Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szatnie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySob 12 Cze - 14:17;

First topic message reminder :



Dość duże pomieszczenie, z wielkimi oknami, zazwyczaj jednak zasłoniętymi, by nikt nie mógł podglądać przebierających się w środku uczniów. Przy dwóch ścianach stoją ławki, z haczykami nad nimi by móc powiesić na nich ubrania, a także niewielkie szafeczki. Znajdą się też prysznice i umywalki, by gracze mogli się odświeżyć po wyczerpującej grze. Jedne drzwi prowadzą prosto na boisko. To właśnie tamtędy drużyna wychodzi na mecz.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Theresa Peregrine
Theresa Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
Galeony : 113
  Liczba postów : 307
https://www.czarodzieje.org/t18765-theresa-peregrine#538010
https://www.czarodzieje.org/t18833-tereskowa#540953
https://www.czarodzieje.org/t18766-theresa-peregrine
https://www.czarodzieje.org/t18811-theresa-peregrine-dziennik#53
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyCzw 30 Kwi - 13:25;

Jeszcze przed chwilą wparowywała tu jak torpeda, gotowa spalić wszystko na swojej drodze, a po pięciu minutach w jego towarzystwie z tego całego ognia zostało tylko tyle, ile było potrzebne do rozpalenia szkarłatem jej policzków. Naprawdę wolała być wściekła, niż zakłopotana i z tego wszystkiego aż przywołała myśl o matce – co było absurdalne, biorąc pod uwagę fakt, że na codzień Theresa skrzętnie unikała myślenia o niej i jej wielkim planie wżenienia córki w znany ród czystokrwistych czarodziejów. A jeszcze bardziej absurdalne było to, że nie potrafiła już wściec się na tę myśl tak skutecznie, jak przedtem. Naprawdę… kim był ten człowiek? Zerknęła na niego znowu, szukając odpowiedzi na to pytanie, ale oczy natychmiast przyciągnął najbardziej barwny element jego garderoby, którym były bokserki. Wyprostowała się gwałtownie, z łomotem uderzając czubkiem głowy o framugę szafki. Zażenowana zamknęła oczy, próbując udawać, że to wcale nie ma miejsca, ale nabity guz już się szykował do bycia niechcianą pamiątką po zdarzeniu.
Potrzebuję tego na już – wytłumaczyła się zdławionym głosem, twardo wbijając wzrok w swój bałagan, żeby nie popełnić tego samego błędu, co przed chwilą. W jej języku to zdanie znaczyło: nie mam na tyle cierpliwości, żeby czekać na cokolwiek choćby pięć minut. Teraz trochę żałowała, że natura poskąpiła jej tej cnoty.
I nie mogłeś się powstrzymać, bo…? – spytała z wyrzutem, przełykając wykład o tym, że nie powinien zabawiać się kosztem dziewcząt zbyt niewinnych na takie widoki… no bo w końcu nie chciała przytwierdzać do siebie takiej metki. Obracała się w towarzystwie, które z chęcią wykorzystałyby coś takiego przeciw niej (choćby w zemście za jej własne ciosy, nomen omen, poniżej pasa), a Thad, ten zagadkowy dryblas, był dla niej zupełnie nieprzewidywalny. Wolała na wszelki wypadek nie wkładać mu sama broni do rąk. Wydawał się do rany przyłóż chłopakiem, ale jak na takie niewiniątko, czerpał podejrzanie dużo satysfakcji z sytuacji, w której ją postawił.
Nie musisz się przejmować moim syfem – powiedziała ostro, chociaż nie wyrwała ręki z uścisku jego ogromnej dłoni. Była taka wielka, że Tessa miała wrażenie, że gdyby tylko chciał, mógłby złamać jej przegub po prostu zaciskając mocniej palce, a jednak ten dotyk był wyjątkowo delikatny. – Nut. Na pierwszej stronie jest podpis „Celestyna Warbeck” – wyjaśniła mimo wszystko. – To taka piosenkarką jazzowa – dodała z przyzwyczajenia, bo niewielu znajomych w jej wieku doceniało czy w ogóle kojarzyło jej prywatną muzyczną królową, daleką stylem od współczesnej muzyki rozrywkowej. Nie żeby go to pewnie jakkolwiek obchodziło.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyCzw 30 Kwi - 19:25;

Naprawdę uważał ją za nieco mniej... niewinną. Jego uwadze nie umknęła - przezabawna swoją drogą - reakcja Theresy na widok jego bokserek. Na Merlina, siebie uważał za wybitnie grzecznego chłopaka, ale Peregrine to już przechodziła samą siebie. To było na swój sposób... Urocze. Nie chciał jej jednak dalej peszyć (a raczej chciał - co było dość niepokojące - acz wiedział, że nie powinien) - więc bez już całej tej teatralnej oprawy, zapiął na powrót spodnie, żeby już żadnym skrawkiem siebie nie wprawić Ślizgonki w zakłopotanie. Przynajmniej tak miało być w założeniu.
Skinął ze zrozumieniem głową... Potrzebowała tego na już. Dalej uparcie wgapiała się we wnętrze swojej szafki, więc Thaddeus mógł bezkarnie uśmiechnąć się pod nosem, zwyczajnie rozczulony. Rzadko kiedy miał możliwość obcowania z Peregrine sam na sam - rzadko więc miał okazję... poznawać ją na nowo. Choć może niezupełnie - bo dziewczyna wcale tak wiele się nie różniła od jego dziecięcej towarzyszki zabaw. Ciągle miała te same reakcje na pewne rzeczy, schemat jej foszków dalej pozostawał taki sam. Właśnie to było tak rozczulające. On to wszystko doskonale pamiętał.
... bo, już Ci mówiłem. Jesteś śmieszna — mimo wszystko nie mógł powstrzymać się od droczenia ze Ślizgonką. Ale też absolutnie nie miał zamiaru jej obrażać, więc zreflektował się zaraz: — Pocieszna, o. To lepsze słowo.
Edgcumbe już tak miał, że nie zawsze dobierał od razu odpowiednie słowa - żaden z niego złotousty erudyta, ale przynajmniej nigdy nie kłamał. Poczciwy chłopak - któremu się nie raz nie dwa za źle dobrane słowa obrywało. Cóż zrobić, że nie wszyscy potrafili odpowiednio je zinterpretować i zazwyczaj odbierali to jako atak lub przytyk... Thad nie był typem, który lubował się w jakimkolwiek dyskredytowaniu... kogokolwiek. A zwłaszcza kobiet.
W ostatniej chwili powstrzymał rozbawione prychnięcie rodzące się w jego gardle, na ostry przytyk Peregrine. Nie chcąc jej drażnić puścił jej rękę, odsuwając się odrobinę i - odchrząknąwszy - zaintonował:
Oh, my poor heart, where has it gone?
It's left me for a spell
But I don't mind, 'cause with you I find
I'm always feeling well...

Głos miał wcale nie za zły - choć do śpiewu nienawykły i nie trafiał we wszystkie dźwięki wkomponowane w utwór Celestyny. Nie zrażał się jednak tym delikatnym fałszem, dalej brnąc w pierwszą zwrotkę - i dokładając do tego całkiem zgrabną, acz kompletnie nie w rytm, choreografię.
Zakończywszy swoją parodię występu, uchylił niewidzialnego kapelusza.
Moja babka słuchała Celestyny na okrągło. Układaliśmy nawet pod nią swinga...
Uśmiechnął się na swoje wspomnienia z domu rodzinnego - i ich wieczorków tanecznych przy jazzie. To był ukochany gatunek muzyczny Meropy, a Warbeck była jej idolką. Ileż to razy słuchał, jak nuci jej utwory nad swoimi kociołkami...
Powrót do góry Go down


Theresa Peregrine
Theresa Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
Galeony : 113
  Liczba postów : 307
https://www.czarodzieje.org/t18765-theresa-peregrine#538010
https://www.czarodzieje.org/t18833-tereskowa#540953
https://www.czarodzieje.org/t18766-theresa-peregrine
https://www.czarodzieje.org/t18811-theresa-peregrine-dziennik#53
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPią 1 Maj - 1:43;

Posłała mu mordercze spojrzenie, kiedy znowu nazwał ją „śmieszną”, ale gdy się poprawił, jej twarz złagodniała odrobinę, czy też raczej wpełzł na nią inny rodzaj niezadowolenia – z dwojga złego już wolała „pocieszną”, ale ciężko było powiedzieć, żeby jej takie określenie schlebiało. Odzywał się w niej typowy kompleks wzrostu, bo ludzie często ignorowali jej argumenty tylko dlatego, że jej zapał i porywczość kontrastowały z małymi gabarytami w zabawny dla nich sposób. Co prawda nie tak to się miało w obecnej sytuacji, ale negatywne konotacje były już dla niej na zawsze wpisane w to określenie. Chociaż w sumie chyba nie znała osobiście nikogo (oprócz może dzieci, ale w sumie miała styczności z żadnymi dziećmi młodszymi od pierwszoroczniaków w Hogwarcie, więc trudno jej było powiedzieć), kogo podejrzewałaby o zachwycenie się otrzymaniem takiego miana, bez względu na wzrost. – Ty to wiesz, jak powiedzieć komplement kobiecie – powiedziała sarkastycznym tonem, wywracając na niego oczami. Widząc, że doprowadził swoje ubranie do ładu, zatrzasnęła swoją szafkę – nie było w niej ani jednego skrawka pergaminu, więc najwyraźniej nuty musiała jednak zostawić w innym miejscu, chyba że walały się gdzieś pod meblami albo ktoś zdążył wyrzucić je do śmietnika.
Nie zdążyła jednak sprawdzić swoich pomysłów. Cała jej prezencja zmieniła się na dźwięk pierwszej zaśpiewanej przez niego nuty, zupełnie zapomniała o poszukiwaniach. Śpiewała tę piosenkę tyle razy, że rozpoznała ją natychmiast. Uśmiechnęła się, uradowana i natychmiast przyłączyła się do tego występu (nie mogła się powstrzymać), dosyć cicho i łagodnie, bo nie chciała go zagłuszyć. Ich głosy zharmonizowały się ładnie, chociaż momentami Thad raczej zostawał w tyle, kiedy Tessa z wprawą i brawurą przeskakiwała z nuty na nutę. Łatwo można byłoby stwierdzić, że po prostu się popisuje, ale zwyczajnie nie potrafiła inaczej – śpiewając, zawsze dawała z siebie wszystko, a czasami nawet więcej, niż zdawała sobie z tego sprawę.
Ostatnie dwa wersy zabrzmiały w jej ustach nostalgią, której nie było w oryginalnej wersji. I chociaż z wciąż uśmiechem patrzyła na jego taniec (sama nawet zaczęła dreptać w miejscu do taktu, chociaż nie były to nawet w połowie tak udane próby, jak te jego), myślami odpłynęła na chwilę do śladu po zaginionych wspomnieniach z dzieciństwa. I, co dziwne biorąc pod uwagę fakt, że często meandrując myślami po tematach okołozeusowych nawiedzały ją przede wszystkim wątpliwości, tym razem uśmiechnęła się ciepło do tych myśli przemykających jej przez głowę.
Ale to trwało tylko moment, bo zaraz pochłonęła ją ekscytacja z powodu znalezienia człowieka należącego do jej pokolenia, który znał Celestynę. Theresa już zupełnie zapomniała, że wchodziła tu wściekła, nie mówiąc już o powodzie. Tyle wystarczyło, żeby Thad wkupił się w jej łaski.
Swing do Celestyny? – aż się podekscytowała na tę myśl. Nie była wielką tancerką, ale lubiła podrygi. – Jak słaba musi być partnerka, żeby nie dało jej się prowadzić? – zapytała, jednocześnie rzucając mu wyzwanie (które zaświeciło się w jej spojrzeniu) i uprzedzając, z jakim materiałem będzie pracował, jeśli się go podejmie.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPią 1 Maj - 11:21;

