C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
#1 plansza - 1:1 #2 plansza - emocje: start pole: 3, kostka: 1 #2 plansza - wiedza: wypisz wszystkie wyrzucone dotąd kostki (nie musisz linkować) Modyfikator: nie Suma kostek:
Wkurwił się nieco, bo ta różowa wizja nie była ani trochę przyjemna. Trudno, show must go on, eliksir must be warzon on. Wziął się więc dalej do roboty, ale miał dziwne przeczucie, że coś się pierdoli. Nie bacząc na BHP zanurzył więc palucha w miksturze i wsadził go sobie do mordy. Aż wykręciło go od ilości cukru jaką poczuł. To było niedobre i wiedział, że musi jakoś to naprawić. Zabrał się więc za naprawę błędu, dodając nieco składników, które wydawały mu się być w tej sytuacji odpowiednie. Już zjebę dostał, więc liczył na kolejną, ale okazało się, że gdy Casey kazał wypróbować mu eliksir na własnym nadgarstku, ten zadziałał zajebiście, za co Max dostał jeszcze piątaka dla Slytherinu. To rozumiał. W sensie sukces, oczywiście.
#1 plansza - wybrany rząd: sstrona prawa, 4 #2 plansza - emocje:4 - pole 6 #3 plansza - wiedza:2 - pole 8 Modyfikator: nie/tak (+1) – tylko w poście, w którym dodajesz modyfikator Suma kostek:
Rozejrzał się półprzytomnie, starając się skupić spojrzenie na czymkolwiek by może, jakimś cudem, odepchnąć w głowie nieuchronnie zbliżającą się migrenę, bo pewien był, że jak mu na zajęciach O'Malleya zacznie tryskać z uszu krew, to ten mu zastosuje korki i każe dalej mieszać w kotle, więc wolał uniknąć mdlenia. Widząc, jak inni zabierają się za swoje kociołki to i on się nad swoim pochylił. Przygotował skrupulatnie napar z tykwobulwy, oczyścił owoce dzikiej róży, wycisnął zaklęciem sok z granatu dokładnie tak, jak uczył go tego Solberg, ale stał nad tym kociołkiem i stał i mimo, że patrzył intensywnie w jego zawartość, to absolutnie nic się tam nie działo. Owoce dzikiej róży wypłynęły nieśmiało na powierzchnię, zaraz potem dostrzegł smętny ściek z soku z granatu. Powinien być mądrzejszy i nie pochylać się aż tak głęboko nad tym kotłem, bo kiedy sok z bulwy wyprysnął mu w twarz, nie uniknął skosztowania jego obleśnej goryczy. Jęknął zrezygnowany, wzdychając ciężko, mogli przynajmniej warzyć wywar żywej śmierci, to by jego cierpienie się w końcu ukróciło taką szczęśliwą, przypadkową konsumpcją, ale nie! Przetarł twarz roboczą ścierką, pozbywając się resztek produktu. Obserwował, co się dzieje z jego eliksirem, kiedy O'Malley przyszedł psuć mu atmosferę i nastrój jeszcze bardziej. Podniósł na niego zaczerwienione oczy jakby już w oczekiwaniu na jakieś nieprzyjemne komentarze i wcale się nie zdziwił, bo kiedy ten go zaprosił do gabinetu po zajęciach, Swansea musiał użyć swojej arty pułapki: - Niestety nie mogę, po zajęciach idę do szpitalnego. - oznajmił ze spokojem, przegapiając to, że jakieś resztki pyłu wpadły mu do kociołka. Jak na zawołanie jego eliksir zaczął prezentować się po prostu bajecznie, wprawiając w osłupienie pewnie nawet trolle w zakazanym lesie. Wpatrywał się w kociołek z zachwytem, szturchając stojącego obok @Maximilian Felix Solberg by mu pokazać swoje zajebiste dzieło, kiedy w końcu sie ocknął i okazało się, że to jedynie halucynacja...
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
#1 plansza - wybrany rząd: 2 (pole początkowe) + 5 META #2 plansza - emocje: 4 (pole początkowe) + 5 META #3 plansza - wiedza: 4>2 (pole początkowe) + 6 -> pole 8 Modyfikator: nie Suma kostek: 5+5+
Nie miał zielonego pojęcia, o czym mówił profesor. Jakieś psychologiczne fiziu miziu, dużo trudnych słów, jak gdyby jego brak talentu do eliksirów był niewystarczającym problemem. Wystarczyło, że chłopak odpłynął myślami na pół minuty, żeby po ocknięciu przekonać się, że zupełnie stracił wątek. Super, a przecież lekcja nawet się nie zaczęła. Miał ochotę rozpłakać się z bezsilności – jak on miał uwarzyć eliksir, którego receptury nie znał, a zastosowania nie rozumiał? Z szeroko otwartymi oczami obserwował wymianę zdań między Jamiem a nauczycielem, podziwiając w duchu odwagę Ślizgona. Sam także nie był fanem metod pedagogicznych nowego profesora, był jednak zbyt przerażony i onieśmielony, by wydusić z siebie choć jedno słowo na ten temat. Westchnął i skupił uwagę (czy może raczej jej resztki) na własnym kociołku. - Czas na wielką improwizację. Coś tam niby bulgotało, ale wywar nie przybrał póki co żadnego koloru. Wspaniale. Nie wiedząc co robić, Terry zamieszał bezmyślnie chochlą, uznając, że zwykłe mieszanie nie może miksturze zaszkodzić… prawda? Mylił się. Wrzucone dotychczas składniki wypłynęły na powierzchnie, a gdy przerażony chłopak spróbował „utopić” je z powrotem pod wodą, gęsta breja buchnęła mu prosto do ust, oblepiając przy okazji włosy i większą część ubrania. - Fuuuj. – jęknął, po czym wyciągnął różdżkę, by pozbyć się śmierdzącego syfu, ale nie zdążył nawet rzucić zaklęcia, bo kociołek stojącej obok Val także postanowił go opluć. Nieszczęścia najwidoczniej chodzą parami. Pomimo naprawdę fatalnego humoru uśmiechnął się pocieszająco do Puchonki. - Daj spokój, nie musisz, nic się nie stało. Im dalej w las, tym trudniej było mu udawać, że ma jakiekolwiek pojęcie o tym, co dzieje się z jego eliksirem. Wrzucał składniki praktycznie na chybił trafił, starając się podpatrzeć tych bardziej uzdolnionych uczniów, a gdy nauczyciel przykazał mu przetestować gotującą się miksturę, Terry niemal zemdlał ze strachu. Zatruje się. Albo poparzy. W każdym razie czeka go wizyta w skrzydle szpitalnym. Drżącą ręką nabrał trochę mazi na chochlę i rozsmarował płyn na niewielkim obszarze skóry, w okolicy lewego nadgarstka. Z początku – ku zaskoczeniu samego Puchona – eliksir zaczął działać, przybierając intensywnie różową barwę. - O rany Val popatrz, dział….ałć. – miejsce, na które nałożył eliksir pokrywały teraz paskudnie wyglądające bąble. – Ja pierdole. – syknął, kiedy uczulenie objęło tym większy obszar dłoni. Skóra szczypała jak diabli, ale Terry nie śmiał pisnąć słówkiem w kierunku nauczyciela. Już sobie wyobrażał ten prześmiewczy ton w jego głosie, kiedy nakazywał mu przestać użalać się nad sobą. Zacisnął zęby i kontynuował warzenie, z każdą minutą coraz mniej szczęśliwy, że w ogóle pojawił się na zajęciach. Jak do tej pory nałykał się jakiegoś świństwa, umorusał się od stóp do głów sokiem buraczanym, szaty miał praktycznie do wyrzucenia, a lewą dłoń pokrywała paskudna wysypka. Już miał rzucić tym wszystkim w cholerę, kiedy jego mikstura zamigotała i… - O cie chuj. – wymsknęło mu się, kiedy eliksir z paskudnie wyglądającego wywaru nagle zmienił się w niemal idealną miksturę. Jak to się stało? Terry nie miał pojęcia, ale nie zamierzał narzekać.
