W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Eliksiry
Wchodzisz do Klasy Eliksirów, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Eliksiry. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Sava Raynott oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z eliksirów można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Zidentyfikuj eliksir po składnikach - muchy siatkoskrzydłe, pijawki, ślaz, rdest ptasi, sproszkowany róg dwurożca, skórka boomslanga. (odp - eliksir Wielosokowy) Jakie działanie ma ten eliksir? (na godzinę zmienia osobę, która go wypije, w kogoś innego - kawałek ciała tej osoby musi znaleźć się w wywarze). 2 – Podaj właściwości fizyczne eliksiru Słodkiego Snu. (odp. biały, gęsty, zapach cynamonu) Jak można go podawać? (doustnie, poprzez nasączenie pokarmu lub dolanie do napoju) Jakie są jego skutki? (sen bez snów) 3 – Jak poznać, czy Armortencja jest uwarzona prawidłowo? (odp. blask bijący od wywaru, para unosząca się w charakterystycznych spiralach) Jaki jest zapach Amortencji? (każdy odczuwa go inaczej, woń kojarzona z zapachami, które wydają się dla danej osoby najprzyjemniejsze) 4 – Podaj cztery składniki Eliksiru Skurczającego. (odp. korzonki stokrotek, figi, dżdżownica, śledziona szczura, sok z pijawek) Jakie jest antidotum na ten eliksir? (Wywar Dekompresyjny) Działanie jakiego, innego niż Skurczający, eliksiru niweluje to samo antidotum? (Eliksiru Rozdymającego) 5 – Opisz działanie wywaru Tojadowego i podaj, jaki składnik niszczy działanie eliksiru (odp. działanie - wilkołak podczas przemiany zachowuje świadomość i ludzki umysł; cukier) Przez kogo został wynaleziony? (Damokles Belby) 6 – Ile trwa przyrządzenie Veritaserum? (pełny cykl księżyca) Co to za eliksir? (najsilniejszy eliksir prawdy) Podaj nazwę antidotum. (nazwa antidotum nie jest znana)
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Przyrządź Bełkoczący Napój. 2 – Przyrządź eliksir Młodości. 3 – Przyrządź eliksir Muzyczny. 4 – Pogrupuj składniki według kolejności, w jakiej dodaje się je do eliksiru Ridikuskus. 5 – Ze składników wybierz te, które potrzebne są do uwarzenia eliksiru Gregory'ego. 6 – Przyrządź eliksir Kłopoczący.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - eliksiry:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Uśmiechnął się szeroko i niewiele się zastanawiając cmoknął ją w policzek. Była to taka mała nagroda za to, że odpuściła i zgodziła się na jego propozycję, która była bezpieczniejsza dla otoczenia. Chłopak ustawił się po drugiej stronie stołu i obserwował, jak ślizgonka przygotowuje składniki. Nie zamierzał się mieszać w jej eksperyment. Nie znał się na eliksirach na tyle, by być przydatny. Miał za to nadzieję, że ona się na tym znała, bo rzeczywiście jako zdrowie mogło być zagrożone. - Wiem, trochę to niebezpieczne. Masz przynajmniej dodatkową motywację, by się postarać - stwierdził siląc się na uśmiech i spokojnie obserwował jej przygotowywania. Był w miarę wyluzowany. Nie powinien zginąć od jednego niewinnego eksperymentu. Raczej. - Tak swoją drogą, to zawsze bardzo chętnie się z tobą spotkam. Nie musisz mnie tak listownie kusić, bym się pokazał - dodał patrząc na kociołek.
// To rzucaj kostką:D 1 - mikstura wybucha w kociołku ochlapując ich 2 - mikstura działa jak trucizna 3 - brak efektu, mikstura smakuje obrzydliwie 4 - brak efektu, mikstura smakuje jak dobry winiacz 5 - mikstura działa w podobny sposób jak amortencja 6 - mikstura sprawia, że człowiek na chwilę unosi się w powietrze
Ten cmok spowodował, że tym "chętniej" się odsunęła. Generalnie ona nadal nie wiedziała co ma z tym wszystkim zrobić, więc starała się utrzymać minimum dystansu. Jak widać kompletnie jej to nie wychodziło, no ale trudno. Ważne, że próbowała. Dobrze, że przygotowywanie różnych składników i przedmiotów pozwoliło jej na chwilę skupić się właśnie na tym. To nie było jednak łatwe. Casmir ją rozpraszał. On ją! Ironia losu, co? - Jak się można postarać mieszając byle co? - Zaśmiała się choć widziała, że chłopak trochę się cyka. I dlatego nie zamierzała być sama za to wszystko odpowiedzialna, dlatego podniosła ze stołu Korzeń waleriany i wystawiła w jego stronę wraz z nożem - Nie będziesz mi się lenić, dawaj - Zachęciła go licząc, że uda im się zrobić coś, co może wywoła jakiś zabawny efekt, ale ich tu nie pozabija. Eliksiru żywej śmierci to tu nie zrobią na pewno. Ani wielosokowego. Zostały różne inne szalone specyfiki. - Widzę, ze ten seks siedzi Ci w głowie od ostatniego spotkania i wyjść nie może - Powiedziała tonem tak spokojnym, jakby mówiła o sprawach tak prostych, tak oczywistych. Nawet na niego nie patrzała przy tym tylko podkręcała ogień pod kociołkiem. Jednak widać było na jej twarzy, że się lekko uśmiecha. No po prostu nie mogła się z niego nie nabijać. Za bardzo to prowokował, pewnie nieświadomie.
1
Minął jakiś czas, a oni wrzucali coraz więcej dziwactw do eliksiru. W końcu musiało się coś wydarzyć. Maź przybrała zielonkawy kolor i zaczęła ostro bulgotać. Coraz bardziej i bardziej aż w końcu wyskoczyła z kotła! Dopadła ich jak jakieś wielkie monstrum skutecznie oblewając swoją zawartością. Toralei przez chwilę mrugała w zaskoczeniu, a potem wybuchła gromkim śmiechem. Kurcze, ale to nie było wszystko. Eliksir po chwili zaczął wywierać na nich skutek.
/Twoja kolej. Losuj :3
Działanie eliksiru:
1,5 - Eliksir niesamowicie śmierdzi. Do tego stopnia, że muszą od razu udać się do łazienki żeby to zmyć! 2,3 - Eliksir zaczyna parzyć ich w skórę. Powinni iść go szybko zmyć, a potem udać się do Skrzydła Szpitalnego, żeby ewentualnie opatrzyć bolesne ranki po oparzeniu. 4 - Eliksir przy pierwszym kontakcie przykleja ich do siebie. Zdecydowanie powinni iść się umyć. Tylko, czy to na pewno pomoże? 6 - Eliksir z początku nie robi nic, jednak po chwili zmienia im kolor włosów i skóry na różowy. Ciekawe jak długo będzie utrzymywał się ten efekt i czy uda się to zmyć.