Bynajmniej, Thaddeus nie określał "pocieszności" Theresy przez pryzmat jej gabarytów - tylko zachowania. Nawet jeśli mierzyłaby metr osiemdziesiąt z hakiem i była dwa razy cięższa, ale dalej reagowałaby tak samo - dalej byłaby pocieszna. Edgcumbe nie zwykł jakkolwiek oceniać ludzi po ich wyglądzie. Jasne, był wzrokowcem i wiedział na kogo patrzy mu się zdecydowanie milej, aniżeli na kogoś nie w jego typie. Tylko to absolutnie nie wpływało na jego podejście do człowieka - może sam nie wyglądał, ale ani płytki ani tępy nie był. Swoją drogą, że akurat Peregrine po prostu z góry była skazana na jego (spaczoną?) sympatię.
Inna sprawa, że Thad zwyczajnie nie umiał prawić komplementów - brakowało mu polotu i jakiejś lotności w dobieraniu pięknych słów. Być może czytał za mało poezji? W końcu jak można być złotoustym romantykiem, jeśli większość życia spędza się na miotle albo nad książkami o Quidditchu... Lub z nosem w kolejnym mugolskim komiksie.
Szczęśliwie - ponownie! - udało mu się rozgonić chmury krążące nad gorącą główką Ślizgonki. Nie mógł się nie uśmiechać, widząc tę zmianę nastroju dziewczyny o 180 stopni - brązowe oczy od razu jej rozbłysły i bez zwłoki dołączyła do jego profesjonalnego performence'u . A musiał przyznać bez bicia - że śpiewała o wiele lepiej od niego. O n i e b o l e p i e j.
Choć starał się nie wracać do tego zbyt wiele - pod jego czaszką znów zatańczyło wspomnienie: jak malutka, może jeszcze pięcioletnia Theresa z patykiem udającym mikrofon, śpiewała (darła się) wniebogłosy, mając ich domek na drzewie za aulę operową. A on? On jej przyklaskiwał, ku jej uciesze, obrzucając ją zerwanymi płatkami wiśni imitującymi bukiety rozkochanych fanów. Tylko bukiety były wtedy imitacją.
To było... naprawdę dobre — stwierdził szczerze, czując jak podekscytowanie dziewczyny przechodzi na niego samego. Zapiął pasek od spodni, żeby nie robił za dodatkowe marakasy i rzucił Peregrine pseudo-oceniające spojrzenie. Wyszczerz wypełzł na jego szerokie usta. — Póki masz dwie nogi i dwie ręce, myślę, że dam radę.
Nie zwlekając szczególnie - żeby Tessa nie zdążyła się rozmyślić - pchnął nogą znajdującą się na środku szatni ławę, posyłając ją pod jedną ze ścian, by zrobić im odpowiednio dużo miejsca.
Tylko teraz nie chowaj się w szafce — przestrzegł, z rozbawionymi ognikami w zielonych oczach, podchodząc do dziewczyny. Dalej jednak dzieliło ich dobre półtora kroku. — Swing to nie tango, ani walc, jest bardzo swobodny. — Chwycił jedną jej rękę, kładąc na swoim ramieniu. Drugą jej dłoń ujął delikatnie w swoje palce - i miast podnieść je ku górze, tworząc ramę - spozycjonował je na wysokości ich bioder. — Jak to jazz. — Nie, żeby był jakimś znawcą tematu, ale na pewno nie można było go nazwać muzycznym żółtodziobem. Słoń mu na ucho nie nadepnął - a już na pewno nie na pięty, Meropa z Archiem o to zadbali.
Ja zaczynam od lewej, Ty od prawej. Patrz na stopy i dostawiaj swoje do moich, ja poprowadzę — zapewnił ją, uśmiechając się pokrzepiająco i patrząc może nieco zbyt długo w brązowe tęczówki. Odchrząknął jednak zaraz i podjął: — ... two, three, four! You charmed the heart right out of me...
A przyszedł tutaj z zamiarem ostrego treningu. Tymczasem podśpiewywał jazzowe przeboje z lat 90-tych, dając bezkarnie deptać swoje stopy (bez słowa skargi a nawet z uśmiechem na ustach!) dziewczynie, która nawet go nie pamiętała. Mimo wszystko - zapowiadało się to na bardzo udane popołudnie.
Powrót do góry Go down


Theresa Peregrine
Theresa Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
Galeony : 113
  Liczba postów : 307
https://www.czarodzieje.org/t18765-theresa-peregrine#538010
https://www.czarodzieje.org/t18833-tereskowa#540953
https://www.czarodzieje.org/t18766-theresa-peregrine
https://www.czarodzieje.org/t18811-theresa-peregrine-dziennik#53
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySob 2 Maj - 22:24;

Gdzieś pod skórą Theresa zdawała sobie sprawę z tego, jak to musiało dla niego wyglądać. Pewnie nie zareagowałaby aż tak, gdyby nie jego sugestia, że przyszła tu go podglądać – i pluła sobie w brodę na ten brak refleksu. Z tego względu wolała spojrzeć na to z innej strony, a wzrost był tematem, który był chyba łatwiejszy do przełknięcia dla jej dumy – przynajmniej nie było to coś, na co miała jakikolwiek wpływ. Więc niezależnie od tego, jak to się miało do rzeczywistości, postanowiła, że jej pocieszność na pewno musiała wynikać właśnie z tego, nie z czegokolwiek innego. Nic się przecież nie zadziało. Theresa już wyparła to ze swojej (czasami również intencjonalnie) wybiórczej pamięci.
Dygnęła wdzięcznie w komentarzu na jego komplement, uśmiechając się cała z siebie zadowolona. Aż za dobrze zdawała sobie sprawę z tego, że jej wykonanie było dobre – koniec końców to była pierwsza pozycja w jej repertuarze – ale i tak miło było zyskać potwierdzenie osoby trzeciej, nawet takiej, której wcale a wcale nie próbowała zaimponować. Ani trochę. – Twój taniec też był niczego sobie! – odwdzięczyła się nawet (zgrabnie pomijając temat śpiewu, bo wokal miał bardzo przyjemny, ale gdyby spróbowała go skomentować, nie obyłoby się bez wejścia w technikalia i prób nauczenia go poprawnej emisji – zbyt lubiła się wymądrzać w tym temacie).
Aż klasnęła, kiedy posłał ławkę pod ścianę. – Och, umiesz się bawić! – nie mogła nie zauważyć. Dlaczego nie poznała Thada bliżej wcześniej? Zastanawiała się nad tym, zupełnie nieświadoma faktu, że sprawy miały się odrobinę inaczej. Uwielbiała towarzystwo ludzi, dla których jak i dla niej, liczyło się tu i teraz, i którzy nie odkładali świetnych okazji na nieistniejące jutro. Thaddeus zyskał u niej kolejnych tysiąc punktów, nie tylko podejmując jej wyzwanie, ale i będąc skorym do podjęcia go bez sekundy zwłoki. Nie doceniła go. Chociaż w zasadzie przed dniem dzisiejszym nie miała o nim żadnego zdania, pomijając założenia wynikające ze sportowej rywalizacji.
Kiwnęła głową, jakby rozumiała, co Puchon mówi – nie tańczyła ani tanga, ani walca, bo parkiet był jedynym miejscem, którego opuszczenie udało jej się wywalczyć u matki (nie bez ofiar). Dopiero analogia do jazzu przywołało na jej twarz wyraz zrozumienia. Pozwoliła ułożyć swoje ręce, obserwując go z ciekawością. Instrukcje wydawały się zrozumiałe, więc chyba swing nie mógł być aż taki trudny? Odpowiedziała mu podekscytowanym uśmiechem – już przy okazji ignorując jedną z jego wskazówek, bo spojrzała pod nogi dopiero gdy zaczął śpiewać. Z może nawet zbyt wielkim zapałem stawiała kroki – o jakąś połowę więcej od niego, plącząc się przy tym niesamowicie i depcząc go bez cienia miłosierdzia. Nie mogła wytrzymać – roześmiała się dźwięcznie, odrzucając głowę do tyłu. Na początku naprawdę próbowała nadążać za jego krokami, ale kiedy to okazało się dla niej zbyt trudne, nie omieszkała koślawo dodać własnych, kończąc refren piruetem. – I'm nothing without you! – zawtórowała mu przy ostatnim wersie. – Ty naprawdę dobrze tańczysz! – Nie dało się nie zauważyć, zwłaszcza w kontraście z jej nieudolnymi próbami. – Dawaj, jeszcze raz, tym razem załapię! – zakomenderowała ochoczo. Jakie nuty? Jaki pośpiech?
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyCzw 7 Maj - 3:31;

