Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szatnie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptySob Cze 12 2010, 14:17;

First topic message reminder :



Dość duże pomieszczenie, z wielkimi oknami, zazwyczaj jednak zasłoniętymi, by nikt nie mógł podglądać przebierających się w środku uczniów. Przy dwóch ścianach stoją ławki, z haczykami nad nimi by móc powiesić na nich ubrania, a także niewielkie szafeczki. Znajdą się też prysznice i umywalki, by gracze mogli się odświeżyć po wyczerpującej grze. Jedne drzwi prowadzą prosto na boisko. To właśnie tamtędy drużyna wychodzi na mecz.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Ike Skylight
Ike Skylight

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 60
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t23229-isaac-skylight#790556
https://www.czarodzieje.org/t23292-astra#794285
https://www.czarodzieje.org/t23234-ike-skylight#790794
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptySro Paź 16 2024, 20:28;

   Znał to spojrzenie bardzo dobrze. To bazyliszkowe, które dreszczem przechodziło mu wzdłuż kręgosłupa, chociaż była niższa, chudsza i zasadniczo znacznie mniej groźnie wyglądająca od niego, w takich momentach wierzyło się, że byłaby w stanie rzucić Avadę, gdyby przekroczył granicę o pół cala nawet za daleko. Ale Ike nie znał jej od dziś, towarzyszyła gdzieś zawsze Imogen, a z kolei on od Imogen nie mógł się uwolnić, będąc na jednym roku, dzieląc z nią geny, doświadczenia i dużą część historii. Wiedział więc, jak lawirować na bezpiecznej granicy, chociaż przyzwyczajony do kuszenia losu i stawiania sobie ciągłych wyzwań, nie potrafił tak po prostu iść przyjaciółce siostry na rękę. Droczył się z nią, każdorazowo, kiedy się widzieli. Czasem kończyło się to lepiej, a czasem, jak teraz. Zupełnie niby nieprzewidzianie, a jednak nie był zdziwiony wcale, kiedy oberwał dłonią w policzek – nie pierwszy raz zresztą od niej. Mógł się tego spodziewać, a mimo to, jego ciało ugięło się pod tym bądź co bądź nie aż tak dużym impetem. I bez jej uderzenia ledwie trzymał się pionu, dlatego siarczyście wymierzony policzek cofnął go o krok. Tyle starczyło, żeby tyłami kolan trafił na opór ławki, która pozbawiła go równowagi. Mimo to, to właśnie ona uratowała go od upadku. Zamiast potknąć się o ziemię, siadł na deskach. Nie byłby jednak sobą, gdyby nie pociągnął ślizgonki ze sobą w dół. Chciała czy nie, miała do wyboru albo bolesne zderzenie z kantem siedziska, albo twarde siadanie na jego kolanach. Pomógł jej w tym wyborze, odrywając dłoń od jej ust i ciągnąć ją za ramiona na swoje uda. Kiedy w końcu siadła na nich, a on mógł poczuć wszystko, zapach jej żelu pod prysznic, odżywki do włosów, czy kościsty tyłek lądujący na jego nogach, to przede wszystkim czuł jednak zagrożenie, jakie stwarza dla niego ta niepozorna, pyskata istota. Z westchnieniem rozmasował sobie szczękę, tylko odruchem, bo przecież oboje wiedzieli, że tego nie poczuł tak, jak powinien, żeby uznać to za faktyczną karę.
   — Kolejny raz i pomyślę, że cię to kręci, Heartling.
   Patrzył jej prosto w oczy i chwycił ją teraz ciasno w ramiona, zanim zdążyła mu uciec, bo im bardziej ona zamierzała się rzucać, tym bardziej on, przekornie planował jej nie puszczać wolno. Bo taka była zasada tej gry – nie dać drugiemu wygrać.
   — Dobra, mów.
   Powiedział to tak, jakby potrzebowała jego zgody, ale przechylił głowę na bok, naprawdę ciekaw, co teraz chodziło jej po głowie. Oprócz oczywistej złości, ją widział w jej oczach, palącą i dominującą, ale niewystarczajco, żeby poskromić jego instynkty, dalekie od instynktów przetrwania w dobrym zdrowiu.
   — Wiemy, że nie czekasz na mnie, to co tu robisz?

