Tuż przy wiszącym moście znajduje się to niezwykłe miejsce. Nikt nie wie kto, kiedy i po co ustawił tutaj te kamienie. Możliwie, że były jeszcze nim zbudowano Hogwart. Każdy kto usiądzie w środku, zamknie oczy i w zupełne ciszy wsłuchiwać się będzie w otaczające odgłosy ma szanse usłyszeć ciche szepty zamieszkujących to miejsce duchów.
Zapewne odczułby, gdyby ktoś ,,włamał" mu się do mózgu. Jakoś nie zauważył, że ona się ciągle do niego przytula. Matias uwielbiał chodzić z głową w chmurach, często łapał ,,zwiasa", czyli zastygał w jednej pozycji bez mrugnięcia okiem. - Brakuje mi chmur, niebo jest barwy mlecznej bieli. - powiedział w końcu, po lubił patrzeć na chmury. - Cumulusy to moje ulubione. - wyznał cicho. W zimie nie było mowy na dostrzeżenie jakiejkolwiek chmurki. Musiał czekać chociaż do wiosny... Długo, strasznie długo.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Tak zwany martwy punkt? O niczym myślenie i patrzenie się bezwładnie w jakiś punkcik na niewiadomo gdzie. - Szkoda, że nie wszystko da się wyczarować - powiedziała cichutko - bo wtedy mogłabym wyczarować twoje ulubione chmury - teraz jeszcze bardziej cicho. Jak nie mógł zauważyć, że się Morg przytula do niego? A ona się tak biedulka stara... Gdyby ktoś teraz ich zauważył widziałby Morgane wtulającą się w kolegę jakby była małą dziewczynką przytulającą większego od siebie misia. Ba. Ona tego misia uwielbiała! Dobrze, że jej towarzysz się na do zgadzał i nic o tym nie mówił.
Miś rozprawiający na temat chmur miał nieco ponad 6 stóp wzrostu i ważył 158 funtów. Właśnie Matias złapał ten ,,martwy punkt", tylko, że myślał. Myślał o tych chmurach i wyobraził sobie swoją przyjaciółkę jako fabrykę. Zapaliłaby specjalne cygaro i zaczęła robić kółka z dymu - te z kolei zamieniałyby się w chmury. - Chciałbym zrobić specjalne cygaro. - powiedział w końcu. No co? Są jakieśtam krwotoczki truskawkowe, to Matias mógł swoje cygaro wymyślić... I pewnie byłyby po nim chmury. - Nie wyglądasz na taką co pali. - zwrócił się do niej. - Czuję skądś truskawki. Matias dla odmiany palił, ale starał się jak najmniej i z daleka od ubrań, żeby nie zaśmierdły. To raczej nie był tytoń, tylko... narkotyk? Wizje miał po tym.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Ahh.. Truskawki.. Jej ulubiony owoc. Szkoda, że rośnie tylko w wakacje. Jednak.. Nie ma to jak magia! -Wiesz to moje usta! Chcesz spróbować? - pomyslała. No bo co miała pomyśleć? Co na to miała odpowiedzieć. W myślach podchodziła do tego jakoś na "luzie" i zabawnie. - Tak, nie palę. Jednak nie przeszkadza mi bycie bierną palaczką - uśmiechnęła się tajemniczo w jego kierunku - Truskawki? Awhh.. To moje.. mhm. Usta? - zaśmiała się. Chwilka... Narkotyk? I znowu powtórzenie. Biedna Morg. Wie jak wygląda głód osoby uzależnionej.. Jeśli można to sklasyfikować. To lekkie narkotyki czy ciężkie?
