Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szatnie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 5 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptySob Cze 12 2010, 14:17;

First topic message reminder :



Dość duże pomieszczenie, z wielkimi oknami, zazwyczaj jednak zasłoniętymi, by nikt nie mógł podglądać przebierających się w środku uczniów. Przy dwóch ścianach stoją ławki, z haczykami nad nimi by móc powiesić na nich ubrania, a także niewielkie szafeczki. Znajdą się też prysznice i umywalki, by gracze mogli się odświeżyć po wyczerpującej grze. Jedne drzwi prowadzą prosto na boisko. To właśnie tamtędy drużyna wychodzi na mecz.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Jack Reyes
Jack Reyes

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja & oklumencja
Galeony : 582
  Liczba postów : 623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7536-jack-reyes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7537-big-jack
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7539-jack-reyes
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyCzw Mar 20 2014, 01:34;

Miał mieć trening przed meczem ze Znikaczami. To oczywiste, że musiał się na nim pojawić. Mimo, iż był tylko w rezerwie. Czuł, że to jego obowiązek. Poza tym... po ostatnich wydarzeniach w swoim życiu potrzebował ruchu jak niczego innego. Był jego tlenem, adrenaliną, morfiną i uzależnieniem jednocześnie. Wyładowywał agresję podczas ćwiczeń, ruchu, przeskakiwaniu po murach, dachach czy poręczach. Musiał gonić za czymś, co było nieosiągalne, a wcale tego nie chciał. Wolał więc robić coś bardziej pożytecznego i mniej bezsensownego. Pragnął namiastki logiki w swoim życiu. Sprawiedliwości, poukładania tego wszystkiego w odpowiednie rządki. Segregacja podstawą egzystencji. Nic z tego jednak nie było mu dane, a los śmiał mu się w twarz. To demotywowało, deprymowało. Ale brnął w to wszystko dalej i głębiej. Wciągał się w coś, co dawało mu realną szansę na to, iż może być najlepszy. BYŁ NAJLEPSZY. Poświęcał na to więcej czasu niż inni. Ale nigdy nie był z tego powodu doceniany. No, na ostatnim treningu poszło mu całkiem dobrze, ale nie na tyle, aby przejść do głównego składu. To był dramat sam w sobie, bo był wiecznie nienasycony.
Sprawa z Elsą krążyła nieustannie wokół jego umysłu, ale nie potrafił się zdobyć na żaden konkretny krok, gest czy decyzję chociażby. Po tamtym spotkaniu w pubie nie odzywał się, sądząc, iż jak zwykle życie samo wszystko za niego ułoży. Tak bardzo się mylił. Bo kiedy wchodził do szatni, jego uwagę przykuła stojąca w niej wila. W pięknej sukience, sama w sobie jak zwykle olśniewająca. Stał tak chwilę w miejscu, przy wejściu, jak ostatni debil, po czym potrząsnął głową i skierował się pod jedną ze ścian. Udając, że cała sytuacja w ogóle nie ma dla niego znaczenia, zaczął się rozbierać. Musiał się przecież odpowiednio ubrać do treningu. Nieważne.
- Przyszłaś podawać mi ręczniki? - spytał w końcu, stając bokiem do niej, ni to prezentując swoje nagie plecy, ni to tors. Uśmiechnął się lekko, jak gdyby był zadowolony ze swojego głupiego żartu, za który może sowicie zapłacić. Ostatnio de Rosuvelt była na niego zła i nie sądził, aby to się tak nagle zmieniło. On jednak nie potrafił znieść tego ciśnienia. W ten sposób próbował rozładować gęstą atmosferę, która tak bardzo mu ciążyła.
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyCzw Mar 20 2014, 03:49;

Katherine była już po treningu Znikaczy z Hogwartu. Dzielnie odbijała praktycznie wszystkie tłuczki i machała swoją pałką, która dla niej po prostu była świętością. Należała do niej, nie do reprezentacji szkoły a w dodatku posiadała jej inicjały. Dostała ją w prezencie od swojego surowego ojca i był to dla niej cudowny prezent. Czasem komuś potrafi ładnie przywalić tą oto pałką. Lądując ponownie na ziemi i zmierzając ze swoją miotłą do szatni nawet nie próbowała siebie wąchać, po prostu jechało od niej potem i to strasznie. Od razu odstawiła miotłę obok swojej szafki z napisem K. Russeau i udała się pod prysznic by tam zmyć z siebie cały ten bród. Trochę jej to zajęło, a więc nic dziwnego, że gdy opuściła kabinę prysznicową to już w szatni był gracz przeciwnej drużyny, Jack Reyes. Na razie jednak nie wiedziała o tym. Spokojnie wytarła swe ciało ręcznikiem a potem lekko przeciągnęła nim po swoich włosach, które od razu zwinęły się w lekkie, ale nadal mokre spiralki. Ubrana była w biały podkoszulek i sportowe luźne spodnie, które idealnie podkreślały jej sylwetkę, mimo tego że nie była żadną pół-wilą. Właśnie wyszła spod prysznica gdy dostrzegła Jacka.
-Jack. Szybko jesteś. Trening się chyba jeszcze nie zaczął. Dopiero kończyliśmy- wyjaśniła krótko i na temat. W dodatku ośmieliła się nawet lekko do niego uśmiechnąć.
-Pamiętasz co mi obiecałeś? Liczę, że dotrzymasz słowa. Trzeba trenować ostro przed meczem. To nasz priorytet, że trafiliśmy do reprezentacji- powiedziała pewnym siebie tonem, dopiero potem dostrzegła, że nie są tutaj sami, bo stoi tu ta blondynka o irytującym spojrzeniu ubrana w sukieneczkę i jakoś zbytnio wystrojona jak na trening.
-Lalka pomyliłaś chyba lokale, to szatnia. Tutaj się trenuje, nie paraduje w sukience i zabiera cenny czas graczom- powiedziała otwarcie do dziewczyny. Na nią nie działały żadne moce wil, więc mogły sobie one zdobywać facetów w bardziej prosty sposób niż ona i ich mamić, ale ona miała taką wilę zupełnie głęboko w czterech literach. Spojrzała na nią i uśmiechnęła się z wyższością. Przeczesała palcami mokre włosy po czym sięgnęła po swoją różdżkę. Będzie musiała je zaraz porządnie osuszyć nim opuści szatnię.
Powrót do góry Go down


Elsa de Rousvelt
Elsa de Rousvelt

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 29
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół-wila
Galeony : 530
  Liczba postów : 232
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7604-elsa-yvette-de-rousvelt
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7609-elsowa-poczta
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7651-elsa-de-rousvelt
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyCzw Mar 20 2014, 13:24;

Patrzyła na niego zupełnie neutralnym wzrokiem. O dziwo fakt, że byli sami nie uderzył w nią i nie odrzucił z wielkim impetem jej marnej cierpliwości. Serce co prawda przyspieszyło, ale tego mogła się spodziewać. Nie oniemiała, nie straciła rezonu. Uśmiechnęła się, gdy próbował udawać, że ją ignoruje. Wolno przejechała wzrokiem po jego ciele. Dała zbić się na moment z tropu, gdyż tym razem to ona wpatrywała się w niego jak urzeczona. Na krótką chwilę straciła kontrolę i poddała się kolejnemu przebłyskowi. Wspomnienie wieczoru w Kanadzie znów okazało się silniejsze. Jednak zderzała się z nim tyle razy, że zdążyła nauczyć się, jak skutecznie odepchnąć i zachować twarz. Nie zdążyła odpowiedzieć, jedynie zaśmiała się dźwięcznie na jego pytanie. Uciekał, znów uciekał. A potem pojawiła się ciemnowłosa dziewczyna, która śmiała przerwać jej plan. Kurwa, wypierdalaj.
Elsa drgnęła, usłyszawszy jej głos. Na gniew wili mocnych nie było, raczej nie była w stanie opanować swojej wściekłości, tym bardziej że zalała ją momentalnie. Spojrzała na Ślizgonkę, nie kryjąc pogardy. Widziała ją teraz w roli paskudnego karalucha, który raczył przerwać kolację.
- O proszę. Mamy chyba najlepszą kandydatkę do podawania ręczników - odpowiedziała, uśmiechając się słodko. Groteskowo, bo ze złością wszystko się potęgowało. Różdżka spoczywała sobie spokojnie w torebce, ale Elsę aż świerzbiło, żeby jej zaraz trzasnąć jakimś cudnym urokiem. Powstrzymywała się jednak, próbując zachować spokój. Poniekąd jej to wychodziło, bo nie wrzeszczała i nie szamotała się. Stała w tym samym miejscu, a jedyną podjętą walką była bitwa słowna. Określenie "lalka" podsyciło płomień.
- Niunia, nie tocz piany z pyska, bo się, nie daj Merlinie, zakrztusisz - odpowiedziała chłodno, unosząc lekko głowę do góry i krzywiąc nieco usta. - Graczom trzeba czasem podnieść morale, złotko. Swoją drogą, może zaprowadzić cię do szatni Znikaczy? - zapytała, unosząc brwi. Ewidentnie miała problem ze znalezieniem drogi do właściwej przebieralni. - Widzę, że sama nie potrafisz tam trafić. Gdybym wybierała się na trening, poszłabym właśnie tam - powiedziała, odpychając się od szafek, aby skierować swoje kroki do wyjścia.
- No nic. Skoro jesteście związani obietnicami, życzę miłego spełniania - dodała na odchodnym, wyciągając zgrabnie różdżkę z torebki, aby niedbałym ruchem nadgarstka wykonać czar. - Acusdolor - mruknęła pod nosem, wysyłając zaklęcie w Katherine. - Defigo - dodała, mrużąc oczy z przeraźliwą satysfakcją. Utrwaliła zaklęcie, żeby mieli więcej roboty z jego zdjęciem.
Miała dość. Nawet jeśli nie była to wina Reyesa, nie miała zamiaru dać się więcej ośmieszyć w jego towarzystwie. Nieważne, w jaki sposób, zawsze kończyła na przegranej pozycji. Dość. Poprzysięgła sobie, że nie wyśle do niego więcej listów. Nie miała zamiaru szukać go i dowiadywać się o jego zajęciach. Nie miała zamiaru biegać za nim, jak jakiś cholerny piesek za swoim właścicielem. Rzuciła mu ostatnie spojrzenie, uśmiechnęła się smutno i wszyła na błonia. Chłodne powietrze, chyba tego potrzebowała.

