając spojrzenia do końca balu. Otrzymujesz +1pkt. do DA. Wynik nieparzysty oznacza, że istota zauważyła Twoją obecność. Znając elfią próżność, prawisz jej komplement, a ta z zachwytu podarowuje Ci nieco swojego pyłu. Elfi pył zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy, podczas warzenia eliksirów zwykłych: prostych lub złożonych! 51-59 - stado sarenek wyszło na łąkę, słuchać Twojego kulningu. Z początku tylko się Tobie przyglądały, jednak po pierwszym oswojeniu się, zaczęły spokojnie rzuć trawę w Twoim towarzystwie. 60 = Jednorożec - Masz wyjątkowy zaszczyt, bo oto podchodzi do Ciebie majestatyczny jednorożec. Delikatnie i niepewnie pozwala Ci się pogłaskać po pysku, po czym sam trąca Cię swoją głową, w przyjaznym geście. Czujesz, że coś twardego spada Ci na dłoń. Kawałek rogu jednorożca odłamał się i został podarowany Ci w prezencie. Róg jednorożca zastąpi Ci dowolny składnik każdego poziomu do eliksirów leczniczych 61-69 - spomiędzy krzaków wyłania się bardzo rozpoznawalna głowa, a później całe ciało. Skunksa da się poznać wszędzie, ten jednak, w przeciwieństwie do stereotypów, nie unosi ostrzegawczo ogona, a po prostu przygląda Ci się z daleka, kiwając główką do rytmu. 70 = Kudłoń - Dzisiejsze święto jest doprawdy magiczne. Twój kulning przywołał kudłonia, co jest o tyle niesamowite, że te zwierzęta zwykle mocno stronią od ludzi. Tym razem jednak spotkał Cię zaszczyt nie tylko w postaci interakcji, ale i prezentu. Istota podarowuje Ci jeden ze swoich włosów. Włos kudłonia zastąpi jeden, dowolny składnik odzwierzęcy, przy warzeniu eliksirów zwykłych. 71-79 - locha razem ze swoimi małymi dzikami wyszła z lasu usłyszawszy Twój kulning. Normalnie samice bronią swoich młodych agresywnie, ale po usłyszeniu pieśni wiedziała, że mogła bezpiecznie podejść. Małe warchlaczki radośnie kwikają, podbiegając do Ciebie za każdym razem, gdy zaczynasz śpiewać i odbiegając, gdy zaprzestajesz. 80 = Lunaballa - Widzisz, jak w Twoją stronę radośnie przebiera nóżkami jedna z najsłodszych, magicznych istot. Wielkie oczy lunaballi błyszczą, odbijając światło gwiazd i księżyca. Dorzuć k6. Wynik parzysty oznacza, że otrzymujesz od zwierzęcia lunaskop. Wynik nieparzysty sprawia, że trafia Ci się fiolka ze łzami lunaballi, które zastąpią Ci dowolny składnik roślinny przy warzeniu eliksirów leczniczych progu zaawansowanego lub wyżej! 81-89 - choć większość ptaków nocą śpi, są gatunki, które są aktywne. Jedna z sów musiała usłyszeć Twój śpiew. Nie wiedziałeś, że się zbliża, skrzydła sowy są bezszelestne, dopóki nie wyłoniła się w świetle ognia w całej swojej okazałości. Ląduje Ci na ramieniu, coś pohukuje i po kilku chwilach wraca w mrok nocnego nieba. 90 = Paqui - Wśród wszechobecnych kolorów i kwiatów dostrzegasz, że jeden z barwnych krzaków zaczyna się do Ciebie zbliżać. Po chwili widzisz, że to nie roślina, a zwierzę - przepiękny, magiczny paw. Istota widocznie chciała dołączyć do wszechobecnych śpiewów, bo zaczyna gruchać, jakby chciała zharmonizować się z Twoim kulningiem. Co prawda jest to raczej przykra dla uszu muzyka, ale warto przeżycia, gdyż po chwili paqui rozkłada swój ogon, podarowując Ci jedno ze swoich piór. Pióro paqui może zastąpić Ci dowolny składnik przy specjalnych eliksirach! 91-99 - na łąkę wychodzi sam król lasów, wielki jeleń o wspaniałym porożu. Przygląda Ci się uważnie, bada spojrzeniem, fuka nieufnie. Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty, jeleń uznaje Twój śpiew i kłania się delikatnie, by zaraz w Twojej obecności zjeść trochę trawy. Jeżeli wynik jest nieparzysty, jeleń unosi się dumnie na dwóch nogach, po czym biegnie w kierunku lasu. 100 = Hipogryf - na pewno nie spodziewałeś się takiego gościa, a i gość ten nie spodziewał się tak godnego zaproszenia, na które chętnie i równie godnie odpowiedział. Wylądował przed Tobą, wpatrując się w Ciebie ciekawskim wzrokiem. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że pozwolił Ci się pogłaskać i nawet dotknąć swoich skrzydeł. Wynik nieparzysty sprawia, że hipogryf, gry tylko pogłaskałeś jego skrzydła, kładzie się na ziemi, zapraszając Cię na swój grzbiet i krótką, podniebną przejażdżkę. Jeżeli jesteś z partnerem, on także może z Tobą wejść na grzbiet hipogryfa.
Modyfikatory do rzutu:
Wzięcie udziału w nauce kulningu na przygotowaniach do Beltane pozwala na rzucenie dwiema kostkami wydarzenia i wybranie lepszej opcji. Dowolna specjalizacja z ONMS pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji lub +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Każde 10pkt z ONMS w kuferku pozwala +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Cecha powab wili pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji. Cecha świetne zewnętrzne oko pozwala na +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji.
Wodne wianki
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest puszczanie wianków na strumieniach, jeziorach czy rzekach, chcąc zaskarbić sobie przychylność rzecznych duszków. Nie bez powodu czarodzieje mieli szansę zapleść swoje własne wianki w trakcie przygotowań do święta. Miały one być nie tylko ozdobą i pamiątką, ale także częścią obchodów. Jeżeli jednak ktoś nie zrobił własnego wianka, nie musi się martwić. Miasto wykupiło ich wiele od uczestników przygotowań, mając cały zapas dla chętnych do uczestnictwa w zabawie. Tej nocy cała okolica wrze od magii, wrze także i rzeka, bulgotając na dziwne sposoby. Nad powierzchnią unoszą się wodne bąbelki, wśród szumu prądu słychać psotliwe, radosne śmiechy i śpiewy, a co jakiś czas coś gdzieś pluska w nietypowy sposób. A, jeżeli masz szczęście, dasz radę dostrzec kształty stworzone z wody przypominające ludzi, wyglądające znad nabrzeżnych kamieni. Duszki wodne także zgromadziły się na Beltane, czekając na swoje własne dary. Czy zdecydujesz się puścić z nurtem swój wianek i zobaczyć, czy zadowala on te żywiołowe istoty?