- Nie wiem - przyznał szczerze jeśli chodzi o staranie się przy eliksirach - Alchemicy tworzący nowe receptury chyba mają na to jakieś sposoby - wzruszył ramionami obserwując go z boku. Wielcy odkrywcy powinni mieć jakąś taktykę przy eksperymentowaniu. Miał nadzieję, że nie działali jak on i Tori: wrzucając do kotła co popadnie. Z westchnięciem zaakceptował to, że dziewczyna chciała jego pomocy. Wygodnie mu się patrzyło, ale skoro nie można było być tylko kibicem, to chwycił nóż oraz część jakieś rośliny. Pokroił kawałek w kostkę i bez zastanowienia wrzucił do gara, resztę zaś odłożył na bok. - No wiesz... Tak działają faceci - uśmiechnął się nieśmiało czując, że się czerwieni. Żeby jego dokonanie nie przeszło niezauważone trzeba jasno i dobitnie zaznaczyć, jakiego ogromnego postępu dokonał. Rozmawiali o seksie, a on zdołał wypowiedzieć kilka słów układających się w sensowną całość! Ich próby wywołały niezbyt przyjemny incydent. Zaskoczony chłopak przyjął na swoją twarz porcję tego czegoś. Przetarł dłonią buzię i zaśmiał się głośno razem z dziewczyną. - A prosiłem, byś się postarała - zachichotał próbując pozbyć się z siebie zielonkawych glutów. Zastanawiał się, co teraz? Zaczną od początku? Wrócą do pomysłu z amortencją? Nie miał okazji dobrze się nad tym zastanowić, gdyż uwarzona przez nich mikstura zaczęła działać z opóźnionym zapłonem. Gdy spojrzał na Tori dostrzegł jak jej włosy zmieniają kolor na taki, na który wprost nie dało się patrzeć. Co zabawniejsze, szybko dołączyła reszta jej ciała do owej przemiany. - Na pantalony Merlina, spójrz tylko na siebie - Zakrył usta dłonią. Bardzo chciało mu się śmiać, ale próbował ukryć to, że jej tragedia z jakiegoś powodu bardzo go rozbawiła. Zaraz jednak przyszło olśnienie, że przecież i on mógł się zmienić. Spojrzał na swoje ręcę, które były już w nowym, oczojebnym kolorze. - O nie, nie, nie...
- Raczej nie takie, jak my teraz - Odpowiedziała będąc niemal pewną, że Ci wielcy wynalazcy, którzy tworzyli najpotężniejsze eliksiry nie ładowali byle czego do kotła. Może byli w trakcie tego na haju, czy coś? Jak malarze czy pisarze. Trzeba by było kiedyś złapać nauczyciela i podpytać jak to wygląda. Może ten wie coś więcej. Choć akurat w jego życiu musiało pójść coś nie tak, skoro zaczął uczyć. Przecież nikt normalny nie zostanie nauczycielem z własnej woli! Użerać się z taką gówniarzerią dzień w dzień. Z nieudolnymi pierwszoklasistami, którzy jeszcze nie odeszli odpowiednio daleko od mamusinego cyca. Taka człowiek to musi mieć smutne życie. Przynajmniej tak uważała Tori i choć nie wiedziała co chce robić w życiu, to bycie nauczycielem było najdalej od jej wszelkich planów. - W takim razie poczułam się jak facet - Odpowiedziała mu na tyle zagadkowo, że nie było wiadomo o co jej dokładnie chodzi. Może o to, że ona również o tym myśli? Może o to, że sama czasem działa w ten sposób? Nie zamierzała mu tego wyjaśniać co było widać po jej krótkim spojrzeniu, które w jego stronę posłała. Intrygujące spojrzenie z równie intrygującym uśmieszkiem. Trochę się nim bawiła, ale to chyba nic złego, prawda? Ot zwykłe przekomarzanki. - Starałam. Żyjemy - Powiedziała również ściągając z siebie te zielonkawe gluty. Jednak w miejscach, gdzie te były przylepione pozostawały paskudne, różowe plamy. W tym momencie również Casmir zwrócił na nią uwagę, więc podniosła wzrok i... Boże. On również miał te cudowne plamki. I różowe włosy... Z ciekawości złapała za swoje pasmo. -O cholera - Rzuciła od razu widząc, że jak tak dalej pójdzie będą wyglądać jak dwie wielkie żelki. Bez zastanowienia złapała go za łapę i wyprowadziła w stronę studenckiej łazienki.
Kady wpadła do sali o mało się nie spóźniając. Ostatnimi dniami chodziła bardzo zaspana. Winne temu były oczywiście OWUTEM-y i stres jaki ze sobą przynosiły. Zajęła miejsce przed komisją i poczekała aż czara wyda jej pytanie z teorii. Nie wiedziała za dużo o eliksirze Słodkiego Snu, chociaż jego nazwa mówiła sama za siebie. Dziewczyna nigdy by się do tego sama z siebie nie przyznała, ale mówiąc o tym wywarze, głównie wymyślała. Mimo wszystko miała bardzo bujną wyobraźnię. Momentami nauczyciele patrzyli się na nią jak na szaloną, jednak przeważnie miała szczęście i udało powiedzieć jej się coś trafnego. Następna była praktyka. Eliksir muzyczny? Kady pierwszy raz o takowym słyszała. Całe szczęście przed nią widniały już potrzebne składniki, więc jej zadanie było w pewnym sensie ułatwione. Robiła wszystko żeby wyglądać profesjonalnie i gdyby nie to, że eliksir wyglądał zupełnie inaczej niż docelowo, to dziewczyna z pewnością dostałaby bynajmniej powyżej oczekiwań, za samą pewność siebie.
2 rozgniecione gumochłony, śledziona traszki, błona ze skrzydła smoka Czarnego Hebrydzkiego, łyżka stołowa dymnicy, 10 kwiatostanów hibiskusa ognistego, 12 cm kłącza raptuśnika.
