Jak wiadomo, Davis miał się ustatkować, znaleźć pracę i tak dalej. Cóż, trochę mu to nie wyszło. Nadal rozbija się po barach i śpi gdzie popadnie. A raczej spał, jego matka postanowiła kupić mu mieszkanie. Wiec można rzecz, że nie jest już bezdomnym.
Kuchnia
Łazienka
Sypialnia plus salon
Gdy otwiera się drzwi od jego mieszkania, pierwszym pomieszczeniem do którego się wchodzi, jest kuchnia. Następnie z kuchni prowadzą drzwi do sypialni a z sypialni do łazienki. (Na miejscu telewizora znajduję się magiczne radio )
Mieszkania w Hogsmeade są czarodziejskie, także wszelki sprzęt elektroniczny zdecydowanie odpada. Tym samym zdjęcie (przynajmniej) sypialniosalonu nadaje się do wymiany.
Wiem że mieszkania w Hogsmeade są magiczne. Ale nie mogłam znaleźć innego zdjęcia a te mi się podobało, więc robię tak jakby tego telewizora nie było. Chyba ze aż tak bardzo to przeszkadza, to zmienię ;)
Ostatnio zmieniony przez Castiel Davis dnia Pią 08 Sty 2016, 8:23 pm, w całości zmieniany 1 raz
Uśmiechnął się zadziornie, tak samo jak ona, może nawet bardziej. Odgarnął włosy z jej głowy i spojrzał jej w oczy. -A masz jakieś propozycje, chętnie je rozważę.- Zaśmiał się jej do ucha i cmoknął ją przy okazji. Przejechał dłonią po swoich włosach i znów zamknął oczy. Mozę był po prostu wyczerpany ? -A na co konkretnie miałaś ochotę, może nie znalazłaś mojego magicznego schowka-. Uśmiechnął sie delikatnie do niej i zaczął jeździć dłonią po jej udzie, bardzo delikatnie i spokojnie.
Zasmiala sie cichutko widzac jego reakcje. Zakrecila delikatnie tyleczkiem ocierajac sie przy tym o jego krocze. -Hmm..no nie wiem, nie wiem...-wyszeptala cichutko ponownie delikatnie zabkami zagryzajac dolna warge. Castile byl taki zabawny, taki kochany I taki podniecajacy. Wystarczylo, ze poczula jego dlon na udzie a juz byla gotowa zrobic wszystko czego On pragnal. Nachylila sie nad nim I zaczela delikatnie jezykiem wodzic po jego szyi I nagim torsie mruczac przy tym cichutko. -Teraz to juz nie wazne. Obejde sie bez czegos do zjedzenia.-wymruczala odrywajac sie na kilka sekund od jego ciala. Kiedy ponownie wrocila do muskania jego skory puscila recznik ktory okrywal jej cialo. Ujela jego twarz obiema dlonmi I wpila sie w jego usta, zatapiajac sie w namietnym pocalunku.
-No tak, ty na pewno Tego nie wiesz.- Zaśmiał się cichutko jej do ucha i zaczął delikatnie pomrukiwać. To samo on mógł powiedzieć o niej. Nie da się nie zauważyć że zmienił się przy niej, na dobre. Hope mogła zrobić nim co chciała i kiedy chciała. Wystarczał jej dotyk, czasem nawet wzrok, uśmiechem, zagryzienie wargi. Gdy zaczęła wodzić po jego szyi, swoim językiem. Zamknął oczy i mruczał delikatnie, wyciągając przy tym szyję. Jedyne co z siebie wydusił to króciutki "Mhm". Położył swoje ręce na jej plecach i opuszkami palców głodził jej skórę, któa nie była ukryta pod ręcznikiem. Gdy puściła ręcznik, oczywiście że spojrzał, musiał spojrzeć na jej idealne ciało, te proporcje. Przejechał ręką po zarysie jej biustu i po brzuszku. Pocałunki które jej oddawał były, namiętne ale nie delikatnie, było czuć tam pożądanie, pełno pożądania. Złapał ją za biodra i delikatnie podrzucił tak aby siedziała na jego udach.
