Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Kurhan

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Elaine J. Swansea
Elaine J. Swansea

Dorosły czarodziej
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168 cm
C. szczególne : pomalowane usta, wyprostowane plecy; włosy sięgające do pasa; zapach cytrusowych dropsów;
Dodatkowo : metamorfomag
Galeony : 241
  Liczba postów : 1428
https://www.czarodzieje.org/t16910-praca-wre
https://www.czarodzieje.org/t16935-syczek-jeczybula#471819
https://www.czarodzieje.org/t16911-elaine-swansea#471382
https://www.czarodzieje.org/t18301-elaine-j-swansea-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyPią 12 Cze 2020 - 22:54;

First topic message reminder :


Kurhan


Kurhan otoczony jest barierą antyteleportacyjną.
Jeśli chcesz odnaleźć to miejsce musisz rzucić kością:
Spoiler:

Mawia się, że w tym miejscu spoczywają szczątki pierwszego wilkołaka, najstarszej jasnowidzki Nowego Orleanu oraz wiedźmy- matki magii voodoo. Budowla jest zapieczętowana silną i przeklętą magią. Jeśli masz w kuferku minimum 5 punktów z czarnej magii możesz podejść do budowli i ją podziwiać bez szkód fizycznych. Jeśli nie masz tylu punktów robi Ci się bardzo niedobrze ilekroć próbujesz podejść do budowli na odległość chociażby dwóch metrów. To bezcenny zabytek, a w powietrzu wyczuwalne jest silne natężenie magii. Tutaj wydarzyło się kiedyś coś złego...

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 11:22;

Moja para to @Christopher O'Connor
Wybieram sposób drugi
Kostką -

Trudno powiedzieć, co musiałoby się stać, żeby Josh odszedł w tej chwili od Chrisa. Nie na rękę mu było zajmowanie się czymś innym, gdy mógł spokojnie porozmawiać, pobyć z gajowym. Ostatnie, podobne w okolicznościach spotkanie (oczywiście poza smarowaniem się balsamami, i byciem nieomal półnago), przebiegło całkiem przyjemnie, choć zakończyło się w najmniej odpowiednim momencie. Był ciekaw dlaczego mężczyzna się wtedy wycofał, ale nie pytał. Uznał, że jest to jeden z tematów, których lepiej nie ruszać, które Chris sam musi rozwiązać, choć skręcało go wtedy i teraz, na samo wspomnienie. Być może także dlatego nie potrafił się skupić na poprawnym stworzeniu okręgu i w końcu się zranił. Właściwie wystarczyłoby rzucić zaklęcie, które przecież znał, ale stał chwilę, nie wierząc, że się skaleczył, a później nie było siły, która zmusiłaby go do myślenia o czymś innym.
- To raczej nic… - zaczął się tłumaczyć, gdy Chris złapał go za rękę i uniósł wyżej aby przyjrzeć się ranię, ale urwał, w chwili, w której poczuł usta mężczyzny na swoich palcach. Wpatrywał się w niego pociemniałymi z pragnienia oczami, nie odrywając wzroku od jego twarzy. Czy on wiedział, co robił właśnie? Czy wiedział, jak bardzo to na niego działa? Czy był świadom… Nie, wydawało się, że robił wszystko bez zastanowienia… Nie potrafił zareagować w żaden sposób, czując, jak młodszy mężczyzna, niby zwykłym odruchem zlizuje krew z jego palców. Wstrzymywał oddech, bojąc się w tej chwili jakkolwiek ruszyć i walcząc z chęcią przyciągnięcia go do siebie, pocałowania tu i teraz. Nie mógł tego zrobić… Bo nie mógł, prawda? Choć ostatnio Chris sam tego chciał, ale uciekł w ostatniej chwili, a teraz… A teraz trzymał jego zranione palce w ustach, drażniąc krwawiące miejsce językiem.
Nie odsunął wzroku, krzyżując spojrzenie z jasnymi tęczówkami, szukając w nich wskazówki, czy ma się wciąż trzymać w ryzach, czy może pozwolić sobie na więcej. Jakby w odpowiedzi Chris wykonał krok w jego stronę, właściwie pozbawiając ich bezpiecznej przestrzeni pomiędzy, której zadaniem było pilnować ich. Lekko rozchylone do tej pory wargi Josha, rozciągnęły się w nieznacznym uśmiechu. Może zaczniemy tam, gdzie ostatnio skończyłeś…? Pytał spojrzeniem, unosząc powoli dłonie, aby ująć w nie okulary Chrisa i powoli, ostrożnie, odsunąć je na jego włosy. Uśmiechnął się lekko, tuż przed tym, gdy przesunął spojrzenie na moment na jego usta. Jakby w odpowiedzi usłyszeli głos Ebenezera, który mówił coś o rozluźnieniu się, o znalezieniu sposobu. Tak, znał jeden, całkiem dobry. Zsunął dłonie w dół, na policzki Chrisa i nie czekał dłużej. Nachylił się, aby pocałować go delikatnie, czując, jak wargi aż go mrowią od długo wyczekiwanego dotyku.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Felinus Faolán Lowell
Felinus Faolán Lowell

Nauczyciel
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Dodatkowo : Oklumencja
Galeony : 1973
  Liczba postów : 7412
https://www.czarodzieje.org/t18786-felinus-faolan-lowell#539099
https://www.czarodzieje.org/t18807-felinus-faolan-lowell#539739
https://www.czarodzieje.org/t18796-felinus-faolan-lowell
https://www.czarodzieje.org/t18814-felinus-faolan-lowell-dzienni
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 12:49;

Moja para to: @Julius Rauch
Wybieram sposób: pierwszy.
Kostka: 1.

Słuchał uważnie słów Ebenezera, mimo wcześniejszego pokaleczenia własnej dłoni, by tym samym wychwycić ostrożnie jakiejkolwiek szczególne rzeczy. Zdziwiła go ta forma rytuału - czy naprawdę wymagała rzeczy niezgodnych z jego przekonaniami? Co prawda ewidentnie wybrał eliksir do wypicia o zapachu amortencji, co nie zmienia faktu, że nie chciał wiedzieć, ile obecnie par będzie się lizało - o ile tylko i wyłącznie to robiło, bo pocałunki zazwyczaj są zwiastunem czegoś większego. W szczególności na scenie, która to sprzyjała wręcz do jakichkolwiek aktywności w tymże kierunku; on na szczęście skutecznie nosił maskę, nie zdejmując jej w żaden szczególny sposób. Oczy spoglądały uważnie, jakoby przyzwyczajone do ciągłej obserwacji, na Juliusa, raz to w krzaki, raz to gdzieś indziej. Jeżeli straci czujność, może za to słono zapłacić.
Nie zapomnij eliksiru. — powiedział, choć nie miał na myśli tego eliksiru na rozluźnienie, który jednak w smaku był niezbyt przyjemny. Westchnął ciężko, gdy przełykał kolejne jego porcje, a konsystencja błotna tego nie ułatwiała. Musieli się sprężyć - czasu i tak sporo stracili przez to, że musieli się ogarnąć po złym narysowaniu run oraz jednocześnie przez ranę, jaką sobie niechcący zadał. Dłuto ewidentnie się z nim nie lubiło i być może to stało się znakiem, by nie podejmować się tej aktywności w najbliższym czasie...?
Podejrzane to wszystko. — mimo wypicia tajemniczego wywaru, nie czuł rozluźnienia, natomiast niepewność wobec miejsca, w którym się znaleźli, wypełniła jego duszę i zapaliła czerwoną lampkę. Patrzył ukradkiem na rózdżkę, spoglądał, gotowy do wyciągnięcia ręki ku niej i użycia; rozluźnienie mięśni nie nastąpiło, jak również uwolnienie się od ciągłego stresu. Te nadal były napięte, a sam Felinus, nie wiedząc, co go będzie czekało w tym miejscu, próbował oczyścić swój umysł, by był tylko i wyłącznie pustką, otchłanią, w której nie znajduje się dosłownie nic, a w której to wszystko ginie w nicości składającej się z nieukształtowanych struktur mroku.
Jak się okazało, eliksir na niego nie zadziałał - musiał chwycić po kolejną dawkę, mimo swojego wcześniejszego klnięcia na cały rytuał. Magia pradawna jest ciekawa, niemniej jednak wtedy, gdy człowiek jest świadom tego, do jakiego stopnia może to doprowadzić. Kiedy nie skrywa się w mroku. Kiedy światło dzienne okala jej nagą sylwetkę i ujawnia wszelkie możliwe mankamenty, o których wszyscy powinni być świadomi. Felinus zmrużył oczy i jeszcze raz wypił błotną substancję, która nieprzyjemnie drażniła jego gardło swoim smakiem. Dopiero po tym, jak ostatni łyk przedostał się przez jego układ pokarmowy, odczuł nagłe, niespodziewane rozluźnienie. Nie było to zbyt przyjemne, bo nadal w głowie tliło się coś w postaci wewnętrznego instynktu zwierzęcego, niemniej jednak chłopak musiał usiąść na kamieniu i tym samym odpocząć. — Dziwne to wszystko. — mruknąwszy, wziął parę głębokich wdechów, starając się zapanować nad własnym ciałem. Było to mimo wszystko i wbrew wszystkiemu zbyt trudne.
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 15:14;

Moja para to: @Irène Ouvrard
Wybieram sposób: Kielich
Kostka: 6

Ignacy uśmiechnął się pod nosem, kiedy Irène wspomniała o chorym dziadku i zaproponował jej, że powinna spróbować wkręcić w to Ebenezera. Może u wiekowego czarodzieja miała jakieś szanse? Uroczy uśmiech, słodka opowiastka o tym, że miała dawno temu czarodzieja o tym samym imieniu... Chyba nawet miałaby pewne szanse wyjść z takiej rozmowy zwycięsko.
Stereotypy. Prawdopodobnie pokłosie tego, że wciąż standardem jest myślenie, że to mężczyzna zajmuje się naprawami w domu, co prowadzi do tego, że od razu uznaje się go za znawcę we wszystkich dziedzinach z tym związanych – zaczął, zupełnie nieświadomie swój mały słowotok. – Na podobnej podstawie można by było założyć, że przez to, że kobiety przez długi czas zajmowały się domem i pielęgnowaniem ogniska domowego, powinny być mistrzyniami eliksirów gotowania i robótek ręcznych. Krzywdzące, nie sądzisz?
Kiedy nadszedł czas na przejście do następnego etapu rytuału, oboje sięgnęli po kielichy, wskazane przez Ebenezera. Puchon przyjrzał się uważnie płynowi w naczyniu, lekko zaniepokojony jego konsystencją. Taki jakby kisiel tylko bardziej grudkowaty i z dodatkiem błota? Westchnął cicho i powąchał substancję. Cóż, przynajmniej zapach był przyjemny. Nie. To znaczy tak, ale nie tylko. Był także odurzający. Herbata karmelowa i wyczuwalna nuta petrichoru. Amortencja.
Chłopak wzniósł toast i wypił za jednym razem cały kielich, lekko się przy tym krzywiąc, przez dziwną konsystencję magicznego napoju.
Irlandia to moje rodzinny strony – odparł wymijająco, doskonale wiedząc, że nie o to jej chodzi. – A dzięki szczodrości magii i umiejętności magii mogę się tam zjawić praktycznie w każdej chwili, więc powrót tam raczej nie jest zbyt dużym problemem.
Oczywiście, od razu zrozumiał, że pyta o jego nieco egzotyczne, jak na Wielką Brytanię nazwisko. Czy czuł na tyle silne powiązanie z Polską, aby kiedykolwiek rozważyć przeprowadzenie się tam? Za młodu bardzo się starał, aby opanować w stopniu komunikatywnym język polski, zarówno gdy mieszkał jeszcze z matką, jak i kiedy przeniósł się do rezydencji babki. Był to dla niego sposób na ułatwienie sobie kontaktu z rodzicielką, jednak skłamałby mówiąc, że utożsamia się z kulturą jej ojczyzny. Tak na dobrą sprawę, poza paroma mętnymi wspomnieniami z wczesnego dzieciństwa, mało co kojarzył. A czas, który mógłby poświęcić na zgłębianie wiedzy o tym kraju, spędzał na żmudnej nauce języka.
Mimo wszystko dużo bardziej się utożsamiał z pochodzeniem ojca, w końcu wychowywał się w Irlandii przez całe swoje życie, zanim w jego ręce trafił list z Hogwartu. A nawet, gdy był już zmuszony się przenieść do szkoły, to wciąż pozostawał na wyspach brytyjskich. Może gdyby babka zapisała go do innej placówki, gdzie dużo częściej można było spotkać dzieciaki z Polski, jego stosunek nieco by się zmienił? Przynajmniej wciąż pozostawała nadzieja, że chęć odwiedzenia kraju jakoś w nim odżyje. Może za rok, może za dwa, a może za piętnaście. Los zdecyduje.
Bójka parę dobrych lat temu. Nie wiem, okolice piątego roku? – zmarszczył brwi, jakby próbował sobie przypomnieć dokładną datę. – Nawet nie pamiętam, o co dokładnie poszło. Najpierw pięści poszły w ruch, a potem ten idiota źle wypowiedział zaklęcie.
Przewrócił wymownie oczami. Nie miał problemu, aby opowiadać o, na szczęście już mniej widocznej niż kiedyś, szramie na twarzy. Na początku niezbyt mu się podobały spojrzenia rzucane mu na korytarzach, czy na zajęciach, jednak koniec końców się do tego przyzwyczaił. Nie obnosił się z nią, jakby była to rana odniesiona na wielkiej wojnie, po prostu zaczął ją traktować jako naturalny element swojego wyglądu. Nieco burzący idealny obraz, ale jednocześnie dodający mu nieco kolorytu. Liczył, że tak długo, jak on ją postrzega w taki sposób, tak i reszta ludzi pójdzie w jego ślady.
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3125
  Liczba postów : 1847
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 16:58;