Była jakaś tam zasada, że jedzenia nie można wyczarować. No ale... zapach chyba można? Taką szczerością Matias na pewno byłby rozbawiony. Szkoda, że nie miał zdolności czytania w myślach - wątpił czy mógłby się kiedyś jej nauczyć. Bierny palacz... Matias słyszał o tym. To chyba ludzie, którzy nie palą papierosów, a pomimo to wdychają dym. Podobno to bardziej niebezpieczne dla zdrowia niż samo palenie. - Właśnie poznajesz nową popielniczkę. - zapewnił ją. - Usta? - powtórzył za nią. Jakoś jej nie wierzył. Usta i truskawki? Magiczna sztuczka? Jeszcze o takich nie słyszał. Pochylił się jednak, aby sprawdzić lokalizację źródła zapachu. Stuknął się z nią czołem, ale w końcu stwierdził: - Zaiste, twarz pachnie ci truskawkowo! Dziwne... Czary mugolskie? Mugole nie umieli czarować. Skąd to się wzięło? Kosmetyki kobiece były dla niego... czarną magią. W szkole istniał przedmiot OPCM, lecz zaklęcia na ściągnięcie makijażu chyba nie było.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Przestała się na chwilkę wtulać. Z kieszeni wyjęła swój błyszczyk. Uśmiech musiała mieć tym razem taki bardziej "zakłopotany". Otworzyła go i aromat truskawek uwolnił się. - Może mam Ciebie umalować byś uwierzył? - zaśmiała się. - Ale są też inne sposoby - znowu pokazała mu język. Szczerość szczerości nie równa. Ciekawe czy czarodzieje mają twardszą psychikę od mugoli? No, bo jednak magia to takie chodzenie na skróty. Mugole przecież wymyślili metro, auta. Musieli się namyśleć, a czarodziej machnie różdżką i już jest tam gdzie chiałby być.
Matias zorientował się, że brakuje mu grzejnika. Bo właśnie ona dawała ciepło, kiedy pod nogami skrzypiał zmarznięty śnieg. - Jakie są te drugie sposoby? - zapytał, niechętny do malowania się. Chyba Sol coś tam miała, jakieś mazidełka... Była mała i wysmarowała się calutka, później wyglądała jak rudowłosa i czerwonobuziasta małpka z cyrku. Faktycznie, ci mugole muszą mieć bardzo rozwinięty intelekt. Całe życie byli zmuszani do myślenia, na pewno coś im zostało w mózgach... Ewoluowali na wyższy poziom? Hm, to by się przydało na jakąś pogawędkę wolontariuszy SOMM...
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Drugie sposoby. Zrobiła się czerwona. Jednak pocałowała kolegę w policzek. - Więc.. Ten drugi sposób jest tak bardziej wcelowany w usta - palnęła. No cóż.. Siostra chyba mogła sobie pozwolić na taka prawdę? Cofając się w historii.. To ciekawe czy były magiczne małpy? No, bo skoro człowiek jest ponoć od małpy, a czarodziej od mugola to skądś musiało to się wziąć. Ciekawa teoria. Byłby świetny doktorat z tego! Oj tak.. Morg mogłaby tak gadać na taki temat i gadać. Kochała swój świat w jakim się wychowywała. Jednak wolała ten magiczny, łatwiejszy.
Szczerze mówiąc, raczej dalej nie wiedział o co jej chodzi. Zdążył już zebrać palcem błyszczyk ze swojego policzka i zacząć ssać opuszek palca. - Ale nie obrazisz się wtedy? - zapytał prosto z mostu. Bo w gruncie rzeczy, to całowanie bez pytania mogło wydawać się nieuprzejme. Biedna Effie! Jeszcze żyła dlatego, że wypuściła Matiasa w maliny po dwóch tygodniach. Sam Matias pewnie by ze sobą nie wytrzymał. Buziaki na nim robiły małe wrażenie, ponieważ to i słowa zaliczał do rzeczy ,,trochę podrzędnych". Liczyło się działanie. On by chętnie działał, gdyby tylko była okazja ku temu. Mówiąc prościej - aktualnie nie miał jak przekazać cokolwiek. Właśnie też go to trochę dręczyło. A gdyby zawrotna teoria brzmiała: ,,czarodzieje pochodzą od mugoli", to na pewno zaczęłyby się bunty ze strony ,,czystokrwistych".