//zt. Pozdrawiam serdecznie.
Powrót do góry Go down


Jack Reyes
Jack Reyes

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : legilimencja & oklumencja
Galeony : 582
  Liczba postów : 623
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7536-jack-reyes
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7537-big-jack
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7539-jack-reyes
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 23 2014, 00:03;

To był jakiś koszmar. On tu sobie po prostu... po prostu chciał się przebrać na trening. Porozmawiać z Elsą, skoro już się tutaj zjawiła. Ale zamiast tego wszystkiego przyszła chodząca niespodzianka w postaci Kat, która gadała i gadała, a na koniec rzuciła mięsem w kogoś, kogo chyba widziała pierwszy raz na oczy. Cóż, Jack był jedynie facetem, więc pierwsze, co mu przyszło do głowy to ZAZDROŚĆ, oczywiście, że o niego! Ach, taki rozchwytywany towar, no nie pogadasz. W każdym razie wywrócił oczami na docinki obu panien i bez skrępowania rozbierał się dalej, w końcu przywdziewając odpowiedni strój do treningu. Jednym uchem wpuszczał, a drugim wypuszczał gadki obu niewiast, w końcu postanowił coś wtrącić.
- Widzę Russeau, że nie potrzebujesz mojej pomocy, skoro jesteś w Znikaczach. Czyżby prysznic z trenerami? - spytał niezbyt zadowolony z przebiegu całej sytuacji, dlatego był... no, trochę niemiły i złośliwy, tak to określmy. Bo hej, niedawno mówiła mu, że chciałaby się dostać do rozgrywek a teraz nagle jest w drużynie i uczęszcza na treningi? Coś tu jest wyraźnie nie tak.
Mimo to średnio go to wszystko interesowało i tylko przyglądał się bajecznej kłótni, która miała tutaj miejsce. Uniósł jednak wysoko brwi widząc, iż de Rousvelt traktuje młodszą ślizgonkę zaklęciem. Takie zabawy tylko u uczniów ze Slytherinu, doprawdy! Jeszcze bardziej się zdziwił, widząc brunetkę całą w bąblach po ukąszeniach i wychodzącą, raczej rozwścieczoną wilę. I kto musi po tym bałaganie posprzątać? ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE ON.
Gdy blondynka wyszła, zaczął szukać swojej różdżki po torbie, co nie było takim trudnym zajęciem. A potem, w związku z tym, iż był studentem w klasie wyżej od dziewczyny, która opuściła ich towarzystwo, zdjął z Kat zaklęcie, a potem pozwolił jej za pomocą czarów wrócić do poprzedniego wyglądu. Chowając swój magiczny patyk rzucił jedynie ostrzegawcze spojrzenie w stronę Russeau, by potem chwycić za miotłę i wyjść na boisko.

z/t
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Specjalny




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 29 2015, 12:49;

Szatnie - Page 5 35-bowman_wright
Jackson dzisiaj wyjątkowo się nie spieszył. W Hogwarcie siedział już od kilku dni i przygotowywał się do zbierania wielkanocnych kart. Stworzył swoją właściwie dopiero na miejscu i teraz wisiała ponad nim, tuż nad dziesiątkami ławek w szatni na opodal boiska. Bowman Wright obserwował uważnie Jacksona, który niezbyt przejęty faktem jego istnienia wpatrywał się ze znużeniem w drzwi, jakby modlił się o cierpliwość do ludzi, którzy przecież mieli walnie zaraz się tutaj zebrać. Niestety mógł wybrać tylko jedną osobę, która miała mu pomóc, a i tak sam ten fakt wydał mu się dziwacznie niepotrzebny. Sądził, że jego zadanie jest najprostsze ze wszystkich i naprawdę nie ma sensu, aby on sam tu był. Może powinien zostawić ochotnikowi kartkę z instrukcjami? Nie marudząc w myślach więcej niż to było konieczne dla zaprzestania, westchnął i oparł się o metalową szafkę na przedmioty osobiste. Więc kto będzie pierwszy? Chłopak czy dziewczyna, dorosły czy uczeń? Nie mogąc się wręcz doczekać, zaczął bębnić nerwowo palcami o udo, zupełnie tak, jakby w jakiś sposób miało to umilić mu oczekiwanie, ale niestety nie mógł na to liczyć.

______________________

Szatnie - Page 5 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Rains U. Nashword
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1147
  Liczba postów : 454
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10037-rains-unique-nashword
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10040-rains-u-nash#279659
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10039-rains-u-nash#279655
http://worwiewior.blogspot.com/
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 29 2015, 19:24;

Nie do końca ogarniając, w co właściwie się wplątuje, ruszyła do szatni w chwili, w której dowiedziała się o jakiejś podejrzanej zabawie. Chociaż odruch ten był wyjątkowo spontaniczny i po drodze zastanawiała się jeszcze przez moment, dlaczego w ogóle to robi, sądziła jednocześnie, że odrobina podejrzanej zabawy jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Chyba. Nie była pewna, kto był organizatorem, ani czy to w ogóle nie był jedynie jakiś popaprany żart studencki. Nie miała jednak wiele do stracenia - w razie czego potrafiła się bronić i mieszać w głowach. A jeśli przypadkiem uda jej się zdobyć coś wartościowego, będzie musiała przyznać, że było warto poświęcić kilka godzin swojego życia. Do środka weszła dość ostrożnie. Dostatecznie wiele razy widziała numer z kubłem nad drzwiami i inne pierdoły tego pokroju, żeby zastanowić się dwa razy przed wparowaniem gdziekolwiek siłą rozpędu. W środku nie było jednak niczego zaskakującego poza... facetem. Siedział tam, wyraźnie znudzony, a nad jego głową wisiała karta z Wrightem. Smaczny kąsek dla kogoś, kto lubi zbierać takie rzeczy. Czyżby to właśnie była nagroda? Jeśli tak i uda jej się ją zdobyć, być może uda jej się opylić ją jakiemuś kolekcjonerowi kart w Hogwarcie. Zawsze to dodatkowe kilka galeonów.
- To co? Pogadamy o zasadach? - zapytała tylko, darując sobie przywitanie. Czuła, że jest tu wyłącznie w interesach i nie było sensu niczego rozwlekać. Spojrzała na mężczyznę wyczekująco. Nie zamierzała marnować jego czasu i miała nadzieję, że on odwdzięczy się tym samym.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Specjalny




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 29 2015, 20:47;

Jackson siedział w szatni jak ten ostatni pedofil, a ta myśl wcale mu się nie podobała. Co z tego, że szatnia była tylko jedna, a na rozwidlenia dzielące chłopców od dziewcząt nawet nie spojrzał, bo znajdowało się sporo dalej? Tak czy siak źle widział to całe zadanie jak i konieczność oczekiwania tutaj na jakiegoś chciwego małolata, który przyszedłby tutaj tylko dla przedmiotu, który miał uzyskać. Gdzieś tam daleko w tej dobrej stronie swojej osobowości wierzył, że niektórzy chcieli się czegoś nauczyć, ale nie miała ona większego dojścia do słowa w tym momencie. Maruda pełną parą.
Jackson spojrzał leniwie na Nashword, jakby jej obecność tutaj stanowiła dla niego jakąś większą zagadkę po czym przeciągnął się i podniósł zmaltretowaną miotłę, którą do tej pory wciąż trzymał tuż przy swojej nodze, na podłodze szatni.
- Nie ma o czym gadać. - stwierdził, jakby to była prawda ostateczna i zmierzwił długie, ciemne włosy, które opadały mu na oczy, odchylając je do tyłu przez co zabawnie zaczęły sterczeć na czubku głowy. - Podaj mi swoje imię i właściwie to ja Ci powiem co masz zrobić, jak Ci nie będzie szło to Ci pomogę, a jak zrobisz wszystko porządnie to dostaniesz coś w nagrodę. Proste, łatwe i przyjemne.
Faktycznie, sam mężczyzna sądził, że nie ma w tym nic trudnego, ale czy i dla Rains wszystko okaże się być takie banalne? Zaraz miało się okazać, a Jackson w głębi duszy wcale nie życzył jej źle.
- Więc dalej dziewczynko, pokaż mi jak oporządza się miotłę. - wyciągnął w stronę Nashword rękę i podał jej miotłę,  a potem zestaw klipsów do prostowania witek. - Zapinasz je na wszystkich witkach, które w jakiś sposób się pokrzywiły, potem naciągasz i zaklęciem utrwalasz efekt. Wystarczy stuknąć różdżką, klipsy zrobią wszystko za Ciebie. Polerowanie to chyba nic trudnego, prawda? Trzymaj szmatkę. Okrężnymi ruchami najpierw ścierasz wierzchnią warstwę brudu, a potem nakładasz odrobinę pasty Fletwooda i polerujesz drugą stroną ścierki rączkę miotły. Wybacz, mam tylko jedną, więc jakoś musisz sobie poradzić. Trudne? Nie sądzę, więc dawaj i miejmy to już za sobą.

Kostka - prostowanie witek:
1 i 2 - Trochę się zakręciłaś. Zapięłaś klipsy w odpowiednich miejscach i naciągnęłaś wszystko tak jak powinnaś, ale zaklęcie zadziałało odrobinę zbyt dobrze. Witki miotły zrobiły się tak sztywne, że z całą pewnością nie uleciałaby ona ani metra. Jackson szybko wszystko naprawił i zaprezentował Ci jeszcze raz ruch nadgarstka polecając, abyś poćwiczyła go na swojej miotle, bo poszło Ci całkiem nieźle. Praktyka czyni mistrza.
3 i 4 - Coś poszło zdecydowanie nie tak jak powinno. Witki za żadne skarby nie chciały dać się schwycić klipsami, a gdy już po kilku minutach męczarni udało Ci się je złapać to z kolei nie dałaś rady odpowiednio ich naprostować. Jackson spędził parę chwil na tłumaczeniu Ci wszystkiego od nowa i zademonstrował jak powinno to wyglądać. Następnym razem na pewno pójdzie Ci lepiej.
5 i 6 - Robiłaś już to kiedyś, prawda? Jackson widzi, że nie masz najmniejszego kłopotu z czymś tak banalnym jak prostowanie witek, dlatego bez dalszego zwlekania nakazuje Ci przejść do polerowania, gdzieś po drodze kiwając głową z uznaniem.

Kostka - polerowanie rączki:
1 i 2 - Starłaś warstwę brudu w sposób profesjonalny, ale coś oczywiście musiało pójść nie tak. Nabrałaś odrobinę pasty na szmatkę, ale jakimś dziwnym trafem pomyliły Ci się dwa końce szmatki i całe to paskudztwo, które wcześniej pokrywało rączkę ponownie się na niej znalazło, tym razem ulizane warstwą pasty. Kilka minut zajęło Ci mechaniczne wypolerowanie jej na błysk, ale poza paroma smugami wyglądało to całkiem nieźle.
3 i 4 - Kompletna katastrofa. Niedokładnie starłaś zabrudzenia i kierowana dziwaczną zapalczywością nabrałaś zdecydowanie zbyt wiele pasty. Kilka minut intensywnego polerowania na nic się zdało, bo wszystko wciąż ślizgało Ci się w dłoniach. Jackson musiał pomóc Ci w doprowadzeniu miotły do stanu używalności, ale jednocześnie sypał pożytecznymi radami jak z rękawa, więc chyba nie wszystko stracone, bo dowiedziałaś się kilku ciekawostek na temat konwersacji mioteł.
5 i 6 - Idealna precyzja pozwoliła Ci bezproblemowo usunąć zabrudzenia na rączce oraz wypolerować ją na błysk w sposób niepozostawiający żadnych wątpliwości o Twojej wiedzy w tym zakresie. Nawet Jackson zdawał się być pod wrażeniem tego jak wszystko zrobiłaś i zdobył się na pochwałę, której wcześniej nie przewidywał. Możesz być z siebie dumna.