#1 plansza - wybrany rząd: k6=4; start z pola 2 (rząd środkowy) #2 plansza - emocje: k6=6; start z pola 4 #3 plansza - wiedza: k6=3; start z pola 1 (miotły) -> 4 + 6 Modyfikator: nie Suma kostek: -
Dobrze, że zdążyła odstawić wszystkie narzędzia na bok, bo gdy @Casey O'Malley stanął przy jej stanowisku, wypluwając z ust słowo "Gryfonka", jakby miało być oblegą. Cóż, w jego słowniku pewnie leżało gdzieś w podobnych kategoriach. Nie sądziła, żeby jej napicie się soku było jakimś karygodnym przewinieniem, ale najwyraźniej skosztowała towaru ekskluzywnego i deficytowego. Usłyszawszy, że ma napisać pracę pisemną na temat technik produkcji soku z granatu prawie parsknęła śmiechem, bo temat wydawał jej się na tyle absurdalny, że równie dobrze mógł być podpuchą, lecz spojrzenie, które jej posłał, kazało jej twierdzić, że był całkowicie poważny. Zamrugała gwałtowniej, przyswajając do swojego umysłu tę informację, po czym odparła: - Dobrze, profesorze, przepraszam - jak przystało na grzeczną, skruszoną studentkę. W międzyczasie późniejszego warzenia, dziewczyna siedząca nieopodal (@Jenna Hastings) zacięła się przy krojeniu któregoś ze składników. Kto wie, może z nią nauczyciel również pogrywał, podmuchami powietrza porywając jej składniki z tacy? - Pokaż - poleciła jej szybko, widząc gromadzącą się na dłoni krew. - Vulnus alere - rzuciła zaklęcie, by zasklepić jej szybko to niewielkie skaleczenie. - Jak nowy! - stwierdziła, oglądając jej palec, po czym uśmiechnęła się do Krukonki ciepło i wróciła do swojej pracy.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
#1 plansza - wybrany rząd:3, drugie pole-> meta #2 plansza - emocje:6, start -> meta #3 plansza - wiedza:1, trzecie pole -> czwarte pole -> drugie pole, 1, drugie pole -> trzecie pole Modyfikator: nie Suma kostek:
Val mieszała nerwowo zawartość kociołka, wyglądając przy tym jak siedem nieszczęść. Uwaga rzucona przez profesora wcale nie pomogła jej w skupieniu. Pomyślała sobie, że chyba go jednak nie polubi, ale nie są tu przecież po ty, by się wzajemnie kochać. Miała się tu czegoś nauczyć, ale z drugiej strony nauczyciel nie zrobił absolutnie nic, co pomogłoby jej czy Terry’emu w uwarzeniu mikstury. Obserwowała poczynania Andersona, który radził sobie póki co równie wspaniale, co ona. No cóż, przynajmniej nie wyglądał, jakby wylał morze łez, ale jego dłoń z kolei pokryta była bąblami. Wyglądało to tak, jakby bardzo bolało. - Terry, Chryste. Nie martw się, już ci pomagam – rzuciła w odpowiedzi i niewiele myśląc, wyciągnęła różdżkę. Fringere powinno załagodzić ból, ale ranę na pewno trzeba będzie też dokładnie przemyć i obandażować. To, że jej przyjaciel mógł protestować absolutnie jej nie obchodziło, jakieś głupie eliksiry i ewentualność utraty kilku punktów z powodu kaprysów tego psychopaty nie były dla niej istotne. Nie po to uczyła się leczenia, by przejść obok cierpienia zupełnie obojętnie. - Lepiej? – spytała po chwili, chowając różdżkę za pazuchę. Spojrzała potem ze strachem w zawartość swojego kociołka. Nie wyglądało to zbyt dobrze, ale może uda się to jeszcze uratować. Wydawało jej się, że to czas jest w tej chwili jej największym wrogiem. Robiła co mogła, aby wywar z tykwobulwy się udał, ale to był próżny trud. Przez chwilę się zastanowiła i… ej, przecież. Dodała ich za mało! Zaczęła więc ostrożnie je kroić, ale alchemiczne ingrediencje nie dawały za wygraną. Znowu cały sok prysnął jej w oczy, a łzy zaczęły przesłaniać widok na świat. Otarła je wierzchem dłoni i dopiero teraz zauważyła, że całe ręce miały kolor dorodnych buraków. Odruchowo je powąchała i prawie zwymiotowała. Na Merlina, co za smród.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
#1 plansza - wybrany rząd: sstrona prawa, 4 meta #2 plansza - emocje:4 - pole 6 -> 5 meta #3 plansza - wiedza:2 - pole 8 -> 6 meta Modyfikator: nie Suma kostek: 4+4+5+2+6 = 21
