Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Chatka Gajowego

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 18 z 21 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19, 20, 21  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Cze 12 2010, 14:11;

First topic message reminder :




Niewielki domek z zaledwie jednym pomieszczeniem. Przy jednej ze ścian znajduje się kominek, oraz niewielkie okno w widokiem na podwórko. W rogu stoi łóżko, a na środku drewniany stół z kilkoma krzesłami do kompletu. Przy chatce jest średniej wielkości ogródek z różnymi rodzajami roślin, przeznaczonymi głównie do karmienia magicznych stworzeń zamieszkujących zakazany las i jego okolice.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPią Lut 28 2020, 14:20;

Gdyby ktokolwiek miał mapę, albo uniwersalne wskazówki do poznawania drugich osób, z pewnością im obu byłoby łatwiej. Właściwie czasem zastanawiał się jakim cudem miał znajomych, gdy większość życia spędził na miotle, z miotła w dłoni, patrząc tylko w miotłę. Być może dlatego nie był w pełni świadom, co można mówić, co nie. Być może dlatego spoglądał na życie przez różowe okulary i z uśmiechem na twarzy witał każdy dzień? Być może dlatego nie było wielu krępujących sytuacji w jego życiu i nawet obecną sytuację traktował jak drobny żart od losu, okazję do szczerego uśmiechu i przełamania lodów? Wyczuł zmianę w zachowaniu gajowego po wypowiedzeniu na głos, z jakiego drewna ma różdżkę, ale nie widział dokładnie jego twarzy. Czyżby to naprawdę było aż tak straszne dla mężczyzny? Właściwie dlaczego? Owszem, jego rozbawiło to przypadkowe wymienienie akurat tych drzew, z których sami mieli różdżki. Nie było w tym jednak niczego nieprzyzwoitego, ani nie na miejscu. Czy on sam chciał nieść innym uśmiech i radość? Nie, raczej nie. Z drugiej strony może lepiej nie mówić, że przyszło się tu właśnie po to, żeby obserwować skrępowanego gajowego, co w dziwny sposób poprawiało mu humor. Wybijało z melancholii, jaka próbowała go tego popołudnia złapać. Niestety okiennice zostały zamknięte, a panujący półmrok utrudniał dostrzeganie zmian w kolorze twarzy O’Connora. Szkoda, ale być może był to dodatkowy sygnał, poza ignorowaniem wzmianek na ten temat, że raczej Chris nie chce o tym rozmawiać? Josh i tak był przekonany, że mężczyzna ciągle tkwi na pograniczu bycia lekko zarumienionym a zupełnie zaczerwienionym z nieznanych powodów. Przecież to nie mogło być zawstydzenie, ale co innego? Skrępowanie? Wspomnienia?
- Tęskniłeś za Hogwartem? Kiedy skończyłeś studia, myślałeś o tym, żeby wrócić tutaj do pracy, jeśli będzie okazja? Czy zwyczajnie tak się życie potoczyło? - pytał z zaciekawieniem, nie przejmując się tym, że Chris może nie lubić mówić o sobie. Skoro odpowiadał, to Josh ciągnął temat. Sam nie tęsknił nigdy szczególnie za szkołą. Owszem, kochał Hogwart, kochał Hufflepuff całym sercem i nadal, gdy musiał ubrać szalik, zakładał swój żółty, choć czasy młodości miał za sobą. Mimo to nigdy nie myślał o pracy w tych murach. Teraz gdy jednak życie ułożyło się inaczej, nie mógł twierdzić, że żałował. Jednak miał wrażenie, że to już nie jest to samo. Korytarze nie zachwycały jak dawniej, ruchome obrazy nie zaskakiwały za każdym rogiem. Z drugiej strony niektóre miejsca w dalszym ciągu potrafiły poruszyć jego serce, jak boisko, czy błonia.
Mam też prośbę. Odpuść tytułowanie mnie profesorem, gdy nie ma w pobliżu uczniów, pomyślał, nie kryjąc skrzywienia lekkiego na dźwięk słowa “profesorze”. Chciał, żeby czas sam pomógł mężczyźnie to przeskoczyć, ale powoli zaczynał nabierać obaw, że wypowie w końcu te słowa na głos. Podniósł więc kubek do ust, aby napić się herbaty, zanim nie zdąży ugryźć się w język. Prawdę mówiąc czuł się głupio, że ktoś zaledwie dwa lata młodszy, którego kojarzył że szkoły, ba, nawet znał jego przyjaciela, zwraca się do niego tak oficjalnie. Szczególnie teraz, gdy po prostu pili wspólnie herbatę.
- Byłeś chyba na jednym roku z April, dobrze kojarzę? - rzucił, nagle przypominając sobie o kobiecie. Musi ją spytać przy okazji czy i do niej O'Connora zwraca się w tak sztywny sposób. Kto wie, może ona pomoże wyciągnąć mężczyznę na urodzinowe kremowe piwo? Warto było spróbować.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPią Lut 28 2020, 20:22;

Mapę? Na pewno byłoby z nią o wiele łatwiej, ale może po prostu Christopher powinien wystawić przed domem wielki znak, że jest wyjątkowo nieśmiały i jeśli odwiedzający będą go straszyć, to zamknie się w sobie i w ogóle nie będzie miał najmniejszej nawet chęci na to, by w czymkolwiek uczestniczyć. Nawet, a może przede wszystkim, w życiu towarzyskim. Już April było trudno gdzieś go wyciągnąć, umiał zapierać się rękami i nogami, niczym wrzeszczący, uparty osioł. Ostatecznie jednak nie lubił przebywać wśród innych, a może po prostu to sobie wmówił, całkowicie się wycofując i zamykając na nowe znajomości, jakby te z jakiegoś powodu mogły go zabić, czy zrobić coś równie absurdalnego. Być może wiązało się to z jego ucieczką, z jego samotną podróżą przez Europę, poszukiwaniem siebie, a później odcięciem się od rodziny i Charliego, kiedy budował na nowo swoje własne życie, odrzucając z niego te elementy budulca, które zostały zapożyczone z innych osób. Nie miał w Hogwarcie i jego okolicy zbyt wielu znajomych, nie szedł więc szczególnie prędko na przód, a Las i rośliny, jakimi się zajmował, w pełni mu odpowiadały, pozwalały na to, by poświęcił im uwagę, czas, by miał jak żyć i w czym się zapomnieć. Wycofał się zatem całkowicie ze świata żywych, zapominając o tym, że dawniej całkiem lubił tańczyć, odrzucając na bok wiele rzeczy, jakie kiedyś miały miejsce, ale pamiętał je zapewne cały czas jedynie przez pryzmat Charliego, co prowadziło od odsunięcia tego na bok, puszczenia w niepamięć, poddania się. I w to wszystko wkroczył właśnie Walsh, który swoją bezpośredniością i całkowitą bezkompromisowością, niszczył wszystko, co do tej pory zbudował Christopher, jednocześnie nieustannie przypominając mu Charliego, który emanował tą samą energią, do każdego podchodził z sercem na dłoni, poświęcał mu czas i chyba nie było dnia, w którym choćby raz się nie uśmiechnął. Joshua miał z nim wspólne cechy i to na pewno peszyło gajowego, dostrzegając mimowolnie te wspólne punkty zaczepienia, których nie dało się w żaden sposób pominąć, które po postu tam były i momentami kuły go w oczy. Nie czuł się z tym zbyt komfortowo, ale jednocześnie nie mógł zrzucać na Walsha własnych demonów, nie mógł cały czas mówić, że nie może się z nim widywać, bo to czy tamto, zwłaszcza że w gruncie rzeczy profesor wydawał się całkiem miłym człowiekiem, aczkolwiek były takie sytuacje i takie słowa, których lepiej byłoby, gdyby nie wypowiadał. Chris nie miał pojęcia, czy mężczyzna przysłowiowo weźmie to sobie do serca, ale taką miał nadzieję.
Przez chwilę spoglądał na Josha bardzo uważnie, kryjąc się jednocześnie za trzymanym kubkiem z herbatą, której zdołał już całkiem sporo wypić. Nie wiedział, jak mu odpowiedzieć, bo pod pewnymi względami czuł, że są to pytania bardzo intymne, że wolałby o nich nie wspominać, bo wiedział doskonale, że po prostu by się odsłonił. Być może nie do bicia, ale jednak dałby Walshowi kolejną broń do ręki, zaraz obok swoich niemądrych rumieńców, nad jakimi nie był w stanie w ogóle panować. Z drugiej jednak - nie mówiąc nic, zapewne skłaniał go do snucia własnych przypuszczeń i dalszego drążenia tematu, co byłoby jeszcze gorsze.
- To nostalgiczna podróż w przeszłość, ale bardzo satysfakcjonująca - powiedział zatem, co było dość oględne, ale jednocześnie łączyło w sobie całkiem sporo odpowiedzi na jego pytania. Nie wiedział jednak, co miałby powiedzieć w kwestii tego, czy chciał być gajowym. Nie byłby w stanie w prostych słowach przełożyć tego, co czuł i co kryło się w jego głowie, jednocześnie uważał faktycznie, że było to bardzo intymne i nie wszyscy powinni mieć do tego dostęp. Na pewno Joshua na to nie zasłużył, nie był Chrisowi tak bliski, by mu się zwierzał. Powędrował teraz spojrzeniem gdzieś w głąb swojego domu, zamarł na chwilę, dochodząc do wniosku, że jest to w gruncie rzeczy satysfakcjonujące, takie mieszkanie pod samym lasem, gdzie nie ma nikogo, tylko on i rośliny, które czasami same wpełzały przez otwarte okna. Czy o tym marzył? Pragnął czegoś zupełnie innego, dopóki nie zdał sobie sprawy, że używa cudzych marzeń, a kiedy tutaj trafił, odkrył, że znalazł właściwą i przede wszystkim, własną drogę do szczęścia.
- Słucham? Tak, to prawda. April nadal czasami wróży mi z fusów, ale myślę, że zmyśla przy każdej okazji - stwierdził, nadal chyba unosząc się gdzieś nieco na własnych myślach, bo zabrzmiał o wiele swobodniej niż wcześniej i nawet się uśmiechnął, przypatrując się spod przymkniętych powiek iskrom, które skakały radośnie nad polanami. Przesunął kubek w dłoniach i wykonał taki ruch, jakby chciał się nieco skulić, jakby zrobiło mu się zimno.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPon Mar 02 2020, 14:33;

