Wiszący most łączy jeden z dziedzińcowy z błoniami, a dokładnie z Kamiennym Kręgiem. Most zbudowany jest z drewna, a dach dodatkowo pokrywa jeszcze słoma. Jest tak stary, że gdyby nie podtrzymująca go magia już dawno by się rozwalił. Przy samym końcu znajduje się mały balkonik z kamienną ławką.
Egzaminy, egzaminy, egzaminy... - tylko nad nimi myślała cały dzisiejszy dzień. Poza tym nie wiedziała jak to ma wyglądać skoro nie będzie w Hogwarcie do samego końca, bo zrywa się z ostatniego roku nauki. Z tego co pamiętała, będzie musiała powiadomić o tym parę osób, które jeszcze o tym nie miały pojęcia i ciągle myślały, że będzie zaliczać jeszcze siódmą, ostatnią klasę. Niespokojna ruszyła na most, na środku którego stanęła i patrzyła przed siebie, na jakby nie było piękne widoki. Jeden rok szkolny zmienił wiele w jej życiu, czasem nawet zastanawiała się czy nie przesadza z tym wszystkim. Matka z ojcem na pewno nie będą zadowoleni z tego, że "ucieka" z Hogwartu, podczas gdy został jej jeszcze jeden rok nauki.
Opuszkami palców wodziła po barierce tego jakże starego mostu. Choć wysokość na jakiej się znajdował budził w niej mieszane uczucia wiedziała iż nic nie może się jej stać. Magia otaczająca jej osobę była deską ratunku w każdej sytuacji.Odrzuciła długie już rude włosy na plecy i przystanęła obok płomiennorudej puchonki. - Cześć. - Posłała jej przyjazny uśmiech i delikatnie uniosła dłoń w górę poruszając palcami w górę i dół. - Christine tak ? Poznałyśmy się już dawno temu. Wodziła wzrokiem po jej twarzy. Zdziwiło ją, że dziewczyna zmieniła się tak bardzo, choć nie widziały się krótki okres czasu.
Szła ze świeżo zarysowanymi kartkami, przeglądając je i zastanawiając się, co zmienić w tym lub innym szkicu. Polana w Zakazanym Lesie, jak zawsze, dała jej dużo zwierząt do narysowania. Zadowolona z dzisiejszej pracy zagapiła się i ruszyła na most. W połowie drogi zatrzymała się rozkojarzona, zastanawiając się, co tu robi. Uznała jednak, że skoro idzie w tę stronę, to będzie zmierzać dalej. Delikatny uśmiech wstąpił na jej usta, kiedy zobaczyła dwie rudowłose dziewczyny stojące na moście. Podeszła do nich i zapytała wesoło, ukrywając tym samym szkice za plecami: - Zjazd rudych?
Kolejny już raz błądziła po błoniach, czytając przy tym książkę. Tym razem była to książka o dawnych zaklęciach, pochodzących nieraz jeszcze nawet ze starożytności. Dziewczynę zawsze fascynowały zaklęcia i historia, a tu było to połączone. I tamkim sposobem weszła na most. Rozejrzała się, gdzie jest. - Witam - przywitała się, widząc, że zgromadziło się tu już kilka osób.
No proszę, to się nazywa mieć dar przyciągania ludzi, nieprawdaż ? Najpierw przywitała się z Hanną, którą kojarzyła ze spotkania przy kamiennym kręgu. - Tak, Christine - wyszczerzyła białe, równe ząbki w uśmiechu i wyciągnęła ku niej dłoń, by powitać się z dziewczyną. Następnie koło nich zmaterializowała się kolejna ruda dziewczyna, więc na jej stwierdzenie zaśmiała się głośno. - Zależy czy naturalne czy farbowane - pokazała im rozbawiona język i położyła dłonie na barierce, patrząc w dół. O mało co nie odskoczyła kiedy przy nich pojawiła się również Gabrielle. - Ludzie, trzymajcie mnie, bo zaraz zlecę - powiedziała wystraszona i przywitała się z dziewczyną - i jak egzaminy ?
Obserwowała tylko jak coraz więcej osób przybywa do ich grona. Przyjrzała się kolejnej rudowłosej, która stanęła zaraz za nimi omal nie przyprawiając Hannę o zatrzymanie akcji serca, po czym posłała puchonce rozbawione spojrzenie. - Osobiście jestem naturalnie ruda. - Odpowiedziała odruchowo muskając palcami końcówki swoich włosów. - Cześć Gab. - Odparła dziewczynie, która znikąd pojawiła się obok nich i delikatnie się uśmiechnęła.
- Ja również - wzruszyła ramionami. - A tak w ogóle, Audrey - powiedziała i podniosła dłoń, żeby pomachać dziewczynom, uznając, że nie ma sensu podawać każdej z osobna dłoni. Zamyśliła się. Egzaminy... W sumie to nie wiedziała, czy dobrze jej poszło. Miała tylko nadzieję, że z zaklęć dostanie wybitny.