______________________

Szatnie - Page 5 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Rains U. Nashword
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1147
  Liczba postów : 454
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10037-rains-unique-nashword
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10040-rains-u-nash#279659
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10039-rains-u-nash#279655
http://worwiewior.blogspot.com/
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 29 2015, 21:10;

Ahahahahahaha. xD

Nashword zmierzyła faceta wzrokiem. To było cholernie niezręczne i tylko fakt, że stanowiło część jakiegoś śmiesznego konkursu co nieco poprawiał sytuację. Choć niewiele. I nagle Ślizgonka poczuła przemożną ochotę roześmiania się, choć jedynie lewy kącik jej ust uniósł się w górę. Reszta emocji pozostawała pod ścisłą kontrolą. Słabo byłoby wyśmiać kogoś, kto mógł jej coś zaoferować i póki co Nashword święcie wierzyła, że mimo dziwacznych okoliczności nie były to usługi seksualne.
- Jestem Rains - przedstawiła się szybko w odpowiedzi na jego prośbę. Słuchała go dalej w milczeniu, ale im dłużej tam stała, tym bardziej niezręczny okazywał się ten mężczyzna. On nie tylko mógł czuć się jak pedofil. On brzmiał jak rasowy pedofil, choć Rains już dawno przekroczyła wiek, który mógłby go zainteresować. - Z tym przyjemnym to się jeszcze okaże - mruknęła pod nosem, słuchając go dalej. Niczego nie dostawało się za darmo i Nashword doskonale o tym wiedziała. Musiała tylko usłyszeć, czego w zamian chce ten mężczyzna.
- Zatem mówisz, że mam... wypolerować ci trzonek? - parsknęła w końcu, czując, jak ironia tej sytuacji leje się na nią z sufitu. - No dobra.
Przez myśl przemknęło jej tylko, że chyba trafiło jej się najbardziej perwersyjne zadanie całego tego... turnieju? Dobrze, że przynajmniej znała się na rzeczy. W kwestii mioteł, oczywiście. Zręcznie chwyciła przedmiot, rozsiadła się na pierwszej wolnej powierzchni i zanim oboje zdążyli choćby mrugnąć, wszystkie witki były już idealnie wyprostowane. Rains zerknęła tylko przelotnie na mężczyznę, choć nie potrzebowała żadnego potwierdzenia, że robi wszystko dobrze. Może i nie latała zbyt często, ale potrafiła docenić i dobrą grę, i dobry sprzęt, o który trzeba było odpowiednio dbać. Gdy tylko wszystkie witki były już rozprostowane, wytarła jedną stroną szmatki całą rączkę, a kiedy uznała ją za dostatecznie czystą i błyszczącą, chwyciła za pastę i drugą, czystą stroną wypolerowała idealnie całość z taką precyzją, że co niektórzy mogliby wyśmiać jej pociąg do kobiet. Cóż, musiałaby im wtedy powiedzieć, że to właśnie w tym szczególnym przypadku zręczne palce grają największą rolę. Oglądając jeszcze swoje dzieło, powoli wyciągnęła rękę z miotłą w kierunku mężczyzny.
- Voilà - rzuciła, posyłając mu szybki uśmiech.

Kostki: 5, 6
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Specjalny




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyPon Mar 30 2015, 16:41;

Jackson nie był pewien co ma sobie myśleć o zachowaniu Rains. Pedofilem nie był, a do starego zboczeńca też było mu daleko. Fakt, że brzmiał dwuznacznie i być może odrobinę nieodpowiednio jakoś mu umknął, ale to było bardzo w jego stylu. Znaczy gapiostwo, pseudo pedofilia może też, to już nie jemu oceniać. W każdym razie w ogóle nie zdawał się być poruszony jej odpowiedziami, a wręcz wciąż był zwyczajnie znudzony. Mieli pod ręką tylu zawodników Quidditcha, a musieli wybrać eks sędzię, który w dodatku wcale nie miał na to wszystko ochoty. Pogratulować, organizatorzy.
- Nie mnie, słonko, miotle. Na polerowanie mojego trzonka jesteś trochę za młoda. - rozwiał ostatecznie jakiekolwiek wątpliwości i dwuznaczność jaka mogła ponownie zawisnąć między nimi, ale wreszcie się uśmiechnął. Co prawda w odrobinę złośliwy sposób, ale jednak.
Przyglądał się spokojnie jak Rains kolejno prostuje witki i czyści rączkę miotły. Skoro ona nie czuła potrzeby, aby upewnić się, że dobrze wszystko zrobiła to i Jackson nie chciał się kłopotać i po prostu przechylił lekko głowę w bok, aby dodać do tego obrazka przebiegły uśmieszek.
- To nie wszystko, mała. - rzucił i zamachał jej przed nosem dłonią z kompasem, który montowało się na miotłach. Podczas gry w Quidditcha na pewno z tego nie skorzysta, ale może kiedyś zapragnie „przelecieć” się gdzieś dalej? Umiejętność zakładania takiego sprzętu zawsze się przydaje.
- Zorientuj się jak się go zakłada i przyczep go do rączki, a przy okazji powiedz mi kim był Wright i dlaczego znalazł się na mojej karcie.

Kostka - montaż kompasu:
1 i 2 - Sprawiłaś staremu perwersowi dziwaczną przyjemność, bo wreszcie Twoja perfekcyjność w konwersacji miotły odeszła do lamusa. Niespecjalnie wiedząc jak masz zabrać się za montowanie kompasu, najpierw przez kilka chwil mu się przyglądałaś. Dostrzegłaś dokręcane uchwyty i zaczepiwszy je na właściwym miejscu starałaś się je przykręcić ręcznie. Nic z tego nie wyszło i ostatecznie Jackson musiał stuknąć w nie swoją różdżką. Nie obyło się również bez odpowiednio uszczypliwego komentarza na temat niemagicznego myślenia.
3 i 4 - Och, porażka zdaje się być niedopowiedzeniem. Nie miałaś zielonego pojęcia co masz zrobić z tym kompasem i po kilku próbach doczepienia go do miotły musiałaś pogodzić się z porażką. „Pedofil” nie czekał długo i wszystko szczegółowo Ci opisał, jednocześnie prezentując praktyczne zastosowanie swoich rad. Na pewno nie dasz rady zapamiętać wszystkich szczegółów, którymi Cię zarzucił, ale następny montaż kompasu na pewno nie nastręczy Ci większych trudności.
5 i 6 - Czy jest coś czego nie umiesz? Kompas fachowo znalazł się na miotle, a ty po raz kolejny udowodniłaś, że znasz się na rzeczy i niepotrzebna jest Ci czyjakolwiek pomoc, szkolenie czy jakakolwiek nauka w zakresie konserwacji miotły (nawet Jackson musiał to przyznać).

Kostka - poprawność odpowiedzi:
parzysta -  „GG, easy”. Pytanie było banalne, a Twoja odpowiedź udowodniła, że nie znalazłaś się w tej szatni tylko po to, aby wypolerować Jacksonowi trzonek. Zabłysnąwszy wiedzą zasypałaś opiekuna szczegółami, o których przeciętny właściciel karty nie miał zielonego pojęcia. Pozazdrościć oczytania.
nieparzysta - Niestety nie mogłaś przypomnieć sobie kim był ten cały Wright i dlaczego do diaska wisi on właśnie na Twoją głową. Sterta papierów w jego ramionach mogła podpowiedzieć Ci tylko tyle, że był wynalazcą, ale taka odpowiedź nie satysfakcjonowała Jacksona. Rzucił sobie jakąś uszczypliwą uwagą na temat Twojego niedouczenia, ale zaraz wyjaśnił Ci wszystko tylko po to, abyś mogła strzelić facepalma, gdyż to wcale nie było trudne pytanie.

______________________

Szatnie - Page 5 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Rains U. Nashword
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 28
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Hipnoza
Galeony : 1147
  Liczba postów : 454
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10037-rains-unique-nashword
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10040-rains-u-nash#279659
http://czarodzieje.my-rpg.com/t10039-rains-u-nash#279655
http://worwiewior.blogspot.com/
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyPon Mar 30 2015, 20:13;

"Za młoda" było najmniejszą przeszkodą, bo znacznie bardziej liczyło się "niechętna lesba", ale wspomniana zdecydowała się nie ciągnąć tej idiotycznej dyskusji. Ostatecznie nie po to tu przyszła, nawet jeśli żarty w temacie były zabawne w ten głupi, mało śmieszny dla normalnych ludzi sposób. Jej duma szybko jednak przygasła w obliczu tego, co później kazał jej zrobić Jackson i nie szło z tego ani żartować, ani chociażby podjąć próby udanego zakończenia całej sprawy. Nigdy, przenigdy nie montowała kompasu na miotle i nie miała o tym najmniejszego pojęcia, a mężczyzna najwyraźniej nawet nie zamierzał zasugerować dobrej metody. Dopiero po kilku nieudanych próbach wyjaśnił co nieco, ale nie miało to już większego znaczenia dla tego konkretnego kompasu. To było całkiem zabawne, jak szybko totalne zwycięstwo mogło zmienić się w kompletną porażkę.
- Dzięki - mruknęła tylko pod nosem, nie zamierzając tłumaczyć się, że to akurat robiła po raz pierwszy i nic dziwnego, że poszło jej do kitu. Obiecała sobie jednak, że następny kompas założy idealnie. Grunt to czegoś się nauczyć. Chociaż miała nadzieję, że to koniec porażek, przypomniała sobie jeszcze o reszcie pytania mężczyzny i zdębiała. Cóż, kojarzyła tego faceta, kojarzyła jego nazwisko, chyba coś wynalazł, ale... Kim on, do cholery, był?
- To tyle, jeśli chodzi o perfekcyjność - rzuciła tylko, godząc się z tą klapą.

Kostki: 4, 5
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Specjalny




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptySro Kwi 01 2015, 16:33;

Nieprzyzwoita przyjemność, którą mu sprawiła swoją porażką powinna być prawnie zakazana. Nie powinno go to tak bawić, ale w pewnym sensie cieszyło go to, że Rains nie jest jakimś wszechwiedzącym dziewczęciem, bo chyba zacząłby się o siebie bać, bo sam często okazywał się bardziej niedouczony niż większość mogłaby przypuszczać. Znał się za to na miotłach i Quidditchu, dlatego wyłuszczenie metod montażu kompasu i wyjaśnienie kim był Wright nie nastręczyło mu większych trudności, a nawet sprawiło mu pewną przyjemność. Kiedy o tym opowiadał oczy mu błyszczały i wręcz biła z niego pasja, jakiej nie można było w nim ujrzeć zbyt często. Kiedy skończył, na moment zapadła cisza, ale nie niezręczna, a przynajmniej nie dla Jacksona. Przez chwilę ważył w dłoniach miotłę nim odłożył ją na ławkę i wstał z niej niespiesznie.
- Wiedziałaś całkiem sporo, więc myślę, że zasługujesz na nagrodę. - stwierdził rzeczowo, a wręcz dość sucho, po czym wyciągnął różdżkę i wycelował nią w sufit. Karta Wrighta spłynęła gładko do jego lewej dłoni magicznie się pomniejszając.
- Trzymaj, na pamiątkę. - rzucił do Rains kartę po czym podniósł miotłę, na której wciąż widniał kompas, który sam założył podczas tłumaczenia dziewczynie jak to działa.
- Proszę bardzo, teraz jest Twoja. - poinformował dziewczynę i wcisnął jej w ręce miotłę wraz z kompasem i zwyczajnie wyminął Nashword, aby opuścić szatnie. Nareszcie już po wszystkim.

