W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
Sama nawet nie zauważyła, jak wiele zmian w jej życiu wprowadziło pojawienie się Dunbara pod tym mostkiem w Hogwarcie. Kompletnie nieświadomie cały czas towarzyszyło jej dziwne przeświadczenie, że za chwilę obudzi się z tego snu i znów będzie tą Larą, która wręcz rozpaczliwie potrzebowała pomocy. Tymczasem dzień mijał za dniem, a ona wciąż miała obok siebie kogoś, kto był w stanie wyciągnąć ją nawet z największego bagna emocjonalnego. Nic więc dziwnego, że nawet teraz, kiedy zwyczajnie miała ochotę kląć na czym świat stoi, siedząc obok Dżemiego, jakoś nie mogła tego zrobić. Bo nagle przestawała widzieć w tym sens. Bo wolała się delikatnie uśmiechać zamiast wprowadzać się w jeszcze większą złość. No i nie ma co ukrywać, jego uśmiech był tak zaraźliwym że nie sposób było przejść obok niego obojętnie. Chyba nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, jak pozytywny wpływ na nią posiadał. Nadal towarzyszył jej uśmiech na ustach kiedy przedstawiał jej doskonały plan stania się kopią słynnego hrabi. - Raczej nie polecam tych soczewek. Z tego co zauważyłam bardzo łatwo dzięki nim wystraszyć ludzi - na całe szczęście, jego nie wystraszyła, bo dalej dzielnie siedział obok niej. A może to właśnie dlatego że nie mógł obecnie zobaczyć jej oczu? Prychnęła pod nosem na wzmiankę o Irytku. Nienawidziła serdecznie tego gada od momentu, kiedy jej noga pierwszy raz przekroczyła próg zamku. Na samą myśl, że mogła jeść coś, do czego on coś dorzucił, brało ją na mdłości. Już miała rozchylić palce swoich dłoni, aby sprawdzić, o co mu dokładniej chodziło, ale jednak nie było jej to potrzebne. Od razu po słowach przeszedł do czynów, gdzie po chwili z równie wielką gorliwością go całowała, kompletnie nie zwracając uwagi na cały świat wokół nich. Przecież przyzwolenie otrzymali od samego prefekta naczelnego! Grzechem by było nie skorzystać. Jakoś tak instynktownie przesunęła się do niego jeszcze bliżej, całkowicie zatracając w tej cudownej pieszczocie. Co jak co, ale doskonale wiedział, jak poprawić jej nastrój. Odsunął się w końcu, nawet nie wiedząc, dlaczego to robi. Oddech miała mocno przyspieszony, a wzrok wrócił do normalności, co przywitała z nieskrywaną ulga. Złapała dłoń chłopaka i podniosła się z zajmowanego miejsca. - Ruszaj tyłek, miałeś mi pokazać swój autorski taniec - uśmiechnęła się do niego zachęcająco, bo miała dziwne przeczucie, że jeśli, zostaną dłużej w tym miejscu, to skończy się to szlabanem za bardzo nieodpowiednie zachowanie. - A do mnie i sukni się nie przyzwyczajaj - dodała, by pociągnąć go w stronę parkietu.
Bal majowy:
Wielki Bal Majowy
Taniec otwierający
Gdy namiot zamieni się w wielobarwne motyle, na scenie pojawia się zespół, który daje znać, że nadszedł czas otworzyć bal tradycyjnym tańcem Beltane. Pierwsza na parkiecie pojawia się Dyrektor Wang w akompaniamencie samego Ministra Magii, a za nią drepta kochany przez wszystkich Profesor Craine z dyrektorka Mahukotoro. W momencie, gdy wchodzicie na parkiet, wasze stroje wyjściowe zamieniają się w te tradycyjne, które mieliście okazję szyć podczas przygotowań (nie martwcie się, ponownie zmieniają się na wasze szaty galowe, po zakończeniu otwierającego utworu). Z każdą kolejną parą na parkiecie, jeden z użytych do dekoracji kwiatów zakwita, symbolizując obecność tych, których przez Bitwę o Hogwart już z nami nie ma.
Utwór otwierający
Zasady: Do tańców na otwarcie święta zaproszony jest każdy czarodziej, pamiętajcie jednak, że odbywa się on w parach! By wziąć udział w wydarzeniu, każdy musi rzucić kością k6, by dowiedzieć się, co stało się w trakcie układu! Każdy czarodziej, który wziął udział w lekcjach tańca może jednorazowo przerzucić kostkę.
Wydarzenie:
1. Oh nie! Magiczna zamiana stroju nie zadziałała na Tobie! Doskonale wiesz, że miałeś swoje tradycyjne przebranie gotowe, ale magia musiała cię złośliwie ominąć. Musisz tańczyć w swoim balowym stroju.
2. Duchy Beltane musiały stwierdzić, że chyba za szybko przebierałeś nogami, albo po prostu chciały sobie zażartować, bo przy każdym Twoim kroku z ziemi wyrastają nowe pnącza kwiatów i łapią cię za kostki!
3. Zaklęcie faktycznie sprawiło, że na czas tańca pojawił się na Tobie tradycyjny strój z przygotowań. Jednak magia chyba kiepsko na niego wpłynęła, bo zmienił rozmiar. Rzuć k6, liczba parzysta oznacza, że jest trochę za luźny i co chwila musisz go poprawiać w trakcie tańca bo się z ciebie zsuwa. Liczba nieparzysta oznacza, że jest trochę zbyt ciasny i z każdym kolejnym krokiem coraz mocniej rozchodzi się w szwach.
4. Tak pięknie wirujesz w tańcu, że wróżki postanawiają wyróżnić ciebie i Twojego partnera, swoją magią unosząc Was trochę ponad tańczące pary. Chociaż znajdujecie się jakiś metr nad ziemią, nie czujecie niewygody.
5. Duchom Beltane spodobał się Twój taniec, nie tylko to widzisz, ale i czujesz i przeżywasz, gdy Twoje włosy zostają ozdobione całym welonem świeżych, polnych kwiatów.
6. Tańczysz jak natchniony, jakby same duchy tego święta w ciebie wstąpiły! I nie ma w tym aż tak dużo przesady. Ty i Twój partner zaczynacie widzieć wokół siebie migające niczym gwiazdy sylwetki, które tańczą wśród Was i nikt inny zdaje się ich nie dostrzegać. Nie czujesz jednak z tego powodu przerażenia, a letnie ciepło, to dobry omen. Kroki tańca zdają ci się przy nich naturalnie proste, a blask jaki niosą duchy zdaje się z Tobą zostać. Do końca balu twoje oczy świecą się tysiącem gwiazd.
Magiczna moc ognia!
Tradycja mówi, że ogniska, rozpalane podczas obchodów Beltane, nie były stosami przypadkowo zebranych drewienek i chrustu. Ich magiczna moc tkwiła bowiem w odpowiednim przygotowaniu. Trzech ludzi trzykrotnie udawało się, by zgromadzić drewno z dziewięciu gatunków drzew. Dopiero tak odpowiednio przygotowane ogniska płonęły świętym ogniem Beltane. Wydarzenie to trzeba było jednak trochę zmodyfikować, by każdy uczestnik mógł wziąć w niej udział! Na okazję balu użyto zaklęć, by zasadzone specjalnie drzewa były gotowe do ścięcia i stworzenia z nich wielkich ognisk na obchodach. Każdy czarodziej może dołożyć się do tej zabawy i za pomocą zaklęć przynieść jeden z dziewięciu gatunków drewna. Kto wie, może i na niego spłynie błogosławieństwo celtyckiej nocy!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się dołożyć własny bal drewna, rzuca kostką eliksiru. Każdy eliksir to inny gatunek drzewa, a co za tym idzie - inne błogosławieństwa lub przekleństwo. By dowiedzieć się, czy moc magicznego ognia była po Twojej stronie, rzuć k6, gdzie wynik parzysty oznacza dar, z kolei nieparzysty - nieszczęście.
Dąb - bełkoczący napój
Parzysta:
po odstawieniu balu na ognisko, czujesz przyjemną sensację w gardle, zupełnie jakbyś jadł najdelikatniejszą z czekolad, a zaraz po tym przychodzi otwartość umysłu. Nie wiesz skąd i w jaki sposób, ale niezależnie od języka, którym ktoś się posługuje, rozumiesz wszystko, do tego stopnia, że nawet szmery zwierząt stają się dla ciebie czytelne. Do końca balu jesteś w stanie używać dowolnego języka jak najlepszy czaroglota! Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział w przywoływaniu magicznych istot, ignorujesz rzut kością i sam wybierasz, co przyjdzie.
Nieparzysta:
czujesz dziwną sensację, jakby ogień zajął ci całe gardło jak podczas najgorszego zapalenia. Boli cię krtań i migdałki, dostajesz ataku kaszlu, ale nawet przepicie wodą nie pomaga na ból. Ten znika dopiero po kilku minutach, za to zostawia za sobą ślad - co zdanie mylisz jakieś słowa i mieszasz ich znaczenia. Chcesz powiedzieć jedną rzecz, a wypada jej zupełne przeciwieństwo, lub coś zupełnie niepowiązanego z całym tematem. Oby twój partner był dobry w języku migowym!
Jesion - euforii
Parzysta:
wraz z ułożeniem stosu, czujesz też niesamowicie przyjemne ciepło na ustach, jak po najwspanialszym pocałunku! Aż nie możesz się nie uśmiechnąć! Czyż ten dzień nie jest wspaniały? Śmiech sam formuje ci się w gardle, a ty masz wprost doskonały humor! Odczuwałeś zmęczenie? Całkowicie minęło i nie zapowiada się, by wróciło! Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt fizyczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
wieczór ledwo co się zaczął, a ty już odczuwasz zmęczenie, jakby przenoszenie tego drewna wyssało z ciebie wszelkie siły. Chcesz się bawić, ale oczy zdają ci się same zamykać. Do końca wieczoru będziesz chodził senny, a jeżeli chcesz wytrzymać i skorzystać z wszystkich atrakcji, lepiej po każdej uwzględnij jakąś krótką formę odpoczynku!
Klon - postarzający
Parzysta:
czujesz ciepło pod czaszką, nie jest to jednak nieprzyjemne uczucie, a przyjemne, jak położenie się na poduszcze. Jeżeli bolała cię głowa, uczucie to przechodzi, a zamiast niego pojawia się olśnienie. Twój umysł otwiera się na wiele tematów, jakby w ciągu kilku minut pochłonął wiedzę wielu ksiąg. Jeżeli zdecydujesz się wziąć udział we wróżeniu, rozpatrujesz tylko wynik pozytywny wylosowanej wróżby.
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby twoja głowa płonęła a migrena rozchodziła się ognistym bólem przez całe twoje ciało, wypalając na nim znaki czasu. Rzuć k6, gdzie każde oczko to kolejne 10 lat, o które postarzyło Twoją postać do końca balu.Postać odczuwa fizycznie wszystkie efekty wylosowanego wieku.
Wierzba - amortencja
Parzysta:
czujesz ciepło w sercu, które aż zaczyna Ci mocniej bić, jakbyś przeżywał zakochanie zupełnie na nowo i ze zdwojoną siłą. Po chwili sama sensacja znika, ale uczucie zostaje i to nie tylko Tobie. Jeżeli przyszedłeś tutaj z partnerem, obydwoje odczuwacie cudowny przypływ miłości, jeżeli twój partner wylosował negatywny wynik tutaj, może go zignorować. Jeżeli przyszedłeś tutaj sam, roztaczasz wokół siebie aż do końca balu nieodpartą aurę kuszącą do flirtowania, roznosząc przy tym zapach amortencji.
Nieparzysta:
wraz z ciepłym uczuciem w sercu czujesz też coś innego, amortencję. Amortencję, która nachodzi cię zewsząd, im bardziej kogoś lubisz - tym mniej ją czujesz. Im bardziej kogoś nienawidzisz - tym bardziej nie jesteś w stanie powstrzymać się przed adorowaniem tej osoby i traceniem dla niej głowy.
Lipa - Gregory’ego
Parzysta:
ogień postanowił podarować ci moc nieodpartej perswazji, aż po samą umiejętność hipnozy. Jesteś w stanie swoich rozmówców tak głęboko przekonać do bycia ich przyjacielem, że są w stanie zrobić absolutnie wszystko dla Ciebie, cokolwiek im nie rozkażesz.
Nieparzysta:
równie silnym uczuciem co przyjaźń jest i nienawiść, nie wiesz dlaczego, ale przyciągasz do siebie gniewne spojrzenia. A może i nie tylko je same? Wybierz postać, która dostanie disadvantage na następnym rzucie - będzie musiała rzucić podwójną kostką i wziąć jej gorszy wynik. Do końca balu wraz z tą postacią stajecie się najbardziej zaciętymi wrogami.
Buk - spokoju
Parzysta:
ciepło, które rozeszło się po Twoich ramionach jak najlepszy masaż zdaje się sprowadzać na Ciebie dużo spokoju. Wciąż chcesz się bawić, jest to jednak dużo większy relaks psychiczny, niż z początku zakładałeś. Wszelkie troski odchodzą w niepamięć, a ty możesz po prostu skupić się na wspaniałym tu i teraz. Jeżeli dosięgnie cię dowolny negatywny efekt psychiczny na jakiejkolwiek atrakcji podczas balu - możesz go jednorazowo zignorować.
