Wiszący most łączy jeden z dziedzińcowy z błoniami, a dokładnie z Kamiennym Kręgiem. Most zbudowany jest z drewna, a dach dodatkowo pokrywa jeszcze słoma. Jest tak stary, że gdyby nie podtrzymująca go magia już dawno by się rozwalił. Przy samym końcu znajduje się mały balkonik z kamienną ławką.
-Pewnie masz racje, jak dla mnie pokój wspólny jest teraz zbyt głośny.- odpowiedziała Caroline i zapatrzyła się na widniejący w dali Zakazany Las.- Trudno jest tutaj znaleźć miejsce gdzie można spokojnie porozmawiać. Nagle zawiał chłodny wiatr przynosząc ze sobą słodki zapach kwiatów.
-Tak, zdecydowanie za dużo osób. No i jeszcze te zagubione pierwszoroczniaki- powiedziała z uśmiechem. -A właściwie spokojnych miejsc jest dużo, tylko trzeba dobrze poszukać- dodała po chwili pociągajac nosem. Jesnień przynosiła zimne powietrze i Candy już zdąrzyła nabawić się małego kataru.
Caroline zamilkła, właściwie nie miała o czym rozmawiać z nowo poznaną dziewczyną. W Hogwarcie nie miała wielu przyjaciół i nie miała nic przeciwko znajomości z Candy. Wyciągnęła paczkę papierosów i poczęstowała dziewczynę: -Masz ochotę zapalić?- spytała wyciągając rękę. Na jej twarzy pojawił się niewinny uśmiech.
-Eee, nie- powiedziala zaprzeczając jednoczesnie głową. Nie faworyzowała żadnego z nałogów to też na jeden krok odsunęła się cod Caroline. -Na jakie zajęcia się zapisałaś?- spytała ciekawa tego, ile razy dziennie ją będzie widzeć. Jednocześnie zastanawiała się z kim trafi do pary na następnej lekcji zaklęć i czy dzisiaj jeszcze spotka "wspaniałą czwórkę", którym ulubionym hobby było jej tępienie.
Caroline spokojnie wyciągnęła jednego papieros i odpaliła go. Uwielbiała zaciągać się dymem. -Na razie zapisałam się na zaklęcia, to mój ulubiony przedmiot.-odpowiedziała na zadane pytanie.-Nad resztą jeszcze nie myślałam. A ty na jakie zajęcia będziesz chodzić?
-Na wszystkie chodzę- powiedziała zadowolona z siebie. Dziwiła się sama sobie, że jej się udaje ze wszystkim wyrabiać, no ale to dopiero początek roku, więc dużo się może jeszcze zdarzyc. -Nie widziałam cie wczoraj na lekcji włascwie- powiedziala drapiąc się po policzku.
- Wczoraj miałam ważną sprawę do załatwienia i spóźniłam się na lekcje- przyznała ze skruchą Caroline kończąc palić papierosa- Postaram się być na kolejnej... Była w szoku że Candy udaję się zaliczać tyle zajęć naraz. Uświadomiła sobie, że rozmawia z bardzo ambitną osobą. - Myślałaś nad tym co chcesz robić po ukończeniu szkoły?- zapytała z uśmiechem na twarzy.
-To może na następnej lekcji dadzą mnie z tobą w parze i nie oberwe dwa razy- powiedziała przypominając sobie niesczesny wieczór i wzdrygając się. -Po zakończeniu szkoły. Zostanę oczywiście Ministrem Magii- zaśmiała się. Kolejne burczenie w brzuchu. Musi wybrać się koniecznie do kuchnii- No, może nie, ale jakaś drobna fucha w ministerswie by się przydała. A ty?
-Szczerze mówiąc jeszcze o tym nie myślałam, chociaż moim wielkim marzeniem jest zostać nauczycielem zaklęć. Wątpię jednak czy mi się to uda.- Caroline zamyśliła się na chwilkę. Wzdrygnęła się z zimna. Słońce już prawie całkiem zaszło za Zakazany Las. -Jadłaś coś? Ja z chęcią udam się do kuchni. Szczerze mówiąc nie byłam na kolacji.
