Jest to stary, ponury i od dawna opuszczony dom, znajdujący się na wzgórzu. Okna w nim są zabite deskami, a zarośnięty ogród otacza drewniany płot. Uczniowie nie zapuszczają się w jego kierunku, każdy dobrze wie, że to najbardziej nawiedzony dom w całej Anglii, a historie na jego temat krążą po całym kraju. Przerażające odgłosy wydobywające się z chaty od dawna napawały strachem mieszkańców okolicy, zwiedzających, a nawet duchy zamieszkujące Hogwart omijają ten dom. Jeśli wierzyć plotkom, w czasie pełni noc spędzają tu wilkołaki, zamieszkujące pobliskie tereny.
TU MACIE PODGLĄD NA KOSTECZKI Z IMPREZKI
Imprezka!:
Impreza Urodzinowa Percy’ego!
będzie fajnie, zapraszam!
Tak, oto przyszedł ten dzień! Drobna i wysublimowana zabawa, kulturalne rozmowy przy herbacie, debaty wysoko wykształconych ludzi o obecnym stanie polityki w Ministerstwie. DOKŁADNIE TO TUTAJ BĘDZIE. Wstęp wolny dla niemal każdego (chyba, że twój wiek jest na tarczy zegara, to wtedy średnio – powiedzmy, że Percy będzie wyrzucać każdego co nie ma tych szesnastu lat). Cały dom jest wysprzątany, przygotowany do dzisiejszego wydarzenia, wszędzie można uświadczyć różne świecidełka i girlandy (motyw kolorystyczny balu z „Euforii”). Główny pokój jest dosłownie parkietem, z boku stoi EPICKI gramofon, z którego lecą same najlepsze hity, zarówno magiczne, jak i mugolskie. Naprzeciwko drzwi frontalnych, po drugiej stronie stoi barek z wszelkimi alkoholami, jakie uświadczysz w Oasis, bowiem to właśnie ten klub zaopatrzył dzisiejszą imprezę w procenty. Obok barku stał również stolik z przeróżnymi smakołykami, ciastkami, chipsami i tym podobnymi rzeczami, do wyboru do koloru! Zaraz obok było wyjście na mały tarasik, gdzie można było poświęcić się karmieniu raka lub spędzić chwilę na świeżym powietrzu. W rogu zaś postawiony został nieco wąski i długi stolik, na którym leżało dwanaście kubeczków – miejsce do Beer Ponga! Kto chce, może sobie zagrać, czemu nie! Zaś po drugiej stronie tego NAPRAWDĘ dużego pokoju znajdowało się miejsce dla tych, którzy chcieli spróbować swych sił w grze w butelkę! Czy na pewno jest cię na tyle, żeby zagrać z innymi na percivalowych zasadach?
Grę rozpoczyna dowolny gracz (na fabule się wybierze). Gra jest tylko na wyzwania (bez "prawdy"). Jeśli twoja postać została wylosowana, masz dwa dni na odpis. W innym przypadku robimy przerzuty! Tak, żeby gra nie stała w miejscu.
1. Rzucamy dwiema kośćmi, żeby wylosować wyzwanie dla drugiej osoby:
Wyzwania:
2 - Jeśli miałbyś/miałabyś przedłużyć gatunek z którymś z nauczycieli, który by to był? 3 - podaj jedną cechę (raczej wyglądu) wylosowanej przez ciebie osoby, którą uważasz w niej za pociągającą 4 - dostajesz tajemniczy eliksir i musisz go wypić - okazuje się, że to eliksir młodości! (Przez dwa posty piszesz swoją postacią odmłodzoną o dziesięć lat) 5 - zrób malinkę osobie, którą wylosowałeś 6 - zdejmij dowolną część ubrania z wybranej osoby 7 -pocałuj namiętnie w usta wylosowaną osobę 8 - siedź przytulony z wylosowaną osobą (przez minimum 2 posty) 9 - pocałuj lekko każdą osobę znajdującą się w tym pomieszczeniu 10 - tańcz na rurze przez przynajmniej 2 minuty 11 - wyznaj miłość wylosowanej osobie, tak realnie, jak tylko możesz 12 - powiedz, z którymi z obecnych tu osób najbardziej chciałbyś/chciałabyś zaliczyć "trójkącik"
Jeśli się powtórzy, to możecie robić przerzuty, ale nie trzeba - jak kto woli. Możecie założyć, że wasza postać sama dane zadanie wymyśliła, albo że wylosowała je z tej miseczki.
2. Rzucamy Kartą Tarota, żeby wylosować osobę, której przypada wyzwanie:
Jeśli się powtarzają, proponuję przerzucić (nie widzę sensu w tym, żeby jedna osoba grała ciągle, a inna właściwie w ogóle). Puste pola oczywiście przerzucamy.
Gra ta nie różni się za bardzo od mugolskiej wersji, z tym że korzystamy z magicznego zestawu, który zawiera kolorowe kubeczki oraz piłeczki przypominające te od ping ponga. Zasada jest taka, że po trafieniu piłeczką do pustego kubeczka, pojawia się w nim losowy napój z tych, które obecnie znajdują się w miejscu imprezy.
Zasady gry
Gra dla dwóch graczy. Rozgrywkę rozpoczyna dowolny gracz (ustalcie sobie, albo rzućcie k6, ten z wyższą wartością zaczyna).
- Rzucamy trzema kostkami: a) K6: określa, w który kubeczek leci piłeczka b) K100: określa czy ci się udało trafić czy nie: 1-60: nie udało ci się; 61-100: udało ci się. c) Jaki alkohol znalazł się w wylosowanym kubeczku: 1 - Piwo Dverga (1)* 2 - Jagodowy Jabol (1,5) 3 - Big Ben (2) 4 - Ognista Whisky (2,5) 5 - Absynt (3) 6 - Żeglarski Bimber (3,5) *Cyferki w nawiasie wytłumaczone nieco niżej.
- Każdy kubeczek ma 200ml;
- Jeśli uda ci się trafić do kubeczka, przeciwnik musi wypić wylosowany przez ciebie napój;
- Jeśli według kostki udało ci się trafić do kubeczka, ale wylosowałeś numerek, który został już przez ciebie „zbity”, to ty pijesz swój kubek z tym numerkiem (jeśli go nie ma, nikt nic nie pije, gra toczy się dalej);
- Jeśli nie trafisz, nic nie pijesz, przeciwnik również nic nie pije;
- Cyferki w nawiasach przy alkoholu oznacza jego Moc. Ilość wpojonego alkoholu do organizmu wpływa na to jak się postać zachowuję, niżej więc zamieszczam rozpiskę proponowanych reakcji:
Reakcje:
1-3 punktów - Szeroki uśmiech, chęć kontaktów towarzyskich 4-6 punktów - Wzmożona wesołość, gadatliwość 7-9 punktów - Ochota na taniec i śpiew 10-12 punktów - Lekko chwiejny krok, słowotok 13-14 punktów - Mocno chwiejny krok, bełkotanie 15 punktów - Wymioty 15+ punktów - Utrata przytomności
Oczywiście są to propozycje, twoja postać nie musi się dokładnie tak zachowywać, lecz proszę, by jednak alkohol miał jakiś wpływ na to jak reaguje wasza postać!
- Pod każdym postem piszcie, ile punktów uzbieraliście w magicznym beerpongu (czyli punktów z nawiasów) - określać to będzie stopień upicia waszych postaci;
- Podsyłam wam tutaj przykładową "mapkę" do Beer Ponga, żebyście sobie zaznaczali w każdym poście, których kubeczków już nie ma w grze!
Koniec gry
Wygrywa ten, kto zbije wszystkie kubeczki przeciwnika. Bawcie się dobrze!