[ztx2]

______________________

Szatnie - Page 5 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyPią Mar 09 2018, 17:41;

Już od dziecka był absolutnym fanem latania. Pierwszy kontakt z miotłą zaowocował głębokim uczuciem, które przez całe lata zgrabnie koegzystowało z przywiązaniem do skrzypiec. Ojciec jednak nie popierał fascynacji syna. Za każdym razem martwił się, że cokolwiek stanie mu się w ręce, a bądź co bądź to na tych rękach opierał całą swoją przyszłość. Nadgarstki były najważniejsze. Jeden wypadek mógł zmiażdżyć spełniające się ojcowskie marzenia o światowej karierze skrzypka. Papa wbrew pozorom bardzo chciał żeby Ewan grał, osiągał sukcesy, zanim zamknie się na stałe w rodzinnym biznesie Lanceley'ów. Blondyn niezbyt podzielał jego optymizm, ale szanował jego zdanie. Dlatego zawsze uważał. Był jednak kłamczuszkiem, bo nie przyznał się, że jest pałkarzem. Wolał wkręcić ojcu lżejszą wersję pt. szukający, choć na dobrą sprawę w tym sporcie niema lżejszych wersji.
Całe popołudnie spędził na treningu, odbijając ciągle tłuczek. Miał wrażenie, że nigdy, przenigdy go to nie znudzi. Gdyby nie rodzinne zobowiązania i nadzieje to z pewnością poświęciłby się bez reszty karierze sportowej. Zamiast tego musiał umiejętnie dzielić czas pomiędzy wszystkimi swoimi zobowiązaniami. Wieczór miał zamiar spędzić na zapleczu rodzinnego sklepu, więc gdy jego zegarek wskazał godzinę siedemnastą, zamknął w skrzyni tłuczka i ruszył do szatni. Tam bezwstydnie rozebrał się do naga, zasłonił klejnoty rodowe ręcznikiem i ruszył pod prysznic zmyć z siebie cały pot i brud.
Powrót do góry Go down


Sanne van Rijn
Sanne van Rijn

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 198
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t15841-sanne-van-rijn#427812
https://www.czarodzieje.org/t15856-van-rijn-odbior#428201
https://www.czarodzieje.org/t15854-sanne-van-rijn#428114
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyPią Mar 09 2018, 19:58;

Drugi tydzień Marca był dla Sanne istną udręką. Nie tylko ze względu złego samopoczucia, wywołanego zbyt niskim ciśnieniem atmosferycznym, ale także przez to, iż straszliwie męczyły ją skurcze mięśni niepozwalające na codzienne ćwiczenia i treningi. I trudno się dziwić Holenderce! W końcu nikt nie czułby się wyśmienicie próbując się uporać z bólem przez bity tydzień...
Jednakże był piątek, koniec tygodnia, zapowiadający kilka dni relaksu i tego dnia nic nie mogło zepsuć Sanne humoru. Van Rijn opuściła swoje wygodne łóżeczko o świcie. Odkąd tylko pamięta jako pierwsza z rodziny wstawała najwcześniej i niezależnie od ilości przespanych godzin posiadała nieskończone pokłady energii. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby siedziała bezczynnie do momentu pobudki reszty członków rodziny, dlatego też te dwie lub trzy godziny o poranku lubiła spędzać na treningach rozciągających, bądź przyrządzaniu pożywnego i różnorodnego śniadania dla całej rodziny. Po śmierci matki i przedawkowaniu Femme kompletnie porzuciła ten drugi zwyczaj, gdyż gotowanie dla dwóch osób nie było już dla niej tak satysfakcjonujące jak dla czterech.
Przedostanie się z Wieży Raveclawu do Wielkiej Sali początkowo było ogromnym wyczynem dla jej nierozgrzanych mięśni. Jednakże, o dziwo, z każdym pokonywanym stopniem ból lekko ustępował, a mięśnie Holenderki jakby zaczynały sobie przypominać, że są całkowicie sprawne. Sanne była przekonana, że to będzie dobry dzień. Po sutym śniadaniu od razu skierowała swoje kroki na zajęcia, jednakże nie zdołała z nich zbyt wiele wyciągnąć, gdyż tych kilka godzin posłużyło jej na układanie planu treningowego na przyszły tydzień. Ostatnie zajęcia z piątkowego planu dziewczyny odbywały się w Sali Eliksirów i gdy wybiła godzina szesnasta, naprawdę trzeba było być tam na miejscu i widzieć jak Holenderka wyrywa się z ławki, a za nią widać tylko kłęby kurzu (w tym pomieszczeniu to akurat bardzo prawdopodobne...). Brunetka pokonała trasę z Lochów do Dormitorium w ciągu pięciu minut, kompletnie zapominając o tym, że przez cały tydzień zachowywała się jak inwalidka. To niesamowite co może zdziałać euforia i okropna tęsknota za czymś, co się kocha.
Już dwadzieścia minut po spektakularnym opuszczeniu Sali Eliksirów biegiem przemierzała Błonia napawając się emocjami płynącymi z wysiłku fizycznego. Niestety swój trening musiała zakończyć po niecałej godzinie, gdyż mimo tego, iż jej mięśnie zaczęły ponownie działać w odpowiedni sposób, całe jej ciało odczuwało tygodniowy brak ruchu. Z grymasem niezadowolenia, objawiającym się zmarszczonym piegowatym noskiem, pchnęła drzwi prowadzące do szatni wprost z boiska do Quidditcha. Kiedy znalazła się w pomieszczeniu jej ciemne tęczówki od razu padły na nagą męską sylwetkę. Oczywiście! pomyślała, a zmarszczenie nosa zamieniła na szeroki uśmiech.
- Lanceley! Schowaj interes, bo nie masz czym się chwalić. - skwitowała i zaczęła powoli, kroczek po kroczku zmierzać w stronę studenta, aby pokazać mu się w świetle. Ewan był dla Sanne postacią mierną, nie wyróżniającą się niczym specjalnym, poza budową ciała. Nawet jego gra w Quidditcha była według niej poniżej krytyki, co na każdym meczu przyprawiało ją o ból głowy. Nie... To w ogóle nie było związane z tym, że kiedyś byli ze sobą. Przecież to samo życie, tłumaczyła sobie. Ludzie się schodzą i rozchodzą, mają większe, bądź mniejsze zobowiązania. To nic takiego, będziemy się szanować. Oczywiście rzeczywistość zawsze rozstrzygnie, a los wie swoje.
-Właściwie to świetnie się składa, że Cię widzę. - klasnęła w dłonie i pokazała wszystkie zęby w szerokim uśmiechu. - Już złożyłam podanie o wydalenie Cię z drużyny... - zrobiła dramatyczną pauzę, a na twarzy przybrała taką minę, jakby właśnie się dowiedziała co znajduje się na końcu wszechświata. - ...moich żigolaków. - momentalnie od "eureki" powróciła do szerokiego, zgrywusowego uśmiechu. Oh, czekała na tą jego reakcję!
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptySob Mar 10 2018, 01:46;

Woda najpierw była zbyt zimna, by później szybko i drastycznie zamienić się w prawie wrzącą. Z ust Ewana wyrwało się jedynie soczyste: "Na cycki Roweny", ale nawet nie drgnął. Tyle lat ten prysznic nie działał jak powinien, a jego wciąż w jakiś sposób to zaskakiwało. Jakby nie mógł wybrać innej kabiny... Oczywiście mógł, ale uważał, że na taką zmianę już za późno, więc teraz dzielnie namydlał swoje ciało w towarzystwie wszechobecnej pary wodnej. Przyjemny dla nozdrzy zapach unosił się w części łazienkowej szatni, a sam Krukon już czuł jak wszystkie mięśnie się rozluźniają...
Lanceley! Schowaj interes, bo nie masz czym się chwalić.
... by natychmiast się spiąć. Nie ruszył się jednak zbytnio. Przywołał tylko na twarz swój ironiczny uśmieszek, którego nawet zbytnio nie mogła widzieć, bo powoli odwrócił się tak, by zaprezentować jej w pełnej okazałości swoje nagie pośladki. Z panienką van Rijn niegdyś łączyło go zbyt wiele. Zdecydowanie przekroczyli granice koleżeństwa, aby na moment rzucić się w wir nastoletniego romansu. Potem wkroczyła brutalna rzeczywistość, treningi, nadmiar ambicji tej małej istotki, jego nadmiar ambicji do innej dziedziny niż Quidditch i to wszystko umarło głośno konając. I zamiast ostatniego tchnienia wydobywając istny krzyk. I co ciekawe, ten krzyk wydobył się z jego ust, a to drodzy czytelnicy, jest już prawdziwa ostateczność.
- Przynajmniej dobrze prosperuje, dzięki za troskę Val w Ryj - odpowiedział ze stoickim spokojem, zanim podniósł pachę by ją dokładnie namydlić i spłukać pod tym nieznośnym wrzątkiem. Skóra na ciele z kremowo-białej zmieniła się w kolor Polaczka na wakacjach w Egipcie który nie musi smarować się kremem do opalania, bo żadne boskie słońce nie może poczynić mu krzywdy. Jakoś jednak mu to nie przeszkadzało. Bardziej przeszkadzała mu Sanne, której nieskrępowane spojrzenie czuł na swoim zadku. Spojrzenie przez które jego interes znów chciał poprosperować. Dlatego odwrócił się w jej stronę w sam raz by zobaczyć jej uśmiech, najpierw ten pozornie zadowolony, a następnie całkowicie złośliwy. Prychnął śmiechem, interes zdecydowanie zaprzestał chęci prosperacji, a echo cichego śmiechu- całkowicie złośliwego, rozniosło się po niewielkiej łazience.
- Przykro mi, że znowu muszę to przypomnieć, ale sam odszedłem z tej drużyny jakiś czas temu. Powinnaś popracować nad swoją pamięcią, księżniczko - zauważył zakręcając wszystkie kurki. Sięgnął po ręcznik szybkim ruchem zanim zdołałaby go uprzedzić i owinął go wokół pasa, zanim stanął przodem do niej. Niby nie było tam nic czego wcześniej by nie widziała, ale głupio było tak świecić jajcem przed swoją byłą dziewczyną tuż przed tym jak zamierzało się jej konkretnie do*ebać.
- Jak siostra? Nadal martwa? - najniższa półka złośliwości, będąca jednocześnie urzeczywistnieniem słowa chamstwo. Jednak Ewanowi jakoś było to wszystko jedno. Gdzieś tam ciągle wiedział, że Sanne jest jak jo-jo i jak tylko zechce to znów może ją mieć. Tyle, że teraz nie potrzebował jej mieć.
Powrót do góry Go down


Sanne van Rijn
Sanne van Rijn

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 198
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t15841-sanne-van-rijn#427812
https://www.czarodzieje.org/t15856-van-rijn-odbior#428201
https://www.czarodzieje.org/t15854-sanne-van-rijn#428114
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptySob Mar 10 2018, 14:44;

