Widziadła: nie Liczba punktów z k10024 Ściąganie1xudane Bonusy i straty: +10 (obecność na lekcjach) +5 (bycie studentem) +5 (ściąganie) +10 (praca domowa) Finalna liczba punktów: 54 :') Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 2
Teoretycznie im bliżej było zakończenia pierwszej klasy studiów, tym więcej i bardziej ochoczo powinna pracować, ale wymęczona towarzyskimi przebojami, publicznymi upokorzeniami, z nieco złamanym sercem i w obliczu nieustannie nękających ich wszystkich halucynacji nie miała za dużo motywacji do pracy. Szczególnie gdy chodziło o przedmioty, które nie leżały w ścisłym kręgu jej zainteresowań. Eliksiry nie były jej ulubioną dziedziną, ale zjawiała się na nich... Przeważnie. Na szczęście podjęcie tego kursu u Sanford nie było aż tak wymagające, jak u O'Malley'a, u którego zresztą spaliła swoją szansę na bycie lubianą przez niego studentką. Głupi sok z granatu. Rozpoznawanie eliksirów też niestety nie było jej mocną stroną. Stanęła razem z z resztą przy wskazanych przez nauczycielkę fiolkach, by zdać sobie sprawę, że... Rozpoznawała jeden z nich. Wyłącznie z autopsji była w stanie poznać nopuerun, bo reszty z nich nie miała okazji używać w życiu. Ściągnęła od @Adela Honeycott eliksir menstruacyjny, bo aż wstyd by było, aby go nie zapisała, lecz całej reszty nie umiała zidentyfikować.
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Widziadła:C - nie Liczba punktów z k10081 Ściąganie nie Bonusy i straty: +5 za bycie studentem, +5 za uczestnictwo w lekcji uzdrawiania Finalna liczba punktów: 91 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 4
Błogo nieświadomy tego, co zafundował (fizycznie i psychicznie) @Veronica H. Seaver i jak niewiele brakowało, by w jego coraz bardziej ochoczo dzielonym z nią życiu doszło do dramatycznej zmiany, dziarsko ruszył za dziewczyną na ani trochę mu niepotrzebną lekcję eliksirów, opowiadając po drodze jakieś farmazony i generalnie świetnie się bawiąc. W końcu to nie on spędził nerwowe chwile oczekiwania nad jednym z eliksirów, który teraz - co za zbieg okoliczności - znajdował się na biurku nauczycielki razem z kilkoma innymi. Gdy przyglądał się fiolkom i uświadamiał sobie co w nich jest, mimowolnie zerknął na Verkę i wymienili spojrzenia, które dla postronnego obserwatora z pewnością jasno wskazywały na to, że ta dwójka coś nabroiła. Jednocześnie rozbawiony tematem lekcji jak i może l e k k o zaniepokojony nagłym uświadomieniem sobie faktu, że zdarzyło im się nieco niefrasobliwie podejść do tematu nopuerunu, zapisał szybko wszystkie nazwy, bo to akurat nie stanowiło żadnego problemu. - Coś czuję że już wyczerpałem wszystkie zapasy intelektu na dzisiaj, urywamy się z reszty zajęć? - zaproponował Werce mimochodem, niesamowicie wyczerpany tym zadaniem, po czym zaczął jej malować na przedramieniu koślawą uśmiechniętą buźkę.
Danielle Carlton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Widziadła: nie Liczba punktów z k1008 Ściąganie nie Bonusy i straty: +10 (lekcje uzdro i eliksirów) +10 (praca domowa) Finalna liczba punktów: 28 Finalna liczba rozpoznanych eliksirów: 1
Eliksiry dopiero od tej klasy zaczęły ją w jakikolwiek sposób interesować. Wcześniej nie poświęcała zbyt wiele czasu na naukę tej sztuki - okej, inaczej, bo tę wersję ciężko przełknąć w kontekście DeeDee. Jak przykładna Krukonka siedziała w książkach i swoje przy kociołku również odstała, lecz dotychczas nie widziała w sztuce eliksirowarstwa niczego dla siebie. Postępowanie według instrukcji, by uwarzyć coś prostego i przydatnego było zdecydowanie umiejętnością, którą powinna posiadać. Umiała czytać przepisy, umiała zastosować się do reguł. Ba, akurat w tym była świetna! Niestety jednak, jak to w wielu dziedzinach bywa, to tym, którzy skorzy są do eksperymentowania, udaje się osiągnąć najlepsze efekty. DeeDee bała się wymyślać samodzielnie urozmaicenia do już istniejących mikstur. Czemuż miałoby to służyć? Nie znała się na tym, a poza tym bała się wychodzić poza narzucone podręcznikiem ramy. W tym roku jednak postawiła swoje pierwsze kroki w kwestii eksperymentowania i o dziwo osiągała całkiem sporo sukcesów. Do czasu. Dzisiejsza lekcja miała udowodnić jej, że nie powinna spoczywać na laurach i jednak od czasu do czasu wziąć się za cięższą naukę, jeśli faktycznie rozważałaby w przyszłości kontynuowanie eliksirów jako przedmiotu na studiach. Postawione przed nimi fiolki zawierały eliksiry, z którymi nie miała do tej pory w ogóle do czynienia. Rozpoznała wyłącznie nopureun ze względu na jego charakterystyczną nazwę i na tym skończyłby się jej popis.
W gruncie rzeczy Sanford była bardzo pozytywnie zaskoczona wynikiem tego mini konkursu - tak jak wiedzy o antykoncepcji można było oczekiwać od młodzieży w tym wieku, to jednak większość poradziła sobie także z innymi zagadnieniami, nawet jeśli część z nich wywracała oczami. Ale koniec z wygłupami i quizami. Przyszła pora na warzenie eliksirów - Alexa miała nadzieję, że wiedza uczniów wiąże się z umiejętnościami praktycznymi. Nie chcąc jednak okropnie się rozczarować, doszła do wniosku, że bezpieczniej będzie podzielić uczniów na grupy. --------------------------------- MECHANIKA ETAPU 2 (warzenie eliksiru)
Z racji tego, że nie wszystkie eliksiry przystają do Waszych punktów kuferkowych, to zdanie na maxa oznacza przyswojenie eliksiru. ---------------------- Waszym zadaniem jest wspólne uwarzenie eliksiru. Przed każdym postem rzucasz liczbą kostek odpowiednią do Twojej grupy i wybierasz najlepszą z nich. Osoby, które rozpoznały po 4 eliksiry, mogą dodać do każdego rzutu 1 oczko. Waszym zadaniem jest uzbieranie min. 18 punktów (żeby zdać), max 36 (żeby dostać najwyższą ocenę) przez całą grupę. Oczywiście, jedna osoba z teamu może napisać wiele postów (nawet wszystkie, ale to oznacza brak zaangażowania innych, więc proszę, żeby każdy napisał min. 1 post), jedynym warunkiem jest to, żeby nie były one jeden pod drugim. Jeśli to jest niejasne, proszę o kontakt na priv.