GryffindorRavenclawHufflepuffSlytherin
Ostatnio zmieniony przez Rose Stuner dnia Wto 21 Wrz - 15:54, w całości zmieniany 1 raz
Autor
Wiadomość
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Nie planowała, ale w sumie nie można było tak genialnemu pomysłowi zaprzeczyć. Zresztą wcale nie chodziło wyłącznie o wakacje. W końcu i poza nimi zdarza się, że następuje pilna potrzeba skosztowania alkoholu. I to już nieważne jakiego i jakiej jakości (ważne jedynie by dobrze wchodził). Także niezaprzeczalnie zaklęcie to jeszcze nieraz jej się przyda. Może i mogła użyć nieco innego słownictwa, ale bywały sytuacje, w których nie ograniczała się. Tym bardziej, że inaczej tego wina po prostu nie mogła określić ze względu na jego niezwykłą w chuj cierpkość. Poza tym prawdziwa dama nie dba o opinię innych. Jest ponad to. Dlatego chociaż teraz mogła robić to na co miała ochotę. Skosztowała wcześniej przygotowanego przez siebie wina i faktycznie musiała potwierdzić, że może nie było ono aż tak złe, ale z pewnością musiała jeszcze sporo popracować nad swoimi zaklęciami. Wincyj alkoholu! Musi jakoś nadać odpowiedni smak cieczy! Zanim jednak przystąpiła do swojej kolejnej próby, chwyciła za kielich przemienionej przez Brandon wody i po raz kolejny dokonała degustacji. I tym razem musiała stwierdzić, że zdecydowanie udało jej się wyczarować wino. Chociaż... wciąż nie było ono zbyt wysokiej jakości. - Smakuje to jak wino firmy Wino sprzedawane w kartonach za trzy knuty - skomentowała, oddając kielich Victorii. - Jednak niezaprzeczalnie jest to wino. Idzie nam coraz lepiej. Albo przynajmniej Strauss wolała tak sobie wmawiać. I tak z nadzieją na coraz to mocniejsze i smaczniejsze trunki pomyślała o jednym z uwielbianych przez siebie czerwonych win. Niezbyt cierpkim. Niezbyt słodkim. Z winogron dorastających w winnicach austriackich. Ponownie woda w kielichu zaczęła zmieniać swoją barwę na niemalże bordową, której towarzyszył dosyć bogaty choć trudny do określenia aromat. Ciekawe co też uczyniła tym razem?
Właściwie to im dalej w las, tym bardziej Victoria się rozluźniała i traktowała to wszystko, jak naprawdę dobrą zabawę, zastanawiając się jednocześnie, dlaczego nigdy wcześniej nie wpadła na coś podobnego. Viola była wręcz idealną kandydatką do tego, by próbować wyczarować wraz z nią wino, więc bawiła się naprawdę dobrze, a jednocześnie traktowała to, jako całkiem atrakcyjną wprawkę przed wakacjami. Bo naprawdę nie sądziła, żeby tam, na wyjeździe, nagle się okazało, że wszyscy są niesamowicie grzeczni, co to, to nie. Ona sama również nie zamierzała skończyć, jak całkowicie grzeczna dziewczynka, ale też pewnie nie dałoby się znaleźć jej naprawdę upitej gdzieś w jakimś rowie. Ale my tutaj nie o tym, a o tym, że Victoria aż parsknęła z ubawienia, kiedy jej towarzyszka skomentowała ten paskudny wyrób, jaki najwyraźniej obok wina stał co najwyżej z nazwy! - To chyba oznacza, że wypiłyśmy w swoim życiu za mało alkoholu, żeby być w stanie oddać jego smak - zauważyła na to, a na jej wargach lekko zadrgał uśmiech, który zdradzał, że faktycznie nieźle się bawiła i nawet takie picie po krzakach chyba miało dla niej urok. Nie była aż tak potwornie spięta, żeby nie umieć się rozluźnić, jeśli chciała, mogła się naprawdę dobrze bawić. A teraz szło jej to całkiem nieźle, zwłaszcza gdy nachylała się nad kolejnym pucharem i udawała, że poważnie zastanawia się nad bukietem, jaki tu czuje, po czym spróbowała trunku. - Ładniej pachnie, niż smakuje. Za mało alkoholu, bo go prawie nie czuć, ale przypomina o wiele bardziej wino, niż te wcześniejsze wyroby - zakomunikowała w końcu, kołysząc puchar w dłoni, a potem odstawiła go, odrzuciła włosy na ramię i zabrała się za rzucanie kolejnego aqua vini, koncentrując się na dość cierpkim jagodowym smaku, który mógł kołysać się w mocniejszym winie. Nic zatem dziwnego, że woda w pucharze zmętniała, przybrała ciemną barwę i wyglądała naprawdę, jakby stała się winem. Ale czy na pewno?
V post nauki
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Naprawdę nie istniało inne lepsze zaklęcie, które mogłyby w tej chwili przećwiczyć. Przynajmniej mogły je jakoś sensownie przetestować i sprawdzić czy faktycznie udało im się je poprawnie rzucić. Trzeba było przyznać, że Violetta coraz bardziej lubiła transmutację. Gdyby tylko jeszcze miały więcej podobnych czarów do nauki. - Albo po prostu jesteśmy średnie w transmutację - stwierdziła, bo akurat smak wina i to niejednego znała doskonale. Problem ewidentnie leżał po stronie natury magicznej. Lub też po prostu niemocy związanej z odtworzeniem odpowiedniego smaku z pamięci w jego czystej i jak najbardziej szczegółowej formie. Po raz kolejny skosztowała swojego wina i musiała przyznać, że Victoria z pewnością miała rację co do smaku. Było niezwykle słabe choć nie sprawiało wrażenia nadzwyczaj rozwodnionego. Przynajmniej były już na o wiele lepszym tropie. Po chwili sięgnęła po nowe dzieło Brandon, by również umoczyć w nim usta choć skrzywiła się lekko, gdy tylko to zrobiła. - Cierpkie, ale nie jest aż takie złe. Można to pić. Jesteśmy coraz bliżej - oświadczyła z zadowoleniem po czym wyciągnęła różdżkę w kierunku kolejnego kielicha z wodą. Raz jeszcze wymówiła formułę Aqua Vini, skupiając się na wyrazistym i bogatym smaku wina z czeremchy, które było jednym z niezwykłych dzieł babci Joanne. Oby tym razem efekt był o wiele lepszy.
Wyrażenie takiego zdania, było niczym policzek i Victoria spojrzała na swoją współlokatorkę tak ostro, jak tylko się dało. Ta zniewaga krwi wymaga, mówiąc najprościej. Nie było czegoś takiego, jak zbyt kiepskie w transmutację, nie z nią te numery, no doprawdy. Nic dziwnego, że zmrużyła oczy, a później założyła ręce na piersi, jakby chciała powiedzieć Violi, żeby powtórzyła, proszę bardzo, bo była gotowa tego wysłuchać, skoro coś podobnego przeszło jej przez gardło, ale w jej odczuciu - powinna to natychmiast odszczekać, a jakże! - To będziemy lepsza - oznajmiła, jak jakiś bojowy słoń, któremu właśnie nadepnięto na odcisk i odpięła guziki mankietów koszuli, by wywinąć je elegancko i skoncentrować się na tym, po co się tutaj zebrały. Chcesz drażnić ją dalej? Proszę bardzo, ale to było kiepskim pomysłem, gdy złościło się perfekcjonistę. Skinęła lekko głową na uwagę Violi, przyjmując to za dobry znak, bo to znaczyło, że faktycznie jeszcze trochę i znajdą właściwą, odpowiednią dla siebie recepturę, czy też sposób przemiany wody w wino, ale sama spróbowała tego, co przygotowała dziewczyna. - Całkiem atrakcyjne, nawet da się wyczuć jakiś lekki posmak, którego nie rozróżniam, ale muszę przyznać, że by zdecydowanie usżło - powiedziała, kiwając jednocześnie głową, bo faktycznie jej to odpowiadało, a następnie odstawiła kielich, zaś jej oczy błysnęły, gdy brała się do dzieła. Skoro musujące wino wyszło jej w pierwszym podejściu źle, to musiała to zmienić. Skoncentrowała się zatem na lekkim smaku, może nieco jabłkowym, musujących na języku bąbelkach, na tym lekkim bukiecie, jaki kojarzył jej się z latem, a następnie płynnie wymówiła: - aqua vini - wykonując właściwy gest nad kolejnym pucharem, patrząc, jak woda delikatnie się pieni i zmienia barwę na złocistą. Teraz lepiej?