Westchnela cichutko I zamruczala. Jego pocalunki byly pelne pozadania tak jak I jej. Czula sie przy nim wolna..mogla byc soba. Nie musiala udawac kogos kim nie byla. Kiedy poczula delikatny dotyk jego dloni na swoim ciele mruknela cichutko. Mezczyzna szybkim ruchem delikatnie ja podrzucil talk, ze znalazla sie na jego udach. Oblizala ostroznie wargi koniuszkiem jezyka I obiema dlonmi odgarnela wlosy, po czym zarzucila je na plecy odchylajac glowe w tyl. Zagryzla zabkami dolna warge przymykajac powieki. Tak bardzo go pragnela..jeszcze nigdy nie czula czegos takiego. Mimo iz miala wielu kochankow, przy zadnym nie czula sie tak jak przy Castielu. Czy on byl jej wybawieniem? Z tego zaklamanego zycia, ktore wiodla zanim go poznala? Zamruczala cichutko z zadowolenia.
Czy to może być prawda że odnalazł swoją drugą połowę ? Czy w ogóle istnieje coś takiego jak miłość, czy ona nią była ?Myślał często o tym, o wszystkim. Zamknął oczy i zaczął rozkoszować się tą chwilą, chwilą pełną pożądania i zmysłowości. Przy Nadziei czuł się pełen życia, nawet jeśli czasem mieli jakiś sprzeczki, nikt nie powiedział że będzie idealnie, ale jednak z nią było. Nawet jeśli nie było to i tak się cieszył że ją ma. Znów złapał ją za biodra i delikatnie położył ją obok siebie. Sam obrócił się tak że wisiał nad nią. Delikatnie zaczął wodzić palcami po jej ciele i rozkoszował się jej widokiem. -Jesteś idealna.- Wyszeptał jej to do ucha i zaczął ją delikatnie całować po uszach i szyi, raz po zarysie biustu, a jego ręce wodziły po jej brzuchu i udach. Przy niej czuł sie jak w niebie, ale oczywiście nie powie jej tego. Zepsułby sobie tym image złego chłopca. Zamruczał jej delikatnie do ucha i podgryzł je. Wziął głęboki oddech i wciągnął jej zapach. Był kobiecy, taki słodki oraz zadziorny. Jedyny w swoim dziwnym rodzaju.
Castiel zmienil pozycje talk, ze to on lezal na niej nie ona na nim. Usmiechnela sie zadziornie i ponownie zabkami zagryzla dolna warge. Wpatrywala sie w jego hipnotyzujace teczowki gdy ten piescil kazdy kawalek jej ciala. Kiedy zaczal calowac jej szyje zamruczala cichutko I odychlila glowe do tylu. -Castiel..-wyszeptala wprost do jego ucha. Przymknela powieki wodzac dlonmi po jego plecach. Uwielbiala jego dotyk, jego cieply oddech, jego spojrzenie. Kochala go? Czy to co czula do niego to milosc? Czy cos takiego w ogole istnialo? Jesli tak to na pewno nie chciala mu tego powiedziec..nie teraz. Jeszcze za wczesnie na takie wyznania. A co jesli on nie czul do niej tego samego? Co wtedy? Co jesli nie odwzajemnial jej uczuc? Co miala robic?
Gdy usłyszał swoje imię, tylko leniwie wymruczał "Mhm?". Był za bardzo zajęty pieszczeniem i obserwowaniem jej ciała za jednym razem. Gładką skórę która czuł po swoimi ustami, językiem i rękoma, była po prostu idealna, ciepła i zniewalająca. Najdziwniejsze jest to, że już nie patrzy na Hope jak na obiekt pożądania, nie widzi tylko jej jako kogoś do seksu, tylko podziwia ją jak dzieło sztuki. Tak jakby chciał poznać każdy kawałek jej ciała, każdy milimetr, pieprzyk, bliznę. Położył swoją dłoń ja jej żebrach i zaczął je delikatnie ugniatać oraz masować za jednym razem. Oderwał swoje usta od jej kości obojczykowych i spojrzał jej w oczy. Posłał jej delikatny uśmiech i musnął jej usta. Nic nie robił, po prostu patrzał się na nią, tak jakby widział ją po raz pierwszy ale w innym świetle. Gdyby to nie była Hope, pewnie by już uciekł, słysząc swoje myśli. Ale tak nie było, czuł że wszystko jest na swoim miejscu, jest tak jak powinno być. Bynajmniej na razie.