Jeżeli chcielibyście się dowiedzieć po co właściwie Sanke skierowała swoje kroki w stronę szatni, to muszę Was niestety zawieść. Dziewczyna sama już zdążyła o tym zapomnieć, będąc zaaferowana przyjemnym widokiem męskiego ciała, czym nie mogła się cieszyć przynajmniej od tygodnia. Widok nagiego Lanceleya nie był dla niej niczym nowym, a nawet można pokusić się o stwierdzenie, że znała jego ciało nawet lepiej niż swoje. Dlatego w żaden sposób będąc w tej sytuacji nie mogła czuć wstydu i ostentacyjnie wpatrywała się w wyrzeźbiony tyłeczek studenta, jednocześnie przeklinając go za tą perfekcyjność, gdyż mimo wszelkich wysiłków jej nie miał szans tak wyglądać... Milionowa analiza fizyczności Ewana w niespodziewanym momencie pochłonęła ją na tyle, że rozchyliła lekko swoje pełne usta i delikatnie przymrużyła oczy, aby bardziej dostroić ostrość widzenia. Najwyraźniej ten platynowy idiota musiał to zauważyć i umiejętnie wylać Holenderce na głowę wiadro zimnej wody. Znali się nie od wczoraj, więc chłopak zdawał sobie sprawę z niektórych czułych punktów panienki van Rijn, co o dziwo sama Sanne w głębi duszy go za to pochwaliła.
Złośliwy półuśmiech pojawił się na jej wargach, gdy tylko blondyn zwrócił się do niej przodem, gdyż jej spojrzenie zleciało w dół, jakby nagle zaczęła na nie działać trzykrotnie wyższa grawitacja. Odczekała, aż chłopak skończy swoją salwę śmiechu, aby w towarzystwie jednej brwi uniesionej ku górze skwitować:
- Właśnie widzę - Odbiła się biodrem od szafki, o którą właśnie się opierała, aby zbliżyć się do Lanceleya o jeszcze kilka niepozornie małych kroczków. - Poza tym, już dawno mówiłam Ci, żebyś przestał pić Bełkoczący Napój, bo to co mówisz jest bez najmniejszego sensu. Tydzień temu nie byłeś skory do wypisu z mojego klubu - odpowiedziała w sekundę po wypowiedzi Ewana, w ukrywanym rozżaleniem obserwując jak wąskie biodra opatula w miękki, frotowy materiał. W sumie jeszcze miała szansę pozbyć się ręcznika z tego miejsca na naprawdę wiele różnorodnych sposobów, które w tym momencie niepowstrzymanie zalewały jej głowę... No co! W końcu tydzień celibatu to długo!
Całe szczęście w jednej milisekundzie cała ta ochota na pozbawienie Anglia ręcznika odleciała w siną dal, a w jej miejsce pojawił się prawdziwy gniew. Ciężko było wku*wić Holenderkę, jednakże kwestia obrażania jej własnej rodziny nie mogła ujść temu dupkowi na sucho. Szybkim ruchem wyciągnęła różdżkę z bluzy i skierowała jej koniec w stronę rzeczy chłopaka leżących na kupie nieopodal Sanne.
- Incendio - warknęła, ciesząc się, że zaraz wszystkie rzeczy tego tępego platynowego łba staną w płomieniach, a on będzie zmuszony przeparadować całe Błonia oraz szkołę w samym ręczniczku. Jednakże tak bardzo przez Holenderkę wyczekiwany efekt nie nadszedł. Właściwie to nic się nie zadziało. Zaj*biście!!! wykrzyknęła w myślach i bez namysłu wwierciła swoje płonące spojrzenie w błękitne tęczówki Lanceleya, zrobiła duży krok w jego stronę, zamachnęła się i z całej mocy (a nie miała jej wcale mało w tym niepozornym ciałku) przykleiła swoją lewą pięść do jego kości policzkowej, która w sile uderzenia zsunęła się również na nos chłopaka.
- Masz swoje wal w ryj, chory poj*bie!


Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 11 2018, 02:03;

Dlaczego ona tak strasznie działała mu na nerwy? Dlaczego tak bardzo, ale to bardzo miał ochotę zacisnąć dłonie na jej szyi i zacisnąć, aż jej twarz będzie zmieniać kolory jak w pixarowskich animacjach? Dlaczego czuł jak zbiera mu się na zgagę? Otóż proszę państwa dlatego, że Sanne van Rijn była istnym wrzodem na dupie. Pulsującym i niemożliwie ropiejącym. Kiedyś sprawiła, że stracił dla niej głowę. Okazało się później, że nie był w tym odczuciu osamotniony i prawdopodobnie ten fakt doprowadził go do istnej białej gorączki.
- Moje członkostwo wygasło odkąd ten klub zaczął być nieznośnie pospolity. Każdy Cię już miał, Sanne? - och, nie mógł, po prostu nie mógł się powstrzymać. Ciągle sięgał po riposty z tej najniższej póki ripost, ale widział dokładnie, że efekt jest absolutnie zamierzony. Jedno w niej szczerze podziwiał. Ten upór. On na jej miejscu odszedłby już milion razy. A ona wciąż tu stała, a na dodatek miała czelność rzucać mało dyskretne spojrzenie na jego najukochańszą różdżkę. Szacun!
Jej nozdrza zrobiły się duże, zaczęła szybciej oddychać, a w oczach pojawiła się najprawdziwsza furia. Pomieszczenie wypełnił jego szyderczy śmiech i nawet kiedy wyciągnęła swój kawałek magicznego drewienka gdzieś tam nie do końca wierzył, że może cokolwiek się stać. Dlatego wciąż śmiał się, jedną dłonią opierając się o płytki, a drugą nonszalancko trzymając materiał ręcznika, który zasłaniał tą absolutnie ulubioną część ciała. Oczywiście ulubioną przez samego Ewana. I kiedy czary nie zadziałały odwróciła się w jego stronę i... dała mu w twarz. Ni mniej, ni więcej dostał w ryj, a to rozbawiło go jeszcze bardziej. Bolało niesamowicie, złość wypłynęła na powierzchnię kiedy poczuł ciepłą ciecz spływającą z nosa, który i tak okrutnie bolał. Nie przejmując się już swoim ręczniczkiem wyciągnął dłonie w jej kierunku zaciskając je na jej wątłych ramionach. Wciągnął ją pod prysznic przyciskając do ściany i przysunął twarz nieco bliżej.
- Po*ebało cię? - wycedził wbijając długie palce jeszcze mocniej w jej ciało. Miał ochotę, naprawdę szczerą ochotę odwzajemnić się jej tym samym, nie bacząc na jej płeć. Ona była silniejsza od niejednego samca. Zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Podczas kłótni ciężko mu było często uwierzyć, że ma do czynienia z dziewczęciem. Teraz jednak patrzył jak szybko oddycha, jak bardzo doprowadził ją do granicy. I nie wiedzieć czemu całkiem go to uspokoiło.
- Kontroluj się - to nie była prośba. To był rozkaz. Polecenie, którego realizacji oczekiwał natychmiast podczas gdy krew z nosa spokojnie i nieśpiesznie spływała po brodzie skapując na marmurową klatkę piersiową, po drodze mieszając się z wodą i nabierając szybkości. Spokój. On często potrafił znajdować w sobie coraz to nowsze pokłady, jeśli tylko chciał je znaleźć. A teraz chciał. Powoli rozluźnił uścisk wpatrując się w nią swoimi błękitnymi tęczówkami.
- Nie powinienem był wspominać o Femme - przyznał na głos dość cicho, tak żeby tylko ona mogła to usłyszeć. Osobiście radziłabym potraktować to jako przeprosiny i raczej nie liczyć na nic więcej. W końcu chciał ją sprowokować i mu się udało. Mission completed.
Powrót do góry Go down


Sanne van Rijn
Sanne van Rijn

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 198
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t15841-sanne-van-rijn#427812
https://www.czarodzieje.org/t15856-van-rijn-odbior#428201
https://www.czarodzieje.org/t15854-sanne-van-rijn#428114
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 11 2018, 22:37;

Tak było. Do tamtego momentu Holenderka nie miała możliwości widzieć Ewana w takiej furii. Być może przyprawiła go o pierwszą w życiu tak intensywną i niekontrolowaną eksplozję złości, rozżalenia i zawodu. Nawet największe i najbardziej katastrofalne erupcje wulkaniczne mogły się schować przy tym co zaserwował jej Anglik.
Teraz wzajemna wymiana złośliwości na swój temat, wytykanie wad i obrażanie się było w ich relacji na porządku dziennym. Co prawda, gdyby tylko chcieli, z łatwością mogliby się unikać. Wszakże Hogwart jest ogromną magiczną placówką z mnóstwem pomieszczeń kuszących swoimi niezbadanymi wnętrzami. Sanne strasznie bawił fakt, iż co roku zawsze znajdowało się kilku takich śmiałków, których największym i właściwie życiowym celem było odwiedzenie WSZYSTKICH hogwarckich pomieszczeń. Przecież każdy, zdrowy na umyśle człowiek zdawał sobie sprawę z tego, iż jest to awykonalne!
- Każdy by mnie chciał, ale to ja rozdaję karty - prychnęła, dając mu do zrozumienia, że takim komentarzem nie jest w stanie wytrącić jej z równowagi. Prawda jest taka, że gdyby spisała wszystkie te gówniane uwagi, które do tej pory usłyszała, mogłaby nimi wytapetować wewnętrzne i zewnętrzne ściany Hogwartu. Ludzka zawiść nigdy nie przestawała wzbudzać w panience van Rijn zdziwienia. Była to jedna z niewielu rzeczy, które potrafiły wywołać w niej taką reakcję. To co robiła ze swoim życiem i swoim ciałem było tylko i wyłącznie jej sprawą, a nie całej szkoły. Początkowo takie uwagi sprawiały jej naprawdę dużą przykrość. Z czasem jednak nauczyła się je puszczać mimo uszu, a teraz nawet potrafiła sama z tego zażartować.
- Naprawdę Ewan, mógłbyś mieć chociaż krztynę godności i zabrać się za taką dziewczynę, która mogłaby Ci chociaż ODMÓWĆ - dodała, nawiązując do plotek, które ostatnio krążyły pomiędzy uczniowską a studencką społecznością. Ciężko jej się było powstrzymać przed strzeleniem tym przytykiem w twarz chłopaka. Bycie bezpośrednią było domeną Sanne, dlatego też nigdy nie zastanawiając się nad uczuciami innych, po prostu mówiła co jej ślina na język przyniosła. W tym przypadku wyraźnie obraziła przypadłość Margo i gdyby była świadkiem tej rozmowy na pewno zerwałaby z Krukonką wszelkie kontakty. Ale tego nie słyszała i tak miało pozostać.
Kiedy Lanceley złapał Sanne za ramiona w mocnym uścisku swoich ogromnych dłoni, w jej podbrzuszu coś się obudziło i lekko drgnęło. Niestety, nawet po takim czasie po zerwaniu, nadal był dla niej niesamowicie pociągający. Szczęście w nieszczęściu, że był to tylko i wyłącznie pociąg fizyczny. Nic więcej. Nic.
Palce chłopaka coraz mocniej zakleszczały się na jej ramionach, a Sanne będąc pod wpływem tak ogromnej dawki adrenaliny nie była w stanie się ruszyć, więc jedynie pozostawało jej wpatrywanie się w nos studenta, który z sekundy na sekundę zmieniał kolory i robił się coraz większy. Dopiero kiedy ostatnie zdanie wypłynęło z ponętnych ust Ewana, dziewczyna poczuła, iż poziom hormonu się obniża, a ona odzyskuje władzę nad swoim ciałem. Nogi miała jak z waty, a postrzegany świat nadal był lekko zamazany, a jedyną wyraźną i ostrą postacią był ten cholernie przystojny dupek Lanceley.
- Jeszcze raz kiedyś tak o niej powiesz to Cię porwę, będę torturować latami, a potem skażę na śmierć w męczarniach - odpowiedziała słabym głosem, a na jej ustach czaił się cień uśmiechu. Przeprosiny zostały przyjęte.
Przez krótką chwilę stali tak w bezruchu, patrząc sobie w oczy, kompletnie nie zwracając uwagi na strumienie wody, ściekające po ich twarzach. Van Rijn delikatnie zmrużyła powieki, uniosła dłoń i opuszkami palców przejechała po wargach krukońskiego studenta, aby pozbyć się resztek krwi. Co prawda mogła spróbować naprawić jego nos, jednakże stwierdziła, iż o wiele lepszym pomysłem jest złączenie jej warg z tymi angielskimi, znajdującymi się tuż przed jej nosem. Nie myśląc wiele przywarła do chłopaka, zupełnie zapominając o czymkolwiek na tych kilka długich sekund.
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyWto Mar 13 2018, 17:40;

