Tutaj jest prawda – wcześniej się nie całowali w taki sposób. To zawsze było takie spokojne, delikatne, urocze. Takie kompletnie nie pasujące do Jaya i jak najbardziej pasujące do Lilith. Mimo to podobało mu się, bo czuł wtedy, że to jest coś więcej niż tylko całowanie. Że w tej przyjemności istnieje coś więcej niż pożądanie. Niegdyś przyjaźń. Teraz? Chciał by został jego Lilitką. By nikt więcej nie miał już do niej praw. I fakt iż Nox tak się na niego rzuciła przytępił mu wszelkie zmysły. Dlatego w ogóle nie pomyślał o tym, że ona nigdy tego tak nie robiła. Korzystał z okazji i całował ją chcąc pokazać jej, że może to uznać za kolejny powód, by się w nim zakochać. Gdy oderwała się otworzył na chwilkę tylko jedno oko, by spojrzeć czy wszystko w porządku. Dziwnie na niego patrzyła. Bardzo dziwnie. Nie umiał odczytać jej myśli, a raczej nie była zbyt skomplikowaną osóbką. Wręcz przeciwnie. Szczerą w obyciu. A jeszcze większy szok otrzymał, gdy przekonał się, że to nie on będzie kontrolował sytuację, tylko ona! Zamruczał czując jej ciepły język na swojej szyi. Mimowolnie przez głowę przeleciał mu fakt, że ostatnią kobietą, z którą robił takie rzeczy była Oriana, ale szybko wyrzucił ten fakt z głowy. Jakie on miał teraz znaczenie? No tak. Nadal jej nie przeprosił za to, że pogodził się z Litką przy niej. Powinien... Ale na pewno nie teraz! Teraz, to on rozkoszował się każdym jej kolejnym krokiem, każdym dotykiem. I widokiem swojego Bamboszka... Którego combo sprawiło iż nie wytrzymał po prostu. Złapał ją za talię po raz kolejny i podniósł do góry ją (oraz siebie z fotela) tak, żeby musiała go objąć nogami, a następnie zrobił kilka kroków. Przez chwilę stał w miejscu, a potem zaczął kierować się z nią na antresolę, gdzie po prostu rzucił ją na łóżko i chwilę później położył się na nią by ocierając się o jej ciało przejechać wargami po jej policzku i cmoknąć go, a potem ucałować słodkie usteczka kochanki.
Och masz szczęście, że dziewczyna nie słyszała tych myśli. Bo gdyby dowiedziała się, że w takim momencie myślisz o innej kobiecie, to by źle się dla ciebie skończyło. No ale kontynuując. Po jego nagłej reakcji widać było, że chłopak nie wytrzymał. Bawiła się nim powoli, pieszcząc każdy skrawek jego ciała sprawdziła jak długo da radę zatrzymać się na tym levelu. Kiedy tylko podniósł się wraz z nią, oplotła go nogami i… ugryzła go w ucho. To było chyba coś co uwielbiała robić ponad wszystko. Dostęp do tej części ciała został szybko jej odebrany, a przede wszystkim nie miała najmniejszego zamiaru poświęcać jej zbyt dużo czasu. Lilith ponownie wpiła się w usta chłopaka pogłębiając pocałunek. Nie chciała dać mu się skupić. Nawet nie obchodziło ją to, czy uda im się dotrzeć w jednym kawałku na antresolę. Starała się go zirytować, drażnić, odebrać jeszcze bardziej kontrolę. Jednak straciła ją w ułamku sekundy, gdy postanowił rzucić ją na łóżku i po chwili odebrać jej swobodę ruchu. Czuła jak jego usta przejeżdżają po jej policzku jakby w poszukiwaniu końca tej ścieżki, którą były usta, pozwoliła mu na tą chwilę swobody. Jej ręce ponownie zabłądziły pod jego koszulkę, jednak tym razem powód był większy. Przygotowała na to całe swoje drobne ciało, całą siłę włożyła w to, by postawić chłopaka do pionu i niesamowitym cudem udało jej się to. Wydawało się jakby była silniejsza, możliwe, że ta cała sytuacja wzbudziła w niej siłę, o którą by się nie posądziła. Nie pozwoliła na dłuższą przerwę. Ta krótka chwila trwała dla niej milion lat dlatego złapała go za szyję i na początku poczęstowała go delikatnym pocałunkiem, tylko po to, by po chwili przyspieszyć tępo i nie przerywając pocałunków, rzucić się na jego koszulkę. Teraz powtórzyła to co zrobiła na dole i pchnęła go na łóżka. Nie chciała mu oddać kontroli i na każdym kroku go o tym zapewniała. Wspięła się na niego i usiadła okrakiem na jego torsie tylko po to, by ściągnąć z siebie bluzkę. Ale nie zrobiła tego tak pośpiesznie jak w jego przypadku. Przejechała swoimi dłoniami najpierw po swoich udach, po drodze złapała za materiał i poruszając biodrami na boki zaczęła zsuwać ze swojego ciała materiał. Ruszając się w ten sposób, mogła przypominać przez jedną chwilę węża, który słysząc melodię wydostaje się z kosza i wygina swoim ciałem na wszystkie strony. Kiedy już skończyła zarzuciła jeszcze włosami i zaczesała je zgrabnym ruchem do tyłu. Rzuciła materiał w kąt i wlepiła ponownie w niego swoje rozpalone… rządzą? Tak, wielką niepowstrzymaną rządzą ślepia. Zmieniała tępo zabawy co chwilę. Raz się śpieszyła, raz wydłużała w nieskończoność każdy swój ruch. Bawiła się nim, bawiła się tą sytuacją. Nie odrywając od niego spojrzenia posłała mu chytry uśmiech, a wyraz jej twarzy mówił bardzo wyraźnie czego oczekuje. Pochyliła się nad nim, ale nie złożyła na jego ustach pocałunku, zbliżyła się do ucha, by wyszeptać te dwa słowa. - Your turn…
Czy myślał o innej kobiecie? Nie. To raczej było takie krótkie przemknięcie. Zapałka, która tak szybko jak się zapaliła, tak szybko zgasła. Natomiast Lilith była ogniskiem. Ognistą pożogą, której ugaszenie było praktycznie niemożliwe. Mogła zarówno dawać ciepło, jak i siać spustoszenie w jego życiu. Obecnie oczywiście robiła i jedno i drugie. Bardzo się przy niej zmieniał, ale na lepsze. Gdy już wylądowali razem na antresoli wiedział, że jedyne co mogło by teraz przeszkodzić to Edward i Kev... Znaczy Florek. Nie spodziewał się żadnego z nich więc miał zamiar zatopić się wraz z nią w pościeli i sprawdzić, że będzie ją musiał już za parę godzin wyprać. Gdy dziewczyna postawiła go do pionu ten nie zamierzał narzekać. Zrobiłby dla niej teraz wszystko. Oddawał zachłannie każdy jej mały i duży pocałunek. Każdy, jakby bał się, że coś zgubi. Nawet nie zauważył, gdy jego koszulka wylądowała gdzieś za łóżkiem. Zbyt mocno kręciła go jej dominacja, by myślał trzeźwo. I jej ciało... Które odsłoniła wraz ze zdjęciem swojej koszulki. I te dwa słowa... Znów przepadł. Rzucił się na nią jak lew i przewrócił ich przygwożdżając ją do materaca, z drugiej strony łóżka. Zawisł na nią i pochylił się obsypując palcami jej szyję. Powoli schodził. Na dekolt, na nie osłoniętą stanikiem część jej malutkich piersi, które zdawały się idealnie mieścić w dłoni. Nawet to sprawił, bo na jednej z nich ułożył rękę i począł ją ugniatać. W tym samym czasie jego wargi zjechały na jej brzuch. Minęły pępek i zakończyły swoją podróż zaraz przy jej spodniach. Tam się na razie nie zamierzał dobrać.