Nieparzysta:
czujesz się tak, jakby ktoś zrzucił na twoje barki ciężar całego tego drewna, które dopiero przeniosłeś. Tematy, które chodziły za Tobą w trakcie ostatnich dni stają się dużo bardziej obecne, a Ty sam odczuwasz więcej zmartwień. Rzuć k6 przy każdej próbie pójścia na atrakcję. Wynik parzysty oznacza, że przełamujesz wątpliwości i bierzesz w niej udział. Wynik nieparzysty sprawia, że nie jesteś się w stanie przemóc i musisz zaczekać, aż Twój partner na bal wróci z atrakcji.
Brzoza - felix felicis
Parzysta:
ogień dosłownie Cię pobłogosławił, gdy przechodzić obok jednego z już płonących ognisk, przenosząc swój bal drewna, płomień zatańczył na twojej ręce. Nie oparzył Cię jednak, a zostawił malutki znak iskierki, który zostanie z Tobą do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby żadne nieszczęście nie mogło stanąć na Twojej drodze. Zdobywasz jeden przerzut kostki i wybranie lepszego wyniku na dowolnej atrakcji. Wraz z wykorzystaniem przerzutu znak znika.
Nieparzysta:
- gdy dokładałeś bal do ognia, ten zatańczył na Twojej dłoni, parząc ją boleśnie i zostawiając czarne smagi, które będą widoczne aż do końca dnia. Póki go nosisz, czujesz, jakby widniało nad Tobą złe fatum. Przy następnej atrakcji musisz rzucić podwójnie i wybrać gorszy wynik. Wraz z wypełnieniem przerzutu znak znika.
Olcha - ridikuskus
Parzysta:
czujesz, jak nagłe ciepło rozchodzi się po Twoim ciele aż po same stopy! Które same rwą Cię do tańca! Magiczna atmosfera tego miejsca sprawia, że chcesz się bawić i szaleć do rana, a aura tak cię dopadła, że aż roztaczasz ją dookoła siebie nieodpartą charyzmą! Wszystkie Twoje żarty są śmieszne dla innych (nawet, jeżeli nigdy byś nie pomyślał, że śmieszne mogłyby być) i każdy kto się do ciebie zbliży od razu zyskuje lepszy humor! Dzisiaj po prostu nie da się ciebie nie lubić!
Nieparzysta:
masz wrażenie, jakby podłoże zaczęło cię palić! Przestępujesz z nogi na nogę, ale to nic nie pomaga, masz wrażenie, jakby ktoś podpalił twoje stopy, choć przecież nie są w ogniu! Sensacja znika po chwili, a wraz z jej gorącem masz wrażenie, że zrobiło Ci się trochę zimniej i mniej swobodnie. Może nie zauważasz tego od początku, ale Twoje poczucie humoru na pewno. Zabawa sama w sobie jest przyjemna ale dlaczego wszyscy tak słabo żartują? Ich kawały i zaczepki jakoś szczególnie cię nie bawią, a gdy sam próbujesz opowiedzieć dowcip - rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że się udał. Wynik nieparzysty znaczy, że wyszedł obraźliwie i nietaktownie. Lepiej do końca zabawy uważaj na język!
Topola - veritaserum
Parzysta:
wraz z błogosławieństwem ognia przyszło i błogosławieństwo prawy. Twoja aura staje się tak ciepła i kojąca, niczym płomienie w kominku, że ktokolwiek z Tobą rozmawia nie jest w stanie Cię okłamać.
Nieparzysta:
prawda potrafi być przekleństwem, szczególnie, gdy samemu jest się zmuszonym do jej mówienia. Ktokolwiek by cię dziś o coś nie zapytał - musisz odpowiedzieć szczerą prawdą.
Dowolny gatunek - bujnego owłosienia Nie ma swoich kostek, wybierz dowolny rodzaj drzewa! Pamiętaj, żeby wciąż rzucić k6 na efekt!
Wróżby
Jako ukłon w stronę ważnego wydarzenia, szkoły i Ministerstwa, centaury postanowiły dodać cegiełkę do tego wydarzenia. Obserwując obchody z polany na skraju lasu, chętnie przyjmują każdego, kto chce dowiedzieć się, co gwiazdy zapisały na temat jego przeszłości. Ostrzegają jednak, że nie zawsze są to wiadomości dobre.
Ze względów technicznych jesteśmy zmuszeni umieścić wróżby w osobnym poście, znajdziecie go z poście poniżej!
Jedzenie
Z okazji Beltane krasnoludzcy kucharze sporządzili najlepsze, celtyckie menu! Wszystkie potrawy zapisane w historii zarówno ludzi jak i magicznych istot zostały przygotowane z najwyższą starannością, a o ich smaku może poświadczyć sam fakt, że od miesiąca były testowane przez czarodziejskich adeptów gotowania pod czujnym okiem mistrzów tego fachu! W sam dzień Beltane otwarta kuchnia wrze emocjami zapalonych krasnoludów równie mocno, co cudownymi zapachami. Roześmiane istoty zapraszają do próbowania tych specjałów, oczywiście razem z obowiązkowym kuflem miodowego piwa! Jedzenie kosztuje 10 galeonów, opłatę odnotuj w odpowiednim temacie! Rzuć k6 by zobaczyć, jakie danie krasnoludy przygotują dla Ciebie!
Panicium - potrawka prosa, fasoli i soczewicy z dodatkiem warzyw i mięsa, gotowana podobnie jak risotto.
Efekt:
- to był naprawdę dobry i pożywny posiłek, który dodał ci sił! I to wiele sił! Tyle, że byłbyś w stanie podnieść nawet trzech krasnoludów! Lepiej panuj nad swoimi ruchami, po jednym klepnięciem w pień możesz obalić drzewa. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Laverbread - stworzony z wodorostów, które po zagotowaniu przekształca się w puree, dodaje do niego bekon i piecze na kształt bułeczki.
Efekt:
- nie tylko wodorosty są wyjęte z wody, ty też tak wyglądasz! Zupełnie nagle stajesz się przemoczony do ostatniej nitki, a twoje włosy i strój unoszą się i falują, jakbyś cały czas był pod powierzchnią wody! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund efekt się utrzyma.
Ciasto hevva - ostro przyprawiane, sypkie ciasto z dodatkiem suszonych owoców w środku.
Efekt:
- czyż to nie było aż zbyt ostre?! Niby słodycz, ale jak piecze! I to tak bardzo, że po każdym zdaniu zioniesz ogniem! Rzuć k6 żeby zobaczyć, ile rund efekt się utrzyma.
Colcannon - kremowe puree ziemniaczane wymieszane z kapustą i podawane z szynką.
Efekt:
- kremowość była tak doskonała, że przeszła i na ciebie. Twoja skóra lśni, błyszczy i aż zachęca, żeby ją pogłaskać. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund będziesz posiadać nieodparty urok wili.
Tablet - wytwarzana z cukru, skondensowanego mleka i masła, które jest gotowane do stanu miękkiej kuli i pozostawiane do skrystalizowania. Często jest przyprawiany wanilią, a czasem zawiera kawałki orzechów.
Efekt:
- słodki jak ciągutki i lepki jak ciagutki. Przyjemna słodycz nie rozchodzi się tylko w Twojej buzi ale i po tobie całym, przyklejając do Ciebie pierwszą osobę, którą dotkniesz! Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile odpisów (łącznie) będziecie ze sobą sklejeni.
Haggis - żołądek zwierzęcy nadziewany sercem, wątrobą i płucami owcy, zmieszany z owsem, łójem, przyprawami i cebulą, jest o wiele bardziej apetyczny, niż się wydaje. I często podaje się go z rzepą i ziemniakami.
Efekt:
- w trakcie jedzenia czujesz dziwne mrowienie w ciele, a po jego zakończeniu wyrastają ci:
Spoiler:
Rzuć k6 by się przekonać Króliczy ogon Rogi jelenia Skrzydła kruka Kolce jeże Orle szpony Owcze kopyta Rzuć k6 by zobaczyć, na ile postów utrzyma się efekt
Skakanie przez ogniska
Tradycyjnie planujący długie wyprawy ludzie przeskakiwali przez ogień trzykrotnie, aby zagwarantować sobie pomyślność. Gdy płomienie nieco przygasały, przeskakiwały przez nie młode kobiety, którym miało to zagwarantować dobrych mężów. Do zabawy przyłączały się także dzieci. Gdy w palenisku zostawał niemal sam żar, po popiołach przechodziły nawet kobiety ciężarne, z nadzieją, że przyniesie im to szczęśliwe rozwiązanie. Tlące się pozostałości po ognisku rozrzucano pomiędzy roślinami, aby zapewnić owocny plon. Każda rodzina zabierała także żarzące się węgle, by rozpalić nimi ogień w domowych paleniskach. Na balu można dołączyć do kultywowania tej tradycji, wiele małych ognisk tli się wśród ludowych instrumentów i wesołej muzyki, a odważni czarodzieje mogą spróbować trzykrotnie skoczyć nad płomieniami dla zapewnienia sobie pomyślności! Oczywiście, nic co daje szczęście, nie może być takie łatwe, magiczny ogień też chce się bawić! Co chwilę to bucha w górę, to dymi straszliwie, to obniża się do najdrobniejszego żaru, by zaraz podnieść się znowu. Sami mówimy, tylko dla najodważniejszych!
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w skakaniu przez ogniska, rzuca kością litery na wydarzenie, jakie spotkało ich podczas trzykrotnego pokonywania płomieni. Jeśli masz cechę gibki jak lunaballa dostajesz jednorazowy przerzut dowolnej kości.
wydarzenia:
A jak Ała jak boli! - jak widać wysokie loty to Twoja domena (i to nawet bez miotły)! W ostatnim momencie przed wybiciem się do skoku mocniejszy płomień buchnął tuż przed Tobą! Żeby w niego nie wpaść, skoczyłeś naprawdę wysoko, a magiczny ogień postanowił dołożyć do tego swoje trzy galeony i uniósł cię na dymie jeszcze wyżej. Przez chwilę czułeś się, jakbyś latał! Dopóki nie uderzyłeś głowa prosto w gałąź… Będzie bolało. B jak Beltane! - czujesz ducha święta aż po… Samego swojego ducha! Magiczny dym tworzy Twoje kopie, która pomagają Ci przeskakiwać, wręcz przenoszą Cię przez płomienie! C jak Confringo - gdy skaczesz nad ogniem, zmienia się on we fioletowo różowe płomienie! Każde Twoje lądowanie kończone jest dźwiękiem głośnym jak wybuch, któremu towarzyszą iskry lecące spod Twoich stóp! Rzuć kością k6. Jeżeli wynik jest parzysty, wszystko to tylko niegroźne efekty na pograniczu iluzji. Jeżeli wynik jest negatywny, wybuchy te ogłuszają cię do tego stopnia, że przez dwie następne rundy masz problemy ze słuchem. D jak Dymi się - wydaje ci się, że całkiem nieźle poradziłeś sobie ze skokami… Dopóki nie poczułeś smrodu spalenizny i Twoim oczom nie ukazał się dym, kopcący się z Twojego stroju! Lepiej szybko go ugaś! E jak Erupto Ignem - nie wiadomo czym aż tak zdenerwowałeś duchy Beltane, ale te postanowiły się Tobą nieźle zabawić, przy każdym skoku posyłając z ognia w Twoją stronę kule białego ognia! Rzuć 3k6, gdzie każda liczba parzysta to trafienie przez kulę, a nieparzysta - chybienie. Jeżeli udało się trafić dwa lub trzy razy lepiej, żeby ktoś uzdrawianiem przynajmniej 15 pkt szybko obejrzał te rany. F jak Feniks - to było przerażające! I dla ciebie i dla całej widowni, kiedy przy jednym ze swoich skoków potknąłeś się, lądując prosto w ogniu! Magiczne płomienie jednak nie zrobiły ci krzywdy, zamiast tego zatańczyły między Tobą, po czym otworzyły drogę, wypuszczając cię przy ozdobie szkarłatnego blasku. G jak Gumochłon - to zdecydowanie nie Twój dzień! Sukienka zbyt ciasna? Nogawka w spodniach za długa? A może wymęczyłeś się na tańcu? Cokolwiek by to nie było, zdecydowanie utrudnia ci skoki, co chwilę się potykasz i lądujesz zdecydowanie zbyt wcześnie, by nazwać to bezpiecznym. Twoje buty mogą ci tego nie wybaczyć… H jak Halucynacje - chcesz przeskoczyć przez ogień, a zamiast tego dym zajmuje całą Twoją wizję, zamykając cię w całej mgle obrazów. Rzuć k6, wynik 1-2 oznacza, że jakiekolwiek obrazy się tam nie pojawiły, wprawiły się w rozbawiony nastrój; 3-4 zapewniły ci flirciarski nastrój; 5-6 sprawiły, że posmutniałeś, może pomoże przytulenie drugiej połówki? I jak Inkantacja - może przypodobałeś się jakiejś wróżce, a może ta po prostu się nad Tobą zlitowała, cokolwiek by to nie było, jedna z nich właśnie towarzyszy Twojej przeprawie i wypowiada magiczne słowa, które zmuszają ogień do posłuszeństwa i zmieniają do w zwykłe płomienie. Od razu łatwiej skakać! Choć może warto też zapamiętać tę inkantację? Zyskujesz +1pkt do Zaklęć! J jak Jasnowidz - nie wiesz skąd ta nagła jasność myślenia, ale wszystko zwalnia i czujesz się, jakbyś mógł przewidywać następne wydarzenia. Wiesz, w którym momencie ogień buchnie, w którym ustąpi, jakby twoje wyczulenie stało się wręcz magicznym zmysłem. Tańczysz przez ogień jak natchniony, dając przy tym niezły popis.
