Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 31 z 35 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32, 33, 34, 35  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Most  Most - Page 31 EmptySob 12 Cze - 14:22;

First topic message reminder :



Wiszący most łączy jeden z dziedzińcowy z błoniami, a dokładnie z Kamiennym Kręgiem. Most zbudowany jest z drewna, a dach dodatkowo pokrywa jeszcze słoma. Jest tak stary, że gdyby nie podtrzymująca go magia już dawno by się rozwalił. Przy samym końcu znajduje się mały balkonik z kamienną ławką.

Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5407
  Liczba postów : 13180
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 8 Cze - 12:14;

Wielkimi krokami nadchodził koniec roku i Max tradycyjnie zamiast siedzieć w zamku nad książkami wolał wybrać się na spacer po terenach należących do szkoły. Musiał odpocząć i przewietrzyć trochę głowę. Nie dość, że miał już dosyć wkuwania receptur, teorii i poprawnej wymowy zaklęć, to jeszcze w głowie ciągle tkwiła mu twórczość jednego z polskich mugolskich zespołów, które jego matka nagminnie katowała w domu. Solberg nie widział w tej muzyce nic czarującego, ale słyszał już ją tyle razy, że mimowolnie pamiętał teksty i melodię chyba wszystkich piosenek.
Idąc właśnie po moście wiszącym zauważył w oddali znajomą sylwetkę. Pogwizdując cicho podszedł więc do starszej gryfonki z zamiarem przywitania się.
-Ja znam twego ciała kształt. - To dość nietypowe przywitanie opuściło jego usta. Czy te cholerne piosenki nie mogły mu wyjść z głowy? Czy aż tak go dręczyły, że teraz nawet nie potrafił mówić już normalnie tylko musiał cytować te badziewne utwory?

//Losówka. Max inspiruje się cudem kultury znanym jako zespół JUST 5
@Lara Burke

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees
Powrót do góry Go down


Lara Burke
Lara Burke

Student Gryffindor
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : Kolczyk w nosie, oraz obok dolnej wargi, bardzo jasne włosy często ma przy sobie swojego nieśmiałka. Powoli wraca na właściwe tory
Galeony : 201
  Liczba postów : 586
https://www.czarodzieje.org/t18343-lara-burke#521843
https://www.czarodzieje.org/t18362-listy-lary#522823
https://www.czarodzieje.org/t18352-lara-burke#522441
https://www.czarodzieje.org/t18489-lara-burke-dziennik
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 8 Cze - 22:04;

Ochłonęła po ostatnich wydarzeniach, choć wcale nie było to łatwym zadaniem. Cały czas kołatały jej się w głowie myśli a propos tego, że marnuje ostatnie chwile, które pozostały jej z matką. Powinna spędzać je w mungu, a tymczasem musiała przebywać w Hogwarcie. Nauki było coraz więcej i więcej i nic nie wskazywało na to, że jej ilość wkrótce się zmniejszy. Każdy dostał pierdolca na punkcie zbliżających się egzaminów i zaliczeń. Lara broniła się przed tym nogami i rękami, ale częściowo ulegała powszechnej panice. I tak, zamiast spędzać czas w Mungu przy łóżku śmiertelnie chorej matki, odrabiała kolejne prace domowe, które nic nie miały wnieść nowego do jej życia. Po prostu świetnie.
Musiała zapalić, stąd też wybrała dosyć odległą miejscówkę, gdzie jak wiedziała, niewielu może ją niepokoić swoją obecnością. Odpaliła papierosa różdżką, delektując się jego smakiem na języku. Z lubością wypuściła chmurę srebrnego dymu, obserwując jak obłok dzięki jej umiejętnością formuje się w zgrabny okrąg. Nic tak nie odstresowało Lary jak palenie papierosów. Oddawała się namiętnie tej czynności, starannie pilnując, aby żaden nauczyciel jej na tym nie przyłapał. Resztę miała w nosie.
Jej cisza i spokój została przerwana przez dziwny zwrot, który doleciał do jej uszu. Jakby machinalnie odwróciła się w jego stronę, unosząc brwi.
-Coś ty powiedział? - rzuciła w stronę znajomego jej ślizgona, potencjalnie nie do końca przyjemnym tonem. No nic nie mogła poradzić na to, że po pierwsze, nie ogarniała, o co mu chodzi, a po drugie przerwał jej samotność, więc mogła nie być w najwspanialszym humorze w tym momencie.
Powrót do góry Go down


Lia Sayre
Lia Sayre

Student Ravenclaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176 cm
C. szczególne : pieprzyk nad wargą i na boku prawego policzka
Galeony : 48
  Liczba postów : 40
https://www.czarodzieje.org/t17846-camellia-iris-harlow#502921
https://www.czarodzieje.org/t18776-charity#538487
https://www.czarodzieje.org/t17875-camellia-harlow#504555
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 22 Cze - 16:03;

Przechyliła głowę na bok, zaczesując pojedyńcze pasma loków za ucho. Zawtórowała jego wybuchowi wesołości. Tym razem, jej własny był bliższy szczerości. Zaskoczył ją. Ludzie rzadko kiedy ją zaskakiwali. Byli przewidywalni. Nudni. Podążali utartymi schematami, nawet jeśli wydawało im się, że jest inaczej. Finn był inny. NIezrozumiany. Mówił rzeczy mocno kontrowersyjne, nawet jeśli nie używał ku temu wielu oczywistych słów. Sam ich dobór zdawał się nietuzinkowy. Sposób myślenia. Błękitem swoich oczu wpatrywała się w jego twarz. Mało mimiczną. Niewiele podpowiadającą.
Proszę. Potrafi się śmiać — skwitowała, obejmując się połami jego szkolnej szaty. Nie należała do osób, które marnowały czas na brak bezpośredniości. Rzeczy wolała określać od razu. Stawiać sprawy jasno. On działał wprost przeciwnie. Bazował na niedomówieniach. Potrafiła to stwierdzić już teraz i nie zamierzała udawać, że tego nie widzi. Podeszła do niego swobodnie, lekceważąc sobie jego słowne ostrzeżenia i zachowawcze gesty. Oparła się rękoma na jego udach, pochylając się ku niemu, żeby zerknąć w jego oczy z równego poziomu.
Jesteś interesujący, Finn. Enigmatyczny.
Podświadomie zacisnęła palce pewniej na jego nogach, spodziewając się, że mógłby zechcieć zerwać ten kontakt. Nie było w nim żadnego seksualnego aspektu. Zwykła swoboda krukonki, przez którą nie czuła się zobligowana zachowywać dystansu. Co jednak w tym wszystkim było ciekawsze, to fakt, że on nie zamierzał tej otwartości wykorzystywać. Nie powiedział tego wprost, ale po raz kolejny jej to zasugerował.
Nie mogłabym cię pocałować ponieważ byś mi na to nie pozwolił? Dlaczego?
Zadała dwa pytania, ale pierwsze retoryczne. Już zdążyła założyć sobie na nie swoją odpowiedź. Interesowała ją tylko druga kwestia. Przerwana przez jego uwagę o samobójstwie. Dla odmiany, tym razem przewróciła oczami, kończąc ten gest gdzieś w okolicach jego nadgarstków, gdzie w oczy rzuciła jej się tarcza męskiego zegarka. Przechylając głowę na bok, wyczytując z niej godzinę, zagryza wargę. Upłynęło znacznie więcej czasu niż się spodziewała. Chciałaby założyć, że w dobrym towarzystwie czas mijał szybciej, ale jeszcze nie była tego pewna. Wróciła spojrzeniem do jego twarzy, przelotnie zerkając tylko po drodze na pozaginaną kartkę w jego dłoniach.
Uratowany przez czas. Rzuć gryfy.
Prawie troskliwa uwaga na sam koniec była jej synonimem na: “do zobaczenia”, bo zaraz potem zerwała się do pionu, kierując się w stronę zamku. Nie zapomniała o jego szacie, umyślnie postanowiła mu ją po prostu oddać w innym terminie. Albo wcale.

zt
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 22 Cze - 20:17;

Choć była intrygująca to zaburzała ten obraz swoją zuchwałością. Czyż nie dał jej do zrozumienia, że nie życzy sobie tej formy poufałości? Nie wyglądał na osobę skłonną do nawiązywania kontaktów fizycznych z obcymi osobami, a ona takową była. Mogłaby aspirować na kogoś ciekawszego, zajmującego pewną posadę w jego życiu lecz ta próba przesuwania fizycznych granic działała mu na nerwy. Wyprostował plecy, napiął mięśnie żuchwy i zacisnął chłodne palce na jej nadgarstkach, a spojrzenie nabrało odpychającego chłodu. - Dodaj do tych cech kończącą się cierpliwość. A te mniej przyjemne poznasz, jeśli będziesz mnie drażnić. - nie musiał podnosić głosu, aby wypluwać z siebie te słowa. Nie silił się na delikatność, oderwał jej dłonie od siebie, wstał i zerwał ten nadmierny kontakt, który sobie sama wytworzyła pomimo jego negatywnego odbioru. - Szanuję za przekraczanie granic, ale jeśli chodzi o moje własne to zalecam albo znaleźć sobie lepsze zajęcie albo zmienić taktykę... Lia. - nie podobało mu się ciepło, które zostało na jego ciele po jej łapskach. Tak bardzo go sobą zaciekawiła, że nie potrafił wściec się na nią tak jak powinien. Nie pożegnał się, a odprowadził ją wzrokiem tak samo jak swoją szatę, którą być może widział ostatni raz na oczy. Lia nie wydawała się osobą skłonną do oddawania cudzej własności. Wypuścił powietrze z płuc i zerknął na zegarek. Nie powinno go tu być już od czterdziestu minut.

| zt
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 21 Wrz - 13:31;

Mecz nie zakończył się pozytywnie dla drużyny uczniów, nawet pomimo żarliwego i gorliwego kibicowania ze strony rezolutnego gryfona. Niemniej jednak Cassian kierujący się dość mocno swoimi wewnętrznymi pobudkami postanowił nie odpuścić dziś Ignacemu. Chciał mu się pokazać w pełnej krasie - dzierżącemu kolorową chorągiewkę z borsukiem nań i w szaliku z kompletnie nieodpowiadającymi barwami względem prawdziwej przynależności gryfona. Czy wyglądał dobrze? Ciężko jemu samemu było odpowiedzieć na to pytanie, na pewno wyglądał przezabawnie biorąc pod uwagę wystrojenie się na poziomie zestawu małego kibica.

Był dumny, że się na to zdobył. Wewnętrznie się cieszył, bo wiedział, że poczynił milowy krok w stosunku tak własnej relacji z Quidditchem, jak i relacji z Ignacym. Nie przyznałby się najprawdopodobniej nikomu, ale... Poszedł tam tylko i wyłącznie dla niego. Nie interesowało go to czy wygra drużyna uczniów czy nauczycieli. Nie obchodziły go modele mioteł, na których latali. Jedyne o co dbał w tym momencie było zdanie, które na jego temat miał Ignacy, a ten ze względu na swój... Dość specyficzny charakter niespecjalnie chętnie dzielił się przemyśleniami względem młodszego od siebie szkota.

Z jednej strony to nie dobrze, bo przecież tak wszelkie nieścisłości mogliby ze sobą skonfrontować, a z drugiej... Nie wiadomo, jak Cass zniósłby krytykę własnej osoby. Przecież dobrze wiemy jak ostatnim razem zakończyła się z pozoru pozytywna pogawędka tej dwójki, swoją już drogą w miejscu podobnym do tego – bo też na moście.
- Ignacy! Ignacy! - Krzyczał w jego kierunku, kiedy zobaczył sylwetkę puchona snującą się do zamku.