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Znowu zrobiła się czerwona. - Zależy jaki pocałunek.. Mam takie.. Em. Granice? - obserwowała co robi jej towarzysz. Dziwiła się co on wyprawia. Ssie kciuk. Zdziwiona tylko w środku, bo grała, że nic, a nic jej to nie dziwi, nie przeszkadza. Co to byłby za pocałunek? Taki z pytaniem przed? Chyba liczy się rodzaj niespodzianki. Jednak gdyby on ją pocałował Morg nie miałaby żadnych sprzeciwów. Tak.. Czarodzieje o czystej krwi mieliby co do tej teori jakies woje "wąty". No, ale przypadkiem właśnie nie jest taka prawda? I u nich tych co mają czystą krew rodzą się Ci co nie mają za specjalnych zdolności. Przykład woźny z HP. *zapomniała jak on ma na imię*. -- Szczerze mówiąc... spać mi już się chce.. O której jutro będziesz?
Naprawdę nie zrozumiałby jej zdziwienia. W końcu... Jeśli coś pachnie, to także smakuje, czyż nie? Właśnie ssał dziewczęcy lip gloss z kciuka, bo chciał sprawdzić czy naprawdę jest tak truskawkowy jak przypuszczał. Okazało się jednak, że kosmetyk ma mało wspólnego z truskawkami, ale mogło to też być winą małej jego ilości na policzku Matiasa. - Za gorąco ci, Siostrzyczko? - skomentował jej czerwieniącą się co jakiś czas buzię. Nie, w jego słowach nie było ani grama złośliwości, po prostu gdyby czuła się słabo, to wróciliby do szkoły, Matias odprowadziłby ją do skrzydła szpitalnego. Pocałunek z zapytaniem różnił się od pocałunku bez pytania zasadniczo jedną różnicą. Po tym drugim istniało wielkie prawdopodobieństwo uderzenia w twarz. Dla niektórych jest to czyste zaproszenie do związku, dla innych po prostu zabawa - no tak, niestety pocałunki są przyjemne - także pierwszy pocałunek może ktoś przyjąć jako obrazę. - Jakież granice? - zapytał, jednocześnie jakby wołając do niej ,,czy mogłabyś w końcu uściślić?". Do Matiasa trzeba było przemawiać prosto, ponieważ zawile to on raczej nie rozumiał o co chodzi. Charłaki, takie jak pan Filch *zapewne o niego jej chodziło* były najwyraźniej bardzo rzadkie. Czy przez to nie stawały się bardziej fascynujące? Oczywiście, to trochę krzywdzące dla charłaków, że nie mają mocy, no ale... To bardzo ciekawe zjawisko. -- jj ;)
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
No prawda w sumie Morg było za gorąco. Jednak nie z tego powodu się rumieniła. A jeszcze teraz miała wytłumaczyć swoje granice.. Zacznie się jąkać to pewne! - Więc.. Nie jest mi za gorąco. - powiedziala cicho. Jakby się spłoszyła. Miała inne teksty w głowie. Bradziej szczere, ale na taki krok by się nie posunęła. Miała już ochotę zaproponować zmianę tematu, lecz chyba to stanie się już nudne. - Ko-legi z klasy bym nie po-ca-ło-wa-ła. No chyba, że byłabym pijana lub by po prostu mi się po-do-bał - Jakoś wypowiedziała to normalnie tylko co niektóre słowa wyjąkała - dzielę znajomości na znajomych, przyjaciół i kogoś więcej. Nie każdemu ufam.. Chyba tylko tobie- uśmiechnęła się. Jąkanie oficjalnie minęło. Przecież rozmawiała ze swoim bratem. . To czemu tak zachowywała się? Proste! zakochała się w nim. Głupie głupie serce.
