Tuż przy wiszącym moście znajduje się to niezwykłe miejsce. Nikt nie wie kto, kiedy i po co ustawił tutaj te kamienie. Możliwie, że były jeszcze nim zbudowano Hogwart. Każdy kto usiądzie w środku, zamknie oczy i w zupełne ciszy wsłuchiwać się będzie w otaczające odgłosy ma szanse usłyszeć ciche szepty zamieszkujących to miejsce duchów.
Autor
Wiadomość
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Kolor: farba, feldgrau Wydarzenie:6 Osoba:32@Thaddeus H. Edgcumbe Trafienie:I łydka Uniki3 i 5 Efekty w tej turze: Efekty w następnej turze: - 4 do puli punktów trafień Zyski/straty: n/d Pozostałe przerzuty: 0/0
Pokręcił lekko głową, kiedy Morgan wręczyła mu tak bezceremonialnie broń, jakby z góry zakładała, że z nimi zagra, cokolwiek właściwie mieli robić. Nigdy nie umiał oswoić się z tymi jej pomysłami, ale otwartość dziewczyny była dla niego całkiem miła, bo dzięki temu nie musiał sterczeć gdzieś z boku i uchodzić za jakiegoś namolnego, złośliwego gnoma. Nie widział również nic złego w tym, że ćwiczyli, a teraz na dokładkę jego jasne oczy błysnęły, kiedy zorientował się, co kapitan Gryfonów wymyśliła, jako trening przed finałowym meczem. Poza tym, dzięki temu, coś przyszło mu do głowy. - Morgan? Nie musicie później sprzątać, jest ktoś, kto ma do wykonania szlaban, a podobne szorowanie na pewno dobrze mu zrobi - powiedział jeszcze, uśmiechając się lekko do dziewczyny, nim ostatecznie postanowił dołączyć do zabawy. Co prawda przy nich na pewno był o wiele mniej sprawny - bo czym innym jest bieganie i pływanie, czy ciężka fizyczna praca, a czym innym zawodowa gra i znajomość mioteł. Przeszło mu nawet przez głowę, że może jednak powinien porozmawiać z Joshem i nieco podszkolić się w temacie, bo jak tak dalej mu pójdzie, to pewnego dnia po prostu wleci w pierwszy lepszy kamień, ale chwilę później mieli rozpocząć trening i nie było czasu na myślenie. Jakimś cudem ten lot szedł mu naprawdę całkiem nieźle. Przemieszczał się między kamieniami całkiem spranie, czując jakiś wewnętrzny spokój i po prostu obserwując to, co działo się dookoła nich. Spróbował również zaatakować, co aż takie proste nie było, ale sprawiało całkiem wiele przyjemności, serce biło mu mocno ze zwykłej, niepohamowanej radości. Śmiał się nawet cicho, a jeśli ktoś zamierzał go trafić - cóż, trudno! Spróbuje tego uniknąć, ale nie sądził, by był na tyle dobry w te klocki, żeby mu się udało.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Ostatnio zmieniony przez Christopher O'Connor dnia Nie 31 Maj 2020 - 0:03, w całości zmieniany 1 raz
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kolor: farba - brzoskwiniowa Wydarzenie:1 Osoba: 82, @Ferdinand Emerson Trafienie: D -> J (brzuch) Uniki 3, 4 Efekty w tej turze: pierwszy strzał, jaki dostanę będzie trafiony niezależnie od kości na unik Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 1/2 (21 pkt)
- Nancy, na pewno nie pójdzie ci tak źle, jak mówisz, przesadzasz! Ja już oczami wyobraźni widzę cię nawalającą kulkami w innych - powiedziała z błyskiem w oku, bo taka wersja pani kapitan mogłaby być cholernie interesująca. Nie mogła się zresztą doczekać, aż zobaczy ją w akcji! Myśli plątały jej się w głowie, a słowa na języku, dlatego też przyhamowała trochę z paplaniem, wciąż jednak energicznym tempem zmierzając do wyznaczonego miejsca z Violą u boku. Po wyjściu z zamku było na tyle miejsca, że mogła też zaciągnąć Nancy i Tadka, żeby się z nimi zrównali i nie szli z tyłu. Spodziewała się zobaczyć przy kamiennym kręgu więcej Gryfonów, bo przecież już zaraz mieli grać finałowy mecz. A może jej się tak wydawało, ponieważ sami wparowali czteroosobową grupką? Zauważyła gajowego dopiero w momencie pojawienia się Morgan. Wcześniej nie była skupiona na otoczeniu i tym, kto był na polanie, ba, jedynie rzuciła szybko okiem na zgromadzonych, kiedy przyszli. Czyżby mężczyzna miał nadzorować wybryki uczniów czy też sam chciał wziąć w nich udział? Przywitała się z kapitan Gryfonów z uśmiechem i wzięła od niej marker. Momentalnie poczuła świerzbiące uczucie w palcach, które nagliło do wystrzelenia pierwszej kulki, ale jeszcze nie był na to odpowiedni czas. Musiała poczekać do rozpoczęcia rozgrywki albo raczej walki, bo wcześniej jakoś nie zdała sobie sprawy z tego, że w sumie to ostatnio wygrali z lwami mecz, więc teraz pewnie tamci będą chcieli ich pokolorować od stóp do głów. To rozbudziło w niej jeszcze większą chęć rywalizacji. Z oczami, w których płonęły ogniki, przełożyła kilka razy marker z ręki do ręki. - No to zabawę czas zacząć - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się wyraz zachwytu graniczącego z szaleństwem. Wzbiła się w powietrze i odleciała kawałek, chcąc znaleźć jakieś miejsce, w którym będzie się mogła przynajmniej na chwilę schować i skupić na obserwacji terenu. Chaos. Przyszło jej do głowy tylko to jedno słowo idealnie opisujące to, co się stało po sygnale Morgan. Nic jednak z jej planów nie wyszło i zamiast znaleźć sobie dobry punkt obserwacyjny, zwolniła lotu, nie wiedząc, gdzie powinna się skierować. W lewo? A może w prawo? Ale czy tam kogoś nie było? Mogłaby przysiąc, że zauważyła jakiś ruch... Lepiej jednak było się ruszyć, bo nawet nie zdając sobie z tego sprawy, zwolniła tak, że praktycznie wisiała w powietrzu w jednym miejscu, dając tym samym innym idealną okazję do postrzelenia. O nie, tak nie będzie. Poderwała miotłę w górę i przyspieszyła, wypatrując ofiary. I znalazła. Był nie tak daleko od niej. Wystarczyło się skupić, przycelować i nacisnąć spust. Tak też zrobiła, posyłając kulkę z farbą prosto w brzuch @Ferdinand Emerson i długo nie została w miejscu. Musiała się przemieszczać, jeśli nie chciała skończyć tak samo.
