W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Eliksiry
Wchodzisz do Klasy Eliksirów, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Eliksiry. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znana Ci Sava Raynott oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Riverside. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Na biurku oprócz pergaminów i kałamarzy stoją dwie czary, z których unosi się czerwony dym. Na jednej z nich świeci się napis „teoria”, na drugiej zaś „praktyka”. Komisja wyjaśnia Ci, że musisz wylosować jedno pytanie z tej pierwszej i jedno zadanie z drugiej. Możesz zacząć od którejkolwiek chcesz. Gdy sięgasz po kartkę i ściskasz ją w dłoniach, ta zamienia się w coś na kształt wyjca, który jednak nie krzyczy, tylko spokojnie zadaje Ci pytanie bądź wyznacza zadanie. Jak Ci poszło?
Zasady: Rzucasz czterema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z eliksirów można dodać +1 do punktów.
Opis zadan:
teoria:
Pierwsza kostka:
1 – Zidentyfikuj eliksir po składnikach - muchy siatkoskrzydłe, pijawki, ślaz, rdest ptasi, sproszkowany róg dwurożca, skórka boomslanga. (odp - eliksir Wielosokowy) Jakie działanie ma ten eliksir? (na godzinę zmienia osobę, która go wypije, w kogoś innego - kawałek ciała tej osoby musi znaleźć się w wywarze). 2 – Podaj właściwości fizyczne eliksiru Słodkiego Snu. (odp. biały, gęsty, zapach cynamonu) Jak można go podawać? (doustnie, poprzez nasączenie pokarmu lub dolanie do napoju) Jakie są jego skutki? (sen bez snów) 3 – Jak poznać, czy Armortencja jest uwarzona prawidłowo? (odp. blask bijący od wywaru, para unosząca się w charakterystycznych spiralach) Jaki jest zapach Amortencji? (każdy odczuwa go inaczej, woń kojarzona z zapachami, które wydają się dla danej osoby najprzyjemniejsze) 4 – Podaj cztery składniki Eliksiru Skurczającego. (odp. korzonki stokrotek, figi, dżdżownica, śledziona szczura, sok z pijawek) Jakie jest antidotum na ten eliksir? (Wywar Dekompresyjny) Działanie jakiego, innego niż Skurczający, eliksiru niweluje to samo antidotum? (Eliksiru Rozdymającego) 5 – Opisz działanie wywaru Tojadowego i podaj, jaki składnik niszczy działanie eliksiru (odp. działanie - wilkołak podczas przemiany zachowuje świadomość i ludzki umysł; cukier) Przez kogo został wynaleziony? (Damokles Belby) 6 – Ile trwa przyrządzenie Veritaserum? (pełny cykl księżyca) Co to za eliksir? (najsilniejszy eliksir prawdy) Podaj nazwę antidotum. (nazwa antidotum nie jest znana)
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za odpowiedź. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
praktyka:
Pierwsza kostka:
1 – Przyrządź Bełkoczący Napój. 2 – Przyrządź eliksir Młodości. 3 – Przyrządź eliksir Muzyczny. 4 – Pogrupuj składniki według kolejności, w jakiej dodaje się je do eliksiru Ridikuskus. 5 – Ze składników wybierz te, które potrzebne są do uwarzenia eliksiru Gregory'ego. 6 – Przyrządź eliksir Kłopoczący.
Druga kostka:
Oznacza ilość punktów, otrzymanych za wykonane zadanie. 1 to odpowiednio 1 punkt, 2 - 2, itd.
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - eliksiry:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Wyrzucone kostki - teoria:</retroinfo> wpisz kostki za teorię <retroinfo>Wyrzucone kostki - praktyka:</retroinfo> wpisz kostki za praktykę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek opisujących punkty za praktykę i teorię oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Chociaż nie chciało mi się pisać kartkówki, to nie zamierzałam marudzić - miałam świadomość, że na lekcje przyszło bardzo dużo ludzi, którzy nie mieli odpowiednich wyników by eksperymentować z tak trudnymi eliksirami, więc bez słowa zaczęłam pisać. W moim mniemaniu pytania nie były szczególnie trudne, więc zdecydowałam się trochę bardziej rozpisać - po dziesięciu minutach piekielnie bolała mnie ręka, ale pergamin był w całości wypełniony odpowiedziami na zadane przez nauczycielkę pytania - część z nich zahaczała o zielarskie aspekty tojadu, które omówiliśmy już z Corbijnem, ale większość dotyczyła eliksirów: tojadowego i wiggenowego.
Kostki: 2,1 Bonus: 8 za eliksiry, 1 za zielarstwo Razem: 12
Honey A. L. Ford
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy blond, bardzo jasne, wychudzona sylwetka, blada cera, kilka widocznych pieprzyków na lewym policzku
Platyna? Nie ciężko było się zorientować, że to do niej. Te włosy musiały ją tak zawsze wyróżniać. Nie wiedziała czemu takie są, ale najdziwniejsze jest to, ze ich nigdy nie farbowała, a ich barwa taka była. Platynowa. Z tego co wiedziała nie cierpiała na żaden albinizm, więc co to mogło być? Może to magia sama w sobie? Nie miała pojęcia, też za wiele nie wiedziała o magii jak to prawdziwi czarodzieje. Właściwie ci wychowani w rodzinach czysto-krwi. - Dzięki. - Wypowiedziała szeptem do @Ezra T. Clarke. Usłyszał czy nie no trudno. Jej wzrok powędrował w stronę @Mefistofeles E. A. Nox. Co do gryzienia to on już wyglądał jakby gryzł, więc nie wierzyła, że krukon mówi prawdę. Siedziała sobie w ławce już bardziej spokojna i opanowana, ciesząc się z pomocnej postawy pana Clarka. Niestety te zadowolenie z posiadania tojadu nie trwało długo. Kartkówka poszła jej beznadziejnie. Najbardziej obawiała się nie tego, że wyleci zaraz z lekcji, ale tego, że nauczycielka wypomni przy wszystkich ten okropny wynik. Miała ochotę uciec. Szkoda, że pomoc krukona poszła na marne.
Kostki 3,1 (-1 bo mam zero z eliksirów) = 3 (dno)
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Rozbawiona, roześmiała się cicho. - No cóż, można powiedzieć, że jest moim zwierzątkiem. Może z brodą i tatuażami, ale jednak zwierzątko. - Myśl o gryfonie sprawiała, że czuła jakieś wyjątkowe ciepło w serduszku. Na ciele pojawiła się delikatna gęsia skórka, a ona sama rozmarzyła się zupełnie, jakby zapominając o lekcji Eliskirów i Arim siedzącym obok. Zmarszczyła brwi na wspomnienie tamtych feralnych dni. - Jest spoko, może nawet za dobrze - westchnęła zmartwiona i odwróciła wzrok w bok - Mam wrażenie, że za raz i tak wszystko się posypie i znów będzie do bani, a ty? Jak się trzymasz? - mimowolnie wzruszyła ramionami i zaczesała włosy do tyłu ręką. Jedyną rzeczą, która przypominała Ślizgonce o tych gorszych czasach były te zasrane włosy, które ścięła w gniewie. Powoli odrastały, jednak ani trochę nie przypominały siebie przed lub z czasów wakacji. Za chwilę w klasie pojawiła sie profesorka, a Vin-Eurico zrobiło się średnio przyjemnie. Kartkóweczki, sprawdzianki, teściki i inne tego typu pierdoły sprawiały, że właściwie całkowicie odechciewało jej się tej szkoły. Na szczęście już w czerwcu kończyła się jej męczarnia, bo już chyba na sto procent postanowiła, że rzuca tą szkołę w pizdu. Nie było sensu męczyć siebie i belfrów, a przynajmniej tak sie Dreamie zdawało. Namiętnie pisała na kartce odpowiedzi, licząc na to, że naskrobie na ten Nędzny. Na nic więcej się nie napalała, bo po co.