Ostatecznie podołał temu niesamowitemu wyzwaniu jakim było przygotowanie wczesnoszkolnego eliksiru. Niby człowiek od tylu lat miesza w tym motle, a patrząc na to, jak idzie studentom na tej lekcji miał wrażenie, że większość z nich miałaby problem z zagotowaniem wody. Przeszło mu przez myśl, że taki debilizm i beztalencie wśród studentów nie może być przypadkiem, więc może to jednak z kadrą jest coś nietak skoro absolutnie najprostrze rzeczy nikomu nie wychodzą, ale już dawno stracił resztki szacunku i nadziei względem tej placówki, którą zresztą szczęśliwie niedługo kończcył. Gdyby ktoś go pytał o zdanie, to by dwa razy polecił Traustnitz zanim komukolwiek powiedziałby chociażby o istnieniu Hogwartu. Uprzątnął okolice swojego stanowiska, żeby nie dawać spietemu O'malleyowi więcej powodów do bycia spiętym i szukania dziury w dupie, po czym czekał na ocenę jego żałosnej mikstury i wytęskniony koniec tej patologicznej lekcji. Posmak soku z tykwobulwy wciąż krążył mu po jamie ustnej i marzył o pójściu do kuchni po jakieś słodkie kakao, żeby je zabić.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Praca szła mu jako tako. Wciąż widział świat na różowo i powoli zaczynało go to wkurwiać nie na żarty. Tak się przecież nie dało ani pracować, ani żyć! Miał ochotę przepłukać sobie oczy czymś bardzo silnie leczącym klątwy, ale nie był pewien, czy w ten sposób nie zabiłby sobie wzroku. A wciąż wolał widzieć na różowo, niż nie widzieć wcale, więc gdy Casey dał mu aprobatę na dalszą pracę, Max wziął się i spiął, żeby mieć to z głowy i nie myśleć więcej, czy da radę w tych warunkach cokolwiek zrobić. Eliksir skończył raz dwa, choć tuż przed tym, jak miał przelać go do fiolek, wpadł mu do kociołka jakiś pierdolony pyłek. Wkurwił się nieco, ale widząc, że nie ma to wpływu ani na działanie wywaru, ani na nic innego, zakorkował naczynka i postawił je na swoim stanowisku pracy, powoli sprzątając po sobie. Perfekcja w każdym stylu, jak to zawsze, gdy znajdował się w pobliżu eliksirów.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
#1 plansza - wybrany rząd: [start z pola 3] 6 #2 plansza - emocje: [start z pola 2] 3 (+5 dla Hufflepuffu!) #3 plansza - czas: Modyfikator: - Suma kostek: -
- Anna Brandon, panie profesorze - odpowiedziała, dbając o pełne klasy opanowanie głosu i dostojeństwo spojrzenia, choć w istocie jej serce zabiło radośnie na tę subtelną pochwałę. Miała ochotę dodać "prefektka Hufflepuffu", ale byłoby to pozbawione smaku i wyczucia, więc dała sobie spokój. Podziękowała ładnie za odpowiedź i nie zaburzając dłużej toku lekcji zabrała się za swoją pracę. Od początku działy się dziwne rzeczy, bo kociołek buchnął lepkim obłoczkiem pachnącym dziką różą. Puchonka musiała się doprowadzić do porządku, bo przecież nie mogła się lepić przez całe lekcje. Ale zapach był nawet przyjemny i wcale jej nie przeszkadzał. Na szczęście mimo problemów z oparami jej eliksir miał perfekcyjną barwę, czego nie omieszkał dostrzec nawet sam @Casey O'Malley! Panienka Brandon wprost brylowała na tych zajęciach i nie mogła powstrzymać od myśli, że wreszcie należycie doceniono zarówno jej umiejętności, jak i starania.
Estelle Welland
Rok Nauki : VI
Wiek : 17
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 160
C. szczególne : za wszelką cenę unika kontaktu wzrokowego (!); bardzo delikatne piegi, łagodne rysy twarzy
#1 plansza - wybrany rząd: prawo, 5 -> meta #2 plansza - emocje: 5, 1 -> pole 3 #3 plansza - wiedza: 11, 5 -> meta Modyfikator: nie Suma kostek: -
Powiedzmy, że zrozumiała. Nawet jeżeli wzdrygnęła się na słowa, że powinna się skupić na tym, co mówi do niej O'Malley i do końca części wykładowej siedziała prosto, ze wzrokiem skupionym na nauczycielu, a dłonie miała złożone na udach. Słuchała. Uważnie. Nawet jeżeli odczuwała silną potrzebę złapania za pióro i notowania kolejnych rzeczy, to przecież te będą dalej dostępne na tablicy, prawda? Nawet odpowiedzi dla Anny nie zanotowała. Siedziała w ciszy, wysłuchiwała. Odnotowywała w głowie. To będzie intensywny czas na zajęciach, a ona była nadal zaskakująco zbyt pozytywnie do tego wszystkiego nastawiona. Ale przynajmniej przejście do pracy nie było aż tak problematycznie, a przynajmniej w to chciała wierzyć. Bo przecież była całkowicie skupiona, a opary dzikiej róży, które się na niej znalazły, wcale nie przeszkadzały jej w dalszej pracy. Chociaż miała ochotę już pójść pod prysznic, albo chociaż rzucić na siebie zaklęcie czyszczące, to odpuściła. Brnęła dalej, co zdecydowanie musiało wpłynąć na jakość tego, co robiła. Bo barwa wydawała się być idealna, co prawie wywołało nienaturalnie szeroki dla niej uśmiech; wychodziło, tak? Było dobrze, nawet jeżeli słodki zapach zaczął ją skręcać. Zastanawiała się, czy to była kwestia tego, że sama pachniała słodziutko jak landrynka, czy raczej faktycznie przedobrzyła. Najwyraźniej musiała się uspokoić i wziąć emocję pod kontrolę, bo przecież jej by to na dłuższą metę na dobre nie wyszło. Najwięcej czasu to udało jej się oszczędzić chyba na składnikach, gdzie nawet udało się trochę przyoszczędzić na tym, co było do przygotowania. Zostało ich, nie dużo, ale zawsze coś! A mówią, że to zielarstwo wcale nie takie przydatne...