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Kolor: farba, turkusowy Wydarzenie:5 wpadam na gałąź - 3 - ratujesz się, ręką odpychając się do boku Osoba: (w linku wyżej) 84 @Ferdinand Emerson Trafienie: (w linku wyżej) C - udo (może lewe?) Uniki (w linku wyżej) 4 + 6 Efekty w tej turze: unikam dwa razy Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 2/2
Uśmiechnęła się do Leonardo i Ode, siadając obok nich, ale myślami już krążyła przy treningu. Była ciekawa, co teraz Moe dla nich wymyśliła i czy uda jej się być dobrą na tyle, żeby zgarnąć jakąś pochwałę. Co się tyczyło rezerwowych, mogła czuć się zagrożona, skoro w drużynie pojawił się kolejny pałkarz, ale cieszyła się, że byli. Przynajmniej w razie, gdyby coś jej się stało, miała pewność, że drużyna nie będzie cierpiała na brak zawodnika. Doszedł Ferdi, który przyglądał jej się dziwnie, aż zmrużyła oczy, przyglądając mu się uważnie. Dlaczego wydawał się z czegoś cieszyć? Będzie musiała dorwać go później na rozmowę, ale na horyzoncie dostrzegła Morgan, wiec wstała, uśmiechając się lekko. W międzyczasie pomachała krótko Puchonom. Wygrali z nimi, ale to nie znaczyło, że teraz mieli być wrogami. Przynajmniej poza boiskiem. Zaskoczyła ją za to obecność gajowego na treningu, ale z drugiej strony, chyba był Gryfonem, więc wszystko pasowało No i zaczął się trening. Przyjęła swój sprzęt i wzniosła się w powietrze, próbując znaleźć odpowiednią okazję do wykonania strzału, wpadła na gałąź… Gałąź!? Skąd ona się wzięła na polanie?! Odepchnęła się szybko ręką, żeby inni nie widzieli i nie śmiali się z niej, po czym wycelowała w @Ferdinand Emerson, chcąc mu odpłacić za dziwne śmieszki przed treningiem. Celowała w udo, licząc na to, że turkusowa farba uroczo ozdobi jego strój.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kolor: błękit królewski Wydarzenie:4 - znajduję lunaballę Osoba: 68 czyli ja sama, ale korzystam z mocy lunaballi i wybieram: @Nancy A. Williams Trafienie: F (twarz) Uniki 1, 4 Efekty w tej turze: brak możliwości uniknięcia pierwszego ataku Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: pluszowa lunaballa Pozostałe przerzuty: 5/5
Naprawdę nie spodziewała się tego, że zostanie aż tak ciepło przywitana przez Davies, która podeszła do niej i tak po prostu przytuliła. Gryfońska kapitan zaskoczyła ją tym na tyle, że brunetka po prostu objęła ją i nieco niezręcznie poklepała po plecach jakby chcąc jej przekazać no już, już, starczy. Całe szczęście, że i Moe tak stwierdziła i nie próbowała przedłużać tej niezręczności. Po krótkim słowie wstępu i wytłumaczeniu na czym polega zadanie. Z markerem w dłoni i gotowa na wzięcie udziału w tym hogwarckim battle royale, Strauss wsiadła na swojego ukochanego Nimbusa i wzbiła się w powietrze. Nim jednak rzuciła się do jakiegokolwiek ataku spostrzegła na jednym z obelisków pluszowa lunaballę, którą oczywiście zgarnęła. Pluszaków nigdy za wiele! Dopiero wtedy mogła przystąpić do ofensywy i jakimś dziwnym trafem jej ofiarą miała paść akurat Williams, której postanowiła przejechać mazakiem po policzku. Niezwykle subtelnie, prawda?
Kolor: Róż Wydarzenie:3 Osoba:@Morgan A. Davies Trafienie: A Uniki5, 3 Efekty w tej turze:- Efekty w następnej turze:- Zyski/straty:- Pozostałe przerzuty: -
Wkrótce na miejsce zbiórki zaczynały gromadzić się również inne osoby. Nie dość, że nie były to osoby z ich drużyny to w dodatku nie z ich domu. Kiedy zauważył rudowłosą dziewczynę, która ostatnio go zjechała podczas lekcji latania, nie krył niezadowolenia. Co prawda, nie przeszkadzałyby mu inne osoby, ale tej to się tu nie spodziewał. Znów dostanie jej się i się biedna popłacze. - A ja myślałem, że to trening gryfonów- prychnął i nareszcie zauważył Morgan. Całe szczęście, bo kto wie, czy nie zrezygnowałby z treningu i nie wyszedłby. Skoro przychodził tu byle kto, to trening nie mógł być aż taki potrzebny. Co prawda tego się nie spodziewał, ale z ulgą wskoczył na swoją miotłę. Przyjął pozycję dość dobrą, bo miał mniej więcej wszystkich na oku, ale niestety to ograniczało jego ruchy. Jako pierwszą za cel obrał sobie kapitan drużyny. Nie, żeby jakoś się mścił za do przedstawienie puchonów i krukonów, ale właśnie do niej było mu najbliżej.
Kolor: farba purpurowa Wydarzenie:3 Osoba:30 a że Tadek oberwał już dwa razy--> przerzut na 25@Hemah E. L. Peril Trafienie:J brzuch Uniki2, 1 Efekty w tej turze: w przypadku otrzymania strzału, który nie będzie w twarz/tors/brzuch, obrywasz automatycznie, bez możliwości uniku Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: -
Po miłej pogawędce zapoznawczej z Leo oraz po tym jak najpierw dołączyła do nich Lou a później cała reszta, przywitała się z każdy nowo przybyłym. Niektórych z nich znała choćby z widzenia, a z kolei twarze innych osób jakoś nic jej nie mówiły. Zanim się obejrzała na miejscu pojawiła się @Morgan A. Davies. Rozdając karabinki do magicznego paintballa. - Damy z siebie wszystko - odparła z uśmiechem, salutując przy tym, kiedy kapitanka w dość oryginalny sposób życzyła im powodzenia w dzisiejszych potyczkach. Ode wróciła zupełnie uwagi na to, że nie wszyscy zgromadzeni należą do Gryffindoru, bo przecież na treningu mógł znaleźć się każdy, kto oczywiście miał zezwolenie/zaproszenie od Moe. A już kilka minut później wszyscy wskoczyli na miotły i znaleźli się w powietrzu celując jeden do drugiego. Nie było drużyn, po prostu grali każdy na każdego i to było w pewien sposób także atrakcją. Odeya postanowiła przyjąć taktykę, aby przeważnie zajmować dobrą pozycję, w której łatwiej jej było strzelać w innych. Jednak nie przewidziała, że taki plan ma też swoje minusy, ponieważ takie ustawienie ograniczało jej nieco ruchy i nie była w stanie w większości przypadków reagować na ataki z zaskoczenia. Kiedy na jej celowniku pojawiła się @Hemah E. L. Peril, bez zastanowienia nacisnęła spust magicznej broni, z której wydobył się pocisk z purpurową farbą. Mierzyła w brzuch, jednak jasnowłosa dziewczyna mogła zrobić unik albo najzwyczajniej w świecie farba mogła trafić w inną część ciała.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Kolor: farba żółta Wydarzenie:4 Osoba:@Violetta Strauss Trafienie: H - plecy Uniki 2 + 2 Efekty w tej turze: nie unikam pierwszego strzału, wybieram kogo chcę trafić Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: znajduję lunaballę! Pozostałe przerzuty: 5/5
W sumie nie zdążyła się nawet zastanowić, czy powinni tutaj przychodzić tą swoją puchońską zgrają. Dopiero witając się wesoło z Morgan przyszło jej do głowy, że może nie był to najlepszy pomysł i może lepiej byłoby zostać w zamku. Na szczęście kapitan Gryfów wydawała się tym specjalnie nie przejmować. - Ciebie też dobrze widzieć! - Przywitała się wesoło i nie mogła powstrzymać się od szybkiego uściskania Davies. - Mam nadzieję, że tylko trochę przesunęliśmy w czasie wasz puchar... - Dodała cicho, a potem odsunęła się by uśmiechnąć się ciepło do dziewczyny, a potem wskoczyć na swoją miotłę. Ostatnie, towarzyskie starcie niebieskich i czerwonych wzbudzało w niej mieszane uczucia, bo wtedy kibicowała zarówno Morgan jak i Violi, ale tym razem jej doping zdecydowanie przesunął się na stronę Gryffindoru. Nie czuła się zbyt dobrze z tym, że Puchoni odebrali im niemal pewną wygraną i naprawdę liczyła na to, że mimo wszystko skończą na pierwszym miejscu. Uniosła się w górę, by zacząć grę i przesunęła czujnym spojrzeniem po wszystkich zawodnikach i siedzącej na obelisku pluszowej lunaballi. Chwila, co? Zaintrygowana podleciała do kamienia, zupełnie ignorując latające dookoła kulki. Chwyciła maskotkę i wsunęła ją sobie do kieszeni bluzy, a chwilę po tym poczuła rozpryskującą się na policzkach farbę i przypomniała sobie, że znajduje się jednak na polu bitwy. Jej spojrzenie natrafiło na Violę, która była odpowiedzialna za ten skuteczny strzał. Czy obijanie się nawzajem przez tą dwójkę, na każdym treningu podchodziło już pod jakąś tradycję? Czy to jakieś specyficzne upodobania? Niewiele myśląc, postanowiła się odwdzięczyć i posłała strzał w kierunku krukonki, który trafił idealnie między łopatki, a Williams nie mogła na to nie uśmiechnąć się z satysfakcją. - Strauss, uważaj na plecy! - Krzyknęła i śmignęła gdzieś w bok, by nie dać się przypadkiem kolejny raz trafić.
