W tej sali w Wieży Astronomicznej przeprowadzane są wszystkie zajęcia z tego przedmiotu i egzaminy sprawdzające wiedzę uczniów w zakresie nauczanego materiału.
Wiedział, że musi rozpocząć jakoś lekcję. Jednak przyznając się samemu sobie doskonale wiedział, że nie ma na to ochoty. Żył nadal wakacjami i swymi podróżami. No ale jak mus to mus. Spojrzał na zegarek i wiedział, że ma za sobą już pięć minut lekcji. Wstał za swego miejsca i ustał przed biurkiem lekko się o nie opierając. Usłyszawszy odpowiedź panicza Kraya uśmiechnął się. Boże jak ten człowiek potrafi irytować. -Panie Kray. Niektórzy ludzie lubią ubierać obcisłe koszulki, bo mają się czym pochwalić. Przynajmniej są pewni siebie i nie wstydzą się tego nad czym tak zaciekle pracują. A to, że niektórzy noszą luźne koszulki to nie moja sprawa by wytykać ich bojler. - wyraził swoje zdanie, bo wiedział doskonale, że jego wypowiedź jest skierowana prosto do niego. Chciał coś jeszcze dodać ale drzwi otwierały się raz za razem i słyszał tylko przeprosiny za spóźnienie. -Nic się nie stało moi drodzy. Cieszę się iż zjawiliście się na zajęciach. A gdy jest już was sporo możemy je zacząć - na jego twarzy pojawił się wielki szczery uśmiech. -Na dzisiejszych zajęciach opowiem wam trochę o galaktykach. Więc mam nadzieję, że was nie zanudzę i będziecie wiedzieli coś by na następnych zajęciach napisać mały test - uśmiechnął się i kontynuował - Tak więc wyróżniamy cztery typy galaktyk, a pierwszą z omawianych są galaktyki spiralne. Jak sama nazwa wskazuje, mają one spiralny kształt, który tworzą 2 lub 3 ramiona wokół gęstego jądra. Galaktyki te zawierają gwiazdy pierwszej i drugie populacji. Dzieli się je ze względu na stosunek wielkości ramion do jądra na: jasne jądro i słabo rozwinięte ramiona, mniejsze jądro, a ramiona dobrze rozwinięte, słabe jądro, wyróżniające się ramiona, osobliwa. Galaktyki spiralne stanowią około 60 % wszystkich galaktyk. Przykładem takiej galaktyki jest Mgławica Andromedy, która jest zarazem najbliższą galaktyką przypominająca rozmiarami i kształtem Drogę Mleczną. Drugi podział to podział ze względu na kształt: galaktyki spiralne zwykłe i galaktyki spiralne z poprzeczką. Są to wydłużone struktury przechodzące przez jądro galaktyki, a różnica między nimi a zwykłymi galaktykami spiralnymi polega na tym, że ich ramiona są połączone jasną poprzeczką w jej centrum. - rozejrzał się po sali z nadzieją, że co niektórzy będą notować, bo w końcu nie chciał się wysiać na marne -A teraz małe pytanie do państwa. Może ktoś wie czym jest Droga Mleczna? - zapytał po czym gdy nikt nie odpowiedział sam wybrał osobę -Może panna @Faith Shepherd wie? -uśmiechnął się do niej. Był zaciekawiony czy młoda ślizgonka będzie wiedziała chodź troszkę na ten temat.
I zaczęło się. Czuła, że właśnie tak będzie. Może nie powinna nic mówić Lucasowi o zajęciach? Może powinna zostawić kartkę, że zostały odwołane czy coś... Jak mogła pozwolić aby znaleźli się w jednym pomieszczeniu. W dodatku Lucas nie odpuścił okazji do reagowania na zaczepki. A przecież prosiła. Najwidoczniej było to silniejsze od niego. A przecież Christian również mógł odznaczyć się jakąś dojrzałością i pozostawić słowa Lucasa bez komentarza. Istniała jeszcze jedna teoria, ku której przychylała się Ria. Być może wszystko to koloryzowała za mocno. Może ubzdurała sobie jakąś chorą rywalizację między nimi, a tak naprawdę była to zwykła wrogość o podłożu Profesor - uczeń? Z pewnością tak było i nie powinna się niczym martwić. Odpowiedź Lucasa na jej pytanie była... Przekonująca. Uwierzyła w nią. Dlatego też nie drążyła dalej tematu i usiadła wygodnie na krześle słuchając Profesora. Nawet udało się jej zapisać parę zdań dotyczących dzisiejszej lekcji. Z dumą mogła je później przekazać Lucasowi, gdyż ona doskonale wiedziała o czym mówił profesor. W końcu kochała astronomię. Więc jak mogłaby tego nie wiedzieć.
Ruth nie do końca odnalazła się w sytuacji. Było w miarę w porządku, kiedy lekcja się jeszcze nie zaczęła, a sama Szwedka miała na głowie tylko odpowiedź na wystudiowany podryw kolegi z domu. Dobra, trzeba przyznać, że ona sama nie do końca przypominała sobie jego imię, ale przecież nie tylko byli w jednym domu, ale i na jednym roku, kojarzyła twarz Mishy i fakt, że prawdopodobnie on o jej istnieniu jakoś cudownie zapomniał zachowując się, jakby widział Ruth pierwszy raz w życiu rozbawił ją do granic. Nie wspominając już o komentarzu Rii a propos jego słów wstępu - jednak co Ślizgonki, to Ślizgonki, one zawsze potrafią uderzyć w punkt. Poza tym, fajna dziewczyna była z tej Rii, dziwne, że wcześniej nie miały okazji się spotkać, biorąc pod uwagę poprzedni związek Ruth z Mikkelem. Uśmiechnęła się życzliwie do Mishy, ale widać było po niej lekkie wymuszenie tegoż uśmiechu. Może zacznijmy już lekcję, zamiast przerzucać się komentarzami, kto ma jakie oczy? Okej, trzeba mu przyznać, że był przystojny, ale trafił na kobietę zaślepioną zupełnie kimś innym, no i dochodził do tego zasadniczy charakter Ruth, więc nie do końca niestety łapała istotę takich tekstów. -Może oślepnąłeś czasowo od uroku innych koleżanek i jakoś ci umknęłam - skłoniła lekko głowę z wymownym wyrazem twarzy na znak, że dokładnie wie, jak często mógł powtarzać ten tekst. I właściwie to chciała już zakończyć temat, więc powoli odwróciła się plecami do panów sugerując, żeby naprawdę zakończyć dyskusje, ale słowa Rii skierowane do Mishy spowodowały ponowne pojawienie się łagodnego uśmiechu na twarzy Ruth i już odwrócona twarzą do nauczyciela z lekkim rozbawieniem dodała raczej do koleżanki, niż do kolegów z tyłu: -Jakie intro, teraz to się na pewno zakocham - zakończyła odwracając się na chwilę w stronę Rii, ale po pierwsze zauważyła, że jest zaabsorbowana trochę czymś innym a po drugie do sali zaczęły wchodzić kolejno spóźnialscy. Dobra, Ruth przemilczała trzaskanie drzwiami, dziwaczne stroje i dziwaczne tłumaczenia, odwracając się tylko co chwila, żeby sprawdzić, kto nie potrafi przytrzymać za sobą drzwi. Jednak potyczka słowna między nauczycielem a Lucasem sprawiła, że kobieta podniosła wysoko brwi spoglądając na Wise z nieukrywanym zdumieniem. Co się tutaj dzieje? To jest jeszcze lekcja, czy pokaz, kto potrafi zwracać na siebie największą uwagę? Ostatecznie zaniechała czegokolwiek, oprócz zajęcia się swoim pergaminem i w momencie opowiadania profesora rozpoczęła robić notatki - w stylu Ruth - bardzo hasłowe. Jednak moment tłumaczenia "jasne jądro...mniejsze jądro...słabe jądro..." wytrącił ją ze skupienia. Nie bardzo potrafiła zrozumieć to stopniowanie. Cóż, może po prostu mniejsze jądro było ciut ciemniejsze od jasnego? Olała temat zapisując tylko duży znak zapytania przy tym stwierdzeniu. Dopyta później, a teraz powinna posłuchać o Drodze Mlecznej w wykonaniu koleżanki ze Slytherinu. Wsparła brodę o rękę z łokciem na ławce i przysłuchała się uważnie.