+18:
Jedna z jego dłoni zgięła się w łokciu i oparła obok jej ciała. Drugą natomiast odgarnął z lewej piersi materiał jej stanika. Nie musiała długo czekać na tak oczekiwany przez siebie ruch. Pochylił się i wpierw zaczął zataczać kręgi językiem wokół jej sutka, by w następnej chwili lekko go ugryźć, a potem zassać. Rozkoszował się nim jakby był najsłodszym przysmakiem, cukiereczkiem. Jakby miał ochotę pożreć Lilith w całości. Gdy znudziło mu się to zmienił pozycję postanawiając się zająć drugą koleżanką, po prawej stronie. Ona również nie pozostała niedopieszczona. Zajął się nią równie dobrze. W tym czasie przeszedł lekko na bok by uwolnić z podparcia rękę i by mógł położyć ją dokładnie na kroku dziewczyny i przez spodnie rozpocząć masaż, który miał prowadzić do czegoś więcej.
Na to czekała, aż wreszcie zapomni o świecie i rzuci się na nią bez opamiętania. Chciała, by pragnął jej tak bardzo, że nie będzie w stanie się powstrzymać, nawet kiedy… Miał pożądać każdej jej części w takim stopniu, że gdyby ktoś tutaj teraz przyszedł, to prędzej oberwałby zaklęciem, niż on miał z niej zrezygnować. Jej cel chyba został osiągnięty i teraz, na tą konkretną chwilą oddała mu całą kontrolę. Dała mu szansę się zabawić.
+18:
Pozwalała mu na każdy ruch, a kiedy zaczął masować jej pierś wstrzymała oddech jakby w oczekiwaniu na każdą kolejną pieszczotę. Po chwili do tej drobnej zabawy doszedł język, a ona jakby instynktownie zacisnęła dłonie na jego włosach. Mówi się, że małe piersi są najbardziej wrażliwe i w tym momencie dziewczyna mogła się przekonać, że to prawda. Wypuściła z siebie powietrze i przegryzła dolną wargę zamykając oczy. Chciała się wczuć w tą sytuację, chciała wyłączyć wszystkie zmysły, by spotęgować to uczucie, które ją właśnie ogarniało. Więcej… Nie musiała długo prosić. Poczuła jak jego ręka zbliża się do tego konkretnego miejsca i sam dotyk sprawił, że jej całe ciało zapłonęło, a z jej ust wydobył się pomruk przyjemności. Przeniosła dłonie na jego szyję i pociągnęła go do góry wpijając się w jego usta. Halo, ta dziewczyna była nienasycona, mogłeś się zająć nią na trzy różne sposoby… jednakże ona nie chciała być mu aż tak bardzo dłużna. Pazurkami przejechała po jego plecach, później zjechała po bokach i zatrzymała się tuż nad klamrą od spodni, którą z zadziwiającą zwinnością odpięła. Jej ręka wsunęła się do spodni i dość gwałtownym dotykiem podrażniła jego męskość… a zrobiła to tylko po to, by go rozjuszyć i kiedy chłopak poczuł jak jej ręce przesuwają się wzdłuż, wycofała się i ułożyła je na klatce piersiowej.
Za każdym razem gdy jej pazury przejeżdżały po jego plecach z ust wydobywał mu się syk. To było bolesne, ale przyjemne. Bardzo go nakręcało. Nie spodziewał się, że dziewczyna w sypialni może być właśnie taka! Spodziewał się bezbronnej owieczki, którą będzie trzeba przede wszystkim przytulać, a nie walecznej pantery, która za wszelką cenę chciała uprowadź z nim dziki i namiętny seks już teraz, zaraz, bez wytchnienia. Był zachwycony. Był urzeczony! Kobieta jego życia... Właśnie to o niej myślał, gdy się całowali. Uwielbiał jej drobne wargi, jej słodkie ciałko. Chciał na nią patrzeć, dotykać, całować wszędzie gdzie się tylko dało. I jego zdaniem była zdecydowanie za bardzo ubrana! Musiał to zmienić jak najszybciej. Miał zamiar kontynuować, ale nagle... Dotknęła go. Nawet nie zauważył gdy wśliznęła się łapką do jego spodni i … Dotknęła go. Przeszedł go dreszcz. Całe ciało błagało o więcej, ale on wiedział, iż ta zamierza się z nim podroczyć. Widział to w jej oczach. Uśmiechnął się jakoś dziwne, trochę prowokacyjnie. I bach. Złapał ją za ramiona i natychmiast odwrócił ją na brzuch. To był szybki ruch. Po co to zrobił? By dobrać się do zapięcia jej stanika. Zwinnym ruchem rozpiął go uwalniając jej piersi. Jedna z jego rąk wylądowała na jej pośladku wraz z klapsem. Smutne, że przez spodnie niewiele czuć. To też trzeba zmienić. Dlatego złapał ją za biodra i pociągnął w swoją stronę zmuszając, by oparła się na łokciach i kolanach. Jak kotek... Albo trafniej. Jak piesek. Objął ją rękami by zwinnymi palcami rozpiąć jej spodnie i zsunąć je do kolan. Miał przed sobą jej pośladki, ale jego zdaniem i one były zbyt odziane. Majtki również zsunął do kolan. Trochę będzie musiała jeszcze w tej pozycji posiedzieć dlatego, że chłopak znów złapał ją i zmusił do uniesienia wysoko pupy. Tak, by miał nie tylko do niej dostęp, ale niżej. Do zdecydowanie bardziej mokrego i przyciągającego punktu. Nie dając jej chwili na reakcję przyssał się do jej łechtaczki. Może z tej strony nie było to łatwe, ale podobało mu się. Miał głowę pomiędzy jej nogami i mógł robi wszystko. I robił. Pieścił ją wargami, językiem podczas gdy jego palce wciąż mocno zaciskały się na jej pośladkach.