Momentalnie przyspieszył kroku, chcąc tym samym zrównać się z prędkością, w której szedł Mościcki. Niemniej jednak różnica wzrostu przekładała się również na tę, w długości nóg, a więc i kroki, które musieli pokonywać nie były tymi samymi. Swobodny zatem krok Ignacego był dla Cassa zdecydowanym marszem, co dało się usłyszeć po lekkiej zadyszce w głosie chłopaka.
- Świetnie wam poszło... - Powiedział niepewnie, kiedy w końcu udało mu się dogonić chłopaka.

Nie wiedział jakie emocje wywoła swoja persona, bo czekał na jego reakcję. Początkowo zapewniał go, że nie da rady przyjść na ten mecz, by teraz w pełnej krasie mu się zaprezentować. Musiał, a raczej powinien wywołać niemałe zdziwienie. Zwłaszcza, że chodziło o Quidditch.


@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptySob 26 Wrz - 17:27;

Rzuty:

Obrońca drużyny Hufflepuffu nie był zachwycony wynikiem meczu i co do tego nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości. Po tych wszystkich przygotowaniach, męczących treningach, masie wymagających ćwiczeń i współpracy zawodników ze wszystkich czterech domów Hogwartu, to wciąż było za mało, aby pokonać drużynę nauczycieli. Jak to w ogóle było możliwe? Jeszcze by zrozumiał ten zatrważający wynik, gdyby byli zmuszeni zmagać się z zespołem stworzonym tylko i wyłącznie z trenerów qudditcha, a przecież było wprost przeciwnie! Większość profesorów pewnie od lat nie grywała, nawet towarzysko.
Nie chcąc się zachowywać jak dziecko i nie pokazywać własnego niezadowolenia, chłopak zdecydował się, jak najszybciej ulotnić ze stadionu. Nawet w szatni nie spędził nie wiadomo ile czasu i po prostu robił co w jego mocy, aby jak najszybciej się umyć, przebrać i odłożyć wypożyczony sprzęt na jego miejsce. Chciał jak najszybciej wrócić do Komuny, zrobić sobie herbatę karmelową i resztę dnia spędzić pod kocem. Niestety nawet teraz nie sprzyjało mu szczęście.
Słysząc znajomy głos skandujący jego imię, skrzywił się zauważalnie i już miał odkrzyknąć jakiś nieprzyjemny komentarz, jednak w ostatniej chwili się powstrzymał, gdy zorientował się kto tak właściwie zmierza w jego stronę. Widząc Cassiana, przełknął przekleństwo i zaczął zmniejszać dystans między nimi, przywdziewając na twarz firmowy uśmiech numer trzy, przeznaczony właśnie do sytuacji, gdy nie był w zbyt dobrym humorze.
W gruncie rzeczy jego widok nieco go zdziwił. Wcześniej wysłał mu informację, że nie będzie w stanie się zjawić, a jednak teraz stał teraz niecałe kilka metrów dalej. Czyżby jego plany uległy zmianie?
Mogło być lepiej. Aczkolwiek robiliśmy, co mogliśmy – skomentował, starając się, aby nie było słychać frustracji w jego głosie.
Jego negatywne uczucia w najmniejszym stopniu nie były związane z osobą siedemnastolatka. Po prostu liczył, że nieoficjalny początek sezonu będzie dla graczy nieco bardziej fortunny. Wiedział, że całkiem spora część zawodników spędziła wakacje dosyć intensywnie, trenując praktycznie co drugi dzień, o ile nie częściej, aby nie wyjść z formy. Ba! Niektórzy nawet brali udział w testach do zagranicznej drużyny, a usłyszenie pozytywnej opinii o swoim stylu gry, zapewne bardzo podniosło wtedy morale. Niestety nawet połączone siły tych wszystkich osób, nie wystarczyły, aby wygrać z zespołem składającej się tylko i wyłącznie z członków kadry pedagogicznej.
Mówiło się, że w pewnym momencie uczeń powinien przerosnąć mistrza, jednak jakoś się na to nie zanosiło, skoro nie byli w stanie nawet zwyciężyć w takim zwykłym meczu. Nawet do siebie miał pretensje o te dwa czy trzy gole, które niestety wpuścił, jednak z drugiej strony był też zadowolony ze swojego bronienia. Udało mu się parę razy powstrzymać Walsha przez zdobyciem paru punktów, a to był powód do dumy lub też prostego zadowolenia. Chyba. Tak mu się wydawało.
Cieszę się, że przyszed – zamilkł, gdy zobaczył jedno małe stworzonko czające się na ramieniu gryfona.
Ignacy rozchylił lekko wargi, przyglądając się zwierzakowi. Był niemalże pewny, że już takiego widział w ostatnim czasie. Tylko gdzie? Na pewno nie na zajęciach z Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami. Do tej pory zajmowali się tylko pegazami. Skąd więc...?
Nagle go olśniło. Wizyta w zoo podczas wakacji. Skrzywił się na samo wspomnienie o dniu, w którym został okradziony na zawrotną kwotę trzydziestu galeonów. To musiał być niuchacz. Tylko jakim cudem znalazł się na terenie zamku? Cóż, nie było teraz czasu na myślenie o tym, jak tutaj trafił. Należało go przede wszystkim zneutralizować i dostarczyć do jakiejś klatki czy czegoś.
Nie ruszaj się – ostrzegł go, wyciągając różdżkę i celując nią prosto w niuchacza. – Immobilus!
Zaklęcie spowalniające okazało się doskonałym posunięciem, ponieważ zanim zwierzak zdążył się zorientować, co tak naprawdę się stało, był już w rękach Ignacego, a po chwili został wepchnięty siłą do jego pustej torby treningowej. Stamtąd się już tak łatwo nie wydostanie!
Na Merlina! – przewrócił oczami, sprawdzając dziesięć razy, czy wszystkie suwaki od jego tobołka są na pewno zasunięte. – Skąd on się tutaj w ogóle wziął?
Rozejrzał się dookoła. Skoro jednego udało mu się pochwycić, to może w okolicy grasowało ich więcej?

@Cassian H. Beaumont


Ostatnio zmieniony przez Ignacy Mościcki dnia Wto 6 Paź - 19:02, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyNie 27 Wrz - 21:57;

Liczba niuchaczy: 3 - 1 = 2
Scenariusz: E - chochliki wyrzuciły na korytarz kamienną pochodnię tuż przed Twoimi stopami/kilka chochlików trzymało pod pachami skradzioną różdżkę i rzuciły w Ciebie "incendio" - rozżarzony popiół wytwarza z siebie jednak kilka niebezpiecznych iskier - Twoje obuwie/kawałek szaty płonie. Zauważasz też, że teren wokół wysypany jest popiołem, lepiej to szybko usunąć albo zwilżyć wodą, prawda? Jeden z kręcących się tu niuchaczy niestety uciekł i nie jesteś w stanie go odnaleźć. Musisz się zadowolić tą ilością która Ci pozostała. W tym wątku zdobywasz 1k6 -1 niuchacz (od rzutu kością na ilość niuchaczy odejmij jednego).

Gdyby Cassian słyszał wszystkie rozterki, które zdawały się w tym momencie dręczyć Ignacego z pewnością znalazłby którąś ze swoich filozoficznych sentencji by załagodzić targające nim emocje. Doskonale zdawał sobie sprawę, że taki wynik meczu nie jest niczym dobrym, niemniej... Mieli jeszcze przed sobą dużo czasu by nadal się doskonalić, dokształcać. By ścieżka ich kariery jeszcze obrała poprawny kierunek, a takie porażki, mogły działać bardzo motywująco. Bądź co bądź, kadra nauczycielska może i wygrała, ale z pewnością nie okaże się to dla nich niczym więcej jak jedynie pustą wygraną... Nie dostaną się przecież do żadnych innych drużyn. To nadal był jedynie mecz towarzyski, który pokazał, że wszyscy są w dobrej formie i wszyscy mają mniej bądź więcej asów w rękawie.  
- No co ty... Wiesz, że jestem ekspertem w tym temacie! - Powiedział zaciskając usta w wąską linię i prześmiewczo starając się udawać niesamowicie poważną minę. - Tak więc moim wprawnym okiem, zmietliście ich z powierzchni boiska pod względem technicznym! Te uniki, ta obrona... - Ciągnął Cassian chcąc bądź co bądź wywołać jakiekolwiek pozytywne emocje na twarzy Ignacego.  

Mimo wszystko gryfon spodziewał się, że potencjalne rozpogodzenie się może być jedynie stanem chwilowym. Sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, jak jego potrafią męczyć wszelkie myśli co by było, gdyby... Przecież uwielbiał zadręczać się potencjalnymi scenariuszami, które nigdy się nie spełnią. Mimo wszystko analizował każdy krok po kroku tak, by obejrzeć go z każdej strony. By wyciągnąć absolutną pełnię, a potem gorzko przełknąć smak rozczarowania, że przecież... Wcale tak nie postąpił. Wcale tak się nie stało.  

Kiedy słyszał wybrzmiewające z ust chłopaka słowa odnośnie jego obecności momentalnie pojawiły się rumieńce na jego białej jak porcelana cerze. Wiedział, że to usłyszy, niemniej jednak... Okazało się to przyjemnie łechtać jego ego, jeszcze bardziej niż potencjalnie zakładał. Na dobrą sprawę chyba tylko dla tego zdania poszedł w ogóle na ten stadion. No i dlatego, żeby zobaczyć czy przypadkiem tłuczek nie był zbyt brutalny względem Ignacego. Niemniej... I tym powinni się jakoś zająć. Jak można było w ogóle w tak napastliwy sposób celować wręcz cały czas w bramkarza... Jego chwila chwały została jednak mu odebrana. Ktoś, bądź coś skutecznie sprawiło, że tak przyjemne, dźwięczne słowa pochwały momentalnie zostały zastąpione zdziwieniem i dość impulsywnym ostrzeżeniem. Nie poruszył się. Nie wiedział o co chodzi, ale nie chciał narażać się w żaden sposób na potencjalne niedogodności. Z drugiej zaś strony... Jeśli to był kolejny żart Mościckiego, któryś z tych dotyczących robaków w koronach, to tym razem odpłaciłby mu się pięknym za nadobne.  

Pech, bądź szczęście tak chciało, że tym razem słowa nie okazały się jedynie figlarnym dowcipem. Faktycznie na jego ramieniu okazał się znajdować niewielki niuchacz. Cassian, z ewidentnym zdziwieniem na twarzy posłał chłopakowi spojrzenie.  
- Em... One żyją w Hogwarcie na wolności? - W tonie jego głosu słuchać było to, że sam sobie nie wierzy. Doskonale z Ignacym wiedzieli, że te głodne złota potworki raczej nie są dobrymi towarzyszami drogi życiowej.  

Rozglądał się razem z Ignacym. Nie chciałby by te dość szkodliwe, acz niesamowicie urocze stworzonka narażone były na potencjalne szkody bądź też zagrożenia. Nie był w końcu aż takim nienawistnikiem względem magicznych kreatur. Niektóre, te szczególne tolerował. Przeważnie te małe, słodkie... Czego nie można było powiedzieć o chochlikach kornwalijskich. Te były paskudnymi i naprzykrzającymi się zmorami, co wydarzenia, które nastały kilka sekund po znalezieniu pierwszego z niuchaczy jedynie uświadomiły Cassa w tym przekonaniu.  

Dzierżące w niewielkich łapkach potworki, które wynurzyły się zza mostu skierowały w jego stronę różdżkę wykrzesując z niej iskry, które zajęły jego szatę. Młody gryfon podskoczył niczym rażony piorunem.  
- Co do... - Warknął spoglądając ze wściekłością na pojedyncze języki ognia. Szybko ściągnął z siebie pelerynę zrzucając ją na ziemię i kierując w ich kierunku różdżkę. - Aguamenti! - Z końca różdżki wystrzelił strumień wody, który ugasił już dość mocno zwęglony kawałek materiału.  


