Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Garderoba teatralna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next
AutorWiadomość


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32734
  Liczba postów : 108771
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyNie 17 Paź - 20:09;

First topic message reminder :




Tuż przy szkolnym teatrze, znajduje się niewielki pokój niegdyś służący za garderobę dla aktorów. To właśnie tutaj osoby występujące na scenie, przebierały się do występów. Także to właśnie tutaj trzymano kostiumy, a także zasiadano przy stolikach z lustrami, poprawiając swoją charakteryzację. Kiedy szkolny teatr podupadł, miejsce to przestało być odwiedzane. Pozostały tu jedynie wieszaki pełne wiekowych, teatralnych kostiumów, czekając na lepsze czasy Hogwarckiego teatru. Z pokoju tego jest także bezpośrednie przejście do teatru, tuż przy jego scenie.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


David Thomson
David Thomson

Nauczyciel
Wiek : 34
Galeony : 212
  Liczba postów : 438
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 31 Gru - 16:56;

-Nie jestem głupi za długo cię znam- Szepnął jej do ucha.
Wplotła palce w jego włosy. Uśmiechnął się.'
Myślała że David da się na to złapać? Że tu go pocałuje a on odrazu przejdzie do sedna? Kiedyś może i tak ale to chyba było z inną. Wiedział że niedługo Elena nie wytrzyma tego napięcia i albo fuknie i wyjdzie albo da mu w pysk. A może to ona zacznie robić to czego nigdy nie chciała Z Davidem?
Powrót do góry Go down


Elena Marion
Elena Marion

Absolwent Gryffindoru
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 467
  Liczba postów : 739
http://czarodzieje.my-rpg.com/t536-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t1070-elena-marion?highlight=Elena+Marion
http://czarodzieje.my-rpg.com/t9392-elena-marion?highlight=Elena+Marion
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 31 Gru - 18:19;

-Wcale mnie nie znasz...- szepneła jeżdżac rękami po jego torsie.
W pewnym momencie zachaczyła o pasek jego spodni. Patrząc mu w oczy rozpięła klamrę i wyciągneła do ze szlówek jedna ręką.
Znów wspięła sie na palce przywierajac ciasno do niego.
-Powiedz mi czego cchesz?- szepnęła uwodzicielsko do ucha.
Zarzuciła mu rękę na szyję i złożyła delikatny pocałunek na jego ciepłym policzku.
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyCzw 24 Sty - 15:41;

Panna von Ingersleben zapragnęła ponownie odwiedzić część teatralną szkoły. Lubiła przedstawienia i teatr. Żałowała, że nie odbywają się w szkole żadne spektakle.
Ubolewała również nad faktem, że tak mało osób jest wrażliwe na sztukę. Ale co się dziwić w erze telewizji. Uczniowie, którzy byli z pochodzenia w jakimś stopniu mugolami woleli kino albo komputer.
Gwen z zaciekawieniem rozglądała się po sali i jeszcze bardziej żałowała, że wszystko się kurzy i tylko bezużytecznie mija czas i świetności.
Nie mogła jednak nic z tym zrobić i tylko samej sobie nad tym ubolewać.
Podeszła do stojącego pod ścianą wieszaka z kostiumami.
Jako mała dziewczynka nie przejawiała chęci bycia księżniczką. Przeważnie bawiła się w towarzystwie brata, kuzyna i innych dzieciaków, którym nie w głowie były tego typu zabawy.
Niemniej jednak babci udało się zaszczepić w Gwen zamiłowanie do sztuki. Zarówno mugoslkiej jak i czarodziejskiej.
Powrót do góry Go down


Yuri Airi Griffin
avatar

Galeony : 18
  Liczba postów : 15
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyCzw 24 Sty - 16:13;

Chyba pierwszy raz nogi ją tutaj poniosły. Yuri czasami lubiła zwiedzać zamek i po prostu gubić się w nim. Dzięki temu często odnajdywała magiczne miejsce takie jak to! Garderoba teatralna skrywała najpiękniejsze skarby - stroje oraz rekwizyty aktorów. Tutaj każdy mógł zostać kim tylko chciał. Oczywiście wyobraźnia powinna słuchać minimalnie zdrowego rozsądku. Panna Griffin przypomniała sobie bajkę opowiadaną jej kiedyś przez babcię. Występował tam kot noszący buty, jakiś nierozgarnięty syn młynarza i zły czarnoksiężnik. Wypadałoby sprawdzić czy czarodzieje odgrywają tę sztukę. Niespodziewanie kilkanaście korków przed brunetką "wyrosła" jakaś dziewczyna. Bardzo prawdopodobne, że Gryfonka jej po prostu nie zauważyła. Ujawnić swoją obecność? Zachować anonimowość? Ostatecznie należało poznawać nowych ludzi...
-Cześć... Mam nadzieję, że nie przeszkadzam... Szukam kostiumu złego smoka. Są tutaj takie?- Pogodny głos dziewczyny został nieco zniekształcony przez zagraniczny akcent. Mimo wszystko Yuri obdarzyła nieznajomą sympatycznym uśmiechem. Tymczasem dłońmi odruchowo wygładziła dół czarnej sukienki. Tylko po co jej podkolanówki w czerwono-czarne pasy, najróżniejsze broszki przypięte do ramiączek oraz bransoletki z ćwiekami? Japońska moda górą!
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyCzw 24 Sty - 16:34;

Gwen była szczerze zdziwiona widząc kogoś wchodzącego do garderoby. Wszystko pokrywała taka gruba warstw kurzu, że widać było ślady dtóp na prawie szarej podłodze.
To miejsce nie nadaje się na kryjówkę w chowanego.
- Ależ skąd - zapewniła szczerze Gwen. - Jestem zaskoczona, że ktoś tu w ogóle zagląda.
Dziewczyna spojrzała na nowo przybyłą.
Czy ją kojarzyła?
Ciężko stwierdzić, bo w zamku jest tyle osób, że łatwo przeoczyć kogoś, kogo się nie zna. Nie mniej jednak Gwen uznała, że raczej dziewczyna wygląda miłą.
- Nie wiem, czy coś takiego tu jest - powiedziała. - Nie wydaje mi się, żeby nawet stroje i rekwizyty były gdzieś skatalogowane. Możliwe, że smok, gdzieś się czai.
Powrót do góry Go down


Yuri Airi Griffin
avatar

Galeony : 18
  Liczba postów : 15
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyCzw 24 Sty - 17:56;

Gdyby Gryffonka wcześniej wiedziała, ze takie miejsce istnieje, to zaglądałaby częściej. Yuri fascynowały europejskie stroje, a szczególnie te dawnych czarownic i czarodziejów. Choć raz chciałaby przymierzyć przepiękną suknie balową czy piracki „mundur”. Brunetka cicho westchnęła do swoich odległych myśli.
-Zaraz poszukam... Jeśli odegram złego smoka, ty możesz być księżniczką albo rycerzem. Chyba, że złego charakteru zabranie, to pozostaje mi jedynie tajemniczy bohater.- dziewczyna zachowała względny spokój. Ciekawe czy rozmówczyni zrozumie subtelnie ukryty żart. Gryffonka minęła Puchonkę i zaczęła szperać pomiędzy kostiumami. Oczywiście warstwa kurzu wywołała u Airi kilka kichnięć. Jednak kto szuka nie błądzi!
-Możesz do mnie mówić Yuri albo Airi. Jak wolisz... Często odwiedzasz ten zakamarek zamku?- pytanie zostało zadane z czystej, ludzkiej ciekawości. Dziewczyna spojrzała ukradkiem na Gwen. Pewnie sporo chłopaków adorowało blondynkę i była przyzwyczajona do tłumów osób. Nastolatka zabawnie pokręciła nosem, ułożyła usta w dzióbek, aby przez moment pomyśleć. Nazywać ją szczęściarą czy okazać współczucie. Piękno bywa zdradliwe i przynosi zgubę.
-Odgrywałaś kiedyś jakąś scenę w sztuce? Lubisz w ogóle stary teatr, gdzie scena skrzypi pod ciężarem aktorów oraz rekwizytów, a gwiazdy grają całym ciałem, gestami, mimiką, głosem. W ich oczach widać prawdziwą pasję, a serce widza oczarowane chwyta każde słowo...- Dziwne stwierdzenia, ale przynajmniej zawierały prawdziwe przesłanie. Dziadkowie od strony ojca często raczyli Yuri opowieściami o dawnej Anglii. Nawet raz zaciągnęli ją na spektakl pt. Aurelia w Dolinie Godryka.
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPią 25 Sty - 13:45;

- Miło mi. Jestem Gwen - Puchonka uśmiechnęła się przyjaźnie po czym mówiła dalej. - Czasami tu zaglądam - przyznała Gwen. - Szczególnie jeśli nie ma co zrobić, ze swoją skromną osobą. Po za tym bardzo lubię teatr.
Puchonka z ciekawością przyglądała się jak Yuri szpera pomiędzy pokrytymi grubą warstwą kurzu strojów. Zastanawiała się, czy Gryfonka znajdzie to, czego szuka?
- Nigdy nie grałam nic.
Oj tak. Gwen naprawdę żałowała, że nie mogła sie wykazać na scenie przed nikim. Szczególnie uzdolniona nie była, ale przecież nie tylko to się liczy.
Jeśli jest pasja to i jakoś poszłoby zagranie, co nie?
- Nie mniej jednak chciałabym wystąpić na scenie, ale nie zawodowo - powiedziała Gwen rozglądając sie po garderobie. - Jednak jakoś nigdy nie miałam ku temu okazji. W szkole koło teatralne nie działa. Po za tym ostatnim czasy zainteresowanie sztuką przybrało inną formę.
Powrót do góry Go down


Yuri Airi Griffin
avatar

Galeony : 18
  Liczba postów : 15
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPią 25 Sty - 14:49;

Yuri odnalazła wreszcie kostium jakiego szukała. Ostrożnie wyciągnęła "skarb" spomiędzy innych kreacji. Następnie z zadowoloną miną zdjęła folię, która niby miała chronić ubranie przed uszkodzeniami oraz kurzem. Czarne, krótkie brydżesy, żółtawa od starości, przydługa koszula, czerwony gorset wiązany od przodu, szkarłatna bandana, piracki kapelusz przyozdobiony długim, białym piórem. Wyobraźnia panny Griffin zaczęła ostro pracować. Dodatkowo bufiaste rękawy zaintrygowały dziewczynę. Chciała przymierzyć ten zestaw, odegrać piracką panią kapitan. Tylko czy Gwen poprze jej pomysł?
-Możemy odegrać jakieś przedstawienie tu i teraz. Całkowita improwizacja... jesteś zaciekawiona tą propozycją? Obiecuję zachować wszystko w tajemnicy!- Gryfonka zachowała powagę. Wcale nie nabierała puchonki i nawet zaczęła szukać prowizorycznej przebieralni. Pewnie inna dziewczyna próbowałaby ją podpuścić, a kilka minut później opowiadała każdemu jak Gwen kiepsko gra. Jednak Airi dotrzymywała słowa. Po za tym opinię innych chowała do kieszeni. Nastolatka zniknęła za którymś rzędem kostiumów. Przebieranki czas zacząć!
-Jeśli kochasz teatr, chciałabyś grać przed publicznością, aby pokazać pasję, zainteresowanie, to czemu sama nie założysz kółka teatralnego? Wiadomo, że początki są trudne, ale późniejsza satysfakcja ogromna. Większość sztuk już napisano, więc przynajmniej ten problem odpada.- znów zwyciężyła ludzka ciekawość. Kto wie... może właśnie brunetka podsunęła koleżance jakiś pomysł?
Powrót do góry Go down


Gwen von Ingersleben
Gwen von Ingersleben

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 297
  Liczba postów : 523
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptySob 26 Sty - 14:09;