Znam skały dźwięk i kamieni ton tu nigdy lęk nie ściga mnie. Ty nie jesteś stąd dlatego od tych stron, proszę cię, z daleka trzymaj się [...]. Widzę świat przez oczy twe. Nie przynoś go do mnie, nie zbliżaj tu się.
Słowa piosenki same wciąż i wciąż rozbrzmiewały w myślach Josha, który właściwie nieustannie uśmiechał się lekko pod nosem, obserwują gajowego. Zupełnie, jakby jego spojrzenie i postawa były właśnie odzwierciedleniem fragmentu piosenki. Był tak podobny do Garreta, poza oczywistą różnicą - Chris widział, a jego spojrzenie mogło zmrozić. Mimo to, cały czas odnosił wrażenie, że gajowy naprawdę nie przepada za towarzystwem ludzi. Pamiętał, jak swobodnie czuł się przy rozmowie o krzakach róż, o pracy. Tym bardziej nie potrafił pozbyć się z głowy słów piosenki. Poniekąd chciałby go zobaczyć w akcji, jeśli można tak powiedzieć. Zobaczyć jak sobie radzi z różnymi roślinami, jak zachowuje się w Zakazanym Lesie. To jednakże w tej chwili wydawało się zwyczajnie niemożliwe. W końcu każdy z nich miał inne obowiązki i gdy Josh prowadził zajęcia, Chris opiekował się fauną i florą Hogwartu. Oczekując na odpowiedź, nie krępował się z przesuwaniem po nim zaciekawionym spojrzeniem, tak jak lustrował całe otoczenie. Prawdę mówiąc, powoli zaczynał zazdrościć takiego przyjemnego kącika na własność, choć nie miał tu zbyt dużej prywatności, gdy kogoś już zaprosił do środka. Ostatecznie łóżko, wszystkie przedmioty osobiste, były na widoku. Do tego półmrok, w jakim przesiadywali. Właściwie można byłoby uznać takie spotkanie za randkę, gdyby wiedział, w której z płci gustuje gajowy. Wolał jednak nie mówić tego głośno, choć nagle uśmiechnął się szeroko do swoich myśli. Na całe szczęście mężczyzna przestał zastanawiać się nad odpowiedzią i odezwał się, wyrywając Josha z coraz zabawniejszych skojarzeń.
- Chyba nie ująłbym tego w ten sposób - odparł z lekkim namysłem, jakby ważył słowa, które chciał wypowiedzieć, obracając je wpierw w ustach. - Zależy, co się wspomina, ale dla mnie powrót w przeszłość byłby raczej mało zadowalający… Ze swojej strony uznałbym to za spojrzenie na wszystko z cudzego fotela - odpowiedział cicho, mając w pamięci wszystkie własne wybryki. Pamiętał, jak sam wściekał się, gdy został na czymś przyłapany, a teraz jego obowiązkiem było wyłapywać takich lekkoduchów. Poniekąd było to mało sprawiedliwe i być może dlatego Josh starał się nie zwracać dużej uwagi na ich wygłupy, o ile nie zagrażały ich życiu. Z drugiej strony, jeśli miałby być naprawdę szczery ze sobą, przyszedł tu do pracy ze względu na możliwość uczestniczenia w meczach. Bardziej zależało mu na dobrej grze niż na uczniach, więc nie było w nim litości, jeśli ktoś oberwał tłuczkiem. Właściwie poniekąd czekał na faule i inne atrakcje w trakcie meczów. Wtedy coś się działo, były emocje, gra była żywa. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku… Powoli zaczynał się jednak przekonywać, że powinien mimo wszystko zmienić sposób myślenia. Uczniowie, czy studenci nie byli miotłami, które można łatwo zastąpić nowymi. Nie, zdecydowanie nie lubił rozmyślać nad takimi sprawami, a odpowiedź Chrisa niejako ku temu go skłaniała.
Zmrużył na moment powieki, przyglądając się mężczyźnie, gdy wspominał o April i się uśmiechał. No proszę! Ktoś tu lubił panią od wróżbiarstwa?
- No proszę… April widać u wielu osób wywołuje taki uśmiech… I też myślę, że najczęściej zmyśla, jak wszyscy wróżbici, ale nie mów jej tego - odpowiedział, po czym dopił herbatę. Pamiętał, że kobieta raczej była jasnowidzem, jeśli wziąć pod uwagę zdarzenia z przeszłości i jej nagłe wizje. Nie musiał jednak mówić o tym głośno. Poza nią nie ufał innym wróżbitom i zawsze uważał to za brednie. Jednak dobrze się przy tym bawił, odkrywając nowe sposoby wróżenia, czy czytając o starych rytuałach. Dlatego zgłosił się na opiekuna kółka wróżbitów, gdy usłyszał, że wakat jest wolny.
- Herbata wypita, więc nie będę ci dłużej przeszkadzać. Jeszcze raz wszystkiego najlepszego i spokoju przez resztę urodzin - odezwał się, wstając z miejsca i uśmiechając się szeroko. Wyszedł z chatki, wciskając dłonie w kieszenie, ze skrzywieniem zauważając jak duża była różnica temperatur między przyjemną chatką, a błoniami. Skierował się w stronę Hogsmeade, gdzie czekała już na niego babcia, a dla której był znów gotów uśmiechać się szeroko.

zt x2
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPią Mar 06 2020, 12:32;

To był jeden z tych spokojnych wieczorów, kiedy nic się nie działo. Wydawało się, że spokojnie mógłby po prostu siedzieć i słuchać ciszy, jaka przedzierała się przez okna i drzwi chatki, ale zamiast tego wyciągnął książki dotyczące roślinności i zaczął je przeglądać, szukając czegoś, z czego powinien uzupełnić wiedzę, albo nad czym powinien mocniej się pochylić. W końcu nie wiedział wszystkiego, nie znał każdej odpowiedzi na wszystkie pytania dotyczące zielarstwa i nie był w stanie sypać wyjaśnieniami, niczym z kapelusza, stawiał więc na swój nieustanny rozwój. Obok książek ułożył również swój cenny notes, z którym nie chciał się rozstawać i zapisywał tam wszystko, co było mu potrzebne do życia, ozdabiał to również potrzebnymi sobie rysunkami, można było więc powiedzieć, iż posiadał przy sobie kompendium wiedzy zielarskiej, a od jakiegoś czasu — związanej również z animagią. Upił łyk ciepłej herbaty, kiedy w spisie treści znalazł coś, co go zaciekawiło.
Krylica nie była czymś, co znał szczególnie dobrze, kojarzył raczej nazwę, a nie dokładniejszy opis, więc z przyjemnością odszukał odpowiednie fragmenty, nad którymi zamierzał zaraz się pochylić, by przygotować stosowne notatki. Lubił być przygotowany na wszystko, a wychodził z założenia, że inwestowanie w przyrost wiedzy, jest zawsze w cenie. Zanotował zatem nazwę, a następnie rozpoczął wertowanie książek, by wyciągnąć potrzebne dane. Prędko również naszykował odpowiedni szkic rośliny, przenosząc go z wizerunków, jakie znajdowały się w ciężkich tomach, nad którymi pracował. Właściwie z miejsca zanotował także, że krylica jest podobna do górskiego kryształu, co czyniło ją już niemałą ciekawostką. Prędko dostrzegł informację o tym, że jest niebezpieczna i umieścił ją przy jej nazwie, by wiedzieć, że w razie problemów, musi postępować z nią bardzo, ale to bardzo ostrożnie. Niezwykle intrygujące było to, że krylica rosła jedynie przez trzy dni, wzrastała i obumierała w tak krótkim czasie! Na dokładkę wybierała sobie tylko najzimniejsze miejsca na świecie, co raczej prowadziło do prostej konstatacji, że gajowemu raczej nie uda się zobaczyć jej osobiście i pozostaną mu tylko reprodukcje w książkach.
Odnotował sobie, że w czasie rozwoju krylica ma kształt kryształu, na którym da się dostrzec białe liście, te jednak zamarzają i tworzą jednolitą masę. Dodał od razu, do czego służy zebrana w tym czasie, uznając, że niwelowanie bólu i utrzymywanie odpowiedniej temperatury ciała, są zdecydowanie pożądanymi efektami działania tej, jak się okazywało, przynajmniej częściowo, rośliny leczniczej. W kolejnej fazie roślina była właściwie nie do odróżnienia od kryształu, jedynie w jej przekroju można było dostrzec zarysy liści, a co najciekawsze, zmieniała również właściwości, służąc od tej pory do wytwarzania eliksiru chroniącego przed ogniem — lodowa pokrywa była dość ciekawym zjawiskiem działania tego tworu, ale Christopher doszedł do wniosku, że niewątpliwie niebezpieczne jest zbieranie krylicy, która jest tak trudna do rozpoznania, a rosnąc tak krótko, tak prędko zmienia swoje właściwości. Zerknął jeszcze na ostatnią fazę jej wzrostu i zanotował, że jest ona najniebezpieczniejsza. Kłęby dymu wyrzucanego przez krylicę prowadziły do natychmiastowego zamarznięcia tkanek, nadających się od tej pory tylko i wyłącznie do amputacji. Nie zdziwił się za bardzo, kiedy dostrzegł, że wykorzystanie najmniejszego nawet fragmentu krylicy umierającej w eliksirze, będzie prowadziło do zamrożenia wewnętrznych organów i śmierci. To nie było dla niego aż tak zaskakujące, biorąc pod uwagę to, co przeczytał wcześniej.
Skończywszy notatki, zamknął zeszyt i zamyślił się nad tym, co właśnie przeczytał. Zastanawiał się, jak wielką trzeba wykazywać się odwagą, by obcować z tą niezwykłą rośliną. Bycie doświadczonym zielarzem to jedno, wszystko wskazywało na to, że w jej obecności trzeba było być niesamowicie czujnym, uważnym i dbać o obserwację każdego, najmniejszego nawet szczegółu, który wskazywałby na fazę rozwojową rośliny, co prowadziło do konieczności przebywania wśród innych krylic. Domyślał się również, że trzeba było posiadać odpowiedni strój, który pozwalałby na pracę z tymi niebezpiecznymi istotami, ale nie był w stanie wyobrazić sobie, jak osłonić każdy fragment ciała, tym bardziej że poświęcając się obserwacji jednej rośliny, zawsze można było coś przegapić, chociażby odsłonięty koniuszek ucha. Wolał też nie myśleć, co stanie się, jeśli nawdychać się dymu wydzielanego przez obumierającą krylicę. Przesunął opuszkami palców po wardze, dochodząc jednocześnie do wniosku, że wolałby nigdy nie spotkać tej rośliny, choć fascynującej, to śmiertelnie niebezpiecznej.