To było zabawne - dostrzegać jak niewiele człowiek zmieniał się przez tyle lat. Rzecz jasna - każdy z nich dorastał, ale w gruncie rzeczy zostawało w nich to samo spragnione wrażeń i zabawy dziecko. Jakby nałożyć wspomnienie Thaddeusa z rzeczywistością: wyszłoby porównanie jeden do jednego. Naburmuszona Peregrine i pełen dystansu Thad zawsze kończyli tak samo - dobrze się bawiąc. Nawet po, bez mała... dziesięciu latach?
Paradoks synchronii tej dwójki.
Nawet dobrze Ci idzie — śmiał się między wierszami piosenki, chcąc jakoś pochwalić starania Theresy, które w większości jednak staraniami pozostawały. Niezbyt umiał kłamać - ale nie odnosił się tylko do prób dziewczyny do niezadeptania go na śmierć. Widział, że Ślizgonka naprawdę dobrze się bawi, ba! Sam już niemal zapomniał, że przyszedł tutaj do szatni, żeby przygotować się do treningu i wieczorem paść bez sił w swoim dormitorium. Szczerze - teraz już nawet nie miał ochoty na latanie na miotle.
Niesamowite.
Ta szczera, dziecięca radość była naprawdę zaraźliwa - a Thaddeus potrafił jej tylko wtórować, jednocześnie biorąc na swoje barki obowiązki prowadzącego. W końcu sam nie mógł podeptać Theresy - i stracić opinię dobrego tancerza, którą dopiero co sobie w oczach dziewczyny wyrobił. Mało kto podejrzewał tego puchońskiego dryblasa o dryg w tańcu - tym ciekawiej obserwowało się go z boku, albo z miejsca dopiero co uczącej się partnerki. Miał jedynie nadzieję, że nie poranił zbytnio jej uszu - wstyd Edgcumbe'a się nie trzymał i nie miał problemu ze śpiewem w głos, acz doskonale zdawał sobie sprawę, że daleko mu do dobrego śpiewaka. A już na pewno daleko mu do Peregrine - która już nie wyła, a naprawdę profesjonalnie trafiała we wszystkie dźwięki.
Kwitując jej nadprogramowy piruet szerokim uśmiechem - zaklaskał bez mała pod wrażeniem. Nie tyle śpiewu, co rzeczywiście prób tańca - uchylając jeszcze niewidzialnego kapelusza w ramach podziękowania za komplement.
Improwizacja to element tego tańca, więc naprawdę - całkiem dobrze Ci poszło — podkreślił, choć rozbawione ogniki zatańczyły w zielonych oczach, kiedy dodał: — Spróbuj tylko trafiać o b o k moich stóp i będzie idealnie.
Znów do niej podszedł, biorąc jej drobną dłoń w swoją i... zawieszając się na moment. Przyjrzał się jej, z nieco przekrzywioną głową - a kącik ust drgał mu w zwiastunie pełnego satysfakcji uśmieszku.
Nie szukasz już nut, Peregrine? — jego wzrok uciekł na sekundę w kierunku szafek. Ze swojej wysokości zdążył dostrzec zeszyt, ledwie rogiem wystający znad najwyższej szafki. W pierwszej chwili miał ochotę się z nią podroczyć, ale szybko z tego zrezygnował - sięgając długim ramieniem po zgubę dziewczyny.
Celestyna Warbeck — przeczytał napis na okładce, by zaraz potem wręczyć nuty prawowitej właścicielce. Z jednej strony cieszył się w tej chwili, że Ślizgonka odzyskała to, czego szukała - z drugiej miał wrażenie, że właśnie coś tracił. — Może... mogę liczyć na znaleźne? Zbyt impertynencko, Thaddeus.
Zaciął się, nie mogąc dobrać słów tak, by nie zabrzmieć jak ostatni młot - i nawet nie dochodziło do niego, że dalej trzymał w uścisku dłoń Ślizgonki.
Powrót do góry Go down


Theresa Peregrine
Theresa Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
Galeony : 113
  Liczba postów : 307
https://www.czarodzieje.org/t18765-theresa-peregrine#538010
https://www.czarodzieje.org/t18833-tereskowa#540953
https://www.czarodzieje.org/t18766-theresa-peregrine
https://www.czarodzieje.org/t18811-theresa-peregrine-dziennik#53
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyNie 10 Maj - 2:14;

Dygnęła w odpowiedzi na komplement. Słowo „całkiem” przeleciało jej nad głową, chociaż normalnie pewnie uczepiłaby się go w dumie. – Jakbyś pokazał mi kroki w trochę wolniejszym tempie to na pewno nie podeptałabym cię… aż tak bardzo. – Uśmiechnęła się do niego zadziornie.
Zmieszała się, słysząc jego pytanie. Spojrzenie uciekło w kierunku kubła na śmieci, który cały czas był głównym podejrzanym w sprawie nut, zagryzła wargę… ale dłoń wciąż tkwiła w jego uścisku, jakby przebywanie tam było jej drugą naturą. Theresa zastanawiała się nad jego pytaniem. Szukała nut, żeby móc przygrywać sobie do śpiewu w pokoju muzycznym – i wyładować swoje frustracje związane z matką, która wraz z dniem osiągnięcia pełnoletności Tessy weszła na zupełnie nowy poziom w próbach decydowania o przyszłości córki… ale taniec z Thadem rozwiał całe jej zniecierpliwienie. Straciła całkiem zainteresowanie czymkolwiek prócz tańca – aż ciężko było jej to przed sobą przyznać.
A jednak warto byłoby odzyskać partyturę, której prędzej czy później będzie chciała użyć.
Nie zdążyła odpowiedzieć na jego pytanie – zanim się zorientowała, nuty już tkwiły w jego dłoni. Jej usta same wygięły się w uśmiechu, gdy przyjęła od niego zeszyt, który omiotła pobieżnym spojrzeniem. A potem stanęła na palcach i pocałowała go w policzek. Jakby robiła to już wcześniej wiele razy?
Uświadomiła sobie, co zrobiła, dopiero odsuwając się z powrotem na odległość pół kroku – i dla odmiany zbladła, nagle uświadamiając sobie aż za bardzo, że jej dłoń znajduje się w jego dłoni. Stchórzyła. Zabrała ją trochę gwałtownie, nagle znowu szczególnie zainteresowana swoimi nutami, które zaczęła z niewiadomego powodu kartkować – jakby musiała zająć czymś ręce, żeby nie zdradziły jej drżeniem albo, co gorsza, jakimś wybrykiem podobnym do tego sprzed momentu.
Uhm… dzięki, Thad – powiedziała; usta już ją zdradzały, uśmiech mimo jej wysiłków się jej wymsknął. Przygryzła wargę. – Pewnie powinnam iść ćwiczyć, bo jeszcze nie umiem szczególnie dobrze grać na pianinie, a przydałoby się na pewno, bo… no, bo przydałoby się. – Może jak wypowie odpowiednio dużo słów, to Thaddeus zapomni o tym, co przed chwilą zrobiła?
I czy na pewno chciała, żeby zapominał?
Nie mogła myśleć o tym bez powieki zaczynającej delikatnie drgać, więc wolała przestać o tym myśleć i kontynuować swój słowotok. – Chciałam przerobić Beat Back Those Bludgers, Boys, and Chuck That Quaffle Here na najbliższy mecz, ale pewnie nie zdążę. No team can ever best the best of… nie wiem, jak by to zrymować. The best of Hogwat’s teams? Nie byłoby wiadomo, o jaki chodzi… – urwała. W następnym meczu nie grał przecież Slytherin. Ciekawe komu miała zamiar w takim razie kibicować? (Do tej pory planem było „przeciwko Gryfonom”, ale powoli zmieniał się w „za Hufflepuffem” – ale to mieściło się w zakresie rzeczy, o których myślenia wolała uniknąć). – No… nieważne – zakończyła, przeczesując palcami krótkie włosy na karku. Mówiła przed chwilą o tym, że powinna iść… ale wcale nie wyglądała, jakby dokądś się wybierała.
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPon 18 Maj - 16:31;

Jej zadziorny uśmiech i równie zawadiackie słowa skwitował jedynie teatralnym młynkiem oczami. Zawsze, ale to zawsze ostatnie słowo musiało należeć do Peregrine - a Thad zawsze dawał jej to ostatnie słowo. Nawet nie dlatego, żeby wyjść na tego mądrzejszego czy bardziej rozważnego, który nie wdaje się w bezsensowne dyskusje - robił to dla uciechy dziewczyny. Teraz wręcz czuł jak radosna iskra puchnie mu w klatce piersiowej, kiedy znów ponownie miał okazję na... oddawanie jej tego ostatniego musa-świstusa z paczki.
Wcześniej blokował sam siebie na myśl o ponownym zbliżeniu się do Theresy i właściwie - po prostu jej unikał. Ot, nie chciał jej wchodzić pod nogi z uporem maniaka, skoro... ich drogi się rozeszły. Widocznie zupełnie niepotrzebnie, bo jak widać, dalej potrafili się dogadywać i to całkiem sprawnie.
Mimo wszystko jakiś wielki znak zapytania nad nimi wisiał - przynajmniej w odczuciu Edgcumbe'a. Coś było tutaj nie tak - nie chciał jednak tego drążyć. Nie teraz, kiedy po prostu cieszyli się swoim towarzystwem, i to oboje, jak widać.
Chociaż akurat pocałunku w policzek zupełnie się nie spodziewał - zamiast zaskoczeniem, jego twarz wymalowała się szerokim uśmiechem od ucha do ucha. Prawie go pożałował, widząc następną reakcję Ślizgonki. Prawie.
Yhmmm... — mruknął przeciągle, z rozbawieniem przyglądając się jak dziewczyna walczy z własnym uśmiechem. Jednocześnie czuł, że rumieniec oblewa jego kark i powoli wspina się na szyję - to była nowość, wcześniej tak nie reagował. Ale wcześniej mieli też tylko po kilka lat.
Jesteś szalenie... pocieszna — skomentował jej słowotok (znów tym samym słowem), nie mogąc przestać się uśmiechać. Chociaż Helga mu świadkiem - próbował! Naprawdę próbował, niemal tak bardzo jak Theresa, która robiła wszystko, żeby zamazać tę swoją chwilę spontaniczności. Ona jednak odbiła się już na policzku Thaddeusa przyjemnym ciepłem i nie dała o sobie tak szybko zapomnieć.
Mam w takim razie propozycję, nie do odrzucenia — zaczął, dość śmiało, znów sięgając po dłoń Peregrine. Ujął ją delikatnie, jakby chciał oswoić dzikie, spłoszone zwierzątko. — Ja nauczę Cię kilku kroków. Swinga, tanga, boogie, czego tylko będziesz chciała. — Łobuzerski uśmiech zatańczył na jego wargach - nie wiedzieć kiedy, w jego drugiej, wolnej ręce znów znalazła się partytura Ślizgonki. — A Ty nauczysz mnie grać na pianinie. Na pewno umiesz więcej ode mnie, a ja zawsze chciałem nauczyć się brzdąkać na jakimś instrumencie... Ewentualnie zrobię Ci za nieprofesjonalne chórki — zaproponował.
Nie mógł nic poradzić na to, że teraz, kiedy już miał okazję na nowo nawiązać znajomość z Peregrine - zwyczajnie miał zamiar z tego skorzystać. A i nie miał nic do stracenia, prawda?
Shall we? — mruknął, zerkając kątem oka na wyjście z szatni. Kompletnie stracił zainteresowanie swoim treningiem - znowu ściskając drobne palce dziewczyny w swojej dłoni.
Powrót do góry Go down


Theresa Peregrine
Theresa Peregrine

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 164 cm
C. szczególne : konwaliowe perfumy | bardzo donośny, niski głos | lekki szkocki akcent, który intensywnieje wraz z emocjami | broszka w kształcie muszli ślimaka przypięta zazwyczaj do szkolnej torby
Galeony : 113
  Liczba postów : 307
https://www.czarodzieje.org/t18765-theresa-peregrine#538010
https://www.czarodzieje.org/t18833-tereskowa#540953
https://www.czarodzieje.org/t18766-theresa-peregrine
https://www.czarodzieje.org/t18811-theresa-peregrine-dziennik#53
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySro 17 Cze - 21:39;

