Jak wiadomo, Davis miał się ustatkować, znaleźć pracę i tak dalej. Cóż, trochę mu to nie wyszło. Nadal rozbija się po barach i śpi gdzie popadnie. A raczej spał, jego matka postanowiła kupić mu mieszkanie. Wiec można rzecz, że nie jest już bezdomnym.
Kuchnia
Łazienka
Sypialnia plus salon
Gdy otwiera się drzwi od jego mieszkania, pierwszym pomieszczeniem do którego się wchodzi, jest kuchnia. Następnie z kuchni prowadzą drzwi do sypialni a z sypialni do łazienki. (Na miejscu telewizora znajduję się magiczne radio )
Mieszkania w Hogsmeade są czarodziejskie, także wszelki sprzęt elektroniczny zdecydowanie odpada. Tym samym zdjęcie (przynajmniej) sypialniosalonu nadaje się do wymiany.
Wiem że mieszkania w Hogsmeade są magiczne. Ale nie mogłam znaleźć innego zdjęcia a te mi się podobało, więc robię tak jakby tego telewizora nie było. Chyba ze aż tak bardzo to przeszkadza, to zmienię ;)
Ostatnio zmieniony przez Castiel Davis dnia Pią 8 Sty 2016 - 20:23, w całości zmieniany 1 raz
Jak on się czuł ? Dobrze i dziwnie. Niezrozumiale, nienormalnie. To cała sytuacja nie pasowała do jego stylu życia. Powinni się rozstać tam w altanie i skończyć to wszystko. Co go podkusiło dawać jej swój adres ? Chyba podniecenie uderzyło mu do głowy. Ciągle bym wpatrzony w jej oczy, więc też nie zauważył krwi, lejącej się po jej brodzie.Dopiero gdy się odwróciła jego mózg zaczął przetwarzać tę wiadomości. Dziewczyna wydobywała z niego, dziwną emocję. Taką że chciał się nią opiekować. Potrząsnął głową i wyrzucił z siebie tą dziwną myśl. Delikatnie obrócił ją ku sobie, i kciukiem starł jej krew z ust, a potem musnął delikatnie ustami. Chciał więcej, pragnął jej, czego nie potrafił ukryć ale potrafił się opanować. Odchylił od niej swoją głowę i opadł bezwładnie na poduszkę. Czy on miał zadawać jej pytania ? Czy chciał wiedzieć o niej więcej ? Może chciał, może jednak nie.. -A jak jest z tobą, Hope ? - Zapytał się jej w końcu, gdy miał już zamknięte oczy. Chciał przerwać ta cisze i nie opanowaną chęć, rzucenia się na nią. Oczywiście, tym pytaniem, chciał się dowiedzieć tego co on wiedział o niej. Nie przeszkadzało mu to, ze tutaj jest. Co było dziwne, nie chciał aby sobie poszła. Może nadal na coś liczył ?
Westchnela cichutko kiedy zlapal jej policzki i odwrócił jej twarz do siebie. Ztarl krew kciukiem z jej brody i opadl na poduszki. Hope skrzywila sie w delikatnym grymasie. To wszystko bylo bardzo dziwne. Ona wrowniez opadla plecami na poduszki z cichutkim westchnieniem. Lezala tak przez dluzszy czas w milczeniu wpatrujac sie w sufit. Kiedy Castiel zadal pytanie przymknela delikatnie powieki. -Umm, ja.. no coz. W sumie to duzo imprezuje i pije. Mialam dużo kochanków. Nie mam przyjaciół. -powiedziala cichutko otwierajac powieki. Spojrzala na niego katem oka i ponownie zamknela oczu. -Moja rodzina jest pelnokrwista, mam siostre bliźniacze. Nienawidzę wracac do domu bo musze tam nosic takie obrzydliwe sukienki i chodzić na przyjęcia pelnokrwistych czarodziejow. Moj ojciec pracuje w ministerstwie.-dodala i skrxywila sie delikatnie na sama mysl o swojej rodzinie. Nie lubila o tym mowic. Wolala jednak mu o tym powiedziec, zeby pozjniej nie bylo problemow.
Milczenie, było złotem prawda? On uwielbiał leżeć i nie odzywać się. Milczenie nie przeszkadzało mu w niczym. Niektórym to ciążyło i przeszkadzało. Był tak zrelaksowany że gdyby się nie odezwała, pewnie by zasnął. Nie skomentował jej wypowiedzi,żadnymi słowami. Cóż, nawet go to nie zaskoczyło, chociaż ta kwestia o przyjaźni.. Jak to możliwe ze nie miała przyjaciół ? Przecież każdy miał kogoś z kim chciałby porozmawiać o wszystkim. Ok, on nie był wcale lepszy, miał przyjaciół, a raczej przyjaciółkę. Tylko dawno jej nie widział, ale miał kogoś. Czyli miał do czynienia z pełnokrwistą. Czy powinien jej powiedzieć ze jest tylko pół krwi ? Jak wiadomo, pełnokrwiści, szanowali sobie czystość krwi. On był "splamiony". Ale czy to jest ważne, dla niej ? Jeśli będzie chciała to zapyta, prawda? On nie jest zbyt wylewną osobą, a jego rodzina nie jest wcale taka interesująca. Teraz zachowywała się jak normalna dziewczyn, marudzi na temat ubrań. Pokręcił głową z uśmiechem i spojrzał się na nią. Wyciągnął do niej dłoń i zaczął głaskać ją po włosach. Były miękkie i delikatne, takie jak powinny być. Nie mógł się opanować, musiał ją dotykać.