Przygotowanie:
1. Wypreparować śledzionę traszki. 2. Śledzionę posiekać w kostkę. 3. Dymnice rozgnieść na proszek w moździerzu aż zacznie wydzielać przyjemny, dymny zapach. Kolor eliksiru powinien mieć barwę brązową, czekoladową, dla mężczyzn, ciemną. 4. Rozpalić ogień w kociołku i dodać do suchego kotła śledzionę, aż do jej rozpadnięcia się. Uwaga, mieszać często, by się nie przypaliła, 5. Do śledziony dodać dymnicę, zetrzeć kłącze raptuśnika bezpośrednio do kotła i czekać, aż zacznie burzliwie się pienić. 6. Pianę spędzić przy pomocy łyżki, zmniejszyć płomień, dodać alkohol. Eliksir otrzymany ma barwę jasnobrązową. 7. Dodawać porcjami hibiskusa ognistego. Uwaga, reakcja przebiega gwałtownie, nie pochylać się nad kotłem, dodawać partiami, gdyż wywar jest silnie żrący, gwałtownie gotuje się i pieni wychodząc z kotła. 8. Porwać w palcach błonę lotną smoka. Destylować pod przykryciem do osobnej fiolki chłodząc wodą. Użycie alembika. Po destylacji eliksir ma barwę zielonkawą. 9. Do schłodzonego eliksiru dodać śluz gumochłona. Prawidłowo przygotowany destylat ma konsystencję oleistą, barwy zielonkawej.
Piszecie 1 posta, czas na pierwszą turę jest do 8, po tym czasie przydzielam was w pary. W poście proszę o wyliczenie sumy z eliksirów oraz zielarstwa, abym mogła was dobrać wedle umiejętności.
Po ostatnim wykładzie nie miała najmniejszej ochoty iść na ćwiczenia. Podejrzewała, że tutaj też zostanie odpytana, a nie mogła przecież nagle przejść na temat istoty niektórych składników w ciastach z owocami… To zdecydowanie by nie przeszło, zapewne niewiele miało z pozycją Jowisza. A ostatnio mówili coś o planetach. Candida zdążyła jednak zapomnieć, o co chodziło. Nie wiedziała nawet, za co tak właściwie dostała punkty. Przełamała się jednak i zdecydowała, że skoro zapisała się na te zajęcia, to powinna pojawiać się na nich jak najczęściej. W drodze do sali zastanawiała się, czy dużo osób będzie tak zdeterminowanych jak ona. Dopiero gdy zaczęło przypominać sobie niektóre twarze, zauważyła, że coraz mniej z nimi rozmawia. Chwilami przypominały jej się początki w Hogwarcie, kiedy starała się z nikim nie spoufalać, żeby tylko nie wyszło na jaw, że i tak ich nie pamięta, mimo że powinna. Jednak tym razem, kiedy otworzyła drzwi i weszła do środka, nikogo nie było. A Krukonka mogła przysiąc, że prawie się spóźniła. Wybór wolnych miejsc był tak duży, że nie mogła się na początku zdecydować, gdzie usiąść, ale wreszcie machnęła ręką i usiadła niedaleko drzwi.
PUNKTY: 12
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Po co ona w ogóle chodziła na te eliksiry? Tak jakby nagle, po pięciu latach porażek, coś miało z tego wyjść. A jednak znów się na nie wybierała. Przynajmniej nikt nie mógł jej zarzucić, że się nie starała. Godzinę od wykładu odliczała na czuja (zawsze zapominała zegarka) i była pewna, że się spóźniła, więc kiedy weszła do klasy stanęła jak wryta. Nie było nikogo prócz Candy. Usiadła obok niej. - Która jest godzina? - spytała rozglądając się po klasie. Jej poczucie czasu najwyraźniej było na podobnym poziomie co umiejętność uwarzenia eliksiru. Albo inni po prostu mieli już dość po wykładzie. I ona nie należała do tej grupy? Łał! Chyba faktycznie zmieniła się w tym roku na lepsze.
Punkty: 1
The author of this message was banned from the forum - See the message
Młoda Hiszpanka zdążyła na ćwiczenia w ostatniej chwili, zanim pani profesor straciła zupełnie cierpliwość i drzwi do sali zamknęły się na dobre. Nauczycielka pokazała im skrypt z czynnościami jakie musiały wykonać w ciągu ćwiczeń. Oczywiście Candi jako studentka miała się zająć preparowaniem śledziony, co pokazała profesor na wykładzie. Dulce spojrzała na nią szczerząc się jak głupia. Była bardzo ciekawa tego, jak jej to wyjdzie i czy zwymiotuje.
Podział zadań jest następujący:
1. Wypreparować śledzionę traszki. - Candy 2. Śledzionę posiekać w kostkę. - Dulce 3. Dymnice rozgnieść na proszek w moździerzu aż zacznie wydzielać przyjemny, dymny zapach. Kolor eliksiru powinien mieć barwę brązową, czekoladową, dla mężczyzn, ciemną. - Ettie
1 etap
Candy:
1- zrobiło ci się niedobrze na tyle że zwymiotowałaś na: parzysta kostka- Dulce nieparzysta- Ettie Rzuć ponownie kostką 2- zamiast wypreparować śledziony oddzieliłaś od trzewi wątrobotrzustkę, lecz w porę interweniowała profesor naprowadzając cię na prawidłowy organ i wyciągasz go bez problemu. 3- odnalazłaś śledzionę, lecz na tyle mocno ścisnęłaś, że ta pękła w palcach i chlupnęła do trzewi, trzeba poprosić o następną traszkę. Kiedy dostajesz kolejną nie masz najmniejszego problemu z wyciągnięciem organu 4- wszystko poszło szybko i sprawnie, jesteś urodzonym zimnym chirurgiem. 5- nauczycielka nie patrzy, możesz skorzystać z czyjejś pomocy: parzysta- Ettie nieparzysta- Dulce Jeśli postać posiada ponad 5 punktów z uzdrawiania, zabieg się udaje, jeśli nie, należy zgłosić się po następną traszkę. 6 - wszystko poszło szybko i sprawnie, jesteś urodzonym zimnym chirurgiem.
2 etap
Dulce:
1- zamiast pokroić śledzionę w kostkę kroisz ją w paski, jednak po chwili zdajesz sobie sprawę z tego błędu i szybko go naprawiasz. 2- niepewnie trzymasz nóż, który po chwili wyślizguje się z dłoni i przecina ją. Przez chwilę sączy się krew. 3- nóż jest strasznie tępy, jednak leży obok ciebie osełka. Nie znasz się na tym zbyt dobrze więc prosisz: parzysta- Candy nieparzysta- Ettie o naostrzenie noża, jeśli osoba do której się zwróciłaś ma ponad 5 pkt do magicznego gotowania, zostaje naostrzony, jeśli nie, jest nadal nie naostrzony i ranisz się w palec. 4- krew, krew, krew, nie, tylko nie krew, czujesz jak odpływa ci właśnie krew z twarzy i mdlejesz na podłogę. Pomocy udziela obojętnie kto. 5- wszystko poszło bez większego problemu. 6- osoba obok ciebie parzysta - Ettie nieparzysta - Candy mdleje i należy jej udzielić pomocy. Całość przebiega już bez problemu.
