Tuż przy szkolnym teatrze, znajduje się niewielki pokój niegdyś służący za garderobę dla aktorów. To właśnie tutaj osoby występujące na scenie, przebierały się do występów. Także to właśnie tutaj trzymano kostiumy, a także zasiadano przy stolikach z lustrami, poprawiając swoją charakteryzację. Kiedy szkolny teatr podupadł, miejsce to przestało być odwiedzane. Pozostały tu jedynie wieszaki pełne wiekowych, teatralnych kostiumów, czekając na lepsze czasy Hogwarckiego teatru. Z pokoju tego jest także bezpośrednie przejście do teatru, tuż przy jego scenie.
- Dlaczego? - zapytała, śmiejąc się gorzko. Śmiała się przez dobrą chwilę, śmiała się z beznadziejności swojej sytuacji, rozpaczliwie, nie mogąc tego znieść, nie dziś. - Po prostu, przyszłam tu, coś mnie wiodło, nie wiem - odparła. Przechadzała się po wnętrzu, dotykając kolejnych strojów, wzbijając drobinki kurzu w powietrze. W końcu zaczęła kaszleć i wiedziała, że musi stąd wyjść, czuła, musiała wrócić do siebie, tak. - Nie będę przeszkadzać więcej. Mam nadzieję, że następnym razem spotkamy się przy lepszej okazji - powiedziała, a potem wyszła z pomieszczenia.
Samotna wędrówka po Zamku, chęć przyjrzenia się jego ścianom, grubym, kamiennym murom, zbrojom, gobelinom, obrazom. Wszystkiemu, tylko nie ludziom. Robić cokolwiek, byle nie musieć rozmawiać z uczniami twierdzącymi, że jest takim wspaniałym nauczycielem i człowiekiem, z radą pedagogiczną, nawet z postaciami z obrazów. Uciec od gwaru, uciec od tej radości i przekonania, że jego śmiech jest szczery, że ma ochotę z nimi przebywać i żartować. W rzeczywistości chciał gdzieś w głębi ich wszystkich pozabijać i uciec daleko, najdalej jak się da. Ale pewnie znaleźliby go posłańcy szatana i znów wtrącili do piekła, a jego znów trawiłyby piekielne płomienie. Zamek był przynajmniej pod tym względem bezpieczny. Można było tu zostać, nawet wśród głupich ludzi. Nic nie zmieniło się zbytnio od jego nauki i korytarze tak samo jak wtedy poprowadziły go w stronę części teatralnej, miejsca, w którym kiedyś najczęściej bywał, do którego potrafił dojść zewsząd z zamkniętymi oczami. Zagłębił się w garderobie, nawet zamknął za sobą drzwi. Idealne miejsce; nikt nie powinien poczuć nagłej potrzeby odwiedzenia go, było też klimatyczne. Kiedyś Dante często się w nim zagłębiał. Pamiętał to. umówiony wątek
Idealne dni się skończyły, znów świat się kręcił.. nie tylko wokół heroiny. Obracał się, wirował, wesoło tańczył z iskierkami pochodni na korytarzach, którymi szła. Naleigh czarowała dziś szerokim uśmiechem wywołanym przez nową strzykawkę, z której wypływała wprost do żył tęcza, wywołując mnóstwo wspomnień. Tak dawno.. Zapomniałaby prawie jak to jest. Jak się żyje z całym tym gównianym plecakiem na plecach. Było cudownie. Było, jest i będzie. Małe stopy uwięzione w ubłoconych glanach prowadziły ją prosto do miejsca, gdzie nikt nie przebywał, garderoba teatralna zawsze była pomijana w trakcie wymieniania obsady. A przecież.. pełniła tak istotną rolę. To tam ludzie przeistaczali się z siebie w bohatera, zmieniali twarz, lepili z gliny nową tożsamość. To dlatego kochała przebywać wśród sterty ubrań, zamknięta od reszty, sam na sam z euforią. Ktoś wchodzi, drzwi się cicho zamykają. W pierwszej chwili nikogo nie zauważyła, dopiero potem zmroził ją widok mężczyzny stojącego naprzeciwko. Skądś pamiętała burzę włosów i błyskawice w jasnych oczach. Szał, obłęd, szaleństwo. - Szaleńcy nie są częstymi gośćmi w Hogwarcie - rzekła, przekręcając śmiesznie głowę lekko na bok, wpatrując się intensywnie w znajomą sylwetkę. - My tu po prostu mieszkamy.
