Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kurhan

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 174 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; metamorfomagicznie zwiększony wzrost;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 288
  Liczba postów : 1434
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPią Cze 12 2020, 22:54;

First topic message reminder :


Kurhan


Kurhan otoczony jest barierą antyteleportacyjną.
Jeśli chcesz odnaleźć to miejsce musisz rzucić kością:
Spoiler:

Mawia się, że w tym miejscu spoczywają szczątki pierwszego wilkołaka, najstarszej jasnowidzki Nowego Orleanu oraz wiedźmy- matki magii voodoo. Budowla jest zapieczętowana silną i przeklętą magią. Jeśli masz w kuferku minimum 5 punktów z czarnej magii możesz podejść do budowli i ją podziwiać bez szkód fizycznych. Jeśli nie masz tylu punktów robi Ci się bardzo niedobrze ilekroć próbujesz podejść do budowli na odległość chociażby dwóch metrów. To bezcenny zabytek, a w powietrzu wyczuwalne jest silne natężenie magii. Tutaj wydarzyło się kiedyś coś złego...

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyNie Lip 26 2020, 21:01;

Moja para to: @Lazar Grigoryev
Wynik kości 5

Zastanawiał się, czy Moe widziała jego zawstydzenie, które tak skrzętnie starał się ukryć. Nie sądził, że ten obrządek będzie aż tak... intymny. Dopiero zaczynali, a on już czuł, że robi mu się gorąco. Nie wiedział, czy ma spoglądać na Lazara, gdy ten odkrywał swoje kolejne tatuaże, czy jednak odsunąć się na bok i dać mu trochę prywatności. Rosjanin, zdawałoby się, podchodził do transmutacyjnego procesu dość obojętnie (oczywiście nie wliczając w to wielkiego malunku trytona), więc i Bruno próbował zachować neutralny wyraz twarzy. Choć łatwo mu to nie przyszło...
- Ojciec? - zapytał, unosząc jedną brew ku górze. Nie mieli okazji rozmawiać o swoich rodzinach. Coś tam słyszał, ale nie brał nigdy na poważnie tego, że Lazar może być spokrewniony z trytonami. Do tej pory myślał, że to takie... żarty.
Na zapytanie o ściągnięcie butów - wzruszył lekko ramionami i po chwili uśmiechnął się, odrobinę zawadiacko. Oczywiście jedną pobudką była obawa o nowe trampeczki, ale wizja malutkiego buntu była równie kusząca co oglądanie roznegliżowanego chłopaka co zjaranie się podczas rytuału. Ten cały Ebenenezaur wydawał się ciekawym przeciwnikiem do sprzeczek. Dawno się z nikim nie kłócił.
- Stary dziad jest mało tolerancyjny. Twoje tatuaże są świetne. Niedługo znów będą widoczne, bez spiny. - zaczął paplać, na pozór neutralnym tonem, choć w gardle czuł już charakterystyczną suchość. W co oni się właśnie pakowali? Naprawdę nie sądził, że będzie tak... dwuznacznie.
Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, Lazar już się nim zajął. I Bruno musiał przyznać sam przed sobą, że... było to przyjemne. W olejku nie wyczuł od razu żadnego podstępu, choć zapach był o wiele bardziej kuszący, niż się spodziewał. Czuł przyjemną woń czekolady, wanilii i karmelu, a oczy robiły mu się coraz bardziej senne, ospałe... Zadrżał pod kolejnym dotykiem jego palców, a o zrzuconej koszulce już prawie zapomniał. Odpływał jak te łódki i dziwnym trafem zbytnio się tym nie przejmował. Ale może niewiele ogarniał?
- Amo... Co? Poważnie? - ocknął się nagle, uświadamiając sobie, że oddychał dużo szybciej, a na ciele miał gęsią skórkę. Rzeczywistość zaczęła mu się nagle rozmywać i już sam nie wiedział, co czuje. Na chwilę obecną pewien był tylko swojego zażenowania własną osobą. Ale przecież nie mógł teraz spanikować. Aż taką bułą nie był - Nie, nie, spoko. Wszystko pod kontrolą - ehe, jasne - Dokończmy to. - zapewnił, uśmiechając się lekko i sam sięgnął po odrobinę olejku, by natrzeć idealnie zbudowane ciało Rosjanina. Ręce mu lekko drżały, gdy dotykał kolejnych mięśni, tak perfekcyjnie zarysowanych. I bez tatuaży był wyjątkowy. O Merlinie, dlaczego ta część rytuału tak go... satysfakcjonowała?
Poszedł na pierwszy ogień z dziwnymi malunkami. Było to całkiem przyjemne i odprężające, a fakt, że farba była jakaś badziewna i się zmywała - nie przeszkadzał mu ani trochę. Do momentu, gdy sam musiał wymalować runy na ciele chłopaka i spotkał się z tym samym problemem.
- Strasznie blakną... - mruknął, poprawiając po raz enty linie. Czyżby ciało Lazara chłonęło do środka cały pigment? A może to on nie mógł się w pełni skupić, cały rozdygotany i...
Ano właśnie.
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32737
  Liczba postów : 108777
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Specjalny




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyNie Lip 26 2020, 22:07;





Etap 2 - umysł

Etap drugi polega na stworzeniu wokół siebie wzajemnie okręgu ze smoczej krwi i sproszkowanych łusek syreny oraz wyryciu w kamieniach run i ustawieniu ich w odpowiedniej odległości na kręgu.

Jedna osoba z pary rzuca 1k6 na tworzenie okręgu. Każde 8 pkt z Eliksirów pozwala na przerzut kości.

Spoiler:


Druga osoba z pary rzuca 1k6  na rycie run. Każde 5 punktów ze Starożytnych Run pozwala na przerzut kości.

Spoiler:

Następny etap pojawi się 2 sierpnia (niedziela) godzina 21-22.
Nie można już dołączyć do rytuału. Pytania proszę kierować do @Finn Gard



______________________

Kurhan - Page 4 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyNie Lip 26 2020, 23:59;

Moja para to: @Julius Rauch
Wynik kości: 4 → 2

Nie pozwalał, by cokolwiek mogło im przeszkodzić, niemniej jednak wiedział, że nie są tutaj jedynymi - a przynajmniej nie są tutaj jedynymi, półnagimi osobami. Rytuał ten wydawał się być dość dziwny, niemniej jednak sam Felinus nie przerywał czarodziejowi w jego trwaniu. Poza tym, jeżeli postanowił wziąć udział, to nie mógł z tego tak łatwo zrezygnować; wiedział, że jeżeli do czegoś takiego dojdzie, iż się wycofa, kto wie, może magiczne, pradawne siły postanowią się na nim zemścić... i to dość porządnie. Po co zatem ryzykować? Stał zatem, tkwił w swojej prostocie, mimo nieprzyjemnego uczucia chłodu i chęci upadku na ziemię, gdy Julius niechcący popełnił ten sam błąd i tym samym przyczynił się do wystąpienia u niego całkiem podobnych objawów.
Stał zatem, czekając na dalsze instrukcje i tym samym rozmawiając z Juliusem na temat miejsca i sytuacji, w której się znaleźli. Stał spokojnie, chociaż nie lubił do końca obnażać się własnym, wychudzonym ciałem. Mimo wszystko i wbrew wszystkiemu nie czuł wstydu; nie wstydził się własnej sylwetki, własnego ja, kiedy to musiał tutaj przebywać, skupiając się w pełni na rytuale.
Nie kojarzę, aby takie były. Nie są one raczej powiązane ze sztukami zakazanymi... — powiedział, spoglądając na niego uważniej. Niemniej jednak istnieją pradawne zaklęcia, które potrafią należeć do jednego z odłamów czarnej magii. Czy to wszystko nie było z tym jakoś powiązane? Starał się to połączyć w miarę logiczny sposób, co nie zmienia faktu, iż ostatecznie nie był w stanie związać ze sobą nici i tym samym odpowiednio dojść do prawidłowego rozwiązania. — Obyśmy nie popełnili podobnego błędu przy następnej części... — powiedział, zaciskając mocniej zęby, by wytrwać w jednej i tej samej pozycji, kiedy to blask księżyca rozświetlał ich twarze, a okoliczne świetliki, choć do nich nie lgnęły, dawały trochę więcej światła.
Wsłuchał się w słowa Ebenezera, odpowiednio poinstruowany. Chwycił jednocześnie za dłuto, którym to miał wyryć na kamieniach magiczne znaki. Musiał się skupić; jeden błąd mógł zaważyć na wszystkim. — Zobaczmy, jak nam teraz pójdzie... — wyciszył własny umysł, by następnie powoli, ostrożnie, a przede wszystkim z rozwagą podejść do całego zadania. Niestety - nim się zorientował, przedmiot pękł w jego dłoniach, niemiłosiernie kalecząc jedną z nich, w związku z czym z warg wydostało się możliwe do usłyszenia syknięcie. — Psia mać. — mruknąwszy w stronę Raucha (i prawdopodobnie własną), poczuł, jak szkarłatna ciecz porusza się wbrew jego własnej woli po nagiej skórze i tym samym upada na jeden z kamyczków. Bezinkantacyjnie rzucił zaklęcie uzdrawiające, wszak czuł się na tyle pewnie w tej dziedzinie, by następnie spróbować naprawić w jakikolwiek sposób dłuto. — Reparo. — wypowiedział z siebie raz, tym samym wykonując odpowiedni ruch nadgarstkiem. Całe szczęście, że przy zaklęciach, które wymawiał, wszystko szło w miarę sprawnie, co nie zmienia faktu, iż musiał jeszcze posprzątać, a tym samym wyczyścić kamyczek. Pierwsze zrobił to ze swoją dłonią, wykorzystując do tego materiał ubrań, jakie znajdowały się niedaleko nich; w celu wyczyszczenia drugiego z kapki krwi, użył zaklęcia. — Chłoszczyść. — niezbyt zadowolony, ale na szczęście się udało; tym razem powoli i ostrożnie, z należytą dozą rozwagi, począł ponowne tworzenie run na kamykach. — Chyba nas prześladuje jakiś niebywale spory pech. — spojrzał na Raucha, odgarniając własne włosy, kiedy to schylał się do kolejnych kamieni.
A kiedy to zrobił, każdy z nich ustawiał w odpowiedniej odległości tworzonego przez kumpla okręgu. Na spokojnie, bez pośpiechu, z należytą dozą perfekcyjności, skupiał swój wzrok na prawidłowym ułożeniu kamieni. Nie mógł sobie pozwolić na pomyłkę - przynajmniej nie tutaj. Już za wiele ich popełnił, tak czy siak.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 02:17;

Partner: @Nancy A. Williams
Kość na runy: 1 przerzucone na 6

Chyba po prostu miała rękę do run. Był to chyba jej ulubiony przedmiot poza miotalrstwem, który nie wymagał rzucania zaklęć. Na przemian z historią magii, bo te dwie dziedziny były ze sobą niewątpliwie bardzo powiązane. Mogła być jedynie zadowolona z siebie, gdy okazało się, że najwyraźniej spisała się, gdy chodziło o wykonanie malunków na skórze Williams.
Uśmiechnęła się również widząc zlatujące się do niej świetliki. Z pewnością był to niezwykle piękny widok. Niestety nie miały zbyt wiele czasu, by się tym nacieszyć, bo nadeszła kolej na następny etap rytuału. Krukonka stwierdziła, że z pewnością jej towarzyszka poradzi sobie o wiele lepiej z usypaniem kręgu, a sama sięgnęła po znajdujące się w pobliżu kamienie oraz dłuto. O wiele bardziej odpowiadało jej wyrycie odpowiednich run, które musiałyby zostać porozstawiane w odpowiednich miejscach. Zerkała przy tym od czasu do czasu na Nancy, by upewnić się jak dziewczyna sobie radzi, ale nie wpłynęło to w żaden sposób na rytm jej pracy. Każda kreska wychodząca spod dłuta wydawała się być niemalże idealna, a trzymane przez nią kamienie natychmiast się nieco rozgrzewały, dając tym samym znak, że działają poprawnie i gotowe są do tego, by spełnić swoją rolę. Magia zdawała się zbierać wokół i gromadzić wokół powstającego kręgu oraz wyrytych w kamieniu znaków, ale Strauss zdawała się nie zwracać na to większej uwagi, którą w większej mierze skupiła na Puchonce, której każdy ruch uważnie obserwowała. Z jakiegoś powodu jej wzrok spoczął na studentce i nie chciał się od niej tak łatwo oderwać. Nie bardzo wiedziała czy była to zasługa przeprowadzanego właśnie rytuału czy może po prostu było to zwyczajne zainteresowanie, którym zdawała się ją obdarzać już od jakiegoś czasu.
Powrót do góry Go down