- Niech ci będzie - zgodziła się na to drobne ustępstwo, ale oczywiście wywróciła przy tym oczami, bo chyba by się rozchorowała, gdyby tego nie zrobiła. Doszli do kompromisu, obie strony były zadowolone, więc można było uznać temat za zakończony - przynajmniej na razie! Wyszczerzyła się jeszcze do chłopaka, słysząc jego kolejne słowa. Ciekawe, czy jako taki żelek w wersji XXL coś by czuła i mogłaby się ruszać. Chociaż jakby tak o tym głębiej pomyśleć, to raczej nie byłoby to najlepsze, bo żelki były do jedzenia, czyli się je gryzło. Ałć. Nie, chyba jednak porzuci ten pomysł.
Nic nie mogła poradzić na swój nagły wybuch wesołości, dlatego jedynie dziękowała Merlinowi, bogom czy tam nawet tej całej dzikiej magii, że stary Ebenezer pozostał na swoim miejscu i postanowił nie ingerować. Śmiech kumulował się w niej prawie że od początku tego rytuału, od kiedy tylko pożegnała się z zawstydzeniem i ich rozmowa obrała taki, a nie inny obrót. To, że w końcu nie uda jej się przytrzymać tego wszystkiego w sobie było bardziej niż pewne, ale chociaż szybko zatkała sobie usta dłonią.
Teatralnie otarła niewidzialną łezkę z policzka, robiąc przy tym przesadnie smutną minę, jakby naprawdę było jej przykro z tego powodu, choć chyba im obojgu daleko było do tego stanu. W ogóle póki co to cały czas się śmiali, co niekoniecznie pasowało do tej całej otoczki rytuału, ale jakoś nie mogła sobie wyobrazić, żeby nagle stali się śmiertelnie poważni. Bez uśmiechów tańczących na ustach, bez tych przepychanek słownych, błyskających w oczach iskierek... No po prostu nie. To jeszcze bardziej by jej nie pasowało i może nawet wprowadziło pewną niezręczność, którą udało im się zostawić gdzieś za sobą.
- Dokładnie tak. Jesteście winni całego zła na świecie - oznajmiła i chciała zabrzmieć oskarżycielsko, ale chcieć to nie zawsze móc - kąciki jej ust drgnęły. - Słusznie. Poza tym to wciąż twoja wina, bo mnie o coś spytałeś, a ja chciałam tylko grzecznie odpowiedzieć. Widziałeś, że jestem zajęta - powiedziała i wzruszyła ramionami w geście mówiącym "pogódź się z tym". Jeśli ktoś tu miał się z czymś pogodzić to była to ona. Powinna w końcu zapamiętać tę ważną zasadę, że mając w dłoni coś ostrego, w ogóle mając w niej cokolwiek, jej uwaga nie może ot tak wędrować od jednego punktu do drugiego. Źle się to kończyło i powinna dziękować, że tym razem ucierpiał tylko kamień.
Nigdy nie przypuszczała, że rycie run może być tak ciekawym zajęciem. Jakkolwiek to nie brzmiało, naprawdę się w to wciągnęła i całkiem jej się to spodobało. Było takie... inne od tego wszystkiego, czego do tej pory próbowała. Choć z początku rzeczywiście nie wiedziała, od której strony się za to zabrać i lekko przerażała ją perspektywa obrobienia w ten sposób kilku kamieni. Jak się okazało, nie bez powodu, bo wystarczył jeden niepewny ruch, chwila nieuwagi i cała praca szła na marne. Dobrze, że udało jej się szybko naprawić szkody i po niedługim czasie ostatnia runa była gotowa, a kamienie tylko czekały na ułożenie ich wokół okręgu.
- Dobra no, to ci się udało - przyznała i rozbawiona pokręciła głową. Zauważyła kręcącego się wokół nich ognika i wyciągnęła rękę, żeby na niej usiadł, ale szybko ją cofnęła. Nie miała pewności, że dotyk tej latającej kulki jeszcze nie pogorszy oparzeń. - Trochę boli, ale chyba zaryzykuję z zaklęciem - odparła, wciąż przyglądając się wyciągniętej dłoni i jakby rozważając, czy warto. Ból istotnie nie był nie do wytrzymania, aczkolwiek powodował pewien dyskomfort, więc ostatecznie podeszła do miejsca, w którym wcześniej zostawiła biżuterię i koszulkę i wzięła różdżkę, aby po chwili wypowiedzieć odpowiednią inkantację. Zlikwidować oparzeń może jej się nie udało, ale przynajmniej na jakiś czas wytworzyła powłokę, która przyjemnie chłodziła dłonie.
Dokładnie w momencie, w którym się wyprostowała, usłyszała głos Ebenezera wspominającego o etapie zwanym "rozluźnieniem". Wypicie jakieś magicznej mikstury z kielicha nie powinno sprawić im żadnych problemów, w końcu... I nagle stanęła jak wryta, zapominając na chwilę jak się oddycha. Czy ten facet sobie z nich żartował? Odwróciła się przodem do Willa, patrząc na niego wielkimi oczami. Szukała potwierdzenia, że się nie przesłyszała, że to nie był jakiś uboczny efekt tego poparzenia czy coś. Nie, wszystko z jej słuchem było w porządku. Naprawdę drugim sposobem na rozluźnienie było całowanie się i to przez kilka minut.
- Współczuję, jak ktoś przyszedł z rodziną - rzuciła niesamowicie mądrze, ale trzeba przyznać, że trochę ją zamurowało. Nie spodziewała się, że do takich rzeczy dojdzie na rytuale. Podeszła do stojących nieopodal kielichów i niepewnie uniosła jeden z nich, od razu zbliżając go do nosa. Wciągnęła cudowny zapach pomarańczy, goździków i książek - wszystko stało się jasne. - Amortencja - stwierdziła jedynie, aby następnie odsunąć naczynie i tak nim poruszyć, żeby zawartość zaczęła wirować. Nie dało się. Dziwny napar prawie wcale się nie poruszył i zdecydowanie nie wyglądał zachęcająco. Wyobraziła sobie, jak go pije i jeszcze zanim dobrze go przełknie, on wraca na zewnątrz wraz z ostatnio zjedzonym posiłkiem. Przynajmniej krzaki miała niedaleko.
W ogóle sobie nie pomagała.
- Porzygam się - jęknęła, odstawiając kielich na ziemię i podpierając się o skałę znajdującą się za nią, bo poczuła, jak świat zaczął wirować. Nie było szans, żeby wmusiła w siebie porcję tego... czegoś. To znaczy może jakimś cudem by się udało, ale na samą myśl aż ją trzepało. Była jeszcze jedna opcja, ale Krawczyk sama nie wiedziała, czy ona w ogóle wchodzi w grę, bo jak jednak nie byli sobie bardzo bliscy - jak zapewne inni zebrani, którzy przyszli z drugą połówką - a ona w dodatku trochę obawiała się, że to mogłoby popsuć ich relację. Ale z drugiej strony, to byłoby tylko na potrzeby rytuału. Prawda?
- To... co robimy? - spytała, podnosząc na niego spojrzenie. Nie zerknęła ponownie na kielichy i jeszcze ostentacyjnie odwróciła się do nich tyłem, żeby tylko przestać myśleć o ich podejrzanej i przyprawiającej o mdłości zawartości.
Miała nadzieję, że to Will podejmie decyzję za ich dwójkę.

/Kodzik będzie gdzieś później, bo jeszcze nie wiadomo, co i jak :thinking:
@William S. Fitzgerald
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7065
  Liczba postów : 2382
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 21:04;

Moja para to @Finn Gard
Wybieram sposób drugi
Kostką -

Oczywiście, że zaczynało mu już odpierdalać. Byli tutaj właściwie sami, te świetliki nie chciały dać im spokoju, półmrok otulał ich w tak przyjemny sposób, że nawet Max musiał po prostu to zauważyć, a może jakoś podświadomie to czuł. Nie zamierzał jednak Finna puszczać, a te wszystkie jego słowa i zapewnienia, że powinni trzymać się od siebie z daleka, nie robiły na nim właściwie najmniejszego wrażenia. Doskonale wiedział, że chłopak chce dokładnie tego samego, co on, nic zatem dziwnego, że przytrzymał go przy sobie nieco dłużej, a później złapał go za rękę, kiedy ten próbował mu się wymknąć. Co prawda słyszał jakieś gadanie o tym, że powinni coś wypić, ale padło również coś o szukaniu innego sposobu, czy czymś podobnym, a Max nie miał zamiaru odsuwać się teraz od Finna, więc zmniejszył dzielącą ich odległość, przyciągnął go do siebie tak blisko, że czuł ciepło jego ciała.
- Teraz jest potem - powiedział cicho, patrząc z bliska w jego jasne oczy, po czym położył dłonie na jego policzkach i pocałował go raz jeszcze. Może nie tak zachłannie i nieokrzesanie jak wcześniej, ale było w tym naprawdę wiele jego emocji, jakiegoś oczekiwania, czy chuj wie czego, wiedział jednak, że po prostu nie mógł się przed tym powstrzymać. Przesunął prawą dłoń w dół, po jego szyi, ramieniu, później objął go dość mocno w pasie i przyciągnął go jeszcze bliżej, o ile to w ogóle było możliwe, jednocześnie czując, jak coraz mocniej bije mu serce, jak nie może się zatrzymać, jakby zamierzało po prostu wyskoczyć z jego klatki piersiowej, czy odpierdolić coś podobnego. W to wszystko w niemalże drażniący fizycznie sposób wdzierał się zapach amortencji, zapach morza, wilgotnego piasku, tej nocnej bryzy i tego spokoju, jaki to ze sobą niosło. Max miał wrażenie, że wszystkie jego zmysły po prostu oszalały, że nie jest w stanie ich powstrzymać, że są atakowane z każdej możliwej strony. Mimowolnie zgiął nieco palce, wykonał taki ruch, jakby chciał zrobić jeszcze jeden krok naprzód, chociaż przecież już teraz czuł drażniący dotyk skóry Finna na własnym ciele. Miał wrażenie, że od karku w górę roznosi się ciepło i dreszcze, które ostatecznie zdawały się prowadzić do powstania gęsiej skórki na jego rękach, mięśnie zaś naprężyły się same, kiedy wciąż i wciąż go całował, szukając w tym jego odpowiedzi.

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 5895
  Liczba postów : 2522
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 21:37;

Moja para to @Joshua Walsh
Wybieram sposób drugi
Kostką -

Gdyby ktoś go zapytał, co właściwie robi, nie byłby w stanie odpowiedzieć. To wszystko było silniejsze od niego, działał podświadomie, słuchając chyba głosu własnego serca, a nie jakiegokolwiek rozsądku, jeśli to jeszcze tej nocy w nim pozostało. Ostatnio haniebnie stchórzył, postanowił jednak zniknąć sprzed oczu Josha, po prostu zapaść się pod ziemię i może udawać, że nic się nie wydarzyło. Najtrudniej było bowiem przyznać się do tego wszystkiego przed samym sobą, kiedy bało się, że znowu robi się o krok za dużo, kiedy miało się wrażenie, że wskakiwanie do lodowatej wody na główkę na pewno nie jest dobrym rozwiązaniem. Teraz zaś zrobił coś po prostu impulsywnie, nie myśląc o konsekwencjach własnego czynu, by za chwilę zdać sobie sprawę z tego, jak kurczowo trzyma dłoń Josha, by patrzeć na niego niepewnie, a jednocześnie z oczekiwaniem, jakby chciał całą swoją postawą poprosić go o to, żeby to jednak on zrobił ten pierwszy, najważniejszy ruch, żeby złamał te zaklęcia obronne, które Chrisa otaczały, które mężczyzna sam na siebie nałożył, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Nie miał chyba tyle odwagi, bał się, że znowu ucieknie, jeśli sam spróbuje teraz zrobić choćby jeszcze jeden krok, a przecież wszystko zdawało się być takie, jak wtedy, jak tam, na plaży. Znowu mieli nad sobą nocne niebo, znowu spowijała ich ciemność, a na dokładkę teraz Chris doskonale czuł zapach kardamonu, wymieszany z tą charakterystyczną nutą, jaka wiecznie towarzyszyła Joshowi, jakby z roztargnienia, nie raz i nie dwa, przejechał gdzieś po ciele pastą miotlarską.
Poczuł, jak mocno się rumieni, a jego oczy otworzyły się szeroko, kiedy Josh ujął okulary, a później przesunął je w górę, przez co Chris zaczął tracić ostrość widzenia, ale to nie miało teraz najmniejszego znaczenia. Byli tak blisko siebie, że i tak go widział, a przede wszystkim czuł ciepło jego ciała, czuł również, że znajdują się w miejscu, z którego nie ma odwrotu, ale tym razem nie chciał już uciekać, jakby faktycznie wcześniejsze zaklęcia trzymające go w miejscu postanowiły ostatecznie prysnąć. Może potrzebował jakiejś podpowiedzi, może potrzebował pretekstu, żeby to zrobić, żeby się na to zgodzić. Może. Sam nie wiedział, wiedział za to, że aż wstrzymał oddech, kiedy Josh się do niego pochylił, kiedy poczuł dotyk jego warg na swoich ustach. Przez chwilę patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, czując jednocześnie, jak serce podskakuje mu do gardła, a potem zacisnął mocno powieki, wsparł dłonie na piersi mężczyzny i nieznacznie zacisnął palce, szukając chyba jakiegoś oparcia, tym bardziej że miał wrażenie, że nogi się pod nim po prostu uginają. Jeśli wcześniej był w stanie o czymkolwiek myśleć, tak teraz słyszał jedynie szum krwi, uderzenia serca, własny oddech, gdy gwałtownie próbował chwycić powietrze.
Więc... to takie uczucie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down


Odeya Worthington
Odeya Worthington

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 163cm
C. szczególne : nietypowa izraelska uroda
Galeony : 960
  Liczba postów : 790
https://www.czarodzieje.org/t19111-odeya-worthington
https://www.czarodzieje.org/t19118-korespondencja-ode-prosto-ze-szponow-temidy#556410
https://www.czarodzieje.org/t19113-odeya-worthington#556145
https://www.czarodzieje.org/t19857-odeya-worthington-dziennik#60
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 21:47;