@Lyssa Heartling
Powrót do góry Go down


Lyssa Heartling
Lyssa Heartling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Galeony : 72
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t23263-lyssa-heartling#792831
https://www.czarodzieje.org/t23280-poszta-lyssy#793950
https://www.czarodzieje.org/t23273-lyssa-heartling#793686
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptySro Paź 16 2024, 23:51;

Gdyby na jego miejscu był ktokolwiek inny, na uderzeniu w policzek z pewnością by się nie skończyło. Ike miał jednak pewną przewagą, mianowicie był bratem Imogen. Może to właśnie ze względu na sentyment do Gryfonki, a może po prostu przez lata Lyssa zdążyła przywyknąć do jego wybryków, w każdym razie Ślizgon miał u niej pewnego rodzaju taryfę ulgową. W tym momencie stąpał jednak po bardzo, b a r d z o cienkim lodzie.
Pomimo wzburzenia nie umknęło jej uwadze, że Ike zatoczył się odrobinę za bardzo biorąc pod uwagę siłę uderzenia. Bądź co bądź nie pierwszy raz zaserwowała mu policzek, a nawet będąc w znacznie lepszej formie niż dziś nie była w stanie z taką łatwością zwalić go z nóg. Coś było nie tak, ale jeszcze nie wiedziała co dokładnie.
Miała na tyle instynktu samozachowawczego, by lecąc w dół nie wyrywać się, kiedy ktoś próbował ją złapać – nawet jeśli ta sama osoba była bezpośrednim powodem, przez który spadała. Trwało to wszystko zaledwie chwilę, tak krótką, że nawet gdyby chciała, nie miałaby czasu zareagować, nim wylądowała na kolanach Ślizgona. Spróbowała wyrwać się z jego uścisku, sprawdzając przy okazji, jak mocno rzeczywiście ją trzymał, a gdy próba wyswobodzenia się spełzła na niczym, skrzyżowała ręce na piersi, przynajmniej w ten sposób wyznaczając między nimi jakąkolwiek granicę, skoro nie mogła go nawet od siebie odepchnąć. Emanowała złością, namacalną wręcz irytacją, od której w pomieszczeniu zerwał się nienaturalny przeciąg, zamykając z trzaskiem drzwiczki kilku z szafek. Zacisnęła mocniej szczękę, próbując jakkolwiek zapanować nad niekontrolowanie przyzwaną wichurą, czując narastającą jedynie frustracje.
- Następnym razem odetnę Ci palce Skylight. – odgryzła się, odwzajemniając jego spojrzenie bez choćby cienia onieśmielenia. Nie miała piętnastu lat, by pąsowieć z byle powodu, a zresztą akurat przy Ślizgonie nie czuła za grosz skrępowania. Siedem lat mieszkali przecież praktycznie pod jednym dachem, nawet wakacje spędzając w znaczniej mierze razem – Lyssa nie byłaby w stanie policzyć, ile letnich tygodni spędziła na przestrzeni lat w rodzinnym domu przyjaciółki. Widziała Ike w piżamie, widziała go chorego, była też świadkiem wszystkich jego bardziej i mniej szalonych eksperymentów z metamorfomagią – ktoś taki nie mógł tak łatwo wywołać u niej zawstydzenia… szczególnie, że i on widział ją w tych mniej i zdecydowanie bardziej kompromitujących okolicznościach.
Zmrużyła oczy, nie chcąc dać mu satysfakcji, że odezwała się zaraz po tym, kiedy jej na to pozwolił, z drugiej jednak strony paliło ją, by dowiedzieć się, skąd u niego tak chorowity stan.
- Piłeś? – to była jej pierwsza myśl, kiedy zatoczył się i wpadł na nią, niemal zwalając z nóg, teraz jednak znajdowali się na tyle blisko siebie, że dziewczyna mogła z całą pewnością stwierdzić, że nie czuć od niego alkoholem – Brałeś coś? – jej ton pozostał beznamiętny, jednak w jej spojrzeniu coś się zmieniło, jakby oprócz złości pojawiło się w nim… zainteresowanie? nadzieja? ostrożność? – Przecież wiem, że to nie moja zasługa, że słaniasz się na nogach.
Z premedytacją zignorowała jego pytanie, przynajmniej na razie, nie mając pewności, do kogo chłopak czuł większą lojalność – Swansea, czy własnej siostry, a ostatnie czego potrzebowała, to by poleciał ostrzec przed nią kolegę z drużyny.
Powrót do góry Go down


