Etap I:5 Podpowiedź od Xan:TAK(F) Modyfikatory: - Modyfikator za dyskusję: NIE Ostateczna punktacja: 5 + 50 +15 (podpowiedź) = 70 Mechanika rozrabiania: NIE unik: D - nieudany
Wypatrywał Jenny, już mocno zaniepokojony. Zazwyczaj to on się spóźniał, jej to się zdarzało bardzo rzadko. Ale dzisiaj była strasznie zakręcona. Jak nie ona. przez ostatnie dni jej głównym tematem było Hogsmeade. Może to właśnie przez to, była taka rozkojarzona. W końcu jednak mógł odetchnąć z ulgą, bo wpadła do sali zdyszana. Poczuł się o wiele pewniej, jak zawsze gdy byli gdzieś razem. Uzupełniali się i wspierali. Poza tym Jenn była jego jedyną rodziną tutaj. od wakacji przed pierwszą klasa traktował ją jak najbliższą przyjaciółkę, nawet jak siostrę. Chociaż ostatnio to jego braterskie uczucie objawiało się w dziwny sposób, nie lubił jak spędzała czas z innymi chłopakami. Ale starał się tego nie pokazywać, bo bał się, że Kuzynka go wyśmieje, albo będzie zła. Ale teraz znowu mogli być zespołem na lekcji eliksirów z nową nauczycielką. Tylko, że tym razem nawet ich połączone moce nie chciały działać. Chris nie przygotował się prawie wcale, Jenna była myślami gdzie indziej. Na szczęście nowa pani profesor była wyrozumiała, nie krzyczała, tylko wytłumaczyła im dokładnie na czym dokładnie polegało przygotowanie Neonu. To czym był ów eliksir było bardzo ciekawe. Mieniące się kolory bardzo podziałały na wyobraźnie chłopaka. Pomimo tego, ze nie czuł się dość mądry dzisiaj, to nie mógł się doczekać, aż zaczną przygotowywać specyfik. Kiedy przyszło co do czego, poszło mu nie najgorzej. Co prawdą w pewnym momencie eliksir zaczął zmieniać kolor na brunatny, ale Kruk w porę sobie przypomniał poradę nauczycielki, żeby dodać pięć zgniecionych owoców dzikiej róży. Może nie było najbardziej idealny neon w historii, ale się nie spalił, ani nic. Był całkiem dumny z siebie, pomimo niedoskonałości efektu. Trzy lata w Hogwarcie oduczyły go wkurzania się na siebie z niepowodzenia. One też czegoś uczyły. Może nawet bardziej niż sukcesy. Z tego samozadowolenia wyrwał go huk gdzieś z boku. Odwrócił się w tamtą stronę tylko po to, żeby zobaczyć pędzące w jego stronę fragmenty kolorowej mazi. W odruchu bronienia Jenn przed wszystkim, który miał, niemal od kiedy się znali. A który był jeszcze silniejszy po incydencie w pierwszej klasie, ustawił się tak żeby osłonić plecami przyjaciółkę. Nawet się nie zastanawiał jak będzie wyglądał, kiedy to czerwonawe coś na nim wyląduje. Przede wszystkim nie miał czasy zastanawiać się nad czymkolwiek.
Ostatnio zmieniony przez Christian Hastings dnia Nie Lis 05 2023, 23:58, w całości zmieniany 1 raz
Terry Anderson
Rok Nauki : VI
Wiek : 16
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : mocny szkocki akcent, piegi na całym ciele, kilka pryszczy na twarzy, niedawno przeszedł mutacje
Etap I:9 (+10pkt bo nie uważał) Etap II:6 Eksperymenty: TAK (a raczej zupełne olanie przepisu) Podpowiedź od Xan: NIE Modyfikatory: -10 (negatywne nastawienie) Ostateczna punktacja: 10 + 60 - 10 = 60 Unik:J - nieudany
Był taki czas, że troskliwość i czułość Harmony wprawiały Puchona w ogromne zakłopotanie, a nawet ciut go irytowały. Wiedział, że i tak przylgnęła do niego łatka niedorajdy i niezbyt rozgarniętego dzieciaka, więc ostatnie, czego potrzebował, to nadopiekuńczość starszej Gryfonki. Czerwienił się jak burak i odskakiwał jak oparzony, ilekroć dziewczyna próbowała potargać mu włosy, czy przekomarzała się z nim pieszczotliwie. Jego reakcje przynosiły jednak efekt przeciwny do zamierzonego, skutkując zazwyczaj jedynie salwą śmiechu i coraz to nowymi żartami. W każdej innej sytuacji, Terry zapewne próbowałby ograniczyć kontakt z Gryfonką do minimum, jednak jej towarzystwo było tak miłe, że chłopak zmuszony był dać za wygraną i pogodzić się z zakrawającym o matkowanie zachowaniem Harmony. Jak do tej pory nigdy tej decyzji nie pożałował, ba, nie wyobrażał sobie życia w Hogwarcie bez ulubionej Seaverówny. Okazało się bowiem, że pomimo swojej troskliwej natury, dziewczyna nie miała nic przeciwko ekscytującym przygodom, pociągającym za sobą złamanie kilku punktów szkolnego regulaminu, szybko więc odnaleźli wspólny język, pomimo początkowych trudności. Z biegiem czasu i Terry łaskawiej spoglądał na te niemal siostrzane przejawy czułości, a przyzwyczaiwszy się do nich, zdążył je nawet polubić. W głębi duszy naprawdę cenił sobie drobne przejawy ciepła i serdeczności, do których przywykł dorastając, a na które teraz nie mógł sobie tak łatwo pozwolić. Nic więc dziwnego, że mając za sobą jeden z najgorszych tygodni spędzonych w murach czarodziejskiej szkoły, chłopak niezmiernie ucieszył się z widoku przyjaciółki, z wdzięcznością przyjmując jej energię i niezachwianą pogodę ducha. Z ulgą zauważył, że Gryfonka nie traktuje go inaczej niż wcześniej – obawa, która prześladowała go od biwaku, wywołując zawroty głowy i nieprzyjemny ścisk w żołądku. – Jeśli dotrwamy końca lekcji w jednym kawałki, to jasne, czemu nie. – przystał na propozycję wspólnej herbaty, posyłając dziewczynie uśmiech, tym razem naprawdę szczery i sięgający oczu, do tej pory przygasłych i smutnych. Kiedy zaczęła się lekcja wydarzyło się dokładnie to, czego można się było spodziewać po tej dwójce, mianowicie absolutny chaos i improwizacja, wynikające z całkowitego braku wiedzy i talentu w dziedzinie eliksirów. Żadne z nich nie popisało się wiedzą podczas dyskusji, chociaż profesor Grey próbowała jak mogła, by wyciągnąć z nich choć strzępy wiedzy na temat przewidzianego na dziś wywaru. Stłumił śmiech, słysząc uwagę Harmony, choć sprawiła mu ona ogromną przyjemność – do tego stopnia, że wyprostował się nieco bardziej, by zaprezentować dodatkowe kilka centrymetrów wzrostu. Faktycznie, ostatnio zauważył, że nogawki i rękawy szat zaczynają mu być nieco przykrótkawe, co napawało go zarówno radością jak i niepokojem. Z jednej strony cieszył się z perspektywy wyrośnięcia z roli klasowego skrzata, z drugiej wiązało się to z koniecznością zakupu nowych ubrań, a to z kolei stanowiło spory wydatek dla i tak mocno obciążonego portfela rodziców chłopca. Póki co różnica nie była jednak na tyle zauważalna, by Puchon zrezygnował z noszenia starych szat, odkładając w czasie wizytę u krawcowej. – O nie nie, będę Ci z dumą torował drogę przez korytarz. Jak lodołamacz. – odparł, poprawiając po raz kolejny zmierzwioną fryzurę. O ile na co dzień pozwalał lokom układać się tak, jak im się podobało, tak na eliksirach musiał – ze względów bezpieczeństwa – ogarnąć niesforne kosmyki przynajmniej sprzed oczu, zatykając coraz to dłuższe blond pasma za uszy. Zrezygnował z wizyty u fryzjera przed wyjazdem z domu i teraz powoli zaczynał żałować tej decyzji. Może dlatego z taką łatwością zaproponował pasemka w kolorze intensywnego różu. Zerknął do podręcznika, pobieżnie skanując listę niezbędnych składników oraz instrukcję przygotowania podstawowej wersji eliksiru, by następnie ostentacyjnie zamknąć książkę i zwrócić się ponownie w stronę koleżanki. – Wiesz, że pstro wiem o eliksirach, ale tak na chłopski rozum, to jeśli wszystkie te kolorowe składniki zamienimy na różowe, to powinien wyjść odpowiedni mix, nie? – zaproponował, uśmiechając się łobuzersko. Istniała spora szansa, że po drodze coś zepsują i wywar wybuchnie im w twarz, ale eksperymentowanie z Harmony było warte więcej niż wszystkie stracone punkty. – Proponuję więc, żebyśmy wrzucali do kociołka tylko to, co jest różowe. Nie zdążył porządnie skończyć zdania, kiedy w sali rozległ się donośny huk, a z kociołka Mulan wystrzeliła na wszystkie strony substancja przypominająca płynną magmę. Ani on, ani Harmony nie zdążyli uchylić się przed nadlatującą mazią, która nie tylko wyżarła materiał szat (teraz na pewno będzie musiał sprawić sobie nowy komplet), ale i zafarbowała fragmenty skóry, których udało jej się dosięgnąć. – Nic Ci nie jest? – zapytał Gryfonkę, by po chwili dołączył do jej szaleńczego śmiechu – Zawsze możesz udawać, że te plamy to fragment charakteryzacji. – zaproponował, po czym przyjrzał się własnej kolorowej skazie, rozciągającej się od szczęki, przez szyję, aż do obojczyka. – Hm, może lepiej, żebym to ja przetestował…cokolwiek uda nam się uwarzyć. Nie chcemy, żebyś podpadła u trenera.