Ciągnęła Davida przez cały Hogwart. Do wierzy gryffindoru nie będzie go ciągnęła... Jej sypialnia może być trochę niebepiecznym miejscem... Kto wie do czego mogłoby dojść? Pokuj Życzeń był zajęty... tuż przed balem widziaął jak wchodziłą tam jakaś rozchichotana para... Więc zostala tylko opuszczona garderoba. Nic nie mówiąc wciągnęła chłopaka do srodka. Zamknęła drzwi i dalej nic nie mówiąc zacząła przebierać w wieszakach. W końcu wzięła jakaś sukienkę i poszła się przebrać. -Sprubuj podgladać, a źle skonczysz.- powiedziała zanim zamknęła się w przebieralni...
Znaleźli się w Garderobie. Nigdy tu nie był. Jakoś go tu nie ciągnęło. Po drodze papieros wyrzucił na podłogę a potem gdy byli już przy zakręcie przywował go różdżką. On tu prowadzi porządki potem będzie to sprzątał. Papierosa wyrzucił w Garderobie przecież tam nie chodził. -E tam chyba nie zabijesz mnie co Elenko? I zamykając oczy wychylił głowę gdzie dziewczyna się przebierała. Nic nie zobaczył zresztą miał troche rozumu. David gdy był młodszy był uznawany za fajnego chłopaka ale troche "jebniętego". Teraz tak nie jest. Teraz szuka długiego związku nie jak to kiedyś go traktowano przelizać się i koniec. -Co ubrałaś? [napisz co i jak wyglada ;d.]
Uśmiechneła sie pod nosem słysząc pytanie czy go nie zabije. -No nie wiem... jak zasłużysz...- odpowiedziała takim tonem, ze było słychać, czy zartuje, czy nie. Szybko ściągnęła brudną suknię i wyżuciłą ja z przebieralni gdzieś na podlogę... nie wykluzone też, ze trafiła na głowę Davida, ale to akurat mało ja interesowało. Wyszła z kabiny i przejrzała się w ogromnym lustrze. sukienka ktorą wybrała lezała bardzo dobrze, choć nie aż tak switnie jak te zyta dla eleny na miarę. Wąż i smok, ktore "spały" na jej plecach, teraz platały powoli jej prawe ramię... Uwielbiała ten tatuaż. -To.- odpowiedziała na drugie pytanie mężczyzny. Usiadła w wygodnym fotelu pod jednym z wieszaków i spojrzała na swojego toważysza. -Dawno cie nie widziałam. Czyżbyś podioł pracę w tajemnicy przed uczniami?- spytała z braku lepszego tematu.
-Jestem woźnym od dawna. Może mnie unikałaś? Szkoda że bal się skończył... -Tańczyłaś z kimś dziś bo ja nie. Zrobisz mi przyjemnośc i zatańczysz ze mną jeden taniec? David dawno się dobrze nie bawił ale dziś nie miał ochoty robić tańca zjebańca tylko zatańczyć jak chłopak dziewczyną. Poprawił swoją czapkę i mimo że nie lubił stylu ubierania Eleny bardzo ją lubił i bardzo mu się podobała. Ale to chyba nie zauroczenie. Jak narazie.. Oby się dobrze skończyło.
-Nie miałam okazji... z resztą przy tym co oni tam grali... nie dało sie tańczyć.- odpowiedziała. Gdy chłopak poprosił ja o taniec wstała i podeszła do wielkiego gramofonu. Nakręciłą go i puściła jakąś płytę. Z wielkiej tuby zaczęły płynąć Spokojne i rytmiczne nuty fortepianu, skrzypiec i harfy. Wiedziała, ze david nie lubi takiej muzyki, ale ona ją lubiała i jeśli chciał z nią tańczuć to musiał sie dostosować. Podeszła do niego i położyla u lewą rękę na jego prawym ramieniu, a swoją prawą ręką chwuciła jego lewą dłoń. I zaczeli tanczyć. Powli, tak zeby chłpak mógł się wczuć. -Ja cię wcale nie unikam... To ciebie nigdy nigdzie nie ma.- powiedziałą patrząc mu w oczy...