z.t

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Mar 14 2020, 12:16;

/po leśnych przygodach z gejzerem

Przenieśli zawiniątko do dyrektora, gdzie zostawili bransoletę wraz z kurtką Chrisa. Właściwie nie byłby w stanie powiedzieć, czy zwyczajnie jej zapomnieli, czy uznano, że ma zostać jeszcze dla zabezpieczenia bransolety. Tak czy owak, wracali do chatki gajowego w deszczu. Josh, choć mógł zostać w zamku, nie zamierzał przepuścić okazji uczczenia wielkopomnego dnia, gdy O’Connor przestał zwracać się do niego per “profesorze”. Chciał napić się z nim herbaty, na spokojnie i dopytać o stworzenie, którego truchło śmierdziało tak, że wciąż miał wrażenie, iż je czuje. Nie był dobry z opieki nad magicznymi stworzeniami, ale zaczynał odczuwać potrzebę dokształcenia się z tego zakresu. Przynajmniej będzie mieć temat do rozmów, gdy Chris będzie nagle milczał, a czuł, że znów wrócą do takiego stanu rzeczy. Inna sprawa, że zastanawiała go zmiana zachowania mężczyzny, gdy byli w Lesie. Zupełnie, jakby wszedł do własnego świata, w którym czuł się najlepiej, gdzie był o wiele bardziej pewny siebie. Całkiem przyjemnie obserwowało się go, gdy stawał dzielnie przed gejzerem, albo osłaniając, albo badając jego powierzchnię. Zupełnie inaczej niż chociażby przy spotkaniu przy krzakach róży, gdzie rumieniec nie schodził mu z twarzy. Kim jesteś O'Connora i co kryje się za tymi błękitnymi oczami?
Ponieważ byli już dość przemoczeni przez błoto, a deszcz nie zamierzał ich oszczędzać, Josh zdjął swoją kurtkę, jeszcze zanim weszli na błonia i rozłożył ją nad ich głowami.
- Nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam ryzykować zniszczenia różdżki, dość się przegrzała. No i jesteś mi winien herbatę - rzucił jedynie, na widok miny O’Connora, gdy otaczał go ramieniem, aby kurtka również jego osłaniałą przed deszczem. Prawdę mówiąc, odkąd emocje związane z gejzerem oraz czarną magią opadły, Josh nie przestawał znów się uśmiechać. Bawiło go wszystko, łącznie z tym, że właśnie wpraszał się do gajowego na herbatę. Ciekaw był, czy dostał list z opakowaniem jednej z Mount Blanc. Może taki prezent z ferii mu odpowiadał? Swoją drogą, dlaczego myślał, że to on mu wysłał arbuza? Chciał nawet o to zapytać, ale z drugiej strony, wtedy pewnie powiedziałby, że sam dostał owoc, a tego nie chciał robić. Póki O’Connor nie oskarżał go o większe przewinienia, nie zamierzał wyjaśniać nieporozumienia. Dla niego było to więcej pretekstów, żeby przyjść i poprawić sobie humor przed kolejnymi obowiązkami w ciągu dnia.
- Często masz podobne problemy w Lesie, jak ten gejzer? - spytał, kiedy dotarli do chatki, próbując rozluźnić atmosferę, która jego zdaniem zaczęła na nowo się zagęszczać, w mało przyjemy sposób. Uśmiechnął się przy tym lekko, kącikiem ust, nie odrywając spojrzenia od mężczyzny. Ciekaw był, czy ten będzie teraz uciekać spojrzeniem, czy jednak coś uległo drobnej zmianie.

@Christopher O'Connor

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Mar 14 2020, 21:30;

Christopher niepokoił się znaleziskiem, trudno zresztą się dziwić, to nie było coś, na co napotyka się każdego dnia. To, co gorsza, nie był żaden niemądry żart, a coś groźnego, przemyślanego i starannie wykonanego, co napawało lękiem, ale i gniewem. O'Connor był co prawda jedynie gajowym, ale mimo wszystko czuł, że sprawą trzeba się zająć i gdyby tylko Dyrektor chciał, żeby dalej się tym zajmował, nie miałby nic przeciwko. Myśląc jednak na chłodno, logicznie, zdawał sobie sprawę z tego, że nie na wiele się przyda, bo mimo wszystko był lepszym zielarzem i znawcą magicznych stworzeń, niż aurorem. Do tego ostatniego było mu zdecydowanie daleko, a na zaklęciach i czarnej magii znali się na pewno profesorowie. Dlatego też nie wychylał się, aczkolwiek delikatnie zasugerował Dyrektorowi, że byłby wdzięczny, gdyby dowiedział się, co się tutaj wydarzyło i czy ewentualnie nie powinien szukać jakiś dalszych śladów i poszlak w Lesie, bo nie sądził, żeby ta skrytka była jedyna, albo też, żeby to wszystko ograniczało się do tego jednego, niepokojącego przedmiotu.
Pogrążony w tych niezbyt ciekawych myślach, nie zorientował się właściwie, że Walsh nadal mu towarzyszy. To był właściwy moment na to, żeby mężczyzna poszedł do swojego gabinetu, żeby zajął się swoimi sprawami i zmył z siebie całe to błoto, które dość szczelnie oblepiało ich w miejscach, których nie naruszył jeszcze deszcz. Spojrzał na niego nieco nieprzytomnie, gdy tylko znaleźli się przed wyjściem z zamku, a profesor zaczął mówić coś o różdżce, prędko jednak skoncentrował się, gdy zdał sobie sprawę z tego, że Walsh znajduje się zdecydowanie zbyt blisko, a z uwagi na ułożenie nad nimi swojej kurtki, musi go obejmować. Nie dotykał go, co prawda, ale Christopher i tak poczuł, jak przechodzą go dreszcze i na pewno zrobiła mu się gęsia skórka, stulił nawet nieznacznie ramiona, żeby nie musieć się w żaden sposób przytulać do Walsha. Mówienie mu, żeby dał spokój, miało tyle sensu, co rzucanie grochem o ścianę, poza tym mężczyzna dość dobrze grał na uczuciach gajowego i ten miał poczucie, że naprawdę powinien jakoś mu się odwdzięczyć za pomoc w lesie, choć nie był pewien, czy bieganie w deszczu jest akurat tym, co powinni teraz robić. Spojrzał kątem oka na mężczyznę i zdał sobie sprawę z tego, jak niedorzecznie to wszystko wygląda, jak bardzo jest to głupie i aż uśmiechnął się nieświadomie, aczkolwiek uśmiech ten nie sięgnął właściwie w ogóle jego oczu, te nadal pozostawały dość chłodne, jakby Christopher wciąż myślami był przy wydarzeniach z lasu albo po prostu nie czerpał pełni przyjemności z tego, co się działo. Skrępowanie czuł na pewno, w końcu nie znał Walsha na tyle, żeby w jakikolwiek sposób się z nim spoufalać, tymczasem ten zachowywał się, jakby znali się od dawna i byli świetnymi kumplami.
Weszli do chatki, a Chris odetchnął nieco głębiej, dopiero teraz zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo byli brudni, zmęczeni, przemoczeni i zapewne zmarznięci, bo bieganie bez kurtek na wczesną wiosnę, na pewno nie było zbyt mądre i kto wie, czy nie powinni zaordynować sobie czegoś więcej, niż tylko herbaty. Herbata. To słowo obijało mu się uparcie w głowie, bo stanowiło również sposób na odwdzięczenie się, a jednocześnie przypominało o paczce, jaka nadeszła do niego pewnego dnia, wprawiając go tym samym w niemałą konsternację.
- Trudno powiedzieć. Ciągle coś się dzieje, ale nie znajduję każdego dnia czarnomagicznych, przeklętych przedmiotów. Banda złodziejskich niuchaczy, zagubiony psotnik albo problemy z pegazami, są o wiele częsytsze - powiedział nieco nieuważnie, kiedy przeczesywał wilgotne i brudne włosy dłonią. Powinni się osuszyć i oczyścić, nic zatem dziwnego, że gajowy znowu sięgnął po różdżkę, ale nim ostatecznie wypowiedział jakieś zaklęcie, machnął nią parę razy nieświadomie, ta zaś wypluła z siebie wiele iskier, wskazując chyba na nastrój O'Connora. - Bardzo mnie to niepokoi.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyNie Mar 15 2020, 16:39;