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Kolor: róż pompejański Wydarzenie:4 - znajduję lunaballę Osoba:Ja sam -> ale, że mam lunaballę to wybieram @Leonardo Taylor Björkson z kostką 10 więc nabijam siniola! Trafienie:J - brzuch Uniki5 i 5 Efekty w tej turze: nie unikam pierwszego ataku, wybieram ofiarę Efekty w następnej turze: Siniak na plerach? Zyski/straty: pluszowa lunaballa Pozostałe przerzuty: 3/3
Czy można wyobrazić sobie lepsze Puchońskie Trio herbu Miotłozjebów? Absolutnie nie. Thaddeus - rzecz jasna - nie mógł sobie odpuścić k o l e j n e g o treningu, na który mógł bezkarnie się wbić (czy to po prostu bycie Puchonem go do tego uprawniało?) - i kiedy tylko najdrobniejsza z ich trójki Ola zaproponowała paintball u Gryfonów - cóż mógł zrobić? Wskoczył w swój nieśmiertelny dres i był gotów do walki. Jak się okazało - dosłownej walki. Deathmatch? To brzmiało dosłownie jak wspaniała zabawa - nieważne, że najpewniej połowa z nich skończy nieźle posiniaczona. Edgcumbe, jako że wychowywał się pośród mugoli i właściwie połowa jego znajomych w Hamilton była niemagiczna - nie raz uczestniczył w takich grach. I nie raz zdarzało mu się kończyć nawet z podbitym okiem. Adrenalina, chęć rywalizacji i czyste endorfiny jednak to wszystko wynagradzały. Ale na miotłach jeszcze nie miał okazji tak się bawić - tym bardziej zdawał się chodzącą kulą szczęścia i podekscytowania. — Nie brać jeńców! — zarechotał, wzbijając się w powietrze... i dostrzegając pluszową lunaballę na jednym z obelisków. Przez myśl przemknęła mu krótko Celtycka Noc - i poszukiwanie Złotej Lunaballi... Ostatecznie nie znaleźli jej z Teresą. Chyba mógł jej to jakoś wynagrodzić...? Kiedy tylko uchwycił maskotkę, wpychając ją sobie w kieszeń - poczuł mocne uderzenie w łopatkę, aż wycisnęło mu to powietrze w płuc. Rozejrzał się za winowajcą - Leonardo próbował zrobić sobie cover za jednym z obelisków - ale Thad zdążył wycelować, idealnie w brzuch Gryfona, szczerząc się przy tym... wręcz groźnie. Żądza krwi została jednak stanowczo przyhamowana kolejnym uderzeniem, który poczuł na swojej łydce - rzucił okiem na swoją nogę, teraz ociekającą farbą. Próbował jeszcze zlokalizować drugiego atakującego, ale nie chcąc pozostawać w miejscu - i oberwać więcej razy - ruszył slalomem między monolitami. Nie dziwiło go to, że ktoś w niego celował - dużą tarczę łatwiej trafić. Przynajmniej poćwiczy zwroty.
C. szczególne : Białe włosy, brwi i rzęsy, jasna cera. Akcent cockney. Umięśniona sylwetka. Blizna na jednej brwi po dawnej bójce. Blizny po odmrożeniach na lewej ręce i udach.
Wiatr rozwiewał jasne włosy, kiedy leciała nad błoniami. Mogłaby wyglądać nawet malowniczo, gdyby nie świeży siniak, rozlewający się po policzku. Jedynie podkreślający cienie pod oczami. Znowu jest spóźniona, znowu gdzieś nie zdążyła, znowu... Znowu bała się, że Moe to zauważy. Coraz więcej pytań o zdrowie Hem pojawiało się, ilekroć wychodziła do ludzi. Nie chciała zwracać na siebie uwagi, na pewno nie takiej. Fakt, że jedyne, co wywołuje, to zmartwienie i współczucie tylko gorzej na nią działał. Zaczynała czuć się niczym osaczona. Wzięła głębszy wdech i zeskoczyła z miotły, uśmiechając się. - Oy - przywitała się, unosząc jedną dłoń. Odwracając się tak i przysłaniając włosami, aby siniak był jak najmniej widoczny. Starczy już tego zamartwiania innych. Zasady jej się podobały. Wodziła spojrzeniem po innych, widząc twarze @Violetta Strauss oraz @Nancy A. Williams. Uśmiechnęła się do nich, tym razem znacznie szczerzej niż przy przywitaniu. Kto by pomyślał, że zjawią się na treningu Gryffindoru. Nie była zbyt zaborcza w kwestii kolorów krawatów na ćwiczeniach. Ciekawie jednak rozglądała się po czerwonych, czy ktoś nie będzie protestował przed obecnością "obcych". Prawie jak western spy wśród true slavs. Brakowało dresów w trzy paski. Zaczęła odlatywać myślami. Podkręciła głową, starając się odzyskać koncentrację. Odetchnęła głęboko i wzięła pistolet. Zawsze chciała nauczyć się strzelać. Tak po mugolsku. Chociaż czuła, że dużo lepiej do niej pasuje miotacz ognia. O tak, tym to dopiero by się mogła pobawić. Ale po co miotacz, kiedy są zaklęcia? Znowu zaczyna się rozpraszać. Jej koncentracja ostatnio mocno kulała, spadając miejscami poniżej zera. Wsiadła na miotłę i uniosła się, chcąc rozeznać w sytuacji. Niemalże natychmiast zauważając na szczycie obelisku lunaballę. Humor +50, koncentracja -70, pluszaczki +1. Podleciała, zgarniając zwierzaczka. Uniosła go niczym Simbę... Tylko po to, aby odsłonić tors i dostać prosto w brzuch. Humor -30, koncentracja +69, siniaki +1. Wróciła do skupiania się na grze, sadzając sobie zabawkę na trzonku miotły i celując w plecy odlatującej Ode. Odpłaci się.
Kolor: biały Wydarzenie: 5 > 1 > 4 Osoba:@Odeya Worthington Trafienie: H - plecy Uniki 5 + 4 Efekty w tej turze: Obrywam raz, ale mogę sobie wybrać, w kogo celuję. Efekty w następnej turze: n/d Zyski/straty: Lunaballa mocy. Pozostałe przerzuty: 9/11
Takiej reakcji się nie spodziewał. Zrobił coś poprzednim razem, żeby wyskakiwać do niego z czymś takim? Zdecydowanie nie, więc nie zastanawiał się zbytnio nad tym. Russ nie miał za co go przepraszać, więc puścił to mimochodem, pokazując tylko gestem, że wszystko w porządku. Nie przepadał za zbytnią uprzejmością, zwłaszcza jeśli nie była konieczna. Jego uwagę przykuł bardziej ruch, jaki zrobił się na polanie. Moe, pan gajowy i do tego Puchaczki, takiego widoku się nie spodziewał. W zależności co wymyśliła na dziś pani kapitan, zależało czy będzie ciekawie, czy znów poczuje ból głowy, jak po meczu z żółtymi. Po objaśnieniu co mają dziś robić, stawiał na to drugie. Tłuczków nie było, ale był już wystarczająco obolały, by mocniej się przyłożyć do unikania ostrzału. Wskoczył na miotłę i poleciał do góry planując jak to rozegrać. Przy tak sporym ruchu w powietrzu ciężko było mu wybrać jakąś taktykę, ale w porę dostrzegł jak @Aleksandra Krawczyk celuje w niego i szczęśliwie dla niego chybia. W tym momencie zauważył odsłoniętego @Russell Alvarez, który po prostu miał do niego pecha. To nie było nic osobistego, ale właśnie w niego posłał strzał. -Kurw.. - syknął przez zęby, bo poczuł ból "tyłka". Obrócił się, by zobaczyć kto był sprawcą. -Judasz.. - dodał sam do siebie.