Tańce przy ogniskach
Tańce przy wielkich stosach ogniskowych miały przynieść szczęście i ochronę przed wszelkimi chorobami, był to także sposób na zjednanie się z naturą i czczenie nadejścia lata. Wielkie stosy zapaliły się wielkim, magicznym ogniem, a pomiędzy nimi wygrywa skoczna, taneczna, tradycyjna muzyka z taką pasją, jakby grajkowie mieli nigdy się nie zmęczyć! Wszystkie czarodziejskie istoty, które były zaproszone do przygotowań, wychodzą teraz na środek pomiędzy stosy i zaczynają tańce, zachęcając wszystkich magów do dołączenia! Niech radość Beltane i stukot rozgrzanych stóp usłyszą nawet po same gwiazdy! Sam magiczny ogień też zdaje się tańczyć, swoimi płomieniami i dymem tworząc kształty i sylwetki rozbawionych, magicznych istot wielu gatunków, zjednoczonych w obłędnym, opętańczym wręcz tańcu. Kto wie, może jeśli wystarczająco długo będziesz patrzeć w ogień i on zdradzi ci ciekawe historie.
Zasady: W tańcach można brać udział nieograniczoną ilość razy! Będą trwać od samego rozpalenia stosów aż po wschód słońca, nieustannie czcząc witające świat lato. Każdy czarodziej może na nie wchodzić i z nich wychodzić, jednak za każdym razem musi rzucić na kość litery określającą wydarzenie. Efekty działają od wejścia na parkiet do zejścia z niego - przy ponownym wejściu należy rzucić na nowy efekt.
Wydarzenie:
A jak akrobacje - muzyka, rytm, taniec, śpiew cała ta atmosfera jest niesamowita! Porywa cię taniec i bawisz się nieziemsko! I to całkiem dosłownie! Ogień widząc jak oddałeś się zabawie, sam postanowił się do tego dołożyć, zgarniając ciebie i Twojego partnera pomiędzy ogień! Płomienie Was nie parzą, chcą z Wami tańczyć i uczestniczyć w tej zabawie, dosłownie niesiecie ze sobą po trawie ognisty huragan! B jak bajki na dobranoc - wydawało ci się, że ogień coś opowiadał, malował płomieniami fascynujące sceny aż zapatrzyłeś się na niego za bardzo. Nagle całe to kołysanie tańca staje się dużo mniej pobudzające, a wręcz usypiające. Historia opowiedziana przez ogień sprawia, że oczy same ci się przymykają. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że płomienie skutecznie opowiedziały ci bajki do snu i wręcz słaniasz się w ramionach partnera, musicie na chwilę odejść na bok, żebyś odpoczął. Wynik negatywny oznacza, że co prawda wygrywasz ze snem, ale Twoje kroki są bardzo niezsynchronizowane, jakby ciało i tak zdecydowało się pójść spać. C jak cacanki macanki - czy Twój partner od zawsze był tak pociągający? Do stopnia, w którym nie możesz opanować swoich rąk? Masz ochotę komplementować swojego partnera w najbardziej naturalny i nieskrępowany sposób - swoim własnym dotykiem, by wiedział, jak bardzo jest pożądany. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że zauważasz, że coś jest nie tak i że nie panujesz nad rękami, to nic nie zmienia względem ich błądzenia po ciele partnera, ale możesz się z tego wytłumaczyć. Wynik nieparzysty oznacza, że zupełnie zwariowałeś na punkcie drugiej osoby, a magia, która zawładnęła Twoimi dłońmi, włada i umysłem. D jak z dymem poszło - magicznemu ogniowi bardzo musi się podobać Twój taniec, bo jedna z dymnym postaci podchodzi do ciebie i Twojego partnera, próbując cię co chwila wyrwać z jego rąk i samej z Tobą zatańczyć. E jak epilepsja - z początku roztańczony, buchający ogień i wszystkie jego obrazy są przepiękne, niesamowite! Przyglądasz się im w zachwycie aż… Zaczynają migać zbyt szybko! Czy to figury w ogniu przyspieszyły w obłąkańczym tańcu, czy sprowadziły to też na ciebie?! Nie wiesz, jednak strasznie kręci ci się w głowie, obrazy zaczynają wirować i migać zupełnie jak płomienie i dym na tle nocnego nieba. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że kręcenie w głowie stało się tak obezwładniające, że aż ty dołączyłeś do niego! Wirujesz zupełnie jak ogień, znajdując się umysłem niemalże poza ciałem! Wszystko się kręci, faluje i jest niesamowite! Wynik negatywny oznacza, że było to za dużo bodźców jak na Twoją głowę, omdlewasz na parkiecie. F jak firebird - nie wiesz co w ciebie wstąpiło, czy masz doświadczenie z tańcem, czy też nie, nagle czujesz się jak profesjonalny artysta. Skąd znasz te wszystkie ruchy? Te wszystkie taneczne skoki? Nie masz pojęcia, ale nagle wykonujesz firebirda, ku zaskoczeniu nie tylko wszystkich tańczących, ale i samego ognia. Płomienie wystrzeliwują w Twoją stronę i… Tworzą dla ciebie ogniste skrzydła. Od teraz aż do zejścia z parkietu możesz z nich korzystać jak z prawdziwych skrzydeł w trakcie tańca. G jak goły i wesoły - ależ przy tych ogniach gorąco! Kto by się spodziewał, że może być aż tak upalnie w angielską noc! Jeżeli masz na sobie okrycie wierzchnie, czujesz potrzebę jego zdjęcia, rozpięcia koszuli czy rozsunięcia zasuwaka sukienki. Cokolwiek, byle tylko choć trochę się schłodzić! H jak harce hulańce! - oddajesz się tańcu z partnerem i wspólnej zabawie tak bardzo, że aż gubisz buta! Lepiej byłoby go znaleźć, choć wśród rozhulanych świętujących może to nie być najprostsze. Rzuć k6, wynik to ilość razy, gdy ktoś na ciebie wpadł, podeptał itd. podczas poszukiwań. I jak i do kółeczka - jeżeli myślałeś, że potańczysz ze swoim partnerem, pomyśl jeszcze raz! Magiczne istoty wszelkich gatunków zaciągają cię do wspólnego, szaleńczego koła tańca, co chwilę zamieniając się w tym, kto prezentuje swoje ruchy na środku! Niech twój partner uwzględni tańczenie w kółku w swoim wylosowanym wydarzeniu! Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty Twoje ruchy tak spodobały się magicznym istotom, że aż wyczarowały ci ozdobne ognie przyczepione do Twoich obcasów, żeby pokazać, jak niesamowity z ciebie tancerz! Jeżeli wynik jest negatywny, ogień bynajmniej nie jest ozdobą, to najprawdziwsze płomienie, mające parzyć Twoje stopy, byś szybciej nimi przebierał! Bierz się w obroty, to nie walc! To Beltane! J jak jak ja cię kocham! - wiesz, że przecież nie wybrałeś swojego partnera na przyjście na bal bez powodu, ale teraz wydaje się to tak proste i jasne! Niezależnie od tego, co Was łączyło przed tym tańcem, teraz czujesz się, jakby Twoje ciało, serce i dusza należało do tej jednej osoby i chcesz jej całe je oddać. Bliskością, przytuleniem, pocałunkami, jakkolwiek pokazać, jak bardzo Twoja miłość jest wręcz ognista!
Słup majowy
W Celtycką Noc mężczyźni przygotowywali go ze ściętego drzewa, z którego usuwano gałęzie i tak powstały pal, wbijano w ziemię, a następnie przyozdabiano roślinami i wstążkami. Na szczycie umieszczano kwietny wianek. Wokół tego słupa odbywały się tańce. Uczestnicy podczas trwającej zabawy trzymali w rękach kolorowe wstążki, które splatały się w tańcu, tworząc barwne wzory na majowym słupie. Na obchodach balu także pojawiły się majowe słupy, przyozdobione wieloma wiankami stworzonymi przez czarodziejów i wyposażone w wiele wstążek, by każdy mógł wziąć udział w zabawie. Weseli grajkowie zapewniają wspaniałą, taneczną muzykę, która aż sama zaprasza do pójścia w tan, a wesołe śmiechy i piski goniących się uczestników zapowiadają wspaniałą zabawę!
Zasady: W zabawie w słupy majowe można brać udział w parach bądź też osobno. By dołączyć do zabawy, należy postępować zgodnie z kostkami!
Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na kolor. Jeżeli nie masz pary i jeszcze nie masz osoby do której chcesz dołączyć - rzuć na swój kolor. Jeżeli nie masz pary i chcesz łapać inną osobę bez pary - bierzesz ten sam kolor co ona.
Rzut k6 na kolor wstążki:
1. Fioletowy - nawet jeżeli druga osoba to tylko twój przyjaciel lub, co gorsza, wróg(!) nie możesz odeprzeć uczucia, że jest po prostu przepięknym człowiekiem. Tego wieczoru wszystkie jego cechy fizyczne podobają ci się najbardziej na świecie. To twój ideał! 2. Żółty - czujesz się niesamowicie zawstydzony przy drugiej osobie, Twoje serce cały czas nieznośnie łopocze ci w klatce, a Ty sam masz nieustanną ochotę się rumienić. Słowa z trudem przechodzą ci przez gardło, jesteś zbyt onieśmielony swoim wybrankiem i masz po prostu chęć schować się w jego ramionach… Jednocześnie płonąc przy tym ze wstydu. 3. Niebieski - jesteście dla siebie całkowicie i bezapelacyjnie stworzeni! Do tego stopnia, że o cokolwiek druga osoba nie poprosi, pierwsza wykona wszystko. Oczywiście działa to w dwie strony. 4. Różowy - łączy Was nie tylko kolor wstążki, ale i każda myśl. Dosłownie. Po złapaniu za wstążkę łapiecie ze sobą połączenie myślowe, mogąc rozmawiać telepatycznie! 5. Zielony - czy kiedykolwiek byliście tak spragnieni dotyku? Chyba jeszcze nigdy. Nie możecie się od siebie oderwać, a każdy kontakt fizyczny jest na wagę złota. Macie ochotę cały czas trzymać się za ręce, przytulać… A może i nawet coś więcej? 6. Pomarańczowy - zapłonęło w was nie tylko ciepłe uczucie do partnera, ale coś znacznie bardziej niebezpiecznego - pożądanie. Macie ochotę być ze swoim partnerem dużo bardziej fizycznie, nawet teraz rozglądając się, gdzie moglibyście uiścić parę figli. Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Jeżeli jesteście parą - sami ustalacie jak długo się goniliście i czy finalnie udaje się Wam złapać. Jeżeli dobraliście sobie partnera dopiero w trakcie zabawy, każde z Was rzuca k100. Wygrywa wyższy wynik; jeżeli należy do osoby goniącej, udaje jej się złapać osobę łapaną; jeżeli należy do osoby łapanej, udaje jej się uciec przed osobą goniącą.
Kiedy już udaje Wam się odnaleźć w ganianym tańcu na około majowych słupów, Wasza wstążka związuje Was ze sobą jako symbol partnerstwa. Jeżeli bierzecie udział w zabawie w parze - tylko jedna osoba rzuca na związanie (ta, która nie rzucała na kolor). Jeżeli nie miałeś pary i rzucałeś na kolor - teraz dogoniona osoba rzuca na związanie.
Rzut k6 na związanie:
1. Nadgarstki - nic niezwykłego, wstążka tradycyjnie związała Wasze dłonie. 2. Talia - wstążka związała was w pasie w pozycji idealnej do tańca! Może czas wykorzystać tę sytuację? 3. Kostki - wstążka wycelowała naprawdę nisko i związała Was w kostkach, powodzenia z dograniem ruchów! 4. Łopatki - jest to zdecydowanie dziwna pozycja, gdy stoicie odwróceni do siebie plecami i związani na wysokości łopatek… Co teraz? 5. Ręce - wstążka zdecydowała się związać Wasze ręce po całej długości, opakowując je jak jakąś mumię. 6. Głowy! - Beltane naprawdę strzeliło wstążce do… Nitek? Związała Was głowami, przodem do siebie, stwarzając fantastyczną sytuację do zacieśniania więzi. No co? W takiej pozycji na pewno łatwo szeptać sobie swoje sekrety!
Rzuć kostką k6 i podziel ją przez dwa, by dowiedzieć ile postów utrzymają się efekty, po zakończeniu tej atrakcji. Podzielony wynik zaokrąglamy w górę.