Nie jest jej za gorąco. Więc w porządku, nic jej nie jest. A może tylko oszukuje, żeby Matias nie musiał się martwić? To było w typie Sióstr. One zawsze były miłe, ale traktowały go najzwyczajniej w świecie jakoś... zbyt dobrze. Wychodziło na to, że granicą było koleżeństwo...? - ...mam cię poczęstować Ognistą...? - zapytał po jakimś czasie, bo nie wiedział co powiedzieć. Zacinała się, fakt, lecz Matias pomyślał: ,,może ona wstydzi się tego, że pije?". Innego wytłumaczenia nie znajdywał.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Wszystko komplikuje. Morgane i imprezy z alkoholem. Dobry żart! Ona jest za rozsądna, by pić. Sam fakt, że ostatnio z kimś gada i to kilka osób. No w sumie dwie.. On i Bell. Zmienia się lekko, ale nie tak kolosalnie, by pić. Morg daleko do uzależnienień. Jedyne u niej to zapach tuszu w nowych książkach. Książką może delektować się aż ona się skończy, a jak nie ma innej to zaczyna ją czytać od nowa i najczęściej zapamiętuje już ją od razu na pamięć. - Nie lubie alkoholu.. - powiedziała poważnie - Jednak może kiedyś się zgodzę - zaczęła się głupio śmiać. Szybko jednak powstrzymała się od jeszcze głośniejszego śmiechu. Przypomniała sobie, że istnieje jeszcze kot. Podeszła do niego i zaczęła drapać, miziać tak, by kot był zadowolony. - On nie jest głodny, hę ?- spytała szybko. Anubis wyglądał na obżarciucha. A Morg lubiła dogadzać swoim zwierzakom i znajomym, a napewno nie oszczędzała na jedzenie dla zwierząt..
Aha, więc nici z eksperymentowania na lip glossach. To co pozostało Matiasowi, to zetrzeć brokat z policzka. Brokat...? Nie, to było... To się nazywało błyszczyk. Nie wiadomo z czego kosmetyki są robione, nawet Matias nie chciał się zastanawiać. Szminki podobno były z... - Pan Anubis jest zawsze głodny. - powiedział, przerywając jednocześnie swoje rozmyślania. No i oczywiście miauknięcie mu odpowiedziało, potwierdzające rzecz jasna. To trzeba było przyjąć jako ,,jem tylko Whiskas! Ze srebrnej miseczki!", Matias jednak wiedział więcej. Wiedział, że powinno być jeszcze dopowiedziane: ,,ale z ręki też zjem". Kot podniósł zadek ze śniegu i zaczął się ocierać o dziewczęcą nogę. Raz od lewej, raz od prawej... Matias odkaszlnął znacząco. - To nieuprzejme, panie Anubisie. - rzekł z powagą.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Ukucnęła tak, by nadal głaskać kota. Jej to w zupełności nie przeszkadzało. Ba. Podobało jej sie to. Podrapała tak jak jej się wydawało, że koty lubią, czyli po główie jakoś. Tak na czubku. - Zawsze? To czemu go nie karmisz? Jakaś specjalna dieta co by mógł chodzić? - zaśmiała się. Chyba nadrabiała kilka lat milczenia właśnie dzisiaj. Nawet się z tego cieszyła, bo mogła się tak śmiać tylko przy nim. - Wiesz.. Mi to naprawdę nie przeszkadza. - uśmiechnęła się uroczo do Matiasa. Gdy kot zaczął mruczeć to jej tak się spodobało to, że zaczęła przedrzeźniać jego kota. Ciekawe czy Anubisowi się to spodoba.