@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 28 Wrz - 16:36;

O nowym prefekcie Hufflepuffu można było powiedzieć wiele rzeczy, jednak na pewno nie to, że porażki działały na niego motywująco. Wystarczyło spojrzeć na to, w jaki sposób rozwinęła się jego kariera naukowa w poprzednim semestrze. Gdy tylko zaczęły się pierwsze problemy z przyswajaniem wiedzy, pomimo wielu prób, rezultaty i tak się nie pojawiały. Koniec końców zdecydował się oddać tę rundę walkowerem i zacząć od początku, powtarzając rok szkolny. Jasne, mógł walczyć zaciekle do samego końca, jednak mając przed sobą perspektywę kilkunastu poprawek pomniejszych kartkówek, wypracowań, a nawet egzaminów, wiedział, że nie uda mu się z tym wszystkim wyrobić.
Jego plan na nowy semestr zakładał, że postara się w jak największym stopniu zminimalizować ryzyko porażki. Właśnie dlatego tak zażarcie trenował podczas wakacji, korzystając z każdej wolnej chwili, aby wyskoczyć na okoliczne pola czy lasy w okolicy Luizjany. Tak samo, starał się nie olewać nauki i skupić się na swoich szkolnych obowiązkach. Razem ze swoimi znajomymi z domu borsuka miał ambitne plany na ten rok. Zdobycie zarówno pucharu domów, jak i pucharu qudditcha. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to niemożliwe, biorąc pod uwagę, że nie mieli w ostatnich latach zbyt dobrej passy, jednak Ignaś wciąż miał nadzieję. I chyba tylko dzięki temu, że wierzył w poprawę sytuacji, wciąż dążył do tego, aby osiągać postawione sobie cele.
Cóż, nie mogę się doczekać, aż pokażesz mi to wszystko w praktyce. W końcu jak się uczyć to od ekspertów. Prawda, Panie Beaumont? – spytał, uśmiechając się szeroko.
Już od dobrych kilku tygodni próbował wyciągnąć gryfona na wspólny trening, jednak ten raz za razem wynajdywał coraz to nowe wymówki, a każda kolejna zdawała się być bardziej absurdalna od poprzedniej. Na przykład dwa dni temu, twierdził żarliwie, że ma bardzo długie wypracowanie do napisania, chociaż jeszcze kilka dni wcześniej chwalił się tym, że już dawno je napisał. Mimo wszystko, Mościcki nie naciskał. A przynajmniej nie zbyt mocno. Wiedział, że czas na wspólne ćwiczenia jeszcze przyjdzie.
Kiedy uporał się ze schowaniem kolejnego niuchacza w swojej sportowej torbie, zaklął głośno. Skąd one się tutaj w ogóle wzięły?
Z tego, co wiem, to nie powinno ich tutaj w ogóle być. Martwi mnie to – przyznał, sprawdzając kilka razy suwaki.
Jasne bywały przypadki, gdy niuchacze odgrywały rolę zwierząt domowych, jednak zazwyczaj zajmowały się one osoby, które były wykształcone w tym kierunku i wiedziały, co robią. W końcu mieszkanie na co dzień pod jednym dachem z miniaturowym złodziejem nie było czymś wybitnie prostym, prawda? Zwłaszcza jeśli na dodatek mieszkało się w zamku, który zamieszkiwały także dziesiątki, jak nie setki innych uczniów.
Nie, to nie było możliwe, aby ten stworek należał do kogoś ze szkoły. Musiał się stąd przyplątać z Zakazanego Lasu. Albo może jakiś niezapowiedziany gość zjawił się w Hogwarcie i go ze sobą przywlókł? Chłopak zaczął obracać się na wszystkie strony, jakby zaraz miał dostrzec właściciela magicznego kreta. Zamiast niego dostrzegł jednak kolejnego uciekiniera, który szedł sobie spokojnie po barierce. Chyba sam nie wiedział, dokąd tak właściwie zmierza, ponieważ niezbyt protestował, gdy Ignacy wepchnął go do swego tobołka.
Już miał skomentować całą tę sytuację, gdy odwrócił się w stronę Cassiana i zorientował się, że jego szata płonie. Przycisnął do siebie mocniej torbę i już sięgnął po różdżkę, jednak było już po wszystkim.
To naprawdę nie wróży dobrze – stwierdził, zaciskając mocniej palce na swoim magicznym badylu.
Niuchacze i chochliki kornwalijskie? Czyżby jakieś okazy zwiały z klasy Obrony Przed Czarną Magią?

@Cassian H. Beaumont


Ostatnio zmieniony przez Ignacy Mościcki dnia Sob 10 Paź - 14:37, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyNie 4 Paź - 16:40;

O tyle o ile porażki na jednych nie działały w żaden sposób pokrzepiający, motywujący do dalszego działania, o tyle Cassian starał się z każdej wyciągać naukę, w ten czy inny sposób. I tak, kiedy w wakacje źle wypowiedział zaklęcie i dwa puchary nie połączyły się ładnie w jeden, a stworzyły paskudną karykaturę naczynia wiedział, że przy transmutacji najmniejszy błąd może zniweczyć ostateczny efekt. Tak samo, kiedy zamieszał kociołek o jeden raz za dużo w zeszłym roku, a całość jego zawartości wylądowała na nim parząc rozlegle klatkę piersiową i ręce wiedział, że eliksirowarstwu musi poświęcać sto procent swojej uwagi. Każde, nawet najmniejsze potknięcie starał się określać mianem lekcji, z której musiał coś wyciągnąć, z której nauczyłby się czegoś, czego przy pomyślności mu by się nie udało. To wszystko składało się w całość dalszej motywacji do działania. Gryfon nie zwykł się poddawać, potrafił być uparty w niektórych kwestiach i z uporem maniaka katować się raz po raz niepomyślną rzeczą.  
- Akurat na to bym nie liczył... - Powiedział z delikatnym przekąsem w głosie.  

Nie rozumiał tej szalonej chęci wpędzenia go w wymioty. Celowe wywoływanie nudności u innych uczniów nie powinno przystawać prefektowi, a właśnie ten okaz zakatowywał chłopaka pytaniami i ciągłym naciskiem na wyjście na szkolną murawę. Nawet gdyby nie fakt, że Cassian dostawał nagłego ataku niestrawności nawet pięć centymetrów nad ziemią, to sam fakt tego, że naprawdę bał się przebywać nad stabilnym gruntem nie pokrzepiał do dalszego działania. Starcie ze swoimi największymi lękami naprawdę nie przychodziło łatwo i to zapewne nikomu, tym bardziej nie czuł się zachęcony do nagłego wskakiwania na miotłę w momencie, w którym widział, jak tłuczki miotają bezwładnymi w powietrzu ciałami tak uczniów jak i nauczycieli.  

Dopiero teraz Cassian zorientował się, że jeden z niuchaczy wspina się po skórzanym pasie jego torby. Nie wiedział w jakim celu piął się ku górnym partiom ciała chłopaka, ale nie chciał się o tym przekonywać. Ujął go delikatnie w swoje ręce, tak by nie zrobić mu w żaden sposób krzywdy, po czym otworzył jedną z kieszeni, zasuwanych na suwak, z której ówcześnie wyciągnął kilka mniejszych ksiąg i notatek. Potem spokojnie umieścił niuchacza w środku. Nie przepadał naprawdę za magicznymi stworzeniami, ale póki było małe i nie powodowało obrażeń cielesnych był w stanie je tolerować. Dodatkowo nie pragnął krzywdy żadnego ze stworzeń. Tym bardziej lekko przyszło mu delikatne potraktowanie niewielkiej istotki.  
- Widzę, że jest ich więcej niż początkowo bym zakładał. - Dodał swoje trzy grosze.  

Jeśli zwierzątka przypałętały się z Zakazanego Lasu to sprawę na pewno należało zgłosić gajowemu. Jeśli jednak pojawiły się tutaj na skutek jakiejkolwiek innej działalności czarodzieja, to już zdecydowanie wykraczało poza kompetencje tak ucznia czy nawet prefekta. Gajowy też nie mógł w tym pomóc, a zatem należało wysłać wiadomość wyżej. Wiedział jednak, że ten zaszczyt nie będzie musiał przypaść akurat jemu, miał obok siebie tak starszego stażem jak i funkcją uczestnika szkolnej społeczności, który zapewne niezwłocznie będzie musiał zainteresować się tym tematem. Niemniej Cassian trochę mu współczuł. Jeszcze dobrze nie przetrawił tego co spotkało ich na boisku, a już musiał zmierzyć się z kolejna rzeczą, która wystawiała jego obowiązki na próbę. Prefekci naprawdę mieli pełne ręce roboty.  
- Co robimy z tym fantem? - Spytał nie chcąc go zostawiać jednak z tym wszystkim samemu.  

Opuścił go już trochę entuzjazm związany z przygodnym spotkaniem z Ignacym, w obecnej sytuacji raczej nie będą mogli sobie pozwolić na spokojna pogawędkę mając na wprost siebie taki problem. Chochliki kornwalijskie same w sobie były nieprzyjemne, ale niuchacze były małymi złodziejaszkami. Za chwilę mogło się okazać, że większości uczniów zaczną znikać pieniądze i biżuteria, a wtedy mogło zacząć robić się nieciekawie


@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyWto 6 Paź - 19:22;

Ignacy z trudem powstrzymał się od przewrócenia oczami, słyszą ton głosu gryfona.
Dlaczego? Trochę praktyki i na pewno pokażesz mi parę wyjątkowych sztuczek – mruknął, jakby zupełnie nie pamiętał o problemach chłopaka związanych z lataniem.
Poza tym wcale mu nie chodziło o to, aby wywoływać u kogoś wymioty! Po prostu przez to, że już zdążył trochę poznać nawyki Cassiana, sądził, że jego niechęć do wszelkiego rodzaju komunikacji magicznej była nieco przesadzona i wyolbrzymiana. Jak to mówią, trening czyni mistrza, więc jeśli spędzą trochę czasu razem na szkolnym boisku, to uda im się, chociażby trochę zminimalizować stres związany z miotłami. Nie wspominając już o tym, że będą mieli możliwość spędzenia ze sobą większej ilości czasu niż zazwyczaj.
Chociaż robili, co mogli, aby złapać się od czasu do czasu na, chociaż kilka minut rozmowy, tak nie sposób było zaprzeczyć temu, że rozpoczęcie roku szkolnego odbiło swoje piętno na nich obojgu. Obowiązki poganiały obowiązki, a liczba przedmiotów, na które należało regularnie uczęszczać, wcale nie malała.
Masz ze sobą jakiś worek albo plecak, czy będziesz je chował po kieszeniach, jeśli znajdziemy więcej? – spytał, wskazując na własną torbę.
Jeden niuchacz był akceptowalny, dwa nieco podejrzane, jednakże trzy to był już skoordynowany atak. Nawet gdyby chciał, to nie mógłby tego tak po prostu zignorować. Działo się tutaj coś bardzo niedobrego i jako prefekt powinien to zbadać. Nie chodziło mu o zaspokojenie własnej ciekawości, czy pochwalenie się opiekunce domu odpowiednim raportem z działań prefektury na ten miesiąc. Z tego, co wiedział, magiczne krety nie występowały naturalnie w tych okolicach, a już na pewno nie na szkolnych błoniach, praktycznie na terenie zabudowań zamku. Czy to możliwe, aby ktoś je tutaj wpuścił podczas meczu, gdy większość uczniów i nauczycieli była zbytnio zaaferowana rozgrywkami, aby zwrócić uwagę na to, że kilka sztuk magicznych stworzeń przedarła się do zamku?
Wzrok Ignacego powędrował na drugą stronę mostu, w stronę dziedzińca, przez który można się było dosyć szybko dostać się do samego zamku. Skrzywił się lekko. Jeśli zwierzaki buszowały już po zamku, to za kilka godzin może ich czekać niemiła niespodzianka. Opanowanie chochlików kornwalijskich samo w sobie stanowiło nie lada wyzwanie, jednak gdyby dołączyć jeszcze do tego te incydenty związane z kradzieżą biżuterii i cennych przedmiotów... To nie mogło się dobrze skończyć.
Chyba powinniśmy przejść się po okolicy. Chociażby parę razy po moście wte i we wte – przyznał. – Wybacz. Też miałem inne plany. A biorąc pod uwagę, że jeszcze na mnie czekałeś, to powinienem cię zabrać na jakieś piwo. Sam też był potrzebował jednego albo dwóch.
Pokręcił głową. Z trudem mógł uwierzyć w to, że mógł mieć w ciągu jednego dnia aż takiego pecha. Najpierw ten niezbyt pozytywny wynik meczu, a teraz jeszcze atak magicznych zwierzaków. A przecież miał po prostu wrócić do Komuny i doprowadzić się do porządku. To było cholernie niesprawiedliwe. Znając życie, nauczyciele, którzy brali udział w meczu, już dawno się ulotnili i świetnie się bawili w pokoju nauczycielskim albo gdzieś za murami zamku.