Przypomniało jej się jak nie tak dawno robiła coś podobnego ze znajomą tylko, że w Sali Teatralnej.
-Teatr jest tylko zainteresowaniem, z którym nie wiąże swojej przyszłości - powiedziała Gwenllian. - Po za tym, nie wiem, czy chciałabym prowadzić koło teatralne. Mam za mało samozaparcia.
I to była szczera prawda.
Gwen miała wiele pomysłów na raz i nigdy nawet w połowie wszystkich nie zrealizowała. Jej słomiany zapał nie kiedy samą dziewczynę doprowadzał do rozpaczy. Tyle miała, a raczej chciała zrobić, ale szybko się przerzucała na coś innego.
- Za pisanie sztuki sama bym się nawet nie wzięła - stwierdziła Puchoka. - To wykracza po za zakres moich zainteresowań. Wystraczy, że muszę pisać eseje i wypracowania. Będę szła. Na razie

z/t
Powrót do góry Go down


Raina Myers
Raina Myers

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 30
Czystość Krwi : 10%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 96
  Liczba postów : 251
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4435-raina-myers#131225
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyWto 29 Sty - 16:36;

Czemu zaczęło się tak źle dziać? Nic nie szło po jej myśli. Raina powoli zaczęła tracić wiarę w siebie. Ale czemu? Jak do tego doszło, że tak pozytywnie nastawiona do życia osoba zaczęła o wszystko się martwić? Czysty przypadek? Raczej nie. W grę chodzi naprawdę coś poważnego, tylko co.
Czemu w takiej sytuacji nie ma przy niej Haydena i Farleya? Solv także gdzieś się zapodział. Poza lekcjami w ogóle z nimi nie rozmawiała. Ostatnio. Bo jeszcze niedawno beztrosko hasała z nimi po błoniach Hogwartu, obżerała się z nimi przy stole gryfonów w wielkiej sali, czy też grała wraz z resztą gryfonów w pokera. Nawet swoje koleżanki uczyła w to grać. Dawno nie widziała Jeydona. Właśnie! Gdzie on jest? To przecież on brał tym wszystkim udział. Sam zaproponował jej, żeby mu pozowała. Jednakże doszło do tego. Nie panowali nad sobą. Po prostu tak wyszło. Dla Rainy było to bardzo ciężkie, bo jednak kocha Jeya. Boi się jego reakcji. Dobrze, ale na co?! Co zazwyczaj dzieje się po TYM CZYMŚ? Ciąża to już nie przelewki. W przypadku Rainy tym bardziej. Przecież jest za młoda na zajście. Jednak najbardziej boi się reakcji Jeya. Co on na to wszystko powie. Zaraz, zaraz. A skąd ona może po tym wywnioskować? Jest ciągle ospała, nie dobrze jej, to wystarczy jak na razie.
Nie chciała dziś spędzać tego wieczoru w dormitorium. Postanowiła gdzieś się przejść, z dala od całej części. Posiedzieć sama i rozmyślić nad tym wszystkim. Po jakimś czasie doszła do garderoby. Co poniektórzy uczniowie zaczęli się zbierać, aż w końcu Raina została sama. Może powinna opuścić szkołę? Wrócić do ojca do Detroit? Z drugiej jednak strony jest popleczniczką Farida i musi do końca wykonać swoje zadania wraz z Lunarnymi. Co robić, co robić?

zajęte <3
Powrót do góry Go down


Coco Ellery
Coco Ellery

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VI
Wiek : 28
Czystość Krwi : 25%
Galeony : 57
  Liczba postów : 68
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyNie 17 Lut - 20:49;

Garderoba była jednym z ulubionych miejsc w zamku Kokoszki. Tylko strojów, a do tego raczejnnikt nie przeszkadzał! Gorzej, że dziewczyna potrafiła zapomnieć się i spędzić w tym miejscu kilka godzin, przebierając się i galopując myślami między różnymi wymiarami, gdzie w jednych była damą dworu, w innych astronautką, a w jeszcze innych kapłanką Westy w starożytnym Rzymie. Zawsze jednak w tych wyobrażeniach nie nazywała się Coco, tylko Darcy.
Dzisiejszego dnia po prostu zabłądziła w Zamku, jakoś tak wyszło, że nogi zaniosły ją nie tam, gdzie miały, a sama nie potrafiła ich przypilnować, zbyt zajęta myślami o hodowli wnykopieńków. Kiedy się ocknęła i wróciła do rzeczywistości, po prostu już tu była. Uśmiechnęła się szeroko, sama do siebie, wdychając znajomy zapach kurzu. Podeszła do kupki ubrań skłębionych na ziemi i usiadła sobie na nich. Coś zaczęło uwierać ją w część poniżej pleców, gdzie tracą one swą szlachetną nazwę. Sięgnęła pod fałdy burgundowej, renesansowej sukni i znalazła małe pudełeczko z perłowej masy! No tak! Tu je zostawiła!
zajęte!
Powrót do góry Go down


Maximilian Lamberd
Maximilian Lamberd

Nauczyciel
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Galeony : 1032
  Liczba postów : 903
https://www.czarodzieje.org/t5147-maximilian-lamberd
https://www.czarodzieje.org/t9166-sowa-maxa
https://www.czarodzieje.org/t9158-maximilian-lamberd#256541
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 18 Lut - 19:09;

Czy chłopak kiedykolwiek tutaj był?
No właśnie nie. Nigdy nie interesowało go takie miejsce w Hogwarcie, ba! Nawet nie wiedział, że takowe w ogóle istnieje w zamku. Ale najwidoczniej istnieje, dlatego jak tylko zagłębił się w tę część zamku chciał zobaczyć co tutaj się w ogóle znajduje. Dziwne, że będąc już w siódmej klasie dowiaduje się o takich miejscach. Ale na pewno wiele miejsc jeszcze nie odkrył, nawet nigdy nie próbował tego robić. Słyszał od rodziców, że jest miejsce zapomnienia, gdzie jest wszystko co tylko by się chciało. Zwano je pokojem życzeń, może raz na początku nauki próbował je odnaleźć, ale nie udało mu się dlatego mając słabe nerwy przestał to robić, aż do tego czasu.
Rozglądał się na boki, dlatego też po chwili znalazł się przed dziewczyną niechcąco szturchając ją swoim ramieniem.
- Przepraszam... - powiedział, ale gdy zobaczył cóż to za osóbka uśmiechnął się sam do siebie. No dziewczynę znał, może nie dobrze, ale na cześć to raczej byli. Nie trudno się nie znać z tego samego domu, jedynie była od niego o rok młodsza, ale mało to razy rozmawia sie z kimś młodszym?
- Coco! Co Ty tu robisz? - zapytał.
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 11:47;

Sam nie był w stanie przewidzieć, że końcówkę wakacji, jak i początek roku szkolnego, spędzi w spalonej słońcem, suchej Afryce. Jednak, gdy Teddra zaproponowała mu ten niespodziewany wyjazd, przed jego oczami pojawiły się dzikie afrykańskie tańce, śmieszne kolorowe stroje, ogromne kolczyki i rośliny, których ani Kanada ani Anglia, ani nawet Japonia nie posiadały. Uprzedzenie kogoś o swoich zamiarach było iście niemożliwe! Wszakże nie było czasu do stracenia! Machnął na szybko krótki napis na kartce "wyjeżdżam z Tedem w szaloną podróż, opowiem jak wrócę" i tyle go widziano. A czy kartka dotarła do adresata pozostaje sprawą niewyjaśnioną.
Afryka była... magiczna. W pewnym sensie, uznał, że ich a jego kultura, są w jakiś sposób zbliżone. No, może nie dosłownie, niemniej jednak wykrył w tym wszystkim coś pokrewnego. A ponieważ jak wiadomo River należy do osób bardzo towarzyskich, szybko wkupił się w łaski tamtejszych plemion, już po tygodniu zachowując się, jakby całe życie z nimi mieszkał. Odrzucił współczesne ubrania, zakładając na siebie tylko te stroje zbliżone do tamtejszej kultury, malował na twarzy tajemnicze znaki czerwoną farbą, zaczął polować na dzikie zwierzęta, a co więcej, zaplótł sobie nawet jednego dreada na znak przynależności do tamtej kultury. Jak wszystko, tak i afrykowanie w końcu mu się znudziło. Bo ostatecznie wcale aż takie idylliczne to nie było. Mieszkanie w drewnianym, śmierdzącym domku było cholernie uciążliwe, a jedzenie miało bardzo dziwny, słodki smak. Na banany po pewnym czasie nie mógł patrzeć, a jego biedne ręce zdawały się do niczego nie nadawać po tym, jak musiał dźwigać wiadra z wodą i popylać z nimi przez pół wioski. Wtedy naprawdę zatęsknił za domem. Był przecież cywilizowanym Indianinem. Porwał Teddrę i uciekli z tej słonecznej krainy żegnając wszystkich członków rodziny Mbesuma i obiecując, że wrócą za rok. Ewentualnie za dziesięć lat.
Sprytny Quayle zgrabnie umknął afery w rodzinnym domu, na temat tego, jak to nieodpowiedzialnie wszędzie się włóczy. Otóż wpadł, prędko się spakował i już leciał do pochmurnej Anglii!
List do Madison napisał w parę minut po przyjeździe, co za tym idzie, nie zdążył posłuchać krążących plotek, czy też przejrzeć starego dobrego Obserwatora. Ach, lepiej by było gdyby ostatecznie tego nie uczynił!

Więc, więc, więc moja dziewczyna zdradza mnie z jakimś starym, obleśnym nauczycielem, kiedy mnie nie ma zaledwie parę tygodni?!

Już Quayle popadł w istną złość, jak i w proste rozczarowanie i nawet jego żółte, luźne spodnie, czy czerwona koszula nie zapewniały mu sympatycznego wizerunku. Tak był oburzony! Idąc na spotkanie w garderobie popchnął po drodze jakiegoś biednego gryfona, uświadamiając sobie, że bardzo dawno się z nikim nie bił, a ów chuderlawy osobnik, na pewno bardzo chciałby służyć jako jego cel do wyładowania negatywnej energii. Jako znak, iż emocje wyładował, była krew pod nosem niepozornego chłopaka. Niefortunnie upadł!
W związku z tym, że w garderobie wciąż nie było Madison, to Quayle zrolował obserwatora wsadzając go do kieszeni w spodniach i zajmując się przeszukiwaniem wieszaków. No tak, przecież przyszedł szukać tu jakichś łachów. Oczywiście zamiast je realnie oglądać, tylko przesuwał kolejne z nich, tak, że w całej garderobie rozbrzmiewał słodki dźwięk szybko uderzających o siebie metalowych haków.