Zachowanie mężczyzny zdecydowanie byłoby przyjemnym połechtaniem ego Walsha gdyby ten zdawał sobie sprawę z jego preferencji. Obecnie zupełnie nie zwracał uwagi na jego reakcje, ani na to, że nie powinien znajdować się tak blisko niego. Nie dotykał go, bo nie było takiej konieczności, a i sam nie należał do mocno “dotykalskich” osób. Owszem, czasem, gdy ponosiły go emocje i znał kogoś dostatecznie długo, potrafiłby objąć ze śmiechem. Jednakże obecna sytuacja nie należała do tego typu, a i O’Connor, jakkolwiek Josh się nie zachowywał, nie był jego dobrym kumplem. Inna sprawa, że wyglądało na to, że Walsh próbował ten stan rzeczy zmienić. Zachowanie przy gejzerach idealnie pokazywało, że jest na dobrej drodze. W tej chwili musiałby mieć naprawdę dobry powód, żeby nie iść z nim do chatki i nie wpraszać się na herbatkę. Czy grał na uczuciach? Tak. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że robił to świadomie, jednak czy w innych okolicznościach Chris zaprosiłby go do siebie? Wątpliwe. Dodatkowo, dopóki nie wykorzystywał swoich umiejętności pogrywania z gajowym do czegoś gorszego niż rozgoszczenie się z kubkiem gorącego napoju, to chyba nie było źle, prawda? Nawet nie przejął się jego uśmiechem, który wydawał się jedynie machinalnym grymasem twarzy, niedocierającym do oczu Zawsze mógł go odepchnąć, wyjść spod kurtki. Choć istniała jeszcze szansa, że za bardzo był pochłonięty myślami dotyczącymi znaleziska w Lesie. To najwyraźniej było prawdą, jeśli wziąć pod uwagę zachowanie już w samej chatce oraz jego słowa.
Josh spoważniał. Cokolwiek o nim mówić, do podobnych spraw nie podchodził lekkomyślnie i nie dziwił się gajowemu. Sam nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji. Wyraźnie ktoś bawił się czarną magią w okolicy i wyraźne próbował ukryć przedmiot. Gdyby matce naturze nie przeszkadzała bransoleta w gejzerze, nie wiadomo jak mogłoby się to skończyć, na co przedmiot czekał. Cieszył się, że udało im się zabezpieczyć teren i pozbyć się bransolety, przekazując odpowiednim władzom. Liczył na to, że sytuacja się nie powtórzy, ale jak znał życie, mógł o tym pomarzyć. Skoro ktoś raz coś takiego ukrył w Lesie, możliwe, że spróbuje tego jeszcze raz, albo ukrył więcej takich ozdóbek. Spojrzał na snop iskier, jakie wyrzuciła z siebie różdżka O’Connora. Więc tak wyglądał element bzu? Aż w myślach parsknął śmiechem na wspomnienie rozmowy o mieszkaniu z nieśmiałkami na drzewie, która w jednej chwili mu się wspomniała.
- Może lepiej odłóż różdżkę - rzucił z udawanym śmiechem, samemu wyjmując swoją. Nie była już rozgrzana, więc mógł znów bawić się czarami. - Nie dziwię się, ale mam nadzieję, że dyrektor zgłosi to aurorom i sprawdzą teren Lasu. Istnieje jeszcze szansa, że była to próba jakiegoś dzieciaka, który nie wiedział jak zdjąć nałożone zaklęcie i postanowił pozbyć się bransolety - dodał, stając przed O’Connorem, przyglądając mu się uważnie. Mężczyzna naprawdę wyglądał, jakby był gotów wrócić do Lasu i szukać innych niespodzianek. To nie był dobry pomysł, żaden z nich nie znał się na czarnej magii na tyle dobrze. Właściwie mieli duże szczęście, że udało im się wyjść cało po zabawie z gejzerem, z ranami, które potrafił opatrzyć. - Silverto - mruknął, celując różdżką w gajowego i stopniowo susząc jego ubrania. Przesunął strumień na samego siebie, gdy już wysuszył ubrania mężczyzny, czując, że przydałoby się rozgrzać. Kolejna rzecz do zapisania na liście spraw do załatwienia - dokształcić się z uzdrawiania. Najpierw przed feriami trafił na kobietę, która postanowiła wykąpać się w jeziorze w środku zimy, a którą ostatecznie wyciągał z rąk syreny. Wtedy nie mógł się ogrzać i teraz także. Innymi słowy, nie zamierzał dopuścić do trzeciego razu, lepiej już powtórzyć zaklęcia uzdrawiające.
- Co z herbatą? Możesz w międzyczasie opowiedzieć o bandzie niuchaczy albo o tym stworzeniu, którego truchło wyrzucił gejzer. Myślałem, że nie wytrzymam przez ten zapach - dodał, próbując odciągnąć myśli od gejzeru i czarnej magii. Nic im nie da zastanawianie się nad tym do końca dnia, a podejrzewał, że gdy już wyjdzie z chatki, gajowy i tak zacznie o tym rozmyślać. Teraz wolał myśleć o przyjemniejszych rzeczach i rozluźnić się, jak zawsze, gdy nachodził O’Connora. Korciło go zapytać, czy wypił już tą z ferii, ale uznał, że jeszcze z tym zaczeka.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySro Mar 18 2020, 12:14;

Christopher właściwie nigdy nie krył się z tym, co czuje, do kogo go ciągnie, jak te sprawy wyglądają, ale też nie robił z tego wielkiej reklamy, ten kto chciał i tak z całą pewnością domyślał się prawdy i był w stanie pojąć niektóre jego reakcje. Nie czuł jednak najmniejszej potrzeby zwierzania się z tego Walshowi, opowiadania mu, jaki jest, nie chciał również zachowywać się jak jakaś rozhisteryzowana nastolatka i krzyczeć coś na temat tego, że jego obecność go krępuje. To prawda, że nie czuł się do końca pewnie, a jednocześnie jego ciało reagowało dość podświadomie, w końcu bliskość drugiej osoby, jej ciepło i świadomość, że mężczyzna nie należał do żadnych ułomków, a teraz, choćby i dla własnej interesu, biegł obok niego pod jedną kurtką... Musiałby być naprawdę całkowicie niewrażliwy na podobne sprawy, żeby w ogóle nie zareagować, ostatecznie bowiem musiał oddać profesorowi, że pod tą warstwą lekkoducha, krył się jednak człowiek odpowiedzialny i opiekuńczy, co pokazał, z miejsca biorąc się do pracy, używając zaklęć uzdrawiających i starając się jakoś ich wspomóc, choć nie było to aż tak doskonałe, jak mogłoby być. Starał się jednak na tym nie skupiać, gdyż w ostatecznym rozrachunku nie miało to najmniejszego nawet znaczenia, a już na pewno - do niczego nie prowadziło i nie było sensu się w tym jakoś zagłębiać, całkiem skutecznie zrzucił więc tę sprawę na bok, tym samym skupiając się na istotniejszych kwestiach, jak chociażby ta dotycząca przeklętego przedmiotu i zajęcia się wszystkim w Zakazanym Lesie. Bo to, że będzie miał tam więcej pracy i kto wie, co jeszcze na niego wyskoczy, było dla niego oczywiste. Pewnie właśnie dlatego nie mógł się w ogóle skupić na zaklęciach i całkowicie niezgrabnie machał różdżką, bez większego zastanowienia się nad obecną sytuacją.
- Nie, nie ma mowy. Dzieciak nie mógłby tak dokładnie rzucić zaklęcia, ukryć przedmiotu, a na dokładkę znać lokalizacji tego gejzeru, to nie było coś, na co się tak po prostu trafia w czasie spaceru. Albo inaczej, może tak, ale trzeba potem znać drogę do tego miejsca i wiedzieć, jak dostać się tam niepostrzeżenie. Spędzam w lesie większość swojego czasu, znam właściwie każdą ścieżkę, trudno byłoby więc mnie wyminąć, ktoś musiałby tego dokonać w środku nocy, gdy po sprawdzeniu całej okolicy i braku dowodów wskazujących na to, że dzieje się coś złego, po prostu położyłem się spać - powiedział na to, wyraźnie zamyślony, chyba nawet nie dostrzegał zachowań Walsha i nie do końca zdawał sobie sprawę z jego obecności. Ta cała niepewność i wszystko, co temu towarzyszyło, zniknęło na chwilę, gdy po prostu pogrążył się w swoich myślach i najróżniejszych rozważaniach na temat wydarzeń mijającego dnia. Był niewątpliwie spięty i skryty w swoim świecie, bo drgnął, dopiero kiedy Joshua zapytał go o herbatę, do robienia której wrócił bez namysłu, sięgając po prostu po pierwszą lepszą z brzegu paczkę, by przygotować dzbanek ciepłego napoju.
- To korniczak, istota, która odpowiada za niszczenie wielu domów, zbyt późno wykryty, może doprowadzić do zniszczeń nieodwracalnych, trzeba wtedy wzywać specjalne ekipy, które zajmują się oczyszczaniem i pozbywaniem się go z piwnic, fundamentów, belek. To niezbyt przyjemna praca, a on potrafi naprawdę porządnie się rozprzestrzenić, mam więc podejrzenie, że wrzucony do gejzery, robił dokładnie to, co za życia. Rozmnażał się - powiedział, marszcząc przy tej okazji brwi, a później zdjął okulary i na moment odłożył je na bok. Czuł jeszcze ból w miejscach, w które oberwał i chyba dopiero teraz, gdy dostrzegł, w jakim stanie jest jego ubranie, sięgnął po różdżkę, by znowu rzucić zaklęcie oczyszczające, tym razem na siebie i na Walsha, którego rejestrował na wpółprzytomnie, błądząc myślami gdzie indziej, co było łatwo dostrzegalne w jego zachowaniu.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyNie Mar 22 2020, 12:14;