3 etap
Ettie:
1- zadanie wykonujesz bardzo dobrze bez najmniejszego potknięcia. 2- ziarna zaczynają wytwarzać przyjemny zapach, jednak przeoczyłaś kluczowy moment i zajęły się ogniem, musisz poprosić o nowe ziarna. 3- podczas rozgniatania nasion uderzyłaś się pistelem (tłuczkiem) w palec. parzysta - wyrósł ci siniak nieparzysta - zejdzie ci paznokieć. 4- ziarna utarte są zbyt grubo, gdy spostrzegłaś swój błąd poprawiasz i jest do zaakceptowania. 5- niechcący upuszczasz pistel na podłogę który uderza w stopę parzysty- Dulce nieparzysty- Candy Całość przebiega już bez zakłóceń. 6- kompletna klapa i fiasko, ucierałaś nasiona tak zapalczywie, że przy kolejnym uderzeniu moździerz rozpadł się na kawałki. Nie ma rady, trzeba będzie poprosić profesor o nowy.
14 pkt
Ostatnio zmieniony przez Dulce Reina Miramon dnia Sro Paź 19 2016, 22:20, w całości zmieniany 1 raz
Spojrzała na zegar i zaczęła się denerwować. Jeszcze minuta i zaczną się zajęcia, a ona jest tutaj sama jak palec! Nie wiedziała, co się dzieje, może jakaś ewakuacja Hogwartu, o której jej nie poinformowano? W ogóle… jak wyglądała tutaj ewakuacja? Może to tajne znaki, które minęła, ale nie zwróciła na nie uwagi? Tworzyła coraz czarniejsze scenariusze, aż wreszcie, chwilę po równej godzinie, do sali wbiła Ettie! – Jak ja się cieszę na twój widok! – krzyknęła Candy, podnosząc się z taka gwałtownością, że krzesło prawie się przewróciło. – Myślałam, że zostanę sama, a głupio było mi stąd nagle wyjść… dobra, uparłam się, że będę na wszystkich eliksirach… ale naprawdę nie sądziłam, że może być nas tak… mało. W ogóle. Spóźniłaś się może ze dwie minuty? Chyba będziemy robić eliksir… Musisz mi pomóc, nie jest z nich najlepsza – gadała dalej. Kamień spadł jej z serca. Zaraz do sali wpadła też Dulce, a potem profesor straciła cierpliwość i zdecydowała, że dziewczyny powinny już zacząć robić eliksir. Najtrudniejsze zadanie przypadło Candy, bo przecież jest najstarsza. Najtrudniejsze, a zarazem najobrzydliwsze. Nigdy nie miała zapędów uzdrowicielskich. Może trochę… Ale raczej wolała zajmować się ludźmi, a nie zwierzętami. I nie chciałaby przeprowadzać operacji. Na pewno nie po mugolsku, a tutaj musiała zrobić wszystko za pomocą własnych rąk. Zdecydowanie jej to nie szło, nie potrafiła się nawet za to zabrać się. Z zawziętą miną próbowała, jednak po chwili nie wytrzymała i zagryzając wargi, odezwała się do Dulce: – Hej. – Przełknęła ślinę. Wiedziała, że jej siostra chociaż się na tym zna. – Pomogłabyś mi z tą… śledzioną? – Ostatnie słowo musiała odczytać z tablicy. Było zbyt trudne jak na jej prosty angielski.
KOSTKA: 5 (proszę Dulce)
The author of this message was banned from the forum - See the message
Młoda Hiszpanka usiadła zaraz obok Ettie, zanim zdążyła się przywitać z nią lub siostrą lekcja się zaczęła, więc nie miała okazji. Dobrze, że buforem dla tych zajęć będzie Gryfonka, w przeciwnym razie do kociołka może trafić coś więcej niż śledziona. Spojrzała na błyszczący ostry nóż i odgoniła od siebie dziwne myśli, a właściwie głos Candy to zrobił. - Jasne - odparła sympatycznie, nie podobnie do niej, W końcu nie miała podstaw by jej pomagać, ale praca zespołowa to zespołowa. Naciągnęła rękawicę i odpreparowała nożykiem organ od otrzewnej. Przejęła go nie ściągając rękawicy i chwyciła za nóż starannie krojąc go w kostkę. Kątem oka patrzyła na Etti i pracę jaką wykonywała. - Odpoczęłaś w wakacje? - przemówiła do siostry, dawno już miała sposobność do rozmowy z nią po Kolumibii, wtedy się trochę pokłóciły w restauracji i miała nadzieję, że nie ma do niej o to żalu.
Kostka: 5
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Wyszczerzyła zęby do Candy, chociaż jej oczy wyrażały tylko zaskoczenie. Tak żywego powitania się nie spodziewała. Kiedy pierwszy szok minął, zrozumiała reakcję Krukonki. Gdyby ona miała zostać sama na eliksirach, uciekłaby z klasy bez zastanowienia. Nawet na oczach nauczycielki. Przygryzła dolną wargę, gdy dziewczyna skończyła mówić. Jakby to delikatnie ująć..? - Mamy przesrane - mistrzyni subtelności! - jestem w to beznadziejna - przyznała mając na myśli oczywiście eliksiry. Na szczęście w ostatniej chwili do klasy weszła Dulce. Ettie odetchnęła z ulgą, bo pamiętała, że Hiszpanka jest z eliksirów "niezła" (a biorąc pod uwagę jak sobie radziła na przedmiotach, z których, jak twierdziła, była beznadziejna, "niezła" oznaczało pewnie po dulcowemu arcymistrza). Fortuna najwyraźniej im sprzyjała, bo okazało się, że będą przyrządzać eliksir wspólnie. Do tego Ettie dostała najprostsze zadanie - co mogło być niby trudnego rozproszkowaniu nasionek. Dziewczynka chwyciła za moździerz i wzięła się do roboty. Rozgniatanie było proste, ale co za tym idzie strasznie monotonne i nudne, więc po chwili straciła zainteresowanie tym co robiły jej ręce. Wciąż rozdrabniając dymnicę, przyglądała się babrzącym się we wnętrznościach traszki Krukonkom. Nadal nie wiedziała, że są siostrami. - Czy coś ze mną nie tak, jeżeli patrząc na to robię się głodAAAAAAAŁŁŁŁ! – rzuciła moździerz na stół przed sobą i chwytając się za lewą rękę. Kucnęła przy stolę, ściskając bolącą dłoń między nogami a brzuchem, puszczając pod nosem wiązankę tak parszywych wyrazów, ze nawet nie wiedziała, że takie zna. Wyrzuciwszy z siebie wszystkie panie lekkich obyczajów, z powtykanymi dziwnymi przedmiotami w każdy otwór ich ciała, oswoiła się z bólem i jak gdyby nigdy nic, wróciła do pionu. - Nic mi nie jest – obwieściła spokojnym tonem i spojrzała na lewy kciuk – Coś mi jest – zmieniła zdanie równie spokojnie odsuwając palec z zasięgu swojego wzroku. Ze swoim upośledzonym instynktem samozachowawczym dość często robiła sobie krzywdę i była przyzwyczajona do różnych obleśnych widoków. Mogła na to bez problemu patrzeć na wbite w nią ciała obce albo otwarte złamanie, ale siny, złażący z palca paznokieć wywołał u niej odruch wymiotny. Dziwne, ale niby od kiedy ona była normalna.
