Jak wiadomo, Davis miał się ustatkować, znaleźć pracę i tak dalej. Cóż, trochę mu to nie wyszło. Nadal rozbija się po barach i śpi gdzie popadnie. A raczej spał, jego matka postanowiła kupić mu mieszkanie. Wiec można rzecz, że nie jest już bezdomnym.
Kuchnia
Łazienka
Sypialnia plus salon
Gdy otwiera się drzwi od jego mieszkania, pierwszym pomieszczeniem do którego się wchodzi, jest kuchnia. Następnie z kuchni prowadzą drzwi do sypialni a z sypialni do łazienki. (Na miejscu telewizora znajduję się magiczne radio )
Mieszkania w Hogsmeade są czarodziejskie, także wszelki sprzęt elektroniczny zdecydowanie odpada. Tym samym zdjęcie (przynajmniej) sypialniosalonu nadaje się do wymiany.
Wiem że mieszkania w Hogsmeade są magiczne. Ale nie mogłam znaleźć innego zdjęcia a te mi się podobało, więc robię tak jakby tego telewizora nie było. Chyba ze aż tak bardzo to przeszkadza, to zmienię ;)
Ostatnio zmieniony przez Castiel Davis dnia Pią 8 Sty - 20:23, w całości zmieniany 1 raz
Podobał jej się i to nawet bardzo ? Cóż uśmiechnął się, zadowolony z jej komplementu. Pod prysznicem, przemyślał sobie parę spraw. Czy na pewno dobrze zrobił, mówiąc jej to wszystko ? Z drugiej strony cieszył się że juz tego w sobie nie nosi. Czuł się o kilka kilo mniej, i czuł się bardzo czysty, po godzinnym prysznicu. Czysty i pachnący. Ubrał tylko jakiś t-shirt, i oczywiście bieliznę. Wyszedł z łazienki i wzrokiem zaczął szukać Hope. Zauważył ją śpiącą na kanapie. Sen na pewno jej się przyda. Stał parę minut i patrzał się na nią. Była piękna i taka bezbronna jak spała. On chyba naprawdę zaczęła mu się podobać. Ostrożnie wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko. Przykrył kołdrą, nie rozbierał jej. Nie chciał naruszać jej prywatności. Cmoknął ją w czółko, chciał się położyć obok niej ale nie zrobił tego. Wziął jakiś koc i położył się na kanapie. Zasnął dość szybko, ale to pewnie przez zmieszanie alkoholu i narkotyków.
Spala spokojnie. Kiedy wzial ja na rece zamruczala cichutko, ale nie obudzila sie. Castiel polozyl ja na łóżku i okryl kołdrą. Westchnela cichutko przez sen. Okolo 4 nad ranem obudzil sie i przeciagnela.usiadla na lozku i rozejrzala sie dookola. Wstala i podeszla do kanapy na ktorej spal Castiel. Zdjela kurtke, sukienke oraz bieliznę . Położyła to na ziemi i spojrzala ponownie na mezczyzne. Podeszla do szafy i wziela z niej jakis jego podkoszulek. Zalozyla go szybciutko i polozyla sie obok Castiela. Wtulila sie w niego i ponownie usnela. Dosc dziwne, ze tak szybko. No ale co ona mogla na to poradzic. Byla zmęczona, przez ostatnie dwa tygodnie w ogole nie mogla spac. Teraz byla obok niego, byla spokojna i gdy tylko poczula cieplo jego ciala od razu odplynela.
