Jest to stary, ponury i od dawna opuszczony dom, znajdujący się na wzgórzu. Okna w nim są zabite deskami, a zarośnięty ogród otacza drewniany płot. Uczniowie nie zapuszczają się w jego kierunku, każdy dobrze wie, że to najbardziej nawiedzony dom w całej Anglii, a historie na jego temat krążą po całym kraju. Przerażające odgłosy wydobywające się z chaty od dawna napawały strachem mieszkańców okolicy, zwiedzających, a nawet duchy zamieszkujące Hogwart omijają ten dom. Jeśli wierzyć plotkom, w czasie pełni noc spędzają tu wilkołaki, zamieszkujące pobliskie tereny.
TU MACIE PODGLĄD NA KOSTECZKI Z IMPREZKI
Imprezka!:
Impreza Urodzinowa Percy’ego!
będzie fajnie, zapraszam!
Tak, oto przyszedł ten dzień! Drobna i wysublimowana zabawa, kulturalne rozmowy przy herbacie, debaty wysoko wykształconych ludzi o obecnym stanie polityki w Ministerstwie. DOKŁADNIE TO TUTAJ BĘDZIE. Wstęp wolny dla niemal każdego (chyba, że twój wiek jest na tarczy zegara, to wtedy średnio – powiedzmy, że Percy będzie wyrzucać każdego co nie ma tych szesnastu lat). Cały dom jest wysprzątany, przygotowany do dzisiejszego wydarzenia, wszędzie można uświadczyć różne świecidełka i girlandy (motyw kolorystyczny balu z „Euforii”). Główny pokój jest dosłownie parkietem, z boku stoi EPICKI gramofon, z którego lecą same najlepsze hity, zarówno magiczne, jak i mugolskie. Naprzeciwko drzwi frontalnych, po drugiej stronie stoi barek z wszelkimi alkoholami, jakie uświadczysz w Oasis, bowiem to właśnie ten klub zaopatrzył dzisiejszą imprezę w procenty. Obok barku stał również stolik z przeróżnymi smakołykami, ciastkami, chipsami i tym podobnymi rzeczami, do wyboru do koloru! Zaraz obok było wyjście na mały tarasik, gdzie można było poświęcić się karmieniu raka lub spędzić chwilę na świeżym powietrzu. W rogu zaś postawiony został nieco wąski i długi stolik, na którym leżało dwanaście kubeczków – miejsce do Beer Ponga! Kto chce, może sobie zagrać, czemu nie! Zaś po drugiej stronie tego NAPRAWDĘ dużego pokoju znajdowało się miejsce dla tych, którzy chcieli spróbować swych sił w grze w butelkę! Czy na pewno jest cię na tyle, żeby zagrać z innymi na percivalowych zasadach?
Grę rozpoczyna dowolny gracz (na fabule się wybierze). Gra jest tylko na wyzwania (bez "prawdy"). Jeśli twoja postać została wylosowana, masz dwa dni na odpis. W innym przypadku robimy przerzuty! Tak, żeby gra nie stała w miejscu.
1. Rzucamy dwiema kośćmi, żeby wylosować wyzwanie dla drugiej osoby:
Wyzwania:
2 - Jeśli miałbyś/miałabyś przedłużyć gatunek z którymś z nauczycieli, który by to był? 3 - podaj jedną cechę (raczej wyglądu) wylosowanej przez ciebie osoby, którą uważasz w niej za pociągającą 4 - dostajesz tajemniczy eliksir i musisz go wypić - okazuje się, że to eliksir młodości! (Przez dwa posty piszesz swoją postacią odmłodzoną o dziesięć lat) 5 - zrób malinkę osobie, którą wylosowałeś 6 - zdejmij dowolną część ubrania z wybranej osoby 7 -pocałuj namiętnie w usta wylosowaną osobę 8 - siedź przytulony z wylosowaną osobą (przez minimum 2 posty) 9 - pocałuj lekko każdą osobę znajdującą się w tym pomieszczeniu 10 - tańcz na rurze przez przynajmniej 2 minuty 11 - wyznaj miłość wylosowanej osobie, tak realnie, jak tylko możesz 12 - powiedz, z którymi z obecnych tu osób najbardziej chciałbyś/chciałabyś zaliczyć "trójkącik"
Jeśli się powtórzy, to możecie robić przerzuty, ale nie trzeba - jak kto woli. Możecie założyć, że wasza postać sama dane zadanie wymyśliła, albo że wylosowała je z tej miseczki.