Każdy by mnie chciał, ale to ja rozdaję karty.
Ewan nie mógł powstrzymać pogardliwego prychnięcia mającego świadczyć o tym, że uważał inaczej. No bo wiecie... Zdradzała go. A to już samo w sobie sprawiało, że myślał o niej w najgorszych kategoriach. Ona jednak tą etykietkę zdziry śmiało naklejała na czoło i się z nią obnosiło. Zero jakiegokolwiek wstydu, zero wyrzutów sumienia. Oto kobieta wyzwolona, proszę państwa. Okaz godny zarówno pochwały jak i potępienia, ale nie martwcie się. Oleje potępienie. Taka już była, a jemu to przeszkadzało zbyt mocno, żeby udawać, że wszystko jest w najlepszym porządku, kiedy już dawno nie było.
I potrafiła go sprowokować. Jedna uwaga o Margo, bardzo niestosowna uwaga, a on znowu miał ochotę krzyczeć. Ochotę która pojawiała się w naprawdę skrajnych przypadkach. Opadł dłonie o mokre kafelki i zacisnął je w pięści podczas gdy jego twarz nie zmieniła się zbytnio. Nie da jej tej satysfakcji, za nic w świecie jej nie da.
- Droga Margaret nie ma jednak problemów ze słuchem. Nie będzie więc zadowolona słysząc, że jej koleżanka mówi o niej w taki sposób - wygiął usta w podkówkę udając, że bardzo go to boli, choć prawda była taka, że nie zamierzał wcale tego powtarzać. Sprawiłoby jej to tylko niepotrzebną przykrość, a Lanceley robił co mógł, żeby jej tego oszczędzić. Wolałby więc żeby o tym nie wiedziała, ale Sanne może myśleć, że jest paplą. Swoją drogą ciekawe były szkolne plotki, bo sam jeszcze nie potrafił nazwać tego co łączy go z drobną Puchonką,a po korytarzach już snuły się różne teorie. Magia tego zamczyska nigdy nie przestanie go zadziwiać.
Stali tak przez dłuższą chwilę wpatrując się w siebie, a Lanceley przypomniał sobie dlaczego ta mała wiedźma kiedyś sprawiła, że stracił zdrowy rozsądek. Drgnął delikatnie czując jej palca na swoich wargach.
- Chyba porwiesz mnie i podstępnie wykorzystasz... - zauważył cicho tuż przed tym jak poczuł jej wargi na swoich wymieszane ze smakiem jego własnej krwi. Odpowiedział jej mocnym pocałunkiem przyciskając ją mocniej do wykafelkowanej kabiny, podczas gdy dłonie zjechały niżej, tuż do brzegu jej bluzy. I już, już miał ją jej ściągnąć kiedy zdrowy rozsądek wziął kontrolę. Odsunął się nieco by wymamrotać.
- Jak Margaret się dowie... - tak, typowy syndrom pantofla włączył się nieco po czasie, a on w jej oczach szukał potwierdzenia, że mała Puchonka się nie dowie, bo po co?
Powrót do góry Go down


Sanne van Rijn
Sanne van Rijn

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 198
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t15841-sanne-van-rijn#427812
https://www.czarodzieje.org/t15856-van-rijn-odbior#428201
https://www.czarodzieje.org/t15854-sanne-van-rijn#428114
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyWto Mar 13 2018, 19:32;

+18

Pogardliwe prychnięcie Krukona Sanne skwitowała jedynie szerokim uśmiechem. Znała go zbyt dobrze, żeby oczekiwać od niego innej reakcji. Z drugiej strony jego zachowanie było dla niej wyraźnym znakiem, iż do tej pory nie stłamsił swojego żalu do niej, co oznaczało że nadal coś musiał do niej czuć. Wiadomo, nie było to to samo uczucie co na początku ich znajomości, gdyż teraz mieli w inwentarzu wiele dobrych ale też i tych złych chwil spędzonych razem. Ignorancja ze strony innych nie była niczym przyjemnym, dlatego też Sanka była mile zaskoczona, iż nadal nie jest obojętna Anglikowi.
- Ciekawa jestem komu uwierzy. Przyjaciółce, pomagającej jej odzyskać mowę, czy chłopakowi, który próbuje ją zaciągnąć do łóżka? Może spróbujesz zgadnąć? - odparła z nieukrywaną pewnością siebie. Kompletnie nie bała się pogróżek Lanceleya, który potrafił tylko gadać, a mało robił. Ponadto wiedziała, że nie jest na tyle wyrachowany, aby wykorzystywać osoby trzecie jako mięso armatnie w swoich prywatnych bitwach. W przeciwieństwie do Sanne, która w gorącej wodzie kąpana, niewiele myśląc, była w stanie narobić wiele zniszczeń w afekcie. Nie raz jej się zdarzyło tego żałować i po dziś dzień potrafiła to sobie wypominać w najmniej oczekiwanych momentach, robiąc przy tym taką minę, jakby niewidzialną Łajnobombą dostała prosto w nos.
Wiedźma i Dupek - para idealna! Aż ciężko uwierzyć, że kiedyś tą dwójkę mogło łączyć miłosne uczucie, które nie pozwalało im się rozstać na więcej niż kilka godzin. Teraz ich relacja była o wiele bardziej skomplikowana, a amplitudy pomiędzy wzajemną nienawiścią a pożądaniem przekraczały wszelkie normy. Z pewnością dostarczaliby mnóstwo materiałów badawczych wszystkim seksuologom i psychologom, gdyby tylko tacy się nimi zainteresowali.
- Jeżeli nie będziesz miętolił jęzorem poza moimi ustami, nikt się nie dowie - zaśmiała się cicho, puszczając oczko do blondyna, po czym korzystając z okazji iż na moment się odsunął, jednym sprawnym ruchem pozbyła się przemoczonej bluzy, która luźno opadła na podłogę. Błękitnym tęczówkom chłopaka ukazał się dawno nie widziany, a przynajmniej tak uważała van Rijn, obraz na wpółnagiej kobiety. Krukonka jak tylko mogła unikała noszenia stanika, ponieważ uważała, iż to rozleniwia piersi, a miała zamiar szczycić się ich pełnią i jędrnością jeszcze przez długie lata.
Nie musiała długo czekać, aby ponownie poczuć bliskość Ewana, który jak zahipnotyzowany wpatrywał się w jej drugą parę oczu... Niewiele się zastanawiając ponownie zainicjowała namiętny taniec ich języków, który pomagał jej przygotować i siebie i chłopaka do innego rodzaju tańca. Drobnymi dłońmi wodziła szerokie koła po wyrzeźbionych plecach Anglika, następnie dotarła do tego wzbudzającego zazdrość tyłeczka, aby na koniec ująć w dłoń to, czym podobno nie miał się pochwalić. No cóż, gdyby ludzie, którzy kłamią, trafiali do Azkabanu, Sanne przez kilka swoich następnych wcieleń by stamtąd nie wyszła...
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyCzw Mar 15 2018, 15:57;

+18, ale nie warto nawet czytać.

Postanowił wcale, ale to wcale nie uświadamiać jej o tym co go łączy, a co nie ze złotowłosą Puchonką. Wolał już na to wszystko spuścić kurtynę milczenia, chociaż i tak wiedział, że i tak dopadną go wyrzuty sumienia, a on będzie próbował je uspokoić oklepanymi tekstami, które owszem i są prawdziwe, ale dość słabo gaszą te niespokojne myśli. No bo przecież zawsze mógł sobie powiedzieć, że to ona rzuciła się na niego, a on był po prostu zbyt grzeczny, żeby jej odmówić. Jego relacja z M. też była niejasna, ale z pewnością nie znajdował się w żadnym związku. Nie myślał też do końca jasno, bo dostał mocno w twarz co mogło spowodować uszkodzenie mózgu. Dobre wymóweczki, prawda? Mógł je tworzyć i tworzyć. I zapewne będzie to robił, ale po wszystkim. Póki co zbyt ciężko było mu oprzeć się jej wargom i dłoniom.
... nikt się nie dowie.
No przekonała go. Zdecydowanie go przekonała i resztka, dosłownie resztka krwi która jeszcze pozwalała mu jako tako myśleć, spłynęła szybciutko w dół, zasilając inną część ciała przekazując jej zdolność podejmowania decyzji. Dłonie ułożył na jej piersiach, szorstkimi kciukami drażnił sutki, a spojrzenie miał zaiste czarne. Wpijał się w jej wargi wcale nie miło i przyjemnie lecz brutalnie, jakby brał to co jego. Tyle, że to już jego nie było. Na próżno było szukać w tym wszystkim czułości. To nie miało być czułe. Miało być szybkie i przyjemne. Dlatego szybko ściągnął jej spodnie do kolan, obrócił przyciskając od tyłu do ściany kabiny, żeby sprzedać jej mocnego klapsa w pośladek, zanim ukrył swoją męskość między jej pośladkami. Poruszał się dość szybko, konsekwentnie do celu, dłońmi przytrzymując jej biodra. Woda spływała na nich ciągle, jednak nie przeszkadzało mu to w utrzymaniu otwartych oczu. Kiedy skończył wysunął się z niej nieco ostrożniej, a potem sięgnął po żel i umył tą część ciała jak gdyby nigdy nic.
- Mam nadzieję, że masz jakieś suche ubrania?- zapytał kiedy oddech powoli wrócił mu do normy. Zakręcił też bezceremonialnie wodę, by wyjść i owinąć się innym czystym ręcznikiem, a zaraz później ubierać się. W końcu miał też swoje sprawy do załatwienia.
- Naprawisz mi nos, van Rijn? - zapytał jeszcze, bowiem wciąż sączyła się z niego krew, a wiedział, że magia lecznicza nie jest jej całkowicie obca. I wiedział też, że nie chciała go do końca okaleczyć.
Powrót do góry Go down


Sanne van Rijn
Sanne van Rijn

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 198
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t15841-sanne-van-rijn#427812
https://www.czarodzieje.org/t15856-van-rijn-odbior#428201
https://www.czarodzieje.org/t15854-sanne-van-rijn#428114
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyNie Mar 18 2018, 13:30;

