Tutaj uczniowie i studenci zajmują się roślinami o średnim stopniu zagrożenia. Nie są one tak niebezpieczne, jak mandragory czy wnykopieńki, jednak również trzeba poświęcić im sporo uwagi.
Opis zadan z OWuTeMów:
OWuTeMy - Zielarstwo
Wchodzisz do Pokoju Czterech Pór Roku, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Zielarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku Sali, gdzie panuje wiosna, a dookoła rosną przeróżne rośliny. Przed Tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Estella Vicario oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Uchawi. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na skraju stołu, przy którym wykonujesz egzamin, leży sporej długości kawałek pergaminu, na którym postać odznacza poprawne odpowiedzi. Pierwsze zadanie, to rozpoznanie jakie rośliny zostały posiane w poszczególnych donicach. Drugie zadanie to zapisanie reakcji odżywiania się różnych, wyjątkowych roślin, które wbrew pozorom nie biorą pożywienia z światła! Są to na przykład rośliny podwodne, do których nie dociera tyle promieni słonecznych, by zachowała fotosynteza, rosiczki i inne czarodziejskie cuda.
Zasady: Rzucasz dwoma kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z zielarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
zadanie nr 1:
Wynik kostki nr 1:
1 – Fatalnie ci poszło, bulwy w trzeciej doniczce przeszły twoje najśmielsze oczekiwania. Starasz się jednak zachować spokój, by komicja nie wyczuła wszechobecnego napięcia. Zaznaczasz losowo rośliny, mając nadzieje, że tak będzie dobrze. 2 – Pierwsze nasionka były wręcz zbyt banalne. W połowie drogi zaczęła się dopiero tragedia. Siadasz przed pergaminem, nie poddajesz się, wpisujesz najbardziej prawdopodobne według ciebie nazwy. Nie jest to spełnienie twoich marzeń, jednak lepsze to niż nic. 3 – Twoja wiedza w końcu na coś się zdała! Rośliny śmigają ci między przekleństwami w twojej głowie. Kojarzysz je, jednak czy wszystko dobrze napiszesz? Dożyjemy, zobaczymy, teraz jednak uzupełniasz pergamin swoimi propozycjami. 4 – Nie jest źle, tylko dwie roślinki sprawiają ci jakoś problem. Resztę wpisujesz z rozmachu, a czas, który ci pozostał wykorzystujesz na główkowanie na tymi dwoma „kwiatkami”. Będzie dobrze, musi być! 5 – Rozpoznajesz wszystkie rośliny, umieszczasz odpowiednie nazwy na pergaminie i z głowy. Mogli dać coś trudniejszego, masz wrażenie, że to dopiero przedsmak trudności tego egzaminu 6 – Nasiona? Od zawsze uwielbiasz je rozróżniać! Wpisujesz odpowiedzi z zapartym tchem, po czym z szybkością światła dopisujesz ciekawostki lub tworzysz rysunki rozwiniętych już roślin. Niech komisja wie, że rozumiesz temat nieprzeciętnie!
zadanie nr 2:
Wynik kostki nr 2:
1 – Co masz zapisać? Nie orientujesz się całkowicie, fotosyntezę jeszcze dałby się znieść, ale to? Nie, zdecydowanie nie jest to twoją najmocniejszą stroną. Postanawiasz więc napisać tam cokolwiek i modlisz się, by komicja nie zauważyła podpuchy. Może będą mieć gorszy dzień i pominą to w twojej pracy? 2 – Znasz cały jeden schemat, brawo! Co tam, że pozostałe pięć jest dla ciebie czarną magią. Najważniejsze, że nie zawalasz całego zadania. Choć masz wyrzuty do siebie, że nie przeczytałeś do końca podręcznika, to jednak mogło być gorzej. 3 – Piszesz połowę schematów z miejsca, nawet nie zastanawiasz się, czy nie popełniasz właśnie największego błędu w swoim życiu. Nad resztą główkujesz, piszesz jakieś równania skrócone, jednak dochodzisz do wniosku, że to nie ma sensu. Skreślasz je, po czym trzymasz za siebie kciuki. 4 – Napisałeś wszystkie równania, jednak gdzieś w tyłu głowy świta ci, że popełniłeś parę błędów. Za późno już, gdyż zbyt szybko oddałeś prace. To zawsze lepiej, że napisałeś z błędem niż byś nie napisał. 5 – Piszesz równania bezbłędnie, choć zajmuje ci to sporo czasu. Są to jednak na pewno dobre odpowiedzi. Uśmiechnij się, można było trafić na rozmnażanie paprotników! 6 – Piszesz z szybkością błyskawicy dobre odpowiedzi, po czym dopisujesz środowiska, w jakich zachodzą te zjawiska. Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu, jednak w świecie czarodziei to drugie raczej ci nie grozi.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - zielarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Sydney szukała kogoś, komu wedle polecenia nauczycielki mogłaby pomóc, ale raczej nikt tego nie potrzebował. Zamiast tego zaczęła chodzić po cieplarni i podziwiać różne roślinki. Większość z nich widziała po raz pierwszy na oczy. Zastanawiała się nad ich właściwościami halucynogennymi. Takie coś miało pewnie większego kopa niż jakaś zwykła pietruszka czy majeranek. Gdy tak nad tym myślała, to jednak Zielarstwo nie było takie nudne. Gdyby jeszcze przy każdej roślinie była mała notka dotycząca takich właśnie właściwości... Omijała z daleka wszelkie stanowiska ze śliwkami, które, znając jej szczęście, najprawdopodobniej powybijałyby jej zęby lub coś w ten deseń.
Nie wiadomo jak bardzo by nie chciała się dzisiaj spóźnić, tak chyba cały świat cię przeciwko niej sprzysiągł. A wszystko zaczęło się od zwyczajnego zaspania... Kiedy jednak dobiegła na lekcję zdążyła w momencie, w którym nauczycielka rozdzielała ich na grupy i tłumaczyła im co mają zrobić - chcąc nie chcąc zielarstwo nie było jej mocną stroną, więc podejrzewała, że i ze zwykłymi śliwkami będzie miała problem. Flora próbowała z całej siły uporać się z sokiem, ale każda jej próba kończyła się porażką. Na szczęście (a może nieszczęście?) nauczycielka zauważyła jej znęcanie się nad śliwkami w ostatniej chwili, odsyłając ją do kogoś bardziej zorientowanego w zielarstwie, niż ona sama. Tylko nie znała tutaj nikogo, co automatycznie zablokowało ją przed podejściem do kogokolwiek. Stojąc jak ostatnia sierotka między jednymi stanowiskami i drugimi, zerknęła błagalnym wzrokiem w stronę nauczycielki.