#1 plansza - wybrany rząd: [start z pola 3] 6 #2 plansza - emocje: [start z pola 2] 3 (+5 dla Hufflepuffu!), ląduje na polu nr 5 i wybiera efekt z pola 4 (znów +5 dla Hufflepuffu), w drugim ruchu kostka 2 #3 plansza - czas:6, wymieszanie eliksirów z DeeDee ale nie wpływa to na wynik Ani Modyfikator: - Suma kostek: 6+3+2+6=17
Wyglądało na to, że Aneczka robiła dzisiaj wszystko perfekcyjnie, bo kiedy nauczyciel polecił jej przetestować działanie mikstury na nadgarstku, okazało się, że działała idealnie. Może i panienka Brandon była wręcz nudna w swej podręcznikowej poprawności, ale przecież o to chodziło na lekcjach, prawda? A poza tym zyskiwała dowód, że życzliwe serce i czysty, wolny od nieprawości umysł mają przełożenie również na eliksiry. A to dowodziło jednoznacznie wielkości jej szlachetnego pochodzenia. Po małym wypadku z DeeDee na szczęście nic złego się nie stało, a wręcz, jak Ania zauważyła, poprawił się kolor w kociołku krukonki. I bardzo dobrze, prefekci powinni się wspierać! Zwłaszcza tak godni swej odznaki jak one dwie. I nic nie zakłóciło czystej perfekcji, nawet tajemniczy pył, który dostał się niecnie do jej mikstury. Eliksir i tak był wzorowy. Tylko te jednorożce wokół mogły wzbudzić w Aneczce pewne wątpliwości.
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
#1 plansza - wybrany rząd: 2 (pole początkowe) + 5 META #2 plansza - emocje: 4 (pole początkowe) + 5 META #3 plansza - wiedza: 4>2 (pole początkowe) + 6 (pole 8) + 5 META Modyfikator: nie Suma kostek: 5+5+5 = 15
- Dziękuję... - wykrztusił z siebie, posyłając dziewczynie pełen wdzięczności uśmiech. Co on by zrobił bez niej na tym beznadziejnym przedmiocie? Po raz kolejny docenił towarzystwo choć jednej przyjaznej mu osóbki, z którą mógł dzielić niedole znienawidzonych zajęć. Sama myśl o eliksirach przyprawiała chłopaka o ból głowy, nie mówiąc nawet o ich przygotowywaniu. Nie pomagała też onieśmielająca aura, którą rozsiewał wokół siebie nauczyciel, dokładając stresu i tak znajdującemu się na skraju załamania Puchonowi.
Byle do końca zajęć.
Jak się okazało, wszystko jakby sprzysięgło się przeciwko niemu. Wywar, który jeszcze przed chwilą wyglądał na przyrządzony poprawnie, nagle zmienił kolor, jakby za sprawą zaklęcia. A przecież zaklęcia nie działy w ten sposób na eliksiry, prawda? Czyżby mu się przywidziało? Zrezygnowany i rozczarowany sięgnął po podręcznik, bo bez jego pomocy nie miał szans na uwarzenie czegokolwiek, co nie spowodowałoby zatrucia pokarmowego. Jeśli dostanie reprymendę od nauczyciela - trudno, prawda była taka, że nie pamiętał receptury i w tej chwili nic nie mógł na to poradzić. Przy pomocy książki udało mu się jakoś dobrnąć do końca, a jego mikstura wydawała się jako-tako przypominać produkt docelowy. Odstawił chochlę, schował rzeczy do torby i z wytęsknieniem począł wpatrywać się w drzwi prowadzące na korytarz. Właśnie zmarnował przynajmniej godzinę życia.
Estelle Welland
Rok Nauki : VI
Wiek : 17
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 160
C. szczególne : za wszelką cenę unika kontaktu wzrokowego (!); bardzo delikatne piegi, łagodne rysy twarzy
#1 plansza - wybrany rząd: prawo, 5 -> meta #2 plansza - emocje: 5, 1 -> pole 3 -> drugi rzut, pole 5 (efekt z pola 6) #3 plansza - wiedza: 11, 5 -> meta Modyfikator: nie Suma kostek: - Zyski: +10 dla domu, napar z tykwobulwy, owoce dzikiej róży, sok z granatu
Uspokojenie się w celu przygotowania eliksiru było zaskakująco dobrą techniką. Ciekawe; nie spodziewała się, ze właśnie taka strategia będzie działała najlepiej. Tak samo przecież działało to z roślinami, przynajmniej z tego, co sama zdążyła zauważyć. Te, kiedy mówiło się do nich delikatnie i ze spokojem, zdawały się oddawać energię i rosły lepiej, a właściwie nawet prężniej. A więc faktycznie to, jak się podchodziło do pewnych spraw względem emocjonalnym, miało swoje odbicie w efektach i zapewne nie miało to tylko wpływu na wynik eliksiru. Teraz, jak już się postarała, zdał się być... idealny. Perfekcyjny. Sama miała taka przecież być, prawda? Perfekcyjna. Może i lepiej, że udało jej się do wszystko przelać w eliksir. A teraz, dalej do pracy. Jeszcze tylko chwila i to zakończy.