Moja para to: @Fenrir Skarsgard
Wybieram sposób: drugi

- Spokojnie, ja nie mam problemu z założeniem zakrwawionej koszulki. - odparła po chwili, rozbawiona, przyciskając mocniej materiał do zranionych palców - Ale pewnie dziewczyny w pensjonacie mnie zabiją za to, że pozbawiłam je szansy ujrzenia tego widoku - również zażartowała, wskazując na jego nagą klatkę piersiową, jednocześnie zapominając już o pokaleczonej ręce.
- Dzięki - mrugnęła do przyjaciela z uśmiechem, kiedy ten chwilę później wręczył jej rozgniecione w moździerzu łuski, które nota bene były przyczyną jej zranienia. Zaśmiała się z jego słów na temat jej krwi, która miała posłużyć jako materiał zapasowy, gdy czasem nie wystarczyło im tej smoczej. Zabrała się za poprawianie krągu, po czym gwałtownie odwróciła głowę w kierunku Fenriego, który w tej chwili machał jak oparzony ręką. I to dosłownie.
- W budce z burgerami? - zapytała dowcipnie, szczerząc się do niego i podchodząc kawałek dalej, aby zacząć rozglądać się po ziemi i za chwilę schylić się i podnieść niewielki, płaski kamień. Otarła go o koszulkę, którą nadal miała owiniętą dłoń, po czym podała Krukonowi. - Masz przyłóż. Jest chłodny, to na chwilę przestanie piec.
To prawda, praktycznie powinni nosić miano oszustów, którzy zapragnęli igrać z dziką magią, poprzez zatajenie swojego prawdziwego wieku. Na szczęście ani w pierwszej ani w drugiej części ceremonii dziękczynnej ich kłamstwo nie wyszło na jaw, a to wszystko za sprawą eliksiru postarzającego, którego niewielką fiolkę w tej chwili Ode dalej trzymała w drugiej dłoni, zaciskając na niej palce, aby nikt przypadkiem jej nie zobaczył. Niedługo mijał czas działania porcji magicznej substancji, dlatego upewniając się wcześniej czy Ebenezer nie patrzy, przechyliła fiolkę do ust, aby móc spożyć kilka kropel eliksiru. Jej przyjaciel chwilę później zrobił to samo.
Po wyznaczeniu okręgu i wyryciu run na skałach, prowadzący poinformował wszystkich o warunku, który muszą spełnić, aby ostatecznie móc przystąpić do głównego, najważniejszego etapu rytuału. Było to rozluźnienie. Mieli doprowadzić do takiego stanu, aby poczuli się błogo i przyjemnie, co miały umożliwić im dwa wyjścia. Słysząc o pierwszym z nich, Gryfonka pochyliła się nad metalowym kielichem, który w tamtej chwili pojawił się przed nią. Subtelny zapach wosku pszczelego oraz lekka kwaskowata nuta, niestety nie były w stanie zmienić jej reakcji. Skrzywiła się, patrząc na brunatną maź, która znajdowała się w środku.
- O nieee... Nie ma mowy, nie wypije tego. Jak jest ta druga...? - zaczęła, dokładnie w tym samym momencie, kiedy Ebenezer oznajmił, że jeśli nie chce się spożywać eliksiru, można wybrać drugą opcję, którą jest pocałunek, trwający co najmniej trzy minuty. Dziewczyny uniosła prawą brew, zerkając na Fenrisa.
- Potraktujmy to jako wyzwanie - zwróciła się do niego, posyłając szczery uśmiech, po czym podeszła do chłopaka, odrzucając po drodze materiał, którym jeszcze przed chwilą owinęła sobie zranioną rękę. Stanęła przed przyjacielem, zaglądając mu w oczy z wyraźnym błyskiem w spojrzeniu. Z ewidentną ekscytacją. Pochyliwszy się ku niemu, bez uprzedzenia złączyła ich usta, przez moment zastygając w bezruchu, jakby chciała pozwolić ciepłu, emanującemu z warg chłopaka na przeniknięcie w nią. Tak jak myślała całe nadmierne napięcie jej mięśni, w jednej chwili ustąpiło błogiemu stanowi, który po chwili, kiedy rozchyliła usta, aby musnąć delikatnie górną wargę przyjaciela, pozwolił jej kompletnie zapomnieć o tym gdzie się znajduje. Nie przejmowała się tym, że właśnie bez zgody Krukona naruszyła jego przestrzeń osobistą, tylko dlatego, że nie chciała wypić tego ohydnego naparu. Znała Fenrira niemalże od zawsze, byli praktycznie jak rodzeństwo. Wiedziała, że to tylko pocałunek. Choć bardzo przyjemny i odprężający (o co właśnie chodziło!) to tylko czuły gest, który i tak mu się należał, za to, że zawsze był przy niej kiedy go potrzebowała. Zawsze mogła na niego liczyć i nie trzeba było wielkich słów aby to wiedział. Przez chwilę jednak przemknął jej przez myśl Deamon, jednak tego blondyna zdecydowanie całowała inaczej. Czy przejął by się, gdyby w tej chwili zobaczył ją całującą się ze Skarsgardem? A może po prostu odwrócił by się i odszedł, tak jak wtedy w domku, pierwszego dnia? Nawet jeśli z Fenrim był to czysto fizyczny gest, który miał wprowadzić ich w stan błogiego relaksu, jeśli Avrey'owi by się to nie podobało, to mógłby nie pozostawić tego bez komentarza...
Nie wiedziała ile czasu minęło, kiedy odsunęła się od szatyna, powoli rozwierając powieki, w których czaiła się nie do końca określona iskra. Po chwili uśmiechnęła się szeroko, charakterystycznie dla niej zadzierając głowę do góry.
- Ciekawe co jeszcze ten starzec wymyśli - szepnęła, śmiejąc się wesoło, nadal patrząc na przyjaciela. Najpierw rozbieranie, nacieranie balsamem i rysowanie run po ciele, teraz całowanie... Dajcie już ten finał!
Powrót do góry Go down


Gunnar Ragnarsson
Gunnar Ragnarsson

Student Slytherin
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Galeony : 2445
  Liczba postów : 928
https://www.czarodzieje.org/t17572-gunnar-e-ragnarsson#492803
https://www.czarodzieje.org/t17578-huugin#493014
https://www.czarodzieje.org/t17571-gunnar#492793
https://www.czarodzieje.org/t18614-gunnar-ragnarsson-dziennik#53
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 22:16;

Moja para to @Melusine O. Pennifold
Wybieram sposób drugi


Przechylił głowę na bok, wpatrując się w jej twarz z czymś pomiędzy zdezorientowaniem, zaciekawieniem, a zdegustowaniem. Jednak podanych w ten sposób w nieprzypadkowej kolejności, bo stopniowane od największego stopnia do najmniejszego. Nie zmarszczył brwi w zastanowieniu, ale rozchylił wargi, powstrzymując się od jakiegoś komentarza i ostatecznie przejechał po nich knykciem jednego z palców dłoni.
Ok — zaczął podejrzanie powoli, przetwarzając to, co powiedziała – więc są pewne rzeczy, które robiłaś tylko z kobietami? — upewnił się, że dobrze ją zrozumiał, a nie przekręcił coś z angielskiego, mimo, że traktował go prawie na równi z rodowitym językiem i rozumiał go jakby był w istocie jego drugim rodowym (o ile ktoś nie przekręcał słów, tworząc swoje nowe, zaciągnięte z własnego języka).
Czego dokładnie nie robiłaś z mężczyznami, czego doświadczyłaś z kobietami?
Atmosfera w powietrzu, zacieśniające się między nimi, ale pierwszy raz nie ciężko, a zwyczajnie intensywnie, z napięciem, ale nie nerwowym, sprzyjała tej rozmowie. Wpatrywał się tylko w nią, co zresztą było wywołane za sprawą zarówno jego zainteresowania, jak i aury magicznej otaczającej ich od okręgu.
Zbliżył się do niej o jeszcze jeden krok, czując elektryzującą energię pomiędzy nimi i pochylając twarz w dół, w jej stronę. Dłońmi ułożonymi na jej policzkach, spróbował nakierować jej wzrok na siebie po tej drobnej zmianie pozycji aby wyłapać jej spojrzenie. Chciał zasugerować, żeby opowiedziała mu bliżej o tych rytuałach związanych z wodą, ale nie musiał. Jakby odczytała jego myśl i udzieliła mu odpowiedzi zanim o to spytał. Zaśmiał się, rozbawiony. Z jakiegoś powodu teraz nie czując już bólu gardła, a jedynie lekkie drapanie, kiedy to zrobił.
Algiz  to silna runa ochronna i uzdrawiająca, chroni od nieszczęść, ale w odpowiednich warunkach przynosi również powodzenie, wdzięk, miłość. Myślę, że jest zbyt mało… — zawiesił ton, rozciągając kącik ust w zaczepnym uśmiechu zanim skończył powtarzając jej słowa — intymnie.
Uległ atmosferze rytuału. Można powiedzieć z szacunku do jego charakteru, albo z chęci ulegnięcia. Nie miała wiedzieć, jakie były jego powody. Jednak dał jej już wcześniej sygnał, że ten znajomy mistycyzm traktował bardzo poważnie. Dlatego z łatwością było mu się z nim utożsamić i przejąć sugestie zachowań, jakie powinni teraz wykazywać.
Na ilu intymnych rytuałach byłem? Każdy był intymny…
Nie w tym kontekście. Nie tak intymny jak ten. Ale każdy był osobistym, prywatnym przeżyciem. Specjalnie jednak nie dał sygnału, że w tego rodzaju intymnym ceremoniale nigdy nie brał udziału. Teraz, skoro już mogła uznać go za znawcę tematu, nie zamierzał prostować i ujmować swojej wiedzy (nawet jeśli nie miał jej tak szerokiej, do jakiej się przyznawał). Dreszcze przebiegajace po jego wargach ostatecznie zachęciły go do pochylenia się nad nią niżej. Czytał z sygnałów, jakie dawał mu krąg i ich runy. Powinien był złożyć na jej ustach pocałunek. Wszystkie znaki ich kręgu i aura na to wskazywała. Dla odmiany nie był to pocałunek gwałtowny. Był znacznie mniej niespodziewany niż każde poprzednie. Zmniejszył dystans między ich wargami stopniowo, nie spuszczając z niej spojrzenia, dopóki nie mogli mierzyć odległości ust w milimetrach. Zgarniając jej włosy do tyłu, najpierw musnął wargi leniwie, a dopiero kiedy nie przejawiła żadnego oporu, pogłębił pieszczotę na jej wargach, zapraszając ją do bardziej angażującego pocałunku powoli. Dynamika i pośpiech nigdy wcześniej nie przyniosły im niczego dobrego.
Powrót do góry Go down


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4231
  Liczba postów : 2143
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Moderator




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyWto 4 Sie 2020 - 23:26;

Gdyby tylko wiedział, czego obawia się Chris i dlaczego wówczas na plaży, zrezygnował w ostatniej chwili… Z całą pewnością popukałby się w myślach w czoło, aby z uśmiechem powiedzieć, że w tym przypadku nie mógłby postawić o krok za dużo, bo zwyczajnie Josh też tego chciał. To nie było jednostronne, jakkolwiek tego nie nazwać - fascynacja, zaciekawienie, chwilowe zauroczenie, początkujące zadurzenie. Czymkolwiek to nie było, było także częścią Walsha, który był gotów podobne kroki poczynić już wcześniej, gdyby nie ciągłe zakazy, od których odbijał się co rusz, co okazja. Aż dotarli do miejsca, gdzie grzecznie czekał i obserwował, jak to gajowy próbuje postawić krok w przód. Jednakże, choć noc wyglądała podobnie do tamtej, gdy byli na plaży, teraz Josh nie zamierzał pozwolić, żeby uciekł. Być może niepotrzebnie się tym przejmował? W końcu kurczowo zaciśnięta dłoń na jego nadgarstku była raczej wyraźnym sygnałem, że mężczyzna nie chce się wycofać, prawda?
Sama myśl o tym, mogło doprowadzić do lekkich zawrotów głowy, a w połączeniu z tym spojrzeniem jasnych oczu, z tym rumieńcem, wręcz oszałamiało. Nic więc dziwnego, że sam dotyk jego warg wywoływał mrowienie jego ciała, gorące iskry, które wędrowały do ust, przez całe ciało, kumulując się w podbrzuszu. Z początku wyczuł, że mężczyzna wręcz znieruchomiał, jakby wystraszony i gdy podejrzewał, że zaraz będzie się wykręcać, ten położył dłonie na jego piersi. Większej zachęty nie potrzebował. Jedną dłoń zsunął na kark Chrisa, żeby na pewno przytrzymać go w miejscu, gdy drugą ręką objął go w pasie, przyciągając do siebie. Początkowo ostrożny pocałunek powoli nabierał na intensywności, wyciągając z Josha ciche westchnięcie zadowolenia. Czubkiem języka drażnił jego wargi, zachęcając do rozchylenia, poszukując jego języka do wspólnego tańca. Wyczuł drżenie własnego ciała, o które nie posądziłby się nigdy, ale najwyraźniej o wiele bardziej czekał na ten moment, niż podejrzewał. Choć nie potrzebował dodatkowej zachęty w postaci balsamu z amortencją, której zapach uderzał mu do głowy, nie mógł powiedzieć, że nie podobało mu sie takie połączenie. Odurzająca bliskość Chrisa, smak jego ust i zapach cynamonu, wdzierający się do jego nosa z każdym urwanym oddechem, jaki udało mu się zaczerpnąć ukradkiem, nie chcąc przerywać pocałunku. Objął go mocniej, przyciskając do siebie, chcąc mieć go jak najbliżej siebie, aby czuć jak najbardziej jego ciepło. Nie zamierzał go puszczać, choćby nawet sam Ebenezer teraz do nich przyszedł i kazał przestać. Nie liczyło się nic poza tym pocałunkiem, poza powolną zachętą do wprawienia języków w ruch, do pogłębienia pocałunku.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


William S. Fitzgerald
William S. Fitzgerald

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Galeony : 4937
  Liczba postów : 1972
https://www.czarodzieje.org/t17623-william-s-fitzgerald#494556
https://www.czarodzieje.org/t17645-ulisses#495903
https://www.czarodzieje.org/t17635-william-s-fitzgerald#495526
https://www.czarodzieje.org/t19423-william-s-fitzgerald-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 2:04;