Kolor:Morski Wydarzenie: 3 Osoba: [utl=https://www.czarodzieje.org/t19146p754-kostki#560640]61 - Russell Alvarez[/url] Trafienie: [url=https://www.czarodzieje.org/t19146p754-kostki#560634]D +1 = E[/utl] Uniki 6 4 Efekty w tej turze: +1 do kości obrażeń Efekty w następnej turze:brak Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 4/4
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Kolor: VEGAS GOLD SUKO Wydarzenie: 1 Osoba: 70, @Violetta Strauss Trafienie: E, w klatę, jak celnie to z siniakiem Uniki 5 i 2 Efekty w tej turze: przy pierwszym trafieniu we mnie obywam 100% Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 6/8
Spojrzała na O'Connora i przez chwilę lekko się zawahała, jakby nie do końca dotarło do niej początkowo, że gajowy przyzwalał na gryfońskie samowolki, brał w nich udział, a potem jeszcze znajdował mądrale do sprzątania całej powstałej masakry. Z tego niedowierzania aż się zaśmiała, po czym skinęła głową i przeszła do organizowania gry sobie i innym. - Niezłe przywitanie z drużyną, Rusty. - po chwili, w której wyraźnie zawiesiła się, bo bardziej przyglądała się staraniom innych, niż skupiała na swoich, oberwała i cios padł właśnie ze strony nowo przyjętego do pierwszego składu Alvareza. Davies była mu za to wręcz wdzięczna - oprzytomniała i była gotowa do boju, choć wcześniej towarzyszył jej jakiś dziwny marazm. Potem już nie skupiała się na różu z farby zdobiącym lewe przedramię, tylko na ustrzeleniu kogoś, kto spośród pozagryfońskich gości przybył, by wziąć udział w zabawie. Być może z rozpędu padło na Violkę. Być może z chęci obudzenia w niej jakiegoś mniej parszywego nastroju. - Nans? - znów zaśmiała się w dużej mierze z niedowierzania. Williams otwarcie kibicowała Gryfonom w towarzystwie Violki? Do czego to doszło. - Rozkręćmy się, co? - po pierwszych oddanych strzałach była zadowolona. Jej najnowsze nabytki pokazały celność i całkiem nieźle poradziły sobie w tych improwizowanych warunkach. Goście nie mieli zamiaru łatwo oddawać inicjatywy dominującym czerwonym, a po nastrojach Puchonów śmiało mogła stwierdzić, że zapowiadał się zaogniony bój. Przekręciła coś w dzierżonej przez siebie broni i każdy z uczestników odczuł na własnych orężu, że od teraz śmiało można było zacząć NAPIER no, sami wiecie.
Podsumowanie:
Leo - lunaballa, farba w odcieniu różu pompejańskiego i siniak na brzuchu, ustrzelony - Tadek Chris - 1 darmowy przerzut litery, ustrzelony - Tadek Ola - 1 darmowy przerzut litery Lou - 1 darmowy przerzut litery, ustrzelony - Fergie Viola - lunaballa, żółta farba i siniak na plecach, ustrzelona - Nans Rusty - farba w morskim odcieniu na klacie, ustrzelona - Moe Ode - biała farba na plecach, ustrzelona - Hem Nans - lunaballa, błękitem królewskim ją w ryja, ustrzelona - Viola Tadek - lunaballa, czerwona farba i siniak na plecach, farba w odcieniu feldgrau na prawej łydce, ustrzelony - Leo Hem - lunaballa, purpurowa farba i siniak na brzuchu, ustrzelona - Ode Fergie - turkusowa farba na lewym udzie, ustrzelony - Rusty Morgan - różowa farba na lewym ramieniu
II Etap
1. W tym etapie piszemy po 2 posty, jednak w pewnych odstępach - drugi post od tego samego gracza wskakuje nie szybciej niż po 3 cudzych postach. 2. Tylko w pierwszym poście rzucamy kość k-6 na wydarzenie losowe. 3. W przypadku braku któregoś z 2 postów uznajemy, że nie wyszły Wam uniki w jego ramach i nie oddaliście w nim żadnego strzału. 4. Drugi post w tym etapie nie jest niezbędny do rozliczenia treningu za 2 pkt. Ale i tak proszę brać udział. 5. Dla osoby, która sumarycznie zada najwięcej trafień i cierpienia oraz dla tej, którą sięgnie najmniej pocisków przewiduję drobne upominki. 6. Na każdy post przypadają tym razem po 2 strzały i 3 uniki na uczestnika. Łącznie w II etapie możemy zatem strzelić 4 razy, a 6 razy skonfrontować się z nadchodzącym ostrzałem. 7. Zasady przerzutów prawie bez zmian - tym razem możecie przerzucać również uniki. 8. Co w końcu rzucamy? W 1 poście: kość K-6, 2x K-100, 2x literę, 3xK-6, w drugim poście: 2x K-100, 2x literę, 3xK-6. 9. Termin: zamykamy i wychodzimy 5.06, godz. 23:59 i ani minuty dłużej. BO W SOBOTĘ SAMI WIECIE, CO.
K-6 (jednorazowo w tym etapie):
K-6:
1 - a wiesz co? A nic tu nie ma. Żartowałem - gubisz pięciogaleonówkę, bo wypada Ci pieniądz od tych powietrznych wygibasów. Osoba pisząca post bezpośrednio pod Tobą może uznać, że oberwała nią w głowę. A jak to zrobi - może sobie te hajsy przywłaszczyć. 2 - gorszy dzień? Właśnie wypadł Ci marker. Dorzuć kość:
K-6:
Parzysta: udało Ci się ją złapać zanim spadła na ziemię, jednak tracisz jeden ze strzałów (pierwszy z wylosowanych wyników K-100 odpada) 1: Przy upadku na ziemię, broń wystrzeliła, trafiając Cię w twarz 3: Szczęście w nieszczęściu? Broń nagle wystrzeliwuje, trafiając wyznaczoną przez pierwszą K-100 osobę i pozbawiając jej możliwości reakcji (bez szans na unik) 5: co i po co ta panika? Nic się nie stało przecież. Łap broń i walcz, ciapo!
3 - masz szczęście? NIE, TO ONI MAJĄ PECHA! Że na Ciebie trafili! W pierwszym poście tego etapu każdy Twój strzał jest krytycznym i zostawia siniaka - w przypadku trafienia w twarz - cel zaleje się farbą własnego autorstwa (krwotok z nosa, przyp. red.) 4 - ustrzel ich wszystkich, niech wiedzą, kto tu rządzi. Jeden z wylosowanych celów w pierwszym poście możesz dowolnie zmienić i wybrać sobie samemu, kogo masz na celowniku. Chyba, że dostał już wcześniej 6 strzałów - wtedy przemyśl swoje zachowanie i wybierz lepiej. 5 - zwinny jak jaszczurka, ostry jak przecinak, tylko dlaczego na oślep? W pierwszym poście otrzymujesz możliwość dodania sobie +1 do każdej z wylosowanych liter, bo lecisz na przeciwników jak jakiś barbarzyńca niesiony żądzą krwi. Przez to jednak, że robisz to początkowo tak bezmyślnie, pierwszy unik Ci nie wychodzi niezależnie od rzuconej kości. 6 - brawo, zamiast skupiać się na grze to wypatrzyłeś pod jakimś pniem porzuconego dementora. Pluszowego ofc. W pierwszym poście etapu tracisz możliwość unikania, bo ten mały potwór za mocno Cię ściska. Ale za to nie masz możliwości chybienia - wybierz sobie, w co chcesz trafić swój cel (on nadal może próbować unikać strzałów).