Kostka: 3 i 3
The author of this message was banned from the forum - See the message
Wszystko szło sprawnie, przynajmniej do momentu, kiedy Ett nie uderzyła się w palec, który zaraz zsiniał, a twarz mocno jej pobladła. Przez chwilę Dulce myślała, że zwymiotuje, dlatego odsunęła się kilka kroczków od niej. Wyciągnęła swoją różdżkę topola, piór leleka wrożebnika, dziewięć i pół cala, wymamrotała zaklęcie celując w palec. - Asinta mulaf - dając tym samym ulgę od bólu dziewczynie. Złapała jej dłoń i delikatnie zaczęła ją macać, szczególnie kość. - Nie jest złamana - mruknęła bardziej do siebie niż do reszty i pociągnęła za paluszek upewniając się. Nie zmieniało to jednak zbyt wiele, krew z pod paznokcia się sączyła. -Fringere - wolała najpierw zmrozić palca i odciąć nadmierny upływ krwi, dając też ukojenie obolałemu miejscu. -Ferula - finalnie opatrzyła ranę i spojrzała na roztrzęsioną Gryfonkę. - Wstępnie jest opatrzony, jednak idź później do pielęgniarza, może ci ściągnie paznokieć i wyczaruje nowy, bo tak będzie schodził ponad miesiąc - po raz pierwszy jej zdolności uzdrowicielskie się nadały do czegoś. Dulce zajęła się eliksirem. Rozpaliła ogień pod kociołkiem i poczekała aż chwilkę się nagrzeje. Zrzuciła z deski do krojenia śledzionę mieszając intensywnie i patrząc czy się nie przypala. Organ, nie wiedzieć czemu, nie chciał się rozpaść, więc rozdrobniła go łyżką, po chwili całość, była papkowata.
4 etap
Dulce:
1- Wszystko poszło bez najmniejszego problemu. 2- Przy zapalaniu ognia pod kociołkiem niechcący podpaliłaś notatki z wykładów, może ci je ktoś jeszcze pożyczy? 3- Zapatrzyłaś się gdzieś, przez co twoja śledziona lekko się przypaliła i przywarła do dna kotła. W finalnym produkcie reakcji będzie wyczuwalny lekki smak goryczy. 4- Śledziona długo nie chciała się rozpaść, lecz po kilku minutach intensywnego mieszania w końcu się rozpuściła. 5- Pochyliłaś się za mocno nad kotłem i kawałek śledziony odprysnął ci na policzek parząc lekko. 6- Podczas pracy twoja koleżanka cię szturchnęła parzysta - Ettie nieparzysta - Candy przez co przewrócił się kociołek i połowa jego zawartości wyleciała na blat. Zbieraj szybko, póki psorka nie pacza!
5 etap
Harriette:
1- Chyba coś nie tak, dodałaś zbyt wiele raptuśnika i połowa kotła wykipiała na blat. 2- Zbyt mocno pochyliłaś się nad kociołkiem, w następnej turze wykonujesz dwa rzuty i bierzesz pod uwagę gorszy wynik. Raptuśnik zaczyna działać w pełni w drugim poście. 3- Wszystko przebiegło bez problemu, jesteś zawodowym eliksowarem. Czy jakoś tak. 4- Dymnica i śledziona były zbyt długo gotowane, przez co sala wypełniła się dymem. Błagam, otwórz kto okno! 5- Wszystko jest niby dobrze, ale zamiast utrzeć kłącze, pokroiłaś je w kostki, może będzie też dobre? W finalnym eliksirze będzie miał słabsze działanie uzależniające do drugiej osoby. 6- 12 cm? A ile to? Kroisz na oko i zamiast 12 ucięłaś 15, w finalny eliksir będzie mocniej uzależniał i będzie miał dłuższy czas działania.
6 etap
Candy:
1- Alkohol? A może by tak spróbować woltaż? Parzysta - Nikt tego nie zauważył. Nieparzysta - Zauważyła to tylko jedna z twoich koleżanek ze stołu. 2- Szybciej, szybciej, piana rośnie! Machasz łyżką jak szalona, jednak piany coraz więcej i zalewa palnik. Musisz rozpalić go raz jeszcze, tylko szybko! 3- Jak to było zwiększyć płomień? Zamiast zmniejszyć zwiększyłaś, aż w kotle zaczęło buzować i strzelać. Przykrywasz tygielkiem i skręcasz płomień, uf nie doszło do katastrofy. 4- Wszystkie czynności poszły bardzo dobrze, może jednak masz potencjał? 5- Niechcący dotknęłaś kotła, a jest bardzo gorący, po chwili wyskoczył ci bąbel. Zwróć się do jednej z koleżanek o pomoc w opatrunku. 6- Kolor eliksiru jest podobny do zamierzonego, widocznie któraś z twoich koleżanek spartaczyła robotę.
Ostatnio zmieniony przez Dulce Reina Miramon dnia Sob Paź 22 2016, 22:36, w całości zmieniany 1 raz
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Stała tak sobie czekając chyba, aż palec sam z siebie przestanie nagle obleśnie wyglądać. Na szczęście Dulce wykazała się większą przytomnością umysłu, a przede wszystkim dobrym serduszkiem, i wzięła się za leczenie. Ettie jednym okiem obserwowała poczynania Krukonki, omijając wzrokiem palec. Odetchnęła z ulgą, kiedy w okół niego zawinął bandaż. Dlaczego sama nie wpadła na to żeby sobie ten palec opatrzyć? Jedynym sposobem na pozbycie się okropnego widoku, który jej do tej pory przyszedł do głowy, było pozbycie się palca... - Dzięki - uśmiechnęła się do Dulce. Niby była na siebie zła, że straciła zimną krew, ale z drugiej strony taka troska o jej samopoczucie była bardzo miła. Właściwie nic jej się nie stało, a dziewczyna poświęciła na nią aż trzy zaklęcia. Poza tym wpadając w profesjonalny ton bardzo przypominała uzdrowiciela. Ettie lubiła uzdrowicieli, kojarzyli jej się z tatą. Nie zdawała sobie z tego za bardzo sprawy, ale przy wszystkich magomedykach czuła się bezpiecznie jak w łonie matki - Normalnie tak nie panikuję - wytłumaczyła, żeby nie było, że jest mięczakiem. Skończyła rozdrabniać dymnicę, tym razem ostrożnie, i wrzuciła ją do przygotowanego przez młodszą Krukonkę kociołka. Skrzywiła się mimowolnie, widząc co teraz miała przygotować. Jej ulubiona roślinka, dzięki której bała się ciemności. Jak miło... Chwyciła nożyk i raptuśnik, i zamarła. 12 centymetrów znaczy ile? Kto w ogóle używał centymetrów?! Byli w Anglii czy na kontynencie?! Okej, powoli. Centymetr to jakoś tak trochę więcej niż połowa cala. Więc jeżeli dziabnie tak powyżej połowy swojej różdżki to będzie 12cm. Nie chciało jej się wyciągać różdżki, więc ją sobie wyobraziła. Tyle razy miała ją w reku, że powinna dobrze pamiętać jej długość. Odkroiła, jak jej się wydawało, odpowiedni kawałek, utarła go i wrzuciła do kotła. Nic nie wybuchło, więc chyba było dobrze.