Etap I:9 (po przerzutach) Etap II:5 Eksperymenty: TAK Podpowiedź od Xan:C Modyfikatory: przerzuty za labmed, lekcję wrześniową, za punkty w kuferku Modyfikator za dyskusję: NIE Ostateczna punktacja: 10(bo nieprzygotowanie i oburzył ją strój) + 50 + 15(podpowiedź) - 5(różdżka) + 10 (nastawienie) + 10 (opis modyfikacji) = 90 Mechanika rozrabiania: - Unik:E (w następnym poście)
Aneczka bardzo lubiła eliksiry, nie spodziewała się jednak eksperymentów. W dyskusji miała okazję na początku wykazać się znajomością kilku kwestii, ale po dodatkowych pytaniach nauczycielki okazało się, że w sumie to pomyliła pojęcia. Dostała nawet prywatną pogadankę, ale cały czas gapiła się na buty asystentki, nie mogąc powstrzymać oburzenia i tego, że kobieta przecież siedziała na stoliku! Damy tak nie robiły! Przy okazji pogadanki nauczycielka udzieliła Aneczce dość niepokojącej i intrygującej zarazem rady. Kazała jej odświeżyć sobie jakieś zaklęcie, którego panienka Brandon nawet nie kojarzyła. W końcu ta dziedzina nie była jej mocną stroną. Na szczęście Tim był bardziej obeznany i podpowiedział jej, o co chodzi. No i ta uwaga o papierach i ogniu... Aneczka już miała rzucić w myślach kilka inwektyw pod adresem nauczycielki, kiedy niespodziewanie jej notatki zajęły się ogniem, kiedy za blisko je podsunęła do kociołka. Na szczęście powtórzone wcześniej zaklęcie pomogło i sytuacja została na czas opanowana. Później zaczęło się to całe kombinowanie z wymyślaniem składników. Aneczka po chwili zastanowienia zdecydowała się dodać do kociołka suszony kwiat złotokapu, mając na celu podbicie w nim złotych akcentów. Po zastanowieniu dodała jeszcze porannej rosy, jako dodatku nadającego łagodności złocistym refleksom. Nie chodziło jej o zalanie złotem, a o delikatne migotanie i przejścia między złocistym, a srebrnym poblaskiem, jak szron mieniący się w promieniach wschodzącego słońca. Dla lepszego efektu dodała jeszcze kroplę rosy księżycowej, a potem przeszła do stabilizowania mikstury głównymi składnikami.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Etap I:6 Etap II:3 Eksperymenty: NIE Podpowiedź od Xan: F Modyfikatory: negatywne nastawienie (-10) Modyfikator za dyskusję: NIE Ostateczna punktacja: 5 + 30 + 10(nie eksperymentuje) - 10(nastawienie) +15(podpowiedź) = 50 Mechanika rozrabiania: - Unik:H - nieudany (w następnym poście)
Jenna cieszyła się, że nie jest tu sama. Obecność Christiana bardzo jej pomogła, chociaż była milcząca przez całą lekcję i nawet przy dyskusji ledwo wydusiła z siebie cokolwiek, blednąc jeszcze bardziej ze strachu, kiedy musiała tak publicznie obnażyć swoje nieprzygotowanie. Jeszcze zanim rozpoczęła się część praktyczna, nauczycielka przechodząc koło jej stolika rzuciła uwagą, że gdy eliksir nagle gwałtownie zbrunatnieje, trzeba szybko dodać pięć zgniecionych owoców dzikiej róży. Krukonka nie bardzo wiedziała co zrobić z tą informacją, póki jej wywar nie wykonał własnie takiego fikołka kolorystycznego. Można było pomyśleć, że Jennę tutaj poniosła fantazja, jednak tak naprawdę dziewczynka nie miała pojęcia, co robi źle. Pospiesznie zastosowała się do wskazówek nauczycielki. Później już do końca lekcji dziewczynka nie zamierzała ani odrobinę odchodzić od książkowego przepisu, krok za krokiem podążając zgodnie ze wskazówkami autora podręcznika. Wszystkie znaki na ziemi i na niebie udowadniały jej, że po prostu nie była stworzona do eliksirów. Nie dawała jednak za wygraną i postanowiła sobie, że udowodni chociaż, że umie porządnie odczytać i zrealizować przepis.
Różnych rzeczy się spodziewał po tej lekcji, ale nie eksplozji eliksiru. Chociaż właściwie mógłby, ta dziedzina miała to do siebie, że zdarzały się wypadki. Tylko czemu z czymś tak trudnym do usunięcia i tych kolorach? Bardzo się starał osłonić Jenn, ale nie zdążył, bo eksplozja przyszła za jego pleców, a nie z boku. - Jenn, nic ci nie jest? - zapytał mocno zaniepokojony. Może to tylko eliksir, ale huk był spory, więc wszystko było możliwe. Kiedy już się upewnił, że jego kuzynka nie miała żadnych obrażeń, zajął się oglądaniem swojego stanu. Też nic mu się nie stało. Ale oboje wyglądali niezbyt reprezentacyjnie. Chociaż kolor mimo wszystko mógłby być gorszy, na przykład brązowy, albo buraczkowy. Właściwie to im dłużej patrzył na krukonkę, tym bardziej mu się podobał. Kolory gorącej lawy powodowały, że wyglądała niesamowicie. Jak ją znał, pewnie była innego zdania, ale jemu się podobała. - Wyglądasz jak jakaś bogini ognia, wiesz? - Spróbował komplementem załagodzić sytuację. Czuł się winny, jak zawsze kiedy nie udało mu się jej obronić. Nawet to, że eliksir wyszedł mu trochę lepiej niż jej, nie pomagał, a wręcz przeciwnie. Gdyby nie wydarzył się wypadek, przejęła by się tym na pewno mniej. A teraz będzie jej tylko bardziej przykro. A może zamienić kociołki? Nie, ona by tego nie chciała, a pani na pewno zauważy. Teraz już na pewno Jenn nie polubi eliksirów. Miał straszną ochotę, żeby ją przytulić. Tylko że przy ludziach nie wypadało. I miał jeszcze większą ochotę zrugać te starszą uczennicę za ten wybuch, ale tego już całkiem nie wypadało robić.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Etap I:9 (po przerzutach) Etap II:5 Eksperymenty: TAK Podpowiedź od Xan:C Modyfikatory: przerzuty za labmed, lekcję wrześniową, za punkty w kuferku Modyfikator za dyskusję: NIE Ostateczna punktacja: 10(bo nieprzygotowanie i oburzył ją strój) + 50 + 15(podpowiedź) - 5(różdżka) + 10 (nastawienie) + 10 (opis modyfikacji) = 90 Mechanika rozrabiania: - Unik:E
Panienka Anna Luna Brandon mogła być z siebie naprawdę dumna. Nie dość, że udało jej się podjąć skutecznie próby eksperymentowania, to jeszcze wyszedł jej doskonały eliksir, którego sama nie powstydziłaby się zastosować na przykład przy jakiejś kreacji. Zamykała właśnie fiolkę z gotową miksturą, kiedy nagle usłyszała huk, a potem zobaczyła, a raczej poczuła jak Tim zasłania ją własnym ciałem. Puchonkę w pierwszej chwili całkowicie wygłupiła ta sytuacja. Potem jednak wyjrzała spod ramienia Tima i zobaczyła jedno wielkie pobojowisko. - Tim... - szepnęła pełna grozy i podziwu zarazem. Zasłonił ją! Był jej bohaterem, ochronił ją przed katastrofą, zadbał o jej bezpieczeństwo swoim własnym kosztem! Aneczka nie mogła uspokoić coraz bardziej szalejącego serca i myśli galopujących niczym stado spłoszonych pegazów. Wszystko jej się teraz pomieszało. Tim? Tim, czy Atlas? Nie, przecież była przeznaczona komuś innemu, przecież Tim nie mógł być... A może był? Może to właśnie było uśmiechem, czy wręcz chichotem losu?