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyCzw 8 Paź - 19:17;

Wzrok Cassiana mówił wszystko odnośnie tego jaki stosunek ma do boiska, a z każdym dalej wymienionym zdaniem coraz bardziej i bardziej wydawało mu się, że naprawdę Ignacy nie wiedział na co do końca się pisze. Tak jakby Malediwy nigdy im się nie przydarzyły i jakby nigdy nie widział udającego się na stronę gryfona w celu oczywiście opróżnienia swojej treści żołądkowej.  
- Zapewne... - Dodał już tylko starając się ignorować kręcące uczucie w brzuchu na samą myśl o tym, że mogłoby go spotkać podobne widowisko, jakie przed chwila rozgrywał Ignacy.  

Nie dało się odmówić temu, że każdy z nich utonął w swoich obowiązkach na dobre od kiedy tylko przekroczyli próg szkolny. Na dobrą sprawę... Doszło im też wiele niezapowiedzianych rzeczy. Ignacy przecież został nagle prefektem, a Cassian ma więcej zaległości niż początkowo zakładał. Transmutacja, Eliksiry, Zielarstwo... A kiedy miał mieć czas na magię leczniczą? Nie mówiąc już o tym, że... Zaczynało mu zależeć na tych chwilach spędzonych z Ignacym i starał się wyselekcjonować każdą wolna chwilę na samo to by zobaczyć się z nim chociaż na kilka minut. By zamienić dwa bądź trzy zdania i znów rozejść się każdy w swoich kierunkach. Zaczynał miewać też dziwne myśli... Właściwie to Ignacy był prefektem. A gdyby tak zaliczył u niego szlaban? Wtedy mieliby trochę czasu dla siebie. Fakt... Straciłby trochę punktów, ale może to wcale nie był zły pomysł?  

Z drugiej strony jego odpowiedzialne ja zdawało się krzyczeć wewnętrznie, że to najbardziej idiotyczny pomysł na jaki wpadł od momentu wejścia na tajemniczą łajbę z Nikolą, gdzie o mało nie stracił życia. Jakby w sumie wtedy wyglądał w oczach Ignacego? - Dokładnie tak od paru dni wyglądały jego myśli, gdzie ze skrajności w skrajność motał się między dwiema stronami nie mogąc zdecydować się na jedną. Finalnie oczywiście kończyło się na drobnych gestach i letargu, który ni nic nie zmieniał i ni nic nie wnosił.  
- Mam tę torbę. Dużo więcej nie zmieszczę, ale zawsze coś. - Powiedział poklepując się też po niej, gdy nagle poczuł pod własną ręką ruch. - Merlinie... Mam nadzieję, że nie wkładałem tam żadnych pieniędzy.  

Chociaż jego słowa zakrawały o żart, bo zazwyczaj po Hogwarcie nie zwykł ich nosić to jednak kryła się w tym jakaś prawda. Trzymanie we własnej torbie miniaturowych złodziei było czynem dość brawurowym i gdyby kiedykolwiek okazało się, że coś wartościowego mu zniknęło - wtedy też zapewne pluł by sobie w brodę. Niemniej jednak... Nie był w stanie pozostawić tych małych kreaturek samych sobie.  
- Uznam to za spacer... - Odparł mrużąc delikatnie oczy. - A na piwko jak najbardziej. I to chyba ja powinienem cię zabrać w ramach wysiłku na boisku!

Co prawda planował zająć Ignacemu tylko chwilę, ale... Naprawdę nie miał nic przeciwko temu, ażeby spędzić z nim jeszcze więcej czasu. Poza tym... Cieszył się, że ten sam zaproponował piwo. Nie czuł się w takim wypadku jak cichy stalker, który jedyne co robi to prześladuje go wciąż i nęka, zabiegając o kontakt.  


@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptySob 10 Paź - 14:58;

Oczywiście, wydarzeń z plaży nie można było tak łatwo wyrzucić z pamięci, jednak należało pamiętać, że taka, a nie inna reakcja Cassiana mogła być wywołana przez całą masę innych czynników, a nie tylko przez jego problem z magicznym podróżowaniem. Stres, choroba morska, strach przed utonięciem Ignacego. Do wyboru, do koloru!
Oh, ja jestem tego pewny! – parsknął cichym śmiechem.
Chcąc nie chcąc, przez nadmiar obowiązków, musiał dokonywać pewnych niezbyt komfortowych decyzji, aby mogli zacząć spotykać się nieco częściej. Treningi były jedną z opcji, które rozważał dosyć poważnie. Wprawdzie sądził, że koniec końców latanie na miotle mogło nie okazać się tak dużym problemem, jednak być może powinien zacząć rozważać nieco inną formę ćwiczeń? W ostatnim czasie coraz częściej zwracał uwagę na ćwiczenia siłowe i wytrzymałościowe, w których magiczne środki transportu pełniły raczej drugorzędną rolę, więc może powinien i to rozważyć?
Podczas tej wiekopomnej wizycie na Malediwach, zdążył się przyjrzeć Cassianowi i nikt nie był mu w stanie wmówić, że ten chłopak nie uprawiał sportu. To by graniczyło z cudem, aby był tak dobrze zbudowany, bez jakiegokolwiek wkładu i wysiłku. Oczywiście, mógł też spożywać odpowiednie eliksiry, jednak... jakoś to mu do niego nie pasowało.
Najwyżej potem wytrząśniesz z nich swoje monety – wzruszył ramionami.
W przeciwieństwie do gryfona, Ignacy wcale nie uważał ich zachowania za takie znowuż śmiałe, jak mogłoby się ono wydawać na pierwszy rzut oka. W gruncie rzeczy nie mieli zbyt wielu innych opcji, które mogłyby się okazać odpowiednią alternatywą. Mogli spróbować lewitować magiczne stworki aż do samego zamku, licząc, iż te nie umkną z ich rąk, dopóki nie znajdą jakiegoś nauczyciela albo woźnego, jednak użycie magii nie musiało być w tym momencie najlepszym wyborem z ich strony.
Wystarczyłoby, aby na chwilę się rozproszyli lub akurat chochliki przypuściły kolejny atak. Wtedy zaklęcie zapewne przestałoby trzymać niuchacze w ryzach, a te czmychnęłyby jak najdalej stąd, być może kryjąc się tym razem w dużo mniej oczywistym miejscu niż most prowadzący do szkoły. Ugh, gdyby jakimś cudem trafiły do Izby Pamięci albo klasy wypełnionej cennymi eksponatami... Zdecydowanie nie skończyłoby się to zbyt dobrze.
Prefekt nie chciał ryzykować tego, że mali złodzieje uciekną im z tak błahego powodu, dlatego też preferował trzymanie ich w nieco bardziej materialnym zamknięciu. Dzięki temu nie tylko nie musiał się cały czas martwić tym, aby utrzymać efekt uroku, ale też cały czuł ciężar schwytanych zwierzaków, przez co wiedział, że wciąż przebywały w tobołku. Tak było po prostu bezpieczniej.
Prawdziwy łaskawca z ciebie – stwierdził z lekkim uśmiechem, ale po chwili przewrócił oczami. – Daj spokój. Łapie się na stypendium. Pozwólmy, aby Hampson opłacił parę kolejek na dobry początek.
Mrugnął porozumiewawczo do chłopaka. Musiał przyznać, że nawet jemu przy tej perspektywie chciało się coraz częściej odwiedzać bary, kluby i inne tego rodzaju przybytki. Biorąc pod uwagę, jak często w tej szkole dochodziło do nieadekwatnej w stosunku do okoliczności opieki nad społecznością uczniów i studentów, dobrze było czasem wypić parę drinków ze świadomością, że w pewnym sensie marnuje się te pieniądze, które przechodziły przez ręce dyrektora. Małe pocieszenie, ale zawsze jakieś.
Gdy dwójka chłopaków sprawdziła, czy aby na pewno schwytane przez nich niuchacze, zostały odpowiednio zabezpieczone, ruszyli w dalszą drogę przez most, pogrążając się w niezobowiązującej rozmowie. Niestety nawet ta przyjemna wymiana zdań nie potrwała jakoś zastraszająco długo, ponieważ na horyzoncie pojawiło się już kolejne zagrożenie. Chochliki wróciły.
Tym razem leciały jednak w jednej, zwartej formacji, dzierżąc w małych, drżących łapkach wielkie wiadro wypełnione po brzegi jakąś kolorową cieczą. Ignacy zatrzymał się na ten widok, a następnie cofnął o parę kroków, jednak było już za późno. Chwilę później był już od stóp do głów umazany fioletową farbą, starając się za wszelką cenę zachować spokój. Nie było to jednak takie łatwe, biorąc pod uwagę, że słyszał śmiech oddalających się niebieskich stworków.
Kurwaaaaaaaa. Co za dzień – syknął.
Po omacku wyciągnął różdżkę z kieszeni, a następnie wycelował nią w samego siebie, próbując użyć zaklęcia czyszczącego, jednak przez to, że przykładał równie dużo wagę do tego, aby farba nie wleciała mu jeszcze do ust, nie udało mu się to. Czy to możliwe, że potrzebował pomocnej dłoni?

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptySro 14 Paź - 21:05;

Każdy z nich zdawał się być w ostatnich tygodniach oszołomionym. Zakłopotanym i kompletnie porwanym przez nadmiar obowiązków do samego cna ich jestestwa tak bardzo, że każde, najmniejsze wyrzeczenie zdawało się być wyciąganym do niewyobrażalnych rozmiarów. Niemniej jednak każdy z nich, prędzej czy później i tak musiałby dać odpłynąć wolności na rzecz stuprocentowego spisywania się w jednej ze swoich ról. Każdy takową posiadał i to właściwie nie jedną, a kilka, które naprzemiennie zdawały się walczyć obycie tą jedną, jedyną. Niektóre zdawały się być komplementarne, inne zaś znajdujące się po dwóch przeciwnych stronach wykresu, wykluczając się nawzajem. Cassian musiał być przede wszystkim pilnym uczniem do tego stopnia, że egzaminy powinny chociaż minimalnie mu przyjść z łatwością. Ignacy do tego wszystkiego miał przecież jeszcze prefekturę i Quidditcha, co wydawało się niewspółmiernym do nadrabiania zaległości przez młodszego z nich. Te wszystkie czynniki jeszcze bardziej sprawiały, że momenty, gdzie mogli poświecić sobie cenne sekundy stawały się magicznymi, pełnymi uroku – przynajmniej dla samego Cassiana.  