Zasady: Każdy czarodziej może wziąć udział w zabawie w wodne wianki, wystarczy, że rzuci kostką k6 na reakcję duszków. Jeżeli czarodziej robił swój własny wianek na przygotowaniach do święta, może rzucić kostką dwa razy i wybrać bardziej odpowiadający mu wynik.
1 - kilka wodnych postaci wyłania się spod tafli śmiejąc się i chichocząc. Wyciągają w Twoją stronę dłonie. Z rzeki zamiast szumu zaczyna napływać muzyka, a Ty nie umiesz odmówić im tańca, wchodząc z nimi za rękę do kółka na wodzie. Kto by pomyślał, że będziesz się razem z nimi nad nią unosić? Cóż za wspaniałe uczucie! Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że w porę orientujesz się w ich zamiarach i po chwili przyjemnego tańca wycofujesz się z tafli; wynik nieparzysty oznacza, że popadasz w zatracenie w ich tańcach, aż w końcu wrzucają Cię do wody! Sam nie potrafisz z niej wypłynąć przez ich magię! Lepiej niech ktoś szybko cię wyłowi! 2 - wianek złapała bardzo kształtna wodna duszka, która uwodzicielskim krokiem podchodzi do Ciebie i, nim się orientujesz, kradnie Ci pocałunek swoimi wodnymi ustami. I choć ci go zabrała, w darze zostawiła coś w zamian - teraz to Ty czujesz przemożną potrzebę całowania każdej osoby, która zamieni z Tobą słowo. Rzuć kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik należy zaokrąglić w górę) 3 - nim jeszcze zdążyłeś położyć wianek na tafli wody, spod rzeki wyskakuje bardzo zalotny wodny duszek w taki sposób, że ozdoba ląduje na jego głowie. Nie tylko to zwraca Twoją uwagę, ale i naszyjnik na jego szyi. Duszek szybko nachyla się, żeby pocałować cię w policzek w podziękowaniu, a kiedy zauważa, że przyglądasz się jego biżuterii, ściąga ją z siebie i ci ją zakłada. 4 - jeden z wodnych duszków siedział na brzegu i przygrywał melodię na niewielkim instrumencie, kiedy obił się o niego wianek. Duszek wydawał się tym nie tylko zachwycony ale i zawstydzony, złapał wianek, spojrzał w Twoim kierunku i pomachał szybko, wydawało się, że z nim zniknie, ale wtedy spod wody wypłynęła do Ciebie w zamian za ten kwietny dar magiczna karimba (+2 OPCM). 5 - wystarczyła chwila nieuwagi, a może po prostu nie spodziewałeś się, że trzy nastoletnie, wodne duszki wyskoczą na ciebie spod wody jak krokodyl. W jednej chwili dostrzegasz ruch, w drugiej już jesteś pod powierzchnią, kiedy te ściągają cię na dno. Nie chciały ci zrobić krzywdy! Tylko popsocić i coś pokazać… Zapominając, że czarodzieje nie oddychają pod wodą! Oby ktoś był obok, bo nie chcą cię puścić! To było przerażające przeżycie, przez następny miesiąc na wszystkie czynności kostkowe związane z wodą rzuć podwójnie i wybierz gorszy wynik. 6 - wianek wpłynął wprost na głowę jednego, bardzo młodego wodnego duszka. Kształt wodny ma wielkość zaledwie kilkuletniego dziecka i wyraźnie ucieszyło się ono z prezentu. Wychodzi do Ciebie na brzeg i… Rozcina swoją wodną powłokę? Pokazuje Ci, żebyś wystawił dłonie, na które nalewa Ci wody i instruuje migowo do jej wypicia. Magiczna woda młodego wodnego duszka sprawia, że możesz wyleczyć dowolną, chorobę, która nie jest śmiertelna. Jeżeli na żadną nie chorujesz, możesz zatrzymać ją sobie jako jedną z dwóch opcji - eliksir wiggenowy lub felix felicis.
Głosowanie na Majową Królową i Zielonego Człowieka
Tradycyjnie spośród grona niezamężnych panien wybierano Majową Królową, która następnie dobierała sobie „małżonka” – Zielonego Człowieka. Nazwa ta wywodzi się od dawnego boga natury i odrodzenia. Parę sadzano na ukwieconym powozie i obwożono po całej osadzie. Mieli oni symbolizować boską parę, jedność słońca i ziemi. Na obchodach jednak nie chciano nikogo wykluczyć, a także dać równe szanse na zostanie wybranym do tej fantastycznej atrakcji, jaką jest przejażdżka kwiecistym powozem po nieboskłonie, zaprzęgniętym w Aetany! Każdy czarodziej biorący udział w balu może zagłosować na Majową Królową i Zielonego Człowieka! Co więcej, nie trzeba wcale trzymać się przypisanych płci, nikt nie powiedział, że Majowy nie może być Król!
Zasady: Każdy czarodziej może głosować! Każda postać ma jeden głos! Prosimy, by oddawane głosy pasowały do głosującej postaci (przecież nikt nie głosowałby na swojego zaciętego wroga do dania mu takiej nagrody). By oddać swój głos należy wypełnić kod i wysłać go na konto Słodkiej Swatki w prywatnej wiadomości!