Nie miał zamiaru kłócić się z Wise, niezbyt obchodziło go już jego zdanie. Dał mu szansę, odpowiedział raz i niezbyt satysfakcjonowało go to co usłyszał. Bywa i tak, ochłonął trochę i mruknął ściskając dłoń Ślizgonki, uśmiechnął się szeroko.. w końcu lekcja jeszcze się nie zaczęła. Jego uwagę przykuła dwójka Chińczyków, Japończyków, Koreań.. kogo to zresztą obchodziło skąd byli. Odchrząknął i podparł się dłonią, patrzył krótką chwilę na ich zachowanie oraz styl bycia i za cholerę mu się to nie podobało. Wtrącił swoje zdanie kierując słowa bezpośrednio do ich dwójki. – Tacy jak wy, skośnoocy krukoni nie mają wstępu do lochów. Może stawię sprawę tak, usłyszę od kogoś.. a zwłaszcza od tej Ślizgonki złe zdanie na wasz temat, to osobiście was oprowadzę po lochach.. a teraz radze wam wrócić do lekcji, właśnie się zaczęła. – Zmierzył ich wzrokiem i kiwnął do dziewczyny obok nich czy wszystko gra, wrócił do swoich kartek i zaczął notować to co nauczyciel objaśniał.. raczej ogólnikowo. Wiedział że Ria poda mu notatki na wyższym poziomie i bardziej czytelne. Sądził już że nauczyciel go wybierze do odpowiedzi, miła niespodzianka. Miał nadzieję że Ria nie będzie zła za to że stanął murem za młodszą rówieśniczką z domu.
Spojrzała na niego, kiedy mierzył ją spojrzeniem. Przymrużyła oczy. Wydawał się dziwny. Kompletnie jak Taehyung. Coś tam mrugnął, coś tam powiedział i w końcu Faith odwróciła się do niego plecami, mając już dość jego męczenia i marudzenia. Marudził, że mu się nudzi, a kiedy puknął ją znowu ołówkiem w ramie, odwróciła się gwałtownie, mając już dosyć. Była nerwowa, a koleżka Taehyunga denerwował ją tak samo, jak sam Tae. - Dotknij mnie jeszcze raz tym ołówkiem, a w sadzę ci to w oko - warknęła cicho, odwracając się gwałtownie w jego stronę. Widząc, jak pokazuje jej, że ma cię puknąć w czoło, tylko parsknęła, wywracając oczami. Gdyby znała myśli chłopaka to pewnie popatrzyłaby na niego jak na ostatniego dziwaka - nie żeby nie była tolerancyjna! Szanowała ludzi i za odmienną religię, i za orientację, i za inne zdanie. Ona po prostu uważała, że człowiek jest człowiekiem, nawet jeżeli ktoś jest kosmitopodobny i nienawidzisz pewnej osoby od dziewiątego roku życia, która ze spokojem mogłaby uchodzić za twojego brata bliźniaka, bo urodziła się tego samego dnia w tym samym roku. To wcale nie był Min, kompletnie nie. - Czekam aż ci wypadną włosy od ciągłego zmieniania koloru, farbowana blondyneczko - powiedziała, spoglądając na niego z lekką pogardą i kompletnie ignorując komentarz o bezmózgim świecie. Po tak długim czasie znajomości musiała nauczyć się olewania jego osoby i tekstów, kiedy chciał być wredny, chciał jej dopiec, ale Faith to w zasadzie nie ruszało. Spojrzała na nic - te wymieniane spojrzenia, te korki. Jakoś zachciało jej się wymiotować, bo powiedzieli to w takim sposób, że było jasne, że to nie tylko o koreczki chodziło. - Ble, jak was słucham to mnie mdli. - Wystawiła język, krzywiąc się nieznacznie i siadając prosto do nauczyciela. Nie skupiała się na tym, co nauczyciel rozmawiał z innymi ludźmi, bo dzisiaj nie szczególnie ją to interesowało pomimo tego, że na co dzień była ciekawska. Oj tak, bardzo interesowało ją życie innych i to, co działo się wokół jej osoby. Nauczyciel zaczynał lekcje, a Kookie i Taeś mówili jeszcze coś o porwaniach i lochach. Odwróciła się do nich ponownie i już chciała coś im powiedzieć, kiedy jakiś inny Ślizgon podszedł i odpowiedział w sumie za nią, więc tyle bezwładnie wzruszyła ramionami, kiedy skończył swoją wypowiedź. - Chyba nie mam co dodawać - mruknęła i kiedy odwróciła się, nauczyciel zaczął mówić o galaktykach więc oparła głowę o rękę, starając się jak najbardziej skupić, ale w końcu zwrócił się do niej. Nie spodziewała się żadnego pytania w jej stronę, dla tego podniosła wzrok na mężczyznę i westchnęła ciężko. - Może jednak nie panna Faith Shepherd? - zasugerowała. Nie żeby nie wiedziała, bo gdyby się wysiliła, to umiałaby opowiedzieć o czymś, co było względnie ciekawe. Bardzo dużo rzeczy zapamiętywała z tego, co usłyszała. Jednak postanowiła wykazać szacunek nauczyciela, pomimo że to nie był jej najlepszy dzień i wstała. - Droga mleczna powstała kilkanaście miliardów lat temu z ogromnego obłoku gazu. Znajduje się w niej m.in. nasz Układ Słoneczny. Gdy w pogodną noc patrzymy na niebo, oprócz pojedynczych gwiazd, tworzących dobrze znane gwiazdozbiory, widzimy jasny, "mleczny" pas. - Zakreśliła cudzysłów w powietrzu i usiadła na miejscu, już nie chcąc nic więcej mówić. Nie ma co się wymądrzać bardziej, no chyba że będzie musiała na coś odpowiedzieć.
Roześmiał się cicho, gdy odzywki Taehyunga, stały się jeszcze bardziej bezpośrednie. Uśmiechając się pod nosem, pokręcił jeszcze mocniej głową i nie mogąc się powstrzymać, niemalże oparł swoje czoło o własne, ledwo co zaczęte notatki. Czuł jak ramiona trzęsą mu się od powstrzymanego śmiechu i tylko uniósł do góry dłoń, aby pokazać okejkę w stronę blondyna. Lekko przekręcił głowę w jego stronę i łagodnie opierając się o swoje przedramię; zadarł brew do góry. Tęskniłeś? - spytał bezgłośnie i układając swoje wargi w trochę króliczy uśmieszek, chwycił ołówek w zęby, aby drugą dłonią odnaleźć na ich ławce, swoje szare pióro. Gdy w końcu je dostrzegł, gdzieś pod ich wspólnymi papierami, bez namysłu nachylił się nad ramieniem Taehyunga i szybko naskrobał na jego pergaminie, krótkie pytanie; To kiedy?; wyraźnie jeszcze podkreślił swoje zapytanie i lekko stuknął stalówką pióra w jego pracę. W tym samym czasie, zerknął na Faith i wywrócił oczyma. - No nie bój się. Nie zamierzam trzeć się po waszych zimnych lochach - skwitował krótko i jeszcze przez chwilę, zezował na jej ławkę, aby móc dostrzec cóż takiego rysuje. Halo! Lubił rysowanie, więc tylko uśmiechnął się krótko na jej malownicze bazgroły. Pewnie, by coś jeszcze powiedział, gdy nagle do jego uszu doleciał niezbyt przyzwoity komentarz ze strony jakiegoś przerośniętego idioty. Czyżby kiblował? Jungkook nie był głupi; gdy tylko wkroczył do sali, zauważył napiętą atmosferę między tym fagasem, a ich profesorem. Pozwolił idiocie na dokończenie swoich słów i skinął powoli głową. Tylko po to, by po chwili wstać gwałtownie ze swojego miejsca. Krzesło pod wpływem takiej siły, runęło na podłogę, ale nie przejął się tym faktem. Przywołując na twarz nieco drapieżny uśmieszek, lekkim krokiem podszedł do przerośniętego osiłka i nie siląc się na żadne powitania; po prostu wbił mu koniec swojej różdżki pod jego brodę. - A ktoś taki jak ty, nie ma najmniejszego prawa się do mnie odezwać takim tonem - warknął cicho, wlepiając w niego swoje nieco rozbawione spojrzenie, gdy złośliwie przesunął nim po jego posturze. - bo w naszym kraju, czyli w Korei, ty niedouczony idioto, szybko rozprawiamy się z takimi jak ty. Więc zważaj na słowa, bo nazajutrz rano możesz znaleźć swój język przybity do własnych drzwi, czaisz? - wycedził cicho, nie przejmując się zbytnio reakcją swojej klasy. Odsuwając się od niego, spojrzał na niego z pogardą i dopiero, gdy przeniósł swoje spojrzenie na profesora, wykonał przed nim głęboki ukłon. - Przepraszam za przerwanie lekcji, profesorze, ale nienawidzę jawnej dyskryminacji - mruknął i prostując się, wrócił do swojej ławki, którą dzielił z Taehyungiem. Spojrzał na niego uważnie i wzdychając cicho, zsunął dłoń pod ich ławkę, aby lekko uścisnąć jego kolano, by się nie przejmował głupią odzywką tamtego leszcza.