Pokręcił jedynie przecząco głową słysząc kolejny komentarz o lataniu chłopaka na miotle. Wiedział, że prędzej czy później właśnie to go spotka, dlatego nawet nie zamierzał się upierać dalej – bo to zwyczajnie zdawało się prowadzić do okropnego zakłopotania. Akurat to prawda, że młody Beaumont w dobrym świetle i patrząc pod dobrym kątem wyglądał jak zawodowy pałkarz, jednak nie było w tym krzty zasługi magicznego sportu. To łódź i może zahartowały tak jego ciało jak i charakter i to one w ogniu morskiej toni wykuły go takim jakim był teraz. Dlatego też, nie pozwalał sobie nawet na chwilę zapomnienia i starał się ćwiczyć, od tak kiedy tylko mógł. Odnajdywał w utrzymywaniu kondycji pewien sposób na ciągłe kształtowanie siebie.  
- Miejmy nadzieję, że tylko moje... - Dodał myśląc o tym, ile wcześniej osób mógł obrabować niuchacz.  

Sama świadomość tego, że najprostsze rozwiązania są tymi najlepiej sprawdzającymi się towarzyszyła chłopakowi całe życie. Dlatego też jego niuchacze znalazły się w takim, a nie innym miejscu. Znał swoje możliwości magiczne i raczej nie posiadał tendencji do przeceniania ich - wiedział, że w tym przypadku wszystko czego by nie zastosował się najzwyczajniej w świecie nie sprawdzi, a to mogło oznaczać jedynie tyle, że musiał polegać na własnym instynkcie. Ten jednak miał tendencję do zawodzenia, na co bardzo, ale to bardzo w obecnej chwili nie chciał liczyć.  
- No proszę, proszę... Stypendium. - Powiedział ostentacyjnie bijąc brawo kilkukrotnie.  

Tutaj akurat Mościcki całkiem mu zaimponował. Nie spodziewał się, że dokonania chłopaka w dziedzinie Quidditcha są tak wielkie... No bo chyba z tego właśnie miał stypendium, prawda? Niemniej jednak i takie stypendium mogłoby się okazać zbawiennym w skutkach dla Cassiana, który bardzo chciał uzyskać takowe za naukę nad eliksirami. Niemniej jednak przed nim jeszcze dość spora droga i nie łudził się, że koniecznie stanie się to jeszcze w tym semestrze. Bądź też nawet przyszłym.  
- Dobrze zatem... To pozwolę sobie kupić. - Odparł z uśmiechem nie przeczuwając nadchodzącej tragedii. Po czym dodał. - Oczywiście tylko ten jeden raz.  

Nim zorientował się co się świeci było już za późno. Jedyne co udało mu się zarejestrować to wycofujący się Ignacy, na którego wylewa się cała zawartość fioletowego kubła z farbą. Gryfon był z szokowany. Jego usta przybrały kształt okrągłej literki “o”, a on sam z siebie nie był w stanie niczego wydusić. Był w szoku, że te stworzenia są zdolne do aż takich psikusów, kompletnie nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo się nim naprzykrzają. Czy dla nich wszystkich to naprawdę byłą jakaś durna zabawa.  
- Ignacy..? - Zapytał będąc nadal w szoku, sięgając równocześnie do kieszeni po swoją różdżkę.  

Oczywistym było to, że potok wulgaryzmów był wskazany. Nieczęsto aż takie uszczypliwości musiał znosić ktokolwiek. Tym bardziej Cassian zdawał się tkwić w kompletnym, po trosze zadziwiającym amoku nie wiedząc co powinien zrobić. Tknęło go dopiero w momencie, kiedy zauważył ruch różdżki u Ignacego, ale ta zdawała się kompletnie nie reagować. Postanowił przyjaciela wyręczyć w tym drobnym geście.  
- Chłoszczyć! - Wypalił wpatrując się, czy nic mu się nie stało. - Żyjesz? - Dopytał jeszcze.  

Kompletnie nie wiedział, jak powinien zareagować, ale ze wściekłym Ignacym jeszcze nie miał do czynienia. Tym bardziej sytuacja ta wywoływała w nim pokłady zaniepokojenia, z którymi nie wiedział, jak sobie poradzić.  


@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyCzw 15 Paź - 21:33;

Ignacy przewrócił oczami, słysząc ton głosu kolegi. To wcale nie było tak, że się chwalił, chociaż z drugiej strony, tak na dobrą sprawę, nie miał się czego wstydzić. Zapracował na to, aby szkoła w pewnym stopniu wspierała go finansowo. Gdyby nie angażował się z taką pasją w quidditcha, miałby o niebo więcej czasu wolnego, co z kolei przekładałoby się na to, że jego samopoczucie byłoby lepsze. Jeśliby usunąć z tego równania jego naturalne zainteresowanie granie miotlarskimi, to wyszłoby na to, że poświęca zarówno dla drużyny, jak i Hufflepuffu całego siebie!
Hej, ja będę dostawał stypendium pewnie tylko do końca studiów. Jak ty wymyślisz tą swoją truciznę, to będziesz profitował aż do śmierci. A jak dobrze pójdzie to nawet i dłużej – skomentował.
Uśmiechnął się do Cassiana lekko, gdy ten przystał na to, że będzie mógł kupić mu piwo. Doprawdy prawdziwy był z niego łaskawca. Nie, żeby miałby coś do powiedzenia w tej kwestii. Puchon po prostu nie pozwoliłby mu zapłacić za nich z własnej kieszeni, choćby miał się z nim wykłócać na samym środku lokalu.
Nie polecam tego doświadczenia – mruknął chłodno, przecierając dłońmi okolice czoła, jakby wciąż czuł na skórze warstwę kolorowej farby.
Najwyraźniej musiał się już na wieki wieków pogodzić z tym, że jeśli danego dnia przytrafiła mu się jedna zła rzecz, to prędzej czy później będzie musiał się zmierzyć także z następną, która jeszcze bardziej uprzykrzy mu życie i doprowadzi do granic wytrzymałości psychicznej. Tylko dlaczego to musiało być akurat dzisiaj? Czy nie wystarczyło to, że był zmęczony i zawiedziony wynikiem meczu towarzyskiego? Najwidoczniej nie! Teraz na domiar złego musiał się mierzyć z początkiem inwazji chochlików kornwalijskich oraz niuchaczy. A nauczyciele, jak nie było w pobliżu pięć minut temu, tak i teraz nie było ich widać na horyzoncie. Może faktycznie ewakuowali się ze szkolnych murów, aby świętować swoje zwycięstwo.
Westchnął cicho i zacisnął pięści, starając się przy tym głęboko oddychać. Naprawdę miał anielską cierpliwość do tego, co działo się wokół niego na co dzień, skoro był w stanie wytrwać tak długo i nie dać się sprowokować do jakiegoś spektakularnego wybuchu emocji. W końcu nie przystoi mu to, jako członkowi głównego składu drużyny puchonów oraz prefekta tegoż domu. Gdy przeszła mu pierwsza fala irytacji, zmierzył Cassiana uważnym wzrokiem, a następnie zrobił krok w jego stronę, zauważając pewien niepasujący do jego aparacji szczegół.
Nawet gdy nie jesteś ich celem, to i tak zabawa cię najwidoczniej nie omija – skomentował, ścierając fioletową plamę z policzka gryfona.
W sumie to nawet nie udało mu się jej pozbyć, ponieważ zamiast usunąć te kilka kropel barwnej cieczy, rozmazał ją jeszcze bardziej na twarzy chłopaka, przez co teraz miał teraz neonowy rumieniec, który za nic w świecie nie chciał zejść. Ignacy zaczerwienił się lekko i odsunął rękę, powstrzymując się przed kolejnym ruchem, aby jeszcze bardziej nie pogorszyć sprawy. Uśmiechnął się kwaśno.
Chyba powinniśmy zrobić krótki przystanek w łazience – stwierdził, starając się ignorować uczucie gorąca na twarzy.
Po prostu jedna wpadka za drugą. Już go to w ogóle nie dziwiło. Jeszcze brakowało tego, aby się okazało, że farba należała do tych, które trudno było usunąć podstawowymi metodami.

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Cassian H. Beaumont
Cassian H. Beaumont

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VI
Wiek : 21
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 170
C. szczególne : Średniej wielkości znamię w kształcie krzyża pod okiem; Silny, szkocki akcent
Galeony : 445
  Liczba postów : 415
https://www.czarodzieje.org/t19364-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19441-poczta-cassiana#574233
https://www.czarodzieje.org/t19421-cassian-hector-beaumont
https://www.czarodzieje.org/t19442-cassian-hector-beaumont-dzien
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyWto 20 Paź - 14:55;

W żadnym wypadku Ignacy nie powinien interpretować komentarza Cassiana w sposób negatywny. Był to swego rodzaju, choć trzeba przyznać, ze dość specyficzny, wyraz uznania względem ciężkiej pracy chłopaka, którą ten włożył w to by doskonalić samego siebie w grach miotlarskich. Cass z kolei nie był w stanie określić jak wiele pieniędzy musieliby mu zapłacić za to by regularnie musiał zasiadać na miotle. Już nawet nie chodzi o stan zdrowia, ale jednak... Samo uczucie. To po prostu nie było dla niego.  
- Biorąc pod uwagę, że odkryję truciznę... Myślę, że “do końca życia” to i tak dość krótko. - Zaśmiał się, kiedy przewrotnie zmienił komplement chłopaka w żart. Gryfon nie wiedział, dlaczego Ignacy posądza go akurat o popełnienie trucizny, niemniej... Było w tym coś spektakularnego. Coś co mogło i wręcz chciało się eksplorować, a jednocześnie zawłaszczyć dla samego siebie. Może właśnie tym powinien zająć się chłopak?  

Cieszył się, że mógł chłopakowi pomóc po wypadku. Przynajmniej rzucając prosty czar. Bądź co bądź chochliki ostatnim czasem naprawdę pozwalają sobie na zbyt dużo, a zbyt wiele incydentów z nimi jednego dnia może dość mocno... Demotywować. Nie chciał widzieć smutku na twarzy Mościckiego. Nie dziś i nie teraz. W końcu wybierali się razem na piwo, prawda? Tam nie przystało siedzieć ze skwaszoną miną. Chciał się z nim radować, śmiać i cieszyć. Dowiedzieć się czegoś więcej o nim, bo mimo tego, że to właśnie gryfon był milczkiem, to czuł się tak, jakby mówił o sobie cały czas jednocześnie jakoś tak... pomijając w tym Ignacego. Nie był w stanie określić czy to styl prowadzenia rozmowy wywołany przez puchona, czy może faktycznie budził się w nim wewnętrzny narcyz, który poszukiwał i łaknął tak bardzo atencji.  
- Spodziewam się... - Zjeżył się trochę, nie chcąc by ten dłużej myślał o nieprzyjemnościach, które go spotkały.  

Kiedy poczuł jego ciepłą dłoń na własnym policzku momentalnie się zaczerwienił. Jednocześnie nie był w stanie oderwać wzroku od piwnych zwierciadeł jego duszy pesząc się przy tym mimowolnie, ale za wszelką cenę utrzymując kontakt wzrokowy. Jego ręka jednocześnie mimowolnie jakby podnosiła się centymetr po centymetrze chcąc ująć jego. Nie wiedział co do końca nim kierowało, nie panował nad sobą... Reagował raczej gestem na gest pierwszy raz w życiu tego nie rozpamiętując. Kiedy dotyk zniknął momentalnie odzyskał pełną świadomość, a dłonią, która była zaledwie kilak centymetrów od Ignacego przeczesał zbyt sztucznie włosy udając, że było to zamierzone od samego początku.  
- Em tak... Myślę, że tak... To dobry pomysł. - Speszenie opanowało go kompletnie, a słowa bardziej niż poprawnie artykułowane zdawały się być wyrzucane z jego wnętrza. Dopiero po kilku sekundach biorąc głęboki wdech, który tak bardzo skrywał i chciał się z niego wyrwać. - Najpierw zamek, czy wystarczy nam łazienka w pubie? - Zagaił.  