Osobna mechanika dla Maxa - działasz tak samo jak pozostali, tylko rzucasz 2 k100 i wybierasz lepszy wynik. Na zdanie musisz uzbierać 60 punktów, na najwyższą ocenę - 120. ---------------------- By ułatwić zaznaczenie wszystkich ważnych rzeczy, możesz użyć kodu:
Kod:
<zgc>Drużyna:</zgc> <zgc>Liczba punktów w tej kolejce:</zgc> [url=link]podaj[/url] <zgc>Suma punktów drużyny:</zgc>Twój rzut + poprzednie + bonusy <zgc>Eliksir do kuferka:</zgc> menstruacyjny/nopuerun/ciążowy/wczesnoporonny (nie musi być ten, który przyrządzaliście) <zgc>Umiejętność:</zgc>Eliksiry/Uzdrawianie (ta, z której chcesz otrzymać drugi punkt)
---------------------- Czas na odpis: 31 maja do 19
Jeśli ktoś, kto nie wziął udziału w pierwszym etapie chciałby dołączyć, to proszę o wiadomość na priv
Prowadząca:@Adela Honeycott, wszelkie pytania na pv lub discorda @lotkakotka
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Drużyna: Władca wywarów Liczba punktów w tej kolejce:78 Suma punktów drużyny:78 Eliksir do kuferka: organi sanentur Umiejętność:Eliksiry
-Nie jestem do końca pewien, czy powinniśmy tu być. - Zaczepił @Lockie I. Swansea , który przysiadł się obok i posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. Nie chodziło o to, że nie znają wywarów, wręcz przeciwnie, prawdopodobnie wiedzieli aż za dużo na ich temat i mogli być zagrożeniem dla kilku niewinnych duszyczek, które zaplątały się w tej sali. Zaraz też posłał radosne oczko w stronę @Jenna Hastings, która trochę wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Po szybkim i banalnym quizie przyszedł jednak czas na wyczekiwaną przez Solberga praktykę. -To powodzenia. Weź mi nie narób siary. - Klepnął ziomka po plecach, gdy Sanford podzieliła ich na grupy, zostawiając Maxa jak tę samotną wyspę, samemu sobie i swojemu Organi Sanentur. Przynajmniej nie zapowiadało się na nudę. Max nie znał aż tak dobrze tego eliksiru bo na całe szczęście nie potrzebował go w życiu ani razu, więc jedynie warzył go w ramach praktyki. Wyjął więc swoje notatki, kompletnie ignorując szkolny podręcznik, czy co tam mu Sanford rzuciła i przystąpił do pracy. Podczas, gdy baza wesoło bulgotała w kociołku, on sprawdził na swojej dłoni ostrość sztyletu (jak zawsze nienaganna) i wziął się do przygotowywania składników, uprzednio zasklepiając swoją ranę, by nie ubrudzić niczego juchą. Widząc korę wiggen o mało co nie rzygnął, tak miał dość tego składnika, ale dzielnie czyścił ją z ewentualnych zabrudzeń i jako pierwszą wrzucił do kotła, dając sobie też czas na zamarynowanie liści rumianku w ślinie nietoperza.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Drużyna: Naparowi nowicjusze Liczba punktów w tej kolejce:2+1 Suma punktów drużyny:3/18 lub 36 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Eliksiry
Ostatnie co można było powiedzieć o Adeli Honeycott to, to że byłą kujonką, dlatego taka insynuacja ze strony @Lockie I. Swansea, została podsumowana dyskretnym fakaczem. Nie miała jednak czasu na wyzłośliwianie się (nawet życzliwe, wobec jednego z ulubieńszych ślizgonów), bo nadeszła zagadka, której wynik wykazał, że jednak w Gryfonce tkwi źdźbło kujonicy albo przynajmniej troska rodziców, którzy bardzo nie chcieli, by ich średniorozgarnięta latorośl przedwcześnie się rozmnożyła. Po ćwiczeniu, klasa została podzielona na grupy - ku swojej radości Adela wylądowała w parze z @Kate Milburn. No nie do końca w parze, bo w ich grupie był jeszcze @Thomas Seaver. - Robiłeś już kiedyś ten eliksir? - zapytała chłopaka bez cienia krępacji, tak jakby gadali o pogodzie. Milburnówny nie musiała pytać, bo spodziewała się po niej, że ma trochę wiedzy w tym temacie. Tak czy siak, istotniejsze było teraz przygotowanie wywaru, więc dziewczyna zabrała się za zgniatanie jagód jałowca.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Drużyna: Włądca wywarów Liczba punktów w tej kolejce:81 Suma punktów drużyny:78+81 = 159 Eliksir do kuferka: organi sanentur Umiejętność:Eliksiry
Świat dla Solberga zniknął kompletnie, a on, jak zwykle zresztą, w pełni skupił się na warzeniu magicznej mikstury. Nie trzeba było być geniuszem by widzieć, jak wiele serca w to wkłada. Skomplikowane eliksiry były tym, co częściej pragnął praktykować na lekcjach i musiał przyznać, że chyba po raz pierwszy Sanford dała mu taką okazję. Był jej za to wdzięczny, choć nie zamierzał mówić tego na głos. Zamiast tego oddał się pracy, namiętnie przeglądając notatki i postępując zgodnie z ich treścią. Zmieniał temperaturę, dusił, wyciskał, siekał, ucierał i marynował składniki, a w końcu mieszał w kociołku, co było zdecydowanie jego najmniej ulubioną częścią całego procesu. Czas nieubłaganie leciał, ale chłopak miał wrażenie, że nie powinien się tym przejmować. Praca trwała długo, ale z każdym kolejnym krokiem, eliksir wyglądał na coraz bardziej gotowy, bardziej właściwy, bardziej jego. Zastanawiał się, czy powinien pójść za ciosem i pokusić się o większą modyfikację. Dodając krew salamandry uznał, że może jednak nie jest to najbardziej rozsądny pomysł. I tak zaryzykował już wiele, postępując po swojemu, zamiast posłusznie postępować według tego, co narzucała szkoła.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Drużyna:Naparowi nowicjusze Liczba punktów w tej kolejce:6+1 Suma punktów drużyny:10/18 lub 36 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Eliksiry
Powiedzmy sobie szczerze, wbrew ślizgońskim zarzutom, Adela nie należała do najpilniejszych uczennic, ale widmo rywalizacji robiły z niej prawdziwą eliksirową kocicę, nawet jeśli mało kto zgniatał jagody jałowca i jagody jemioły tak mało starannie. Na całe szczęście przygotowanie składników nie wymagało aż tak niesamowitej pilności, więc miała nadzieję, że na tym etapie da z siebie sto procent, a później wykażą się @Kate Milburn i @Thomas Seaver. Nie wiedziała jak chłopak, ale Kate miała bez wątpienia w sobie dużo więcej uważności od niej, więc jeśli wszyscy się odpowiednią przyłożą, to powinno wyjść całkiem nieźle.