Bardzo ucieszyła się na widok @Ruth Wittenberg. Miała wrażenie, że dawno jej nie widziała - ale ostatnio Dorka była jakaś spragniona towarzystwa i najchętniej z każdym by przesiadywała. Ciężko więc było stwierdzić, czy jej odczucie było prawdziwe czy też nie. Przywitała się jednak jedynie uśmiechem, bo profersorka zaczęła wyjaśniać, czym się zajmą. Adoria miała tego farta, że dostała możliwość wybrania, czym się zajmie. Bez zastanowienia ruszyła do śliwek - jej ambicje nie były aż tak wysokie, żeby porywała się na jakieś niebezpieczne kwiaty z kolcami. Nie chciała tak szybko tracić palców... Zajęła się wyciskaniem soku ze śliwek. Nie było to wcale takie trudne, chociaż raz czy dwa jeden owoc próbował jej się wyślizgnąć. Z dumą spojrzała na swoje dzieło, które z całą pewnością powinno wystarczyć na dwa eliksiry! Może i nie był to jakiś ogromny sukces, ale ona była usatysfakcjonowana. Niestety ta radość sprawiła, że ostatnia śliwka uciekła jej spomiędzy palców i, niewiadomo czemu, poleciała prosto w stronę profesorki. Biedna @"Estella Viccario" chyba miała ogromnego pecha, bo jej piękny sweter cały pokryty był plamami. - O Merlinie! Przepraszam! - Zawołała zszokowana, czując jak policzki płoną jej rumieńcem. Cóż, mogło być gorzej... Prawda?
Andrea przyglądała się tej dwójce z lekką konsternacją. O ile przed chwilą czuła małe ukłucie zazdrości, tak teraz wyłapała, że Cortez właśnie kogoś podkurwił swoim charakterkiem. Współczuła również nauczycielce, która była ubabrana sokiem ze śliwek chyba w każdym możliwym miejscu, ale jednocześnie dziwiła się, że nie ubrała żadnego fartucha ochronnego... albo coś. No ale nie jej to oceniać. Kiedy próbowała przedrzeć się przez grupkę ludzi, przypadkowo potrąciła ramieniem @Flora M. Louzar, która najwidoczniej również nie wiedziała co ze sobą zrobić, bo stała na środku jak słup soli, ale ostatecznie Ślizgonka nie odezwała się, tylko podeszła do swojego durnego @Aleksander Cortez. - Znowu byłeś niemiły? - zganiła go, gdy ten odsunął się od Estelli, Puchonkę ignorując. - Mam komuś pomóc ze śliwkami. A ty najwidoczniej tego nie ogarniasz - poklepała go po głowie, uśmiechając się złośliwie. Z drugiej strony mogliby tylko udawać, że coś robią, bo widząc zdolności chłopaka chyba nie chciała podzielić losu nauczycielki.
Ledwo co wrócił ze szpitala a już się musiał spóźnić na zajęcia. Typowy Edmund, zamiast przyjść nieco szybciej i poczekać na resztę to bawił się z Percym nie patrząc na zegarek. W taki oto sposób zaczął się pakować w chwili gdy lekcja powinna się rozpocząć. Zabrał ze sobą smoka, po tak długiej rozłące Percy nie odstępował swojego pana na krok, przy próbie wyciągnięcia go z kieszeni gryzł po palcach. Nie było to zbyt bolesne, mimo wszystko Edmund nie wyciągnął go i tym razem. Zaczął biec, raz przewrócił się na schodach co wywołało śmiech u stojącej obok zbroi. Klnąc pod nosem zatrzasnął skaczący hełm i pobiegł dalej. Szkoda, że nie był już prefektem i nie mógł odejmować punkt. Ciekawe tylko komu by odjęło punkty za zbroje...mniejsza, zielarstwo teraz ważniejsze! Wpadł do cieplarni niczym burza. Widząc w jakie pobojowisko się zamieniła nie mógł się powstrzymać i się zaśmiał. Na szczęście opanował się szybko, przeprosił za spóźnienie i ruszył w kierunku śliwek. Po drodze nie mógł oczywiście ominąć @Adoria Nymphia Amparo i bez skrępowania obrócił ją do siebie i przytulił. Wybrudzą się sokiem ale nie było to teraz ważne, stęsknił się za Hogwartem i przyjaciółmi, a najbardziej za nią. Nawet Percy zamruczał na powitanie. Niestety nie było czasu na nic więcej, rzucił jeszcze krótkie cześć i podszedł do swojego stanowiska. Zaczął wyciskać owoce, szło mu bardzo dobrze co było bardzo pocieszające. Niestety pewność siebie go zgubiła i przy trzeciej śliwce zagapił się i wystrzelił ją w kierunku nauczycielki. Uśmiechnął się przepraszająco do @Estella Vicario licząc, że podaruje mu ten błąd po długim pobycie w szpitalu. Widząc jak Adoria popisuje się podobnymi zdolnościami parsknął śmiechem. Nie ma to jak pierwszy dzień w szkole!
Ruth odznaczała się spokojem nawet na lekcjach, których wyjątkowo nie lubiła lub zwyczajnie nie była z nich dobra. Takim przedmiotem było zielarstwo właśnie, choć w przypadku jej wyniku zadania można było mówić bardziej o pechu, niż o nieprzygotowaniu. Ostatnimi czasy większość lekcji przebiegała z niecodziennymi perypetiami, stąd też właściwie Szwedka dziękowała w duchu, że się spóźniła przypuszczając, że przed lekcją mogły dziać się większe cuda, niż teraz. Poplamiła nauczycielce sweter, przeprosiła i uznała, że sprawa jest zakończona. W przypływie nudy zaczęła dyskretnie rozglądać się po cieplarni, w nadziei, że dostrzeże jakąś interesującą roślinę, kiedy to do jej uszu dobiegły ciepłe słowa pocieszenia. Odwróciła się, żeby sprawdzić, skąd dochodzą i zobaczyła opalonego Gryfona, który bezinteresownie postanowił ją wesprzeć. -Gratuluję sukcesu. I dziękuję za słowa wsparcia - powiedziała cicho, typowym dla siebie chłodnym zdaniem kończąc dyskusję. Nie była niemiła, ale też nie należała do osób, które każdej nowo poznanej osobie rzucają się na szyję i domyślnie robią z niej swojego towarzysza rozmów. Sprawa z ubrudzeniem swetra może rozeszłaby się po kościach i może nawet udałoby się pozbyć plam, gdyby nie to, że nagle, jakby wściekłe śliwki uczniów zaczęły brudzić nauczycielkę swoim sokiem. Serio? Co one się tak uwzięły na tę biedną kobietę? Ruth naliczyła około sześciu nieszczęśników, którzy wraz z nią dostaną ujemne punkty, choć jej uwagę przykuł czarnoskóry Puchon, którego skądś kojarzyła, tylko nie wiedziała skąd. I z typowym dla siebie taktem postanowiła o to zapytać. -Znamy się? - nachyliła się w jego stronę i szeptem zadała pytanie @Xavier Whitegod. Ciekawe, może widziała go na jakiejś lekcji?