Nie spodziewała się tak silnej i intensywnej reakcji. Kiedy złapał ją za ramiona i odwrócił nie ukrywała zdziwienia, ale nie miała zamiaru protestować. Ona bawiła się nim, bawiła się każdą chwilą, jakby chciała więcej i wydłużać tą zabawę w nieskończoność. Ewentualnie czekała, aż chłopak straci cierpliwość i dobierze się do niej w ten agresywny sposób. No cóż… Była od niego sporo mniejsza, była od niego o wiele słabsza, więc nie było to dziwne, kiedy role się zmieniły i teraz to on bawił się nią. Ustawiał ją tak jak chciał, jak jakąś lalkę, która nie mogła mieć swojego zdania. Ściągnął jej stanik, a ona zerknęła na niego kątem chcąc upewnić się co planuje i nim się zorientowała dobrał się do niej. Pierwszy kontakt był szokujący, poczuła jak przez całe jej ciało przechodzi przyjemny dreszcz, a całe jej ciało zadrżało domagając się więcej. Dłonie zacisnęła na pościeli i w pewnym momencie wyrzuciła z siebie cichy jęk, zagryzła dolną wargę próbując się opanować. Trudno było powiedzieć komu teraz bardziej robiła na złość, sobie próbując się powstrzymać od podniecania chłopaka jeszcze bardziej, czy jemu. Jednak jej ciało samo informowało go o tym, że to co robi jest nieziemsko przyjemne… a to dopiero początek! Jej oddech nieznacznie przyspieszył tracąc na regularności, czuła jak płonie, a oprócz tego robi się coraz bardziej mokra… możliwe było, że z każdą chwilą pożądała go coraz bardziej? Chciała, by chłopak przestał już się bawić. W te kilka chwil, kiedy tak bardzo ją pobudził, że najzwyczajniej w świecie zapragnęła, by przeszedł już do rzeczy. Nie miała zamiaru spędzić w tej pozycji resztę czasu, a jednoczenie nie chciała się ruszać. I co teraz? Oparła głowę o łóżko nie mogąc się skupić, ale czy powinna w tej chwili myśleć? A może podążyć za instynktem? Kiedy panna Nox uniosła delikatnie oczy i spojrzała w pustą przestrzeń przed sobą, jej oczy płonęły, a ona nie miała zamiaru poddać się bez walki. W momencie, w którym, chłopak całkowicie się tego nie spodziewał, wyrwała się i przekręciła na plecy. Nie wiem jakim cudem, ale reszta jej odzienia, która przed chwilą znajdowała się na jej nogach, zniknęła w tajemniczym okolicznościach, a ona wyłożyła się wygodnie wpatrując się w niego z tą wyższością. Podniosła się i powoli i na czworaka jak jakaś kocica zbliżyła do chłopaka. Tuż przed nim wyprostowała się zmuszając go równocześnie do wstania. Nie wiem co ona właśnie teraz robiła, ale hipnotyzowała go spojrzeniem w taki sposób, by nie zwracał na nic innego uwagi, a jej ręce w między czasie pozbyły się spodni i bokserek. Za nadgarstek pociągnęła go ponownie do pozycji siedzącej i nie miała najmniejszego zamiaru ruszyć dalej. Zignorowała całkowicie jego przyjaciela, jakby na złość – co robiła przez cały czas i położyła dłonie na jego klatce piersiowej i… Tak ponowna zmiana tępa, pchnęła go na łóżko z całej siły i zawisła nad nim z chytrym uśmieszkiem, wydawało jej się, że są już wystarczająco podnieceni i… przygotowani, by pójść o krok dalej. A ona nie chciała czekać, aż chłopak uzna, że już może wejść, sama go do tego… zmusiła? Chyba tak, ułożyła się w odpowiedniej pozycji i pomogła jego męskości dostać się do jej środka. W tym momencie poczuła ból, którego się… możliwe, że nie spodziewała, ale po chwili fala przyjemności jaka ją oblała, wynagrodziła jej wszystko. Na początku poruszała się wolno, jakby chciała wyczuć ich wspólny rytm, tylko po to, by po chwili nabrać tępa i pokazać mu, że nie ma zamiaru się tak po prostu opierniczać. Poruszając biodrami coraz intensywniej, złapała go za boki i wbiła w nie swoje pazury. Teraz już nie miała zamiaru się powstrzymać i pozwalał, by z jej drobnego, drżącego ciała, po którym powoli zaczęły spływać kropelki potu, wydobywał się jęk, który miał rozochocić jeszcze bardziej chłopaka. W trakcie tej ‘części’ zabawy, uchyliła powieki i ponownie posłała mu spojrzenie mówiące, że znowu oddaje mu władzę.
Cieszył się, że mu na to pozwoliła. Chciał ją jak najbardziej podniecić. Planował robić z nią wiele. Spędzić cały dzień na pieszczotach. Może również noc? Nie wypuści jej stąd jak długo będzie mógł. Gdy dostrzegał jej dreszcze sam czuł, jak jego i tak już powiększona męskość jeszcze bardziej się napręża i nabrzmiewa. Chciał włożyć ją w dziewczynę, ale wiedział, że musi jeszcze na to trochę poczekać. Szczególnie, że jak na razie nie musi być delikatny. Potem wypadało by. Dlaczego? Z nim straciła pierwszy pocałunek więc oczywiste było, że straci z nim coś jeszcze... Nie mógł się tego doczekać. Pierwszy raz w życiu będzie „pierwszy” i cieszył się z tego, a to tylko sprawiało, że miał na nią większą ochotę. Dlatego z zaangażowaniem bawił się dziewczyną, spijał jej soki jak najcudowniejszy nektar bogów. Nie zważał na nic... Aż tu nagle ta szarpnęła się. Zamrugał zaskoczony oczami. Dlaczego mu uciekła? Miała kolejny pomysł jak uprzyjemnić im ten seks. Podniósł się i przyglądał jej. Wpatrywał się w jej piękne oczy jak zaczarowany. Widział w nich pożądanie, przyjemność i... Coś jeszcze, czego nie mógł sprecyzować. Nie zamierzał jednak zawracać sobie tym głowy. Pozwolił jej na to, by go rozebrała. Teraz oboje były nadzy. Nie było już żadnych przeszkód. Jednak ona wciąż się bawiła. Raz wolno, raz szybko. Raz słodko, raz ostro. Raz delikatnie, raz agresywnie. Jay był wciąż i wciąż bardziej ciekawy co zdarzy się za chwilę. Nie wiedział czego może się po niej spodziewać. Była cudowna! Gdyby ktoś mu powiedział, że tak może się zachowywać w łóżku niedoświadczona dziewica, to nigdy by nie uwierzył! Kopnęło go w dupę niesamowite szczęście. Szkoda, że to sfera intymna i nie należy się nią chwalić przed całym światem. Mógł jedynie wszystkim opowiadać jak cudowną ma dziewczynę. On właśnie tak ją traktował mimo iż byli tylko na jednej randce. Była jego i nie zamierzał się nią już nigdy dzielić. Jego wspaniała Lilith. Spodziewał się, że teraz znów się uspokoją. Czy nie powinien być delikatny przy pierwszym wejściu, by nie czuła bólu? Najwyraźniej gryfonka tego nie potrzebowała. Jeszcze większym szokiem dla niego było to, że dziewczyna zaraz wprowadzi go w siebie i nawet nie spytała o zabezpieczenie. Ufała mu, a to zdecydowanie podbudowało męską dumę Jaya. Gdy go dotknęła mruknął cicho. Przyjemne ciepło jej zgrabnych paluszków zamieniło się po chwili miejscem z jej wspaniałym, mokrym i rozpalonym wnętrzem. Już teraz mu było dobrze, a to dopiero początek. Był bardzo naprężony i zdawał się świetnie do niej pasować – jak dwa kawałki układanki. Chwilę na nią poczekał, bo po jej buzi widział, że zabolało. Dał jej moment by przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Nie mógł jednak zbyt długo czekać szczególnie, gdy przyspieszyła i wbiła w niego te swoje ostre pazurki. Złapał ją za biodra i zmienił trochę pozycję. Zgiął nogi w kolanach i zaparł się nimi w taki sposób, by i on mógł się poruszać. Za każdym razem gdy ona podnosiła się w górę, on w dół by odsunąć ich od siebie jak najdalej jednocześnie nie opuszczając jej raju. Natomiast gdy dziewczyna schodziła w dół on przyspieszał i z impetem się w nią wbijał. Problem tego chłopaka tkwił w tym, że uwielbiał kiedy seks był szybki, mocny i bez opamiętania. Już teraz decydował o tym, jak się to będzie działo, ale gdy jej oczy go sprowokowały... - Obejmij mnie nogami skarbie – Wyszeptał wyginając plecy tak, by mogła to zrobić. Jaki to miało cel? Chciał ich odwrócić jednocześnie z niej nie wychodząc. Gdy wykonała jego prośbę przetransportował ją z powrotem na plecki. Jakby tak teraz pomyśleć, to mało kiedy robił to z dziewczyną w klasycznej pozycji. Nie wiedział czemu, jakoś tak po prostu wychodziło. Na Lilith natomiast chciał patrzeć. Nie miał zamiaru odwracać jej tyłem do siebie. Swoje dłonie ułożył obok jej głowy. Wygodnie rozłożył nogi. W tym czasie miała jeszcze chwilę przerwy. Potem znów się zaczęło. Poruszał się na początku wolno, a z każdą chwilą nadawał swoim pchnięciom tempa i siły. Zalewała go fala rozkoszy, która powoli prowadziła go coraz dalej... A raczej coraz bliżej. Była taka mokra. Taka ciasna. Nic zaskakującego, że nie potrzebował dużo czasu by poczuć, że jeśli nie zwolni, to skończy pierwszy. Nie chciał tego. Chciał przede wszystkim jej dać przyjemność i to ona miała szczytować. Zwolnił, ale nie zamierzał dawać jej niedosytu. Stwierdził, że wytrzyma oparty na jednej ręce przez jakiś czas, dlatego druga przeniosła się na jej łechtaczkę. Była jeszcze morka więc mógł swobodnie pieścić ją palcem i dawać dziewczynie rozkosz.