Drużyna: Fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:2 Suma punktów drużyny: 2 Eliksir do kuferka: nopuerun* Umiejętność: Uzdrawianie
Na Merlina, jak bardzo chciałaby się wraz z nim stąd urwać. Jak ciągnęło ją do wyjściowych drzwi, za którymi czekała wolność. Ale pech chciał, że studia oprócz niewątpliwych przyjemności oznaczały również obowiązki. Szepnęła Rysiowi, że najwyraźniej nie docenia swojego intelektu i że komu jak komu, ale im ta lekcja jest chyba potrzebna. Spojrzała przy tym na niego znacząco, a jej wyraz jej twarzy nie znosił sprzeciwu. I nawet słodka buźka namalowana na jej ręce (któa notabene złapała ją za serce, bo nigdy dość takich czułości) nie ostudziła jej nagłej, żywej pasji do dokształcania się z kwestii magicznego wychowania do życia w rodzinie.
Ulżyło jej, że profesor Sanford przypisała ją do grupy razem z @Ricky McGill. Nie żeby znacznie ułatwiało jej to skupienie się na zadaniu, ale wciąż. Przywitała się z @Lily Blackwood, Puchonką, którą kojarzyła głównie z rozgrywek Therii. Nie miała realnych powodów, by nie pałać do niej sympatią, ale te długie rzęsy i czarujące spojrzenie w jakiś sposób budziły jej niepokój. Jej niepewność. - To co, zaczynamy? Yyy… co mam zrobić tym rumiankiem, rozetrzeć go, czy coś? - spytała, rumieniąc się. Cóż, eliksiry zdecydowanie nie były jej najmocniejszą stroną. Zerknęła też pobieżnie na brata i z zadowoleniem przyjęła fakt, że nie jest w grupie z Anią. Starała się nie okazywać swojej nieufności wobec młodziutkiej pani prefekt, o której nie wyrobiła sobie jeszcze zdania.
Ostatnio zmieniony przez Veronica H. Seaver dnia Wto 28 Maj 2024 - 12:50, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : pomylił mi się eliksir w kuferka z eliksirem warzonym, nie umiem czytać XD)
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Drużyna: fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:2 Suma punktów drużyny:2+2+1 za odgadnięcie=5 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
Sukces w zgadywance nie dodał mu skrzydeł do warzenia eliksiru, ale zachęta Werki (a raczej odmowa podjęcia próby ucieczki) - tak. Nie przyznałby się do tego na głos, ale w tym momencie był nią tak zaślepiony, że wolał ślęczeć nad kociołkiem w jej towarzystwie niż urwać się z zajęć samemu; bardzo go więc uradowało, że trafił do jednej grupy z @Veronica H. Seaver. Była z nimi w parze jeszcze @Lily Blackwood, super ładna Puchonka której jednak w jego mniemaniu daleko było do Werki; przywitał się z nową koleżanką, dbając o to żeby podczas roszady stolików nie podsiadła go na miejscu obok Krukonki i liczył na to, że chociaż ona będzie wiedziała co robić. - Ja mam propozycję, Lily uwarzy eliksir a my pójdziemy się całować do schowka - zaproponował bardzo sprytnie Veronice, ta jednak wolała zajmować się jakimś głupim rumiankiem, dlatego poszedł w jej ślady, z tym że sięgnął po krwawnik. - No, chyba tak - poradził jej, chociaż nie miał pojęcia i nie chciało mu się czytać przepisu. Sam w tym czasie zaczął siekać niedbale zgarnięte wcześniej listki.
Drużyna: Fiolkowi Frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:3 Suma punktów drużyny:3 + 5 + 1 = 9 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Uzdrawianie
Lily z zainteresowaniem przyjrzała się siostrze Tima, z którą wylądowała w zespole, wyczuwając energie, która nawiązała się między nią a Ryszardem. Z gryfonem Lily chodziła do tej samej klasy na nauczaniu podstawowym, więc z rozbawieniem przyjęła jego lekka zachowawczość względem jej osoby. - McGill, to że zmieniłam nazwisko to nie powód, żeby mnie nie poznawać - rzuciła mu wesoło. Z Verą zaś poczuła wewnętrzną potrzebę, żeby się przedstawić. Wyciągnęła do niej rękę na powitanie. - Chyba nigdy oficjalnie nie zostałyśmy sobie przedstawione. Lily Blackwood. Z domu Thicket. Jestem z tego samego rocznika co Rick i Tim. Przy tej końcówce posłała gryfonowi rozbawione spojrzenie, a potem zabrała się za pracę. Popatrzyła na kociołek i składniki. Nie miała szczególnego zapału do pracy, bardziej miała ochotę poplotkować z towarzystwem z grupy. - Słyszałam to - rzuciła ostrzegawczo do Ryszarda, gdy ten rzucił propozycję zwalenia na nią roboty. W jej oczach jednak czaiły się wesołe chochliki. - A może skończymy to nudziarstwo razem jak najszybciej, a potem pozwiedzamy schowek we troje? Tutaj spojrzała nie na chłopaka, a na Verę, nawiązując z nią kontakt wzrokowy. Nie mogła się oprzeć, więc tchnęła w to spojrzenie nieco wilego czaru, chcąc pobudzić serce krukonki do nieco szybszego bicia. - Byłoby to interesujące doświadczenie, nie sądzisz? Uśmiechała się słodko do dziewczyny, mając ochotę nieco zachwiać jej światem. Poza tym nudziła się. Nie była tu dla nauki, tylko po to, żeby przeżyć coś ciekawego w czasie gdy pan Blackwood zajmował się klasyfikacją magicznych robali. - Przemyśl to - mrugnęła do krukonki, a potem sięgnęła do podręcznika, wertując opis przygotowania eliksiru menstruacyjnego, dając dziewczynie chwilę na ochłonięcie po wilowych mocach.