2. Rzucamy Kartą Tarota, żeby wylosować osobę, której przypada wyzwanie:
Jeśli się powtarzają, proponuję przerzucić (nie widzę sensu w tym, żeby jedna osoba grała ciągle, a inna właściwie w ogóle). Puste pola oczywiście przerzucamy.
Gra ta nie różni się za bardzo od mugolskiej wersji, z tym że korzystamy z magicznego zestawu, który zawiera kolorowe kubeczki oraz piłeczki przypominające te od ping ponga. Zasada jest taka, że po trafieniu piłeczką do pustego kubeczka, pojawia się w nim losowy napój z tych, które obecnie znajdują się w miejscu imprezy.
Zasady gry
Gra dla dwóch graczy. Rozgrywkę rozpoczyna dowolny gracz (ustalcie sobie, albo rzućcie k6, ten z wyższą wartością zaczyna).
- Rzucamy trzema kostkami: a) K6: określa, w który kubeczek leci piłeczka b) K100: określa czy ci się udało trafić czy nie: 1-60: nie udało ci się; 61-100: udało ci się. c) Jaki alkohol znalazł się w wylosowanym kubeczku: 1 - Piwo Dverga (1)* 2 - Jagodowy Jabol (1,5) 3 - Big Ben (2) 4 - Ognista Whisky (2,5) 5 - Absynt (3) 6 - Żeglarski Bimber (3,5) *Cyferki w nawiasie wytłumaczone nieco niżej.
- Każdy kubeczek ma 200ml;
- Jeśli uda ci się trafić do kubeczka, przeciwnik musi wypić wylosowany przez ciebie napój;
- Jeśli według kostki udało ci się trafić do kubeczka, ale wylosowałeś numerek, który został już przez ciebie „zbity”, to ty pijesz swój kubek z tym numerkiem (jeśli go nie ma, nikt nic nie pije, gra toczy się dalej);
- Jeśli nie trafisz, nic nie pijesz, przeciwnik również nic nie pije;
- Cyferki w nawiasach przy alkoholu oznacza jego Moc. Ilość wpojonego alkoholu do organizmu wpływa na to jak się postać zachowuję, niżej więc zamieszczam rozpiskę proponowanych reakcji:
Reakcje:
1-3 punktów - Szeroki uśmiech, chęć kontaktów towarzyskich 4-6 punktów - Wzmożona wesołość, gadatliwość 7-9 punktów - Ochota na taniec i śpiew 10-12 punktów - Lekko chwiejny krok, słowotok 13-14 punktów - Mocno chwiejny krok, bełkotanie 15 punktów - Wymioty 15+ punktów - Utrata przytomności
Oczywiście są to propozycje, twoja postać nie musi się dokładnie tak zachowywać, lecz proszę, by jednak alkohol miał jakiś wpływ na to jak reaguje wasza postać!
- Pod każdym postem piszcie, ile punktów uzbieraliście w magicznym beerpongu (czyli punktów z nawiasów) - określać to będzie stopień upicia waszych postaci;
- Podsyłam wam tutaj przykładową "mapkę" do Beer Ponga, żebyście sobie zaznaczali w każdym poście, których kubeczków już nie ma w grze!
Koniec gry
Wygrywa ten, kto zbije wszystkie kubeczki przeciwnika. Bawcie się dobrze!