Co za podła dziewczyna!
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 13:50;

Klik, klik, klik. Regularne odgłosy stukających o zimną posadzkę obcasów Richelieu niosły się po korytarzach już od jakiegoś czasu.
Klik, klik, klik. Wpierw do dormitorium, kiedy jakaś gryfoneczka wspomniała jej przy śniadaniu, że wychodząc widziała przy jej rzeczach czekającą sowę z listem. Wrócił. Naprawdę wrócił. Potwierdził to szybki powrót sowy z następnym listem.
Klik, klik, klik. Przez cały zamek, właściwie bez celu, chyba tylko po to, żeby wychodzić narastające w dziewczynie zdenerwowanie.
Klik, klik, klik. Z powrotem do dormitorium, żeby się przebrać i ogarnąć, żeby wyglądać jak gdyby nigdy nic się nie stało. Ale przecież się stało, prawda? Klik, klik, klik. 16.59, brakująca minuta do pełnej godziny ciągnęła się w nieskończoność, kiedy odgłosy obcasów tej podłej dziewczyny zbliżały się do garderoby. Klik, klik, klik. Potem już tylko dźwięk delikatnie zamykanych drzwi i… cisza. Ale tylko przez krótką chwilę, po której dało się słyszeć odgłosy bezustannie przesuwanych, obijających się o siebie wieszaków.
Chyba dalej to do niej wszystko nie docierało. Te zaledwie parę tygodni odcisnęło na niej jakieś dziwne piętno bezustannego oczekiwania i niepewności, a otrzymane dwa listy wcale nie pomogły. Wrócił. Naprawdę wrócił. Do rozgrywek, do kanadyjskich ziomeczków, do niej. Do Hogwartu, do szkoły huczącej od plotek. Zatrzymała się zaraz przy drzwiach, jakby z tej odległości lepiej jej było obserwować Rivera. W jego zachowaniu było coś odmiennego, czego nie potrafiła określić, a co zdecydowanie wyparło charakterystyczną dla Indianina swobodę i niefrasobliwość. Oczom Richelieu to nie umknęło, a pełna podenerwowania atmosfera w pomieszczeniu spotęgowała  obezwładniający ją prawdziwy koktajl dziwnych uczuć. Nawet nie chciała identyfikować owych uczuć, jakby samo myślenie o obecnej sytuacji było zbyt wyczerpujące. Może było. Zresztą po tygodniach błądzenia w bezsensownych przemyśleniach wiedziała, że jeśli nie odetnie od siebie natrętnych myśli, zaleją ją jak fala. Stała tak przez krótką chwilę, lekko nieobecnym spojrzeniem obserwując Indianina i nie mogąc wydobyć z siebie głosu, jakby po tym okresie oczekiwania na tę chwilę, który przecież wcale nie był taki długi, a tylko w jej głowie urósł do niewyobrażalnych rozmiarów, zapomniała tych wszystkich rzeczy, które chciała mu powiedzieć.
- Jak było w Afryce? Mam nadzieję, że Cię nie spaliło słońce. – siląc się na pogodny ton, wyrzuciła z siebie wreszcie pierwszą rzecz, jaka przyszła jej do głowy, raczej po to, żeby po prostu się odezwać i przerwać milczenie, niż faktycznie natychmiast usłyszeć opowieści o podróżach, a skoro już tym samym ujawniła swoją obecność, którą Quayle mógł przeoczyć w ferworze trzaskania wieszakami, ruszyła szybkim krokiem w jego stronę, uśmiechając się lekko. Wrócił. Naprawdę wrócił. Tylko dlaczego nie mogła się oprzeć wrażeniu, że wszystko jest nie tak, jak powinno?
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 14:16;

Powrót był lekki, był wyczekiwanym momentem, był tym na co liczył już naprawdę od dawna. Pięćdziesiąt pięć rzeczy wynotował w głowie, które zamierzał uczynić niewiele późnej, po przekroczeniu progu tego starego, Angielskiego zamczyska. Wracał do braci, do dziewczyny, do całej Kanadyjskiej drużyny, do przyjaciół. Tylko, że w jego myślach, we wszystkich tych pięćdziesięciu pięciu sposobach na spędzenie pierwszych godzin nie było złości, czy rozczarowania. Tymczasem te właśnie uczucia chwilowo zamroziły wszystkie inne zamiary, wpychając się pierwszy plan i zupełnie, hipnotycznie obezwładniając Rivera.
Nigdy nie wierzył w plotki, chociaż z chęcią zaczytywał się w obserwatorze. Miał pewną rezerwę i świadomość, iż to co tam piszą trzeba brać przez pryzmat podkolorowanej kliszy. Zajrzał do wizbooka ze zwykłą ciekawością, chcąc nadrobić czas poświęcony na Afrykę. Jego źrenice ostro się zwęziły, gdy natrafił nimi na wzmiankę poświęconą Madison. Madison i Morrisowi. Zapewne, gdyby nie pewna osoba, która rzeczywiście chwilę później potwierdziła, iż blondynka ostatnio często wymienia listy z profesorem, jak i widywano ją w jego towarzystwie, uznałby to za błahostkę. No, może na tyle rzecz nieistotną, że zapytałby o to mimochodem, jakby w ogóle go to nie interesowało, by tylko upewnić się, że to tylko klasyczne bzdury, służące do zapchania danego numeru plotkarskiej gazety. W tej jednak nowince tkwiło podejrzane ziarno prawdy, które nie dawało mu spokoju. Właściwie wręcz wzburzało Indianina na tyle, że miał ochotę pozrywać wszystkie nieszczęsne wieszaki z cienkich haków, jakby to miało rozwiązać wszystkie jego problemy.
Słysząc kroki Madison zupełnie się nie obrócił, był wówczas przecież bardzo zajęty kompletowaniem garderoby i nieobecnym oglądaniem strojów z przedstawienia najwyraźniej o naturze, bo w jego ręce obecnie wpadały bardzo dziwne kostiumy przypominające ptaki, drzewa, czy dzikie koty. Kompletnie jednak jakby ich nie widział. I nawet zachwycające spodnie w panterkę, przegapił myśląc tylko o tym, kiedy Madison się odezwie i co właściwie jej powie. Komponował w głowie mądrze brzmiące słowa, które jednak ulotniły się wraz z tym, jak usłyszał jej uroczy głos. Dziś nie tak czarujący jak zwykle.
- Dobrze. A jak było w Hogwarcie? Mam nadzieję, że się nie spaliłaś ze wstydu wiedząc, że Hogwart plotkuje o twoim romansie z nauczycielem? - I gdzie te inteligentne słowa, miał przecież zachować absolutny brak wzruszenia. Zamiast tego trzasnął ostatnim wieszakiem z którego uleciało parę złotych piór opadając na brudną posadzkę. Obrócił się w stronę Madison dopiero w tej chwili się jej przyglądając i niby to nonszalancko opierając się o półkę z wieszakami. Wzmianka o Afryce gdzieś przebiegła po jego głowie, jak nieistotny element, błahostka, które w tej chwili nie miała najmniejszego nawet znaczenia.
W pięćdziesięciu pięciu planach na spędzenie czasu po przyjeździe do Hogwartu nie było złości na Madison, ani niechęci w spoglądaniu na nią, ani rozczarowania.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 17:24;

W głowie Madison wszystko wyglądało inaczej. Nie potrafiła pojąć motywów kierujących Riverem, kiedy podejmował decyzję o wyjeździe. Nikt jej nic nie wspomniał o żadnej kartce z informacją o podróży z Teddrą. Sam zainteresowany nie powiedział jej nawet o tym, że myśli o szalonych wojażach, pozwalając jej wierzyć, że końcówkę wakacji spędzą w inny sposób, może wyjeżdżając gdzieś w dwójkę, w końcu taki pomysł przewinął się nawet kiedyś w ich rozmowach. Dlatego też może i River miał listę z pięćdziesięcioma pięcioma planami na kilka pierwszych godzin czy dni po powrocie, ale dziewczyna była przekonana, że poważne rozmowy z nią nie mieściły się na tej liście. Albo wręcz ona w ogóle nie mieściła się na tej liście.
Richelieu od zawsze naśmiewała się zarówno z plotek będących w obiegu, czy to w Riverside, czy w Hogwarcie, jak i z osób je rozpuszczających, a jej konto na wizbooku, umożliwiające dostęp do najświeższych wpisów Obserwatora było tak naprawdę dziełem przypadku – czy to nie ironia losu, że właśnie takiej osobie plotki stają na drodze do ułożenia sobie wszystkich spraw? Jakże urocza wzmianka Obserwatora o Madison i nauczycielu, a właściwie dwie wzmianki, były tak odległymi wydarzeniami, że dziewczyna już prawie całkowicie zapomniała, że ktokolwiek wygadywał takie głupoty. Nie miała pojęcia co wprawiło Indianina w tak paskudny nastrój. Przecież dopiero co wrócił z podróży, powinien mieć dobry humor i sypać zabawnymi historyjkami jak drobnymi na biednych pod sklepem, a ona powinna się obrażać i domagać się wyjaśnień. Wpatrywała się w niego intensywnie jak w trójwymiarowy obrazek, na próżno pragnąc przejrzeć jego myśli i nie rozumiejąc w jaki sposób i z jakiego powodu właściwie znaleźli się w tak niezręcznej sytuacji. Wszak była przekonana o tym, że ich najpoważniejszą rozmową była i będzie ta z cieplarni.
- Na bogów, o czym ty w ogóle mówisz? Jaki romans? Jaki nauczyciel? - zmarszczyła brwi, jakby nie docierał do niej sens jego słów, ale nie mógł tego zobaczyć, skoro nawet nie raczył się odwrócić. Jej zdziwienie wcale nie było udawane, nie była przecież dziewczyną złapaną na zdradzie, która próbuje się od wszystkiego wykręcić. – Nie mam pojęcia o co ci chodzi, ale jeśli czujesz niedostatek ploteczek to udaj się do Howett, ona na pewno na poczekaniu wymyśli ci parę super bajeczek na mój temat, powodzenia życzę. – oświadczyła po chwili, dalej uparcie wpatrując się w jego plecy, jakby miała w nich wypalić dziurę spojrzeniem i zaciskając mocno szczęki, żeby nie dodać nic więcej, nie chciała przecież psuć wszystkiego jakąś durną kłótnią wywołaną przez bandę idiotów i historie wyssane z palca. Wzdrygnęła się zaskoczona gwałtownością Rivera i nawet odruchowo cofnęła się o krok, kiedy trzasnął wieszakiem jeszcze głośniej niż poprzednimi. Chwilę obserwowała wolno opadające na podłogę pióra, po czym z lekkim ociąganiem przeniosła spojrzenie na chłopaka, który teraz stał oparty o półkę jak gdyby nigdy nic, skutecznie omijając ją wzrokiem.
- Więc to jest moje powitanie? – zapytała z niedowierzaniem, wskazując szybkim ruchem dłoni Rivera i obszar, w którym się znajdował. - Znikasz bez słowa nie wiadomo kiedy ani nie wiadomo dlaczego, nie ma z tobą kontaktu, wracasz łaskawie po kilku tygodniach z jakimiś urojonymi pomysłami i to ja mam się tłumaczyć z nie wiadomo czego? – w jej głosie nie było ani złości, ani rozpaczy i choć ogarniała ją irytacja spowodowana absurdalnością tego wyczekiwanego spotkania, a oczy zaczynały ją w charakterystyczny sposób piec, jedyne co okazywała, to zaszokowanie i osłupienie. Nie tylko pięćdziesiąt pięć pomysłów Rivera legło w gruzach zaledwie w kilka chwil.
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 19:03;

Tymczasem Madison naprawdę widniała na jego złotej liście pięćdziesięciu pięciu rzeczy, które chciał zrobić, czy zobaczyć zaraz po powrocie z Afryki. Zajmowała na niej całkiem wysokie miejsce, które jeśli tylko byłoby to wszystko rzeczywiście spisane na kartce, pewnie mocno by podkreślił, pogrubił i domalował szalone serduszko. Jako, iż jednak lista ta istniała jedynie w myślach, to swoje podkreślenie, iż ów pozycja jest naprawdę znacząca, wyraził poprzez napisanie do panny Richelieu w mgnieniu oka. Naprawdę bardzo chciał ją prędko zobaczyć, jednak po wysłaniu listów, po umówieniu się już w garderobie, a przede wszystkim, po przeczytaniu i posłuchaniu paru plotek, kompletnie nie był pewien, czy nie powinien być może odłożyć tego w czasie...  na parę kolejnych tygodni. Oczywiście wygrały w nim emocje. Po prostu uznał, że musi koniecznie powiedzieć dziewczynie co myśli o jej postępowaniu i wyrazić swoje rozczarowanie. Teraz, od razu. Nigdy nie potrafił trzymać emocji na wodzy.
- Jaki nauczyciel? No nie wiem, to aż tylu ich było? - Odparł w pierwszej chwili pozwalając sobie na tą drobną, jakże konieczną uszczypliwość. To, że Madison w pewien sposób omija odpowiedź na jego słowa, a i jeszcze wymienia nazwisko jakiejś Howett, która niby to specjalizowała się w wymyślaniu bzdur, tylko go podjudzało i w pewien sposób zapewniało, że na pewno musi być więc coś o czym nie chce mu powiedzieć, zamiast udzielić konkretnych odpowiedzi. Może był jeszcze zmęczony po podróży?
- A to jest moje powitanie? Wracam z wakacji, bo nie sądzisz, że nie ma nic złego w tym, że po prostu przedłużyłem je o parę tygodni, gdy w szkole są jeszcze luzy? Muszę się z tego tłumaczyć? - Zapytał pierw tym razem już kierując swój wzrok w Mads, dokładnie ją obserwując z definitywnym zirytowaniem. Dlaczego była taka zaskoczona? Uważała, że nic nie wyjdzie na jaw? Przeczesał długie włosy, jakby gest ten miał go uspokoić.
- Więc, wracam z wakacji i na przywitanie czytam o tym, że moja dziewczyna ma romans z nauczycielem, spoko, pewnie plotki. Ale potem słyszę o tym, jak ostatnio nieustannie wymienia z nim listy. Daj spokój i nie odwracaj kota do góry ogonem, nie było mnie parę dni dłużej, podczas których widzę, że nie traciłaś czasu.
Oczywiście River nie widział w swoim zachowaniu winy, z resztą w tej sytuacji był na tyle skupiony na tym, co usłyszał o Richelieu, że nie był w stanie nawet zastanowić się nad tym, czy rzeczywiście nie zachował się być może niesprawiedliwie. Prawdę powiedziawszy, żył ostatnio na tyle szybko, że nawet nie zastanawiał się, czy swoimi nagłymi zniknięciami nie opuszcza kogoś. Mads nic nie wiedziała co się z nim działo, a on w tej chwili nawet nie potrafił się przyznać do winy.
Bo przecież on nie zawinił. On podróżował. Ona tymczasem zamiast czekać na niego, jak na męża, który poszedł na wojnę, pisze listy miłosne z Morrisem. No i jak tu się nie denerwować?
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 21:25;