Drużyna: Fiolkowi Frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:4 Suma punktów drużyny: 4 +9 = szczęśliwa 13 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
Na tej sali było stanowczo zbyt wiele czynników rozpraszających. Po pierwsze – jako przykładna siostra musiała obserwować Anię, jeśli była dobra w eliksirach to przecież istniała całkiem niezła szansa, że poiła Tima Amortencją! Po drugie, ale stanowczo nie mniej ważne, Ryszard. Ich dynamika była ciekawa, bo po raz pierwszy chyba była tą rozsądną. Ale czy na długo? Propozycja popsocenia w schowku była naprawdę bardzo interesująca i pewnie poważnie by o niej pomyślała, gdyby nie to, że swoje trzy knuty wtrąciła nagle Lilka. Już w pierwszym zdaniu rzuciła frywolnie, że się hajtnęła. No i bardzo kurna dobrze, niech nie wchodzi Verce w drodze do ślubnego kobierca z Ryszardem. Perspektywa ta była bardzo, bardzo odległa, ale w świetle ostatnich tygodni zaistniała taka szansa. W sumie to aż dziwne, że ta dwójka nie podjęła decyzji o sformalizowaniu związku jeszcze tam, na Celtyckiej Nocy. Znaczy co. Po drugie, przepraszam bardzo, czy Seaver się przesłyszała? Momentalnie przestała trzeć rumianek czy co tam trzeba z nim robić i zerknęła ostro na Puchonkę. Jej spojrzenie jasno wskazywało, że jak nie odwoła swoich słów, to może żegnać się z tymi pięknymi, błyszczącymi blond kudłami. Taka jesteś harda, co, pomyślała jeszcze Vera, zanim nie nawiązał się pomiędzy nimi kontakt wzrokowy. I wtedy poczuła, że dobrze, że siedzi, bo kolana dosłownie jej zmiękły. Nie zdążyła nawet zerknąć porozumiewawczo na Ryszarda, a nie była już w stanie oderwać wzroku od Lilki. Niebieskie oczęta krukoniastej nagle złagodniały, a na twarz wstąpił i uśmiech, i rumieńce. Kiedyś, jeszcze w Himalajach, miała taką dziwną chwilę. Bardzo podobną i niosącą wiele pytań bez odpowiedzi. Teraz jednak czuła, że wszystko jest jasne, była w stanie spełnić każde życzenie półwili, dać jej choćby i gwiazdkę z nieba. Czuła się inaczej niż zazwyczaj czuła się w obecności Ricky’ego. Nim była zauroczona, ale nie w taki sposób. Taki… tylko i wyłącznie sensualny. - Bardzo interesujące – mruknęła nienaturalnie słodkim głosem, opierając podbródek na ręce. - Wiesz, ja to mówią, ciekawość to pierwszy stopień do piekła. Ale ponoć gorąca ze mnie dziewczyna i niczego się nie boję. Prawda, kochanie? – tu już zwróciła do się Gryfona, chyba po raz pierwszy używając w stosunku do niego tego określenia. Nie szufladkowali swojej relacji, spotykali się póki co niezobowiązująco. Ale jakaś część Verki poczuła się tak niesamowicie źle, że tej chwili nie była w stanie powiedzieć Lilce, żeby spadała na bambus. Poczuła się zupełnie tak, jakby go… zdradzała. Ale ciało wiedziało, czego chciało, co przejawiało się głównie w tym, jak patrzyła na jej miękkie usta. Wyobrażając sobie, jak muszą smakować – malinami czy truskawkami?
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Drużyna: fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:5 Suma punktów drużyny:13+5+1=19 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
- LILY THICKET!! Ale jaja, ty chyba fryzurę zmieniłaś oprócz nazwiska, że ja cię nie poznałem - zawołał, klepiąc się w czoło solidnym facepalmem, ale prawda była inna: po prostu w tym momencie żadna inna baba (ani nawet chłop) poza Weroniką go nie interesowała, dlatego totalnie się nie zainteresował tym, kto dokładnie będzie im towarzyszył w warzeniu eliksirów na lekcji. Mogłaby to być i sama Lady Morgana, a Ryszard by się nie przejął. Słysząc reakcję Lilki na jego (nieudaną) próbę zbałamucenia Verki, roześmiał się trochę głośniej niż wypadało prefektowi na lekcji, szczerze rozbawiony tą zuchwałą i frywolną propozycją. Już miał odpowiadać żartobliwie, że to doski plan i może powinni od razu zaprosić Sanford żeby było parzyście, ale zanim zdążył, blondynka przeniosła całą swoją uwagę na drugą dziewczynę. Słuchając tej wymiany zdań, zerkał to na jedną, to na drugą, jak na meczu czarotenisa, chociaż z tego sportu rozumiał akurat nieco więcej niż z tego, co się tu działo. Bo z tymi uśmiechami i rumieńcami wyglądało to już nie jak sprośne heheszki, a raczej bezpardonowy flirt. Co do chuja? Znaczy, nie obiecywali sobie z Werką nic o wyłączności, ale i tak trochę go to ubodło; a potem do niego dotarło, dlaczego Lilka tak się intensywnie gapi. No przecież to nie była zwykła dziewczyna, tylko półwila. A to co się działo, to nie romansowanie, tylko czarowanie. - EJ - upomniał ją oburzony, po czym zamachał wątłą gałązką krwawnika przed twarzą Very. -K o c h a n i e, odzyskaj kontakt z bazą. Tej tutaj hipnotyzerki za knuta to akurat powinnaś się bać - uświadomił ją i przesunął kociołek bliżej Lilki, radząc: - Palnik pod tym lepiej rozpal, a nie mi dziewczynę. O proszę, jaki nagle się z niego zrobił pracuś i eliksirowar.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Drużyna: Entuzjastyczni eliksirowarzy z @DeeDee Carlton i @Jenna Hastings Liczba punktów w tej kolejce:6,3,3 Suma punktów drużyny: 12 + 1 Eliksir do kuferka: wczesnoporonny Umiejętność: Uzdrawianie
Kiedy został przydzielony do grupy, uniósł brwi. Nie dość, że wylądował z dwiema krukonkami, to jeszcze takimi, co się mało oidzywały, więc chuja wiedział czy coś potrafią. Spojrzał tęsknie za @Maximilian Felix Solberg, bo okazało się, że nie może płynąć na falin jego zajebistości i kumpel nie będzie go kerował przez lekcje po czym stanął przy kociołku. Spojrzał na pergamin z zapisanym eliksirem, jaki przypadł im w zadaniu i uniósł brwi: - Dobra, to nie jest trudne. - powiedział, choć wcale w to nie wierzył. Sięgnął po śledziony traszki i liście malin, nie mogąc nigdzie znaleźć trzeciego ze składników, ale jak zasady kazały zaczął od podgotowywania wody w kociołku i dodawania składników suszonych, by zdążyły się zaparzyć.