Moja para to: @Aleksandra Krawczyk
Wybieram sposób: drugi

  Na pewno nie pasowało, ale osobiście nie mógłby się takim szczegółem przejmować mniej. Nikomu tym przecież nie zawadzali, bo choć uczestników było wielu, to każda para miała swój kameralny zakątek; może burzyli w ten sposób mistyczny klimat otaczający ten rytuał, ale skoro żadnemu z nich to nie wadziło, to… czemu nie? Sam też nie wyobrażał sobie, żeby nagle mieli się stać się śmiertelnie poważni; to zabiłoby chyba całą tą swobodną atmosferę, jaka obecnie między nimi zapanowała.
  — No jasne, Ślizgoni to w końcu samo zło. Może mi jeszcze powiedz, że Puchoni to z kolei samo dobro? — rzucił, poprzedzając to cmoknięciem dezaprobaty; niezmiennie towarzyszyły temu jednak figlarne iskierki w jego ciemnobrązowych ślepiach. — No wiesz, chciałem być po prostu miły i upewnić się, że dłuto jeszcze ci nie odgryzło żadnego palca — odparował na dalsze słowa, chcąc zabrzmieć jakby faktycznie go ubodły, ale nawet się już specjalnie nie postarał, zbyt już ubawiony ich małą konwersacją.
  Błysnął zębami, gdy mu poniekąd przyznała rację odnośnie okręgu, rzucając okiem na krążące wokół ogniki. Na kolejne słowa skinął głową i powiódł spojrzeniem za dziewczyną, gdy skierowała po różdżkę, a następnie rzuciła inkantację na swoje dłonie, żeby złagodzić nieprzyjemne odczucia związane z oparzeniem. Ledwie to zrobiła, a powietrze przeciął znów głos starego dziada Ebenezera oznajmiający początek trzeciego etapu przygotowań – tym razem miał on polegać na rozluźnieniu. Jedną metodą na to miało być wypicie jakiejś mikstury z przygotowanych kielichów, natomiast drugą… aż zamrugał zaskoczony. To na pewno rytuał dziękczynny?
  — Ooo… kej, tego to się w ogóle nie spodziewałem — rzucił chyba bardziej do siebie niźli do swojej towarzyszki, zawieszając jednak przy tym wzrok na jej sylwetce. Miała równie – albo nawet i jeszcze bardziej – skonsternowaną minę, więc mógł śmiało zakładać, że wcale się nie przesłyszał i chodziło faktycznie o całowanie. I to nie jakieś krótkie muśnięcie ustami, ale o taki pocałunek z prawdziwego zdarzenia, mający w dodatku trwać kilka minut. Takiego obrotu sprawy zupełnie nie przewidział, ale teraz jeszcze jaśniejsze stawało się, dlaczego najlepiej było wziąć w tym udział z kimś sobie bliskim. Kto by jednak pomyślał, że rytuał ku czci jakiejś dzikiej i pierwotnej magii może mieć aż tak bardzo intymny charakter? Jedynie skinięciem głowy zgodził się z jej słowami; to dopiero musiałby być przypał.
  W ślad za Puchonką zbliżył się do kielichów, przyglądając się nieco podejrzliwie zawartości, kiedy Aleksandra uniosła jeden z nich. Nie musiał wcale się nachylać bardziej, żeby poczuć tą jakże charakterystyczną woń unoszącą się z naczynia. Jeszcze zanim dziewczyna wypowiedziała to na głos, wiedział już, że ta dziwaczna mikstura musiała zawierać amortencję. To samo w sobie załączało lampkę ostrzegawczą, a dodatkowo konsystencja i ogólny wygląd sprawiały, że napój nie zachęcał do skosztowania, a wręcz przeciwnie – działał odrzucająco; rudzielec nie miał zbyt wrażliwego podniebienia i na dobrą sprawę niewiele go obrzydzało, zawartości kielicha to się udało.
  Nie zareagował może tak żywo, jak Krawczykówna, która chyba na samą myśl o wlaniu tego w siebie dostała niemal odruchu wymiotnego, ale po wyrazie jego twarzy widać było, że sam też jakoś niespecjalnie garnął się do wypicia tego, czymkolwiek to właściwie było. To w zasadzie pozostawiało tylko jeden sposób i choć sam nie widział w tym problemu, nawet jeśli nie byli sobie zbyt bliscy, tak nie wiedział, jakie ona ma do tego podejście, a nie da się ukryć, że nie chciał, aby cokolwiek się między nimi zepsuło przez jakiś durny rytuał.
  — Wygląda na to, że oboje jesteśmy zgodni, jeśli chodzi o zawartość kielichów, więc… — Bez zawahania podszedł bliżej i dłonią ujął jej podbródek, by unieść twarz rudowłosej, samemu jednocześnie się nachylając. Z tak bliska otulająca ją woń była znacznie intensywniejsza i jeszcze bardziej utrudniała zachowanie rezonu, więc nieco wysiłku musiał włożyć w to, żeby nie wpić się od razu w jej wargi. W pocałunku, który złożył na jej ustach była pewność, ale jednocześnie swoista delikatność, jakby chciał zbadać najpierw jej reakcję. Mogła wszak uznać, że kilkuminutowe obściskiwanie się z nim to nieco za wiele i stwierdzić, że mimo wszystko błotnista breja będzie lepszym rozwiązaniem.
  Liczył, że tak jednak się nie stanie.
  To w końcu tylko w ramach rytuału… prawda?
Powrót do góry Go down


Loulou Moreau
Loulou Moreau

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Galeony : 835
  Liczba postów : 1048
https://www.czarodzieje.org/t18184-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18218-loulou-m#518183
https://www.czarodzieje.org/t18195-loulou-moreau
https://www.czarodzieje.org/t18299-loulou-moreau-dziennik#520878
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 12:45;

Moja para to @Hanael Whitelight
Wybieram sposób pierwszy
Kostką 3

Może nie powinny tak śmiać się ciszej, lub głośniej, ale przynajmniej atmosfera między nimi była swobodna na tyle, żeby żadna nie czuła się skrępowana. To zdecydowanie było coś pozytywnego, szczególnie gdy przyszło do wzajemnego oceniania się i lustrowania, gdy ta druga stała w bieliźnie. Widząc, jak Hanael lustruje ją spojrzeniem, wsparła dłonie na biodrach, z rozbawieniem pokazując to lewy bok, to prawy. Roześmiała się cicho, kręcąc lekko głową, po czym skupiła się na kręgu. Myślała, że po tym, gdy już obie w bolesny sposób okupią stworzenie kręgu i run, zacznie się dziać coś… Coś. Nie wiedziała, czego może się spodziewać, ale z pewnością nie kielichów. Szczęśliwie to jej o czymś przypomniało.
- Hans! Eliksir - rzuciła cicho, licząc na to, że Ebenezer ich nie usłyszy i szybko wygrzebała ze swoich ubrań fiolki z eliksirem postarzającym, podając blondynce tę, z której już wcześniej piła. Sama otwarła swój, aby wypić z niego kolejną porcję. Dopiero wtedy spojrzała na kielichy, jakie pojawiły się obok nich.
- Pijemy? - spytała, sięgając po jeden z nich. Zawartość nie zachęcała swoją błotnistą konsystencją, ale przynajmniej pachniało dobrze. Właściwie wyglądało, jakby ktoś zmieszał trochę ziemi z ich wcześniejszym balsamem. Spojrzała na Krukonkę z wyraźną niepewnością, po czym wypiła zawartość, starając się skupić na zapachu czekolady, pomijając nuty świeżo skoszonej trawy. Odstawiła na bok pusty kielich i spojrzała na blondynkę, zastanawiając się, czy naprawdę w czymkolwiek jej to pomoże.
- Zdecydowanie nie czuję się rozluźniona - mruknęła, a do jej głosu wkradło się napięcie, jakiego nie było wcześniej. Zaczęła też narastajacy stres. Pięknie, wypiła coś o przeciwnym działaniu, czy efekt właściwy pojawi się z opóźnieniem?
Powrót do góry Go down


Aleksandra Krawczyk
Aleksandra Krawczyk

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Galeony : 3125
  Liczba postów : 1847
https://www.czarodzieje.org/t18582-alexandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18589-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t18583-aleksandra-krawczyk
https://www.czarodzieje.org/t19009-aleksandra-krawczyk-dziennik#
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 15:04;

moja para to: @William S. Fitzgerald
wybieram sposób: drugi

Nie odpowiedziała ani jednym słowem, jedynie szczerząc się w jego kierunku i uznając, że to w zupełności wystarczy. Oczywiście nie wrzucała wszystkich do jednego pudełka z powodu ich przynależności do jednego z czterech hogwarckich domów, bo byłoby po prostu głupie. Nie każdy Puchon był w stu procentach uosobieniem dobra, tak samo jak nie każdy Ślizgon był do kości przesiąknięty złem, czego zresztą sam Will mógł być przykładem. No, chyba że o czymś nie wiedziała, ale nie widziała potrzeby drążenia tematu i schodzenia na tak poważne i kwestie. Wolała poza tym poznać chłopaka sama, niż ufać czyjejś opinii, choć trzeba przyznać, że akurat nie słyszała, żeby ktoś nazywał go "człowiekiem winnym całego zła świata". Nie licząc jej przed chwilą, ale to się przecież nie liczyło, bo nie mówiła tego na poważnie!
Znajomość zaklęć leczniczych i tym razem okazała się niezwykle pomocna, a Krawczyk mentalnie przybiła sobie piątkę za to, że postanowiła się przyłożyć do tego przedmiotu. Chociaż tak patrząc na to, co zaraz po rzuceniu zaklęcia usłyszała, to może i ból ustąpiłby miejsca zszokowaniu, bo jednak kolejne instrukcje Ebenezera nieco nią wstrząsnęły, a kiedy wyłapała spojrzenie swojego partnera w zbrodni, domyśliła się, że nie tylko ją tak zamurowało. Halo, a gdzie tańce w świetle księżyca? Gdzie bębny, na których mieli grać? O ile pierwszy etap z częściowym rozebraniem się, aby nabalsamować wzajemnie swoje ciała i namalować na nich kilka znaków był jeszcze zrozumiały, tak teraz kompletnie nie wiedziała, co ma o tym myśleć. Dlatego w końcu odpuściła i po prostu zdała się na Willa. Był facetem, więc podjęcie męskiej decyzji nie powinno sprawić mu problemów. Ona kompletnie się do tego nie nadawała, wiecznie niezdecydowana w najgorszych na to momentach.
Tak jak teraz.
Stała oparta o kamienną ścianę, próbując się nie przewrócić i pozbyć tych okropnych zawrotów głowy spowodowanych nieprzyjemnymi wyobrażeniami związanymi z kielichem i jego obrzydliwą zawartością, bo inaczej się tego nazwać nie dało. Nie wiedziała, co wchodziło w skład błotnego napoju oprócz amortencji, ale chyba nawet nie chciała się tego dowiadywać. Gdyby jeszcze konsystencja była inna... A tak to zapach może i był pociągający, ale nie znaczyło to, że w smaku byłoby równie dobre.
Ledwo widocznie odetchnęła z ulgą, kiedy chłopak nie kazał im wypić tego naparu czy cokolwiek to było. Serce Puchonki zatrzymało się dosłownie na chwilę, aby zaraz zacząć bić w szaleńczym tempie, jakby chciało uwolnić się z tej klatki, jaką stanowiły żebra i uciec. Była niemal pewna, że William słyszy, jak głośno się tłucze. I nic nie mogła na to poradzić. Zupełnie nic, bo nie była w stanie się uspokoić. Nie całowała w swoim życiu wielu chłopaków, a tu jeszcze miało to trwać kilka minut i po prostu... denerwowała się, choć to też nie do końca o to chodziło.
Wzięła drżący oddech i przymknęła oczy, kiedy uniósł jej twarz. Z początku czując jego ciepłe wargi stała niezdolna do żadnego ruchu, z pytaniami krążącymi po głowie, których nie zdążyła zadać. Skąd będą wiedzieli, kiedy miną te trzy minuty? Czy jeśli znaki wejdą w interakcję, znowu ich od siebie odrzuci na pół metra? Co, jeśli Ebenezer faktycznie się teraz śmieje z zuchwalców i szykuje stosowną karę? Z drugiej strony, dopóki nie posuwali się do niczego więcej, to dlaczego miałby? Milion pytań, na które odpowiedzi miała nie uzyskać, i które szybko zostały zrzucone gdzieś na dalszy plan, a jej myśli w całości zostały przejęte przez Fitzgeralda. Odpowiedziała niepewnie na pocałunek, jakby się bała, że zaraz chłopak się odsunie i zacznie z niej drwić, ale mimo że nie znała go długo to wiedziała, że by tego nie zrobił. Jej ręce same powędrowały wolno wzdłuż umięśnionych ramion, aby ostatecznie opleść się wokół jego karku i przyciągnąć go do siebie jeszcze bliżej. Niepewność zaczęła znikać.
A ona naprawdę mogłaby przysięgać, że to wszystko stało się samo.
Powrót do góry Go down


Melusine O. Pennifold
Melusine O. Pennifold

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 169
C. szczególne : turban na głowie z magicznymi wzorami, piegi na twarzy, płynne ruchy, zwiewne ubrania;
Galeony : 758
  Liczba postów : 653
https://www.czarodzieje.org/t15444-meluisne-pennifold
https://www.czarodzieje.org/t15473-meluzyna#415677
https://www.czarodzieje.org/t15446-meluisne-pennifold#414814
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 18:46;