GryffindorRavenclawHufflepuffSlytherin
Ostatnio zmieniony przez Rose Stuner dnia Wto Wrz 21 2010, 15:54, w całości zmieniany 1 raz
Uśmiechnęła się. - Zrób sobie tatuaż na plecach, a dokładniej nad tyłkiem. Jakieś skrzydła anielskie bądź co. nie wiem. Ja mam sporo tatuaży. A teraz wybacz Kame ale trzeba by było wracać do Hogwartu, ja jednak nie chcę dostać szlabanu.- Uśmiechnęła się i powoli zebrała się do wyjścia z Wrzeszczącej Chaty. Wzięła Swoją torbę i pocałowała go w policzek. - Zatem do zobaczenia mój kochany największy i najszczerszy przyjacielu. jeszcze się pewnie nie raz zobaczymy. Szepnęła otworzyła drzwi i wyszła na zewnątrz gdzie wiatr rozwiewałby gazety gdyby ktokolwiek by je czytał.
Kame kiwnął tylko do niej lekko i uśmiechnął się. No tak trzeba wracać do szkoły i zobaczyć w jaki sposób zostali ukarani. Przeciągnął się spokojnie i wyszedł z chaty. Swoje kroki od razu pokierował do szkoły. Jedyne o czym teraz marzył to o tym aby iść spać. Po prostu położyć się i zapomnieć o tym wszystkim. Miał nadzieję, że obudzi się jako nowy człowiek. Z jego głowy wylecą wszystkie wspomnienia i będzie mógł zacząć od nowa wszystko. Tylko tego chciał na chwile obecną. Nadal tłumaczył sobie, że ludzie się rozstają po to aby w końcu znaleźć tego odpowiedniego człowieka z którym się spędził całe życie. On wierzył, że i mu uda się coś takiego. z/t
Ciemna zakapturzona postać szła przez Hogsmeade z jakimiś pudełkami. Niby nic takiego, ale ów postać szła prosto do... Wrzeszczącej Chaty! Najbardziej nawiedzonego domu w całej Anglii! I właśnie latego Elena Marion stwierdziła, że to idealne miejsce na lekcje z Nerem. Fakt, równie dobrze mogłaby tu przyjść tunelem ukrytym w korzeniach Bijącej Wierzby, ale nie miała zbytnio ochoty znów tarzać się po kolanach... W każdym razie, Panna Marion weszła do domu i udala się do pokoju na piętrze, który niegdyś był chyba sypialnią, bo stało tam wielkie małżeńskie łoże, duże szafa i sekretarzyk z połamanymi dwoma w kącie. Całość oczywiście była stara, zakurzona i zrujnowana. Dziewczyna ogarnęła tutaj w miarę używająz "Chłoszyczyć" i naprawiła parę sprzętów używając "reparo". Z ramion ściągnęła czarny płaszcz i rzuciła go na łoże. Pakunku postawiła na blacie sekretarzyka. Usiadła w starym fotelu, który po naprawieniu wyglądał całkiem ieźle i czekała na profesora, ktory miał się zjawić ladachwila.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
W ostatniej chwili Nero przypomniał sobię o ich spotkaniu. Całkowicie zapomniał w całym motłochu dnia codziennego, że Elena liczy na lekcję. Ok. Przekraczając próg Hogwartu, teleportował się. Po chwili Elena ujrzała jak przez okno chaty wbija się dym i po chwili ukazała się postać profesora. Uśmiechnął się i rzekł: - Wybacz mi to spóźnienie. A więc... I wtedy błyskawicznym wręcz ruchem różdżki cisną w Elenę szafą stojącą obok.
Gdy zobaczyła wzbijający się przez okno kurz wstała by powitać przybysza. Na szczęście była przygotowana. Rzuciła szybkie "Confringo" rozsadzając szafę na kawałki. Błyskawicznie odwróciła sie chroniąc głowę rękoma przed odłamkami. Po chwili odwróciła sie do profesora z delikatnym uśmiechem. -Ależ nic się nie stało profesorze, nie czekałam zbyt długo... Coś się odezwało w którymś pudełku ale zignorowała to... Miała zamiar zostać tu jeszcze po lekcji z Nerem i trochę poćwiczyć na zwierzątkach... no co? W szkole nie było dobrego miejca na to... Zawsze może być przypał, że ktoś wejdzie... Tak czy siak, dziewczyna nie zamierzała pozostać dłużna swemu towarzyszowi. -Cistam Dolorum- wyszeptała, celując szybko w Nera.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Nero przymknął oczy, odbił zaklęcie i zrobił bardzo mocny wydech. Otworzył oczy i rzekł: - Amatorka. Postaraj się! I w jednej chwili wszelkie niewielkie przedmioty oderwały się od ziemi. Przekręciły się najostrzejszymi trzonkami do panny Marion i zaczęły lecieć w jej stronę, po chwili zamieniając się w śmiercionośne pociski. Nero uśmiechną się i powiedział: - Łap.