V post nauki
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Z tą transmutacją to akurat mówiła głównie za siebie. W końcu nie ulegało wątpliwości, że to ona była tą mniej uzdolnioną w tej dziedzinie. Jeśli jednak jej tekst zachęcił w jakiś sposób Victorię do włożenia dodatkowego wysiłku w czarowanie to good for her. Może dzięki temu zaczną osiągać jeszcze lepsze efekty. Przyjęła od Brandon kielich z winem własnej roboty i upiła jego łyk, by sprawdzić czy faktycznie było tak jak mówiła jej pani prefekt. I z zadowoleniem musiała stwierdzić, że faktycznie nie było tak źle. Co prawda do ideału wciąż było daleko, ale robiły już znaczące postępy. - To miała być czeremcha. Chociaż nie wiem czy do końca wyszło mi odwzorowanie jej smaku - stwierdziła, upijając jeszcze jeden łyk. Za bardzo smakowało jej to wszystko. Dopiero wtedy mogła zabrać się za degustację wyczarowanego przez jej towarzyszkę alkoholu, który mogła dumnie określić mianem lekko musującego moscato albo... - Całkiem wyborny jabol - tylko tyle z jej strony. Nie miała już chyba sił ani weny na zbyt długie recenzje. Oddała kielich na ręce przyjaciółki i postanowiła dalej bawić się w winotwórcę. Odchrząknęła krótko nim w końcu poruszyła z gracją różdżką wypowiadając przy tym formułę Aqua Vini. Co by mogła tym razem... o! Wino z mniszka lekarskiego! Po raz kolejny woda nie zmienia zbytnio swojego zabarwienia przybierając nieco złotawy odcień odpowiedni dla słodkiego białego wina. Miała tylko nadzieję na to, że udało jej się tym razem odtworzyć bez większego problemu to, co chciała.
Victoria była uparta jak osioł i wszyscy o tym dobrze wiedzieli, przynajmniej ci, którzy nieco ją znali. Łatwo zatem było dojść do wniosku, że tak prosto nie odpuści i będzie walczyła aż do skutku, żeby naprawdę było to coś, na co byłaby w stanie wyrazić zgodę i z aprobatą uznać, że czary wyszły dokładnie tak, jak wychodzić powinny. Kosztowanie wina to jedna sprawa, ale działanie - to już coś zupełnie innego, w końcu trzeba było być naprawdę dobrym, by osiągnąć pożądane skutki. Dlatego też po tym, jak sprawdziła, co wyszło Violi, zabrała się do pracy, kiwając lekko głową na znak, że może faktycznie wino nie oddawało w pełni smaku, jaki chciała osiągnąć, ale było naprawdę dobre, a to już był krok ku doskonałości, jakiej niewątpliwie potrzebowały. Parsknęła jednak urażona na stwierdzenie, że udało jej się stworzyć dobrego jabola, pokręciła głową z niedowierzania, a potem sama skosztowała swojego wyrobu i doszła do wniosku, że jest całkiem blisko osiągnięcia sukcesu. Wino musujące chyba było jej zatem pisane, kto wie? - Zobaczmy, co mu tutaj mamy - rzuciła nieco zaczepnie, kiedy Viola skończyła czarować i bez pytania i zawahania ujęła puchar, by unieść go i skosztować wina, po czym nieznacznie uniosła brwi i pokiwała głową. - Całkiem smaczne, może trochę za słodkie, ale ja bym mogła to pić długimi letnimi nocami - stwierdziła, a jej jasne oczy błysnęły, bo najwyraźniej zaczynały łapać odpowiedni rytm, a to wskazywało na to, iż wkrótce dowiedzą się, czy będą w stanie w wakacje zrobić odpowiednie wino, czy też jednak nie. Niemalże zatarła dłonie z zadowolenia, ale skoncentrowała się jednak na magii. Rzuciła pewnie niewerbalne aqua vini koncentrując się w pełni na lekkim, musującym winie, które bąbelkami łaskotało podniebienie, szukając nieznacznie słodkiego smaku i cienia tego cienia przyjemności, jaki przychodzi z orzeźwienia chłodnym winem. Miało być nieco jabłkowe, dokładnie takie, do którego można by dodać truskawki, by podbić jeszcze jego smak, nic zatem dziwnego, że woda zabarwiła się złociście i zaczęła całkiem elegancko musować, odpowiadając na jej żądanie. Chyba poszło dobrze?
VI post nauki
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Upartość była chyba czymś, co miały ze sobą wspólnego. Jakby nie patrzeć obie potrafiły po prostu przeć do celu bez oglądania się na przeciwności, które pokonywały jedynie z lekkim wysiłkiem. Jak do tej pory wszystko im w końcu wychodziło, gdy tylko zaangażowały się odpowiednio. I wyglądało na to, że i podobnie było i tym razem. Przytaknęła Victorii na słowa o jej własnym wytworze, gdy tylko udało jej się go zasmakować. Czuła jak powoli procenty uderzają jej do głowy. Może przez to, że nie potrafiły też dobrze dawkować zawartości alkoholu w alkoholu przez co nie wiadomo o jakim stężeniu trunki piły. Doszła jednak do wniosku, że chyba całkiem dobrze szło im czarowanie słodkich win. Może to powinien być ich cel i powołanie? A kto to wie. - Chyba lubisz owocowe... i to musujące. Całkiem niezłe - skomentowała jedynie, biorąc kolejny łyk nowego produktu prosto spod różdżki Brandon. Co prawda wciąż nie był to towar z najwyższej półki, ale zdecydowanie zdatny do picia. Sukces coraz większy. Kolejna próba wytworzenia wina swoimi siłami. Strauss przymknęła na chwilę oczy i skupiła się na odpowiednim smaku wina, które chciała stworzyć przy pomocy magii. Tym razem półsłodkie. Takie, którego smak byłby idealny. Wciąż nie otwierając oczu zamachnęła się różdżką nad odpowiednim kielichem, nadając znajdującej się w nim wodzie odpowiednią dla białego wina barwę. Oby tym razem wyszło tak jak chciała.
Mówienie jej, że w czymś jest gorsza albo, że powinna się z czegoś poprawić, to było dopiero coś. Jakby ją sam diabeł batem okładał po plecach i zachęcał do działania. Nie dało się jej wcale tak łatwo zatrzymać, parła naprzód niczym jakiś osioł, a w jej oczach potrafiła wręcz płonąć chęć udowodnienia całemu światu, że się myli, że ona jednak jest lepsza, ma większe zdolności, cokolwiek takiego. Nic zatem dziwnego, że teraz stała tutaj z zakasanymi rękawami, gotowa do szaleńczego, dalszego działania! Może w tym wszystkim brały również udział procenty, które powoli zaczynały jej szumieć w głowie, na co nie miała zbyt wielkiego wpływu, bo faktycznie nie miała jeszcze w ogóle wyczucia, jeśli idzie o wkład alkoholu w alkohol i jakoś tak nie wyglądało to najlepiej na świecie, ale co tam, czyż nie? Spróbowała jeszcze wytworu Violi i z przyjemnością uniosła kciuk w górę, dając jej tym samym znać, że było naprawdę dobre. - Popracuj jeszcze nad smakiem, tak do końca, ale to jest już naprawdę niezłe i myślę, że mogłabym je pić w jakiś krzakach, tylko nie mów tego innym - powiedziała na to, wyraźnie rozbawiona, bo normalnie pewnie podobnej mądrości by dziewczynie nie zaserwowała, po czym zaśmiała się i rzuciła: - aqua vini - na kolejny pusty kielich, może ciut mniej perfekcyjnie, ale teraz wiedziała już, co chce osiągnąć, woda więc spieniła się prędko, a od pucharu aż uniósł się w górę jakby lekki dymek, zaś wino, jakie wyszło spod jej ręki, zaczynało mieć odpowiedni zapach. Sukces? Ależ tak. Choć sukcesem niekłamanym będzie pewnie to, jak wpadną pod stoły od tego wina.