Przebudził się dopiero o koło dwunastej popołudniu. Mimo tego że tylko północy spał dobrze, i tak obudził się z niezłym kacem i zejściem. Uwielbiał stan gdy działały dragi, ale zejście, zejście po dragach było okropna. Najlepsze co można zrobić na zejście, to wziąć następną działkę. Otworzył oczy i zaskoczył go to, że miał obok siebie Hope. Przecież zostawił ją na łóżku. Pewnie przyszła do niego nocą, nie przeszkadzało mu to. Tera przynajmniej wiedział, dlaczego północy spało mu się lepiej. Delikatnie wygrzebał sie spod koca i poszedł do łazienki. Nie wyglądał wyjściowo, miał blada cerę i wory pod oczami. Oraz zarost, którego wczoraj nie zgolił. Wziął szybki prysznic, a potem ogolił się. Przebrał w jakieś krótkie spodenki i t-shirt. Podszedł do wanny, napuścił do niej ciepłej wody, dodał do wody olejków relaksujących. Jeszcze czegoś do tego aby woda się pieniła i kąpiel gotowa. Oczywiście że miał jakies damskie rzeczy do kąpieli, w końcu musiał być przygotowany. Ale ta kąpiel nie była dla niego. Zrobił to dla Hope, pewnie jej się przyda i przeczuwał że zaraz wstanie. Poszedł na palcach do kuchni i zaczął robić śniadanie. Wiadomo że facet nie potrafił zrobić innego śniadania, niż jajecznicę. Zrobił do tego herbatę, przecież kakao nie pasowało do jajek. Sobie zrobił kawy, herbata była oczywiście dla Hope. Teraz tylko, musiał poczekać aż wstanie. Dobrze że to świat magii, przynajmniej woda w wannie nie ostygnie, dziewczynie.
Kiedy w koncu sie obudzila okazalo sie ze byla sama na kanapie. Wstala szybko i zaczela goraczkowo rozgladac sie po ,ieszkaniu. Ujrzala Castiela w kuchni. Odetchnela z ulga i stanela w progu kuchni. Przeciagnela sie, a podkoszulek ukazal jem nagie cialo od pasa w dol. -Dzien dobry.-powiedziala a na jej twarzy pojawil sie delikatny usmiech. Poczula zapach jajecznicy. Wow zrobil sniadanie. Mężczyzna idealny, nawet zrobil jej sniadanie. -Jak ladnie pachnie. .-powiedziala cichutko nie przestając sie uśmiechać. Spalo jej sie cudownie, obok niego. Nie chciala juz spac dzie indziej. Chciala spac tylko przy nim juz na zawsze. Nie wyobrazala sobie bycia z innym mężczyzną. Z zadnym nie byla od kad poznala Castiela.
Zerknął w stronę salonu, kiedy usłyszał że Nadzieje się budziła. Uśmiechnął się do niej delikatnie, i mimowolnie spojrzał się na jej nagie cało. Oczywiście po chwili odwrócić wzrok i położył kubek herbaty na stole, po przeciwnej stronie położył kawę, dla siebie. W końcu musiał się jakoś obudzić. Na środku stołu stałą jeszcze patelnia z jajecznicą i dwa talerze, oraz sztuce. W miedzy czasie, kiedy Hope wstała, wstawił jej pranie, aby miała świeżą bieliznę . Bo akurat kobiecej nie miał. -Dzień dobry - Posłał jej uśmiechem i zasiadł przy stole, zapraszając ją do wspólnego posiłku. No cóż, umiał gotować, nie ma co się tutaj okłamywać. Choć nigdy nie musiał, to podpatrywał czasem swoją mamę, gdy ta gotowała. -Mam nadzieje że tak samo smakuje.- Odparł spokojnie i zaczął nakładać sobie jedzenia. Przecież raz zrobiła śniadanie ona, wiec teraz jego kolej. A poza tym należało jej się. Za to wszystko co jej zrobił, powinna być dziś traktowana jak księżniczka. -Po śniadaniu, zapraszam Cię do łazienki.- Puścił jej oczko, oczywiście nie chodziło mu o to że pójdzie z nią. Ona miała się zrelaksować, i pewnie będzie lepiej jak pójdzie tam sama.
Widzac usmiech Castiela od razu poczula sie lepiej. Rowniez uśmiechnieta usiadla przy stole na przeciw niego. Nalozyla sobie troche jajecznicy i spojrzala na mezczyzne. -Do lazienki?-spytala ze zdziwieniem po uslyszeniu jego slow. To bylo dosc dziwne, no bo.. A w sumie niby dlaczego dziwne? Juz sie razem kapali i kochali i spali i..i.. Ok, spokój. Za duzo myslala. Musiala sie uspokoic bo zaraz glowa jej eksplodujr od natloku mysli. Zaczela spokojnie jest. Po pierwszym kesie mogla stwierdzic, ze jajexznica byla idealna. -Mm, pyszne. -powiedziala nie przestajac sie usmiechac. Odgarnela niesforny kosmyk wlosow z policzka, po czym wetknela go za ucho. -Jestes lepszym kucharzem ode mnie..- dodala nieco zasmucona.