No i powoli rozpoczynała się zabawa, a najgorsze było to, że jej rozpoczęcie zwiastowało koniec. Nie miała zamiaru kończyć. Chciała wykorzystać swoją i siłę i doprowadzić swoje ciało do kresu wytrzymałości, będzie się z nim pieprzyć, kochać, pieścić choćby do nocy, choćby całą noc. Nie pozwoli, by ktoś im przerwał, nie pozwoli, by ktoś wtrącał się w ten moment, a jeżeli ktoś spróbuje… Nie potrzebowała zabezpieczenia, prawdę mówiąc nie myślała o tym teraz, miało to gdzieś, najważniejsze było to zbliżenie, do którego chciała jak najszybciej, ale w jak najbardziej pokrętny sposób doprowadzić. Kiedy w końcu złączyli się w jedno, pokonała uczucie bólu, by mój jak najbardziej rozkoszować się tą chwilą. Chłopak pomagał w tym, czuła jak jej oddech wymyka się spod kontroli, a z jej ust wydobywają się jęki, których już nie miała zamiaru powstrzymywać, chciała mu pokazać jak jest jej dobrze, głośno i wyraźnie. Słysząc jego słowa, wykonała jego polecenia i pozwoliła mu na wszystko. Jak już wspomniałam, teraz oddała mu władzę, więc nie miała zamiaru się sprzeciwiać. Leżąc już na plecach obdarzyła go tym spojrzeniem, które wymagało od niego niemożliwego. Chcę więcej, chce mocniej, bardziej intensywnie. Dasz mi to. Nie było jak się sprzeciwiać. Nie zdjęła z jego pleców nóg, pozwoliła mu kontynuować zabawę. Swoje dłonie zawiesiła na jego szyi jakby chciała go zmusić by bez względu na wszystko był blisko. Już powoli, niewiele brakowało, by doszła, przez jej ciało coraz bardziej przepływała fala przyjemności, z która nie dało się walczyć. Wyczuła, gdy zwolnił i prawie natychmiast syknęła mu prosto do ucha. - Nie przestawaj… – to bardziej brzmiało jak rozkaz, niż prośba. Nawet jeżeli zostało wypowiedziane pomiędzy głośnym westchnięciem, a cichym jękiem. Dobrze wiedziała, że nie miał zamiaru tego robić, ale sam fakt, że zwolnił sprawił, że nie była z tego zadowolona. Jednak chłopak nie kazał jej długo czekać, już po chwili zatrudnił swoją rękę, by spotęgować tą falę przyjemności. To był już koniec… a może koniec nowego początku? Przez całe jej drobne ciało przeszedł prąd, który spiął każdy jej mięsień. Wbiła paznokcie w jego szyję jakby dając mu znać, że wykonał swoje zadanie. Wstrzymała oddech, by przetrzymać tą chwilę jak najdłużej i kiedy wypuściła powietrze całe jej ciało opadło na łóżko bezwładnie. Doszła i prawdę mówiąc była zdziwiona tym, jak szybko się zmęczyła całą tą zabawą. A jeszcze bardziej zaskoczyła ją jej reakcja. Kiedy tylko skończyła uniosła rękę i zasłoniła swoje oczy przedramieniem, by nie mógł na nią spojrzeć czuła jak jej oddech drży. Weź się w garść Nox jeszcze nie skończyliście. Potrzebowała chwili, by wrócić do rzeczywistości i gdy zabrała rękę jej spojrzenie mówiło jedno. Już odpoczęła?! WHAT THE FUCK?! Dziewczyna podniosła się kładąc dłonie na jego klatce piersiowej po czym znów zaczęła się nim bawić na jego całym ciele zaczęła składać pocałunki, zaczynając od szyi, przechodząc przez bark, zatrzymując się na krótką chwilę na sutku i drażniąc go językiem, później brzuch, aż dotarła do końca podróży. Ostatni gest wykonała już na czubku jego męskości, delikatnie przejeżdżając po niej językiem, zerknęła na niego z dołu obserwując uważnie jego reakcję i znowu zmuszając go do przerwy. Ona się nad nim chyba kochała znęcać w ten sposób.
Stało się to, czego pragnął od samego początku. Pragnął dać jej maksymalną rozkosz. Już jej jęki zwiastowały to, co będzie się zaraz działo. Gdy dochodziła tak mocno zacisnęła się na nim, że sam cicho jęknął. To było tak bardzo przyjemne. Nie wiem jakim cudem wytrzymał, by nie trysnąć prosto w dziewczynę. Musiał cały czas rozpraszać samego siebie w myślach. To nie było łatwe, gdy ma się pod sobą tak cudowną, nagą kobietę. Jeszcze chwilę poruszał się w niej już zabierając rękę, a gdy był pewien, że na pewno szczytowała i jest tym zmęczona zszedł z dziewczyny. Położył się obok niej i wierzchem kołdry otarł swojego penisa z jej dziewiczej krwi. Nadal sterczał na baczność i najwyraźniej nie miał zamiaru opaść. Pulsował cały jakby błagając o to, by jeszcze się nim zainteresować. Wiedział jednak, że Lilith potrzebuje chwili dla siebie. Poza tym nie chciał w nią ponownie wchodzić bojąc się, że sprawiłby jej ból robiąc to tak szybko po jej orgazmie i... Nagle jego wszystkie myśli się urwały, bo zobaczył iż dziewczyna wcale nie zamierza go tak zostawić. Nie próżnowała. Zamknął oczy gdy znów dotykała jego ciała. Dopiero gdy tak leżał zauważył, jak bardzo płytki i nierówny jest jego oddech. Do tego przerywany pomrukami za każdym razem, gdy drażniła jego bardziej wrażliwe części ciała jak sutki, lub lekko go zagilgotała. Atmosfera, która unosiła się w powietrzu ani na chwilę nie chciała opaść. Tak, jak jego kolega. I bardzo dobrze, bo gdyby skończył wcześniej to na pewno nie poczuł by teraz jej słodkiego języczka na swoim prąciu. Z szoku aż otworzył usta i oczy spoglądając na nią. Akurat ich oczy się spotkały. Jego twarz mówiła „Błagam, nie przestawaj, zrób to”. - Proszę... - Wyszeptał, bo najwyraźniej tego chciała. Sprawiało jej przyjemność bycie dominującą. Jemu natomiast bardzo podobała się odmiana w postaci bycia uległym. Położył głowę i znów zamknął oczy. Czekał. Chciał by wszystkie inne jego zmysłu ucichły. Chciał czuć każdy jej nawet drobny dotyk i rozkoszować się nim. Boże... Jakaż ona była doskonała...
Po wypowiedzeniu tego jednego słowa nie musiał długo czekać, na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech, a cała mimika mówiła bardzo wyraźnie: „Znaj moją łaskę”. Nie dało się tego inaczej zinterpretować. Ponownie przejechała językiem jednak tym razem po całej długości jego prącia, przez chwilę jeszcze drażniła jego szczyt językiem, wolnymi i leniwymi ruchami, by niespodziewanie otworzyć usta i wsadzić je do środka. Tam dopiero zaczęła się zabawa. Wiedziała, że chłopak nie wytrzyma już długo. Udowodnił jej to w momencie, w którym błagał ją, by zakończyła tą zabawę. Językiem pieściła jego męskość i coraz szybszymi ruchami potęgowała u niego uczucie przyjemności. Jej dłonie w międzyczasie ułożyły się na jego udach i przy okazji przejeżdżała palcami delikatnie po jego skórze kierując się właśnie w stronę swojej twarzy. Coraz bliżej, coraz mocniej, coraz intensywniej, czekała, aż również Jessie będzie usatysfakcjonowany tym spotkaniem.