-Co prawda to prawda. Gdy spojrzała mu w oczy zrobił zeza. Muzyka fakt nie była najlepsza ale przecież przy rapie się nie tańczy. Przysunął dziewczynę bliżej siebie. Romantyczne miejsce naprawde stara garderoba gdzie troche śmierdziało stęchlizną. A i mole chyba robiły swoje. Popatrzył na Elenę ale nie zauważył żadnych śladów moli. Może wiedziały że to będzie coś wyjątkowego i zostawią ją na tą okazję a potem zjedzą ją. David nie lubił swiąt ale lubił dawać prezenty jak i je otrzymywać. Do swoich rodziców wysłał ciekawe prezenty a swojego brata którego mało lubił też napewno uszczęśliwił. -Życzyłem Ci wszystkiego najlepszego? Jeżeli nie to najlepszego.
Byo milo i sympatycznie, ale Elena dalej nie traciła czujności. Gdy chłopak przyciągnął ja bliżej tylko się uśmiechnął. Niby nic, ale i tak coś się za tym kryło... Ale nie ważne co. Elena też nie lubiła Świąt, ale umielbiala bale, dlatego została w szkole na święta. Rodzicom tylko wysłaął jakieś drobiazgi, a sama dostała kolejne kolczyki do kolekcji... i list od matki przypominający o tym, ze musi szybko znaleźć narzeczonego... Masakra. jej czarne jak węgiel oczy dalej wpatrywały sie w chłopkaa. -Już mi życzyłeś. A ja ci zyczę tego samego.- odpowiedziaął z szerszym usmiechem. Nie wiedzieć czemu dziewczyna miała wspanialy chumor... tak jak dwa lata temu, gdy jechali do Londynu...
Muzyka powoli się kończyła. Ale było bardzo przyjemnie. Elena była chyba zbyt nerwowa i bardzo źle nastawiona na chłopaków. Dlatego David był teraz bardziej kolegom a przyjacielem nie można być bo po przyjaciołach zaczynają się związki. Nawet gdyby David bardzo chciał to Elena i tak szybko by mu pokazała kto tu rządzi. -Elena... Ale jednak się rozmyślił nic nie powiedział tylko głową machnął.
Tak... muzyka się kończyła. Ale tak jej jakoś dobrze było... Nagle chłopak wypowiedział jej imie jakby chciał cos powiedzieć po czym machnąl glową jakby się rozmyslił. -Tak?- spytała hipnotyzując go tymi swoimi czarnymi oczętami. Uuu... Elena zaczynała się bawić, nie dobrze... ale moze nie wyczuje? Swoja drogą, sam nie wiedziaąl, czy teraz zamiast sie bawić, pozwoli mu na więcej niż innym chłopakom. Był taki miły i wgl... kto wie. Kołysali się dalej delikatnie w rytm muzyki, która już się skończyła... gdyby teraz ktoś wszedł, bógłby sobie coś pomysleć, ale przecież tutaj nikt nie chodził...
Patrzał jej głęboko w oczy jakby w nich tonął. Jakby mówiła mu przez nie że chce coś innego gdzie indziej i w ogóle. -Nic nic.. Muzyka się skończyła już nie grała mimo wszystko tańczyli. A David przyciągnął ją jeszcze bardziej tak że teraz tańczyli przy sobie jak stopieni. Już chciałby zmienić białą koszulkę. Bo nie lubił tego za bardzo. Niestety nic tutaj nie było w jego typie. Tańczać tak bez muzyki wtopił swoje palce w jej włosy. Było dziwnie bo z jednej strony tak z drugiej nie. Ciężko było określić jego uczucia w tej chwili.