Czula sie przy nim tak wyjatkowa. Nigdy jeszcze sie tak nie czula. Byla przy nim szczesliwa. Nie byl dla niej kochankiem na jedna noc. Czula, ze jest tym jedynym.. -Dlaczego tak na mnie patrzysz?-spytala cichutko gdy zaczal sie jej przygladac. Lezala na plecach wpatrujac sie w jego oczy z delikatnie przekrzywiona glowa w bok. Na jej ustach pojawil sie delikatny usmiech. Delikatnie opuszkami palcow zaczela wodzic po jego policzku patrzac mu przez caly czas w oczy. -Hmm?-mruknela cichutko domagajac sie odpowiedzi. Jednak on chyba nie mial zamiaru nic mowic. Wciaz jej sie przygladal z tym dziwnym pelnym fascynacji wyrazem twarzy. Widziala ten wyraz pierwszy raz I chyba jej sie spodobal. Nie przeszkadzalo jej to jak na nia patrzyl. Czula sie study tak bardzo wyjatkowa.
Tak jak dziewczyna podejrzewała, Castiel nie miał zamiaru jej odpowiedzieć na to pytanie. Postanowił zostawić je tylko dla siebie. Uśmiechnął się jeszcze raz i pocałował ją w jej ponętne usta. Jedną dłonią podpierał sie aby nie polecieć na nią całym ciałem, a drugą dłoń wplątywał jej we włosy. Nigdy nie pomyślałby że spotka taką dziewczynę jak ona. W sumie to chyba nigdy nawet takiej nie szukał,nie miał takiej potrzeby. Ale teraz nie zamieniłby jej na żadną inną. Położył się obok niej wyciągając dłoń z jej włosów i zaczął jeździć opuszkami palców po jej brzuchu i udach. Gdyby parę miesięcy temu leżałaby przy nim naga kobieta, pewnie od razu wykorzystałby okazję, ale teraz wolał rozkoszować się jej ciałem, wiedział że jej nie ucieknie, a raczej miał taką nadzieje. Pocałował ją w brzuch i zaczął odważniej jeździć dłonią po jej udach.
Zmruzyla delikatnie powieki usmiechajac sie delikatnie. Byla przy nim taka szczesliwa kiedy byl obok niej, kiedy na nia patrzyl, dotykal. Westchnela cichutko kiedy Castile polozyl sie obok niej I zaczal piescic jej uda. -Moge Cie o cos pytac?-zadala pytanie cichutkim glosikiem. Przymknela powieki I zamruczala cichutko. Zagryzla delikatnie zabkami dolna warge I otworzyla oczy. Spojrzala na mezczyzne, na jej twarzy pojawil sie delikatny acz bardzo uroczy usmiech. Nie do konca byla pewna czy powinna zadac mu to pytanie. Troche sie bala, ale maze jednak powinna go o to spytac. Odgarnela kasztanowe wlosy z twarzy I ponownie cichutko westchnela. Byla taka szczesliwa..
-Pytaj o co chcesz.- Odparł jej z delikatnym uśmiechem. Zastanawiał się na jaki pomysł wpadła Hope w tej chwili i o co chciała go zapytać. Choć po jej głosie nie wyczuł żeby byłoby to coś strasznego, w końcu chyba o nic strasznego się go zapytać nie mogła. Więc nie zawracał sobie tym głowy. Po prostu wrócił do masowania jej uda i okolic podbrzusza. Takie leżenie było nawet odprężające, nie martwił się o nic tylko aby ona nie zniknęła z dnia na dzień, co pewnie się nie stanie. Ustami zaczął wodzić po jej brzuchu i podbrzuszu, czekając aż zada mu te nurtujące pytanie.