Nie potrafiła znowu obruszyć się, gdy nazwał ją "pocieszną". Nagle to słowo brzmiało zupełnie inaczej, niż do tej pory – może przez ton, w którym dosłyszeć można było uśmiech. Dopiero na ten dźwięk Theresa odważyła się zerknąć na Thada – i chociaż zaraz znowu uciekła spojrzeniem do swojej partytury, to ostatecznie przegrała walkę z własnym uśmiechem. Nie czuła już jednak potrzeby, żeby jakoś szczególnie go ukrywać. Tak samo zniknęła potrzeba, żeby zagadać go na śmierć – zamiast tego szukała w myślach czegoś bardziej treściwego, co mogłaby mu powiedzieć, ale słowa zupełnie wyparowały jej z głowy, zastąpione triumfalnymi melodiami.
Nigdy by nie przypuszczała, że to takimi drogami będzie prowadzić to zupełnie przypadkowe spotkanie. Nie podejrzewała się też w ogóle o to, że tak szybko może w niej zacząć kiełkować zainteresowanie... w zasadzie kimkolwiek, a że jego obiektem stanie się akurat ścigający Puchonów – to też było zaskoczenie. Nie do końca jeszcze potrafiła przyznać się do tego sama przed sobą.
Skąd on się wziął?
Przerwał jej zagmatwane rozmyślania – na słowa "propozycja nie do odrzucenia" natychmiast uniosła na niego zaciekawiony wzrok. Pozwoliła mu znowu chwycić swoją dłoń. Tym razem natychmiast delikatny rumieniec wpłynął na jej twarz – tak jak jej domniemana pocieszność, tak i ten gest nagle zyskał trochę inny wymiar, trochę inne znaczenie, niż po prostu taneczna konieczność. Jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej, gdy usłyszała jego plan.
Rzeczywiście – propozycja nie do odrzucenia. Sama nie wymyśliłaby tego lepiej.
Okej – zgodziła się szybko – może nawet trochę za szybko, przynajmniej jej zdaniem. Odchrząknęła. – Stoi – dodała, siląc się na bardziej rzeczowy ton. – Mogę cię nauczyć, jak robić za trochę bardziej profesjonalne chórki – dorzuciła od siebie – bo jednak na śpiewie znała się dużo lepiej, niż na grze na pianinie, w tym zdecydowanie mogła pomóc dużo bardziej. Nie żeby to miało dla niej jakieś znaczenie w tym momencie – pewnie byłaby w stanie zaoferować mu naukę sznurowania butów albo ujeżdżania hipogryfów, żeby tylko mieć wymówkę do kolejnego spotkania. Dobrze, że to on pierwszy wyszedł z propozycją.
W odpowiedzi na jego następne pytanie uśmiechnęła się zawadiacko i położyła wolną dłoń na jego ramieniu, gotowa do kolejnej rundy swinga. – ...two, three, four – odliczyła – znów zapominając o tym, że powinna patrzeć pod nogi, a nie w jego roześmiane, zielone tęczówki. Oby Thad był gotowy znosić bardzo podeptane stopy – bo dzisiaj Tessa chyba już nie będzie w stanie skupić się na nauce kroków.

/eot
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySro 23 Wrz - 15:00;

Ten dzień nie mógł należeć do udanych ponieważ od samego rana nie widziała się z Boydem. Między innymi z tego powodu jej humor uległ znacznemu pogorszeniu i choć mały Hulk dwoił się i troił, aby rozweselić swoją właścicielkę to nie wychodziło to tak jak powinno. Wzięła sprawy w swoje ręce, a mianowicie poprosiła domowe skrzaty o dwa kubki ciepłego capuccino, otuliła swój kościsty obojczyk w szał (dziś trochę padało!) i podreptała w kierunku boiska. Jeszcze rano zorientowała się, że Gryfoni mieli dzisiaj mieć trening a więc postanowiła zrobić Boydowi małą niespodziankę. Hulk podskakiwał z jednego ramienia na drugi, a drobna sylwetka Bons pokonywała błonia. Świeżo upieczona studentka, powinna zatem znaleźć pracę i na siebie zarabiać jednak nie było to takie proste. Chciała porozmawiać o tym z Boydem, a jeszcze spędzić z nim trochę czasu. Przez klątwę Lodowego Języka (na szczęście została już zdjęta!) czuła, że przez nią trochę się od siebie oddalili. Niespodziewane spotkanie miało być też jakąś formą przeprosin z jej strony. Znalazłszy się przed wejściem do szatni przeczekała cierpliwie aż cały tuman Gryfonów wysypie się ze środka, bacznie pilnując przy tym czy znajdzie swojego chłopaka . Kilka chwil później, gdy już teren opustoszał zajrzała do szatni i znalazła go, a więc odruchowo uśmiechnęła się na jego widok. - Cześć! - zakomunikowała swoją obecność nie tylko podchodząc bliżej ale też stając na palcach, by umieścić na jego policzku ciepłego buziaka. Trzymała w dłoni dwa papierowe kubki, a na jednym z wieczek siedział Hulk i perfidnie grzał sobie liściasty kuperek. - Przyniosłam coś słodkiego i rozgrzewającego dla najlepszego gracza Gryffindoru. Widziałeś go gdzieś? - odsłoniła zęby w uśmiechu na znak, że się przekomarza. Pod jego spojrzeniem jej policzki nabrały delikatnych rumieńców i nie zapowiadało się, aby miały stamtąd łatwo zniknąć. Jak to jest, że czasem wystarczy, że na nią spojrzy albo zareaguje na jej widok z uśmiechem, a ona już w środku topnieje z zachwytu?
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySro 23 Wrz - 17:11;

Wrześniowe dni mijały mu zatrważająco szybko i były głównie pasmami nudnych lekcji i martwienia się o Olivię przetykanych treningami quidditcha; miał wrażenie, że odkąd ma tyle nieciekawych spraw na głowie, to jeszcze bardziej docenia te chwile, w których może wznieść się w powietrze, skupić na tłuczkach i oderwać myśli od rzeczywistości. Mimo tego, że był dosyć zajęty zarówno fizycznie jak i myślami, nie umknął mu fakt, że ostatnio mniej czasu spędza z Bons; ich plany zajęć jakoś się nie pokrywały, dziewczyna miała ich teraz też więcej, bo zaczęła studia, on zaś kilka razy w tygodniu musiał transportować się do Irlandii na treningi. Lodowa klątwa uniemożliwiająca jakikolwiek kontakt fizyczny (który nie był tutaj sednem relacji, ale... wiadomo) tylko potęgowała uczucie tęsknoty. Jakby byli jednocześnie blisko i daleko. Kończył właśnie się ogarniać po kolejnym treningu, dopinał ostatnie guziki koszuli, gdy znajomy głos w pobliżu oderwał go od tego pasjonującego zajęcia. Bonnie! Odruchowo rozpromienił się na jej widok, zupełnie zapominając o rozchełstanej koszuli i niewywiniętym kołnierzu. - E, chyba już poszedł, więc ja się poczęstuję. Tylko bez tego robala - odparł podobnym tonem, przejmując od niej kubek, na którym nie siedział Hulk, a zrobił to głównie po to, żeby kawa nie stała mu na drodze do dziewczyny, którą przyciągnął bliżej, obejmując wolną ręką, by przywitać ją porządnym pocałunkiem, który zdecydowanie lepiej niż słowa przekazywał to, że zdążył się za nią stęsknić. - Miła niespodzianka, poproszę takie częściej - powiedział, wciąż nie wypuszczając jej z objęć, bo musiał się nacieszyć jej obecnością.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySro 23 Wrz - 17:34;

Nigdy nie wyjdzie z podziwu, że ktoś może reagować tak na jej widok. Nie miała pojęcia co zrobiła aby zasłużyć na taką reakcję jednak pewne jest, że kochała go coraz mocniej z każdym takim powitaniem. - Ranisz jego liściaste uczucia. - wytknęła choć na jej ustach majaczył cały czas ten sam uśmiech. Choć byli parą już od paru miesięcy to wciąż czasem wstydziła się na sięgnięcie po jeszcze więcej pocałunków za którymi usychała z tęsknoty. Nic dziwnego, że z zachwytu westchnęła tuż do jego ust, tuląc do nich swoje własne w ciepłej i czułej odpowiedzi. Nie miała teraz najmniejszej ochoty odsuwać się nawet na pół cala zatem odstawiła kubek (z Hulkiem) na ławkę i wróciła od razu stęskniona do Boyda. Stanęła na palcach, aby jeszcze raz go pocałować ale tym razem w należyty i intensywny sposób. Ich miękkość i smak wywoływały upragnione zawroty głowy. - Przepraszam, że wcześniej nie przyszłam. - nie byłaby sobą, gdyby w trakcie spotkania nie zaczęła się kajać z jakiegokolwiek wymyślonego powodu. Non stop towarzyszyła jej cicha obawa, że kiedyś ją rzuci gdy nie daj Merlinie zobaczy jej tuszę. Jej wzrok powędrował po twarzy chłopaka i zatrzymał się na nierównym kołnierzyku. Uśmiechnęła się szerzej kiedy jej smukłe dłonie ułożyły się przy bladej szyi. - Kołnierzyk to moja domena. - oznajmiła poprawiając jego krawędzie w elegancki sposób. Podczas ich pierwszego spotkania w kawiarni zadbała, aby krawat był czysty i elegancko leżał. - Krzywo zapięte guziki. - przesunęła po nich palcami i zgrabnie się nimi zajęła jakby robiła to całe życie. Każdy powód, by go chociaż przelotnie dotknąć był na wagę złota choć nie rozumiała jeszcze, że mogła wtulać się w niego kiedy tylko zapragnie skoro była jego dziewczyną. - Wiesz jak to jest kiedy widzisz kogoś codziennie ale i tak za nim tęsknisz bo czegoś brak w tej codzienności? - zapytała i wtuliła się w niego, obejmując go na wysokości żeber. - To tak właśnie miałam. Przez tę klątwę byliśmy daleko. - choć powodu takiej rozłąki były też inne - na przykład ukrywanie przed nim słabszych dni wywołanych katastrofalną dietą. Trzymając się blisko Boyda odzyskiwała od razu motywację do dnia, a i istotnie jej humor poprawiał się przy jego obecności.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyCzw 24 Wrz - 17:43;