@Ignacy Mościcki
Powrót do góry Go down


Ignacy Mościcki
Ignacy Mościcki

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 180cm
C. szczególne : Blizna na prawym policzku sięgająca do podbródka oraz oczy, które wyglądają jakby były lekko podbite
Galeony : 417
  Liczba postów : 692
https://www.czarodzieje.org/t19336-ignacy-moscicki
https://www.czarodzieje.org/t19357-ignacy
https://www.czarodzieje.org/t19338-ignacy-moscicki#571456
https://www.czarodzieje.org/t19360-ignacy-moscicki-dziennik#5719
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyCzw 22 Paź - 18:34;

Fakt, portfel puchona może i nie był zbyt gruby i rzadko kiedy wypadały z niego setki złotych monet, jednak sam zainteresowany szczerze wierzył w to, że przy odpowiedniej zachęcie i paru obietnicach byłby w stanie zachęcić Cassiana do tego, aby zaczął ćwiczyć latanie. Oczywiście brał pod uwagę ewentualność, że odstępy pomiędzy takimi małymi treningami mogły wynosić nawet dwa czy trzy tygodnie, ale był gotowy zaryzykować. Zawsze to jakiś postęp, prawda?
Proszę cię, młody – przewrócił oczami, jakby komentarz był zupełnie pozbawiony sensu. – Do jakichkolwiek prób ogarniesz sobie odpowiednie obiekty doświadczalne. Ponoć mugole całkiem nieźle na tym zarabiają, jeśli się zgodzą do testowania leków. Mógłbyś to samo zrobić z truciznami.
Uśmiechnął się lekko, nie zdając sobie sprawy, że jego słowa mogły nie zabrzmieć jak żart, a raczej jak bardzo niepokojący plan przygotowany przez kogoś pozbawionego kręgosłupa moralnego. Cóż mógł jednak poradzić na to, że tak działał jego umysł? Jeśli ktoś mówił mu o jakimś hipotetycznym problemem, to szukał rozwiązania, nieważne, jakie by ono nie było. W końcu to były tylko domysły, rozmowa o czymś, co mogło nawet nigdy nie dojść do skutku. Czy kogoś w ten sposób krzywdził? Raczej nie.
Ignacy nie zwrócił zbyt dużej uwagi na dziwne gesty wykonywane przez gryfona, starając się przede wszystkim usunąć w jakiś sposób tę okropną plamę z jego policzka. Koniec końców, dochodząc do wniosku, że tylko się przed nim błaźni, sięgnął po różdżkę i skorzystał z zaklęcia Chłoszczyść.
Przeżyję łazienkę w Trzech Miotłach – powiedział, a po chwili westchnął ciężko, jakby robił w ten sposób gryfonowi jakąś łaskę. – Najwyżej będziesz stał na czatach, żeby nikt nas nie wywalił za to, że myję sobie głowę pod kranem.
Po tych słowach zarzucił sobie tobołek na plecy i ruszył wraz z Cassianem w stronę zamku. Jasne, brama wejściowa na teren szkoły była z zupełnie innej strony, jednak należało pamiętać o tym, że mieli torby i kieszenie wypchane praktycznie po brzegi niuchaczami, które trzeba było gdzieś odnieść. Gdy już udało im się znaleźć jakąś klatkę, w której mogliby umieścić psotliwe stworzonka, para uczniów udała się w stronę ścieżki prowadzącej do Hogsmeade, aby spędzić resztę popołudnia przy kilku kuflach kremowego piwa.

z/t x2

@Cassian H. Beaumont
Powrót do góry Go down


Marie R. Moreau
Marie R. Moreau

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 173 cm
C. szczególne : znamię w kształcie półksiężyca na prawym nadgarstku, słyszalny francuski akcent
Galeony : 382
  Liczba postów : 247
https://www.czarodzieje.org/t19862-marie-r-moreau-karta-postaci#605482
https://www.czarodzieje.org/t19866-poczta-marie-r-moreau#605949
https://www.czarodzieje.org/t19863-marie-r-moreau#605484
https://www.czarodzieje.org/t19888-marie-r-moreau-dziennik#60756
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyCzw 7 Sty - 9:59;

Klub Magicznych Wyzwań - zadanie na styczeń.
Kostka k6: parzysta (4)

Irytek i lód. Jedne z niewielu słów jakich naprawdę nienawidziła. Poltergeist nie raz, ani nie dwa razy doprowadził ją do skrajnej wściekłości. Naprawdę nie wiedziała jak, ale Irytek potrafił pojawić się wszędzie tyle, że zawsze w nieodpowiednim momencie. Zresztą nawet jeżeli akurat nic się nie działo bardzo szybko potrafił to zmienić. Natomiast lód… tak, z nim też Marie nie wiązała tylko dobrych wspomnień. Kiedy mieszkała jeszcze we Francji uwielbiała jeździć na łyżwach, jednak kilka bolesnych upadków i złamana noga bardzo skutecznie zniechęciła, wtedy dwunastoletnią dziewczynę do kontynuowania przygody z zamarzniętą wodą. Dlatego też zmierzając powoli w stronę Wiszącego Mostu, który miała uwolnić od tego zdradzieckiego żywiołu jakim była woda, kurczowo trzymała się barierki nie chcąc powtarzać historii sprzed kilku lat. Dopiero kiedy wreszcie doczłapała na środek mostu zauważyła jak dużo pracy będzie musiała wykonać. Postanowiła się jednak tym na razie nie przejmować i od razu zabrać się do pracy, tym bardziej, że słońce już powoli chyliło się ku zachodowi. Zaczęła od rzucenia na fragment mostu przed sobą Chłoczyść. Proste zaklęcie czyszczące pozwoliło jej usunąć ze ścieżki liście leżące tutaj jeszcze od jesieni, błoto, patyki i wszystko co się na niej znajdywało. Chociaż użycie słowa „usunięcie” nie do końca byłoby tutaj prawidłowe, gdyż ze wszystkich wymienionych rzeczy uformowała się niezbyt wysoka kupka. Puchonka rzuciła więc zaklęcie lewitacji – Wingardium Leviosa – kierując swoją różdżkę na stertę liści i błota, po czym po spokojnym przeniesieniu jej nad przepaść, nad którą znajdywał się most pozwoliła spaść jej w dół. Może nie był to zbyt mądry pomysł, ale wiedziała, że ewentualnie oprócz jakiegoś magicznego stworzenia nikt nie spacerował tam na dole, a nawet jeśli to z pewnością nic mu się nie stanie tylko się trochę ubrudzi.
Teraz, kiedy na moście (a przynajmniej na jakiejś jego części) nie znajdywały się już żadne przeszkody Marie mogła przystąpić do roztapiania lodu. W tym celu rzuciła Foverte – zaklęcie ocieplające. Miała zamiar roztopić w ten sposób lód, a następnie przy użyciu zaklęcia osuszającego, pozwolić wodzie wyparować. Musiała jednak bardzo uważać, gdyż most był stary i drewniany, a zbyt szybkie osuszanie jego powierzchni mogłoby spowodować uszkodzenie konstrukcji. Starała się więc zminimalizować moc wkładaną w zaklęcie, co jednak powodowało, że cały proces trwał znacznie dużej. Kiedy po lodzie pozostała już tylko kałuża dziewczyna rzuciła Silverto. Tutaj także musiała jednak uważać, ponieważ nie znajdowała się na otwartej przestrzeni. Powodowało to oczywiste przedłużenie się także tej czynności. Puchonka jednak zachowywała nienaturalny dla siebie spokój. Raz po raz rzucała ponownie taką sekwencję zaklęć i mozolnie przesuwała się do końca mostu. Chłoczyść, Wingardium Leviosa, Foverte, Silverto i od początku. Żeby umilić sobie ten czas i skupić swoją uwagę na czymś innym niż tylko ciągłym sprawdzaniu ile zostało jej jeszcze do końca mostu zaczęła nucić sobie pod nosem francuskie melodie. Zawsze powodowało to, że odprężała się i pogrążała we wspomnieniach, kiedy to jej mama śpiewała jej te piosenki na dobranoc.
Nim się spostrzegła dotarła do końca mostu. Zawróciła więc i udała się z powrotem do zamku na kolację, tym razem po czystym i nieoblodzonym moście.

[z/t]
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Most - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 15 Mar - 17:03;

Mógłby właściwie wrócić do mieszkania, ale doskonale wiedział, że nie ma tam nic do zrobienia. Nie musiał iść do pracy, nie musiał robić miliona innych rzeczy, nie miał właściwie żadnych zadań, a na myśl o tym, że miałby zająć się organizacją kółka po prostu chciało mu się rzygać. Był zmęczony, znowu, co właściwie powinno przestać go już dziwić, znowu znajdował się gdzieś nad krawędzią, nie przejmując się do końca własnym życiem, co pod wieloma względami go bawiło. W chuj, będąc dokładnym, bo ostatecznie okazywało się, że był człowiekiem faktycznie zupełnie niestabilnym. Kiedy zaczął się nad tym ostatnio zastanawiać, doszedł do wniosku, że łatwo mówiło się o zostawieniu jebanej przeszłości w przeszłości, brakowało mu jakiegoś punktu zaczepienia, powodu, dla którego był, jaki był. Domyślał się, że nie mógł wywodzić się z niemalże zupełnie mugolskiej rodziny, że jego babka nie mogła być pierwszą w rodzinie wiedźmą, ale nie był w stanie wpaść na to, jak właściwie poszukiwać jej korzeni i może był z tego powodu idiotą, ale nigdy do tej pory coś podobnego go nie interesowało. Miał jednak coraz to większą, gryzącą wręcz potrzebę, żeby jednak coś z tym całym gównem zrobić, żeby czegoś się dowiedzieć, bo na razie zdawało mu się, że mimo wszystko błądził w chuj daleko od jakichkolwiek odpowiedzi. Jeśli miał zacząć żyć przyszłością, musiał całkowicie zamknąć przeszłość, ale było w niej jeszcze tyle pojebanych spraw, że nie był w stanie do końca tego zrobić.
Zapalił, kiedy tylko upewnił się, że był sam i żaden pierdolony kabel nie mógł polecieć do któregokolwiek z profesorów na skargę, a później przymknął oczy, kiedy dym wypełnił jego usta, by później unieść się gdzieś w nieznane, gdy tylko go wydmuchał. Wsparł się o balustradę, spoglądając po prostu przed siebie, zastanawiając się, kogo właściwie mógłby poprosić o pomoc w tej pojebanej sprawie, która nawet nie do końca miała swój początek. Wiedział, że profesor Albescu pewnie by mu pomogła, nawet po tym, co odjebał na wakacjach, ale nie sądził, by chciała babrać się w jego przeszłości, o ile w ogóle byłaby w stanie taką zobaczyć. Choć, kto wie? Może dałaby sobie z tym radę? Chuj ją tam w sumie wie.