James Waters
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
- James. Po prostu James - odpowiedział @Tori Vietto trochę jakby od niechcenia. Po całej zaistniałej sytuacji, James nie spodziewał się, że Tori zechce z nim pracować i szczerze mówiąc sądził, że ta pójdzie jakoś ogarnąć to smocze łajno, przy okazji dając mu trochę spokoju. W końcu przychodząc na lekcję miał w zamiarze się czegoś nauczyć, a nie sympatyzować z nowo poznanymi ludźmi. "Od razu zaliczy mi zajęcia" - po tych słowach Jem uznał, że dziewczyna chyba po prostu jest leniwa, bo skoro z takim podejściem przychodzi na zajęcia, nawet takie, które niekoniecznie lubi, to coś jest nie tak. Ten żart o perwersyjnych facetach też puścił koło uszu. Miał dziś naprawdę średni humor. Zajęcia nareszcie się rozpoczęły. Trafił do tej "lepszej" grupy, która zajmowała się bawełną. Na ręce założył grube rękawice, po to, aby zabezpieczyć dłonie przed ostrymi kolcami rośliny. Zadaniem Jamesa było wydostanie nienaruszonego kwiatu spod tych kolców. O ile James dźgnął się w palce kilka razy, a pomimo tego jego ręce przetrwały, to zdobył jedynie dwa płatki kwiatu, i to jeszcze ma tyle uszkodzone i poszarpane, że nie nadawały się do niczego. Jednak Krukon, który zawsze stawiał sobie swoje cele wyżej niż zdołał się ich sięgnąć, ostatecznie się nie poddał i nie zakończył pierwszego zadania z tak marnym wynikiem. Szybko i niezauważanie zmienił swoje stanowisko. Tym razem, jak i poprzednim, ukuł się kilka razy, jednak kwiat, który zdobył był w świetnym stanie. Zadowolony z tego, jak dobrze mu poszło wraz z drugą próbą, zdjął rękawice i zaczął obserwować pracę innych uczniów.
Chyba przeceniła umiejętności swoich uczniów i mimo swojej cierpliwości i ogólnego podejścia do uczniów jak do przyjaciół, nie mogła zdzierżyć, kiedy się nie starali. Spora część uczniów po prostu nawaliła i kompletnie nie radziła sobie z roślinami, dlatego musiała połączyć ich w pary. Efekty również nie były najlepsze, ale przynajmniej nikomu nic się nie stało. Parę osób odesłała do prostszej roboty ze śliwkami (samodzielnie), jako że wciąż wierzyła w ich umiejętności. Mimo że starała się wszystkich upilnować, dwie dziewczyny skaleczyły się śnieżną bawełną i musiała je odesłać do pielęgniarki. Nie mogła zostawić pozostałych uczniów, dlatego miała nadzieję, że poszkodowane jakoś do Hogwartu dotrą. Odwróciła się tylko na chwilę, żeby je oddelegować, ale to wystarczyło, żeby śliwki zaczęły wymykać się spod kontroli niejednemu uczniowi! Dobrze wiedziała, że sok z nich nie jest możliwy do usunięcia, dlatego współczuła trafionym uczniom… do czasu. Śliwki, jak zaczarowane, zaczęły atakować profesor. Zapewne odgoniłaby je zaklęciem, gdyby nie to, że gdy zwracała uwagę jednemu uczniowi, śliwki drugiego w nią trafiały. Popsuło jej to humor na resztę zajęć. – Wittenberg, Cormac, Whitegod, de Neveres, Cortem, Amparo! Każdy otrzymuje minus dziesięć punktów dla domu! – warknęła. Nie chciała patrzeć na pobrudzony, ulubiony sweter. Potarła jedną z plam, ale dobrze wiedziała, że to nic nie da. Na szczęście sok nie barwił ciała. Przeszła się po reszcie sali, aby ocenić, komu dobrze poszło. Kilka osób nie wywiązało się z zadania, więc im również odjęła po dziesięć punktów. Za to pochwaliła tych, którym wyszło: – Findabair, Carew, Wittenberg, Vin-Eurico, Dear, Whitegod, de Neveres, Shercliffe, Cortem, Amparo, Cormac, Waters – gratuluję wykonania zadania. Dziesięć punktów dla domu. Reszta musi tu wrócić o spróbować jeszcze raz, jeżeli chce wziąć udział w eliksirach. Na koniec zobaczyła, że jedna z uczennic poprawnie wykonała zadanie i jeszcze pomogła drugiej osobie. – Panno Carew, dziesięć punktów dla Gryffindoru! Teraz nadszedł czas na kolejne zadanie, żeby nie tylko uczniowie coś na zajęciach zyskali. Skoro już otrzymali szanse na otrzymacie składników, teraz mogli pobabrać się trochę w ziemi. Zdecydowała się podzielić pozostałych w zależności od tego, jak poszło im z pierwszym zadaniem. – Teraz proszę, żeby osoby, którym powiodło się pierwsze zadanie, zajęły się sadzeniem nasion śnieżnej bawełny. Spokojnie, nie będziecie musieli ponownie uważać na kolce, nasiona znajdziecie w słoiczkach obok pustych stanowisk w ośnieżonej części cieplarni. Ci, którym się nie powiodło, niech przejdą do drugiej części cieplarni. Tam, również w słoiczkach, znajdziecie nasiona śliwek. O doniczki i ziemię musicie zadbać sami.
KOSTKI DLA WSZYSTKICH:
1 – czy ty tu jesteś pierwszy raz? Nawet nie wiesz, gdzie są doniczki! Zostajesz skarcony wzrokiem i profesor odejmuje ci dziesięć punktów dla domu. Podziękuj tym, którzy wcześniej ją zdenerwowali. Jeżeli przy pierwszym zadaniu poplamiłeś profesor sweter, teraz otrzymujesz dodatkowo szlaban. Musisz stawić się do czwartku w gabinecie profesor. Poza tym poszło ci całkiem dobrze. 2 – doniczka okazała się dziurawa i dopiero gdy poczułeś w butach wodę, zorientowałeś się, że to, co wlewasz, wypływa dołem i dlatego nie potrafiłeś ocenić, czy już wystarczy podlewania. Jeżeli zajmowałeś się śliwkami, po prostu masz całe buty w błocie, jeżeli stałeś w śniegu, palce zaczynają ci kostnieć. Rzuć kostką jeszcze raz (w przypadku pracy z bawełną): parzysta – szybko podmieniasz doniczki i tym razem zadanie wykonujesz poprawnie, a potem odmeldowujesz się profesor i wychodzisz, nieparzysta – nie możesz wytrzymać z zimna, rzucasz wszystko w cholerę i wychodzisz, niestety zostajesz ukarany minusowymi punktami za niewykonanie zadania. 3 – masz wszystko, co trzeba: odpowiednią doniczkę, nasiona, kubeł wody. Ale tak, zapomniałeś, że uczniowie potrafią dać w kość. Zostałeś popchnięty przez przypadkową osobą i wylądowałeś na ziemi. Uderzyłeś głową w wiadro i cała jego zawartość się na ciebie wylała. Oskarżasz o wszystko osobę, która napisała post nad tobą. Jeżeli jesteś pierwszy na stronie (lub przed tobą jest profesor) oskarżasz osobę, która napisała post zaraz po tobie. 4 – ale masz farta. Wykonałeś zadanie jako jeden z pierwszych pierwszy, za co dostajesz 10 punktów dla domu. 5 – wprawdzie wszystko zrobiłeś tak, jak trzeba, a przynajmniej tak ci się wydawało, ale kto by podejrzewał, że ktoś w miejsce nasionek wsypie kilka kulek niegroźnej dla człowieka trucizny? Nie wiesz, co się dzieje, kiedy w ziemi powstała głęboka, wypalona dziura. W ostateczności postanawiasz zasypać ją świeżą ziemią. 6 – czy ty na pewno tylko sadziłeś tę roślinkę? Najwyraźniej ktoś zrobił ci podły żart i gdy skończyłeś swoje zadanie, rzucił zaklęcie sprawiające, że z ziemi wyrosły trzy pnącza. Dwa wplątały ci się we włosy, trzeci złapał twoją różdżkę i zawisnął w powietrzu. Musisz poprosić kogoś o pomoc.