Moja para to @Gunnar Ragnarsson
Wybieram sposób drugi

Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego wydajesz się nie rozumieć co do Ciebie dokładnie mówię. Patrzę z uprzejmym zaciekawieniem, czekając na pytania, które najwyraźniej miały Ci pomóc połączyć kropki i zrozumieć co mam na myśli.
- Tak. Nie wiedziałeś? - odpowiadam spokojnie aż przez chwilę z zastanowieniem mrugając oczami; może faktycznie nie miałeś okazji dowiedzieć się tego co definiowało mnie w podobny sposób co woda, trytony czy nawet kolorowe turbany. Pada kolejne pytanie, którym jesteś już bardzo blisko celu, którym chyba obecnie jest zrozumienie mojej seksualności, albo raczej doświadczenia w tych kwestiach.
- No wiesz... - łapię lok, by nawinąć go odrobinę nerwowo na palec. Odrobinę przytłoczona intensywnością tego wszystkiego i nie wiedząc jak z gracją i równocześnie nie wdając się w szczegóły wytłumaczyć co mam na myśli. - Seksu - mówię odrobinę ciszej, jakby to była jakakolwiek tajemnica. Wspinam się też na wyżyny elokwencji, bo to naprawdę nie były ładne, pełne gracji słowa jakie planowałam, a bardzo proste stwierdzenie, które nie pozostawiało wiele miejsca do wyobraźni (a może właśnie zostawiało?). Nie speszona jednak tym zwierzeniem, patrzę mimo to na Ciebie. I po krótkiej wymianie zdań ku mojemu zdumieniu śmiejesz się rozbawiony. Otwieram szeroko oczy zastanawiając się czy kiedykolwiek wcześniej udało mi się sprawić, że się śmiałeś. Przed oczami przechodzą mi obrazy jak stoisz naburmuszony w najróżniejszych miejscach w Hogwarcie i zwyczajnie mam wrażenie, że wcześniej nie wywołałam u Ciebie przyjemniejszych emocji. Zawsze wywoływałam jakieś, ale niekoniecznie przyjemne. Pewnie dlatego przy Twojej pozornie całkiem zwyczajnej odpowiedzi na temat run, odpowiadam Ci uśmiechem znacznie bardziej zachwyconym i zadowolonym niż oryginalnie planowałam.
- Powodzenie, wdzięk i miłość brzmią intymnie - zostaję przy swoim zdaniu, zanim nie przechodzimy do kolejnych kroków, które musimy wykonać. Kiedy pozostajemy przy tematach intymnych rytuałów, patrzę na Ciebie z ukosa.
- Mam teraz w głowie setki dziwnych scen odbywających się między islandzkimi kraterami - mówię odrobinę rozbawiona kiedy znajduję się z powrotem przed Tobą. Oddycham spokojnie i przymykam oczy, dając się ponieść atmosferze panującej w tym momencie. Wtedy też czuję oddech na swoich ustach i kiedy delikatnie uchylam powieki czuję lekki, niemalże pytający pocałunek na wargach. Nie wzbraniam się przed tym, pozwalając tym tubylczym czarom w pełni na nas oddziaływać . Oddaję nienachalnie pocałunek, by tym razem bez niepotrzebnego pośpiechu czy gwałtowności oddać się przyjemności. Moje nozdrza wypełnia całkowicie zapach wilgotnego powietrza, po chłodnym poranku. Przestaję na chwilę, nie odsuwając się jednak na więcej niż kilka milimetrów od Twoich ust.
- Co czujesz? - pytam o amortencję, która teraz emanowała ze znaków, które wcześniej rysowaliśmy. By uściślić moje pytanie, nienawiązujące do głębszych uczuć, delikatnie przesuwam palcem po znaku na ramieniu, który wcześniej narysowałam. Wracam do pocałunku, ręce delikatnie zaplatając na Twoim karku, a palce wsuwając w ułożone włosy. Pozwalam się pochłonąć przyjemnemu uczuciu rozlewającemu się w środku, czy to ze względu na Ciebie, sytuację czy rytuał. A może wszystko razem.
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 19:05;

Moja para to oczywiście Max
wybieram sposób no ten tego, raczej drugi Kurhan - Page 6 3304533593

Jeden z nich musiał być tym rozsądnym i zazwyczaj tę rolę pełnił Finn. Sęk w tym, że ten rytuał testował jego cierpliwość. Najpierw zachęta do dotyku, do balsamowania, przebywania tak blisko drugiej osoby, potem z prędkością mgnienia oka przygotowanie kręgu, a teraz... amortencja go odurzała choć nie na tyle mocno jak płonące spojrzenie Maxa przez który wybił się z rytmicznego oddychania. Czuł jak resztki jego wolnej woli topnieją zwłaszcza w chwili, gdy usłyszał, że mają się rozluźnić... nawet nie spojrzał w kierunku kielichów, nie potrafił oderwać wzroku od chłopaka stojącego przed nim. Nawet świetliki nie zasługiwały teraz na atencję skoro jego nadgarstek został uwięziony między palcami. Zamknął oczy kiedy Max otulił jego policzki swoimi dłońmi, co było aż nazbyt czułe, kuszące i takiemu zaproszeniu nie potrafił (i nie chciał już) odmówić. Skoro pozwalano... zachęcano... to może na kilka minut przestać się przejmować i po prostu przylgnąć łapczywie wargami do drugich ust, z początku pośpiesznie je całując jakby chcąc zrekompensować te kilka cennych sekund zwłoki z odpowiedzią. Objął go ramionami na wysokości żeber, wzmógł nimi napór na jego sylwetkę, aby żadna dzika magia teraz ich od siebie nie odepchnęła. W jego ciele wybuchł pożar, a zaczynał się od żarliwego pocałunku jaki składał raz po raz na jego ustach. Nie chciał tego kończyć, przesunął koniuszkiem wilgotnego języka po cieniutkiej skórze jego warg, napawał się smakiem, zapachem, dotykiem... kręciło mu się już w głowie, serce dudniło głośno w piersi i był przekonany, że Max słyszy ten dźwięk. Przesunął jedną rękę po jego plecach, między łopatkami, przez kark aż do włosów i jeszcze usilniej naparł na jego usta, pogłębiając kolejny z rzędu pocałunek. Minimum trzy a maksimum siedem minut? To będzie proste, o ile nie będzie musiał zbyt często przerywać na łapanie oddechu. Ścisk w płucach i nie tylko tam zwiastował ten przymus oderwania się od Maxa, ale przeciągał to jak najdłużej możliwe. Właśnie tu, dzisiaj, o tej porze zaczął wariować na punkcie jego osoby, co przecież nigdy miało nie nastąpić. Wyczuwał też, że ten pocałunek jest inny, wyjątkowy i nie wiedział czy kiedykolwiek się powtórzy, a więc nie przerywał, non stop scałowywał jego usta po to, aby przybrały ładny przekrwiony odcień.
Powrót do góry Go down


Gabrielle Levasseur
Gabrielle Levasseur

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 171 cm
C. szczególne : długie, blond włosy, w okresie letnim - piegi na nosie i policzkach, tatuaż kwiatu niezapominajki na prawym obojczyku
Dodatkowo : Ćwierćwila
Galeony : 626
  Liczba postów : 1459
https://www.czarodzieje.org/t16791-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16936-gabrielle-levasseur
https://www.czarodzieje.org/t16819-gabrielle-levasseur
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 19:10;

Moja para to @Lucas Sinclair
Wybieram sposób kielichy dla obojga
Kostką 4

Lawirowania między słowami w taki sposób, aby to po jej stronie była pałeczka, Gabrielle nauczyła się jeszcze w dzieciństwie. Wychowując się w rodzinie, gdzie większą część stanowili męscy potomkowie musiała sobie jakoś radzić - siły miała mało, jednak sprytu nigdy jej nie brakowało. Znali się z Lucasem tyle czasu, że ten powinien się już dawno do tego przyzwyczaić, a jednak wydawało się, że za każdym razem Gab zaskakuje go po raz kolejny. Oczywiście to zawsze zdanie Puchonki było wypowiadane jako ostatnie, gdyż Lucas albo z wrodzonego taktu - w co czasem wątpiła - na to pozwalał, albo zwyczajnie kończyły mu się argumenty, te sensowne czy też mniej.
Dziewczyna mimowolnie widząc nienawistne spojrzenie starca zarumieniła się, kryjąc twarz za kaskadą blond włosów, którym pozwoliła niby przypadkiem opaść. Obdarzyła Sinclair rozbawionym spojrzeniem, jednak nie odważyła się zaśmiać po raz kolejny w głos, ściszając swoje rozbawienie do chichotu.
Widząc, jak wyciera ręką usta, sekundę po tym, gdy polizała go po wargach zrobiła nadętą minę niczym pięcioletnia dziewczynka, mrużąc oczy.
- Ha! A właśnie, że ciebie. Zasada polizane - zaklepane działa zawsze i tylko ja mogę Cię z tego zwolnić! - odparowała mu nieco, jakby oburzona jego postawą. Skrzyżowała ręce na piersi.
- Jesteś zaklepany i koniec. Musisz z tym żyć - dodała poważnie, choć nie trudno było w jej zielonych, nieco jaśniejszych niż na co dzień tęczówkach dostrzec rozbawienie całą sytuacją.
Słysząc oskarżenie Ślizgona otworzyła szerzej oczy wyraźnie nim zaskoczona.
- Moje? To ty o tym wspomniałeś, więc pewnie twoje złe intencje wyczuli - oznajmiła, wyraźnie poruszona, nawet jeśli to co się stało było zwykłym przypadkiem. W gruncie rzeczy nie chciała igrać z magią pierwotną, która należała do tych najbardziej nieokiełznanych. Oczywiście Lucas nie mógł mieć pojęcia o tym, jakie podejście do całej sprawy ma roześmiana Puchonka, niemniej jednak nie zamierzała go w tym uświadamiać. Ostatecznie była bardzo zadowolona z ich współpracy, chociaż brunet po raz kolejny wykazał się niejako niedbalstwem, czego tym razem nie skomentowała.
I na tym momencie jej zadowolenie się skończyło, bo kiedy Ebenezer oznajmił im, że powinni się zrelaksować - nie żeby wcześniej podobnie nie czuła się blondynka - to wynalazł na to dwa sposoby, z których żaden nie przypadł Gab do gustu. W tym momencie tylko jedna osoba była właścicielem ust, które chciała całować i nie był nim Luc. Z tego powodu zaparła się, że wypiją miksturę znajdującą się w kielichach, nawet jeśli jej zapach przyprawiał ją o mdłości. Od razu wzięła oba w dłonie, podając jeden chłopakowi.
- Na zdrowie! - rzuciła, zatykając jedną dłonią nos, zaś drugą przechyliła kielich, wypijając jego zawartość. Smakował gorzej niż pachniał. Czuła, jak zwartość jej żołądka cofa się, przymknęła powieki próbując zapanować nad odruchami własnego ciała.
Odłożyła tylko puste naczynie, kiedy poczuła jak płyn zaczyna działać, mięśnie dziewczyny rozluźniły się, a powietrze wypełnił intensywniejszy zapach amortencji. Odurzona znajomą wonią zrobiła krok w kierunku przyjaciela zdając sobie sprawę, że to właśnie on pachnie tak intensywnie.


Powrót do góry Go down


Fillin Ó Cealláchain
Fillin Ó Cealláchain

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175
C. szczególne : czarne, wąskie ubrania; mocny irlandzki akcent; prawie udany tatuaż na szyi, nad karkiem : all four boyd;
Galeony : 551
  Liczba postów : 1581
https://www.czarodzieje.org/t16446-fillin-o-ceallachain#452046
https://www.czarodzieje.org/t17983-fillin#510202
https://www.czarodzieje.org/t16445-fillin-o-ceallachain#452029
https://www.czarodzieje.org/t18350-fillin-o-ceallachain-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptySro 5 Sie 2020 - 19:16;

Moja para to @Victoria Brandon
Wybieram sposób drugi

Słucham Twojego wytłumaczenia i nie powinnaś być zdziwiona, że tak alergicznie zareagowałem na to, że zapach Twojej amortencji przypomina zapach Twojego byłego. Jednak odpowiedź jest dla mnie w pełni satysfakcjonująca, więc z uśmiechem pochylam się lekko, by musnąć Twoje usta zalotnie. - Całe szczęście, że jestem takim doskonałym kucharzem - stwierdzam unosząc do góry brew, przypominając o moich wybitnych kanapkach z parówką (które w żadnym wypadku nie są hot dogami).
Przywołany do porządku wracam do naszego rytuału. Kończymy zadanie, na szczęście jakże brawurowo radząc sobie ze wszelkimi problemami w postaci o dziwnej wysypki, albo zaczerwień, które właśnie dostałem na swojej bladej jak ściana skórze. Oraz jeszcze chwilowego zamarzania mojej partnerki. Łatwizna.
- Istna tragedia, że działam odwrotnie - żartuję na temat rozgrzewania, łapiąc się za serce, jakby miało mi wypaść przez dramatyzm całej sytuacji. Skupiamy się słusznie na kolejnym zadaniu, które chyba jakimś cudem idzie nam gorsze niż pierwsze. Kiedy w końcu mam elegancki krąg po tym jak dostało mi się mocno za pierwsze efekty mojej pracy, słyszę jak moja partnerka męczy się z kamieniami. Podchodzę do Ciebie i sięgam po różdżkę rzucając vulnerra ferre, a z niej wyciągam bandaż, którym delikatnie owijam Twoje rany.
- Nic więcej nie umiem zrobić z uzdrawiania, chociaż zdałem na PO - mówię rozbawiony swoimi marnymi umiejętnościami i pomagam Ci przenieść kamienie w odpowiednie miejsce. Na Twój komentarz parskam śmiechem i powoli ciągnę Cię na środek naszego kręgu.
Wcześniej kiedy się rozproszyłem i zostałem przywołany do porządku przez Viks, powstrzymywałem się ostatkami sił od żarcików o zdjęciu sukienki po tym jak zobaczyłem tu i tam, że sporo dziewczyn nie krępuje się specjalnie, ochoczo wyskakując z ciuszków. Jednak kiedy mówisz o tym jak wyglądamy, moje komentarze muszą wypłynąć, dusząc się w moim drobnym wnętrzu.
- Wiesz dlaczego wyglądamy jak para komediantów - zaczynam poważnie, jakbym faktycznie miał w końcu powiedzieć coś mądrego. - Bo nie zostałaś w bieliźnie - oznajmiam, walcząc uśmieszkiem, błąkającym mi się po ustach. - A obstawiam, że masz... białą - mówię i przymykam oczy równocześnie kładąc dłonie na Twoich biodrach. - Koronkową. Bardzo delikatną. Albo nie do końca. Jest dość wysoka, ale za to mocno wcięta z tyłu, od dołu. Masz też takie, hm... podwiązki? Czy jak to się nazywa. Które trzymają tu coś - rozmarzam się z zamkniętymi oczami i klepiąc się delikatnie po udzie, żeby jakoś wytłumaczyć o jaką część bielizny damskiej mi chodzi. Otwieram jedno oko, by zobaczyć Twoją reakcję, licząc na zdziwienie jak blisko byłem i pochwałę nad świetną znajomością Twojego gustu oraz kobiecej garderoby.
Nawet jeśli nie do końca to dostałem, pochylam się by pocałować Cię najpierw delikatnie, a potem mocniej, obejmując Cię lekko w pasie, a drugą dłonią przemierzając Twoją talię. Bardzo przykładnie oddaję się tej części rytuału, w przeciwieństwie do poprzednich etapów, z czułością godną oddanego chłopaka. Błądząc dłońmi po Twojej już z pewnością nie zimnej skórze, dopasowuję się do Twojego tempa pocałunków; cały czas mając wrażenie, że stoimy na moim domowym poddaszu w Dublinie przez otulający mnie zapach amortencji, co przynosiło mi, trudny do jakiegoś konkretniejszego zdefiniowania w mojej głowie, spokój.
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyCzw 6 Sie 2020 - 0:13;

MOJA PARA TO @Mefistofeles E. A. Nox
WYBIERAM SPOSÓB 2.