K-100 (rzucamy x2 w każdym poście, gratisowy przerzut, jeżeli cel dostał już 6 strzałów - będę to kontrolować w swoich postach, żebyście nie szukali za daleko wstecz):
A - ręka (K-100 parzysta - prawa, K-100 nieparzysta - lewa) B - pudło C - udo (K-100 parzysta - prawe, K-100 nieparzysta - lewe) D - pudło E - tors F - twarz G - pudło H - plecy I - łydka (K-100 parzysta - prawa, K-100 nieparzysta - lewa) J - brzuch
Uniki (do rzucenia x3 przy każdym poście, tym razem można przerzucać):
K-6:
Parzysta: udany, Nieparzysta: nieudany.
Kod etap II:
Kod:
<zg>Kolor:</zg> farba, [color=kod]nazwa/kod[/color] <zg>Wydarzenie:</zg> k6, tylko w 1 poście <zg>Cele:</zg> 2x k100 <zg>Trafienia:</zg> 2x litera <zg>Uniki</zg> 3x k6 <zg>Efekty w tej turze:</zg> <zg>Zyski/straty:</zg> <zg>Pozostałe przerzuty:</zg>
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Kolor: farba, feldgrau Wydarzenie:5 Cele:100 i 20 ponieważ trafiłam na siebie: @Aleksandra Krawczyk bo jest najbliżej mojego wyniku i @Hemah E. L. Peril Trafienia:E i A - tors Ola, ręka Hemah Uniki4, 3, 6 Efekty w tej turze: pierwszy unik mi nie wychodzi Zyski/straty: n/d Pozostałe przerzuty: 0/0
Właściwie nie spodziewał się, że będzie się tak dobrze bawił. Nie spodziewał się, że to w ogóle będzie tak wyglądało i w pewnym sensie żałował nawet, że jakoś nikt nie wziął go sobie za cel. Czyżby się tego obawiali? Trudno powiedzieć, ale jak na razie wyszedł z tego w gruncie rzeczy bez szwanku, nic dziwnego, że postanowił nieco zaszarżować i sprawdzić, czy w tym wypadku również będą go omijać, czy może jednak nie. Najbliżej niego była Aleksandra, więc cóż, to chyba ona powinna w pierwszej chwili przekonać się, czy nie zostanie przypadkiem trafiona, prawda? Nie traktował tego jako pojedynku na śmierć i życie, ale mimo wszystko nie chciał wychodzić na jakąś skończoną łamagę, starał się więc odpowiednio celować, by jednak coś teraz ugrać. Spostrzegł również Hemah, nic zatem dziwnego, że to właśnie jej miało oberwać się w następnej kolejności. Szczerze mówiąc - nie bardzo przejmował się obecnie tym, że może oberwać, po prostu przyjmował to, jak leci, mając nadzieję, że nie wydarzy się nic naprawdę złego. W końcu czułby się okropnie, gdyby w wyniku jego działań ktoś się połamał, nie na tym, ostatecznie, to wszystko miało polegać.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
beautiful
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Kolor: farba żółta Wydarzenie:4 Cele: 6 i 10, ale zamiast Ode, strzelam w @Violetta Strauss i w @Morgan A. Davies, jak kostki przykazały Trafienia: A - prawa ręka, E - tors Uniki 2, 1, 5 -> przerzut 1 i 5 na 2 i 5 Efekty w tej turze: unikam dwóch pierwszych strzałów Zyski/straty: lunaballa z poprzedniego etapu Pozostałe przerzuty: 3/5
Była w rozterce, zastanawiając się, komu powinna kibicować podczas najbliższego meczu, bo oczywiście, że najlepiej życzyła Violi, ale męczyło ją poczucie winy za tę wygraną. Typowa Nancy. Musiała zdecydowanie wiele się jeszcze nauczyć, bo kto to widział, żeby kapitan czuł się źle z wygraną... Na ten moment jednak po prostu trzymała kciuki za to, żeby czerwoni mimo wszystko dorwali ten puchar. Choć nie musiała się przyznawać do tego głośno... Może dobrym systemem będzie kibicowanie na zmianę? Ostatnio przecież stała na trybunach całym sercem będąc za krukami! Pomachała wesoło do @Hemah E. L. Peril, kiedy ta pojawiła się na horyzoncie i tak na wszelki wypadek odleciała na drugą stronę kręgu, starając się być gdzieś poza jej zasięgiem. Kulki z farbą to co prawda nie tłuczek, ale mimo wszystko wolała się jej nie napatoczyć pod spust... Przetarła dwoma palcami niebieską plamę na policzku i narysowała sobie nią barwy wojenne na drugim, który dotychczas był jeszcze czysty. Koniec bitwy, czas na wojnę! W miarę sprawnie unikała, latających dookoła pocisków, a kiedy tylko nadarzyła się odpowiednia okazja, ponownie strzeliła w swoją ulubioną Krukonkę! Nie zamierzała jej oszczędzać, spodziewając się z jej strony tego samego. Nie zdążyła nawet sprawdzić, czy udało się dziewczynie uniknąć ataku, a już celowała w Morgan. Pani kapitan ustawiła się pod idealnym kątem, by wycelować w jej tors, z czego Nancy szybko skorzystała, a potem umknęła gdzieś w bok.
Kolor:Róż Wydarzenie:5 Cele: 3, 98 @Odeya Worthington@Christopher O'Connor Trafienia: D->E (mogę dodać) + F Uniki 6,1,4 Efekty w tej turze:W pierwszym poście otrzymujesz możliwość dodania sobie +1 do każdej z wylosowanych liter, bo lecisz na przeciwników jak jakiś barbarzyńca niesiony żądzą krwi. Przez to jednak, że robisz to początkowo tak bezmyślnie, pierwszy unik Ci nie wychodzi niezależnie od rzuconej kości. Zyski/straty:- Pozostałe przerzuty:-
O dziwo przyjście osób z innych domów już tak bardzo mu nie przeszkadzało. Może z początku po prostu zbyt bardzo się spinał? Dziś nie było treningu w czystej postaci, a raczej zabawa. Atakowanie siebie kolorowymi farbami nie było dla nikogo krzywdzące, a na dodatek mogli poćwiczyć uniki i trochę się pośmiać. Mniej się ucieszył kiedy udało mu się dostać od Frediego, z którym to niedawno odbył dość poważną rozmowę. Prychnął tylko, patrząc na kolorowy ślad na jego koszulce. Trzeba przyznać naprawdę niezły strzał. Wkrótce rozpoczęła się druga runda i szło mu równie okropnie jak podczas tej pierwszej. Próbował nawet rzucić farbą w gajowego, ale zrobił unik. Westchnął. Dziś nie miał najlepszego dnia.