Ike Skylight
Ike Skylight

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 60
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t23229-isaac-skylight#790556
https://www.czarodzieje.org/t23292-astra#794285
https://www.czarodzieje.org/t23234-ike-skylight#790794
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptyCzw Paź 17 2024, 00:18;

   Nie miał wystarczająco zaparcia, żeby szarpać się z nią bez końca, więc może dobrze, że w końcu przestała się wierzgać i pogodziła się ze swoją sytuacją, bo dokladnie w tej samej chwili odjął jedną ręką z jej pleców i trzymał teraz tylko jedną dłoń na jej talii – asekuracyjnie dla niej i przywłaszczając ją sobie dla siebie. Śledził zmiany na jej twarzy, ale bardziej niż rozsądkiem, reagował na nie instynktem. To był zbyt duży przypadek, żeby uznać powiew wiatru za losową sytuację – wiedział, że ta moc emanuje od niej i pokręcił głową z lekkim pobłażaniem. Jak to było, że znali się tyle lat i dalej zachowywała się, jak dzikie zwierzę zamknięte w klatce, chociaż mogła być pewna, że Ike nie jest dla niej żadnym zagrożeniem. Może tylko tym denerwującym bratem jej przyjaciółki, który lubił testować jej cierpliwość, która z roku na rok wydawała się zamiast trwałej, coraz bardziej krucha.
   — Dobra, tylko gryź. Kinda hot – odciął się jej naturalnie i szybko, nie dając sobie nawet dużego czasu do zastanowienia, ale odbieranie jej siły groźby, jaką wobec niego rzucała, należało do jego najlepszych rozrywek. Co to za groźba, jeśli wywoływała w nim tylko podekscytowane drżenie i ten bezczelny uśmiech, jaki pojawił się teraz na jego twarzy? Energia między nimi się zmieniła, ale wcale nie dlatego, że Ike coraz bardziej uszczypliwie czepiał się jej słów i na milimetry cały czas coraz głębiej przesuwał granicę, czekając na jej wybuch. Lubił to. Ten ogień w jej oczach, zapał i gorące emocje, jakie wobec niego żywiła, bo właśnie tym dla niego były, zamiast wyraźnym ostrzeżeniem, czy poczuciem faktycznego niebezpieczeństwa. Zagrożenie w jej przypadku odczytywał równoznacznie do ekscytującej zabawy.
   Piłeś?
   — Wodę.
   Brałeś coś? Nie dziś.
   — Chciałem ciebie, ale jesteś wybitnie oporna.
   Żartował? Mówił poważnie? Patrzył jej wprost w oczy, nie uciekał spojrzeniem w bok, co mogłoby sugerować, że ściemniał. Przeciwnie, jego uwaga wydawała się teraz jeszcze głębsza niż chwilę temu. Kącik jego ust drgnął enigmatycznie – tak samo drgał kiedy bywał cyniczny, sarkastyczny, wredny, zadziorny, flirtujący. Tylko od niej zależało jak ten gest odczyta. Fakt faktem, wcale nie unikał odpowiedzi na żadne z zadanych mu pytań. Udzielał ich od razu, chociaż może nie takich, jakie by chciała usłyszeć.
   — Wiesz? — powtórzył za nią, żeby wzburzyć trochę jej pewność siebie — W takim razie strasznie mało wiesz o życiu.
   Nie było dla niego ujmą, że nawet jemu zdarzało się, że miękły mu kolana na jej widok. Kiedy akurat nie pluła jadem, nie biła go po twarzy, którą bardzo lubił, czyli zasadniczo rzadko, ale i jemu się zdarzało zagapić na jej urodę, czy docenić ją. Przypomnieć sobie w niejednych okolicznościach, że jest bardzo atrakcyjną dziewczyną, na którą nie rzucał się z szacunku do siostry. Ale o tym, że nią była przypominała mu chociażby krzywizna jej pleców, którą instynktownie przebadał teraz dłonią, zanim ułożył ramię wygodnie na jej plecach, przysuwając ją do siebie, żeby ustabilizować jej pozycję, kiedy sam drugą ręką oparł się za sobą na ławce, nieznacznie zwiększając między nimi dystans, żeby móc przyjrzeć się jej z odpowiedniej odległości, żeby sięgnąć spojrzeniem wszystkich intrygujących go detali jej ciała..
   — Rozpraszasz mnie – stwierdził, nie spytał – odwracasz moją uwagę. Od czego?