Kwestia rozmijania się punktów widzenia. Podczas gdy River, jak już zostało wspomniane, żył szybko, podróżował, polował, poznawał inne kultury i robił milion rzeczy jednocześnie, rzucona w wir domysłów i niedomówień Madison powróciła do szarej rzeczywistości, monotonnego rytmu wyznaczanego przez rutynę szkolnych obowiązków, ciągnących się w nieskończoność wrześniowych dni, cały czas w tym samym miejscu, z tymi samymi ludźmi. U niej czas płynął inaczej. Wolniej. Znacznie wolniej. Pochłonięty spękaną ziemią i palącym afrykańskim słońcem Quayle odbierał swoją nieobecność jako okres kilku dni, co było niczym w porównaniu z rokiem świetlnym w oczach Madison. Dziewczyna stała w miejscu, niezdolna do jakiegokolwiek działania, odbierając docierające do niej dźwięki jak zza grubej tafli szkła, nie mogąca zebrać myśli do kupy ani wydobyć z siebie żadnej sensownej wypowiedzi. Ona, mająca zawsze, a przynajmniej prawie zawsze, wszystko pod kontrolą. Sytuacja precedensowa, doprawdy.
Klik, klik, klik. Trzy szybkie kroki. Tylko tyle potrzebowała, żeby znaleźć się naprzeciwko Rivera. Już po chwili po wnętrzu rozniósł się nieprzyjemny dźwięk plaśnięcia, kiedy niewiele myśląc, wymierzyła policzek, silny i celny, a nie miała z tym najmniejszego problemu, bo w końcu jest pałkarzem hehs. Może gdyby pomyślała trochę, stwierdziłaby, że w żaden sposób nie było to dobre posunięcie, pewnie po czasie stwierdzi, że był to tragiczny wybór i tylko zaognił konflikt, jednak w tym momencie wydawało się jej być najbardziej oczywiste na świecie.
- Jak śmiesz. – nie wierzyła, po prostu nie wierzyła w to wszystko. Wpatrywała się w niego zaszklonymi od zbierających się w niekontrolowany sposób łez oczu, które gdyby mogły, ciskałyby gromy. Pewnie gdyby była wilą, właśnie w tym momencie zmieniłaby się w harpię. Jak to się stało, że człowiek, który wydawał jej się być najbliższy na świecie, ranił ją tak okrutnie? Jego oskarżenia huczały jej w głowie, poszczególne słowa wbijały się w mózg. – Przedłużyłeś wakacje, bo są luzy? Podróżowałeś? Bardzo się cieszę, że spędziłeś miło czas, ale czy pomyślałeś o tym, jak się czuję ja, chociaż przez chwilę? Zniknąłeś nic nie mówiąc, bez wyjaśnień, nie informując o niczym, bo już nie oczekuję, że będziesz się może ze mną liczył. Byłeś z Teddrą? A co kurwa ze mną, podobno jestem twoją dziewczyną. Zostawiłeś mnie samą, nie wiedziałam co się dzieje, nikt nie wiedział. Myślałam, że siedzisz w Kanadzie z Jovenem, ale on pisał Marc, że ciebie tam nie ma. Pisałam do ciebie list, ale sowa nie mogła cię znaleźć, więc wróciła po tygodni dalej z listem. Wszyscy pytali „Mads, gdzie jest River?”, no właśnie, gdzie jest River? Kiedy wróci? Bo kiedyś wróci, nie? Masz pojęcie, jak się czułam? – o dziwo, wystarczyło tylko otworzyć usta i w jednym momencie hamowane słowa przemieniły się w prawdziwy potok. Może Richelieu mówiła zbyt dużo, może zbyt szybko i może zbyt nieprzemyślanie, ale może była w tym i dobra rzecz? Przynajmniej powiedzą sobie szczerze co im leży na sercach, nawet jeśli słowa raniły.
- Ja odwracam kota ogonem? To nie było parę dni, to było jebane kilka tygodni wykańczającej niepewności i bezustannego robienia dobrej miny do złej gry, już prawie zostałeś Tym-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać 2.0, przynajmniej nie przy mnie. Tak lubisz czytać Obserwatora? Wiedz, że większość notek jest kompletną fikcją. Nie przypominam sobie żadnych plotek o mnie oprócz tych z profesorem Morrisem, ale jeśli cię to interesuje, to spotkałam go dwa razy, pierwszy zaraz po przyjeździe w pubie, wzięłam go za kogoś innego i nie wiedziałam, że jest nauczycielem, a drugi w Japonii, naprawiał mi nogę po ataku Lailii i nie wiem czy jest sens mówienia, że do niczego między nami nie doszło, skoro święcie wierzysz w głupoty, jakie opowiadają idioci, którzy nawet mnie nie znają. Listy? Na serio? Pisałam do niego w prawie szlabanu dziewczyny, która latała ze skalpelem, gdy były ataki wilkołaków, ale oczywiście nie wiesz tego, bo cię nie było. Skąd ktokolwiek może wiedzieć co i do kogo piszę? Nie wiedziałam, że mam stalkerów, kiedy idę do sowiarni, ale równie dobrze mogłam pisać do ciebie. A wyczytałeś może w tym swoim Obserwatorze, że w pociągu był następny atak i zabili dziewczynę z Red Rock? To równie dobrze mogłam być ja. Latałam po korytarzu, na którym walały się flaki szkolnej pielęgniarki, bo zostałam mianowana prefektem, ale tego również nie wiesz, prawda? Mamy luzy w szkole? Nie wiem czy zauważyłeś, ale my nie jesteśmy zwykłymi uczniami, jesteśmy reprezentacją. Graliśmy już pierwszy mecz rozgrywek, który był istotny, bo powtórki przecież nie będzie, a przyjechaliśmy tu po puchar juniorów, w Riverside już pewnie zrobili miejsce w gablotce z trofeami, niezła presja, nie? Byłam jedynym pałkarzem kanadyjskim pałkarzem, przeciwko dwóm Australijczykom, którzy chcieli wszystkim połamać kończyny. Jedynym pałkarzem, bo Filip miał szlaban, Percy został ścigającym, a ciebie nie było. Ale masz rację, na pewno odwracam kota ogonem i na pewno to ja powinnam się tłumaczyć. – coraz to kolejne słowa pełne irytacji cisnęły się na jej usta, nie dając mu dojść do głosu. W sumie spodziewała się, że po tym, jak go spoliczkowała, odwróci się i odejdzie, więc mogła to być jej jedyna szansa na powiedzenie tego wszystkiego. A przecież musiała to zrobić, bo to jedno wielkie nieporozumienie, przecież ona nic nie zrobiła. Nawet się nie zorientowała, kiedy z jej oczu zaczęły lecieć łzy bezsilnej złości, w trakcie swojej powalającej przemowy z pewnym roztargnieniem otarła policzki, uświadamiając sobie, że oto pierwszy raz okazuje słabość w tak otwarty sposób nie będąc samą. Następna precedensowa sytuacja w tak krótkim czasie. Tylko dlaczego żadna nie była powodem do zadowolenia czy dumy?
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyPon 16 Wrz - 23:19;

Nie był największym egoistą na świecie, przecież potrafił się troszczyć o pewne osoby, nie był egocentryczny, nie nie. Po prostu czasem w wirze sytuacji, jakie pojawiały się na jego drodze (a jego życie nigdy nie było ubogie w zaskakujące i niespodziewane przygody!), zapominał o otaczającym świecie, niczym maniak wpadając w wir. Absolutnie koncentrował się na swoim nieprzewidywalnym życiu, na tym co w danej chwili przesłoniło mu wzrok, gdzieś jakże przypadkiem i jakże nie chcący, nie zastanawiając się, co z ludźmi, którzy towarzyszyli mu przed tymi wydarzeniami, a którzy być może gdzieś tam na niego czekali. Naiwnie wydawało mu się, że to zrozumiałe przecież, że na chwilę gdzieś się ulatania, chodząc własnymi drogami. Hej, był przecież Indianinem!
Stał nonszalancko podpierając się o wieszaki, niby to swobodnie, acz z pewną złością w oczach, która zaraz ustąpiła miejsce czystemu zaskoczeniu. Policzek zapiekł go w trzy sekundy po słowach jakie rzucił, słowach nad którymi specjalnie się nie zastanowił. Nigdy nie myślał zbytnio co mówi. Był przecież znany ze słowotoków, z gadania bzdur, z tego, że czasem mówiąc rani innych. I czasem za to obrywał. Nie spodziewał się jednak, że drobna, delikatna Madison podejdzie do niego i nagle uderzy go w policzek, stąd też nawet nie zdążył się odsunąć. Jedyne co zupełnie automatycznie wykonał, to złapanie blondynkę za nadgarstek dłoni, która jeszcze przed chwilą go uderzyła i mocne zaciśnięcie na niej swych palców.
- Co ty wyprawiasz? Sama się o to prosisz - warknął mało przyjemnie wpatrując się w zaszklone oczy swojej dziewczyny, pierwszy raz w życiu, z tak czystą złością i negatywnymi emocjami. Zawsze był bardzo wesołym Riverem, a swą porywczość, której mu nie brakowało, zachowywał na bójki. Jedyna dziewczyna, która rzeczywiście miała okazję nieco więcej widzieć ową ponurą stronę chłopaka, była Teddra, która po prostu niczym facet, chciała się z nim bić. W tej chwili jednak zaciskał mocno dłoń na drobnym nadgarstku Madison, jakby chciał pod wpływem tego chwytu rozkruszyć jej cienkie kości, jakby te były z delikatnej warstwy szkła.
- Tak, podróżowałem, bo niby czemu nie? Zostawiłem Ci list i nie miałem czasu na godzinne pożegnania, bo inaczej nie pojechałbym wcale. Były wakacje, więc to chyba całkiem logiczne, że pewnie pojechałem w podróż, zwłaszcza, że Teda też nie było? - Zapytał z nutą ironii w ostatnim zdaniu, w końcu wreszcie puszczając rękę dziewczyny, znów opierając się o wieszaki, zakładając bowiem, że ta już skończyła robić mu wyrzuty z powodu jednego, wcale nie tak długiego wyjazdu. Był uparty i nie potrafił dostrzec ewentualnych błędów w swym postępowaniu. Bezczelnie uśmiechnął się pod nosem, uczepiając wypowiedzi, iż dziewczyna nie wiedziała początkowo, że Morris jest nauczycielem.
- A, czyli jakbyś cały czas pozostawała w tej nieświadomości to wtedy byś z nim poszła do łóżka? No tak, romans z nauczycielem może kosztować porządny szlaban... no albo lepszą rangę - powiedział zupełnie przypadkiem zatrzymując wzrok na jej odznace prefekta. To zabawne, że kiedy ostatnio ją widział, jeszcze nie miała takiej pięknej plakietki, ciekawe jak ją zdobyła! Oczywiście jego rozgorączkowany umysł, podsycany idiotyczną zazdrością właśnie podpowiadał mu ohydne obrazy, okoliczności w jakich Madison otrzymywała ów odznaczenie. Ach, gdyby tylko czasem logiczniej i chłodniej podchodził do pewnych spraw!
- No tak, w sprawie szlabanu, oczywiście. Bo przecież jest jedynym nauczycielem w tej szkole, a na dodatek, oczywiście jest twoim opiekunem, to jest cholernie logiczne! - Przy ostatnich słowach głos praktycznie niemal krzyknął, jakby liczył, że mówiąc głośniej, lepiej dotrze do blondynki. Dodatkowo popchnął wieszaki, które znajdowały się za nim, dając krótki upust złości, gdy te odjechały parę metrów dalej, za sprawą starych, piszących kółek. Aden był nie dość, że od Ślizgonów, o ile dobrze River pamiętał, to jeszcze uczył jakiejś cholernej historii, plus zupełnie przypadkiem nie był starym pierdzielem, tylko opalonym blondynem o prawie dwóch metrach wzrostu. No jasne, czemu Madison nie miałaby napisać do starego, garbatego Howarda, ich opiekuna?
- No brawo, mogę Ci wręczyć medal! Dopiero teraz zauważyłaś, że jesteś pałkarzem i to się wiąże z ryzykiem, że można dostać tłuczkiem? Madison, nie wyolbrzymiaj, bo zaraz usłyszę, że przez moją nieobecność w ogóle te jebane wilkołaki znów się tu pojawiły, a Ciebie uderzył jakiś tłuczek - twardo i dzielnie nie wzruszył się na jej ciężko spadające łzy, obstając przy swoim. Och nie, nie da się złamać tak łatwo, nawet jeśli się ta drobna, biedna blondyneczka, zawsze okropnie ściskała mu serce, gdy widział ją smutną. Zupełnie jak po ostatnim balu. Ale nie, teraz doskonale wiedział, że to zwykły szantaż emocjonalny.
Lekko więc tylko, jakby gdzieś tam głęboko, dziwne uczycie krótko go zapiekło.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyWto 17 Wrz - 2:32;