Drużyna:Naparowi nowicjusze z @Kate Milburn i @Thomas Seaver Liczba punktów w tej kolejce:5+1 Suma punktów drużyny:16/18 lub 36 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Eliksiry
Szatkowanie poszczególnych składników, tak by nie stracić ich wartości odżywczych nie wydawało się specjalnie trudnym zadaniem, niemniej tak czy siak - wymagało to od Adeli i jej współtowarzyszy niedoli całkiem sporo wysiłku, bardziej fizyczno-mechanicznego niż mentalnego, ale jednak. Humory mimo wszystko dopisywały, choć towarzystwo chłopaka z domu, utrudniało swobodne ploteczki z udziałem przyjaciółek. Niemniej, najważniejsze było zaliczenie przedmiotu - a w przypadku Adeli zwycięstwo. Co by nie powiedzieć, ta dziewczyna była w stanie osiągnąć wszystko, jeśli ktoś wmówił jej, że bierze udział w konkursie. W końcu mieli przygotowane wszystkie składniki i nadszedł czas na dalszą jazdę.
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Drużyna: Entuzjastyczni eliksirowarzy z @DeeDee Carlton i @Jenna Hastings Liczba punktów w tej kolejce:5,4,4 Suma punktów drużyny: 13 + 13 + 1 = 27 Eliksir do kuferka: wczesnoporonny Umiejętność: Uzdrawianie
Mieszał w kociołku zastanawiając się intensywnie nad tym, jaki był trzeci składnik eliksiru ciążowego. Nie, żeby kiedykolwiek miał mu sie on przydać, daj Merlinie nikomu w jego otoczeniu - genów spierdolenia nie warto było rozmnażać, ale chciał przynajmniej zdać z eliksirów w tym roku, żeby Maxowi nie było smutno po tych wszystkich korepetycjach, których mu udzielał, kochany chłopina. Kiedy eliksir zaczął zmieniać kolor, Lockie zabrał się za rozdrabnianie śledzion traszek, które mimo, że spreparowane, w jego opinii miały wyjątkowo paskudny odór. Zaczął je dodawać powoli, mieszając ruchem przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, stopniowo zwiększając ogień pod kociołkiem by wywar zaczął się warzyć, czy co tam jak tam sie to kurwa nazywa, nie wiedział i wiedzieć nie chciał. Podniósł pytające spojrzenie na swoje krucze koleżanki, bo czuł, że wychodzi na kujona, a przecież kwadrans temu śmiał się z @Adela Honeycott, że jest kujonicą. Wstyd i hańba domu węża.
Drużyna: fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:5 Suma punktów drużyny: 19+2+1=22 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
Lily bawiła się przednio. Zarówno tym, w jaki sposób spojrzała na nią rozsierdzona lisica, jak i momentalnym jej ułagodzeniem pod wpływem czaru. Zachwycało ją również to w jaki sposób Ryszard stanął w jej obronie, wyraźnie się strosząc jak terytorialny kocur, którego ogródek naruszyli niechciani goście. Czy pan Blackwood zrobiłby dla niej to samo? Pod wpływem jej uroku owszem. Ale bez niego? To już nie było takie pewne. - Dziewczynę! Czyli już oficjalnie jesteście parą, gratulacje! - zaszczebiotała słodko, zabierając się za dziubanie składników i dorzucanie ich w przepisowej kolejności do kociołka. - Od dawna, czy dowiaduję się pierwsza? Spojrzała jeszcze na Verę i tym razem bez żadnych dodatkowych uroków mrugnęła do niej zaczepnie. - Ale i tak to przemyśl. - szepnęła do niej. - Podobno jesteś odważna, a po co jest młodość, jeśli nie do korzystania z życia i szaleństw? Nie miała pojęcia, czy właśnie stworzyła sobie śmiertelnego wroga, czy trąciła w Seaverce dotąd milczące struny, ale raczej nie martwiła się żadną opcją. Była spragniona wrażeń, a najgorszą karą dla niej była nuda.