Ojejku, jejku... David, wczowam się w sytuację, uważaj... Elena dalej hipnotyzowała... -No powiedz...- szepnęła ksamitnym głosem. Chłopak wplutł palce w jej włosy... A ona wyswobodziła swoją prawą dłoń z jego lewej dłoni i przejchala nią dalikatnie po całym jego ramieniu. Zachaczyła delikatnie o szyję. Obiema dłońmi przejchała po klatce piersiowej Davida. Słyszała jak tętno mu przyspiesza i w ogóle... Czuć było, ze atmosfera robi się bardziej... intymna. Tylko czy Elena brała to na poważnie? A moze to tylko kolejna jej gierka? to mogła wiedzieć tylko ona...
Rozkręcało się. Ale wiedział że Elena jest hmm... No jednym słowem może mu coś zrobić bo to dziwny typ dziewczyny. -Już nic nie ważne. Szepnął jej do ucha. Dziwnie by to wygladalo gdyby ktos wszedł to prawda. Ale to ich sprawa co będą tu robić. Oby się za bardzo nie rozkręcili bo pracownik Hogwartu z uczniem nawet jeżeli studentem to też uczniem mógłby mieć duże kłopoty ale co mu tam. Mimo ze zmieniła sukienke to i tak zapach ponczu został. Dobrze że się tym nie przejmowali. Któż wie może coś zaiskrzyło?
Oj tak... Robiło sie coraz milej. Na szczęście nikt tutaj nie chodził. Chociaż, Elena była w stanie tak wszystko poprowadzić, zeby David był czysty... gdyby tylko zechciała. Dziewczyna czóła, ze zbliża sie ten magiczny moment, w którym najprawdopodobniej się pocałują. Ale nie... Elena nie jest taka. Powoli zbliżała twarz do twarzy daida, i w momencie, gd mogłoby się wydawać, że ich usta zaraz sie zetną,, ona po prostu... wyswobodziła się z jego obięć i znów usiadła w foteli. -Nie dla pieska kiełbaska, nie dla kotka rybka.- powiedziała z tajemniczym śmiechem. Och jak ona to uwielbiała! Najpierw uwodzić, a w ostatniej chwili po prostu się odwrócić...
To było dziwne ale David wiedział że tak może być to tylko Elena Marion. Przekręcił tylko oczyma i to tyle. Nic wielkiego. Wyciągnął kolejnego papierosa i przypalił go swoją srebną mugolską zapalniczką na benzynę. -Tak tak.A ja jestem David. Tak jak się zachowywała denerwowało Davida. Powoli tracił nerwy. Chce czy nie? Tego to ona nie wiedziała albo lubiła się bawić. Dlatego ludzie ją unikali.
Uśmiechneła się pod nosem. -Za szybko chcesz zerwać owoc, który nie jeden już prubował zdobyć.- powiedziaąl spokojnie. Wiedziała, że jej zachowanie irytuje Davida, ale to dobrze. Dlaczego? hmm... lubi się drażnić. Najpierw narobi ochoty, a potem odejdzie... Bhociaż, moze ie w tym przypadku? David na prawde był czarujący, ale... Za szybko chciał ja zdobyć. Zdobyć, wykożystać i zostawić... A Elenki się tak nie traktuje. Z resztą, nie jest jakąś ladacznicą, żeby oddać swą cnotę komuś, kogo właściwie nie zna. Szczerze mówiąc nie była pewna, czy kiedykolwiek ją komuś odda...
-TA. Skończysz jak Ewa. A świąt nie będzie w następnym roku bo Józef się przyzna. Uśmiechnął się i przykucnął opierając się o ścianę. Du dum tss.. Tak David za szybko chciał zerwać owoc? Raczej nie nie doszło by do tego o czym ona myśli. Nie teraz nie tak szybko.
Przyglądała sie Davidowi badawczym spojrzeniem. A kto powiedział, ze jej chodzi od razu o stosunek? Jest ogólnie nietykalna, tyczy się to również pocałunkow. owszem całowaął sie już wcześniej, ale nie z kim popadnie. Ostrożnie dobierałą do tego chłopaków, to były tylko ćwiczenia. Nikt również nie powiedział, ze ma zamiar następnym pocałunkiem czekać do ślubu. Po prostu musi trafić na odpowiedniego partnera, który udowodni, ze zasługuje. A skoro David tak od razu sie do tego rwie... -Ty się już o mnie nie martw, ja sobie dam radę.- odpowiedziała z uśmiechem i pewna siebie.