-Mogłoby ci się udać, jeśli jesteś z zaklęc naprawdę dobra. Mi wychodzą fatalnie- powiedziała z lekkim uśmiechem na jej kolejne słowa brdzo się rozpromieniła. -Jesteś moim wybawieniem!!- mówiac to zrobiła kilka kroków w stronę szkoły.
- To fajnie, że nie będę musiała jeść sama- Caroline z uśmiechem ruszyła za Candy.- Nie wiem czy zauważyłaś, ale hufflepuff nie ma jeszcze żadnych punktów. Nie uważasz że trzeba to zmienić? Mimo tego, że dziewczyny znały się od krótkiego czasu Caroline czuła, że ta krótka rozmowa na moście wiszącym odrobinę je do siebie zbliżyła.
-Trzeba by było, ale zawsze znajdzie się ktoś, kto te punkty zatraci- mruknęła nachmurzajac się. Tak było i w zeszlym roku. Starała się na lekcach a tu pyk i połowe punktów mniej. -Zauwazylas w tym roku jakiegos chłopaka z Hufflepuff?
Przechodząc dróżką natchnęła się na most. Zaraz... Czy to nie ta Candy Darkness i Caroline Chocko? Tak! To one! - Cześć dziewczyny. Macie ochotę na cukierka? - To mówiąc, wyciągła dwa niewinnie wyglądające cukierki, które w rzeczywistości były CWC, i podała je dziewczynom. Szykuje się fajny kawał! Ha, ha, ha, ha!
//CWC, to skrót do: Cukierki Wywołujące Czkawkę. Candy i Caroline, że niby wasze postacie o tym nie wiedzą, ok?//
-Właśnie jeszcze żadnego nie spotkałam...- Caroline umilkła spojrzała podejrzliwie na zbliżającą się ślizgonkę. Nigdy jeszcze z nią nie rozmawiała, więc nie była pewna co do jej intencji. -Dzięki, ja nie skorzystam. Właśnie wybierałyśmy się do kuchni, a nie lubię jeść słodyczy na pusty żołądek.- uprzejmie odpowiedziała dziewczyna. Wcale nie miała ochoty na nic słodkiego.
Spojrzała na Gabi z pod byka. Jakoś ta ślizgonka od początku nie przypadła jej do gustu. Widziała ją chyba na lekcjach. Spojrzała na towarzyszkę. Skoro ta nie tknęła cuekierka, to najwyraźniej był podejrzany. -Ja też właśćwie. Mam ochotę na kanpkę- wymigała się, ale wizęła cukierek- może później- dodała po czym schowała go do kieszeni i usmiechnela sie do ślizgonki.
Uśmiechnęła się do dziewczyn miło. - Wiecie, niektórzy ze Slytherinu nie są tak jak myślicie nie mili. No, mijając Wspaniałą Czwórkę, wiecie czemu. - Powiedziała a mówiąc "Wspaniałą Czwórkę" lekko się wzdrygnęła się. Być może się uda. Buhahaha! Ale będzie ubaw jak dostanie tej czkawki! - Ja muszę iść, obowiązki wzywają... - Gdy to powiedziała, poszła w stronę Hogwartu.
Było już po zmroku, kiedy wyszła z zamku. To, że dzień się już skończył, a na niebie były tylko gwiazdy, nie było dla Cirilli żadną przeszkodą, by spacerować po błoniach. Ba! wolała nawet taką porę, bo nie wałęsały się osoby, które mogłyby tylko zdenerwować dziewczynę. Tak się złożyło, że doszła aż na wiszący most. Zwykle tu nie przychodziła, zbyt dużo osób tu przebywało i rzadko kiedy znajdowała się wśród nich taka, która była godna przebywania i rozmowy z panną de Sauveterre. W końcu szlachectwo zobowiązuje, z byle hołotą się nie rozmawia. A teraz na moście nie było nikogo. Oparła się o barierkę i wyciągnęła z kieszeni papierosy, po czym zapaliła jednego, a resztę schowała z powrotem. Zaciągnęła się dymem i od razu poczuła się lepiej. Paliła dla przyjemności, a nie z powodu nałogu.