-To nic takiego, po prostu czeka tam na ciebie relaksacyjna kąpiel.- Od razu poprawił się, widząc jej zmieszanie na twarzy. Nie będzie na nią naciskał, przecież... Ich relacje są, strasznie pogmatwane, nie zrozumiałe. On jej powiedział co czuje, ale najwyraźniej Hope potrzebowała czasu. Oczywiście nie miał z tym problemów, nawet nie będzie o tym myślał.. Choć te myśli rozwalały jego głowę, starał się je odrzucać i zajmować czymś innym. Tak jak smażeniem jajek. -Ciesze się że Ci smakuje.- Pokiwał głową i znów nabrał jajek do do buzi. No cóż, nie mógł się z nią nie zgodzić. Jaja potrafił robić. -Nie przesadzaj, lepszych naleśników od Ciebie nie zrobię.- Posłała jej promienny uśmiechem, powiedział prawdę. Naleśników nie umiał robić, tak samo jak gofrów. Były jak czarna magia..
Słysząc słowo kąpiel westchnela cichutko. Brzmialo cudownie, ale czy bedzie cudownie? Tego niestety nie mogla wiedziec, jesli nie spróbuje. -Kąpiel. Ok, moze być fajnie. -powiedziala z delikatnym uśmiechem na ustach. Zajadala sie w spokoju jajecznica zerkajac co jakis czas na Castiela. Gdy stwierdzil, ze ona robi lepsze nalesniki wywrocila delikatnie oczyma. Moze i tak, ale ona potrafila zrobic tylko i wylacznie nalesniki i to jeszcze nie zawsze wychodzily. -Nie musisz mnie oklamywac, wiem ze nie potrafie gotowac.-odpowiedziala mu i dokonczyla swoja jajecznice. Upila maly lyk herbaty i westchnela cichutko. Przeniosla swoje spojrzenie na Castiela i usmiechnela sie delikatnie. Byla szczęsliwa mogac byc przy nim, jesc z nim śniadanie.
-Uwierz mi, będzie.- Zaśmiał się i zjadł swoją porcie do końca. Po czym dopił kawę, cóż, nadal wyglądał źle. Był blady i miał wory pod oczami. Ale przynajmniej się uśmiechał i nie czuł się bardzo fatalnie. Hope dawała mu energię na przetrwanie.. -Nie będę tego oceniać, ale jeśli chcesz to możemy zrobić konkurs na najlepsze naleśniki.- Znów się zaśmiał i przejechał dłonią po swoich włosach. On również czuł się szczęśliwy, przy Hope. Do końca swoich dni, mógłby tak samo rozpoczynać dzień i kończyć. Zasypiać z Hope i budzić się z nią. Są to dość dziwne myśli jak na niego, czasem sam nie wierzy że własnie tak o niej myśli. Jak o kimś z kim mógłby być na dobre i na złe. Wstał od stołu, podszedł do Hope i cmoknął ja w policzek. -Zmykaj do łazienki.- Wyszeptał jej do ucha i zaczął zbierać naczynia ze stołu.
Westchnela cichutko sluchajac go z uwaga. Kiedy wspomnial o konkursie na nalesniki parsknela smiechem. -Dobrze. Zgadzam sie, ale potrzeba nam kogos kto oceni ktore beda lepsze.-powiedziala spokojnie pijac powoli herbate. Po skonczeniu sniadania spojrzala na Castiela. Gdy cmoknal ja w policzek usmiechnela sie delikatnie i wstala od stolu. -Juz ide.-powiedziala i udala sie do lazienki. Zamknela za soba drzwi i zdjela podkoszulek mezczyzny. Weszla do wanny i usiadla opierajac sie plecami o scianke. Lezala tak w milczeniu z przymknietymi powiekami. Czula sie zle i to bardzo zle. Nie chciala mu o tym mowic, bo nie chciala go martwic. Zrobilo jej sie strasznie duszno, w glowie jej szumialo a w dodatku miala nudnosci. Zamrugala kilkakrotnie powiekami i westchnela ze zmeczenia zaczelo krecicmjej sie w glowie a po chwili osunela sie pod wode tracac przytomność.