Przyglądał się mężczyźnie, mimowolnie rejestrując każdy szczegół, który ulegał zmianie. Interesował się nim, jak każdym, kto zwrócił jego uwagę na dłużej. W lesie miał okazję obserwować go z zupełnie innej strony, odważniejszej. Teraz też nie było poprzedniego gajowego. Nie było rumieńców, speszenia, patrzenia po bokach. Nie było unikania odpowiedzi, ignorowania słów, prób odsunięcia się. To pasowało Joshowi, zdecydowanie mu to pasowało. Podobało mu się, z jaką pewnością siebie zachowywał się gajowy wobec zagrożenia w Lesie. Podobało mu się, jak się zmieniał, kiedy był pewien otoczenia. Być może było to spowodowane zdarzeniem z Lasu, nieznaczną zmianą, jaka zaszłą w ich relacji, ale Josh śmiało mógł powiedzieć, że podoba mu się to, co ma przed oczami. Podoba mu się stojący przed nim mężczyzna z kilkoma maskami. Był go ciekaw, chciał poznać bardziej, dowiedzieć się więcej. Teraz obserwował, jak ten wręcz gotuje się ze złości, z chęci działania, wywołanymi przez tajemnicze znalezisko. Nie wiedzieli, kto wrzucił bransoletę do gejzeru, ani jaki miał w tym cel. O’Connor wyraźnie chciał coś z tym zrobić, ale miał ręce związane. Do tego, zaraz… Czy on się obwiniał o niedopilnowanie Lasu?
- Nie chcę cię martwić, ale niewidzialnym dla innych w lesie, można być jedynie jako zwierzę. Ktoś mógłby być animagiem, a przecież sam dobrze wiesz, że dzieciaki lubią uczyć się tego, co może dać im chwilę wolności od tutejszych zasad. Ilu niezarejestrowanych animagów wypuścił Hogwart? Każdy przyznawał się do zdolności dopiero po skończeniu szkoły, żeby w czasie nauki móc się wymykać - zaczął mówić, wspominając własną młodość i to, jak jego koledzy uczyli się transmutacji, aby zostać animagami. On także był tym zainteresowany, ale nie miał czasu trenować niczego więcej, poza quidditchem. Teraz nieznacznie tego żałował. Gdyby wiedział, że wyląduje w szkole jako profesor, przykładałby się do większej ilości zajęć, a nie tylko do latania. - Możemy nawet nie wiedzieć, że ktoś jest animagiem. Wtedy nawet ty nie zauważyłbyś nikogo kręcącego się po Lesie. Dyrektor zapewne poinformuje Ministerstwo i przyślą nam tu aurorów, którzy zrobią swoje - dodał, zanim rozpoczął ich suszenie. Nie był pewny, na ile mężczyzna w ogóle słyszy jego słowa. Musiał zmienić bieg rozmowy, więc powtórzył swoją prośbę o herbatę. Ostatnia, z cytryną, imbirem była naprawdę cudownie rozgrzewająca i liczył na powtórkę. Jednocześnie myślał o herbacie z alpejskiej róży, czy innego dziwnego kwiatu, na którą ludzie na feriach rzucali się, jakby była ostatnim napojem na świecie. Josh nie zwrócił uwagi na jej specyfikację, na słowa, którymi była zachwalana. Żałował tylko, że się jej nie napił. Wtedy wiedziałby, czy rzeczywiście była dobra, a tak cóż, pewnie Chris już ją wypił.
- Gdy będę kupować dom, poproszę cię o sprawdzenie, czy nie ma w nim korniczaka. Nie chciałbym tego znów wąchać - rzucił, słysząc o upodobaniach zwierzęcia. - Myślisz, że z tego powodu było więcej gejzerów? To nawet miałoby sens… - dodał, zamyślając się. Nie zauważył, gdy Chris oczyścił ich z błota. Uśmiechnął się lekko, podciągając rękawy swetra. Kurtka spokojnie wisiała na oparciu krzesła, już czysta i sucha, czekająca na powrót do domu. Spojrzał na swoje bransoletki, jedna z aleksandrytem, druga z fiołków. Ta druga zaczynała powoli świecić kroplami rosy, jak zawsze wieczorem, o zmierzchu. - Jak smakowała herbata? Przyznam, że nic o niej nie wiem. Wszyscy kupowali, mówili, że tamtejszy specyfik, więc kupiłem. Pomyślałem, że może ci się bardziej spodobać niż arbuz, choć to nie ja go wyslałem - odezwał się lekkim tonem, uśmiechając się szeroko i licząc na to, że zdoła wyrwać mężczyznę z myśli o znalezisku. - W ogóle, dziś jest dzień, który przejdzie do historii. Przestałeś mówić do mnie per “profesorze” - dodał radosnym i nieco zaczepnym tonem. Był ciekaw jego reakcji, czy znów zacznie się rumienić i czy wrócą do punktu wyjścia.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyNie Mar 22 2020, 23:18;

Z jakiegoś powodu Christopher należał do domu Gryfa. Nie musiał zawsze być odważny, iść na barykady, nie musiał zapewne również przemawiać do tłumu, bo z tym akurat nie radził sobie najlepiej, nie musiał być przewodniczącym, nie musiał zawsze wybierać dróg, które w jakikolwiek sposób prowadziłyby pod górę, tylko dlatego, że miał w sercu nieopisaną wręcz odwagę. Nie każdy musiał z miejsca robić coś, co podkreślałoby, że faktycznie jest Gryfonem, że jest gotów skakać w ogień, walczyć i nawet ginąć w imię jakiejś idei. Były jednak takie chwile, kiedy O'Connor bez najmniejszego nawet zawahania występował naprzód, zasłaniał innych własną piersią i spokojnie patrzył na niebezpieczeństwo, gotowy do tego, by otrzymać cios, przyjąć go, zmierzyć się z nim, zrozumieć. Nie zamierzał narażać życia Walsha, ale również nikogo innego, to on szedł pierwszy, to on w razie problemów otrzymywał ciosy, to on brał to na siebie. Nie mógł jednak skłamać, że mimo wszystko mężczyzna mu zaimponował i był mile zaskoczony faktem, iż profesor znał się również nieco na magii uzdrawiającej. Tego raczej by się po nim nie spodziewał, a tutaj proszę, obok obrazu człowieka godnego nazywania lekkoduchem, istniał również inny widok, inny portret, któremu również warto było się przyjrzeć.
- Nie, nie tylko, Walsh. Można używać zaklęć, które zacierają twoje ślady, można sprzymierzyć się ze stworzeniami, które tam żyją, można tam przylecieć, można wreszcie, jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało, poruszać się po drzewach. Wybierasz prostą opcję, którą muszę brać pod uwagę, ale nie sądzę, by była ona w pełni możliwa. Pomyśl, ktoś pod postacią, dajmy na to, psa, niósłby w pysku tę przeklętą rzecz? Musiałby być również zwierzęciem, które powszechnie występuje w okolicy, żebym nie zwrócił uwagi na nietypowy, niespotykany tutaj trop. Sam powiedz, jakie miałbyś trudności, żeby dolecieć w to miejsce? - powiedział na to spokojnie, aczkolwiek nadal dość mocno stanowczo i wreszcie naszykował dla niego herbatę. Robił to nieco niezdarnie, nieporadnie, bo mimo wszystko jego myśli znajdowały się gdzie indziej, zajęte były czymś zupełnie odmiennym, niż prozaiczne zajmowanie się herbatą, aczkolwiek musiał przyznać, że on również z chęcią by się napił. Był zmęczony, rany, choć całkiem dobrze zaleczone przez Josha - i tak bolały, nie było sensu oszukiwać, że jest inaczej. Owszem, jako gajowy często doświadczał nieprzyjemnych wydarzeń, urazów, innych problemów, ale tak naprawdę nie było to coś, na co czekał, czy coś podobnego. Odetchnął głęboko, a na kolejne słowa Walsha skinął głową. Tak, dyrektor z pewnością podejmie właściwe kroki, co do tego był pewien i nawet nie próbował temu zaprzeczać, niemniej jednak czuł, że zrobił za mało, że powinien działać aktywniej, pewniej, że gejzery już dawno powinny naprawdę zwrócić jego uwagę. Odetchnął głęboko, odwrócił się i niemalże mechanicznie wsunął kubek w jego dłonie, by odwrócić się ponownie, żeby naszykować picie również sobie.
- Oczywiście - odparł, niemalże automatycznie, bo chyba nie było jeszcze sytuacji, w której sprzeciwiłby się zdaniu, czy też prośbie, nauczyciela. - To tylko teoria, nie jest niczym potwierdzona. Zakładam jednak, że skoro korniczaki mnożą się w odpowiednich warunkach, istnieje prawdopodobieństwo, iż żywiąc się błotem... Choć ten był martwy. Być może zatem błoto przejęło elementy odpowiadające w ciele korniczaka za rozrost - mówił dalej, machając jednocześnie łyżeczką i wpatrując się gdzieś przed siebie, jakby nie zdawał sobie do końca sprawy z obecności Walsha, co było w tej chwili dość pomocne. Wyrażał bez skrępowania to, co kryło się w jego głowie, podawał mu jak na tacy wszystkie swoje przemyślenia i wątpliwości, robiąc z nich idealnie opakowane pudełko pełne prawdopodobieństw, jakie tylko należało sprawdzić.
- Słucham? Arbuz? Och, byłem pewien... - zaczął i odwrócił się w jego stronę, teraz już rumieniąc się, kiedy dotarło do niego, że nie jest tutaj wcale sam, a na dokładkę Walsh w sumie znajduje się dość blisko i chyba całkiem nieźle bawi. Pytania o herbatę Christopher nie wyłapał, bo zbyt mocno poświęcał się rozważaniom dotyczącym możliwości rozrostu gejzerów, wspomnienie jednak o dostarczonym arbuzie wybiło go na tyle z rytmu, że zareagował, a teraz z tego wszystkiego był po prostu zawstydzony. Znowu. Kolejne słowa Josha jedynie mocniej sprawiły, że Christopher poczuł się niepewnie, bo nie do końca wiedział, jak ma na to zareagować. Walsh był zły, zadowolony? To miała być jakaś reprymenda, czy co dokładnie? Nic zatem dziwnego, że gajowy patrzył na niego nieco od dołu, nieco nieufanie, czekając na rozwinięcie tej myśli.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPon Mar 23 2020, 22:19;