Dodatkowe punkty dla domu zdobywają: 1. Eris Carew za pomoc innemu uczniowi. 2. Vittoria Findabair, Eris Carew, Ruth Wittenberg, Leonardo O. Vin-Eurico, Blaithin "Fire" A. Dear, Xavier Whitegod, Raphael de Nevers, Lucy Shercliffe (następnym razem podaj wylosowana kostkę), Aleksander Cortez, Adoria Nymphia Amparo, Edmund Cormac, James Waters za poprawnie wykonane zadanie.
Minusowe punty dla domu dostają: 1. Harriette Wykeham, Gemma Twisleton, Dreama Vin-Eurico za niewykonanie zadania. Débridé Findabair za brak drugiego rzutu. 2. Ruth Wittenberg, Edmund Cormac, Xavier Whitegod, Raphael de Nevers, Aleksander Cortez, Adoria Nymphia Amparo za pobrudzenie profesor swetra.
CZAS NA ODPIS MACIE DO CZWARTKU 12.01.
Ostatnio zmieniony przez Estella Vicario dnia Nie 8 Sty - 18:09, w całości zmieniany 1 raz
Na szczęście (albo i nieszczęście) nauczycielka przerwała całą farsę kiedy tylko jej cudowny sweterek zamienił się w wielką, mokrą i fioletową szmatkę. Flora jej nawet współczuła i chciała zaoferować pomoc, jednak słysząc jej zirytowany głos wolała nawet się nie zbliżać. Gdy uzyskali dalsze informacje i zostali odesłani do drugiej części cieplarni, dziewczyna dłuższą chwilę szukała ziemi, która albo wyparowała albo inni uczniowie postanowili wziąć jej sobie na zapas. Z doniczkami nie miała problemu, chociaż nie wiedziała jaki rozmiar wybrać - marna z niej była zielarka, a przynajmniej dzisiaj wszystko szło nie tak. Potem przystąpiła do sadzenia nasionek i kiedy skończyła, była niemal pewna, że może pokazać swoje dzieło Estelli. Niestety, w tym samym czasie podczas chwilowej nieuwagi Puchonki ktoś postanowił się wyzłośliwić - w kilka sekund została pozbawiona dostępu do różdżki a co najgorsze: roślinka zaczęła wyrywać jej włosy, co było dość bolesne. Jęcząc z bólu, wzrokiem próbowała wyszukać kogokolwiek, kto jej pomoże. Nie była pewna, ale chyba przez to wszystko potrąciła stojące w pobliżu wiaderko, jednak nie to było teraz jej zmartwieniem.
Oberwało jej się, to jasne, w końcu zniszczyła nauczycielce ubranie. Przestała już liczyć punkty, bo raz je za coś krukoni dostawali, raz im te punkty zabierano, więc jak to się mówi fortuna kołem się toczy i może nikt nie będzie robił awantury o te 10 punktów w tę czy w drugą stronę. Drugie zadanie wydało jej się o niebo łatwiejsze, więc już z bardzo podobnym do siebie spokojem przystąpiła do wykonania. Dzielnie wybrała odpowiednią doniczkę, uważnie i tym razem bez zbędnego rozpraszania się zasadziła małe ziarenko i przygotowała kubeczek z wodą. Szło jej nad wyraz dobrze, jak na jej zapał do zielarstwa oczywiście i Ruth była z siebie całkiem zadowolona, bo w końcu udało jej się przejść przez zadanie bez żadnych dodatkowych przygód. Tak się skupiła na poprawnym zasadzeniu bawełny, że zupełnie nie zauważyła, jak @Flora M. Louzar będąca ofiarą niezbyt wysublimowanego żartu siłująca się z pnączami popchnęła Szwedkę tak niefortunnie, że ta straciła równowagę i z impetem przywaliła głową w wiadro stojące obok. Oczywiście, jak to z zezowatym szczęściem panny Wittenberg bywa cała woda z wiadra wylała się na nią,więc ostatecznie nie tylko bolała ją głowa, ale była też kompletnie przemoczona. -Fan... - syknęła po szwedzku, rozcierając głowę. Rzuciła zaklęcie w pnącze, które zabrało sprawczyni jej upadku różdżkę, przecinając je i finalnie powodując, że różdżka upadła na ziemię. -Ja rozumiem, że włosy ważna rzecz, ale uważaj następnym razem, bo zaklęcia na swój skręcony kark już bym nie rzuciła - zwróciła się do Puchonki. Trudno, takie życie, czas wstać i podlać swoją bawełnę, skoro samą siebie już podlała.
Kostka: 3
Ostatnio zmieniony przez Ruth Wittenberg dnia Pią 3 Lut - 18:46, w całości zmieniany 1 raz
Niestety za jego wybryk gryfoni stracili punkty. Dobrze, że zadanie mu wyszło, wyrównał stratę i było wszystko dobrze. Druga część zadania nie wydawała się trudna, wystarczyło dobrać odpowiednią doniczkę, zasadzić nasionka i je podlać. Los chciał by dzień powrotu na zajęcia pamiętał do końca życia. Percy postanowił sobie wyjść, Cormac koniuszkami palców złapał nicponia i włożył do do kieszeni. Ta chwila nieuwagi wystarczyła by ktoś w niego wpadł. Stracił równowagę, poślizgnął się jeszcze na soku ze śliwek i runął jak długi na ziemię. Na dokładkę widział jak doniczka leci do góry i spada prosto na jego twarz. Bolało jak cholera, krew zaczęła mu lecieć ciurkiem z głowy mieszając się z wodą a łzy bólu zasłoniły mu widok. Jęcząc z bólu wyciągnął różdżkę i rzucił na siebie Episkey i Asinta mulaf. Będzie musiał odwiedzić pielęgniarkę mimo wszystko, na chwilę obecną musi to wystarczyć. Wstał i rozglądnął się szukając sprawcy karambolu. Miał już się zacząć wydzierać, że tylko co wrócił ze szpitala i znowu go tam posyłają ale zauważył nieciekawą sytuację @Flora M. Louzar. Miał już rzucić na nią Acuero ale został uprzedzony. Klnąc po francusku pod nosem podniósł doniczkę i ponowił ćwiczenie. Może tym razem nikt mu nie zrobi krzywdy...
Kostka: 3
James Waters
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Dodatkowo : prefekt fabularny, legilimencja i oklumencja
Usłyszał gromadę nazwisk, które zarobiły sobie minusowe punkty dla domu, na szczęście Watersowi je przydzielono, nie odjęto. Kolejnym zadaniem, które miał wykonać James, było sadzenie śnieżnej bawełny. Doniczki, ziemia i nasiona w osobnych słoikach znajdowały się w zaśnieżonej części cieplarni, co tylko powodowało, że James miał lepsze samopoczucie. Brzmiało to dość prosto, więc bez jakiegokolwiek stresu, Krukon zabrał się do pracy. Zadanie było o tyle proste, że na całe szczęście, nie trzeba było uważać na ostre kolce rośliny. Z teorii, wyglądało na to, że James zrobił wszystko, tak jak należy... Ale nikt nie powiedział, że będzie tak łatwo. Jak się później okazało, kilka nasion zastąpiła niegroźna dla ludzkiej skóry trucizna. Cholera jasna, pomyślał widząc dziurę w ziemi. Cała jego praca poszła na marne, połowa ziemi z donicy się wypaliła. Zadanie musiał zacząć właściwie od początku, więc zabrał się za nie ponownie. Miał nadzieję, że tym razem nie spotka go taka niespodzianka. Powstałą uprzednio dziurę zasypał po prostu ziemią, na to dał nasiona, a wszystko zakrył warstwą ziemi. Przez to, że musiał robić to dwa razy skończył jako jeden z ostatnich, mimo to, cieszył się, że udało mu się wykonać to zadanie.