+18, jeszcze tylko troszeczkę XD

Lanceley był zbyt mało asertywny, żeby odmówić, a nie zbyt grzeczny. W mniemaniu Sanne, oczywiście. Grzeczność ją nie pociągała, dlatego też gdyby Ewan taki był, nie mógłby figurować na liście zdobyczy tej młodej drapieżnej Krukonki. W każdym razie, gdyby trochę nad tym popracował nie musiałby tworzyć sobie wymówek na każdą sytuację... Panienka van Rijn nie pochwalała takiego zachowania i sama daleka była od takich zagrywek. Myślicie, że od kogo blondyn dowiedział się o jej zdradzie? Oczywiście, że z pierwszej ręki. Zaskoczeni? Ten kto choć trochę zna Krukonkę, lub miał z nią kiedykolwiek do czynienia, raczej nie powinien być zszokowany. Dziewczyna bardzo dobrze zdawała sobie sprawę w jakim tempie mniej lub bardziej prawdziwe plotki rozprzestrzeniają się po szkole i sama zazwyczaj znajdowała się gdzieś na początku tego łańcuszka. W związku z tym postanowiła mimo wszystko zachować się fair wobec Lanceleya i patrząc mu prosto w oczy wyznać prawdę, niezależnie od konsekwencji. Oczywiście na pewno każdy już wie jakie one były...
Pomimo całej tej niesmacznej sytuacji dwójka uczniów była w stanie odrzucić to na bok i zająć się czymś o wiele bardziej przyjemnymi niż wzajemne dąsy. Jednakże ich dobra zabawa zupełnie nie musiała iść w parze z czułością i zazwyczaj oboje sprowadzali to do czysto fizycznej osłody życia. Tak było i tym razem. Dziewczyna nie pisnęła ani słówkiem, pozwalając studentowi na przejęcie inicjatywy nad scenariuszem ich zabawy. Przecież bardzo dobrze wiedział co ma robić, a ona naprawdę nie miała w tej chwili wygórowanych oczekiwań.
Posłusznie poddawała się jego dotykowi, coraz to bardziej żarliwym pocałunkom, a na koniec jego szybkim i ostrym ruchom w niej. Nie musiała długo czekać na koniec, bo nie ukrywajmy, nie miało to trwać w nieskończoność. Cichym westchnieniem zawtórowała chłopakowi, który był w swoim świecie rozkoszy, po czym poczuła jak ostrożnie wysuwa się z niej, aby następnie jak gdyby nigdy nic zapytać o jakąś przyziemną rzecz. Zgrabnie odwróciła się plecami do ściany bacznie obserwując poczynania chłopaka, który najwyraźniej miał ochotę jak najszybciej zapomnieć o swoim występku. Czyżby już gryzły go wyrzuty sumienia?
- W końcu od czegoś mam tą cholerną różdżkę... -  wywróciła oczyma, po czym pozbierała z ziemi spodnie, majteczki, bluzę i całą resztę. Zupełnie nie przejmując się całkowitą nagością podeszła do szafek i ułożyła ubrania obok siebie. Następnie celując w nie różdżką wypowiedziała zaklęcie suszące, jednakże nie zadziałało ono tak jak tego oczekiwała. Zamiast ciepłego powietrza, z jej różdżki wystrzelił lodowaty powiew, który dosłownie w kilka sekund zamroził cały jej strój do biegania. Z ust Sanne dobiegł głośny jęk, który zakończyła siarczystym przekleństwem. Najwyraźniej los kompletnie nie miał dla niej litości tego wieczoru. - Masz coś do pożyczenia? - zwróciła się do chłopaka z szerokim i niezmiernie czarującym uśmiechem. Drogi Ewanie, jeśli życie Ci miłe, lepiej zastanów się dwa razy nad POPRAWNĄ odpowiedzią.
Gdy chłopak, w przeciwieństwie do Holenderki, był już ubrany i poprosił ją o naprawienie nosa, spojrzała na środek jego twarzy i wybuchnęła gromkim śmiechem, łapiąc się za brzuch. Trwało to kilkadziesiąt sekund, zanim dziewczyna była w stanie się opanować. Ocierając łezkę z prawego oka, lewe wciąż zawieszone było na fioletowej bulwie, która teraz robiła Lanceleyowi za nos.
- Takiemu przystojniakowi nie sposób odmówić - wymruczała zadziornie, ponownie wyciągając różdżkę. - Fringere - nie stało się nic. Brunetka zagryzła mocno wargi, wzięła głęboki wdech, po czym głośno i powoli wypuściła powietrze nosem, szeroko rozwierając nozdrza. Tak, była wkurwiona. Trzecie zaklęcie, które rzucała tego wieczoru i nic? O Merlinie, czemu mi to robisz?! pomyślała i spróbowała jeszcze raz. Ostatni raz.
- Kurwa mać, Lanceley, nie dość, że obrażasz moją rodzinę to jeszcze zaburzasz moją magię! Chyba czas na Ciebie... - słowa w zastraszającym tempie wystrzeliły z jej brzoskwiniowych ust, wlatując prosto do ucha chłopaka. Swoje słowa przypieczętowała celnym rzutem różdżką w pierś studenta.


Kostka: 3
Kostka: 5
Kostka: 5
Powrót do góry Go down


Ewan Lanceley
Ewan Lanceley

Student Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 140
  Liczba postów : 55
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15820-ewan-eugene-lanceley#426549
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15857-poczta-lanceley-a#428244
http://czarodzieje.forumpolish.com/t15827-ewan-eugene-lanceley#426823
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyWto Mar 20 2018, 00:48;

Cudownie, że tak bardzo przekonana była o swojej nieomylności. On sam już dawno pogodził się z zakłóceniami magii i starał się jak najwięcej robić samodzielnie. Czuł się przy tym niczym mugol, oczywiście bolało to jego godność, ale jakoś to przełykał. Dlatego kiedy usłyszał tak wielką pewność w jej głowie znów na jego wargach wymalował się arogancki uśmieszek. Och, nie potrafił się zachowywać w stosunku do niej inaczej. Ta dziewczyna ostro namieszała mu w głowie, jego biedne serce cierpiące na lęk wysokości spuszczając na największym rollercosterze świata. Nie chciał jej znać, a jednocześnie nie wyobrażał sobie jak to jest jej nie widywać chociażby na treningach. Inaczej już dawno sam by się wycofał. Ona zaś nie miała absolutnie żadnych skrupułów by się nad nim bezlitośnie pastwić.
Nie wodził za nią wzrokiem zbyt zajęty zakładaniem skarpetek i naciąganiem na tyłek garniturowych spodni. Słyszał jak próbuje czarować i nie musiał się odwracać, żeby wiedzieć, że kompletnie jej to nie wychodzi. Irytacja była wręcz namacalna. Chociaż tyle dobrego.
- Czy mam coś do pożyczenia? - powtórzył powoli po niej pytanie i zacmokał dwa razy udając, że kompletnie nie wie czy ma czy nie ma, chociaż wiedział. Doskonale wiedział co ma jego szafka, a czego nie ma. Założył buty, narzucił na siebie śnieżnobiałą koszulę i nieśpiesznym krokiem podszedł do swojej szafeczki. Wyciągnął z niej czysty biały podkoszulek i spodnie od dresu, które były na Holenderkę zdecydowanie za długie i zbyt szerokie. Już miał jej podać te hojne dary, kiedy przypomniał sobie, że ma jeszcze krótkie spodnie na naprawdę upalne lato, których prawdopodobnie nigdy nie założył i nie założy, a o posiadanie których nikt go nie posądzi. To co jemu prawdopodobnie sięgałoby do kolan, jej powinno trochę niżej. Lepsze to niż te długie, które musiałaby chyba z dwadzieścia razy zawinąć. Miał też bluzę Ravenclawu z którą już niezbyt chciał się rozstawać, ale nie chciał żeby zamarzła, dlatego też przekazując ją Krukonce zastrzegł, że...
- Bluza jest do zwrotu, przyda mi się taka w warsztacie - i zamknął szafkę z głośnym trzaskiem. Pozapinał wszystkie guziki koszuli, sprawnie zawiązał krawat i czekał na naprawę nosa by zmyć się niezauważenie i nigdy nie przyznawać, że kiedykolwiek tu był.
- Może tak naprawdę nie umiesz obchodzić się z magią, pół-szlamo - zdążył jeszcze podzielić się z nią odrobiną chamstwa, zanim narzucił na siebie marynarkę i pospiesznie zwinął się z szatni nie kłopocząc się nawet zebraniem swoich brudnych ubrań. Od czegoś są skrzaty, prawda?

[zt]
Powrót do góry Go down


Sanne van Rijn
Sanne van Rijn

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Galeony : 198
  Liczba postów : 134
https://www.czarodzieje.org/t15841-sanne-van-rijn#427812
https://www.czarodzieje.org/t15856-van-rijn-odbior#428201
https://www.czarodzieje.org/t15854-sanne-van-rijn#428114
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyWto Mar 20 2018, 22:21;

To fakt. Holenderka zbyt wiele razy już przeceniała swoje możliwości od momentu pojawienia się zjawiska zaników magii. Chociaż z drugiej strony, naprawdę można było jej przyznać Order Uparciucha, ponieważ wiele czarodziejów kompletnie zrezygnowało z korzystania z magii, a ona stale próbowała, niekiedy po kilkanaście razy. Jednakże trzeba mieć to we krwi, trzeba mieć w sobie tą myśl niedopuszczającą do rezygnacji, aby móc to przetrwać. Niestety wiele mniej lub bardziej szanowanych Czarodziei nie było w stanie sobie z tym poradzić, co zwiększyło liczbę chorób psychicznych a także samobójstw, o czym Sanne dowiadywała się codziennie z pierwszej strony Proroka Codziennego. Przy każdej takiej wiadomości nieprzyjemny dreszcz prześlizgiwał się po linii jej kręgosłupa, na długo zostawiając na jej ciele gęsią skórkę.
Kiedy chłopak wręczył jej koszulkę, spodnie oraz bluzę, bez słowa chwyciła je, przyciągając do siebie w taki sposób, na wypadek gdyby Krukon się rozmyślił i chciał jej to ponownie odebrać. W mgnieniu oka naciągnęła na siebie o wiele za szeroką i długą koszulkę, mega obszerne spodnie natomiast zacisnęła mocno na biodrach, a na sam koniec zostawiła idealnie niebieską bluzę. Miała taką samą, w sumie to nawet nie była jej potrzebna druga, ale... Oh! Tak uwielbiała kraść męskie części garderoby!
- Oddam, jeśli zasłużysz - odpowiedziała wyraźnie kokieteryjnym tonem, delikatnie przygryzając paznokieć w szerokim uśmiechu. Jednakże wystarczyło dosłownie kilka chwil, żeby cała ta sytuacja obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni.
- Rzygać mi się chce jak na Ciebie patrzę. - strzeliła na pożegnanie w plecy chłopaka. Trzaśnięcie drzwi było dla Sanne znakiem, iż w końcu została sama. Był to dla niej naprawdę intensywny i szalony wieczór, który nieźle namącił jej w głowie. Nawet nie wiedziała w którym momencie ogarnął ją smutek, a wewnętrzny głosik nakazał jej jak najszybciej wracać do dormitorium.