kostki: 1 i 6 + 1 za zielarstwo
Ostatnio zmieniony przez Dreama Vin-Eurico dnia Pon 20 Lis 2017, 9:55 am, w całości zmieniany 1 raz
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Umiała się przyznać sama przed sobą, że jeśli chodzi o eliksiry to jest stuprocentową kujonką. Zawsze przygotowana, zawsze na czas, zawsze znająca odpowiedź na zadane pytanie. Fire nie starała się dla samych ocen, ale po prostu uwielbiała ten przedmiot. Łączenie składników w skomplikowane kombinacje, odkrywanie ich właściwości, a wreszcie używanie ich w praktyce... Wszystko to fascynowało Szkotkę tak, jak nic innego. - Kretynka. - mruknęła zadziwiająco spokojnie, kiedy siostra Leo bezczelnie świsnęła Blaithin tojad. Że też musiała się z nią kumplować... Fire odwróciła się do chłopaka, który zaczął mówić i uśmiechnęła się. - Albo twoje wyniki będą stanowić jeszcze większy kontrast dla moich i wydadzą się o wiele gorsze niż, gdybyś pracował z kimś tylko trochę bardziej utalentowanym. Nie było to ani trochę pocieszające, ale Fire mogła spróbować nieco pomóc Leo, gdyby mieli pracować w parze. Przy Ezrze zapewne tylko by się rozpraszał. Przywitała Sanford skinięciem głowy zarezerwowanym dla nauczycieli, których szanowała i nie olewała całkowicie. Cóż, kartkówka? Blaithin zabrała się za nią bez zbędnego zapału, ale pytania były tak szalenie banalne, że skończyła chyba najszybciej z całej klasy. - Może nie będzie tak źle. - mruknęła, słysząc zrezygnowany ton przyjaciela. Trzeba się było po prostu zacząć uczyć, panie Vin-Eurico.
Kostki: 5,4 Bonus: 1 za ziele, 6 za elki Suma: 16
Ostatnio zmieniony przez Blaithin ''Fire'' A. Dear dnia Pią 24 Lis 2017, 1:07 pm, w całości zmieniany 1 raz
Aristo spojrzał na nią lekko zdezorientowany, ale z uśmiechem na twarzy. Dopiero po kilku sekundach zrozumiał jej przesłanie, że chodziło tutaj o istotę ludzką, a nie o jakieś zwierzę, co ma tatuaże. - Dość ciekawy okaz, z hodowli jakiejś wzięłaś? - Zapytał, wciąż odczuwając stan błogości, nie przejmował się niczym. Tylko pozazdrościć takiej relacji, Aristos nie miał takiego szczęścia do miłości, sympatii i takich bzdur powiązań z drugą osobą. Zawsze skupiał się na typowo przyjacielskich stosunkach, które często były bez zobowiązań, nie ograniczały wolności w jakimkolwiek stopniu. I to się właśnie podobało Aristosowi. Czuł się z tym niewyobrażalnie dobrze. Nie brakowało mu miłości, a jednak bywał czasem smutny słysząc, albo widząc naprawdę zakochane pary. I nie mówił tu o gwałtownym wpychaniu sobie języka do gardła, a o czymś bardziej... wyszukanym. -Aktualnie? Wspaniale. Gorzej będzie dopiero za godzinę lub dwie, wtedy cała endorfina zniknie niczym… chuj, jeszcze poetą zostanę – przerwał, wyraźnie zakłopotany, że nagle zaczął mówić jakieś głupoty. Oczywiście chodziło mu, że za niedługo jego umysł wróci do normy, skończy się faza i znów na nowo będzie trzeźwy. Na samą myśl jakoś robiło mu się przykro. -To żyj tą chwilą jak najdłużej, byś wykorzystała każdy pozytywny skutek tego momentu. Żebyś nie żałowała, kiedy w końcu będzie ta chwila, kiedy wszystko pójdzie w pizdu. Arceneaux nie znał jej za czasu dłuższych włosów, pierwszy raz ujrzał ją już w tych krótkich i już wtedy wydała mu się urokliwie ładna. Zawsze próbował zwracać na to jak najmniejszą uwagę, ze względu na potencjalne zwierzątka takiej istotki, ale w jej przypadku trudno odsunąć od siebie tą myśl, że mimo łez w oczach, mimo dość dużego spadku psychicznego, nawet wtedy Vin-Eurico wyglądała zjawiskowo. Gdy zjawiła się profesor i zaczęła rozdawać kartkóweczki, normalnie byłoby mu źle, ale teraz, patrzył na to nietrzeźwo i przychylnie. Dobra, w razie czego albo dostanie złą ocenę, albo zostanie wyrzucony z lekcji. Nie robiło mu to różnicy, pójdzie wtedy sobie na błonie, albo do Zakazanego Lasu pohasać z jednorożcami. Czy to nie jest lepszy plan od warzenia jakiejś cieczy? Niektóre odpowiedzi znał, inne nie, lecz napisał to szybko i sprawnie, nie zastanawiając się czy to na pewno dobra odpowiedź i takie tam. Oddając pergamin czekał tylko na werdykt.
Kostki: 8-1+1=8
Ostatnio zmieniony przez Aristos Arceneaux dnia Wto 21 Lis 2017, 11:53 am, w całości zmieniany 1 raz
Profesor Sandford wzięła do ręki kartkówki i przejrzała je - mimo że kilka było napisanych naprawdę słabo, Alexa nie chciała wyrzucać nikogo z klasy, powstrzymała się więc od komentarza i postanowiła podzielić klasę tak, żeby każdy miał jakieś zajęcie, a jednocześnie nie stwarzał zagrożenia dla otoczenia. Gdy w końcu wszyscy byli dobrani w pary i zabrali dla siebie ingerencje nauczycielka wpatrując się w ścianę zaczęła udzielać poszczególnych instrukcji i kierować na konkretne strony w podręczniku. Miała nadzieję, że jej tłumaczenie przyniesie jak najlepsze rezultaty, a każdy, nawet najoporniejszy umysł wyciągnie z tych zajęć jak najwięcej. Gdy uczniowie zabrali się za pracę Alexa zajęła się układaniem planu kolejnych zajęć, raz po raz przechodząc po klasie i sprawdzając czy wszystko jest w porządku.
Rozdałam po punkcie do kuferka osobom, które napisały pierwszy etap (te które dodały pustego posta dostaną punkt po uzupełnieniu, a jeśli o kimś zapomniałam to wołać) - po to, żeby Was podciągnąć. Eliksir tojadowy jest dostępny od 25 pkt z eliksirów lub 20 pkt z eliksirów i 5 z uzdrawiania, a eliksir wiggenowy jest dostępny od 15 z eliksirów lub 5 z eliksirów i 10 z uzdrawiania, żeby się nauczyć danego eliksiru można mieć 10 punktów mniej, dlatego porozdzielałam Was w stosowne grupy. Nie chcąc dyskryminować osób, które nie łapią się w żaden próg punktowy rozegrałam to tak, że pomagają one przyrządzić eliksir innym - nie mogą się go wprawdzie nauczyć, ale tak czy siak zdobędą punkty do kuferka.
Grupa eliksiru tojadowego (i Kevin) rzuca 3 kośćmi, grupa eliksiru wiggenowego: pierwsza osoba rzuca 2 kośćmi, a pomocnik 1 kością -> sumujecie to.