W klasie zdecydowanie wisiała jakaś napięta atmosfera i pierwszy raz w życiu Taehyung żałował, że przyszedł na lekcje. Mógł sobie dzisiaj odpuścić, “skręcić” kostkę albo coś i nie byłoby problemu! A teraz biedaczek siedział i patrzy na każdego z obawą. Mimo dziwnej mieszaniny uczuć, twarz blondyna wydawała się być beznamiętna, przynajmniej w stosunku do innych. - Ja przynajmniej w czymkolwiek wyglądam dobrze - warknął pod nosem, zaciskając dłoń na piórze. Wypuścił powoli powietrze z ust. Nie umiał zostawić jej tekstu bez odpowiedzi; była chyba jedyną osobą, której nie bał się w jakikolwiek sposób odgryźć. Może dlatego, że znali się już naprawdę długo? Spojrzał na Jungkooka, który trząsł się ze śmiechu i na twarzy Tae pojawił się leciutki uśmiech. ‘Może’ poruszył bezgłośnie ustami i powstrzymał szeroki wyszczerz, który po prostu cisnął mu się na usta. Nauczyciel zaczął coś mówić i Taehyung zaczął go słuchać jednym uchem - to nie tak, że go to nie interesowało, tylko nie mógł się skupić, kiedy Kookie zaczął przeszukiwać ich papiery. Spojrzał na pytanie i parsknął krótkim śmiechem, zakrywając usta dłonią. Nie chciał przeszkadzać w lekcji. Zacisnął usta i swoim piórem odpisał pod pytaniem chłopaka. “Kiedy będziesz miał chęci” napisał szybko pochyłym pismem. A potem odezwał się ten chłopak, na którego Min nie zwrócił wcześniej uwagi. Słysząc jego słowa, opuścił wzrok na swoje notatki, które robił niezdarnie podczas szybkiego opowiadania nauczyciela. Zagotowało się w nim, ale na pierwszy rzut oka wyglądał jakby wcale go to nie obchodziło. Najzwyczajniej w świecie nie chciał robić problemu, rzucać się, bo i tak prędzej czy później ktoś go zgasi i upokorzy się jeszcze bardziej. Jungkook zerwał się z miejsca, a jego krzesło uderzyło o ziemię. Taehyung podskoczył, prawie spadając z własnego siedziska i spojrzał na swojego kumpla z niedowierzaniem i niemym przerażeniem. Powędrował za nim spojrzeniem i aż zaschło mu w gardle, kiedy przyłożył różdżkę do Lucasa. Takiego Jungkooka jeszcze nigdy nie widział. Rozchylił z zaskoczeniem usta, obserwując całą sytuację i słuchając słów Jeona. Jungkook usiadł obok niego, a Tae nie zamykając ust popatrzył na niego, aż mu się w głowie zakręciło, bo bał się, że Ciastek będzie miał przekichane. A co jeśli za takie zachowanie pójdzie do dyrektora? Taehyung złapał go za rękaw swetra. - Oszalałeś? - wyszeptał ze zgrozą. - A co jeśli będziesz miał kłopoty? - wydusił.
Miło było, że nie musiał się dalej użerać z Lucasem, bo chłopak sam odpuścił. Jednak głupio u było, że taka nie dojrzałą sytuację musiała słuchać cała klasa uczniów. No ale co może poradzić mężczyzna, który chce walczyć o swoje? Chociaż nie bardziej o swoje. Chce tylko pokazać jednej z uczennic na jakiego bezmózga (za przeproszeniem) trafiła. Nie ukrywając nigdy nie pajał wielką sympatią do tego człowieka, co za każdym razem źle wpływało na jego zajęcia. Ale wracając do lekcji był bardzo zadowolony odpowiedzią panny Shepherd. -Brawo moja droga -uśmiechnął się z zadowolenia - Pięć punktów dla waszego domu -oznajmił to z jak największą radością na twarzy -A więc kontynuując. Kolejny typ galaktyk to galaktyki eliptyczne, które nie mają ramion. Mają one spłaszczony owalny kształt i składają się z setki milionów gwiazd. Oznaczone zostały przez... - nie zdołał dokończyć, bo na sali zaczęły się dość głośne wymiany słów... Przez chwile się temu przyglądał. Ale gdy w ruch weszła już różdżka podszedł szybkim krokiem do uczniów -Hola panowie! Jeżeli macie jakieś problemy wobec siebie proszę rozwiązywać je poza lekcją i murami zamku -spojrzał złowrogo na młodych czarodziei -Panie Jungkook i Panie Kray. W tym momencie jestem zmuszony by przyznać panom po minusowych punktach dla każdego z domów. Ale o tym będziemy rozmawiać po dzisiejszych zajęciach... Proszę wrócić na swoje miejsce Kray. A panicz lepiej niech schowa swą różdżkę, bo jeszcze sam zrobi sobie nią jakąś krzywdę -powiedział złowrogo do chłopaka. Po czym powrócił na swoje miejsce i kontynuował swoją wypowiedź -Więc kontynuując. Oznaczone one zostały przez mugolskiego naukowca Edwina Hubble'a jako E, a podaje się je ze stopniem spłaszczenia w skali 0 - 7. Galaktyki eliptyczne zawierają bardzo mało pyłu międzygwiezdnego, dlatego też nie widać ich zbyt wiele podczas obserwacji. Ze względu na kształt wyróżniamy także galaktyki eliptyczne z poprzeczką. Wyglądają one jak elipsoidy obracające się wokół własnej osi, a składają się w większości ze starszych gwiazd. Typowe galaktyki eliptyczne są małe, a wiele z nich to galaktyki karłowate. Występują one głównie w centrum gromad galaktyk, np. w centrum Gromady w warkoczu Bereniki. - rozejrzał się po klasie uśmiechając się do Carstairs -Teraz może pan @Min Taehyung odpowie na moje pytanie - powiedział srogo i z nadzieją, że nie będzie znał zbytnio odpowiedzi -Czym jest warkocz Bereniki?
Przewrócił oczyma i dla świętego spokoju, przytaknął głową na monolog nauczyciela. Różdżkę wsunął do obcisłych spodni i przy okazji - niedbale zapiął swoją białą koszulę. Krzywo jak cholera, ale tak właśnie najbardziej lubił. Parsknął też cichym śmiechem, gdy wylądował na swoim miejscu. Trochę go bawiło, że nawet nauczyciele mylą jego imię z nazwiskiem, ale machnął na ten drobiazg tylko ręką. Nie spodobało mu się to, że profesor zarzucił mu, iż zdołałby wyrządzić samemu sobie krzywdę i to jeszcze swoją własnością, więc zanim usiadł na swoim miejscu; przekrzywił głowę na bok i wpatrując się dziwnie w nauczyciela, zadarł nieznacznie kącik ust do góry. - Sprawnie się nią posługuję - zapewnił spokojnie, i przerzucając swe spojrzenie na Taehyunga, przygryzł lekko wargę, gdy dostrzegł jego zabawną reakcję. Potarł palcami nieznacznie swoją szyję, i przypominając sobie o najnowszym znamieniu na niej, odchrząknął cicho i zakrył swoją dłonią bok szyi. Kompletnie zapomniał o krawacie, więc grzebiąc jedną ręką w swojej skórzanej torbie, zanurkował pod stół w poszukiwaniu jakiejkolwiek apaszki, szala, chusty bądź bandany, aby jego szyja nie była wystawiona na widok publiczny. Nie, żeby się tego wstydził. Po prostu wolał zachować takie pamiątki dla siebie, i tej drugiej osoby. Wzdychając cicho, na szybko obwiązał sobie gardło pierwszą lepszą chustką, którą wytargał z samego spodu torby; i wyprostował się na krześle. - Przeżyję - odszepnął cicho, odnośnie zapytań Taehyunga, czy nie wpadnie w jakieś problemy; i spoglądając w blat ławki, zagryzł zęby na ołówku. Szlabany nie są mu obce, więc tym bardziej kilka punktów ujemnych, dość spokojnie przyjął do siebie. - I żebyś wiedział, że oszalałem, lecz całkiem z innego powodu - parsknął cichym śmiechem, by już chwilę później z zaciekawieniem, zerknąć na jego odpowiedź wysmarowaną na jego pergaminie. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i słysząc pytanie profesora skierowane do swojego kosmity, podniósł brew do góry. Był totalnie pewny, że Taehyung znał odpowiedzi na wszystkie zadane pytania. Jednakże na wszelki wypadek oderwał kawałek pergaminu i powoli zaczął skrobać na nim, odpowiedź dla niego.