@Lyssa Heartling
Powrót do góry Go down


Lyssa Heartling
Lyssa Heartling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Galeony : 72
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t23263-lyssa-heartling#792831
https://www.czarodzieje.org/t23280-poszta-lyssy#793950
https://www.czarodzieje.org/t23273-lyssa-heartling#793686
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptySob Paź 19 2024, 01:53;

Była to jej osobista porażka, że pomimo lat nadal nie udało jej się w pełni zapanować nad tymi niekontrolowanymi wyrzutami magii, które pojawiały się za każdym razem, kiedy targały nią silne emocje. Najczęściej towarzyszyły wybuchom złości czy wzmożonej irytacji – tak jak teraz – jednak czasem, bardzo rzadko, ale jednak, dawały o sobie znać w skrajnie innych okolicznościach, odsłaniając to, co czuła o wiele bardziej, niżby sobie tego życzyła.
- Dorośnij. – wywróciła oczami, zniecierpliwiona jego monotematycznymi ripostami. Takimi tekstami próbowali się wyrywać piątoklasiści, którzy nadal mieli przed sobą okres dojrzewania i może wtedy zrobiłyby na niej wrażenie, teraz jednak jedynie ją irytowały.
Przez lata jej cierpliwość faktycznie ani trochę się nie poprawiła, a ostatni rok wyssał z niej nawet te resztki wewnętrznego spokoju, który udało jej się zachować do ukończenia szkoły. Może dlatego z taką łatwością udawało mu się wyprowadzać ją z równowagi, choć bynajmniej nie w taki sposób, jakiego można by się spodziewać po podobnych zaczepkach. W odpowiedzi na kolejną błyskotliwą uwagę, Lyssa bez zastanowienia palnęła chłopaka prosto w ten jego zakuty łeb, marszcząc nos, kiedy krople wody z nadal wilgotnych kosmyków przedostały się wprost na jej dłoń – Jeśli ten tekst na kogokolwiek działa, to nie wiem, kto jest większym idiotą, Ty czy oni. – spojrzała na Ślizgona z politowaniem. Naprawdę zachowywał się, jak szesnastoletni prawiczek. – Więc? – nie dawała za wygraną, gotowa wyciągać z niego informacje siłą, jeśli będzie trzeba.
Prychnęła, kręcąc z niedowierzaniem głową, przez co kilka niesfornych kosmyków opadło jej na twarz, odgradzając ją od jego bezczelnego spojrzenia. Znalazł się pieprzony specjalista od życia.
- Jeśli to przeze mnie chwiejesz się na nogach to szczerze współczuję. – obrzuciła go lodowatym spojrzeniem, niepozostawiającym wątpliwości, jakie uczucia żywiła wobec niego w tej chwili – Skończysz ze złamanym sercem… i kończynami.
Było to z jej strony niezwykle odważne stwierdzenie, pewnego rodzaju osobista vendeta, o której Ike nie mógł wiedzieć – bo i skąd, skoro nawet Imogen nie zdawała sobie sprawy, że kiedy jeszcze wszyscy byli gówniarzami, Ślizgonka przeżyła krótki okres zadurzenia bratem przyjaciółki. Była młoda i głupia, a on… po prostu był, w dodatku nie traktował jej jak ostatniej puszczalskiej, choć przecież pół szkoły huczało od plotek, że z pewnością sypiała z nauczycielami, żeby mieć dobre stopnie. Szybko wyleczyła się z tego szczeniackiego zauroczenia, a teraz mogła odwrócić kota ogonem, choć chłopak nie zdawał sobie z tego nawet sprawy.
- Skylight. – warknęła ostrzegawczo, czując jak jego dłoń przesuwa się po jej plecach – Oczy mam wyżej. – nic w głosie dziewczyny nie sugerowało, że błądzący po jej ciele wzrok Ślizgona wywoływał u niej jakikolwiek dyskomfort. Prawda była jednak bardziej złożona, bowiem Lyssa doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak żałośnie prezentowała się po powrocie z Paryża. Nigdy nie była piękna, teraz jednak wyglądała wręcz chorowicie, blada i wychudzona, z wyraźnie odznaczającymi się pod skórą kośćmi, które ukrywała pod zdecydowanie za dużymi ubraniami. Nie czuła się dobrze we własnym ciele, po cichu nawet się go wstydziła, jednak za nic w świecie by się do tego nie przyznała.
- Rozpraszam? Tak łatwo Cię rozproszyć? – zmrużyła oczy i uśmiechnęła się kpiąco – Dobrze wiedzieć.
Powrót do góry Go down