Shawn E. Reed
Shawn E. Reed

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 184 cm
C. szczególne : Tatuaże, magiczna metalowa proteza prawej ręki, Gwiazda Południa zawieszona na łańcuszku na szyi.
Dodatkowo : magia bezróżdżkowa
Galeony : 752
  Liczba postów : 1197
https://www.czarodzieje.org/t13596-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t13600-wrona-shawna
https://www.czarodzieje.org/t13601-shawn-e-reed?highlight=Shawn
https://www.czarodzieje.org/t19478-shawn-e-reed-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 14:53;

Moja para: @Nessa M. Lanceley
Kostka: 1

Shawn popatrzył na nią, kiwając głową i wzruszając nagimi ramionami.
- Na to wygląda. – Potwierdził i przyglądał się jak dziewczyna się rozbiera, wciąż zastanawiając się czy Ebenezer przekląłby jego nazwisko na trzy pokolenia, gdyby zapalił tu papierosa. Świerzbiły go palce, miał wielką ochotę, aby zaciągnąć się charakterystycznym smakiem dymu nikotynowego, lecz zamiast tego, oddał się w pełni Nessie, kiedy sam skończył swoją robotę i przyglądał się z ciekawością w oczach jej pracy, niby identycznej, a jednak zupełnie innej, bo każdy dotyk jej palców wywoływał nagły szok termiczny, a przynajmniej tak odbierał to Shawn – przyjemny dreszczyk przechodził po całym jego ciele, sprawiając, że gdyby to od niego zależało, to pozwoliłby jej malować po sobie do zachodu słońca, olewając cały ten rytuał.
- Jeśli zepsułaś, to jesteśmy w tym razem. Finalnie wszystko jest spoko, więc nie musimy się tym przejmować – Odparł, wzruszając ramionami, wcale nie odczuwając tak strasznie zmęczenia, które starało się przyciągnąć jego uwagę, która w ten chwili w pełni poświęcona była ognistowłosej. Dał jej poprawić swoje dzieło, samemu będąc w pozycji półleżącej, opierał się na dłoniach, czując jak wiatr muska jego nagie ciało, a towarzyszyło temu cichy szept, który tak naprawdę był odgłosami natury ich otaczającej. Gdy skończyła, popatrzył na siebie, nie potrafiąc się przyzwyczaić do nowej zmiany w postaci dziwnych tatuaży i braku starych. Na tyle dobrze, że miał na sobie maść maskującą jego blizny, które były rozsiane po całym jego ciele – jedna przechodziła przez łuk brwiowy, kończąc się na policzku, pamiątka dość nieprzyjemnej konfrontacji z uwaga, kugucharem, który niemalże nie wydłubał mu oko. Reszta blizn jest skutkiem walk z naprawdę nieprzyjemnymi magicznymi stworzeniami, bądź nieciekawymi ludźmi, a jednak ta najbardziej dotkliwsza rana dotyczyła lekko przerośniętego kota domowego.
- Zapewne za chwile Ebenezer nam powie. – Odpowiedział, ciekawy czemu mają służyć te znaki na ich ciele.
- U mnie wręcz odwrotnie, zimno. Choć równie przyjemnie. – Przyznał, dzieląc się swoją odwrotną obserwacją, choć na swój sposób podobną.
Nie minęła chwila, a Ebenezer się odezwał z dalszymi poleceniami. Skorzystać mieliśmy ze smoczej krwi i łusek syreny oraz z jakiś run, na których Shawn zupełnie się nie znał. Już w szkole nie uczęszczał na ten przedmiot, tak teraz nawet jeśli kiedyś miał jakiekolwiek pojęcie o tym, czego dotyczy jakiś znak, tak teraz mógł tylko wymyślać, bazując na skojarzeniach i podobieństwach. Z tego też powodu, podzielili się tak w obowiązkach, by Shawn mógł po prostu tworząc okrąg, a Nessa zajęła się runami, gdyż były one dla niej zdecydowanie bliższe niż jemu.
Na eliksirach i składnikach Reed również nie za bardzo się znał, co spowodowało, że jego ręce już po pięciu minutach były całe podrażnione i obolałe, co jednocześnie przyczyniło się do tego, że jego okrąg wcale nie przypominał tego, czym miał być – prędzej mu było do tych run, które Nessa musiała wyrysowywać na kamieniach.
- Trochę spieprzyłem sprawę. Idę to naprawić. – Przyznał się, machnięciem ręki niszcząc cały „okrąg” i spalając składniki, które zapewne do niczego już by się nie przydały. Pobiegł szybko do Ebenezera po nowe łuski i krew, co spotkało się z dość mocnym opierdoleniem Shawna za jego podejście i brak tak prostych umiejętności. Cóż, stary dziad miał rację, przez co Reed pokornie schylił tylko głowę i nie zamierzał się spierać w kwestii, która była po stronie Ebenezera. Wrócił i „narysował” już odpowiedni okrąg, choć jego dłonie były w takim stanie, że wystarczyła chwila, by całe zaczęły krwawić od najmniejszego skaleczenia. Popatrzył na Nessę jak sobie radziła.
- Znasz jakieś lecznicze zaklęcie na tego typu podrażnienia? Kolejna dziedzina, w której jesteś zdecydowanie lepsza ode mnie. – Głupio mu było ją o to prosić, czując, że ją w pewien sposób wykorzystywał, co też przyczyniało się do tego, że Reed sam chciał poduczyć się magii leczniczej, która w jego przypadku bardzo by się przydała.
Usiadł z boku, dając dziewczynie skończyć swoje zadanie, zatracając się w własnych myślach. Podciągnął kolana pod klatkę piersiową i oparł na nich brodę, rozmyślając o pewnej dość powszechnej w Nowym Orleanie sprawie, o ile interesowało się sprawami dawnej historii i niewolnictwa w tym regionie. Mowa tu o Marie Leveau, kobiecie, która pozostawiła po sobie znaczący rozgłos, który wychodził już poza granice tego miasta. Oczywiście mowa tu również o jej amulecie, który do dziś nie został odnaleziony, pożądany przez tysiące, w tym Shawna, który od zawsze pragnął posiąść to ciekawsze artefakty, których nie da się od tak kupić w sklepie.
- Nessa… – zaczął, zastanawiając się nad doborem słów – słyszałaś pewnie o Leveau? Dosłownie na niej zbudowana jest tutaj turystyka w niektórych miejscach, musiałaś o niej słyszeć. Co sądzisz o jej amulecie? Myślisz, że uda się kiedyś go odnaleźć? – Zapytał, ciekawy jej zdania, trochę też odchodząc od tematu całego rytuału, choć kto wie, może te sprawy były ze sobą powiązane.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 16:01;

Partner: @Lucas Sinclair
Kostka na okrąg:
2 - > 6



Ledwo powstrzymała się od parsknięcia głośnym śmiechem, który mogły zwrócić na nich uwagę starca, kiedy w żółwim tempie do Lucasa docierało, co powiedziała, choć kontekst jego wypowiedzi był zgoła odmienny od tego o czym myślała Puchonka. Spojrzała na niego z miną pełną politowania.
-Gdyby wiedziała, że marzysz o tym, by zrobić komuś laskę, to bym ci to jakoś załatwiła - powiedziała starając się zachować powagę, choć widząc minę Ślizgona ciężko było zapanować nad uśmiechem, który mimowolnie wkradł się na jej usta.
Gabrielle miała świadomość tego, że Lucas przetwarza usłyszane informacje znacznie dłużej niż kilkuletnie dziecko, przez co wiele rzeczy docierało do niego z opóźnieniem, jak chociażby to, że po uszy wpadł w relacji z Alise jednak miała ogromną nadzieję, że magia pierwotna poruszy znacznie więcej komórek w jego mózgu.
- Przecież w naszym związku to ja noszę spodnie, więc tak jakbyś jednak był tą LASKĄ - zaśmiała się, nie mogąc darować sobie tego komentarza i choć miał mało wspólnego z rzeczywistością brzmiało komicznie.
Uderzanie w czuły punkt stanowiło strategię ich obojga, niestety tym razem brunet miał pecha, gdyż w gruncie rzeczy nawet jeśli Gab nie miała zbyt dużego biustu to był on naprawdę ładny - nie miała z tego powodu żadnych kompleksów, a chłopak dał jej jedynie szansę na odwet i to w jak eleganckim stylu to zrobiła! Słysząc jego odpowiedź uśmiechnęła się unosząc prawy kącik ust do góry i patrząc na niego z wyraźnym rozbawieniem.
- Z chęcią ci pożyczę - powiedziała, złośliwe się uśmiechając. Gdy podskoczył niczym sarenka parsknęła głośnym śmiechem, wypełniającym powietrze. Poczuła na sobie wzrok starca, dlatego szybko zakryła usta dłonią, by choć w niewielkim stopniu zniwelować odgłos śmiechu. Jeszcze przez przypadek ściągną na siebie nie tylko gniew Ebenezera, ale również magii, a tego chciała uniknąć.
- Czasem potrafisz być uroczy - oznajmiła, oczywiście ignorując ironię, którą wręcz ociekały wypowiedziane przez Ślizgona słowa, jednocześnie liżąc go po ustach, wykorzystując fakt, że zrobił uroczy dziubek. Oczywiście gest ten nie miał żadnego podtekstu, był jedynie zagraniem, które wiedziała, że w pewien sposób rozjuszy Lucasa.
- Polizane, zaklepane - oznajmiła uradowana niczym mała dziewczynka, wracając do pracy.
- Poza tym, to ty masz cycki - zauważyła, spoglądając na niego poruszyła sugestywnie brwiami, nie wypowiadając się na temat urody Charliego. Wolała nie poruszać jego tematu, zwłaszcza że nie był to odpowiedni czas, by mówić o tym, co wydarzyło się w kanionie. Do niej nadal to wszystko docierało.
Ze zniecierpliwieniem czekała, aż przyjaciel nakreśli odpowiednie runy na jej ciele, jednocześnie nie powoli czując, jak zaczynają działać. Nie było to tak nieprzyjemne jak podejrzewałam, jednak kiedy chciała się do niego zbliżyć odrzuciło ich. To było zaskakujące i bardzo bolesne. Z lekkim ociąganiem i jękiem bólu na ustach wstała z trawy, otrzepując skórę, do której przykleiły się zielone źdźbła oraz drobne kamyczki.
- Nie mam pojęcia co to było,ale nie zamierzam ci już dziś dotykać! A kysz! Siła nieczysto - mimo wszystko Gab nie traciła dobrego humoru, a kiedy starzec wydał im kolejne polecenie od razu chwyciła za przybory do wytyczania okręgu, gdyż malowanie run nie było czymś, w czym potrafiłaby się odnaleźć.
- Postaraj się, żeby teraz wszystko wyszło, bo jakaś ciamajda z ciebie wychodzi - zażartowała biorąc się od razu do pracy. Oczywiście krąg wyszedł idealnie a kiedy tylko dziewczyna wyznaczyła jego ostatni fragment zaczęły się nad niego zlatywać świetliki.
- Zobacz, jakie śliczne - powiedziała, przyglądając się im zauroczona.


Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 16:52;

partner: @Violetta Strauss
kostka: 6

Viola radziła sobie z runami tak świetnie, że Nancy bez zbędnych słów zostawiła to zadanie dla niej i sama zabrała się tworzenie okręgu, że smoczej krwi. Była tak zafascynowana i przejęta tym, co się działo, że nawet nie zdążyła zmartwić się losem biednych smoków, które ucierpiały kosztem tego rytuału. W skupieniu rozsypywała sproszkowane łuski syreny w odpowiednim miejscu, tworząc przy tym idealny okrąg. Tak przyłożyła się do swojego zadania, że usunęła nawet każdy niepotrzebny kamyk, każde wystające za mocno źdźbło trawy. Nagle wokół nich pojawiło się jeszcze więcej świetlików, które zdawały się zlatywać prosto do utworzonego przez Williams kręgu. Najwyraźniej dzika magia jak na razie była zadowolona z efektów ich pracy.
- Niesamowite... - szepnęła cicho, bojąc się, że głośniejszy dźwięk mógłby sprawić, że ten wyjatkowy czar panujący w okolicy zniknie, a robaczki odlecą. Podeszła bliżej do Violi, by niepewnie chwycić ja za rękę w oczekiwaniu na kolejny etap rytuału. Odnalazła spojrzeniem ciemne tęczówki Strauss i uśmiechnęła się do niej czule. Cokolwiek by się nie działo w dalszej części rytuału, ufała jej i była gotowa na wszystko.