Sydney żałowała, że w ogóle przywlokła tyłek na tą lekcję. Nie dość, że zielarstwo nigdy nie szło jej dobrze, to tego dnia wszystko było gorzej niż zwykle. Na dodatek nauczycielka wpadła w zły humor i atmosfera w cieplarni sflaczała jak przekłuty balon. Nie chcąc narażać się na uwagę nauczycielki, Syd zabrała się za drugie zadanie. Przeszła za kilkoma osobami do drugiej części cieplarni, gdzie wzięła kilka nasiona tych nawiedzonych śliwek. Potem wzięła jedną z wolnych doniczek. Dosyć szybko zasadziła nasionka i przyklepała je ziemią. Wiedziała jednak, że wszystko było zbyt piękne. Kilka sekund później ziemia w doniczce zaczęła podejrzanie się osuwać. Nim Krukonka zdążyła chociażby unieść trzymaną w dłoni łopatkę, w ziemi powstała wypalona dziura. Syd przełknęła okrzyk złości, który rósł jej w gardle i zagryzła wargę. Po chwili namysłu postanowiła wsypać do dziury kilka świeżych nasion i dodatkowo przysypać je świeżą ziemią. Jak postanowiła, tak zrobiła. Może nie poszło tak łatwo jak mogłoby się wydawać, ale przynajmniej wykonała zadanie.
Zajęcia zapowiadały się dobrze, skoro udało jej się zdobyć punkty dla domu. Chciała skończyć jak najszybciej i wrócić do swoich zajęć. Po drodze do stanowiska, wzięła ziemię i odpowiednią doniczkę. Przygotowała wszystko i zabrała się do pracy. Najwyraźniej ktoś wpadł na genialny pomysł, żeby rzucić zaklęcie na roślinę. A już liczyła, że to będzie koniec na dziś. Z doniczki wyrosły trzy pnącza. Dwa wplątały jej się we włosy, za to trzeci złapał różdżkę i zawisnął w powietrzu. Wprost cudownie. No bardzo zabawne. - mruknęła pod nosem. - Przydałaby się pomoc. Ktoś? Coś?
Najpierw straciła punkty, potem je odzyskała! Mogło być gorzej. W skrócie, wyszła na zero... W każdym razie widziała, że jacyś inni Gryfoni radzą sobie nieźle, więc może wyjdą z tej lekcji zwycięsko? Dorka bardzo chciała, żeby Gryffindor przodował w punktacji. Udało jej się wykonać nowe zadanie, ale widziała po znajomych, że nie wszyscy mieli takie szczęście. Dostrzegła jakieś zamieszanie u @Edmund Cormac i już prawie biegła mu pomóc (szybko skończyła, chyba przed czasem?), gdy nagle tuż obok niej jakieś wściekłe pnącza pochwyciły @Eris Carew. Adoria bez wahania machnęła kilkakrotnie różdżką, mrucząc "Acuero" i przycinając starannie łodygi atakujące Gryfonkę. Starała się nie uszkodzić ani rośliny, ani dziewczyny. - Wszystko okej? - Upewniła się grzecznościowo, bo przecież widziała, że nic poważnego się nie wydarzyło. Zaraz zatem przeszła do Edmunda, który chyba zranił się w głowę. Dziewczyna popatrzyła zaniepokojona na ślady krwi. - Żyjesz, pechowcu?
Kostka: 4
Gemma Twisleton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : vel ENEMA - one man band, prefekt fabularny
No nie wyszła jej ta rozmowa z drugim Puchonem. Trudno powiedzieć czy on ją w ogóle zauważył. Był jakiś taki zamyślony, a jeszcze zaraz po tym jak Gemm się do niego dosiadła, sorka wyznaczyła im zadania. Dziewczynie latało, którą rośliną będzie się zajmować, więc bez zawodu ani ulgi poszła wyciskać śliwki. Daleko jednak nie uszła, bo po dwóch krokach potknęła się o rozwiązaną sznurówkę i wyrżnęła jak długa na ziemię. Podniosła się żeby zawiązać buta i dokonała odkrycia, że wszechświat się na nią dzisiejszego dnia uwziął, bo na sznurówce zaplątał się istny węzęł gordyjski. Początkowo chciała go olać i po prostu schować wiszące sznurki do środka, ale kiedy ponownie się potknęła, tym razem prawie gubiąc buta, postanowiła powalczyć ze splotami. Kiedy uporała się z przeklętym węzłęm, przekonała się, że nie był wystaczająco splątany, by za jego rozsupłanie zostać panią Azji. Niewystarczajaco nawet, żeby przestać być nieudacznikiem. W momencie, gdy udało jej się ogarnąć obuwie, w nauczycielkę poleciał grad śliwek. Co to ma do Gemmy? Ano to, że dwie z nich należały do Puchonów i Hufflepuff stracił 20 punktów. Puchar domów był jednym z jej marzeń, a odnosiła wrażenie, że im bardziej jej zależało, tym bardziej dom borsuka się od niego oddalał. I to przez takie głupoty jak nieumyślne rozdziamdzianie komuś śliwki na swetrze czy niewinne wygłupy przed treningiem. Gdzie był Gondor, gdy to wszystko się działo?! Z bolącym serduszkiem podeszła do śliwek, ale... jakoś tak nie mogła się zdecydować, od której strony do tego podejść. Trochę, kurde, strach... Co jeżeli jej też rozplaszczą się na nauczycielce? Nie zdążyła się z tym ogarnąć, nim Vicario wyznaczyła im kolejne zadanie, a za niewykonanie pierwszego... poleciało kolejnych 10 punktów. Pani, miej pani litość! Huff nawet nie miał pewnie tylu punktów! To Gemmę kompletnie załamało. Do tego nie do końca zrozumiała co powinna robić. Męczyć dalej śliwki czy wrócić do nich potem, a teraz wziąć się za nasiona? Zapytać też się bała, skoro profesor tak była na takim flow z tymi ujemnymi punktami... Najlepiej to byłoby wyjść i się pociąć szarym mydłem. Zaryzykowała i poszła zająć się nasionkami. Wydawało jej się, że wszystko zrobiła dobrze, ale czy to było normalne, że w ziemi powstała wypalona dzióra? W ciul dziwne były te śliwki... Rozejrzała siè po innych, ale w ich doniczkach nic podejrzanego się nie działo. Postawiła na najprostrze rozwiązanie i zasypała powstałą dziórę ziemią, tak żeby wyglądało jakby nigdy nic się nie stało. Co złego, to nie ona.