Wiklinowe kukły
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest palenie wiklinowych kukieł na znak nadejścia lata. Czarodzieje przez cały miesiąc tworzyli te wspaniałe, magiczne figury, by teraz w swoim finalnym tańcu i pokazie mogły zapłonąć w imieniu Beltane i na szczęście ich twórcom. Zanim jednak całkowicie spłoną, prezentują one ostatnie, magiczne układy, mające uczcić celtycką noc i pomyślność wszystkich czarodziejskich stworzeń. Ich przedstawienie jest naprawdę piękne, powoli tląca się wiklina, płomienie sięgające coraz wyżej, aż do nieba, pachnący dym, od którego zapachu aż lepiej rozumie się przekaz i emocje, aż widzi się obrazy, które kukły chcą wymalować swoimi ruchami. Im dłużej przyglądacie się temu tańcowi, tym głębiej przeżywacie emocje towarzyszące pożegnaniu chłodnej pory roku w imię odrodzenia. Wszak wiklina, z której ludziki były wykonane, była magiczna.
Rzuć k6 na towarzyszącą emocję:
1. Radość! Coś się kończy a coś zaczyna, a to coś może być czymś pięknym i wesołym! Tak jak te obchody! Uśmiech sam wychodzi ci na usta, masz ochotę krzyczeć o tym, jak jest cudownie! Wesołe tańce kukieł sprawiają, że chcesz wraz z nimi zakręcić się po raz ostatni, by zaraz dzielić się tą radością ze swoim partnerem. Życie jest piękne! 2. Nadzieja! Dostrzegasz w tańcu kukieł opowieść o tym, że nie wolno się poddawać. Że cokolwiek by się nie działo, jutro też będzie dzień. Chciałeś coś dzisiaj zrobić? Powiedzieć o czymś drugiej osobie? Przyznać się do czegoś? To najlepszy na to czas, teraz wszystkie wątpliwości mogą spłonąć razem z kukłami i przynieść ukojenie. 3. Smutek! Układ wiklinowych ludzików był bardzo poruszający, do stopnia, w którym omal nie chciało ci się płakać. Wiesz, że to wesołe święto, ale złapała cię nagła nostalgia. Czy jest coś, za czym tęsknisz? Do czego chciałbyś powrócić? Może coś utraconego? Czujesz, jak to napływa do ciebie wraz z tymi tańcami i ich wizjami, płonąc w ogniu na Twoich oczach… 4. Zakochanie! Kukły opowiadają najpiękniejszą historię miłosną! A miłość ta… Chyba ty też możesz mieć na nią szansę? Jeżeli jesteś ze stałym partnerem, przeżywasz zakochanie zupełnie na nowo i nie możesz oderwać się od swojej drugiej połówki. Jeżeli jeszcze nie wyznałeś tej osobie miłości, cóż, czujesz przemożną ochotę przytulenia jej, pocałowania, powiedzenia wszystkiego, co leży na dnie serca. Kiedy, jak nie teraz? 5. Złość! Widzisz w tym tańcu kukieł gotowość do przejścia dalej, ale ty jeszcze sam na to nie jesteś przygotowany! To za szybko! Zbyt dużo na raz! Nikt nie pytał się o zdanie, czy życzysz sobie takich zmian. Jeżeli jest w twoim życiu teraz coś, co doprowadza cię do szału, złości lub chociaż zmarszczenia brwi w dezaprobacie, teraz się nasila. Musisz natychmiast wyżyć się z tych wszystkich emocji! 6. Ciekawość! Nowy początek to nowe możliwości, a w pokazie wiklinowych lalek widzisz ten niesamowity zapęd do odkrywania, całą gamę przygód, o których opowiadają swoim tańcem! Ty też chcesz na przygodę! Najlepiej już, teraz natychmiast! Jesteś gotowy podjąć się każdego wyzwania, a jeżeli ktoś ci coś zaproponuje, wszystko bierzesz dosłownie, gotowy wykonać to od ręki! Efekty trwają aż do przejścia na następną atrakcję, chyba że autor będzie chciał, by zostały na dłużej, może wtedy rzucić kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik zaokrągl w górę).
Kulning
Na przygotowaniach do święta wszyscy czarodzieje mogli zapoznać się z tą starożytną techniką przywoływania zwierząt. Teraz, kiedy oficjalny taniec rozpoczął obchody tak, jak tradycja nakazała, a ogniska na cześć świętego ognia i nadejścia lata zostały rozpalone, można zacząć zapraszanie innych istot do dołączenia do obchodów, by wspólnie czcić ten dzień połączenia z przyrodą i przyjścia urodzaju. Bariery obronne nie pozwolą niczemu i nikomu niebezpiecznemu dostać się na teren obchodów, ale każda dusza o czystych zamiarach i chęciach złożenia hołdu rozpoczynającemu się lecie może wkroczyć pomiędzy czarodziejów. Trzeba je tylko zaprosić śpiewem.
Zasady: Każdy czarodziej, który decyduje się wziąć udział w kulningu, rzuca kością k100, gdzie trafienie w okrągły numer (10, 20, 30… itd.) oznacza przyjście magicznego stworzenia. Magiczne stworzenia dokładnie rozumieją czym jest to pradawne święto i przyniosą dar czarodziejowi, który je wezwał. Nie martwcie się jednak, każdy numer sprowadza jakieś zwierzę, wszak przyroda nie odmówiłaby tak dobremu zaproszeniu.
Rzuć k100 by zobaczyć, co przyszło:
1-9 - stado zająców wybiegło spomiędzy krzaków i zaczęło skakać pomiędzy Twoimi nogami, zapraszając Cię do chwili wygłupów, po której z powrotem odbiegają w las. 10 = Abraksan - Przed Tobą pojawił się przepiękny, złoto-brązowy pegaz, który z gracją podszedł do Ciebie, kłaniając się lekko. Pozwolił się dotknąć i wtedy, zauważasz, że jedno z piór w jego skrzydłach ma zupełnie inna, śnieżnobiałą barwę. Abraksan potrząsnął swoim ciałem, a pióro wylądowało tuż obok Ciebie. W oczach istoty widzisz znak, że jest to prezent, który możesz ze sobą zabrać. Pióro pegaza zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy II lub III poziomu, przy warzeniu eliksirów uzdrawiających! 11-19 - dwa lisy wychyliły noski ze swoich norek i przez chwilę podejrzliwie na Ciebie zerkają, jednak po usłyszeniu Twojego śpiewu witają cię swoim własnym, lisim chichotem. 20 = Żabert - Może spodziewałeś się czegoś majestatycznego, ale Twój śpiew przywołał niezwykle nieelegancką krzyżówkę żaby i małpy. Żabert uśmiecha się do Ciebie, ukazując ostre zębiska, pomiędzy którymi można jeszcze dostrzec resztki jakiejś biednej jaszczurki, która stała się jego dzisiejszą kolacją. Twoją uwagę szybko jednak odwraca podarek, który zwierzę Ci wręcza, po czym szybko znika pomiędzy pobliskimi krzakami. Otrzymujesz fałszoskop. 21-29 - cała chmara świetlików musiała poczuć wibracje Twojego głosu, bo wyleciały z gęstego lasu, zdobiąc Cię swoim blaskiem jak najpiękniejszym ze strojów. Rzuć k6 by zobaczyć, przez ile rund zostaną na Tobie, zapewniając efekty świetlne. 30 = Błędne ognik - Ogniki musiały wyczuć, że w jakimś sensie potrzebujesz wsparcia i przybyły oświetlić Ci życiową drogę. Podążasz za nimi przez krótki moment, a gdy w końcu zatrzymujecie się, istoty tworzą niewielki krąg nad wydrążoną w drzewie dziuplą. Wkładasz tam dłoń i ze zdumieniem wyciągasz z niej kompas marzeń. 31-39 - gdy śpiewasz kulning, co kilka nut odpowiada Ci wycie. Dopiero po kilku powtórzeniach zdajesz sobie sprawę, że wycie to jest coraz głośniejsze, albo raczej - bliższe. 40 = Nieśmiałek - malutka, zielona istotka wdrapuje się do Ciebie po najbliższej gałęzi drzewa i zaczyna bujać się w rytm kulningu. Nieśmiałek był zdecydowanie za mały, żeby dać radę coś do Ciebie dodźwignąć, ale bardzo chętnie spędza z Tobą czas, a nawet w pewnym momencie wchodzi na Twoje ramię. Co więcej nie chce z niego zejść, znajdując sobie wygodne miejsce w Twoim stroju! Aż do końca balu towarzyszyć Ci będzie Nieśmiałek. Jeżeli napiszesz jednopostówkę pobalową, możesz zatrzymać go jako swoje zwierzątko. 41-49 - wydaje ci się, że nic nie przyjdzie, wszak niczego dookoła siebie nie widzisz. Myślisz tak, dopóki nie czujesz tupotu małych stóp na swoim ciele… I pod strojem! Udało Ci się przyzwać myszy! I chyba stwierdziły, że stanowisz darmową podwózkę do jedzenia! Przyzywać zwierzęta już umiesz, ale czy potrafisz je odganiać? 50 = Elf - O mało co, a zdeptałbyś niewielkiego elfa, który przeglądał się właśnie w pobliskiej kałuży. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że istota nawet Cię nie zauważyła, ale za to, gdy potrząsnęła skrzydełkami, trochę elfiego pyłu spadło na Ciebie. Czujesz, że promieniejesz niezwykłym, naturalnym pięknem, przyciągając spojrzenia do końca balu. Otrzymujesz +1pkt. do DA. Wynik nieparzysty oznacza, że istota zauważyła Twoją obecność. Znając elfią próżność, prawisz jej komplement, a ta z zachwytu podarowuje Ci nieco swojego pyłu. Elfi pył zastąpi Ci dowolny składnik odzwierzęcy, podczas warzenia eliksirów zwykłych: prostych lub złożonych! 51-59 - stado sarenek wyszło na łąkę, słuchać Twojego kulningu. Z początku tylko się Tobie przyglądały, jednak po pierwszym oswojeniu się, zaczęły spokojnie rzuć trawę w Twoim towarzystwie. 60 = Jednorożec - Masz wyjątkowy zaszczyt, bo oto podchodzi do Ciebie majestatyczny jednorożec. Delikatnie i niepewnie pozwala Ci się pogłaskać po pysku, po czym sam trąca Cię swoją głową, w przyjaznym geście. Czujesz, że coś twardego spada Ci na dłoń. Kawałek rogu jednorożca odłamał się i został podarowany Ci w prezencie. Róg jednorożca zastąpi Ci dowolny składnik każdego poziomu do eliksirów leczniczych 61-69 - spomiędzy krzaków wyłania się bardzo rozpoznawalna głowa, a później całe ciało. Skunksa da się poznać wszędzie, ten jednak, w przeciwieństwie do stereotypów, nie unosi ostrzegawczo ogona, a po prostu przygląda Ci się z daleka, kiwając główką do rytmu. 70 = Kudłoń - Dzisiejsze święto jest doprawdy magiczne. Twój kulning przywołał kudłonia, co jest o tyle niesamowite, że te zwierzęta zwykle mocno stronią od ludzi. Tym razem jednak spotkał Cię zaszczyt nie tylko w postaci interakcji, ale i prezentu. Istota podarowuje Ci jeden ze swoich włosów. Włos kudłonia zastąpi jeden, dowolny składnik odzwierzęcy, przy warzeniu eliksirów zwykłych. 71-79 - locha razem ze swoimi małymi dzikami wyszła z lasu usłyszawszy Twój kulning. Normalnie samice bronią swoich młodych agresywnie, ale po usłyszeniu pieśni wiedziała, że mogła bezpiecznie podejść. Małe warchlaczki radośnie kwikają, podbiegając do Ciebie za każdym razem, gdy zaczynasz śpiewać i odbiegając, gdy zaprzestajesz. 80 = Lunaballa - Widzisz, jak w Twoją stronę radośnie przebiera nóżkami jedna z najsłodszych, magicznych istot. Wielkie oczy lunaballi błyszczą, odbijając światło gwiazd i księżyca. Dorzuć k6. Wynik parzysty oznacza, że otrzymujesz od zwierzęcia lunaskop. Wynik nieparzysty sprawia, że trafia Ci się fiolka ze łzami lunaballi, które zastąpią Ci dowolny składnik roślinny przy warzeniu eliksirów leczniczych progu zaawansowanego lub wyżej! 81-89 - choć większość ptaków nocą śpi, są gatunki, które są aktywne. Jedna z sów musiała usłyszeć Twój śpiew. Nie wiedziałeś, że się zbliża, skrzydła sowy są bezszelestne, dopóki nie wyłoniła się w świetle ognia w całej swojej okazałości. Ląduje Ci na ramieniu, coś pohukuje i po kilku chwilach wraca w mrok nocnego nieba. 90 = Paqui - Wśród wszechobecnych kolorów i kwiatów dostrzegasz, że jeden z barwnych krzaków zaczyna się do Ciebie zbliżać. Po chwili widzisz, że to nie roślina, a zwierzę - przepiękny, magiczny paw. Istota widocznie chciała dołączyć do wszechobecnych śpiewów, bo zaczyna gruchać, jakby chciała zharmonizować się z Twoim kulningiem. Co prawda jest to raczej przykra dla uszu muzyka, ale warto przeżycia, gdyż po chwili paqui rozkłada swój ogon, podarowując Ci jedno ze swoich piór. Pióro paqui może zastąpić Ci dowolny składnik przy specjalnych eliksirach! 91-99 - na łąkę wychodzi sam król lasów, wielki jeleń o wspaniałym porożu. Przygląda Ci się uważnie, bada spojrzeniem, fuka nieufnie. Rzuć k6, jeżeli wynik jest parzysty, jeleń uznaje Twój śpiew i kłania się delikatnie, by zaraz w Twojej obecności zjeść trochę trawy. Jeżeli wynik jest nieparzysty, jeleń unosi się dumnie na dwóch nogach, po czym biegnie w kierunku lasu. 100 = Hipogryf - na pewno nie spodziewałeś się takiego gościa, a i gość ten nie spodziewał się tak godnego zaproszenia, na które chętnie i równie godnie odpowiedział. Wylądował przed Tobą, wpatrując się w Ciebie ciekawskim wzrokiem. Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że pozwolił Ci się pogłaskać i nawet dotknąć swoich skrzydeł. Wynik nieparzysty sprawia, że hipogryf, gry tylko pogłaskałeś jego skrzydła, kładzie się na ziemi, zapraszając Cię na swój grzbiet i krótką, podniebną przejażdżkę. Jeżeli jesteś z partnerem, on także może z Tobą wejść na grzbiet hipogryfa.