Drużyna: Fiolkowi Frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:5 Suma punktów drużyny: 22+5=27 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
Mogłaby patrzeć na nią godzinami. Ale Ryszard, może trochę rycerski, może słusznie odrobinę zaborczy?, nie dał jej tyle czasu. Widok grzechu wartej Liliany zaburzył jej jakiś chwast tuż przed linią oczu. A potem usłyszała jego słowa. Okej, niewiele z tego zrozumiała. Coś tam, że Puchonka para się nieczystą magią hipnozy, to by w sumie tłumaczyło nagłą zmianę nastroju. Chyba powiedział do niej per kochanie, ale to tylko odpłacenie się pięknym za nadobne. Ach i między słowami nazwał ją swoją dziewczyną. Swoją. Dziewczyną. Chciała się ocknąć, ale póki co trwała po prostu w bezruchu. Filuterny uśmiech zastygł jej na twarzy, a oczy, nadal rozmarzone, mimowolnie się rozszerzyły. Chciała na niego spojrzeć, ale chwilowo brakowało jej na to odwagi. I wtedy, cholera jasna, poczuła, że Lilkowa magia zanika. DZIEWCZYNĄ? Nie żeby na to nie liczyła, ale to był trochę szok. Trochę wielki. Nie byli tu jednak sami, pal licho, obecność profesor Sanford i innych uczniów. W tym momencie liczyło się to, że przy stole siedzi z nimi pani Blackwood z rodu Thicket, która właśnie zyskała sobie nowego wroga. Nie miała jednak czasu, by szczerze jej nienawidzić i dość jasno to pokazywać, bo należało tę sytuację ratować. Wiedziała, że Ryszardowi się to wymsknęło, rozumiała to, szanowała, że nigdzie się nie spieszą, okej. Wszystko spoko. Co nie zmienia faktu, że feralnie zdradził swoje intencje akurat przy ponętnej półwili, która wyraźnie czerpała radość z bawienia się ich kosztem. Verkę średnio obchodziło, że ta rewelacja poniesie się po szkole w tempie błyskawicy, ludzie zawsze gadają. Ale nie mogłaby pogodzić się z faktem, że Lilly wyszła by z tej słownej potyczki zwycięsko. Wciąż na niego nie spojrzała, ale trochę ją już znał, toteż mógł spostrzec subtelne znaki. To, jak przegryzła w zamyśleniu wargę, to, że jej uśmiech był odrobinę zbyt słodki. To, jak zacisnęła rękę na rączce noża – dobra, może to ostatnie zbyt subtelne nie było, ale wciąż. Veronica się wkurwiła. - Od dawna. Nie żeby to była twoja sprawa. – Kłamała, ale co dobrego przyniosłoby powiedzenie prawdy? Nie odważyła się spojrzeć jeszcze na Ryszarda, bo wtedy kruchy fortel runąłby jak domek z kart. Wolała nie myśleć, co będzie miał jej do powiedzenia po tej lekcji. Mogła mieć tylko nadzieję, że będzie miała do czego wracać. Zamiast głupio dać się sprowokować, przechyliła głowę z zaciekawieniem i zerknęła na Lilkę. Owszem, była śliczna. Ale co z tego, skoro okazała się taka podła. - Mhm. Zgaduję, że jako mężatka na studiach z pewnością wiele wiesz o korzystaniu z życia i szaleństw – mruknęła tonem słodkim jak wata cukrowa, rzucając obelgę w eter jako coś bardzo oczywistego. Dopiero wtedy zerknęła na Ricky’ego, posyłając w jego stronę delikatny uśmiech. Była ogólnie rzecz biorąc bardzo zła, to prawda. Ale jakże wdzięczna, że się za nią wstawił.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Drużyna: Entuzjastyczni eliksirowarzy Liczba punktów w tej kolejce:5 Suma punktów drużyny: 13 (poprawione ) + 5 + 1 = 19 Eliksir do kuferka: menstruacyjny Umiejętność: Uzdrawianie
Jenna uśmiechnęła się nieśmiało do Solberga czując jak kamień spada jej z serca. Bała się, że Maxim będzie na nią śmiertelnie obrażony i nigdy więcej się do niej nie odezwie. Ale nie. Ślizgon wciąż ją lubił, a przynajmniej tak to zinterpretowała mała krukonka, nawet pomimo niskiego poczucia własnej wartości i ogromnych kompleksów. Do grupy trafiła razem z Lockiem, którego widok przyprawił ją o rumieńce. Podziwiała go jako pałkarza i być może miała na niego delikatnego crusha. Nie żeby to było coś ważnego, ot, onieśmielała ją jego obecność, ale w taki miły sposób. Uciekała przed nim spojrzeniem, ale starała się dać z siebie wszystko, by wypaść dobrze przed nim i przed DeeDee, którą uwielbiała. - Teraz potrzebny jest syrop trzminorka - powiedziała, przygotowując składnik w odpowiedni sposób. Odmierzyła stosowną ilość kropel i dodawała je co pięć obrotów chochlą Lockiego.
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Drużyna: fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:6 Suma punktów drużyny:27+6+1=34 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
Głupio wypalił z tą dziewczyną, jak zwykle nie łącząc kropek odpowiednio szybko i nie planując tego, jak mogą zostać odczytane jego słowa, bo oczywiście chodziło mu tu o płeć a nie status matrymonialny, ale było już za późno by cokolwiek sprostować, i mógł tylko mieć nadzieję, że Verka może tego nie usłyszała albo była zbyt zajęta ślinieniem się do Lily żeby zarejestrować co takiego plecie Ryszard. Niestety, okazało się że maniery nie idą w parze z urodą, a półwila postanowiła bardzo niemiło drążyć temat i jeszcze na dodatek w niefajny sposób podjudzać Weronikę. Nie żeby jego osobiście jakoś mocno to dotknęło, bo to jakie plotki rozejdą się po szkole albo co sobie o nich myślała taka Lilka nie bardzo go obchodziło; ale wystarczyło mu jedno spojrzenie rzucone na Werkę, by dostrzec, że ta się w k u r w i ł a. Prawdopodobnie bardziej niż on, kiedy na KRT rzucał Bombardę na ryj Solberga. - No. Jak już musisz wiedzieć, to w sierpniu bierzemy ślub i będę Richard Seaver z domu McGill - potwierdził taktycznie (i podkoloryzował, bo co będą gorsi od niej?) nieprawdziwą odpowiedź na zaczepkę związkową, również nie dając się zbić z tropu, a jednocześnie subtelnym ruchem wyjął na wszelki wypadek ten nóż z dłoni Very i podsunął zamiast tego moździerz, żeby mogła się wyżyć na liściach szałwii stanowiących ostatni składnik wywaru. Wywaru, który miał być głównym tematem lekcji a nagle stał się zaledwie nędznym tłem, tak się wszyscy zaaferowali tą dziwną potyczką. Nie był fanem takich słownych przepychanek, ale Weronika wyraźnie się rozkręcała, czuł się więc w obowiązku do tego, by stanąć za nią murem - to znaczy nie powstrzymać jej i nie uciąć tej dyskusji prowadzącej raczej donikąd. Nie dorzucił swoich trzech knutów, bo riposta dziewczyny zdawała się wyczerpywać temat w stu procentach. Zamieszał więc bezwiednie w gotującej się wodzie wielką chochlą i zacisnął dłoń na różdżce trzymanej pod blatem, z zamiarem spacyfikowania Lilki jakimś paskudnym urokiem gdyby ta postanowiła dalej się chamsko przypierdalać. Nie żeby Weronika sama sobie doskonale nie radziła, ale zawsze warto mieć w zanadrzu jakieś wsparcie.