-Sami sobie jakoś poradzimy, trudne to nie będzie.- Zaśmiał się po nosem. Odprowadził ją wzrokiem, gdy dziewczyna opuszczała kuchnie i poszła w stronę łazienki. Zabrał się za zmywanie naczyń, pogwizdując sobie przy tym. Czuł że wszystko, powoli idzie w dobrym kierunku. Wiedział że nie będzie łatwo, ale chciał się postarać. Gdy już pozmywał naczynia, usiadł sobie na łóżku i czekał. Nie czekał długo, był zniecierpliwiony. Wstał z łóżka i zapukał w drzwi dziewczyny. -Żyjesz tam ?- Zapytał się i poczekał na odpowiedź. Nie słyszał nic, nawet żadnego plusku wody. Zaczął się denerwować i walić w drzwi pięściami. Nic, zero reakcji. Otworzył drzwi, nawet jeśli były zamknięte na klucz otworzył je za pomocą zaklęci. Wleciał do łazienki jak poparzony. Spojrzał się na ciało Hope w wannie. Serce stanęło w w gardle. Wyłowił ją z wanny i zaniósł na łózko. W kółko powtarzał jej imię. Czuł jakby świat mu się zawalił. A łzy zaczęły cieknąć po jego twarzy. Nie znał dobrych zaklęć na tą sytuację. Więc zaczął ją reanimować.
Lezala pod woda nieprzytomna. Nie oddychala a woda zalala jej płuca. Mezczyzna wparowal do lazienki wylowil ja z wanny i zaniosl do lozka probujac ocucic. Zaczalnja reanimowac, ale to nie pomagało. W koncu zaczela sie krztusic sie woda. Wyplula ja i zaczela szybko oddychac. Otworzyla oczy i zaczela pospiesznie mrugac powiekami. Spojrzala na Castiel. Byla blada a wargi jej posinialy, bialka oczu naszly krwią. -Castiel.. -wymamrotala polprzytomna. Chcialo jej sie pic, w gardle jej zaschlo. -Wody, prosze..-wyszeptala cichutko. Gdy ten popedzil po wode zpellzla z lozka. Niestety nie potrafila ustac na nogach. Znow zaczelo krecic jej sie w glowie. Osunela sie na podloge i ponownie stracila przytomnosc. Co sie z nia dzialo docholery jasnej..
Błagał , wszystko i wszystkich. O to żeby dziewczyna, otworzyła oczy i kontaktowała. Żeby żyła, aby przeżyła. Nie czuł nic, oprócz bólu. Nie wiedziała jak długo była pod wodą, nie wiedział czy ją uratuje. Miał nadzieje że tak, że ją uratuje. Jego oczy łzawiły, ale on nad tym nie panował. Jedyny co miał w głowie to to, aby ona żyła. W końcu po dłuższej chwili, wypluła wodę z płuc, a jemu kamień spadł z serca. Już zaczął się cieszyć, że będzie dobrze. Że będzie dobrze. Uśmiechnął się, ale tylko na chwilę. Gdy poprosiła o wodę, od razu po nią poszedł. Ręce nadal mu się trzęsły ze strachu. Usłyszał jak coś, a raczej ktoś walną o podłogę. -Hope.- Jęknął a szklanka wyleciała mu z dłoni i roztrzaskała się w kuchni. Nie myśląc dłużej, poleciał do sypialni połączonej z salonem. Podniósł ją czym prędzej z ziemi i położył na łóżku. Nie wiedząc ją ją ocucić, wyjął różdżkę i rzucił zaklęciem aquamenti Czyli strumień wody poleciał na dziewczynę. Nie wiedział co ma zrobić, nie panikował, ale zaraz zacznie. Co się z nią działo, nie rozumiał z tego nic. Był przejęty tym wszystkim, a miało być tak dobrze. Myślał, miał nadzieje, miał tak wielką nadzieje. Modlił się, aby nie umierała.
Kiedy w koncu sie ocknela, byla tak slaba i blada. Castiel kleczal kolo lozka z glowa przy niej. Ostroznie dlonia zaczela glaskac go po glowie. -Castiel..-wyszeptala cichutko, ochryplym glosikiem. Chciala by onnja przytulil, pocalowal w czolo i popatrzył jej w oczy. W sumie chciala sie rowniez dowiedziec co sie z nia dzialo, dlaczego tracila przytomnosc. Przymknela na chwile powieki i oddychala powoli czekajac az mezczyzna sie obudzi. Cale szczęście, ze nie zabral jejndo św. Munga. Nie chciala by od razu powiadomiono jej rodziców. Otworzyla powieki i ponownie spojrzala na swiacego mezczyzne. Ciekawe jak dlugo byla nieprzytomna, skoro on zasnal. Oznaczalo to tylko, ze dlugo.