Co prawda nikt nigdy nie obiecywał, że będzie łatwo, jednak Richelieu nie spodziewała się takich problemów w trakcie stosunkowo niedługiego stażu, jaki za sobą mieli, a już na pewno nie sądziła, że ich pierwsza kłótnia, która w końcu musiała kiedyś nadejść, będzie miała tak dramatyczny przebieg i poważne przyczyny, zakładając oczywiście, że z jej punktu widzenia u podstaw leżał fakt szalonego wyjazdu Rivera, a nie bzdury wypisywane przez plotkarski magazyn. Myślała, że będą się trochę spierać o to, że któreś zjadło ostatniego słodkiego rogalika na śniadanie albo o to, że zapomniało o jakimś dziwnym wydarzeniu w tylu miesięcznicy czy o jakąkolwiek inną głupotę. Madison nie podejrzewała chłopaka o egocentryzm i wiedziała, że jest niespokojną duszą, ale wydawało jej się, że zmieni trochę swoje przyzwyczajenia jeśli chodzi o kwestie niekonwencjonalnego podejmowania decyzji i będzie się ją chociaż w jakimś stopniu uwzględniał w swoich planach skoro zdecydowali się przenieść swoją znajomość na wyższy poziom. Najwyraźniej się przeliczyła.
Ciężko stwierdzić, które z nich rzucało bardziej gniewne spojrzenia i czuło się bardziej pokrzywdzone. Kanadyjka wpatrywała się w policzek Rivera, na którym pojawił się czerwony ślad, z miną taką, jakby usilnie się zastanawiała, skąd się wziął i jak to możliwe, że miało to związek z jej ręką. Przez chwilę przed oczami stanęła jej inna scena, w której napadała na Lailę i poczuła obrzydzenie do samej siebie. I choć czuła, że Quayle sobie zasłużył, to jednak nie był Lailą, na znajomości z którą kompletnie jej nie zależało. W pierwszym odruchu miała zamiar natychmiast go przeprosić, może nawet rozszlochałaby się wniebogłosy, przeklinając samą siebie i delikatnie dotykając policzka chłopaka, jednak jego palce zaciskające się w żelaznym uścisku dookoła jej nadgarstka w ułamku sekundy wymazały ten pomysł z blond główki, ponownie wypierając rozżalenie i zdumienie obezwładniającą irytacją i niepohamowaną złością.
- Tak? O co się proszę? – zapytała wojowniczo, dodatkowo unosząc podbródek i spoglądając na niego wyzywająco. Nie podobało jej się to, co i w jaki sposób mówił, spojrzenie, jakim na nią patrzył, ani zaciskające się coraz mocniej palce na nadgarstku, wywołując nieprzyjemne odczucia. Spróbowała uwolnić rękę, wykręcając ją lekko, jednak na nic zdały się jej próby, zwieńczone grymasem niezadowolenia i bólu. – Puść natychmiast. – zażądała szorstko, a jej głos nie miał już prawie nic wspólnego z pogodnym tonem, z którym kojarzyli ją wszyscy dookoła.
- Niestety list nigdy do mnie nie dotarł. Godzinne pożegnania? O czym ty w ogóle mówisz, najwidoczniej nie zasłużyłam nawet na trzy minuty! Nie wiem, może bałeś się, że może jeszcze nie daj Boże zachcę pojechać z tobą i cię dręczyć swoją obecnością! Och przepraszam, powiedziałam „z tobą”? Miałam oczywiście na myśli Ciebie i Teddrę, w końcu tacy jesteście nierozłączni, że to z nią spędzasz całe tygodnie, a ze mną nawet nie chcesz się pożegnać jak człowiek, już zupełnie nie wiem, dlaczego to nie z nią jesteś w związku tylko bawisz się w tę szopkę ze mną, najwyraźniej tylko siebie unieszczęśliwiając! – wykrzyczała, nie mogąc znieść ironii w jego głosie i powracając mimowolnie do tematu jej niezbyt pozytywnych relacji z przyjaciółką Rivera. Od razu też przypomniała jej się rozmowa z Marceline, która śmiała się, że zawsze myślała, że ta dwójka się zejdzie, powodując niemiły skręt żołądka. Nigdy nie myślała w ten sposób. Nigdy, aż do teraz, jednak w przeciwieństwie do Indianina, nie rzucała oskarżeniami na prawo i lewo.  Przez krótką chwilę korciło ją nawet, żeby zamachnąć się niezablokowaną ręką, by dobitniej wyrazić swoją opinię na temat godzinnego pożegnania, lekceważącego uśmiechu goszczącego na ustach chłopaka i aluzji zdobywania odznaki przez sypianie z nauczycielem, jednak z trudem się powstrzymała, pocierając palcami i próbując rozmasować uwolniony ostatecznie nadgarstek, na którym widniały ślady po uścisku Rivera.
- Czy ty w ogóle słyszysz jakie głupoty wygadujesz? – zapytała ostro, nie znajdując już słów do wyrażenia swojego absolutnego zaszokowania jego absurdalnymi teoriami. – Mówię ci to, bo gdybym wiedziała, że jest nauczycielem, w ogóle bym się nie wdała z nim w rozmowę. Ale jeśli bardziej podoba ci się wersja Obserwatora, to nie zapominaj, że było to jeszcze w okresie mojego życia, do którego nie masz prawa się przypieprzać, bo nie łączyło nas nic więcej. Dlaczego miałabym spać z kimkolwiek? Nie rozumiem, skąd takie podejrzenia i domysły, dlaczego wolisz wierzyć plotkom niż mnie? Na Merlina, przecież razem z twoją świętą bff poszłam prostować kręgosłup moralny dziewczynie, która zdradziła Filipa i teraz miałabym być hipokrytką? Teraz pewnie moje słowa uznasz za jakąś deklarację, śmieszne, właściwie cokolwiek powiem, zinterpretujesz to na swój sposób. – pomimo tego, że „hipokryzja” jest słowem miesiąca, a właściwie to chyba kwartału, Richelieu naprawdę daleko było od hipokryzji, dlatego też czuła się podwójnie pokrzywdzona przez los, który najwyraźniej ją karał za jakieś grzechy z poprzedniego życia. Siedziała na miejscu i czekała grzecznie, a jedyne co otrzymywała w zamian, to żądanie wyjaśnień romansu bądź romansów, które nie miały nigdy miejsca.
- Tak, wyobraź sobie, że to jest cholernie logiczne, bo to była Ślizgonka, a on jest opiekunem Ślizgonów, więc ma najwięcej do gadania. – dodała jeszcze na koniec, mając nadzieję na zamknięcie tematu nauczyciela. Faktycznie, tak się złożyło, że Morris prezentował się lepiej niż chociażby Howard, ale kiedy musiała naprędce zdecydować, do kogo wysłać szlabanowiczów, wybór wydawał jej się być oczywisty. – Och przestań pieprzyć trzy po trzy, bohaterze, dobrze wiesz, o co mi chodzi. A nie chodzi bynajmniej o ryzyko oberwania przeze mnie tłuczkiem, tylko to, że powinnam nie dopuścić do tego, by któryś z naszych zawodników oberwał. Ale się nie udało, zawiodłam, niestety nie potrafię się jeszcze rozdwoić, bardzo żałuję. I już nie chodzi o moje wydumane poczucie pokrzywdzenia, nie oczekiwałam nigdy, że w akcie męstwa rzucisz się i osłonisz mnie własnym ciałem przed tłuczkiem, po prostu potrzebowaliśmy cię. My. Reemy z Riverside. Nie jestem pewna, czy cię to interesuje, ale wygraliśmy. Ogólnie miło, że zapytałeś. – nie miała zamiaru wymuszać niczego szklącymi się oczkami ani uciekać się do szantażu emocjonalnego, a fakt bezustannie napływających do oczu łez tylko wzmagał irytację. Przecież ich nie chciała. Nie chciała się rozklejać przed Riverem, nie w takich okolicznościach. Jaka szkoda, że nie jest Tedem, ona po prostu wyzwałaby Indianina do Bludgera albo od razu przywaliła, podczas gdy Madison stała na środku tego dziwnego pomieszczenia, z zapuchniętymi oczami i morką twarzą, nie mając pojęcia czy powinna wyjść jak najszybciej czy kontynuować ową burzliwą konwersację.

matko boska i wszyscy święci, to jest dopiero prawdziwy elaborat! chyba powinna tylko stać jak ciapa i ryczeć, bo te dialogi zabierają strasznie dużo miejsca, sorka :c
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyWto 17 Wrz - 14:05;