Jako że postanowiła nieco bardziej wgłębić się w tematykę magicznych stworzeń nie mogła opuścić lekcji Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Oprócz książek i pergaminów wrzuciła do torby uszkodzony flet Pana, gdyby miał się jej na coś przydać i schludnie ubrana w szkolną szatę ruszyła na most, gdzie mieli się zebrać. Pogoda robiła się coraz bardziej przyjemna, co jeszcze bardziej poprawiało dziewczynie nastrój. Spędzenie godzinki czy dwóch na błoniach, gdy w powietrzu było czuć nadchodzącą wiosnę było czymś, na co nie mogła narzekać. Oczywiście jeżeli nagle nie spadnie na nich ulewa, czy inna wichura, która sprawi, że będzie chciała uciekać do zamku by się schronić. Na miejsce zbiórki dotarła jako pierwsza. Wyciągnęła więc ołówek i szkicownik, by w celu zabicia czasu poćwiczyć trochę rysowanie.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Życie szło dalej, a on czuł się trochę lepiej - co prawda nie do końca, kiedy to wiedział, że musi się zmienić, niemniej jednak zauważał te zmiany u siebie, co było jakimś sukcesem, małym kroczkiem w jego życiu. Nie zmieniało to faktu, iż życie pozostawało wysoce przewrotne i krnąbrne, w związku z czym musiał uważać, żeby przypadkiem znowu się na nim nie poślizgnąć. Mimo to nie chciał jakimś cudem przyczynić się do ciągłego tracenia punktów i musiał powrócić do pełnego, dobowego rytmu, jeżeli chciałby popchnąć Hufflepuff ku zwycięstwu - jako że ostatni miesiąc naprawdę pod tym względem przewalił. Nie mógł stać w miejscu, wszak nie widziałby w tym żadnego, większego sensu. Mimo to nie utrzymywał jako tako bliższych kontaktów po zakończeniu zajęć; po prostu wychodził, jak gdyby nigdy nic się wcześniej nie stało. Nie chciał tak naprawdę - bał się nadal, że może przenieść własne nieszczęście na innych, więc stał się pod tym względem unikający. Nie utrzymywał żadnych bliższych relacji... poza tymi, w których druga strona i tak zdołała już ponieść jakieś obrażenia. Szedł zatem - spokojnym, harmonijnym krokiem przyglądając się otoczeniu - wiedząc doskonale o tym, iż nauczyciel poprosił ich o zbiórkę nie przy jeziorze. Jednocześnie, jak żeby inaczej, zauważył stojącą nieopodal Irvette, do której to machnął własną ręką. Co jak co, ale ta go zawsze wyprzedzała o tę parę kroków, będąc tak naprawdę pierwszą na miejscu. Nie dziwiło go to; jako że dziewczyna nosiła na swojej piersi odznakę prefekta, zapewne poczuwała się do obowiązków. Nie to, co on - degenerat społeczny. Czekał zatem w należytym spokoju na przybycie profesora Villeneuve'a, by tym samym lekcja ONMS się rozpoczęła, a on, no cóż - wziął w niej udział. Liczył jednocześnie na coś spokojnego i pozbawionego większych ceregieli.
Most wiszący, miejsce spotkania, w sam raz dla takich niemot z opieki nad magicznymi stworzeniami, jak ona. Nie nadawała się do tego, była o tym przekonana, ale nie mogła sobie pozwolić na siedzenie na tyłku i udawanie, że nie ma pojęcia o zajęciach. Nie wiedziała zupełnie, czego powinna się spodziewać, ale nauczona już wcześniejszym doświadczeniem założyła na siebie tym razem spodnie i sweter w Krukońskich barwach, pod którym miała zwyczajną koszulkę. Przy swetrze, a jakże, pyszniła się odznaka prefekta naczelnego, z którą dziewczyna właściwie nigdy się nie rozstawała. Zabrała ze sobą różdżkę, a ponieważ profesor nic nie wspominał o konieczności posiadania książek, czy pergaminów, uznała, że najwyraźniej będą znowu babrać się z jakimś łajnie, czy czymś podobnym. Miała nadzieje, że dobrze podeszła do tej sprawy, bo ostatnio udało jej się naprawdę wiele razy wygłupić w czasie zajęć, nic zatem dziwnego, że obiecywała sobie teraz, że będzie starała się, jak tylko to możliwe. Przywitała się z zebranymi, po czym stanęła gdzieś z boku, po prostu obserwując kolejnych nadchodzących uczestników zajęć, wychodząc z założenia, że lepiej będzie, jeśli tylko będzie miała ich na oku, bo Merlin - cóż za żart - raczy wiedzieć, co może im strzelić do głowy. Widziała już dostatecznie wiele, by wiedzieć, że z uczniami i studentami Hogwartu dosłownie wszystko jest możliwe, a ona wolała nie przekonywać się, co pod tym wszystkim się kryło.
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
The author of this message was banned from the forum - See the message
Zajęcia w terenie były tym, co lubił najbardziej. Nic więc dziwnego, że na miejscu zjawił się widocznie szczęśliwy. Szedł energicznym krokiem, niemalże podskakując i nucąc sobie pod nosem piosenkę. Widząc kilka osób rozsianych po okolicy uśmiechnął się kątem ust. Uniósł głowę, ilustrując słońce w swoich najwyższym położeniu. Jego promienie były bardzo przyjemne, a w powietrzu czuć już było wiosnę. Nabrał więcej powietrza, by móc delektować się tą świeżością i odmianą po zimie. Wrócił głową na dół i przymknął oczy, by nie denerwowały go po słoneczne mroczki. Gdy zniknęły podszedł jeszcze kawałek i zatrzymał się gdzieś pomiędzy uczniami. Nikogo nie zaczepiał, osobom które na niego patrzyły skinął głową w powitalnym geście i począł wodzić wzrokiem po terenie.
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Nie mogła opuścić tak przez siebie ulubionej lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami, dlatego postarała się przybyć na miejsce zbiórki najwcześniej, jak mogła. Niezmiernie ciekawiło ją, co okaże się przedmiotem dzisiejszych zajęć, dlatego nie pozwoliła sobie zwlekać zbyt długo, ostatecznie wychodząc na błonia o parę minut wcześniej, niż to pierwotnie planowała. Z daleka dostrzegła już kilka osób przy moście wiszącym, co uspokoiło jej paranoiczne myśli, że być może pomyliła godzinę spotkania i spóźniła się. Owszem, zdążyła już dostrzec, iż często postępowała zbyt restrykcyjnie wobec samej siebie, lecz uparcie stawiała opór wszelkim radom i sugestiom zmiany, sądząc, iż nawet minimalna dawka adrenaliny motywuje ją do działania, a porzucenie tej ascetycznej postawy mogłoby w jej przypadku skutkować zaniedbaniem. Stanęła nieco na uboczu, uprzejmie pozdrawiając uśmiechem pozostałych zebranych. Wyprostowała plecy, czując, jak obolałe mięśnie napinają się. Oczekiwanie nie nużyło jej, wręcz przeciwnie - z każdą chwilą narastał w niej entuzjazm powiązany z lekcją.