Kostki - eliksir tojadowy:
16 lub więcej - Twój eliksir jest perfekcyjny, a nad kociołkiem unosi się delikatny kłąb błękitnego dymu. Alexa chwali Cię tak intensywnie, że ta wylewność aż Cię zaskakuje. 12-15- Twój eliksir nie jest może idealny, ale naprawdę trzyma poziom - wprawdzie unoszący się nad nim dym jest biały, ale poza tym mikstura jest w porządku. 8-11- Nad eliksirem nie ma dymu i wprawdzie nie jest on tragiczny, ale wyszedł odrobinę za słaby. Alexa podchodzi do Ciebie i tłumaczy Ci Twój błąd. Następnym razem na pewno pójdzie Ci lepiej! 3-7- Katastrofa! Z Twojego eliksiru wylatują kłęby czarnego dymu i iskry. Rzuć jeszcze jedną kostką - jeśli wypadła nieparzysta, parzysz sobie rękę i musisz udać się do skrzydła szpitalnego.
Kostki - eliksir wiggenowy:
14 lub więcej- Wasz eliksir jest perfekcyjny, a nad kociołkiem unosi się delikatny kłąb błękitnego. Alexa chwali Was intensywnie, że ta wylewność aż Cię zaskakuje. 9-13- Wasz eliksir nie jest może idealny, ale naprawdę trzyma poziom - Alexa powściągliwie Was chwali. 6-8- Mogłoby być lepiej, ale nie ma tragedii. Alexa podchodzi do Was i tłumaczy Wasz błąd. Następnym razem na pewno pójdzie Wam lepiej! 3-54- Tragedia! Wasz eliksir nie przypomina żadnej mikstury, tylko grudowatą papkę. Chyba powinniście poważnie przyłożyć się do nauki, jeśli chcecie uczęszczać na zajęcia.
Bonusy: a) za każde 5 punktów z eliksirów lub uzdrawiania oraz 7 z zielarstwa można dodać sobie jeden punkt b) za napisanie posta do środy można dodać sobie 1 punkt c) osoby, które nie pisały kartkówki odejmują sobie jeden punkt
WCIĄŻ MOŻNA PRZYCHODZIĆ, jednakże wpuszczam wyłącznie osoby, które spełniają kryteria na któryś z eliksirów.
DEADLINE: 24 listopada, godzina 20
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
Mefistofeles bardzo umiejętnie wmawiał sobie, że to tylko luźne pytanie, taka propozycja - w rzeczywistości przecież wcale nie potrzebował Ezry i mógł sobie doskonale poradzić bez jego pomocy. Z lekceważącym uśmiechem zapewniał chłopaka jak i samego siebie, że zupełnie mu na tym wszystkim nie zależy i dlatego jego starania są takie znikome. Wiedział, że nie ma siły przebicia... Albo raczej wiedział, co mogłoby mu ją zapewnić, a tak zdesperowany jeszcze nie był. Chyba. Przewrócił oczami na to urocze oburzenie, nieszczególnie się nim w ogóle przejmując. Mefisto lubił, kiedy ktoś miał u niego długi. Sam był raczej honorowy i nawet jeśli ktoś tej "zapłaty" nie wymagał, to zazwyczaj ją otrzymywał. Czasem ciężko było mu zrozumieć, że ludzie lubili banalne przysługi, bezinteresowne i bezsensowne. Teraz faktycznie trochę przesadził, wyciągając sytuację ekstremalną. Tylko po co to oburzenie? Nie mógł Ezra zwyczajnie odmówić? - No już skarbie, już. Nie unoś się tak - syknął, dusząc mniej przyjemne słowa, które cisnęły mu się na język. Pierdolony niewdzięcznik. Wyszedł ze spotkania z wilkołakiem bez najmniejszej blizny, a teraz nie chciał się zgodzić na wzięcie jednej fiolki? To nie był napad na bank, do cholery. - Nie zostałbyś po prostu ugryziony, zostałbyś zabity. - Pewność w jego głosie zabrzmiała dość okrutnie, ale akurat w tej sprawie żaden z nich nie powinien mieć wątpliwości. Clarke zaatakowany został szybko, bestia była pewna swoich zamiarów i nawet się nim nie próbowała bawić. Nox nie był pewien co jego uratowało, ale być może Pober po prostu wyczuła w nim wilkołaka - albo w formie rewanżu stworzenie chciało przysporzyć mu więcej cierpienia. - Przestań się tłumaczyć, Clarke. Zrozumiałem, nie to nie. Daleko mi do błagania ciebie o pomoc, także... temat uznajmy za zakończony. - Uciekł wzrokiem w bok, nie chcąc pokazać Krukonowi, że tak naprawdę sprawa jest bardziej złożona. Mefisto nie potrafił w pełni zignorować swojej dumy, tak więc skoncentrował się na słowach nauczycielki. Drgnął z zaciekawieniem, gdy wspomniała o tojadowym; następnie parsknął wściekle, gdy trafił do pary z Ezrą i jeszcze miał zajmować się eliksirem wiggenowym. To by było na tyle z jego tajemnego planu zwinięcia odrobinki z zajęć. Czyli musiał trzymać się tego, nad czym myślał wcześniej... Zerknął na grupę "bardziej zaawansowaną", mając wrażenie, że serce zaraz wyskoczy mu z klatki piersiowej. Zupełnie zignorował Clarke'a i wyskoczył do @Alexa Sanford, dopytując ją, czy nie mógłby na przykład komuś tam pomóc. Tęskne spojrzenie uciekło mu w stronę Fire, ale nauczycielka oczywiście postawiła na swoim i Nox wrócił do ławki. - Zajebiście - wycedził, spoglądając na kuferek ze szczerą nienawiścią. Cóż, jeśli jego partner spodziewał się owocnej współpracy, to grubo się mylił. Ślizgon nie miał ochoty nawet kiwnąć palcem i w tej chwili śmiało mógł stwierdzić, że mu nie zależy. Zabrał się jednak za robotę, nie chcąc bardziej podpaść pani profesor - może na koniec pozwoli im zabrać po próbce eliksirów? Merlinie, po prostu nakłoni kogoś od tojadowego... Krojąc jeden ze składników poczuł dziwne ukłucie. Zerknął na deskę i zauważył czubek noża, niepozornie wbite w opuszek własnego palca. Z premedytacją przeciągnął ostrze, rozcinając skórę. Zamrugał dopiero na widok spływających na deskę kropel krwi. Włożył palec do ust, tłumiąc westchnięcie i chwilę nie robiąc nic poza siedzeniem i ściskaniem w dłoni nożyka.
1 +1 za termin
Bridget Hudson
Wiek : 25
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 167cm
C. szczególne : nieodparty urok osobisty, łabędzia szyja
Bridget jeszcze nie do końca przywykła do sposobu prowadzenia lekcji przez nauczycielkę. Poprzednia, profesor Raynott, nie tylko była bardziej pewna siebie, ale również posiadała cięty język, którym raczyła praktycznie każdego obecnego w sali, nie szczędząc niekiedy przykrych, kąśliwych komentarzy. Alexa Sanford natomiast wydawała się bać wchodzenia w interakcję z uczniami i praktycznie wszystkie instrukcje wygłosiła w kierunku ściany, zamiast do zebranych w klasie uczniów. Bridget marszczyła brwi przez cały czas, ponieważ odbiór komunikatu był bardzo utrudniony, ale ostatecznie zdążyła zaznaczyć wszystkie potrzebne strony w podręczniku, które będzie musiała otworzyć podczas warzenia eliksiru, a także zanotowała na boku sposób, w jaki powinna obchodzić się z ingrediencjami, jeśli różnił się od tego podanego w przepisie książkowym. Gdy miała przed sobą przyszykowane przyrządy i składniki, rzuciła Maxowi przepraszające spojrzenie. Musiała skupić się na swojej pracy i naprawdę nie chciała zawalić. Znajomość przyrządzania tego eliksiru mogła okazać się przydatna w przyszłości, jako że Bridget jeszcze nie wiedziała, w którą stronę chciała podążać podczas studiów. Kto wie, może to będą właśnie eliksiry? Przede wszystkim chciała pokazać nowej nauczycielce, że potrafi, jeśli chce i jeśli odpowiednio się stara. Owutemy nie poszły jej najlepiej, bo zdała je na ledwie nędzną ocenę, ale w praktyce wcale nie była taka najgorsza! A świadczyć o tym mógł chociażby perfekcyjnie uwarzony eliksir tojadowy w kociołku.