Kate Milburn
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 173
C. szczególne : karminowe usta, nosi pierścień uznania, jej spódnice bywają krótkie i jest to eufemizm, kolczyk w pępku
Drużyna: Naparowi nowicjusze @Adela Honeycott@Thomas Seaver Liczba punktów w tej kolejce:1 Suma punktów drużyny: 17/18 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Uzdrawianie
Niestety wszelkie oczekiwania, które Adela posiadała względem Kate okazały się być zdecydowanie zbyt wygórowane jak na jej dzisiejszy nastrój i możliwości. Ciężko powiedzieć, czy tak bardzo się dziś nie wyspała, czy może za mocno wszedł jej wróżkowy pyłek tego dnia, ale nie była w stanie skupić się na wykonywaniu poleconych zadań. Cóż, sam fakt tego, że ściągała od Adeli mówił za swoje. Jeszcze gdy zmierzali do swoich stanowisk, by w grupach przygotować zlecone przez profesorkę eliksiry, stratował ją @Lockie I. Swansea i zamiast skupić się na gnieceniu jagód czy czegokolwiek innego, musiała schylić się do ziemi, by pozbierać rozsypane liście mięty, które barczysty Ślizgon wytrącił jej z rąk. Wspaniały końca początek.
Drużyna: Fiolkowi Frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:2 Suma punktów drużyny: 34+2+1=37 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
- Wygląda na to, że już niedługo nie będziesz musiała zgadywać - Lily uśmiechnęła się czarująco do Very. - Ale jeśli nie chcesz czekać do sierpnia, mogę uchylić ci rąbka tajemnicy i pokazać, dlaczego małżeństwo bynajmniej nie odziera życia z szaleństwa. Zwłaszcza małżeństwo z podróżnikiem, ale o tym chyba nie muszę mówić jednej z Seaverów. Wsypała do kociołka garść kwiatostanów krwawnika, uznając że temat szałwii pozostawi krukonce, a następnie przeszła na kolejną stronę przepisu, zgodnie z nim mieszając chochlą przeciwnie do wskazówkami zegara. A mieszając zapatrzyła się na Tima pracującego przy innym stanowisku. - Miłość kwitnie wśród Seaverów. I widzę, że macie podobne gusta. Sądzisz, że Tim przejmie nazwisko po pani prefekt? Tim Brandon... Nie. Thomas Brandon. W końcu Brandonowie noszą się po królewsku, a dla Anny ten związek to i tak mezalians. Puchonka skontrolowała kolor i gęstość eliksiru, oceniając go na niezbyt zadowalający, więc dodała wiecej liści malin i podkręciła temperaturę. W końcu teoretycznie rozmowa była dodatkiem do pilnej nauki, a wychowankowie Hufflepuffu powinni cechować się pracowitością.
Drużyna: Naparowi nowicjusze z @Kate Milburn i @Adela Honeycott Liczba punktów w tej kolejce:5 Suma punktów drużyny:22/36 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Uzdrawianie
Tematyka lekcji była dla Tima bardzo na czasie, biorąc pod uwagę, że od niedawna był w związku. Właściwe pierwszym z czarownicą, z mugolkami te sprawy działały nieco inaczej. Trafił do zespołu zajmującego się nopuerun, najbardziej interesującym go eliksirem z dostępnych na lekcji. Co prawda nie planował żadnych ekscesów z Aneczką, ale przykłady niektórych krukonek wskazują, że życie bywa zaskakujące. Miał nadzieje, że ktoś z nich ogarnia temat eliksirów lepiej niż on, bo inaczej będą mieli przechlapane. Jednak Adela robiłą wrażenie kogoś, kto ma pojęcie. - Nawet jeśli robiłem, to nie pamiętam ni w ząb. Ale mogę siekać zioła i mieszać, na gotowaniu akurat się znam. - Obdarzył @Adela Honeycott Seaverowym uśmiechem i przejrzał instrukcje. Jego towarzyszka przy kotle miała takie tempo, że nie nadążał łapać kolejnych składników do siekania, więc zajął się obsługa kociołka, rozpalił ogień i mieszał według tego co było napisane w podręczniku. Kate się starała, ale widać było, że ma zły dzień, doskonale znał ten stan, na eliksirach przeważnie miał zły dzień. Kątem oka, między jednym tęsknym zerknięciem na Anie a drugim zobaczył, że przy stole Verki dzieje się coś ciekawego, Jego sis wyglądała, jakby flirtowała z Lilką. Zaraz, co? Irlandczyk zaś wyglądał na niezbyt zachwyconego. Szkoda, że nie mógł ich usłyszeć.
Drużyna: Fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:6 Suma punktów drużyny:37 + 6 =43 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Uzdrawianie
Richard Seaver z domu McGill brzmiało cudownie. Choć szczerze mówiąc, Veronica McGill również jej pasowało. Ewidentnie byli z Ryśkiem siebie warci, skoro oboje brnęli w to jakże przemyślane kłamstwo. Jak zwykle, szli totalnie na żywioł, nie licząc się z późniejszymi konsekwencjami. Tym, że gdy lekcja się skończy, zostaną sam na sam, a w ciszy pomiędzy nimi będzie pobrzmiewać echo wielkich słów jak “ślub”, czy może bardziej realnie jak na ich sytuację - “związek”. Jednak póki co? Raz się żyje kochani. Chciała coś dodać o ich ślubie, na przykład to, że na pewno powiedzą sobie “tak” gdzieś nad wodą. Na plaży albo nad jeziorem, a jak się rozpada, to trudno. Zaproszą tylko najbliższą rodzinę i przyjaciół, nigdy nie chciała mieć dużego wesela. Będzie miała sukienkę boho, może podobną do tej, co na Celtyckiej Nocy, a Ryszard… w garniturze czy bez niego, on zawsze wygląda jak milion galeonów. Na weselu będą tańczyć do rana, a potem? Pojadą w najdłuższą podróż poślubną, jaką widział świat. Wiecie, wielka liczba szczegółów świadczyłaby o tym, że ich wyimaginowany ślub jest realny. Ale Veronice zwyczajnie brakowało odwagi, by przyznać się do chociażby jeden z tych myśli. Na słowa Ricky’ego po prostu kiwnęła głową z przekonaniem, robiąc minę “a nie mówiłam”. Święcie przekonana, że kłamstwo wcale nie ma krótkich nóg. Ledwo zauważyła podmiankę noża na moździerz, taka była zaaferowana wymianą zdań. Spojrzała ostro na Lilkę, gdy znowu się odezwała. Fakt, że kit, który wcisnął jej Riki trochę zaburzał