Eskil Clearwater
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
ONMS: 20+2 (amulet Uroborosa na szyi i ogniomiot w ręku)
Opieka nad Magicznymi Stworzeniami to przedmiot którego Eskil nie pomijał. Wszelkie inne wzbudzały w nim cierpienie duchowo-fizyczne bowiem zmuszało go do myślenia, a z znowuż ONMS było dla niego przedmiotem bliskim. Oczywiście nie musiał mówić dlaczego bowiem bystre oko i mądry umysł dodałby wilowate pochodzenie do zajęć w plenerze, a to chłopak lubił najbardziej. Doczłapał nad jezioro w międzyczasie zaczepiając figurkę smoka, który to skakał po rękawie jego szaty. Z daleka już wyciągał szyję i szukał znajomej twarzy, a widząc Felinusa od razu skierował do niego swoje kroki. - Siema, ex aurorze.- klęknął go w ramię i stanął obok, oznajmiając wszem i wobec, że będzie mu przeszkadzać dopóki nie będzie musiał brać udziału w lekcji. - No nie wierzę, znowu jesteś ubrany na czarno. Szalejesz!- wyszczerzył się do niego od ucha do ucha, żartując sobie z jego jednokolorowego odzienia. - Zobacz, nauczyłem go podgrzewać pianki.- zaszeleścił wyjmując z kieszeni opakowanie ze słodkimi piankami, pomachał takową przed pyskiem ogniomiota i podrzucił wysoko, a figurka plunęła małym płomykiem ognia i w bardzo małym stopniu podpiekła piankę, którą to zaraz złapał Eskil do rąk. Wrzucił ją do ust i zerkał na Puchona oczekując aprobaty. - Chcesz?- był miły i nie chciał nic w zamian. To też należy pochwalić, prawda?
Punkty z ONMS: 50 + 1 (Kolczyki z królikiem w uszach)
Nie mogła odpuścić swojego ukochanego przedmiotu, zwłaszcza z nauczycielem o tak magicznym imieniu. Z tej okazji wyjęła srebrne sztyfty, wsuwając nawet w uszy kolczyki z królikami, które towarzyszyły tkwiącym tam smokom. Miała doskonały humor, co było widać po tkwiącym na ustach uśmiechu, gdy rozczesywała jasne, sięgające ramion pukle włosów i poprawiała krawat w brawach domu, który nałożony miała na białą, cienką koszulę. Przez to, że zajęcia odbywały się na zewnątrz, postanowiła założyć również błękitny sweter, kontrastujący z czarnymi jeansami i wodoodpornymi butami. Przełożyła plecak przez ramię, kierując się do błoni — a konkretniej, wiszącego mostu. Pogoda dopisywała, promienie słońca coraz śmielej padały na twarz, a na drzewach pojawiały się zielone liście. Dostrzegła z daleka @Victoria Brandon, na której widok uśmiechnęła się pod nosem, przyśpieszając kroku i zaraz znajdując się obok przyjaciółki, objęła ją na chwilę ramieniem w ramach przywitania. Chociaż jej prywatna Królowa Śniegu nie należała do osób wylewnych, Ali pozwalała na wiele przez wzgląd na ich relację. - No cześć mały zdrajco! Czemu na mnie nie poczekałaś? Mam nadzieję, że potrzebujesz towarzystwa...? - zaczęła z błyskiem w oczach, zadziornie poruszając brwiami, żeby zaraz roześmiać się i wsunąć ręce do kieszeni spodni. - Cóż, nie masz i tak wyjścia Vic. Odkąd Jess szlaja się głównie z Darrenem, jesteś skazana na moje towarzystwo. Dodała z nostalgicznym westchnięciem, bez cienia pretensji do Smith, której szczęściem szczerze się cieszyła, bo przecież Shawn to był świetny facet, a Krukonka cała promieniała w jego towarzystwie, nabierając większej pewności siebie. Omiotła spojrzeniem najbliższe otoczenie, witając się uśmiechem z @Eskil Clearwater. - Jak myślisz, co będziemy robić? Zapytała prefekt naczelną, przesuwając na nią spojrzenie. Na smoki nie mogła liczyć, ale wciąż była dobrej myśli, chociaż gdyby okazało się, że konieczne jest pływanie.. Cóż, wtedy z pewnością Argent byłaby w tarapatach.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
ONMS 8+2 model smoka i amulet Od trzech dni Wiktor nie wysypiał się chyba głównie dlatego, że zbliżay się wyścigi a rodzeństwa wolał unikał bo zaraz któreś dało by mu rady jak ze zwierzatkiem postępowac. Przez ten cały galimatias słabo sypiał i zrobił się strasznie nerwowy. Szedł przed siebie spacerowym krokiem wzrok wbijając początkowo pod nogi, jednak kiedy zbliżył się do grupy uczniów i odparł im kródkie Cześcstanął pod drzewem zastanawiając się co dzisiaj bedą robić. W głowie Rudzielca zapaliła się czerwona lampka, może będziemy pływać i poznamy życie od dna jeziora. Nic dziwnego, że widok grupy wywołał u chłopaka uśmiech.
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Punkty z ONMS: 32pkt (+2) rękawice węża morskiego + uszkodzony flet pana
Owszem, tak właśnie było. @Alise L. Argent miała rację - Jess szlajała się teraz głównie z Darrenem, co też z resztą nikogo specjalnie chyba nie dziwiło. Niemniej, nie byli żadną szczebioczącą po szkolnych kątach parką. Co zabawniejsze - byli parką, która z uporem maniaka pojawiała się na praktycznie każdych zajęciach. Lekcja ONMS - zwłaszcza z nowym nauczycielem - nie mogła być wyjątkiem. Choćby przez wzgląd na stale powiększający się Rezerwat Exham Priory - choć do Shercliffe'ów to było im jeszcze daleko. — Zajęcia będą nad wodą... Może coś z trytonami? — rzuciła swoje podejrzenia Smith, zerkając kątem oka na maszerującego obok niej Shawa. Cóż, taki scenariusz byłby jej na rękę najbardziej, biorąc pod uwagę znajomość trytońskiego, która od wakacyjnego kursu znacznie się rozwinęła. Na miejscu zbiórki zebrało się już trochę osób, po których Krukonka rozejrzała się, w poszukiwaniu znajomych twarzy. Kilku osób kompletnie nie kojarzyła, jak rosłego Gryfona czy - och, równie rosłej - Ślizgonki, ale dostrzegła choćby Felinusa czy... Matkę Smoków i Królową Śniegu (@Victoria Brandon). I choć w pierwszej chwili miała taką ochotę - tak ostatecznie nie zaciągnęła w ich stronę Darrena, tylko uśmiechnęła się do dziewczyn, machając im na przywitanie. — Skoro Swann nie prowadzi tej lekcji, to może wyjdziemy z niej cali — dopowiedziała jeszcze, chrząkając cicho. Nauczyciel-albinos bowiem parał się raczej rzucaniem ich w nieco bardziej niebezpieczną tematykę.