Nie chodziło o to, że Ezra nie spłacał swoich długów - robił to, o ile nie pozostawało to w sprzeczności z jego zasadami. A kradzież do tej grupy się już nie zaliczała. Poza tym, skoro wcale mu tak nie zależało to po co był ten temat. Dobrze wiedział, że taki argument nie przekona Ezry. Odrobinę już go jednak znał. - Dlatego tym bardziej dziwię się, że mi pomogłeś. Wszystko byłoby lepsze, gdyby parę rzeczy potoczyło się inaczej, co? - prychnął, nie wiedząc w jaki inny sposób zaatakować, nawet jeśli sam nie do końca wierzył, by Mefisto poważnie życzył mu śmierci. Nawet jeśli widział, że coś więcej kryje się pod tą powłoką, do której dostęp dał mu Nox, Ezra nie zamierzał dociekać. Nie obchodziły go jego pobudki, cele... Odmówił pomocy i zamierzał się tego konsekwentnie trzymać pod każdym aspektem. - Świetnie, bo nie mam ci nic więcej do powiedzenia. Sądził, że profesor za żadne skarby nie dobierze ich razem do pary - nie robi się tego, gdy dwa ogniwa są słabe, nie? Mimo to, to właśnie Mefisto miał być jego pomocnikiem na tej lekcji. Skrzywił się, gdy Ślizgon poleciał błagać o zmianę pary - żenujące. Sam zajął się przygotowaniami, stwierdzając że zrobi ten cholerny eliksir wiggenowy, nieważne czy sam czy z Mefisto. - Bezużyteczny - mruknął, natychmiast potem odchrząkując teatralnie. To on podobno przysiadł się do Ślizgona, żeby poprawić swoje wyniki, a tymczasem zdecydowanie opanował kociołek. Spojrzał nieprzychylnie na Mefisto, który zaczął siekać składniki - przynajmniej coś robił nie? - Dodać krew salamandry, aż zmieni kolor na czerwono - przeczytał sobie cicho, nie chcą zepsuć czegoś przez nieuwagę. I rzeczywiście dobrze mu to wychodziło, bo eliksir kolejno przyjmował odpowiednie barwy. Odwrócił się do Mefisto, żeby sprawdzić jak mu idzie krojenie i był to moment, kiedy chłopak akurat "przypadkowo" rozcinał sobie skórę. - Przestań - warknął na niego, ale o dziwo nie było w tym aż tak ogromnego zirytowania, może nawet jakaś krztyna zaniepokojenia? (Jeśli nie, łatwo ją było sobie dopowiedzieć.) Ezra odebrał z dłoni chłopaka nożyk, przysuwając składniki do siebie, by skończyć siekane. - Siedź i niczego się nie dotykaj, zrozumiano? Noxowi było to nawet na rękę - za bezczynność miał dostać stopień i prawdopodobnie miał być on lepszy od tego, co kiedykolwiek zdobył własną pracą. I jak tu takiego nauczyć obowiązkowości? Ezra dokończył eliksir, który wyglądał całkiem przyzwoicie. Spojrzał pytająco na nauczycielkę, gdy podeszła, a ona powściągliwie pochwaliła ich (znaczy jego, ekhem) pracę. I wow, jak na jego umiejętności to znaczyło więcej niż wybitny na onms. - Współpraca z tobą to czysta przyjemność - zadrwił w stronę Mefisto, gdy kobieta już odeszła.
Kostki: 4, 2 + 1 za termin + 1 za zielarstwo = 8 + 2 pkt Mefiśka + 2 za pomyłkę = 12 czyli ok
Ostatnio zmieniony przez Ezra T. Clarke dnia Sro 22 Lis 2017, 9:40 pm, w całości zmieniany 1 raz
Mefistofeles E. A. Nox
Wiek : 27
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185
C. szczególne : Tatuaże; kolczyki; wilkołacze blizny; bardzo umięśniony; skórzana obroża ze złotym kółkiem; od 14.02.2022 pierścionek zaręczynowy!
- Skończ, zanim poważnie zacznę żałować - wypalił, zanim dokładniej przemyślał wybrzmienie tych słów. Cóż, Ezra chyba i tak nie sądził, że Mefisto jest zimnokrwistym mordercą i psychopatą, marzącym o tym, aby jego znajomi zginęli śmiercią tragiczną. Świadomość, że jego intencje mogły być dla innych zbyt skomplikowane, jakoś go otrzeźwiła. Skinął sztywno głową, gdy ustalili, że zostawią temat. Żałował, że dał się pokusie i poprosił Krukona o pomoc - w dodatku odświerzyło mu to dawne przygody. Wybitnie nie miał ochoty siedzieć obok chłopaka, którego kiedyś uważał za najbliższego przyjaciela... ale to nie dlatego poszedł pomęczyć Sanford. Był w stanie wytrzymać towarzystwo Ezry, za to eliksir wiggenowy zdawał mu się okropnie zbędny. Obrzucił towarzysza beznamiętnym spojrzeniem, zabierając się za pracę. Pomimo złości nie robił niczego byle jak i ich współpraca mogłaby wyjść całkiem nieźle, gdyby nie ta jedna chwila słabości. Mefisto zerknął na Clarke'a, gdy ten odebrał mu nożyk z bliżej nieokreślonym warknięciem. Jakkolwiek idiotycznie by to nie brzmiało, nie dał rady powstrzymać się w momencie, w którym odrobina bólu miała przynieść tonę ulgi. O ile nie wyszło dokładnie tak jak tego chciał, to i tak ciężej było denerwować się na Ezrę, trzymając w ustach krwawiącego palca. - Jasne, szefie. - Bezczynne siedzenie było mu całkiem na rękę - a i tak dolał odrobinę wody miodowej, głównie dlatego, że stała bliżej niego. Pochwały zupełnie go nie obchodziły, zresztą został w większości odsunięty od przygotowywania eliksiru i nawet pomocnikiem trudno było go nazwać. Ślizgon uparcie wgapiał się w zegar, na szczęście Sanford nie bawiła się w jakieś wychwalanie pod niebiosy i szybko przeszła dalej. Dawno aż tak nie czekał na zakończenie lekcji. - Nie mam pojęcia jak ludzie z tobą wytrzymują - poinformował chłopaka zupełnie szczerze, powstrzymując się od nazwania go Panem Idealnym. Po prostu ugryzł się w język i uniósł kącik ust w charakterystycznym dla siebie, szyderczym uśmieszku. W końcu to Krukon pozwolił mu nie robić nic i dostać pochwałę... Czyżby jego partnerowi aż tak na pokazaniu, że wszystko jest w stanie zrobić "perfekcyjnie"? Gdyby tylko Mefisto był w nastroju na ocenianie, uznałby to na paniczną próbę nadrobienia za jakieś kompleksy. - Polecam się.
Dziwne uczucie, być najlepszym z gorszych. Profesor Sanford podzieliła nas na grupy zadaniowe, niektórzy mieli przygotowywać eliksir tojadowy, inni, dwójkami, eliksir wiggenowy. Ja byłem za cienki, żeby zrobić eliksir tojadowy, ale na tyle dobry, że wiggenowy musiałem zrobić sam, bo była nas w klasie nieparzysta liczba. Cóż, jak mus to mus. Miałem wielką nadzieję, że mi się uda, eliksir wiggenowy byłby bardzo przydatny w mojej specjalności, a do tej pory moje umiejętności były niewystarczające, żeby go uwarzyć. Może po tej lekcji wreszcie się to zmieni? Zabrałem się ochoczo do roboty. Wolałbym co prawda pracować z kimś, nawet kiedy zagłębiałem się w coś związanego z moją pasją, lubiłem zamienić z kimś słowo, nie byłem tym typem, który w skupieniu świata nie widzi poza zadaniem. No ale trudno. Szło mi średnio na początku, ale spiąłem się i z kociołka zaczął unosić się dym, który naprawdę nastrajał pozytywnie. Ucieszyłem się. Ale by było, gdyby za pierwszym razem wyszło mi idealnie! Niestety gdzieś w tej radości musiałem się gdzieś pomylić, dodać czegoś za dużo albo źle zamieszać i coś się popsuło. Eliksir nadal był dobry, zasługiwał nawet na lekką pochwałę, ale nie był idealny. A byłem tak blisko! Tyle, o, tyle mi brakło! Dosłownie!