Valerie Lloyd
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : blizna na łuku brwiowym; nosi kolorowe soczewki, najczęściej brązowe
#1 plansza - wybrany rząd:3, drugie pole-> meta #2 plansza - emocje:6, start -> meta #3 plansza - wiedza:1, trzecie pole -> czwarte pole -> drugie pole, 1, drugie pole -> trzecie pole, 6 -> dziewiąte pole i dorzut pomarańczowa czekoladowa żaba -> META Modyfikator: nie Suma kostek: 17
Jej sytuacja w tym momencie wyglądała beznadziejne. Jedyne pocieszenie stanowił fakt, że była w stanie pomóc Terry’emu i tylko z tego powodu nie czuła się tu jak wyjątkowo nędznie wyglądająca paprotka. Zamieszała niepewnie swój wywar, spojrzała do środka kociołka. Czknęła i nagle… dostała olśnienia. Znalazła sobie w odwagę, by dodać resztę składników, bo przecież przepis na eliksir miała wykuty na blachę. Postępowała ostrożnie i według instrukcji, nie robiąc już żadnych gwałtownych ruchów, choć przecież gonił ją czas. Stare przysłowie podpowiada jednak, żeby spieszyć się powoli. A zresztą, kilka pomyłek, które miała na koncie sprawiło, że wyglądała teraz jak obraz nędzy i rozpaczy. Po kilku chwilach westchnęła i spojrzała raz jeszcze na ciecz. Kolor się zgadzał, zapach wreszcie też. Nie zamierzała go pić, nie była przecież głupia. W ogóle okazało się, że coś jednak potrafiła uwarzyć, toteż poczuła w sercu coś na kształt dumy. Uśmiechnęła się do swoich myśli, do marzeń. I po raz pierwszy od dawna pomyślała, że może ma jeszcze jakieś szanse.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
#1 plansza - wybrany rząd: k6=4; start z pola 2 (rząd środkowy) #2 plansza - emocje: k6=6; start z pola 4 #3 plansza - wiedza: k6=3; start z pola 1 (miotły) -> 4 + 6 -> pole 10 + 4 = meta Modyfikator: nie Suma kostek: 23
Dalsza część zajęć przebiegła dla Kate bez większych zakłóceń. Pilnowała, by eliksir był na odpowiednim ogniu, pomieszała go tylekroć, ile było wymagane dla osiągnięcia najlepszych efektów... I finalnie chyba nie prezentował się najgorzej? Jej zdaniem był całkiem neonowy, jak na jej nieszczególnie wybitne umiejętności eliksirowarstwa. Może to ten sok z granatu dodał jej tyle animuszu, by tak przykozaczyć nad kociołkiem? Pluła sobie w brodę za ten lekkomyślny popis, bo na samą myśl o pisaniu referatu na temat wyciskaniu soku dostawała gęsiej skórki. Nawet nie była pewna, czy będzie w stanie znaleźć na ten temat wiarygodne informacje w bibliotece, bo co jak co, zasoby książkowe mieli zacne, ale czy pokrywały ów temat? Jej jedyną nadzieją wydawała się teraz Gwen Honeycott, która z pewnością będzie w stanie rozwiać jej wątpliwości i opowiedzieć co nieco o procesach produkcji soków z podobnych owoców. Będzie wystarczyło, że spisze sobie na spokojnie jej słowa, na tych cholernych trzech rolkach pergaminu, bardzo rozwlekłym pismem i w zdaniach okraszonych wieloma nieprzydatnymi nikomu i niczemu epitetami. Samego O'Malley'a chciałaby kilkoma obdarzyć, lecz milczała, skupiona na swoim stanowisku, by przypadkiem nikt i nic nie zaburzyło idealnej homeostazy kotłowej.
Casey O'Malley
Wiek : 31
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183
C. szczególne : gardłowy głos, zbielałe prawe oko, blizna po oparzeniu na prawej części twarzy, tatuaże na przedramionach, mniej widoczne - uwydatnione żyły i papierowa skóra - wszystko mniej rzucające się w oczy przez wili urok
Większość uczniów nie brała aktywnego udziału w zajęciach, niektórzy mieli dobre chęci, ale niewiele im wychodziło, chociaż nie można im odmówić, że przynajmniej widać było ich pracą. Jednak Casey oceniał nie samą pracę, ale efekty, mimo wszystko dostrzegł starania niektórych – @Kate Milburn, @Lockie I. Swansea, @Terry Anderson. Innym przydzielił indywidualne punkty za efekt końcowy ich działań. Tych było mniej, ale i tak zaskakująco dużo – w co profesor nie wierzył jeszcze na początku lekcji. Tutaj punkty przydzielał znacznie mniej chętnie – w tej grupie znalazło się kilka niepozornych puchonek, jak @Estelle Welland czy @Anna Brandon. Ta druga okazała się szczególnym objawieniem, chociaż zatrzymując się przed nią, potraktował ją tylko oceniającym spojrzeniem, które nie zdradzało jego myśli na ten temat. Estellę starał się ignorować, zważywszy na jej wili gen, który niezmiennie drażnił się z jego podobną naturą. Mniej imponującymi, ale równie zaskakującymi talentami byli Ślizgoni – @Maximilian Felix Solberg i @Jamie Norwood. Obaj równie aroganccy, ale przynajmniej mieli ku temu jakieś podstawy. @Gale O. Dear, chociaż poradził sobie ze wszystkimi zadaniami wyśmienicie, zrobił to w tak niewidzialny sposób, że Casey zupełnie zapomniał o jego obecności na lekcji.
Dla osób biorących udział w lekcji i chętnych. Wyślij w liście uzupełniony PONIŻSZY KOD.
Kod:
[b]Problem badawczy:[/b] Psychologia a alchemia [b]Hipoteza:[/b] Psychologia przeniesienia ma śladowy wpływ na czas i jakość wykonanego eliksiru [b]Składniki:[/b] opisz co wchodzi w skład eliksiru, razem ze sprzętem (fiolki, kociołek etc.) [b]Czas trwania:[/b] przepisz sumę oczek x2 – to twój czas warzenia eliksiru w minutach (jeśli nie brałeś udziału w lekcji rzuć 6x literą, gdzie A = 1, B = 2, C = 3 itd.) [b]Przebieg doświadczenia:[/b] opisz przebieg warzenia eliksiru – uwzględnij składniki, wydarzenia losowe, towarzyszące emocje, podejście do zajęć (jeśli nie brałeś udziału w lekcji, musisz improwizować) [b]Wnioski:[/b] opisz czy hipoteza Twoim zdaniem jest prawdziwa czy fałszywa