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
No i łupnęło. Jak z tysiąca armat i Jenna przez chwile nie wiedziała co się dzieje. Trochę ją to wszystko obudziło, no i tak jak Christian rzucił się do tego, by zasłaniać ją, ona rzuciła się, by zasłonić efekt swojej ciężkiej pracy. Tyle czasu spędziła, tyle nerwów ją to kosztowało, tyle wysiłku, że teraz wolałaby się dać utopić w tym kotle, byle tylko nie ucierpiała mikstura. Jej dzieło nie było wybitne. Było po prostu efektem ciężkiej, solidnej pracy i skrupulatnego analizowania punkt po punkcie wszystkich poleceń. - Co ja mam na twarzy, Chris? - spytała szeptem, czując, że po jej twarzy spływa ciepła, lepka ciecz. Jak bogini ognia? Jenn, która miała wcześniej ochotę się rozpłakać, spojrzała na kuzyna z zaskoczeniem, a potem uśmiechnęła się do niego ciepło. Kto jak kto, ale Christian zawsze umiał poprawić jej nastrój. - Ty też nie wyglądasz źle. Ale... Eliksiry chyba nadal mi nie idą, wiesz? No ale przynajmniej wykonała prawidłową, podstawową miksturę i nikt nie mógł jej za to ukarać.
Xanthea Grey
Wiek : 36
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 170cm
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Lekcja dobiegła końca z wielkim hukiem, a Xanthea była z jej przebiegu bardzo zadowolona. Rozkoszowała się w chaosie, a te dzieciaki zapewniły jej go aż nadto. Obejrzała po kolei każdą próbkę, oceniła, zanotowała na pergaminowym arkuszu, jednych chwaląc, a przy innych powstrzymując się od komentarza. Większości poszło bardzo dobrze i tylko paru osobom kazała zostać. - W ramach zadania domowego proszę o krótkie sprawozdanie z tego, co udało się dzisiaj osiągnąć na lekcji. Wam i waszym kolegom, wymieńcie się między sobą wynikami eksperymentów, żebym widziała, że ta lekcja wniosła u każdego z was coś nowego. Proszę zwrócić szczególną uwagę na to, co poszło nie tak w eksperymencie panny Huang, chcę widzieć informacje na ten temat w każdej pracy. Xanthea pożegnała się ze wszystkimi, z wyjątkiem Mulan, którą zatrzymała po lekcji. Jak podkreśliła, nie w ramach szlabanu, a po to, by pomóc w doprowadzeniu sali do przyzwoitego stanu po wybuchowym eksperymencie gryfonki.
Dziękuję za wspólną zabawę!
Pamiętajcie, że każdy, komu nie udał się unik, powinien uwzględnić w następnej sesji ślady po eliksirze uważonym przez Mulan (wizualnie efekt płynnej lawy na skórze i ubraniach tam gdzie padł eliksir). Informacje o zadaniu domowym pojawią się w najbliższym czasie. Będzie ono dobrowolne dla wszystkich z wyjątkiem @Mulan Huang (dostaniesz ode mnie wiadomość prywatną z bardziej rozbudowanym zadaniem).
C. szczególne : wygląda zdecydowanie młodziej niż pokazuje metryka, ma wyraziste oczy, ufarbowane na szaro włosy do linii bioder i bardzo jasną karnację
Ta lekcja zgodnie z zapowiedzią przy zadaniu domowym, miała dotyczyć warzenia eliksiru Dormitionis. Coś jednak ewidentnie poszło nie tak i krążyły plotki, że przyczyną było pewne niedomaganie Xanthei na prawą rękę. Plotki miały okazję się potwierdzić, bo kiedy uczniowie zaczęli schodzić się na lekcję, zobaczyli, że asystentka ma rękę na eleganckim, czarnym temblaku, a przy jej stanowisku nie stoi żaden kociołek. Było za to mnóstwo składników porozkładanych na różnych stołach. - Witajcie, moi drodzy - przywitała się z uśmiechem, najwyraźniej wcale nie zbita z tropu swoją niedyspozycją. - Jak sami widzicie, nastąpi zmiana planów. Lekcję z bardziej skomplikowanym procesem warzenia zostawimy sobie na inny raz, a dzisiaj w menu mamy zabawę! Znając zamiłowanie Xanthei do chaosu, można było mieć poważne obawy co do tego, czy wszyscy wyjdą z tej zabawy cali i zdrowi. Nie mieli jednak za bardzo wyboru, chyba że ktoś zamierzał dyskretnie ulotnić się z sali. Dla większości było jednak za późno na ewakuację. - Zapraszam do przodu. - zachęciła ich gestem lewej ręki, by podeszli do ławek z przodu. - Na każdym stole leżą rozmaite składniki. Każde z was wylosuje po jednym z każdego stołu. Tutaj pokazała znajdujące się na ławkach woreczki, w których były karteczki z nazwami. Na pierwszych dwóch leżały składniki roślinne, na trzecim zwierzęce, wszystkie z tych raczej bezpiecznych i łatwych do zdobycia. - Zrobimy sobie dzisiaj wprowadzenie do tworzenia nowych eliksirów. Po wylosowaniu opiszecie, czym charakteryzują się wasze składniki oraz jaki przewidujecie efekt połączenia ich ze sobą. W praktycznej części lekcji zobaczymy, czy mieliście słuszność. Śmiało, zapraszam! Gwarantuję, że dzisiaj nic nie wybuchnie. I rzeczywiście mogła być tego pewna. Sprawdziła. Wizje prezentowały się czysto i klarownie, ale na wszelki wypadek potrzebowała kogoś, kto będzie pilnował twórczego towarzystwa razem z nią. A kto nadawał się do tego lepiej, niż osławiony przewodniczący labmedu? - Panie Solberg - uśmiechnęła się do @Maximilian Felix Solberg wesoło, trzymając się dość prześmiewczo oficjalnego tonu. - Na dzisiejszej lekcji będzie pan moją prawą ręką. Dosłownie. Potrzebny mi ktoś, kto w razie konieczności umie machać różdżką nad kociołkiem. Mogę na pana liczyć? Temblak wyraźnie pokazywał dlaczego musiała zdać się na cudzą różdżkę. Postronni nie mogli tego wiedzieć, ale trytońska klątwa wciąż mocno jej doskwierała. Gdyby wiedziała, jak będzie się za nią wlokło to paskudztwo, dałaby sobie spokój ze zbieraniem nasion w purpurowym sadzie. Ale cóż, było jak było i należało jakoś sobie z tym radzić. - No, to do dzieła. Kto zacznie? Wrzucam oba etapy od razu, żeby mieć dwa punkty za lekcję należy zrealizować oba w osobnych postach. Za pisanie posta pod postem tą samą postacią urywam głowy
Etap pierwszy - losowanie składników Rzuć trzy razy kostką literową, po jednej na każdy stolik. W poście opisz krótko każdy z wylosowanych składników i zaproponuj, jaki eliksir można z nich uwarzyć. Nie ma błędnych propozycji, chodzi o pobawienie się wyobraźnią i połączenie trzech różnych rzeczy w coś ciekawego.