Spojrzał na @Ruth Wittenberg, obdarzając ją sympatycznym uśmiechem. Wyglądało na to, że ona go w ogóle nie kojarzyła, Xavier też za dużo nie wiedział o dziewczynie, jednak własna otwartość nie przeszkodziła mu w sprawnym dołączeniu się do przepraszania panny Estelli. - Tak... To znaczy nie. - Zmarszczył czoło, zastanawiając się nad sensem własnych słów. - W miejscu takim jak to chyba każdy chociaż trochę zna każdego, czyż nie? Jestem Xav. Przedstawił się cicho i przeniósł wzrok znów na nauczycielkę. W trakcie ich krótkiej wymiany zdań profesor Vicario oberwała magicznymi śliwkami jeszcze kilka razy. Może ktoś rzucił klątwę na ten sweter? - pomyślał rozbawiony, wolał jednak nie mówić tego na głos do Ruth. Ale czy to nie było podejrzane, że nagle tyle owoców postanowiło zaatakować nauczycielkę? Jeszcze ich wszystkich posądzi o jakąś zmowę! No świetnie. Zarobić i stracić dziesięć punktów dla swojego domu w kilka minut. To chyba będzie jego nowy rekord. Ucieszył się jednak, że poza małą wpadką zadanie mu wyszło i z czystym sumieniem przystąpił do wykonywania kolejnych poleceń nauczycieli. Przeszedł do ośnieżonej części cieplarni i... tutaj zaczęły się komplikacje, gdyż nie wiedział, gdzie podziały się wszystkie doniczki. Ktoś je poprzestawiał? Niestety, profesor Vicario dostrzegła jego zagubienie, co spowodowało jeszcze większy stres. W końcu odnalazł to, czego szukał i speszony zabrał się do pracy. Mając przy sobie słoiczek z nasionami, ziemię, wodę i przeklęte doniczki zaczął sadzić nasiona, co w rezultacie wyszło mu całkiem nieźle. Kiedy dokończył zadanie, spostrzegł że przy stanowisku obok @Eris Carew straciła swoją różdżkę. Przedmiot unosił się w powietrzu, owinięty zielonym pnączem. Xavier wyciągnął zza paska różdżkę i machnął nią jednym, szybkim ruchem w stronę rośliny. - Acuero! - Niewidzialne ostrze przecięło pnącze w połowie. Odcięta część wpadła wraz z różdżką prosto w otwartą dłoń chłopaka. Xav uśmiechnął się i podał stracony przedmiot koleżance. - Proszę.
Kostka: 1
Aleksander Cortez
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 194
C. szczególne : Kruczoczarne, kręcone, długie włosy (od ostatniego pobytu w szkole jeszcze dłuższe) luźno opadające. Ubrany w wszystko co wygodne i swobodne - brak garniturów. Karnacja skóry znacznie ciemniejsza. Opalił się w tym Meksyku.
Spojrzał się za ramię na dziewczynę i wykonał młynka oczami. - Szło mi dobrze do czasu, aż się nie pojawiłaś kurczaku. I ja przynajmniej wykonałem swoje zadanie wiesz? Sam, nie prosiłem cię o pomoc. Ostatnie co było mi potrzebne to wołanie tak roztrzęsionej i przestraszonej dziewczynki jak ty - odpowiedział @Alice Månen-Findabair przytaczając jej stan sprzed chwili jak do niego podeszła. Była w tedy o wiele bardziej blada. Teraz jej poliki napełniły się rumieńcem przez złość, którą w dziewczynie wywołał. Co nie umknęło jego uwadze. Nie spodziewał się, że nauczycielka daruje im ten atak na jej sweter. Ale by od razu karać punktami? Zresztą to co ona z tym nagradzaniem i karaniem miała. Ledwo co nadążał za bilansem punktów, które sam stracił i zyskał. A co dopiero jak stali z nimi inni ślizgoni. Chociaż jakby nie spojrzeć dzisiaj ich dom reprezentował tylko on i Andrea. A ona nie straciła punktów. Więc na chwilę obecną nie byli nic stratni. Niby też nic nie zyskali, ale w końcu przeważnie belfer dawał kilka za obecność na zajęciach. - Ja? Przecież zawsze jestem miły i grzeczny - odpowiedział sarkastycznie do Andrei, bowiem nie spodobał mu się i jej ton. A także jawne zachowanie wyższości do jego osoby. - Już jedną mamusię mam w zamku. Chcesz robić za drugą? - powiedział wbijając w Ślizgonkę swoje spojrzenie. - Radzę sobie. I nawet odrobiłem straty - uśmiechnął się na powrót do Andzi, nie chciał na nią przelewać całej złości po spotkaniu z ziemniakiem i odjęciu mu punktów z nie jego winy. Zwłaszcza, że nieco poprawił mu się humor po tym jak zauważył, że @Gemma Twisleton zgarnia cały czas ujemne punkty gdzie się nie ruszy. Nic dziwnego, że Borsuki tak przegrywają. Na ich miejscu już dawno bym taką pechową koleżankę powiesił za włosy na czubku najwyższej wieży. Nago. No ale to nie jego dom, nie jego sprawa. Mu wystarczy jedynie się cieszyć z tego, że to tam trafił taki przypadek. Karma się mści za to, że taki charłak jak ona przebywa na terenie tej uczelni. - Jeśli nie masz nic lepszego do roboty to jasne - odpowiedział na propozycję pomocy złożoną przez @Andrea Jeunesse. Pewnie też dlatego uporał się z kolejnym swoim zadaniem tak błyskawicznie. W końcu i tak już wcześniej zabrał jedną z doniczek pod którą więził śliwki. Przez co uporał się z zadaniem jako drugi. Zaraz po dziewczynie która miała okazję zobaczyć i usłyszeć przepowiednię od Anderei.
Przyglądnęła się Aleksandrowi wyjątkowo nieładnym spojrzeniem. Teraz, gdy byli ze sobą chyba bardziej zwracała uwagę na jego docinki. - W łóżku tak, tutaj niekoniecznie - wzruszając ramionami zajęła się kolejnym zadaniem. Znalazła bez problemu doniczkę i ziemię, po czym przeszła do sadzenia pestek, jednocześnie kontrolując poczynania Ślizgona. Najwidoczniej była na tyle dobra w zielarstwie (lub dzisiaj miała wyjątkowe szczęście), że zajęcie wykonała jako jedna z pierwszych. I ani nauczycielka ani nikt inny, w tym ona, nie ucierpiał - widziała oczywiście te dziwne zjawiska jakimi były wyrastające z doniczki pędy wyszarpujące włosy, czy wiaderka, które wylewały się wprost na uczniów. Nie rozumiała skąd się brały takie gapy. W końcu westchnęła, rozglądając się najpierw dookoła, by później zawiesić wzrok na Adorii. Nie powinna była jej tego mówić. A w komplecie ze wszystkim sytuację widział Aleksander, więc wersja "żartowałam z tym jasnowidzeniem" byłaby niewiarygodna.