- Przecież się nie gniewam - zapewnił; zdążył już przywyknąć do tego, że Bons przeprasza go zdecydowanie zbyt często i bez potrzeby i bardzo się starał, żeby za każdym razem cierpliwie jej przekazać, że nie musi tego robić, z nadzieją, że w końcu to do niej dotrze na stałe. - Sam miałem trochę spraw na głowie... - dodał w przerwie między kolejnymi pocałunkami, bo rzeczywiście, był ostatnio tak przejęty sprawą domniemanej ciąży siostry, że i on rzadziej niż dotąd wychodził z inicjatywą spotkań. A pisanie na wizzengerze, widywanie się przelotnie na korytarzach czy ukradkowe rozmowy na luźniejszych lekcjach zdecydowanie nie były tym samym, co możliwość spotkania się w cztery (no, w sześć, jeśli liczyć Hulka) oczy i poświęcenia sobie stuprocentowej uwagi. Mimowolnie się uśmiechnął, gdy poczuł jak palce Bonnie wędrują w stronę kołnierzyka; robiła to tak często, że gest ten mogliby już chyba uznać za jakiś ich osobisty rytuał, który, swoją drogą, zawsze trochę go rozczulał, bo czuł się wtedy taki zaopiekowany i to było wspaniałe uczucie, choć pewnie nie przyznałby się do tego na głos. Zresztą, prawdopodobnie i tak nie potrafiłby tego ubrać słowa, nawet gdyby bardzo chciał. Pozwolił więc, by zajęła się niesfornymi guzikami i w milczeniu przyglądał się prześlizgującym się zgrabnie po koszuli dłoniom. Jaki przymiotnik byłby tu odpowiedni? Zgrabnym? Smukłym? Kościstym? Chorobliwie chudym? Odwzajemnił uścisk, gdy chwilę później Bons wtuliła się w niego i nie mógł powstrzymać powracającego wrażenia, że za każdym razem, gdy ją trzyma, jest jej coraz mniej. I myśli, że powinni o tym porozmawiać, tylko że zupełnie nie miał pojęcia jak to zrobić, żeby jej nie urazić albo nie przestraszyć. Pogładził ją bezwiednie po włosach. - Wiem. Przecież tęskniłem jak pojebany. - wyznał może i niezbyt poetycko, ale przynajmniej szczerze. - Wywalę Fillina z mieszkania na weekend i nadrobimy te straszne tygodnie - obiecał (z nadzieją że Bonnie będzie do tej propozycji nastawiona równie entuzjastycznie co on), po czym odsunął się trochę, na tyle, żeby mogli na siebie spojrzeć. Starał się jej nie przyglądać ze zbyt dużym zmartwieniem, ale, co tu dużo mówić, chyba średnio mu to wyszło, bo próbował dostrzec, czy nie wygląda blado albo mizernie. - Jak się czujesz? - od czasu fatalnego samopoczucia Bons w jej własne urodziny, które zmartwiło go nie na żarty, pytał o to codziennie i to pewnie było upierdliwe, ale niekoniecznie się tym przejmował. Ani tym, że przejściem do konkretnych, mało przyjemnych spraw, zrujnował romantyczno-spontaniczny wydźwięk spotkania. - Zrobiłaś w końcu te badania? - dodał z troską w głosie, bo równie intensywnie, co się martwił, to namawiał ją, żeby zbadała sobie krew. Łudził się jeszcze, głupi, że może ją męczy jakiś niedobór żelaza.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyCzw 24 Wrz - 19:11;

Gotowa była wziąć całą winę na siebie byleby Boyd nie myślał, że w czymkolwiek jest winny. Gdzieś na obrzeżach myśli majaczyło przeświadczenie, że popada już w skrajność pod kątem idealizowania Boyda. Cóż jednak miała uczynić osiemnastoletnia zakochana dziewczyna? W dodatku z kompleksami o jakich Boydowi się nie śniło. Może coś podejrzewał po tamtym zakazanym rytuale jednak poza tym milczała jak zaklęta, aby nie stawiać go w sytuacji przymusu zaprzeczenia. Kochała go całym sercem lecz jeszcze mu tego nie powiedziała; czekała na odpowiednią chwilę, atmosferę i uniesienie emocjami, aby uwierzył w jej uczucia. Zapomniała o capuccino, którym mogła się rozgrzać (a wzięła je też dla siebie aby uniknąć zapytania czemu nie pije i ona) skoro mogła wtulić się w pachnącą Boydem koszulę, westchnąć otulona ciepłymi i silnymi ramionami… niby nic, a dla niej znaczyło to mnóstwo. Był ostoją, bezpieczeństwem, azylem. Zaśmiała się cicho z bardzo boydowego określenia tęsknoty. Rozbrajał ją, zawsze i wszędzie. - Błagam, niech Fuja zabierze ze sobą bo nie chcę aby usiadł między nami. - zareagowała entuzjastycznie, a gdy wyobraziła sobie, że spędzą razem weekend… zarumieniła się bo jeszcze nigdy nie byli ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. To będą idealne okoliczności, aby się poznać z innych stron. Podniosła nań swoje szare błyszczące oczy kiedy zechciał w nie popatrzeć, a mógł tam znaleźć dużo ciepłego, miękkiego jak aksamit zakochania. Z początku nie miała pojęcia, że przygląda się jej tak badawczo i z troską, dopiero po paru długich sekundach musnął ją niepokój. Takie spojrzenie można oznaczać poważną rozmowę a takich trochę się bała. Zrozumiała nawiązanie do jej ferelnych urodzin i postarała się uśmiechnąć cokolwiek krzepiąco. - Przy tobie cudownie. - pogładziła palcami jego gładki policzek i ciepłe usta, które układały się w kolejne pytanie. - Nie. - nie mogłaby go okłamać. - Myślę, że nie są koniecznie. To był tylko słabszy dzień, myślę, że… - nie, nie mogła kłamać mu prosto w oczy. Serce jej pęknie, a więc nie może zrzucić winy na powikłania klątwy skoro doskonale znała przyczynę. - … tym nie musisz się martwić. W ogóle nie musisz się martwić. - dokończyła po chwili przerwy i z jakiejś przyczyny opuściła wzrok, uciekła nim gdzieś na bok jakby nie miała odwagi popatrzeć mu w oczy. - Skupmy się na tym co możemy zaplanować na obiecany weekend. - gorliwie uciekała jak najdalej od niewygodnych tematów próbując nakierować Boyda na te przyjemniejsze. Rozsądek podpowiadał, że nie może wiecznie robić uników jednak należała do tchórzy i nigdy nie mówiła, że jest inaczej.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPon 5 Paź - 13:48;

- Żadnego ghula - obiecał, bo zdecydowanie zgadzał się z tym, że obleśny mały potworek, nawet będący częścią rodziny, nie stanowi zbyt adekwatnego dodatku do romantycznego weekendu we dwoje. To była bardzo miła perspektywa i był szalenie dumny z siebie, że wpadł na pomysł takiej propozycji, a jeszcze bardziej cieszyło go to, że Bonnie przystała na nią z takim entuzjazmem; chętnie by teraz zgłębił ten temat i rzeczywiście spróbował posnuć jakieś plany, w końcu dwa dni to całkiem długo i nie mogli ich spędzić w całości na bałamuceniu się na kanapie... Znaczy, on może i by mógł, ale podejrzewał, że Bons ma jakieś wyższe oczekiwania. Nie mógł jednak oddać się przyjemnym rozmowom o fajnych rzeczach, które będą robić, bo paskudny, kłujący niepokój, który kiełkował mu w głowie już od jakiegoś czasu, zaczynał się właśnie robić nieznośnie uporczywy, a im gorliwiej Bons zapewniała go, że wszystko jest w porządku i nie ma się martwić, tym bardziej miał ochotę chwycić ją za te wątłe ramiona, potrząsnąć i zawołać coś w stylu "nie pierdol mi tu dziewczyno przecież widzę że dzieje się coś niedobrego". Gdyby sprawa tyczyła się kogoś innego, gdyby była jego siostrą, pewnie by tak zrobił, obsztorcował od góry do dołu i przykuł kajdankami do talerza z kotletem, czyli zadziałał jak zawsze: mało subtelnie, ale stanowczo (a czy skutecznie? hm). Tym razem jednak tak nie potrafił, bo zwyczajnie bał się, że jeśli zbyt bezpośrednio zgłosi jej swoje uwagi, jeśli dotknie jakiejś czułej struny, to popsuje coś między nimi, a tego bardzo by nie chciał. Z drugiej strony, jeszcze bardziej nie chciałby, żeby Bons przez swoje dziwne zwyczaje żywieniowe zrobiła sobie krzywdę - a zważywszy na jej ostatnie, coraz częstsze, słabsze samopoczucie, to był na doskonałej drodze do tego. A jedynym sposobem, żeby ją od tego uchronić, była konfrontacja. - Potem coś wymyślimy - odparł więc wymijająco w temacie weekendu i próbował się jakoś przyjemnie uśmiechnąć, choć przecież rozmowa właśnie przestawała być miła; to nie był dobry moment, by ją przeprowadzać, ale jednocześnie wiedział, że jak będzie się dalej zastanawiał nad odpowiednią chwilą, to taka nigdy nie nadejdzie. Wypuścił Bons z objęć i pociągnął za rękę w stronę ławeczek, by mogli usiąść (poważne rozmowy lepiej przeprowadzać na siedząco, nie?) - Martwię się o ciebie, i nie przestanę tylko dlatego, że mi powiesz, że jest okej. Martwię się, bo coraz częściej się źle czujesz, martwię się bo udajesz, że jest w porządku i przede wszystkim martwię się, bo widzę, że nie jesz. - powiedział więc bez zbędnych wstępów i bardzo starając się, żeby w jego głosie nie zabrzmiało żadne oskarżenie czy pretensja. Nie wiedział, czy Bonnie w ogóle będzie chciała o tym rozmawiać, czy nie stwierdzi, że to nieprawda, dlatego nie mówił już nic więcej, czekając na jej reakcję.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPon 5 Paź - 18:23;