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kolor: błękit królewski Wydarzenie:5 Cele: 2 (@Odeya Worthington), 59 (@Loulou Moreau) Trafienia: F (twarz), G+1 z kostki czyli H (plecy) Uniki 1, 5, 6 /piątka przerzucona dwa razy ale bez skutku Efekty w tej turze: I would like to rage ale pierwszy unik mi nie wychodzi Zyski/straty: lunaballa z poprzedniego etapu Pozostałe przerzuty: 3/5
Dobrze, że nie dosłyszała komentarza Nancy odnośnie zwycięstwa Gryfonów. Et tu, Brute? Może i przyjaźniła się z Moe, ale jeśli chodziło o grę to emocje i sympatie nie miały większego znaczenia. Liczył się tylko Quidditch i to, by finalnie doprowadzić swoją drużynę do zwycięstwa. Dlatego pomimo przyjaźni z licznymi zawodnikami przeciwnych zespołów... nie miała najmniejszych skrupułów przy ogrywaniu ich na boisku. Zresztą Williams chyba ją sobie specjalnie upatrzyła, bo wpierw nabiła jej siniaka, malując plecy, a po chwili rzuciła się na nią, by po raz drugi trafić ją tym razem w prawą rękę. Auć. Nie było jednak tego złego, bo szybko się otrząsnęła i wzięła na celownik dwie Gryfonki, których tor lotu śledziła, by móc niemal od razu w nie wycelować i oddać celny strzał.
Przez chwilę był zadowolony, gdy tak dobrze szło mu unikanie ataków, jednak po zaatakowaniu jednego z graczy i cieszeniu się, że udało mu się w kogoś wreszcie trafić, nie zachował należytej ostrożności i poczuł, jak dostaje pompejskim różem w brzuch. Zabolało, chyba będzie siniak, ale czego się nie robi dla paintballu. - Niezły rewanż - rzucił tylko do @Thaddeus H. Edgcumbe, odlatując w jakieś spokojne miejsce. Czas na dalszą część gry! Zdążył tylko o tym pomyśleć, chcąc zawrócić w stronę swojego potencjalnego przeciwnika i.. marker wypadł mu z rąk. Ruszył za nim w zabójczą podróż, co okazało się strasznie marnym pomysłem - marker spadł na ziemię i uderzył Leo w twarz. Przez dobrą chwilę nie mógł nic zobaczyć, jego oczy zalała czerwień. Do cholery, co to ma być. Miotając pod nosem przekleństwa otarł oczy kawałkiem szaty, krzywiąc się z rezygnacją. Miał się popisać i pokazać z jak najlepszej strony, to faktycznie mu się udało. Teraz Morgan na pewno pomyśli, że jest jakimś nieudacznikiem. Westchnął ciężko. No nic, nie ma się co mazać, trzeba dalej kogoś atakować. Może.. tym razem wyceluje w @Loulou Moreau? Zaczął zbliżać się do swojej ofiary, uśmiechając się lekko pod nosem. Wycelował i trafił w prawą łydkę. Dość mocno, tak, że z pewnością pozostanie na niej siniak. Uśmiechnął się z lekką satysfakcją, posyłając uroczy uśmiech w kierunku umazanej na czerwono prawej łydki i zaczął czaić się na następną osobę, w którą będzie mógł trafić. Był tak rozproszony, że każdy, kto zdecydowałby się w niego celować z pewnością by go trafił. O robieniu uników na ten moment nie było mowy. Następną osobą, w którą wycelował Leonardo była @Hemah E. L. Peril. Chciał trafić idealnie w plecy dziewczyny jednak, sam nie wiedząc jakim cudem, spudłował. Podrapał się po głowie i zrezygnowany postanowił ukryć na chwilę, żeby nie stać się celem żadnego innego zawodnika.
Kolor: czerwona Wydarzenie:2 i 1 Cele:39 i 18 - 39 przerzucone na 60 Trafienia:I oraz B - I - parzysta Uniki1, 3, 5 Efekty w tej turze: Zyski/straty: lunaballa z poprzedniego etapu, pompejski róż na brzuchu, czerwona farba na twarzy Pozostałe przerzuty: 1/1
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Kolor: farba turkusowa Wydarzenie:4 Cele: choć Russel, to dzięki kostce zmieniam na @Leonardo Taylor Björkson, @Aleksandra Krawczyk Trafienia: obaj w rękę Uniki 3, 4, 1 -> przerzucam 3 na 6, przerzucam 1 na 2 -> ostatecznie 6, 4, 2 Efekty w tej turze: mogę dowolnie wybrać pierwszy cel Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 1/3 (2 zwykłe, jeden darmowy)
Jak to się działo, że inni znajdywali pluszaki, a ona nie? Może dlatego, że skupiała się jednak na celowaniu w innych i unikaniu ich strzałów? Być może. Przynajmniej uniki udawały jej się całkiem dobrze, z czego była zadowolona. Nie zatrzymywała się, aby sprawdzić, czy trafiła w swoje ofiary. Nie potrzebowała obserwować, jak turkusowa farba rozlewa się na ubraniach pozostałych. Zrobiła kolejne okrążenie między wszystkimi, aby dostrzec, że próbuje w nią celować Violka. Zaśmiała się, starając wykonać unik, aby później zobaczyć celującego do niej Leonardo. Uśmiechnęła się szerzej, wykonując unik i samej celując w jego ramię. Po nim za cel obrała Russela, jemu także celując w ramię. Bawiła się całkiem dobrze, co było widać po uśmiechu. Czuła, że napięcie związane ze zbliżającym się meczem nieznacznie z niej schodzi. Na tyle, żeby czułą ekscytację, nie stres.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Kolor: farba -> brzoskwiniowa Wydarzenie:3 Cele:19 (Hemah) i 93, czyli ja -> 93 na 26, czyli bez zmian -> 72 (@Violetta Strauss) Trafienia: B i B - 2x pudło, ale drugie przerzucone na A - prawa ręka u Violi Uniki1, 5, 6; 5 przerzucone na 4 Efekty w tej turze: każdy mój strzał zostawia siniaka, a jeśli trafię w twarz - krwawisz Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 0/2
Jakimś cudem udało jej się wyjść z pierwszej części rozgrywki bez żadnego ustrzelenia. Jeszcze. Nie wątpiła bowiem, że teraz to dopiero się zacznie zabawa i właśnie na to czekała. Wszelkie instynkty samozachowawcze opory - jeśli jeszcze jakieś były - odeszły siną w dal, pozostawiając żądną ofiar rudowłosą dziewczynę. Z przebiegłym uśmiechem spojrzała w lewo, żeby zaraz rozszerzyć oczy ze zdumienia, kiedy zamiast wpakować komuś kulkę, sama oberwała. I to jeszcze prosto w klatkę piersiową! Farba rozlała się po jej ubraniu i gdyby była czerwona, to z powodzeniem mogłaby udawać krew. Posłała gajowemu zbolałe spojrzenie, chociaż daleko jej było do odczuwania jakiegoś smutku czy kto wie czego jeszcze z powodu trafienia. A gdzie by tam, jeszcze bardziej się nakręciła i widząc, że mężczyzna celuje w @Hemah E. L. Peril również obrała ją za cel, ale chybiła. Dosłownie kilka centymetrów i widziałaby rozpryskującą się farbę, a tak to musiała zwiewać, żeby przypadkiem nie stać się żywą planszą, do której każdy mógłby sobie strzelać. Może to właśnie dzięki byciu w ruchu, ale uniknęła pocisku ewidentnie lecącego w nią. Obejrzała się szybko przez ramię, ale nie było czasu na szukanie tej jednej, konkretnej osoby. Gdzieś w trakcie lotu wyczaiła @Violetta Strauss i posłała kulkę prosto w jej rękę z nadzieją, że może w końcu kogoś uda jej się "oznaczyć".