- Christine, czyżbym tak cię przestraszyła? - zwróciła sie do Puchonki, udając zaniepokojenie i śmiejąc się przy tym lekko. Przyjrzała się jeszcze raz dziewczynom. Doprawdy, wszystkie rude. Oprócz Gabrielle, naturalnie, choć i ta w mgnieniu oka mogłaby zmienić kolor swych włosów. Ach, no i przekrój wszystkich domów. Interesująco. - Egzaminy? Nie pytaj. Jak dostanę chociaż jeden wybitny, to bedę się cieszyć - powiedziała, trochę niezadowolona. Z jednej strony mogła się spodziewać, że nie wiadomo jak dobrze tych egzaminów nie nappisze. Jednak było to lekkie rozczarowanie, patrząc na to, jakie wcześniej miała oceny. No ale cóż, to nie było zależne tylko od niej. - Ach, no i jak nie będzie Trolla - dodała z uśmieszkiem na twarzy.
Klasnęła w dłonie słysząc, że oba rudzielce nie są farbowane. Na pytanie Gabrielle zwróciła ku niej swoje zielone tęczówki. - Po prostu... Nie ważne - odparła zrezygnowana i założyła ręce na piersi, zastanawiając się nad egzaminami. Zaklęcia musiały pójść jej w miarę dobrze, a przynajmniej tak odczuwała. - Eee... Mogło być gorzej. No tak, ale ja mówię w ten sposób, a później same Trolle na koniec. Nie zdziwiłabym się, ostatnio nic nie chciało mi się uczuć - przyznała i wyciągnęła z kieszeni szaty gumkę do włosów, które spięła szybkim, zręcznym ruchem, chociaż i tak jeszcze niedbale. Niedługo potem Christine wybyła stamtąd, żeby znaleźć się w kuchni i zajadać winogronami.
Ostatnio zmieniony przez Christine Davis dnia Pią Lip 09 2010, 14:34, w całości zmieniany 1 raz
- Ja nigdy nie mam ochoty do nauki. - Odparła cichym głosem przewracając przy tym zabawnie oczami.Dłońmi przetarła zmęczone oczy. Ostatnio prawie nie spała, przez upały jakie panowały nocą. Było wtedy tak gorąco, że mimo iż jej pościel i tak zawsze lądowała na ziemi nie mogła zmrużyć oczu. - Zawsze może być gorzej. - Powiedziała głosem pozbawionym emocji. - Zawsze się tak pocieszam, kiedy coś mi się nie udaje. Rzuciła dziewczyną niewyraźny uśmiech i założyła kosmyk rudych włosów za zgrabne, małe ucho na którym pełno było małych błyszczących kolczyków, które dziewczyna przekuła na początku pierwszej klasy.
- Ja uznałam, że nawet jeśli mi się nie chce, to muszę. W końcu to ważne - westchnęła krótko i oparła się o poręcz, oglądając Hogwarckie błonia. Słońce błyszczało wesoło w wodzie z jeziora, a wiatr muskał delikatnie koniuszki drzew. Wszystko wyglądało tak wspaniale z tego miejsca.
- No niby tak, ale nie chce się uczyć... Poza tym i tak wszystkiego się nie pamięta, a część rzeczy się wcale nie przydaje - dodała swoje zdanie dosyć przekonywującym głosem. Bo i tak było. Część rzeczy Gabrielle nie pamiętała, części nie umiała wcale. Na pewno nie zaliczy tylu przedmiotów, ile by mogła, gdyby... Ale tu już nie było co gdybać, już i tak nic się nie zmieni.
Puchonka w tym czasie mruknęła coś o jakimś obowiązku i machając do nich dłonią pospiesznie oddaliła się z mostu. Rudowłosa nawet nie zdążyła otworzyć ust aby się z nią pożegnać. Przez chwilę odprowadzała ją wzrokiem, ale szybko odwróciła głowę tak gwałtownie, że kosmyki jej włosów zasłoniły jej twarz. - Masz rację. - Potwierdził słowa krukonki i zgarnęła włosy z twarzy. - To zupełnie bezsensu. Poza tym całe te egzaminy to jakieś nieporozumienie. Nie sprawdzają umiejętności tylko regułki.
- Zgadzam się, to jest najgorsze. Właśnie wtedy, kiedy wiem, że umiem są formułki - powiedziała nie odrywając wzroku od krajobrazu. Przy bezmyślnym wgapianiu się w drzewa przypomniała sobie, że ma coś do załatwienia. Szybko pożegnała się z dziewczynami i opuściła most. // nie chcę was blokować, bo może mnie nie być długo dziś i jutro.
-To dobrze, że dziś masz dobry humor. - Powiedział, po czym uśmiechnął się. Podłoga znajomo zaskrzypiała. - Miałaś zamiar trafić do Ślizgonów, czy chciałaś gdzie indziej? Ja byłem barzdo szczęśliwy, gdy trafiłem do Gryfonów, a ty?
Prychnęła z niezadowoleniem, widząc, jak przybyło kilka nowych osób. Nie cierpiała, gdy ktoś przerywał jej rozmowy, nawet te mało przyjemne. - Oczywiście, że tak - wzruszyła ramionami - Moja matka była w Slytherinie, a ludzie mówią, że pod względem charakteru i po części wyglądu jestem jej idealną kopią. Wyjęła z kieszeni kraciastej spódniczki paczkę papierosów, tym razem wiśniowych. Wyciągnęła jednego i zapaliła. Uwielbiała te fajki, były nawet lepsze od waniliowych.