– Nos traemos algo entre manos...* – mruknęła po hiszpańsku. Jak dobrze, że Dulce nie chciała robić jej na złość. A przecież mogła odmówić. Miała do tego pełne prawo. Tyle tylko, że Candy też rzadko zbywała siostrę w kwestiach nauki. Początkowo chciała mieć po prostu dobre relacje z Dulce, dlatego pomagała jej jak mogła, ale gdy zobaczyła, że to bezsensowne, zaprzestała. Czasami tylko, gdy się zapomniała, mechanicznie wykonywała niektóre czynności. Przez to zdarzało jej się użerać z siostrą i tłumaczyć jej proste zagadnienia. – Dzięki – odparła z wyraźną ulgą. Ich eliksir będzie uradowany. – Odpoczęłam…? – powtórzyła. – A, tak, świetnie – odpowiedziała trochę markotnie, ale po raz kolejny na jej twarzy widać było rozluźnienie. Ona miała spokój z wnętrznościami, teraz dziewczyny miały zająć się resztą, więc odsunęła się trochę. Niespecjalnie chciała patrzeć na te obrzydlistwa. Może Dulce lubiła babrać się we wnętrznościach, ale ona z pewnością nie. Skrzywiła się, a potem spojrzała na Ettie. – Nie przypominaj mi o tym przy jedzeniu, bo pomyślę, że moje dania ci nie smakują – zastrzegła. Z opóźnieniem zarejestrowała, że jej koleżance coś się stało. I to chyba coś poważnego, bo nie dość, że krzyknęła, to jeszcze jakby zrobiło jej się słabo. Sama Candy miała opory, żeby spojrzeć na ranę i zanim to zrobiła, Dulce już opatrywała dłoń Gryfonki. Studentka poczuła się tak bezużyteczna jak jeszcze nigdy. Prawie nigdy. – Dulce jest w tym dobra – powiedziała tylko. Starannie ukrywała zażenowanie. Potem wszystko poszło w miarę sprawnie, przynajmniej tak się Candy wydawało. Dulce robiła… coś przy kociołku, Harriette kroiła już raptuśnik (najwyraźniej palec jej nie przeszkadzał),a jej zadaniem było jedynie to wszystko zamieszać. Nie sądziła, żeby to było jakoś bardzo trudne, jednak starała się przyglądać zawartości kotła, aby przypadkiem wszystko nie wykipiało. Liczyła się obroty. Tak skupiła się na tych dwóch czynnościach, że przypadkowo dotknęła gorącego gara i zaraz upuściła łyżkę, odskakując od źródła ciepła. – Ettie! Polej to wodą! – poleciła, a właściwie błagała, nie do końca wiedząc, co powinna zrobić. Akurat patrzyła na Gryfonkę, więc liczyła na jej pomoc.
Kto je w ogóle dopuścił do warzenia eliksiru?! Jak nie jedna, to druga robiła sobie krzywdę. Może klasę eliksirów powinno się umieścić gdzieś w okolicy skrzydła szpitalnego zamiast w lochach? Ktoś, kto zajmował się logistyką Hogwartu pewnych spraw widocznie nie przemyślał. Chyba, że rozpatrywał najczarniejsze scenariusze i uznał, że stąd najbliżej do piachu. Rozejrzała się za wodą, ale jedyna w zasięgu wzroku znajdowała się w bulgoczącym kociołku. Raczej kiepski pomysł... Więc jednak będzie musiała wyjąć różdżkę. Szybko wyciągnęła ją z torby i już chciała, wedle życzenia Candy, rzucić Aquamenti, ale uświadomiła sobie, że zaleje całą klasę. - Fringere - dotknęła różdżką poparzone miejsce - Fujka, zrobił ci się bąbel - stwierdziła, czując wyrzuty sumienia, że nie pośpieszyła się z tym zaklęciem wystarczająco - Ależ jesteśmy do kitu - parsknęła lekko śmiechem patrząc na swój opatrzony palec - Hej, Reina, poparzenia to się w ogóle bandażuje? - wydawało jej się, że nie, ale nie ufałaby swojej medycznej wiedzy za bardzo. Naprawiając, zarówno przedmioty jak i ludzi, trzymała się prostej zasady "nic nie odpada - znaczy, że jest dobrze". Dulce miała niewątpliwie większe pojęcie i najlepiej żeby to ona zajmowała się dziś składaniem koleżanek do kupy.
The author of this message was banned from the forum - See the message
- Ta, coś mi tam wychodzi, zawsze mogę zrobić coś po mugolsku, na przykład nastawić palec - złapała za dłoń Candy, pociągnęła a stawy chrupnęły charakterystycznie. - O tak - zaśmiała się najwyraźniej rada ze swojego żartu niczym u chirurga. Wróciła do mieszania w kotle myśląc nad tym, czy jej towarzyszki dożyją końca zajęć czy też prędzej się pozabijają. Szybko odskoczyła od kotła, gdy tylko usłyszała pisk siostry. To nie przez nią. Przez chwilkę nie wiedziała co się tak na prawdę dzieje i czy ma powody do zmartwień. Bardziej rozgarniętą osobą od niej okazała się być Ettie. Pierwsze próby pomocy okazały się być daremne, lecz i tak była pełna podziwu, że się tego podjęła. Złapała siostrę za dłoń i przyjrzała się rosnącemu szybko bąblowi. Nie chcąc jednak czekać, aż ten wyrośnie w pełni rzuciła zaklęcie. -W domu ci go przekłuję, tylko musisz skołować gazę i coś do odkażenia, może być spirytus - spojrzała na siostrę zupełnie neutralnie. - Nie Ettie- westchnęła. - Takich ran się nie bandażuje, musi jakby mieć dostęp tlen inaczej zacznie się, hmmm, rozklejać, wydzielać taki śluzowaty płyn, później się zacznie jątrzyć. Najlepiej będzie, jak ją tylko przykryjemy jedną warstwą bandaża. Mogę ci też próbować ją zszyć, ale to bym musiała mieć nić, igłę i imadło - teraz mówiła bez wątpienia do Candy. Zabrała się za kolejny etap pracy dodała porcjami Hibiskusa ognistego uważając na opary i pianę jaka się zbierała w kotle. Wszystko poszło bez problemów.