Spojrzała jeszcze raz na Taesia i wzruszyła ramionami. - Cokolwiek rzeczywiście wygląda dobrze w czymkolwiek. Ja, jako dziewczyna, reprezentuje się zawsze niesamowicie. - Posłała mu wredny uśmieszek i odwróciła się do ich ławki plecami, całkiem ignorując towarzystwo za sobą. Nie wiedziała, że Jungkook spojrzał jej przez ramię na bazgroły, które kreśliła po bokach papieru. Ot tak z lekkich nudów, kiedy lekcja się jeszcze nie zaczęła. Oczywiście, kiedy nauczyciel zaczął przemawiać, dziewczyna zaczęła starannie uzupełniać notatki, zapewne niejednokrotnie denerwując się tym, że profesor za szybko mówił, przez co ona nie zawsze nadążała swoim pedantycznym, starannym pismem. Gdzie ta Claire? Przydałaby się, żeby potem mogła od niej przepisać notatki! Uśmiechnęła się w stronę nauczyciela, kiedy dostała dzięki swojej odpowiedzi dodatkowe punkty dla swojego domu. Niestety zaraz zostały one stracone, a zachowanie Kookiego mocno ją zadziwiło - oczywiście w pozytywnym sensie - bo Faith lubiła wszystko, co wiązało się z sprzeciwianiem zasadom, czy bronieniem swojego zdania. Może dalej uważała ich za kosmitków i dalej dla niej Jeon nim zostanie, to jednak zyskał w jej oczach dużego plusa. - Widzisz, Min, ucz się od kolegi, jak się prawidłowo bronić przed innymi niż tylko przede mną. - Odchyliła się lekko na krześle w tył i szepnęła w jego kierunku, kiedy jeszcze Jun nie wrócił, a profesor zajmował się nimi. - Przestań być taką amebą społeczną. - Odwróciła twarz na chwilę w jego kierunku i opadła nogami krzesła na podłogę i przez chwilę przyglądała się czerwonowłosemu. Nie umknęła jej ta malinka na szyi, o nie, nie byłaby sobą, gdyby spostrzegawcze oko jej nie spostrzegło. Wlepiła wzrok w kartkę i zaczęła notować dalsze słowa nauczyciela do czasu, kiedy nie usłyszała szudrania się za sobą, niczym nerwowego szukania w torbie. Odwróciła lekko głowę, żeby zajrzeć przez swoje ramię, a Kookie trzymał się za miejsce malinki. - Twój kolega wstydzi się twojej pamiątki - szepnęła cicho do Taehyunga, ale na tyle, żeby to usłyszał. Po chwili spojrzała jeszcze na Junkooka. - Nie ma co wstydzić się dobrej zabawy. - Mrugnęła do niego i odwróciła się ponownie, skupiając się w pełni na lekcji. Kiedy nauczyciel zapytał Tae, zapisała pojęcie i czekała na odpowiedzieć, żeby uzupełnić swoje wiedzę jak i notatki.
Misha uczęszczał na lekcje tylko w celach towarzyskich. Troszeczkę tez dlatego, żeby móc kontynuować „naukę”. Studia kupowały mu trochę czasu. Miał załatwiony wikt i opierunek, mógł więc spokojnie planować przyszłość, a do przyszłości tej nie była potrzebna mu ani astronomia ani eliksiry ani właściwie żadne przedmioty. Dlatego, kiedy Wise zaczął lekcję, obejrzał się tylko na niego, a stwierdziwszy, że przynudza wrócił do dziewczyn. - Nazwałaś mnie „słonkiem” – uśmiechnął się do Oriane wymownie, a zaraz potem, kiedy przedstawiła go tak trafnie, wysłał jej spojrzenie mówiące bardzo sarkastycznym tonem „no dziękuję ci bardzo”. – Jestem po prostu estetą. Doceniam, kiedy widzę coś pięknego – sprostował prezentację Ślizgonki. Ruth co prawda zajęła się notatkami, ale Misha nie zamierzał tak łatwo dać jej spokoju. Na moment jednak przerwała mu kłótnia jakichś zidiociałych szczeniaków. Obserwował ją chwilę z rozbawieniem, żałując że nie ma popcornu, ale stracił zainteresowanie, kiedy wtrącił się nauczyciel. Oczywiście w najciekawszym momencie... Powrócił do aktualnego obiektu westchnień. Wychylił się delikatnie w jej stronę i zaczął nucić, zmieniając odrobinę słowa, piosenkę mugolskiego muzyka Jeffa Healey’a: - So tonight I’ll ask the stars above, How can I ever win your love? What should I do? What sholuld I say To turn your angel eyes my way… Było nawet o gwiazdach, więc w sumie nie odszedł tak bardzo od tematu lekcji. Nie oczekiwał, że coś tym śpiewaniem osiągnie. Po prostu dobrze się bawił
I jak on miał się teraz, przepraszam bardzo, skupić na lekcjach? Nie dość, że siedziała przed nim najbardziej irytująca dziewczyna na świecie, obok jego najlepszy "kumpel"... A jakby tego było naprawdę mało to przed oczami nadal miał obraz Jungkooka zrywającego się z miejsca. W porządku słuchał tego co mówił nauczyciel i sam co nie co wiedział, bo przygotowywał się do lekcji, ale i tak był zaskoczony, kiedy wziął go do odpowiedzi. Blondyn potrząsnął głową, żeby móc się skupić i odchrząknął nieznacznie. - Jest to gwiazdozbiór nieba północnego - odpowiedział cicho, może trochę niepewnie. Kątem oka zerknął na karteczkę Kookiego. - Ten rejon nieba nie ma wielu gwiazd, ale zawiera wiele galaktyk - dodał po chwili. Modlił się, żeby odpowiedź była dobra. Sam chciał zrobić trochę punktów dla swojego domu. W dodatku bał się, że Jeon wpadnie w kłopoty... Chyba nigdy nie był na tak stresującej lekcji. Taehyung patrzył na chłopaka z wyraźnym zmartwieniem. Po chwili dopiero oderwał od niego wzrok, widząc, że na czerwonowłosym nie robi to żadnego wrażenia. Może to i dobrze? Westchnął cicho, notując słowa nauczyciela. Kątem oka spostrzegł, że zawiązuje sobie na szyi jakąś chustę czy coś w tym rodzaju. Zagryzł usta, powstrzymując śmiech i nagle poczuł dumę z małego prezentu, który podarował Jungkookowi. - Nie, Faith, nadal wyglądasz jak bździągwa - rzucił, a gdy odwróciła się, zgniótł jakąś kartkę i rzucił nią w tył głowy Shepherd, bo miał dość durnej gadaniny brunetki. Słysząc jej komentarz odnośnie malinki, twarz Mina zrobiła się czerwona. Zacisnął zęby, prawie trzęsąc się ze złości. - Wiesz, Shepherd, nie ma czego zazdrościć. Gdybyś była odrobinę milsza to może ktoś zwróciłby na ciebie uwagę! - burknął z błyszczącymi oczami. Chyba nigdy nie był bardziej wkurzony. Był trochę na skraju, żeby nie wybuchnąć w środku lekcji.