Stolik I:
A - waleriana B - ślaz C - szałwia lekarska D - rumianek lekarski E - pokrzywa F - jaśmin G - melisa H - mięta pieprzowa I - lawenda J - krwawnik
Stolik II:
A - wrotycz zwyczajny B - jagody jałowca C - jagody jemioły D - aloes uzbrojony E - kora wierzby płaczącej F - kora drzewa wiggen G - płatki maku H - owoce czarnego bzu I - owoce dzikiej róży J - zarodniki paproci
Stolik III:
A - miód trzminorka B - żabi skrzek C - śluz gumochłona D - sproszkowane oczy traszki E - skrzydło nietoperza F - muchy siatkoskrzydłe G - mózg żaby H - bezoar I - skrzydła bahanki J - skrzydła żądlibąka
Etap drugi - warzenie eliksiru Rzuć kostką k100 na to, jak poszło Ci warzenie eliksiru. Do wyniku można dodać swoje punkty kuferkowe z eliksirów (ale nie trzeba, jeśli ktoś nie chce sobie odbierać zabawy losowością). Można też założyć, że ma się gorszy wynik, niż w kostkach.
Efekty warzenia:
poniżej 50 - Twoja hipoteza się nie potwierdziła, składniki nie chcą współpracować tak, jak zakładałeś;
50-85 - działanie Twojego eliksiru jest zbliżone do tego, jakiego oczekiwałeś, ale nie wszystko poszło zgodnie z założeniem;
powyżej 85 - to naprawdę nieźle zapowiadający się eliksir! Zastanów się, czy nie byłoby warto nad nim popracować. Może drzemie w Tobie eliksirowarski talent?
@Maximilian Felix Solberg Twoja pomoc jest wyłącznie fabularna i nie wpływa na mechanikę, w razie potrzeby Xan będzie przydzielać Ci zadania w swoich postach.
Zachęcam wszystkich do zaczepiania Xanthei i zadawania jej pytań! Proszę ją wtedy oznaczyć w poście.
Kod:
<zgss>Wylosowane składniki:</zgss> podlinkuj kostki literowe i wypisz wylosowane składniki <zgss>Punkty eliksirów w kuferku:</zgss> punkty postaci z eliksirów <zgss>K100 na efekt warzenia:</zgss> podlinkuj rzut <zgss>Wynik końcowy:</zgss> punkty k100 + ewentualnie dodane punkty kuferkowe
Dołączyć do lekcji można do końca jej trwania, ale za pojawienie się po 16.01 będą ujemne punkty dla domu (fabularnie to spóźnienie na lekcję). Lekcja trwa do 23.01 do końca dnia, rozliczam 24.01.
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wylosowane składniki:B,A,F - ślaz, wrotycz i muchy siatkoskrzydłe Punkty eliksirów w kuferku: 204 K100 na efekt warzenia:5 Wynik końcowy: 5 + 204 bo mogę
Spodziewał się pracy z Dormitoris, bo zazwyczaj prace domowe dotyczyły tego, czym będą się zajmować na zajęciach. Powtórzył więc sobie kilka rzeczy i nawet zabrał tłukące się fiolki, żeby od razu przelać eliksir w naczynie, z którego będzie mógł go użyć. Zdziwił się więc, gdy rozłożył graty, a tu Xanthea narzuciła zupełnie inny temat lekcji. Zdziwił, ale nie rozczarował. Wręcz przeciwnie, oczka od razu mu się zaświeciły, bo było to coś, co kochał. Wolna wola, eksperymenty i do tego praca bardzo improwizacyjna, bo przecież nie wiedział nawet jakie składniki będą mu dane. Już chciał brać się do roboty, gdy nauczycielka zwróciła się do niego z prośbą. Spojrzał na temblak, potem na swoją różdżkę, jakby oceniał, czy kobieta w ogóle wie kogo pyta o pomoc z czarami. -Jasne. Postaram się nikogo nie zabić przypadkiem. - Zgodził się, bo ostatecznie zaklęcia związane z eliksirami mu wychodziły tak samo, jak wszelkie obronne czary mary. Miło mu było, że zwróciła się do niego, choć nie powinien się dziwić. W końcu prowadził labmed i nawet ciągnął stypendium z jej przedmiotu, więc z założenia raczej coś wiedział. -Jak coś, proszę wołać. Pani Profesor. - Użył tego samego tonu, który ona wystosowała, zwracając się do niego per "Panie Solberg". Bawiła go ta sytuacja. Jeszcze pół roku temu był gotów sobie z nią poflirtować i gdyby nie związek z Paco, może nawet zaciągnąć do łóżka. Teraz musiał udawać, że wcale nie upijał jej w Luxie ze specjalnymi zniżkami. Skoro jednak na początku nie był potrzebny zabrał się za losowanie składników i musiał przyznać, że farta miał niezwykłego. Ślaz, wrotycz i muchy siatkoskrzydłe. Składniki, z którymi mógł zrobić naprawdę wiele i choć jego pierwszą myślą był eliksir z zakresu medycznych, tak gdy spojrzał na Xan, od razu zmienił zdanie. -Jeśli mogę, wejdę w Twoją dziedzinę nieco. Eliksir na opryszczkę. Ślaz złagodzi, wrotycz ma właściwości biobójcze i antyoksydacyjne, a muchy siatkoskrzydłe działają cuda w kwestii nowej twarzy. Nie bez powodu są składnikiem wielosokowego, bo pomagają w metamorfozie i regeneracji tkanki. - Wyjaśnił pokrótce swój plan, nim dobrał resztę potrzebnych składników i zabrał się do roboty, gotów w razie czego odejść od kociołka i pomóc, gdyby Xanthea go potrzebowała.
Wylosowane składniki:I, J, J - lawenda, zarodniki paproci, skrzydła żadlibąka Punkty eliksirów w kuferku: zawrotne 2 K100 na efekt warzenia:15 Wynik końcowy: 17
Nie pamiętała, kiedy ostatni raz była na lekcji eliksirów... Coś jednak kazało jej w kolejnym semestrze postarać się o wyciągnięcie z tego przedmiotu nieco więcej, niż dotychczas jej się udawało. Nigdy nie była specjalnie biegła w warzeniu mikstur, ale kiedy trzeba było w październiku i listopadzie spiąć się i pomóc zaopatrzyć skrzydło szpitalne w brakujące wywary, przyłożyła się do pracy i pomogła - nawet z sukcesem! Czy to nie był więc znak, że warto było nieco tej wiedzy odkurzyć, aby nie zardzewieć? Uważała, że umiejętność przygotowywania eliksirów była naprawdę przydatna, a biorąc pod uwagę ile razy musiała w ostatnim czasie korzystać z pomocy uzdrowicielskiej, nabycie doświadczenia w przygotowywaniu przepisów służących lecznictwu szczególnie do niej przemawiało. Spodziewając się dziś prób podejścia do uwarzenia eliksiru, którego dotyczyła praca domowa, zjawiła się w klasie w lochach z naprawdę dobrym nastawieniem. Xanthea jako nauczycielka jawiła jej się jako osoba dość ekscentryczna, niekoniecznie nawet skupiając się na jej prezencji (slay queen!), lecz bardziej patrząc na jej podejście. Okazało się, że w związku z jej niedyspozycja nie będą zajmowali się konkretnie Dormitoris, ale poeksperymentują, losując składniki. Całkiem ekscytująca opcja, choć w rękach takiego laika jak Kate - niebezpieczne narzędzie... Z pierwszego stolika złapała lawendę, z drugiego jakieś dziwne ziarenka (?), a z trzeciego delikatne skrzydełka, które od razu rozpoznała - należały kiedyś do żądlibąka. Oby stracił je polubownie, a nie w walce i cierpieniu! Mieli zastanowić się, co powstanie z takiej kompozycji składników. Lawenda i jej działania były jej raczej znane, nie od dziś wiadomo było, że działała uspokajająco i wspomagała dobry sen, dodatkowo sprawdzała się przy medytacji do oczyszczania umysłu i ducha - to z kolei w połączeniu ze skrzydłami żądlibąka nasunęło jej dobry pomył! Może uwarzy z tego prawdziwy eliksir jogina, wspomagający oczyszczanie umysłu, ying yang i te sprawy! Przy jego wypiciu człowiek mógłby dodatkowo lewitować, a tak przynajmniej sądziła, że mogły zadziałać skrzydełka (bo użądlenia żądlibąka powodowały lewitację). Zupełnie zapomniała, że miała do dyspozycji również zarodniki paproci. Czy znała jakieś działania lecznicze tej rośliny? Niekoniecznie, choć słyszała, że kiedyś okładano liśćmi paproci bolące stawy i rany w celu uśmierzenia bólu oraz szybszego gojenia. Nie kojarzyła już natomiast, że kłącza paproci potrafiły sparaliżować przewód pokarmowy człowieka po jego spożyciu i zachowywały się jak toksyna... Podobnie, że kłączem spędzano kiedyś płody. Oby nie wyszła jej z tego jakaś trucizna*...