Kiedy skonczyla mówić spojrzala na niego w milczeniu. Co oznaczalo jego milczenie? Dowiedzial sie czegos czego nie powinien? Nie spodobalo mu sie to, ze jest pelnokrwista. W sumie mogla ten fakt pominac. Nie potrzebnie to mowila. Głupia.. Poczula jak Castiel znow zaczyna dotykac jej wlosy, delikatnie i czule. Podobalo jej sie to, bardzo to polubila. Jednak on nadal milczal, Nie wiedziala jak ma to odebrac.czy to zle czy dobrze. Westchnela cichutko i zwinela się w mala kuleczke obejmujac rekoma kolana. Mruknela cichutko cos pod nosem i westchnela bezglosnie. Przymknela powieki i także milcząc leżała spokojnie. Oddychala powoli myśląc o wszystkim po trochu. Nie wiedziala w sumie co mam myslec o tej cales sytuacji, o nim i o tym co się między nimi teraz dzialo. Potrzebowala jakiejs wskazówki co ma robic. Nigdy sie nie martwila o takie rzeczy az tu nagle proszę. Pojawia się nieznajomy ni stad ni zowąd i miesza w calym jej życiu. Niszczy to cotak długo budowała. Zmienia ja 2 spotkaniami. To bylo przerażające, Hope bala się że jesli on tak bardzo namiesza to pozniej wszystko sie posypie i nie bedzie miala juz nic.
Jego milczenie, nie oznaczało nic. Może byłoby lepiej gdyby się odezwał? Była to dla niego nowa sytuacja, nie potrafił jeszcze ocenić, kiedy powinien się odezwać czy o coś spytać. A kiedy po prostu milczeć. Musiał się tego wszystkiego nauczyć, albo chociaż przyzwyczaić do nowej sytuacji. On wie że kobiety lubią, gdy je się słucha i interesują się nimi. Ale on, on był inny. Nigdy nie musiał zabiegać o kobiety, to one zabiegały o niego. Więc też nie wiedział, że Hope teraz siedzi i się martwi jego milczeniem. Nawet przeoczył jej mruknięcie, poczuł tylko ze się poruszyła. Zerknął na nią sennym wzrokiem, Wyciągnął kołdrę spod swoich pleców i wgramolił się pod nią. Opatulając przy tym Hope. Położył się bliżej niej i przykrył ją kołdrą. -Masz ochotę zostać na noc ?- Czuł ze powinien zdać jej to pytanie. Brzmiało to nie pewnie, nie wiedział czego ma się, jakiej odpowiedzi oczekiwać od dziewczyny. Z jednej strony chciałaby została, aby po prostu leżała tutaj i spała. Innej opcji nie widział jak na razie. Nie chciał żeby szła, chciałaby została. Choć nie mógł wypowiedzieć tych słów na głos. Nie przechodziły mu przez gardło, ale mógł jej to pokazać. Po prostu pocałował ją w czubek głowy.
Kiedy Castiel się poruszył otworzyla oczy i uwaznie przysluchiwala sie temu co robi. Poruszal sie przez chwile po czym polozyl się bardzo blisko niej i okryl ich kołdrą. Gdy uslyszala jego pytanie bardzo, ale to bardzo sie zdziwila. Nikt jeszcze nigdy nie zadal jej takiego pytania. To bylo tak dziwne, ze nie wiedziala co ma na to odpowiedziec. Po prostu ja zatkalo, a jej serce zaczelo bic 2 razy szybciej. Mezczyzna pocalowal ja w czolo, co nieco ja uspokoiło. Westchnela cichutko i odwrocila sie na drugi bok tak by moc patrzec mu w oczy. -Ja..jesli to nie jest dla ciebie zaden problem, chętnie zostanę. -odpowiedziala cichutko po dość dlugim milczeniu. Wbila swoje brązowe teczowki w jego oczka i usmiechnela sie delikatnie. To bylo dopiero ich drugie spotkanie a Hope xlamala juz swoje wszysykie zasady. W sumie jak na razie niczego nie żałowała wiec bylo dobrze. Zapewne niedlugo sie przekona czy oplacalo sie lamac zasady czy nie. Wszystko mialo sie okazac niedlugo.