Przelknela bezglodnie sline wpatrujac sie w mezczyzne z ogromna uwaga. Bala sie zadac to pytanie..tak bardzo sie bala. A jesli Castiel odpowie NIE? Hope zamrugala kilkakrotnie powiekami I odetchnela gleboko. "Ok, dasz rade Hope..Nie boj sie.." powtarzal jakis glos w jej glowie. -Czy Ty mnie kochasz?-wyszeptala tak cichutko, ze mogl jej nie uslyszec. W sumie taka miala nadzieje, ze On jej nie uslyszy jednak stalo sie inaczej. Brunetka wbila w niego swoje czekoladowe teczowki, ktore byly pelne przerazenia. Moze nie powinna w ogole o to pytac? Moze to byl blad? Skoro juz zadala to pytanie powinna zaczekac na to co sie za chwile stanie.
Nie wyczuwał tego całego spięcia dziewczyny, nie wiedział że aż tak bardzo stresowała się tym pytaniem. Dopiero gdy je usłyszał zamarł, jego dłonie i usta momentalnie zastygły. Przełknął głęboko ślinę i odsuną się od dziewczyny, usiadła na łóżku i spojrzał się na nią dość tępym wyrazem twarzy. Nie wiadomo czemu ale jakoś dziwnie bał się tego pytania, ale czy było czego się bać. Milczał przez dłuższą chwilę tak jakby się nad czymś zastanawiał. -Ważniejsze pytanie jest to, co to znaczy kochać, Hope.. Czy to znaczy że jeśli wyjdziesz z domu i nie wrócisz na noc, to ja zwariuje. Że bardziej martwię się o Ciebie niż o siebie, że poza tobą nie wiedzę nic innego, że bez ciebie moje życie nie miałoby sensu...- Oczywiście mówiąc to ciągle patrzał się na nią z poważnym wyrazem twarzy. -Bo jeśli to rozumiesz przez miłość, to jest bardzo prawdopodobne że Cie kocham Hope.- Sam sie zdziwił ze te słowa wyszły z niego tak gładko, pierwszy raz powiedział je z taką lekkością, ale nie chodziło o to że kłamał, tylko po prostu powiedział to co czuł do tej dziewczyny, która miała być kolejną dziewczyną na jedną noc, a została na dłużej.
Widzac reakcje Castiela na pytanie, ktore zadala. Zabolalo ja to I to bardzo. Przymknela powieki a kiedy je otworzyla zlapala recznik I owinela sie nim. Wstala I podeszla do okna, oparla sie czolem o szybe I westchnela gleboko. Nie potrafila na niego patrzec..tak bardzo bala sie jego wyrazu twarzy. Kiedy Castiel zaczal mowic przymknela powieki I sluchala. Wszystko co mowil, kazde slowo wyplywajace z jego ust trafialo do Hope z podwojna sila. Kiedy powiedzial, ze ja kocha drgnela niespokojnie. -Nie wiem co znaczy kochac..nigdy nie kochalam. Zawsze balam sie tego uczucia. Kiedy poznalam Ciebie.. -po tych slowach na chwile zamilkla. Odwrocila sie przodem do mezczyzny. -Kiedy poznalam Ciebie wszystko sie zmienilo. Cos we mine peklo. Gdy sie poklicilismy myslalam, ze nie przezyje. Czulam sie tak strasznie przez ten czas gdy Ciebie nie bylo obok mine. To byl najgorszy okres w moim zyciu..-powiedziala po czym sposcila wzrok I wbila go w ziemie. Odetchnela cichutko po czym znow spojrzala na Castiela. -Teraz wiem co znaczy kogos kochac. Jestes tym jedynym I kocham Cie.-wyszeptala patrzac prosto w jego oczy. Na jej policzkach pojawily sie delikatne rumience, ale nawet nie zwrocila na nie uwagi.