*obawiam się, że wyjdzie XD
Lockie I. Swansea
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 192
C. szczególne : zawsze długi rękaw, nosi bransoletkę z ayahuascą, zapach cytrusowo-drzewny, piżmowy, ziemisty, jest *duży*, mówi z akcentem
Wylosowane składniki:F C H jaśmin, jagody jemioły, bezoar Punkty eliksirów w kuferku: całe 4 K100 na efekt warzenia: tbd Wynik końcowy: punkty k100 + ewentualnie dodane punkty kuferkowe
Dał się namówić na te eliksiry, ale jak przyszedł, to nie wiedział już dlaczego. Wysłuchał Xanthei i jej instruktażu, próbując zasłonić usta dłonią, kiedy wyznaczyła Maxa na swoją prawą rękę, mamrocząc pod nosem : - Kiepski wybór. - jednak kiedy już wszystko zostało wyjaśnione podszedł wraz z innymi, by wybrać składniki z odpowiednich stolików. Jaśmin, cóż, pachniał ładnie, więc Loki uznał, że dobry składnik. Przy następnym wylosował jagódki jemioły, myśląc, że pewnie po sezonie świątecznego całowania musieli je jakoś zutylizować. Przy ostatnim wypadł mu bezoar. Świetnie. Kamień z koziego brzucha. Kiedy stanął przy swoim stanowisku, to aż się wsparł o ławkę, myśląc, co też mógłby zrobić z takich składników. - No nie wiem, na moje oko mam tu dwie trzecie eliksiru miłosnego i całkiem dobrą odtrutkę. - podsumował, pamiętając z któregoś LabMedu jak @Maximilian Felix Solberg tłumaczył składniki najobrzydliwszych eliksirów, a za takie Lockie uważał eliksiry miłosne. Tuż po serum prawdy. - Jaśminem wali aphrodisia, jemioła jest do amortencji, a bezoarem mogę podkręcić eliksir przywracający. To bedzie eliksir miłosny, z efektem, który minie dosłownie po chwili? - podrapał się w głowę. Było to bez sensu, ale co w jego życiu miało sens...
Wylosowane składniki:B J H - ślaz, zarodniki paproci, bezoar Punkty eliksirów w kuferku: 6 K100 na efekt warzenia: 55 Wynik końcowy: 55+6=61
Kiedy wpadł na @Marla O'Donnell przed klasą eliksirów, zapomniał że jeszcze przed chwilą naciągnął na dłonie rękawy ślizgońskiego pulowerka i wzdychał tęsknie za słońcem, bo oto stało przed nim prawdziwe jego uosobienie. No właśnie - s t a ł o. - O w o w - wystękał elokwentnie i aż musiał się przytrzymać ściany, żeby się nie przewrócić, taki był przejęty. - Chwilę mnie nie ma, a ty rozprawiasz się z klątwą, zostajesz prefektką naczelną i wyglądasz już nie jak milion a miliard galeonów? - skomentował, nie ukrywając jak bardzo jest pod wrażeniem całej jej osoby. - Idziemy razem? Mam dla ciebie pamiątkę z Meksyku - zapowiedział z nadzieją że to ja zachęci by mu towarzyszyć nad kociołkiem; zajęli jego ulubiony blat w kącie klasy, z którego było dobrze widać nauczycielkę, a jednocześnie nie rzucało się jej w oczy. Gordi grzebał zawzięcie w plecaku w poszukiwaniu gadżetu, na szczęście utrzymywał w nim porządek więc poszło szybkk. - Proszę. Jak przyczepisz na lodówkę, to powinna skrzeczeć jak wyczuje że zapas piwka się kończy... ale weź pod uwagę że dogadywałem się ze sprzedawcą po hiszpańsku, więc równie dobrze może się okazać że w nocy odleci z lodówki i będzie ci chciała wydziobać oczy - wręczył jej gustowny magnesik z papugą odzianą w kolorowe sombrero, prezent może drobny ale starannie przemyślany! Profesor Grey zaczęła prowadzić lekcję, co dla Gordiego wiązało się z lekkim rozczarowaniem, bo liczył na pracę nad eliksirem o którym już się obkuł przy okazji pracy domowej; ale ostatecznie każde eliksirowarzenie było dla niego super rozrywką, dlatego nie marudził i podreptał po składniki. Wylosował sobie ślaz, zarodniki paproci i bezoar, i już w drodze do kociołka doskonale wiedział, na co się nadają te elementy. Lek przeczyszczający jak malowany. - Aż się prosi, żeby z tego zrobić eliksir na zatwardzenie - mruknął do Marleny, rozkładając wszystko na blacie - Ale to bez sensu, najskuteczniejszym środkiem i tak są batoniki proteinowe wytworzone przez starego Baxterów. Nigdy ich nie bierz, jakby Fitz cię częstował - doradził miło, konspiracyjnym tonem, po czym zaczął kontemplować inne swoje opcje. W końcu doszedł do wniosku, że skorzysta z faktu iż malwa jest dobra na podrażnienie błony śluzowej górnych dróg oddechowych, paproć ma działanie wykrztuśne i jest naturalnym filtrem, a bezoar jest dobry na wszystko i doskonale odtruwa. - Zrobię ELIKSIR PALACZA, detoksykujący organizm i łagodzący kaszel i chrypkę. Szarlocie by się taki przydał, czasami skrzeczy jak stary gruźlik - podzielił się z towarzyszką swoim niesamowitym oryginalnym pomysłem i zerknął na jej część blatu, zastanawiając się do czego by wykorzystał jej składniki.
Jenna Hastings
Rok Nauki : III
Wiek : 14
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 155
C. szczególne : Piegi; jasne, przenikliwe oczy; spojrzenie zbyt poważne jak na jej wiek.
Wylosowane składniki:I J C - lawenda, zarodniki paproci, śluz gumochłona Punkty eliksirów w kuferku: punkty postaci z eliksirów K100 na efekt warzenia:15 Wynik końcowy: 15 + 7 = 22
Jenna jak zwykle przed eliksirami koszmarnie się stresowała. Bardzo chciała być z nich dobra, tym bardziej, że podziwiała Maxa, który był prawdziwym wirtuozem eliksirowarstwa. Problem polegał na tym, że od pierwszej lekcji jej zdolności jeśli chodzi o kociołek pozostawiały bardzo wiele do życzenia. Nie ważne ile nad tym pracowała, zawsze coś szło nie tak, a ona nie wiedziała dlaczego. Główną przyczyną był zapewne stres związany z wewnętrznym poczuciem, że naprawdę musi być dobra w tym, co robi. Im bardziej jej zależało, tym gorzej wychodziło. I było to widać zwłaszcza na eliksirach. - Mam lawendę. Lawenda działa uspokajająco. - powiedziała cicho, kiedy stanęła przy pierwszym stole. Potem przeszła do stolika numer dwa i wylosowała kolejny składnik roślinny. - Zarodniki paproci... Może pomagają w zwielokrotnieniu czegoś? Albo chodzi o żywotność... Nie wiem. I trzeci śluz gumochłona. Śluz... no to ochronny? Nawilżający? Nie wiedziała czy robi się bardziej czerwona, czy blada. Co ona miała z tego zrobić? W ogóle całe to zadanie było dziwne i wcale jej się nie podobało. Gdyby była w tym dobra, to jeszcze. Ale jej podstawowe eliksiry nie wychodziły. Jak miała wymyślać własne, skoro jej nawet przepis nie pomagał? - Może z tego wyjdzie eliksir... A to nie jest prawie eliksir słodkiego snu? Tylko zamiast waleriany zarodniki paproci. A one są w tęczowym... To zakazany eliksir. To chyba z tych trzech byłby eliksir sprowadzający sen pełen bardzo kolorowych snów? Nie wiem... Tak mi się wydaje, że to powinno tak zadziałać. Nie była pewna czy to, co mówiła, ma sens. Była wystraszona i szybko wróciła na swoje miejsce. Położyła składniki na ławce i zaczęła się do nich modlić, nie bardzo wiedząc co zrobić z nimi dalej. Miała je po prostu ugotować?