Gdy Taehyung udzielał odpowiedzi, on z kolei nerwowo poprawiał jedną ręką swoją ukochaną chustkę na szyi i dalej skrobał krótkie zdania na pergaminie, które niezauważalnie podsuwał w stronę blondyna. W międzyczasie, musnął opuszkiem wierzch jego dłoni, aby tak bardzo się nie przejmował jego utratą punktów. W jeszcze szybszym tempie je odpracuje, niźli stracił. W końcu nie został krukonem dla picu, miał wielkie ambicje i pomimo mocno wyśrodkowanej buntowniczości, na lekcje starał się przychodzić w miarę przygotowany. I chociaż jego uwaga aktualnie skupiała się na wszystkim, tylko nie na lekcji, spostrzegł jak Taehyung ucieka wzrokiem do okolic jego gardła. Widział jak powstrzymuje śmiech i podejrzewał, że zagryzł swoje usta tylko po to, aby nie roześmiać się - jakby było z czego! Jasne, że się nie wstydził malinki, ma w końcu szesnaście lat! Ale nie lubił się zbytnio obnosić z takimi rzeczami; zawsze znajdzie się ktoś, kto zwróci na człowieka uwagę i proszę. Długo nie musiał czekać! Słysząc komentarz Faith, nabrał nieco więcej powietrza do ust, aby powiedzieć jej coś dobitnego, ale z zaskoczeniem odkrył, że Taehyung z powodzeniem go wyprzedził. Przekręcił głowę do boku, otwierając szerzej oczy na jego pyskówki i zagwizdał cicho pod nosem. Jakby ktoś mu powiedział, że blondyn potrafi wykazać jakiekolwiek zalążki złośliwości, chyba, by padł trupem ze śmiechu. Zwilżając wargi, uśmiechnął się lekko na jego komentarz. - Była udana zabawa, dzięki - rzucił nieco swobodniej w stronę Faith i bez ostrzeżenia schował dłonie pod ławkę tylko po to, by poza zasięgiem wzroku innych, przyciągnąć krzesło Taehyunga bliżej siebie. Lekko oparł dłoń na jego kolanie i nachylając się ku niemu, westchnął cicho. - Oddychaj, Taehyungie - mruknął niższym głosem, aby nikt ich nie dosłyszał i rozglądając się po klasie, natknął się na postać Naeris, do której mrugnął wesoło, na nowo jednak powracając spojrzeniem do jasnowłosego. - ale nie miałem pojęcia, że jesteś taki .. bezpośredni. Częściej taki bądź - wymruczał powoli i układając wargi w rezolutny uśmieszek, zagryzł dolną z nich, aby tylko nie wyszło na jaw, jak mocno mu się takie jego zachowanie spodobało. Byli jednak na lekcji. Powinni chociaż utrzymywać pozory, ułożonych uczniów.
Zanotowała odpowiedź Tae i powtórzyła sobie ją dwa razy w głowie. Nie potrzebowała dużo do nauki, dlatego też miała nadzieję, że powtórzenie przed następną lekcją zdecydowanie jej wystarczy. Już była odwrócona do nich, kiedy nazwał ją bździągwą. Zacisnęła usta w kreskę, a w środku się jej gotowało. Naprawdę miała dość, bo niejednokrotnie widziała, jak Taehyung nie umiał się obronić na słowne wyzwiska - ba, nawet kiedyś miał problem, w stosunku do jej tekstów - a teraz proszę, sypie nimi na prawo i lewo. Powinna być z jednej strony dumna, że przyłożyła się do jego rozwoju społecznego i wszystkich odpyskówek, ale tym samym ją to bolało. No hej, nazwie bździągwą nie uchodziło za miłe i ona oraz jej duma, poczuły się urażone. Jednak wzięła wdech i zachowała spokój, jak to miała zawsze w zwyczaju. Ze spokojem obserwowała nauczyciela, dopóki nie dostała papierową kulką w głowę. Przymknęła oczy i z początku chciała to zignorować, ale jednak podniosła kartkę i z początku chciała coś napisać, jednak po prostu odwróciła się i odrzuciła mu ją, że odbiła się ona od jego nosa, spadając centralnie przed nim. - Z tego co wiem, to nie interesujesz się w moim życie, więc też gówno o nim wiesz. Skup się wreszcie na lekcji lub na romansowaniu ze swoim chłopaczkiem. A nie, lepiej nie, nie chcemy tutaj słuchać twoich jęków na całą salę - warknęła cicho i odwracając się, rzuciła tylko wzrokiem na Jungkooka, z którym naprawdę, rozmawiało się jej o wiele przyjemniej niż z Minem. Oparła się plecami o krzesło i zarzucając nogę na nogę, wzięła pióro w dłoń, żeby zacząć pisać. A może nawet bardziej bazgrolić jakieś szlaczki na boku, bo denerwowała się teraz i zanim znowu całkiem się skupi na lekcji, będzie musiała się uspokoić. Jeżeli oczywiście chłopacy, obecnie szepczący coś do siebie, dadzą jej taką możliwość.
Czy to jest jakiś żart? Może ktoś ich nagrywa? No bo lekcja to to na pewno nie jest. Ruth rozejrzała się niepewnie po klasie w momencie tej niedorzecznej kłótni między domami i nie zauważyła żadnych podejrzanych obiektów, więc chyba nie filmują ich ukryte kamery a to nie jest film. Czyli jeszcze gorzej - to co się dzieje, dzieje się naprawdę. Z racji tego, że siedziała w miarę blisko Lucasa wystarczyło, że tylko się nieznacznie odwróciła i wyraźnie widziała, jak ten młody Koreańczyk z jej domu przystawia mu różdźkę do szyi. Spojrzała wzrokiem mówiącym "czy on jest jakiś niepoważny?" i odwróciła ponownie, przykładając dłoń do czoła w geście kompletnego zażenowania. Utrata punktów dla Ravenclaw przebrała miarę. To ona się stara, łazi na te całe transmutacje z tym starym piernikiem Craine, wylewa siódme poty, daje sobie przefarbować włosy na niebiesko po to, żeby zdobyć dla domu parę punktów, a ten chłopaczek ot tak sobie wymachuje różdźką na lewo i prawo odgrażając się starszemu i z postury silniejszemu Ślizgonowi. No tak! Najlepiej spalmy tę budę, po co zachowywać resztki szacunku do edukacji i do edukującego na lekcji! Paranoja. Ostatecznie postanowiła zaniechać jakiegokolwiek przejmowania się tą sprawą, wszystko jej było jedno, kto co mówi, byleby dotrwać do końca lekcji. Cóż, długo w spokoju nie było dane jej posiedzieć. Misha nachylił się do niej i nie wiedzieć czemu zaczął śpiewać znany jej dobrze mugolski utwór. Miała do tej piosenki sentyment, bo często jej ojciec - mugol - puszczał ją w Uppsali, więc szybciutko wyłapała bardzo sprawną zmianę słów. -Bardzo cię proszę, zajmij się lekcją, później mi będziesz śpiewał serenady Healeya - niemal szepnęła w kierunku Mishy i z powrotem wróciła do notowania. Szczerze mówiąc uczniowie odpowiadali naprawdę fajnie, więc i notatki Ruth wyglądały dziś nad wyraz przyzwoicie, pomijając parę niejasności, o które miała nadzieję zapytać po lekcji, o ile nauczyciel nie będzie zbyt zajęty karaniem niesfornych panów.
No proszę, sam nie wiedział czy ten chińczyk był głupi czy takiego udawał. Na pewno zrobił duży błąd grożąc Ślizgonowi. Uniósł głowę i uśmiechnął się szeroko słuchając co ma do powiedzenia, było to dosyć zabawne, zwłaszcza że powinien wiedzieć z kim ma do czynienia. Było o nim głośno jakiś czas temu, kiedy to na błoniach pociął poważnie jednym zaklęciem Jaya Harpera.. oczywiście go zawiesili, a kiedy wrócił do Hogwartu jedna część się go bała.. ta większa, a druga w tym Ślizgoni nawet bili mu brawo. - Krzyżyk na drogę, przyda Ci się. - Kiwnął głową tylko i pokręcił nią zażenowany, chyba młody nie wiedział w co się pakuje. Może to i lepiej, obierze sobie kolejny cel.. a skośnooki Krukon, w dotatku młodszy od niego o parę lat będzie do tego idealny. Spojrzał w międzyczasie na Oriane kiedy stracił parę punktów.. nie przejął się tym zbytnio i dodał cicho - Nie martw, po prostu musiałem. - Odkaszlnął i wrócił do lekcji jak gdyby nigdy nic zapisując w zeszycie słowa profesora, podparł się ręką i podkreślił sobie skalę którą podał Pan Wise. Może potem się przydać.. na przykład na kartkówce, czy czymś w ten deseń. Podniósł głowę i spojrzał wymownie na Oriane, może jej notatki będą dokładniejsze bo z minuty na minutę wydawało się Krayowi że to co pisał nie ma sensu chociaż były to po prostu słowa nauczyciela. Skreślił co nieco, zaznaczył coś w kółko.. i jakoś to wyglądało, poniekąd.