@Eskil Clearwater

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyPon 15 Mar - 20:59;

Spędził bite siedem godzin w zamku. Na lekcjach. I to od trzech dni! To było okropne uczucie. Przez nieumyślne budzenie się o piątej rano (!) nie miał co robić, a więc przestał się spóźniać na pierwsze lekcje. Nie dawał rady już się z nich urywać, a nawet gdy próbował to jego próby były spalane na panewce. Do tego wszystkiego straszliwie cierpiał z powodu magicznego uniemożliwienia wchodzenia do Zakazanego Lasu. Teoretycznie rozumiał dlaczego tak się stało i dlaczego dyrektor Hampson podjął takie kroki jednak dla Eskila było to dodatkowe i niepotrzebne ograniczenie wolności. Nie był w lesie od września jednakże od jakiegoś czasu zaczynał myśleć o tym, aby jednak się tam przekraść i nasycić aurą otoczenia, a nuż by koszmary zelżały gdyby środowiskiem leśnym zadowolił harpię. Już nie wiedział co robić, a prosić o pomoc nie było łatwo kiedy młody człowiek boryka się z koszmarami sennymi. Gdy tylko zobaczył za oknem prześwitujące promienie słońca od razu rzucił wszystko w kąt i wyruszył na jakikolwiek spacer. Potrzebował świeżego powietrza, aby uzbroić się w cierpliwość i nastawić psychicznie, że będzie musiał o dwudziestej pierwszej iść na astronomię, a na co wcale nie chciał się wybierać. Nie szedł cicho, oj nie. Kroki Eskila było słychać już z daleka kiedy to podeszwy butów nieco piszczały w kontakcie z drewnianym mostem. Szkolna, nowa (!) szata powiewała za nim, bowiem było wyjątkowo wietrznie. Nie przeszkadzało mu to jednak bowiem głowę miał schowaną nie tylko w ślizgońskiej czapce, ale też w czarnym kapturze. Widział jakiegoś chłopaka wyglądającego między drewnianymi filarami i minąłby go bez żadnego zainteresowania gdyby nie poczuł charakterystycznego zapachu tytoniu. - HAMPSON IDZIE! - krzyknął do niego jak znalazł się wystarczająco blisko. Potem wybuchnął śmiechem. - Nie wiesz, że zaostrzyli kary i szlabany? I zaraz skończy się ósma lekcja i wysypie się tu pewnie połowa nauczycieli. - zaczepił go, najwyraźniej uznawszy, że będzie to dosyć wesoły przerywnik spaceru. - Serio, nawet ja wiem, że jak już palić to o, tam. - wychylił się i wskazał ręką wnękę pod mostem.-Jak się schowasz na drugi koniec to nie zauważą cię z tej wysokości. - po co mu to mówił? Chyba dla samego gadania, a może po prostu to świeże powietrze poprawiło mu nastrój, bo w końcu nie kisił się w zamczysku.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Most - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyWto 16 Mar - 17:36;

Szczerze mówiąc, Max miał na wiele rzeczy po prostu wyjebane. Może nie powinien palić na terenie szkoły, może nie powinien zachowywać się w tak ostentacyjny sposób, może nie powinien robić miliona innych rzeczy, ale chuja miał na to wyłożone. Zawsze robił to, co chciał i co zabawniejsze, w całej swojej szkolnej karierze nie złapał tak naprawdę zbyt wielu szlabanów, prześlizgując się całkiem sprawnie pomiędzy wymiarem sprawiedliwości. Punkty domów nigdy nie grały dla niego żadnej większej roli, nie były dla niego czymś, za czym należało ścigać, nic zatem dziwnego, że miał na to po prostu wyjebane, wychodząc z założenia, że inni mogli się starać, ale on już niekoniecznie musiał. Dlatego też teraz jedynie drgnął na okrzyk chłopaka i zerknął na niego kątem oka, zaciągając się głęboko, po czym spojrzał na niego nieco uważniej, rejestrując mimowolnie nowość stroju, jaki na sobie miał, zastanawiając się przy okazji, na chuj była mu czapka i kaptur, skoro wcale już tak nie pizgało.
- No i chuj - mruknął na to. - Co mi za to zrobią? Napiszą list do moich rodziców? - spytał nieco ironicznie, a zaczepny uśmieszek zadrżał w kąciku jego ust. Wiedział oczywiście, że dostałoby mu się z pewnością zdecydowanie bardziej, ale szczerze mówiąc nie miał zbyt wielkiej ochoty o tym myśleć, czy jakoś głębiej zastanawiać się nad sensem tego wszystkiego. Po prostu wychodził z założenia, że jeśli już dostanie wpierdol, to dostanie, nie potrzebował właściwie niczego innego, jeśli można to tak ująć, więc po prostu przystawał na to, co życie dla niego miało. Zaraz zresztą parsknął rozbawiony, kiedy chłopak zaczął instruować go, gdzie powinien palić, więc więc po prostu podał mu paczkę papierosów, unosząc przy okazji brwi, jakby chciał go zapytać, czy wymięka, czy jednak jest w stanie podjąć to, a jakże, wyzwanie i zapalić tutaj, ryzykując, że za chwilę ktoś wpierdoli im się na głowy. Ciekaw był, czy nieznajomy ma choćby cień odwagi, żeby złamać tak śmieszną zasadę, jak zakaz palenia na terenie szkoły, czy jednak był święty i niejebliwy, i zamierzał na niego zaraz donieść, czy zrobić coś podobnego.

@Eskil Clearwater

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyCzw 18 Mar - 18:43;

- Eeee... użrą ci punkty, a Gryffindor jest ostatni w tabeli...? - odpowiedział pytaniem na pytanie, bo choć nawet i Eskil aż tak bardzo nie przejmował się stanem szkolnej klepsydry punktowej tak jednak nie chciałby tracić dwustu punktów za palenie na moście. Szlabany nie były mu obce aczkolwiek zaczynał doceniać ten wolny czas w chwilach kiedy wszyscy wokół zakuwali do SUMów. Najwyraźniej zaczynał już tak konkretnie dorastać skoro porzucał te głupie zachowania w stylu: olewam wszystkie zasady i mam w poważaniu złość ślizgonów gdybym stracił dwieście punktów za jednym zamachem i nawet się tym nie przejął. Co prawda daleko było mu do nabywania ich na poczet Slytherinu, ale no, myślał jakoś tak szerzej. Być może przez to, że profesor Dear okazała się fajna? Nie była takim postrachem jak myślał przez wiele lat. Zerknął na wyciągnięte w jego kierunku papierosy i przeczytał nazwę. - To te, co śmierdzą spalonym olejem? - zapytał marszcząc przy tym nos. - Ja popalam tylko feniksowe, od innych chce mi się puścić pawia. - odmówił, ale nie uważał tego za podjęcie wyzwania i ryzykowania wykrycia. Mówił serio, bowiem feniksowe (które uwielbiał poprzez/dzięki Hunterowi) koiły jego nerwy, a jak co niektórzy potrafią dodać dwa do dwóch, nadszarpnięte nerwy półwilów miewają burzliwy koniec. Oparł plecy o wąski filar mostu i nabrał głęboko powietrza do płuc. Jeśli pójdzie na dziedziniec to będzie musiał wracać za dwadzieścia minut, a równie dobrze może zostać tutaj i wentylować się świeżym, wilgotnym powietrzem. - Ej, wyglądasz na dwadzieścia trzy lata. Normalnie trochę mniej niż opiekunka Slyetherinu. Nie czujesz się za stary wśród tylu młodszych od siebie? - z góry zakładał, że palący Gryfon jest sporo, sporo lat starszy zwłaszcza od Eskila, który wyglądał adekwatnie do swojego wieku. Pomińmy oczywiście dziki wzrost, który nabył w ciągu raptem ośmiu miesięcy przyspieszonego dojrzewania. Przy Gryfonie wyglądał jednak na piętnaście lat, co było po prostu uwłaczające.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Most - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyNie 21 Mar - 11:24;

- Powinienem z tego powodu płakać? - spytał, wyraźnie nieco rozbawiony, bo naprawdę punkty, puchary i inne gówna ani trochę go nie obchodziły, daleki był od zabijania się po to, żeby- tylko można było powiedzieć, że Gryfoni wygrali, że są tacy niesamowici i chuj wie co jeszcze. Maxowi nigdy na tym nie zależało, to było zbytnie pierdolenie, które nie miało żadnego pokrycia, nikomu i nigdy nie mógłby się pochwalić, że oto jakimś pieprzonym cudem udało mu się zdobyć kilka punktów, żeby jego szkolny dom znajdował się na lepszej pozycji. Kogo to w ogóle interesowało? Chyba jakichś popierdolonych kujonów, którzy nie mieli nic lepszego do roboty w życiu, tylko patrzeć na tabelki i inne bzdury, z jakich nic nie wynikało.
- Spalonym olejem? Ty to masz smaki - parsknął, dochodząc do wniosku, że dzieciak był nawet zabawny, ale nie przejmował się za mocno tym, co ten robił albo o czym mówił, ot, był sobie obok niego i tyle, właściwie jego obecność nic mu nie robiła, przynajmniej dopóki ten nie wygłosił uwagi, która spowodowała, że Max niemalże padł z rozbawienia i spojrzał na chłopaka, jednocześnie unosząc lekko brwi, zastanawiając się, czy naprawdę wygląda tak staro, czy to był jakiś sposób na to, żeby go zaczepić i przekonać się, jak zareaguje, czy się wkurwi, czy zupełnie nie, co było w chuj popierdolone, ale jakoś się za mocno tym nie przejął.
- Nawet do dwudziestu jeszcze mi sporo brakuje - stwierdził, uśmiechając się w końcu kącikiem ust. - Dobrze wiedzieć, że wyglądam na sporo starszego, może dzięki temu nikt nie uzna, że jestem jeszcze uczniem i sekretnie popalam po kątach, za co na pewno chcieliby mnie strzelić po łapach - dodał nieco ironicznie, a potem spojrzał na chłopaka, lustrując go nieco uważniej wejrzeniem ciemnych oczu, jakby sam bawił się również w ocenienie jego wieku, ale prawda była taka, że w gruncie rzeczy miał to głęboko w dupie, tak samo, jak wiele innych rzeczy i odkrył, że ostatnio spotykanie się z ludźmi jest dla niego pewnego rodzaju wyzwaniem.