Gdzieś w podświadomości zdawała sobie sprawę, że Boyd nabierał podejrzeń. Raz czy dwa przyłapała go na niepewnym spojrzeniu jakie jej posyłał, a pojawiało się ono kiedy wychodzili z wielkiej sali po posiłkach. Zagadywała go raz po raz i tym samym nie jadła tyle ile powinna dziewczyna w jej wieku. Od września tym bardziej dbała o linię, aby nigdy przenigdy nie usłyszeć okrutnych słów "o, przytyłaś" bo inaczej zapłacze się. Od pamiętnego rytuału kiedy dłonie Boyda mimo wszystko musiały dotknąć jej fałdek na brzuchu prześladowało ją przeświadczenie, że musi się ich pozbyć jak najszybciej, aby nigdy więcej Boyd nie musiał na nie trafiać. Chciała mu się podobać, a że ostatnio znów dostała kiepskie oceny z powodu braku koncentracji i że zrobiła się trochę przezroczysta na twarzy… to tylko efekt uboczny. Zdołała przyzwyczaić się do funkcjonowania na niskim poziomie energii. Lucasa trochę unikała bojąc się jego pytającego spojrzenia, a ten wyraźnie dał jej do zrozumienia w życzeniach urodzinowych, że pamięta o jej problemie, który miała naprostować.
Coś na twarzy Boyda zmieniło się. Pojawiło się napięcie, a to jasny znak, że nie dał się zbyć. Być może zauważył jej zagranie przez co na policzkach wykwitł rumieniec zawstydzenia. Zacisnęła mocniej usta i opuściła spojrzenie, będąc przyłapaną na gorącym uczynku. Dała się zaprowadzić na ławeczki, chętnie usiadła bowiem nogi miała jak z waty kiedy stała za długo o własnych siłach. Złożyła dłonie na swoich kolanach, zaczęła skubać skórki przy paznokciach co było aż nazbyt wymowne… Każde kolejne "martwię się" bolało gdzieś po bokach serca, garbiło jej ramiona i wykopywało ją w poczucie winy. Nie miała odwagi patrzeć mu w oczy. - J-jem. Serio, j-jem. Przecież wiesz, że mam słaby apetyt… - wydusiła z siebie nie potrafiąc zaprzeczyć niczemu innemu. Musi mu przecież w końcu powiedzieć, przecież go kochała, prawda? Czemu było to teraz takie ciężkie… - Ja po prostu no… uhm… czasami testuję kilka jadłospisów z Proroka Codziennego z rubryki kulinarnej…. - urwała bo brzmiało to tak żałośnie, że nawet Fuj by w to nie uwierzył. - Nie chcę żebyś się martwił. - motała się, nie wiedziała jak z tego wybrnąć jednak nade wszystko przez jej gardło nie udało się wycisnąć gorzkiej prawdy "jestem gruba i się odchudzam, żeby ci się podobać". Wyczuła, że w jego głosie nie było żadnej pretensji, złości ani wyrzutu i żałowała, bo przynajmniej miałaby lżejsze sumienie mogąc czuć się źle jeśli faktycznie byłby na nią zły. A on… a on jak zawsze był kochany.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyWto 6 Paź - 16:31;

Bonnie co prawda zaprzeczyła jego słowom, ale sposób znacznie mniej pełny przekonania, niż się spodziewał i trochę sama brzmiała, jakby sobie nie wierzyła, co dało mu nadzieję na to, że może uda im się jednak dogadać; myślał, że jak pierwszy raz poruszy niewygodny temat, to dziewczyna się oburzy, nie zgodzi się w bardziej stanowczy sposób i będzie musiał albo wdawać się w dość bezsensowną dyskusję i wmawiać jej swoje racje albo odpuścić i po cichu wykombinować, jak i kiedy podejść do sprawy po raz kolejny - tymczasem Bons tylko coś wymamrotała dość niemrawo i poniekąd potwierdziła jego podejrzenia (czy raczej pewność, bo naprawdę, czy miał jeszcze jakieś wątpliwości?), przyznając się do stosowania diet, choć ujęła to w znacznie bardziej dyplomatyczny - i odległy od prawdy - sposób. W tym, że nagina rzeczywistość, zdradzała ją cała postawa, uciekający uporczywie wzrok i nerwowe skubanie tych nieszczęsnych skórek, które maltretowała zawsze, gdy była zdenerwowana, a od czego on zawsze ją powstrzymywał, zamykając jej dłonie w swoich. Tak było i tym razem i z boku mogli wyglądać, jakby przeżywali właśnie jakiś romantyczny moment, trzymając się za ręce. - Bonnie... Rozgrzebywanie całej porcji po talerzu i branie dwóch kęsów to nie jest ani jedzenie ani słaby apetyt - stwierdził, chcąc jej uświadomić, że nie jest ani ślepy ani głupi i wyciąga swoje wnioski na podstawie tego, co zdążył zaobserwować w ciągu ostatnich kilku miesięcy, a nie na ślepo. Postanowił też pociągnąć temat tego niewinnie brzmiącego "jadłospisu", który, choć brzmiący jak wymyślone naprędce byle jakie kłamstwo, wydał mu się dobrym punktem odniesienia do dalszej rozmowy. - Jadłospisy z Proroka, mówisz... Czyli te takie dla pań domu, gdzie każą zainspirować się jesienią i jeść dania z kartofli na piętnaście sposobów albo celebrować moc warzyw strączkowych czy bardziej te z "Czarownicy", które nie uwzględniają jedzenia po południu i mają tyle kalorii, że nie wystarczyłoby ich na utrzymanie funkcji życiowych przeciętnej osoby? - dopytał, tak jakby nie znał odpowiedzi, choć przecież wiedział doskonale, jak powinna brzmieć ta szczera. Ale wiedział też, że jeśli Bonnie nie będzie chciała się przyznać - przed nim, a może i sama przed sobą - że ma problem z jedzeniem, to nic nie zdziała. - Widzisz, ty nie chcesz żebym się martwił a ja nie chcę żeby coś ci się stało, więc powiedz mi co się dzieje i... i jakoś to rozwiążemy. - jeszcze nie miał pojęcia, w jaki dokładnie sposób miałby działać, więc na razie stawiał na dotarcie do sedna problemu i okazanie wsparcia, bo chwilowo nic lepszego nie przychodziło mu do głowy.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyWto 6 Paź - 21:12;

Zdążyła poranić sobie palce zanim przerwał ich skubanie; spodziewała się jego dotyku lecz tym razem nie potrafiła się przy tym rozluźnić, pod jego palcami swoje zwinęła w małe pięści i tak czekała na wyrok, na pretensje, na wszystko i nic, bo przecież nie jest idiotą. Nie dał sobie zamydlić oczu, musiał obserwować ją od dłuższego czasu albo… rozmawiać z Lucasem. Zrobiło się jej strasznie głupio, zapragnęła zapaść się pod ziemię, uciec, choć przecież nie miała powodu aby odsuwać się od Boyda nawet na jeden cal. Nabrała ochoty stać się prawdziwą szarą myszką na którą nikt nie zwraca uwagi, zwłaszcza, gdy próbuje nabrać szczupłej sylwetki. Kiedy ona ostatnio oglądała swoje ciało w lustrze? Nie pamiętała. Zawsze była gruba, taka ma siebie w głowie i nic się od tamtej pory nie zmieniło. - Och. - wbiła wzrok w dziurę w kafelku na podłodze, gapiła się na jej nieregularność jakby był to interesujący obiekt w muzeum. Pociągnął jej małe kłamstewko, pokazywał jej jakie było żałosne, a jej zachciało się płakać ze strachu, że go straci jak pozna prawdę. Nie chciała być nigdy więcej sama, był jej pierwszym prawdziwym chłopakiem, to jego usta złożyły na jej wargach pierwszy pocałunek i tak strasznie, strasznie bała się, że to się skończy jeśli nie zadba o siebie wystarczająco dobrze (tzn, surowsza "dieta", co było tak naprawdę głodzeniem się). Milczała, zaciskała mocno usta i czekała aż przestanie się kręcić jej w głowie, a nie pisnęła o tym ani razu. Czuła się okropnie i fizycznie i emocjonalnie. Nie miała już innego wyboru, musiała go wprowadzić… z Nathanielem mu zaufała to jej perypetie też powinny być mu znane… Odezwała się cichym i mocno schrypniętym głosem. - J-ja… ja zawsze, od dzieciństwa miałam… jakieś problemy z jedzeniem. - podniosła zlęknione (!) spojrzenie na jego twarz jakby w obawie, że zobaczy tam gniew. - Staram się tego pilnować żeby nie przesadzić. - co było możliwe do interpretacji na dwa sposoby. Przecież Bonnie popadła ze skrajności w skrajność! "Problem z jedzeniem" to wszak albo nadmierny apetyt albo całkowity brak. -  Ja… ja po prostu… chcę… - zabrakło jej tchu kiedy mówiła, znów uciekła spojrzeniem do dziury w kafelku i zamrugała powiekami aby odgonić zdradziecki gorąc. - … chcę dobrze czuć się w swoim ciele więc pilnuję tego jak jem. Tylko tyle… - aż tyle! Nie wydusiła z siebie, że nazywa to "dietą", nie nazwała rzeczy po imieniu, że się odchudza bo jest gruba - przecież sam to wydedukuje, prawda? Widział przecież, że nie należy do szczupłych więc sam to nazwie i niech Merlin broni, aby ona musiała o tym mówić, te słowa nie chcą przejść przez jej gardło. Jej dolna warga zadrżała gdy przygniotło ją sumienie. Powinna powiedzieć mu wszystko. Nie wytrzymała, zacisnęła strasznie mocno usta i schowała twarz w jego ramieniu i zdusiła w gardle jęk płaczu i powstrzymywała łzy, bo wiedziała, że ich nie lubi. Nie mogła znieść własnego napięcia, robiło się jej od tego niedobrze. - Przepraszam, boję się o tym opowiadać. Przepraszam, Boyd, przepraszam. - wydusiła z siebie z żalem. Zacisnęła palce na jego koszuli i chowała się w jego ramionach aby nie widzieć wyrazu jego twarzy, bowiem panicznie obawiała się odrzucenia.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyCzw 8 Paź - 13:46;

- Jakie problemy? - drążył; Bonnie była tak przerażona, jakby robił jej karczemną awanturę. Nie wiedział, czy było to spowodowane tym, jakie emocje wzbudzał w niej sam ten temat, czy może naprawdę się bała jego reakcji i uważała, że byłby zdolny do tego, żeby teraz się na nią denerwować (no dobra... nie byłyby to bezpodstawne obawy...) - tak czy inaczej, cały czas starał się brzmieć tak, żeby nie dawać jej powodów do jakichkolwiek obaw. Wypowiedzi dziewczyny były trochę nieskładne i wymijające, ale nie spodziewał się przecież, że jak poruszy temat, to otrzyma w odpowiedzi dziesięciominutowy elaborat wyjaśniający wszystko, co jej leżało na sercu, dlatego pytał cierpliwie o wszystko, o czym tylko napomknęła. Bardzo ładnie ujęła w słowa powód swojego głodzenia się, bardzo dyplomatycznie, i nietrudno było się domyślić, co tak naprawdę próbuje mu przekazać. Choć już wyciągnął swój wniosek, nie poddawał się i dopytywał dalej, czekając, aż usłyszy wszystko od Bonnie wprost, żeby przypadkiem nie zrozumieć czegoś inaczej niż było naprawdę, żeby wnioski nie były zbyt daleko idące, żeby po prostu wszystko było jasne. Liczył na to, że cały czas będzie z nim szczera, skoro już zaczęła się otwierać, choć przy okazji uważnie filtrował każdą jej odpowiedź przez to, co już sam wiedział. Żmudna to była praca i niełatwa rozmowa, ale cóż, nikt nie obiecywał, że będzie lekko. - No tak. I czujesz się dobrze? - Czujesz się dobrze ze ściśniętym żołądkiem? Z zawrotami głowy? Z brakiem sił, żeby wejść po schodach? Z ciągłymi dreszczami z zimna? Pytań pomocniczych już nie zadał, ugryzł się w język, bo nie potrafiłby wyrazić ich bez oskarżycielskiego wydźwięku, a postanowił sobie, że cokolwiek by się nie działo, to nie wyskoczy z żadnymi pretensjami. Nie dziś. Spostrzegłszy, że Bonnie jest już bardzo bliska płaczu, powstrzymał też westchnięcie, tłumacząc sobie, że to w jej przypadku naturalna reakcja, i nie protestował gdy zaczęła się chować w jego ramionach, nie zmuszał by na niego spojrzała - choć gdyby to zrobiła, z pewnością zobaczyłaby w jego oczach wszystko poza odrzuceniem czy złością. Przytulił dziewczynę do siebie i zaczął ją gładzić po włosach uspokajającym gestem, a przynajmniej taką miał nadzieję, że to w jakiś sposób pomoże. - Nie masz za co przepraszać. - zapewnił po raz kolejny tego dnia. Chciałby, żeby wszystko mu opowiedziała, ale przecież nic na siłę; jeśli tyle ją to kosztowało, to nie chciał nadto nalegać.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptySob 10 Paź - 21:18;