Nie wiedział jak długo Hope, była nieprzytomna. Starał się ją ocucić na każdy sposób, jaki był możliwy. Wyczuwał plus, ale wiedział ze dziewczyna nie kontaktowała. Martwił się o nią, przecież kto by się nie martwił. Nie wiedział, co jej jest, ani jak jej pomóc. Jak długo starał się ją ocucić ? Sam nie wie, w pewnej chwili ze zmęczenia, po prostu zasnął. Jak długo spał ? Tego nie wie nikt. Obudził go cichy głos Hope. Od razu otworzył oczy i przeniósł je na Hope. Przejechał dłonią po jej włosach. Na jego twarzy witał strach, zagubienie i zmartwienie. -Jak się czujesz ?- Zapytał również szeptem i z trudem, wstał z kolan. Położył ją delikatnie na łóżku i przyłożył jej dłoń do czoła. -Może przeniosę Cie, do świętego Munga ?- Spytał i pocałował ją w czoło. Co on może zrobić, aby jej się polepszyło ?.
Kiedy Castiel w koncu sie obudzil westchnela cichutko. -Nic mi nje jest, nie musisz mnie przenosic do św. Munga.-powiedziala cichutko i usmiechnela sie delikatnie. Podniosla sie na lokciach i ulozyla w pozycji siedzacej. -Chciałabym sie czegos napic-dodala i spojrzala na niego. Nie chciaka by on sie tak o nia martwil. Byl strasznie blady i smutny co ja bolalo. Nie mogla na niego patrzec kiedy byl w tym stanie. Moze jednak powinna isc do lekarza by go uspokoic? A jesli to przemeczenie i nic jej nie jest? Hmm musiala to przemysleci poczekac. Jesli znow zemdleje pojdzie do lekarza jesli nie zemdleje, nie pojdzie do lekarza. Proste.
Zmierzył ją delikatnie wzrokiem, gdy ta powiedziała że nic je nie jest. Przecież wiedział ze coś jej jest, widać na pierwszy rzut oka. Ale z tego względu że dziewczyna, nie czuje się najlepiej, nie będzie się z nią kłócić. Ani nie będzie od niej wymagać, aby ta poszła do świętego Munga. W końcu jest pełnoletnia, prawda ? Sama powinna wiedzieć co jest dla niej najlepsze, on nie może za nią podejmować decyzji. Wstał, poszedł do kuchni, po colę i batona. Cukier jej się teraz przyda i spokój. Oczywiście ze się o nią martwił. Od jakiegoś czasu, dziewczyna stała się dla niego ważna. Jedyna myśl jaka krążyła w jego głowie to, to aby Hope poczuła się lepiej. Aby już nie mdlała. Wrócił do salono-sypialni i podał jej szklankę Coli oraz batona. -Potrzebujesz Cukru, Hope.- Dodał do tego delikatny uśmiech, aby ta się nie martwiła o to że on się martwi. Usiadł na skraju łóżka i nie spuszczał jej z oka. I pewnie przez długi czas jej z oczu nie spuści.
Wiedziala, ze po tym co sie wydarzylo Casriel bedzie mial na nia oko. Nie musial sie przeciez o nia martwic ani nic podobnego. Byla dorosla i sama potrafila o siebie zadbac. Chociaz to, ze on sie o nia martwil bylo takie slodkie. Po chwili mezczyzna przyniosl jej slodkie. Wziela od niego szklanke i batona po czym upila malenki lyczek. -Jestes zmęczony. Powinienes położyć sie spać -powiedziala cichutkootwierajac batona, którego już po chwili zjadala. Byl smaczny i mega slodki. Spojrzala na Castiela z usmiechem na twarzy i dokonczyla jesc. Od razu zrobilo jej sie lepiej. To chyba na prawde zmęczenie i stres. Powinna polezec i odpocząć a wszystko wroci do normy. Miala nadzieje oczywiscie, że tak bedzie. Pewnosci jednak juznnie miala co do tego.
