Tuż przy wiszącym moście znajduje się to niezwykłe miejsce. Nikt nie wie kto, kiedy i po co ustawił tutaj te kamienie. Możliwie, że były jeszcze nim zbudowano Hogwart. Każdy kto usiądzie w środku, zamknie oczy i w zupełne ciszy wsłuchiwać się będzie w otaczające odgłosy ma szanse usłyszeć ciche szepty zamieszkujących to miejsce duchów.
Uśmiechnęła się i usiadła na trawie, dając wzrokiem znać chłopakowi, żeby usiadł obok niej. Zerwała kilka mleczy i zaczęła robić z nich wianek. - Nie mogę się doczekać - powiedziała do Gryfona.
Spłoniła się rumieńcem, kiedy Mark ją objął, ale ucieszyła się i położyła mu głowę na ramieniu. Dokończyła swój wianek i położyła sobie na kolanach. Spojrzała na Marka, uśmiechnęła się i zamknęła oczy. Wiatr lekko muskał jej ciało i zwiewał włosy na twarz. Słońce ją ogrzewało, była piękna pogoda.
Uśmichnął się, gdy zobaczył że się zarumieniła, i ucieszył gdy położyła głowę na ramieniu. Widać że Lily była nieśmiała. Dalej bawił się kwiatkiem, czując głowę Lily na jego ramieniu, czekając aż pierwsza coś powie.
Wyciągnęła różdżkę z kieszeni i przyjrzała się jej. Uwielbiała ją. Ta różdżka była jej magiczną siostrą. Cisowe drewno idealnie zgrywało się z jej delikatnymi palcami, które jednak mocno ją ściskały. Tak, jakby była ich deską ratunku, chociaż toczyła walkę ofensywną. - Pójdziemy do Hogsmeade? - spytała nagle. - Kiedyś...
-Dobrze - Odpowiedział, wstając - Kiedyś co? Zaczęłaś zdanie i nie dokończyłaś - Powiedział, czekając aż Lily wstanie. Ale gdzie idziemy? Chodźmy może na ulicę główną, dobra? - Powiedział zmieszany że zadał aż tak wiele pytań naraz.
Uśmiechnął się gdy złapała go za rękę, i zarumieniła. A podobno to ja jestem wstydliwy... - Pomyślał Mark, i przyglądając się jeszcze raz pięknu kamiennego kręgu, oraz kwiatom, wyszli w stronę ulicy głonej w Hogsmeade.
Wstała, wspomagając się dłonią chłopaka, a po chwili otworzyła drzwi, prowadzące na dziedziniec i wyszła. Ciąg za sobą chłopaka, "aby się nie zgubił". Było przecież ciemno, więc gdyby się rozdzielili, to pewne było, że by się nie znaleźli. Dobrze chociaż, że to nie Zakazany Las, bo tam to by się z pewnością zgubili. Dotarła do Kamiennego Kręgu, wchodząc do środka. Było tu odrobinę strasznie, ale dziewczynie na pewno nie przeszkadzało. - No, jesteśmy - powiedziała ze szczerym uśmiechem. - Która klasa? - spytała. Nie jej wina, że w ciemności nie potrafiła skojarzyć go z wyglądu, a imię nie wiele jej mówiło.
Pobiegł za nią aż dotarli do kamiennego kręgu. Oparł się o jeden z kamieni i obrócił głowę w jej stronę - Czwarta. - powiedział po czym dodał - A ty? - po czym rozejrzał się po okolicy. Lubił takie miejsca, lekko straszne, lecz w sumie przyjemne.
- Piąta - odpowiedziała. Krążyła w około kamiennego kręgu, gładząc każdy z kamieni. Lubiła tu przychodzić, ze względu na atmosferę i stara, bardzo starą legendę. Kiedyś próbowała usłyszeć tu jakieś głosy, ale wyszło. Cóż, nie każdy ma to szczęście, nie? Westchnęła, rozsiadając się wygodnie na środku i zamykając oczy. Może się uda? - Chodź tu - mruknęła i zamilkła na dłuższą chwilę.
Podszedł do niej, i usiadł na ziemi spoglądając na nią. Rozmyślał co chce zrobić, lecz nie przychodziły mu do głowy żadne pomysły. - No, jestem - powiedział i spoglądał na nią z zaciekawieniem.
Skupiła się i wydawało jej się, że coś usłyszała, ale to nie było jednak nic tak głośnego i zrozumiałego, aby mogła wyłowić jakiekolwiek słowo. Równie dobrze mógłby to być jakiś szmer albo coś podobnego. Podniosła jedna powiekę do góry, patrząc uważnie na chłopaka. Po chwili uniosła i drugą. - Nigdy nie słyszałeś legendy, która tyczy się tego kręgu? Właściwie to nawet nie legenda - wzruszyła ramionami.
Spojrzał na nią z lekkim zdziwieniem. I uśmiechnął się. - Nie słyszałem, nie miałem okazji. Mogłabyś mi ją opowiedzieć? - powiedział po czym wpatrzył się w jej oczy. Chwilę uważnie się im przyglądał, były ładne, bardzo ładne.
Wywróciła oczami. A ten co, nigdy tu nie był, czy jak? Rose wydawało się, że każdy zna ową historię. - Chodzi oto, że podobno, jeżeli bardzo się skupisz, to możesz usłyszeć głosy duchów, które tu żyją. Nie wiem czemu. Może to jest coś na kształt Kamiennego łuku w ministerstwie? - zamyśliła się. - Podobne. Znowu zamknęła oczy, aby móc się w pełni skupić.