On na przykład nie miał zamiaru, teraz o tym myśleć.Czy źle zrobiły, że sie jej spytał. Czy też, ni. Czy dla niego łamie swoje reguły, tak jak on dla niej. Pozwolił aby wszystko toczyło się własnym torem wydarzeń. Jeśli będzie to zła decyzja, która pociągnie za sobą więcej nieszczęść, cóż. Nie bezie płakał, ani ubolewał. Ludzie popełniają błędy. Ale jeśli okaże się to dobrą decyzją, wtedy, wtedy będzie się zastanawiał co dalej. Gdyby byłoby to dla niego problemem, przecieżby się jej nie pytał. Nie należał do osób które, robiły wszystko żeby innym było lepiej. To jemu ma być dobrze, bo to jego życie. Posłała jej zadziorny uśmiechem i jednym ruchem, przybliżył ją do siebie. Zamknął po raz kolejny swoje oczy. I powoli odpływał w krainę snów.
Kiedy przyciągnąl ja do siebie usmiechnela sie delikatnie i przymknela powieki i próbowała odplynac w kraine snow. Niestety nie potrafila. Cos ja dreczylo, ale nie miala pojecia co. Powoli otworzyla oczy i wbila w niego czekoladowe teczowki. Chyba spal, no dobrze. Teraz mogle pomyslec o tym wszystkim. Przygladala mu sie w zamysleniu. Ostroznie opuszkami palcow zaczela gladzic jego policzek usmiechajac sie przy tym delikatnie. Co miala zrobic? Moze jednak powinna sobie pojsc i zapomniec o tym wszystkim? Nie, nie.. musiala napic sie wody. Ostroznie zsunela sie z lozka i poczlapala cichutko do kuchni. Znalazla szklanki i nalala sobie wody. Oparla sie plecami o blat i napila sie malego lyczka wpatrujac sie gdzies przed siebie. -Ogarnij sie Hope..-wymamrotala do siebie pod nosem i ponownie upila lyczek wody. Weszla do pokoju i spojrzala na spiacego Castiela. Usmiech sam pijawil sie na jej ustach od razu gdy go ujrzala. To bylo bardzo dziwne, ta jej reakcja. No ale co miala zrobic. Dokonczyla pic i odstawila szklanke na stolik. Podeszla powoli do lozka i wslizgnela sie pod kołdrę. Polozyla sie tylem do niego tak by go czuc za soba. Przymknela powieki i juz po chwili odplynela.
No cóż, Castielowi szybciej poszło z odpłynięciem w krainę snów. Gdy tylko poczuł ciało Hope, przy sobie zasnął jak małe dziecko. Nawet, nie słyszał jak dziewczyna wyszła z łóżka. Wtedy już spał i to głęboko. Gdy nad ranem się przebudził. Leniwie rozciągnął się na łóżku. Ku jego zdziwieniu, nie był tam sam. Nie chodziło o to że zapomniał o śpiącej Hope obok niego, tylko o to że nadal tam była. Zazwyczaj po upojnych nocach budził się sam.. Ale zaraz.. Ta noc nie była upojna, była upojna w rozmowie. Ale nie w innym sensie. Aż sam się zdziwił że wytrzymał i zasnął spokojnie, obok niej. Może jednak nie była takie jak wszystkie? Przyglądał się jej jak sapała. Rozczochrane włosy, pomięty T-shirt. Wiecie że mężczyźni właśnie wtedy uważali kobiety za najbardziej seksowne ?. Gdy wstają rano, ubrane w ich ubranie. Uśmiechnął się mimowolnie pod nosem i wyszedł z łóżka. Sam nie wiedział skąd w nim tyle czułości, ale schylił się i cmoknął ją delikatnie w czółko. To był obłęd, po prostu obłęd. Podszedł do swojej szafy i wyciągnął z niej czyste ubrania, podreptał do łazienki. Rozebrał się i wstaną pod prysznicem, wanny używał tylko na wieczór, gdy chciał się zrelaksować. Westchnął cicho a po chwili poczuł, ciepłe kropelki wody spadające na jego ciało. Przyjemnie.