Marla O'Donnell
Wiek : 21
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : szeroki uśmiech, koścista sylwetka, bardzo ekspresyjny sposób bycia, irlandzki akcent, często wplata kolorowe apaszki we włosy
Wylosowane składniki:D B E – rumianek lekarski, jagody jałowca, skrzydło nietoperza Punkty eliksirów w kuferku: 10 K100 na efekt warzenia:51 Wynik końcowy: 51 + 10 = 61
Z zamyślenia wyrwał ją znajomy głos, którego zupełnie nie spodziewała się usłyszeć; stanęła jak wryta na widok Gordiego, a gdy ten jeszcze w ramach przywitania zaserwował jej jak zwykle komplementy na poziomie aż spąsowiała. Aby odwrócić uwagę od swoich rumieńców, uśmiechnęła się szeroko i radośnie i rzuciła mu się w ramiona, zamykając go w ciasnym uścisku. – No nie opierdalałam się, jakbyś wrócił pół roku później to byłabym już ministrą magii – zaśmiała się, wpatrując się w przyjaciela, aby wychwycić najdrobniejsze zmiany, które u niego zaszły. – Cóż za opalenizna!!! Wyprzystojniałeś i.. chodziłeś tam na siłkę?? – tyrpnęła go w bicepsa, szczerząc się niedorzecznie. – No z tobą na eliksiry to zawsze, bo mam pewność, że w razie czego uratujesz mnie z opresji.. pamiątka? – oczy jej się zaświeciły z wrażenia, a gdy podał jej egzotyczny magnes z p a p u g ą, omal nie zemdlała. – Jaki CUDOWNY, dziękuję. Jak już ma wydziobywać oczy to mam nadzieję, że moim współlokatorom, gdy będą mi te piwka podbierać… No, w każdym razie bardzo mi miło, że o mnie pomyślałeś, jesteś przekochany – cmoknęła go w ramach podziękowania w policzek. – Musisz mi w s z y s t k o opowiedzieć. Ale to może zacznij po lekcji, co powiesz na wypad do Geometrii? Albo zapraszam w moje skromne progi, od razu magnesik zamontuję – zaproponowała, po czym rozsiedli się w sali, a zaraz potem nauczycielka zaczęła zajęcia. Kiwnęła z aprobatą, gdy profesor Grey poinformowała ich, że zamiast skomplikowanych mikstur będą się b a w i ć. – Dosko, bo szkoda byłoby, gdybym od razu po twoim powrocie zafundowała ci pobyt w skrzydle szpitalnym, bo zjarałam ci nieudanym eliksirem pół twarzy – zachichotała cicho i zabrała się ostro do pracy. Zerknęła na wylosowane składniki, próbując sobie przypomnieć w jakich innych eliksirach były wykorzystywane i rozkminiając co takiego mogłaby z tego stworzyć. Rumianek świetnie sprawdzał się jako środek przeciwzapalny, wyciszający i regenerujący, jagody jałowca mają działanie oczyszczające i są świetne przy problemach z przewodem pokarmowym, natomiast skrzydła nietoperza kojarzyły jej się z truciznami. Jej ambitne przemyślenia przerwała jej zabawna uwaga Gordiego, na którą parsknęła. – Dobrze, że mówisz, bo ciągle nimi wszystkich częstuje. Ale właśnie mnie zainspirowałeś, mam idealne, w moim mniemaniu, składniki na eliksir na wszelkiego rodzaju problemy gastryczne – klasnęła uradowana w dłonie, że tak sprytnie to połączyła. Na wzmiankę o Szarlocie spochmurniała, bo to zła kobieta była. – Jej to by się przydała godność i empatia – mruknęła pod nosem, nie chcąc jej za bardzo szkalować, bo wiedziała, że to dobra przyjaciółka Ślizgona. – Ale z nas Flamelowie – stwierdziła z uznaniem, szykując sobie składniki na blacie ławki, żeby zaraz rozpocząć ogarnianie mikstury.
Wylosowane składniki:F C H jaśmin, jagody jemioły, bezoar Punkty eliksirów w kuferku: całe 4 K100 na efekt warzenia:20 Wynik końcowy: 20 + 4 (tu wstaw emotkę orła)
Nieszczególnie otrzymał od nauczycielki odpowiedź, więc uznał, że zabierze się do roboty zamiast czekać, aż ktoś potwierdzi jego przypuszczenia. Składników nie było dużo, więc czysto teoretycznie wiązało się to z tym, że i potencjalnych błędów nie mogło być dużo. Problem polegał na tym i Lockie nie mógł wymyślić jak go rozwiązać, że eliksiry miłosne warzyło się w innej temperaturze niż antidota, i jakby nie próbował, to składniki z tych dwóch grup nie chciały ze sobą współpracować. Podjął się próby rozdrobnienia bezoaru po to, by wszedł w reakcje z jaśminem i jemiołą, jednak bezskutecznie, zmieniając jego eliksir w dziwną breję o zapachu zgniłych warzyw. Niezależnie od tego jakim zaklęciem próbował ratować zawartość kociołka - nie udawało się szczególnie nic specjalnego z tym wskórać, więc ostatecznie uznał swoją porażkę. Eliksiry nie były jego mocną stroną i nie było mocy, żeby to się miało szczególnie szybko zmienić...
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Wylosowane składniki:I, I, A: lawenda, owoce dzikiej róży, miód trzminorka Punkty eliksirów w kuferku: 28 K100 na efekt warzenia:29 Wynik końcowy: 29 + 28 = 57
Lekcji eliksirów, rzecz jasna, nie mogła sobie za nic w świecie odpuścić. Dlatego też zjawiła się na niej w podskokach, już po chwili nastawiając ucha, chcąc wiedzieć, co się działo i dlaczego to było takie ważne. Była wyraźnie zainteresowana tym, co się działo, by już po chwili polecieć do stolików, wybierać od razu składniki, z których coś mogłaby zrobić. Twórczość była czymś, co jej odpowiadało, więc nic dziwnego, że zwyczajnie wciągnęła się w to, nie mając ochoty nawet na chwilę przestawać. Była, jakby to ująć, w siódmym, albo i dziesiątym niebie. - Hm, dobrze, to tak. Lawenda ma właściwości uspokajające i przeciwbólowe, bo nie będziemy jej przecież wcierać w ciało. Ale ogólnie jest antyseptyczna, więc właściwie można by ją jakoś tak wykorzystać. Dzika róża dobrze działa na wątrobę, ukrwienie organizmu i problemy z sercem, no ale też jest niezła przy bólu brzucha. I miód trzminorka, hm... antidotum przy histerii po raptuśniku, czyli można by założyć, że wpływa również na układ pokarmowy i psychikę - stwierdziła, wystawiając czubek języka, głęboko zastanawiając się nad tym, co właściwie mogłaby z tego stworzyć. I właściwie była pewna, że musiało tutaj chodzić o coś związanego z bólem. Być może takim nie do końca uświadomionym. Jakimiś zatruciami, to było pewne, odrzutami jelita, wątroby, na pewno nic po alkoholu, bardziej jakieś skręty jelit, bo to mogłoby ze sobą całkiem dobrze współdziałać. Musiała tylko znaleźć jeszcze dodatkową bazę, żeby to jakoś złagodzić, zwłaszcza ten miód średnio jej tutaj pasował, ale przecież nie od razu zbudowano Hogwart. Chyba.