Kostki: 8 +2 za uzdrawianie +1 za post przed środą +2 gratisowe = 13, czyli porządny
Ostatnio zmieniony przez Kevin Envej dnia Wto 21 Lis 2017, 1:53 pm, w całości zmieniany 1 raz
Zabrałam się do pracy niemal od razu po wydaniu polecenia - nie wsłuchiwałam się szczególnie w instrukcje, bo już przyrządzałam ten eliksir, więc doskonale wiedziałam jak to zrobić i nie potrzebowałam pomocy. Postawiłam na stole mój złoty kociołek i zabrałam się za pracę. Siekałam, mieszałam i pracowałam w pełnym skupieniu ciesząc się, że nie muszę wchodzić z nikim w interakcję - rozmowa z innymi w tym momencie tylko by mi przeszkadzała. Uwinęłam się dość szybko, ale gdy jako jedna z pierwszych wrzuciłam do kociołka posiekany tojad z mojego kociołka zaczęły wypływać kłęby jasnobłękitnego dymu informujące o tym, że eliksir wypadł idealnie! Po chwili podeszłą do mnie nauczycielka, która pochwaliła mnie bardzo otwarcie biorąc pod uwagę jak zamkniętą osobą była. Nie uznawałam tego za szczególny sukces - byłam bardziej zaawansowana niż większość klasy i nikogo już to nie dziwiło.
Kuferek: 41 (+2) Kostki: 1 + 3 + 6 = 10 Bonusy: 8 (za elki) + 1 (do środy) + 1 (za zielo) RAZEM: 18, a nawet 20! UWAGA UWAGA UWAGA! @Mefistofeles E. A. Nox@Ezra T. Clarke@Bridget Hudson@Kevin Envej - zrobiłam błąd w kostkach i rozpisałam je do 12, a z racji, że rzutów jest 3 powinno być do 18. Błąd już poprawiony, ale muszę poprosić Was o poprawienie postów. Żeby wynagrodzić Wam stracony czas daję każdemu z Waszej czwórki bonus -> po dwa punkty do Waszych eliksirów (nie na osobę, Ezra i Mefisto mają punkty na spółkę). Przepraszam Was bardzo
Honey A. L. Ford
Rok Nauki : VII
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 1.72 m
C. szczególne : włosy blond, bardzo jasne, wychudzona sylwetka, blada cera, kilka widocznych pieprzyków na lewym policzku
Ford wpatrywała się w Alexe Sanford, jakby ta miała zdolności hipnotyzujące i właśnie była w trakcie ich używania. Oczywiście tak tylko to wyglądało. Puchonka patrzyła swoimi niebieskimi oczami na nauczycielkę, jakby już oczekiwała wywalenia z zajęć. Bardziej jednak obawiała się, że profesorka zaraz coś powie. Coś w stylu "Honey poszło ci beznadziejnie to nawet dno nie jest, a dwa metry pod nim." Chyba zaraz umrze na zawał serca. Może napiszą o tym w jakiejś gazecie. "Młoda dziewczyna zmarła w skutek stresu na zajęciach z eliksirów..." z dopiskiem "Spieszmy się kochać..." Bla, bla, bla... Jej wyobraźnia zaczynała podsuwać jej absurdalne wizje dalszych zajęć. Nic takiego się nie wydarzyło, chociaż Honey nadal siedziała jak na szpilkach. Pani profesor nawet nie skomentowała wyników... żadnych wyników! Puchonka mogła się zrelaksować. To chyba jakiś żart. Oczywiście, że nie mogła. Chociaż @Maximilian Blackburn wyglądał dość sympatycznie, jak na ślizgona. Jasnowłosa podeszła do niego, ciesząc się, że jest tylko pomocnikiem. Właściwie aż pomocnikiem! Miała zamiar słuchać poleceń chłopaka i ani myślała mu przeszkadzać czy robić coś niewskazanego. - Jestem Honey. - Obdarowała Maxa nieśmiałym uśmiechem i zabrała się razem z nim do pracy, a właściwie na wiele się nie przydała. Zagryzła dolną wargę zdenerwowana. Głupio się jej zrobiło, że nie była chociaż w jakimś stopniu przydatna, no bo co ona zrobiła? Miała tylko nadzieje, że nic nie pogorszyła.
Kostki 1 + 1 (napisane do środy)
Lilyanne Scarlett Craven
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Scar podejrzewała, że wyleci z hukiem z sali. Była kiepska z eliksirów, a niespodziewana kartkówka tylko jej to uświadomiła. Zaczęła żałować, że w poprzednich latach nauki nie chodziła na tak wiele lekcji. Dodatkowe umiejętności na pewno by się jej przydały. O dziwo nauczycielka nie wyrzuciła jej jednak z zajęć, tylko rozpoczęła kolejny etap lekcji. W sumie to Puchonce odpowiadało. Zawsze czegoś się nauczy. A eliksiry były przydatnym przedmiotem. W końcu dobra trucizna zawsze na propsie, jak czasem lubiła żartować. Gdy rozdzielono ich na zespoły, a przynajmniej część grupy, Scarlett zorientowała się, że ma pomagać dziewczynie, za którą przyszła do klasy. Gdy wszyscy zaczęli zabierać się za eliksiry, podeszła do @Trixie N. Travers. - Cześć, jestem Scarlett. Będę dzisiaj twoim pomocnikiem - powiedziała wesoło, stając obok dziewczyny.
Profesor sprawdziła ich kartkówki, ale nikogo nie wyrzuciła z sali. Czyżby inni aż tak dobrze napisali, że nie musiała tego robić?, myślała Is. Odpowiedź przyszła szybko i brzmiała: nie. Sanford najlepszych uczniów przydzieliła do warzenia eliksiru tojadowego, a pozostałych podzieliła w pary tak, że jedna osoba była lepsza, a druga była asystentem. Jej trafił się @Aristos Arceneaux. Nauczycielka zaczęła im tłumaczyć po kolei, co mają robić i podała przydatne strony w podręczniku. Dziewczyna zauważyła, że miała ona wzrok wbity w ścianę. Sprawiała przy tym wrażenie lekko zagubionej i niepewnej, brakowało jej stanowczości. Powracając do pierwszej zaznaczonej strony w książce, Gryfonka przygotowała niezbędne rzeczy. - Skoro już jesteśmy razem w parze, to przydaj się na coś i przynajmniej spróbuj cokolwiek zrobić. - powiedziała do Aristo, patrząc na niego kątem oka. Westchnęła przeciągle i wzięła się do roboty. Nawet jeśli ma dzisiaj działać sama, bo chłopak okaże się niezbyt pomocny, to i tak da radę. Wykonanie eliksiru nie okazało się wcale takie trudne. Nad ich kociołkiem unosiły się kłęby jasnoniebieskiego dymu i nawet sama profesor pochwaliła ich za perfekcyjnie uwarzoną miksturę!