logikę jej riposty. Ale chyba go kupiła, tyle dobrze, choć dziewczyna nie dała się tak łatwo zbić z pantałyku. Jej czarujący uśmiech był dla Verki tak irytujący. - Słuchaj, koleżanko, nie wiem jak ty, ale swojemu lubemu jestem wierna jak ta Penelopa - warknęła, pakując szałwię do moździerza. Szczerze mówiąc, kompletnie nie ogarniała, na jakim kroku receptury są teraz i co ma robić, żeby ukończyć warzenie eliksiru. Nie miało to już dla niej żadnego znaczenia. Słowa o małżeństwie z podróżnikiem zapaliły ostrzegawczą lampkę w głowie Very. Zarówno ona, jak i on pochodzili z rodzin, gdzie poszukiwanie przygód zaburzyło rodzinny mir. Nie chciała, żeby pomyślał, że jeśli faktycznie by się ze sobą związali, taki los czekałby i ich. - A więc twój często jeździ w delegacje. Jest świadomy, co porabia jego żonka, gdy on zarabia na chleb i ciastka? Miłość, czy ona właśnie powiedziała m i ł o ś ć? Nie, nie, nie. Nie. Nieee. To jest bardzo duże słowo i poczuła, że chwilowo traci grunt. Zerknęła pobieżnie na Ryszarda i dopiero teraz zauważyła, że nie trzyma drugiej ręki na stole. Oh, oh. Momentalnie przypomniała sobie o bombardzie na solbergowy ryj. Wiedziała, że Ryszard najpierw robi a potem myśli. Czuła, że wiele zależy od niej. Ale jej też nie było łatwo, bo lambadziara zaczęła skakać do jej brata. Gdy Blackwood zwróciła swoją uwagę na Tima, twarz Verki przybrała wyraz “no ja jej chyba pierdolnę”. A gdy wspomniała o mezaliansie, walnęła tłuczkiem w moździerz tak mocno, że aż dziw, że nie pękł na pół. - Słuchaj, szmato. Wara od mojego brata i Ani. Mnie możesz sobie obrażać ile chcesz, ale moją rodzinę zostaw w spokoju. - Nastawienie miała bojowe, bo oczywiście emocje wzięły górę nad rozsądkiem. - Mezalians, srezalians. Jeśli zwracasz uwagę na takie rzeczy to dobitnie udowadniasz, że piękno nie idzie w parze z mądrością. Serdeczne gratulacje.
Ricky McGill
Wiek : 21
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 188
C. szczególne : irlandzki akcent | zapach błękitnych gryfów
Drużyna: Fiolkowi frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:1 Suma punktów drużyny: 43+1+1=45 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność:Uzdrawianie
Zdecydowanie po lekcji będą musieli z Werką porozmawiać, chociaż związki i śluby stanowiły raczej odległą perspektywę - a Ryszard na razie stuprocentowo skupiał się na tym, co działo się tu i teraz. A nie działo się dobrze. To znaczy, nie licząc eliksiru, bo ten (o dziwo) z każdym wrzuconym między obelgami i docinkami składnikiem wyglądał coraz lepiej i coraz bardziej przypominał podręcznikową miksturę menstruacyjną. Tymczasem sytuacja w grupie pogarszała się z każdą sekundą, a w momencie w którym Lily ośmieliła się przypierdolić już nie do samej Werki, a do jej rodziny, Riki wiedział że nie ma już odwrotu i to może się skończyć tylko jednym - awanturą. Tak jak się spodziewał, Seaver odpaliła się ostatecznie i nawet już nie udawała, że było inaczej; wiedział, że Lilka na pewno odwdzięczy się czymś jeszcze gorszym, dlatego postanowił już na wszelki wypadek ją ukarać i potraktował spod stołu niewerbalnym, dyskretnym SLUGULUS ERUCTO z nadzieją, że się pinda udławi tymi ślimakami i sczeźnie. Potem szybko wsunął różdżkę do plecaka, udając że wcale nie miał jej w ręce i co złego to nie on, bo on tutaj tylko miesza krwawnik z rumiankiem. Taki był sprytny. Czasami. A jeśli Werka chciałaby dorzucić coś od siebie i na przykład dobić typiarę Bombardą albo pięścią - totalnie by jej kibicował.
Drużyna: Fiolkowi Frajerzy Liczba punktów w tej kolejce:5 Suma punktów drużyny: 45+5+1=51 Eliksir do kuferka: nopuerun Umiejętność: Uzdrawianie
Vera naprawdę celnie trafiła z ciosem, bo małżeństwo Lily nie należało do udanych. Mało tego, o miłości właściwie już nie mogło być mowy, a to ją mierziło jeszcze bardziej. Puchonka była młoda, niedoświadczona i popełniła stanowczo zbyt wiele błędów, które obecnie się na niej mściły. I tak, flirtowała na prawo i lewo, a chociaż nie wyszło to jeszcze poza granicę żartu i psocenia, zapewnienia o wierności nie byłyby do końca szczere. Czy pan Blackwood był świadomy co wyrabiała jego małżonka? To nie było właściwe pytanie. Istotniejsze brzmiało - czy pan Blackwood był tym w ogóle zainteresowany? Puchonke wewnętrznie zmroziło, ale w tym momencie jeszcze panowała nad sobą. Tęczówki jej pociemniały, ale harpie geny nie przejęły nad nią kontroli. Tylko w kociołku mieszała jakby z większą zawziętością, rozchlapując odrobinę na boki. Musiała spojrzeć na to, co robi, ale nie zamierzała pozwolić Seaver wygrać. - Mnie nie obchodzi pochodzenie. W moich żyłach nie płynie ani kropla czarodziejskiej krwi, tylko mugolska i wila - powiedziała do Very, zamierzając uderzyć w to, co bolało krukonkę, ignorując to, co bolało ją samą. - Ale jeśli sądzisz, że pannie Brandon status jest obojętny, to chyba poznałaś Anię wczoraj. Tylko tyle i aż tyle zdążyła palnąć Blackwood, zanim McGill zainterweniował. Sekundę później Lily pozieleniała, a potem potężnym, ślimaczym bełtem zasiliła zawartość kociołka. W pierwszej chwili była zdezorientowana i oszołomiona. Pochylała się nad eliksirem, cierpiąc na kolejne torsje, ale później zaczęła łączyć kropki. A że z jej perspektywy nic nie wskazywało na to, że zaatakował ją Ricky, Lily uznała Veronicę za winną. Zanim rzygnęła po raz kolejny, podniosła na Seaverkę pomarszczone wściekłością oblicze i czarne, pełne nienawiści oczy, a potem bez ostrzeżenia rzuciła się na nią, chcąc ją przewrócić i szponiasta dłonią ciąć jej policzek. Wszystko po to, by znów rzygnąć ślimakami, tym razem na siebie i na przeciwniczkę.