Musiał, nie musiał. To już jego sprawa. Choć wiadomo że dziewczyna jest dorosła i tak dalej. Ale na jego miejscu, ona też by się martwiła. Więc, sprawa jest już wyjaśniona. W sumie, to był zmęczony. Ale jakoś tego nie odczuwał, może zmartwienie brało górę ? Wolał posiedzieć z nią i mieć ją na oku. Spanie, nie był mu teraz w głowie. Posłał jej tylko delikatny uśmiech . -Nie jestem, aż tak zmęczony.-Mrugnął do niej okiem i poszedł do kuchni. Musiał zrobić sobie mocną kawę i będzie dobrze. -Podać Ci coś jeszcze ?- Spytał gdy już mieszał łyżeczką w szklance. Jeszcze tylko cukier i kawa będzie skończona. Wychylił się za drzwi kuchni i spojrzał na Hope. Oczywiście miał już kubek w ręku i popijał gorącą kawę. Gryzło go to, że nie wiedział jak była przyczyna jej omdleć. Może to tylko zmęczenie ? Czy jest coś o czymś nie wie ?. Miał nadzieje że sama mu powie, bo nie chciał na nią naciskać i zachowywać się jak jej ojciec. Bo przecież nim nie był, a kim właściwie dla niej był ? Do tego też kiedyś dojdą. Nie wszystko da się tak od razu wyjaśnić.
Byla troche skolowana. Nie wiedziala co ma myslec, jak ma sie zachowywać. Nie byli para a zachowywali sie jak para. W dodatku on sie o nia martwil. W sumie może.. niee. Odprowadzila go wzrokiem gdy szedł do kuchni. Pokiwala przecząco glowa na boki slyszac jego pytanie. -Nie dziękuję. -odpowiedziala cichutko i wstala z lozka. Spojrzala w dol i ujrzala, że jest naga. Zdziwiona uniosla brew i zerknela w strone Castiel. -Nie bede pytac dlaczego nic na sobie nie mam.-powiedziala chichoczac cichutko. -Pojde do łazienki, musze dolrowadzic sie do porządku. -dodala po krotkiej chwili. Puściła do niego perskie oczko i zniknela za drzwiami lazienki. Odkrecila wode pod prysznicem i weszla do kabiny. Zimne krople wody swietnie na nia wplynely. Od razu poczula sie lepiej.
Cóż Davis się o nią martwił bo... bo uważał ją za swoją przyjaciółkę ? Kogoś komu może zaufać. A on o takich ludzi się troszczy i może dla tego ze.. Że była po prostu Hope ?? Dziewczyną o która warto się troszczyć ? Trudne dla niego jest to do wyjaśnienia. Po prostu się martwił.. -Bo wyłowiłem Cię z wanny /- Nie pytała ale on i tak jej odpowiedział. Miała prawo wiedzieć, choć zmartwiło go to że nie pamiętał. -Tylko żebym znów nie musiał interweniować -. Zawołał za nią z kuchni. Na prawdę nie miał zamiaru przeżywać tego po raz drugi. Już za dużo miał stresu jak na ten dzień, a raczej jeden wieczór. Zrobił sobie tę kawę i powrócił na wygodne łóżko. Rozsiadł się i zaczął popijać kawę. Przyda mu się, to na pewno. Złapał jeszcze ciastko gdy szedł w stronę łózka, i własnie teraz zaczął je konsumować. W sumie mógłby zjeść coś bardziej pożywnego, ale nie wiedział co i czy w ogóle coś ma w lodówce.
Po okolo pietnastu minutach stania pod strumieniem wody otrzasnela sie i wyszla na chlodne plytki. Zakrecila wode i wziela recznik. Powoli owinela sie nim i stanela przed lustrem. Wziela szczotke do wlosow i zaczela rozczesywac pozlepiane kosmyki wlosow. Kiedy skoncxyla skończyła odlozyla szczotke i westchnela cichutko. Wyszla z lazienki i od razu ujrzala Castiela siedzącego na lozku. -Jak widzisz jestem cala i zywa.-powiedziala cichitko i podeszla do lozka. Zmierzyla mężczyznę brązowymi teczowkami a na jej twarzy pojawil sie delikatny acz bardzo uroczy usmiech. Od razu gdy tylko go widziala usmiech sam pojawial sie na jej twarzy. W sumie sama nie wiedziala dlaczego, ale nie przeszkadzalo jej to. Castiel byl dla niej kims waznym. Nie musiala sie niczym martwic, czula sie przy nim bezpieczna. Bardzo lubila spedzac z nim czas. Kochala czuć jegp dotyk, oddech i cieplo jego ciala. Gdy była z nim, w jego ramionach nic wiecej nie potrzebowala bybyc szczesliwa.