VII post nauki
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Czasami jechanie komuś po ambicji było najlepszym sposobem motywacji. Przynajmniej tak było w przypadku Strauss i chyba również tak samo miała się sprawa z jej współlokatorką. I właśnie na tym skupiały się w tym momencie choć kosztowanie kolejnych napitków wątpliwej z początku jakości było naprawdę świetną zabawą. - Nie powiem nikomu, że masz w sobie duszę pijusa - zażartowała jedynie, samej dopijając do końca kieliszek własnej roboty wina. Faktycznie nie było takie złe. Musiała przyznać, że kolejne próby wyczarowania alkoholu podejmowane przez Victorię były coraz bardziej śmiałe i krótko mówiąc interesujące. Na pewno wyglądało to wszystko kusząco. Do tego stopnia, że dziewczyna bez większego zawahania sięgnęła po kielich, by upić z niego kilka mniejszych łyków. - Powiem tak... trochę dziwne, ale na pewno dobre. Nie wiem jak dokładniej mogłabym je określić - i tyle z bardziej oryginalnych i wylewnych recenzji. No, ale w tej chwili bardziej interesował ją bardziej sam akt picia niż wystawianie ocen. Po raz kolejny wyciągnęła różdżkę nad jednym z napełnionych Aquamenti kielichów i skupiła się na efekcie jaki chciała uzyskać. Był on taki sam jak poprzednio tylko, że tym razem na smaku konkretnych ziół i roślin, które chciała wyczuć w napoju. Trawa cytrynowa, mniszek lekarski... Może i było to nietypowe połączenie, ale z pewnością smaczne. I miała nadzieję, że po rzuconym Aqua Vini ciecz o złotawym zabarwieniu będzie nosiła cudowny półsłodki smak.
- Od razu pijusa! - parsknęła na to, ale mimo wszystko nieco ją to rozbawiło. Chyba to łamanie zasad było dla niej czymś nowym i w pewien sposób ekscytującym, nie umiała tego do końca zatrzymać i bawiła się całkiem nieźle, jakby sprawdzała, dokąd jeszcze może dotrzeć i co może zrobić, jak się zachować, jak postąpić. To było całkiem niezłe i dzięki temu dowiadywała się nowych rzeczy również o sobie samej, zastanawiając się jednocześnie, czy jej rodzina nie zaczęłaby kręcić nosem na jej niektóre zachowania. Ciekawa była, czy teraz patrzyliby na nią krzywo, czy jednak nie, ale była niemalże pewna, że Jon aż by parsknął pod nosem z ubawienia, bo podobne sprawy były dla niego raczej zabawą, a nie czymś innym. Zdaje się, że był mniej poważny od swojej siostry, ale to jeszcze nic nie znaczyło i na pewno nie było to takie, cóż, tragiczne. - Dziwne? Ale nie smakuje już jak oranżada? - rzuciła, śmiejąc się cicho, czekając aż Viola wyczaruje wybrane przez siebie wino, a później ujęła kielich i spróbowała napoju. - Na pewno smakuje jak wino, ale dla mnie jest jakby... zbyt ziołowe? Nie wiem, co ty tutaj wybrałaś, ale chyba troszkę tego za dużo - powiedziała po chwili, całkiem szczerze, bo już nie miała żadnych zahamowań, a później uśmiechnęła się i przeczesała włosy palcami, po czym sama dość energicznie rzuciła aqua vini, co wskazywało na jej nieco wskazujący stan, a wino aż zapieniło się w kielichu, z daleka pachnąc już jabłkami i słodyczą truskawek, co było chyba spełnieniem jej marzeń, jeśli można tak powiedzieć. Chyba udało jej się w końcu trafić w to, czego dokładnie szukała, może skuszona wizją jakiegoś pikniku, czy czegoś podobnego. Najzabawniejsze było to, że zaklęcia zaczęła rzucać co najmniej zuchwale i w ogóle jej to nie przeszkadzało, ale niemalże zachichotała pod nosem, bo była pewna, że jej się za to dostanie po uszach.
VIII post nauki
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Uśmiechnęła się z rozbawieniem, gdy tylko Victoria zaprzeczyła temu jakoby sama była pijusem. Oczywiście tylko żartowała, bo przecież każdy wiedział, że Brandon była porządną czystokrwistą panienką. Taką, z której tylko przykład można dbać, bo była wzorem wszelkich cnót. Chociaż zapewne i swoje miała za uszami. - Nie jak oranżada, ale dosyć... specyficzny smak. Dobry, ale specyficzny - odpowiedziała, nie wiedząc dokładnie, co jeszcze mogłaby powiedzieć w tej kwestii. Przyjęła jej komentarz odnośnie własnego wina. Po upiciu go doszła do wniosku, że faktycznie może było nieco przekombinowane. Dopiero wtedy sięgnęła po wino produkcji Brandon i musiała powiedzieć, że było zdecydowanie bardzo dobre. - Chyba lubisz owocowe, co? Ale naprawdę bardzo dobre... - przyznała, upijając łyk z kielicha, który następnie oddała pani prefekt. Dopiero wtedy westchnęła i oparłszy się jedną ręką o brudny i zakurzony stół wyciągnęła różdżkę ponad następny puchar, używając na nim niewerbalnego Aqua Vini. Skoro Victoria lubiła owoce to tym razem brunetka chciała zaserwować jej coś, co mogło jej zasmakować. Skupiła się na smaku obtoczonych w cukrze dojrzałych wiśni. Kwaśnych w swym smaku lecz skutecznie osłodzonych nim w końcu posłużyły one do produkcji wina o czerwonej głębokiej barwie, która rozlała się w kielichu, wypełniając całe jego wnętrze rozprzestrzeniwszy się w bezbarwnej cieczy.
Victoria, choćby zapierała się rękami i nogami, była już niewątpliwie nieco wcięta, ostatecznie bowiem wlały w siebie całkiem sporo alkoholu i nie dało się powiedzieć, żeby było tego mało. Łyczek tutaj, łyczek tam, niektóre wina, jakie im wychodziły, składały się raczej z samych procentów, a nie czegoś innego, nic zatem dziwnego, że szumiało jej radośnie w głowie, powodując, że robiła się nieco bardziej brawurowa niż do tej pory. Zmarszczyła lekko brwi na stwierdzenie Violi, nie bardzo wiedząc, jak je odczytywać, ale skosztowała stworzonego przez siebie wina i aż zamrugała. - Naprawdę wyszło całkiem niezłe - stwierdziła, jakby zdziwiona, bo aż takiego efektu się nie spodziewała. Było w tym może zbyt wiele posmaku jabłka, ale mimo wszystko było niemalże bliskie ideałowi, co było w jej odczuciu naprawdę sporym sukcesem, bo tego na pewno się nie spodziewała! Skinęła lekko głową na uwagę Violi, a później przyglądała się tworzonemu przez nią trunkowi, by następnie spróbować go niemalże od razu, kiedy pojawił się w kielichu i zamrugała. - Też jest dobre. Nie wiem, czy będzie ci pasowało, ale myślę, że mogłabyś rozlewać je wieczorem w jakiś krzakach - rzuciła zaczepnie, podając jej trzymany puchar, a następnie skoncentrowała się znowu na zaklęciu, by nieco ulepszyć swoje cudowne wino musujące. Pomyślała, że tym razem spróbuje dodać do niego nieco smaku gruszki, słodkiej, cudownej, by złagodzić jabłka. Wystawiła czubek języka i płynnie popchnęła aqua vini w ruch różdżki, która przekazała jej magię na wodę, a ta po chwili wypełniła się bąbelkami i przybrała przejrzystą, złocistą barwę, dokładnie taką, jakiej oczekiwała Victoria.