Kostki: 6,4 + 1 (pkt z eliksirów) + 1 (post przed środą) + 2 (kostka Aristo) = 14
Leonardo O. Vin-Eurico
Wiek : 28
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : Ok. 222cm
C. szczególne : Wzrost; blizny na udzie i łopatce; umięśniony
Nie porozmawiał sobie za długo z Fire i niestety nie udało mu się ukraść jej wiedzy. Kartkówka poszła kiepsko i nie było co tego ratować - Leo po prostu czekał, mając nadzieję, że Sanford nie zabije go za niektóre odpowiedzi, które tam nabazgrał. Jak się okazało mieli pracować w parach. Gryfon niemal podskoczył ze szczęścia, gotów podczepić się pod Mistrzynię Fire... i wtedy okazało się, że akurat ona nie potrzebuje pomocnika. Szkoda, bo Vin-Eurico przydałby się jakiś mentor. Wtedy nastąpiło jakieś tragiczne zamieszanie i nauczycielka z radosnym uśmiechem poinformowała go, że do pomocy dostaje młodszą siostrę, a ich zadanie to przygotowanie eliksiru wiggenowego. - Ja pierdole, Drama, nie mam pojęcia co my robimy - syknął dyskretnie do @Dreama Vin-Eurico, kiedy już usiedli obok siebie i mieli zabrać się za robotę. W pierwszym odruchu rozejrzał się po sali, niezbyt dyskretnie poszukując jakiejś pomocy. Wszyscy już pracowali... Leo zawiesił wzrok na chwilę na Ezrze, który chyba doskonale wiedział co robi. Cóż, chęć pokonania własnego chłopaka chociaż w takiej jednej czynności była silniejsza niż niepewność. Nie sądził, że ma jakieś szanse akurat w eliksirach, ale próbowanie nie powinno zaszkodzić. - Dobra siostruś, rozwalimy to - poinformował Ślizgonkę, zabierając się za robotę i jej również znajdując odpowiednie zajęcie. Siekali, kroili, wyciskali, mieszali (w jedną i drugą stronę), a Leonardo przypomniał sobie przy okazji, że poważnie nie lubi eliksirów. Do piekła powinni trafić ci, co porównywali je z gotowaniem. Zupełnie inna bajka...
5 i 6 +1 za termin +1 za zielarstwo, łącznie 13
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
Ze słów Daniela wynikało coś dziwnego. Bez oporów przyznawał się do własnej niewiedzy, nie widząc nic szczególnie atrakcyjnego w udawaniu kogoś mądrzejszego, niż w rzeczywistości mógłby być. Samo to już świadczyło o jego inteligencji i o zdolności zaakceptowania prawdy, jakkolwiek niewygodna by ona nie była. Natychmiast to w nim doceniłem, najpewniej ze względu na własną ułomną samoakceptację, nie biorąc pod uwagę żadnej ironii czy sarkazmu. Nie byłem pewien czy słusznie czy nie, mniejsza o to. - Ten przyniosłem ze sobą z zielarstwa. Jest trochę pokiereszowany, ale może wystarczy. - Odpowiedziałem w ten sposób na jego słowa, a chociaż zajmowałem się tojadem dosłownie przed chwilą, na kartkówce dałem niezłą plamę. Westchnąłem, pocąc się nad nią niemiłosiernie i chyba nagle zapragnąłem skorzystać z planu B, jaki podsunął mi Daniel. Popatrzyłem na niego z wymownym wyrazem twarzy. Trochę sztucznie spanikowanym, ale z całą pewnością odznaczającym się pewną, a nawet całkiem sporą, szczyptą stresu. Mimo wszystko nie jęczałem już, ani nie wierciłem się na krześle, a chociaż korciło mnie bardzo, powstrzymałem się od zaglądania w Danielową kartkę. - E, nie jest tak źle - podsumowałem, gdy Alexa podzieliła nas na pary i nawet nie wywaliła nas z sali. - W sumie, usuwanie uczniów z zajęć nie jest w jej stylu, ale i tak myślałem, że nas odeśle. - Odezwałem się półgłosem, gdyż praca już się zaczęła. - Tylko po co teraz nam ten tojad? - Zerknąłem na Dania, szukając na jego twarzy odpowiedzi. Praca szła nam niezwykle opornie, ale ostatecznie nasz eliksir nie był wygotowaną skałą, więc bez tragedii. Jak na moje umiejętności, było naprawdę nieźle. - Hej, tak w ogóle… jesteś wężousty czy coś mi się przesłyszało? - Oj tak, to byłem cały ja. Ciekawski i bezpośredni jak zawsze. Sanford już się do nas zbliżała, aby wyjaśnić nam nasze błędy.
Była rozproszona, a jednak kartkówkę udało jej się napisać naprawdę całkiem nieźle. Nie był to ten poziom, jaki utrzymywała przez tych kilka lat w Red Rock - pobyt w Hogwarcie nieco uszczuplił chęci Trixie do nauki - ale mimo wszystko, nie było źle. W zamyśleniu skubała krawędź pióra nawet wówczas, gdy kartkówka dobiegła już końca i nauczycielka zaczęła ich rozdzielać. Nie do końca spodobało jej się uczęszczanie na zajęciach do grupy mniej zaawansowanej, aczkolwiek była w stanie przełknąć tę gorycz. W klasie było tylko kilkoro wybrańców, jacy zasłużyli sobie na możliwość przygotowania tojadowego i pozostało jej jedynie rzucić zazdrosne spojrzenie Fire. Tak naprawdę to na nic więcej nie miała już czasu, gdyż zaraz podeszła do niej ładna dziewczyna z Hufflepuffu. - Hej, ja jestem Trixie. - Zaczęła od przedstawienia się, a potem uśmiechnęła się do niej szczerze, nagle zapominając o rozproszeniu związanym z obecnością Mefisto w sali. - Boje się, że zawale naszą wspólną pracę, więc proszę pilnuj mnie. Jestem dzisiaj jeszcze bardziej rozkojarzona niż zwykle. - Przyznała się wprost, wiedząc że zatajanie prawdy nie przyniosłoby jej w tej chwili absolutnie żadnych wymiernych korzyści. Jednakże jej obawy były raczej bezpodstawne. Obie dziewczyny pracowały niczym dobrze naoliwiona maszyna i wkrótce ich eliksir wiggenowy był już gotowy. - Dobra jesteś. Jakim cudem dałaś się wkręcić w pomocnika? - Zapytała Trix, gdy nad ich kociołkiem uniósł się wyjątkowo gęsty kłąb błękitnego dymu. Alexa wyskoczyła z pochwałami, a Traversównie zrobiło się jakoś tak dziwnie miło. Wow, ktoś wreszcie ją za coś docenił. Zazwyczaj to nie zasługiwała sobie na tak uprzejme słowa.
6 i 2 + 2 Wspólnie mamy powyżej 14p
Anseis Karsinis
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 0%
C. szczególne : Nieuczesane włosy, pierścień z wygrawerowanym „Fortes Fortuna Adiuvat”
Głośno przełykając ślinę wszedł do klasy eliksirów i z lekkim jąkaniem przeprosił profesorkę za spóźnienie. Osoba z zewnątrz pomyślałaby, że Ans boi się wyrzucenia albo jakiegoś szlabanu. Prawda była inna, przed zajęciami bawił się w małego alchemika w pustej sali i ważył jakiś nowy eliksir. Musiał po drodze pomylić składniki albo kolejność ich dodawania bo zamiast uczucia przyjemnego ciepła czuł ściskanie w gardle. Przez swój stan miał ochotę olać eliksiry i na następnej lekcji jakoś się wytłumaczyć, ostatecznie zdecydował się przyjść spóźniony jakieś 15 minut. Ominęła go kartkówka co nieco go pocieszyło. Zabrał ingrediencje ze schowka i mając do wyboru dwa eliksiry wybrał wiggenowy. Zauważył pracę w parach ale tym razem ubłagał jakoś robienie zadania samemu. O ile sam uwielbiał pomagać innym o tyle nie lubił kiedy ktoś pałętał się koło niego jak coś robi. Eliksir wyszedł może nie perfekcyjny ale wystarczająco dobry na małą pochwałą. Ans podziękował nauczycielce z uśmiechem i spróbował przestudiować co znowu zrobił nie tak jak powinien.