Dulce 1- Zamiast zrobić to partiami, wsypałaś cały Hibiskus do kotła, w efekcie czego eliksir finalnie będzie miał nieprzyjemny, ostry posmak. 2- Reakcja przeszła bardzo gwałtownie i część eliksiru rozlała się po blacie. 3- Hibiskusa było zbyt mało, w efekcie czego eliksir będzie miał krótszy czas działania. 4- Wszystko poszło bardzo sprawnie. 5- Nachyliłaś się nad kociołkiem zbyt mocno, przez co twoje włosy spaliły się do 1/4 ich długości od żrących oparów. 6- Reakcja przechodziła bardzo wolno, więc postanowiłaś podkręcić palnik, spowodowało to wykipienie połowy zawartości kotła.
Ettie
1- Porwałaś błonę skrzydła smoczego na zbyt duże kawałki przez co dłużej się rozpuszczała w eliksirze. 2- Wszystko poszło bez mniejszych problemów. 3- Woda do chłodzenia eliksiru była zbyt zimna co spowodowało pęknięcie fiolki. 4- Chwytając za alembik niefortunnie wyślizgnął ci się z rąk: Parzysta- odłamkami kaleczysz Dulce Nieparzysta- odłamkami kaleczy Candy 5- Niby wszystko było dobrze, ale barwa eliksiru jest bardziej butelkowozielona, może nikt nie zauważy? 6- Zapomniałaś o nakryciu przez co destylacja stała się mało efektywnym procesem.
Candy
1- Zamiast użyć dwóch użyłaś trzech gumochłonów, przez co eliksir jest bardzo gęsty. 2- Zgniatając gumogłona śluz prysnął na twoje koleżanki. 3- Zamiast rozgnieść gumochłona, postanowiłaś go pokroić, przez co eliksir jest bardziej rzadki. 4- wszystko poszło sprawnie. 5- Przygotowany przez was eliksir ma barwę limonkową, chyba nie o to chodziło. 6- Wszystko było niby dobrze, jednak eliksir ma konsystencję kisielu.
Każda dostaje po fiolce eliksiru
Ostatnio zmieniony przez Gvalch'ca dnia Nie Lis 06 2016, 22:08, w całości zmieniany 1 raz
Harriette Wykeham
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 168
C. szczególne : za duży, powyciągany wełniany sweter na grzbiecie, łańcuszek z obrączką na szyi
Tak też jej się wydawało z tymi poparzeniami, ale o ile w przypadku swojego zdrowia przypuszczenia zupełnie by jej wystarczyły, z cudzym wolała nie ryzykować. Co tam dalej... porwać błonę skrzydła. Spoko, tego się chyba nie dało zrobić źle. Później robiło się bardziej skomplikowanie. Do tego Ettie zaczynała się już nudzić, a co za tym idzie, robić wszystko bez zastanowienia i jak najszybciej. Kilka razy spojrzała na Dulce przed wykonaniem jakiejś czynności czekając na jej aprobatę - dość już było na dziś wypadków, a ona jedyna ogarniała co ma się dziać w kociołku. W końcu zrobiła wszystko, co miała do zrobienia i z zadowoleniem stwierdziła, że eliksir wygląda jak trzeba.
Wprawdzie Harriette nie zrobiła tego, o co prosiła ją Candy, ale sytuacja została opanowana. Palec nie bolał, chociaż bąbel nie wyglądał najestetyczniej. Ważniejsze było to, że żyją i wciąż mogą pracować. Miały nauczkę, która najwyraźniej zmobilizowała je do przyłożenia się. Candida na Dulcę nie zwracała zbytniej uwagi. Nie interesowało ją, jak jej szło, co najwyżej była w stanie rzucić jakieś zaklęcie, gdyby wydarzyło się coś złego, ale nie powinna się tym raczej martwić. Siostrze wszytko wychodziło tak, jak powinno. Nawet Ettie porwała błonę smoczego skrzydła tak starannie, że szybko rozpuściła się w wywarze, nadając eliksirowi odpowiednią barwę. Teraz Krukonka bała się, że jeden nieostrożny ruch i wszystko zepsuje, więc gdy spojrzała na instrukcję, dwukrotnie przeanalizowała polecenie. Gumochłony. Dwa gumochłony. Rozgnieść. Wzięła pierwszego, zastanawiając się, jak się za niego zabrać, aby nie mieć większych problemów. Wreszcie jakoś to zrobiła i na szczęście śluz został na miejscu pracy, a nie głowach uczniów. – Chyba najgorsze mamy za sobą – stwierdziła. To samo zrobiła z drugim i wrzuciła do kociołka. – W ogóle: dzięki – zwróciła się do Ettie. Tak szybko przeszły do dalszego warzenia, że prawie zapomniała. Jako że eliksir jakimś cudem im wyszedł, a profesor doceniła ich starania i stwierdziła, że skoro przyszły tylko trzy, każda może dostać po fiolce.
4
The author of this message was banned from the forum - See the message
Siedzenie w lochach nie było najlepszym z możliwych sposobów spędzania czasu, przynajmniej dla większości. Pachniało stęchlizną, można było się nabawić reumatyzmu nawet w tak młodym wieku. Profesorowie wiedzieli, że Dulce jest żywo zainteresowana eliksirami, dlatego bardzo łatwo dali się namówić na to by jej udostępnić salę. Frederic był nieco bardziej oporny, jednak jego postawa diametralnie się zmieniła na widok pysznej tarty cytrynowej. Hiszpanka właśnie rozstawiała sprzęt i potrzebne bibeloty do przeprowadzenia procesów alchemicznych. Były też jakieś stare podręczniki i zwoje, z których miała zamiar zrobić najlepszy użytek. Rozłożyła na stole i poczekała na swoją koleżankę, której miała pomóc.