Elena rzuciła Nero spojrzenie pod tytułem "Ty chyba żartujesz..." po czym wyszukała w pamięci odpowiednie zaklęcie. -Finite.- szpenęła z pewnym uśmiechem. -Hmm... wysil się trochę...- powiedziaął przechodząc parę kroków. Podniosła stary, połamany nożyk do listów. Obrócała go przez chwilę w rękach po czym rzuciła w stronę profesora. ostrze, mimo, ze złamane wbilo się w ścianę uż nad jego prawym ramieniem. - Somnium Libidins- szepnęla celując w Crowa. No co? byłoby śmiesznie, wiedzieć o czym marzy profesorek...
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Szczerze powiedziawszy nóż nieco profesora zdekoncentrował, jednak w ostatniej chwili wymanewrował. Ale zaklęcie miało dużą siłę a huk sprawił, że Nero został zdezorientowany i runął na ziemię jak długi. Nie mogąc wykonać ataku, postanowił umocnić defensywę. Machną różdżką, a deski wyrwały się z ziemi i stworzyły wokół profesora mur. W tym czasie Crow dochodził do siebie, a Elena miała niewiele czasu na atak. - Nieźle Odparł.
Elena uśmiechneła się wrednie. W żadnym wypadku nie miała zamiaru dawać Profesorowi odpocząć. Machnęła różdżką. -Confringo.- szepnęła wysadzajac mur obronny profesorka. Praktycznie od razu rzuciła kolejne zaklęcie. -Cistam Dolorum- szepnęła nie dając mu odetchnąć. Fakt, juz prubowała tego zaklęcia, ale wtedy był przygotowany, a teraz już nie... W jedno z pudełek na łóżku podskoczyło, a ze środka dalo się słuczeć miałczenie. To równierz zostało zignorowane przez Elenę.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
O oł. Mur profesora rozpadł się, a zaklęcie leciało z prędkością pioruna w jego stronę. Czy ma zostać pokonany przez własną uczennicę?! A ma wyjście? Zaklęcie leciało wprost w jego tors. Zdołał tylko na chwilę je zatrzymać i osłabić, ale definitywnie został ugodzony w pierś. Klatka zaczęła go okropnie boleć, jakby ktoś zrzynał z niego skórę. Ale Nero jest zbyt potężnym czarodziejem, aby zostać ugodzonym w tak łatwy sposób. Już jego oddech się zatrzymywał... W ostatnim momencie rzucił przeciwzaklęcie. Wstał nieco się chwiejąc i rzekł głosem zachrypniętym: - Tylko jeden czar znasz? Zebrał w sobie ostatki sił... Rzucił w stronę Elenki kilka Rictusempr. Kiedy Elena stara się je sparować, on niepostrzeżenie podnosi deskę za Elenką, która zaczyna na nią szarżować, a profesor ponawia atak Drętwotami.
Elena uśmiechnęła się triumfalnie widząc, ze trafiła profesorka. Jednak on nie pozostał jej dłużny. Przed pierwszym zaklęciem musiała uskoczyć, nie zdążyła wymyślić zadnego przeciw zaklęcia. Na deskę znow rzuciła "Finite", a przed drętwotami ochroniła się "protego". jednak musiała ten czar rzucić kilka razy, zeby podziałał. -Myślałam, ze nie używami czarnej magii.- powiedziała, jednak w żadnym stopniu nie była to skarga. -Insania amentia- szepcze pomiędzy zaklęciami tarczy. -Expulso- dodaje po chwili.