Ike Skylight
Ike Skylight

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 187
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 60
  Liczba postów : 297
https://www.czarodzieje.org/t23229-isaac-skylight#790556
https://www.czarodzieje.org/t23292-astra#794285
https://www.czarodzieje.org/t23234-ike-skylight#790794
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptyPon Paź 21 2024, 11:21;

   Nie był może najbieglejszy w odczytywaniu każdej emocji innych ludzi, ponieważ brakowało mu do tego empatii, nawet nie przenikliwości, ale jej frustrację akurat zawsze było widać gołym okiem. Często zadawał sobie jednak wtedy pytanie, czy była to faktyczne zażenowanie, czy maska dla innych emocji.
   — Nie – odpowiedział jej krótko, bo miała pecha trafić na osobnika, który sam wytyczał sobie ścieżkę, nie przejmując się ogólnie przyjętą opinią o nim. Szczeniak, dziecko, pajac. Mógł być kimkolwiek, tak długo, jak długo sam znał siebie i ufał temu, co sam o sobie wiedział. Dlatego jej słów nie przyjął inaczej, niż tylko z lekkim drżeniem kącika ust i krótkim prychnięciem, pomiędzy pobłażaniem, a rozbawieniem. Dla niego wszystko było grą, chociaż w tym momencie rozminęła się absolutnie z jego celem, co było mu tylko na rękę. Mimo to, postanowił wyprowadzić ją z błędu. Przez wzgląd na wieloletnią znajomość i fakt, że w tym momencie wcale nie chciał jej działać na nerwy. Nie w ten sposób, w jaki teraz obserwował, kiedy droczenie przechodziło w szczerą złość, budującą między nimi dystans, jakiego przy niej lubił. Chociaż przecież siedziała obok i miał ją na wyciągnięcie ręki. Faktycznie spoważniał, choć nie pod wpływem jej słów, a sygnałów, jakie dawało mu jej ciało. Język, w ostatniej kolejności.
   — Jak uważasz, że powinienem rzucać teksty, które mogą działać, to mamy już laureata tytułu idioty, idiotko.
   Chociaż określał ją w ten sposób, pozbył się pejoratywnego wydźwięku tego słowa neutralnością i może nawet nutą rozczulenia, że po tylu latach dorastania razem dalej wierzyła, że próbowałby ją poderwać słowami, które wiedział, że nie miały szansy zadziałać. Czy badał jej granice? Zawsze. Tak, jak teraz, miał swoje ukryte motywy, które tylko do tych granic się nie limitowały. Na część jej zarzutów nie odpowiedział, jedynie wpatrywał się wtedy intensywnie w jej tęczówki oczu, czekając, aż sama wysnuje wnioski, dlaczego nie dostała odpowiedzi, albo porzuci temat, jeśli nie uzyska odpowiedzi.
   Skylight rzucone tak chłodno i ostrzegawczo powinno go ocucić, ale tego nie zrobiło, bo pokusa przeciągnięcia dłonią po jej kręgosłupie okazała się wyższa od ostrzeżenia. Wiedział, że oczy miał wyżej, je też zdążył już przebadać spojrzeniem.
   — Znudził mi się ich mrożący chłód – mruknął, podnosząc dłoń do jej twarzy, zaczesując to pasmo włosów, które zauważył już dużo wcześniej, jak opada na jej kości policzkowe, a którym nie zdążyła się jeszcze zająć. Wydawało się, że dalej się zgrywa, dalej działa jej na nerwy, przynajmniej do momentu, kiedy faktyczna troska nie pojawiła się w jasnobłękitnach oczu, kiedy spytał:
   — Co stało się z Tobą we Francji, Lyssa?
   Nie mógł nie zauważyć wyraźnej zmiany w jej sylwetce. Już wcześniej była chuda, ale teraz choć nie pozbyła się swoich największych atutów, burzy loków opadających na twarz, ciętego języka i dalej kobiecej, drobnej postury, nabyła anorektycznego wychudzenia, które psuło mu ten obrazek. Ale przede wszystkim budziło wątpliwości, co do słuszności samego wyjazdu do Europy.
   — Przeciążyłem mięśnie. Zdarza mi się raz na kilka miesięcy – odpowiedział jej pierwszy. Słowo za słowo. Zdanie za zdanie. Nie wiedział, czy to ją zadowoli, bo fakt przeciążenia nie był nawet w połowie tak ciekawy, jak to, co robiła za granicą, ale otworzył się przed nią z czymś, co próbowała wyciągnąć od niego od początku pojawienia się w szatni. Zignorował nawet instynkt, który podpowiadał mu dalej pytać o to, co tu robiła, jeśli nie szukała Imogen. Ostatecznie, to interesowało go mniej, niż to, jak wyglądała, i dlaczego tak wyglądała – jakby przeorało ją życie. Zaciskając palce na jej plecach czuł przede wszystkim wypukłość jej kości, a odgarniając włosy z jej twarzy, widział zagłębienia na jej buzi, których był prawie pewien, nie miała przed wyjazdem.
   Czy dalej wierzyła, że łatwo go rozproszyć?