Kostka: 4
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Fire cieszyła się, że nikt jej nie zaczepiał. Wolała obserwować co się dzieje w cieplarni i komentować w myślach wszystkie te absurdalne sytuacje. Lubiła Pober, ale wyjątkowo teraz poszalała z tymi punktami. Aż dziwne, że Blaithin nie zgarnęła żadnych minusowych. Normalnie chętnie sama rzuciłaby jedną śliwką, żeby nie być gorszą. Chociaż mogłaby to wszystko nadrobić, gdyby nauczycielka zorientowała się, że zabrała ze sobą salamandrę. Dlatego schowała ją do kieszeni, gdzie wsadziła dłoń. Mogła delikatnie głaskać Ignis, zastanawiając co jeszcze będzie musiała robić na tej lekcji i czy nie zrobi z siebie głupka, jak inni. Przy okazji zerknęła na Leo, który wyglądał na zajętego jakąś dziewczyną. Blaithin uniosła jedną brew, bo wydało jej się, że chyba olała Gryfona. Niecodzienne zjawisko. Złapała wzrokiem też Xaviera, ale ten szukał doniczek i prawdopodobnie niczego nie zauważył. Szkoda, że Hufflepuff tak oberwał. Fire nigdy nie zwracała uwagi na punkty albo szlabany, które często dostawała. Zamyśliła się na tyle, że zaczęła później od reszty. Poprawiwszy kucyk przyjrzała się nasionom śnieżnej bawełny. Wolałaby przygotowywać teraz jakiś eliksir, ale... składniki też były ważne, a przynajmniej tak mówił Bonmer, więc nie dyskutowała zbyt długo. Zajęła się ziemią i odpowiednim podlewaniem, ale coś było nie tak. Fire nie mogła pojąć, ile takie magiczne nasionko może pochłonąć wody! Poczuła przeraźliwe zimno przenikające przez jej ulubione glany i syknęła pod nosem parę szkockich przekleństw. - Czy nikt nie mógł się do cholery upewnić, że te doniczki nie są dziurawe? Co za idiotyzm- burknęła właściwie do nikogo, myśląc o tym, że Pober albo była złośliwa albo jakimś cudem zaniedbała cieplarnię. Najgorsze, że Blaithin stała po kostki w śniegu i chłód sprawił, że aż się wzdrygnęła. Była sprytna i ponownie wykorzystała nieuwagę pani profesor. Nowa doniczka okazała się szczelna, a sadzenie nasion nie sprawiło już Gryfonce żadnego problemu. Na swoje stopy rzuciła ocieplające zaklęcie, mimo że tego nie lubiła. Nie mogła jednak pozwolić sobie tak marznąć. Na całe szczęście to był koniec zajęć i mogła wrócić do ciepłego, suchego dormitorium.
2 i 6
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
To chyba nie był jej dzień. Najpierw się spóźniła, potem nie była w stanie podołać śliwkom i jakby urażona duma, że jej się nie udało była zbyt mała karą, Vicario odjęła jej za niewykonanie zadania 10 punktów. No ale przynajmniej nie rozsmarowała owoców na nauczycielce. Teraz mieli zająć się sadzeniem. Jakoś jej się do tego nie rwało. Łapanie latających śliwek było zdecydowanie lepszą zabawą niż zakopywanie nudnych nasionek, nawet jeżeli było też trudniejsze. Powlekła się w stronę doniczek, ale... no właśnie, doniczek nie było. A może one nigdy tam nie stały? Rozejrzała się, gdzie poszła reszta ludzi, ale każdy rozszedł się w innym kierunku i zajęty był swoimi sprawami. Skoro nie było stada, za którym mogłaby pójść, pokręciła się trochę w miejscu, próbując znaleźć doniczki na własną rękę. Skończyło się na tym, że tylko plątała się innym pod nogami. W końcu zaczepiła jakąś dziewczynę, która miała już doniczkę, pytając skąd ją wzięła. Już miała iść we wskazane miejsce, ale zatrzymało ją karcące spojrzenie profesor Vicario. O nie, chyba nie wkurzy się na nią tylko dlatego, że nie mogła czegoś znaleźć? A jednak się wkurzyła i jeszcze odjęła Gryffindorowi kolejne 10 punktów. Widocznie miała PMS. Pocieszał fakt, że punkty leciały na łeb, na szyję również w innych domach. W każdym razie postanowiła, że będzie się od teraz trzymać jak najdalej od nauczycielki. Wzięła sobie wszystko co było jej potrzebne do sadzenia i uciekła z tym na drugi koniec cieplarni.
Oczywiście, że go zignorowała. Kto by zwracał uwagę na takiego dzieciaka? Ona na pewno nie. Zwłaszcza, że to ONA dostała trudniejsze zadanie i miała prawo wykonać je źle. Śnieżna bawełna to nie byle co. Każdemu, komu igły przywarły do ręki, współczuję, bo ból, musiał być niesamowity, a usuwanie ich wcale nie jest takie łatwe i przyjemne Zabrała się za drugie zadanie. Wzięła doniczkę, wsypała ziemię, wsadziła nasiona śliwek przesypała ziemią, podlała. Coś jednak było nie tak. Mała Alice wpatrywała się jak ‘nasiona’ wyżerają ziemie. Zdezorientowana spojrzała na miejsce, w którym były nasiona i jak zobaczyła truciznę, szlak ją jasny trafił. Ktoś jej dzisiaj podpadł, więc oczywistym było, że to właśnie pana @Aleksander Cortez podejrzewała o zamach stanu. Wysypała ziemię i wykonała zadanie ponownie. Nie jest taka głupia, by pozostawiać w ziemi truciznę, przecież ktoś może z niej skorzystać i co wtedy? Roślina umrze. To, że dla człowieka trucizna była niegroźna, nie oznacza, że roślina nie ucierpi przy kontakcie.
Kostka: 5
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Praca z nasionkami? Jasne, czemu nie! Koniec z uciekającymi śliwkami, czy kolczastą bawełną. Teraz w końcu wszyscy mogli odpocząć i zająć się grzebaniem w ziemi. Leośkowi wcześniej poszło już nieźle, więc teraz entuzjastycznie podszedł do zadania. Wszystko szło jak z płatka - chociaż trochę znudziło mu się babranie z tymi nasionkami. Co więcej, po jakimś czasie zorientował się, że na samym środku doniczki wypaliła się tak jakby... Dziura? Ziemia magicznie zniknęła, jakby dodał trochę wyżerającego eliksiru lub czegoś w tym stylu. Vin-Eurico rozejrzał się czujnie, po czym nabrał garść ziemi i zasypał nią dziurę, tak by nie pozostał po niej najmniejszy ślad. Następnie radośnie powrócił do zadania, udając że nic się nie wydarzyło. Zerkał przy tym na innych, którzy jakoś sobie radzili. Był również całkiem dumny, bo jak na razie Gryfoni wypadali chyba całkiem nieźle.