Temat lekcji, który Alexa wybrała, wydawał się może odrobinę zbyt wyzywający jak na jej nieśmiałą duszę, ale szczerze powiedziawszy Sanford absolutnie nie pomyślała o tym w ten sposób - dla niej eliksiry, które wybrała, były czymś absolutnie naturalnym, ściśle związanym z eliksirowarstwem leczniczym. Nauczycielka postanowiła powtórzyć z nimi eliksiry związane z układem rozrodczym i płodnością, ale postanowiła rozpocząć lekcje od zagadki, dlatego nie dała im wcześniej do zrozumienia, o czym będą rozmawiać. Tym sposobem, na jej biurku stanęły 4 fiolki, kolejno z: eliksirem menstruacyjnym, nopuerun, eliksirem ciążowym i eliksirem wczesnoporonnym. Każdy uczeń, który wchodził do sali, otrzymywał od nauczycielki kartkę i polecenie zapisania na niej nazw wszystkich czterech eliksirów. --------------------------------- MECHANIKA ETAPU 1 (zagadka)
1. Rzucamy 1 k100 – wynik oznacza, jak Ci poszło, wszystko opisane poniżej: 1-10 - Katastrofa! Nie rozpoznajesz ani jednego eliksiru i trudno nie odnieść wrażenia, że nie uważałeś na zajęciach przez ostatni rok. 11-20 - Wszystko Ci się pomieszało! Trudno powiedzieć, czy próbowałeś zgadywać, czy może przez własną nieuwagę zrobiłeś błąd. Jedno jest pewne: wypisałeś poprawnie wszystkie nazwy eliksirów, ale przypisałeś je do złych fiolek, wiec finalnie nie udało Ci się zgadnąć żadnej fiolki. 21-40 - Eliksiry nie są Twoją mocną stroną, ale robisz, co możesz i korzystasz z podstaw. Tym sposobem udaje Ci się zgadnąć 1 eliksir. 41-60 - może i nie jesteś mistrzem eliksirów, ale już co nieco potrafisz! Udało Ci się rozpoznać 2 eliksiry! 61-70- znasz dwa eliksiry, ale co z pozostałymi? Postanawiasz zgadywać, w końcu do odważnych świat należy. Rzuć kostką k6 - jeśli wypadnie 1-2 - nie udało Ci się zgadnąć dwóch pozostałych, 3-4 - zgadłeś jeden z pozostałych, 5-6 - zgadłeś oba. 71-80 - reprezentujesz naprawdę wysoki poziom i rozpoznajesz 3 eliksiry. Nie przejmuj się, ze nie rozpoznałeś 4, bo i tak popisałeś się na tle klasy! 81-90 - bez cienia wątpliwości zapisujesz 2 pierwsze eliksiry. Nie masz pojęcia, jaki jest 3 i 4, ale wykorzystujesz swój niebywały intelekt i wnioskując po dwóch pierwszych, domyślasz się tematu lekcji i zgadujesz, na całe szczęście całkowicie celnie. 91-100+ - praktycznie nie musisz się zastanawiać. Błyskawicznie, bez cienia zwątpienia zgadujesz wszystkie eliksiry i zapisujesz ich nazwy na kartce, oddając zagadkę jako jedna z pierwszych osób
W przypadku liczby eliksirów poniżej 4 zostawiam Wam dowolność w opisaniu, które zgadliście, ale sugeruje kierować się poziomem wiedzy postaci lub doświadczeniami.
Dodatkowe punkty +10 za specjalizację z eliksirów lub uzdrawiania +5 za każde 10 punktów w kuferku +5 za postać poniżej 3 miesięcy +10 za odrobienie pracy domowej +5 za obecność na lekcji eliksirów w roku szkolnym 2023/2024 +5 za obecność na lekcji uzdrawiania w roku szkolnym 2023/2024 +5 za udane ściąganie (rzut kostką literową - samogłoska to udana próba, max 2 próby) +5 za bycie studentem -5 za bycie uczniem przed sumami (do V klasy włącznie)
----------------------
By ułatwić zaznaczenie wszystkich ważnych rzeczy, możesz użyć kodu:
Kod:
<zgc>Widziadła:</zgc> <zgc>Liczba punktów z k100</zgc> [url=link]podaj[/url] <zgc>Ściąganie</zgc> [url=link]udane/nieudane[/url]/nie <zgc>Bonusy i straty:</zgc> <zgc>Finalna liczba punktów:</zgc> <zgc>Finalna liczba rozpoznanych eliksirów:</zgc>
---------------------- Czas na odpis: 26 maja do 20, spóźnienie dopuszczalne, ale oznacza ono utratę bonusów na kolejnym etapie
Prowadząca:@Adela Honeycott, wszelkie pytania na pv lub discorda @lotkakotka[/
Widziadła:tak, Liczba punktów z k10091, moc Ściąganie [url=link]udane/nieudane[/url]/nie Bonusy i straty:+5 za obecność na magii leczniczej, +5 za bycie studentem, +10 za pracę domową Finalna liczba punktów: 111 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4
Powiedzmy sobie szczerze - Adela Honeycott nie była mistrzynią eliksirów i nie miała ku temu żadnych predyspozycji, bo po pierwsze nie lubiła uczyć się teorii, a po drugie - uważność ewidentnie nie należała do jej cech charakteru. Mimo to na zajęcia dotarła w wyśmienitym humorze, z dziwnie rozwianą szatą. Była to rzecz jasna wina widziadeł, które chyba po raz pierwszy były całkiem sympatyczne, a nie uciążliwe, a nie niebezpieczne. Z tego wszystkiego, Adela podeszła do zagadki wstępnej wyjątkowo entuzjastycznie. Honeycottowie byli dość wolnościową i otwartą rodziną, więc Adela była wyedukowana w tym zakresie, nawet jeśli nie był on dla niej zbyt przydatny. Bez cienia problemu, mimo że z eliksirów była nogą, poradziła sobie z rozpoznaniem wszystkich 4 eliksirów, które natychmiast zapisała na karteczce i oddała nauczycielce.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Widziadła:J nie Liczba punktów z k10076 Ściąganie nie Bonusy i straty: +15 za kuferek, +5 za obecność na lekcji eliksirów, +5 za bycie studentem Finalna liczba punktów: 101 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4, wszystkie
Carly nie była zbyt poważna, a kiedy dowiedziała się, co ma być tematem dzisiejszej lekcji, aż uśmiechnęła się pod nosem. Nie bawiło ją to jak jedenastolatkę, ale była w tym nuta pieprznego komizmu, który w pełni jej odpowiadał. Poza tym, cóż, była to naprawdę użyteczna wiedza i właściwie każdy powinien z niej korzystać, chyba że chciał sobie życie marnować. Wystarczyło jej właściwie jedno spojrzenie na przygotowane fiolki, by nazwać wszystkie eliksiry, chociaż oczywiście musiała się im uważniej przyjrzeć, żeby mieć pewność, że nie zostały zmienione, pomylone albo cokolwiek podobnego. Wszystko jednak wskazywało, że miała przed sobą fiolki z eliksirem menstruacyjnym, nopuerun, eliksirem ciążowym i eliksirem wczesnoporonnym, które odpowiednio nazwała i opisała, nie mając z tym najmniejszych problemów. Oddała kartkę jako jedna z pierwszych, wyraźnie z tego zadowolona, niczym kot, który opił się śmietany, choć wcale nie było to dla niego aż tak dobre.