-Tak to to ja wiem. Ale ja nie jestem zwykłym podrywaczem czy coś takiego. Zresztą za długo by tłumaczyć nie jestem frajerem który zrobi z dziewczyny to co robią i odejdzie. Poprawił swoje włosy zdejmując wpierw czapkę mikołaja. Biała koszulka w ogóle mu nie pasowała. Zdjął ją ukazując sześcio pak, rozbudowany triceps i biceps i zaczął szukać jakiejś koszulki. Znalazł kamizelkę ale to nie to. Szukał i szukał aż znalazł błękitną koszulkę troche przedartą na rękawie lewej ręki. Założył ją podkreślała błękitne oczy Davida. -Odrazu lepiej co? Nie nawidze białych kolorów. Zastanawiał się ile będą siedzieć w garderobie i do czego jeszcze dojdzie. Wiedział że nadal nie ma na sobie koszulki w której czułby się idealnie.
Gdy David ściągnął koszulę obrzuciła jego toras jednym przelotnym spojrzeniem i odwrociła szybko głowę, jakby zawstydzona uśmiechając się szerzej. Czy zrobił an niej jeskies wrażenie? Niespecjalnie, ale chciała, żeby on tak myślał. Gdy rzucił uwagę o kolorach znów na niego spojrzała. -To po co je nosisz?- spytała patrząc mu w oczy. Po chwili przeniosłą wzrok na swoje białe jak u porcelanowej laleczki dłonie. -Skoro nie lubisz białego, to my byśmy razem nie wyglądali ładnie... A przynajmniej tobie by sie nie podobało.- odpowiedziałą jakby ze smutkiem.
-Eee tam, nie narzekaj. A ubrałem bo raz na jakiś czas jakaś uroczystość to ubrać się trzeba.-Odpowiedział jakby mu było wszystko jedno. Rozejrzał się po garderobie. Zaraz nie wytrzyma i wyjdzie. Jak długo tu mogą siedzieć? -Gdzie idziemy potem? Chyba że się rozstaniemy. Powiedział robiąc smutną minę. To ostatnie zdanie zabrzmiało dziwnie ale David nie zrobił sobie z tego nic specjalnego. Gdzie jego kości szczęścia? Dziś jakoś nie ma nastroju na to wszystko. Było fajnie a teraz jakoś tak nijako. Nic się nie dzieje,. Dziewczyna chyba straciła poczucie humoru i ogólnie David jej się znudził. A może tak mu się tylko wydawało.
Elena wstała i podeszła do niego. Blisko. Bardzo blisko. -A gdzie byś chciał pujść? Żle ci tutaj?- spytała aksamitnym gosem i patrząc mu w oczy tym swoim hipnotyzującym głosem. Położyła mu jedną rękę na klatce piersiowej i okrązyła go nie odrywając ręki od jego ciała. -Bo mnie się tutaj podoba.- szepnęła mu do ucha powoli ściagając koszule z jego ramion. Stanęła na palcach i pocałowałą go w koniec rzuchwy, tuż pod uchem. Znów stanęla przed nim. -A wiec? gdzie byś chciał pujść?- szepnęła cicho, patrzęc mu w oczy.
-No nie wiem. Zakręcił oczami. Zmieniłą troche kurs ale nie dał się nabrać na tę gierkę jeżeli on zacznie to dostanie w pysk. -Może zostaniemy jednak tutaj. I pocałował ją delikatnie i krótko.
Liczyła się z tym, ze to zrobi, a jednak się zdziwiła. Pocałunek był krotki i delikany. Odepchnęła go od siebie na długośc ramienia i spojrzała torche groźnie w jego błęgitne oczy. Po chili wie uśmiechnęła i pogroziła palcem, jak małemy gdziecku ktore coś spsociło, ale nie jest się na niego za to złym. -Nie, nie, nie...- mówiła cicho i spokojnie. Wspięła sie na palce i wplotła palce w jego włosy, żeby się nie przewrócić. -To ja tu rządzę.- szepnęła prosto do jego ucha. Normalnie dała by mu w pysk, ale taką frajdę sprawiała jej ta sytuacja... jednak jeśli jeszcze raz zrobi coś takiego, zabawa sie skończy...