W tej sporej klasie, będącej w lochach mieści się około dwudziestu kociołków, na specjalnych palnikach. Zwykle panuje tu dość niska temperatura, co jest szczególnie uciążliwe zimą. Przez brak okien jedyne światło dają tu lampy wiszące na ścianach. W rogu klasy znajduje się gargulec z którego uczniowie mogą czerpać wodę potrzebną do warzenia mikstur. Przy prawej ścianie natomiast mieszczą się gabloty po same brzegi wypchane różnymi składnikami.
Weszła powolutku do klasy eliksirów. Nareszcie! Jedna z najwspanialszych lekcji jaka może istnieć. Miała ambicję wykazać się aktywnością. Rozejrzała się i stanęła przy jednym z kociołków. Wypakowała podręcznik i pergaminy. Najwidoczniej nauczyciel się jeszcze nie pojawił. Westchnęła, ale z jej twarzy nie zniknął uśmiech, chociaż sporządzanie eliksirów czarnomagicznych byłoby znacznie ciekawsze.
Wbiegła do klasy z zieloną torbą a w niej miała to co zawsze, czyli pióro, zielony atrament i nawet wzięła różdżkę. Całe szczęście, nie było jeszcze nauczycielki. O mały włos! Zajęła miejsce w pierwszym rzędzie, były to jej ulubione lekcje. Na brodę Merlina! Chyba zapomniałam o bluzie! Zapomniałam że tu jest tak zimno! Chuchnęła na ręce. Było zimno, ale gorzej bywało już w zimie.
Profesor Noyer wkroczyła do klasy w ciepłym sweterku i bordowym szaliku. Obrzuciła wzrokiem salę i usiadła za biurkiem. Spojrzała na siedzącą w ławce Connie i uśmiechnęła się do niej. - Poczekamy, może ktoś przyjdzie - powiedziała i zaczęła coś notować.
Przytaknęła patrząc na wbiegającą Gabi. No, to są już dwie osoby. Przytupywala nogą czekając na inne osoby. Niech sie nareszcie zacznie. Chciała coś uwarzyć. Miała dodatkowo małą nadzieję, że nie będzie zadania domowego czy coś. Westchnęła gapiąc się tępo w swój kociołek.
Nami powoli wkroczył do klasy. Zostawił siostrę samą sobie, żeby zapoznała się ze szkołą, chociaż martwił się, żeby niczego nie wywinęła. Kiedy zobaczył Connie uśmiechnął się. Miał wrażenie, że będzie dobra w Eliksirach, więc zajął kociołek obok niej. Jeśli będę mieli działać w parach, zrobi tylko krok w bok i już jest!
Rai wbiegł szybko do klasy eliksirów , po czym zaczął rozglądać się po pomieszczeniu -Nauczyciela jest... już po mnie - Pomyślał po czym stanął w drzwiach jak wryty patrząc wzrokiem na profesorkę -eee... ten teges... Pociąg jechał i przez niego się spóźniłem ... tak tak pociąg - Powiedział pierwszą lepszą wymówkę jaka przyszła mu do głowy po czym cichutko zajął miejsce przy kociołku za kuzynką
Biegła przez cały zamek, pędząc na eliksiry - jej ulubiony przedmiot. Zawsze, jak coś ją interesowało, zapominała o tym! Nawet nie potrafiła znaleźć klasy od eliksirów, a w dormitorium poszukiwała podręcznika, który jej zaginął. Drzwi huknęły, a w nich pojawiła się szarooka blondynka! - Eliksiry! - niemal wykrzyczała. - Ups, przepraszam - mruknęła, siadając pokornie na pierwszym lepszym miejscu. - Wiem, spóźniłam się, a to nie wypada tak na pierwszą lekcję, ale po prostu byłam taka szczęśliwa, że nauczyciel wreszcie zorganizował zajęcia, że zapomniałam! - powiedziała zakłopotana. - Ale już jestem i uważnie słucham.