@Lyssa Heartling
Powrót do góry Go down


Lyssa Heartling
Lyssa Heartling

Student Slytherin
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170 cm
C. szczególne : burza loków, anorektyczna budowa ciała
Galeony : 72
  Liczba postów : 116
https://www.czarodzieje.org/t23263-lyssa-heartling#792831
https://www.czarodzieje.org/t23280-poszta-lyssy#793950
https://www.czarodzieje.org/t23273-lyssa-heartling#793686
Szatnie - Page 11 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 EmptyWczoraj o 00:55;

Trudno powiedzieć, co irytowało ją bardziej – kiedy ludzie pajacowali, bo brakowało im szarych komórek, czy kiedy błaznów odgrywały osoby, o których wiedziała, że wcale do głupich nie należeli. I do jednych, i do drugich z pewnością brakowało jej cierpliwości, nic więc dziwnego, że Skylight skutecznie działał jej na nerwy. Wiedziała, że chłopak jedynie się z nią droczył, znali się przecież nie od dziś i może to właśnie dlatego Ślizgon potrafił z taką łatwością wyprowadzić ją z równowagi. Doskonale znał jej granice, wiedział więc aż za dobrze, jak najszybciej doprowadzić ją na skraj furii, ale wiedział też, jak na tej cienkiej granicy balansować - koniec końców nie rzuciła w niego jeszcze żadną paskudną klątwą.
- Nic się nie zmieniłeś. – prychnęła kręcąc głową z politowaniem, choć wprawne oko mogło dostrzec subtelną zmianę w jej spojrzeniu, z którego biła już nie tyle wściekłość, co poirytowanie, na dodatek z błyskiem czegoś, co niebezpiecznie przypominało rozbawienie. Lubiła tę jego pewność siebie, nierzadko podchodzącą już nawet pod zadufanie, choć często to właśnie ona była bezpośrednim powodem jej irytacji. Lubiła przyglądać mu się zza przyciemnianych okularów, kiedy wyczyniał akrobacje na miotle, podczas gdy one z Imogen opalały się na balkonie w pokoju Gryfonki. Potrafiła docenić jego talent do transmutacji, z którą ona od zawsze miała na pieńku. Jakaś jej cząstka lubiła, kiedy się przed nią popisywał, w każdym razie do momentu, kiedy nie robił z siebie przy okazji debila. Tego nie potrafiła znieść, przewracając ze zniecierpliwieniem oczami za każdym razem, kiedy Ike udawał pajaca, by zrobić wrażenie na kolejnej rozchichotanej kretynce. Czy naprawdę komukolwiek imponowało to, że się wydurniał?
Gdyby ktoś wszedł w tym momencie do szatni, mógłby się zastanawiać, czy któreś z nich nie opanowało sztuki legilimencji, bo choć przez dłuższą chwilę oboje trwali w milczeniu, to intensywność, z jaką się w siebie wpatrywali, mogła sugerować, że rozgrywa się między nimi jakaś  niewerbalna potyczka. W gruncie rzeczy faktycznie nie potrzebowali słów, bowiem wszystko co istotne, można było wyczytać z ich oczu. Nie bez powodu mówi się, że są one zwierciadłem duszy.