Kolor: farba purpurowa Wydarzenie:2 dorzut -> 3 Cele:96@Christopher O'Connor | 73@Violetta Strauss Trafienia:G i G Uniki3, 4, 2 Efekty w tej turze: wypada mi marker, ale trafiam pierwszą osobę z k100 bez możliwości uniku - Chris obrywasz w lewe ramię Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: -
Hem nie pozostała jej dłużna i po tym jak Worthington zostawiła jej fioletową plamę na brzuchu, dziewczyna zrewanżowała się jej i Ode otrzymała prezent w postaci strzała w plecy. Widziała, że zarówno czerwona drużyna jak i wszyscy goście, którzy zostali dokoptowani zarówno Krukonka jak i trójka Puchonów świetnie się bawią. Ona też nie potrafiła ukryć przyjemności jaką sprawiało jej celowanie z armatki na farbę w innych. Na miotłach było to o wiele ciekawiej, przez to, że znajdowali się w większej przestrzeni i mieli większe pole do gry. W pewnym momencie zauważyła, że @Russell Alvarez mierzy w jej stronę i próbując zrobić unik marker wyleciał jej z rąk. Zanim zdążyła się obejrzeć oberwała różową farbką w klatkę piersiową, a spadająca broń w pewnym momencie wystrzeliła i trafiła w lewe ramię @Christopher O'Connor. Zaśmiała się pod nosem, nie dowierzając swojemu szczęściu. Chwilę później dała nura w dół, aby odzyskać leżący na trawie marker i wróciła do gry, szukając kolejnej ofiary. Nie minęło kilka minut krążenia w powietrzu, kiedy wypatrzyła @Violetta Strauss i pociągnęła za spust broni. Musiała jednak źle wycelować, bo kolorowy pocisk chybił i minął brunetkę. Ta może widziała, że była na celowniku, bo chwilę później Ode dostrzegła, że kieruje marker w jej stronę i na szczęście w porę zrobiła unik, bo oberwałaby niebieską farbą prosto w twarz. Uf, chyba miała tego dnia więcej szczęścia niż przypuszczała.
Thaddeus H. Edgcumbe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Kolor: róż pompejański Wydarzenie:4 Osoba:@Odeya Worthington(3) i druga osoba, którą wybieram na mocy kostki wydarzeniowej to... @Violetta Strauss Trafienie:G (pudło) i C (udo - lewe) -> G przerzucone na D (pudło) Uniki5 - 3 - 4 -> 5 przerzucone na 6 Efekty w tej turze: wybieram sobie swoją ofiarę sam Efekty w następnej turze: - Zyski/straty: pluszowa lunaballa (+) Pozostałe przerzuty: 1/3
Wyszczerzył się do @Leonardo Taylor Björkson i w odpowiedzi uchylił niewidzialnego kapelusza, poprawiając chwyt na markerze. Zaraz po tym jednak skupił się na grze - a kolorowe kulki farby latały dosłownie wszędzie. Cud, że jeszcze żadną więcej nie dostał - póki co. Póki co... Przestał zataczać ósemki między obeliskami, które powoli zaczynały bardziej przypominać pisanki wielkanocne aniżeli monolity. Przez myśl mu nawet przemknęło, że jeśli trzeba będzie ogarnąć ten syf - chętnie by pomógł - choćby bez różdżki. Jednak zaraz potem rozmyślania przerwała mu kulka, przelatująca mu tuż pod nosem. Aż wyhamował gwałtownie i zrobił zwrot w drugą stronę, jednocześnie podrywając trzonek miotły ku górze - i wzbijając się znacznie wyżej. Z takiej pozycji mógł choć na chwilę ustabilizować celownik - pierwszą niedoszłą ofiarą stała się @Odeya Worthington - i choć myślał, że udało mu ją trafić, widocznie musiał chybić. Cmoknął z niezadowoleniem i pochylając się nad trzonkiem miotły zmienił pozycję, żeby zbyt długo nie pozostawać w jednym miejscu - i wtedy rzuciły mu się umazane żółtą farbą plecy... Strauss (@Violetta Strauss). Wziął oddech, celując prosto w Krukonkę - pod powiekami majaczyło mu smutne spojrzenie Nancy, jakie otrzymał jeszcze przed wzbiciem się w powietrze. Akurat z Williams potrafił zrozumieć się bez słów i doskonale wiedział kto był powodem takiego wzroku - pociągnął za spust.
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Kolorowe kulki latały we wszystkie strony z zabójczą szybkością, ale jej jakimś cudem udawało się na razie uniknąć kolejnych obrażeń. Niebieska farba na policzku była jedynym zdobiącym ją kolorem. Ćwiczenie uników jak widać nie poszło na marne! Sprawnie lawirowała między zawodnikami, starając się przybrać wygodną pozycję do kolejnego strzału. To nie tak, że uwzięła się na Violę. Po prostu znowu znalazła się idealnie na linii strzału i to jeszcze plecami do niej. Oczywiście, że nie mogła przepuścić takiej okazji, dlatego strzeliła celując między łopatki, a potem czmychnęła na bok. Wyszczerzyła zęby w uśmiechu kiedy tylko złapała z nią jakiś chwilowy kontakt wzrokowy, a potem znowu odleciała, by nie dać się uchwycić niebieskiej farbie. Na kolejną ofiarę upatrzyła sobie Tadka, który był jednym z większych celów na boisku. Bez cienia skrupułów wymierzyła w niego swoją bronią i posłała żółta kulkę w łydkę przyjaciela, ale ten był szybszy i umknął jej z linii strzału. - Niezły refleks! - Rzuciła do Tadka z niejakim podziwem. Taki duży, a taki zwinny! Podleciała bliżej by poklepać go po ramieniu, zostawiając na nim niebieskie smugi i czmychnęła w bok, by nie dać się złapać jakiejś zbłąkanej kulce. Najważniejsze to wciąż pozostawać w ruchu!
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Kolor: VEGAS GOLD Wydarzenie:3 Cele:89, 80 Trafienia:@Aleksandra Krawczyk - lewe udo & @Ferdinand Emerson - prawa łydka Uniki 2, 4, 5 Efekty w tej turze: każdy celny cios ode mnie to siniol Zyski/straty: - Pozostałe przerzuty: 3/8
Dotychczasowe strzały:
Ola x3 Hem x3 Viola x5 - został 1! Moe x1 Ode x3 Chris x2 Lou x2 Leo x1 Tadek x1 Fergie x1 Nans 0! Russell 0!
Walka rozgorzała na dobre, a przecież właśnie o to od samego początku chodziło. Nikt nie cofał się przed oddawaniem strzałów, nie było też raczej prób szczególnie defensywnej gry. Nie dało się uświadczyć oszczędzania siebie, czy innych, widziała ryzyko poniesione tylko po to, by na kimś zostawić ślady swojej farby. Działo się. A Davies nie mogła przestać się uśmiechać, widząc, jak dobrze i radośnie im szło. Klasyczne treningi, powtarzalne ćwiczenia, zajeżdżanie się? Przestań. Nie przed finałem, nie w momencie, w którym już i tak ciążyła na nich ogromna presja. Być może potrzebowali wybiegania się, ale przede wszystkim chodziło o rozładowanie nerwów i śmiech, nie dorzucanie sobie kolejnych zmartwień i wątpliwości, czy było się wystarczająco dobrym. Wystarczająco przeszuranym gębą po błocie, by wreszcie sięgnąć po ostateczny triumf. - Wszyscy jeszcze żyją? Trzeba to zmienić! - zagrzmiała z rozbójniczym rozbawieniem po swoim pytaniu i z początkowo wycofanej, obserwatorskiej roli zmieniła się w prawdziwego drapieżnika, posyłając jeden ze strzałów Fergiemu, którego dotąd mijały kule, a wcześniej i Oli, sprawiając, że Puchonka znalazła się już pod całkiem srogim ostrzałem.