Siedząc na łóżku, popijając kawę i podjadając ciastko. Niby nic takiego nie robił, ale jednak. Nasłuchiwał odgłosów z łazienki, czy słychać ruszającą się Hope, szum wody. Żadnego ciała obijającego się o płytki. Był czujny i to bardzo. Można powiedzieć że słyszał wszystko co powinien usłyszeć. Gdy wyszła z łazienki uśmiechnął się do niej uroczo. -Niezmiernie mnie to cieszy.-. Odparł zgodnie z prawdą i poklepał miejsce obok siebie oby do niego przyłączyła. Przecież nie będzie stałą tam, owinięta tak w ręcznik. Lepiej i cieplej będzie jej pod kołdrą. Obejrzał ją od stóp do głów i znów się uśmiechnął. Nagle do jego głowy wpadł dziwna myśl. Może Hope powinna mieć tutaj jakieś swoje ubrania ?. Aż sam przestraszył się tej myśli i nie miał zamiaru wypowiedzieć tego na głoś. Bo przecież jak ona na to zareaguje. To byłoby jak, pytanie czy z nim nie zamieszka. A jak wiadomo nie są w związku a on nie ma innej sypialni.. Choć może mogliby spać razem, ale jakby to wyglądało?... -I jak dobrze się czujesz ?-
Kiedy uslyszala slowa mężczyzny usmiechnela die delikatnie. -Na pewno.-powiedziala cichutko i wczolgala sie pod kołdrę obok niego. No bo przeciez poklepal miejsce obok siebie a to znaczylo, ze chcial by kolo niego usiadla. Castiel przez dluzsza chwile milczalnjak by sie nad czyms zastanawial. Nie przerwala mu jednak rozmyslen. Westchnela cichutko i odchylila glowe delikatnie w tyl, po czym wbila wzrok w sufit. Kiedy uslyszala pytanie zerknea na niego katem oka. -Tak, wszystko jest bardzo dobrze.-odpowiedziala spokojnie z cichutkim westchnieniem. Poslala mu delikatny usmiech i zagryzla delikatnie ząbkami dolna warge. -A Ty jak się czujesz?-spytala zmartwiona widzac jego blada twarz.
Gdy już leżała, czym tam usiadła obok niego. Ucałował ją w czubek głowy. Objął ją ramieniem i przytulił do siebie. Może to dziwne ale, chciałby tak było już zawsze. Dobrze mu było z Hope, pomimo tych wszystkich dziwnych sytuacji. Więc może warto spróbować, ale co miał jej powiedzieć. Ej Hope chcesz być moją dziewczyną ? kobieta?. Chcesz ze mną być ? Może przeniosłabyś się do mnie? . Tyle pytań w głowie, a zero odpowiedzi. Może warto zapytać, ale bał się jej stracić.. Pokiwał tylko głową gdy opowiedziała na jego pytanie, a jak zagryzła wargę. Po prostu zamknął oczy i sam się uśmiechnął. Zawsze wywoływały to u niego uśmiech. Było to seksowne. -Ja? Nawet dobrze. Jeśli ty się czujesz dobrze, to ja też -Uśmiechnął się delikatnie i cmoknął ją w czoło.
Kiedy poczula jak caluje ja w czubek glowy usmiechnela sie cichutko. Poczula jak ja obejmuje, westchnela cichutko i wtulila sie w niego mocno. W sumie to już nie miala pojecia czego chce. Bardzo chciala spedzac z nim caly swoj wolny czas. Nie chciala zyc bez niego, ale co miala mu powiedziec. Castiel moze badzmy para. Castiel chcesz byc ze mna? Nie, nie i jeszcze raz nie. Nie mogla mu tak tego powiedziec. Ughh..co miala robic. Musiala jeszcze raz to przemyslec. Z zamyslenia wyrwal ja glos Castiela. -Ahm, no dobrze. Jednak wedlug mnie powinienes sie porządnie wyspac.-powiedziala cichutko i popatrzyla mu prosto w oczka. -Lubie jak mnie przytulasz.-przyznala szeptajac mu wprost do uszka.