Wspaniale rozgałęzione drzewo rzucające przyjemny cień na znajdujące się pod nim osoby. Dzięki licznym gałęziom idealne do wspinania i przesiadywania na grubych konarach, rozmawiania z przyjaciółmi lub po prostu odpoczywania po mniej lub bardziej ciężkim dniu. Można znaleźć pod nimi duże żołędzie, idealne do prac plastycznych bądź rzucania w innych. Na jesień mieni się wspaniałą czerwienią i brązem, wiosną zaś można nacieszyć oko soczystą zielenią.
Przekręciła głowę , dostrzegając przy tym dziewczynę. Ślizgonka. Charakterystyczna zieleń z daleka rzucała się w oczy. Nie wiedziałą czy się odezwać. Uczniowie tego domu nie byli przyjaźnie nastawieni . Jednak jeśli była jakaś szansa na zdobycie nowych znajomości , to zdecydowanie chciała spróbować. - Cześć. - kiwnęła głową do dziewczyny na znak powitania. - Moge w czymś pomóc ? - posłała jej zmieszany uśmiech.
- Cześć - odpowiedziała. - Nie, nie potrzebuję pomocy. Właściwie przyszłam tu tylko po to, by po siedzieć na zewnątrz, a nie w murach zamku - odpowiedziała. No tak, puchonka. Mogła się spodziewać. - A ty nie w domu na święta?
- Oh. - wyrwało jej się. - Nie w tym roku. Rodzice wyjechali do krewnych w dalekiej Azji. Wolałąm zostać tutaj. - westchnęła , uśmiechając się przy tym lekko . - A ciebie co tutaj zatrzymało ? - napewno musiałą mieć jakiś powód , aby nie odwiedzić rodziny.
- I ty nie chciałaś z nimi jechać? Do Azji? Na twoim miejscu bym pojechała, chociaz moja rodzina rzadko kiedy wyjeżdża gdzies na święta. - Sprzeczka z rodzicami zmusiła mnie do powrotu do Hogwartu - uśmiechnęła się smutno. Jak ona dawno nie kłóciła się z rodzicami...
- Może też dlatego , że nie przepadam za rodziną do której pojechali. Nie wiem. Poprostu coś w tym wyjeździe mnie odpychało. - skrzywiła się. Chociaż kochała rodziców , nie miała ochoty jechać na drugi koniec świata. - No tak. Sprzeczki się zdarzają.- kiwnęła głową. - Tak w ogóle to Nora. - wyciągnęła rękę w stronę Ślizgonki.
Oparła się o pień, przymykajac oczy. Słośce dziś tak raziło, że nie można było patrzęc przed siebie, bez mrużenia oczu. - Może... - mruknęła. - Andy - odpowiedziała z zamkniętymi oczami. Otworzyła je tylko na moment, aby podać rekę puchonce. - Święta... Nie lubię ich - pokiwała głową.
Wzruszyła ramionami. Święta były jej zupełnie obojętne. Lubiła ich klimat , spotkania z rodziną. Ale siedzenie przy stole i wymuszany śmiech , za każdym razem , gdy któryś z członków rodziny opowie jakiś głupi żarcik , niespacjalnie ją cieszyło. Nie dziwiła ją odpowiedź dziewczyny. - Jakiś konkretny powód ? - może pytanie było zbyt osobiste , ale nie mogła wymyślić nic bardziej sensownego.
- Tylko taki, że wszystko jest wtedy takie sztuczne. Może jak byłam młodsza, to mi się to podobało, ale byłam wtedy tylko dzieckiem, które nic nie rozumiało. Może było coś większego, co spowodowało jej niechęć, ale dziewczyna chciała to jak najszybciej wyrzucić z pamięci.
- Dzieci mają o wiele prościej. Czasami lepiej jest , żyć z niewiedzą. - przyznała w końcu. Wiele by dała , aby na powrót stać się mała dziewczynką. Beztroska , nie przejmowanie sie niczym , nie wspominając już o stresie , którego mogli doświadczyc jedynie , gdy coś nabroją. - Która klasa ? - powiedziała ni stad , ni zowąd , zmieniając przy okazji temat.
- Nie chciałabym wrócić do dzieciństwa i znów przeżywać to wszystko od początku. Wolę cofnąć się w czasie, naprawić to, co źle zrobiłam i znów pojawić się w przyszłości... Chciałabym być już dorosła... - westchnęła. Musi jeszcze trochę poczekać na tę swoją dorosłość. - Szósta - odparła. - Jeszcze tylko niecałe dwa lata i będę pełnoletnia. A Ty?
- Czasami marzę , aby powrócić do tego co było kiedyś , i przezyc wszystko jeszcze raz. Bezproblemowe życie brzmi naprawdę kusząco. - zaśmiała się. Były rzeczy , które dla niej mogły trwać wiecznie. Zamyśliła się na chwilę. Do pionu sprowadziło ją kolejne pytanie dziewczyny. - Jestem w tej samej klasie co ty. Dokładnie , jescze tylko dwa lata. - uśmiechnęła się do swoich myśli.