@Eskil Clearwater

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyNie 21 Mar - 13:44;

Roześmiał się krótko, ze zdziwieniem, ale i rozbawieniem. - No to ja się nie dziwię, że Gryffindor jest tak w tyle. Jeśli jest więcej Gryfonów z takim podejściem jak ty no to w sumie lepiej dla reszty domów. - wzruszył zaraz ramionami, ale dalej się uśmiechał pod nosem. Cóż, nie spodziewał się, że ktoś może mieć tak głęboko w poważaniu własną przynależność. Okay, Eskil też nie był niesamowicie empatyczny względem pracy innych Ślizgonów do zdobywania punktów dla domu jednak odkąd zaostrzono zasady to zaczął się trochę pilnować. Może to przez to, że złapał lepszą relację z opiekunką domu? Tak czy siak Slytherin nie był mu obojętny. Co prawda jego babcia wolała go mieć w Gryffindorze albo Huffelpuffie, jednak nigdy mu tego nie powiedziała - ot, ujrzał w jej myśloodsiewni, że sama należała do grona podpiecznych Helgi. Oparł łokcie o drewnianą balustradę i wyjrzał sobie na szkolne ogromne jezioro, w którym się kąpał w listopadzie i to przez niezadowoloną kałamarnicę. Może nasłać do niej kilku pierwszaków? Byłoby fajnie. Nie skomentował w żaden sposób smaków papierosów bo nie było to szczególnie potrzebne. Posiadał już własne preferencje, a zauważył po sobie, że eksperymentowanie z innymi używkami niekoniecznie podoba się jego... wewnętrznej harpii, która na szczęście od dłuższego czasu siedziała cichutko jak mysz pod miotłą. - No nie gadaj! - uniósł brwi kiedy chłopak przyznał, że nie ma nawet dwudziestu lat. - Przyznaj się, wypiłeś eliksir postarzający... albo w fajkach jest kilka kropel. Nie no, serio to twój normalny wygląd? Z tego co mi znajoma opowiadała, to człowiek wygląda starzej przez używki albo stres. Stawiałbym na postarzający. - nie zarzucał mu wcale, że chodził naćpany czy wiecznie zestresowany bo nie znał faceta. A jednak może nieświadomie powiedział coś zgodnego z prawdą? Nie miał pojęcia, że rozmawia z jasnowidzem, który nie ma łatwego życia. - Ta, pewnie najwyżej mogą cię przegonić żebyś nie demoralizował nieletnich. - wywrócił oczami, ze śmiechem utkwionym na wargach. - Ciekawe czy udałoby ci się wkręcić profesor Dear, że jesteś w jej wieku. - czy to była propozycja? Może forma wyzwania? Albo oferta zabawienia się w męczenie nauczycielki. Max może zinterpretować to tak, jak chce. - Eskil jestem, tak swoją drogą. - a przedstawił się z lekkim opóźnieniem bo nie sądził, aby był rozpoznawalny, nawet poprzez swoje pochodzenie czy wzmianki w Obserwatorze.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Most - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyNie 28 Mar - 19:22;

- Nigdy nie zrozumiałem, po co wam wszystkim te punkty, jakby od tego zależała wasza przyszłość. Nie powiesz mi chyba, że później ktokolwiek pyta, czy dom, do którego należałeś, aby na pewno zdobył Puchar, czy coś - stwierdził jeszcze Max, ujawniając w pełni swoje podejście do tego tematu. Nie rozumiał osób, które miały parcie na szkło, które były gotowe gryźć i drapać, byle tylko Ślizgoni albo Puchni wygrali, co na nic się nie przekładało i ostatecznie było chuja warte, a całe starania, kiedy się nie wygrywało, powodowały jedynie rozstrój żołądka. Nie potrzebował tego do szczęścia, a to, że ktoś go opierdalał, że tracił punkty, czy zarabiał kolejne szlabany, nie miało dla niego najmniejszego nawet znaczenia. Zaś uwaga, jaką rzucił po chwili młodszy chłopak, spowodowała, że Max aż parsknął z rozbawieniem i spojrzał na niego, jakby chciał go zapytać, czy naprawdę wierzy w to, że wypił sobie dla zabawy eliksir postarzający. Cokolwiek by nie mówić, było to o wiele mniej prawdopodobne, niż stres, problemy oraz używki, które jak widać przyjmował w zdecydowanie za dużych i za mocnych dawkach.
- Nawet nie chciałoby mi się go szykować - parsknął na to, nieco rozbawiony. - Wierz mi, mam dostatecznie wiele na łbie, żeby wyglądać nawet i na stulatka, a Dear aż za dobrze mnie kojarzy po tym, jak wpierdoliłem do eliksiru róg dwurożca, zamiast jednorożca, tylko po to, by zrobić komuś koło dupy - przyznał bez najmniejszego skrępowania, bo nigdy nie czuł się z tego powodu winny i nie zamierzał również się krygować, należał naprawdę do osób otwartych i zapewne gdyby w tej chwili przyłapał go jakikolwiek nauczyciel, bez najmniejszych oporów pomachałby mu przed nosem papierosem, pytając jedynie, jaka pieprzona kara czeka go tym razem. Kącik jego ust powędrował w górę, kiedy chłopak wspomniał coś o przeganianiu i uniósł lekko brwi, jakby chciał mu powiedzieć, że jest w tych swoich próbach naprawdę słodki.
- I jakbyś to zrobił? - spytał, mimo wszystko zaciekawiony, co takiego mogło wpaść chłopakowi do głowy, po czym odwrócił się w jego stronę, by skinąć mu lekko głową w formie powitania, po czym założył ręce na piersi. - Max - dodał po prostu, również się przedstawiając i uznając, że więcej formalności na pewno nie jest im potrzebnych, bo nic w ich przypadku nie zmieniały.

@Eskil Clearwater

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Eskil Clearwater
Eskil Clearwater

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VI
Wiek : 20
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : wszędzie nosi ze sobą bezdenny plecak; na głowie czapka z daszkiem + kaptur bluzy
Dodatkowo : Półwil
Galeony : 343
  Liczba postów : 1685
https://www.czarodzieje.org/t19775-edward-eskil-clearwater#597052
https://www.czarodzieje.org/t19779-pokrecona-skrzynka-na-listy#597322
https://www.czarodzieje.org/t19776-eskil-clearwater#597057
https://www.czarodzieje.org/t20151-eskil-clearwater-dziennik#624
Most - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptySro 31 Mar - 19:20;

Szczęka mu opadła. Może nie dosłownie, ale w przenośni jak najbardziej. Zdecydowanie na jego twarzy królowało teraz zaskoczenie. - Na gacie Merlina, brzmisz jak jakiś stary dziadek, który nie wie co to zabawa, rywalizacja czy po prostu duma i powód do balang w pokoju wspólnego. - przy Maxie czuł się niczym Król Punktów, choć trudno stwierdzić czy więcej ich traci czy zyskuje. To nie tak, że był zapalonym fanem walki o Puchar Domów, ale... to przecież zabawa. Każdy młody się tym ekscytował... a przynajmniej tak mu się wydawało. Choć Felinus też wyglądał zbyt staro jak na swój wiek (to pewnie przez tę ciemną garderobę i skromną mimikę), ale ten przynajmniej trochę się bawił. Tutaj chłopak wydawał się zbyt stary w swoim ciele, oczywiście w opinii Eskila, który nie rozumiał jego podejścia.
- A kto mówiło szykowaniu eliksirów? Wystarczy mieć dobre kontakty z eliksirowarami i dostać można po taniości kilka fiolek. Do tej pory mam jedno postrzające, które kupiłem za pół ceny... bo kumpel miał zniżkę. - wyjaśnił nieco pokrętnie ten biznesplan osoby, która musiała pilnować stanu własnego kieszonkowego bowiem przez ferie wydał więcej galeonów niż powinien. Pozostaje klepać biedę albo radzić sobie w taki sposób, by tego nie czuć. Najważniejsze, że miał pierścionek Andvarciego, który to wyciągnął z kieszeni i pogryzł kolejną wyrośniętą żelkę o smaku truskawkowo-cytrynowym. - Szkoda, że tego nie widziałem. Co, komuś wybuchło wszystko w twarz? Albo transmutował się w tebo? Co się stało jak podmieniłeś te dwa składniki? - oczy mu zaświeciły z ciekawości choć osobiście uważał, że jako gumochłon eliksirowy to dałby radę odróżnić gruby wielki róg dwurożca od cienkiego, podłużnego i zapewne świecącego rogu jednorożca. To pomyłka czy celowy zabieg? Zastanawiające!
- Ja bym tego nie robił, tylko ty. - wywrócił oczami bo wcale nie zamierzał drażnić Dear po tym jak mu zaczęła pomagać, ale wizja wkręcania jej była zanadto kusząca. - Nie no, skoro cię kojarzy to musiałbyś łyknąć postarzający trochę, przebrać się szaty Felinusa czy coś i wmówić Dear, że nie jesteś z zamku. Ciekawe co by zrobiła gdybyś jej wmawiał, że jesteś ojcem czyjegoś ucznia. Byłaby niezła polewka. - od razu puścił wodze fantazji, a i był idealnym źródłem pomysłu, który mógłby zrealizować ktoś inny. Zachęcał, wierząc, że Max jednak potrafi się bawić i nie reaguje w taki sam sposób na wszelkie rozrywki jak wobec uzyskiwania/utraty punktów dla własnego domu. Oparł się teraz plecami o filar i zerkał kontrolnie na prawo i lewo czy nikt się tu nie zamierza przyczaić.
Powrót do góry Go down


Maximilian Brewer
Maximilian Brewer

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Dodatkowo : Jasnowidzenie
Galeony : 7220
  Liczba postów : 2435
https://www.czarodzieje.org/t18375-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18475-listy-tradycyjne-maxa#526264
https://www.czarodzieje.org/t18374-maximilian-brewer
https://www.czarodzieje.org/t18428-maximilian-brewer-dziennik#52
Most - Page 31 QzgSDG8




Moderator




Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 EmptyCzw 1 Kwi - 21:13;

- A ktoś mówił, że nie lubię dobrej zabawy? Dla mnie każdy powód jest dobry, żeby pójść na imprezę, nie potrzebuję do tego żadnych punktów, pucharów, wygranych, czy o co oni się tak całe życie srają - odparł na to i parsknął pod nosem, bo on z kolei nie rozumiał podejścia młodszego chłopaka, który sprawiał wrażenie, jakby musiał mieć zawsze powód do świętowania, co pewnie nie było prawdą, ale szczerze mówiąc to Maxowi latało to koło dupy. Nie przejmował się za mocno opinią Ślizgona, ot, ucinał sobie z nim pogawędkę, przy okazji poznając jego sposób myślenia i zabijając czas, ale mimo wszystko nie dopatrywał się w tym niczego więcej. Zaraz jednak parsknął nieco rozbawiony na uwagę o zniżce na eliksiry i zmierzył nieco uważniejszym spojrzeniem chłopaka, by odwrócić się i zapatrzeć gdzieś przed siebie, bez wyraźnego celu, wspierając się na rękach opartych o barierę mostu.
- Widzę, że kręcicie niezłe biznesy - mruknął, zerkając na niego kątek oka, kiedy ten zadał pytanie, a kącik jego ust nieznacznie zadrgał, gdy przypomniał sobie tamten dzień. - Jebnęło w nich gęstą, chyba różową, pianą, taką zbitą, przypominającą trochę żelki. Mało efektowne, ale mnie osobiście się podobało, zwłaszcza że zaraz zostałem opierdolony z góry na dół, bo raczej trudno było powiedzieć, żebym nie zrobił tego specjalnie. raz na spotkaniu koła załatwiłem sobie też macki ośmiornicy na łbie, więc chyba nie jestem najbardziej zajebistym twórcom eliksirów w okolicy, ale chuj tam z tym - stwierdził jeszcze, zamykając oczy, a później sięgnął do kieszeni dżinsów, by wyjąć z niej pudełko zawierające talię tarota i zaczął przekręcać je w palcach, zastanawiając się, kiedy znowu będzie w stanie do nich sięgnąć, kiedy będzie w stanie ich użyć, bo na razie zdawały się jednocześnie palić jego palce i wzywać go do siebie, co było pojebane i zrozumiałe.
- Chcesz mi dołożyć kolejny szlaban do kolekcji? - rzucił nieco rozbawiony, wciąż wpatrując się gdzieś przed siebie, dochodząc do wniosku, że mimo wszystko chyba mieli nieco odmienne pojęcia dobrej zabawy, ale w tej chwili to akurat raczej chuj go obchodziło. - Bo ja wiem, pewnie przejrzałaby mnie po kilku pierwszy słowach, więc trochę za mało byłoby tego ubawu - stwierdził, drapiąc się po brodzie, a następnie zerknął kontrolnie w stronę zamku, domyślając się, że wkrótce zjawią się tutaj kolejni uczniowie, więc wsunął paczkę papierosów i zapalniczkę do kieszeni, dochodząc do wniosku, że wystarczy mu już na teraz rozrywek.
                             
@Eskil Clearwater

______________________

Never love

a wild thing


Powrót do góry Go down


Sponsored content

Most - Page 31 QzgSDG8








Most - Page 31 Empty


PisanieMost - Page 31 Empty Re: Most  Most - Page 31 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Most

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 31 z 35Strona 31 z 35 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32, 33, 34, 35  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Most - Page 31 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
 :: 
most wiszący
-