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Bawiła się wyśmienicie, latając i próbując ustrzelić jak największą liczbę osób, samej też unikając zostania celem, co wcale nie było łatwe. Jak powszechnie wiadomo - brudne dzieci, to szczęśliwe dzieci, więc nie miała najmniejszego problemu z tym, żeby na jej ubraniach wymieszały się też inne kolory, ale z drugiej strony wolała tego uniknąć, bo o to w tej grze chodziło - żeby nie oberwać. W tej sytuacji nie za bardzo miała możliwość pójścia na kompromis. Wyhaczyła wzrokiem @Russell Alvarez, a że był idealnie na linii strzału, to nie musiała się nawet zastanawiać. Kulka poleciała prosto w jego twarz i jeśli nie miał na tyle refleksu lub też szczęścia, żeby zrobić unik, to częściowo mógł posmakować jej bólu z zajęć u Walsha. I przy okazji farby. Nie była mściwa, kompletnie nie chodziło o to, żeby się odegrać i szczerze mówiąc, celowała raczej w ramię chłopaka, ale wyszło, jak wyszło. Ups? Chyba krzyk Morgan ostrzegł Krawczyk, że coś się święci, bo odwróciła się i widząc uniesiony marker, odruchowo wykonała gwałtowny skręt w bok, unikając tym samym trafienia. Posłała dziewczynie triumfalny uśmiech i ruszyła dalej, żeby nie stać w miejscu jak ten kołek. Ale przecież nie da się cały czas unikać kulek z farbą, więc coś czuła, że prędzej czy później znowu zostanie celem i nie wyjdzie z tego treningu tylko z jedną plamą na klatce piersiowej. Po raz drugi znalazła się niedaleko od @Violetta Strauss i aż szkoda było nie wykorzystać takiej okazji. Najwyżej dziewczyna będzie miała całą rękę w brzoskwiniowej farbie, no mówi się trudno.
Ostatnio zmieniony przez Aleksandra Krawczyk dnia Pią 5 Cze 2020 - 12:17, w całości zmieniany 1 raz
Christopher Walsh
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Kolor: farba, feldgrau Cele:83, 35 Ola i Tadek Trafienia:G, E - darmowy przerzut G na E Oboje obrywają w tors Uniki6, 5, 3 Efekty w tej turze: n/d Zyski/straty: n/d Pozostałe przerzuty: 0/0
W końcu jemu również zaczęło się obrywać, ale jakoś szczególnie się tym nie przejmował. Nie był z tego powodu zły, zagubiony, czy obrażony, bo to wszystko było jedynie zabawą. Połączoną rzecz jasna z trenowaniem uników i celnością, z którą u niego bywało zdecydowanie różnie, ale nic nie mógł na to poradzić. Nie był mistrzem latania, nie interesował się tym właściwie nigdy za mocno i gdyby nie to, że poprzednim razem Morgan po prostu wsadziła go na miotłę, to pewnie nigdy nie odkryłby nawet, że faktycznie takie wyścigi, czy powietrzne gonitwy, mogą być całkiem miłe. Nic zatem dziwnego, że znowu przyłożył się do ciosu, celując ponownie w Olę, bo znajdowała się chwilowo najbliżej niego, a potem spróbował trafić jeszcze Puchona, który wydawał mu się całkiem niezłym celem, ostatecznie bowiem nie był jakimś ułomkiem, więc chyba byłby w stanie go uchwycić, prawda? Nie przejmował się jednak zupełnie tym, że nie trafi, w końcu naprawdę był w Hogwarcie ktoś, kto musiał wykonać jeszcze szlaban pod jego okiem, wiedział już zatem, kto zajmie się doprowadzaniem tego miejsca do porządku.
______________________
After all these years you still don't know The things that make you
Lecąc tak sobie i myśląc o niebieskich migdałach poczuł uderzenie w ramię. Obejrzał się i zobaczył na nim turkusową farbę, a niedaleko @Loulou Moreau, która z pewnością była sprawką całego zamieszania. Uśmiechnął się do niej lekko, zastanawiając się, ile osób jeszcze będzie w niego celować. Rozumiał, że jest nowy w drużynie i wszyscy chcą go sprawdzić, ale ona najchętniej wyeliminowałby z gry tych, którzy są nie z jego domu. Jak widać, część osób też tak pomyślała, bo gdy chciał wycelować w @"Violetta Straus" i zobaczył, jak bardzo upaćkana farbami już jest, uśmiechnął się tylko szeroko i zmienił kierunek swojego lotu. Zaczął rozglądać się nad inną ofiarą. Kto tu jeszcze nie był z jego drużyny? Nie zdążył się nad tym za bardzo pochylić, ponieważ na jego drodze wyrósł, nie wiadomo skąd, @Russell Alvarez. Leonardo wycelował więc w niego, jednak po chwili zauważył, że jego strzał był chybiony. Wzruszył lekko ramionami i zatoczył ogromne koło nad kamiennym kręgiem, szukając kolejnej osoby, w którą mógłby spróbować trafić. Po raz kolejny na jego drodze niespodziewanie pojawił się inny zawodnik - tym razem @Nancy A. Williams. Uśmiechnął się do niej szeroko i wymierzył prosto w nią, od razu szykując się do ucieczki. Pocisk leciał idealnie w jej twarz, ale czy trafił? - Przepraszam! - rzucił tylko w powietrze i zaczął krążyć dookoła, co chwilę gdzieś się zatrzymując, tym razem starając się już nie rzucać w oczy i po prostu dotrwać do końca rozgrywki, unikając lepiej lub gorzej strzałów oddanych w jego kierunku przez innych zawodników. Chyba i tak w ogólnym rozrachunku nie wyszedł najgorzej, chociaż czuł się upaćkany na całym ciele różnymi kolorami farbek. Przyznał w duchu, że takiego treningu jeszcze nie widział. Kapitan drużyny zdecydowanie wiedziała co robi i znała się na rzeczy. Jeśli dalej będzie nią dowodzić w przyszłym roku, to chętnie będzie uczęszczał na jej treningi. Wiedział jak to bywa z kapitanami - przychodzili, odchodzili. Niewielu wytrzymywało tą presję.
Kolor: czerwona Cele:75 i 69 - @"Violetta Straus" obie przerzucam 66@Russell Alvarez i 46@Nancy A. Williams Trafienia:B + F Uniki1, 2 i 4 -> 1 przerzucone na.. 1 Efekty w tej turze: pierwszego strzału nie udaje mi się uniknąć, Nancy trafiam w twarz Zyski/straty: lunaballa z I etapu, pompejski róż na brzuchu, czerwona farba na twarzy, turkusowy na ramieniu Pozostałe przerzuty: 0/2 (jeden darmowy)
Bardzo cieszyła się na ten trening, ale nie spodziewała się, że aż tak będzie zadowolona z tego, że na niego przyszła. Z pewnością to było dobre posunięcie, bo gra w painballa mimo wszystko miała wiele wspólnego z jej ukochanym Quidditchem i już układała w głowie plan aby zebrać kiedyś grupkę znajomych i zorganizować jeszcze kiedyś taką rozrywkę. Musi tylko dopytać Moe skąd wziąć takie markery. A i miała nadzieję, że pani kapitan nie raz jeszcze zrobi im taki trening, przy którym można się tak dobrze bawić. Szybując w powietrzu, raz po raz chowając się gdzieś za winklem czy między koronami drzew , aby uniknąć postrzału, sama wypatrywała kogoś kto nie byłby dostatecznie zasłonięty, aby móc wycelować w niego. Najpierw chciała odpłacić się Rusty'emu za ten strzał, przez który jakby nie patrzeć spadła jej broń, ale nie mogła go nigdzie wyczaić, tak aby mieć pewność, że go trafi. Postanowiła więc wymierzyć w @Hemah E. L. Peril, która znajdowała się w tamtej chwili w najlepszej dla Ode pozycji do oddania strzału. Prychnęła z niezadowolenia, kiedy pocisk chybił, po czym wystrzeliła w powietrze, dostrzegłszy zamiary Thaddeus'a i w efekcie udało jej się uniknąć oberwania farbą. Długo nie musiała czekać, aby znaleźć na celownik swoją kolejną ofiarę. Wymierzyła w @Nancy A. Williams pociągając za spust broni.