Całą noc przespala wyjątkowo spokojnie, bez zbednych przebudzen. Kiedy ocknela sie rano przeciagnela sie i westchnela cichutko. Po chwili zdała sobie sprawe z tego, ze nie byla w swoim pokoju. Jak oparzona wyskoczyla z łóżka i rozejrzala sie dookola potrzebowala kilku minut by zdac sobie sprawe z tego, co stalo sie ostatniej nocy. Odetchnela gleboko przypominając sobie, ze byla u Castiela. Slyszac prysznic usmiechnela się delikatnie iruszyla w strone kuchni o dziwo nie dolaczyla do niego. Otworzyla lodowke i przez chwile stala wpatrujac sie w skladniki, ktore sie w niej znajdowaly. Wyjela potrzebne rzeczy by zrobic mu sniadanie. Gdy byla mala mama nauczyla ja robic nalesniki wiec tyle potrafila. Stala przy kuchence robiac to co musiala. Przy okazji nakryla do stolu i czekala, az mezczyzna skonczy brac prysznic. Kiedy wszystko bylo gotowe posprzatala i podreptala do pokoju w poszukiwaniu swoich ubrac niestety znalazla tylko sukienke i buty. Skrzywila sie delikatnie i ubrala sie w to co miala w rece. Szybko zlapala swoja torebkę i skierowała sie w strone drzwi. Wtedy uslyszala jego glos. Zagryzla delikatnie zabkami dolna warge i zatrzymala się po czym powoli odwrocila sie w jego strone.
Jakieś półgodziny stał pod prysznice, czy to za długo jak dla mężczyzny ? Szczerze, to nie miał pojęcia. On stał zawsze tam, tyle jak długo tego potrzebował. Wyszedł z kabiny, szybko umył zęby i ubrał się, w jeansy, koszulkę i bieliznę. To nic dziwnego że Hope, nie mogła znaleźć swojej bielizny. Chłopak wrzucił ją na szybkie pranie wraz z suszeniem. Akurat gdy się wykąpał, jej bielizna była również sucha . Wyszedł z łazienki, akurat w tym momencie gdy dziewczyna chciała wyjść z domu. Poczuł jakieś dziwne ukłucie, gdzieś głęboko w sercu. Przystaną przy progu, pierw doznał szoku, że dziewczyna posprzątała a potem poczuł zapach naleśników. Uśmiechnął się do niej i pokazał bieliznę. -Jeśli tak bardzo chcesz wyjść, to może ubierz się do końca. Uprałem je, tylko nie mogłem znaleźć twojej sukienki.- Uśmiechnął się delikatnie do niej i podał jej bieliznę. Zagryzł delikatnie wargę i uśmiechnął się smutno. -Dziękuje Ci, a nie chcesz zostać na śniadanie ? Przecież sama je zrobiłaś. - Oparł jakoś, dziwnym tonem. Trochę zmieszanym, smutnym. Nie chciał żeby wychodziła, ale z drugiej strony cały czas siedziec u niego tutaj nie będzie.
Odetchnela głęboko biorac od niego swoja bielizne. -Chciałam ci zostawic na pamiątek. Po za tym nie przepadam za noszeniem bielizny. Ona ogranicza i krepuje ruchy.-powiedziala spokojnie i odlozyla torebke na mala puleczk. Widziala w jego wyrazie cos co ja troche zaniepokoilo. Wiedziala, ze w jakis sposobngo zranila probujac sie wymknac, ale nie wiedziala jak ma przeprosic, podeszla do niego blizej i usmiechnela sie delikatnie. -W sumie moge zostac -dodala po czym zropila kilka krokow w strone lazienki. -Pojde sie ubrac, jesli tak bardzo tego chcesz.-powiedziala i zamknela sie w lazience. Usiadla na brzegu wanny i ukryla twarz w dloniach. "ok, Hope..czas na to bys na prawde sie ogarnela. Zachowujesz sie jak jakas kretynka." Powiedział jakis glos w jej glowie. Po dluzszej chwili wstala i zdjela sukienke. Zalozyla bielizne na niamsukienke i stanela przed umywalka. Spojrzala na swoje odbicie w lustrze i Skrzywila sie. Odkrecila wode i obmyla twarz, po czym ponownie spojrzala na swoje odbicie. Znow sie skrzywila. Nie przez jej wyglad tylko zachowanie. Brzydzilansie siebie za to jak sie zachowala w stosunku do niego. Doprowadzila do porzadku swoje kasztanowe wlosy i wyszlanpowoli z lazienki. Spojrzala na Castiela smutnymi, pociemnialymi oczyma i westchnela cichutko. -Nie jestem zbyt dobra w gotowaniu. Jesli ci nie beda smakowac, to nie jedz. Umiem zrobic zjadliwe kanapki.-powiedziala cichutko spuszczajac wzrok. Nigdy, ale to przenigdy nie zrobila nikomu sniadania. Wiec nie wiedziala czy da sie jesc to co robila. Jej smakowalo wiec nie miala z jedzeniem zadnych problemow.