Branie wszystkiego z przymrużeniem oka było sposobem Josha na odcięcie się od przykrych faktów. Owszem, mieli znacznie gorzej od niego, ale przecież w życiu nie należało porównywać siebie do innych, prawda? Dla jednego rozstanie rodziców bez separacji było trudną sytuacją, do której nie potrafiło się przywyknąć mimo upływu lat, a dla innego o wiele gorszą sytuacją była utrata obu rodziców. Josh wciąż nie do końca pogodził się z dziwnym układem rodziców i faktem, że właściwie zostawili go samemu sobie, nie przejmując się niczym. Babcia mu została, o która teraz musiał dbać i z tym również nie w pełni sobie radził psychicznie. Gdyby musiał zachować powagę przy każdej chwili, nie wytrzymałby. Patrzenie na wszystko przez różowe okulary, siłą wciśnięte sobie na nos, było lepsze. Mógł się śmiać ze wszystkiego, a nikt nie dopytywał o to, jak się trzyma i czy coś już się poprawiło w relacjach z rodzicami. Mimo to nie był ignorantem. Interesował się quidditchem ponad wszystko, a w tym sporcie zdarzały się co chwilę jakieś kontuzje. Musiał wiedzieć jak sobie poradzić i choć nie był orłem w magii leczniczej, przynajmniej potrafił leczyć proste uszkodzenia ciała, chwilowo znieczulić miejsce, oczyścić ranę, zabandażować. Przed kolejną lekcją miał zamiar nauczyć się leczyć złamaną kość, aby na pewno nie dopuścić do trwałych uszkodzeń u uczniów i studentów. Tak, był lekkoduchem, ale potrafił zadbać o siebie, czy o drugą osobę. Tego niestety gajowy nie mógł wiedzieć, ale mógł poznać, jeśli będą mieć jeszcze ku temu okazję.
- Prawdę mówiąc latanie na miotle w lesie, między drzewami, uważając na pozostałe stworzenia, nie jest prosta. Odrzuciłbym raczej tę możliwość, ale rozumiem, o co ci chodzi… Nic jednak nie zmienimy rozmyślaniem o tym. Co najwyżej wpędzisz się w poczucie winy, że nie niczego podejrzanego wcześniej. Poczekajmy, aż dyrektor to załatwi - odpowiedział łagodnie, nie chcąc zdenerwować gajowego, ale z doświadczenia wiedząc, że takie rozmyślanie nie pomaga. Zazwyczaj człowiek zaczynał się zadręczać i podupadał na samopoczuciu. Często później wpadało się w wir pracoholizmu, aż nie przychodził nowy problem, którego nie dostrzegało się, zbyt pogrążonym w poprzednim. Nie był pewien, czy Chris był tego typu osobą, ale nie chciał ryzykować. Wolał odciągnąć jego myśli najbardziej, jak tylko mógł, żeby nie patrzeć na wyraz twarzy, mówiący jasno o zadręczaniu się kolejnymi pytaniami. Choć oczywiście na twarz gajowego z przyjemnością patrzył, szczególnie gdy ten się rumienił.
Uśmiechnął się pod nosem, gdy mężczyzna bez zawahania zgodził się pomóc przy zakupie domu. Kubek przyjął bez słów, wciągając spokojnie aromat herbaty. Zapach był znajomy, jakby już ja czuł wcześniej. Czyżby O’Connor zrobił dla nich herbatę, którą otrzymał jako pamiątkę z ferii, na które nie pojechał? Aż uśmiech na twarzy profesora powiększył się. Nie miał okazji jeszcze skosztować tamtejszego specyfiku, ani nie wiedział nic o jego działaniu. A może powinien jednak wcześniej spytać o to, a nie teraz, gdy był o krok od napicia się.
- W takim razie będzie trzeba uważać na ten gejzer i sprawdzać go w miarę regularnie, gdyby znów jakieś stworzenie postanowiło tam umrzeć - odpowiedział cicho, bawiąc się chwilą. Docierało do niego, że za chwilę gajowy może się ocknąć z zamyślenia i zacznie się na nowo zabawa z rumieńcami i uciekaniem spojrzeniem. Nie musiał długo czekać. Uśmiechał się, przygryzając nieznacznie dolną wargę, obserwując zaskoczenie na twarzy gajowego, kiedy dotarły do nieg słowa o arbuzie.
- Nie wysyłałbym czegoś takiego. Ja, April, Hal, także dostaliśmy arbuzy, ale dałeś mi ładny pretekst do przywiezienia ci pamiątki. To jest ta herbata? - spytał, unosząc kubek do ust. Pociągnął ostrożnie łyk, uważając, żeby się nie poparzyć. Była smaczna, nawet bardzo. Rozgrzewała od środka, wprawiając ciało w tak przyjemny stan. Aż zamruczał cicho, przymykając na moment oczy. Otwarł je i trafił spojrzeniem na wzrok Chrisa, niepewny, od dołu. Te błękitne oczy potrafiły mocno zadziałać na wyobraźnię, poruszyć odpowiednie struny, wywołać dreszcze wzdłuż kręgosłupa, kumulujące się w jednym miejscu. Och, miał ochotę powiedzieć, żeby nie przestawał na niego patrzeć. Wykonał pół kroku w stronę gajowego, jakby poprawiając się nieznacznie. O czym to mówili? Ach!
- Cieszę się, że przestałeś zwracać się do mnie tak oficjalnie. Bardzo mi to odpowiada. Jeszcze lepiej, gdybyś mówił do mnie po imieniu, ale wszystko w swoim czasie, prawda? - stwierdził cicho, robiąc ponownie łyk herbaty. Czuł, jak gorąc uderza mu do głowy, jak wszystko w nim buzuje pod wpływem herbaty i tego spojrzenia. - Czy ktoś już ci powiedział, że wyglądasz zabójczo w okularach? - spytał cicho, z lekkim uśmiechem. Miał ochotę przyłożyć dłoń do jego policzka i sprawić, żeby nie mógł oderwać od niego wzroku. Och, nie tylko tego chciał. Dlaczego tak długo zwlekał z poddaniem się uczuciom? Herbata... Tak, powinien ją wpierw wypić. Ponownie uniósł kubek do ust, aby pozostawić w naczyniu jedynie połowę napoju.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySro Mar 25 2020, 22:28;

Christopher doskonale wiedział, że nie ocenia się książki po okładce i starał się tego nie robić, nie wyciągać pochopnych wniosków i nie ustawiać ich wraz z osobą, którą poznawał. Oczywiście, jak każdy człowiek miał skłonność do podobnych działań, trudno było tego tak naprawdę uniknąć, na dokładkę nie widział jeszcze Walsha, który tak naprawdę w pełni by się kimś przejmował, troszczył o niego albo robił coś podobnego. Na dokładkę - nie znał jego historii, nie wiedział, co dokładnie sprowadziło go do zamku, wiedział jedynie, że nauczanie nie było jego powołaniem. Nie interesował się również grą zawodową, nie miał więc pojęcia, czy mężczyzna był zawodnikiem jakieś drużyny i został z różnych powodów zmuszony do odejścia, czy być może sprawa wyglądała zupełnie inaczej, niemniej jednak trudno powiedzieć, żeby O'Connor zaliczał się do osób, które chciały podobne rzeczy wyśledzić. Szanował cudzą prywatność, nie chciał wpychać się w nią w żadnym stopniu i zakładał, że tak naprawdę, gdyby profesor chciał mu to powiedzieć, zrobiłby to już dawno temu. Ponieważ jednak tak się nie stało, dla gajowego właściwie oczywiste było, iż była to jakaś kwestia mocno osobista, jakiej wolał nie poruszać i tak właśnie pozostawiał to Christopher. Nie zmieniało to jednak faktu, iż dzisiejsze zachowanie Walsha w lesie było, według gajowego, dość nietypowe i jednak różniło się od tego, co znał z innych, codziennych sytuacji. Zupełnie, jakby mężczyzna potrafił zachowywać się inaczej, jakby miał jakąś maskę, którą zakładał dla świata, ale zdejmował ją, gdy ten go po prostu nie widział i skupiał się na innych rzeczach. To było zaś ciekawym odkryciem, ale oczywiste było, iż O'Connor nie podąży tak bezpośrednio tą drogą i nie zacznie jakoś Walsha śledzić albo sprawdzać, nie był tym typem człowieka. Wiedział jednak, co zadziwiające, że może na nim polegać i w razie problemów, profesor z całą pewnością ruszyłby mu z pomocą.
- Dobrze, to też ważne. Powiedz mi jednak, czy gdybyś mógł wydostać się stamtąd na miotle, zrobiłbyś to? Powiedzmy, że znalazłeś to miejsce, określiłeś je z góry, wiesz, jak się do niego dostać i jak z niego wylecieć, załóżmy, że zostawiłeś sobie tam jakieś znaki w górnych partiach drzew. Jest to raczej wykonalne? - powiedział, nadal w zamyśleniu, wyraźnie starając się rozgryźć tę zagadkę. Musiał wiedzieć, co się tutaj działo, nawet jeśli za moment pojawią się aurorzy, którzy z miejsca zainteresują się sprawą i zaczną robić wszystko, by tę zagadkę rozwiązać. Dla niego było tutaj jeszcze coś innego, co było ważne - jego odpowiedzialność za Las, a zatem za to, co się w nim działo, co się w nim kryło i na co mogli się natknąć. Owszem, nie mógł nic poradzić na groźne zwierzęta albo rośliny, ale jeśli ktoś się tam panoszył, ćwiczył czarną magię albo robił coś podobnego, to dla gajowego był sygnał, że musi zacząć działać uważniej i szukać śladów, jakie do tej pory przegapiał, z tego czy innego powodu, niezależnie od tego, co było tego przyczyną.
- Na pewno. Ostatnio znalazłem przy takim norę niuchaczy i do dzisiaj czuję, że jestem winny śmierci jednego z nich - stwierdził, wciąż jeszcze w zamyśleniu, nad którym nie panował. Był zmartwiony, zdenerwowany i chciał przekonać się, co dalej, ponieważ zaś był, jaki był, nieustannie starał się pchać naprzód, więc z wielką chęcią po prostu wróciłby do Lasu i próbował znaleźć coś jeszcze, jakieś ślady, cokolwiek takiego. Z równowagi i tego wszystkiego wytrąciła go jednak uwaga Walsha na temat arbuza i wszystko, co do tej pory budowało się wyraźnie w jego głowie, posypało się gwałtownie, jak domek z kart i teraz patrzył na niego zdziwiony, nie sięgając po własną herbatę. Nie on wysłał mu ten niemądry, powiedzmy, prezent?
- Chyba - powiedział półprzytomnie, bo naprawdę nie wiedział, po co dokładnie sięgnął. Nie komentował również w żaden sposób tego, że otrzymał od niego faktycznie podarunek, przyjął go i tyle, nie wychodził przed szereg, nie rzucał mu się na szyję, nie pisał z podziękowaniami. Chciał właśnie się odwrócić, żeby sprawdzić, kiedy Walsh zaczął znowu mówić, a on nieznacznie się zarumienił. Mimo wszystko uważał, że istniały pewne formalności, jakich powinni pilnować, tym bardziej że właściwie się nie znali, było mu nieco dziwnie z myślą, że tak z miejsca mógłby mówić mu po imieniu, ale dopiero kolejna uwaga mężczyzny spowodowała, że Christopher spłonił się cały i doszedł do wniosku, że to nie jest już zabawne. Istniały pewne granice, jakich nie chciał, nie lubił przekraczać, a właśnie dryfowali na jakiejś lodowej krze. Bał się, co Walsh jeszcze wymyśli, więc machnął jedynie ręką i spróbował skupić się na wyjęciu dla siebie kubka, ale miał wrażenie, że za chwilę jego towarzysz znajdzie się zdecydowanie za blisko.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Mar 28 2020, 15:26;