Cóż, nie mógł zareagować inaczej, to nie było pytanie typu "Co chcesz na obiad?", to jednak było pytanie które zmieni jego całe życie. To tak jak "być, albo nie być". Musiała mu wybaczyć te zastanowienie się, nie chciał jej stracić ani okłamać, musiała to przemyśleć. Gdy dziewczyna podeszła do okna, oczywiście nie poszedł za nią, tylko czekał aż teraz ona mu odpowie. Teraz to on nie wiedział jak ona się zachowa. Słuchaj ją i to uważnie, dla niego tamten okres też był ciężki, gdyby wtedy nie wpadł na Hope, pewnie zaćpałby się na śmierć, jak nie gorzej. Na szczęście wpadli na siebie i to odmieniło ich życie. Co chwilę uśmiechał się coraz bardziej, słysząc jej słowa. Gdyby był kobietą, pewnie poleciałaby mu chociaż symboliczna łza, ale on przecież był twardy facetem, tak samo jak Hope twardą kobietą. Gdy powiedziała mu że go kocha, od razu do niej podszedł i namiętnie pocałował jej usta, przytulając ją przy tym i unosząc delikatnie do góry, słowa w tej chwili były już nie potrzebne, czyny mówiły same za siebie. W końcu znalazł ją i może przy tym znajdzie też samego sobie, uratuje resztki swojego człowieczeństwa i tylko ona będzie jego gwiazdą świecącą najjaśniej. Uniósł ją tak bardzo wysoko aby mogła owinąć go w pasie nogami, oczywiście nadal ją przy tym całując , jego serce biło wyraźnie szybciej.
Po jej slowach Castiel wyraznie sie rozpogodzil. Pospiesznie do niej podszedl I namietnie calujac podniosl do gory. Hope oplotla nogami jego biodra, a rekoma jego szyje. Na jej twarzy pojawil sie uroczy usmiech, ktory na pew no szybko nie zniknie. -Az tak ucieszyly Cie moje slowa?-wyszeptala pomiedzy pocalunkami. Popatrzyla mu gleboko w oczy I westchnela cichutko. To chyba byl najlepszy dzien w jej zyciu. Nie potrzebowala do szczescia nic wiecej. Jego jeden usmiech byl dla niej wszystkim. Tylko tyle chciala, by Castile byl szczesliwy I usmiechniety. Chciala go uszczesliwiac do konca swoich dni. -Kocham Cie.-wyszeptala mu na uszko I po chwili przyzgryzla zabkami jego platek. Byla tak szczeswila, ze nie potrafila byc spokojna. Wpila sie namietnie w jego usta i juz nie potrafila sie od nich oderwac.
Każdego cieszy to że druga osoba odwzajemnia jego uczucia, że gdy w końcu powiesz Kocham Cie ona odpowie to samo. Sam nie wiedział że tak bardzo tego pragnął, że pragnął aby Hope podzielała jego uczucia, który były jak najbardziej szczerze. Pomiędzy pocałunkami uśmiechał się tylko do niej i nic więcej, ja na razie na jego twarzy malował się uśmiechem, a jego oczy szalały. Gdy powiedziała mu znów, że go kocha. Bardzo go to nakręcało, lepiej niż najlepszy narkotyk. Pokonał w dość szybkim tempie, odległość pomiędzy oknem a łóżkiem. Położył Hope na łóżku i zawisnął nad nią. -Nie mówi mi tak bo zwariuję, zwariuję i już nigdy Cię stąd nie wypuszczę -. Wyszeptał jej to do ucha i je podgryzł. -Kocham Cie Hope.- Teraz to on jej to powiedział, wyszeptał jej to do ucha i polizał ją po szyi.
Kiedy Castiel połozył ją na łóżku westchnęła cichutko i zaczęła delikatnie opuszkami palców gładzić jego policzek. Kiedy wspomniał o tym, ze oszaleje i juz nigdy jej stąd nie wypuści zachichotała cichutko. -Naprawdę? W sumie to chyba nie przeszkadzało by mi to.. -odpowiedziała cichutkim głosikiem i puściła do niego perskie oczko. Słysząc z jego ust słowa " Kocham Cię " zadrżała delikatnie. Dwa słowa a tyle radości..Hope nie mogła tego pojąć. Wtuliła się w mężczyznę i przymknęła powieki. -Obiecaj mi coś.. -wyszeptała mu na uszko po czym otworzyła oczka. Spojrzała wprost w jego tęczówki. -Obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.. -powiedziała ściszonym głosem. Musnęła wargami jego policzek po czym westchnęła bezgłośnie.