Na zmianę jego zachowania zareagowała niemalże odruchowo, jak trybiki w idealnie nastawionym zegarku. Gdy tylko Ike przestał się wydurniać, zniknęła także jej wrogość; wyraźnie się rozluźniła, a wyraz jej twarzy złagodniał, ukazując tę odsłonę dziewczyny, której mało kto miał okazję doświadczyć. Wzdrygnęła się lekko, kiedy założył jej kosmyk za ucho, jednak nie oponowała. Pozwoliła mu – i sobie przy okazji też – na tę drobną czułość, w pewnym sensie nagradzając go za to, że przestał zgrywać pajaca. Taka bowiem już była ich relacja, bardzo rzadko bezinteresowna i niepodszyta drugim dnem.
Otrzymawszy wreszcie odpowiedź na zadane wieki temu pytanie, Lyssa omiotła szybkim spojrzeniem odznaczające się pod skórą mięśnie Ślizgona, po czym poprawiła się delikatnie na jego kolanach, by jak najmniej nadwyrężać i tak już wycieńczony organizm chłopaka. – Powinnam mieć w sypialni jakąś fiolkę wiggenowego. – rzuciła z pozoru tylko obojętnie, jednak w jej spojrzeniu dało się dostrzec troskę, nawet jeśli niewypowiedzianą. Nie pytała, czy potrzebował eliksiru, a już tym bardziej, czy chciał jej pomocy, stawiając go niejako przed faktem dokonanym. Oboje wiedzieli, że była gotowa wlać mu lekarstwo siłą do gardła, a zaraz potem dać mu w twarz za to, że się stawiał.
Pierwszy raz, odkąd się spotkali, Heartling uciekła wzrokiem, przenosząc go na zawieszony na szyi Ślizgona rzemyk z wisiorkiem, po który sięgnęła, obracając go między palcami i zastanawiając się nad odpowiedzią. Czy mogła powiedzieć mu prawdę? Całą prawdę? O rzeczywistej przyczynie jej powrotu do kraju nie wiedział nikt, nawet Imogen. Z drugiej strony jeśli już miałaby komuś powiedzieć o swoim uzależnieniu, to Ike wydawał się chyba najlepszym wyborem. Nie idealnym, ale przecież nie miała zbyt wielu przyjaciół w Hogwarcie. Westchnęła w zamyśleniu, nie podnosząc wzroku znad rzemyka, który to okręcała sobie wokół palca, to znów uwalniała, muskając raz po raz skórę Ślizgona.
- Powiedzmy, że można imprezować za bardzo. – odparła wreszcie, decydując się na to samo okrętne wytłumaczenie, którego użyła w rozmowie z Gryfonką. Podniosła wzrok, wbijając w Ślizgona uważne spojrzenie – Jeśli Ci powiem, musisz mi obiecać, że nie piśniesz słowa siostrze.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szatnie - Page 11 QzgSDG8








Szatnie - Page 11 Empty


PisanieSzatnie - Page 11 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 11 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szatnie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 11 z 11Strona 11 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 9, 10, 11

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szatnie - Page 11 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
boisko quidditcha
-