Wybaczcie gównoposta, ale w obecnych warunkach nie jestem w stanie nic więcej napisać. :c
Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 20:49;

Partner: @Victoria Brandon
Kostka: 1 ofc

Chwilę wącham te wszystkie kremy, uśmiechając się leniwie na te piękne zapachy amortencji. Kiwam głową na pytanie Viks.
- Tak, typowy Dublin - mówię, próbując rozpoznać lepiej każdy zapach i wyczuć nawet te najdrobniejsze. Dopiero po chwili przestaję to robić, bojąc się, że się nimi otumanię zaraz i będę robić głupoty. Słysząc amortencję Victorii unoszę odrobinę do góry brwi i z zawahaniem spoglądam w okolicach Skylera ze swoim wilkiem. Nigdy nie traktowałem poważnie niewielkiego romansu z Puchonem, ale to on od razu przychodzi mi na myśl kiedy mówisz o tak słodkich rzeczach. Dlatego możesz zobaczyć, że jestem odrobinę zaskoczony tym, zwyczajnie po ostatnim spotkaniu od razu kierując swoje myśli kompletnie nie w tym kierunku co powinienem. - Widzę, że bardzo dobrze, że Skyler ma inne zainteresowania - wyrażam na głos swoje zdziwienie.
Siadam wygodnie i pozwalam Ci się mazać po ciele, równocześnie z ciekawością rozglądając się wokół by zobaczyć kto jeszcze przyszedł na ten nielegalny rytuał. Oczy mnie palą kiedy widzę gdzieś w oddali, że Walsh postanowił przyjść na te swawole z naszym gajowym, więc prędko odwracam wzrok, wcześniej nie omieszkując pokazać Viks tą scenę, żeby razem ze mną czuła się niekomfortowo. Gdzieś przelotnie widzę Chloé i strasznie dużo innych znajomych. Między drzewami pojawia się gdzieś ruda czupryna.
- Nessa - oznajmiam potrzebnie Victorii, tylko po to, żeby mieć usprawiedliwienie na poruszanie się podczas tego całego malowania, co pewnie niespecjalnie pomogło mojej partnerce w próbach namalowania czegoś, bo podnoszę rękę, żeby pomachać niezdarnie zza drzewa do przyjaciółki. Widząc z kim jest krzywię się i prędko wracam na miejsce. - Ech,prefekt naczelna. Najpierw miała gościa z Azkabnu, a teraz takiego co tam trafi pewnie w przeciągu kilku miesięcy - wyrażam swoje spostrzeżenie, kręcąc lekko głową na moją przyjaciółkę; wtedy jednak znak zaczyna nam uciekać, a ja śmieję się głośno widząc jak Viks próbuję złapać biegający po ciele znak. Czasem krzyczę pomocne Tu jest!, by ręka dziewczyna minęły go o milimetr, a ja ponownie parskałem radośnie śmiechem. W końcu znak został zwyczajnie zmyty, a oprócz tego zostawił mi jakieś drobne rany. - Nie wszystko spoko. Tak będę wyglądał cały kiedy się opalę - mówię żartobliwie, machając ręką i biorąc od dziewczyny krem.
Delikatnie rysuję znaki najpierw na częściach ciała takich jak ręce, nogi, łopatki. Dopiero kiedy przechodzimy do tych w których musi odsunąć, bądź zdjąć bluzkę chwilę czekam na to wybierze, by mocno skupić się na tym na brzuchu i zrobić coś, by znak był chociaż trochę podobny, a Viks nie czuła się zyt niekomfortowo. Kiedy się odsuwam, by skończyć i patrzę zadowolony z siebie na to co dokonałem, widzę, Viks nagle musi usiąść i wygląda na jakąś bardzo nieswoją.
- Coś źle zrobiłem! - stwierdzam od razu przerażony i przekonany, że to moja wina. Rozglądam się po wszystkich wskazówkach i widzę, że zapomniałem jednego znaku na plecach! Prędko obiegam dziewczynę i rysuję od nowa. Na szczęście kiedy to robię prędko zaczynamy kolejny etap i wszelkie podejrzane objawy znikają.
- Ja mam dwie lewe ręce do tych wszystkich przedmiotów... które nie do końca wymagają różdżki - mówię szczerze uwzględniając wszystko od zielarstwa i ONMS, po runy czy eliksiry. Uznajemy jednak, że runy to co co mogę kompletnie zawalić. Ale jakimś cudem użyte składniki podrażniają jeszcze bardziej moją wcześniej już pokaleczoną znakiem skórę. Dlatego syczę z niezadowoleniem, macham łapskiem niepotrzebnie i w końcu wychodzi mi taka rzepa z tego koła, że muszę robić wszystko od nowa, na co Ebenezer nie jest zachwycony. A ja właśnie z przyjemnego wieczora w którym po raz pierwszy miałem bliższą styczność z ciałem Viks, przeszedłem do bliskiej styczności ze śmierdzącym oddechem rugającego mnie tysiącletniego dziada.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 22:35;

Wynik kości 6

Nie spodziewał się, że ten rytuał będzie tak wyglądał, ale właściwie, z każdą kolejną chwilą, podobał mu się coraz bardziej. Nawet te pieprzone ogniki zdawały się być czymś, co mu odpowiadało, były czymś, na co zwracał uwagę i się na tym koncentrował, nie czując z tego powodu żadnego zażenowania. W gruncie rzeczy to takie spędzanie czasu, chociaż pewnie nieco popieprzone, nawet mu odpowiadało. Tutaj nie było nawet mowy o tym, żeby głowa choć trochę go bolała, nie miał również żadnych pieprzonych nudności, więc czuł się wręcz doskonale, a te dodatkowe efekty w postaci poparzenia i odrzucenia od siebie wywołały u niego jedynie śmiech. Ciemność, jaka powoli ich otulała, była co najmniej pociągająca, pozwalała na to, by w niej utonąć, z dala od innych, tylko w dwójkę, a kiedy tylko Finn ostatecznie usunął działanie swojego zaklęcia, znaleźli się w półmroku, który rozświetlały jedynie ogniki. Zmarszczył lekko brwi, bo mimo wszystko podobała mu się ta sceneria, która w normalnych warunkach pewnie zostałaby uznana przez niego za obrzydliwie słodką i miałby na nią wysrane, tymczasem teraz nawet chwilę zwlekał z tym, żeby zabrać się za wytyczenie okręgu i po prostu patrzył na Finna, tak normalnie, całkiem spokojnie, jedynie jego ciemne oczy nabierały nowego wyrazu, a później pokręcił nieznacznie głową i w końcu sięgnął po wszystkie te bzdury, jakich potrzebowali.
- Smocza krew i łuski syreny? Zaczynam odnosić wrażenie, że mamy się tutaj złożyć w ofierze - rzucił zaczepnie i spojrzał na Finna, kiedy już faktycznie przygotował się do wyznaczenia tego zaklętego okręgu, w którym mieli się znaleźć. Tylko oni dwaj. To mu w pełni odpowiadało, nic zatem dziwnego, że mrugnął do Finna, kiedy stanął naprzeciwko niego, nieznacznie przekrzywiając głowę i zastanawiając się, co on o tym wszystkim myśli, jak się na to zapatruje i czy w ogóle podoba mu się ta cała zabawa z pierwotną magią, która, jak widać, była niesamowicie cielesna. Właściwie z rozbawieniem myślał o tych, którzy nie będąc świadomi tego, co się tutaj będzie odpierdalało, wybrali się na to spotkanie z przyjaciółmi, a teraz musieli mierzyć się z zapachem pieprzonej amortencji i tym wszystkim, co temu towarzyszyło. Poczuł się jeszcze bardziej rozbawiony, kiedy zdał sobie sprawę z tego, że nie potraktował Finna w tych kategoriach, bo nie chciało mu się nawet wierzyć w to, co odpierdalało się w jego głowie, ale wcale nie musiał mówić o tym na głos. Po co? Całe życie po prostu płynął, więc dokładnie to samo robił w tej chwili, nie przejmując się zupełnie tym, co przyniesie kolejny dzień. Gdyby miał się nad tym poważnie zastanawiać, gdyby miał robić jakieś jebane obliczenia, zakłady, czy chuj wie co jeszcze, to daleko na pewno by nie zaszedł i pewnie byłby w czarnej dupie, bo wiecznie rozważałby najróżniejsze możliwości płacząc po kątach. A tak? Cóż, po prostu przyjmował to, co było mu dane.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3177
  Liczba postów : 1852
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyPon Lip 27 2020, 23:40;

partner: @William S. Fitzgerald
kostka na runy: 4

Spojrzała na niego z powątpiewaniem. Tak, jasne, zawsze jest "tylko". Tylko jedno ciastko, tylko skończę ten rozdział, tylko trochę zaboli... tylko grzecznie pytam. A w życiu w to nie uwierzy, tak jak zapewne on nie brał na serio jej słów o tych wszystkich rytuałach, którymi jakoby zajmuje się co noc. Guzik się na tym znała, ale fakt, że teraz rozmawiali zupełnie swobodnie bardzo ją cieszył, bo z początku nie była tego wszystkiego taka pewna.
- Otóż to. Jeszcze by mnie porwali i wszyscy by się zapłakali na śmierć z powodu tak wielkiej straty - westchnęła, kładąc dłoń w okolicy serca i pociągając nosem, jakby faktycznie zbierało jej się na płacz. Nie wątpiła, że dla kilku osób - głównie rodziny, bo co do innych nie miała takiej pewności - znaczyła w życiu naprawdę dużo i ubolewaliby nad jej nagłym zniknięciem. Sama perspektywa była przerażająca. - Przysięgam, że jesteś niemożliwy - parsknęła, kiedy wyraził chęć towarzyszenia jej. Nawet gdyby rzeczywiście odstawiała jakieś dzikie tańce o północy w lesie i to w dodatku nago, to marne były szanse, aby kogokolwiek zaprosiła, z raczej wiadomych powodów. A już na pewno nie chłopaka!
Dla Krawczyk cały ten pierwszy etap okazał się nie tylko próbą przezwyciężenia nieśmiałości, ale i też - albo przede wszystkim - próbą cierpliwości. Najpierw poprawianie każdego znaku na ciele Willa z osobna, usuwanie ewentualnych czarnych śladów, które spłynęły, a później wytrzymanie w miejscu, kiedy to on przeszedł do balsamowania jej i kreślenia mniej i bardziej skomplikowanych wzorów. Nawet nie wiedziała, ile czasu mogło minąć, ale czuła się, jakby ten się zatrzymał, choć na pewno biegł dalej swoim zwyczajnym torem.
- Mam nadzieję, że masz rację. - Utrzymanie pewnego dystansu i pilnowanie, żeby znaki ponownie nie weszły w interakcję, nie wydawało się być trudnym zadaniem, choć to rzecz jasna zależało też w dużej mierze od tego, na czym miały polegać następne etapy przygotowań. - Pomyślał o wszystkim - rzuciła, rozcierając poobijany łokieć. Tak naprawdę dwa metry w prawo i wylądowałaby na kamiennej ścianie, także i tak miała szczęście, że skończyło się na lekkich zadrapaniach i siniaku, którego jeszcze nie było widać, ale który zapewne jutro przyozdobi tę część ręki. Obejrzała plecy chłopaka i zerknąła jeszcze na malunek przy obojczyku, pilnując przy tym, aby ich przedramiona znowu się nie spotkały. Ostatnie, czego by sobie życzyła, to kolejne dziwne wyładowanie magiczne. - Z twoimi też wszystko dobrze - zapewniła go i w oczekiwaniu na dalsze instrukcje starego Ebenezera, podparła się dłońmi na biodrach. Kusiło ją skrzyżowanie rąk na wysokości piersi i już je nawet podniosła, w ostatniej chwili zauważając zaczerwienienia na przedramieniu. To skutecznie odwiodło ją od tego pomysłu, bo choć nie wiedziała, czy mogłaby sama siebie odepchnąć - no bo jak? - to jednak mogły być inne konsekwencje po zetknięciu się dwóch znaków. Nie chciała tego sprawdzać na własnej skórze.
Nie musieli nawet długo czekać na rozpoczęcie kolejnego etapu. Odwróciła się w stronę podwyższenia, na którym stał czarownik i wpatrzyła w niego, unosząc lekko brwi. Tworzenie kręgu i rycie run w kamieniach coraz bardziej nasuwało jej myśli o wcześniej wspomnianym składaniu ofiar, o którym mówiła oczywiście w żartach, ale w sumie to nie mogła przecież wykluczyć takiej opcji, tyle że zamiast ich samych, poświęciliby pewnie jakieś zwierzęta. Przynajmniej nie wyobrażała sobie, żeby mieli tutaj składać dzikiej magii w ofierze jedno z nich. No nie. To byłoby chore.
- O, no popatrz, jak świetnie się złożyło! Chciałeś mi asystować w rytuale, to zaraz sprawdzimy, czy byś się nadawał! Tworzenie okręgu będzie idealnym sprawdzianem - powiedziała, zerkając na niego błyszczącymi oczami, aby zaraz podnieść dłuto i zacząć ostrożnie przerzucać je z jednej ręki do drugiej. - Ja za to mogę się założyć, że to cholerstwo mnie udziabie albo nawet pozbawi jednego palca - dodała już mniej optymistycznym tonem, przyglądając się narzędziu z nieufnością i wręcz pewną dozą wrogości. Znając jej szczęście było bardzo prawdopodobne, że właśnie tak się skończy dla niej ta część zadania, bo przecież nie było opcji, żeby coś poszło bez problemu. Gdzie tam, życie lubiło podkładać jej kłody pod nogi i śmiać się, kiedy się o nie przewracała.
Sięgnęła po pierwszy z kamieni z zamiarem rozpoczęcia całej tej zabawy, jaka na nią czekała. Może faktycznie powinna rozważyć zostanie jakąś kapłanką czy coś? Wprawę w rysowaniu run już będzie miała, więc jeszcze zgłębić wszystkie tajniki i można działać.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 00:15;

Para @Christopher O'Connor
kostka 3 Podczas sięgania po łuski kaleczysz sobie palce i potrzebujesz wsparcia Twojego towarzysza.