I stało się. Wzięła go pomiędzy swoje piękne, czerwone wargi, a chłopak w tym momencie wydał z siebie stęknięcie ukazujące, jak bardzo jest mu przyjemnie. Jego oddech był głośny. Zdawał się rozchodzić echem po pokoju. Nie kontrolował w pełni tego, co robi. Złapał ją za włosy mocno zaciskając na nich palce i zapewne sprawiając jej tym trochę bólu. Dyktował jej w ten sposób takie tempo, jakie lubił. Sterował nią jak swoją zabawką doprowadzając do tego, że był coraz bliżej i bliżej. Nie mógł wytrzymać. Nie wiedział jak dziewczyna zareaguje, ale jakoś nie pomyślał o tym. Wcześniej ciągle się o nią martwił, a nie potrzebowała tego. Teraz skupił się już na swojej przyjemności. Nie pozwolił jej się odsunąć i doszedł. Prosto w jej usta. Gdy to się stało jego ręka przestała ją szarpać i opadła na pościel. On sam przez jeszcze kilka sekund był telepany skurczami. Potem już luźno leżał w brudnej pościeli, która była dowodem tego, co tu dziś zaszło. Jedną z rąk miał wzdłuż ciała. Drugą położył szeroko jakby zapraszając Lilith, by się do niego przytuliła.
Wiedziała, że będzie chciał przejąć kontrolę i dała mu na to pozwolenie. W momencie, w którym złapał ją za włosy, z jej ust wydobył się cichy jęk, a ona poddała mu się całkowicie. Starała się w jak najlepszy sposób sprawić mu przyjemność i widocznie dała radę, gdyż już po chwili poczuła jak doszedł. Odsunęła się od niego, po jej brodzie spływało jego nasienie. Nic nie zrobiła. Czekała, spojrzała na niego czekając na jego decyzję. Teraz to on był przy władzy, ona miała mu się teraz poddać i robić co chciał. Także czekała i wpatrywała się w niego z wyczekiwaniem, co ma zrobić z zawartością w jej ustach? Przekrzywiła lekko głowę w bok i czekała. Jednak nie dostała żadnej odpowiedzi. Nie spodobało jej się to. Wypluła zawartość i prychnęła niezadowolona pod nosem. To jak, skończył to już nic go nie interesuje? Phi... Ale nie miała zamiaru się teraz boczyć.
Już było po wszystkim dziewczyna otarła brodę pozbywając się nieprzyjemnej zawartości i zbliżyła się do chłopaka na czworaka. Położyła się obok niego i wlepiła w nie swoje spojrzenie… chociaż nie miała zamiaru spokojnie leżeć. Po chwili podniosła się delikatnie i jej usta ponownie zaczęły pieścić jego skórę, tym razem jednak idąc w górę, po szyi, w kąciku ust, na policzku, aż zatrzymała się przy uchu i ugryzła je. Kiedy w końcu się odsunęła wyszeptała mu prosto do niego. - Idę wziąć prysznic… chętny, czy zostajesz? – pozostawię jej słowa bez komentarza.
Przepraszam Cię Lilith, ale chłopak był tak zmęczony, że już nawet na ciebie nie patrzył. Uszy miał przytkane a jedyne, co słyszał to szybkie bicie serca i swój oddech. Trochę to potrwa nim się ogarnie. Powinnaś się cieszyć. Dałaś mu niesamowity, niezwykły seks o jakim marzył każdy normalny facet. Teraz biedny leży jak naleśnik i minie trochę czasu nim uda mu się zwlec z łóżka. Daj mu go trochę. Czując jej główkę na sobie jedyne, co był w stanie zrobić to zgiąć rękę w łokciu i ją przytulić oraz przesunąć głowę i ucałować we włoski. Powoli odzyskiwał oddech, siły a ta znowu! Zaśmiał się cicho pod nosem czując jej nienasycenie. Co za kobieta. Otworzył jedno oko i spojrzał na nią. - Ja zawsze chętnie. Jedyne, co mnie martwi to fakt, że Edward pewnie zaraz wróci. Ile można spacerować? - Wyszeptał cicho i pocałował ją w czółko. Zebrał się w sobie i skulał się powoli w stronę zejścia w antresoli, z której zszedł goły jak święty turecki i otworzył jedno z okien na dole. Było tak ciepło, że się tu zaraz poduszą, a on zdecydowanie nie był nekrofilem więc Lilith musiała pozostać tak żywa, jak była.
Nie spodziewała się żadnej innej odpowiedzi z jego strony. Ona również była zmęczona, czuła jak klatka piersiowa unosi się i opada dosyć intensywnie. Nie możliwe było, by po tak krótkim czasie zainicjowała powtórkę. Ale podrażnić się mogła. Skorzystała z okazji, że chłopak postanowił otworzyć okno i zerwała się z łóżka dobierając się do jego szafy, jakimś cudem złapała właśnie jego, a nie Edwarda koszulkę – może to przez różnice zapachu – i nim chłopak się zorientował zamknęła za sobą drzwi z łazienki. - Skoro tak to sama się zabawię w takim razie – zażartowała i najzwyczajniej w świecie zaczęła nalewać wody do wanny. Musiała się odświeżyć, a skoro chłopakowi nie chciało się pofatygować, to zrobi to sama. Oczywiście sama się umyje! Ale… on nie musi o tym wiedzieć. Swój nowy strój położyła obok wanny, a po chwili sama zanurzyła się w wodzie, to dawało jej ulgę i czuła się po samym kontakcie z wodą jak nowo narodzona. Pewnie zajmie jej to z piętnaście minut. W tym czasie zostawiła mu wolną rękę do… sprzątania. Wredna małpa z niej była.
Ostatnio zmieniony przez Lilith Nox dnia Wto Kwi 05 2016, 12:06, w całości zmieniany 1 raz
Chłopak już spokojniejszy i bardziej opanowany wrócił do mieszkania. Musiał z nią porozmawiać i kiedy tylko to zrobił, poczuł niesamowitą ulgę. Pozbył się emocji i złych myśli. Nie wierzył w to, że taki rodzaj spotkania z nią przyniesie mu ulgę…ale najwyraźniej to było to, czego potrzebował. Otworzył drzwi i już w progu postanowił się z nimi podrażnić. - I jak pobawiliście się już? – prychnął pod nosem. Tak, jasne. Jay sobie wybrał taką pannę, której do łóżka nie zaciągnie przez bardzo długi czas. Na pewno przyłapie ich przytulających się, a kiedy tylko podejdzie do nich, to mała Lilith spłonie rumieńcem i zakłopocze się tą sytuacją. Jak klasycznie. Serio Jessie? Nie mogłeś sobie wybrać lepszej kobiety? W momencie kiedy wszedł głębiej i zobaczył brata w… no dobra doznał szoku. Chyba sobie żartujecie, że ta mała gryffonka dała mu się tak po prostu! Przecież… ale… NO NIE! Światopogląd mu się załamał… chociaż… młoda na pewno już poszła, a on przyprowadził sobie jakąś laskę. Na sto procent, przecież… NIE!