IX post nauki
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
No trochę się sponiewierały tą swoją degustacją wina, która zdecydowanie była bardzo ważną częścią ich ćwiczeń, prawda? Bez tego na pewno by sobie nie poradziły. Trzeba było sprawdzać efekty zaklęcia. Nawet jeśli wymagało to poświęcenia z ich strony. - Chyba dużo będziemy mieć do rozlewania w tych krzaczorach - mruknęła jeszcze nim wychyliła wręczony jej kielich do dna. W końcu, co się będzie ograniczała, prawda? I takim oto cudem w zasadzie ledwo wyczuła faktyczny smak jej cudownego winiacza. Dała jeszcze chwilę Victorii, by mogła sama wyczarować nowego jabola o smaku bliżej niezidentyfikowanym przez szalejące już jak Meksykanie na fieście przy rytmie marakasów kubki smakowe. Chyba już za dużo tych win próbowała. A przed nią było jeszcze jedno. I to z bąbelkami. Jak szampan. - Powiem ci... nieźle ci wyszło. Dobre to wino takie... nie za mocne. Nie za słabe - skomentowała, oddając jej puchar po czym postanowiła wykonać raz jeszcze swój popisowy numer z Aqua Vini. A może tak wino mentolowe? Idealne do papierosków? Jak pomyślała tak zrobiła. Różdżka poszła w ruch, wykonując skomplikowane czary mary nad jedną z czarek, a widniejąca w niej woda wyraźnie zmieniła swoje zabarwienie i nabrała bardziej oryginalnego zapachu. No. Chyba jej się udało!
Victoria jedynie lekko uśmiechnęła się pod nosem, ale musiała przyznać, że faktycznie miały całkiem sporo tego wina, a podejrzewała, że później będzie tego jeszcze więcej, w końcu nie zamierzały kończyć już teraz swoich prób, a skoro szło im coraz lepiej, to dlaczego miałyby się tak właściwie zatrzymywać? Przekrzywiła lekko głowę, dochodząc do wniosku, że jeśli coś im się uda, to należy zdecydowanie transmutować bibeloty z okolicy w butelki, by do nich następnie zlać wytworzone wina, by móc cieszyć się ich doskonałym smakiem w przyszłości. - Nie starczy nam później na to butelek - stwierdziła, śmiejąc się cicho i czekając na to, co następne stworzy Viola, ale spojrzała nieco niepewnie na trunek, jaki pojawił się w pucharze, zwłaszcza że ten pachniał zdecydowanie dziwnie. Przekrzywiła nieznacznie głowę, odetchnęła głęboko i spróbowała łyk, a później zamrugała, bo miała wrażenie, że napój ten wyżre jej chyba oczy. Spojrzała nieco niepewnie na swoją towarzyszkę, a później odchrząknęła. - Próbujesz zrobić nalewkę na gardło? - rzuciła na to, rozbawiona, a następnie sama ponownie rzuciła aqua vini uznając, że skoro dalej eksperymentują, to spróbuje zrobić coś o wiele cięższego i mocniejszego, więc woda zaczęła zabarwiać się na głęboki szkarłat, bardzo mocny, ciężki i przyduszony, który dość prędko wykazał, że sięgnęła po wino iście wytrawne i kwaskowe, co nie było jej typem, ale w końcu trzeba było spróbować dokładnie wszystkiego, czyż nie?
X post nauki
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Wino to mogły sobie tworzyć później na wakacjach. To, które miały teraz... można było naprawdę bardzo łatwo spożyć i zutylizować. I sama nie wiedziała czy to lepiej czy gorzej, że wychodziły im teraz całkiem zacne trunki, których żal było nie pić. - Butelek zawsze starczy jak będziesz pić na bieżąco - oto niezwykle dobra rada. Nie ma co. Wzruszyła jedynie ramionami, gdy usłyszała komentarz Brandon odnośnie swojego najnowszego dzieła. Przynajmniej było oryginalne, prawda? Jeszcze nikt takiego nie próbował stworzyć. - Chciałam połączyć fajki i wino w jedno - oświadczyła w końcu, a następnie wzięła łyk swojego tworu i... musiała przyznać, że naprawdę przeżerało gardło. I to chyba nie w najlepszy sposób. - Dobra. Przepraszam cię za to. Nieudany eksperyment. Zresztą chyba tak jak to, co próbowała zrobić po chwili Victoria. Co prawda Strauss nie skrzywiła się przy piciu jej trunku, ale i zachwycona nie była. - Za mocne. W sensie zbyt kwaśne. Jakby się nieco zepsuło. Spróbuj jeszcze raz coś słodszego - powiedziała, a następnie sama zamachnęła się różdżką nad jednym z ostatnich kielichów, by sprawić, że obecna w nim woda przemieni swą barwę w dosyć mocny szkarłat, który zawdzięczać mogłoby jedynie jednej z konkretnych szczepów wina o lekko słodkim smaku. Tym bardziej, że wyczuć w tym można było również nutkę wiśni.
Co dziwne, na tę błyskotliwą uwagę Violi Victoria aż parsknęła z ubawienia, bo musiała przyznać, ze to było coś, czego się nie spodziewała. Brzmiało całkiem dobrze dla nieco zamroczonego umysłu, aczkolwiek pani prefekt doskonale wiedziała, że nie da rady pić tak szybko, bo po prostu wpadnie pod stół i dokładnie tak to się skończy. Wino, jakie stworzyła Viola, może nieco ją otrzeźwiło swoim niesamowicie intensywnym smakiem, ale było tak okropne, że wolałaby go już nigdy więcej nie próbować, więc prędko pokręciła głową. - Nie wprowadzaj go do stałej produkcji - powiedziała jeszcze, śmiejąc się cicho, a później spróbowała własnego wyrobu i skrzywiła się przeokropnie stwierdzając, że jest paskudne i paskudniejsze, niż nawet mogła sobie to wyobrażać, po czym doszła do wniosku, że skoro jadą na wakacje, to niech będzie czerwone wino słodkie ze wszelkich jagód. Zastanawiała się przez moment, jakich dokładnie użyć owoców, aż w końcu pokiwała sama do siebie głową - co wcale dobre nie było, bo odkryła, że ją to trochę jakby męczy i powoduje, że staje się nieco lżejsza, a później ujęła mocniej różdżkę. - Aqua vini - powiedziała, dla pewności używając zaklęcia werbalnego, po czym skupiła się w pełni na smaku malin, truskawek i borówek, nieco cierpkich jeżyn, które miały podbić smak i lekko kwaskowatych porzeczek, dla przełamania słodyczy, jaka mogła płynąć z pozostałych owoców, do których dodała z przyjemnością posmak słodkiej poziomki i kapkę miodu, która nie wiadomo skąd wzięła się w jej głowie. Tym razem wino nie musowało, miało dość głęboką barwę, ale pachniało wybornie, przynajmniej zdaniem Victorii.