Wpełzła do sali po cichu nie chcąc zwracać na siebie szczególnej uwagi, bo doszła do wniosku, że nie każdy musiał wiedzieć co dzisiaj kombinuje. Bo kombinowała coś niedobrego, w końcu wcielając swoje zainteresowania w życie. Gdy tylko znalazła się w środku zamknęła drzwi zaklęciem, by nikt im nie przeszkadzał a potem już bardziej wyluzowana podeszła do Krukonki. - Znalazłam ostatnio zapuszczoną szafkę na ostatnim piętrze z różnymi składnikami, także jakby czegoś brakowało mogę po to pójść - powiedziała na powitanie, przyglądając się uważnie wszystkim przyrządom rozłożonym na stoliku. Andrea o eliksirach miała pojęcie z grubsza teoretyczne, w praktyce wypadała trochę słabiej, całą swoją energię wkładając w zaklęcia i zielarstwo. Jednak jeśli chciała robić w życiu coś fajnego, co jej się podobało, teraz był ostatni dzwonek, by się wziąć za siebie. - To co robimy dzisiaj? - usiadła na krzesełku, przyglądając się przez kilka sekund skupionej twarzy Dulce.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Nie zauważyła nawet kiedy Ślizgonka znalazła się w loszku. Podskoczyła na dźwięk ryglowanych drzwi. - Ale, mnie wystraszyłaś - wysapała nieco przestraszona. Nie dziwiła się, że dotarła tak szybko do sali, w końcu jak mawiali najstarsi uczniowie Hogwartu, a im wierzyć należało, to dormitorium Slitherynu było gdzieś w lochach. - Tu chyba jest wszystko co byśmy potrzebowały, ale jeśli zabraknie nam składników, to skorzystamy - zapewniła i rozwinęła zwój z aksamitną, błękitną wstęgą. Papier był bardzo stary i śmierdział z resztą jak większość zamierzchłych szpargałów. Przedstawiał schemat: "Antidotum na eliksir miłosny". Dulce była sporą pragmatyczką i wierzyła, że taki eliksir może się przydać każdemu, jeśli nie jej osobiście czy Am, to komuś z bliskiego otoczenia. Lepiej było go mieć niż nie. - Może to? - zaproponowała pokazując jej zawartość zwoju. Szczerze liczyła, że przystanie na propozycję Reiny.
Bo Andrea była jak zjawa, która przemieszczała się niezauważona po korytarzach szkoły. Chodziła cichutko, nie zwracając na siebie uwagi a poza tym nie miała daleko - kilka kroków. Na jej słowa uśmiechnęła się pod nosem najwidoczniej uradowana z tego powodu. Wysłuchawszy jej kolejnych słów, zerknęła na przepis. Antidotum na eliksir miłosny. Czasami Angielka zastanawiała się czy faktycznie ktoś w tej szkole dalej bawi się w nieczyste zagrywki dolewając komuś do herbaty eliksiru miłosnego, jednak nie chciała wnikać w szczegóły. Eliksir nie wyglądał na wyjątkowo skomplikowany, przynajmniej w teorii. - Jasne, a drugi? Czy robimy tylko jeden? Może od razu zróbmy sam eliksir miłosny dla równowagi? - spojrzała nań zdziwiona. Skoro miały tyle przyrządów, składników i czasu, to chyba mogły jeszcze coś uwarzyć? A co tam, żeby pójść za ciosem! - No dobrze, nie rozpędzam się - wystawiła ręce na znak obrony widząc wyraz twarzy Krukonki a potem odchrząknęła. - Dobra, to zaczynajmy - nie bardzo wiedziała jaką rolę ma tutaj spełniać, czy miała jej pomóc, czy kierować, ale przypuszczała, że zaraz się dowie.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Zaczęła szukać innych zwojów i przerzucać jej z jednej kupki na drugą. Oględnie czytała każdy rulonik w milczeniu szukając tego co było potrzebne i po dłuższej chwili milczenia pokazała kolejną rycinę z opisem. - Możemy, mamy składniki - pogładziła się po brodzie niczym znamienity uczony i dodała. - Najpierw zróbmy Amortencję, nie wiem czemu ludzie myślą, że jest skomplikowany - te słowa bardziej skierowała do siebie niż do swojej koleżanki i ustawiła tygielek na płomieniu palnika. Podeszła do szafki, w której były różnego rodzaju alkohole w małych fiolkach. Na szczęście nie były zamknięte, bez problemu wybrała jeden z najlepszych trunków, alkhest o magicznych właściwościach. Dodała do kotła. - Poszukaj proszę kwiatów jak: fiołki, astry, jaśminy lub irysy, coś takiego - poprosiła o pomoc koleżankę i sama dorzuciła szczyptę ziół o jakich wspominał przepis uważnie obserwując jak zachowuje się ciecz.
Posłusznie podeszła do przeszklonych gablot przyglądając się najpierw dziwnym składnikom schowanych za szkłem i dałaby sobie uciąć rękę, że znajduje się tu chyba wszystko co jest potrzebne do wyważenia każdego eliksiru. Szybko zorientowała się też, że znalezienie kwiatków graniczyło z cudem, dlatego już chciała wyjąć różdżkę i przywołać je zaklęciem, gdy natrafiła wzrokiem na fiołki i jaśminy. W zasadzie to jakieś resztki, które leżały skryte na tyle szafki. Wróciła do koleżanki ze swoim znaleziskiem, kładąc je na stole. - Fiołki i jaśminy, nic więcej nie było - poinformowała ją, spoglądając na tygielek. Czuła się teraz jak czarnoksiężnik, który robił czarny mary hokus pokus i zmieniał świat. Nieważne, że znajdowały się tylko w sali do eliksirów i bawiły się w zrobienie najprostszego eliksiru jaki istniał. Andrea chwyciła podręcznik do rąk, przesuwając wzrokiem po przepisie. - Szefie, ale nie planujesz go potem nikomu podać? - nie wiedziała czemu wybór padł na amortencję, jednak chciała sobie pożartować.
The author of this message was banned from the forum - See the message
Spojrzała na reszki kwiatów jakie zostały. Cóż, będzie ile będzie. Musiało starczyć, bez zbędnego gadania odkorkowała fiolki ze szlifem i dosypała do kociołka wszystko co pozostało. W kotle zasyczało i wzniosła się woń parzonych kwiatów. - Może użyję, najprawdopodobniej wiem już na kim - uśmiechnęła się sama do siebie na samą tą myśl. - A ty, masz już swój cel? - zagaiła do dziewczyny i przykryła kocioł. - Tak na prawdę jeśli mam ci udzielić jakichkolwiek wskazówek odnośnie eliksirów to dla mnie to jest banał. Czytasz przepis i wiesz co i ile masz czego dodać - pokazała jej spis składników do amortencji. Następnie sposób przygotowania. - To trochę jak czytanie przepisu, jest gramatura, długość, co i jak, możesz sobie zaznaczać na kolory co jak powinno iść jeśli jest tak tobie łatwiej. To trochę jak gotowanie, ale z tego jestem beznadziejna - zażartowała i miały teraz chwilę spokoju. Zmniejszyła płomień. Kwiaty musiały oddać esencję swojego aromatu do alkoholu.