Hm. Nie powiem, by to było niemożliwe, bo wspólna kąpiel po seksie była czymś wspaniałym i na pewno wstąpiły by w niego nowe siły. Jednak Jay nie zamierzał naraz spróbować z nią wszystkiego. Chciał powoli ją smakować i zyskiwać wraz z nią doświadczenie. Dowiedzieć się co ją kręci, co jej się podoba i przekazać jej swoje preferencje. To nie mogła stać się na wariata tak jednego dnia nawet, jeśli patrząc na jej piękne ciałko wciąż miał ochotę rzucić się na nią i powtórzyć zabawę. No cóż, niestety zasłoniła się koszulką (jedną z jego ulubionych, ta to ma wyczucie!) i zniknęła mu w łazience. Słysząc jej głos zaśmiał się i poszukał spodni. Gdy je znalazł wyjął jedynie różdżkę i użył zaklęcia „Chłoszczyść” na całej antresoli. Dzięki temu pościel była już czyściutka i nie wymagała jakiegoś szczególnego traktowania odplamiaczami. Jak dobrze być magiem. - O, siema Edward – Powiedział słysząc wchodzącego brata – Tak, dzięki za czas– Uśmiechnął się do niego zawadiacko oczywiście bez skrępowana stojąc sobie nadal golusieńki. Dopiero po chwili dorwał się do szafy by wyjąć z niej świeże ciuchy i włożyć na siebie. Ha! A widzisz! Nie ma tak dobrze, nie tylko Edward miał szczęście do wybitnych w łóżku lasek. Zresztą przepraszam, ale kto tu ma gorzej? Litka przynajmniej go nie odrzucała a wręcz przeciwnie! HA! - Lilith, uważaj jak będziesz wychodzić. Mam nowe lustro w pokoju! - Krzyknął to chwilę potem jak podszedł do drzwi łazienki i zapukał w nie, by zwrócić uwagę gryfonki. Cały czas szczerzył się jak głupi co oznaczało, że nie udało. Faktycznie wyglądał za zadowolonego i spełnionego.
Brat wpatrywał się w brata jakby widział go po raz pierwszy w życiu. Teraz ten młodszy Harper zyskał szacunek starszego na dłuższy czas. Nie zwracał uwagi na to czy ma ciuchy, czy nie. Był to tego przyzwyczajony i nie robiło mu to zbyt wielkiej różnicy. Podszedł do brata i objął go ramieniem spoglądając kątem oka na drzwi, z których wydobył się głos gryffonki. Nie było mowy o pomyłce. Postarał się odciągnąć brata od drzwi, tak, by dziewczyna nie słyszała ich rozmowy. - Powiedz mi jedno – wydukał. To nie tak, że całkowicie zapomniał o spotkaniu, które przed chwilą miał. On po prostu nie chciał o tym teraz myśleć. Nie miał zamiaru już bardziej martwić brata. A chyba dał mu to już w nawyk – jak zaciągnąłeś ją do łóżka? – był ciekawy, cholernie ciekawy. Jak tutaj przyszła, była smutna i chciała pocieszenia, ale w wyobrażeniu Eda, o Lilith, to na pewno nie oczekiwała takiego pocieszenia. Nie był w stanie sobie wyobrazić jak chłopak zmienił smutną rozmowę w seks! A tym bardziej nie spodziewał się odpowiedzi, którą miał dostać
Woda tak bardzo ją rozluźniła, że mogłaby zasnąć w tej wannie, myśli błądziły po całej jej głowie, a ona starała się znaleźć odpowiedzi na pytania. Nie było ich, nie pojawiały się, a scenariusze, które wymyśliła nie wydawały się być ani trochę prawdopodobne. W końcu usłyszała głos swojego kochanka i wyprostowała się zdziwiona jego słowami. Zmrużyła oczy i wyszła z wanny odpowiadając w miarę naturalnie. - Okey – opatuliła się ręcznikiem i podeszła do lustra. Uważnie przyjrzała się swojemu odbiciu po czym wzięła czyjś płyn do płukania i przepłukała jamę usta. Może jednak nie potrzebowała tak dużo czasu, żeby się ogarnąć. Narzuciła na siebie koszulę, która na niej wyglądała jak sukienka! I otworzyła drzwi zaciekawiona znaczeniem słów chłopaka. Gdy w pokoju zobaczyła dwa klony zamrugała na początku zdziwiona, po czym na jej buzi pojawił się chytry uśmiech. Uniosła górę koszulki do nosa i wciągnęła zapach Jessiego. Prawdę mówiąc nie zwróciła uwagi, że unosząc ją w ten sposób, mogła odsłonić co nie co za dużo… oczywiście nóg! W ogóle nie krępowała się faktem, że jest ubrana w ten sposób. Przeszła obok nich całkowicie ignorując obu panów i zatrzymała się dopiero w kuchni. Oparła się o blat i po chwili już na nim siedziała machając nogami do przodu i do tyłu. Obserwowała ich bardzo uważnie i wiedziała, że oni również się w nią wpatrują. Postanowiła coś sprawdzić i prawdopodobnie się zabawić. Wzięła najczerwieńsze jabłko jakie znalazła w koszyka z owocami, które stało tuż obok i oczyściła je na koszulce Jaya. Zanim chłopak zdążył się czepiać wydukała w ich stronę, by na pewno zwrócili na nią uwagę. - Nie przeszkadzajcie sobie – powiedziała i po chwili jej język przejechał delikatnie po jabłku… tak już dzisiaj wykonała ten gest, by zmusić kogoś do błagania. Wykonując ten gest nie odrywała spojrzenia od młodszego bliźniaka i już po chwili wgryzła się w owoc jak gdyby nigdy nic.
Co robił młodszy Harper? Szczerzył się jak głupi do sera. Nie ma to jak facet po seksie. Jedno spojrzenie i już doskonale widać co chwilę temu robił. Jak gdyby nigdy nic stał sobie w samych spodniach i zacieszał. Co za człowiek. Gdy Lilith mu odpowiedziała zrobił dwa kroki od drzwi i wtedy Edward go capnął. Co tez mniej przystojna Harpia chciała? Wpatrywał się w niego z zaciekawieniem. Pewnie właśnie do niego dotarło, że faktycznie to Lilith jest w toalecie i to właśnie z nią przed chwilą przeżywał upojne chwile. Wciąż dziwił go fakt, że było to tak mało romantyczne. Nie zrozumcie mnie źle, podobało mu się strasznie! Po prostu inaczej to sobie wyobrażał. Ale można powiedzieć, że był nawet bardziej usatysfakcjonowany. Chyba. - Powiem Ci, bo to jest wielka tajemnica – To mówiąc również go obijał i zbliżył się jakby faktycznie nikt poza ich dwójką nie miał o tym słyszeć – Więc... Jestem w niej zakochany. To dlatego – I kończąc swoją jakże ambitną i ciekawą tajemnicę ponownie się wyszczerzył. Te białe ząbki to chyba dzisiaj będzie widać przez cały dzionek - A tak poważnie, to ona sama zaczęła. Wtedy właśnie wyszła Lilith. Znów w jego koszuli. Boże, musi ją ubrać. Nie pozwoli, by brat gapił się na jego Bamboszka. Akurat gryfonką od samego początku nie zamierzał się dzielić. Jednak na razie patrzył w nią jak zahipnotyzowany. A gdy dorwała jabłko. Cóż. Edward go obejmował. Mógł więc poczuć, jak Jaya przechodzi dreszcz. - Em więc... - Tylko tyle powiedział i podszedł do dziewczyny. Pochylił się do niej i cmoknął ją w nosek, ale naprawdę zrobił to po to, by coś do niej wyszeptać – Nie rób mi tego przy bracie. Proszę Cię – Uśmiechnął się zawadiacko pokazując, że doskonale zrozumiał jej aluzję. Może nie był wybitnie inteligentny, ale nie był też głupi. - Poszukamy twoich ciuchów i odprowadzę Cię do szkoły – Zdecydował po czym spojrzał na brata wzrokiem który mówił „Idź weź się zajmij sobą, czy coś!” i jak powiedział, tak zrobił. Wdrapał się na antresolę by dorwać jej majtki, spodnie, stanik.. Szukał jeszcze koszulki, która wesoło leżała sobie na środku pokoju praktycznie pod nogami Edwarda. Dziewczyno ale ty masz rozrzut!