Vivien była dzisiaj w wyjątkowo złym nastroju. Właśnie jej najnowsze obcasy, które były nieprzywoicie drogie i piękne zostały całkowicie ubłocone. Krukonka do tej pory nie mogła sobie przypomnieć jak wylądowała w tym... czymś. W każdym razie nie nadawały się już do niczego. Może gdyby wcześniej zaniosła je do nauczyciela, który pomógłby jej poskładać buty byłoby lepiej, ale kiedy ona to zrobiła wyglądały... jak wyjątkowo oryginalne rękawiczki. Stanęła przy moście wiszącym i obrzuciła szybkim spojrzeniem ślizgonkę palącą papierosa. Ze złością rzuciła dawne buty za barierkę. Patrzyła jak spadały i plusnęły do wody. Oparła się czołem o kolumienkę podtrzymującą mostek próbując się trochę uspokoić. W końcu wyjęła ze swojej paczki papierosa i podpaliła go. Zamknęła oczy i próbowała udawać, że wszystko jest w porządku. Zastanowiła się czy może jakaś joga nie przyniesie jej ukojenia. Dlatego usiadła na mostku po turecku i ponownie przymknęła oczy. Oczekwiała na zesłanie ducha świętego.
Nauczycielka weszła na mostek. Było dość zimno, a Lena miała na sobie tylko cienki niebieski sweterek na guziki i czarną sukienkę do kolan. Rozejrzała się. Zauważyła dwie palące uczennice. Nawet nie zwróciły uwagi na zbliżającą się nauczycielkę. Stanęła opierając się o barierkę drewnianego mostu. - Macie papierosa na zbyciu? - zapytała patrząc w stronę falującej wody. Trzęsła się trochę z zimna, ale najwyraźniej jej to nie przeszkadzało. - Ma któraś? - zapytała drugi raz.
Mogłoby wydawać się, że wpatrzona w jeden punkt dziewczyna nie wie, co dzieje się wokół niej. Jednak takie założenie to błąd - Cirilla była wszystkiego w pełni świadoma. Słyszała coraz głośniejsze kroki zbliżającej się osoby, pluskot wody. Nie interesowało jej, kto przyszedł. Czuła tylko dym z papierosów, nie tych, które ona paliła. Strzepnęła popiół i wyrzuciła resztkę papierosa do wody. Usłyszała prośbę kolejnej osoby, która przyszła na most. Podeszła do niej, wyciągnęła paczkę z kieszeni i podała jej. Cirilla nie przejęła się tym, że to była nauczycielka, jak widać nie miała ona zamiaru jej karać. - Proszę - mruknęła.
Lena uśmiechnęła sie lekko i wzięła papierosa. Wsadziła końcówkę z filtrem do buzi i wyciągnęła różdżkę. - Icendio - podpaliła drugi koniec papierosa tak, że mogła spokojnie palić. Wzięła dwa głębsze i wypuściła powietrze. Była spokojna i jakoś nie przeszkadzały jej dwie uczennice. Papierosy nawet w tym świecie były uzależniające. - Często tu palicie? - Przerwała milczenie. - To chyba nie najlepsza kryjówka... Znów się zaciągnęła. Jej czarna sukienka lekko ruszała się na wietrze, a twarz nauczycielki byla pogodna. W pewnym momencie wyciągnęła z torebki małą buteleczke z napisem bourbon. - Macie ochotę?