-Pamiątkę po tobie, będę miał w swojej głowie.-. Odparł jakby powiedział coś normalnego. Co w sumie dla niego normalnie nie było. Uśmiechnął się zmieszany, jej tekstem o bieliźnie. Pokręcił głowa, gdy się do niego uśmiechnęła. Uwielbiał jej uśmiech. W sumie nie ucieszył się z tego ze poszła sie przebrać. Jak dla niego, mogła stać tutaj nawet goła, jemu by to nie przeszkadzało. Najdziwniejsze było to, że on chciałaby tutaj była. Nawet ubrana i milcząca, po prostu aby była. Davis, ogarnij się !. Czyżby on się w niej zauroczył ? Nie, na pewno nie. Nadal będzie sobie wmawiał że chodzi mu tylko o jedno. Ale ewidentnie, dziewczyna zawróciła mu w głowie. No i jeszcze zrobiła mu śniadanie. Kobieta ideał.. Czekała na nią, w kuchni. Stał oparty o blat i robił im kawę. Kawa zawsze jest dobra z rana, albo kakao. Dlatego zrobił dwa kubki kawy i dwa kubki kakao. Uśmiechnął się delikatnie do siebie i zasiadł przy stole. Naleśnik pachniały nawet dobrze, lepiej niż jak robił je jego ojciec. -Pewnie będę lepsze, niż kanapki mojego ojca.- Zaśmiał się, aby poprawić jej humor. Jego ojciec nawet kanapki potrafił zepsuć. Złapał jednego naleśnika i ugryzł go. Bez żadnego wahania. Pogryzł, przełknął i popił kawą. -Są dobre, lepiej pewnie bym nie zrobił.- Uśmiechnął się do niej szczerze i zaczął się jej przyglądać. Czy to nie dziwne, że je śniadanie z dziewczyną którą wiedział dopiero dwa razy. Możliwe że jest to dziwne, ale czy miał z tym jakiś problem ? Żadnego. Coraz bardziej przekonywał się do tego, że dziewczyna jest warta łamania jakiś zasad. Wiedział ze wybrali najgorszą z najgorszych możliwości, na poznanie się. Przecież, oni wcale nie mieli sie ze sobą poznawac. A już byli za blisko na bycie kochankami, to wszystko zamieniało się w jakoś znajomość, za miesiąc a moze tydzień, będą dobrymi kumplami a potem przyjaciółmi. Chyba ze od razu przeskoczą ten rozdział i będą należeć tylko do siebie. Wooow, kolego chyba zapędziłeś się z myślami. Przecież ty nie możesz należeć do jeden kobiety, nawet takiej jak ona. Nie dałbyś rady , przecież znasz siebie. Przymknął oczy i zaczął odganiać od siebie te wszystkie myśli. Powinni skończyć wszystko na jednej nocy w altanie. Teraz to wszystko będzie bardziej skomplikowane..
Uwaznie go obserwowala gdy jadl nalesnika. Kiedy stwierdził, że sa dobre odetchnela z ulga i usiadla przy stone na przeciw niego. -Ciesze sie, ze ci smakuja.-powiedziala, a na jej twarzy pojawil sie ten uroczy usmiech. Wziela nalesnika i zaczela powoli jesc. Casiel zrobil kawe i kakao. Ona wybrala kakao, nie przepadala za kawa szczególnie po alkoholu. Upila malenki lyczek i spojrzala na mezczyzne. Wyraźnie cos dreczylo. Zapewne to samo co ja jednak ona byla gotowa sie dla niego zmienić. Byla gotowa na to by miec tylkp jednego mezczyzne w swoim zyciu. Jak widac on nie byl gotow. Postapila zle przychodzac tu wczoraj, zostajac na noc i na sniadanie. Wszystko sie psulo. Popelnila za duzo błędów, bedzie teraz tego zalowac. Niestetu, ale wybrala i musiala poniesc tego kosekwence. Powinni byli skonczyc na nocy w altanie i zapomniec osobie. Niestety wszystko potoczylo sie inaczej, zle. Dlaczego tak sie stalo? Dlaczego wczoraj wieczorem trafila wlasnie tutaj? Dlaczegoakueat do jego domu? Gdyby nie ta dzisiejsza noc nic by sie nie stalo. Nie poznali by sie blizej i teraz ona nie musiala by cierpiec przez to wszystko.
Posłał jej symboliczny uśmiech i jadł nadal naleśniki, popijając je kawą. Nie chodziło o to że on nie chciał się zmienić, po prostu nie potrafił. Ktoś musiałby pokazać mu drogę, gdzie ma zmierzać i jak. Musiała mu tez pokazać, że będzie potrafiła się dla niego zmienić, bo skąd ma miał to niby wiedzieć. Nie wiedział niczego, ani nic. Nie wiedział co ona o nim myślała, on sam nie wiedział co myślał o niej. Wiedział tylko ze jest, seksowna i bezpruderyjna. Ale co dalej ? Dalej zupełnie nic o niej nie wiedział. Nie wiedział jak jest na co dzień. Nawet jej nie znał, ta do końca. Chociaż wiedział, że nie do końca umie sie przy niej hamować. Pociągała go.. On jeszcze nie wybrał, musiał sie z tym przespać. Zjadł kolejnego naleśnika i dopił kawę do końca. Spojrzał się na nią z dziwnym uśmiechem na twarzy. Nie był ani wesoły, ani smutny. Był taki niejaki. Nie wiedział co ma zrobić, ani co powiedzieć. Jedyny co chciał to upić się do nieprzytomności i zapomnieć o dziwnych uczuciach, które odczuwał przy Hope.