Jej! Nareszcie jej ulubione zajęcia i to w dodatku blisko wody, na świeżym powietrzu. Co mogło lepszego się wydarzyć tego dnia? Cam była prze szczęśliwa i uśmiechając się delikatnie ze znajomymi udała się na błonia, gdzie czekały ją kolejne zajęcia. Stawiła się na miejsce zbiórki jeszcze przed jeziorem, gdzie mieli się udać. Na miejscu spostrzegła trzech prefektów i sporą ilość czarodziejów.
-Cześć, hej witajcie - przywitała się ciepłym i radosnym głosem, tego wiosennego dnia z osobami, które mijałaby przejść do Wiktora, którego udało jej się spostrzec kawałek dalej. Zresztą przywitała się standardowym i miłym skinięciem głowy.
- Cześć. - przyjrzała mu się nieco bliżej. - Wygadasz nie za dobrze. Nie spałeś ostatnio? Wszystko ok? - zauważyła jego podkrążone oczy. Otworzyła torbę i wyciągnęła z niej kawałek czekolady - Chcesz? Mi czasami pomaga. - spytała, a jeśli ten miał ochotę na słodycze dała mu kawałek swojej awaryjnej czekolady w innym przypadku chowając całość do torby. Zaraz to też zaczęła podwijać rękawy szaty, by nie zagrzać się, wodząc wzrokiem po wszystkich przybyłych. W gruncie rzeczy to sporej liczbie starszaków i kilku osób w podobnych do nich wieku.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Nie dbała o to o czym miały być zajęcia organizowane przez Profesora Gorącego. Najważniejsze było, że miała to być lekcja jej ulubionego przedmiotu. Już samo to było gwarancją naprawdę dobrze spędzonego czasu. Na te zajęcia również wyjątkowo zrezygnowała z typowego mundurka, zakładając, że jednak wygodniej i praktyczniej będzie przyjść w jakimś stroju sportowym z narzuconą szatą. Jakoś należało podkreślić swoją przynależność do domu, a jednak mundurek krępujący ruchy mógł jedynie przeszkadzać. No i ubrudzić się paskudnie, bo jednak o szkolny strój trzeba było dbać i szanować go. Tak jak zwykle stanęła gdzieś z boku zbytnio nie integrując się z grupą i czekając na pojawienie się tego jedynego Merlina, którego dane im było poznać w ich marnym życiu. Chociaż szczerze powiedziawszy po co był im jakiś legendarny czarodziej skoro mieli takiego nauczyciela blisko siebie?
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Sama nie wiedziała czemu, ale zdecydowała się ruszyć tyłek i jakoś dotrzeć na lekcje szanownego pana Merlina. Nie miała w sumie nic lepszego do roboty także czemu miałaby z nich zrezygnować? Tradycyjnie już zdecydowała się na porzucenie szkolnych szat na rzecz skórzanej kurtki, podartych jeansów i wygodnych trampek. Jedynym, co mogło wskazywać na jej przynależność do Ravenclawu był granatowy t-shirt z herbem domu doskonale widoczny spod wierzchniej warstwy ubrań. Już z pewnej odległości widziała, że w miejscu zbiórki znajdował się już Gang Krukonek, które zapewne najchętniej by jej wpierdoliły czyli panny @Victoria Brandon oraz @Jessica Smith. O ile ta druga miała słuszne powody do wręczenia jej narodowego towaru eksportowego wikingów za to, że ciągle władowywała się gdzieś z Darrrenem tak ta pierwsza chciała po prostu dać jej wpierdol zapewne dla zasady. Posłała im nieco nerwowy uśmiech, stając w niewielkiej odległości od nich i czekając jedynie na to aż pojawi się nauczyciel, aby rozpocząć lekcje i nie dawać jej zbyt wiele czasu na interakcje międzyludzkie.
Wiktor Krawczyk
Rok Nauki : VII
Wiek : 18
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Puchon przez dobrą chwilę obserwował gromadzących się uczniów lecz potem zauważył koleżanke nawet nie wiedział kiedy ta podeszła obok Wiktora. Cóż, wziął kawałek czekolady i zjadł lekcje na świeżym powietrzu chyba jeszcze nikomu nie zaszkodziła a to był nawet dobrym pomysłem. -Jak myślisz co dziś będzie tematem lekcji ja stawiam na coś wodnego bo niby po co nad jeziorem- odparł spokojnie uśmiechnął się. Mimo że Wiktor znał dziewczynę tylko z zajęć i z widzenia to już @Camelia Robbins stała się dla niego obiekt zainteresowania. Ale plusem jest to że są w jednym domu więc nie musiał się martwić że z innego tak jak rudzielca rodzeństwo. Przekrzywił lekko głowę w bok. może będziemy w parze pracować co ty na to.
Lubiła ptaki i żałowała, że nikt nigdy nie robił o nich lekcji. Uważała, że to trochę dyskryminujące; o pegazach, smokach i niuchaczach i tak wszyscy czytali tak po prostu, z własnej ciekawości, znając ich kulturowe znaczenie lub zachwycając się uroczymi pyszczkami. Nikt jednak nie zajmował się odczarowywaniem nagromadzonych stereotypów o lelkach wróżebnikach ani nie podzielał jej zmartwienia stanem wiedzy na temat znikaczy, które - pomimo znajdowania się pod ochroną - dalej były narażone ze strony czarodziejskiej społeczności, choćby w Dolinie Godryka. Ale jako że zbiórka była nieopodal wiszącego mostu - wspaniałego miejsca, z którego rozciągał się widok na całe błonia, wobec czego stanowił genialny punkt widokowy - postanowiła dać szansę kolejnemu nauczycielowi. Bo tam lubiły też przebywać ptaki. Po drodze słyszała jakieś plotki, że niby cała lekcja miała odbywać się nad wodą, ale uznała, że są to tylko nieuzasadnione pogłoski, bo dlaczego nauczyciel nie zaprosiłby ich tam od razu, zamiast się tak kręcić? Zupełnie nielogiczne. Szybko więc wyrzuciła z głowy te nonsensy z głowy, na miejscu zbiórki pojawiając się zwarta i gotowa do zajęć.