- Kiedyś miałyśmy inne problemy, typu gdzie moja ulubiona zabawka, kiedy wreszcie pójdę do Hogwartu, czy sobie tam poradzę. Teraz są inne. Doroślejsze? Może... Wstała z ziemi zaczęła krążyć dookoła drzewa. - Wiesz już, co chcesz robić po Hogwarcie?
Zamyśliła się na chwilę. Od dawna wiedziałą co chce robić, po skończeniu szkoły. - Wydaje mi się , że pójde w ślady matki i zostanę aurorką. Wyjadę jak najdalej. - powiedziała uśmiechając się . Nie była do końca pewna czy , akurat to chciałaby robić , ale od dziecka wszyscy jej powtarzali ' auror '. Tak więc chyba była do tego zmuszona. - A ty ? Masz jakies plany na przyszłość ?
- Aurorzy mieli dużo do roboty kilkanaście lat temu, kiedy żył jeszcze Voldemort. Teraz nie wiem, czy coś się takiego dzieje - wzruszyła ramionami. - Jakiś konkretów nie mam. Chociaż może zostanę sławnym alchemikiem? Eliksiry to coś, co mnie w jakiś sposób interesuje.
- Mhm. - przytaknęła. - Ale kto wie , może sama wiesz kto szykuje jakąs niespodzianke. - zaśmiała się gorzko. - Też bardzo lubię eliksiry , ale jednak bardziej interesuje mnie Transmutacja , albo OPCM. - dopiero teraz zauwazyla , że trzyma na kolanach ksiązkę , schowała ją do torby jednym ruchem i na powrót spojrzała na dziewczynę.
- Transmutacja niczego sobie, OPCM też, chociaż wolę samą czarną magię - odpowiedziała. Nienawidziła z całego serca Voldemorta, nawet sprzeczała się o niego z nauczycielem, ale jednak czarna magia, którą się zajmował, była całkiem interesująca.
- Zanim przyszłam do Hogwartu , interesowała mnie czarna magia , ale gdy trafiłam do Hufflepuffu , stwierdziłąm , że nie ma sensu dalej się w to zagłębiać. - czasami naprawde żałowała , że nie znajdowała się w Slytherinie. To on otwierał przed nią możliwości , których teraz nie mogła zrealizować.
- A co to za róznica w jakim jesteś domu? - Andrea nie rozumiała tego. Nie wazne czy byłaby w Gryffindorze, Ravenclawie czy Hufflepuffie. I tak i tak kontynuowałaby rozwijanie swoich zainteresowań. - No chyba że taka, że próbujesz się wpasowac w stareotypy puchonów.
- Próbuje się wpasować. - powiedziała głosem wypranym z emocji. - Być może to dwulicowe, ale wole nie odstawiać zachowaniem od innych. - sprostowała. Rozejrzała sie. Z daleka zobaczyła postać dziewczny. Z całą pewnościa nie zmierzała w ich kierunku. Odwróciła wzrok i przeniosła spowrotem na towarzyszke.
- Raczej nie... Dwulicowe to nie jest, zresztą większo.ść osób próbuje wpasować się w otoczenie - zauważyła. Też dojrzała dziewczynę, która odchodziła z tego miejsca. Rozpoznała w niej Alexandrię, dziewczynę, która pomogła jej na OPCM.
- Czyli jestem jak wszyscy. - switowała. Nawet jej to nie przeszkadzało. Nie nspecjalnie lubiła się wyróżniać. Chciała zmienić temat. Znowu. Ale nic nie nasuwało jej się na myśl. - Masz tu kogoś ? - palnęła w końcu.
- Tak. Chodziło o chłopaka. - uśmiechnęłą sie słysząc odpowiedź. W takim razie zyczę wam szczęścia. - uroczo. Nie znała tu wielu osób , ale z tego co widziała to raczej wszyscy otaczali się znajomością chłopaków. Nie była zazdrosna. O nie ! Ale chłopak-przyjaciel , jak najbardziej by ja zadowolił.
- A ty masz? - zapytała. Rzadko kiedy zadawała takie pytania, no ale jeśli już ktoś się jej oto spytał, to odwdzięczyła się tym samym. Teraz miała coraz więcej wątpliwości, co do swojego chłopaka. Spotykała go bardzo rzadko. Może raz w miesiącu? Ich rozmowy wcale się nie kleiły. Na dodatek były tak krótkie... Mniejsza z tym.
- Co to , to nie. - skrzywiła się - Prędzej byłabym zmuszona wstąpić do zakonu niż ktokolwiek z płci odmiennej niż moja , zwróciłby na mnie uwagę. - zaśmiała się. W rzeczy samej. Nie często użalała się nad sobą , ale kiedy przychodziła rozmowa na temat chłopaków , totalnie wymiękała.
- Nie przesadzasz? - zapytała. - Sama nie jestem jakoś podziwiana przez płeć męską. Nikt raczej na mnie nie zwraca uwagi, wcale - wytłumaczyła. - Jeszcze znajdziesz dla siebie chłopaka, lepiej późno i kogoś, komu będzie na tobie zależec, niż szybko, byle kogo.