Po zjedzeniu nalesnila pila powoli swoje kakao, co jakis czas zerkajac na Castiela. Powinna juz isc i to szybko. Gdy dopila kakao wstala od stolu spojrzala na mezczyzne i zaczęła zbierac talerze. -Posprzatam i wracam do domu.-powiedziala cichutko ze spuszczona glowa. Po chwili posprzatala brudne naczynia i spojrzala na Castiela. Wziela swoja torebke z szafki i zagryzlazobkami dolna warge. -Dziekuje, za to ze pozwoliles mi zostać na noc.-podziekowa za noc i westchnela cichutko. -Bede sie juz zbierala. Nie chce ci wiecej zaprzatac glowy moja osoba. -dodala po krotkiej chwili milczenia. Popatrzyla na niego probujac nie odwracac wzroku. Na prawde nie chciala byto sie tak skonczylo. Niestety nie miala wyboru. Musiala jak najszybciej wyjsc z jego domui zapomniec o tym wszystkim co sie tam stalo.
Patrzał na nią, spokojnym wzrokiem, kłócą się z myślami. Nie wiedział jak ma się zachować, może powinni o tym porozmawiać ? A może powinni się z tym przespać, oswoić.. Dać sobie czas na przemyślenie. To dla nich nowa sytuacja. -Nie musisz sprzątać.- Odezwał się spokojnym głosem. -Przecież nie jesteś moją sprzątaczką, Hope - Posłał jej delikatny uśmiechem. Zdystansował się do niej, ale tylko dlatego że wie wiedział co czuje, co ma zrobić. -Możesz przychodzić tu kiedy chcesz-. Znów ten sam ton. Nadal ją obserwował, bacznym wzrokiem. Była dla niego zagadką.. -Hope, ja po prostu.- Nie wiedział co ma powiedzieć, spuścił wzrok i zaczął sprzątać ze stołu. Mógł to zrobić za pomocą czarów, ale po co? Tak będzie przynajmniej zajęty czymś. Wrzucił talerze do zlewu i odkręcił wodę. -To wszystko jest takie, inne dziwne. Jesteś pierwszą dziewczyną.. która..- Własnie która co ? Kim była, co zrobiła.. Sam nie wiedział. Oparł głowę o szafki, nie wiedział co ma powiedzieć ani co miał zrobić. On na prawdę nie wiedział co ma zrobić, ani powiedziec. Nie znal się na tych rzeczach. Może będzie lepiej jak zrobią sobie chwilową przerwę ? A moze lepiej nie. Pustka w jego głowie była wielka.
Kiedy sie odezwal spojrzala na niego. Pomogla mu jednak sprzatac mimo jego slow. Kiedy skonczyli stanela kawalek od niego i spuscila wzrok. Stala w milczeniu wpatrujac sie w podloge. Po chwili Castiel sie odezwal. Spojrzala na niego w milczeniu i westchnela cichutko. Ona rowniez nie wiedziala co ma zrobic, co powiedziec. Miala pustke w glowie tak samo jak on. Po chwili jednak podeszla do niego i ostroznie polozyla mu dlon ma ramieniu. -Castiel..-zaczela, ale nie wiedziala co dalej powiedziec. Jak zaczac to wszystko. Nagle w jej glowie zaczelo klebic sie milion mysli. -Castiel..przepraszam za to wszystko. Nie powinnam tu wczoraj przychodzic i niszczyc tego wszystkiego. Powinnam wyjsc tak szybko jak przyszlam. Nigdy nie spotkalam sie z zadnym mężczyzną drugi raz. Dla mnie to tez jest nowe i dziwne. Jestes pierwszym mezczyzna z ktorym rozmawialam o sobie i .. Ja po prostu nie zaluje, ze Cie spotkałam. Zaluje tego, że to pociagnelismy. Nie powinniśmy. Nie jestem odpowiednia dziewczyna dla ciebie. Nie zasluguje na to bys sie dla mnie zmienial czy cos. -zaczela i nie mogla przestac mowic. Co sie z nia dzialo. Hope otrzasnij sie.. Kiedy skonczyla mowic, Cofnęła sie i ukryla twarz w dloniach. To bylo dla niej za wiele.