W życiu nie powiedziałby, że czyjś dotyk będzie tak na niego działać. Najwyraźniej jednak wyczekiwanie na możliwość doprowadzenia do podobnej sytuacji, a także otoczka samego rytuału, sprawiała, że nie potrafił powstrzymać dreszczy przyjemności, które przebiegąły po jego ciele raz za razem. Przynajmniej do czasu, aż nie zapomniał o namalowaniu jednego znaku i prawie doprowadził do hipotermii u Chrisa. Jak to było, jeśli będziesz skakać w ogień, złapię cię? Czy nie tak mu powiedział w Wesołym Miasteczku, gdy umawiali się na rytuał? A teraz co zrobił? Nie dość, że przez brak jednego znaku sprawił, że mężczyzna zaczął się gwałtownie wychładzać, tak po chwili, w chcąc go ogrzać, sprawił, że odrzuciło ich od siebie. Dość boleśnie, trzeba było to przyznać.
- Nie taki był zamiar - rzucił tylko, z cichym śmiechem, gdy upewnił się, że wszystko z nimi w porządku. Przesunął spojrzeniem po Chrisie, mając problem ukryć to, że podoba mu się widok. Szczęśliwie, po chwili znów Ebenezer zaczął dyktować kolejne wytyczne, każąc im przejść do drugiego etapu. Wysłuchał instrukcji, starając się skupić jedynie na tym, co należy zrobić. Uśmiechnął się lekko pod nosem, gdy wyszło, że jeden ma zając się okręgiem, a drugi ryciem run.
- Wezmę okrąg. Nie chciałbym, żeby znowu nami miotnęło,bo źle zapisze znak - zaśmiał się cicho, sprawdzając jeszcze raz, czy na pewno Chrisowi nic nie jest. - Czujesz się lepiej? - dopytał jeszcze, wstrzymując się w pół ruchu po potrzebne składniki. Czekał na zapewnienie, skupiając spojrzenie na ustach Chrisa, które wcześniej zaczęły robić się sine. W końcu westchnął lekko, sięgając po smoczą krew z zamiarem zaczęcia kreślenia okręgu. Ponownie przypomniał sobie ich rozmowę, tym razem z plaży, gdzie rozmawiali o magicznych stworzeniach, o dzikich stworzeniach.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Freja Nielsen
Freja Nielsen

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Galeony : 742
  Liczba postów : 520
https://www.czarodzieje.org/t18384-freja-nielsen
https://www.czarodzieje.org/t18412-freja-nielsen#524470
https://www.czarodzieje.org/t18386-freja-nielsen#523423
https://www.czarodzieje.org/t18418-freja-nielsen-dziennik#524592
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 00:26;

kość: 1 -> 4
partner in crime: @Aslan Colton

Przysunęła opuszki palców bliżej twarzy, aby móc odpowiedzieć na jego pytanie. Przymknęła powieki, co znacząco ułatwiło oddanie się zmysłowi węchu; Amortencja w wyczuwalnej przez nią postaci miała nie tylko dobrze znany zapach lasu spowitego mroźnym powietrzem, ale i charakterystycznych dla domowych wypieków przypraw, na które składał się cynamon, kardamon, goździki i szczypta pieprzu. Wyczuwała jednak coś jeszcze, coś zupełnie nowego, a zarazem dobrze znanego. Zapach ten, dość trudny w identyfikacji, zawrócił jej w głowie - z czym właściwie miała do czynienia? Nie miała pojęcia, ale nowy aromat wywołał dreszcz, który rozlał się przyjemnie wzdłuż kręgosłupa.
- Nie, ja czuję co innego - odpowiedziała wesoło, patrząc na niego z czułością. - Ryba. Jestem w końcu córką fanatyka wędkarstwa, nie? - dodała po chwili, siląc się na powagę, ale zaraz puściła mu porozumiewawczo oczko, co zepsuło efekt.
Jego palce błądzące po jej ciele wywoływały sprzeczne uczucia; jednej strony nie chciała, aby ta podróż kiedykolwiek dotarła do celu - a tym samym - do końca. Błądzenie w nieskończoność szlakiem rozsianych na skórze pieprzyków powodowało szybsze bicie serca i przyjemne uczucie ciepła, które rozlewało się po całym organizmie. Z drugiej zaś strony czuła psychiczny dyskomfort związany z tym, w jaki sposób reaguje na jego dotyk - jej ciało odpowiadało na rozsmarowywanie olejków gęsią skórką, nad którą nie była w stanie w żaden sposób zapanować. - Zimnawo - bąknęła więc usprawiedliwiająco, nie chcąc dać po sobie poznać, że to nie temperatura powietrza wywołuje w niej taką, a nie inną reakcję.
Przymknęła oczy i pozwoliła, aby włosy swobodnie opadały jej na twarz - przyjemne ciepło gryzło się ze świadomością najwierniejszego kumpelstwa, jakie udało jej się utworzyć na hogwarckich terenach. Próbowała nie angażować umysłu w podejmowanie trudnych rozmyślań, mając na uwadze słowa Ebenezera, który zapowiedział, że w dalszym etapie przyjdzie pora na oczyszczenie głowy ze wszelkich zmartwień, zagwzodek i codziennych problemów. Wydawało się to jednak błahostką w porównaniu do zaufania, jakim przyszło im się z Aslanem obdarzyć; rosło w niej dziwne przekonanie, że zdecydowanie łatwiej byłoby jej siedzieć naprzeciw osoby, co do której nie czuła żadnych cieplejszych uczuć. Przeświadczenie to wzmogło się, gdy poczuła jego ciepły oddech na swoich policzkach - był zdecydowanie za blisko, ale początkowe skrępowanie ustępowało dziwnej tęsknocie, która pchnęła ją do instynktownego przysunięcia twarzy w jego stronę.. A potem rozwarła szeroko oczy, czując, jak nieznana siła odpycha ją gwałtownie gdzieś w niedaleką przestrzeń. Syknęła z bólu, który rozchodził się po jej przedramionach. Runiczne malunki były gorące, a skóra wokół nich wyraźnie zaczerwieniona. Skierowała wzrok w stronę Aslana, który mówił coś gorączkowo, rozmasowując na swym ciele dokładnie te same miejsca, w których i ona odczuwała ból. - Już w porządku, widocznie.. tak miało być. Może to się miało zdarzyć. Igramy z mocami, o których nie mamy większego pojęcia - Uspokajała go wytrwale, nie chcąc, aby czuł się winny sprowokowania sytuacji, na którą nie miał żadnego wpływu. Zerknęła w stronę Ebenezera, który nie wykluczył ich z rytuału, więcej, patrzył w ich stronę dość obojętnie, ostentacyjnie dając znać, że sytuacja sprzed chwili nie zrobiła na nim większego wrażenia. Poprosił tylko, aby sprawdzić, czy runy nie zostały naruszone, a kiedy stwierdził, że wszystko na skórze jest na swoim miejscu, przeszedł do dalszych instrukcji, które powiązane były z umysłem. Na barki Aslana spadło tworzenie okręgu, ona zaś wciąż tkwiła na poziomie run, których powoli zaczynała mieć dość. Dłuto dość dobrze leżało jej w dłoni, a pierwsza postawiona kreska w dziwny sposób zmyła z niej pokłady zmęczenia i zniecierpliwienia. Z pełnym zaangażowaniem kreśliła kolejne znaki, a latające wokół świetliki posłusznie oświetlały kamienie, na których przyszło jej pracować. Zadanie to, choć wymagające, nie budziło w niej lęku; wpadła w dziwny trans, który zawładnął jej ciałem. Dopiero syknięcie dobiegające ze strony Aslana sprowadziło ją boleśnie na ziemię, sprawiając, że ostatnia z run została wzbogacona o zbędną rysę. Z żalem oderwała się od pracy, stwierdzając jednocześnie, że uszkodzona runa jest tą najtrudniejszą do odtworzenia. Podeszła powoli w stronę Aslana, który przytłoczony tajemniczą magią tkwił gdzieś w odmętach świadomości. Jej serce zabiło mocniej na widok poranionych palców. - Ciężko by było sprowadzić karawan przez to jezioro - powiedziała cichutko, nawiązując do dzisiejszej przeprawy oraz lekcji magii leczniczej, na której ćwiczyli zaklęcia składające się na FAV. Posłużyła się tym, czego nauczyła się w jego obecności, aby zaraz potem przejechać bezwiednie i ze sporą dozą czułości po jego policzku, zupełnie nie kontrolując gestów, które wychodziły spontanicznie i zupełnie instynktownie spod jej dłoni. Teraz Aslan był jej bliższy niż kiedykolwiek wcześniej, co więcej, chyba to nie był wcale podstępny wpływ magii na jej istnienie, a raczej tajemnicza aura rytuału podsycała coś, co już od jakiegoś czasu tkwiło głęboko w niej zakorzenione. Zanim zdążył jakkolwiek zareagować, odwróciła się i ruszyła ku stworzonym już runom, aby znaleźć po krótkiej chwili nowy głaz, na którym rozpoczęła kreślenie ostatniej z nich od nowa. Kamień pod wpływem dłuta nagrzewał się bardziej, niż pozostałe, naruszając swą wysoką temperaturą jej naskórek. Przypomniało jej to poparzenie ramion sprzed chwili, które - sama nie wiedziała kiedy - odeszło w zapomnienie. Z gotowym dziełem ruszyła ku Aslanowi (nie mając odwagi zaszczycić go spojrzeniem) i po krótkiej konsultacji rozpoczęła ustawianie run w odpowiedniej odległości od stworzonego przez Coltona okręgu.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 11:12;

Para: Bonnie
Kostka: 3

- No, pomijając ten brawurowy, kurwa, upadek w krzaki, to spoko. Nie mam pojęcia, co to było, ale oby te czary nie trwały za długo, bo się zdążę stęskić - odparł, szczerząc się do dziewczyny i rozmasowując sobie łokieć, którym przy okazji uderzył w ziemię; pozbierał się jednak bardzo szybko, a dodatkowo, ku jego wielkiej uciesze, gdy Bonnie splotła na chwilę ich palce, sytuacja się nie powtórzyła i nic ich od siebie nie odpychało, więc mogli się trzymać za ręce, oczekując na kolejne polecenia Ebenezera, które zostały wydane prawie od razu. Z lekkim niepokojem słuchał słów mężczyzny, licząc na to, że kolejne etapy będzie można bez problemu wykonać w ubraniach, a martwił się rzecz jasna nie o siebie, a o Bons, która, choć zapewniała, że dała radę i było okej, cały czas wyglądała na spiętą. Starał się bardzo, żeby jak najbardziej zmniejszyć jej dyskomfort związany z tym dziwacznym wydarzeniem, odsuwał jak najmniej ubrań i malował znaki jak najszybciej, nie komentował w żaden sposób żeby jej nie krępować - choć gdyby miał cokolwiek powiedzieć, to byłby same superlatywy, bo nie widział w niej żadnych wad, a jeśliby wiedział, jakie naprawdę były jej obawy i myśli o samej sobie, to złapałby się za głowę - a mimo to miał wrażenie, że wcale nie pomógł. Powinien był wcześniej się domyślić, że tak będzie i nie słuchać Bons, gdy zapewniała, że chce brać w tym udział i olać cały ten rytuał. Było jednak za późno, by się wycofać; całe szczęście, kolejny etap brzmiał już mniej krępująco i miał polegać na wykonaniu jakiegoś tajemniczego okręgu i wyrycia w kamieniach run. Uśmiechnął się do towarzyszki ściskając lekko jej dłoń, jakby chciał jej powiedzieć, że widzisz, spoko, najgorsze już za tobą, po czym z żalem rozluźnił uścisk, bo każde musiało zająć się osobnym zadaniem. - Okej, po tych tatuażach widać, komu lepiej poszło rysowanie run... to ja zrobię ten okrąg - zarządził, bez konsultacji co do jej preferencji oddając poważniejsze i ciekawsze zadanie w ręce dziewczyny, a samemu biorąc się za rozsypywanie sproszkowanej łuski syreny i smoczej krwi. Kształt wyszedł mu elegancko, gorzej z rozmiarem; źle wymierzył średnicę i w efekcie musiał ją poszerzyć, do czego zabrakło mu łusek. Sięgnął po moździerz, żeby zmiażdżyć sobie ich nieco więcej i dokończyć robotę, a że nijak się nie znał na tego typu czynnościach, to wsadził bezmyślnie łapy w naczynie ze składnikiem i nie przewidział, że będą miały bardzo ostre krawędzie. Syknął, czując jak łuski przecinają mu skórę; palce miał całe pokaleczone, jakby zgniótł w dłoni szkło. Kurwa, jak ostatnia ciamajda. Mamrocząc pod nosem jakieś mało eleganckie komentarze odnośnie sytuacji, próbował pokracznie a zarazem dyskretnie wydobyć z kieszeni swoją różdżkę używając tych części dłoni, które akurat nie krwawiły, co było dość trudne, ale był tak zażenowany własną głupotą i niezdarnością, że wolał się namęczyć niż przyznać Bons, że potrzebuje jej pomocy.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 19:09;