- Nie chcę mieć kociej beczki... - odpowiedział jej, drapiąc się po karku, pod granatowym szalikiem w szaro-błękitne pasy. To ,,wspólne mruczenie" skojarzyło się Matiasowi z fragmentem pewnej mugolskiej książki... Poczerwieniał więc nagle, co zdarzało mu się niezmiernie rzadko. Trzeba bowiem wiedzieć, że z pozoru niewinna książka okazała się... Bardzo nieprzyzwoita. Czytał ją razem z kuzynką Sol, okazało się, że była ona raczej skierowana do dziewcząt. Może raczej kobiet, ponieważ zdarzały się tam fragmenty z ostrą erotyką w tle. Ostrą dla Matiasa, inni pewnie nawet by tego nie zauważyli. Akurat akcja polegała na tym, że wiedźma witała się z demonami, one znowu w podzięce za złożony hołd, zaczęły pieścić jej ramiona palcami. Później było tylko napisane, że stwory nie miały na sobie ubrań, w ten sposób wszyscy obecni mogli się dowiedzieć, iż są zadowolone. Matias zakrył dłońmi twarz, co oznaczało, że ogólnie go tu nie ma. Chciał być niewidzialny. - Abdico Visus! - powiedział no i stało się! Nikt go nie widział. Mógł więc palić się ze wstydu przez cały czas. - Wybacz, zapragnąłem nagle na sobie przetestować to zaklęcie. Powoli się ,,odczerwienił", ale zaczął się zastanawiać jak to zaklęcie z siebie zdjąć.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Bójna wyobraźnia. Morg wyobraziła sobie Anubisa jako turlającą się beczkę. Ciekawe jakby jadł wtedy swoje puszczki. . Łyżeczką? Zaczęła się śmiać. Była spostrzegawcza więc od razu zauważyła, że Matias się rumieni. Jednak nie spodziewała się takiej akcji z zaklęciem niewidzialności. Znała zaklęcie odwracające niewidzialność jednak nie wiedziała czy może je użyć. - Pomóc Ci? Odczarować znaczy się. - Musiała wyglądać przekomicznie. Wyjęła różdżkę i była już gotowa wypowiedzieć zaklęcie. To jej wkuwanie zaklęć stawało się okropnie uciążliwe. Chodziła z wykutymi wierszykami pomagającymi zapamiętać jakieś trudne zaklęcia. Co jej pomagało. Pamięć ma dość mocno. Dość... Ba. Ona zapamiętuje swoje książki. Zdanie po zdaniu. Jednak czy zgubisz się z nią w lesie czy gdzieś? Bez czarów i owszem.
- Jeśli byłabyś łaskawa. - odpowiedział jej. Jeśli coś mu się stanie, to oczywiście będzie na nią. Sam nie chciał sobie wyczarowywać jakichś długich zębów, a może nawet ogona świnki... W ogóle nie przepadał za czarowaniem samego siebie. Coś tam było Homenum... Jakby użył Homenum Illuminati przez pomyłkę (Matias potrafił złapać ,,zwiasa" nawet podczas jakiejś ważnej akcji), to na pewno nikt nie byłby zadowolony. Miał za to nadzieję, że martwy punkt nagle nie zaciekawi Morgane.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Morgane z gracją wzięła rożdżkę do góry. - Aparecjum! - powiedziała głośno - to przeciwzaklęcie niewidzialności. Na niewidzialny tusz też działa. Mhmmm.. Ty na lekcjach nie uważasz? - zaśmiała się. Była ciekawa czy zaklęcie zadziała. Obejżała czy nic nie stało się z jej małą różdżką. Wszystko było na miejscu. Teraz mogła tylko czekać, czekać. ___ Przepraszam, że tak długo - z psem byłam ;x'
- Proszę wybaczyć... - powiedział, jakby chciał wtrącić drobną uwagę. - Uważam, tylko, że... Aktualnie mój stan psychiczny nie pozwala mi na przypomnienie sobie odpowiedniej formułki. Stał jednak dalej, świadomy swojej niewidzialności. Co więcej... Poczuł jak wszystko zaczyna go swędzieć. Nieznośnie! Czyżby przekręciła zaklęcie? Słyszał o Aperacjum, a nie Aparecjum...! Jednak nawet Aperacjum działało na małe przedmioty, a Matias przedmiotem nie był. - Pragnę zauważyć tylko... - przełknął nerwowo ślinę. - ...iż Aparecjum... Chyba chodziło o Aperacjum... Naaah! To było coś z Ho... Na litość Boską! Pomyślał, że z tego swędzenia potarga sobie koszulę. Jakby tuzin myszy nagle zaczęło go drapać, a on nie mógł ich strącić. Matiasie - nigdy nie rzucaj na siebie zaklęć.