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Ucieszyła się, kiedy chłopka poczęstował się czekoladą.
- Pewnie tak. - potaknęła głową. -Albo będzie to coś żyjące w jeziorze, albo blisko jego terenów. Możliwe, że będziemy pływać. -lekko się skrzywiła. Pływać umiała, ale umówmy się, ledwo co zaczęła się wiosna, a to znaczy, że woda w tym zbiorniku nie zdążyła się jeszcze nagrzać. Więc jeśli ktoś wskoczy do tej wody, to wyjdzie cały siny i zmarznięty.
- Fajnie jakby byłą to jakaś ciekawa ryba albo skorupiak ale temu kto wskoczy do tej wody wróżę, że przyda się zaklęcie rozgrzewające. - rozejrzała się czy aby nauczyciel już się nie zbliża, witając się skinieniem głowy z kolejnymi uczniami.
- Wiktor, powiedz mi jedno.- spojrzała na niego - - Umiesz pływać, prawda?
C. szczególne : Mańkut, Rude włosy, centymetrowa blizna na udzie w kształcie smoka. Na policzkach i nosie ma piegi, które według rodzeństwa dodają mu uroku. Amulet Uroborosa zawsze na szyji +1 ONMS
Wczoraj nieco się zasiedział z chłopakami z domu przez co nie miał okazji do końca się wyspać. Różdżki nie wyjmował z kieszeni bo nie zamierzał wpadać w żadne tarapaty, a także dlatego bo nie potrzebował kawałka patyka aby kogoś pokonać. No i nie do końca czarowanie mu wychodziło, był raczej zwolennikiem brutalnej siły niż brutalnych zaklęć. Jednak starał się też i nad tym pracować by się doskonalić w nie tylko jednej dziedzinie. W końcu był czarodziejem prawda? -Oby to nie była przymusowa kąpiel ale nie pogardzę-A ty umiesz pływać? Raczej nawet jak ktoś słabo pływa i tak mu pomogą. Sam bym ci ruszył na ratunek.
Z pewnością lubiła zajęcia z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Może nie była to dziedzina, którą chciałaby się zajmować w przyszłości, ale lubiła obcować ze zwierzętami i była pewna tego, że z pewnością spędzą czas w jakiś miły sposób, mogąc nareszcie nacieszyć się bliskością magicznej fauny. Jak zwykle stwierdziła, że być może najlepiej będzie zdecydować się na ubranie w jakieś dresy, do których przypięła odznakę prefekta. Wiedziała już, że większość podobnych zajęć wymagała większego zaangażowania i niejednokrotnie mogła się liczyć z zabrudzeniem lub uszkodzeniem odzieży. Lepiej więc było mieć na sobie coś, co mogło ulec zniszczeniu. Stawiła się przed czasem na miejscu zbiórki, przebiegając wzrokiem po zgromadzonych po czym ustawiła się gdzieś niedaleko tej całej grupy, będąc na tyle zmęczoną, że nie miała większej ochoty na wdawanie się w rozmowy z innymi uczniami.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Jedyna rzecz, jakiej nie lubiła w wiośnie to zdradliwość pogody. I może jeszcze jej zmienność. Stała przy oknie, wyglądając na zewnątrz i starała się wyczuć, jaka jest temperatura, czy wieje i inne takie, ale to wcale nie było takie proste. Jasne, mogła wziąć pierwszą lepszą bluzę i później ewentualnie skorzystać z odpowiednich zaklęć, żeby się ogrzać, ale zwyczajnie wolała ubrać się stosownie do pogody i nie bawić się komninowanie. Wreszcie westchnęła, wywracając przy tym oczami i zdecydowała się narzucić na zakładaną przez głowę puchońską bluzę cienką kurtkę, którą w każdej chwili będzie mogła zdjąć. Tak, uznała, że to dobry wybór. Nie zaszła jednak daleko - ledwo zdążyła wyjść z zamku, przypomniała sobie, że może warto by było wziąć ze sobą różdżkę i inne potrzebne pierdoły. Skleroza nie boli. Przy okazji przypięła sobie odznakę prefekta i zgarnęła jeszcze uspokajający kantar, uznając, że może się przydać, bo kto wie, co zaplanował dla nich profesor. Upewniwszy się, że już na pewno wszystko ma, ruszyła prosto do mostu wiszącego, gdzie z uśmiechem przywitała się ze znajomymi (i tymi nieznajomymi zresztą też), ale nie stanęła obok nikogo konkretnego. Ot, zatrzymała się gdzieś w tym zgromadzeniu i czekała na nauczyciela.