Modyfikatory do rzutu:
Wzięcie udziału w nauce kulningu na przygotowaniach do Beltane pozwala na rzucenie dwiema kostkami wydarzenia i wybranie lepszej opcji. Dowolna specjalizacja z ONMS pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji lub +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Każde 10pkt z ONMS w kuferku pozwala +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji. Cecha powab wili pozwala na przerzut dowolnej kostki w tej atrakcji. Cecha świetne zewnętrzne oko pozwala na +/- do 2 punktów z dowolnej kostki z tej atrakcji.
Wodne wianki
Jedną z tradycji Celtyckiej Nocy jest puszczanie wianków na strumieniach, jeziorach czy rzekach, chcąc zaskarbić sobie przychylność rzecznych duszków. Nie bez powodu czarodzieje mieli szansę zapleść swoje własne wianki w trakcie przygotowań do święta. Miały one być nie tylko ozdobą i pamiątką, ale także częścią obchodów. Jeżeli jednak ktoś nie zrobił własnego wianka, nie musi się martwić. Miasto wykupiło ich wiele od uczestników przygotowań, mając cały zapas dla chętnych do uczestnictwa w zabawie. Tej nocy cała okolica wrze od magii, wrze także i rzeka, bulgotając na dziwne sposoby. Nad powierzchnią unoszą się wodne bąbelki, wśród szumu prądu słychać psotliwe, radosne śmiechy i śpiewy, a co jakiś czas coś gdzieś pluska w nietypowy sposób. A, jeżeli masz szczęście, dasz radę dostrzec kształty stworzone z wody przypominające ludzi, wyglądające znad nabrzeżnych kamieni. Duszki wodne także zgromadziły się na Beltane, czekając na swoje własne dary. Czy zdecydujesz się puścić z nurtem swój wianek i zobaczyć, czy zadowala on te żywiołowe istoty?
Zasady: Każdy czarodziej może wziąć udział w zabawie w wodne wianki, wystarczy, że rzuci kostką k6 na reakcję duszków. Jeżeli czarodziej robił swój własny wianek na przygotowaniach do święta, może rzucić kostką dwa razy i wybrać bardziej odpowiadający mu wynik.
1 - kilka wodnych postaci wyłania się spod tafli śmiejąc się i chichocząc. Wyciągają w Twoją stronę dłonie. Z rzeki zamiast szumu zaczyna napływać muzyka, a Ty nie umiesz odmówić im tańca, wchodząc z nimi za rękę do kółka na wodzie. Kto by pomyślał, że będziesz się razem z nimi nad nią unosić? Cóż za wspaniałe uczucie! Rzuć k6, wynik parzysty oznacza, że w porę orientujesz się w ich zamiarach i po chwili przyjemnego tańca wycofujesz się z tafli; wynik nieparzysty oznacza, że popadasz w zatracenie w ich tańcach, aż w końcu wrzucają Cię do wody! Sam nie potrafisz z niej wypłynąć przez ich magię! Lepiej niech ktoś szybko cię wyłowi! 2 - wianek złapała bardzo kształtna wodna duszka, która uwodzicielskim krokiem podchodzi do Ciebie i, nim się orientujesz, kradnie Ci pocałunek swoimi wodnymi ustami. I choć ci go zabrała, w darze zostawiła coś w zamian - teraz to Ty czujesz przemożną potrzebę całowania każdej osoby, która zamieni z Tobą słowo. Rzuć kostką k6, efekty utrzymają się przez x÷2 następnych rund po zakończeniu tej atrakcji (wynik należy zaokrąglić w górę) 3 - nim jeszcze zdążyłeś położyć wianek na tafli wody, spod rzeki wyskakuje bardzo zalotny wodny duszek w taki sposób, że ozdoba ląduje na jego głowie. Nie tylko to zwraca Twoją uwagę, ale i naszyjnik na jego szyi. Duszek szybko nachyla się, żeby pocałować cię w policzek w podziękowaniu, a kiedy zauważa, że przyglądasz się jego biżuterii, ściąga ją z siebie i ci ją zakłada. 4 - jeden z wodnych duszków siedział na brzegu i przygrywał melodię na niewielkim instrumencie, kiedy obił się o niego wianek. Duszek wydawał się tym nie tylko zachwycony ale i zawstydzony, złapał wianek, spojrzał w Twoim kierunku i pomachał szybko, wydawało się, że z nim zniknie, ale wtedy spod wody wypłynęła do Ciebie w zamian za ten kwietny dar magiczna karimba (+2 OPCM). 5 - wystarczyła chwila nieuwagi, a może po prostu nie spodziewałeś się, że trzy nastoletnie, wodne duszki wyskoczą na ciebie spod wody jak krokodyl. W jednej chwili dostrzegasz ruch, w drugiej już jesteś pod powierzchnią, kiedy te ściągają cię na dno. Nie chciały ci zrobić krzywdy! Tylko popsocić i coś pokazać… Zapominając, że czarodzieje nie oddychają pod wodą! Oby ktoś był obok, bo nie chcą cię puścić! To było przerażające przeżycie, przez następny miesiąc na wszystkie czynności kostkowe związane z wodą rzuć podwójnie i wybierz gorszy wynik. 6 - wianek wpłynął wprost na głowę jednego, bardzo młodego wodnego duszka. Kształt wodny ma wielkość zaledwie kilkuletniego dziecka i wyraźnie ucieszyło się ono z prezentu. Wychodzi do Ciebie na brzeg i… Rozcina swoją wodną powłokę? Pokazuje Ci, żebyś wystawił dłonie, na które nalewa Ci wody i instruuje migowo do jej wypicia. Magiczna woda młodego wodnego duszka sprawia, że możesz wyleczyć dowolną, chorobę, która nie jest śmiertelna. Jeżeli na żadną nie chorujesz, możesz zatrzymać ją sobie jako jedną z dwóch opcji - eliksir wiggenowy lub felix felicis.
Głosowanie na Majową Królową i Zielonego Człowieka
Tradycyjnie spośród grona niezamężnych panien wybierano Majową Królową, która następnie dobierała sobie „małżonka” – Zielonego Człowieka. Nazwa ta wywodzi się od dawnego boga natury i odrodzenia. Parę sadzano na ukwieconym powozie i obwożono po całej osadzie. Mieli oni symbolizować boską parę, jedność słońca i ziemi. Na obchodach jednak nie chciano nikogo wykluczyć, a także dać równe szanse na zostanie wybranym do tej fantastycznej atrakcji, jaką jest przejażdżka kwiecistym powozem po nieboskłonie, zaprzęgniętym w Aetany! Każdy czarodziej biorący udział w balu może zagłosować na Majową Królową i Zielonego Człowieka! Co więcej, nie trzeba wcale trzymać się przypisanych płci, nikt nie powiedział, że Majowy nie może być Król!
Zasady: Każdy czarodziej może głosować! Każda postać ma jeden głos! Prosimy, by oddawane głosy pasowały do głosującej postaci (przecież nikt nie głosowałby na swojego zaciętego wroga do dania mu takiej nagrody). By oddać swój głos należy wypełnić kod i wysłać go na konto Słodkiej Swatki w prywatnej wiadomości!
Lot przełajowy, to takie wyzwanie niezależne od umiejętności. Jak widział, że Maxa znosi halny, to sam udawał się na nieco niższy pułap na miotle, by uniknąć ciągu wiatru. Trzeba być sprytnym, choć powinno się być mądrym. Swansea nie miał w sobie szlachetności, miał za to ambicje. Jasne, że super byłoby mieć najlepszy wynik, ale jednocześnie największym motorem napędowym jego działań w tej chwili było po prostu skończyć ten maraton cierpienia. Nic nie dodawało wiatru w miotłę, jak marzenia o niepatrzeniu na Avgusta ani chwili dłużej. Lockie miał pewność, że nauczyciel go nienawidzi i powoli zaczynał obdarzać go podobnym uczuciem. - Strzelanie goli? - stęknął z boleścią, bo ścigającym był żadnym i wiedział to każdy. Pętla musiałaby być wielkości drzwi wejściowych do wielkiej sali, żeby w nią trafił, co też pokazał, pudłując raz za razem. Nie ma co sie czarować, pięciomiotłobój nieco go rozgromił i kiedy wylądował na trawie, klapnął na nią dupą solidnie zdyszany. Chciało mu się pić i jednocześnie wznosił modły do Merlina, by nie zapadło mu się płuco, bo wyraźnie czuł kłucie w lewym boku. A może to długo wyczekiwana śmierć?
- No jak to usłyszy to wstanie z łóżka w sekundę, bo będzie chciał ci upiec jakieś fit ciasteczka w ramach podziękowania. Ale zasada numer jeden w naszym domu to ich nie jeść, są wątpliwej jakości - uprzedzam lojalnie, w głębi serca czując wdzięczność, że @Kate Milburn tak zaangażowała się w trudności mojej rodziny. Na mojej twarzy pojawia się troska, kiedy słyszę, że u niej bywało lepiej. Jestem gotowy ruszyć tu i teraz, żeby nastukać osobom, które miały wpływ na jej gorszy nastrój, ale gdy dociera do mnie powód, unoszę brwi do góry. - Co? - pytam mądrze, w pierwszej chwili po prostu procesując rewelacje, które mi opowiada. Dopiero po kilku sekundach pojawia się we mnie pełne zrozumienie. - Jeśli będą plotkować to tylko i wyłącznie z zazdrości - pyrgam ją zaczepnie w ramię, dając jej wyraźny sygnał, że zdecydowanie nie ma się czego wstydzić. - Ale jak chcesz to mogę obwieścić swój powrót w jakiś obsceniczny sposób to ich uwaga skupi się na innej sensacji - proponuję dżentelmeńsko i uśmiecham się do niej, starając się ją jakoś pocieszyć. A potem tarzamy się po ziemi, rozchichotani i ubawieni, zapominając o wszelkich troskach. - No krzaki brzmią luksusowo, deal - nie zamierzam wcale przestawać brnąć w ten temat, uznając, że przy tych wszystkich dramatach należy nam się trochę rozrywki. Odwzajemniam spojrzenie @Lockie I. Swansea, ale nie mam kompletnie pojęcia o co mu chodzi, więc po prostu mu durnie macham. I gdy Antosza rozpoczyna zajęcia, machinalnie się prostuję, niemalże pewny, że dostaniemy z Kasią zjebkę za to, że oddychamy. Zerkam na Gryfonkę, kiedy dociera do mnie komplement Antka. - Ktoś tu zaczął dzień od kilku szotów, b a r d z o f a j n i e - cicho komentuję do niej słowa nauczyciela, parskając śmiechem wyjątkowo ubawiony nowymi formami ich imion. - Dobra, Katiusza, powodzenia - zbijam z nią piątkę i bez zbędnego gadania zabieram się za rozgrzewkę, która idzie mi tragicznie!! Pałowanie również nigdy nie było moją mocną stroną, ale jako tako sobie radzę, obrywając tylko dwa razy. Dziarsko wskakuję do jeziora, a mój entuzjazm słabnie, kiedy rejestruję jak zimna jest woda. Cały zmarznięty płynę i przyspieszam dopiero na widok kałamarnicy, nieszczególnie zachwycony wizją zakończenia swojej kariery tu i teraz, dzięki uprzejmości jakiegoś wodnego leszcza z mackami.