/zt
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptyWto Paź 29 2019, 22:32;

Nie miał pojęcia czego spodziewać się po tym całym spotkaniu. Jego kontakt z Gallagherem ograniczał się do sporadycznych złośliwych komentarzy, czy to w realnych sytuacjach, czy na stronicach wizbooka i właściwie był całkiem zadowolony z tego, że nie musiał częściej z nim rozmawiać. Ślizgon działał mu na nerwy – tak po prostu. Nie bardzo wiedział czym jest to powodowane. Może to to jego wieczne krętactwo? Swansea nie lubił nieszczerych ludzi, a chłopak taki właśnie mu się wydawał. Zresztą nie bez powodu został zawieszony i wydalony z drużyny Ślizgonów, prawda? Nie oceniał go tylko po tym bo sam nie do końca znał tamtą sytuację... słyszał dużo plotek, to oczywiste, ale był ostatnią osobą, która ślepo wierzyłaby w to co gadają inni ludzie. Zbyt często sam padał ofiarą nierozważnie (lub celowo?) wypowiedzianych słów, które rozpraszały się po całej szkole skuteczniej niż zaraza. Idealnym przykładem był list zaniepokojonej Pandory, która usłyszała, że paraduje z jakąś Czeszką.
Wobec tego wszystkiego nie bardzo rozumiał czemu w ogóle się na to zgodził. Matthew nie powiedział za dużo o powodzie jego nagłej prośby... ba, właściwie nie wspomniał o tym nawet jednym słowem. Niemniej, było to tak nietypowe, że gdyby nie stawił się pod szatnią, umierałby z ciekawości. Przecież co takiego mogło się znowu wydarzyć? Jeśli ostatecznie całe spotkanie miało okazać się jakimś przezabawnym żartem Gallaghera, ich relacje najwyżej pogorszą się jeszcze bardziej, a to znowu nie była dla niego żadna strata.
Tuż po lekcjach, w dość cienkim płaszczu i z torbą na ramieniu wyszedł na wilgotnawe błonia. Na całe szczęście nie padał deszcz, ale o cieple z początku miesiąca mogli już dawno zapomnieć. Przystanął dopiero pod wejściem do szatni, zerknął na zegarek by zorientować się w czasie i rozejrzał się, gdyż na miejscu pojawił się jako pierwszy.

@Matthew C. Gallagher
Powrót do góry Go down


Matthew C. Gallagher
Matthew C. Gallagher

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 178
C. szczególne : zawadiacki uśmiech, podczas którego jego prawa brew zawsze unosi się nieco wyżej niż lewa; dołeczki w policzkach
Galeony : 1345
  Liczba postów : 1054
https://www.czarodzieje.org/t17284-matthew-c-gallagher
https://www.czarodzieje.org/t17286-matthew-c-gallagher#484354
https://www.czarodzieje.org/t17285-matthew-c-gallagher#484235
https://www.czarodzieje.org/t18302-matthew-c-gallagher-dziennik
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptySro Paź 30 2019, 15:42;

W normalnych okolicznościach prawdopodobnie wolałby o nic młodego Swansea nie prosić. Wszak ich relacje ograniczały się właściwie do rzuconych gdzieś w biegu lub na wizbooku przytyków i chyba niespecjalnie potrafili się ze sobą po ludzku dogadać. Matthew może w jakimś stopniu przekonał się do krukońskiego chłopaka podczas wakacyjnych meczów quidditcha, ale nawet to nie sprawiało przecież, że nagle zaczęli ze sobą więcej rozmawiać, spędzać wspólnie wolny czas, a ich relacje nie uległy ociepleniu jak za pociągnięciem magicznego sznurka. Tego dnia jednak naprawdę miał do niego interes, więc Elijah nie musiał się martwić o to, że zostanie wystawiony czy że padnie ofiarą jakiegoś głupiego żartu. Zresztą z takich dowcipów chyba obaj już dawno wyrośli.
Po zajęciach przebrał się tylko w wygodniejsze ciuchy, zakładając na siebie luźne, dresowe spodnie i bluzę w barwach Slytherinu. Zrezygnował z wierzchniego odzienia, twierdząc że nie będzie w nim dobrze wyglądał na zdjęciach, a w końcu to właśnie o nie zamierzał poprosić jednego z najlepszych fotografów w murach Szkoły Magii i Czarodziejstwa. Zdając sobie sprawę z tego, że pozostało mu niewiele czasu do umówionego spotkania, a ktoś taki jak młody Swansea raczej nie będzie na niego czekał, wybiegł pędem z zamku. Zdyszany i zaczerwieniony z oddali dostrzegł jednak znajomą sylwetkę, więc tuż przed szatniami zwolnił tempo, by chociaż trochę ochłonąć i uspokoić nierówny oddech.
- Siema. – Przywitał się krótko z Krukonem, uśmiechając się nawet do niego półgębkiem. – Ok, pewnie jesteś zaskoczony moimi wiadomościami, więc już Ci tłumaczę o co chodzi. Dwa tygodnie temu byłem na treningu Zjednoczonych z Puddlemere. Szukają nowych graczy i chciałem się pokazać, no bo w sumie… nie miałem nic do stracenia? Rano dostałem od ich menadżera sowę, że mam wysłać im swoje CV i dwa zdjęcia. – Zatrzymał się przy słowie kluczu, spoglądając uważnie na twarz Elijah, jakby chciał z niej wyczytać, czy spełnienie jego prośby w ogóle wchodzi w grę. Miał nadzieję, że Krukon się na niego nie wypnie, bo szukanie dobrego fotografa w Hogsmeade lub Dolinie Godryka zajęłoby mu pewnie sporo czasu, a nawet gdyby mu się udało, to raczej nikt nie sfotografowałby go na terenie szkolnego boiska.
- Poprosili o jedno zdjęcie portretowe jak do dokumentów i jedno dowolnie wybrane przeze mnie, powiązane z quidditchem. Nie mam pojęcia do czego to. Mają dać mi ostateczną odpowiedź co do angażu dopiero w następnym tygodniu, ale coś czuję, że chcą moje fotki do ewentualnego identyfikatora, może do jakiejś gazety. Wiesz, wolałbym po prostu wyglądać na nich jak człowiek… – Kontynuował swój wywód, zastanawiając się czy nie mówi czasem zbyt chaotycznie. Trudno było przez tak krótką chwilę przekazać w poukładany sposób taki natłok informacji, ale chciał je ubrać w jakąś skondensowaną formę, żeby jednocześnie Elijah nie zanudzić.
- Każdy w szkole wie, że robisz najlepsze zdjęcia… – Stwierdził, że jeśli połechta ego młodego fotografa, to trudniej będzie mu odmówić. – Pomyślałem więc, że może będziesz mógł mi pomóc? Oczywiście płacę według normalnych stawek! – Dodał zaraz, potrząsając kieszenią, w której trzymał wypełnioną galeonami sakiewkę, chcąc tym samym udowodnić swemu koledze, że jest w stu procentach przygotowany do wypełnienia jakichkolwiek warunków tej umowy.
- To jak? Jest szansa?
Powrót do góry Go down


Elijah J. Swansea
Elijah J. Swansea

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : 4622
  Liczba postów : 3303
https://www.czarodzieje.org/t16927-elijah-julian-swansea#471679
https://www.czarodzieje.org/t16932-jeczybula#471794
https://www.czarodzieje.org/t16919-elijah-j-swansea
https://www.czarodzieje.org/t18741-elijah-j-swansea-dziennik#537
Szatnie - Page 5 QzgSDG8




Gracz




Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 EmptySro Lis 13 2019, 20:31;

Był zaskoczony, jak cholera i chyba właśnie to sprawiało, że stał teraz przed nim, choć przecież mógł olać go, jak to miał w zwyczaju. Krukońska dociekliwość bywała zbawieniem, zazwyczaj jednak przyjmowała w jego życiu rolę utrapienia, pchając go do czynienia rzeczy, na które teoretycznie nie powinien mieć ochoty. Trochę ostentacyjnie spojrzał na obejmujący nadgarstek zegarek, chcąc dać mu tym samym do zrozumienia, że po pierwsze był trochę spóźniony, a po drugie – nie daje mu zbyt wiele czasu na to, by wyjaśnić w czym rzecz i wyrazić jakoś swoją prośbę, bo co do tego, że Ślizgon chce go o coś poprosić nie miał akurat żadnych wątpliwości. Choć ten gest był odrobinę lekceważący, a już na pewno niegrzeczny, trzeba przyznać, że słuchał go z prawdziwą uwagą. Nie przerwał mu, właściwie wcale nie reagował, jedynie marszcząc nieznacznie brwi kiedy zastanawiał się po co chłopak mówi mu o tym wszystkim. Okej, kariera sportowa brzmiała super i na pewno była to wspaniała nowina, ale przecież się nie kumplowali. Zamierzał powiadomić go o tym dlatego, że był kapitanem przeciwnej drużyny? Chciał go tym nastraszyć? W ciągu kilku chwil jego energicznej paplaniny zdążył się spiąć, po to by zrozumieć w czym rzecz kiedy tylko usłyszał słowo „zdjęcia”. Zebrane w płucach powietrze zeszło z niego jak z rozszczelnionego balona i rozluźnił się nieraz natychmiast. Popatrzył Gallagherowi prosto w oczy i przygryzł wydatną wargę, ale nie dał po sobie poznać jaka mogła być jego odpowiedź; chyba sam nie wiedział i potrzebował chwili, by się nad tym zastanowić. Bo pytanie znał, tego był prawie pewien.
Przewrócił oczyma, kiedy ten uciekł się do wazelinarskich sztuczek i choć w istocie mile połechtało to jego artystyczne ego, starał się nie dać tym kupić. Był wart więcej niż komplement, znacznie więcej. Kiedy spodziewane pytanie w końcu padło, z cichym westchnieniem oparł się o ścianę szatni, niezmiennie przyglądając się Gallagherowi.
Tak po prostu? – było to pierwsze co powiedział do niego dzisiejszego dnia. Odchrząknął, zdając sobie sprawę jak niesympatycznie się zachowuje, choć przecież Matthew nie zrobił mu niczego złego. – Przepraszam, zaskoczyłeś mnie. – Usprawiedliwił swoje zachowanie, uciekając wzrokiem gdzieś w bok, bo dłużej nie potrafił na niego patrzeć. Zdjął z ramienia torbę i odłożył ją ostrożnie na trawę, a potem kucnął i w niej pogrzebał. Po chwili wyciągnął aparat, który zawsze miał przy sobie. – Mam ze sobą tylko jeden obiektyw, mogłeś mnie uprzedzić. Nie chcę... pieniędzy. Wolę zdjęcia do portfolio i przysługę do odebrania w dowolnym terminie... i papierosa, jeśli masz. Idź po miotłę. – Choć brzmiał jakby już się zgodził, wcale do końca tak nie było. Zdał sobie sprawę z tego, że Matthew mógł go tak zrozumieć, dlatego dodał nieco ciszej – Zobaczymy czy jest szansa. Jak obiektyw Cię polubi to tak, ale jeśli nie, to szkoda wzajemnie marnować swój czas.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szatnie - Page 5 QzgSDG8








Szatnie - Page 5 Empty


PisanieSzatnie - Page 5 Empty Re: Szatnie  Szatnie - Page 5 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szatnie

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 5 z 11Strona 5 z 11 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 9, 10, 11  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szatnie - Page 5 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
boisko quidditcha
-