moja para to: Maximilian Brewer
kostka na rycie run: 6, a co


Aura tego miejsca zachęcała do tworzenia się w głowach nieczystych myśli. Ba, oczyma wyobraźni Finn już dawno temu rozebrał Maxa, a jednak w rzeczywistości mógł jedynie kontemplować nad jego odsłoniętym i pomalowanym torsem oraz przyglądać się twarzy. Oczy Maxa były w tych ciemnościach czarne i nawet blady poblask unoszącej się nieopodal kuli światła nie rozjaśniał twarzy chłopaka. Nie oderwał od niego wzroku przez cały czas kiedy Ebenezer opowiadał o kolejnym etapie - krąg, runy i cholera wie co będzie dalej się działo. Słuchał jednym uchem, a jego uwaga skierowana była do jegomościa tuż przed nim. Zaśmiał się cicho pod nosem. - Jeśli usłyszymy, że potrzeba do rytuału surowego mięsa albo krwi to zabieram cię stąd w jakiejś odosobnione miejsce. - uśmiechnął się szczodrze jak na jego przypadłość, uniósł oba kąciki ust i skinięciem różdżki przywołał do siebie pergaminy na których wpisane były runy, które należy umieścić na kamieniach. Gdy ruszył po polance, aby je pozbierać (kilka musiał powiększyć, inne wygładzić zaklęciami transmutacyjnymi), a prawie za każdym razem gdy mijał Maxa to doprowadzał do minimalnego kontaktu fizycznego - a to otarł się ramieniem, szturchnął go "niechcący" łokciem, nachylił się po kamień leżący blisko niego... ot, jakby nie było wystarczająco gorąco. W pewnym momencie po prostu usiadł na trawie i rozpoczął zabawę dłutem. Trwało to długo, raz po raz zerkał na Maxa i posyłał mu uśmiech (nie potrafił inaczej), potem wracał do grawerowania kolejnej runy i o dziwo szło mu znakomicie, kamień ochoczo ustępował pod naporem dłuta, a i wychodziło mu to zgrabnie. - Jak się ten rytuał skończy to jak mniemam idziemy jeszcze się gdzieś przejść? - odezwał się i dalej grawerował różnorakie runy. - Wiesz... na przykład zmyć te wszystkie znaki i tatuaże z twojego ciała. - mówił o tym tak niedbale... a przecież było widać po kolorystyce krańców jego policzków, że już i tak miał podwyższoną temperaturę i nie był pewien czy to kwestia przygotowania do rytuału czy po prostu Maxa. Odnosił wrażenie, że raczej to drugie.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 19:46;

Moja para to oczywiście Boyd
kostka na runy: 4

Posłała chłopakowi bardzo łagodny uśmiech, mając przy tym nadzieję, że jakoś udaje się jej zakamuflować za tym rzeczywiste odczucia. Skrępowanie trochę przemijało kiedy nie musiała już odkrywać nawet kawałka skóry. To nic, że ubranie odrobinę się przykleiło do tych wszystkich wilgotnych znaków i run. Najważniejsze, aby Boyd już nie musiał na nią patrzeć ani tym bardziej powstrzymywać się od negatywnego! komentarza. - Zastanawiam się po co mamy rysować okrąg. A potrzeba run brzmi jak tworzenie jakiegoś magicznego więzienia. - podrapała się po policzku uznawszy, że lepiej się trochę rozgadać aniżeli pozwalać niezręczności wychodzić na pierwszy plan. - Odnoszę wrażenie, że my chyba coś przywołamy do tego okręgu. Nie jestem pewna jaki miałoby to związek z tym dziękczynieniem. - podzieliła się swoim spostrzeżeniem byleby tylko odciągnąć swoją uwagę od silnej potrzeby zapytania Boyda dlaczego powstrzymuje się od skomentowania jej okropnego ciała i jednocześnie od obaw, że jednak coś na ten temat powie i to jej złamie serce albo co więcej ani trochę mu nie uwierzy. Kręcenie się po tym małym obszarze dobrze jej zrobiło, pozbyła się uczucia niezręczności i przerażenia, mogła się wyciszyć we własnych myślach i zacząć cieszyć, że jest tu z Boydem. Dostali łatwiejsze zadanie (bo nie dotyczyło rozbierania się, uff), a i przystała na rozporządzenie chłopaka, zajmując się zbieraniem kamieni. Zdążyła ułożyć ich odpowiednią ilość przed sobą na trawie gdy usłyszała poirytowanie mamrotanie pod jego nosem. Podniosła się z trawy i podeszła do chłopaka, opierając przy tym dłoń na jego ciepłym przedramieniu. - Przecież nauczyłam się zaklęcia leczniczego dla ciebie i Filina. Pozwól mi go używać. - uśmiechnęła się do niego, stanęła na palcach i cmoknęła go czule w policzek, a potem przysunęła sobie jego dłoń ku sobie. - Nie wiedziałam, że łuski syreny są takie ostre. - zmarszczyła brwi i użyła na jego rankach zaklęcia "vulnus alere". Nie była jednak żadną tam dobrą uzdrowicielką zatem dopiero po trzykrotnym powtórzeniu ranki przestały krwawić i leciutko się zagoiły. Wyglądały teraz jak trzydniowe skaleczenia, ale więcej nie potrafiła pomóc bo wykraczało to poza jej możliwości. Oczyściła nawet jego dłonie z krwi, aby mógł działać dalej. Podniosła wzrok aby popatrzeć mu w oczy i nagle poczuła potrzebę powiedzenia mu, że go kocha. Musiała zacisnąć mocno usta, aby tego nie zrobić zbyt wcześnie ani teraz, kiedy mieli zadanie do wykonania. Ograniczyła się do ciepłego spojrzenia i powrotu do kamieni, gdzie rozpoczęła grawerowanie run. Szło jej to dosyć opornie, ale jakoś dawała radę, choć nie należało to wcale do najlepszych dzieł.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 20:20;

Obserwował go z prawdziwą przyjemnością. Lubił, kiedy Finn się uśmiechał, tak po prostu i gdzieś w głębi siebie nie chciał już nigdy oglądać go w takim stanie, jak wtedy, tamtego poranka, kiedy o mało nie padł z przerażenia i był już bliski niewybaczenia sobie pewnych spraw. Teraz, na całe szczęście, nie myślał zupełnie o tym, co usłyszał później od innych, nie myślał w ogóle o tym, co mogło się im podobać, a co nie, nie myślał o żadnych uwagach, po prostu skupiał się na tym, że byli tutaj w dwójkę i nikt nie miał prawa się tak naprawdę między nich wpierdolić, a to powodowało, że nie czuł się ani trochę spięty, poza tym nie było tutaj duchów, które nieustannie by coś gadały albo śmiały się jak popierdolone, więc Maxowi w pełni to odpowiadało.
- Wolisz sam złożyć mnie w ofierze? - zapytał, a kącik jego ust uniósł się w rozbawionym geście, ciemne oczy zdawały się zaś płonąć w ciemności, kiedy przyglądał się przez dłuższą chwilę Finnowi, by później spokojnie zabrać się za szykowanie odpowiedniego okręgu. Smocza krew, sproszkowane łuski, to wszystko brzmiało naprawdę tak, jakby za chwilę mieli dokonać tutaj jakiegoś rytualnego mordu albo chuj wie czego, a jedyne, o czym Max mógł teraz myśleć, to o bliskości drugiego chłopaka. Złapał go nawet w końcu za nadgarstek, zatrzymując na chwilę przy sobie i pochylając się do jego ucha.
- Zmyć? A może zlizać? - rzucił cicho, zdecydowanie zaczepnie, ale nie mógł nic poradzić na to, że każda kolejna chwila powodowała, że czuł, jak mięśnie zaczynają drżeć, a wzdłuż kręgosłupa przesuwają się elektryzujące dreszcze. Puścił rękę Finna, by nie zatrzymywać go na zbyt długo i wrócił do kreślenia potrzebnego im okręgu, niemniej jednak co chwilę uciekał spojrzeniem do chłopaka, mając wrażenie, że gdyby tylko mógł, to po prostu siedziałby i wpatrywał się w niego, czując jak jego ciałem targają namiętności, jakich nie dało się zdusić. Nie wyobrażał sobie zostawianie później Finna, nie mówiąc już o tym, by mógł spokojnie iść spać, zupełnie, jakby nic się tutaj nie wydarzyło. Już teraz myślał o tym, by go do siebie naprawdę przyciągnąć, a jego umysł nieustannie wracał do tych spotkań sprzed wakacji, od których teraz robiło mu się właściwie słabo. Jednocześnie jednak ciemność i świetliki, których było coraz więcej, jakby ten tworzony krąg je z jakiegoś jebanego powodu ściągał, nadawały temu wszystkiemu całkiem nowy, nieoczekiwany wygląd, który Maxa coraz bardziej pochłaniał. Nie umiał ocenić, czym to było, co się za tym kryło, co dokładnie dostrzegał, co było tym nieznanym mu do tej pory elementem, ale potrzebował go, chciał go pochwycić i zatrzymać, tak po prostu, tak zwyczajnie. Czuł, że jest w tym coś, czego nie będzie w stanie później odtworzyć, a przynajmniej tak mu się wydawało.
- Teraz chyba już stąd nie wyjdziemy - powiedział, otrzepując ręce i odwracając się do Finna, by na niego spojrzeć, jednocześnie czując, jak mocno bije serce w jego piersi.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 21:03;

Moja para to: @Fenrir Skarsgard
Wynik kości 4

- Rogi nie, ale nos Ci rośnie, Pinokio - rzuciła rozbawiona, trącając go łokciem w ramię. Oczywiście nigdy nie zarzuciłaby mu kłamstwa, jednak w tym momencie akurat to porównanie jej się nasunęło. Bardziej przypominał jej uroczego chłopca z mugolskiej bajki, który za chwilę zamieni się w drewnianą kukiełkę z wielkim nosem, aniżeli mieszańca ludzkiej rasy, obdarzonego porożem.
- Ah, już nie mogłam doczekać się tego momentu, jak stanę w tych krzakach, przed tym staruchem, w samej bieliźnie - mruknęła z przekąsem, jednocześnie śmiejąc się pod nosem, bo najwyraźniej ta forma ironii bardzo jej odpowiadała. Kiedy zaczął kreślić linie na jej brzuchu, musiała zacisnąć zęby i powstrzymać odruch, który zawsze wywoływał u niej napad śmiechu - Pośpiesz się... proszę... bo zaraz... tu zejdę... -  zazwyczaj nie była tak wyczulona i łaskotki, które miała w tamtym miejscu nie były tak uciążliwe, jednak przyjaciel jak na złość sunął po jej skórze tak delikatnie, że spięła się momentalnie. Na szczęście po chwili Krukon przeszedł do reszty run i tatuaży, które wyszły mu całkiem dobrze (a przynajmniej te, które mogła obejrzeć). - Hmm, też Cię tak pieką i mrowią? - upewniła się, czy tylko ona tak odczuwa na skórze owe magiczne malowidła. Nie miała pojęcia czy tak ma być... A może jej się tylko wydaje?
W pewnym momencie prowadzący zarządził rozpoczęcie kolejnego etapy i przedstawił im szczegóły, które miały dotyczyć przygotowania umysłu. Po wysłuchaniu wszystkich wskazówek, Ode wymieniła spojrzenie z Fenrirem.
- Znowu runy... I niby jak mamy przygotować umysł, przez wyznaczenie okręgu z krwi i łusek? - myślała na głos, ale po chwili wzruszyła tylko ramionami i zabrała się do wytyczenia wokół nich określonego kształtu. Zaraz jednak zorientowała się, że to co narysowała jest zdecydowanie za małe, w porównaniu do tego o czym przed chwilą mówił Ebenezer. - Merlinie, znowu muszę poprawiać... - szepnęła, sięgając do jednego z koszy, aby dosypać jeszcze sproszkowanych łusek syreny, jednak w naczyniu nie było już proszku. Musiała chwycić za moździerz, który znajdował się w skalnej półce i rozdrobnić całe łuski w nim. Ale oczywiście szczęście naszej panny Worthington nie pozwoliło jej zrobić tego bez żadnego uszczerbku, o nie! Kiedy włożyła dłoń do pojemnika syknęła, szybko odrywając od niego rękę.
- Pięknie... Teraz możemy nie tylko smoczą krwią rysować okrąg. - zauważyła, zwracając się do przyjaciela, owijając poharatane palce w swoją koszulkę, którą przed kilkoma minutami zdjęła. - Byłbyś tak miły? - spytała, skinąwszy na moździerz. Nie dość, że poraniła palce, to jeszcze nie mogła poprawić okręgu. Jesteś super pomocna, Odey!
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 21:26;