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Na przypuszczenia Jess Darren jedynie nieco się skrzywił i lekko wzruszył ramionami. Szczerze mówiąc, mimo zaliczenia kursu trytońskiego prowadzonego przez Swanna, nie był jakimś wielkim fanem tych podwodnych stworzeń. Jak na gust Krukona były one zbyt dzikie i nieprzewidywalne - a niebezpieczne niespodzianki były w ostatnim czasie najmniej pożądanymi przez Shawa rzeczami. - Khm, nie miałbym nic przeciwko - mruknął na wzmiankę o wyjściu cało z lekcji opieki nad magicznymi stworzeniami. Szczerze mówiąc, zastanawiało go który przedmiot w Hogwarcie mógłby pochwalić się najwyższym odsetkiem rannych uczniów - oczywiście, zajęcia praktyczne obrony przed czarną magią zapewne wysuwały się na prowadzenie, ale ONMS czy nawet eliksiry zapewne nie były zbyt daleko z tyłu. - Może coś z kałamarnicą? - rzucił pomysłem Shaw. To zwierzę w końcu też mieszkało w olbrzymim, hogwarckim jeziorze... podobnie zresztą jak cała masa innych stworzeń, co sprawiało że jakiekolwiek przypuszczenia były w zdecydowanej większości z góry skazane na porażkę.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Opiekę nad magicznymi stworzeniami zawsze cenił za to, że na ogół zajęcia z niej odbywały się w terenie, a to niemal z automatu czyniło lekcję znacznie ciekawszą, nawet jeśli sam przedmiot nie figurował wysoko na jego liście (chyba, że mowa o zielarstwie albo transmutacji, przy tych nic nie było w stanie sprawić, żeby wydały mu się atrakcyjniejsze). Miał akurat nieco wolnego czasu, więc zdecydował się spożytkować go na zajęciach u Villeneuve, bo czemu by w sumie nie. Zrezygnował z pełnego szkolnego umundurowania na rzecz czegoś znacznie bardziej adekwatnego do zajęć terenowych – o jego przynależności do Domu Węża świadczyła ślizgońska quidditchowa bluza typu hoodie z nazwiskiem i numerem na plecach. Do kompletu miał ciemne jeansy i oczywiście nieodzowne trampki, tym razem zielone. Dodatkowo na ramieniu przycupnęła mu jedna ze smoczych figurek, konkretniej rogogon węgierski, z czego zdał sobie sprawę mniej więcej w połowie drogi z zamku do wiszącego mostu. Zdecydował się go tam zostawić, licząc na to, że mały paskud nie postanowi być bez powodu złośliwy i nie przypali mu na przykład włosów, bo przekonał się już, że ten konkretny egzemplarz tak potrafił. Na miejscu zbiórki przywitał się zbiorowym salutem z wyłowionymi w zgromadzonym tłumie znajomymi twarzami, przystając następnie przy Olce. — Mam tylko nadzieję, że nie będzie druzgotków, lubię mieć swoje ręce w całości — rzucił do dziewczyny z uniesionym kącikiem ust, nawiązując do sytuacji z zeszłorocznego balu halloweenowego, kiedy jeden taki cholernik rozorał mu praktycznie całą rękę przez jakieś durne jabłko.
Pogoda nieco się polepszyła w porównaniu ostatnich tygodni, widać już było pierwsze pąki na drzewach i krzewach, słońce również częściej zaglądało zza chmur, by poświecić nam i podarować nieco ciepła. Lekcja Opieki nad Magicznymi Stworzeniami również była dla mnie interesująca, ponieważ tak jak w przypadku OPCM przeprowadzał ją nowy nauczyciel, który teoretycznie miał zacząć uczyć już we wrześniu, ale na skutek jakiegoś wypadku nie mógł tego robić. Aż do dzisiaj widocznie, gdyż lekcja została zapowiedziana i szczerze mówiąc nie wiedziałem jeszcze co będziemy dzisiaj robić. Pojawiłem się na miejscu spotkania, czyli na błoniach blisko mostu wiszącego i rozejrzałem się po przybyłych. Te same twarze co zawsze, powoli już rozpoznawałem każdego, mimo braku interakcji z większością.
Ruby Maguire
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160
C. szczególne : golden retriever energy | irlandzki akcent | duże oczy | zapach cytrusów
Nie mogła opuścić tej lekcji, choćby nie wiem co. Od razu założyła, że pojawi się tam razem z @Hope U. Griffin, więc oznajmiła jej, że idą i nie zamierzała nawet słuchać wymówek. Tym bardziej, że lekcja miała być z nowym nauczycielem i Ruby była tragicznie ciekawa jaki on będzie. Była za to przekonana, że na pewno nowy profesor jest dobrym człowiekiem – nikt z pasją do zwierząt nie mógł być przecież zły. Szła więc do wiszącego mostu, będącego miejscem zbiórki, z przyjaciółką u boku i nadawała o tym, że ostatnio widziała super ofertę pufków, ale ojciec wyrzuci ją z domu za kolejne zwierzę. — Jak myślisz, dlaczego nie spotykamy się od razu na miejscu? Będzie mało bezpiecznie, czy może most wiszący jest naszym celem ostatecznym i będziemy skakać z niego na hipogryfach? — zapytała ostatecznie, patrząc wyczekująco na Griffin, kiedy stanęły już na miejscu. Szybko jednak oderwała od niej wzrok, by rozejrzeć się po zebranych i stwierdzić, że było jakoś tragicznie mało Gryfonów. Jak oni niby mieli zdobyć ten puchar domów? Szturchnęła Hope, gdy zobaczyła Tristana. — Patrz, twój chłopak. — rzuciła do niej cicho i konspiracyjnie, mając oczywiście na myśli ich wspólną wyprawę na Celtycką Noc, a jako przyjaciółka miała swoje święte obowiązki, by nieco podrażnić się z drugą Gryfonką. Zrzuciła swoją torbę z ramienia, która wydawała jej się jakaś za ciężka i poluźniła denerwujący krawat.
______________________
without fear there cannot be courage
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Czy on zawsze musiał robić wszystko na ostatnią chwilę? Czy niemal przed każdymi zajęciami musiał ogarniać się na szybko, w biegu poprawiając krukoński krawat i rozczochrane włosy? Tym razem miał jednak bardzo solidną wymówkę, a mianowicie drzemkę. Wczorajszy dyżur do późnych godzin i przymus wczesnego wstania, żeby ogarnąć zaległe wypracowanie z uzdrawiania sprawiły, że w czasie okienka między lekcjami zaległ na łóżku, błogo oddając się w objęcia Morfeusza. Nic więc dziwnego, że na miejsce zbiórki, gdzie mieli poznać nowego nauczyciela z ONMS, szedł totalnie nieogarnięty i zaspany, palcami strącając resztki snu z powiek. Docierając w okolice wiszącego mostu, przeczesał wzrokiem zebranych ludzi i luzacko podszedł do @Billie J. Swansea, a jego usta wyginały się w ciepłym uśmiechu. - Hej, Billie! - przywitał się uprzejmie, próbując rozprasować dłońmi fałdy na szacie, co nie przyniosło spektakularnych efektów. - Wiesz coś o tym nowym profesorze? Słyszałem rozmowę pierwszorocznych, że podobno ujeżdżał smoki w Rumunii, zaś w bibliotece Puchoni plotkowali, że zajmował się tresurą akromantul. Obie wersje brzmią wykurwiście, aczkolwiek nie wiem czy jestem gotowy na starcie z którymkolwiek z tych stworzeń, ledwo swoją sowę ogarniam - zagadał wesoło, jednocześnie podziwiając widok, jaki rozpościerał się na całe błonia.
Percival d'Este
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 203cm
C. szczególne : Piegi, tatuaże na całym ciele, kolczyki. Chorobliwie biała cera. Krzyż Dilys na łańcuszku na szyi. Szmaragdowa blizna na dłoni, która jawi się zielonkawym świetle przy ludziach z genetyką, blizna na nodze po złamaniu.