Żadne z nich nie mogło się spodziewać, że pierwsza kłótnia, która nawet nie przyszła aż tak szybko, będzie jednocześnie tak poważna. Bo rzeczywiście, czy nie powinni zacząć od klasycznych przekomarzań na temat tego co będą robić, gdzie się udadzą, co zjedzą, albo kto ma racje na temat tak niepoważny, jak choćby przygody wybranych bohaterów w jednym z przedstawień czarodziejskich? Tymczasem ich pierwsza konfrontacja nie tylko dotyczyła spraw dość ważnych, to jeszcze miała bardzo gwałtowny przebieg.
Prawdopodobnie problem tkwił też w tym, iż River nigdy dotychczas nie musiał jakoś wielce uprzedzać o swoich szalonych planach. Jego rodzina była dość specyficzna i chociaż rodzice na pewno martwili się niekiedy o swych synów, to jednak byli Indianami, pozostawiali im pewną swobodę, uznając iż każdy jej potrzebuje by nauczyć się dokonywania właściwych wyborów. Oczywiście Madison stała wysoko na jego liście spraw istotnych, jednakże po prostu nie pomyślał, że powinien mimo wszystko postarać się z nią pożegnać. Ach, trzeba mu wybaczyć, młody był, dopiero się uczył na błędach!
Zamiast puścić jej rękę z choć odrobiną poczucia winy, ten z wielkim oburzeniem to uczynił, usłyszawszy jej ostry ton. Jakby kompletnie do niego nie docierało, że być może to ją boli i że być może nie powinien. Takie przemyślenia docierały do niego ze sporym opóźnieniem,  o ile w ogóle.
- Może i bym się pożegnał, powiedział chociaż słowo, ale Ciebie oczywiście akurat wtedy nie było! - Nie miał pojęcia, gdzie jego dziewczyna podziewała się w tamtej chwili, ale niestety nie dane im było się zobaczyć, a ponieważ decyzja o wyjeździe nie mogła czekać, rzucił wszystko, naskrobał parę słów i już go nie było!
- No, świetnie, wreszcie dotarliśmy do tematu Teddry – aż klasnął w dłonie, jakby realnie jej gratulował uczepienia się w końcu tego tematu. Prawdę powiedziawszy przytoczenie tu jej przyjaciółki było jak w pewnym sensie oczekiwany element. Aż dziwne, że dopiero po takim czasie została wspomniana. Niemniej jednak określenie jej, jako ewentualnej partnerki dla niego, wydawało mu się wprost śmieszne, dlatego nie mógł nie uśmiechnąć się, chociaż ten bezczelny uśmieszek zapewne nie był w tej chwili zbyt pożądany. Nie chodziło nawet o samo wyobrażenie, że miałby się z Tedem spotykać (który przecież był jak czwarty brat), ale i o świadomość, że by dowalić, Madison jeszcze ją przytoczyła w ów kłótni. Prawdziwy as w rękawie! Doskonale zdawał sobie przecież sprawę, że te dwie dziewczyny niezbyt pałają do siebie sympatią.
- Co ty w ogóle pieprzysz? Jasne, Ted jest moją przyjaciółką, i tak, w pewnym sensie jesteśmy dość nierozłączni. Tylko, że ty miałaś świadomość tego od samego początku, nim jeszcze zaczęliśmy się spotykać! Nie wiem w ogóle jak możesz ją tu mieszać i to w takim kontekście. – Litości, gdyby chciał być z Teddrą, to przecież by był. Natomiast stwierdzenie, iż unieszczęśliwia siebie poprzez bycie z Mads wydało mu się tak bardzo absurdalne, że tylko pokręcił głową z niedowierzaniem. Iście mu się to w głowie nie mieściło!
- Nie wdałabyś się z nim w rozmowę… jakoś, gdy już się dowiedziałaś kim jest nie przeszkadzało Ci to w dalszym utrzymywaniu kontaktu! Powiedź mi jak mam niby puścić płazem plotki, które mówią, że w czasie mojej krótkiej nieobecności, moja dziewczyna ma romans z nauczycielem, o czym gada nie tylko obserwator, ale i ludzie w szkole? Każda pogłoska ma jakieś źródło, o innych z Kanady takich rzeczy nie wypisują, tylko akurat o tobie. – Podsumował przedstawiając swój punkt widzenia. Dlaczego akurat o niej pisano takie rzeczy, czemu nie o Marceline? Dobra, może i Madison ostatecznie wcale nie spała z Morrisem, tylko, że może to była kwestia czasu? Zamiast uspokoić się pod wpływem jej zapewnień, miał przeczucie, że gdyby tylko nie było go jeszcze parę tygodni, czy nawet dni, Madison ostatecznie naprawdę miałaby więcej do tuszowania. Przestępując z nogi na nogę, nerwowo kręcąc się, zdejmując liczne, drewniane bransoletki i ponownie je zakładając, mimochodem słuchał dalszych słów dziewczyny, bardziej koncentrując się na tym, że być może swoim przyjazdem w ogóle jej przeszkodził.
- A może wolałabyś żebym nie wrócił? Nie musiałabyś się ze mną kłócić teraz, nikt by Cię nie pytał o te plotki, ba, mogłabyś śmiało je zrealizować. O ile rzeczywiście są tylko bzdurą. – Rzekł w końcu na chwilę ignorując jej wypowiedź o meczu i jaki to był potrzebny w drużynie. Pieprzyć, to jakieś pierdoły. Zatrzymawszy się, wpatrywał się intensywnie w zapłakaną blondynkę, czekając na odpowiedź. I chociaż widok ten mimo wszystko go ruszał, to wiedział, iż twardo musi obstawiać przy swoim. Jak prawdziwy mężczyzna. Brawo River!
- Super, gratulacje, widać jednak poradziliście sobie beze mnie – skwitował niedbałym niemal mruknięciem i wzruszeniem ramionami, tylko na moment wracając do jej słów o wygranej, nim ta jeszcze udzieliła swojej odpowiedzi. Super, wygrany mecz. No to od razu mu się humor poprawił, niech żyje Quidditch!
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyWto 17 Wrz - 18:24;

Richelieu nie znała się kompletnie na indiańskim wychowaniu ani nie wiedziała o zwyczajach indiańskich więcej niż przy okazji różnych spraw mówił któryś z braci, wiedziała jednak, że każdy z rodzeństwa Quayle na swój sposób jest indywidualistą i niczym kot, chodzi swoimi ścieżkami, nie tłumacząc się nikomu ani nie pytając o pozwolenie. Ona sama również postępowała podobnie, wynikało to jednak z tego, że jej rodzice najzwyczajniej na świecie nie przejawiali zbytniego zainteresowania jej poczynaniami. Powinna to rozumieć, jednak chyba właśnie ze względu na towarzyszący jej od zawsze owy brak obowiązku informowania kogokolwiek o czymkolwiek, mając kogoś potencjalnie zainteresowanego jej losem, czuła nieprzemożoną potrzebę bliskości z tą osobą, uzgadniania z nią wszystkiego, omawiania istotnych kwestii. Brzmi trochę jak choroba sieroca, ale proszę tego nie mylić! Po prostu zapełniała kolorowymi farbkami swój śliczny obrazek i nagle w pewnym momencie odkryła, że jeden z jego głównych elementów zniknął w tajemniczych okolicznościach, zostawiając ziejącą czernią pustkę. Reszta nie miała więc znaczenia, barwy przyblakły, tło się rozmyło.
Pewnie bodźce docierające do niej z zaczerwienionego nadgarstka były mocno stłumione przez adrenalinę huczącą w żyłach dziewczyny. Pewnie gdy już się rozejdą, odtworzy w pamięci całe zdarzenie jeszcze raz, ale i wtedy boląca ręka będzie niczym w porównaniu z rozdartym sercem i zranioną dumą. Zamiast zachować spokój, działała impulsywnie i dawała się sprowokować od samego początku, doprowadzając tym samym rozmowę do punktu zwrotnego, w którym wszystko toczyło się po równi pochyłej i nie miało prawa skończyć się dobrze.
- O przepraszam, że nie siedziałam na wycieraczce jak pies, pewnie byłam zbyt zajęta dawaniem dupy jakiemuś nauczycielowi! Naprawdę nie czepiam się, że wyjechałeś, nie zatrzymywałabym cię przecież, po prostu nie jestem w stanie uwierzyć, że a Afryce nie ma sów, kruków, strusiów czy jakiś innych jebanych zwierząt pocztowych! – oczywiście, że była w stanie zrozumieć to, że musiał szybko podejmować decyzję o wyjeździe, ale nie potrafiła zrozumieć jego tłumaczeń braku jakiegokolwiek pożegnania ani tego, że nie napisał ani jednego listu.
Ależ Madison wcale nie miała zamiaru czepiać się Teddry ani ich zażyłości, ani zniżać się do poziomu wytykania Riverowi nie wiadomo czego w każdej jego znajomości z każdą dziewczyną, nie będącą nią samą. Temat sam wypłynął w potoku jej słów, wyrażając jednocześnie ogromny żal, że w hierarchii ważności Rivera, nie stoi nawet w pobliżu jego ciemnoskórej przyjaciółki. I pomimo tego, że relacje Kanadyjek nie wyglądały zbyt przyjaźnie, tak naprawdę niechęć była tylko jednostronna, a niezbyt miłe odzywki i Madison wyrabiały poniekąd za reakcję obronną. Nie miała nic przeciwko Manseley, ale nie da przecież sobie na głowę wejść i cisnąć bez końca z niewiadomych jej powodów.
- Nie wiem, może po prostu ona pasuje do ciebie bardziej niż ja. – powiedziała cicho, nie mogąc nic poradzić na to, że głos jej się załamał, gdy wypowiadała tą okropną myśl. Nie potrafiła już dłużej uparcie się wpatrywać w rozgniewaną twarz Rivera i napotykać co chwila jego wściekłe spojrzenie, odwróciła głowę, wbijając wzrok w pierzaste boa, zaciskając jednocześnie dłonie na założonych ramionach.
- To jest nauczyciel, na Boga, przecież mam z nim kontakt, bo uczy w tej cudownej szkole. Piszą o innych, ale to nie ma żadnego znaczenia. A nawet jeśli pisaliby tylko o mnie, to pomyślałeś może o tym, że podczas gdy reszta Kanady jest hermetyczna i siedzi w swoim kręgu, ja
zalazłam hogwarckiej społeczności chociażby napadając na ich kochaną panią prefekt. To chyba wystarczający powód, by próbować mi zniszczyć życie plotkami, tylko o tyle, o ile inni je po prostu olewają, tak ty zaraz po powrocie traktujesz je jak kompendium wiedzy i świętą prawdę. Jak możesz wierzyć obcym ludziom, którzy mają uciechę z wywoływania afer, zamiast uwierzyć mi? Nie rozumiem czym sobie zasłużyłam na taki brak zaufania z twojej strony. – tak jak wcześniej wchodziła na coraz wyższe decybele i pokrzykiwała co chwila wymachując rękami, jakby to miało wzmocnić przekaz, tak teraz mówiła ciszej. Dobitnie, ale z pewną rezygnacją, jakby coś w niej pękało. Nie chciała, żeby jej wypowiedź brzmiała na zasadzie „to nie moja wina, to wszystko przez tą okropną Lailę Howett”, ale tak właśnie mniej więcej wyglądało to w głowie blondynki, która była przekonana, że to właśnie prefekta Puffu albo ktoś z jej fanklubu stoi za bzdurnymi oszczerstwami. Już miała dodać coś jeszcze, kiedy nagle River zaczął paplać o tym, że może wolałaby, żeby nie wracał, żeby mogła realizować bez przeszkód scenariusze Obserwatora, o ile jeszcze tego nie zrobiła. Miała wrażenie, że zaraz się pod nią ugną kolana. Wciągnęła ze świstem do płuc haust powietrza, jak człowiek, który znalazł się pod wodą i nie mógł oddychać. Tylko w przeciwieństwie do takiego człowieka, nie odczuła wcale żadnej ulgi.
- Naprawdę wierzysz w to co mówisz? Przecież gdybym nie chciała, żebyś wracał, nie czekałabym na ciebie. I poinformowała w jakiś sposób, bo nie widzę sensu w zdradach ani urządzaniu bezsensownych przedstawień. – ciąg dalszy jego wypowiedzi, jak i wcześniej wspominany przez nią mecz, wydały jej się być nagle bezsensowne. Całe to gadanie trenera o tym, że przyjechali po puchar i tylko to się liczy, całe to zamieszanie związane z rozgrywkami w jednym momencie przestało mieć najmniejsze znaczenie, liczyła się tylko jej prywatna tragedia i absurdalne powody, które doprowadziły ich do takiej sytuacji. – Po co to wszystko? Po co wysłałeś mi wesolutki list, jak gdyby nic się nie stało? Po co ściągnąłeś mnie tu, żeby teraz na mnie krzyczeć i oskarżać o jakieś idiotyzmy? – zapytała, ponownie przenosząc na niego spojrzenie i marszcząc przy tym brwi w konsternacji. Czuła się jak balon, który został przekłuty i zeszło z niego całe powietrze. A jeszcze kilka godzin wcześniej towarzyszyły jej zupełnie odmienne uczucia.
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyWto 17 Wrz - 19:32;