Coś dzieciakom nie za bardzo szły dzisiejsze zajęcia. Prawdopodobnie za bardzo przeceniła ich możliwość, bo o ile ze śliwkami radzili sobie całkiem dobrze (chociaż wciąż nie mogła wybaczyć im tego swetra!), to biała bawełna przerosła ich niemal całkowicie. Uznała jednak, że skoro już ją wprowadziła, będzie musiała trochę o niej uczniom opowiedzieć. Na przyszłość, wszak to bardzo przydatna roślina. Teraz patrzyła z powątpieniem na sadzenie roślin. Jak zdążyła zauważyć, niektórzy tak majstrowali przy nasionach, że zamiast łagodnej łodyżki, pojawiały się dzikie pnącza, które atakowały najbliżej stojącą osobę. Westchnęła i już chciała interweniować, gdy zauważyła, że młodzież sama potrafi sobie poradzić. Pokiwała z uznaniem głową. Wiele osób patrzyło z niedowierzaniem w doniczkę, jakby pojawiło się w niej coś całkowicie nie na miejscu, ale profesor nie wnikała, co to jest, dopóki zadanie było wykonywane poprawnie. Jedynie jeden uczeń zdenerwował ją do tego stopnia, że wlepiła mu szlaban – Xavier Whitegod, który nie dość, że poplamił jej sweter, to jeszcze nie wiedział nawet, gdzie są doniczki. Wskazała mu co prawda, gdzie ma tego szukać, ale szlabanu nie darowała. Chłopak mógł mieć jedynie nadzieję, że do tego czasu humor jej się poprawi. – Dobrze, mam nadzieję, że wszyscy skończyli. Proszę po sobie posprzątać! Poza tym – dziękuję, lekcję uznaję za zakończoną – powiedziała, kiedy stwierdziła, że uczniowie wyglądają na zmęczonych i już nic nie robią. Potem się upewni, czy wszystko poszło dobrze. Musiała jeszcze sprawdzić, co z pokaleczonymi uczennicami. – Zapomniałabym! Osoby, które nie zaliczyły pierwszego zadania, mogą stawić się tutaj za dwa dni o tej samej godzinie, aby w mojej obecności spróbować jeszcze raz. Przypominam, że bez tego nie możecie iść na najbliższe eliksiry. Powtórzcie tym dwóm dziewczynom, które poszły do skrzydła. – Teraz mogła ich puścić z czystym sumieniem.
Podliczyłam punkty dla domów, kolejno za wykonanie zadań i obecność. Za niewykonanie polecenia odejmowałam punkty. Punkty do kuferków zaraz rozdam, osoby, którym zadanie nie poszło, jeżeli przyjdą po zajęciach, aby się poprawić, dostaną brakujący punkt, ale o tym będzie niżej. @Xavier Whitegod, zaraz napiszę post w gabinecie.
Wróciła do tej cieplarni we wskazanym terminie i czekała na uczniów. Początkowo chciała, by przyszli kiedykolwiek, ale jednak zbyt wiele osób miało problemy i bała się, że znowu skończy się z pociętymi palcami. Poświęciła ten czas, gdy mogłaby zajmować się innymi roślinami, aby zadbać o ich bezpieczeństwo. Znowu przygotowała salę i ustawiła roślinki. Każdemu, kto przychodził, powtarzała, co powinien zrobić, aby tym razem mu wyszło. Miała nadzieję, że nie będzie już nikogo, komu by to nie wyszło.
Zajmujecie się tym samym co na lekcji. Nie ma negatywnych kostek, więc do dzieła! (:
1 – Tak szybko uporałeś się ze swoim zadaniem, że profesor pozwoliła ci wycisnąć trochę dodatkowego z soku z kolejnych śliwek i zachować dla siebie. 2 – Może to nie jest szczyt twoich możliwości, ale wyciśniętego soku wystarczy na dwa eliksiry. 3 – Albo masz rękę do roślin, albo niebywałe szczęście. Nie miałeś najmniejszego problemu z wyciśnięciem soku ze śliwek. Poszło ci tak dobrze, że uzbierałeś cały flakon dla profesor, a także próbówkę dla siebie. Tak, dostałeś pozwolenie na jej zachowanie. Przyda się do eliksiru lewitacji. 4 – Początkowo szło ci dobrze, z dwóch śliwek wydobyłeś tyle soku, ile się dało, ale kolejne dwie po prostu… zwiały. Jak się potem zorientowały, uderzyły w osobę, która napisała post nad tobą. Ups. Na szczęście, nauczony doświadczeniem, kolejne dwie zabrałeś ze stanowiska obok. 5 – Tak szybko uporałeś się ze swoim zadaniem, że profesor pozwoliła ci wycisnąć trochę dodatkowego z soku z kolejnych śliwek i zachować dla siebie aż dwie próbówki. 6 – Tak szybko uporałeś się ze swoim zadaniem, że profesor pozwoliła ci wycisnąć trochę dodatkowego z soku z kolejnych śliwek i zachować dla siebie aż dwie próbówki.
Bawełna:
1 – Wciąż nie radzisz sobie ze śnieżną bawełną, dlatego profesor, mimo świadomości twoich zdolności, każe ci zmienić stanowisko i zająć się jedną ze samosterowalnych śliwek (rzuć kostkami na śliwki). 2 – Prawie ci się udało! Może twój kwiat nie był w stanie idealnym, ale profesor stwierdziła, że i tak przyda się do eliksirów. Za to zdobyłeś kilka kolców do podłużnego pudełeczka, które również są wykorzystywane przy ważeniu eliksirów. Możesz zabrać je ze sobą. 3 – Poszło ci naprawdę nieźle! Chociaż profesor niewiele ci pomogła, sam doszedłeś do tego, jak ułagodzić roślinę, żeby wydobyć nienaruszony kwiat. Przy okazji zdobyłeś kilkanaście kropel do próbówki, które profesor pozwala ci zachować. 4 – Ups. Profesor pokładała w tobie olbrzymie nadzieje, a ty tak się spieszyłeś, że poszarpałeś cały kwiat! Profesor jednak cierpliwie wyjaśniła ci po raz kolejny, jak to zrobić i przy kolejnej próbie ci się udało. 5 – Twoim zadaniem było wydostanie nienaruszonego kwiatu spod kolców, niestety nie byłeś zbyt uważny i o ile twoje palce w rękawiczkach ocalały, tak udało ci się wydobyć jedynie dwa, poszarpane płatki. Jednak się nie poddawałeś i szybko zmieniłeś stanowisko. Przy drugiej próbie poszło ci bardzo dobrze. 6 – Poszło ci naprawdę nieźle! Chociaż profesor niewiele ci pomogła, sam doszedłeś do tego, jak ułagodzić roślinę, żeby wydobyć nienaruszony kwiat. Przy okazji zdobyłeś kilkanaście kropel do próbówki, które profesor pozwala ci zachować.
Lekcja eliksirów zacznie się albo w środę 18 stycznia, albo w czwartek 19 stycznia. Do tego czasu musicie napisać tutaj minimum dwa posty.
Oczywiście, że przyszła ponownie na zajęcia. Miała okazję poćwiczyć obeznanie ze śnieżną bawełną. To nie jest proste wyciągnąć tak delikatny kwiat, z tak nieprzyjaznego środowiska. Kolce wbijające się w dłoń, nie są wcale przyjemnym uczuciem, a wyciąganie ich jest chyba dwa razy bardziej bolesne. Właśnie dlatego panna Manen stała w największym skupieniu, nad stanowiskiem. Nie chciała uszkodzić kwiatu, jest taki piękny, że aż szkoda było. Jednak nie dane jej było wykonać to zadanie poprawnie. Jednak nie miała zamiaru rezygnować, nie miała zamiaru się poddawać! Wzięła głęboki wdech. Nie wolno się poddawać. Skoro pragnie zostać zielarzem, musi być przygotowana do ciężkiej pracy. Rośliny nie zawsze chcą kooperować, a co najgorsze, niektóre nawet zagrażają życiu. Musi ćwiczyć, by w przyszłości nie żałować podjętych decyzji, czy działań. Postanowiła zmienić stanowisko i spróbować po raz kolejny
Kostka: 5 (BawełnaXD)
Ostatnio zmieniony przez Alice Månen-Findabair dnia Pią 13 Sty - 19:48, w całości zmieniany 1 raz