Zamknął oczy i się skupił. Poczuł jedynie lekkie mrowienie i szmer liści, skupił się całkowicie i jeszcze raz wytężył słuch. Usłyszał coś jakby szmer połączony z szeptem i wsłuchał się w niego, po chwili zniknął a on otworzył oczy. - Słyszałem jakiś szmer, to pewnie liście. - uśmiechnął się w jej stronę i rozglądał się po okolicy i po chwili dodał - Ładnie tutaj, świetnie miejsce by odpocząć...
- Ja też - mruknęła niepocieszona. - Ych, no jak tak można? Najpierw naopowiadają legend, a potem to wszystko to kłamstwa. Chociaż wydawało mi się, że coś słyszałam. Ręki sobie jednak uciąć nie dam. Westchnęła, zadzierając głowę wysoko do góry. Gwiazdy były doskonale widoczne, ale Rose i tak nie za bardzo znała się na konstelacjach. - Szkoda że nie ma pełni. Wtedy księżyc jest taki piękny... - rozmarzyła się.
Położył się na ziemi i lekko dotknął jej dłoń. Oglądał gwiazdy, uwielbiał je obserwować, było to relaksujące zajęcie. - Szkoda...ale księżyc jest zawsze piękny - powiedział po czym roześmiał się lekko
Zdziwiła się, czując ciepło na swojej dłoni. Podniosła brwi do góry, ignorując dłoń chłopaka. Uśmiechnęła się tylko. - Teraz go prawie nie widać - pokazała mu język. - Patrz jaki z niego mały rogal! - mruknęła. Przekrzywiła głowę próbując znaleźć chociaż Wielką Niedźwiedzicę. Mimo że próbowała z każdej strony - nie znalazła. - Znasz się na gwiazdach? - spytała. - Uważaj, bo się przeziębisz, leżąc o tej porze na ziemi - powiedziała.
Usiadł, spojrzał w niebo i lekko się uśmiechnął, faktem ziemia była dość chłodna, a przeziębić się nie chciał. - Odrobinę, ale nie znam wszystkich konstelacji - powiedział i lekko chwycił jej dłoń po czym przeniósł wzrok na księżyc - wiesz, faktem mały z niego rogal...
Zmrużyła oczy. Nie do końca rozumiała cel, w jakim chłopak zachowuje się tak, a nie inaczej. Postanowiła usilnie go ignorować. - Szkoda... - sposępniała. - Ale w takim razie mi trochę o nich opowiedz - rzekła z uśmiechem. Może i nie chciała się uczyć o gwiazdach, ale musiała przyznać, że ją interesowały i fascynowały. Chciała na ich temat wiedzieć co nieco, ale na pewno nie wszystko, co wie profesor od astronomii.
Wziął swoją rękę z jej dłoni po czym wystawił ją w niebo i usiłował jej pokazać Wielką Niedźwiedzicę - Tu siedzi słynny wielki miś, a o samych gwiazdach to...niewiele wiem, znam tylko parę konstelacji, nic więcej - rzekł i uśmiechnął się - co ty tak sposępniałaś, uśmiechnij się bo ta ponura mina do ciebie nie pasuje.
Zmarszczyła czoło, usilnie próbując wyłowić jakiś kształt spośród tylu gwiazd. I chyba jej się udało. Kiedy się uważnie wpatrzyła w niebo, to zobaczyła kilka, najbardziej świecących gwiazd. Od razu udało jej się je połączyć i kształtem zaczynały przypominać Wielki Wóz. - O, to tutaj? - zapytała, kreśląc rękoma w powietrzu zawiły kształt, próbując w jakiś sposób pokazać chłopakowi, o czym mówi. - Nie pasuje? Ależ pasuje! - powiedziała głośno. - Ileż tak można chodzić wciąż radosnym? Wiesz, to staję się troszeczkę irytujące.
Podniósł brew i starał się zrozumieć co rysuje Rose, po chwili odpowiedział lekko niepewnym głosem - Taak, chyba tu. - powiedział lekko zamieszany po czym dodał - Moje zachowanie jest irytujące? - spytał po czym oglądał dalej niebo. Rose podobała mu się ale nie potrafił tego powiedzieć, był lekko wstydliwy, wolał takie rzeczy pozostawiać dla siebie, ale chciał by mu to jakimś sposobem przeszło przez gardło.
- Chyba tak, bo tu gwiazdy świecą najjaśniej. A znalazłeś kiedyś Małą Niedźwiedzice? Ja niestety nigdy nie potrafię jej znaleźć - poskarżyła się. Popatrzyła na niego ja na wariata. On? Irytujący? Ależ skąd! - Mówiłam o sobie - roześmiała się, szczerząc zęby. - Jak by to wyglądało, jakbym zaczęła się śmiać, dajmy na to, na pogrzebie? - spytała niewinnie. - Czasami trzeba stać się poważnym albo chociaż obrażonym na krótką chwilę.
- Na sam świat trzeba patrzeć z przymrużonym okiem, jak umrze ktoś kto w życiu był nieszczęśliwy, ale był dobry, to wtedy można się uśmiechnąć, nawet na pogrzebie, bo będzie mu lepiej po śmierci - powiedział, prawie że cytując jakiś poradnik moralności ludzkiej, po chwili jednak wrócił do tematu gwiazd - Wiesz, moglibyśmy ją razem poszukać, to nie powinno być zbyt trudne - zaczął przechylać głową we wszystkie strony by ją ujrzeć. Wyglądało to co najmniej dziwnie, ale dla niego prawie naturalnie.