Wylosowane składniki:B J H - ślaz, zarodniki paproci, bezoar Punkty eliksirów w kuferku: 6 K100 na efekt warzenia: 55 Wynik końcowy: 55+6=61
- To dobrze że zdążyłem wrócić, przecież muszę być przy twoim zaprzysiężeniu - odparł, wcale nie żartując, bo był p r z e k o n a n y że to właśnie Marlenie jest pisana ścieżka poprowadzenia całego magicznego narodu ku świetności; przepowiadał to nawet jego stary, który poznał ją kiedyś przy okazji jakichś odwiedzin, a potem wyrokował "trzymaj się tej Mileny, ona kiedyś zostanie ministrą, to mi załatwisz czaroułaskawienie". Był pod nie mniejszym wrażeniem otrzymanych w odwecie komplementów niż sama Marla, całe szczęście jego pąsów nie było widać pod opalenizną, więc mógł pozować na człowieka nonszalanckiego. Formę nieco poprawił, rzeczywiście, ale tylko dlatego że w Meksyku magiwuef był obowiązkowy; uznał jednak, że rozmówczny nie musi o tym wiedzieć. - Trochę, takie tam... - rzucił więc niedbale, wcale specjalnie nie napinając tego bicka jeszcze bardziej gdy poczuł tyrpnięcie. Podczas gdy Marlena piała z zachwytu nad nim i otrzymaną pamiątką, Gordi zastanawiał się dyskretnie czy powabna przyjaciółka w ciągu ostatniego półrocza znalazła sobie jakiegoś kawalera, a potem zachichotał złowieszczo na plany wydziobania oczu współlokatorom (cóż za ślizgońskie myślenie z niej wyszło!) i ze szczerą radością przyjął zaproszenie na plotki oraz montaż magnesika. - Jasne, super. Osłonię cię moim nowym bickiem, gdyby cię zaatakował - przytaknął bardzo poważnie. Lekcja się rozpoczęła, a Marla wyglądała na bardziej zadowoloną z tematu zajęć niż on sam. - Nie pogniewałbym się, mam jutro trzygodzinny wykład z historii... spalony ryj przy tym brzmi nieźle - odpowiedział, wzdychając z bólem - Chociaż na pewno poradziłabyś sobie ś w i e t n i e z każdym eliksirem - dodał, bo w końcu uważał Marlenę za anioła w ludzkiej skórze, posiadającego same zalety. Na chwilę przerwali ploteczki, by skupić się na pracy i intensywnym rozkminianiu poszczególnych składników, jak prawdziwi profesjonaliści. Pokiwał głową w wyrazie aprobaty, słysząc jak towarzyszka wpada na genialny pomysł leku na rozwolnienie; uwagę o Szarlocie pewnie powinien taktownie puścić mimo uszu, ale mimo całego uwielbienia dla Marleny, był też lojalny wobec drugiej przyjaciółki. Czasem posiadanie różnorodnych znajomości bywało problematyczne. - Nie można mieć wszystkiego - skwitował tylko jakże dyplomatycznie i z ulgą usłyszał jak kompanka przyrównuje ich do ikonicznego duetu Flamelów. - Tylko patrzeć, aż zdobędziemy czarobla - dorzucił, wznosząc udawany toast pustą fiolką - i zabrał się do pracy. Siekał, gniótł, mieszał i podgrzewał składniki tak jak pan Merlin przykazał, to znaczy tak jak mu się wydawało. Takie warzenie przypadkowych rzeczy na oślep wydawało mu się trochę bez sensu, bo nawet nie wiedział na ile eliskir wyszedł tak jak powinien; w końcu zostawił go na palniku, żeby sobie bulgotoał, a sam oparł się na stoliku i rozanielony podziwiał jak Marlenie pięknie puszą się włosy od buchającej pary. - Przemyśl jeszcze to stanowisko ministry, bo do twarzy ci z kociołkiem - stwierdził prawie że rozmarzony i z nudów co jakiś czas łaskotał ją zalotnie gałązką malwy w rękę. Taki był z niego amant.
Scarlett Norwood
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : Rytualny krwawy znak na wskazującym palcu lewej dłoni
Wylosowane składniki:I, I, A: lawenda, owoce dzikiej róży, miód trzminorka Punkty eliksirów w kuferku: 28 K100 na efekt warzenia:29 Wynik końcowy: 29 + 28 = 57
Skoro mieli zająć się przygotowaniem eliksiru, o którym myśleli, Carly podwinęła rękawy i najnormalniej w świecie postanowiła zabrać się do pracy. Bo też, na co właściwie miała czekać? Nie była pewna. Więc po prostu wystawiła czubek języka, sprawdziła, w jakim stanie są wybrane przez nią składniki, a później poszła je uzupełnić o to, co wydawało się jej konieczne. Jakiś drobny stabilizator, baza, oczywiście woda, bo bez niej to mogłaby sobie nagwizdać, później uznała, że potrzebowała czegoś, co mogłoby nieznacznie łagodzić ten słodki smak i stwierdziła, że kilka przyciętych kawałeczków papryczki chili może być tutaj zbawienne. Być może właśnie to było błędem, ale na razie o tym, oczywiście, nie mogła wiedzieć. Tak czy inaczej, zabrała się do dzieła, składniki rozdrabniając i przygotowując je do wrzucenia do przygotowywanej mikstury, która powoli dochodziła na bardzo wolnym ogniu. Gdyby użyła zbyt wysokiej temperatury, miód na pewno nie byłby taki, jak być powinien i jeszcze by się jej wszystko skarmelizowało, a to, trzeba było przyznać, byłoby skończoną tragedią. Ostatecznie tragedia jakaś wyszła, chociaż musiała przyznać, że aż tak źle to nie było. Eliksir wyglądał całkiem nieźle, smakował niezgorzej i chyba faktycznie zachował właściwości, jakich szukała, aczkolwiek coś musiało zniszczyć ich pełen potencjał. Nie do zera, ale Carly czuła, że czegoś tutaj, tak jakby, zabrakło. Była jednak całkiem zadowolona z tego podejścia, bo nie okazało się całkowitą katastrofą, a skoro tak, to mogła sobie pogratulować, a jakże!
Wylosowane składniki:E,J,F pokrzywa,zarodniki paproci, muchy siatkoskrzydłe Punkty eliksirów w kuferku: 4 K100 na efekt warzenia: 22 Wynik końcowy: 26 (+4 z kuferka)
Coraz bardziej mu się podobały zajęcia z Xan, bo zawsze coś się działo. Ale tym razem aż się prosiło o efekty specjalne. Kiedy tylu uczniów naraz będzie eksperymentować z losowymi składnikami, szanse na to, że obejdzie się bez wybuchu albo zamiany kogoś w coś były niezbyt wielkie. Zapewnienia nauczycielki w tej kwestii wydawały się nieco na wyrost, no, chyba że tak dobrała składniki, żeby nie dało się z nich zrobić nic wybuchającego. Podszedł do stolików z miną dziecka w sklepie z zabawkami i wylosował sobie składniki. Przez chwile patrzył na nie zastanawiając się co to właściwie jest, i co niby ma z tego powstać, był mocno początkujący, więc jego wiedza była nader nikła. - Pokrzywa jest dobra na włosy, muchy działają regenerująco, co do zarodników nie jestem pewien, co mogą robić, sama paproć chyba jest dobra na ból gardła. Hmm, ja tu widzę eliksir na porost włosów. - uśmiechnął się szeroko do nauczycielki, z miną mówiącą: "tak szczerze, to nie mam bladego pojęcia, co to będzie."