XI post nauki
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Współczesne problemy wymagają współczesnych rozwiązań. Chociaż faktycznie jakby narzuciły sobie większe tempo to przy dłuższej nauce tego cudownego zaklęcia mogłoby się to różnie skończyć. No, ale co tam. - Pft, amatorka - prychnęła jedynie z udawaną obrazą, gdy tylko usłyszała komentarz Victorii. Choć musiała jej przyznać rację, że faktycznie wino, które niedawno wyszło spod jej różdżki raczej nie zachwycało smakiem. I tak. Nie powinna go robić. Obserwowała jeszcze jak Brandon po raz kolejny rzuca zaklęcie, które tym razem nie było musujące, ale z pewnością wykonane było z owoców. Bez większego zastanowienia Strauss sięgnęła po kielich, by upić z niego nieco wina i musiała stwierdzić, że było ono naprawdę świetne. Chociaż nie wiedziała czy jego smak nie był... zbyt skomplikowany. Niektóre posmaki nachodziły na siebie i tworzyły niezbyt zharmonizowaną kompozycję. - Dobre. Tylko może dopracowałabym... ee... proporcje? W sensie niektóre owoce wydają się mieć zbyt mocny posmak, a inne są niemal niewyczuwalne. Ale dobre! - przynajmniej tak to wyglądało w jej opinii. Po chwili sama postanowiła stworzyć jakiś ciekawy smak. Tym razem postawiła na półsłodkie białe wino z odrobiną mięty, która miałaby ożywić nieco jego smak. Wykonała odpowiedni ruch różdżką po czym wypowiedziała formułę zaklęcia, by przemienić wodę w wyznaczony trunek. Ciecz zmieniła swe zabarwienie na jasny zielonkawo-złoty kolor oraz zaczęła wydzielać dosyć przyjemny zapach słodkawego wina.
Brandon jedynie uśmiechnęła się lekko, nieco chyba niewyraźnie, bo nie była do końca przytomna, czy może do końca świadoma tego, co się dookoła niej działo. Nie próbowały jakoś dużo tego wina, a może jednak?, ale ponieważ nie do końca im wychodziło, stężenie alkoholu we krwi miała na pewno zdecydowanie większe, niż powinna. Starała się jakoś uspokoić i zachowywać, jak należy, ale mimo wszystko chciało jej się nieco śmiać, nic zatem dziwnego, że czekając na werdykt Violi wyglądała, jakby za moment miała po prostu eksplodować z oczekiwania, czy coś podobnego, a potem wykonała bliżej niezidentyfikowany gest wskazujący na to, że jest zachwycona i mimo wszystko podoba jej się to, co udało jej się osiągnąć. Niespodzianka! - Spróbuję! Myślę, że już mniej więcej wiem, o co chodzi, więc to teraz powinno być o wiele lepsze, ale najpierw daj swoje - rzuciła, wyraźnie już rozochocona, co było dość śmieszne, biorąc pod uwagę, jak z reguły się zachowywała. Zaśmiała się jeszcze, jak głupi do sera, kiedy odbierała puchar od przyjaciółki, a następnie zamoczyła wargi w trunku i wzięła całkiem solidny łyk, by ostatecznie pokiwać głową. - Całkiem ciekawe połączenie, może dałabym mniej mięty, ale jest takie orzeźwiające! - stwierdziła, chyba dość mocno zdziwiona tym odkryciem, by zaraz machnąć na to ręką i rzucić kolejne już aqua vini, ponownie starając się stworzyć wino z różnego rodzaju jagód, próbując lepiej wyważyć ich połączenie, by nie było problemu z tym, że któryś ze smaków jest zdecydowanie zbyt intensywny, czy coś podobnego. Powinno się udać!
XII post nauki
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Humory zdecydowanie im dopisywały w czasie tej pięknej sesji naukowej, bo i Strauss zaczęła się jakoś tak częściej i radośniej uśmiechać do swojej przyjaciółki. Chyba częściej powinny razem się zajmować transmutacją. Zwłaszcza jeśli miała być związana z podobnymi aktywnościami. Ich próby przynosiły powoli o wiele lepsze efekty i były w stanie stworzyć naprawdę wybitne wina. Może powinny wkrótce założyć własną markę? Chociaż kto wie jak długo mógłby się utrzymywać efekt zaklęcia w zakorkowanej butelce. Pewnie niezbyt długo, by mogły ją swobodnie sprzedać i czerpać z tego profity. No, ale myśl to było już coś. Popijała własne wino, obserwując przy tym jak Victoria zdobywa się na jeszcze jedną próbę stworzenia wyważonego napoju, który mógłby przypaść jej bardziej do gustu. Dopiero wtedy odstawiła kielich i starając się wykazać niezwykłą koordynacją ruchową sięgnęła po świeży pucharek. I musiała przyznać, że tym razem było o wiele lepiej. - Mhmm... to jest to. O Merlinie... Jak dobrze mi zrobiłaś tym winem - stwierdziła, napawając się smakiem nowego trunku, który następnie wcisnęła w dłonie Brandon, żeby też mogła sprawdzić jak bardzo miała rację co do zajebistości tego wina. Po chwili skupiła się na stworzeniu jeszcze jednego wina. Mniej więcej tego samego, co poprzednio. Tylko, że tym razem postarała się jakoś wyważyć ilość mięty i dodała także nieco cytrusową nutkę. Może dzięki temu będzie jeszcze lepsze.
Było im już zdecydowanie zbyt wesoło, co do tego nie było najmniejszych wątpliwości, ale jakoś nie umiała się jeszcze zatrzymać, musiała w końcu stworzyć to idealne wino, o które chodziło, więc zabrała się do działania, mając wielką ochotę usiąść na podłodze i odpocząć. Może powinna? Zamiast tego machała zawzięcie różdżką, starając się przelać w wodę własne odczucia i smak, który, jak się wkrótce okazało, był naprawdę dobry! To ją nieco zdziwiło, ale spowodowało również, że postanowiła - po spróbowaniu wyrobu Violi - stworzyć raz jeszcze to słodkie, białe wino, które niesamowicie jej podchodziło. - Ooo, ooo, teraz jest pyszne! - rzuciła jeszcze do przyjaciółki, a następnie po raz ostatni już skierowała różdżkę na puchar i skoncentrowała się na aqua vini, by przemienić ciecz w wino. Musiała przyznać, że poszło jej całkiem nieźle, choć trunek okazał się zbyt słodki, bo nie miała już takiego wyczucia, jak mieć powinna. Co gorsza, uznała, że świetnym sposobem na pozbycie się udanych wyrobów będzie po prostu ich wypicie. Jakaś część jej umysłu była jednak na tyle przytomna, że wykorzystała jeszcze aquamenti, by miały czym przepić cały ten alkohol, aczkolwiek o mało nie przelała wodą dwóch pucharków - a może nawet to zrobiła? Tak czy inaczej, trzeba było uznać, że nauka ta była udana, a im ostatecznie udało się wrócić całkiem prosto do zamku i, chyba, nie zwrócić na siebie zbyt wielkiej uwagi otoczenia, a przynajmniej taką miała nadzieję, nim zasnęła.