Ostatnio zmieniony przez Rose Stuner dnia Pon 6 Wrz 2010 - 19:14, w całości zmieniany 1 raz
-Nami przynaj się, ty za mną łazisz- Powiedziała z lekkim uśmiechem widząc chłopaka po raz kolejny. -Jeszcze trochę i sie uzależnisz od mojej obecności- Dodała po chwili spoglądając na niego. Z tego co dowiedziała się z rozmów to też lubi eliksiry, więc bedzie im się dobrze razem pracowało. Szczególnie, że akurat jemu nie będzie próbowała wszystkiego zepsuć jak to robiła sztywniaką w Beauxbatons.
Effie jak zwykle nieco za późno zorientowała się, że dziś są eliksiry. No, tak przecież nie mogłaby się nie spóźnić. Kiedy więc wybiła dziewiętnasta szybkim krokiem udała się do klasy w podziemiach. Bez problemu odnalazła właściwe pomieszczenie i szybko, zupełnie cichutko weszła do środka. - Dzień dobry - rzekła do nauczycielki i szybko zielonymi oczami rozejrzała się po klasie. Gdzieś tam z tyłu wypatrzyła idealne miejsce, a przynajmniej jej zdaniem. Usiadła przy owej ławce zastanawiając się czy coś ma wyciągnąć, aby notować, czy może przejdą do warzenia.
Noyer uśmiechnęła się do uczniów. - Dobrze - powiedziała. - Wierzę wam. Po czym odchrząknęła i zaczęła przemowę: - Witam was. – Noyer uśmiechnęła się serdecznie do zebranych i rozłożyła ręce w geście powitania, po czym nimi klasnęła i założyła palce za siebie. – To co, zaczynamy? Przebiegła wzrokiem po klasie, licząc pod nosem uczniów i zapisała coś w notesie. - Zmuszona jestem – zaczęła, nie podnosząc wzroku z kartki. – powiedzieć wam parę zasad dotyczących lekcji. Po pierwsze: nie rozmawiacie ze sobą. Jeśli chcecie się mnie o coś spytać, podnieście rękę. Jeżeli lekcja was nie interesuje- możecie wyjść, nikt was tu nie trzyma. Ale… - Noyer wstała i zaczęła przechadzać się po klasie, żywo gestykulując przy opowiadaniu – nie liczcie wtedy na moją pozytywną opinię! Po drugie: na eliksirach nie używamy różdżek. Jedyną osobą posiadającą różdżkę w tej sali mam być ja. Oczywiście wiadomo, że i tak nosicie ze sobą różdżki, więc po prostu ich nie wyjmujcie. Po trzecie: w razie wątpliwości o wszystko się mnie pytajcie, nie możemy pozwolić, aby przez nieuwagę coś się komuś stało! Po czwarte: obowiązkowo musicie mieć pergamin i pióro. Zapisujecie to, co uważacie za stosowne, przede wszystkim prace domowe. – Uśmiechnęła się i kontynuowała – Podręczniki ja mam, w razie konieczności będę je rozdawać. I ostatnia rzecz: Wy macie dwa tygodnie na oddanie zadanej pracy, ja mam dwa na jej sprawdzenie. Uważam, że to jest w porządku. Wcześniejsze oddanie pracy będzie stosownie punktowane. Nie wliczają się w to oczywiście odpowiedzi ustne, lub krótkie pytania zadawane z lekcji na lekcję. Jeżeli ktoś ma jakiś problem, może przyjść przed lekcją. Zawsze jestem 15 minut wcześniej. To tyle. Jakieś pytania? – nauczycielka rozejrzała się po klasie z wielkim uśmiechem na twarzy.
Wszedł do klasy, gdy zauważył nauczycielkę i trochę sie zestresował. - Eee... przepraszam za spóźnienie...- powiedział po czym ruszył w kierunku brata, siadając obok niego. - Nie zaczęło się za ciekawie- mruknął cicho do Raisena.