Kiedy Jungkook musnął opuszkiem palca wierzch jego dłoni, Tae oderwał wzrok od swojego pergaminu. Spojrzał na niego niepewnie, bo od wczoraj zaczął się o wiele bardziej przejmować szkolnym losem Kookiego, który wydawał się być jeszcze bardziej odprężony niż zwykle. Naprawdę - na każdym kroku było widać wszystkie rzeczy, które ich różnią, a było tego wiele; ich podejście, zachowanie, zwyczaje… Jakim cudem umieli się jakoś dogadać? TaeTae sam nie wiedział, choć jedna rzecz była pewna - zależało mu na Jeonie. Taeś uniósł lekko jeden kącik ust i westchnął ciężko; nie mógł się doczekać, aż ta lekcja dobiegnie końca i będzie mógł pogadać o tym wszystkim z Jungkookiem. Min przysunął sobie notatki czerwonowłosego, żeby uzupełnić to, czego nie zdążył zanotować. Widać było, że naprawdę stara się skupić na lekcji i uspokoić, ale marnie mu to wychodziło. Taehyung po prostu nie cierpiał Faith chyba najbardziej na świecie. Miał dość przyjmowania wszystkich jej obraźliwych tekstów ze spokojem. Wbrew pozorom nawet taki człowiek jak on w końcu traci cierpliwość. Słysząc jak Jungkook zagwizdał, Tae spojrzał na niego i delikatnie się zarumienił. Nie był sobą i nie chciał psuć swojej dobrej opinii przez tę dziewczynę, a szczególnie przed jego kumplem. Po chwili został przysunięty bliżej Kookiego. Taeś odwrócił głowę w jego kierunku, wbijając w niego poirytowane - oczywiście przez Faith - spojrzenie. - Jak ona się nie ogarnie to po prostu wyjdę z klasy - burknął pod nosem cicho, żeby reszta go nie usłyszała. Blondyn wziął głęboki wdech, żeby trochę uspokoić. A na słowa o jego bezpośredniości, opuścił wzrok na swoje dłonie. - To nie jest dobre, tracę przez nią kontrolę - dodał. Mimochodem przeniósł wzrok na nadgarstek Jungkooka i uśmiechnął się delikatnie, widząc swoją bransoletkę. Dźgnął go lekko palcem w ozdobę i zagryzł policzek od środka. - Nie zdjąłeś jej - wyszeptał z zadowoleniem, ale i w pewnym stopniu zaskoczeniem. Taehyung wyprostował się, żeby nie zaczęli ich upominać, że ciągle gadają. Faith powiedziała takie słowa, że Min rozchylił szeroko usta, wpatrując się w tył jej głowy z niedowierzaniem. Poczuł nadchodzącą falę zażenowania. Blondyn aż się zatrząsł ze złości i z całej siły kopnął pod ławką w krzesło brunetki. Ledwie powstrzymał jęk, który był spowodowany bólem nogi. Odsunął się krzesłem i złapał za stopę - chyba nigdy nie był bardziej czerwony niż w tej chwili. Poczuł jak zaschło mu w gardle. Mimo że czuł, że ta lekcja astronomii nie skończy się to dobrze, to miał pewną satysfakcję, że i Faith poczuła wynik jego kopnięcia. - Co ja w ogóle robię - wymamrotał do siebie niewyraźnie, zsuwając się niżej, jakby chcąc wejść pod ławkę i zakopać się pod podłogą.
Pokładając się na ich ławce, ziewnął cicho. Lekcja ciągnęła się niemiłosiernie długo, a on chociaż skrobał notatki, to i tak niezbyt wiele ogarniał z astronomii. Podstawowy materiał znał - i to było najważniejsze jego zdaniem. Chociaż znając jego życiowego pecha, z pewnością to on będzie kolejnym do odstrzału w odpytywaniu i dostanie jakieś pokręcone pytanie nad którym będzie się zbyt długo rozwodził. Błądząc swym spojrzeniem po klasie, ponownie natknął się na posturę tego ślizgońskiego gbura i przywołując do pamięci jego ostatnie i tandetne słowa, prychnął pod nosem i tylko cudem się powstrzymał od tego, aby nie unieść wysoko ręki ze swojej ostatniej ławki i ostentacyjnie nie pokazać mu środkowego palca. Nie zamierzał jednak za coś takiego tracić kolejnych punktów, bo chyba reszta jego rocznika, by go udusiła. Wzdychając ciężko, przesunął dłońmi po swojej twarzy i gdy tyko poczuł na sobie spojrzenie Taehyunga, uniósł pytająco brew do góry; zwłaszcza, gdy nie umknęła mu widoczna irytacja w jego oczach. - Zabiorę cię gdzieś po tej lekcji, to się odstresujesz - zaoponował łagodnym głosem i z delikatnym półuśmiechem, przyjrzał się jak jego wzrok umyka w stronę jego nadgarstka. Mimowolnie pogładził palcami swoją najnowszą ozdobę i przymrużając jedno oko, powstrzymał krótki śmiech na jego komentarz. - I jej nie zdejmę, chyba, że sam o to poprosisz - wymruczał cicho, gdy przykładając policzek do sterty ich papierów; zamiast słuchać profesora, zaczął się przypatrywać starszemu. I wtedy burza emocjonalna między Faith a Taehyungiem, zaczęła się znacząco pogarszać. Marszcząc czoło, przełapał papierową kulkę, którą ślizgonka odrzuciła w ich stronę, mimochodem celując w nos jego blondyna. Bez słowa wygładził papier i dopiero chwilę później, przewrócił oczyma na ich ślizgońsko - krukońskie pyskówki. Faktem jednak było to, że ostatnie słowa Faith, były stanowczo zbyt ostre. Zrozumiałby i z pewnością olał jej słowa, gdyby znajdowali się w trójkę w jakimś ustronnym miejscu. Chowając głowę w papierach, tylko jęknął cicho, szykując się na najgorsze. Już widział katem oka, czerwoną twarz Taehyunga. Starając się jednak zachować w miarę obojętny wyraz twarzy, momentalnie syknął cicho, gdy starszy z całej siły kopnął krzesło Faith. - Taehyung! - głośny szept, mógł mu pozwolić na chwilowe zwrócenie uwagi chłopaka na siebie, po czym bez słowa złapał go pod kolanami i jego nogi przerzucił sobie przez uda, aby nie wpadł przypadkiem na powtórzenie kopnięcia. - Chcesz sobie krzywdę wyrządzić? - wymamrotał z niemałym zdenerwowaniem i przenosząc wzrok na ślizgonkę, rzucił jej krótkie, ostrzegawcze spojrzenie. - Naprawdę nie powinnaś mówić takich rzeczy i to jeszcze w klasie, Faith - wyszeptał gorączkowo, gdy wzrokiem błądził od niej do Taehyunga, aż po resztę uczniów. Skrzywił się mocno i zaciskając jedną z rąk na kolanach Mina, podparł się drugą o stół, przy okazji zakrywając sobie nią oczy. Zapowiadała się naprawdę długa lekcja.
Caroline w tym roku dotarła dopiero na pierwszą lekcję, wcześniej było jej jakoś nie po drodze. Wpadła do sali parę minut po czasie całkiem zadowolona z siebie. Przez chwilę zastanawiała się czy przypadkiem nie pomyliła sal bo nie znała tu nikogo... zupełnie nikogo. Nawet ludzi z jej domu! No oprócz Mishy ale z nim raczej nie gadała. W sumie to postanowiła to zignorować i nie bawić się w wieczorki zapoznawcze. Po prostu wybrała jakąś pustą ławkę na końcu sali i przy niej usiadła.
Westchnęła cicho pod nosem i liczyła z myślach do dziesięciu, żeby względnie się uspokoić. Z chęcią by przymknęła oczy, ale nie mogła, nie. Była trochę zmęczona, bo prawie nigdy się nie wysypiała, a z takimi bajeczkami o astronomii, to mogłaby się ze spokojem wyspać na lekcji. Położyła płasko dłonie na swoim pergaminie, ale po chwili oparła głowę na dłoniach, a łokcie oparła o brat. Wsłuchiwała się się w głos nauczyciela, próbując ignorować pogaduchy za jej plecami. Naprawdę bardzo ją kusiło odwrócić się i powiedzieć, że mają się zamknąć. Słyszała to, że jak ona się nie ogarnie, to Tae wyjdzie z klasy. Może i lepiej? - pomyślała i humor jej się od razu poprawił, kiedy usłyszała, że przez Faith, Min traci kontrolę. Uśmiechnęła się sama do siebie i opuściła z powrotem ręce na pióro. Powiedziała, to co miała do powiedzenia, skupiła się na lekcji, ale nie, po co, lepiej nie dawać biednej Ślizgonce żadnej możliwości na naukę i poznawania tajników astronomii. Chciałoby się powiedzieć soczyste kurwa na całą klasę, ale opamiętała się. Po cichym piśnięciu, zacisnęła usta, żeby żadne przekleństwo się z jej ust nie wydobyło, kiedy upadła na podłogę, broniąc się przed ziemią rękoma, na które się wywróciła. To nie było fajne! Zacisnęła usta w kreskę jeszcze mocniej i czuła, jak serce zaczyna jej szybciej bić. Nie skomentowała, nawet nie wypuściła powietrza z ust, tylko wewnątrz siebie odetchnęła, nie dając po siebie poznać, że jest wkurzona do potęgi milionowej. Wstała z ziemi, otrzepując swoją spódniczkę, zachowując całą swoją klasę i godność, której pewne odłamki zostały jeszcze na podłodze. Usiadła na swoim krześle, ale przed tym ręką zrzuciła Taehyungowi pergaminy na ziemię. Może było to dziecinne zachowanie, ale ona już na to nie patrzy - jego kopnięcie w krzesło było gorszym zagraniem. Słysząc uwagę Jeona, parsknęła i odwróciła głowę profilem do niego. - Nieszczególnie mnie to obchodzi - rzuciła i zerknęła na swój pergamin, na którym była długa kreska od pióra, spowodowana przewrotem. Wyobraźcie sobie jej większą złość, z punktu widzenia perfekcjonistki. Całe notatki poszły się..., a dodatkowo myślała, że zaraz dostanie białej gorączki.