XIII post nauki
z.t x2
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Wrzeszcząca Chata, okryta najróżniejszymi legendami i opowieściami, nie należy do najatrakcyjniejszych miejsc. A przynajmniej nie wtedy, gdy jest zabrudzona, zaniedbana, a przede wszystkim - pozostawiona sama sobie, jakoby była tak naprawdę zabytkiem, reliktem poprzednich, dawnych lat, spowijających kartki historii w sposób bezlitosny. Gdyby wierzyć pogłoskom, to by się tutaj po prostu nie zapuszczał; nie mógł jednak tak beztrosko pozostawić tematu, gdy wcześniej zaproponował spotkanie Strauss, w szczególności wtedy, gdy ta straciła zdolność mówienia. Cholerne syreny, które, niczym prymitywne stworzenia, na początku są żądne swojej ofiary, a następnie, gdy zachodzi taka potrzeba, po prostu podkulają ogony pod siebie i błagają o litość. Złość Felinusa w tej kwestii mógłby zobrazować papieros - trzymany między palcami, posiadający resztkę tytoniu gryzącego płuca, rzucony tak niemrawo na chodnik i równie bez skrupułów zdeptany. By po prostu odwrócić się na pięcie i zapomnieć. Musiał to zrobić; choć ciąg przyczynowo-skutkowy nadal się w jego organizmie utrzymywał. Będzie musiał poprosić o pomoc profesor Whitehorn... ale jeszcze nie teraz. Nie czekał na zewnątrz, a zamiast tego udał się w stronę zakurzonych pomieszczeń, w których to tylko i wyłącznie drobna ilość światła zawitała, a zaduszone powietrze skutecznie odbierało chęć oddychania. Chłoszczyść, wypowiedziane z jego ust, zdawało się zadziałać odpowiednio na przygotowanie pokoju do warunków. W kącie natomiast, gdzieniegdzie i niezbyt przyjemnie, poruszały się najróżniejsze pająki, najwidoczniej niewzruszone dodatkowym gościem. Ciekawe, czy będą aż tak niewzruszone, gdy przetestuje na nich zaklęcia.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Ten dzień był naprawdę dziwny. Strauss miała naprawdę wrażenie, że ktoś dosypał jej czegoś do śniadania, które jadła w wielkiej sali, bo od dłuższego czasu nie mogła się uwolnić od pewnych dosyć dziwnych zachowań. Z jakiegoś względu nagle o wiele lepiej czuła się w towarzystwie innych uczniów, łaknąc ich towarzystwa i o wiele chętniej im pomagała. Ba, poprowadziła po schodach jakiegoś mugolskiego pierwszaka, który bał się ruchomych schodów, do których starsi uczniowie Hogwartu już przywykli. Mało tego... naszła ją też nagła ochota na kąpiel w jeziorze... Z pewnością nie zauważyła nawet, gdy zaczął zbliżać się zmierzch, a tym samym wyznaczona pora spotkania z Felinusem. Wciąż mając na sobie ubrania, które nie zdążyły do końca wyschnąć i lekko wilgotne włosy, weszła do wnętrza wrzeszczącej chaty, w której przed wakacjami ćwiczyła jeszcze zaklęcia transmutacyjne z Victorią i skinęła delikatnie głową Felinusowi w ramach powitania, czując jak jej kręgosłup wygina się nieco w jakiś dziwny sposób. Dopiero po chwili to opanowała i stanęła prosto jak człowiek. Sięgnęła przy okazji po swoją różdżkę, spoglądając wyczekująco na Puchona. To on ją tu ściągnął. On wiedział, co chciałby przećwiczyć. Niech powie o co mu chodzi... Bo ona za bardzo nie miała jak.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Cichy stukot podeszwy o drewniane deski, rytmiczny, zgodnie z tym, co szło mu po głowie - pustką, którą kreował, ażeby nikt nie mógł odczytać jego myśli. Pustką, do której to się przyzwyczajał - pustką, która to stanowiła jego źródło spokoju. Pustką, dzięki której, mimo wcześniejszych wydarzeń, przez które czuł się gorzej, po prostu mógł zawdzięczać to, że stoi właśnie tutaj, a nie gdzieś indziej. Pustka, dzięki której mógł spojrzeć na wspaniałą, czarną falę pośrodku morza, będącą symboliką przeszłości go ścigającej oraz goniącej. Pustka ta również trzymała jego psy u władzy, nie pozwalając im na jakikolwiek nieposkromiony ruch. To wszystko wyznaczało perfekcyjnie zamazaną ścieżkę - ścieżkę, którą mało kto miał odwagę chodzić, wszak trudno jest zboczyć z głównej drogi i spróbować czegoś nowego. Spojrzenie ciemnych, czekoladowych tęczówek wylądowało na Violi, która to posiadała mokre ubrania i zdawała się być ciut... inna. Coś, co go zastanowiło, zapaliło jednocześnie czerwoną lampkę - czy wszystko jest z dziewczyną w porządku? Pomijając to, że nie zamierza współczuć jej w kwestii utraty strun głosowych, tak samo jak nie wymagał, by ta współczuła mu utraty jąder. — W porządku? — zapytał się, wymagając tylko i wyłącznie skinienia głową. Albo w pionie, albo w poziomie; wiedział, że komunikacja może być teraz jedną z większych barier, ale nie największą. — Mam pomóc Ci wysuszyć te ubrania? Na zewnątrz będzie zimno, gdy wyjdziemy. — zaproponował, ale nie był nachalny; jeżeli dziewczyna nie potrzebowała jego pomocy, to nie narzucał się i nie nalegał; zwyczajnie przytaknął głową, by po tym wstępie przejść do głównego tematu ich spotkania, wkładając jedną z dłoni do kieszeni; dżinsowy materiał spodni na pewno nie pomieściłby w niewielkich wstawkach materiałowych drewnianego patyczka. — Głównie zależy mi na Sectumsempra, aczkolwiek nie pogardziłbym Rumpo, Stridens Clamorem i Fervere Dolor. Wszystkiego chętnie się pouczę. — powiedział, spoglądając na uciekające w popłochu szczury, które to obecnie nie mogły znaleźć wyjścia z Wrzeszczącej Chaty. W razie potrzeby mógł wyjąć z kieszeni długopis i kawałek papieru, by ułatwić pannie Strauss jakiekolwiek czynności powiązane z nauczaniem.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Nie przeszkadzało jej wcale to, że miała na sobie nie do końca wyschnięte ubranie lub mokre włosy. W zasadzie nawet czuła się dzięki temu nieco lepiej. Zupełnie jakby to był jej żywioł i była stworzona do tego, by w nim przebywać. Zapewne gdyby nie umówione spotkanie z Felinusem to spędziłaby jeszcze więcej czasu na środku jeziora, całkowicie nie przejmując się tym, że przecież podobno żył w nim kraken, a do tego jeszcze trytony i inne syreny. Nieważne. Najważniejsze było, że czuła się o wiele lepiej w wodzie... i z dziwnych przyczyn zdecydowała się pływać delfinem choć był to chyba jeden z bardziej znienawidzonych przez nią styli... czy ona w ogóle potrafiła wcześniej nim pływać? Nad tym się nie zastanowiła... Skinęła najpierw głową, gdy Felinus spytał ją czy wszystko w porządku, a następnie zaprzeczyła, gdy spytał czy chce, by zajął się jej przemoczonym ubraniem. Nie. Tak było dobrze. Dużo bardziej interesowała ją kwestia tego jakich zaklęć Puchon chciałby się uczyć. Dopiero, gdy zaczął jej mówić o swoich ambicjach, Strauss sięgnęła do (całe szczęście suchej) torby, z którą nie rozstawała się od dłuższego czasu, by wyjąć z niej swój niezastąpiony dziennik i zapisać to, co według niej było istotne.
Zaczniemy w takim razie od Rumpo. Myślę, że może być dla ciebie przydatne. Także przy magii leczniczej, gdy wystąpi potrzeba ponownego nastawienia źle zrośniętej kości. Zaklęcie jest dosyć proste, punktowe. Wystarczy jedynie, że wskażesz odpowiednie miejsce przy pomocy różdżki i skupisz się jego efekcie. Przećwiczę z tobą wpierw odpowiedni ruch nadgarstka. Możesz go użyć na mnie. Potem rozpiszę resztę. Pytania?