W tym jednym na pewno się różnili. Jeśli ktoś zainteresował sobą Josha, ten robił wszystko, żeby go poznać. Był uparty i ciekawski, a to często dawało dość irytująca mieszankę. W tej chwili obiektem zainteresowania Walsha był gajowy. Nie powinien więc dziwić się, że ciągle pojawia się gdzieś w pobliżu i wypytuje o najróżniejsze sprawy. Był ciekaw O’Connora, więc chciał go poznać, chciał wiedzieć, jaki jest, gdy już się nie rumieni na każde słowo, albo spojrzenie. Chciał wiedzieć wszystko. Jeśli gajowy nie podzielał jego zainteresować, to już inna sprawa. Zawsze mógł mu pokazywać siebie z różnych stron w najmniej oczekiwanych momentach, jak chociażby pomoc w czasie usuwania problemu gejzerów.
Zamyślił się chwilę, pocierając dłonią kark, przypominając sobie, jak wyglądało otoczenie, w którym byli przy gejzerze.
- Nie jest łatwo latać między gałęziami. Gdybym chciał… Tak, dotarłbym na miotle na to miejsce, znajdując lukę między koronami drzew i lawirując później między pniami… Jest to możliwe, ale wymaga zdolności. Nie każdy byłby w stanie tak zawracać miotłą i nie każdą byłoby to możliwe - odpowiedział w końcu, niechętnie przyznając mu rację. Skoro nie można było teleportować się na terenie Hogwartu, a więc także w Zakazanym Lesie, zdecydowanie wykorzystałby miotłę, gdyby chciał bez zostawiania śladów dostać się w konkretne miejsce. To nie były pozytywne myśli. Zaraz uniósł wysoko brwi w zdziwieniu, gdy usłyszał o śmierci jednego z niuchaczy. O dziwo, ale miał wrażenie, że to naprawdę było coś przykrego i przez moment pomyślał o kupieniu jakiegoś w miejsce tamtego. Zaraz jednak odrzucił tę myśl. W końcu gajowy radził sobie z problemami sam, to po pierwsze. Po drugie, nie byli nie wiadomo jak dobrymi przyjaciółmi, żeby mu kupował zwierzaka. Po trzecie, co najważniejsze, kupiłby mu hodowlanego niuchacza, a zginął dziki. Nie zdołałby go zastąpić w żaden sposób.
- Przykro mi z powodu niuchacza. To był ten, przed którym mnie wcześniej ostrzegałeś? - spytał jeszcze, opierając dłonie na biodrach, Nie wiedział co z nimi zrobić, aż nie dostał kubka z herbatą. Napił się jej i wtedy wszystko zaczęło nieznacznie się zmieniać. Gdzieś podświadomie czuł, że coś jest nie tak, ale przecież to nie było tak ważne, jak fakt, że był w końcu sam na sam z Chrisem. W końcu mógł być przy nim, może nawet mógłby go objąć, jeśli tylko udałoby mu się pokonać zmieszanie gajowego. Och, jak uroczo się rumieni… Chyba dostał herbatę z Mount Blac? Widać myślał o nim wcześniej! Tak, na pewno myślał i na pewno docenił prezent, jaki mu przysłał, prawda? Ostatecznie to on wspomniał o prezencie przy nieporozumieniu z arbuzem. Tylko dlaczego teraz robił jakieś śmieszne uniki? Wstydził się? No tak! Przecież Chris wcześniej interesował się April! Podszedł bliżej niego, stając właściwie nieco za plecami gajowego, pomagając mu wyjąć kubek i odruchowo delektując się bliskością mężczyzny, choć pilnował się, aby nie dotknąć go przypadkiem. Miał wrażenie, że wtedy mężczyzna uciekłby z chatki, chociażby kominem.
- Przepraszam, nie chciałem cię zawstydzić - powiedział cicho, patrząc na niego nieco z góry. Z bliska przyglądał mu się uważniej, z łagodnym, ciepłym uśmiechem w kąciku ust. Obserwował każdy jego ruch, to jak ucieka spojrzeniem, jak rumieniec pokrywa każdy skrawek jego skóry. Wdychał zapach lasu, którym mężczyzna zdawał się być obecnie przesiąknięty. Cokolwiek było w herbacie, niech nie przestaje działać. Był gotów wyznać mu miłość tu i teraz, ale wciąż pozostawała jedna niewiadoma.
- Jak z April? Wy coś razem…? - spytał, upiwszy kolejny łyk herbaty, a świat wokół niego rozmył się, skupiając całą uwagę na Chrisie. Kręcicie ze sobą, czy jednak wolałbyś mnie? - dopytał w myślach, nie mówiąc jednak nic na głos. Tak bardzo chciał go objąć… Mógł już? Czy jeszcze powinien poczekać?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Mar 28 2020, 19:03;

- Właśnie, gdyby ktoś chciał. A zakładam, że w tym wypadku ktoś chciał tego tak bardzo, że nie mógł powstrzymać się w żaden sposób. W takim, która podołałaby takiemu zadaniu? - spytał jeszcze, mimo wszystko ciesząc się jakoś tak wewnętrznie, kiedy mężczyzna ostatecznie przyznał mu rację, dostrzegając wyraźnie te kwestie, na które chciał wcześniej zwrócić jego uwagę. Nie ulegało wątpliwości, że dało się przelecieć między drzewami, jeśli ktoś naprawdę tego chciał, ba, gdyby był uparty, mógłby również podróżować po gałęziach, aczkolwiek to już był szaleństwo, zacieranie śladów też teoretycznie wchodziło w rachubę, ale w czasie roztopów i pojawiających się przymrozków, było to szczególnie trudne. W końcu buty łatwo zostawiały tropy w błocie, a ich zasłonięcie wymagało od zainteresowanego już zdecydowanie większego samozaparcia.
- Być może. Było ich więcej i... niepotrzebnie próbowałem go złapać - powiedział, łapiąc głębszy oddech, bo mimo wszystko to nadal w nim siedziało i nie umiał się tego do końca pozbyć. Nie bardzo chciał mimo wszystko dyskutować na ten temat z Walshem, w końcu nie umiałby mu nawet wyjaśnić, o co dokładnie chodzi z tym odczuciem, którego nie mógł się w żaden sposób pozbyć i nie wiedział, czy chce mu to jakoś wyjaśniać, bo nie byli na tyle blisko, żeby chciał mu się zwierzać. Z drugiej strony, miał jednak potrzebę wytłumaczenia się, pokazania, o co w tym wszystkim chodziło i udowodnienia, że nie był wcale okrutny. Bardziej, niestety, nierozważny, bo według niego samego, popisał się po prostu skrajną głupotą, postępując tak, a nie inaczej. I może jakoś by dalej ciągnął ten temat, gdyby nie to, że zaraz zaczęli dyskutować o arbuzie, herbacie i tym wszystkim, a Walsh postanowił z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu, pomóc mu ze zdejmowaniem kubka z półki. Sięgnąłby tam, o co zatem chodziło? Przeszedł go mimowolny dreszcz, kiedy mężczyzna znowu znalazł się tak blisko niego i prędko uznał, że to jakaś kolejna zaczepka, następna gra, w którą mężczyzna chciał z nim zagrać, a on nie był do końca przekonany, czy tak powinno być. Nie lubił, kiedy ktoś był w jakiś sposób nachalny, ale bardziej denerwowało go tylko to, jeśli ktoś stroił sobie żarty, podczas gdy druga strona zaczynała brać to na poważnie. Teraz zaś, z jakiegoś bliżej nieokreślonego powodu, zaczynał czuć się jak osaczone zwierzę. Na jego uwagę zarumienił się tak naprawdę tylko mocniej i musiał odstawić dzbanek, bo za nic w świecie nie szło mu nalewanie tej nieszczęsnej herbaty. Zrobił krok w bok, by powiększyć przestrzeń między nimi i chciał rzucić jakiś luźniejszy temat, skłaniając tym samym profesora do zajęcia miejsca przy stole, gdzie spokojnie mógł skończyć picie herbaty, kiedy Walsh wyskoczył z takim pytaniem, że spojrzał na niego co najmniej zszokowany.
- Co proszę? - wyrzucił, patrząc na niego nie tylko w szoku, ale i z poczuciem jakiegoś zagrożenia, bo mimo wszystko mężczyzna zdecydowanie wkraczał w jego strefę intymną i nie dało się tego ukryć. Dlaczego był aż tak uparty? Dlaczego aż tak bardzo próbował się czegoś dowiedzieć? - Nie życzę sobie żadnych irracjonalnych insynuacji i plotek - rzucił na to w końcu, dość groźnie, a jego jasne oczy błysnęły, gdy zdawały się stawać lodowato wściekłe. Nie byli na takiej stopie znajomości, żeby mężczyzna w ogóle mógł choćby myśleć o pozwalaniu sobie na tego typu uwagi!