Szła korytarzem patrząc nerwowo na zegarek. - Spóźniłam się. Ja to jestem genialna. - mruknęła do siebie schodząc do lochów. Szybkim krokiem zeszła po schodach i zatrzymała się przed salą eliksirów. Odetchnęła głęboko i weszła do slai. - Dzień Dobry. Przepraszam za spóźnienie. - powiedziała z delikatnym uśmiechem do nauczyciielki.
- Chyba się uzależniłem. - przyznał, przesyłając jej buziaka. Śmiać mu sie przy tym chciało, ale udało mu się utrzymać powagę. Spojrzał na nauczycielkę... nie mógł się doczekać, czego to będą się uczyć? Jaki eliksir uwarzą? A może będzie tak, jak na innych lekcjach, i po prostu będzie zgiełk, hałas i nie zrobią nic? Kiedy wytłumaczyła im wszystkie zasady, tylko się uśmiechnął i pokiwał głową... może jednak będzie ciekawie?
Dzisiejszego dnia wyjątkowo się nudziła. Prawie cały ranek spędziła przed kominkiem w Pokoju Wspólnym słodko drzemiąc. Dopiero po południu, po obiedzie postanowiła wybrać się na krótką wizytę do biblioteki. Teoretycznie, miała odrabiać zaległą pracę domową ze Starożytnych Run, ale "przypadkowo" pomyliła działy, i znalazła się w tym, o wróżbiarstwie. I nauka skończyła się jak zwykle, a mianowicie spędziła całe wrześniowe popołudnie nad wyjątkowo pasjonującą książką do wróżbiarstwa. Dopiero krótka, bezczelnie przez nią podsłuchana rozmowa młodszych o rok krukonek przypomniała jej o eliksirach. Tak więc, powolutku, bez pospiechu ruszyła w stronę tej właśnie klasy. Bo i po co ma się spieszyć na głupie eliksiry, których nawet nie lubiła? Jednak, niestety zapewne przydadzą jej się w przyszłości. - Dzień Dobry, przepraszam za spóźnienie. - wymamrotała do nowej nauczycielki, po czym ziewając zajęła ostatnią ławkę w klasie. Zauważywszy Raisena posłała mu niewyraźny uśmiech i spojrzała wyczekująco na profesorkę.
-Jestem jak narkotyk, albo babcine ciastka- Szepnęła słysząc, że nauczycielka juz rozpoczyna lekcję. Wysłuchała jej dokładnie i zanotowała już z początku kilka zasad. Przydadzą się w razie czego, bo akurat do takich rzeczy pamięci nie miała. Sprawdziła czy różdzka spoczywa w kieszeni i usmiechnęła się lekko.
Rai słuchał, a raczej tylko udawał że słuchał przemówienia pani profesor... jakieś-tam, ehh... nawet nie zapamiętał jej imienia, po prostu gapił się i myślał o niebieskich migdałach, a raczej o czymś co na razie utajnię - To chyba do siebie nie pasuje - Pomyślał siedząc na krześle i patrząc przed siebie nieobecnymi oczami
Westchnęła ciężko i zwróciła się do nich: - Czy mogłabym, prosić o zjawianie się na moich lekcjach punktualnie? Czy może mam czekać na klasę pół godziny? Była już trochę zdenerwowana. To była jej pierwsza lekcja, a uczniowie już spóźniali się dwadzieścia minut! - Dobrze. Skoro nikt nie ma żadnych pytań, możemy przejść do tematu lekcji? – spytała rozpromieniona i przebiegła wzrokiem po twarzach uczniów. - Kto z was mi powie, z czym kojarzy mu się słowo „eliksir”?
- Przepraszam. Następnym razem zjawię sie punktualnie. - powiedziała i usiadła w jakiejś ławce z przodu. Wsłuchała się w słowa nauczycielki, ale nic nie odpowiedziała. Mogła oczywiście sie zglosić i odpowiedzieć, ale było więcej osób w klasie.