No cóż kiedy do niej podszedł uśmiechnęła się szeroko i kontynuowała pożeranie jabłka. - Ale o co ci chodzi? – zapytała jak gdyby nigdy nic. No cóż nie miała zamiaru tego przedłużać, poczekała, aż chłopak pozbiera jej ubrania i w tym momencie wyrzuciła ogryzek do kosza na śmieci. Odebrała ciuchy i wróciła się przebrać do łazienki. No cóż to będzie krótkie pożegnanie, ale jakoś nie miała nic przeciwko… zwłaszcza, że chłopak rozwiązał jeden z jej problemów. Szkoła mówisz… dziwne, bardzo dziwne. Ale co się będzie kłócić?! Z toalety wyszła już ubrana w swoje stare ubrania i dalej w koszulce Jaya. - Nie oddam – odpowiedziała natychmiast i jej ton nie znosił sprzeciwu – jeżeli chcesz ją odzyskać, to będziesz musiał ją zerwać ze mnie siłą – zaśmiała się pod nosem i ominęła drugiego Harpera, który wybałuszył na nią swoje wielkie, zdziwione oczy. Tak… te słowa to była zapowiedź kolejnego gorącego i namiętnego seksu. Ale tego chyba nie muszę tłumaczyć. Kiedy chłopak ubrał się do końca, podeszła do niego i złapała za górę koszuli i przyciągnęła go w dół całując namiętnie. Zmieniało się jej co chwile, albo go ignorowała, albo się na niego rzucała, albo całowała go tak jakby miała zamiar go rozebrać, po czym puszczała go i szła dalej jak gdyby nigdy nic. Teraz wykonała tą trzecią wersję. Ubrała buty i płaszczyk i pozwoliła się odprowadzić do… szkoły.
Wiedział, że brata nie będzie w domu. Pewnie siedział na jakichś zajęciach, albo zabawiał się z małą Lilith. Jedno z dwóch. Dlatego miał chatę wolną, a tutaj było o wiele bliżej niż do domu panienki Brockway. Ignorując zaciekawione spojrzenia przechodniów, niósł ją przez cała drogę z miną: „To moja księżniczka, a jak spróbujesz ja ukraść to ci upier… nogi i przy okazji skręcę kark”. A kiedy dziewczyna wpatrywała się w niego mogła widzieć minę w stylu: „Nie oddam Cię, choćby mi mieli odciąć ręce”. To było… dziwne, ale nie wnikajmy w szczegóły! Kiedy już otworzył drzwi i upewnił się, że Jay’a naprawdę nie ma postawił ją na ziemi i zamknął wejście do mieszkania. Wolał słyszeć jak ktoś się będzie zbliżał. Jak tak stał w przedpokoju, przed oczami przeleciała mu jedna scena, która… no cóż, wolał to wyrzucić z głowy. - Ostatnio wszyscy mnie zaskakują – wydukał i bez ostrzeżenia przygwoździł ją do ściany. Dopiero teraz, od początku spotkania, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Chytry, ale zawsze to jakiś uśmiech. - A ty w szczególności – wyszeptał jej do ucha i zaczął całować ją po szyi, na zakończenie tej krótkiej, aczkolwiek podejrzewam, że przyjemnej pieszczoty, przejechał językiem po jej delikatnej skórze. Niespodziewanie chłopak schylił się i… złapał ją zatyłek unosząc w powietrze i zarzucając przez ramię. Trzymał ją jak worek ziemniaków i niósł w stronę antresoli. - Jakieś sprzeciwy? – zapytał, chociaż i tak by ich nie uszanował. Nawet jeżeli dziewczyna krzyczała, albo buntowała się chłopak skończył swoja myśl – Nie? To dobrze! – i rzucił ją na łóżko po chwili zawisając nad jej ciałem. Zrobił to szybko i bez chwili zastanowienia.
Wiedziała. Tak to jest, jak człowiek tak głęboko siedzi w świadomości drugiej osoby. Nie wiedzieli o sobie wiele, a czasem zdawało jej się, że znają się na wylot. Że nic nie mogą przed sobą ukryć. Pewnie dlatego wpadła niegdyś na ten głupi pomysł, by go zostawić. Idiotyczne. Bez niego czuła się niepewna. Edward był jej przyjacielem, kochankiem, szczęściem. Musiał być obok. I musiał być z nią. Stanik najwyraźniej nie musiał, bo gdy wziął ją z trawy i zaczął nieść kompletnie zignorował wołania, że coś zgubili. Ostatecznie jedyne co jej pozostało to pomachać staniczkowi i poczekać, aż ten uświadomi ją gdzie lezą. Co za facet! On wzdycha, a ona przewraca na niego oczami. Ale z uśmiechem. To było ciekawe być tak porywaną. Już wiedziała czemu Lilith tak leci na Jaya – ten w końcu zgarniał ją z korytarzy w najmniej spodziewanym momencie. Miała nadzieję, że dziewczyna jest z nim szczęśliwa. Gdy w końcu jej stopki dotknęły ziemi zauważyła, że zabrał ją do domu. Oho. Ten to miał najwyraźniej plany by koniecznie skończyć to, co zaczęli w Punkcie Widokowym. Uśmiechnęła się delikatnie - nie miała nic przeciwko. - Jak to zask... - I tu oczywiście nie dane jej było dokończyć, bo pan Harper jak zwykle musiał pokazać jej kto tu dominuje w ich związku. Więc uderzyła o ścianę oczywiście wydając z siebie niekontrolowany, stłumiony krzyk. Ból pomieszany z pewnego rodzaju przyjemnością. Dziwna z nich parka. Strasznie brutalna. - Mam nadzieję, że to dobrze -Wymruczała gdy ten dobrał się do jej szyi. Przymknęła oczy pozwalając mu znów dotykać jej skórę wargami. Boże, jakie to było przyjemne. Dawno nie uprawiali seksu. Właściwie, to robili to tylko dwa razy. Zdecydowanie za mało i... CO? Znowu ją gdzieś wynosi? - Ej, ale co ty robisz? - O, idą do łóżka. Dobra, to wszystko jest jak najbardziej w porządku. Tylko przepraszam, czy ona jest jakąś lalką? Eh, jego lalką najwyraźniej. Nie odpowiedziała pozorując focha. Oczywiście nie ma sprzeciwu. Co za różnica. I tak nie wiele by to znaczyło chyba, że faktycznie miała by ważny powód by mu odmówić. Zresztą sam sobie odpowiedział to też czekała tylko aż wyląduje w miękkiej pościeli, a on na niej. Nie musiała długo czekać. Gdy nad nią zawisł wykorzystała moment i złapała go rękami za szyję i nogami w pasie. Pociągnęła do siebie. Nie było mocy, by ich wargi nie spotkały się ponownie. Natomiast teraz miała trochę więcej swobody, więc mogła od razu zdjąć z niego koszulkę i wyrzucić gdzieś na dół. Niech leci.