Myślała, że uda się jej wykombinować swoje żywienie w taki sposób, aby Boyd nie musiał zawracać sobie tym głowy. Wierzyła, że da sobie radę jednak przeliczyła się. Potrzebowała pomocy Lucasa, na Owutemach nawaliła na całej linii przez swoje osłabienie, w Luizjanie nie pokazała Boydowi wszystkiego co chciała bo męczyła się po krótkim spacerze… musiał w końcu to zauważyć. A ona musiałam postawić wszystko na jedną kartę i mu po prostu zaufać, opowiedzieć o traumatycznych przeżyciach, które spaczyły jej samoocenę. Zacisnęła mocno powieki i zmusiła się do powstrzymania łez. Naciągnęła rękaw grubego swetra na dłoń i otarła kącik oka z rozmazanego tuszu do rzęs. Wyprostowała się, jednak nie odsuwała się, musiała czuć bijące od niego ciepło, aby starczyło jej odwagi. - Zawsze, ale to zawsze, odkąd sięgam pamięcią byłam otyła. - wydusiła z siebie nie patrząc mu w oczy. Była tchórzem. Garbiła ramiona i wbijała paznokcie w skórę swoich dłoni. Głos miała mocno schrypnięty i przybity jednak mówiła pomimo silnego strachu przed odrzuceniem. - Moi rodzice to lekceważyli, mój tato się z tego naśmiewał, a potem… dzieciaki. Sąsiedzi, przedszkole, a najgorzej w Ilvermorny. - wbiła paznokcie jeszcze mocniej w skórę, aby ten cienki ból zmusił ją do wypowiedzenia wszystkiego. - Przejmowałam się każdym złym słowem, płakałam i złościłam się na rodziców i siebie codziennie. Próbowałam wziąć sprawy w swoje ręce, żeby wyglądać dobrze i czuć się dobrze, ale ciężko było mi to wytrzymać. Ilekroć chciałam ćwiczyć to napotkałam śmiech i kpiny, a więc zaczęłam mniej jeść. Ale to też nie działa. - bo we własnych oczach wciąż widzi siebie sprzed wielu lat kiedy nie wchodziła w szkolny mundurek i musiała mieć szyty na miarę. Dużą miarę. Wszystkie dowody chudnięcia jej mózg z siebie wypierał. Włosy opadły po bokach jej twarzy, a więc utkwiła wzrok w dłoniach Boyda. - Robi mi się niedobrze na widok jedzenia. Jem, bo muszę. Robię wszystko, Boyd, żeby jakoś siebie naprawić. - teraz podniosła nań wzrok, a była już blada z przejęcia choć oczy były już wolne od łez. - Czasem jest gorzej ale jest okres czasu, że jest lepiej. Teraz wiesz czemu nie lubię o tym rozmawiać. To wstydliwe. Jesteś moim pierwszym chłopakiem, który lubi mnie za mój charakter. Dlatego cały czas mówię, że jesteś wyjątkowy. - w jej głosie zabrzmiała błagalna nuta, jakby chciała wyprosić, aby zaakceptował cały ten bagaż i problem. Teraz z jej szarych oczu biła szczerość taka jak nigdy dotąd. Zazwyczaj coś tam nie dopowiadała albo omijała niektóre tematy szerokim łukiem. Serce tłukło się w jej piersi spanikowane, wystraszone, niespokojne, podchodziło do gardła, a całe jej ciało napięło się w wyczekiwaniu na jego odpowiedź. Gotowa była na wszystko...
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyWto 13 Paź - 18:51;

Słuchał opowiadania dziewczyny z uwagą i miał wrażenie, jakby z każdym wypowiadanym przez nią słowem po kolei wypadała cegła z niewidzialnego muru, który zdążyła wybudować dookoła siebie, żeby skrzętnie ukryć towarzyszące jej problemy przed resztą świata; z każdym słowem też coraz lepiej rozumiał, dlaczego wcześniej nie chciała o tym rozmawiać i dlaczego teraz przychodziło jej to z takim trudem. To, co teraz usłyszał, spoiło w całość te krótkie, lakoniczne, może trochę wymijające, wzmianki o przeszłości w Ameryce i jej doświadczeniach w szkole - to, co przedtem ujmowała jako "bycie niezbyt lubianą", teraz zostało nazwane wprost i brzmiało naprawdę okrutnie. Cały problem okazał się mieć znacznie głębsze korzenie, niż mu się wydawało i był czymś innym niż destrukcyjnymi próbami zdobycia zgrabnej sylwetki, podążania za głupią modą reprezentowaną w kobiecych magazynach, tak jak sugerował Josh. Rozumiał, oczywiście że rozumiał, jak musiała się czuć, choć jednocześnie nie był w stanie sobie wyobrazić, jakie to musiało być straszne uczucie, na przestrzeni l a t być wyśmiewanym (w tym przez własnego rodzica!), a przy tym czuć się żałośnie bezradnym. Bo co niby mogła z tym zrobić? Nic dziwnego, że w końcu sięgnęła po drastyczne środki; był przekonany, że sam też wpadłby w te sidła, gdyby był na jej miejscu. Bonnie tymczasem brzmiała tak, jakby przyznawała się do czegoś złego, jakby chciała go prosić, żeby jej nie oceniał, jakby to wszystko, co ją spotkało, to była jej wina. Milczał, nie wtrącając ani słowa, dopóki nie skończyła mówić; nie chciał jej przerywać ani nic komentować, tylko dać jej możliwość wyrzucenia z siebie wszystkiego, co jej leżało na sercu. Strasznie w tej chwili żałował (nie po raz pierwszy), że nie jest mądrzejszy, bardziej wrażliwy, że nie ma podobnych doświadczeń ani nawet nie zna nikogo, kto zmagałby się  z czymś podobnym, że nie może jej teraz olśnić taką sentencją, żeby wszystkie troski poszły w niepamięć. - Dobra, słuchaj. - zaczął konkretnie, wyciągając rękę, żeby pogładzić ją po dłoni; najchętniej znów by ją przytulił, ale potrzebował teraz kontaktu wzrokowego, bo zamierzał powiedzieć jej kilka ważnych rzeczy - Po pierwsze, to nie ma nic wstydliwego w tym co powiedziałaś, przynajmniej nie dla ciebie. Wstydzić powinni się ci wszyscy ludzie, którzy chujowo cię traktowali, bo to świadczy źle tylko o nich, nie o tobie. Po drugie, to nie ty jesteś zepsuta, więc nie siebie musisz naprawić, tylko relację z jedzeniem i bardzo nieadekwatną do rzeczywistości samoocenę. Które też w żadnym wypadku nie są twoją winą. I tak, to prawda że... że lubię cię za twój charakter, ale to nie znaczy, że nie uważam cię za - najlepszą dupę? - najpiękniejszą dziewczynę na świecie. Bo uważam. Serio, jakbyś mogła wejść mi w głowę i na siebie spojrzeć, to byś zemdlała z wrażenia. Chodzi mi o to, że gdyby coś to zmieniło, gdybyś, nie wiem no, nagle wyłysiała, gdyby żmijoptak wpierdolił ci pół twarzy albo wypiłabyś jakiś eliksir permanentnie zmieniający ci wygląd na Pattona Craine'a, to ja i tak bym cię... bym cię lubił. Ale co z tego, przede wszystkim ty sama musisz polubić siebie. - zadeklarował i ani przez chwilę nie zmyślał. Brzmiało to wszystko jak nędzne słowa pocieszenia, ale naprawdę tak myślał. Nie wiedział, jak inaczej mógłby to wszystko ująć, ale za to miał jeszcze jeden pomysł, który mógłby zostać odebrany przez dziewczynę w zły sposób, ale nie darowałby sobie, gdyby chociaż go nie zaproponował. Temat był zbyt poważny, problem zbyt głęboko zakorzeniony, żeby odpuszczać. - Bonnie... Bardzo dobrze, że mi to wszystko opowiedziałaś, ale myślę, że powinnaś chociaż rozważyć, czy nie warto byłoby powiedzieć komuś jeszcze. Wiesz, że ja cię zawsze wysłucham i zrobię wszystko, żeby ci pomóc, ale gdybyś spróbowała porozmawiać z jakimś specjalistą, to on mógłby pomóc bardziej. Wiesz, żeby pewnego dnia już nie było raz gorzej, raz lepiej, tylko cały czas dobrze. - zasugerował najdelikatniej jak potrafił, jednocześnie przekonany że to dobry pomysł - nie sądził, by Bons dała radę przepracować to wszystko sama - i niepewny, czy dziewczyna w ogóle zechce przemyśleć taką opcję.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPon 19 Paź - 9:28;