Może tego Max nie widział ale na jego wypowiedź wywrócił oczami i to był ostateczny komentarz. Musieli zająć się tym kręgiem a im praca szła naprzód tym powietrze robiło się cieplejsze, ogniki zlatywały się jakby postanowiły zrobić sobie tutaj gniazdo i musiał raz na jakiś czas je rozpychać, aby mu nie przeszkadzały. Ochoczo zatrzymał się tuż przy nim i nie był zrażony tym, że zostali od siebie wcześniej odepchnięci. Max póki co był jedyną osobą na świecie która mogła bezkarnie trzymać go za nadgarstek - innym wyrwałby się i narzucił dystans. - Z łaski swojej nie dolewaj oliwy do ognia. Wystarczająco ciężko jest mi powstrzymywać się przed rozebraniem cię z reszty rzeczy. - mruknął z nutą zniecierpliwienia w głosie, co dowodziło, że istotnie nie było to prostym zadaniem trzymać się od Maxa z daleka skoro każda komórka jego ciała lgnęła w jego kierunku karmiona tęsknotą i tą coraz to bardziej romantyczną atmosferą. - Nawet oddychanie przy tobie to tortura. - dodał wszak w balsami była zawarta amortencja, która dodatkowo utrudniała zachowanie trzeźwego umysłu. Musiał odsunąć się na jakiś pieniek, usiąść i skoncentrować na tych wszystkich kamieniach które czekały na wygrawerowanie run. Wytężał siłę woli aby grzecznie wyryć potrzebne znaki. Raz na jakiś czas przyłapywał siebie i Maxa na spoglądaniu na siebie wzajemnie i mimowolnie przy tym kącik jego ust drgał. - Nie narysujesz kręgu jak będziesz się na mnie gapić. - a sam przecież tkwił od pięciu minut nad jednym kamieniem bo przez ten czas zapatrzył się na pracę chłopaka. Zamknął oczy, nabrał tchu, a gdy je ponownie otworzy to zmusił się do wpatrywania w kamienie. Poszło mu szybko, odłożył dłuto i z pomocą zaklęć lewitujących rozłożył kamienie wokół kręgu (co znaczyło, że teraz stoi znów blisko Maxa). Sprawdzał czy zawarł odpowiednią kolejność, rozmiar, pousuwał nawet źdźbła trawy... wynajdywał powody, aby stać jeszcze tak blisko i nie musieć się cofać. - Idealnie, ale wyjdź z kręgu bo jeszcze coś cię zechce zjeść. - cofnął się niechętnie o jeden krok, skrzyżował ręce na ramionach i próbował znieruchomieć, zobojętnieć, a było tak ciężko kiedy ciało chciało być tak blisko cudzego. Nagle zapragnął, aby rytuał już się skończył. Nie dość, że amortencja utrudniała oddychanie to dodatkowo powietrze było strasznie gęste, wibrowało, drżało aż włos jeżył się na karku. Roztarł odsłonięte ramiona gdy przeszedł go dreszcz.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7223
  Liczba postów : 2438
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 21:53;

Max miał poważny problem z tym, żeby skoncentrować się na pracy i nie dało się tego za bardzo ukryć. Co chwila uciekał spojrzeniem do Finna, jakby chciał się upewnić, że ten dalej tutaj był, że nigdzie nie zniknął, nie rozpłynął się w powietrzu, że nie wydarzyło się nic podobnego, jakby obawiał się, że to wszystko może być tylko jedną z jebanych wizji albo po prostu jakimś pieprzniętym snem, którego nie umiał w żaden sposób rozpoznać. Nie wiedział też do końca czemu nie jest w stanie oderwać od niego spojrzenia, ale było w tym coś, co niesamowicie go pociągało i mógłby naprawdę koncentrować się na chłopaku przez wiele godzin, zaś ciemność i ten dobrze znany zapach amortencji jedynie wzmagał te wszystkie odczucia, jakie się w nim kryły i zdecydowanie nie zamierzały spierdalać gdzieś po kątach.
- Poczekam - powiedział jedynie cicho i spojrzał na niego spod przymkniętych powiek. Właściwie nie było teraz szans na to, by się z tego wycofać, nie obchodziło go, dokąd pójdą, ale nie zamierzał go po prostu puszczać, nie zamierzał pozwolić na to, by gdziekolwiek mu zniknął albo zaczął się zachowywać, że to wszystko, co się tutaj działo, nie miało miejsca, nie miało znaczenia, nie wpływało na niego. Nic z tego, ani teraz, ani później, po prostu było to zbyt ważne, by móc to pominąć. Uśmiechnął się na uwagę o oddychaniu, a później parsknął rozbawiony.
- Nic nie poradzę na to, że nie mogę przestać się gapić - stwierdził, ale złapał głęboki oddech i faktycznie skoncentrował się na narysowaniu okręgu, upewniając się jednocześnie, że nic go nie zakłóca, że jest odpowiedniej wielkości, że jest dokładnie taki, jakiego potrzebowali. Nie miał bladego pojęcia, co dalej, ale kiedy znowu zerknął na Finna i usłyszał jego słowa, kiedy zobaczył jego ruch... Zrobił krok w jego stronę, by znaleźć się tak blisko, jak tylko się dało, po czym uśmiechnął się do niego zaczepnie, nieco drapieżnie.
- Obawiam się, że jeśli tylko stąd wyjdę, to zje mnie jakiś aligator. Wolę zostać tutaj - stwierdził cicho, nachylając się ku niemu, by właściwie wyszeptać te słowa prosto w jego wargi. Nie miał bladego pojęcia, czy może go pocałować, ale tak bardzo chciał to zrobić, że nie zastanawiał się nawet nad potencjalnymi konsekwencjami. Już ich raz od siebie odrzuciło, ale nie dbał o to, było zbyt wiele rzeczy, które mogłyby go powstrzymać, a teraz przecież byli tutaj całkiem sami, w ciemności, bez wścibskich spojrzeń innych ludzi. - Chyba moje miejsce tej nocy jest dokładnie tutaj - dodał cicho, patrząc z bliska w jego jasne oczy, a kiedy mówił, Finn niewątpliwie czuł na wargach jego gorący oddech.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6709
  Liczba postów : 2645
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptyWto Lip 28 2020, 23:24;

Partner: @Joshua Walsh
Kość na runy: 6

Było mu naprawdę zimno i nie bardzo wiedział, co ma z tym zrobić. Być może właśnie dlatego woń kardamonu nie docierała do niego w pełni, może dlatego czuł się nieco przytłoczony, a może chodziło również o wcześniejszy ruch Josha, którego bardzo starał się nie odczytywać w dziwny sposób, ale mimo wszystko nie umiał przyjąć tego, jako zwykłego ruchu, jako prostej troski, czy czegoś podobnego. To było jednak coś więcej, krok dalej, nad którym chyba nie byli w stanie panować, a przynajmniej tak mu się wydawało. Być może jego myśli galopowały zbyt daleko i w gruncie rzeczy to, że odrzuciło ich od siebie nie było takie złe i choć na moment pozwoliło mu na uspokojenie nerwów, które wyraźnie zaczęły zrywać się z uwięzi. Pozwalał sobie na zdecydowanie zbyt wiele, a przecież nie chciał się w tym nierozważnie zapadać, bo to nie prowadziło do niczego dobrego, nigdy.
- Trochę - powiedział cicho, bo faktycznie nie zdązył się jeszcze rozgrzać i mimo wszystko obejmował się ramionami, po czym przystał na propozycję Josha, dochodząc do wniosku, że naszykowanie run na kamieniach nie powinno być dla niego aż takie ciężkie. Z pewnością mógł przywołać je do siebie zaklęciem, ale uznał, że jeśli zacznie się ruszać, na pewno będzie lepiej i prędzej się faktycznie rozgrzeje. Od jego ust uniósł się nawet obłoczek pary, co wskazywało wyraźnie na wyziębienie organizmu. Nie do końca wiedział, skąd się to wzięło i jak to działało, ale widać faktycznie pierwotna magia miała w tym swój udział i trudno było od tego uciec. Musiał jednak na czymś się skupić, bo szczerze mówiąc myślenie o tych składnikach, z których Josh miał wyrysować okręg, było nieco nieprzyjemne.
- Myślisz, że ten okrąg ma nas przed czymś chronić, czy to raczej coś ma być chronione przed nami? - spytał, kiedy podniósł już kamienie i zerknął na Josha, zastanawiając się, czy to w ogóle uchodzi za normalne pytanie, czy za chwilę okaże się, że jest dziwakiem. Znowu.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptySro Lip 29 2020, 03:19;

Partnerka: @Aleksandra Krawczyk
Kostka na krąg: 16

  — Ano, zdecydowanie nie warto w takim wypadku. Kogo ja bym wtedy zaczepiał? — Wyszczerzył się rozbrajająco w jej kierunku. Również go cieszyło, że udało im się nawiązać tak swobodną – i ciut absurdalną, jakby nie patrzeć – rozmowę, choć z początku wydawała się niepewna i spięta w związku z całym tym przedsięwzięciem. — No co, warto było chociaż spróbować — zaśmiał się, podtrzymując swój wcześniejszy uśmiech i raz jeszcze rozkładając ręce na boki. Miał przy tym minę wyrażającą mniej więcej coś w stylu „ale wiem, że i tak mnie lubisz”.
  Kiwnął zapewniająco głową w odpowiedzi na jej słowa, choć sam tak naprawdę nie był tego w stu procentach pewny; wydawało się to jednak najbardziej prawdopodobnym scenariuszem – odrzuciło ich w momencie, gdy znaki na przedramionach w wyniku jego niefortunnego chwytu się ze sobą zetknęły, co musiało wywołać jakieś spięcie mocy czy coś w tym guście. Szczególnie, że jej przedramię w tym miejscu również było zaczerwienione, tak jak jego; mocniej zaczął się ku temu skłaniać, kiedy nic się nie stało po zetknięciu się ‘czystej’ skóry.
  — Prawda? Skubany — rzucił z cichym śmiechem, kręcąc przy tym nieznacznie głową. Nie to, żeby cokolwiek takiego planował czy coś, choć zapach amortencji nie do końca jednak pomagał zachować pełny rezon i Ślizgon zaczynał się łapać na tym, że wzrok uciekał mu w jej stronę zdecydowanie częściej niż powinien. Przytaknął, kiedy Puchonka potwierdziła, że symbole na jego plecach również pozostały w stanie nienaruszonym, co oznaczało, że w zasadzie pozostało im już jedynie czekać aż stary poda dalsze instrukcje. Nie miał za bardzo na czym zawiesić spojrzenia, krzaki czy skały były raczej średnio pasjonujące, więc zwrócił je w stronę rudowłosej. — Mówiłaś, że wyczuwasz w tym — kiwnął głową w kierunku słoiczka z balsamem — pomarańczę z goździkami. To jakieś skojarzenie z domem może? — zagaił, nie chcąc tak stać w zupełnym milczeniu.
  Na szczęście Ebenezer nie trzymał ich zbyt długo w napięciu i wkrótce, gdy najwyraźniej pozostali z uczestników również skończyli zdobić wzajemnie swoje ciała, przeszedł do przedstawienia kolejnego etapu przygotowań. Tym razem miał się on tyczyć umysłu i polegał na narysowaniu kręgu przy pomocy syrenich łusek oraz smoczej krwi, a także wyryciu w kamieniach kolejnych run.
  — Dobra, czy to tylko ja, czy ten cały ‘rytuał dziękczynny’ zaczyna odrobinę przypominać jakieś składanie ofiar? — odezwał się, wyrażając tym samym część myśli Puchonki na głos; na jego ustach błąkał się jednak nieco głupawy uśmieszek, więc bardziej należało to odbierać w formie żartu niźli faktycznego przypuszczenia. Nim jednak zdążył zaproponować podział zadań, dziewczyna sama wyszła z inicjatywą, rozdzielając im z marszu role. Pokręcił głową ze śmiechem, nie wyrażając jednak żadnego sprzeciwu, bo i tak myślał o zabraniu się za krąg; jego duże dłonie średnio nadawały się do tak precyzyjnych robót, jak dłubanie run w kamieniach.
  — Zobaczysz, szamanko, zrobię najlepszy krąg jaki to miejsce widziało albo nie nazywam się William Fitzgerald — oznajmił pewnie, uderzając się dłonią w pierś i choć starał się zachować pełnię powagi, to efekt psuły błyszczące w jego ślepiach figlarne iskierki rozbawienia. — No jak będziesz tak się z tym cackać, to istnieje na to całkiem spore prawdopodobieństwo — stwierdził zaczepnie w akompaniamencie zadziornego uśmieszku na ustach, widząc z jaką nietęgą miną Aleksandra chwyta za dłuto. Przez moment jeszcze spoglądał w jej kierunku, by następnie zabrać się za własne zadanie.
  Na dobry początek odmierzył sobie odpowiednią średnicę, żeby łatwiej było mu się zabrać do wyznaczenia samego okręgu wokół nich, po czym zajął się dokładnym oczyszczeniem gruntu z trawy oraz zbędnych kamieni, zerkając przy tym od czasu do czasu jak dziewczyna radzi sobie z dłutowaniem kamieni.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptySro Lip 29 2020, 07:19;