Kostki: 3,3 z rzutu +2(10pkt z eliksirów)+2(10pkt z uzdrawiania) -1 za brak kartkówki =9 pkt
Lilyanne Scarlett Craven
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172 cm
C. szczególne : Mugolski tatuaż za uchem, przekleństwa, blizny na przedramionach i udach.
Widząc przyjazny uśmiech Gryfonki, również uśmiechnęła się szeroko. Nie przepadała za eliksirami, ale współpraca z kimś pozytywnie nastawionym, nawet przy tworzeniu mikstur, była o niebo lepsza niż ujadanie się z jakimś upartym gburem. - Postaram się, ale jestem kiepska z eliksirów, więc nic nie obiecuję - odpowiedziała, podwijając rękawy szaty. Znała swoje zdolności na tyle dobrze, by podejrzewać, że zamiast wyznaczonego eliksiru może im wyjść kociołek lawy. Niepotrzebnie jednak się martwiła, ponieważ współpraca z Trixie szła jej całkiem dobrze, w wyniku czego powstały eliksir prezentował się wzorowo. - Ja dobra? - zapytała rozbawiona. - Powiedziałabym raczej, że chyba sam Merlin nad nami czuwa, skoro niczego nie zepsułam - dodała po chwili. Unoszący się znad powstałej mikstury dym przyciągnął uwagę nauczycielki, która pochwaliła ich wspólną pracę. Słysząc słowa uznania od kobiety, Scar stwierdziła w myślach, że chyba może już umierać, bo większy szok jej w życiu nie spotka.
Blaithin 'Fire' A. Dear
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 160cm
C. szczególne : chuda, opaska na twarzy, blizny, tatuaż, zapach damasceńskich róż
Chyba była zbyt dobra, żeby móc z kimkolwiek współpracować. Może to i lepiej? Fire wolała pracę samodzielną, ale życzyła wyjątkowo Leo powodzenia przed tym, jak Sanford przydzieliła go do Dramy. No to chyba będą świadkami jakiejś katastrofy... Blaithin kręciła się nieznacznie na krześle, myśląc o przygotowywaniu eliksiru tojadowego. Nie spodziewała się, że Bri okaże się na tyle dobrą, że też będzie mogła spróbować. W swoje umiejętności nie zwątpiła ani przez chwilę. Wyłapała jeszcze spojrzenie Noxa, ale tylko przewróciła oczami i powróciła do wyszukiwania odpowiednich składników. Jeszcze tylko brakowało, żeby musiała się z nim męczyć. Mimo to nie współczuła Clarke'owi. Za to widząc Daniela chciała posłać mu uśmiech, ale przypomniała sobie, że nadal chowa trochę urazy, więc odwróciła wzrok od Ślizgona. Wyrzuciła z głowy myśli o innych ludziach - niepotrzebne i drażniące. Przejrzała przelotnie instrukcję w podręczniku, palcem przesuwając po szorstkim pergaminie. Rzadko kiedy trzymała się ich w stu procentach, dodając czasem czegoś od siebie. Różnie się to kończyło, ale wiedziała, że jeśli będzie chciała w przyszłości tworzyć własne elikisiry, musi od czegoś zacząć. Poprawiła związane włosy, zakasała rękawy szaty i zabrała się do pracy, przygotowując ingrediencje starannie i układając je w odpowiednich pojemnikach. W międzyczasie w kociołku powoli nagrzewała się woda. Fire wyliczyła w myślach, jak wiele czasu zajmie jej warzenie eliksiru, a także uporządkowała swoje przyszłe kroki. Była profesjonalistką. W skupieniu nie zauważyła, jak szybko upłynął czas, ale ręka bolała ją już od ręcznego mieszania w kociołku (bo różdżki wolała nie nadwyrężać), a przez wpatrywanie się w błękitny kłąb dymu miała wrażenie, że przez resztę dnia też będzie widzieć wszystko w niebieskim odcieniu. Fire otarła czoło i zorientowała się, że obok znalazła się Sanford. - Tak, tak. - ucięła krótko wylewne pochwały nauczycielki.
Kostki: 3,3,6 Bonusy: 1 za ziele, 6 za elki Wynik: 19
Dreama Vin-Eurico
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 185 cm
C. szczególne : Wyjątkowo szczupła, posiada kilka drobnych tatuaży, kolczyk w nosie.
Zdezorientowanie wyraźnie rozbawiło Dreamę. Uśmiechnęła się promiennie i właściwie na siłę musiała starać się o to, by nie prychnąć śmiechem. To urocze stworzenie w postaci Aristosa wydawało się dziewczynie teraz wyjątkowo urocze i głupiutkie. Zdawała sobie sprawę z tego, że śmiech mógłby go urazić dlatego nie chciała śmiać się na głos. - Było romantycznie, spotkaliśmy się na greckim targu, a potem naćpaliśmy w krzakach - niewinnie wzruszyła ramionami. Była wyjątkowo wdzięczna losowi, że pojawili się akurat tego samego dnia i o tej samej porze przy jakimś straganie. W sumie to gdyby nie zachowywała się czasem jak człowiek bez rozumu to pewnie wcale by z nim w te krzaki nie poszła, bo no cóż, dość to było niebezpieczne. Oczywiście wszelkie korzyści i straty przekalkulowała dopiero po całym zdarzeniu, siedząc w pokoju i odsypiając pamiętną noc i modląc się o ukojenie dla pleców (nocka na gołej ziemi zdecydowanie nie działa zbyt dobrze na kręgosłup, nawet ten młody i w stu procentach zdrowiutki). Słuchała go, potakując w myślach. W tej chwili nie miała zamiaru i bardzo nie chciała załamywać, nawet jeśli zdawała sobie sprawę z tego, że jedna słaba sytuacja może ją złamać, nie chciała o tym myśleć - w tamtym momencie życie układało się wyjątkowo dobrze, Leo nie obraził się na nią na śmierć i dogadała się z Maxem może aż za dobrze. Dziewczynie do szczęścia nie było potrzebne nic więcej.. No może nie pogardziłaby opyrlakiem, ale to już całkowicie inna sprawa i inny zakres potrzeb. Kiedy przyszła nauczycielka zmarszczyła brwi. Miała nadzieje, że spędzi tą lekcje w towarzystwie swojego ulubionego puchona płci męskiej, a tu taka średnia niespodzianka. Wstając i ruszając w stronę starszego brata powiedziała. - Musisz się gdzieś jeszcze spotkać i pogadać, bo tutaj nie ma jak - spojrzała na profesorkę, która patrzyła na nią wyraźnie zniecierpliwiona tym, że Vin-Eurico tak przedłuża swą przesiadkę - Wyślę sowę albo przylezę pod ten wasz pucholand, elo - uśmiechnęła się ostatni już raz i podeszła do stolika przy którym stał Leonardo. Dreama Vin-Eurico była eliksirowym debilem i nigdy nie próbowała dyskutować z osobami uważającymi to za prawdę. Zdecydowanie bardziej wolała mieszać żarcie dla zwierząt niż jakieś straszne w skutkach, trujące eliksiry, nigdy jej to nie interesowało i nigdy nie zamierzała zajmować się tą dziedziną magii w przyszłości - może dlatego, że w jej życiu nie pojawił się nikt kto chociaż w małym stopniu zainteresował Ślizgonkę eliksirowarstwem, a może dlatego że ona sama miała raczej słomiany zapęd - tak już było, że jeśli coś nie wychodziło to wolała już więcej nie wracać do tego tematu, bo po co. No własnie po nic. Spoglądała na brata trochę ogłupiała, nie odzywając się i pokornie wykonując wszystkie zadania jakie jej wyznaczył, jak się potem okazało wyszli na tym wyjątkowo bardzo dobrze, a ich eliksir okazał się być tym bezbłędnym? Chyba tak, przynajmniej wyglądowo i zapachowo przypominał ten opisany w podręczniku. Vin-Eurico uśmiechnęła się zadowolona, otarła pot z czoła i rzuciła w stronę starszego gryfona. - Gdyby nie mój skill w krojeniu, szatkowaniu i miażdżeniu to byś nie osiągnął tak zajebistego wyniku - dumna wypięła pierś do przodu - Ciekawe czy mocno kopie. - rzuciła chyba trochę za głośno, by za chwilę zagryźć wargi na widok spojrzenia, które posłała w jej stronę szanowna sorka.