W chwili, w której River sięgnąłby po odrobinę chłodnego, zdrowego rozsądku, pewnie znacznie sprawniej dostrzegłby, iż w kwestii tajemniczego wyjazdu, zawinął. Wystarczyłoby, żeby tylko zastanowił się, jak on czułby się, gdyby to blondynka nagle wyjechała na miesiąc z powiedźmy, że Filipem, ani razu się w tym czasie nie odzywając. Problem jednakże tkwił w tym, że River jeszcze o tym niezupełnie pomyślał. Kiedy, to on zostanie sam, kiedy burzliwa atmosfera opadnie, kiedy rozłoży tą sytuację na drobne czynniki, nie policzek, a poczucie winy będzie go boleśnie piekło.
- To jebana Afryka, ludzie tam nie mają wody, a ty mówisz o sowach i krukach do wypożyczenia. To nie był kurort dla turystów z biurem pocztowym, a ja nie wziąłem swojej sowy. Nie, nie miałem jak napisać. – Bo naprawdę nie miał. W jego wiosce nie było żadnych ptaków pocztowych, jedyny miał tylko wódź i nikomu nie udostępniał. Inne wioski natomiast były kompletnie mugolskie. Znalezienie czarodziejów w Afryce wcale nie było sprawą aż tak łatwą. W pewnej chwili River zaczął się nawet zastanawiać, czy może ludzie obdarzeni magią nie wybudowali jakichś podziemnych bunkrów, w których mieszają, a które pozwalają im uniknąć tego cholernego słońca. Niestety nikt nie potwierdził jego teorii o podziemnym mieście, a raczej uznali, iż Kanadyjczycy mają coś nie tak z głową.
Jej cichy ton i kolejne słowa przyjął z ciężkim westchnięciem. Odwróciła wzrok zatrzymując spojrzenie  na jakimś nieokreślonym punkcie, więc i River porzucił dalsze jej obserwowanie, wykonując parę kroków po pomieszczeniu, przy okazji kopiąc jakieś śmieszne zielone buty, jakby ze stroju Piotrusia Pana, czy jakiegoś elfa.
- Tak, nie będę ukrywać, że z Teddrą łączy mnie więcej, że lubimy podobne rzeczy, że mamy to samo poczucie humoru i miliony historii, które po prostu razem przeżyliśmy. Tylko, że ona jest moim przyjacielem, a to z tobą chciałem być – wypowiedział te słowa również znacznie spokojniej, jakby łagodny ton blondynki podziałał na niego nieco uspokajająco. A przynajmniej nie czuł już potrzeby wydzierania się, bo jednak irytacja wciąż gdzieś tam pozostawała. Nie lubił tłumaczyć swojej relacji z Tedem, bo po prostu nie rozumiał insynuacji, czy pewnych komentarzy. Przeważnie, gdy słyszał coś na ten temat, żartował sobie, że jasne, że właściwie już planują ślub. Tylko, że w tym momencie te luźne komentarze nawet nie nasuwały mu się w myślach, czuł jeszcze zbytnie rozdrażnienie całą tą niepotrzebną aferą.
- Nie traktuje tego jako kompendium wiedzy i nie chodzi o brak zaufania. Spróbuj zrozumieć moje położenie, przecież Ci tłumaczę, że kiedy mnie tu nie było, a pierwsze co widzę po przyjeździe to kontrowersyjne plotki, to chyba całkiem logiczne, że próbuje się dowiedzieć prawdy? – Tu zatrzymał się na moment, mówiąc z naciskiem, by wreszcie zrozumiała dlatego zachował się tak a nie inaczej. Być może powinien był załatwić to wszystko spokojniej i przede wszystkim ograniczając się do pytań, jednakże emocje w nim wrzały, a co się z tym wiązało, miast pytać, po prostu oskarżał. Oskarżał i czekał na odpowiedź. Na przyznanie się do win, bądź obronę.  
- Właśnie to próbuję ustalić, zrozumieć, czy rzeczywiście w ogóle tu czekałaś – odparł na jej słowa, acz nie poświęcając jej przy tym uwagi, bo na moment odwrócił się w stronę stolików z jakimiś dodatkami, niby to z zainteresowaniem oglądając plastikowe łuki, których to jednocześnie jakby w ogóle nie dostrzegał. Słowa, a dokładniej ostatnie pytania Madison, skłoniły go do tego, by ponownie się obrócić, by dokładnie na nią spojrzeć. Odgarnął plączące się włosy, myśląc o tym, jak potoczył się dzisiejszy dzień. Gdy jeszcze pisał do niej wiadomość nie miał pojęcia o plotkach. Z drugiej strony, nie chciał odwoływać tego spotkania nawet, gdy już o nich usłyszał.
- Żeby wyjaśnić i sprawdzić, czy jest co wyjaśniać. Żeby przekonać się, czy dobrze było już wrócić, czy może nie zrobiłem tego za późno, albo za wcześnie.  Żeby Ci powiedzieć co przeczytałem, żebyś mi na to odpowiedziała. Naprawdę, przepraszam, że nie udawałem jak jeden ze znajomych, że niby nic się nie stało i że wyraziłem tym jakiekolwiek zainteresowanie. – Bo jak rozumiał, powinien był od razu założyć, że to na pewno tylko plotki i machnąć na to ręką, w ogóle nie poruszając tego tematu? Ups. Niestety, trochę bardziej go to zainteresowało i niestety nie mógł, ani nawet nie chciał tego wszystkiego przemilczeć. - Tak się czasem dzieje jak ktoś przestaje być tylko znajomymi – rzucił ostatni komentarz, wyjaśniającą jego zainteresowanie ów sprawą. No tak, gdyby byli tylko znajomymi pewnie jak reszta ludzi z Kanady najzwyklej przemilczałby ten temat. Stety, niestety, bardziej go to dotyczyło i co za tym idzie, wywoływało znacznie większe emocje.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptyWto 17 Wrz - 22:27;

Może było tak, jak mówił River, może faktycznie nie miał możliwości dania znaku życia, ale cała ich kłótnia praktycznie opierała się na bezustannym podważaniu wzajemnych wypowiedzi i kwestionowaniu ich prawdziwości, dlatego też Madison nie chciała wierzyć w to, że w całej wiosce pełnej uprzejmych ludzi, którzy przyjęli pod swoje dachy dwójkę podróżników, nie było żadnego środka komunikacji ze światem.
- Chujowych czarodziei sobie znaleźliście w tej Afryce. – burknęła tylko, nie mając zielonego pojęcia o niemiłym wodzu, który nie był łaskaw udostępniać swojego pocztowego ptaka ani nie wiedząc, że większość Czarnego Lądu zajmują mugolskie wioski. Może czarodzieje pochodzący z tamtych terenów byli na tyle mądrzy, że się wynieśli i osiedlili w przyjaźniejszych warunkach?
Odwróciła wzrok i nie zdziwiła się, że Quayle uczynił to samo, jednak jego ponowne kręcenie się po garderobie i grzebanie w teatralnych przebraniach i dodatkach odczuwała niemalże jako zniewagę, wyglądało to zupełnie tak, jakby jej osoba, jak i ich rozmowa, przestała go wystarczająco interesować, żeby poświęcić jeszcze trochę uwagi.
- Najwyraźniej to z nią chcesz przeżywać następne miliony historii, a nie ze mną. Tak tak, ona jest twoim przyjacielem, a ze mną chciałeś być. Właśnie. Chciałeś. Zastanów się może czego chcesz teraz. – oho, stąd już niedaleko do dramatycznych słów „zróbmy sobie przerwę” czy „potrzebuję czasu”. Nie te wypowiedzi krążyły po Madisonowej głowie i choć w obecnej sytuacji może nie dawała tego po sobie poznać, gdzieś tam w środku skrycie liczyła na to, że nie usłyszy niczego w tym stylu w odpowiedzi. Co prawda oboje już w pewnym stopniu ochłonęli, a przynajmniej nie zdzierali gardeł, jakby siła głosu równała się z siłą argumentu, jednak ich wypowiedziom wciąż daleko było do łagodnych czy pokornych.
- To wygląda zupełnie inaczej, postaw się na moim miejscu. Znikasz bez słowa, wracasz po kilku tygodniach i zamiast choć trochę się ucieszyć, że się widzimy, już na wstępie na mnie warczysz i rzucasz idiotycznymi oskarżeniami zamiast zapytać na spokojnie, a cokolwiek powiem, bierzesz to za kłamstwo i nawet nie zwracasz uwagi na to, jak mnie tym wszystkim ranisz, tylko zapędzasz się coraz dalej i mnie obrażasz. Czy tak właśnie powinny wyglądać poważne rozmowy? – dobre było to, że nie próbował udawać, że wszystko gra, jeśli coś go wyraźnie dręczyło, jednak w tym wypadku jego teorie spiskowe były niedorzeczne, a rozmowa przypominała raczej rozprawę sądową, z tą różnicą, że nie ważne co powiedziała Madison, River i tak uznał ją za winną i każde jej słowa odbierał jako przyznanie się lub próbę ukrycia prawdy.
- Dlaczego więc próbujesz to ustalić przy pomocy plotkarskiego magazynu zamiast porozmawiać z którąś z osób, z którymi spędzałam cały ten czas i które znają mnie jak własną kieszeń? – zapytała, odruchowo ścierając po raz kolejny mokre policzki i wodząc za nim spojrzeniem, kiedy błąkał się po pomieszczeniu i kiedy w końcu postanowił się odwrócić i zostawić w spokoju rekwizyty do szkolnych przedstawień. Oczywiście do przewidzenia było to, że Quayle nie uzna na przykład Marceline za wiarygodne źródło informacji, bo przecież dziewczyny przyjaźniły się i River pewnie spodziewałby się, że nawet gdyby Kanadyjka coś wiedziała o ewentualnych romansach Madison, nie powiedziałaby zbyt wiele, jednak nie wszyscy w drużynie darzyli Richelieu aż taką sympatią, żeby być w zmowie milczenia i kryć jej tyłek. – Nie chodzi o brak zainteresowania, tylko po prostu wiedzą, że to kompletne bzdury i znają mnie na tyle, żeby wiedzieć, że nie zrobiłabym czegoś takiego. – nie oczekiwała machnięcia ręką i zostawienia tematu, żeby żył własnym życiem, ale również takie akty braku zaufania przeszły jej najśmielsze wyobrażenia. Kto jak kto, ale to właśnie on powinien wiedzieć, że Obserwator wymyślił stek głupot na jej temat, a reszta znajomych mogłaby sobie powątpiewać i z kpiarskimi uśmieszkami rzucać jakieś dziwne aluzje. Taki obrót spraw był zaskakujący. Nieprzyjemny. Bolesny.
- Może mi jeszcze powiesz, że żałujesz. – po raz kolejny ściszyła głos, schodząc już prawie do szeptu. Zaschło jej w gardle, oczy ponownie ją zapiekły, a w głowie pojawiła się czerwona lampa alarmowa, sygnalizująca, że nie powinna tego mówić, że tego już za wiele. Ale było już za późno i nie mogła cofnąć swoich słów, ani tych, ani innych wypowiedzianych tego dnia, ani tych pojawiających się za pośrednictwem Obserwatora.
Powrót do góry Go down


River Quayle
River Quayle

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 29
Czystość Krwi : 75%
Galeony : 279
  Liczba postów : 420
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5479-river-quayle#159453
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5483-rzekowa-sowa
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7165-river-quayle#204302
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Administrator




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptySro 18 Wrz - 10:14;