Sęk w tym, że wzrok Finna też uciekał do niego ze zwiększoną częstotliwością. Tłumaczył to sobie zadbaniem aby jednak Max ogarnął co trzeba i się nie rozpraszał, a prawda była zgoła inna - wypełniła go ochota aby po prostu siedzieć i na niego patrzeć i do świtu, byleby nie mrugnąć, nie przeoczyć żadnej nawet najdrobniejszej mimiki jego twarzy. Nic więc dziwnego, że raz po raz brał głębszy oddech aby się wyrwać z tych pragnień, przecierał twarz, próbował zburzyć te ciągotki w jego stronę, aby dzielnie wytrwać do końca rytuału i się na niego nie rzucić. Najgorzej, że widział co się z Maxem dzieje, rozpoznawał już ten uśmieszek i spojrzenie a to utrudniało w opanowaniu buzujących pod skórą hormonów. Posłał mu "karcące" i wymowne spojrzenie mające na celu przywołaniu ich do porządku lecz miał świadomość, że sam nie jest lepszy skoro nie potrafi spowolnić tempa płynącej w jego żyłach krwi. Popatrzył na kamień i gapił się na niego tak długo aż nie zaszkliły się oczy, powstrzymywał się przed podniesieniem głowy i Merlin mu świadkiem jakie to było straszne i ciężkie dwuminutowe cierpienie. To przez te ogniki, to wina tego wibrującego gęstego powietrza. Wszystko to zaprowadziło go do tego miejsca gdzie mimowolnie stal poza okręgiem ale jednak też blisko. Nagrzane kamienie zapieczętowały istnienie kręgu i mógłby przysiąc, że odrobinę lśnią jakby właśnie się ze sobą zespalały. Nie miał problemu z wytrzymaniem jego spojrzenia, ale już z bliskością owszem. Kotłowało się w nim niczym w parującym kociołku, a Max uważał to chyba za zabawę skoro testował jego cierpliwość której już prawie nie miał. Roztarł gęsią skórkę na ramieniu poddany jego oddechom, nawet nie pamiętał już o czym ten mówił, bowiem zdołał usłyszeć jedynie ostatnie słowa przez ten szum w uszach. - Dosyć daleko. - wydusił z siebie i pokazał jaki to jest odporny, jaką to ma silną wolę, samokontrolę, dojrzałość… przez dokładnie dwie sekundy bo potem wszystko jasny szlag trafił, całe powstrzymywanie się rozbiło się jak szklany zamek a on zamknął oczy i usunął odległość między ich wargami, biorąc sobie jeden dłuższy pocałunek od którego zaangażowania intensywności zakręciło mu się w głowie. Po raz kolejny w jego piersi wybuchło to ciepło które już dwukrotnie zostało w nim wybudzone. Tak kusiło, aby się temu poddać jednak miał w pamięci, że kilka krzaków dalej łazi stary Ebenezer i nie potrafił tego zlekceważyć. - Próbuję wytrzymać do końca rytuału. - rozsądek walczył kiedy udało mu się na moment oderwać od jego ust. Tyle dobrego, że poza tym go nie dotknął jakby pamiętał, że mogłoby ich znów odrzucić na większą odległość a wówczas niewątpliwie się wkurzy. - Będzie lepiej jak usiądziemy na przeciwległych stronach tego terenu. A potem… - nie musiał chyba mówić skoro było widać jak bardzo niechętnie się cofał, w obawie, że zlekceważy swoje postanowienie po raz kolejny.
Powrót do góry Go down


Irène Ouvrard
Irène Ouvrard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175
C. szczególne : krótko ścięte włosy, francuski akcent, runa Algiz na śródstopiu (spód)
Galeony : 57
  Liczba postów : 76
https://www.czarodzieje.org/t19050-irene-ouvrard
https://www.czarodzieje.org/t19070-poczta-panny-ouvrard#552825
https://www.czarodzieje.org/t19064-irene-ouvrard#552232
https://www.czarodzieje.org/t19071-irene-ouvrard-dziennik#552835
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptySro Lip 29 2020, 20:22;

Moja para to: @Ignacy Mościcki
Kostki ( rycie run ) : 2

Wygrywanie powinno być rzeczą przyjemną jednak w przypadku tej niepunktowanej potyczki chociaż uśmiechnęła się pokrótce, szczerze, to nie czuła zbyt dużej satysfakcji. Zmarszczyła ciemne brwi, uchyliła usta ale w porę została wytrącona z równowagi ponownie mając przed oczami wizję sukienek starannie uplecionych z trawy, spomiędzy których miała dyskretnie odsłaniać się skóra, przy najmniejszym kroku. Machnęła w zrezygnowaniu ręką szczrząc się głupio. Zrozumiała, że Ignacemu nie sposób było wybić z głowy pewne pomysły, sama nie była jednak lepsza więc posłała mu tylko jedno ze swoich troskliwych spojrzeń, nim nie poklepała go po ramieniu wskazując ruchem głowy, na dzbanki wypełnione śmierdzącym osoczem i talerze ze starannie ułożonymi w stosy łuskami.
- Zanim zatańczymy, będziesz musiał przygotować nam scenę. - Poprosiła, stukając opuszkami chłodnych palców o obojczyk Mościckiego. Brzmiało to bardziej jak stwierdzenie, subtelny rozkaz nie znoszący sprzeciwu zważywszy na fakt, że nim zdążył zaprotestować – o ile chciałby - ruszyła w kierunku równo poukładanych na sobie kamieni. To Ignacy miał mieć więcej siły w dłoniach, do żłobienia w nich run ale odwrócenie tych ról, na przekór wszystkiemu wydawało się być pomysłem kuszącym prawie tak samo jak wszystko to, na co wpadli odkąd spotkali się przy łodziach. Zastukała jednym kamieniem, o drugi wydając charakterystyczny pogłos nim nie zdecydowała się usiąść na ziemi chwytając dłuto. Ciężkie westchnięcie uleciało spomiędzy ust – runy piętrzyły się, na każdym kroku było ich coraz więcej, a tym razem sama świadomie zgodziła się na to, że zajmie się żłobieniem. Docisnęła dłuto mocno do kamienia, z początku całkiem dobrze sobie radząc ale nim się obejrzała to pękło, rozpadło się na kawałeczki raniąc przy tym obolałe palce. Szybko zaszczyciła Ignacego syknięciem, strosząc krótki włos na głowie nim nie wydusiła, między jedną falą gorąca, a drugą. Złość. Obrzydzenie. Nie przepadała za widokiem krwi, w szczególności tej własnej szybko odwracając wzrok jakby ten widok odbierał jej resztki sił do opatrzenia się.
- No, to pierwsza krew za nami. Trzeba zawołać sąsiadów... - Wymamrotała. Zamachała dłonią jak gdyby miało to w pokrętny sposób ukoić ból nim znów na nią nie spojrzała, prześlizgując się, na utytłany kamień z niecałą połową runy. - To nic takiego. - Mimo wszystko zrobiło się jej przykro, że już któryś raz z kolei coś idzie nie tak jak myślała, że będzie. Liczyła na to, że od A do Z plany się powiodą jak w tych wszystkich opowiastkach o tym, jakie to rytuały są wspaniałe, ale życie weryfikowało nawet najmniejsze kłamstewka pokazując, że dwójka żółtodziobów nie miała prawa do nie potykania się o własne nogi. - Wyczyszczę to. - Wyszeptała. Nie umiała jednak zachować względnego spokoju, bo obolałe, nie opatrzone jeszcze palce drżały, gdy wycierała starannie kamienie o przyciągniętą z ziemi niegdyś białą, teraz już coraz mocniej zabrudzoną koszulkę.
- I naprawię. - Obiecywała, między jednym skrzywieniem a drugim, jakby było to sprawą śmiertelnie ważną. A przecież nie było. To tylko głupie dłuto, głupie kamienie. Irène była jednak bardzo uparta i zawsze sama naprawiała wszystkie swoje błędy, czasem sięgała też po te nie swoje, na barki brała więcej niż mogła i uważała, że to w porządku - bo jak nie ona, to kto się z tym upora? Latami przyzwyczajano ją do tego, że może liczyć tylko na siebie więc nawet nie przemknęło jej przez myśl, żeby zamienić się z Ignacym lub to właśnie jego poprosić o pomoc, garbiąc się nieznacznie nad przeklętym narzędziem tortury - dłutem.
- Znasz jakieś zaklęcie, na takie szczególne przypadki? - Mruknęła w końcu, po dłuższej chwili wzbraniania się przed tym, że w gruncie rzeczy go potrzebuje - bo teraz nie powinno istnieć "ja" tylko "my" ale w to drugie trudno było tak naprawdę uwierzyć.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptySro Lip 29 2020, 22:18;

Moja para to: @Irène Ouvrard
Wynik kości (tworzenie kręgu): 5

Kiedy nadszedł w końcu czas, aby przejść do następnego etapu rytuału, a dziewczyna wskazała mu wymownie dzbanki ze smoczą krwią i sproszkowanymi łuskami syren, Ignacy przewrócił jedynie oczami w odpowiedzi i ruszył w stronę naczyń. Nie miał zamiaru w najmniejszym stopniu się z nią sprzeczać. Jeśli pragnęła spróbować swoich sił w starciu z dłutem i runami, to nie miał zamiaru jej odbierać tej szansy. Kto wie, może się na tym całkiem dobrze znała i szybko jej pójdzie?
W każdym razie, na samym początku, chłopak przyjrzał się nieufnie przygotowanym składnikom. Tego typu komponenty magiczne zdecydowanie zbyt mocno kojarzyły mu się z eliksirami, a to na pewno nie był przedmiot, w którym się spełniał czy z którym wiązał swoją przyszłość. Wręcz przeciwnie. Miał w planach trzymać się od tej dziedziny magii najdalej, jak tylko mógł. Testy będące dla niego trudne do zrozumienia, nocne zakuwanie i różnego rodzaju szlabany, zdecydowanie obrzydziły mu ten przedmiot do cna. Poza tym brakowało mu tej iskry, która zaogniłaby w nim miłość lub chociaż neutralne uczucia w stosunku do eliksirów. Całe szczęście istniały inne pola, na których się wyróżniał.
Mimo wszystko doskonale wiedział, że będzie musiał się przemóc dla dobra ich dwuosobowej drużyny i w jakiś sposób wytyczyć krąg przy pomocy tych dwóch składników, chociaż miał złe przeczucia co do tego. Po dłuższej chwili pomyślunku zdecydował się najpierw sięgnąć po smoczą krew, którą zaczął równomiernie rozlewać w odpowiednim miejscu, aby stworzyć okrąg, a następnie zrobił to samo z łuskami syreny.
Żeby nie było, nie zajęło mu to minuty czy dwóch. Co toto nie! Zdecydowanie starał się przyłożyć do tego, co robił, aby nie być zmuszonym do powtarzania całej operacji raz jeszcze. Zadbał nawet o to, aby żadne źdźbła trawy, drobne kamienie czy gałązki, nie zawadzały i gdy tylko takowe napotkał, od razu odrzucał gdzieś w pobliskie krzaki. Gdy skończył, odstawił oba dzbanki na bok, żeby nie przeszkadzały i zwrócił swoją uwagę na Irène.
Chłoszczyść na kamienie, Reparo na dłuto – zasugerował, po krótkich oględzinach miejsca pracy Krukonki. – I jakieś zaklęcie uzdrawiające na dłonie. Aczkolwiek z tym nie pomogę. Brak doświadczenia, przepraszam.
Zmieszał się nieco. To był już drugi raz podczas wyjazdu, gdy przez swoje braki w wiedzy na temat magii leczniczej musiał odmówić komuś pomocy. Najpierw ten incydent w zoo, teraz Irène. Eh, zdecydowanie będzie musiał kogoś poprosić o małe korepetycje lub zaprosić paru ekspertów do wspólnej nauki. Może nawet uda mu się dobić targu i wymienić się z kimś wiedzą? Godzina przyswajania magii leczniczej w zamian za godzinę treningu na szkolnym boisku połączoną z nauką latania. Tak, to byłaby całkiem dobre rozwiązanie.
Aby nie wyjść na tego, który tylko mędrkuje, a nic nie robi, rzucił odpowiednie zaklęcia na kamienie i dłuto, a w ten sposób ułatwić nieco swojej partnerce pracę.
Wzięłaś ze sobą jakieś chusteczki, bandanę albo coś w tym stylu? – zapytał, rozglądając się za jej rzeczami.
Jeśli żadne z nich nie będzie w stanie wyleczyć rany, to może przynajmniej uda im się ją jakoś zakryć. Z tego wszystkiego, Ignacy nawet nie zauważył, że do ich kręgu zaczęły podlatywać świetliki. Taki mały szczegół.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptySro Lip 29 2020, 22:42;