Patrzył na nią, jak mu pomaga, ale tylko kątem oka. Musiał uspokoić swoje myśli. Musiał na chwile przestać o niej myśleć, o tym wszystkich. Czuł się przytłoczony tymi myślami. Poczuł się jak dziecko z add, które nie może skupić się na jeden rzeczy. Myślał i myślał, ciągle o niej i o wszystkim. Spojrzał się na nią, a raczej na dłoń na jego ramieniu. Najwyraźniej miała ten sam problem, co on. Nie potrafiła wyrazić swoich uczuć, albo nawet ich określić. Słuchał jej i słuchał, zamknął oczy i zaczął przetwarzać wszystko co mu powiedziała. Nie chciałaby ona go przepraszała. Nie miała za co, to cała sytuacja była chora i dziwna. Westchnął głęboko i nie wiedziała co ma powiedzieć. Nie wiedział co czuł. To było takie dziwne, miał ochotę usiąść i się schlać jak małe dziecko. Zapomnieć o wszystkim i nigdy nie obudzić się z tego. Czy ona mogła być jego nadzieją na nowe życie ? Czy powinien zaufać sobie i jej ? Tyle pytań a zero odpowiedzi. Żadna dziewczyna nie namieszał mu tak w głowie jak ona. -Hope do jasnej cholery!. Skąd możesz wiedzieć czy jesteś dla mnie odpowiednia, czy nie ? Nie znasz mnie, prawie wcale. Nie wiesz kim jestem ani jaki jestem.- Odparł możliwe że za bardzo podniesionym głosem. Widział jak chowała twarz w dłonie. -To ja nie zasługuje abyś ty się zmieniała dla mnie. Ja nawet nie wiem co to miłość.- Omal nie warknął. Walnął otwartą dłonią o kuchenny blat. Zdenerwowała go tym stwierdzeniem, że to ona na niego nie zasługuje. Było oczywiście na odwrót. To on nie zasługiwał na miłość, której nawet nie znał. Zaczął oddychać głęboko, wiedział ze go poniosło. Spojrzał się na nią, teraz jedyne co chciał to ją pocałować. Przytulić do siebie i trwać tak bez końca, czy to źle ?. -Przepraszam, Hope. Jesteś wspaniała, mimo że cie nie znam. Nie chce żebyś stąd wychodziła, ale z drugiej strony potrzebuje czasu.- Westchnął cicho. Kłócąc się sam ze sobą. Podszedł do niej i przytulił ją. Nie wiedział czy jej się to spodoba. Pierw był agresywny, teraz znów potulny. Nie umiał sobie poradzić sam ze sobą.
Stał dosc dlugo w milczeniu gdy ona mowila. W koncu gdy się odezwał bardzo ja to zszokowalo. Byl agresywny, wściekły. Nie wiedziala czego ma sie po nim spodziewac. Musiala przyznac, ze sie go przestraszyla. Kiedy uderzyl otwarta dlonia w blat kuchenny podskoczyla jak oparzona i otworzyla szerzej oczy patrząc na niego. W jej ochach bylo widac strach i smutek. Gdy byla mlodsza ojciec czesto sie nad nia znęcal, za nieposłuszeństwo, niestosowanie do zasad. Dlatego wlasnie zareagowala na jego zachowanie tak jak zareagowala. Nie ma co sie jej dziwic. Nagle chlopak przeprosil i przytulil ja a ona drgnela niespokojnie. -Masz racje, potrzebujemy czasu na przemyslenia.-powiediala cichutko drzacym głosem. Po tym co zobaczyla nie byla juz pewna niczego. Nie byla pewna Castiela.. Musiala to przemyslec, musiala odpoczac. Chciala jak najszybciej stad wyjsc, po prostu sie go bala. Wspomnienia z przed lat zaczely wracac, a to nie bylo dla niej dobre. Nie chciala o tym myslec, nie chciala!
Nie wiedział co się z nim działo, dziewczyna wyciągała z niego najgorsze i najlepsze emocje. Teraz wyciągnęła z niego tą gorszą część. Której nikomu nie pokazywał, było mu przykro z tego powody, nie chciał tego, naprawdę. Nie chciał, nie panował nad sobą. Zamknął oczy, gdy się do niej przytulił a ona dygnęła nie spokojnie. Puścił ją i dosunął się o krok. Zobaczył jej smutne oczy i przestraszone. Tego się bał, bał się wszystkiego. Bał się uczuć, bał się ją zranić. Czy to już było jakieś uczucie do niej ? Widząc jej oczy, sam posmutniał. Z jego oczów kipiał smutek i rozżalenie. On naprawdę nie chciał. Westchnął cicho i znów zrobił krok w tył. Jakby się oparzy, jakby teraz on bał się jej. -Mam nadzieje że wiesz gdzie mnie znaleźć, jeśli będziesz nadal chciała ze mną rozmawiać.- Westchnął cicho i wyszedł z kuchni. Złapała swoją kurtkę i wyszedł z domu. Zamykając za sobą dość głośno drzwi. Dlatego nigdy nie wchodzi w żadne związki. Nie umiał opanować emocji. Teraz teraz był na skraju załamania, chciał się zapaść pod ziemie i nigdy więcej stamtąd nie wychodzić. Zranił Hope, widział to w jej oczach. Nie powinien jej tak zostawiać, ale wolał wyjść niż skrzywić ją bardziej. Taraz zaszyje sie w jakiejś noże i będzie pił do nieprzytomnego.