Vivien praktycznie automatycznie schowała papierosa dość za siebie kiedy zauważyła nauczycielkę. Oczywiście dość nieudolnie, bo w końcu właśnie wydmuchiwała dym nosem. Kiedy zapytała o papierosa spojrzała na nią zszokowana, ale zanim zdążyła dać jej swoją paczkę, całkowicie spokojna ślizgonka podała jej jednego szluga. Czy ci ze Slythu zawsze muszą być tak irytująco opanowani? Po chwili wyjęła papierosa zza pleców i zaciągnęła się, wciąż patrząc podejżliwie na nauczycielkę. - Raczej niezbyt często- mruknęła zagryzając lekko usta. Po chwili nastąpił kolejny szok, kiedy nauczycielka wyjęła whisky i zaczęła częstować dziewczyny. - Nie, dzięki- powiedziała, kręcąc głową. Kto wie, może to jakiś śmieszny test i tak naprawdę zaraz zaprowadzi je do dyrektora? Spojrzała bezradnie na dziewczynę obok, w sumie nie oczekując od niej wsparcia, ale zawsze miała nadzieję, że ślizgoni wcale nie są aż tacy źli.
Zaraz po tym, jak kobieta wzięła papierosa, Cirilla schowała paczkę do kieszeni i znowu oparła się o barierkę. Zachowywała ostrożność co do nauczycielki, nie wiadomo było wszak, jakie naprawdę miała ona zamiary. Zauważyła taksujące spojrzenie dziewczyny, w której poznała tę nawet interesujacą Krukonkę, której imienia jednak nie pamiętała. To nie było teraz ważne. - Co prawda, to prawda - dodała, słysząc odpowiedź Krukonki. - I ja podziękuję.
Lena wzruszyła ramionami. - Jak nie, to nie – powiedziala do siebie i wzięła porządny łyk z butelki. Wzdrygnęła się gdy ciepło doszło do jej brzucha. Tylko w taki sposób była w stanie się troche rozgrzać. - Wasza strata… - powiedziala po chwili i schowała butelkę do torby. Poprawiła sukienkę i zaciągnęła się głęboko. Stała, paliła i patrzyla się z niedowierzaniem na dziewczyny. Czyżby osoby, które palą nie piły? Było to dość dziwne dla niej, bo sama gdy tylko sięgala po papierosa, miała pod ręką także butelkę.
Ostatnio zmieniony przez Lena Wołkowa dnia Nie Wrz 12 2010, 02:22, w całości zmieniany 1 raz
Sebastian postanowił dzisiejszego dnia po raz kolejny wyjść na dwór, aby zaczerpnąć Hogwardzkiego powietrza, a nie wdychać powietrze kambodżańskiej dżungli. W czasie wakacji Mop odnalzał miłość swojego życia, czarnoskórą Magufrundę, z którą przeżył wiele namiętnych nocy. Niestety wola jej ojca oraz plemienia uniemożliwiła ich stały związek. Oprócz tego jego ukochana lubiła jeść gotowane papugi, czego Mop nie potrafił zrozumieć. Te wakacje zakończył ze złamanym sercem. W jego dzisiejszej przechadzce towarzyszył mu nieodłączny Charlie, jego wielki pocieszyciel. Kiedy przemierzał most ujrzał makabryczną scenę. Nauczycielka piła przy uczennicach napój alkoholowy. - Stój niewiasto!- krzyknął kiedy zobaczył ową scenę. Odbił się od ziemi zręcznie niczym kung-fu panda i powalił na ziemię nauczycielkę. Wytrącił jej butelkę z ręki i wyrzucił w powietrze, gdy spadała pochwycił ją jego wierny kogut i wyrzucił do wody, puszczając przy tym głośnego ogniowego bąka, którym podpalił skraj szaty Cirilli. - Jak możesz rozpijać niewinne dziewczęta!- dodał z oburzeniem znajdując w kieszeni jej szaty różdżkę i rzucając ją do wody.
Lena zdziwiła się bardzo takim zachowaniem(niestety już miala butelkę w torbie). Jej ręka swobodnie wylądowała na Sebastiana gardle. - Kim jesteś, że tak bardzo chcesz dostać w buźkę od nauczycielki? - Zapytała zdezorientowana. Miała dość tego, że ktoś bierze ja za nienormalną. - Albo wylowisz różdżkę, albo będziesz mniał przechlapane...