0.Rozgrzewka:62 (-1 do ostatecznego wyniku) 1.Pałowanie:4, 2 oberwania 2.Pływanie:1 3.Skakanie:3, dwie nieudane próby 4.Latanie: w kolejnym poście 5.Rzucanie:w kolejnym poście Łączny wynik:w kolejnym poście
Nie dało się ukryć - Adela była nie w sosie po widziadłach, a gadka profesora i Kate turlająca się z Roycem po ziemi, pchali jej już dosyć otumaniony umysł w jeszcze większą odklejkę. Nawet jej powitanie skierowanie w stronę @Lockie I. Swansea było pozbawione energii. Na całe szczęście, dynamiczny trening miał ją wyciągnąć ze złego samopoczucia. Przynajmniej tak się zdawało... Początkowo było naprawdę całkiem nieźle, bo rozgrzewka dodała jej animuszu. Niestety, już na pierwszej stacji zaczęły się problemy. Adela należała raczej do kategorii ludzi szybkich, a nie silnych, więc nie bez powodu unikała pozycji pałkarza. Tym razem musiała się nią zmierzyć w pierwszej kolejności, stając w szranki z kolejnymi osobami. Niestety, choć bardzo się starała, to 4 razy dostała, z czego uderzenie w łokieć i kolano były na tyle silne, że doskwierały jej przez resztę zajęć. Mimo bólu i nagłego spadku motywacji, Adela starała się robić dobrą minę do złej gry i gdy nadeszła jej kolej na pływanie, ruszyła jak strzała. W tej sytuacji czuła się (dosłownie hehe) jak ryba w wodzie. Niestety, nałykała się wyjątkowo paskudnej wody. Na brzegu wzięły ją mdłości i chcąc nie chcąc puściła bełta. Zakręciło się jej w głowie i poczuła absolutne obrzydzenie. Pewnie w tych okolicznościach podłamałaby się zupełnie, ale fakt, że miała jeden z lepszych wyników w pływaniu, trochę podniósł ją na duchu. Następne zadanie niezbyt jej się podobało - choć była raczej dość zręczna, to w jej opinii koncept stawania na trzonku latającej miotły i podskakiwania świadczył o nieodpowiedzialności i idiotyzmie nauczyciela. Ona sama, mimo wrodzej nieodpowiedzialności, raczej nie podejmowała się takich akrobacji, uważając je za prostą drogę do połamania nóg. Zresztą i w tej sytuacji, była o krok od takiego incydentu - 2 razy jej skoki były na tyle niefortunne, że mocno obiła sobie nogę i pupę.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
0.Rozgrzewka:9 1.Pałowanie:2-1=1 (Jenn jest pałkarzem Kruków), oberwała raz z mocą 2/100 czyli ledwo musnęło 2.Pływanie:5 przerzucone na 6, przygoda 2 - Jenn wymiotuje na brzegu 3.Skakanie:1, spółgłoska - Jenn nabija sobie siniaka 4.Latanie:4 - silny wiatr spycha cię lekko z toru, mocno uderza cię czyhająca na was gałąź bijącej wierzby, oślepia cię słońce i zbaczasz na chwilę z trasy 5.Rzucanie:1 - trafia we wszystkie pętle Łączny wynik: 1+6+1+4+1= 13
Jenn popatrzyła na Christiana jak na hipogryfa, nie mając pewności, czy się nie przesłyszała, czy to jednak wróżkowe halucynacje. - OCZYWIŚCIE, że to prawda - szepnęła do Christiana, nie chcąc by ktokolwiek ją usłyszał. - Ja jestem w drużynie, nie ma opcji, żebym to odpuściła, ale gdybym nie latała dla kruków to bym się dwa razy zastanowiła czy chcę tu przychodzić. I rzeczywiście zastanowiła się, żeby zaraz potem stwierdzić z przekonaniem: - Właściwie to nie. I tak bym przyszła. Ale mówię serio, to będzie mocny wycisk. Mimo to Jenna sobie poradziła doskonale. Może nie miała najlepszego czasu (w wodzie ewidentnie jej nie poszło i to spowolniło cały jej miotłobój), ale w roli pałkarza odnalazła się doskonale. I nawet unik zrobiła taki, że jedyny tłuczek, który ją trafił, tak naprawdę ledwo ją musnął. Potem było to nieszczęsne pływanie, po którym dziewczę zwróciło całe dzisiejsze śniadanie razem z żyburą, którą ktoś optymistycznie nazwał wodą. Nic dziwnego że w późniejszym locie przez płotki potknęła się i nabiła na łokciu bolesnego siniaka. Oby tylko nie zaszkodziło jej to na meczu! Nie darowałaby sobie, gdyby uraz z treningu podziałał negatywnie na finałowy mecz.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
kostki 0.Rozgrzewka: 1.Pałowanie: 2 obrywam i nie obrywam 2.Pływanie: 2 i wymiotuje 3.Skakanie: 4 spółgłoski spierdzielam się muszę iść do skrzydła 4.Latanie: - 5.Rzucanie: - Łączny wynik: -
Początek lekcji wcale nie wydawał się taki zły. Aż uniosłem ze zdziwieniem brwi kiedy usłyszałem jak Antosza nagle chwali Marlenę obok mnie. Strasznie dużo uwagi zawsze na siebie sprowadza nawet na lekcji takiego gbura jakim był Antek. Więc żeby przypadkiem nikomu nie wpadło do głowy, żeby patrzeć na nią za długo z przesadną aprobatą, staję jeszcze bliżej Marleny i zarzucam jej rękę na ramiona. Bezgłośnie jeszcze klaszczę na to wyróżnienie, zerkając na Gryfonkę, pozwalając jej po raz kolejny się nacieszyć tym meczem. Wkrótce jednak Antek przedstawił kolejny tor przeszkód, typowy dla niego. I szczerze mówiąc nic nie wskazywało na to jak ten skończy się tragicznie. W końcu na prawie każdej lekcji wymyślał im nowy. Naprawdę musiał być bardzo kreatywny w kwestiach wymyślania nowych przejść. Zaczynamy od tłuczkowania i o ile samo uderzanie w tłuczek, nie było nigdy moją domeną, to w unikaniu zawsze byłem całkiem niezły. Głównie dlatego, że swoje zdolności metamorfomagiczne zwykle używałem w codziennym życiu, a nie by lepiej wyglądać. Więc mogłem czasem szybko odpowiednio się skrócić, czy odchudzić by nie oberwać tłuczkiem. Teraz też tylko raz oberwałem. Potem nadchodzi czas na pływanie. Nie byłem w tym ani zły ani dobry, ale tym razem naprawdę nie poszło mi zbyt dobrze, bo czuję jak w pewnym momencie coś opijam się za dużo wody jak szaleniec i ledwo mogę odetchnąć. A kiedy wychodzę na brzeg wymiotuję sobie wodą. No dosko. Mam nadzieję, że Marlena została na tyle daleko, że nic nie zauważyła...
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
0.Rozgrzewka:62 (-1 do ostatecznego wyniku) 1.Pałowanie:4, 2 oberwania 2.Pływanie:1 3.Skakanie:3, dwie nieudane próby 4.Latanie:2-1=1 5.Rzucanie:1 Łączny wynik:10-1=9
Na całe szczęście, po serii okropnych porażek, Adela w końcu trafiła na swoje przeznaczenie. W roli ścigajacej czuła się wielokrotnie lepiej, niż z pałką w dłoni, dlatego mimo tego, że niemal kwiczała z bólu, chciało jej się płakać i rzygać, odnalazła w sobie jakieś okruchy nadziei. I słusznie. Lot przełajowy ze strzelaniem goli okazał się żywiołem młodej Honeycottówny. Żadna z licznych przeszkód przygotowanych przez nauczyciela nie przeszkodziła w prędkim i bezkolizyjnym zmierzaniu do upragnionego celu, mimo że ból paraliżował i sprawiał, że ledwo trzymała się na miotle. Z trudem, ale jednak poradziła sobie ze wszystkim pętlami - trafiając kaflem bezbłędnie, do każdej z nich.
Fitzroy Baxter
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 187
C. szczególne : kolczyki w uszach, skóry i dresiki, platynowe, czasem różowe włosy
kosteczki, brak widziadeł 0.Rozgrzewka: 70 1.Pałowanie:5 - 1= 4 2.Pływanie:3 plus 1 = 4 3.Skakanie: 5 na 6 ale przynajmniej juz 3 samogloski xd <-Zg>4.Latanie: 1 -1 = 0 5.Rzucanie: 4 - 1 = 3 Łączny wynik: 17 -1= 16 xd
Liczę na to, że bardzo sprytnie wtopię się w tłum na lekcję i Antek nie zauważy, że spóźniłem się przez moje drzemkowanie. A tak naprawdę po prostu wbiegam prosto na rozgrzewkę w takim tempie, że idzie mi niesamowicie ona dobrze, bo musiałem tak się napracować na nią i przed nią kiedy pędziłem na lekcję. Jednak na mojej własnej konkurencji - wcale nieszczególnie się popisuję. Może jestem zbyt nieskupiony czy coś w tym stylu, ale kompletnie nie idzie mi to całe odbijanie tłuczków. Co się działo ze mną? Nie wiem. Nie wiem też czemu Antek wiecznie daje nam pływanie podczas zajęć, bo przecież nie ma opcji że musielibyśmy mieć jakąkolwiek styczność z wodą na meczach! A jednak wygląda na to, że Avgust jest przekonany, że jednak następne spotkanie rozegramy pod wodą. Coś tam mnie smyra po nodze, trochę się wierzgam, ale przynajmniej wychodzę nie wymiotując pod siebie. Kolejna konkurencja jest chyba dla jakichś tancerzy na miotłach (z pewnością jest taki zawód), bo nie dla kogoś kto zwykle po prostu macha pałą. Idzie mi tragicznie, kilka razy obijam sobie guza i nic nie przeskakuję. Super, teraz Antek na pewno mnie zauważy. Przynajmniej na ostatniej konkurencji w końcu jest coś dla mnie. Śmigam bardzo szybko i nawet robię jakąś szaloną akrobację po drodze. Ale już urodzonym ścigającym nie jestem, więc dwa razy pudłuję. Chociaż ostatnie rzeczy poszły mi całkiem nieźle fiasko na trzecim i moim własnym etapie, naprawdę mnie pogrążyły...
______________________
flying isn’t dangerous; crashing is
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
0.Rozgrzewka:9 (+1) 1.Pałowanie:2-1=1 (Jenn jest pałkarzem Kruków), oberwała raz z mocą 2/100 czyli ledwo musnęło 2.Pływanie:5 przerzucone na 6, przygoda 2 - Jenn wymiotuje na brzegu 3.Skakanie:1, spółgłoska - Jenn nabija sobie siniaka 4.Latanie:4 - silny wiatr spycha cię lekko z toru, mocno uderza cię czyhająca na was gałąź bijącej wierzby, oślepia cię słońce i zbaczasz na chwilę z trasy 5.Rzucanie:1 - trafia we wszystkie pętle Łączny wynik: 1+6+1+4+1+1= 14 (poprawiony kod, bo rozgrzewka przecież xD)
Lot nie poszedł jej tak dobrze, jak by sobie tego życzyła. Halny wiał, wpychał ją w gałęzie, nie mogła sie utrzymać na trasie i w dodatku oślepiało ją wschodzące słońce. Istna tragedia, prawdziwy dramat, w dodatku wciąż była zziajana po rozgrzewce i czuła obrzydliwy smak wody, którą się opiła. Z prawdziwą ulgą dotarła do pętli, gdzie okazało się, że nie rzuca najgorzej. Ba, trafiała za każdym razem! Może powinna pomyśleć o pozycji ścigającego? Nie mogła się zdecydować. Póki co była pałkarką i nie zamierzała tego zmieniać. Może kiedyś osiągnie ten sam poziom co Brooks? Ha! Marzenia! Ale jakaś szansa na to istniała.