Zmrużył oczy, wzrokiem opadając niżej, podejrzliwie pozerkując w stronę dłoni Mefisto, by zaraz przechwycić jedną z nich, unosząc ją wyżej, przyglądając się zaczerwienieniom, gdy brwi już wyginały się w stroskane łuki. Wykręcił głowę, szukając tęczówek wypełnionych najpiękniejszą zielenią, by upewnić się, że jego Wilk nie ma z tym problemu, bo choć wiedział, że ten dość dobrze znosi ból, to nie wiedział przecież czy te niepozornie wyglądające obrażenia nie są dużo gorsze do wytrzymania, niż mogłoby się wydawać. Westchnął i uniósł obie jego dłonie do lekkiego ucałowania, jakby faktycznie ustami mógł zebrać całą krzywdę, którą wyrządziła mu dzika magia, mogąc tylko ślepo zaufać jej w tym, że nic więcej złego im nie zrobi.
- Te Twoje ambicje kiedyś Cię wykończą, ale nie da się ukryć, że uwielbiam jak gadasz te... - urwał nie za bardzo wiedząc jak określić to, że Mefisto po prostu posiadał niezwykle rozległą wiedzę, czym zawsze mu imponował, skoro on sam miał dość ograniczone pole do popisu, trzymając się raczej swoich dwóch specjalizacji. - ...mądre rzeczy - dokończył, uśmiechając się z rozbawienia nad tym, że Mefisto naprawdę lubił go słuchać, nawet gdy sam łapał się na tym, że nie potrafi poprawnie złożyć zdania.
- A to zbereźnik z tego Ebenezera... - mruknął cicho w komentarzu do kolejnych poleceń otrzymanych od czarodzieja, nie kupując za bardzo tego, że prastara magia naprawdę wymaga od nich tego poziomu intymności, a jednak nie zamierzał narzekać, ciesząc się z okazji do większej bliskości ze swoim Wilkiem - zwłaszcza, że podczas wakacji czuł jej zdecydowany niedosyt. Spojrzał na Mefisto z ciepłym uśmiechem, wiedząc bez słów, że podzielają opinię co do picia nieznanego wywaru, ale też nie potrzebując wcale większej zachęty do rozluźnienia się na własny, typowy dla nich sposób.
- Nie więcej niż siedem minut w niebie - mruknął, układając już dłonie na umięśnionych bokach, by przesunąć po nich palcami, w których dotyku odnajdywały się wciąż nowe pokłady czułości dla obco-znajomej skóry, która bez ciasnej siatki tatuaży wydawała się aż nieprzyzwoicie naga. - Będziesz liczył? - spytał ciszej, opadając spojrzeniem niżej - do pozbawionych twardości kolczyka warg i nie czekając wcale na odpowiedź pochylił się, by rozchylić jego usta własnymi, poświęcając jeden oddech na ciche westchnienie ulgi, chcąc móc kraść już każdy kolejny prosto z mefistofelesowych płuc. Nie spieszył się, chcąc się nacieszyć tą chwilą, nie wpadając w szczeniacko pospieszne pocałunki tylko dzięki świadomości, że po tych siedmiu minutach Mefisto wciąż będzie jego i będzie mógł powracać wielokrotnie do tych uzależniających ust bez ograniczeń narzucanych przez jakikolwiek rytuał. Może i w obliczu dzikiej magii powinien czuć, że te leniwie dzielone pocałunki, przez które mimowolnie przebijał się lekki uśmiech zadowolenia, są inne, bardziej wyjątkowe, znaczące, a jednak... nie był w stanie udoskonalić już perfekcji i każde dzielone otarcie się warg o siebie było równie magiczne, jak wszystkie pozostałe, którymi wymieniali się od miesięcy. Czuł się lekko, czuł się szczęśliwy, czuł się spokojny. Jak zawsze przy nim, czuł się po prostu na miejscu i instynktownie ciągnął go ku sobie, by zachęcić go do ciaśniejszego złączenia ciał, które przecież same go do tego zachęcały.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyCzw 6 Sie 2020 - 0:30;

Moja para to @Nancy A. Williams
Wybieram sposób drugi brew

Uśmiechnęła się delikatnie, gdy tylko wzrokiem napotkała na spojrzenie Puchonki. Dotychczas cały rytuał przebiegał dosyć sprawnie i miała nadzieję, że uda im się go jakoś dokończyć w miarę przyjaznej atmosferze bez rzucenia na siebie niepotrzebnych i bolesnych w efektach klątw.
I chyba wolała też uniknięcia wypicia tego niezwykle kuszącego swym wyglądem naparu. Miała pewne obiekcje przed wlaniem sobie w gardło czegoś, co wyglądało jak szlam i miało w sobie zapewne tonę amortencji, której zapach czuła w powietrzu. Miała wrażenie, że jeśli tylko spróbowałaby to wypić to niewątpliwie jej żołądek od razu zwróciłby swoją zawartość, przypominając jej o istnieniu takiej przypadłości jak choroba morska.
- Chyba... wolałabym uniknąć picia tego czegoś... - zauważyła dosyć ostrożnie, niemal nieświadomie podchodząc bliżej znajdującej się obok Puchonki. Spojrzała na nią, by upewnić się czy ta ma podobne odczucia względem tajemniczego naparu, a do jej uszu dotarły kolejne słowa Ebenezera o alternatywie dla dziwnej mieszanki z amortencją.
- Może... - na chwilę spojrzenie Strauss przesunęło się na wargi Nancy, których mogłaby skosztować po raz kolejny. Tym razem jednak w celu czysto naukowym. Bo oczywiście tylko o to chodziło.
Jej dłoń niemal nieśmiało powędrowała do policzka Williams, by ująć go delikatnie. Spojrzenie raz jeszcze skupiło się na ciemnych oczach dziewczyny, szukając w nich jakiejkolwiek wskazówki, co do tego czy nie powinna się przypadkiem odsunąć i nie przyczyniać się do powstania jakiejś niezręcznej sytuacji.
- Spróbujemy tego drugiego sposobu? - zapytała ściszonym głosem, przybliżając się jeszcze bardziej do Puchonki, by w końcu delikatnie musnąć jej wargi swoimi.
Powrót do góry Go down


Boyd Callahan
Boyd Callahan

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 192
C. szczególne :
Dodatkowo : bardzo kocha Fillina
Galeony : 857
  Liczba postów : 1730
https://www.czarodzieje.org/t17850-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t17855p26-sowa-boyda#top
https://www.czarodzieje.org/t17851-boyd-callahan
https://www.czarodzieje.org/t18313-boyd-callahan-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyCzw 6 Sie 2020 - 13:38;

Para: Bonnie
Sposób: 2

- Hm... Może. Nie mam pojęcia co tu się dzieje - przyznał, stwierdzając w myślach że wbrew pozorom im więcej czasu mijało i im więcej czynności kazał im wykonywać Ebenezer, tym mniej z tego rozumiał i kompletnie nie widział w tym co robili sensu i połączenia. Chyba nie mieli innego wyjścia niż zabrać się do roboty, by jak najszybciej się przekonać do czego to wszystko zmierza - miał nadzieję, że na końcu czeka ich jakiś spektakularny efekt tych dziwnych czarów, jakaś nagroda, cokolwiek. Głupio by było, gdyby narobił Bons stresu tym rytuałem i to zupełnie na marne. Próbował zataić własną niezdarność i poranione ręce, ale gdy dziewczyna ruszyła mu na pomoc, nie protestował i pozwolił jej naprawić problem, posyłając pełen wdzięczności uśmiech, a w środku zrobiło mu się przyjemnie ciepło na wspomnienie tego, jak Bonnie nauczyła się dla niego zaklęcia i jak pomogła mu dawno temu uporać się ze śladami po ataku matagota. Po doprowadzeniu jego dłoni do stanu używalności, dokończyli swoje dzieło w postaci okręgu i wyrytych w kamieniach run, Ebenezer zaś przekazał im kolejne zadanie do wykonania i to w dwóch wariantach do wyboru. Dokonanie go wcale nie było trudne.
- Pachnie całkiem nieźle, ale druga opcja jest dużo lepsza, prawda? - stwierdził od razu, zakładając że Bonnie podziela jego zdanie i zbliżył się do niej, by złączyć ich usta w pocałunku. Była mowa o tym, ile minut powinien on trwać, ale gdy tylko dziewczyna znalazła się w jego ramionach, to od razu stracił poczucie czasu.
Powrót do góry Go down


Fenrir Skarsgard
Fenrir Skarsgard

Student Ravenclaw
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.73 m
C. szczególne : Blady, szczupły, kruchy i delikatny. Blizny po ugryzieniu wilkołaka na brzuchu i plecach, wygląda tak jakby wilkołak chciał przegryźć go na pół; jedna, gruba blizna na przegubie nadgarstka, którą zakrywa bransoletką z łbem wilka. Tatuaż Runy Algiz (nie da się ukryć) widnieje na prawej dłoni między palcem wskazującym, a kciukiem.
Dodatkowo : Wilkołak
Galeony : 268
  Liczba postów : 123
https://www.czarodzieje.org/t19332-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19365-odyn#572228
https://www.czarodzieje.org/t19333-fenrir-skarsgard
https://www.czarodzieje.org/t19437-fenrir-skarsgard-dziennik#574
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyCzw 6 Sie 2020 - 19:40;

Moja para to: @Odeya Worthington
Wybieram sposób drugi

Ciekawość, mówią, że nie zawsze jest dobra. Prowadzi do zguby lub odkrycia, tego, co umyka tym, którzy się jej wyprą. Chciał wziąć udział w niebezpiecznym rytuale dzikiej magii. Mentalnie był przygotowany na wszystko, jednak jego ciało zgłaszało pewne obiekcje. Lekko spinał mięśnie, zaciskał zęby, kiedy Odey rysowała na nim runy i znaki. Mimo że był przyzwyczajony do jej przyjacielskiego dotyku, jakaś inna część jego odmawiała. Wspólna praca nad kręgiem i runami spowodowała, że odnieśli niewielkie obrażenia. Patrzył, jak krew zostawia swoje ślady na koszulce gryffonki. Chyba ją to tak nie bolało, ale i tak nie podobało mu się to, że nie mógł zwyczajnie pomóc. Nie znał odpowiednich zaklęć, gdyby to pomogło, oddałby swoją koszulkę. Był zdecydowanie za wolny i tak przejmował się, jak nigdy wykazywał dużą troskę. Zwłaszcza kiedy Worthington odnosiła rany. To nie tak, że pierwszy raz robią coś niebezpiecznego i nieodpowiedzialnego. Nie zawsze udawało mu się gasić ogień, który w sobie nosiła. Nie protestował. Brnął z nią, a nawet bez niej potrafił narazić się na konsekwencje swoich nieprzemyślanych działań. Właściwie dużo myślał. Nie należał do tych działających pod wpływem chwili, jednak coś go pchało w nieznane — ciekawość? Zdradliwa ciekawość.
Zaśmiał się, nie sądził, aby jakiekolwiek dziewczyny chciały patrzeć na jego blizny, zdobiące brzuch i plecy.
- Niewiele straciły. - Uśmiechnął się delikatnie, nadal rozbawiony poczuciem humoru Odey. Uważał, że gryffonka była najlepszą osobą, którą mógł zabrać na owy rytuał. Zawsze jej pewność i energia powodowała, że Fenrir czuł się przy niej swobodnie. Nigdy go to nie przytłaczało, nie wiedział, dlaczego się tak dzieje w jej obecności. Nie rozmyślał nad tym długo, po prostu chłonął każdą chwilę ze swoją najlepszą przyjaciółką.
Wziął chłodny kamień od dziewczyny i przyłożył do rany. Nie odczuwał już intensywnego szczypania. Zawsze wiedziała jak mu pomóc. Wiele razy sobie wyrzucał, że on nie potrafił odpowiednio zareagować. Był zdecydowanie za wolny. Za mało wiedział. Żaden z ciebie czarodziej, jeśli nie znasz żadnych zaklęć uzdrawiających.
Magia eliksiru postarzającego słabła. Niedługo mijał jej czas, dlatego obydwoje z Odey upili po kolejnym łyku napoju. Starali się zrobić to po kryjomu przed wścibskim i nadal czujnym Ebenezerem. Może i był sędziwym starcem liczącym zapewne wieki, jednak to nie oznaczało, że musiał być ślepy. Kiedy efekt eliksiru w ich krwi się wzmocnił, utrzymując nadal ciała w swoich starszych wersjach, czekali niecierpliwie na kolejny przebieg rytuału.
Mogli wybrać. Kielich wydawał się dość niepokojącą opcją. Jak niby działał? Powodował rozluźnienie. Zerknął na maź, która wydawała się poruszać lub może mu się tylko wydawało. Wyglądało to okropnie, ale za to pachniało nawet ładnie. Poczuł mieszankę jakiś przyjemnych ziół, drewna sosnowego i starych książek. Dziwnie byłoby napić się czegoś takiego. Pomyślał, że Odey będzie chciała spróbować substancji z kielicha, jednak nie spodobała się jej ta opcja. Może dlatego, że ta druga wydała się ciekawsza, a raczej nieco dziwna.
Nie całował się nigdy z Odey tak po prostu. Oczywiście jakieś wyzwania czy zakłady lub gry. Chyba nie miał z tym problemu. Właściwie taka bliskość była dla niego czymś zwyczajnym, aż za bardzo. Zastanawiał się, czy coś z nim jest nie tak. Nie czuł przyjemnych i dziwnych wrażeń, o których opowiadali mu jego rówieśnicy. Nie czuł zupełnie nic i podobnie było z chłopcami, kiedy poprosił jednego ze swoich znajomych, aby ten go pocałował — zupełnie nic.
- Boje się, kiedy unosisz tak brew. - Uśmiechnął się i zrobił lekki krok do tyłu, jakby jednak czegoś się obawiając, ale nie musiał i nie miał czego się bać. Stała przed nim Odeya Worthington. Stanął jak wryty i pozwolił poczuć sobie jej usta na swoich wargach. Trzy minuty to długo. Zmrużył lekko powieki, starając się iść za intuicją. Pozwolić się nieść jakiemuś uczuciu, ale nie czuł nic. Tak, byli, jak rodzeństwo, zastanawiał się, czy z siostrą w ramach wyzwania można się pocałować. Właściwie nie wiedział, czy byłoby to dobre. Może niestosowne i dziwne. Nie mógł tego ocenić, był jedynakiem. Nie miał nawet rodziców, którzy wyjaśniliby mu to. Starał się zrelaksować, ale wiedział, że na niego to nie działa. Odey widocznie była innego zdania, więc trwał w tym, przedłużał te chwile, pozwalając dziewczynie zakończyć pocałunek, który rozpoczęła.
Pochwycił jej wzrok i wyszczerzył się tymi swoimi białymi zębami, jak to miał robić w zwyczaju. Zdecydowanie było to szczere i prawdziwe.
- Spodziewałbym się jakiegoś składania ofiar. Nic innego nie zaskoczyłoby mnie. - Powiedział, również zastanawiając się, co czeka ich na końcu finału. Na razie radzili sobie dobrze. Rytuał był bardzo intymny, właściwie jak każde obcowanie z magią. - Jak myślisz, przeliśmy te próbę? - Chodziło mu o całowanie. - Wiesz, ja myślę, że dziadek chciał sobie popatrzeć, po prostu jak inni się całują. - Podniósł obie brwi, chcąc zrobić śmieszną minę, po czym rozejrzał się na boki, czy stary Ebenezer nie podsłuchuje.
Powrót do góry Go down