Kompletnie nie skomentował jej wzmianki na temat Afrykańskich czarodziei. Prawdę powiedziawszy na pewno mógł się bardziej postarać w szukaniu dostawców poczty. Tylko, że no właśnie, gdy w pierwszej chwili odkrył, że to może nie być takie proste, przekładał dalsze poszukiwania na następną chwilę. Czasem kogoś zapytał, czy czasem nie ma sowy, a że zawsze spotykał się z negatywną odpowiedzią, uznał, że nic nie jest w stanie poradzić. Chyba rzeczywiście większość czarodziei opuściła ów kontynent przenosząc się w nieco bardziej sprzyjające rejony, chociażby czy to na zupełną północ, czy na południe Afryki, gdzie życie nieco inaczej wyglądało.
W istocie River podenerwowany całą tą trudną sytuacją przeglądał rekwizyty teatralne, by zająć czymś ręce. Chłopak w normalnych sytuacjach wiecznie musiał się czymś bawić, przestępować z nogi na nogę, kręcić się, gadać, natomiast kiedy atmosfera była znacznie gęstsza, jakby ów pragnienie do robienia czegokolwiek, jeszcze bardziej się nasilało. Zapewne  nawet do głowy nie przyszło mu, iż blondwłosa odbiera to jako zniewagę, jako znak, iż dalsza dyskusja go nie interesuje, że rzekomo woli zająć się jakimiś bibelotami.
Już chciał przytoczyć, iż zapewne nigdy nie uda mu się równo podzielić czasu między nią, a Teddrą i zawsze któraś ze stron będzie się czuła poszkodowana, czego najzwyczajniej w świecie nie chciał. Poza tym, gdyby to tylko z ciemnoskórą chciał przeżywać milion kolejnych historii, nie poświęcałby w ogóle czasu dla Madison, a tak źle to przecież wcale nie było! Jednakże wszystkie te złote słowa, które już chciał wypowiedzieć, magicznie zniknęły, gdy blond włosa rzekła, iż jedynie chciał z nią być, a że nie wie, czy nadal chce. Butny nastrój wciąż go obezwładniał, a zdolność chłodnego i logicznego myślenia, nadal była odległa, jak Afrykański kontynent, który niedawno porzucił. Rozgorączkowany emocjami, szybko doszedł do bardzo kontrowersyjnych wniosków.
- Tak. Wiesz co, wydaje mi się, że oboje się powinniśmy nad tym teraz zastanowić. – Rzekł teoretycznie zupełnie pewien swych słów, krzyżując ręce na klatce piersiowej i przy tym patrząc na Madison, która przecież powinna mu w tej chwili przyznać racje, bo na pewno i ona tak spoglądała na ich relację. Kłótnia, która między nimi wyniknęła, była jak huragan powodujący zupełnie zniszczenie, River natomiast uznał, że to moment, w którym powinni się zastanowić, czy chcą w ogóle odbudować to miasto, skoro istniało zagrożenie kolejną taką katastrofą.  Może mieli zbyt wybuchowe charaktery uniemożliwiające stonowane dyskusje?
- Najwyraźniej nie dorośliśmy do poważnych rozmów, albo po prostu nie potrafimy ze sobą rozmawiać. I bardzo się ucieszyłem, że mogę Cię zaraz zobaczyć, tylko, że ta radość utrzymałaby się trochę dłużej, gdybym nie musiał czytać i słuchać takich plotek – mruknął znów jakby bardziej podirytowany tym, że wałkują od nowa swoje punkty widzenia, kompletnie nie potrafiąc ich połączyć i dojść do porozumienia. Swoją drogą, River był całkiem niezłym zazdrośnikiem. Potrafił drobne plotki rozdmuchać w prawdziwą aferę, uparcie obstając przy swoim i jakby niezupełnie słuchając co blondynka ma do powiedzenia. Bo jak to tak, żeby o jej dziewczynie wypisywali takie rzeczy w tej okropnej gazecie? I chociaż miał ochotę znaleźć tego obserwatora i mocno mu przypieprzyć, to jednocześnie cały czas miał w głowie myśl, która podpowiadała mu, że Madison zrobiła coś, że właśnie takie, a nie inne rzeczy napisali. To wszystko musiało mieć jakieś uzasadnienie i był absolutnie pewien, że jednak o czymś mu nie mówi. Że nawet jeśli nie przespała się z nauczycielem, to na pewno, ktoś ją przyłapał na flircie z nim. Ta myśl zupełnie nie dawała mu spokoju i tłumaczenie się złośliwą Lailą było dla niego totalną ucieczką od problemu. Dlatego, nie potrafił słuchać teraz słów Madison i wierzyć, że takie tam nic się nie wydarzyło. Niestety buzujące emocje podpowiadały mu bardzo niepokojące obrazy.
- Bo nikt, poza tobą i oczywiście naszym świetnym profesorem nie wie, co rzeczywiście się tam działo – skwitował jej pomysł, by zapytał znajomych o relacje Kanadyjki z Anglikiem. A cóż mogłaby Marceline, czy Filip wiedzieć na temat tego, co działo się za zamkniętymi drzwiami? Prawdę powiedziawszy ten pomysł wydał mu się wprost absurdalny. Otóż, gdyby to on zdradzał (i to z przełożonym!), to na pewno nie chodziłby i nie chwalił się dookoła, co to robił. Chyba. Wszakże bywał troszkę gadatliwy.
Może powiesz mi, że żałujesz?
River wsunął ręce do kolorowych spodni, lekko wzruszając ramionami z niby to obojętną miną. Przez gardło by mu nie przeszło, że żałuje, ale teraz już nie był niczego pewien. Awantura jaką sobie zaserwowali, wyprała go z jakichkolwiek pewności adekwatnie ich związku. Oczywiście, że czas który razem spędzili był wspaniały i było mu z nią naprawdę dobrze. Tylko, że właśnie to spotkanie uświadomiło mu, że nie potrafią dojść do porozumienia, a dodatkowo wcale nie jest pewien czy on jej w ogóle ufa. Poza tym, czy takie kłótnie były normalne?! Jego milczenie prawdopodobnie było jednym z najgorszych co mógł zrobić w tej jakże niewygodnej atmosferze. Niestety nie potrafił nic powiedzieć, ani zaprzeczenie, ani potwierdzenie nie były w stanie przejść mu przez gardło. Nie dzisiaj.
Powrót do góry Go down


Madison Richelieu
Madison Richelieu

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : metamorfomagia, rezerwowy pałkarz
Galeony : 1827
  Liczba postów : 706
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5525-madison-chloe-richelieu#160262
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5528-madisonowa-sowa#160270
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7198-madison-richelieu
Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 EmptySob 21 Wrz - 23:50;

Może gdyby Richelieu była mniej rozemocjonowana i spojrzała na wszystko odrobinę chłodniej, stwierdziłaby, że nieco nadmierna w porównaniu do przeciętnego człowieka ruchliwość wcale nie odbiega od Riverowej normy, jednak w trakcie ich spotkania jej humor, jak i nastawienie uległo całkowitej przemianie. Wszystko wpadło w ponure barwy szarości, minione zwycięstwo pierwszego meczu rozgrywek zdawało się być odległe i kompletnie nieistotne, cały świat był nastawiony przeciwko niej, Quayle chciał ją zniszczyć swoim zachowaniem, a jego słowa cięły głębiej niż ostre miecze. Jej zresztą również, bo ilekroć kończyła zdanie, w ułamku sekundy dopadała ją świadomość, że należało się ugryźć w język. Ale robiła to znowu. I znowu. I znowu. Nie potrafiła przestać wypowiadać na głos wszystkich tych jadowitych i idiotycznych myśli, które tak naprawdę wcale nie krążyły od dawna w jej głowie, tylko pojawiały się na bieżąco z prędkością światła. Jakby to nie były jej myśli, tylko podszepty jakiegoś złośliwego głosu, który chciał zrujnować wszystko od początku do końca, nie tylko niczym niszczycielski huragan zmieść sielankowe miasto, ale dodatkowo wypalić wszystko do samej ziemi i na koniec posypać solą.
Wiedziała o Teddrze doskonale, wiedziała od samego początku i nie miała nic przeciwko, przecież nie byli jedną z tych parek, które trzymają się za rączki 24/7 i są na jednej wiecznej niekończącej się randce, nie widząc poza sobą świata. Potrafili dzielić swój czas i wychodziło im to całkiem dobrze aż do niedawnego wyjazdu Rivera. Madison nie była zazdrosna o dziewczynę jako o rywalkę, która potencjalnie mogłaby zająć jej miejsce, tylko najzwyczajniej na świecie była zazdrosna o to, że w pewnym momencie to właśnie ciemnoskórej było dane spędzać czas u boku Indianina, a jej nie. Chociaż zupełnie abstrahując od tej kwestii, w głowie blondynki jakiś czas temu już pojawiła się myśl, że może nie spełnia oczekiwania Rivera bądź go nudzi i dlatego się od niej oddala. I o ile wcześniej owe wątpliwości rozwiała Marceline, tak teraz powróciły ze zdwojoną siłą, cisnąć się natychmiast na usta.
Gdy usłyszała nieprzyjemnie oschłą wypowiedź, pokręciła przecząco głową tak gwałtownie, że kilka pasm włosów opadło na jej twarz. Odgarnęła je za uszy, walcząc z narastającym palącym uczuciem w gardle. Miała wrażenie, że w ciągu zaledwie paru chwil spełniają się jej najgorsze obawy i gdy tylko pomyśli „tylko nie to, tylko nie to”, jakiś tajemniczy byt niematerialny obserwujący ją z góry i mający uciechę z jej nieszczęść, oświadczy radośnie „mówisz i masz, have fun”.
- Myślałam, że z mojej strony wszystko jest jasne. – powiedziała ledwie słyszalnie, wpatrując się w chłopaka, jakby mówił do niej w jakimś obcym, egzotycznym języku. Czekała na niego. Czekała, pomimo tego, że każdy następny dzień był udręką, jeszcze gorszą od dnia poprzedniego, a najgorsza była niewiedza odnośnie tego, ile jeszcze takich dni nastanie. Czekała, więc jej zależało. To musiało być jasne. Cóż, najwyraźniej się myliła. Teraz już sama nie wiedziała, co powinna sądzić. Czuła się zagubiona jak małe dziecko w nieznanej wielkiej metropolii. – Byle szybko. Nie chcę następnych tygodni niepewności. – dodała, po czym zacisnęła usta w wąską kreskę, słysząc jak River ponownie nawiązuje do plotek rujnujących jego radość ze spotkania, jednak postanowiła nie mówić już nic więcej. Wyraziła swoją opinię kilkakrotnie, co odniosło zresztą dość ubogie lub wręcz żadne efekty, dlatego nie było sensu w powtarzaniu się ani usilnym próbowaniu przekonania chłopaka co do swoich racji. Oboje byli zbyt wzburzeni, by rozmawiać racjonalnie, a już brakowało jej sił, by kłócić się dalej.
Cofnęła się o krok. Gdyby wiedziała, kto jest obserwatorem, zrobiłaby z nim porządek w kilka chwil. Łaknący afer niewyżyty pod kątem dramatyzowania i podbarwiania reporter był katem jej szczęścia i autorem katastrofy. Następne ostre słowa, znowu o romansie z nauczycielem. Madison przygryzła dolną wargę tak mocno, że w ustach poczuła metaliczny smak krwi.
Wymowne milczenie i zupełnie lekceważące wzruszenie ramionami było nawet jeszcze gorsze od złośliwych tyrad czy oskarżycielskich krzyków. Było najgorszą możliwą karą, jaką mogła otrzymać w chwili obecnej, kiedy atmosfera była tak gęsta, że Kanadyjka aż miała wrażenie, że ma trudności z oddychaniem.
- Byle szybko… - powtórzyła cicho, cofając się o następny krok. Patrzyła jeszcze na Rivera przez krótką chwilę, zanim wzrok kompletnie się jej rozmył za sprawą nowej fali łez.
Kilk, klik, klik. Odwróciła się na pięcie, siląc się na względne opanowanie i ruszyła w stronę drzwi. Dopiero gdy znalazła się za nimi, poza zasięgiem wzroku chłopaka, otarła wierzchem dłoni oczy. Klik, klik, klik. W stronę wyjścia z zamku, by wydostać się na zewnątrz i zaczerpnąć powietrza, które ukoi nieznośne uczucie duszności. Nie wiedziała, czy Quayle jest dalej w garderobie czy już również ją opuścił, ale nie chciała sprawdzać. Po przejściu paru kroków puściła się biegiem, nie oglądając się za siebie, by uciec jak najprędzej.


zt x 2 chyba!
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Garderoba teatralna - Page 6 QzgSDG8








Garderoba teatralna - Page 6 Empty


PisanieGarderoba teatralna - Page 6 Empty Re: Garderoba teatralna  Garderoba teatralna - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Garderoba teatralna

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 10Strona 6 z 10 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Garderoba teatralna - Page 6 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Skrzydlo zachodnie
 :: 
drugie piętro
-