Uniosła rękę w górę, sama się sobie dziwiąc. Nie była pewna czy zacząc mówić, ale skoro widziała już kilak razy jak za przedwczesne gadanie niektórym osobą się nie odrywa powiedziała cicho. -Z alhemikami, napojami o właściwościach magicznych, z lekami- Następnei opuściła rękę i spojrzała wyczekująco na uczycielke. Oby akurat na tej lekcji Slytherin nie tracił przez nią punktów.
Weszła do klasy, spóźniona, na jej twarzy pojawiły się rumieńce, ręce złożyła za plecami, a twarz starała się jak najbardziej schować za kołnierzem, wydawało jej się to możliwe choć teoretycznie nie było. Miała ochotę zapaść sie pod ziemię, ale niestety nie było to możliwe w lochach. - Pszepraszam - wymamrotała nie mając odwagi spojrzeć nauczycielce w oczy. Była odważna, ale w końcu to jej wina, że się spóźniła, uznała to zawstydzenie za wyraz szacunku. Torba zsuwała jej się z ramienia, czekała niecierpliwie, aż pozwoli jej siąśdź. Grzywka spadła jej na oczy.
- Dobry przykład, panno Tenebres - powiedziała, po wysłuchaniu wypowiedzi uczennicy. - Choć nie wiem, czy można Cię wciąż nazywać panną, widząc zachowanie Twoje i pana Kirei'a? - puściła oko do Ślizgonki. - Wracając do tematu, alchemik, to osoba zajmująca się wywarami, a alchemia to nauka o wywarach. Czy ktoś ma jeszcze inne skojarzenia? Kątem oka spojrzała na wchodzącą Krukonkę i powiedziała ostrym tonem, tak odmiennym od poprzedniego: - Ravenclaw traci pięć punktów. Proszę zająć miejsce.
-Ee- mruknęła po wyowiedzi nauczycielki i speszona położyłą dłoń na karku. Na jej twarzy pojawił się lekki rumieniec, ale wolała tego nie komentować. Raczej na dobre jej nie wyjdzie. Zaśmiała się tylko pod nosem. Kiedy Racenclaw stracił punkty prawie podskoczyła z radości. Byli na pierwszym miejscu, wiec najlepiej, żeby tracili jak najwięcej.
Zmarszczyła brwi w swojej końcowej ławce. Naprawdę będą zaczynali od takich podstaw? Przecież takich rzeczy uczą się pierwszoklasiści! A tutaj jakoś żadnego nie zauważyła... Wyciągnęła pergamin i zapisała dużymi drukowanymi literami słowo Eliksir. Dobrze wiedziała co to jest, aczkolwiek nigdy nie należała do osób szczególnie aktywnych na lekcjach. Wychyliła się niezauważalnie by zobaczyć co robił Raisen. Ten jak widac również był mało zainteresowany przebiegiem lekcji. Zaczęła rysować jakieś gwiazdki i serduszka przywodzące jej na myśl nikogo innego jak oczywiście Wilkie'go. Zresztą, niedługi czas potem na pergaminie znalazł się i portret ślizgona, opatrzony oczywiście inicjałami i naręczem serduszek.
Rai leżąc na ławce wymamrotał coś w stylu "Eliksiry kojarzą mi się z wywarami,trucizną, tą salą, i w ogóle wszystkim w płynie, co jest zmieszane z czymś innym i ma jakieś działanie " po czym położył głowę w ramionach i zaczął myśleć kiedy ta lekcja się skończy
- Dobrze, dziękuję bardzo – powiedziała z przejęciem Noyer i wyjęła zza ucha pióro. Zapisała coś w notesie i wróciła do tematu: - Zaczniemy od genezy słowa „eliksir”. Krótko mówiąc, od teorii, co pewnie nie ucieszy większości z was. – tu uśmiechnęła się przepraszająco. – Wracając, eliksir pochodzi od łacińskiego słowa elixir lub arabskiego al-iksir, oznaczającego "płyn zapewniający młodość i długie życie". I pytanie za pięć punktów: jaki eliksir daje nieśmiertelność?