Byla tym wszystkim przybita, nie radzila sobie z tymi uczuciami, emocjami. Z niczym sobie nie radzila. Gdy nagle od niej odskoczyl popatrzyla na niego i zszokowana cala sytuacja nic nie mowiac obserwowala go. Castiel wyszedl z domu trzaskajac drzwiami.byla przerazona, ale nie mogla nic na to poradzic. Osunela sie na podloge, a z jej oczu poplynely lzy. Kolejna nowosc dla Hope, lzy przez faceta. Świetnie, to sie wpakowala w niezle bagno. Lezala tak i lezala, nawet nie liczyla czasu. Kiedy w koncu podniosla sie z ziemi poszla szybko do lazienki i spojrzala w lustro. Miala spuchniet oczy od lez, wygladala strsznie. Wybiegla pospiesznie z domu lapiac po drodze torebke. Zatrzasnela za soba drzwi i popedzila do swojego pokoju w zamku by tam zamknac sie i umrzec w samotnosci i glupocie.
Czy to nie dziwne, że kobieta odprowadzała go do domu. To on powinien odprowadzać ja do domu, a nie na odwrót. Ale przecież nie będzie się z nią kłócić. Cieszył się że dziewczyna już przestała płakać, przez całą drogę nie odzywał się ani słowem. Cieszył się tylko ta chwilą, chwilą ciszy z Hope. Nie musieli ze sobą rozmawiać. To nie było potrzebne, po prostu cieszył się chwilą, chwilą milczenia. Bez kłótni, bez rozmów. Po jakiś 10 minutach byli już przy kamienicy. Spojrzał się na Hope i posłał jej delikatny uśmiechem. -Moja propozycja jest nadal aktualna- . Powiedziała spokojnym tonem i przejechał dłonią po jej policzku. -Ale jeśli nadal nie chcesz, to mam nadzieje że trafisz do zamku i że jeszcze będziesz miała ochotę oglądać moją mordę.- Uśmiechnął się głupio.
Przez cala drog szli w milczeniu. Nie wiedziala co ma mu powiedziec, o czym mielirozmawiac. On pewnie tez nie wiedzial dlatego ske nie odzywal. Nie przeszkadzalo jej to. Mogli milczec, wazne ze byli obok siebie. Kiedy dotarli na miejsce stanela przed drzwiami i spojrzała na niego. -Moge wejsc tylko na chwile. Dopilnowac bys sie umyl, ogolil i juz nie pil.-powiedziała spokojnie i westchnela cichutko. Uśmiechnęła sie delikatnie i agryzla zabkami dolna warge. Nie wiedziala czy ma zostac na noc. Chciala tylko dopilnowac by juz dzisiaj nie pil. To sie teraz liczylo, nic wiecej. Westchnela cichutko i odgarnela niesforny kosmyk z policzka, po czym wetknela go za ucho. Nie chciala zostawac na noc, bo wiedziala ze znow moze sie cos zepsuć. Znow sie pokloca o ich uczucia i znow bedzie tak samo. Nie chciala go widziec wscieklego, takiego jak wtedy gdy ka zostawil i znikl.
-A co nie jestem przystojny z zarostem ?. - Zaśmiał się i specjalnie podrapał się przy tym po brodzie. Wszystko wracało do jakieś normy, powoli. Ona się śmiała i znów przegryzała wargę, podobało mu się to. Ale to już pewnie wiedziała.Przejechał dłonią po włosach i spojrzał się na nią. Złapał ją za rękę i podprowadził do swojego mieszkania. Otworzył drzwi i wpuścił ją do środka, potem wszedł za nią i zamkną drzwi. -To się rozgość, a ja idę pod prysznic. Bo już sam nie mogę obok siebie wytrzymać.- Westchnął cicho i poszedł od razu do łazienki. Ściągnął z siebie brudne ubrania i rzucił je w gdzieś tam, obok wanny. Wszedł pod prysznic i odkręcił pierw zimną wodę, a później ciepłą.
Kiedy zadal jej pytanie prychnela. -Podobasz mi sie i to bardzo..-odpowiedziala spokojnieni usmiechnela sie delikatnie. Weszla do domu pierwsza i rozejrzala sie. Nic sie nie xmienilo od jej ostatniej wizyty. Dosc dziwne, on w ogóle nie bywal w domu przez dwa tygodnie? To bylo dosc dziwne, ale co ona mogla na to poradzic. -Dobrze idz.-dodala po chwili. Kiedy Castiel zniknal w lazience usiadla na kanapie i westchnela cichutko. Przymknela powieki by w spokoju pomyslec. Juz po chwili odplynela w gleboki senn oddychajac powoli i plytko. Osunela sie na oparcie kanapy i tyle widziano ja zywa.