Para: @Shawn E. Reed
Wynik Kości (Runy): 3 i przerzuciłam na - 6
Punkty w Kuferku: 20

Shawn i Nessa całej swojej nienazwanej relacji byli dość blisko, a jednak trudno było rudzielcowi nie zauważyć, że od pozornie zwykłego rysowania run oraz znaków po ciele biło dziwną intymnością i zażyłością. Sprawiało, że czuła się nieco nieswojo, odrobinę zagubiona. I ten zapach przypraw korzennych z pomarańczą, który unosił się dookoła. Westchnęła bezgłośnie, prostując się i przyglądając się uważnie swojemu dziełu – już poprawionemu, wyraźnie odznaczającemu się na jego skórze. Nie wyglądała, jakby cokolwiek jej przeszkadzało, chociaż dziwny niepokój czaił się we wnętrzu. Nie była dobra w relacjach międzyludzkich.
- Skoro tak mówisz. - przytaknęła, posyłając mu krótki i dość blady uśmiech, rozmazując jednocześnie resztki balsamu po dłoniach, chcąc je przeczyścić. Zerknęła też w dół na to, co widniało na jej skórze, przyjemnie mrowiąc, grzejąc. Miała nadzieję, że go nie zmęczyła. Prawdę mówiąc, Nessa nie miała pojęcia, czego oczekiwać od tego rytuału i dokąd on właściwie miał prowadzić, jednak Reed miał rację z zapewnieniem, że to będzie wyjątkowe doświadczenie i będzie żałowała, że nie spróbowała. Nawet jeśli nie chodziło tu o magię praktyczną, którą tak lubiła. Ciągle też nie mogła przyzwyczaić się do braku tatuaży na jego ciele, które widziała już podczas wieczoru, gdy się poznali, gdy tak lekkomyślnie dała się porwać gdzieś na odludzie do gorących źródeł. Prychnęła pod nosem, kręcąc na własną lekkomyślność głową z niedowierzaniem. Gdzie miała wtedy rozum? Nie żałowała jednak, że go poznała. Nawet przez chwilę. - Tak, pewnie masz rację. Sporo osób chyba się zgłosiło. Mignął mi nawet Boyd z Fillinem.
Dodała z delikatnym wzruszeniem ramion, nie mogąc pominąć dwójki swoich przyjaciół. Trochę dziwne było to, że ślizgon zaangażował się aż tak w znajomość z jedną dziewczyną i skończył z randkowaniem, chociaż na swój sposób, Lanceley była zadowolona z jego wyboru. Miała bardzo dobre zdanie o Victorii i gdyby sama mogła przekazać swoją odznakę prefekta drugiej osobie, byłaby to właśnie ambitna krukonka. Miała nadzieję, że obydwaj byli bezpieczni.
Skupiła się jednak znów na swoim towarzyszu, pozwalając sobie wyprostować głowę i obdarzyć go pociągłym spojrzeniem karmelowych tęczówek. Wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć, jednak Ebenezer zdecydował się przekazać im dalsze instrukcje, na które delikatnie drgnęły jej brwi. Zamierzał sięgać aż po kręgi? Sporo poświęciła przed egzaminami temu przedmiotowi, więc czuła się dość pewnie, a eliksiry zostały skutecznie wbite jej do głowy przez Beatrice. Było jej więc obojętnie, czym ma się zająć i pozostawiła wybór mężczyźnie, otrzymując ostatecznie zadanie związane z runami. Usiadła na ziemi, przyglądając się kamieniom, aby powoli zabrać się do pracy. Znów rysowanie na małej powierzchni. Pamiętała, że tutaj też potrzeba cierpliwości i precyzji, zupełnie jak przy tworzeniu instrumentów. Wyglądała, jakby pracując nad tym, odcięła się na chwilę od świata, nie słysząc nawet tego, że okrąg mu nie wyszedł i musiał go poprawić. Zupełnie tak, jakby nie chciała go rozczarować, że akurat ją ze sobą zabrał. Kreska za kreską, powoli sunęła dłutem po chłodnej nawierzchni kamyków. Każdy ukończony znak sprawiał, że kamień się nagrzewał, co wierzyła, że było dobrym znakiem. Odłożyła jedną, biorąc się za następną.

- Hmm? - przekręciła głowę w bok, zamierając w bezruchu i przenosząc na niego wzrok, przyglądając się raz jego twarzy, a raz zaczerwienionym dłonią. Westchnęła cicho, odkładając na chwilę wytwarzanie run i sięgnęła po jego rękę, obuszkiem palca przesuwając po zewnętrznej części dłoni. Była uniwersalna, ale nie czuła się lepsza od nikogo. - Nie brzmij w ten sposób. Pracujemy przecież razem, więc oczywiście, że Ci pomogę i nie musisz czuć się z tego powodu głupio. Nie jestem lepsza, po prostu dopiero skończyłam studia i dużo pamiętam z zajęć Pani Perpetuy. To wszystko Shawn.
Zakończyła ze spokojem, wolną dłonią łapiąc za różdżkę i kierując ją rdzeniem w stronę podrażnionej skóry, wykonała odpowiedni ruch, rzucając niewerbalnie odpowiednie zaklęcie, mając nadzieję, że to pomoże.
Wróciła do run, skupiając się na zadaniu, pozwalając, by rude pasma spłynęły do przodu, zakrywając dekolt i łaskocząc po nagrzanych tatuażach. Chaos dookoła stawał się coraz bardziej wyczuwalny, atakował palce, usta, policzki. Sprawiał, że przeszedł ten dziwny, pełen ekscytacji dreszcz. Znad dłuta zaczęła zerkać w stronę Reeda, zastanawiając się, dlaczego nie może powstrzymać głupiego odruchu. Przygryzła dolną wargę, gdy kolejny kamyk zmienił się w runę i nabrał mocy, grzejąc ją w dłonie. To była ostatnia. Wstała, przyglądając się kręgowi i zaczęła w odpowiednich miejscach rozkładać przygotowane znaki, zachowując dystans pomiędzy konkretnymi kamykami. Powietrze wydawało się drżeć. Na dźwięk własnego imienia posłała mu pytające spojrzenie, czując kolejną falę mrowienia na twarzy, która wywołała delikatny rumieniec. Nie odpowiedziała jednak od razu, wracając do przygotowywania magicznego kręgu i dopiero gdy ostatnia przygotowana przez nią, wyryta w kamieniu runa znalazła się na miejscu, usiadła naprzeciw Shawna, znów na kolanach i wbiła w niego błyszczące, brązowe oczy. Kiwnęła głową, nie mogąc znów przestać się gapić.

- Oczywiście. Są pielgrzymki na jej grób, prawda? Pionierka voodoo zmarła w 1881 roku w Nowym Orleanie. Składała ofiary. Niejasne są przyczyny śmierci, różnią się w zależności od źródeł. Są nawet plotki, że jej córka ją złożyła w ofierze i przejęła jej funkcję, tylko potem zginęła bez śladu. Amulet? - odparła, sięgając pamięcią do książek, które przeglądała przed egzaminami z Historii Magii, a także do tych mniej legalnych źródeł, które udało się jej dostać. Ta biżuteria była prawdziwym skarbem, który próbowano odnaleźć od wielu lat. Zacisnęła usta, wydając z siebie mruknięcie zamyślenia, przenosząc wzrok z jego niebieskich oczu gdzieś na krąg, chociaż wciąż miała ochotę pozostać spojrzeniem i uwagą tam, gdzie była chwile wcześniej. - To potężny artefakt. Jeśli w ogóle istnieje, wydaje mi się, że jest tutaj, w Nowym Orleanie. Nie zostawiłaby go jednak bez zabezpieczenia – lub jej córka, czy tam kto był kolejnym właścicielem. Jesteś nim zainteresowany?
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Kurhan - Page 4 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 EmptySro Lip 29 2020, 23:21;

O dziwo, jego chęć objęcia go, czy wręcz przytulenia się do jego pleców, była dyktowana wówczas jedynie pragnieniem ogrzania mężczyzny. Podejrzewał, że nie mogą się ubrać, a nie pamiętał zaklęcia, które ogrzewało ciało. Pozostawał więc najprostszy sposób, który okazał się niemożliwy. Wyszło więc bardziej niezręcznie, niż mogło się wydawać, co w połączeniu z atmosferą panującą na wysepce, dawało poziom, który powinien wystarczyć na kilka najbliższych lat. Szczęśliwie mieli czas na zajęcie się czymś i oderwanie myśli od drugiego, co w przypadku Josha i tak było trudne. Wciąż jeszcze czuł na swoim ciele dotyk gajowego, a rozchodzący się wokół nich aromat cynamonu nie ułatwiał skupienia się na kreśleniu kręgu. Pierwsza część z wyrysowaniem go przy pomocy smoczej krwi, zapowiadała się pomyślnie. W myślach stale powtarzał sobie, żeby tylko o tym myślał, ale spojrzenie uciekało mu do Chrisa, upewniając się, że mężczyzna stopniowo na nowo się rozgrzewa, że objawy wychłodzenia ciała mijają. Nie chciał go stąd wyprowadzać ledwie żywego. Pierwotna magia… Skoro zwykła nie wybaczała błędów, czarna magia pod tym względem podobno była ostrzejsza, jak było z dziką? Jak bardzo musieli uważać, aby nie popełnić błędu, jeśli chcieli wyjść stąd cało? Dlaczego potrzebowali balsamu z amortencją? Czy tylko jemu całość wydawała się podejrzana? Wciągnął głęboko powietrze do płuc, a jego ulubione zapachy uderzyły w niego z mocą, na moment oszałamiając, gdy dotarł do jego uszu również głos Chrisa. Potrzebował chwili, żeby skoncentrować się na odpowiedzi, sięgając po sproszkowane łuski syreny.
- My jesteśmy cali w znakach, teraz okrąg i runy… Mnie to wygląda jak wskazanie magii ogromnym neonem, gdzie ma działać… Pytanie, czy my mamy być w nim, czy poza - odpowiedział, powoli rozprowadzając łuski po okręgu. Nie uznawał tego pytania za dziwne, a wręcz za coś normalnego. Sam był ciekaw wszystkich elementów. Za co dokładnie odpowiadały znaki, czy były to runy? Dlaczego amortencja? Do czego miał posłużyć ten okrąg z kamieniami? Dlaczego całość nabierała coraz intensywniejszej atmosfery? Wyprostował się, zerkając na okrąg i westchnął, gdy nagle pojawił się duch Ebenezera, informując go, że musi poprawić okrąg, powiększając jego średnicę.
- Nie mógł przylecieć szybciej, zanim go skończyłem? - spytał z cichym śmiechem, podchodząc do pozostałych składników, aby utrzeć w moździerzu łuski syreny, którymi zamierzał poprawić okrąg. Nie wiedział, jak to zrobił, ale najwyraźniej musiał być zbyt rozkojarzony, gdy ponownie sięgał po składniki, bowiem przeciął sobie palce, wydając z siebie ciche syknięcie bólu. Różdżkę miał zostawioną przy koszulce na ziemi i zamierzał za chwilę po nią sięgnąć, gdy tylko odsunie od siebie łuski, aby nie poplamić ich własną krwią. Westchnął lekko, odwracając się nieznacznie w stronę Chrisa, mimowolnie zastanawiając się jak to możliwe, że wszystko mu się sypało w rękach. Najpierw zapomniał znaku na ciele gajowego, później źle okrąg, teraz się skaleczył. Aż chciało się powiedzieć, że wszystko przez amortencję i jej zwodnicze działanie.

@Christopher O'Connor

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kurhan - Page 4 QzgSDG8








Kurhan - Page 4 Empty


PisanieKurhan - Page 4 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 4 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kurhan

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 4 z 9Strona 4 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kurhan - Page 4 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-