-- Spoko :) jak widać spacerek z pieskiem dał Ci niezłej weny...
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
-No to może Disillusion? Albo skryzdło szpitalne? - zaśmiała się. Powoli jednak jej nei było do śmiechu. Kolega musiał cierpiec przez te myszy, a ta powoli wpadala w panikę. - Przepraszam, przepraszam - złapała się za głowe. Dziwne, że ją jeszcze ma. Musiała zgubić ją przed łazienką chłopaków. Popadła w taki stan, że coś zrobiła co wszystko odczarowało, a ona stała się spanikowaną marionetką.Zaklęcie chyba brzmiało Homenum Revelio. Była taka "nieruchoma". Zrobiła tylko wielkie oczy i czekała aż coś się stanie. Różdżkę miała nadal w górze. Gdyby ją tknąc lekko to by się wywróciła. Morgane skończyła swoje żarciki. ____ http://www.hogwart.edu.pl/biblioteka/niewidzialnosc.html No tak, ale ujawnianie ludzi jest chyba lepsze ^-^'
- A nie jakieś Finiteeeee...? - zapytał przeciągając i starając się nie wariować. Chciałby się drapnąć, ale to nie przystoi! Zapomniał, że jest niewidzialny. Nie mógł nawet złapać za różdżkę, bo wszystko swędziało. No przecież Matias kąpał się dwa razy dziennie! Wszystko utrzymywał czyste...! Zagryzł dolną wargę tak mocno, że aż trysnęła krew. Czuł potworne swędzenie na plecach, ale nic nie mógł zaradzić, bo właśnie drapał się po ramionach.
-- Nom, ale ja korzystam stąd :D tutaj
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
- To co mówisz to jest przeciw zaklęcie od Bubbleforce które tworzy bańkę.. A tego chcemy uniknąć.. Nie znam przeciwzaklęcia na myszy! - stwierdziła - To zaklęcie jest uniwersalne! Głupia ja.. - pogrążyła się. To wpływ sytuacji.. Trzymała swoją różdżkę.. Może mu ją podać?-pomyślała. - Przepraszam.. Może chcesz pożyczyć mojej różdżki? Albo no nie wiem! Jak znasz jakieś zaklęcie to mów. Przepraszam jeszcze raz - z bezradności usiadła na jakimś kamieniu i się załamała. Siedziała tak łądne pare minut. Nagle do głowy wpadło jej zaklęcie. Wstała jakby w jakimś transie. - Czekaj.. Incantatem! - zawołała uradowana. Może to zadziała? Strach przestał nią władać.
Uff. Myszy gdzieś uciekły, o ile w ogóle tu były. - Jestem wolnyy... - wymamrotał Matias, leżąc na śniegu na wznak. Powoli jego niewidzialność się kończyła, na wardze jeszcze było trochę krwi. Pomimo wszystko był bardzo z siebie zadowolony. Wtulił głowę w biały, twardy śnieg i odetchnął uspokojony. Pan Anubis miauknął i usiadł mu na brzuchu. - Czary są bardzo kłopotliwe czasami. - mruknął oglądając białą pustkę nad sobą.
Morgane Charpentier
Rok Nauki : III
Wiek : 31
Dodatkowo : Legilimencja i oklumencja, teleportacja
Podbiegła do niego. Zauważyła od razu krew. Syknęła. Wyjęła znów różdżkę i myślała nad zaklęciem, by rana zniknęła. - Episkey! - powiedziała głośno, a przegryziona rana na ustach Matiasa zniknęła. Była zadowolona z swojego zagrania. Popatrzyła teraz na głowę kolegi. Średniej wielkości kamień zamieniła dzięki magi w jasiek. - Proszę. Chyba Ci będzie lepiej? - podała mu go, miała uroczo słodki ton głosu. Usiadła koło niego. Pomyślała czy zamienione kamienie w jedzenie dla kota będzie smakować jak owe jedzenie. Ciekawe..