[size=40]To były najgorsze chwile w tym roku - czekała ze wstrzymanym oddechem na reakcję Boyda gotowa na dosłownie wszystko, choć nie ma co ukrywać, że najbardziej na kąśliwą uwagę, iż powiedzmy dramatyzuje. Do jej głowy przychodziły same absurdalne myśli, których nigdy nie wzięłaby pod uwagę gdyby nie zdenerwowanie. Boyd potrafił dosadnie powiedzieć co myśli, niekiedy też zabarwiał wypowiedzi ostrzejszym przekleństwem jednak dla niej był zawsze dobry i nawet jak na siebie, dosyć cierpliwy. Nigdy nie odsuwał swojej ciepłej ręki kiedy wsuwała doń swoje zziębnięte palce. Wypuściła powietrze z płuc choć napięcie nie ustąpiło. Spoglądała mu prosto w oczy choć kosztowało ją to naprawdę wiele siły woli. Oddychała płytko kiedy rozpoczął wypowiadanie swojego zdania na ten temat. Spijała wszystkie słowa z jego ust i serce jej ani trochę nie zwalniało. Narastał w niej prostest - nie jestem najpiękniejsza, nie okłamuj mnie przez to, że mnie lubisz... Sęk w tym, że z jego twarzy biła powaga i szczerość. Nie mogła w to uwierzyć, a może nie chciała? - Nie mów tak, proszę. Ja wiem jak wyglądam, Boyd. Nie mogę wyjść z szoku, że ci się w jakiś sposób podobam ale proszę, nie mów, że mam nieadekwatną do rzeczywistości samoocenę. - prosiła go rozpaczliwie, aby tego nie robił. Jej dłonie drżały i gdyby ich nie przykrywał swoimi to na nowo wyginałaby sobie palce albo skubała skórki. Kochała go coraz mocniej za te słowa, bo wierzyła już, że mu się podoba z tymi wadami fizycznymi, które już są. Musi być szalony, ale za dużo do niego czuła aby chcieć sprowadzać go na ziemię i udowodnić mu, że od miana "pięknej" oddziela ją jakieś dwadzieścia kilogramów nadwagi. Kiedy padły te komiczne porównania nie potrafiła powstrzymać ust przed wygięciem się w uśmiechu. To było silniejsze od niej choć jeszcze trzymały się jej nerwy. Teraz to ona zgarnęła jego dłoń między swoje i podniosła się (w pozycji siedzącej nie potrzebowała drabinki aby dostać się do jego ust), aby go na kilka krótkich momentów pocałować bo nie wiedziała jakich słów użyć żeby okazać swoje uczucia. Zapach jego skóry i ubrań był dla niej kojący, poczuła się znacznie lepiej kiedy z siebie wszystko wyrzuciła i wciąż mogła z nim być. Z dosyć widocznym oporem usiadła z powrotem, a on wtedy zaproponował coś iście szalonego. - S-spe… specjalistą? - zabrzmiało to iście złowrogo, oczywiście w ustach samego Boyda, a przez myśli Bons przeminęło bardzo wiele obrazów i wyobrażeń, które nie podniosły jej jednak na duchu. - Masz na myśli dietetyka? Takiego, co ułoży mi nową dietę? - Bons nie pojmowała, że nie potrzebuje się odchudzać a prędzej przytyć, dlatego prostowała zapytanie i widać było w jej szarych oczętach, że się trochę spłoszyła tą myślą. [/size]
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPon 19 Paź - 10:53;

Oczywiście, nie spodziewał się, że jej pielęgnowane przez wiele lat przez siebie i ludzi dookoła kompleksy nagle znikną, jak jej powie kilka komplementów, wiedział, że to będzie wymagało jeszcze wielu takich rozmów, ale nie mógł powstrzymać westchnięcia. Odwzajemnił jej pocałunki, kiedy zbliżyła się do jego ust, choć nie do końca miał teraz ochotę na czułości, bo był zbyt zafrapowany tą rozmową i wszystkim, czego się właśnie dowiedział, wszystkim, co powinien był zauważyć już dawno temu; z tyłu głowy pojawiła mu się też myśl, że Bonnie w ten sposób próbuje go odwieść od kontynuowania niewygodnego tematu, odwrócić jego uwagę od problemu... Dlatego gdy po chwili odsunęli się od siebie i wrócili do rozmowy, od razu wyszedł z kolejną propozycją, która wydała mu się jedynym słusznym rozwiązaniem. Nie wiedział, kiedy będą mieli znów okazję poruszyć ten temat, czy Bons zaufała mu ostatecznie i od tej pory będzie rozmawiać z nim otwarcie, czy uchyliła wrota swojego muru tylko na moment w jakiejś chwili słabości, dlatego musiał kuć żelazo póki gorące. Wielkim niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że zaskoczyła go odpowiedź dziewczyny, gdy ta zinterpretowała specjalistę jako dietetyka - zupełnie jakby rzeczywiście puściła mimo uszu wszystko to, co mówił jej wcześniej. Odetchnął głębiej, hamując cisnące się na usta dosadne pytanie, czy ją popierdoliło skoro uważa że potrzebuje diety. - Nie, Bonnie, mam na myśli psychologa raczej. Takiego, co ci ułoży... rzeczy... w głowie. - niezbyt zgrabnie mu to wyszło, ale nie wiedział, jak inaczej to ująć. -  Takiego, co ci pomoże, nie wiem, uporać się z przeszłością żeby przestała mieć na ciebie wpływ?  I... i zczaić że waga nie jest wyznacznikiem twojej wartości? I zobaczyć siebie taką, jak serio jesteś, a nie tylko w negatywnym świetle? Kurwa, to brzmi jak z jakiejś ulotki z gabinetu szkolnego pedagoga. No, ale myślę, że by ci pomogło. Przemyśl to chociaż. - podsumował najlepiej jak potrafił i posłał jej cieplejsze spojrzenie, bo dziewczyna nie wyglądała na zachwyconą tym pomysłem, co było zrozumiałe i szczerze nie spodziewał się, że przystanie na tę propozycję; ale być może otworzy jej to w głowie jakąś furtkę i kiedyś, za jakiś czas, zastanowi się nad tym i jednak skorzysta.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyWto 20 Paź - 10:34;

[size=41]Zakodowane w głowie miała takie a nie inne spojrzenie. Zmiana takiego nastawienia to proces długotrwały choć trzeba przyznać, że Boyd wprawił machinę w ruch. Machinę popatrzenia na siebie z dystansu. Kto wie, może któregoś razu uda się mu w pełni uwierzyć, że naprawdę waga nie jest taka ważna? Chciałaby, ale nie potrafiła. Minę miała niepocieszoną kiedy sprostował dietetyka ze specjalistą. Opuściła barki i popatrzyła na ich dłonie. Oczywiście jej policzki pokrył duży rumieniec choć tym razem z zażenowania z faktu, że według Boyda potrzebuje profesjonalisty. Było to prawdą choć bardzo niewygodną. Czy się z tym zgadzała? Trudno jest to udźwignąć. - P-pomyślę. Znaczy się… rozważę. Chyba spłonę ze wstydu. - schowała twarz w dłoniach niczym dziecko, które wierzy, że jeśli się schowa to problem sam się rozwiąże i zniknie. Musiała jednak wziąć się w garść, miała już osiemnaście lat! Powiedziała Boydowi co ją męczy, a on jej nie rzucił przez to ani nie nazwał wariatką. Może mało subtelnie sugerował kontakt z magipsychiatrą ale dla Boyda miałam naprawdę bardzo dużo wyrozumiałości. Pierwsze skrępowanie mają już za sobą to może później będzie łatwiej się przed nim otwierać. Opuściła dłonie z twarzy. - Poszukam kogoś z dobrymi opiniami. Nie chcę więcej myśleć o tym co się kiedyś działo ale to non stop za mną chodzi. Nie chce się odczepić. - tak, coraz lżej wychodziło jej mówienie mu bez owijania w bawełnę co ją trapi. Z drugiej strony jeśli będzie myśleć o tym, że magipsychiatra pomoże jej zerwać z przeszłością to brzmiało to kusząco. Rozmowa na temat wagi była bardzo trudna. - Będziesz się już mniej martwić? - zapytała z nadzieją, że nie spotka już tej pochmurnej miny. Nie z własnej winy! Znając życie za jakąś godzinę Bons uzmysłowi sobie jak lekko jest żyć kiedy ciężar został zdjęty z ramion. - Ach, miałam ci powiedzieć, że rozmawiałam z Nathanielem… - przypomniało się jej i gotowa była lada moment wtajemniczyć go w każdy szczegół rozmowy z niebezpiecznym Bloodworthem. [/size]
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyWto 20 Paź - 12:15;

- Nic na siłę. - odparł tylko. Zasugerował dziewczynie, co jego zdaniem mogłoby pomóc i chciał zostawić jej temat do przemyślenia, nie miał w planach intensywnego namawiania jej ani nie oczekiwał deklaracji, że zastosuje się do jego sugestii. - Nie sądzę. - dodał zgodnie z prawdą, spytany czy teraz będzie sią martwić; próbował się jakoś pokrzepiająco uśmiechnąć, ale chyba średnio mu to wyszło, bo, co tu dużo mówić, po całej tej rozmowie i wyznaniu Bonnie, jednocześnie trochę mu ulżyło - bo mu zaufała, bo w końcu była z nim szczera, ale też przede wszystkim zaniepokoił się jeszcze bardziej. Jego przypuszczenia potwierdziły się, w dodatku w gorszej niż się spodziewał wersji, a on nie miał pojęcia, co ma z tym zrobić. Starał się nie okazywać na zewnątrz tego, że jest przerażony i bezradny, ale w środku tak właśnie się czuł. No ale przecież nie chodziło tutaj o niego.
- Opowiadaj. - zachęcił ją, gdy postanowiła zmienić temat i podzielić się z nim nowinami na temat sprawy Bloodwortha i to właśnie jego osoba zajęła ich uwagę na resztę tego spotkania.

/koniec
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szatnie - Page 7 QzgSDG8




Specjalny




Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 EmptyPon 16 Lis - 4:04;

@William S. Fitzgerald

Może akurat byłeś pod prysznicem po indywidualnym treningu? Może po prostu przypadkiem zostawiłeś swoją miotłę w tej okolicy? W każdym razie, spodziewałeś się zastać ją w szatni, a w jej miejscu znalazł się tylko krótki liścik.
"Czas na trochę mugolskiego sportu, zanim zasłużysz na magiczny. Twoja miotła wylądowała w jeziorze. Jak dobrze potrafisz pływać? Mamy nadzieje, że zeszłoroczne morsowanie nie poszło na marne,
Sympatycy SLM"


Post musisz napisać tutaj. Masz czas do końca listopada, później miotła będzie już niemożliwa do znalezienia.

Mechanika:
Rzuć kostką k100, żeby dowiedzieć się ile minut zajęło ci szukanie miotły.

Jeśli zajęło ci to krócej niż 10 minut - nic się nie dzieje.
10-30 minut - w następnym wątku będziesz mieć lekki katar i ból gardła.
31-60 minut - w następnym wątku będziesz czuł się fatalnie. Gorączka, ból gardła, katar. Lepiej, żebyś wtedy odpoczywał.
61-90 minut - przez najbliższe kilka tygodni będzie doskwierał ci ból mięśni. Nie będziesz w najlepszej kondycji fizycznej, czasami pojawi się gorączka.
91-100 minut - ból gardła to tylko początek twoich problemów. Tracisz głos na trzy tygodnie.

Dodatkowo! Jeśli szukałeś miotły dłużej niż 50 minut, znajdujesz ją w nie najlepszym stanie. Za naprawę będziesz musiał zapłacić 70 galeonów.

______________________

Szatnie - Page 7 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szatnie - Page 7 QzgSDG8








Szatnie - Page 7 Empty


PisanieSzatnie - Page 7 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szatnie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 11Strona 7 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szatnie - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
boisko quidditcha
-