Absolutnie Zawsze Punktualna Hail okazała się dziś spóźnioną Hail, która za późno wstała, nie zdążyła zjeść śniadania, nie wspominając już o niezbędnej, porannej kawie. Wparowała więc do sali dziesięć minut po czasie z miną, która mówiła nie mniej, nie więcej, niż zostaw mnie w spokoju, bo cię uraczę zaklęciem niewybaczanym. - Cześć, braciszku. - Rzuciła zadziornie w stronę Jeona, wiedząc, jak bardzo Krukon nie lubi tego słodziutkiego przydomka, po czym zarzuciła długie blond włosy za ramiona i rozsiadła się w ławce tuż przed nim. I jego kolegą, którego jawnie lubił bardziej, niż zwykłego kumpla. Dużo bardziej. - Cześć... - Zlustrowała uważnym spojrzeniem chłopaka, o którym ostatnio zdążyła co nie co usłyszeć, po czym skierowała wzrok na swojego przyszywanego brata, posyłając mu wymowny uśmiech. Tak, jakby chciała powiedzieć, że dokonał dobrego wyboru, wszak z Minem pasowali do siebie idealnie. - Faith, wiem, że nie miałaś nic przeciwko temu, bym się dosiadła. - Zaspana i nieco nieobecna Hail zerknęła na młodszą Ślizgonkę, po czym przeciągnęła się, by już po chwili wyciągnąć z torebki pióro i kawałek pergaminu. Pogrzebała jeszcze chwilę w torbie, poszukując czegoś bliżej nieokreślonego, a z poszukiwań wyrwał ją... Huk. Obróciła się gwałtownie w stronę Faith, a widząc ją niesamowicie wściekłą i leżącą na ziemii, zgromiła wzrokiem Jeona. - Słyszałam, jak kopnąłeś w krzesło. - Zmrużyła oczy. - Przeproś ją. Teraz. - Hail za swój najwyższy cel zaraz po zgnębieniu wszystkich puchonów obrała to, że ustawi Jungkooka tak, jak tylko będzie chciała. A biorąc pod uwagę wisielczy humor Cheney... Biedny Kukie. - Do ciężkiej cholery, Jungkook, kiedy ty się nauczysz ogłady?! - Teatralnie wywróciła oczami, nie będąc świadoma tego, kto właściwie sprawił, że Faith z hukiem wylądowała na ziemi. - Zbierz się w sobie i przestań być dzieciakiem. Kolego. - Zwróciła się do Mina. - Ogarnij go, bo inaczej za dziesięć lat będzie nierozgarniętym chłopcem w ciele trzydziestolatka. - Westchnęła ciężko i zakładając nogę na nogę, zaczęła przeglądać swoje notatki tak, jakby chciała dobitnie pokazać wszystim, że właśnie skończyła ten temat. I nie zniesie protestów!
Ostatnio zmieniony przez Hail Cheney dnia Nie 2 Paź 2016 - 21:14, w całości zmieniany 1 raz
Oddychaj. Oddychaj. Oddychaj. Oddychaj. Oddychaj. Oddychaj. Oddychaj. Oddychaj. Kto by pomyślał, że Taehyung taki uczynny, pracowity i grzeczny chłopak będzie pluł jadem na jakąś dziewczynę. On po prostu wychodził z siebie i dostawał jakiegoś szału, kiedy pozwalała sobie na tego typu teksty w klasie. Mogłaby mieć trochę klasy. Min wyprostował się, obserwując resztę z wyraźnym roztargnieniem. “Spokojnie, Taehyung. Skup się na lekcji, na astronomii albo na Ciastku. Nie będzie żadnego problemu.” Jasne - gdyby tylko umiał panować nad swoimi emocjami to może i nie było żadnego kłopotu. Pierwszy raz odwaliło mu tak na lekcji, ale miał nadzieję, że nie będzie przez to źle oceniany przez nauczyciela i resztę. Chociaż… Co go obchodzili inni? I tak nie lubił ludzi. TaeTae popatrzył na Jungkooka z totalnym roztrzepaniem. Zaczął stukać palcami o biurko, wybijając jakiś rytm. Spoko, Tae, bywałeś w gorszych sytuacjach. Na przykład wtedy, gdy utknąłeś na dziesięć godzin na czubku drzewa, a chciało ci się siku. - Musiałbyś mnie stąd wywieźć - wymamrotał, krzywiąc się nieznacznie. Och, Taehyung chyba nigdy nie czuł większej satysfakcji z dokuczenia - łagodnie mówiąc - Faith. Co z tego, że bolała go noga? Ważne, że ona dostała za swoje. Nogi Mina znalazły się na Jungkooka. Blondyn powoli odchodził od zmysłów. W tym samym momencie, w którym Faith poleciała na ziemię do środka weszła jakaś blondynka. - Nie no, ja chyba nie wyrobię dzisiaj - powiedział do siebie, kręcąc głową. Popatrzył na nią z zaskoczeniem. - Kim ty…? - zaczął, ale po chwili odpuścił sobie wnikanie, bo w końcu… Naprawdę nie lubi ludzi, a jakby tego mało, nienawidził Slytherinu i osób, które w jakiś sposób przyjaźniły się z Faith! KOMBO! - Mogę ją zabić albo coś? - burknął. Shepherd podniosła się i zwaliła pergaminy Taehyunga na podłogę. Min zerwał się z miejsca i bez słowa pozbierał swoje rzeczy. Warczał pod nosem jakieś ciche przekleństwa, po czym walnął pergamin na ławkę. Złapał za oparcie krzesła Jungkooka i pociągnął mocno do tyłu, żeby znaleźć się jak najdalej dziewczyn, potem zrobił to samo ze swoim siedziskiem. Następnie złapał ławkę i przeciągnął ją dalej, a potem jak gdyby nigdy nic usiadł z powrotem, zacisnął dłoń na piórze. - Nienawidzę dziewczyn. Naprawdę ich nienawidzę - mamrotał do siebie, nawet na nikogo nie patrząc.