Aristos mimo dość luźnego charakteru, pełny sprzeczności i pewnych hipokryzji, to w nim gdzieś w środeczku jest ukryta prawdziwa natura Puchona. Mimo że, na imprezach, korytarzu czy też dla ludzi spoza jego towarzystwa pasowałby bardziej do gabinetu woźnego, bo z reguły nie chcą tak szkalować żadnego domu, przydzielając Arceneauxa do niego. Ach, to są dopiero mili czarodzieje. - Klasyczna historia. Chyba muszę częściej chodzić na targ. - Wyszczerzył swoje błyszczące zęby do dziewczyny. Sam nie miał nigdy poważniejszego związku, zawsze była Trixie, która była dla niego osobą chyba najbliższą, ale w zupełnie innym znaczeniu tego słowa. Zawsze jego zbliżenia ograniczały się tylko do poimprezowych wyskokach... gdzieś. W krzaki również. Po kartkówce, przydzielono ich wszystkich do grup, szczęśliwie nie wyrzucając nikogo. Niestety, Ari nie był ze Ślizgonką, a z kimś... innym. Zrobił smutną do dziewczyny, po czym przytaknął na jej słowa, puszczając jej oczko przy tym. - Na pewno się odezwę. Tylko swego harta na mnie nie nasyłaj, dobrze? - I tym pytaniem się rozstali, zaś Puchon poszedł do swojej partnerki, której imie dziwnie kojarzyło się z pewną organizacją terrorystyczną. Gdy już na wstępie zaczęła się rządzić, Aristos przewrócił jedynie brunatnymi oczami, patrząc na nią jakby chciał się upewnić, że mówi na serio. - Jasne, biatch - Uśmiechnął się słodko do niej i przystąpili do pracy. Rzeczywiście, nie nadał się prawie w ogóle, może w jakiś 33 procent. W każdym razie, wyszło im idealnie. Wzruszył ramionami i uśmiechnął się mściwie do Gryfonki. - Cóż, beze mnie prędzej gówno by ci wyszło. Miło się współpracowało! - Wychodząc z sali po zajęciach pomachał jej jedynie, wciąż czując niesmak po tej drugiej części.
Kostki 2
Ostatnio zmieniony przez Aristos Arceneaux dnia Pią 24 Lis 2017, 11:43 pm, w całości zmieniany 1 raz
Nie uważał to za coś nadzwyczajnego, że się przyznawał do własnego nikłego zorientowania się przedmiotem, a właściwie jego brakiem. Aczkolwiek, było to spowodowane, że zazwyczaj wybierał sobie takich ludzi do rozmowy, z którymi będzie mu się dobrze rozmawiać. Słuchanie jak ktoś mówi o sobie same najwspanialsze rzeczy było nudniejsze niż słuchanie wykładów z run… oczywiście nie ubliżając profesorowi, którego w sumie nie znał. Jakiś Fairwyn, ot co. Skinął głową, patrząc na przyniesioną roślinę, mając nadzieje, że na coś się nada. Oby tak. Gdy już skończyli kartkówkę, na szczęście nikt nie został wyrzucony. No, w sumie to nie bał się o to, bo wiedział, że napisał to chociażby poprawnie. Był też zadowolony, że był w grupie z nowopoznanym Krukonem. Przynajmniej z kimś, z kim już zaczął jakąś rozmowę i mogli kontynuować rozmowę. Na słowa chłopaka wzruszył ramionami z grymasem na twarzy, który oznaczał nieznajomość w temacie. - Ja tam jej nie znam, więc nie potrafię powiedzieć co jest w jej stylu, ale powołuje się na twoje słowa! – Uśmiechnął się i popatrzył jedynie na tojad, który niby musiał być przyniesiony… a jednak nie każdy go wykorzysta. A to pech – Emm… nie mam pojęcia. – Wyszczerzył białe ząbki do Rileya, żeby ostatecznie przystąpić do pracy nad eliksirem. Coś im tam wyszło, w każdym razie nie było najgorzej! Wyraźnie zadowolony, Daniel lekko się zdezorientował, słysząc pytanie. Nie sądził, żeby ktokolwiek inny zwrócił na to uwagę. Też całkowicie zmieniło się postrzeganie chłopaka na tym punkcie. Jeszcze pół roku temu nie lubił się do tego przyznawać, nie chciał się wyróżniać. Teraz był nieco dumny ze swojego daru? Tak można to chyba zdefiniować. - Ach tak, czasem zdarza mi się pogawędzić z tymi beznogimi wężami. – Nie przeszkadzało mu w ogóle, że Krukon wiedziony ciekawością, zapytał go w tej kwestii. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła… ale czy to właśnie tam nie będzie najfajniej? Przecież, kto by chciał być w Niebie, tam się tylko śpiewa.
Kostki: 1, 1 w sumie 6
Ostatnio zmieniony przez Daniel Blackfyre dnia Pią 24 Lis 2017, 9:24 pm, w całości zmieniany 1 raz
Profesor Sandford byłą bardzo zaskoczona jak dobrze poradziła sobie z zadaniem grupa. Spośród osób, które podjęły się przyrządzenia eliksiru tojadowego wszystkie dostały wybitny, w eliksirze wiggenowym również panowała przewaga powyżej oczekiwań i wybitnych. Zdarzyło się kilka dość dużych wpadek, jednakże Sandford nie zamierzała wytykać im uczniom - wolała, żeby wyciągnęli z tego zadania praktyczną lekcję, a nie poczuli się dotknięci jej złośliwościami. Po zakończonych zajęciach rozdała studentom punkty i wypuściła uczniów z klasy w międzyczasie rzucając (bezróżdżkowo) zaklęcia czyszczące na salę.
Profesor Sanfrod zdążyła polubić swoją posadę w Hogwarcie i organizowanie lekcji dla tak zdolnych uczniów było dla niej przyjemnością. Nie była więc zwiedziona faktem, że musiała zorganizować kolejną, pierwszą w nowym roku. Wręcz przeciwnie, wiedziała, że uczniowie nie będą zachwyceni, że zajęcia zaczynają się tak szybko, dlatego nie zamierzała ich specjalnie przyciskać. Miała nadzieję, że przygotowana przez nią forma zajęć im się spodoba i potraktują ją bardziej jako zabawę niż jako niezbyt przyjemny obowiązek. Przyszła do klasy, jednym spojrzeniem uprzątnęła blat biurka i stół dla uczniów. Przygotowała wszystko, co byłoby im potrzebne i usiadła wygodnie w swoim krześle, czekając na młodych czarodziejów. Każdy, kto wchodził do sali musiał zauważyć dziesięć kociołków, przykrytych ciemnym materiałem. Nietrudno było się domyślić, że było to dziesięć różnych eliksirów.
garść informacji: Następny mój post pojawi się w godzinach bardzo wieczornych 30.12. Można się spóźniać jeszcze do następnego etapu, jednak nie obiecuję, że bez konsekwencji. Póki co rzucacie pięcioma literkami - jeśli jakieś Wam się powtarzają, musicie przerzucać do momentu, kiedy będziecie mieli 5 różnych literek. Na końcu postu proszę oprócz literek napisać liczbę punktów w kuferku z eliksirów. W razie pytań zapraszam do @Melody Kingston na PW lub GG.