Ostatnio zmieniony przez Thomas Seaver dnia Wto Sty 16 2024, 22:25, w całości zmieniany 1 raz
Wylosowane składniki:G, H, D - melisa, owoce czarnego bzu, sproszkowane oczy traszki Punkty eliksirów w kuferku: 2 K100 na efekt warzenia:100 Wynik końcowy: 100 + 2 = 102
Przyszła do klasy ubrana standardowo w mundurek aczkolwiek bez krawatu Gryffindoru. Tym razem żadnych herbat sobie nie zabierała, nadal czuła złość na myśl o poprzednim incydencie, który zniszczył perfekcyjny eliksir. Może budziły się w Eastwood jakieś ambicje? Chociaż to wątpliwe, aby ten przedmiot stał się dla niej taki ważny. Dziewczyna zmarszczyła gęste brwi, gdy zobaczyła nauczycielkę z ręką w temblaku. Hex ominęło zadanie domowe. Nie był to pierwszy raz, z pewnością nie będzie też ostatni. Kompletnie nie przejmowała się tą kwestią, dlatego nawet nie wiedziała o czym miała napisać pracę. Dlatego nie zrozumiała o jaką zmianę planów chodziło, ale jej było wszystko jedno. Tylko od zagadnięcia Grey się już nie umiała powstrzymać. - Pani nie powinna być na zwolnieniu lekarskim? - zaczepiła kobietę, będąc cholernie ciekawą co jej się w ogóle przytrafiło. Czy to był jakiś nagły wypadek? Czy coś związanego z jej poprzednimi zasłabnięciami? A może to coś z wizjami? Badawczo omiotła nauczycielkę wzrokiem. Niech będzie, tworzenie nowych eliksirów to coś, w czym Helen raczej się nie popisze, bo i te znane przyrządzała tak sobie. Wylosowała trzy składniki i jak je miała przed sobą to dotarło do niej, że to jakieś specyficzne połączenie. Pamiętała, że owoców czarnego bzu używało się do bardzo interesującej mikstury, Exsecratio. - Melisa, uspokaja. - odezwała się, gdy nadeszła na nią kolej. - Owoce czarnego bzu mocno oddziałują z czarną magią, nie jestem pewna dlaczego. A sproszkowane oczy traszki wzmacniają efekty. Ogólnie to nie mam bladego pojęcia, co niby mogłoby z tego wyjść, ale wiem, co ja chcę, żeby wyszło i sobie dopomogę w taki sposób, jaki tylko umiem. - powiedziała z nagłą pewnością siebie. - Zamierzam uwarzyć truciznę. Spojrzała kontrolnie na profesorkę, aby wybadać czy od razu ją skarci za taki pomysł. Sanford by mogła. Ale Grey? Grey uwielbiała to, co nietypowe oraz to, co niebezpieczne, a Hex o tym wiedziała. Nie zamierzała robić niczego nudnego. - Wygaszająca funkcje życiowe, wyłączająca jeden system po drugim aż wszystko przejdzie w stan spoczynku. I nie powoli, nie dniami tylko szybko, raz dwa. Przekonamy się czy mi wyjdzie? - uniosła lekko brew zaczepnie.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Wylosowane składniki:I, E, B: lawenda, kora wierzby płaczącej, żabi skrzek Punkty eliksirów w kuferku: 18 K100 na efekt warzenia: 16 Wynik końcowy: 16+18 =
Wchodząc do sali trudno było przeoczyć, że Grey nie była dziś w pełni sił - przynajmniej tych fizycznych. Nijak nie miało się to jednak do jej postawy i ogólnego entuzjazmu, zwłaszcza w obliczu zarządzenia zajęć pełnych samodzielnych odkryć i korzystania z mieszanki wiedzy i wyobraźni. O ile dysponowało się odpowiednimi pokładami obu tych zasobów w przynajmniej zbliżonych proporcjach. Ukłoniła się w kierunku prowadzącej z lekkim zmieszaniem mogącym sugerować, że akurat w temacie wiedzy i dzielenia z nią pasji do tych przeklętych trucizn zdecydowanie mogło być różnie. Rzecz jasna, jako totalnie zaawansowany stażem eliksirowar i eksperymenciarz, Davies postanowiła, śladem najpewniej połowy szkoły, rozpocząć zbieranie składników od lawendy. Spojrzała dość krytycznie na aromatyczne pędy, do których zaciągnął ją ślepy traf, po czym ruszyła dalej, grzebiąc gdzieś w pamięci za miksturami, które w składzie mogłyby zawierać różniste fioletowe składniki. - Mam uspokajającą, odkażającą lawendę. Ale trochę mi się kłóci reszta składników. To, co na mnie patrzy - żabi skrzek - jest składnikiem eliksiru postarzającego. A wierzba ma właściwości raczej antystarzeniowe. Pomaga w łagodzeniu wrzodów, zmian skórnych, czy objawów reumatyzmu. - była jednak przekonana, że połączenie tych wszystkich składników będzie oczyszczające, nawilżające i całkiem pachnące. Może nadawałoby się na jakąś maść, albo chociaż odżywkę do włosów? Postanowiła spróbować z tym ostatnim. Ewentualna klęska oznaczałaby najwyżej, że ratunkowo potrzebny by był fryzjer i mikstura na bujne kłaki.
Wylosowane składniki:I,A,F lawenda, wrotycz zwyczajny, muchy siatkoskrzydłe Punkty eliksirów w kuferku: 8 K100 na efekt warzenia:43 Wynik końcowy: 43+8=51
Widział jak bardzo zestresowana jest Jenn, co było dla niego całkowicie zrozumiałe. Nie dość, że nie miała za dużo dobrych doświadczeń z eliksirami, to to jeszcze musiała zrobić coś, czego nie ma w podręczniku. On też nie czuł się zbyt pewny siebie, bo eksperymenty nie leżały w jego naturze, ale może coś jednak wymyśli. To co mu się trafiło, początkowo wydawało mu się nie mieć ze sobą żadnego związku, ale kiedy trochę pomyślał, doszedł do wniosku, że zbyt szablonowo na to patrzył. - Lawenda działa uspokajająco i przeciwbólowo, a wrotycz w małych ilościach działa regenerująco i przeciwwirusowo, tylko, że może być trujący. Sądzę, że muchy siatkoskrzydłe, zniwelują ten efekt i powstanie eliksir leczniczy. Usiadł ze swoimi zdobyczami obok Jenn i uśmiechnął się do niej. - Pani profesor powiedziała, że nie wybuchnie, nie ma się czym martwić.
Anna Brandon
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 156
C. szczególne : Odznaka prefekta naczelnego na piersi i bransoleta Urqharta na ręce
Wylosowane składniki:A, F F - waleriana, kora drzewa wiggen, muchy siatkoskrzydłe Punkty eliksirów w kuferku: 17 K100 na efekt warzenia:5 Wynik końcowy:22
Aneczka nie była w najlepszej formie. Ostatnio pojawiło się w jej życiu trochę więcej stresu, a to oznaczało nawroty choroby. Żeby ich uniknąć panienka Brandon aplikowała sobie większe dawki eliksirów uspokajających, nadużywając ich, przez co chodziła śnięta i lekko nieprzytomna. Ale przecież nie był to zakazany eliksir, prawda? Ot, jeden z licznych przykładów, że nawet to, co dozwolone, może być wątpliwe moralnie. Kiedy losowała swoje składniki, walczyła o resztki koncentracji, jak przez mgłę wyłapując co właściwie mają zrobić i z dość mętnym spojrzeniem zaczęła wymyślać miksturę. - Muchy siatkoskrzydłe są odpowiedzialne za zmiany na różnym poziomie. Znajdują się zarówno w najprostszym eliksirze bełkoczącym, ale i w eliksirze wielosokowym. Czyli zmiana mowy, zmiana wyglądu. Waleriana z kolei jest bardzo popularnym składnikiem wyciszającym, jest praktycznie we wszystkich eliksirach nasennych, również w wywarze żywej śmierci, ale też w eliksirze spokoju. - w tych ostatnich Aneczka była prawdziwą specjalistką. - Kora drzewa wiggen jest składnikiem eliksiru leczącego, ale zdarza się, że jej moc jest wykorzystywana również do dużo mocniejszych mikstur. Skoro Waleriana wycisza i wiggen leczy, ale mucha siatkoskrzydła zmienia, to może powstanie z tego eliksir leczący trądzik i zmieniający zmiany potrądzikowe w gładką cerę? Nie było to szczególnie pomysłowe, ale to i tak był cud, że puchonka była w stanie odpowiadać cokolwiek. Gorzej, że zaraz miała stać nad kociołkiem, a to w jej stanie zakrawało o zagrożenie zdrowia. Rozejrzała się za Timem, który zawsze był jej ostoją i zajęła stanowisko obok niego, ot, instynktownie czując, że on jej nie pozwoli zrobić sobie krzywdy.
Danielle Carlton
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 18
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 163
C. szczególne : cydrąż wyglądający z rękawa szaty, ciemne jak noc oczy, zapach jabłek
Wylosowane składniki:J, I, A - krwawnik, owoce dzikiej róży, miód trzminorka Punkty eliksirów w kuferku: 5 K100 na efekt warzenia:48 Wynik końcowy: 53
Eliksiry powoli stawały się jednym z jej ulubionych przedmiotów. Oczywiście nic nie równało się astronomii, jej ukochanej dziedzinie, ale od czasu do czasu należało zająć się czymś innym, by nie zwariować. Bardzo przypadły jej do gustu zajęcia prowadzone przez profesor Grey, która mocny nacisk kładła na eksperymentowanie i odkrywanie nowych rzeczy. To rzucane przed nią wyzwanie intelektualne, co prawda wpędzało ją w lekką niepewność, było również niezwykle stymulujące. Musiała się wysilić, ruszyć szare komórki, połączyć informacje i dojść do wniosków. Całkiem odświeżające po latach uczenia się przepisów na pamięć. Podeszła do stolików, by rozejrzeć się za składnikami. Dostała krwawnik, owoce dzikiej róży i mały słoiczek z miodem trzminorka. Nie mogła powstrzymać się i zanurzyła w słoiku palec, by spróbować miodu. Zastanowiła się chwilę i doszła do wniosku, że jej mikstura mogłaby być całkiem dobrym antidotum na wirusowe problemy jelitowe. Krwawnik działał bardzo dobrze przy chorobach żołądka, dzika róża miała właściwości antyoksydacyjne, uspokajające i regenerujące, a miód również miał możliwość wspierania odporności. Podzieliła się swoim pomysłem z nauczycielką, po czym zabrała się za warzenie.