______________________
I come from where the wild
wild flowers grow
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Widziadła:NIE Liczba punktów z k10010 Ściąganie nie Bonusy i straty: +20 (dwie specjalizacje z eliksirów) + 105 (kuferek) +5 za bycie studentem.... Finalna liczba punktów: min. 130 nie liczę dalej xD Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: wszystkie
Solberg i Sanford nie najbardziej się lubili, ale prędzej podałby dłoń Callahanowi, niż ominął lekcję eliksirów. Do lochów z lochów daleko nie było, więc nie musiał nawet specjalnie szybciej się tam wybierać, a i tak przyszedł jako jeden z pierwszych. Przed nim usadowiły się dwie dziewczyny, które powitał szerokim uśmiechem, a choć je znał, to postanowił się do nich nie przysiadać. Był ciekaw, co takiego Sanford dla nich uszykowała, bo praca domowa, niewiele mu mówiła. Odpowiedzialny student, też mu coś. Jak żył, to nie widział takiego w Hogwarcie. No może poza Brandon, ale ta była z własnej planety. Patrząc na swoje zadanie, o mało co się nie popluł. Po pierwsze, bardzo dobrze znał te wywary z własnego doświadczenia, a po drugie wałkował je w szkole tyle razy, że byłby zdziwiony, jakby ktoś ich nie znał. Oszczędził sobie podejścia do biurka, tylko od razu zapisał na pergaminie nazwy odpowiadające zamkniętym w fiolkach eliksirom. Pismo chłopaka było krzywe i niechlujne, jak zawsze, ale nie widział potrzeby marnowania czasu na jakieś kaligrafie. Oddał pergamin i rozwalając się wygodniej na krześle czekał, czy w końcu zaczną coś warzyć, czy może lepiej żeby opuścił klasę i zajął się czymś pożytecznym.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Widziadła:nie Liczba punktów z k10054 Ściąganie nie Bonusy i straty: +10 za obecności, +10 za PD, +5 za kuferek, +5 za bycie studentem, Finalna liczba punktów: 84 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4
Wszedł do lochów z pewną ulgą, od jakiegoś czasu męczyła go jego własna skóra i przebywanie w chłodnym otoczeniu wpływało jakoś lepiej na jego komórki i pory. Dodreptawszy do salki eliksirów wszedł do środka, a widząc czołówkę prymusów szkoły prawie wywrócił oczami. - Siema, kujonico. - mruknął, mijając @Adela Honeycott, żeby się udać, automatycznie i całkiem odruchowo, w stronę @Maximilian Felix Solberg, który był jedynym i całkowitym wybawcą jego życia, jeśli chodziło o eliksiry. Jasne, Lockie chodził na zajęcia, ale wszystko czego się nauczył jeśli chodzi o ten przedmiot (a nie było tego wcale wiele) i tak nauczył go Solberg. Przyjął od nauczycielki kartkę i poszedł badać eliksiry. Starał się pamiętać z douczków jak się sprawdza eliksiry, ale jego rozpoznanie ich opierało się na zwyczajnym, pozbawionym ekscytacji wykuciu ich na pamięć. Wczesnoporonny i ciążowy rozpoznał od razu, choć nie zamierzał się przyznawać na głos skąd posiadał taką wiedzę. Przy noperunie i menstruacyjnym musiał się chwilę zastanowić, bo jeden mu wyglądał za jasno, a drugi zalatywał miętą, ale musiał brać poprawkę na to, że dziś nie do końca może ufać swoim zmysłom. Ostatecznie wypisał co wiedział i co zgadywał, po czym poszedł sobie klapnąć, bo coś go łupało już w pleckach.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Widziadła:NIE Liczba punktów z k10093 Ściąganie nie Bonusy i straty: +5 (za 11pkt z eliksirów) +10 (obecność na lekcjach z obu przedmiotów) -5 (za bycie uczniem przed SUMami) + 10 (zadanie domowe) Finalna liczba punktów: 113 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4
Hastingsówna nie na darmo ślęczała nad książkami od momentu, kiedy po zakupach z Maxem wróciła z nimi do domu. Tym bardziej, że porażka na pierwszej w życiu lekcji eliksirów brutalnie ściągnęła ją na ziemię. Na szczęście od tego roku uczęszczała na labmed i pomijając ostatnie niefortunne zdarzenie szło jej tam naprawdę nieźle. Mikstury, które przyszło jej identyfikować, były dobrane w sposób zaskakujący, ale Jenn w lot pojęła który jest który. Tym bardziej, że nopuerun miała w swoim kuferku od pierwszego miesiąca w szkole, kiedy znalazła go pod szkolnym zegarem. Nie potrzebowała go nigdy użyć i zastanawiała się czy był jeszcze zdatny do użycia, ale one chyba nie miały terminu ważności. Musiała zapytać o to Maxa. Napisała swoje typy na kartce i czekała na ciąg dalszy, usiłując złowić spojrzeniem wzrok @Maximilian Felix Solberg, licząc na jakikolwiek sygnał, że nie było między nimi aż tak źle przez tę nieszczęsną żelkę
Ostatnio zmieniony przez Jenna Hastings dnia Nie Maj 26 2024, 12:14, w całości zmieniany 2 razy
Widziadła:Nie Liczba punktów z k10075 Ściąganie nie Bonusy i straty: +5 student, +10 zadanie domowe, +5 obecność na lekcji uzdro Finalna liczba punktów: 95 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4
Kto jak kto, ale nawet jeśli Lily nie była orłem z eliksirów, to jako mężatka po prostu musiała pewne eliksiry znać. Zwłaszcza jako niezbyt szczęśliwa mężatka, która najpierw na dziecko liczyła, a potem się go szczerze obawiała. W końcu kiedy pierwsze motyle w brzuchu opadły, pan Blackwood przestał jej się jawić jako idealny materiał na ojca ćwierćwilątek. Eliksir menstruacyjny używała od lat, bo okres na początku przechodziła wyjątkowo źle, a pms nie wpływał dobrze na jej harpiowate zapędy, kiedy się denerwowała. Eliksir ciążowy towarzyszył jej na początku małżeństwa, nopuerun później. Z wczesnoporonnego nie korzystała nigdy, ale biorąc pod uwagę tematykę wcześniejszych, udało jej się wydedukować co znajdywało się w ostatniej fiolce. Zapisała na kartce wszystko co trzeba, a potem rozsiadła się wygodnie, czekając na to co jeszcze przygotowała dla nich nauczycielka.