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Było to już conajmniej irytujące. Elenka rzucała non stop zaklęcia czarnomagiczne. Ile to można!? W końcu Nero zdenerwował się. Postanowił zakończyć tą walkę. Zamienił się w kłębek dymu i zaczął teleportować się z kąta do kąta, tak, że Elenka nie mogła go trafić. Następnie odbił się od jednej ze ścian i wylądował tuż za dziewczyną. Przyłożył jej różdżkę do pleców i rzekł: - Na dziś wystarczy pojedynków Następnie łapiąc ją za ramiona, odkręcił twarzą do siebie, i odepchną na krzesełko. Nie dając jej chwili na myślenie, wypowiedział z uśmiechem - Legilimens Co zobaczył w jej umyśle?
Gdy Nero tak się teleportował z kąta w kąt prubowała go trafić jakimś zaklęciem, ale nie mogła go trafić. gdy wylądował za nią tylko się uśmiechnęła. Jednak przestałą sie uśmiechać, gdy wylądowała na krześle i Nero zaczął penetrować jej umysł.
A co zobaczył? Otórz zobaczył jej ostatnią potyczkę z Cassandrą... A właściwie moment jak Sebastian mówi jej, że ma potencjał i jest jak "nieoszlifowany diament". Zaraz zmienia się sceneria i ero może zobaczyć Lodową Komnatę w lochach i jeżdżącego po środku Sebe. Znów zmiana sceneri i ukazuje się Matt siedzący z nią w pokoju rozrywek. Za chwilę znowu zmiana i widać Davida w Garderobie teatrelnej jak tańczą, a potem prawie się całują. Nero widzi jak Elena z nim pogrywa uciekając z usmiechem w ostatniej chwili...
Nero Crow
Wiek : 41
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja, leglimencja & oklumencja
Oderwał się od niej. Nie spodziewał się że ona prowadzi tak bogate życie towarzyskie. Uśmiechną się tylko mówiąc: - Elena. Sądziłem, że nie wpuścisz mnie do swego umysłu. Najwyraźniej, legilimencja nie stanowi twej silnej strony. Szkoda. Odkręcił się na pięcie z tym uśmiechem na twarzy, puszczając dziewczynie oczko. Powiedział na odchodnego: - Poćwicz. Powiadomie cię o kolejnym spotkaniu. I zamieniając się w obłok dymu, poleciał. zt
Eelena patrzyła na niego nieprzytomnie. Ledwo do niej docierało co mowił, ale jednak dotarło. Ćwiczyła, ale to było trudnijsze niż myślała. Jeszcze przez dłuższą chwilę, żeby odzyskać sily. Gdy stwierdziła, ze to już wstała i założyła pelerynę. Popatrzyła na pakunki. Nie miała już siły ćwiczyć... Z kieszeni wyciągnęła kilka woreczków i z każdego wrzuciła coś do innego pudełka. ptem zebrala je i wyszła z chaty. Idąc przez wioskę rozmyślała o chłopakach... W sumie nie byli tacy źli, Sebastian był szczegulnie interesujący. Widział w niej coś... coś. Coś więcej niż tylko ładną twarz, ktorą widzi David i zarozumiałą nastolatkę, którą widzi Matt. On widzi coś więcej.
Dobrze, że Nico znalazła chwilę aby mu przywalić to sprawiło, że z lekka oprzytomniał, jednak kiedy sobie przypomniał co się wydarzyło postanowił dalej udawać, że po prostu śpi. Czuł, że go gdzieś wloką, ale nie mógł zobaczyć gdzie. Dopiero w momencie kiedy usłyszał charakterystyczne skrzypienie schodów wiedział gdzie się znajduje. Ktoś rzucił nim brutalnie o krzesło i jeszcze na dodatek go do niego przywiązał i na chwilę wyszedł z pokoju. Gryfon otworzył oczy i podniósł głowę. Tak wrzeszcząca chata. Dlaczego od razu nie domyślił się tego. Usiłował sobie uwolnić dłonie, jednak ponownie poczuł przeszywający ból a sznur werżnął się jeszcze głębiej raniąc tym razem jego skórę do krwi. Syknął cicho, w obawie aby nikt go nie usłyszał.