0.Rozgrzewka:70 1.Pałowanie:3 (25,84,73 - dwa stłuczenia, na początek) 2.Pływanie:1 (6 - podarł sobie ciuchy i się poharatał, szansa na ss coraz wieksza) 3.Skakanie:6 (G, F, G, F, I, C jednak ss? 57, otóż nie) 4.Latanie:1 - Latać umi 5.Rzucanie:5 - Rzucać nie umi. Panie i panowie, przyszły ścigający krukonów! Łączny wynik:16-1=15
Christian słyszał niestworzone historie o barbarzyństwach jakie się odbywały na lekcjach miotlarstwa pod kierunkiem pana Avgusta, ale nie bardzo chciało mu się w nie wierzyć, przecież gdyby kazał dzieciom latać przez płonące obręcze ze związanymi z tyłu rękami, dyrektorka by zareagowała. Ale Jenn mówiła z taką zgrozą w głosie, że spodziewał się autentycznego dementora z nauczycielskim gwizdkiem. Jednak kiedy nauczyciel się odezwał, zdaniem Chrisa był całkiem w porządku, nawet można powiedzieć, że był miły. Gdyby był trochę starszy, wiedziałby, że powinien za to podziękować Lilce, ale nie był i nie wiedział. Rozgrzewka była raczej zwyczajna, konkretna, ale bez jakichś ekscesów, zaczął nabierać przekonania, że plotki na temat nauczyciela są mocno przesadzone.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
0.Rozgrzewka:1 1.Pałowanie:3 +1 = 4; 56, 6, 4, 81 2.Pływanie:2 + 1= 3; przygoda 1 -> +1 = 4 3.Skakanie:6 + 1 - 1 (cecha) = 6; F, J, D, J, A, I; piss out nie umieram 4.Latanie: - 5.Rzucanie: - Łączny wynik: mam to w ogóle podsumowywać? XD
Niech się zacznie ten festiwal porażki - Przysięgam, zrobię sobie z nimi tylko zdjęcie! - powiedziała gorliwie, przykładając dłoń do piersi jako sygnał, że jej słowa mogłyby równie dobrze być tymi harcerskimi i nie ma równie prawdomównej osoby, co ona! Szczególnie w kwestii nie jedzenia ciastek. Prawda była taka, że owymi słowami jedynie podsycił ogień pod kotłem i tak wrzącej już ciekawości w kwestii owianych złą sławą ciastek owsianych Baxterów. - Mówisz, że łakocie Honeycott to to nie są? - dopytała jeszcze, bo bardzo zabawniutko było tak sobie żartować z wypieków starego Royce'a. Wychodziła z założenia, że jeśli miał siłę bawić się w pieczenie, to na pewno czuł się już znacznie lepiej! Machnęła ręką, że niby nic ją to nie obchodzi, ale szczerze mówiąc lepiej by się poczuła, gdyby Ślizgon faktycznie dał jednemu lub drugiemu w papę. Takiemu Rickiemu na przykład. Niby chłopak przeprosił, niby się postarał, ale niesmak jakiś pozostał. Na szczęście Royce doskonale wie, co jej powiedzieć, żeby przegonić chmurki. Ciepły uśmiech wyjrzał zza nich jak słoneczny promyczek. No wiedział chłopak, co mówił, w końcu co pomacał to jego. - Błagam, nie rób nic obscenicznego - jęknęła, trochę przeciągle i zdecydowanie żartobliwie, bo akurat chłopak to porządny był i się po nim nie spodziewała, że, no nie wiem, ściągnie gacie przy ludziach. Potem już było tarzanie i śmiechy, którym prawie nie byłoby końca, gdyby nie to, że dotarli na zbiórkę i nie w smak było im się śmiać do rozpuku w obliczu tak wielu kwaśnych min, gotowych na przyjęcie porządnego lania, jakim często (zawsze?) były lekcje Avgusta. Kate przez te żarty o pójściu w krzaki faktycznie przyszła nad jezioro roześmiana i nawet to krótkie "hej" od @Lockie I. Swansea nie sprawiło, że jej uśmiech zbladł. Wyłapała to znaczące spojrzenie, ale niestety nie rozumiała ukrytego w nim znaczenia, toteż miała jedynie nadzieję, że Swansea był na tyle dojrzały, by zostawić Baxtera w spokoju. Potem Antosha dodał do pieca. - B a r d z o d o b r z e - zawtórowała mu pod nosem, prychając tak silnie, że prawie się opluła. Powinna zapisać ten dzień w kalendarzu - pochwała od Avgusta, rzecz niespotykana! W dodatku nazwał ją KATIUSZA - wariant imienia niebezpiecznie przypominający katusze, z perspektywy czasu przyznane bardzo trafnie. - Daj z siebie wszystko, Rodion! - zawtórowała Ślizgonowi, gdy przyszło im zacząć rozgrzewkę. Ich bliższa relacja zaczęła się na podłożu rywalizacji i co tu dużo mówić, narzucili sobie dość mocne tempo. Zamiast się rozgrzać i być gotową na dalsze wyzwania, przesadziła i ledwo miała siłę podejść do całego tego pałowania. Słodki Merlinie, tylko dzięki niemu odpadła jako jedna z pierwszych i na szczęście nie miała okazji mierzyć się ze skałami typu Swansea i Solberg. Oberwała cztery razy, w tym raz naprawdę mocno w bark, tylko cudem chowając za nim twarz i chroniąc własny nos przed wklęśnięciem. Potem przyszła pora na niezrozumiałe dla niej pływanie, ale co miała zrobić, kazał pływać, to płynęła. Kiepsko i strasznie wolno, bo nie dość, że ją ten bark ostro naparzał, to jeszcze zaplątała się w jakieś glony i przez chwilę zdążyła spanikować, że to kałamarnica albo inny potwór chce ją wciągnąć w toń jeziora. Wyszła na brzeg ociekająca wodą (miss mokrego wszystkiego), bez sił do dalszych zajęć i w sumie do całego życia. Omijanie przeszkód stojąc na trzonku miotły wyglądało w jej wykonaniu jak uciekanie we śnie - okropnie męcząco, frustrująco, nieefektywnie - parę razy się obiła, aż jej ciało się poddało i po prostu spadła z miotły. I leciała na spotkanie z glebą.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Rozciągał się trochę, żeby nie nabawić się więcej kontuzji niż i tak się nabawi, choć niezwiązanych z dzisiejszą lekcją. Organizm ostatnio dawał się we znaki niezależnie od tego, czy Swansea coś robił, czy leżał plackiem i gnił w bezruchu. Wolał więc, prewencyjnie, przynajmniej w zakresie w którym miał na to jakikolwiek wpływ, spróbować uniknąć większej ilości cierpienia. Obserwował, wcale nie oceniającym wzrokiem, jak idzie innym, a szczególnie młodziutkiej krukonce @Jenna Hastings, która aspirowała na nową panią kapitan domu Roweny, a Lockie lubił być zorientowany w tym, jakie predyspozycje bądź słabe strony mają kapitanowie przeciwnych drużyn. Od tego oceniania oderwało go rzyganie @Adela Honeycott na brzegu, na które uniósł brwi i nawet przeszło mu przez myśl, by podejść i zapytać, czy jest w ciąży, ale zajadła gryfonka już wsiadała na miotłę, skutecznie upewnił go w tym, że idzie jej bardzo, jak na nią, dobrze. Obserwował sobie zarówno latających przez płotki jak i rzucających kaflem, aż mu nie mignęła @Kate Milburn nad głową, lecąca tak koślawym zygzakiem, jakby ktoś jej rzucił na miotłę klątwę. Przeszło mu przez myśl - jako obserwatorowi z ziemi - że szkoda, że nie założyła dziś sukienki, mógłby dowiedzieć się jakiego koloru dziś ma bieliznę i już otwierał mordę, by się tą myślą podzielić na tyle głośno, by usłyszała, kiedy zaczepiła się o jeden, drugi, trzeci płotek i jak głaz runęła z miotły w stronę ziemi. Zrobił dwa trzy susy, cyrklując w głowie arytmetyczne wyliczenia, gdzie wyląduje jej głowa i czy aby na kamieniu, by ostatecznie złapać lecącego ptaszka z cichym "umpf!" i unieść brwi. - Łał. - powiedział z miną pomiędzy litością a rozbawieniem - Ty to potrafisz Milburn.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
I tak by sobie spokojnie leciała na to spotkanie z kamieniem, gdyby nie góra mięśni, która pojawiła się tuż pod jej spadającym bezwładnie ciałem. Wylądowała w ramionach @Lockie I. Swansea jak worek ziemniaków, ciężko, z podobnie nieokreślonym jękiem w reakcji na to zderzenie ciał i bez krzty gracji w jakimkolwiek ruchu - ani w koślawym wymachu nogą, która odbiła się od jego twardego przedramienia jak od trampoliny, ani w beznadziejnej próbie objęcia go, przy której przypadkiem pociągnęła go za końcówki skręconych przy karku włosów. Była też wręcz pewna, że jeden z jej paznokci zostawił na jego skórze jakiś nieproszony ślad. A mogła po prostu rozbić łeb. Nie wiedziała, co bardziej ją zaskoczyło - sam upadek (choć to nic dziwnego w jej wykonaniu, szczególnie po tak wyczerpujących dla niej ćwiczeniach i z niedosuszonymi ubraniami), jego bohaterska postawa, czy tak bliski kontakt z jego ciałem, z którego w innej sytuacji może nawet by się cieszyła. Uczepiła się go kurczowo na nieco zbyt długi czas, bo każda normalna dziewczyna w tej sytuacji już by się dawno puściła swojego wybawcy, a nie tkwiła mu na rękach przyklejone jak małe dziecko pandy do dużej pandy. Z bardzo bliskiej odległości mogła obserwować migające w złocie jego tęczówek ogniki rozbawienia, gdy tak spoglądał na nią z litością i pobłażliwie komentował jej wybryk. Warto nadmienić, że ona wyglądała pewnie najgorzej w całym swoim życiu - bez makijażu, jeszcze trochę mokra od wody z jeziora i lepka od potu, potargana i z czerwienią zdobiącą policzki. Dla odmiany jej zazwyczaj karminowe usta w tej chwili prezentowały pewien odcień błękitu, wciąż siniejąc nieco po tej mozolnej przeprawie w wodzie. - Ach, ja - bąknęła z dupy, odwracając wzrok, bo jakoś jej się nagle zrobiło strasznie głupio. Wygramoliła się z tych wielkich jak niedźwiedzie łapy ramion, próbując nie dopuścić do swojej podświadomości myśli, że było jej na nich całkiem wygodnie. Merlinie, ile jeszcze upokorzeń czeka ją w tym życiu?
0.Rozgrzewka:70 1.Pałowanie:3 (25,84,73 - dwa stłuczenia, na początek) 2.Pływanie:1 (6 - podarł sobie ciuchy i się poharatał, szansa na ss coraz wieksza) 3.Skakanie:6 (G, F, G, F, I, C jednak ss? 57, otóż nie) 4.Latanie:1 - Latać umi 5.Rzucanie:5 - Rzucać nie umi. Panie i panowie, przyszły ścigający krukonów! Łączny wynik:16-1=15
Rozgrzewka była całkiem normalna, jak na jego możliwości, ale kiedy usłyszał na czym będzie polegał sam trening, pewność siebie trochę mu siadła. Ale nie przyszedł tu wypoczywać, tylko trenować, więc wsiadł na miotłę i zaczął pierwszy etap, którym była walka na tłuczki, która poszła mu delikatnie mówiąc, tak sobie, oberwał dwa razy dość solidnie, co nie było dobrym początkiem, ale ból w czasie treningu nie był dla niego nowością, więc się nie zrażał tylko parł dalej przez kolejne konkurencje. Pływanie poszło mu świetnie, ale tak bardzo chciał się wykazać, że po drodze o coś zaczepił i podarł ciuchy i się niemiłosiernie podrapał, ale dopłynął. Po drugiej stronie zobaczył, że Jenn wymiotuje na brzegu, ale dzielnie ukończyła pływanie. Poza tym wyglądała na nietkniętą, w przeciwieństwie do niego. Jego pobijane mieśnię i podrapana skóra poskutkowały tym, że skakane przez przeszkody na miotle było całkowitą porażką, spadł z miotły parę razy i poobijał się jeszcze bardziej. Ostatnie było latanie i rzucanie do celu, o ile jego talent do latania, który odkrył w sobie już na pierwszej lekcji, dał znać o sobie, o tyle rzucanie nie szło mu zupełnie. ledwie mógł utrzymać kafel, a co dopiero celnie rzucić. Jednak Jenn miała rację, to był prawdziwy wycisk. Postanowił poprosić Jenn, żeby z nim poćwiczyła unikanie tłuczków, bo najwyraźniej miał z nimi problem, a nie powinien, miał przecież dobrze wyćwiczony refleks, ale możliwe, że miał po prostu zły dzień. Tak czy inaczej, lepiej poćwiczyć, jak już się trochę podleczy po dzisiejszej lekcji.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
0.Rozgrzewka:46 (+1) 1.Pałowanie: 5 + 1 = 6 (46, 83, 77, 29, 53, 5) 2.Pływanie: 6, dorzut 4 (+2) = 8 XD 3.Skakanie: 5 - 1 (gibka lunaballa) = 4 (D F A A) 4.Latanie: 2 5.Rzucanie: 5 - 1 (ścigajka) = 4 Łączny wynik: 25 (proponuję wprowadzić zasadę że im więcej tym lepiej!!!!)
Aż spuchła z dumy, gdy Antek powitał ją o k l a s k a m i i gdyby nie to, że opierała się o Augusta to runęłaby z wrażenia na ziemię. Cała w pąsach stała i słuchała komplementów, których przenigdy w życiu się nie spodziewała (co najwyżej tekstu nie byłaś aż takim frajerem), a gdy do tego Krukon zarzucił jej nonszalancko rękę na ramiona była po prostu cała w skowronkach. Kiedy więc Antosza zadał pytanie, a n i k t nie kwapił się, żeby na nie odpowiedzieć, rzeczowo zabrała głos: – Pięciomiotłobój nowoczesny zawiera takie dyscypliny jak atak tłuczkiem, pływanie, lot przez płotki, lot przełajowy i rzucanie kafla do pętli. W klasycznym zamiast rzucania kafla do pętli był tak zwany rzut w dal, a zamiast pływania było poszukiwania znicza, ale tak długo to trwało, że to zmienili. Czy powiedziała mądrze? Nie była pewna, ale Antek był w tak doskim humorze, że śmiała stwierdzić, że nawet jeśli powie źle to w najgorszym wypadku pogłaszcze ją po głowie. Przygotowany tor przeszkód wyglądał tak jak zawsze – zwiastował śmierć najpóźniej w trzecim etapie. Dziarsko jednak zabrała się za rozgrzewkę, średnio owocną, bo taka była zaaferowana pochwałami nauczyciela i zażyłością Augusta sprzed chwili. Unikanie tłuczka poszłoby jej z pewnością lepiej, gdyby nie została wybrana przez los najlepszą piniatą z całego towarzystwa. Ucieczkę przed piłkami skończyła z wieloma siniakami, strzaskanym udem i barkiem i nadszarpniętą dumą. A kiedy przyszedł czas na pływanie, kompletnie nie miała już siły, w dodatku wpadła w jakiś parszywy wir i kręciła się w kółko jak zdechła ryba. Z wody wyszła cała zmarznięta, ledwo żywa, ale zdeterminowana, żeby ukończyć to piekło w jednym kawałku. Niczym łania wskoczyła ponownie na miotłę, zacisnęła zęby i pokonywała kolejne przeszkody, obijając się jedynie dwa razy, co było wyśmienitym wynikiem zważając na całokształt lekcji.