Mark uśmiechnął się gdy zobaczył na pudełeczku od papierosów namalowaną wiśnie. -Widzę że lubisz smakowe papierosy - Powiedział z uśmiechem. - Szczerze nigdy takich nie próbowałem... Dobre? - Zapytał.
- Bardzo dobre - potwierdziła - Tylko, że nie wyobrażam sobie faceta palącego damskie fajki. Ale jak chcesz, to możesz spróbować. Wyciągnęła paczkę, czekając na jego reakcję. Dziwnie wyglądałby paląc papierosy dla kobiet, ale czy dziewczyna paląca cygaro nie wyglądałaby równie dziwacznie?
Mark popatrzył się chwilę na dziewczynę, i po chwili wybuchnął śmiechem. Gdy skończył, oznajmił: -Nie dzięki, gdybym chciał, już dawno bym spróbował. Przecież to są fajki dla kobiet. Bym się ośmieszył publicznie. Zapytałem z ciekawości, bo chciałem wiedzieć, czy są dobre. Czym się interesujesz. - Nawet go zdziwiła nagła zmiana tematu.
- Muzyka - powiedziała - I motoryzacja. Chociaż o tym możesz mało wiedzieć. Niewiele osób wiedziało o zainteresowaniu Niq czarną magią. Właśnie dlatego nie powiedziała tego teraz. Nie będzie przecież robić wyjątków, pomimo dobrego humoru.
Gabrielle odprowadziła Gryfonkę wzrokiem. Wszyscy mieli nagle coś do załatwiania. To trochę ją zaskakiwało, jednak z drugiej strony rok szkolny się kończył i zaraz wszyscy się rozjadą. - A tych regułek nie da się wszystkich spamiętać. No i przecież ważna jest też praktyka, czyż nie? - zwróciła się do Hanny.
Deborah uwielbiała jesień. Wiatr, który lekko chłosta twarz, jakby chciał ukarać za winy, które nie doczekały się konsekwencji. Deszcz, który zsyła powszechnie nielubianą głęboką depresję, a do której tak już przyzwyczaiła się blondynka. Właśnie z tych powodów udała się na most. W Hogwarcie wszystko było dla niej nowe, w końcu jest tutaj po raz pierwszy. Mimo to nie potrzebowała żadnego energetycznego przewodnika, który pokazałby jej, pod którym krzesłem w klasie wróżbiarstwa przykleił gumę do żucia. Subtelnie oparła się o balustradę i wbiła wzrok w zachwycające widoki. Bo naprawdę było na co popatrzeć. Błonia zdecydowanie mają swój niepowtarzalny urok. Brat wcale wszystkiego nie koloryzował, gdy opowiadał o otoczeniu w swoich listach. Westchnęła cichutko. Jest już tu od wielu dni, a jeszcze się z nim nie spotkała. No cóż, czas rozejrzeć się za jakimś towarzystwem. Rozejrzała się na boki, uważnie wsłuchując się w najcichszy szelest.
Caroline wyszła na most. Z pozoru wydawał się cichy i spokojny. Po chwili na drugim końcu ujrzała dziewczynę. Nigdy wcześniej jej nie widziała. Podeszła do niej i z uśmiechem na twarzy rozpoczęła rozmowę: -Cześć jestem Caroline.
Przespacerowała się trochę dalej, aż doszła do mostu. Rozejrzała się dokładnie. Było to jak dla niej jedno z ulubionych miejsc od dawna. Zresztą wszystko w Hogwarcie jej się podobało. Nawet zakazany las miał swój wewnętrzny urok. Wyszła na most i powoli o przemierzała z uśmiechem. W pewnym momencie dostrzegła na końcu dwie dziewczyny. Nie chciała im za bardzo przeszkadzać, ale ujrzała puchonkę, którą znała trochę z widzenia więc podeszła. -Um...Hey- powiedziała odrobinę nieśmiało spoglądając na dziewczyny.
-Cześć - odpowiedziała Caroline przyglądając się nowo przybyłej dziewczynie. Znała ją tylko z widzenia. - Nazywam się Caroline. Strasznie tu pusto, nie uważasz?
Upomnienie 1/5 - złamanie czwartego punktu regulaminu ogólnego
// Każda wypowiedź musi mieć przynajmniej 3 linijki. Uważaj, bo ci dadzą upomnienie.//
-Candy- odpowiedziała jej uśmiechając się. Dawno nie miała doczynienia z jakimś czardziejem, całe wakacje spędziła w końcu wśród mugoli. Oba światy były dla niej wspaniałe, jednak to w tym przepełnionym magią znajdywała przyjaciół. -Pusto to mało powiedziane. Chyba większość, po podróży pociągiem udała się do pokoi wspólnych. Wiesz, wszyscy zmęczeni i najedzenie- zaśmiała się, chociaż znów obudził się w niej żal, że ominęła wielką ucztę. Może potem przejdzie sie do kuchni.