On już naprawdę nie wiedział czy z zaistniałej sytuacji miał się zacząć śmiać; czy też raczej zacząć płakać. I gdy drzwi się otworzyły, a w nich ukazała się jasnowłosa głowa nikogo innego jak Hail - w jednej chwili zadecydował, że rozpacz jak najbardziej wchodziła w grę. Bardziej wbił się w oparcie swojego krzesła i tylko zacisnął mocno zęby, gdy zwróciła się do niego tym dziecinnym przezwiskiem. Jakoś nigdy nie umiał pogodzić się z faktem, że pięć procent dziewcząt z Hogwatu z którymi utrzymywał jakikolwiek kontakty; momentalnie zamieniały się w jego starsze, jakże troskliwe siostrzyczki. Ołówek w dłoniach zacisnął tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie i przez mocno zaciśnięte wargi, rzucił w jej stronę ciche: HEJHEJ; w duchu modląc się o to, aby mu przypadkiem nie wszczęła jakiegoś wykładu o dobrym wychowaniu. Zsunął się bardziej pod ławkę, aby nie spostrzegła jego byle jak zapiętej koszuli i podartych spodni. Miał jak największe chęci, aby ukryć się pod stosem swoich papierów albo żeby z kilku zapasowych ołówków i piór, wybudować mur, który odgrodziłby go od jej ślizgońskiej nadopiekuńczości. Cenił ją mocno, ale przy niej naprawdę czuł się na jeszcze młodszego niźli był w rzeczywistości. Nawet w takiej chwili nadął urażony policzki i powoli wypuszczając z nich powietrze, niemal zasyczał. - Bilety w jedną stronę, będą świetnym pomysłem po dzisiejszym dniu pełnym wrażeń - wymamrotał cicho, gdy palcami uścisnął grzbiet swojego nosa i zacisnął lekko powieki, aby przypadkiem nie rozmazać swoich oczu. - Wybierz dokąd, i spadajmy - dorzucił jeszcze już trochę spokojniejszym tonem głosu, gdy kątem oka obserwował jak Hail rzucała dość mało dyskretne spojrzenia w stronę blondyna. Marszcząc czoło, ponownie zacisnął mocno wargi. Jeszcze tego im brakowało, aby cała szkoła za chwilę zaczęła omawiać jego zażyłe relacje z Taehyungiem. Aby nieco ochłonąć, powiódł spojrzeniem do Mina i starając się skupić na nim wzrok, posłał mu błagalne spojrzenie, aby go zabrał z tej sali. Jak na złość, Faith grzmotnęła nagle o ziemię; chwilę później zrzuciła papiery Taehyunga na ziemię. Zauważył, że jego notatki też pofrunęły ku dołowi, ale nawet nie zdołał ich podnieść bo do tego wszystkiego przyplątał się pouczający wykład jego urokliwej koleżanki, Hail. Skrzywił się mocno, gdy podniosła na niego głos. Posyłając jej oburzone spojrzenie, niemrawo wzdrygnął ramieniem. - Nigdy nie nauczę się, ogarnij to wreszcie! - syknął już totalnie podminowany; a nie zamierzał wkopywać blondyna, że to on kopnął w krzesło Faith. Jednak i tak niezauważalnie skinął głową w stronę brunetki i bezgłośnie szepnął; Wybacz, jakby przepraszając ją w imieniu blondyna. Jednak kolejnych słów Hail, nie umiał podarować. Wychylając się nieco zza swojej ławki, wbił w nią złośliwie spojrzenie i poderwał wysoko brew do góry. - Może Taehyung, akurat gustuje w nierozgarniętych chłopcach, jak to pięknie ujęłaś Hail - wywarczał, ledwo co trzymając swoje nerwy na wodzy i po chwili poczuł jak jego krzesło mocno się odchyla do tyłu, a on niemal stracił na nim równowagę. Odchylając do tyłu głowę, zauważył jak równie wyprowadzony z równowagi blondyn; bez większego wysiłku odciągnął jego krzesło do tyłu, przez co nabrał ochoty, aby się już histerycznie roześmiać na tą absurdalną sytuację; bo już po chwili i krzesło Mina wylądowało obok niego, tak samo jak ich ławka. I naprawdę starał się zachować powagę, ale ostatecznie cichy komentarz blondyna, sprawił, że Jungkook niekontrolowanie się roześmiał i zwyczajnie w świecie ukrył twarz w dłoniach, mocno się przy tym pochylając w stronę swoich kolan, aby po prostu nauczyciel nie nakrył go w tak głupiej dla niego sytuacji. Jak nic wyląduje dzisiaj z Taehyungiem na dywaniku u któregoś z profesorów.
Faith nie spodziewała się, ze wraz z przyjściem Hail, będzie miała małe kobiece wsparcie. I dobrze, bo możliwe, że Shepherd by w końcu nie wytrzymała i sytuacja skończyłaby się źle albo po prostu wyszłaby z sali, wkurzając jeszcze bardziej nauczyciela. Z jednej strony, co może bardziej zdenerwować profesora niż nieznośna trójka dzieciaków, siedząca na tyłach sali? Teraz w sumie już czwórka, w końcu Hail będzie wmieszana w ich mały spór i potyczki słowne. No, już nie takie słowne, dzięki nieogarniętym zachowaniom Taehyunga. - No nie miałam - odpowiedziała, chociaż jej zdanie, słowa i tak by nic nie zmieniły, nawet gdyby miała coś przeciwko. Dziewczyna się przysiadła, a Faith nie miała nic do tego, bo lubiła Cheney. Nie miała, na szczęście, przez to kolejnego powodu do wściekania się. Spojrzała na blondynkę i kątem ust uśmiechnęła się. Pomimo, że była wściekła, to rozpogodziła się z lekka. Naprawdę męczyło ją walczenie w pojedynkę z Tae, kiedy po swojej stronie miał Jeona. Spojrzałam na chłopaka uważnie, kiedy zerwał się po swoje pergaminy. Wiedziała, że obecnie Min jest tykającą bombą i pomimo, że denerwowali siebie praktycznie przy każdy spotkaniu od dziewięciu lat, to chciałaby zobaczyć, jak wreszcie wybucha. Nie wiele razy udało jej się tego doświadczyć, więc nic dziwnego, że tego tak łaknęła. - Hail, to nie on, tylko jego chłoptaś - wyjaśniła koleżance, kiwając głową w kierunku Taesia. Serio, do Kookiego nic nie miała, mogło mu to jakoś ujść i kiedy szepnął Wybacz, wzruszyła tylko lekko ramionami. Spiorunowała go wzrokiem, kiedy zapytał się, czy może ją zabić. Nie spodziewała się takiego pokazu, jakim było odsunięcie się od nich o parę stóp. Odwróciła głowę do tyłu i pokazała Taehyungowi, że ma się popukać w czoło. Z chęcią by rzuciła, żeby nie złamał sobie rączek, ale odpuściła, bo przez dzielącą ich odległość szept nie dałby rady. Popatrzyła kątem oka na Hail i pokiwała ni to z dezaprobatą, ni z rozbawieniem głową. - Co za idioci.
Pogubiła się już trochę. Nie miała pojęcia co się dzieje na obecnej lekcji. Tym bardziej, że większość miała gdzieś profesora Wise. Aż to całe zamieszanie sprawiało jej chorą satysfakcję. Ktoś mógł poprzeszkadzać na lekcji słynnego profesora. Notując każdego jego słowo na jej ustach pojawił się ironiczny uśmieszek. Dobrze, że była pochylona, a jej włosy zakrywały jej twarz. Jeszcze tego by brakowało aby i ona została wciągnięta w tą chorą grę. Było tak póki nie usłyszała głosu swojego ukochanego. Z początku myślała, że się przesłyszała. W końcu Lucas nie stawał w obronie byle pierwszego ucznia. Coś musiało być na rzeczy. I faktycznie, gdy tylko podniosła głowę zrozumiała w czym rzecz. Dwóch krukonów atakowało jedną dziewczynę z ich domu. Sama z chęcią stanęłaby w jej obronie, jednak co ona mogła wnieść nowego do tej rozmowy? Lucas powiedział wszystko to, co sama z chęcią by im powiedziała. Mrużąc oczy wpatrywała się w nich z nieukrywaną pogardą. Jak mogli traktować tak jedną z koleżanek? Ok, taką sprzeczkę między chłopakami by zrozumiała, ale nie gdy jedną z atakowanych osób była dziewczyna. Tego zdecydowanie było za wiele. Hogwart schodził na psy. Czekała tylko w tym wszystkim na wybuch profesora. I... Trzy... Dwa... Jeden... Nie pomyliła się. Odliczywszy w tył do jednego Christian nie wytrzymał. Cała w skowronkach uśmiechnęła się do koleżanki z ławki. Ciekawe czy i ona miała to wszystko za jedną z lepszych rozrywek czy też fakt takiego zachowania na lekcji ją oburzał? No cóż, każdy z pewnością wolał coś innego. Jednak jej dobry humor nie trwał długo. Od razu spiorunowała nauczyciela wzrokiem, gdy ten odjął Lucasowi punkty. I niby za co? Za to, że bronił koleżanki? Czy Christian był ślepy? Naprawdę nie widział co działo się w jego klasie, czy chciał mieć jedynie pretekst do ukarania jej narzeczonego? Prychając z wyraźnym niezadowoleniem na nauczyciela obejrzała się w stronę Lucasa. - Dobrze zrobiłeś. - puściła mu oczko po czym wróciła do notowania. Ktoś musiał robić notatki w tym związku, nieprawdaż ?
Uśmiechnął się kiedy dziewczyna rozpoznała utwór. No i jak on niby miałby jej dać spokój? - Okej, już przestaję – obiecał – Jeszcze tylko jedno zdanie: umów się ze mną. Zajęcie się lekcją było trochę awykonalne. Po pierwsze: nie miał ze sobą nic do pisania, po drugie: cokolwiek działo się teraz w klasie, na pewno nie było to astronomią. Trzeba przyznać, że dobrze wiedział na jakie zajęcia w końcu się wybrać. Chociaż kłótnia gówniarzy była żenująca, to jednak bardziej interesująca od lekcji. - Przyjmuję zakłady – ponownie odwrócił się do Ruth i Oriane, wyjątkowo nie po to by bajerować tę pierwszą – Co stanie się najpierw: tych dwoje zacznie uprawiać seks, czy ktoś kogoś zabije? – wyszczerzył zęby rozbawiony tym co wyprawiało się na zajęciach. Chyba nawet on miał większe wyczucie sytuacji…