Bonnie Webber
avatar

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 160 cm
C. szczególne : chrypka, lekki amerykański akcent, szare oczy, długie włosy sięgające do bioder często związywane
Galeony : 145
  Liczba postów : 536
https://www.czarodzieje.org/t18640-bonnie-webber#533264
https://www.czarodzieje.org/t18654-polka-pocztowa-bonnie#533553
https://www.czarodzieje.org/t18641-bonnie-webber#533263
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyCzw 6 Sie 2020 - 20:04;

Moja para to Boyd
wybieramy sposób zakochańce zawsze drugi.

Skoro nauczyła się zaklęcia leczniczego specjalnie dla niego oraz Filina to wypadałoby praktykować tę zdolność. Poczuła się znacznie lepiej kiedy przystanął na jej nalegający ton, dzięki temu nabrała nieco więcej pewności siebie, a zaczęła nawet dostrzegać pozytywy rytuału. Nie chodziło tylko o samą dziką magię, a to, co się działo we wszystkich czarodziejach. Czyżby ich pozytywne emocje miały być najlepszym podziękowaniem dla dzikiej magii? Nie miała pewności ale nie narzekała już, robiła to, co należało zwłaszcza, że jej towarzystwem był jej ukochany chłopak. Pomimo początkowego stresu teraz zauważyła, że się do siebie zbliżyli jeszcze w inny sposób. Istniejąca między nimi nić porozumienia nabrała nieco wyrazistości. Uśmiechnęła się do niego, gdy dłoń została wygojona, a poznawszy treść kolejnego etapu rytuału aż zarumieniła się z zakłopotania. - Dlaczego Ebenezer chce, abyśmy czuli się wszyscy maksymalnie zrelaksowani? Wydaje mi się, że w tym kielichu mógłby być jakiś... eliksir otwartych zmysłów. - szepnęła choć przecież wokół widniały krzaki i ściana skalna. Posłała bardzo nieufne spojrzenie zawartości pucharów i jakby chcąc się bronić przed przymusem wypicia tego paskudztwa przysunęła się bliżej Boyda, gotowa schować się między jego ramionami, wszak tam jest najbezpieczniej na świecie. Podniosła nań spojrzenie, a jej usta wygięły się w uśmiechu gdy tylko nachylił się do pocałunku - nawet gdyby stanęła na palcach to w życiu by go nie przewyższała, a drabinki do całowania przy sobie akurat nie miała. Otuliła policzki swoimi drobnymi dłońmi i z nieustannym uśmiechem oddawała wszystkie drobne i zgrabne pocałunki, bo akurat jego ustom nigdy w życiu nie odmówi. Szalała za nim! Za wszystkim co składało się na Boyda, za jego akcentem, przekleństwami, gorącą krwią, za pasją do sportu... mogłaby wymieniać bez końca. Przez to wszystko zapomniała, że są na rytuale dziękczynnym. Oni byli duchem i myślami zupełnie gdzie indziej, w miejscu, gdzie nie istniało nic poza nimi samymi.
Powrót do góry Go down


Nessa M. Lanceley
Nessa M. Lanceley

Nauczyciel
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 159
Dodatkowo : animag, magia bezróżdżkowa
Galeony : 916
  Liczba postów : 3856
https://www.czarodzieje.org/t15974-nessa-m-lanceley
https://www.czarodzieje.org/t15976-freya-i-korespondencja-dla-panny-lanceley#434018
https://www.czarodzieje.org/t15975-nessa-m-lanceley#433995
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyCzw 6 Sie 2020 - 21:23;

Para: @Shawn E. Reed
Sposób: Kieliszki, nie lubimy na łatwiznę.
Kostka: 5

Młoda czarownica na pewno skwitowałaby parsknięciem i wywróceniem oczu połączenie jej i czarnej magii, nie mogąc sobie nawet tego wyobrazić. Bo chociaż chciała się tego uczyć, lepiej poznać zasady działania zakazanych rytuałów, to wciąż miała dość sztywny kręgosłup moralny, nawet jeśli różnił się od tego uznanego przez ogół. Każdy wiedział, że Lanceley działała po swojemu, była indywidualistką. Spędzali razem coraz więcej czasu, nie tylko spełniając ambicje naukowe, ale również na wielogodzinnych rozmowach, gdzie o dziwo nigdy nie brakowało tematów. Nigdy by nikt nie przypuszczał, a zwłaszcza Blaith, że tak się dogadają. Łapiąc jego spojrzenie, uniosła nieco brew w zaciekawieniu. Nie sądziłaby, a raczej nie posądzała go o myśli bazujące na takiej płaszczyźnie i uznała pewnie je za urocze, chociaż słowo to nijak pasowało do Reeda na pierwszy rzut oka. Mężczyzna miał jednak swoje momenty. Prawda była taka, że jeśli chodziło o okultyzm, czarną magię i inne zakazane elementy świata magicznego, to z nim właśnie czuła się najbezpieczniej. Pomijając jego wiedzę, by lojalny i doskonale wiedziała, że nie pozwoliłby, żeby coś się stało. I to działało w dwie strony, bo istniały dziedziny, gdzie to Nessa mogła się odwdzięczyć.

- Coś w tym jest. Tak, mają talent do pakowania się w kłopoty i często zapominają, gdzie leży kres ich możliwości, ale może dzięki temu zawsze sobie jakoś radzą. No i teraz przeżywają miłosne uniesienia, więc chyba powinnam być spokojna. - przytaknęła z nutą rozbawienia i nostalgii w głosie, brzmiąc trochę niczym nadopiekuńcza mama. Z tego trio to ona była zdecydowanie tą rozsądną i dbała o ich żywienie i porządek, gdy jeszcze razem mieszkali. Dziwnie będzie wracać do pustego domu, gdy już go kupi lub może zostanie u rodziców, którzy bywają tam okazjonalnie, ale tak było bezpieczniej. Miała dużo nauki i coraz więcej spraw, o których lepiej, żeby nie wiedzieli. Zwyczajnie też chciała, aby cieszyli się życiem, a nie zawracali sobie głowy nią. Posłała Shawnowi krótki uśmiech, wzruszając ramionami i tym samym kończąc temat, wracając do swoich run. Na szczęście tworzenie biżuterii wymagało równie dużej precyzji i cierpliwości, więc miała wprawę, co przynosiło dobre efekty.
Zmrużyła oczy w zaskoczeniu, rozchylając delikatnie usta i zaraz obdarzając go pociągłym spojrzeniem, zdziwiona gestem.

- Wiesz, że jeszcze nigdy nie dostałam pstryczka w czoło? - zapytała z przekąsem, unosząc brew i unosząc własną dłoń, aby mu tym samym oddać. Uśmiechnęła się jednak zaraz niewinnie, jak na siebie. - Zawsze musi być ten pierwszy raz.
Zerknęła na dłonie, które po zastosowaniu magii leczniczej wyglądały dużo lepiej i dokładnie je jeszcze obejrzała, zanim schowała różdżkę. Wróciła do run, zaraz wstając i układając je we właściwych miejscach, kiwając mu jednocześnie głową w odpowiedzi na wzmiankę o tatuażach. I znów papieros. Nie mogła powstrzymać westchnięcia i wywrócenia oczyma, jednak w żaden sposób tego nie skomentowała. Niedługo nie będzie zarabiał wystarczająco, aby kupować tyle paczek dziennie. Zerknęła w jego stronę więcej niż raz, a gdy ich spojrzenia spotkały się, zastygła w bezruchu zdziwiona jego komentarzem. Odłożyła ostatnią runę, wstając i prostując się, uniosła dłoń, przykładając ją do rozgrzanego policzka, jakby sama była zaskoczona.
- Hmmmm... ?- mruknęła, przenosząc się leniwym krokiem do wnętrza kręgu, gdzie wygodnie usiadła, czekając na dalsze instrukcje. Dotknęła też drugiego policzka, ostatecznie wzruszając ramionami i odgarniając ruchem dłoni rude pukle na plecy.- Chyba tak. To przez element związany z obrzędem, czy przez Ciebie?
Zapytała retorycznie, chociaż nie zamierzała poświęcać na poszukiwanie odpowiedzi dłuższego czasu. Na jego śmiech zmarszczyła brwi, krzyżując ręce na piersiach i prychając w udawanym oburzeniu. Nie była aż tak inteligentna, za jaką ją uważał – a nawet jeśli była, to nie lubiła wychodzić przed szereg i skupiała się na zadaniach. Zawsze to było głupie, gdy ktoś się wywyższał, niezależnie czy wiedzą, czy nazwiskiem.
- Oczywiście, że tak. Nie wiem mnóstwa rzeczy. - odparła poważnie, odszukując jego spojrzenia, aby zawziętością w karmelowych tęczówkach jeszcze poprzeć swoje słowa. Po chwili jednak odwzajemniła uśmiech, znów czując to dziwne ciepło bijące z tatuaży i zainteresowanie jego osobą, dopełnione korzennym zapachem z nutą pomarańczy oraz tytoniu. - I znów te Twoje tajemnice. Są chyba nieodłącznym elementem Twojej aparycji i sposobu bycia Reed.
Dodała z rezygnacją, bo nie mogła nic z tym zrobić. Miał uzależnienie od adrenaliny i pakowania się w kłopoty w równym stopniu, co od fajek – a przynajmniej tak się jej wydawało.
Wrócił starzec, więc szybko podeszła i wyjęła mu z ust papierosa, pozbywając się go i szturchając mężczyznę, aby zmienił go w popiół. Całe szczęście dbał przy paleniu o porządek. Na dalsze instrukcje rozszerzyła oczy, opierając dłoń na biodrze. Głowę przekręciła na bok, burza włosów spłynęła do przodu, zakrywając dekolt. Nie mogła powstrzymać uniesienia brwi. Odwróciła głowę w bok, patrząc z dołu na swojego partnera. Nie musiała nawet pytać, aby decyzja została podjęta. Gdy tylko znaleźli się w kręgu, podała dwa kielichy z błotnistą substancją i stuknęła w ten trzymany przez niego, uśmiechając się zaczepnie.