Miała nadzieję, że to wystarczy na początek. Przeniosła dziennik i pióro w pełni do lewej ręki, która od dłuższego czasu promieniowała bólem bijącym z owiniętej bandażem niegojącej się rany. Zastanawiała się już od dłuższego czasu nad tym czy nie powinna przypadkiem jej zszyć. Może to, by coś pomogło i sprawiło, że rana nie byłaby tak wystawiona i podatna na dotyk. Z drugiej strony obawiała się, że mogłaby to zrobić zbyt ciasno i utrudnić sobie jeszcze bardziej operowanie dłonią. W każdym razie w prawą ujęła różdżkę, którą zawsze starała się trzymać przy sobie i powoli z pełną precyzją wykonała odpowiedni ruch różdżką, który towarzyszył rzucaniu pierwszego z przerabianych w czasie ich zajęć zaklęć.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Sam raczej nie pchałby się już tak chętnie w stronę czegokolwiek, pod czym może się kryć niebezpieczeństwo. Ostatnie spotkanie z syrenami nie zakończyło się dla niego zbyt dobrze, dlatego ostatnio unikał niebezpiecznych sytuacji, wylewając swoją złość na otoczenie. Jakby nie było, utrata jąder była pewnego rodzaju ujmą na honorze; nie fizyczną, a psychiczną. Mentalną, obniżając jego pewność na wielu polach, nawet jeżeli się do tego otwarcie nie przyznawał. W obecnym czasie mógł tylko się do tego przyzwyczajać, a o ile wcześniej bardziej się denerwował, to powoli przyzwyczajał się do nowych porządków dnia codziennego i ostatecznie zapominał o zmianach, jak również starał się zapomnieć o bólach fantomowych - których to nie mógł porzucić w otchłań zapomnienia. Tykający zegar nie pozwalał na pożegnanie się z jakimikolwiek przeciwnościami losu, a jedynym wybawieniem od ciągłego cierpienia zdawała się być po prostu wizyta na szpitalu. Albo gdziekolwiek, kto mógłby obejrzeć szkody, cięcie oraz jakiekolwiek inne powikłania. W tym przypadku naprawdę przydałyby się okulary diagnostyczne. Nie narzucał się zatem pod względem mokrych ubrań i włosów, przechodząc w pełni do tematu ich spotkania; jego uwadze nie umknęło jednak to, że lewa ręka Violetty jest w pewnym stopniu niesprawna. Zabandażowana. Nie pozwolił jednak, by temat ich spotkania przeszedł w pełni na dziewczynę; nie chciał, by ta czuła się jak niepełnosprawna osoba wymagająca na każdym kroku pomocy. Ciche westchnięcie przeszyło ciszę; on był jedyną osobą, która potrafiła mówić, kiedy to odczytywał napisane przez Strauss słowa, zastanawiając się nad jej wyborem. Był po prostu dobry. — Żadnych pytań. — przytaknął, przechodząc do strefy treningowej, skupiając się na różdżce, którą miał w dłoni. Musi przećwiczyć to wszystko - zaklęcie odbijające się rykoszetem na pewno nie jest przyjemne. A na pewno nie wtedy, gdy takie po prostu może trafić w kręgosłup i zwyczajnie zabić; nie bez powodu zatem skupił się w pełni, nie wyzwalając z siebie magii, a po prostu praktyczne umiejętności ruchu nadgarstkiem, naśladując ten należący do Vittorii.
Kostki Obserwowanie innych, w szczególności podczas nauki, wymaga przede wszystkim wychwycenia błędów, ich wypomnienia oraz skorygowania. Obserwujesz zatem próby Felinusa; rzuć kostką k6, by zobaczyć, jak Puchonowi udaje się nauka tego wszystkiego.
1 oczko — zły ruch nadgarstkiem, zła szybkość; być może chłopak oczekuje dość szybko rezultatów? Nie znając przyczyny, wiesz doskonale, że dopóki młodzieniec nie poprawi własnej techniki, nie powinien rzucać Rumpo. Chyba że chce otrzymać rykoszetem.
2 oczka — nie jest aż tak tragicznie, aczkolwiek wiele rzeczy wymaga poprawy; rzuć ruch jest za szybki, niezdecydowany, aczkolwiek w pełni poprawny.
3, 4 oczka — ruch, może niezbyt perfekcyjny, mieści się w granicy poprawności. Możesz być dumna, aczkolwiek przydałoby się wprowadzić parę poprawek; bądź pewna jednak, iż z tymi błędami możesz dopuścić Felinusa do próby rzucenia zaklęcia.
5 oczek — całkiem nieźle, chciałoby się powiedzieć. Ruch nadgarstkiem jest poprawny, jedynie szybkość delikatnie ubolewa, ale jest to tak mały błąd, że bez problemu możesz przejść do dalszej części nauki.
6 oczek — nadgarstek płynnie wykonał odpowiedni ruch; ruch ten był natomiast idealnie płynny, odpowiednio wymierzony, wyważony. Sposób, w jaki Faolán odzwierciedlił nadgarstek, jest wręcz perfekcyjny; o ile to nie jest jedynie chwilowe szczęście, o tyle jednak wiesz, że na pewno nie powinny wystąpić bardziej poważne problemy przy rzucaniu zaklęcia.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
W zasadzie po poprzednim zdarzeniu powinna omijać wszelkich zbiorników wodnych, ale to było silniejsze od niej. Nie mogła się powstrzymać od tego, by zanurzyć się w jeziorze. Po raz kolejny miała wrażenie, że coś wyraźnie wpływa na jej zachowanie i niejako nią steruje. Nie lubiła tego, ale no cóż... Zawsze mogło być o wiele gorzej, prawda? Przynajmniej nie robiła nic dziwnego. Oprócz ocierania się o niektórych ludzi w czasie spaceru, gdy ich mijała. Dobra to jednak było pojebane. Nie chciała być traktowana jako kaleka. Co prawda zapewne można byłoby ją uznać za niepełnosprawną z powodu braku głosu, który doprowadzał ją momentami wprost do furii, zwłaszcza w momentach, gdy się zapominała i próbowała coś powiedzieć. Niemożność komunikacji pomimo szczerych chęci naprawdę ją frustrowała, a ochota na to, by wydać z siebie serię długich i niezidentyfikowanych dźwięków była coraz bardziej natrętna. Skinęła jedynie głową, obserwując to jak chłopak stara się powtarzać jej ruchy. I szło mu naprawdę dobrze. Wystarczyło jedynie popracować nieco nad płynnością, ale... w zasadzie czemu miałaby nie spróbować już teraz nakłonić go do tego, by spróbował rzucić zaklęcie na zdrowy organizm? Dziennik po raz kolejny poszedł w ruch, a Strauss zapisała w nim na szybko jedynie kilka krótkich słów:
Dobrze. Zrób to jedynie nieco szybciej. Teraz spróbuj na mnie
Wyciągnęła lewą rękę, bo i tak nie znajdowała się w najlepszym stanie w jego kierunku. Całe szczęście i tak nie używała jej zbyt często. Felinus mógł śmiało próbować rzucić na nią Rumpo. W końcu nie raz miała już łamane kości. I to nawet w ramach nauki...
Rzuć k6:
1 – coś wyraźnie nie wyszło. Powtarzasz ruch różdżką i inkantację, ale nie przynosi ona zupełnie żadnego efektu. Po prostu nic. 2 – nastąpił krótki rozbłysk światła i… w zasadzie niewiele się zadziało poza tym, że Violetta mogła poczuć niezbyt przyjemne uczucie jakby ktoś próbował zacisnąć kleszcze w miejscu gdzie znajduje się wybrana przez ciebie kość. Z pewnością nic nie zostało złamane. Po prostu pojawił się dziwny dyskomfort. 3 – miałeś złamać kość, ale coś nie wyszło. Zamiast tego jedynie osłabiłeś ją na tyle, że wystarczy niezbyt mocne uderzenie do tego, by sama się złamała. 4 – prawie ci się udało. Kość nie jest w pełni złamana, ale udało ci się sprawić, że pękła. Jeszcze trochę i ci się uda! 5 – widać, że radzisz sobie doskonale z zaklęciami. Kość pęka bez większego oporu, poddając się twojej woli. Teraz trzeba ją nastawić i zrosnąć. 6 – to miało być łamanie kości, a nie miażdżenie… Zdecydowanie masz złe intencje, a Krukonka musi poradzić sobie z okropnym bólem i bardziej skomplikowanym naprawianiem urazu.