Widziadła:nie Liczba punktów z k10025 Ściąganienie Bonusy i straty:Praca domowa +10, student +5, udział w lekcjach uzdrawiania i eliksirów +10 Finalna liczba punktów:50 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów:2
Pomimo wielu podejść nadal nie został miłośnikiem eliksirów, ale przynajmniej przestał nienawidzić ten przedmiot. No i nienajgorzej mu szło uzupełnianie luk w wiedzy, głównie dzięki pomocy Xan, to znaczy pani Gray i Ani Brandon, której na tym polu nie miał szans dorównać, ale też nie czuł potrzeby imponowania jej wiedzą z tego właśnie zakresu. Do sali wszedł razem ze swoją wybranką, trzymając ją za rękę, którą wyraźnym żalem musiał puścić, żeby odebrać kartkę od profesor Stanford, jednocześnie witając się z nią grzecznie, jak to on. Zadanie okazało się dla niego bardzo trudne, w końcu eliksiry był dla niego nowością, na swój sposób. Eliksir menstruacyjny rozpoznał, bo miał sporo kuzynek i młodszą siostrę, a no puerun znał, bo w jego wieku po prostu wypadało go znać, ale dwóch pozostałych nie dał rady zidentyfikować. Ale i tak był cały dumny z siebie, że aż tyle mu się udało. Zerknął na Aneczkę, jak jej poszło i tylko westchnął, kiedy zobaczył, że błyskawicznie wypisała cztery nazwy z miną, którą zinterpretował jako "to było banalne". No cóż, jeśli chodzi o pilność w nauce, przewyższała go o dwie ligi.
Widziadła:F, nie Liczba punktów z k1009 Ściąganie nie Bonusy i straty: +10 za PD, +5 za obecność na lekcji eliksirów, +5 za bycie studentką Finalna liczba punktów: 29 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 1
To nie był jej czas, zdecydowanie. Po rewelacjach z poddasza nie dawała się ponieść emocjom i nie szukała w nim winy, jeśli już to w sobie samej. Może dlatego po drodze na zajęcia zgarnęła nic nieświadomego @Ricky McGill, któremu oczywiście nic nie powiedziała. Uśmiechała się, dokazywała, częściowo się rozluźniła. W końcu mogło być zdecydowanie gorzej. Gdy weszli do klasy i zobaczyła Tima, momentalnie spoważniała. Nie żeby się już nie domyślił, ale jakieś pozory trzeba było zachować. Usiadła w ławce i spojrzała na stojące na niej buteleczki. Były niepodpisane i choć tak się złożyło, że w życiu wypiła już trzy z czterech z nich, udało jej się rozpoznać tylko jeden eliksir. Ten, którego spożycie najbardziej zapadło jej w pamięć, ten ciążowy. Twarz miała kamienną, ale nie mogła się powstrzymać i ukradkiem spojrzała na Ryszarda. Z jednej strony była już na takim etapie, że to wszystko było śmieszne, zaś z drugiej do końca życia zapamięta, jak bardzo najadła się strachu. Zapisała odpowiedź na karteczce, ignorując fakt, że trzy są nierozpoznane. Naprawdę, miała ostatnio większe problemy na głowie niż zdobywanie samych wybitnych podczas zajęć.
Drake Lilac
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 218 cm
C. szczególne : Bardzo wysoki i barczysty. Praktycznie cały czas nosi na palcu pierścień tojadowy - tak na wszelki wypadek.
Widziadła:nie Liczba punktów z k10017 Ściąganienie Bonusy i straty: +20 do wyniku z kufra, +5 za Studenciaka Finalna liczba punktów: 42 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 2
Wielkim Fanem Eliksirów nie był, ale nie można było zaprzeczyć faktowi że przedmiot nie dość że był pożyteczny, to jeszcze się przydawał w życiu. W końcu porównując ceny gotowych mikstur, a składników do ich przyrządzenia, to były to niebo a ziemia. Zdecydowanie lepiej było ogarniać pichcenie eliksirów samemu niż je kupować. Do klasy wszedł po cichutku w towarzystwie @Mulan Huang, którą temat lekcji zdecydowanie przyciągał. Zdawało mu się nawet że chyba kiedyś na Uzdrawianiu robiła prezentację na zbliżony temat. Już na dzień dobry dostali karteczki i odetchnął z ulgą dowiadując się że to nie wejściówka, a jedynie zgadywanka. Miał odgadnąć eliksiry, po które tak naprawdę nie miał okazji sięgnąć wcześniej. Udało mu się odgadnąć tylko nopuerun i ciążowy. Reszty już niestety nie. Spojrzał więc tylko na koleżankę. - Tobie jak poszło? - Może chociaż ona lepiej to ogarniała od niego.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Widziadła:nie Liczba punktów z k10099 Ściąganie nie Bonusy i straty: +10 (specjalizacja z eliksirów), +10 (za kuferek), +10 (praca domowa), +10 (obecność na obu przedmiotach) Finalna liczba punktów: 139 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4
Aneczka w przyszłym miesiącu miała pisać OWTEMy, trudno więc, żeby jako Puchonka z krwi i kości była nieprzygotowana. Miłość potrafiła jednak zawrócić niejednemu w głowie i z najlepszego ucznia zrobić głuptasa, dlatego zawsze istniało ryzyko, że pan Seaver i panienka Brandon zrobią z siebie parę osłów. Przyszli na zajęcia razem, trzymając się za rękę, zupełnie nie tając, że jest między nimi coś więcej. Do tego wszystkiego Ania w tej chwili świata poza Timem nie widziała, więc nie miała pojęcia, że została zmierzona spojrzeniem przez siostrę ukochanego. No ale lekcja się zaczęła, trzeba było wrócić na ziemię. Z eliksirów panna Brandon obryła się chyba najbardziej, dlatego po podaniu kartki przez nauczycielkę wpisała nazwy wszystkich mikstur właściwie na poczekaniu. Rozpoznawała kolory, pobłysk, konsystencję. Zajęło jej to krótką chwilkę, a potem skupiła się na tym, by nie zerkać na Tima, by nie posądzono jej o ściąganie.