Nie wiem co mnie wzięło, żeby iść na lekcje Opieki nad Magicznymi Stworzeniami, byłem w tym beznadziejny, bez jakiejkolwiek wiedzy i nawet motywacji do jej zdobywania, jak zresztą do wszystkiego, co nie było zaklęciami. Ale tak jakoś gdy usłyszałem, że jest z nowym nauczycielem i no nie powiem, byłem cholernie ciekawy tejże persony, mimo że pewnie będzie to pierwsza i ostatnia lekcja z moim uczestnictwem. Ubrałem się w dresy i bluzę z kapturem z wielkim logiem Gryffindoru i załżywszy kaptur na głowę, wyszedłem z dormitorium zastanawiając się jakie zwierzę mnie dzisiaj pożre i strawi w całości, bo innej opcji nie było. Spotykaliśmy się na błoniach przy moście wiszącym, gdzie jak już się pojawiłem to nie zobaczyłem niczego wartego uwagi dotyczącego lekcji, przestałem więc się zastanawiać nad tematem dzisiejszej lekcji i rozglądnąłem się w poszukiwaniu znajomych twarzy. Ujrzałem dwie znane mi głowy (bo odwrócone do mnie tyłem, ale i tak nie sposób ich nie rozpoznać) i podkradłem się od tyłu do @Hope U. Griffin i @Ruby Maguire, przypadkowo wyłapując wypowiedziane szeptem słowa Rubinka. - O, masz chłopaka? - Zapytałem głośniej niż powiedziała to Ruby, ujawniając swoją obecność i uśmiechając się szeroko do obu dziewczyn. - Chwilę mnie nie ma i tu takie newsy ze świata, a kimże jest ten szczęściarz? - Zapytałem w sumie je obie, bo zgadłem, że jak Hope nie bardzo będzie chciała mi o tym poweidzieć, to może Ruby ujawni mi ten rąbek tajemnicy.
Hope U. Griffin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 165 cm
C. szczególne : Piegi na twarzy i ciele. Kilka blizn po szponach na ramionach i jedna na skroni, skrupulatnie zakrywana włosami.
Zwierzątka były w porządku, choć te magiczne w nieco dziwaczny i przerażający sposób. Griffin na pewno nie była z tych, którzy zwierząt nie lubią, ale często wolała podziwiać je z daleka, niż narażać się na bezpośredni kontakt. Doświadczenie nauczyło ją, że nawet najniewinniej wyglądający chomik może okazać się zagrożeniem dla rąk, zdążyła się już zrazić. To dlatego lekcje ONMS nigdy nie były na szczycie listy priorytetów i gdyby nie Ruby, pewnie znalazłaby sobie lepsze zajęcie. Nie oponowała jednak, poniekąd wdzięczna, że przyjaciółka wyciąga ją do robienia pożytecznych zajęć, zamiast pozwalać jej gnić na kanapie Pokoju Wspólnego. — Może będziemy obserwować coś z góry? — powiedziała z powątpiewaniem w głosie, rozglądając się dookoła. Nie bardzo wiedziała czy jest tu coś do obserwowania, ale hej, nie była orłem w tym przedmiocie albo jakimkolwiek innym, okej? — Ja to bym wolała na abraksanie, są takie śliczne. Podobno w Beauxbatons takie mają, nie to co nasze testrale. Albo ich nie widzisz, albo widzisz i nie wiadomo co gorsze. — Wzruszyła ramionami i poprawiła krawat przy mundurku, nie potrafiąc pozbyć się dziwnej myśli, że zapomniała czegoś ze sobą zabrać. Ruby nie dała jej jednak czasu na zastanowienie, mówiąc coś tak absurdalnego, ze w pierwszej chwili wbiło ją w ziemię. — Co? — zapytała ze szczerym zdziwieniem, licząc, że może źle coś usłyszała. Rozejrzała się dookoła, a kiedy zauważyła @Tristan Kerganton, zrozumiała, co ta miała na myśli. Oddała jej szturchnięciem, któremu towarzyszył zakłopotany rumieniec. — Zwariowałaś... — oznajmiła jej, zakładając ręce na piersi i otworzyła już usta, by dodać coś jeszcze, ale w słowo wszedł jej Percy. — To nie jest mój chłopak — łyknęła zarzucony przez przyjaciół haczyk i przez przypadek w swoim oburzeniu wyszła znacznie poza granicę szeptu. Z wciąż założonymi rękoma, przez moment wyglądała jak mały obrażony pingwin. Potem jednak dotarło do niej, że zachowuje się jak skończony gumochłon. Złapała ich oboje za ramiona i przyciągnęła bliżej siebie, znów przechodząc w szept: — Myślicie, że to słyszał?
Kolejny powrót do szkoły, miał nadzieję że tym razem bardziej owocny niż poprzednie, krótkotrwałe; nigdy nie było mu szczególnie po drodze z opieką nad magicznymi stworzeniami, ale postanowił wybrać się na zajęcia organizowane przez jakiegoś chyba nowego nauczyciela, bo średnio kojarzył zarówno jego twarz jak i nazwisko. Czuł co prawda, że czegokolwiek nie będą robić, na pewno nie pójdzie mu spektakularnie, ale skoro miał się zastanowić nad tym, czym powinien się teraz zająć, to stwierdził, że może powinien chociaż spróbować zainteresować się czymś innym niż miotlarstwo, które do tej pory zajmowało mu sto procent czasu. Kto wie, może tak go natchnie nad tym jeziorem, że zostanie hodowcą trytonów? Wolałby nie, ale kto wie. A jak nie, to chociaż spędzi trochę czasu na świeżym powietrzu (i z dala od lasu...) i może dowie się czegoś ciekawego. Raźniej byłoby przyjść z kimś, ale decyzję, że jednak wybierze się na lekcję podjął raczej w ostatniej chwili, kiedy większość uczniów stała już sporą grupą na moście, na którym Villeneuve zarządził zbiórkę; nie mógł zlokalizować ani Fillina ani Fredki, bo ostatnio głównie z nimi się trzymał, więc zjawił się na miejscu lekcji sam i stanął gdzieś z boku, nie kwapiąc się do dołączenia do którejś z toczących się dookoła rozmów. Zegarek wskazywał na to, że zbliżała się godzina zajęć, więc na szczęście nie zostało mu dużo czekania.