Zanim jeszcze dotarli do łoża w ten dziwny i pokrętny sposób, chłopak musiał jeszcze odpowiedzieć na jej słowa. - Z jednej strony tak, z drugiej strony niszczy mi to światopogląd – przy niej, każde zaskoczenie było pozytywne, ale jeżeli chodzi o Jessiego. No kurde no. To nie było fajne jak przypominał sobie ten dzień… Po prostu… czuł się można powiedzieć trochę niezadowolony? Chyba to słowo było dobrym określeniem. Po pierwsze Jay miał okazję przelecieć dziewicę, nie żeby on nie miał, ale w porównaniu z bratem, to był weteranem w tej kwestii. Po drugie żył w przekonaniu, że do końca życia będzie się śmiał z brata, że wybrał sobie na kobietę życia cnotkę niewydymkę i uda mu się ją zaciągnąć do łóżka dopiero… albo w ogóle. A tak? Wszystkie żarty, które przygotował na drażnienie brata trafiły do kosza, a on musiał znaleźć inną rzecz, którą będzie mógł go drażnić. No ale, ale! Nie będziemy teraz debatować na temat Lilith. Mają państwo o wiele ciekawsze rzeczy do roboty, prawda Edziu? Jak na zawołanie, pojawili się już w łóżku, a dziewczyna mimo poprzedniego focha i niezadowolenia z powodu tego, że robił z nią co mu się żywnie podobało i tak rzuciła się na niego z pocałunkami. Nie powiem nie, to było cholernie przyjemne i sprawiało, że coraz bardziej… wróć. Gdzie jego koszulka? Dostrzegł dopiero jak ten element ubioru odlatywał w przestrzeń, a w jego głowie pojawił się fragment piosenki: „I belive I can fly”. Ledwo powstrzymał się od wybuchu śmiechu, położył twarz w jej klatce piersiowej i tak leżał próbując się uspokoić. Co z nim dzisiaj jest nie tak?! Nie ważne. Znów zrobił niespodziewany ruch. Mianowicie, był na tyle leniwy, że nie chciało mu się ściągać jej bluzki, ale również na tyle ambitny, że jakimś cudem naciągnął ją do tego stopnia, że był w stanie skitrać głowę pod nią i zacząć składać na jej brzuchu pocałunki. Szedł coraz wyżej pieszcząc jej skórę, coraz wyżej całując i zostawiając w niektórych miejscach delikatne ślady, aż w końcu udało mu się… FUCK! Cholerna bluzka zabrała mu możliwość dostania się do wymarzonej części ciała. Wyciągnął głowę spod koszuli i ściągnął ją z dziewczyny ponawiając piękny musical w przestworzach – „I belive I can fly”.
Przynajmniej się z nią nie nudził. I jak widać z bratem i jego wybrykami też nie, ale Vittoria nie miała o tym pojęcia to też oczywiście nie pytała. Poza tym w tym momencie również nie chodziła jej po głowie Lilith. Chciała się skupić wyłącznie na będącej przy niej gryfonie, którego dotyk sprawiał iż jej wszystkie zmysły wariowały, a całe ciao chciało więcej i więcej i... I dostał głupawki. Gdy wlazł jej pod koszulkę spojrzała na niego zaskoczona. Chciała spytać co odwala, ale teraz znów zaczął ją całować, więc nie chciała mu przerywać. Położyła tylko rękę na jego plecach i zaczęła go po nich drapać. Nie mocno, delikatnie by sprawić mu przyjemność. Biedny męczył się, a ta starała się nie śmiać pod nosem, choć było to ciężkie. Rozbrajał ją. Nawet gdy wydawało się, że już wrócił do powagi i ściągnął z niej koszulkę, to jednak ten rodzaj spojrzenia jakim za nią powodził... No nie wytrzymała. Zaczęła się z niego śmiać. - Boże, ja tak nie mogę – Wciąż się śmiejąc usiadła i objęła dłońmi jego ramię by po chwili przytulić do niego czoło – Nie mogę na ciebie patrzeć, bo masz takie miny, że mi się chce śmiać! - I to właśnie robiła. Trzęsła się ledwo się wstrzymując by nie wypuścić ogromnej fali śmiechu. Chyba nici z seksu, bo atmosfera przepadła jak na razie. Nagle przeniosła się za niego i objęła dłońmi jego szyję by klatkę piersiową przytulić do jego pleców. Była blisko jego ucha. Ucałowała krótko jego płatek po czym bardzo romantycznie wyszeptała do niego: - Zrób mi jajecznicę - Zarządziła tonem, który najwyraźniej nie zniesie sprzeciwu. Cały czas się uśmiechała. Czuła się z nim świetnie.
Nie dało się wytrzymać. Chłopak dostał głupawki i nie był w stanie tego opanować. Z jego perspektywy zachowywał się normalnie, do momentu, w którym zaczął zastanawiać się nad tym, co w danej chwili robił. Jaką czynność wykonywał, to nie mógł i sam się z siebie śmiał. Dlatego nie miał za złe dziewczynie, prędzej sobie, że przerwali to ‘namiętne’ podążanie do celu. NO PO PROSTU SIĘ NIE DAŁO! Ed westchnął pod nosem widząc jak dziewczyna umiera ze śmiechu i wolną rękę przeczesał włosy przy okazji odchylając głowę trochę do tyłu. Nawet jeżeli miał głupawkę, to dalej wyglądał seksownie. No cóż. Trzeba było się trochę uspokoić i podejrzewam, że później znowu będą w stanie kontynuować, a na razie… musi mu przejść ten tragiczny stan. Słysząc jej rozkaz spojrzał na nią kątem oka. Wcześniej to on panował, robił co chciał, robił z nią to na co miał ochotę, a teraz? - Tak jest – odburknął niezadowolony. Teraz role się zamieniły i miał zamiar usługiwać swojej – księżniczko – zerknął na nią kątem oka i posłał jej ten chytry uśmiech. Żeby zejść na dół zrobić jajecznice musiała go puścić… nie podobał mu się ten rozwój sytuacji, ale co poradzić. - Jak chcesz na razie możesz dorwać się do szafy, tam są pewnie jakieś moje koszule – niby od niechcenia wskazał na mebel. Na razie chce napatrzeć się na nią w swoich ciuchach, a później z wielką chęcią je z niej zerwie, mwahahaha!
Dla niej zawsze wyglądał seksownie. Nie ważne w co był ubrany (choć najlepiej, jeśli nie był), co akurat robił z włosami i jaką akurat miał minę. Zawsze jej się podobał i mogłaby wpatrywać się w niego jak w obrazek godzinami. Dlatego też korzystała również w ten sposób z jego obecności tutaj. Wpatrywała się w jego odchylony profil i przytulała do jego pleców czekając, aż ten zgodzi się zrobić jej pyszne jedzonko. - Księżniczko... Podoba mi się – Wymruczała po czym ucałowała kącik jego ust i mimo wszelkiej niechęci (ich obu jak widać) odsunęła się od niego. Zgodnie z jego sugestią zeszła na dół i otworzyła szafę. Kojarzyła różnicę między chłopakami, to tez nie trudno było zgadnąć które cichy są kogo. Jay nosił koszulki. Edward koszule. Wzięła więc jakąś ciemno niebieską z długim rękawem. Zarzuciła ją na siebie zapinając wyłącznie dwa guziczki, akurat te na piersiach. Coś się nie zgadzało... Zdjęła spodnie i rzuciła je gdzieś na bok. No. Teraz wyglądała ślicznie. Bandaże były zasłonięte. Nie pomyślała wprawdzie o tym, że na udzie oraz na łydce miała wielką pręgę po rozdarciu skóry, a ściągając spodnie jedną odsłoniła. Widział już brzuch. Widział bandaż. Nie powinien nadal pytać, bo nie trudno zrozumieć, że te sprawy się łączą. - Ale ty też masz nie ubierać nic na górę! - Zastrzegła od razu. Ona też chciała mieć na co popatrzeć. Przecież Ed nie zabierze jej tej przyjemności, prawda? Odsunęła od stołu jedno z krzeseł i usiadła na nim. - Cały czas o czymś myślisz. Powiesz mi? - Zagaiła, a pro po tego, co wcześniej wyraźnie zaprzątało jego myśli zarówno na antresoli, jak i wtedy gdy wchodzili do mieszkania. Zastanawiała się, czy może mu jakoś pomóc. Coś go wyraźnie męczyło.