Mary dalej pod zaklęciem Kameleona stała przy kame. - Słuchaj jeśli coś mów głośno bo wciąż tu jestem.- szepnęła mu do ucha. Jak ona się tam przedostała?? normalnie nikt jej nie widział i nikt jej nie słyszał byłą wpros mówiąc prawie niewidzialna. Bo pod zaklęciem kameleona wtaczała się w tło... Patrzyła stojąc niedaleko Kame jak rozwiną się wydarzenia.
Zadanie wykonali tak jak powinni. - Witaj sszefie przynieśliśmy Ci osobę którą chciałeś- mruknęli kłaniając się szefowi- zadanie zostało wykonane.
Kame spojrzał na nich. Przestał udawać, że śpi. Teraz po prostu wbijał swój wzrok w swoich napastników. - Czego chcecie. Po co mnie tutaj przyprowadziliście. Przecież powiedziałem, że kasę wam przyniosę - mruknął cicho i zerknął kątem oka w miejsce gdzie stałą Nico. No tak teraz nie mógł wszystkiego powiedzieć bo cały jego plan szlag trafi. - Przecież powiedziałem, że dajcie mi tydzień a oddam wszystko. Przecież zawsze oddawałem jak tylko mogłem prawda - Mruknął cicho i wbił wzrok w ziemię. No tak przemilczał fakt, że w sumie wpadł w błędne koło. Aby oddać pożyczkę musiał zpożyczyć się od innych i tak w kółko.
Nico spojrzała na nich i uśmiechnęła się dziwnie. Z jednej strony teraz po jej głowie krążyły myśli że Kame jest z nią tylko dla kasy. A z drugiej ufała że ją kocha. A bitwa w głowie się rozgrywała specjalnie ruszyła drzwiami by myślał że wyszła. chciała wiedzieć wszystko zatrzeszczała nawet podłogą na zewnątrz co sprawiło że goryle poszli zobaczyć co się dzieje i w tym momencie Mary szybko wróciła do pokoju stając w zupełnie innym miejscu w którym Kame nie będzie jej widział ani słyszał.
Goryle zaś nadal szukali przyczyny zatrzeszczenia podłogi. - No Kame ale wiesz że jest problem i są jeszcze odsetki??- warknął szef tych wszystkich- szkoda że teraz nie ma tej małej gdzieś obok bo byłby to najlepszy szantaż na Ciebie. Spojrzał na Kame z lekkim pokpiewającym uśmiechem.
Kame spojrzał spokojnie w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą stała Nico. - Spoko odsetki też będą więc nie musicie się o to martwić. Tylko powiedzcie mi ile a na pewno wam wszystko doniosę. Obiecałem, że oddam to to zrobię, więc wrzućcie odrobinę na luz i może mnie uwolnijcie. Przecież nie zwieję wam - Mruknął cicho. No tak na tym krześle nie było mu za bardzo wygodnie, a sznur cisnął go w ręce niemiłosiernie. Po cześci miał nadzieję, ze Nico sobie jak najszybciej stąd pójdzie. W końcu nie będzie mógł im powiedzieć wszystkiego. Nie chciał przecież teraz popełniać dokładnie tych samych błędów jakie zrobił kiedyś.
Nico spojrzała na niego zza szafy i zachichotała. Ale tak cicho by nie było jej słychać. Wciąż zastanawiała się czy Kame ją kocha za to jaja jest czy za jej pieniądze. Patrzyła na nich z ukrycia. Przysłuchiwała im się spokojnie oddychając nawet tak cicho że sama zastanawiała się czy oddycha.