- Bez ryzyka nie ma zabawy, a całować się możemy chyba bez rytuału. - rzuciła, jak gdyby nigdy nic i bez najmniejszego problemu wypiła zawartość, czując dość dziwny smak w ustach. Nie należało to do najprzyjemniejszych eliksirów, ale nie przeszkadzało. Nessa miała dużą tolerancję na ból, dziwne smaki, widok krwi. Zresztą, zapach mikstury wszystko wynagradzał. Przymknęła oczy, czując, jak robi się jej przyjemnie. Jej ciało odzyskało wszystkie siły, problemy zdawały się zniknąć. Gdy tylko uniosła powieki i napotkała przed sobą twarz Reeda, wyciągnęła w jego stronę dłoń, zaczepnie rysując palcem kółeczko na wierzchu dłoni, sprawiając, że kilka ogników zjawiło się przy kręgu, a delikatnie zarysowany na licach rumieniec jeszcze kilka chwil wcześniej, był dużo wyraźniejszy.
- Nie takie złe. Wszystko w porządku? - zapytała z charakterystycznym dla siebie spokojem, w którym brzmiała jednak łagodna nuta, wybijająca się na jego tle. Trudno było się skoncentrować na czymś innym, niż cieple bijącym z jego dłoni i iskrze, która przyjemnie relaksowała jej ciało. Zupełnie, jakby wypiła kilka kaw i zjadła najlepsze cynamonowe ciastko, tak miała dobry humor i tyle energii.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyPią 7 Sie 2020 - 0:00;

Moja para to @Violetta Strauss ofc
Wybieram sposób Drugi Kurhan - Page 6 3761492856

Wszystko szło im zadziwiająco dobrze i... spokojnie? Szczególnie w porównaniu do chaosu celtyckiej nocy. Nancy chyba spodziewała się tutaj czegoś podobnego, dlatego z początku dopadł ją dziwny stres, ale z każdą kolejną chwilą czuła się coraz swobodniej. Praca nad kręgami odwróciła jej uwagę od świadomości tego jak blisko znajduje się Violetta, jak skąpo obie są ubrane i nawet mimo zapachu amortencji potrafiła utrzymać emocje na wodzy. Przynajmniej do czasu, kiedy nie usłyszały o kolejnym etapie rytuału.
Paskudne eliksiry obrzuciła jedynie krótkim spojrzeniem. Wcale nie miała ochoty tego pić, tym bardziej że alternatywa była o wiele bardziej kusząca. Uniosła wzrok, by spojrzeć w oczy swojej towarzyszki, a kąciki jej ust powędrowały ku górze, kiedy ta przysunęła się bliżej, a później położyła swoją dłoń na puchońskim policzku. Z gardła Williams wydobyło się ciche mruknięcie w odpowiedzi na tę pieszczotę. Wyglądało na to, że miały podobne preferencje jeśli chodziło o sposób na rozluźnienie się. Nancy nie miała w żadnym wypadku ochoty się odsuwać, wręcz przeciwnie, odruchowo przysunęła się jeszcze bliżej, wpatrując się w te ciemne oczy i nachyliła się delikatnie, by ich twarze znalazły się na tej samej wysokości. Wyciągnęła ręce, by ułożyć dłonie na biodrach dziewczyny, zachwycając się przy tym fakturą jej nagiej skóry, kiedy przejeżdżała po niej opuszkami palców.
- Tak... Myślę, że to lepszy pomysł... - bardziej wymruczała, niż wypowiedziała te słowa. Strauss nie miała powodów obawiać się o żadne niezręczne sytuacje, bo Nancy ochoczo odwzajemniła pocałunek, równie delikatnie i subtelnie muskając wargami coraz bardziej znajome usta krukonki. I chociaż zdążyła już trochę zmarznąć, stojąc na wilgotnych mokradłach w samej bieliźnie, to tym razem dreszcze nie były powodowane podmuchem wiatru. Znajoma fala gorąca przetoczyła się przez jej ciało, wywołując ciarki na nagiej skórze.
Zatracając się w tych delikatnych pieszczotach, zapomniała zupełnie, po co właściwie tu przyszły. Rytuał i magia w jednym momencie zeszły na dalszy plan, nie mówiąc już o pilnowaniu uciekającego czasu. Kompletna bzdura, jak miałyby się rozluźnić, skupiając się na zegarku i uciekających minutach? Dlatego w ogóle się nad tym nie zastanawiała, a jej uwaga była całkowicie skupiona na dziewczynie, która miała przed sobą i której absolutnie nie chciała wypuścić ze swoich objęć.
Powrót do góry Go down


Lucas Sinclair
Lucas Sinclair

Nauczyciel
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 183cm
Galeony : 1749
  Liczba postów : 1940
https://www.czarodzieje.org/t18564-lucas-sinclair#529285
https://www.czarodzieje.org/t18598-landryna-lukiego#531203
https://www.czarodzieje.org/t18566-lucas-sinclair#529292
https://www.czarodzieje.org/t18716-lucas-sinclair-dziennik#53577
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyPią 7 Sie 2020 - 0:06;

Moja para to: @Gabrielle Levasseur
Wybieram sposób: pierwszy
Kość: 5

- Levasseur, ile Ty masz lat, powiedz mi - odezwał się rozbawiony, po tym jak najpierw Puchonka polizała go po wargach, a potem zaczęła mówić coś o jakiejś dziwnej zasadzie. Pokręcił głową z jawnym niedowierzaniem, po czym wrócił do konkretnej czynności, którą miał w tej chwili do zrobienia.
Może i jego poczynania przy ryciu run na skałach skończyły się niewielkim oparzeniem po wewnętrznej stronie jego nadgarstka, ale ostatecznie wykonał swoje zadanie i w połączeniu z narysowanym przez Gab kręgiem ich przygotowania w drugim etapie zakończyły się. Przyszła kolej na kolejną część. Jak tylko słowa Ebenezara dotarły do uszu Lucasa, ten szybko przeniósł wzrok na przyjaciółkę, aby posłać jej głupkowaty uśmieszek i poruszyć zabawnie brwiami.
- Kusi ta druga opcja, co? - zaczął ewidentnie się nabijać, na co wskazywał jego szczeniacki uśmiech. - Ale jakby Ci to powiedzieć... Nie zasłużyłaś dzisiaj. - dodał po chwili, po raz kolejny zgrywając się i wyszczerzając zęby w uśmiechu, kiedy przed nimi pojawiły się metalowe kielichy z błotnistą magiczną substancją. Chwycił za naczynie i automatycznie podstawił go sobie pod nos. Znów ten ziołowy, rześki zapach. Miętowy?
- Na zdrowie - powtórzył do Gabs i tak samo jak ona podniósł kielich do ust, wypijając jego zawartość. - Hm, nie takie złe. - skomentował, kiedy już odłożył na skalną półkę pusty puchar. Wtedy zorientował się, że skrawek skóry, który poparzył już go nie piecze, a on sam czuje się nad wyraz szczęśliwy, a usta same rozciągnęły mu się w uśmiechu, kiedy Puchonka stanęła obok niego. Nie wiedział skąd mu się to wzięło, ale musiał w tej chwili położyć jej rękę na ramieniu, co chwilę później wyraźnie zachęciło drobne ogniki, które zleciały się ku nim.
- Ja czuję się maksymalnie wyluzowany, a Ty? - zwrócił się do przyjaciółki, a wyszczerz ewidentnie nie miał zamiaru znikać z jego twarzy.
Powrót do góry Go down


Bruno O. Tarly
Bruno O. Tarly

Student Gryffindor
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Galeony : 1410
  Liczba postów : 1087
https://www.czarodzieje.org/t17773-bruno-o-tarly
https://www.czarodzieje.org/t17828-korespondencja-bruna#501992
https://www.czarodzieje.org/t17803-bruno-o-tarly
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Gracz




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyPią 7 Sie 2020 - 1:19;

Moja para to: @Morgan A. Davies
Wybieram sposób: Kielich
Wynik kości 1

Zranienie tym przeklętym narzędziem niejako otrzeźwiło go na moment i sprawiło, że lepiej postrzegał rzeczywistość. Ale czy na tyle, żeby zrozumieć to wszystko, co potem się zadziało?
Cały rytuał był tak skomplikowany i enigmatyczny, że nie pojmował go w pełni, a otumaniony amortencją umysł jeszcze bardziej to utrudniał. Starał się wykonywać polecenia starca, ale nie przykładał się do nich zbytnio. Tym bardziej, gdy szło mu to tak opornie i krzywdził sam siebie. O całe zło obwiniał głupie zasady i starego czarodzieja, ale nie spodziewał się, że dziadyga zajdzie mu za skórę aż tak bardzo. Owszem, obaj byli dość buntowniczo nastawieni i nie trzymali się ustalonych zasad, ale żeby aż tak? Żeby poczynić tak radykalne kroki? Czy to przez ten tatuaż? Naprawdę..?
Nie zareagował od razu, bo był zbyt zszokowany, a przy tym dość niepewny, czy nie ma zwidów. Kiedy w końcu się ocknął - niewiele mógł zaradzić. Chciał najpierw odwalić pyskówkę i nawet rzucił parę niechlubnych epitetów względem prowadzącego rytuał, ale nic tym nie wskórał. Ruszył więc, zaraz po tym, za Lazurem, zaciskając różdżkę, z której posypały się drobne, czerwone iskry. Był jednak bez szans w starciu z dziką, pradawną magią i nie mógł oddalić się nawet na kilka metrów od tego krwawego okręgu. Pozostawało mu pasywnie patrzeć za oddalającą się łódką i rzucać kurwami na prawo, i lewo. Przeszła mu już całkiem ochota na odkrywanie starej magii i próbowanie czegoś nowego.
Aż zdał sobie sprawę, że nie jest w tym wszystkim sam i w takiej samej sytuacji znajduje się Morgan.
Podszedł do dziewczyny i uśmiechnął się, choć był to ponury uśmiech.
- Najwidoczniej. - burknął, kopiąc w jakiś kamyk, który znalazł się pod jego stopą - Dokończmy to. - dodał, kierując się z powrotem w stronę okręgu i porozrzucanych niedbale kamieni z niewyraźnymi znakami runicznymi. Ręka nadal piekła mimo użytych zaklęć leczniczych, a on czuł się strasznie... zdruzgotany. Być może była to jedyna okazja, by wskórać coś w relacji z Lazarem i ten cały Ebenezer ją zepsuł.
Uniósł kielich do góry, niejako wnosząc posępny toast wraz z Moe.
- Smacznego. - rzucił, nie przypuszczając jeszcze, że za sekundę stanie się to jego największym marzeniem. Ciecz była tak okropna, że ledwie powstrzymał się przed wypluciem zawartości kielicha na trawę. Był jednak Gryfonem, a Gryfoni nie poddają się tak łatwo. Walczył więc z odruchem wymiotnym i przełknął to błoto. Czuł, że ta paciaja ma w sobie amortencję, bo pachniała tak samo, jak Lazar jeszcze przed chwilą - czekoladą i karmelem. Nic się nie wydarzyło, nic się nie zadziałało, czuł się normalnie. Zupełnie jakby nic nie wypił... Poszedł więc w ślady Davies i wypił drugą porcję, co nie było takim prostym zadaniem...
I nagle poczuł, że nogi miękną mu, a w głowie kręci się przeokropnie.
- O Merlinie... - jęknął, podchodząc chwiejnie do drzewa, o które wsparła się Morgan. Przywarł do niego plecami, a potem bardzo powoli osunął się na trawę. Odchylił głowę ku tyłowi i próbował złapać focus. Daremnie... - Mam ochotę potraktować Drętwotą tego wapniaka. - przyznał szczerze, mając przed oczami odpływające łódki.
Czy Moe miała takie same odczucia?
Powrót do góry Go down


Mistrz Gry
Mistrz Gry

Czystość Krwi : 100%
Galeony : 32699
  Liczba postów : 106578
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7560-wielka-poczta-mistrza-gry#211658
Kurhan - Page 6 QzgSDG8




Specjalny




Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 EmptyPią 7 Sie 2020 - 6:31;

@Morgan A. Davies & @Bruno O. Tarly - kosteczki karne indywidualne Kurhan - Page 6 3304533593

Nie bez przyczyny Ebenezer prosił aby w rytuale uczestniczyły osoby pełnoletnie. Czyżby przewidywał bunt na wyspie? Wypicie dwóch pucharów tajemniczego płynu nie mogło nieść ze sobą niczego dobrego zwłaszcza, gdy wylosowaliście efekt najgorszy ze wszystkich możliwych. Istotnie, ścięło Was porządnie, pod skórą wybuchł gorąc, rozniósł się nieprzyjemnym dreszczem po całym cele. Zawroty głowy odbierają zdolność rozróżniania gdzie jest góra gdzie dół. Mięśnie rozluźniają się na tyle, że nie będą Was w stanie utrzymać w pionie. Ebenezer stał na wzgórzu, dało się dostrzec jego sylwetkę i choć nie spoglądał na Was to czuć było jego przenikliwe spojrzenie. Być może zdawał sobie sprawę, że coś jest nie tak z pewną dwójką śmiałych i zbuntowanych uczestników ale wszyscy są dorośli… muszą sobie radzić z konsekwencjami.

Z racji wypicia podwójnej dawki napoju niewiadomego pochodzenia już pod sam koniec przygotowań rytuału sprawiło, iż przedwcześnie staliście się niejako bramą dla dzikiej magii. Czujecie jak coś przez Was przepływa - jakaś energia, od której jeży się włos na głowie. Dostajecie wysokiej gorączki i dreszczy, nie jesteście się w stanie podnieść. Fala niewidzialnej energii powoduje w Waszym ciele chaos - szybszy oddech, szybsze bicie serca, nieporządek w myślach. W pewnym momencie dociera do Was podwójny świst zaklęcia - nieznany nikomu czar przeleciał nad drzewami i trafił prosto w Wasze klatki piersiowe, otulając Was ciasno cienką powłoką niczym kokon. Odczucie jest łudząco podobne do przykrycia bawełnianym kocem. W tym samym  momencie przepływająca przez Was energia zostawia Was w spokoju zanim wniosła w Was jeszcze więcej zniszczeń. Ebenzer wykrzywia usta w grymasie wściekłości, ale nie schodzi do Was. Patrzy.

Morgan i Bruncio, rzućcie 1k6 na efekt konsekwencji wypicia podwójnej dawki tajemniczego płynu pod sam koniec przygotowywania się do rytuału + poprzez odczuwalną wściekłość, która ułatwiła dzikiej magii na przedwczesne dobranie się do Waszych czarodziejskich mocy.

Spoiler:

Przed 4 etapem rytuału napiszcie w tym temacie jeden post na minimum 3000 znaków w który doprowadzacie się niejako do porządku. Jest to potrzebne zważywszy, że jesteście średnio zdolni na udział w finale rytuału. Bez ogarnięcia się otrzymacie -1 liczby oczek do rzutu na kostki w etapie finałowym.

Możecie przerzucić kość związaną z efektem konsekwencji i wybrać wygodniejszą dla siebie opcję jednak wówczas działanie wybranej opcji zostanie wydłużony bądź jej efekt będzie podwójnie silniejszy.

______________________

Kurhan - Page 6 Tumblr_myxyl0JKkN1s94thyo1_500
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Kurhan - Page 6 QzgSDG8








Kurhan - Page 6 Empty


PisanieKurhan - Page 6 Empty Re: Kurhan  Kurhan - Page 6 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Kurhan

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 6 z 9Strona 6 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Kurhan - Page 6 JHTDsR7 :: 
reszta świata
 :: 
luizjana
 :: 
mokradla
-