Przewracam oczami na obietnicę Kate. – Jakikolwiek Honeycott to dostałby sraczki na sam widok – oznajmiam kwieciście, mając nadzieję, że to przekona dziewczynę, żeby pod żadnym pozorem nic nie jadła. Jej uśmiech utwierdza mnie w przekonaniu, że gadanie głupot sprawdza się w 99% przypadków, kiedy trzeba kogoś pocieszać. Oddycham też teatralnie z ulgą, że nie muszę robić nic niemoralnego ani pajacować, bo to domena mojego durnego brata. Chociaż gdyby Kate jakkolwiek poprawiło to humor to i Marcy Fran zaprosiłbym na randkę. Na środku Wielkiej Sali w otoczeniu wszystkich uczniów i całej kadry, rzecz jasna. Po naszych harcach na trawie nastąpiło wiele niespodziewanych rzeczy, czego efektem są nasze wybitne nastroje i ubawione mordy. Muszę pamiętać, żeby napisać matce, że pochwalił mnie sam Antosza, ale pominę może z jakiego powodu… A potem już zgrabnie między sobą rywalizujemy; początkowe etapy toru przeszkód tak mnie zaaferowały, że przestałem zwracać uwagę na Katiuszę i po prostu dawałem z siebie wszystko. Po mojej bohaterskiej walce z kałamarnicą zamieniam się w gibką gazelę, która jedynie dwa razy oberwała trzonkiem miotły w mordę. Ale nie zwracam uwagi na zakrwawiony nos i cisnę dalej, gotowy na lot przełajowy. Niczym urodzony ścigający rzucam kafla za kaflem, pudłując tylko raz, na co złożyło się kilka czynników – silny wiatr zepchnął mnie prosto na jebaną wierzbę bijącą i widok Kate spadającej z miotły. Zamieram na chwilę, a następnie pikuję w jej stronę, z jakimś zgrabnym zaklęciem na końcu różdżki, kiedy dostrzegam, że na pomoc ruszył także Loki i złapał ją prosto w ramiona. Oddycham z ulgą, że nie zaryła o ziemię, ale i tak jestem zestresowany czy nic sobie nie zrobiła. – Jezu, Kate, wszystko ok? Jesteś cała? – dopytuję z troską i od razu rzucam na nią silverto osuszające jej ubrania. Machinalnie dorzucam levatur dolor i musculus dolet, chcąc choć trochę ulżyć jej w bólu, automatycznie zapominając o tym, że sam jestem cały poturbowany i połamany. – Musisz iść do skrzydła szpitalnego – oznajmiam i spoglądam na @Lockie I. Swansea. – Dobrze, że byłeś w pobliżu, dzięki, stary – klepię go w ramię, ale i tak cała moja uwaga skupiona jest na @Kate Milburn.
______________________
inspired by the fear of being average
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Przyglądał się jej chwilę z tego bliska, całej takiej mokrej, choć nie w sposób, który by go ucieszył bladej, trzęsącej się nieco, bo chyba adrenalina powoli schodziła z jej mięśni. Zaraz dopiero zrobi jej się zimno, choć usta już sine, a spojrzenie pomiędzy przerażonym a zmęczonym, uśmiechnął się, kręcąc głową i już miał dodać coś, kiedy zaczęła się wyrywać jak piskorz z tego zawodowego chwytu cheerliderskiego, w który mu wpadła, to ją wypuścił przecież, nie będzie się z nią siłował (bo nie było tu się z czym siłować, wiadomo, że @Kate Milburn mocarz). Z krawędzi pola widzenia wychyla się za to @Royce Baxter, książę bohater, no jakże by inaczej, królewicz złoty ze swoim silverto zajebanym zasranym i innymi levatur dolorami. Uśmiech wprawdzie mu nie spełzł z twarzy, bo uśmiechać się jak debil Lockie potrafił i bezmyślnie - w końcu miał jedynie trzy szare komórki - ale odszedł najpierw o krok od ratownika i jego księżniczki, a potem drugi i trzeci. - Służę. - odpowiedział na uprzejme podziękowanie Baxtera, kładąc rękę na piersi i kłaniając się lekko - Dobry pomysł. - dodał jeszcze, odnośnie wycieczki do szpitalnego, po czym odwrócił się i odmaszerował gdzieś w stronę końca toru przeszkód, będąc pewnym, że jak nie pójdzie wpizdu to zaraz powie jeszcze ze dwa słowa więcej, których nie powinien i popsuje gołąbeczkom taki romantyczny moment.
Augustine Edgcumbe
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 188
C. szczególne : zmieniający się kolor brwi | dresiki i bluzy z kapturem | okrągłe kolczyki w uszach | szkocki akcent | pachnie super kosmetykami czarodidasa
Momenty chwały Marli były piękne, ale bardzo krótkie, najpierw kiedy moja mądra partnerka odpowiada czym takim jest pięciobój, a już po chwili okazuje się, że to naprawdę dramatyczna rzecz. Szczerze mówiąc wcale się nie dziwiłem, że tak to wygląda - w końcu Antosza słynął z tego, by wszystko było wyjątkowo trudne. Ale w życiu bym nie przypuszczał, że tak banalnie pokona również mnie! Nie to, że byłem jakimś bogiem miotły, mnóstwo ludzi było w lepszej formie niż ja. Ale byłem metamorfomagiem! Przecież powinienem móc bez żadnego problemu wydłużyć rękę, inaczej ułożyć swoje ciało i już każda przeszkoda to dla mnie łatwizna. Akurat faktycznie - z wodą nie miałem za bardzo jak walczyć, albo raczej nie miałem pomysłu, skoro jakimś wyśmienitym pływakiem nie byłem. Z resztą wszak powinno iść mi całkiem dobrze! Oczywiście wycieczka przez jezioro mnie pokonuje tak, że aż wymiotuję gdzieś na brzegu. I szczerze mówiąc tak się okropnie czuję, że to byłby moment w którym oznajmiam sajonara i wychodzę. Ale widzę, że Marla też się przebiła do kolejnego etapu, więc nie zostawię jej tutaj samej. I CAŁE SZCZĘŚCIE, bo naprawdę wielką dla niej jestem opoką w tym ciężkim czasie! Bo oto nie mogę kompletnie złapać równowagi na kolejnych przeszkodach i jedynie zmęczony omijam je, olewając zadanie. Aż w końcu postanawiam spróbować COKOLWIEK zrobić i czuję obijam się o słupek. Nie zdążam złapać w pory miotły, ląduję gdzieś na ziemi i na dodatek czuję przeszywający ból w lewej ręce. No straszna żenada, aż syczę z bólu. Ale nie mam sił się poznać, więc postanawiam zostać tu na zawsze w błocie z dziewczyną z Gryffindoru, która również umarła obok mnie.
______________________
I'm almost never serious, and I'm always too serious.
Antosha Avgust
Wiek : 46
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
C. szczególne : mocny rosyjski akcent, niski głos; poważny, nieprzystępny i mało ekspresyjny
- Tak. Dziesięć punktów dla Gryffindoru - pochwalił prawidłową odpowiedź dziewczyny, która odpowiedziała na zadane przez niego na początku lekcji pytanie i całkiem hojnie zarzucił punktami, skoro już tak łaskawie wszystkich traktował, to czemu nie. Potem obserwował ich poczynania, notując skrupulatnie wyliczane na podstawie ich osiągnięć i uzyskanych czasów punkty w swoim kajeciku. Stał z boku, nie wtrącając się nijak w przebieg zawodów i potruchtał w stronę uczniów dopiero gdy dwójka z nich spadła z mioteł. @Kate Milburn wyglądała jakby była cała, ale @Augustine Edgcumbe - niekoniecznie. Skontrolował stan ich obrażeń i zarządził: - Augustyn, nie umieraj. Milena, zaprowadź go do pielęgniarki. Katiusza, jak czujesz się niedobrze to idź z nimi. - wysłał @Marla O'Donnell, bo to była nie tylko jego nowa ulubiona uczennica, ale i osoba godna zaufania oraz przyjaciółka poszkodowanego Krukona. No i miała tak fatalny wynik, że nie musiała być na ogłoszeniu zwycięzców, ale to zachował już dla siebie.
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Na ostatniej już prostej jaką był lot i rzuty kaflem zwyczajnie była bliska płaczu. No ale przeleciało jako tako ten etap toru, do rzutów nie mając już szczególnie wiele siły. I w pierwszym odruchu rozejrzała się za Augustem, żeby zobaczyć jak mu idzie. I cóż, spodziewała się, że lekcja Antoszy sponiewiera każdego, ALE NIE AŻ TAK. Zawróciła na miotle i czym prędzej podleciała do chłopaka, modląc się w myślach o to, aby nic mu nie było. Była skrajnie przerażona tym, że Krukon się nie rusza. - August - trąciła go lekko w ramię i nachyliła się nad nim, żeby sprawdzić czy wszystko w porządku. Serce łomotało jej jak oszalałe, ale odetchnęła z ulgą, gdy zobaczyła, że August oddycha. - Możesz się ruszyć? Gdzie cię boli? - pytała spanikowana. Do tej pory to zwykle on ratował ją, kiedy więc znaleźli się w odwrotnej sytuacji, zapomniała o jakichkolwiek zaklęciach uzdrawiających czy zasadach udzielania pomocy. - Hej, pewnie niewiele cię to pocieszy, bo marny ze mnie uzdrowiciel, ale jestem - pogłaskała go po policzku. I wtem nadszedł Antek z bardzo mądrym zarządzeniem. - Chodź, pomogę ci wstać. Dasz radę? Czy zawołać pielęgniarkę tutaj? - złapała chłopaka za dłoń, gotowa albo pomóc mu się ruszyć albo siedzieć obok aż do momentu przybycia kogoś.
______________________
Antosha Avgust
Wiek : 46
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 185
C. szczególne : mocny rosyjski akcent, niski głos; poważny, nieprzystępny i mało ekspresyjny
Zwycięzca zdobywa uścisk dłoni Antoszka oraz 15 punktów dla domu. Zdobywca drugiego miejsca - 10 punktów dla domu. Zdobywca trzeciego miejsca - 5 punktów dla domu.
Oprócz tego każdy dostaje 5 punktów za udział. I Marlena 10 za poprawną odpowiedź na pytanie! W razie pytań i zażaleń piszcie na pw, dodawałam punkty do kuferków na bieżąco więc mogłam coś pomylić. Dziękuję za udział i gratuluję wszystkim którzy nie umarli
Nie znam się na rysowaniu. Brak podziału zajęć artystycznych na konkretne dziedziny sztuki to ich najgorsze przekleństwo i największa zaleta jednocześnie. Z jednej strony muszę pilnować, by ambicja nie zapędziła mnie w kozi róg, bym nie wmawiał sobie, że ze wszystkiego muszą być najlepszy, z drugiej zajęcia są bardzo rozwojowe. W gruncie rzeczy talent to tylko niewielki procent sukcesu, najważniejsza jest ciężka praca. Właśnie z tego względu wiem, że nigdy nie będę wspaniałym rysownikiem – nie jestem w stanie poświęcić tej czynności czasu w ciągu dnia, by ją doskonalić. Bardziej zależy mi na osiągnięciu perfekcji w tańcu, aniżeli liźnięciu wszystkiego po trochu i byciu może i wszechstronnym, ale za to przeciętnym. Nie oznacza to jednak, że rysowanie nie sprawia mi przyjemności. Szkicownik, który Słonzi rozdał na początku roku jest dla mnie miłą nowością, sam nigdy czegoś takiego nie prowadziłem, a teraz to właściwie mam na to ochotę. Zadanie domowe też brzmi nieźle, jest dużo miejsc w Hogwarcie i wokół niego, których nie znam, a wiele z tych, które poznałem, wciąż budzi mój szczery zachwyt. Tym razem idę nad jezioro, po pierwsze z nadzieją, że może akurat będzie widać wielką kałamarnicę, po drugie ponieważ wydaje mi się, że woda jest szczególnie ciekawa do rysowania. Wybieram takie miejsce, gdzie żadne zarośla nie przesłaniają mi widoku, a ja mam doskonały wgląd na góry przy Hogsmeade, które zdecydowanie chcę uwiecznić na rysunku. Wybieram do rysowania kolorowe żelopisy, mam w planach uzyskać zamierzone efekty za pomocą linii, kresek i ogólnie rozumianego chaosu. Mam dobre światło, ale to nie potrwa wiecznie, dlatego spieszę się z rozłożeniem wszystkiego i wstępnym zarysem wody i jeziora. Dalej sprawa jest prosta i trudna jednocześnie – wystarczy maziać kolorami w odpowiednich miejscach, natomiast szybko orientuję się, że krótkie, szybkie ruchy dłoni bardzo męczą nadgarstek. Mniej-więcej w połowie mam już serdecznie dość, ale wytrwale siedzę i rysuję, powtarzając sobie w głowie, że nie musi być idealnie. Dopiero kiedy efekt jest zadowalający, zbieram się z ziemi i idę do zamku na obiad.