Szefuncio. - Kame i tak miałeś dużo czasu wiesz o tym prawda?? Czemu niby mam Ci dać więcej czasu?? Odsetek jest sporo ale kwotę powinieneś sam znać. Przecież wiesz ile od nas pożyczałeś. Chyba że nie pamiętasz to możemy Ci przypomnieć przemocą- zaśmiał się ironicznie... No cóż Kame im zwlekał z oddaniem już sporo czasu.
- Bo nie wypuszczę jej tak łatwo. Byłem głupi i zrobiłem parę błędów na które nie mogłem sobie pozwolić. Ale teraz spokojnie nie popełnię tego błędu. Wiecie z kim się prowadzę. Ona zrobi wszystko dla mnie - Powiedział całkiem spokojnie. Cóż był przekonany, że Nico już tutaj nie ma. Cóż nie myślał tak. Oczywiście oddał by jej te pieniądze. Chociaż w sumie nie wiedział jak by to miał zrobić, ale na pewno by jej oddał. - Przecież nie oszukałem was nigdy. Wiem, że odsetki też doszły do tego, wiem, że ich jest sporo, ale na pewno wszystko oddam - Ponownie ich zapewnił, że wszystko będzie dobrze.
Nico nie podejrzewała że Kame jednak coś takiego zrobi i powie. Wkurzona zdjęła z siebie zaklecie kameleona i spojrzała na nich zza szafy. Dryblasy weszły z powrotem i ze zdzwieeniem zauważyli co Mary robi. A ta stała z różdżką wycelowaną prosto w nich. Oszołomiła ich i spojrzała na ich szefa. - Dostaniesz pieniądze- warknęła i telepatycznie prosiła babcię o pieniadze dla Kame- będą tutaj za około 15 minut. Nie patrzyła na Kame.
Kiedy zobaczył Nico zdębiał. Kompletnie nie wiedział co miał by powiedzieć. - Nico to nie tak...to...-Urwał a co on będzie udawał, że było inaczej. Zależało mu na tej forsie. Ale to nie znaczy, że na niej już nie. Ponownie usiłował jakoś się uwolnić z blokady, ale to na nic. Dlaczego go zaczęło tak sumienie gryźć. - Nico nie dawaj mu tej kasy. - Powiedział i spojrzał na szefa gangu. - Nie bierz tej kasy. Masz okazję skorzystaj z tego aby się na mnie wyżyć - Powiedział i wbił wzrok w ziemię. - A ty nie próbuj nawet mi pomagać. Wiesz, że nie w moim stylu jest prosić o pomoc. To co zrobiłem to nie była prośba tylko raczej zachcianka. W tym wypadku też tego nie chcę - Chciał to wszystko jakos odkręcić, ale kiepsko mu coś szło chyba.
Mary spojrzała na Kame z lekką złoscią w oczach i nie powiedziała ani słowa. - Pieniądze są potrzebne Tobie nie mi Ja sobie poradzę- warknęła patrząc na niego Nie była już tą grzeczną Mary co kiedyś- Pieniądze zaraz będą Panowie. Warknęła patrząc na nich Omijała wzrokiem Kame ale podeszła i rozwiązała jego ręce. - I jako porządni gangsterzy traktujcie ludzi winnych wam pieniądze z należytym szacunkiem.- mruknęła i wyszła za drzwi.
Kame wstał z krzesła i spojrzał jak Nico wychodzi. - Ja jestem wam winien pieniądze, nie ona. Powinniście byli brać tą forsę z moich rąk nie z jej. - No tak w ostatniej chwili zrezygnował z pomysłu wykorzystania jej do spłacenia swoich długów. Więc jednak nie umie wykorzystywać od tak ludzi. A szczególnie ludzi na których mu zależy. - Proszę cię nie bierz tych pieniędzy. Zrób ze mną co chcesz, ale daj mi tylko naprawić mój błąd - Powiedział i skłonił się nisko jak to na Japończyka przystało. - Ukatrup mnie nawet za to, że nie oddałem kasy, ale nie bierz jej pieniędzy. To po prostu przekreśli całe moje życie - Powiedział błagalnym głosem. Każdy wiedział, że taki czyn dla Kame to wielkie poświęcenie nie był przyzwyczajony do błagania kogoś.