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPon Mar 30 2020, 13:33;

Westchnął, zastanawiając się jak opisać kwestię miotły. Nie podobała mu się wizja wykorzystania mioteł do podrzucenia czarnomagicznego przedmiotu, a jeśli użyta zostałaby szkolna miotła… Czułby się co najmniej dziwnie.
- Wiele zależy od umiejętności latania, ale zdecydowanie odrzuciłbym Midrągi czy Zmiatacze… Myślę, że pod względem zwinności celowałbym w Nimbusy, ewentualnie Błyskawicę. W szkole masa uczniów ma taki sprzęt - odpowiedział, krzywiąc się nieznacznie. Nie podobała mu się wizja, że ktoś z podopiecznych maczał w tym palce, albo pomógł komuś spoza szkoły. Niestety, tak rozmyślając, do niczego nie dojdą. Wiedział, że dyrektor z pewnością zgłosi sprawę Ministerstwu i zostaną tu przysłani aurorzy. Należało po prostu czekać, choć było to równocześnie najtrudniejsze dla kogoś, kto ma silne poczucie obowiązku. Przyglądał się cały czas gajowemu, odnotowując w pamięci to, jak bardzo jest poświęcony własnej pracy. Podziwiał to, widać, że mężczyzna zajmował się naprawdę tym, co lubi. Wiedział, że uwielbia rośliny, a teraz miał dowód na to, że kocha również zwierzęta, wszystkie. Nie każdy przejąłby się śmiercią jedno stworzenia, które w dodatku było odpowiedzialne za kradzieże na terenie szkoły. Może Cromwell, ale był profesorem ONMS, więc to było coś pewnego, tak jak fakt, że on sam byłby wściekły, gdyby ktoś uszkodził jakąś z mioteł na jego warcie. Nie mówiąc, co by zrobił, gdyby sam ją zniszczył. Choć przyrównanie niuchacza do Nimbusa nie było może i odpowiednie, tak Josh domyślał się, co może czuć O’Connor na samo wspomnienie tamtego zdarzenia. Nie byli tak blisko, żeby musiał go w jakikolwiek sposób pocieszać, ale czuł, że powinien wyrazić współczucie, skoro rzeczywiście je czuł.
Herbata… Pomyśleć, że coś tak błahego mogło prowadzić do tak dziwnych sytuacji. Możliwe, że był nachalny, ale nie potrafił się powstrzymać. Musiał być blisko niego, czuć jego ciepło, jego zapach. Miał ochotę objąć go, przyciągnąć do siebie, pocałować. W tej chwili dałby mu wszystko, byle spojrzał na niego w ten jeden, konkretny sposób. Zagryzł wargę w uśmiechu, widząc, jak rumieniec nabiera głębi. Cholernie mu się to podobało i miał wrażenie, że jeszcze chwila i przestanie się powstrzymywać. Niestety najwyraźniej pytanie o April nie było odpowiednie w stosunku do tej chwili. Uniósł dłoń w geście obronnym, w drugiej dłoni trzymając kubek. Prędko dopił pozostałość, odstawiając kubek na blat.
- Nie zamierzam tego nikomu dalej mówić… Ostatnio, gdy tu byłem, uśmiechnąłeś się w taki sposób, na wzmiankę o niej, że wydawało mi się, że coś do niej... - zaczął się tłumaczyć, robiąc odruchowo pół kroku w stronę Chrisa. - Ale to dobrze. W takim razie istnieje prawdopodobieństwo, że mam szansę? - dodał, uśmiechając się szczerze, szeroko, rozkładając lekko ręce. Jego ciemne spojrzenie nie skrywało rozbawienia, ale radość i coś więcej. Płomień, który wybuchł za sprawą herbaty, a który tlił się od dłuższego czasu, choć Josh nie był tego świadom. Stanął, wspierając dłonie na biodrach i przesuwając spojrzeniem po twarzy Chrisa. Wciąż czuł smak herbaty, nawet napiłby się jej więcej, jeśli jeszcze było w dzbanku.
- Chris… Mogę mówić ci po imieniu? - spytał, choć było pewne, że zrobił to jedynie z uprzejmości. - Podoba mi się to, jak się rumienisz przy mnie - wyznał cicho, robiąc znów pół kroku w jego stronę. Czuł się tak, jakby próbował podejść blisko dzikiego stworzenia, które bało się oswojenia. Zastanawiał się co będzie dalej. Zostanie wyrzucony za drzwi? Nie zniósłby tego.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPon Mar 30 2020, 16:06;

Może nie powinien tak drążyć tego tematu, upierać się i szukać odpowiedzi na pytania, których nawet do końca nie umiał postawić, ale po prostu nie umiał przestać. To nie było takie łatwe, a będąc dokładnym, było właściwie diabelnie trudne, skoro już coś widział na własne oczy i próbował zrozumieć, co zaszło. Inni niekoniecznie musieli to rozumieć, ale on czuł po prostu odpowiedzialność za to miejsce, za Zakazany Las, za teren, którego miał pilnować. Ktoś by powiedział - zdarza się. Owszem, pytaniem jednak pozostaje, jakie rodzi to konsekwencje i do czego może to doprowadzić, jak daleko będą musieli zajść, zanim okaże się, że to nie był przypadek, niemądra próba, czy cokolwiek takiego, a niesamowicie przemyślane działanie, które było tylko wstępem, preludium, uwerturą do czegoś, czego nie dało się tak naprawdę łatwo opisać. Może powinien był jednak zostać aurorem, skoro miał takie, a nie inne zapędy? A może powinien urodzić się nieco wcześniej, by brać udział w wielkiej bitwie o Hogwart? To było czyste gdybanie, które na pewno nic nie przynosiło, ale być może Christopher skupiłby się na tym dalej, gdyby nie dziwne zachowanie Josha, które zaczęło go całkowicie peszyć. Wiedział doskonale, że Walsh sobie z nim pogrywa, robił to od samego początku i nic nie zmieniło się do chwili obecnej, ale teraz wyraźnie przesadzał, a gajowy zupełnie nie wiedział - dlaczego. Poczuł się pewnie z powodu tej przygody w Lesie?
I może nawet jakoś by to zignorował, gdyby nie to bezczelne pytanie o April. Nie byli na takiej stopie znajomości, żeby z czegokolwiek mu się spowiadał, a już na pewno nie z tego, z kim się umawia albo na kim mu zależy. Nie chciał również, żeby kobieta miała jakiekolwiek problemy, żeby się w to wikłała z powodu tego, iż wspomniał, że się z nią zna. Nie miał pojęcia, co dokładnie kłębiło się pod czaszką Walsha, ale z jakiegoś powodu wcale mu się to nie podobało. Patrzył więc na niego wściekle, lodowato, a ten spokojnie dopił herbatę i jeszcze się zbliżył, jakby nie dostał chwilę wcześniej wyraźnego znaku, że powinien sobie darować. Już miał mu powiedzieć, żeby lepiej zachował te uwagi dla siebie, kiedy gwałtownie zachłysnął się powietrzem na kolejne pytanie mężczyzny. Co proszę? W to już zupełnie nie mógł uwierzyć, ale nie mógł również nic poradzić na gęsią skórkę, która gwałtownie pojawiła się na jego rękach i uniosła delikatne włoski na jego karku. Nie pamiętał, by spotkał się kiedykolwiek z tak bezpośrednim pytaniem, które w dużej mierze niemalże ścięło go z nóg. Byli tacy, którzy zapraszali go prosto do sypialni, tych umiał jednak ignorować, ale czegoś takiego, jak teraz, nie doświadczył nigdy w życiu i musiał przyznać, że jego zdradliwe serce tłukło się teraz w piersi, jak zwariowane. Nie spodziewał się takiej uwagi, nie spodziewał się w ogóle czegoś takiego, bo od samego początku uważał, że Walsh sobie żartuje, bawi się, zaczepia go, ponieważ sprawia mu to jakąś dziwną, nieopisaną radość.
- Nie strój sobie żartów, Walsh - rzucił na to i położył dłoń na oparciu krzesła, do którego zbliżył się w tym procesie uciekania od bliskości drugiego mężczyzny. Można spokojnie powiedzieć, że po kolejnych jego słowach, niemalże schował się za meblem, wspierając przy tej okazji o blat stołu. Patrzył na profesora, jakby chciał go zapytać, czy kpi, czy o drogę pyta. Był bardziej bezpośredni, niż jakikolwiek znany mu człowiek, nie licząc rzecz jasna typków, którzy nastawieni byli jedynie na cielesne uciechy. Nawet Charlie nie atakował tak bezpośrednio i właśnie z tego powodu nie wiedział, co ma ze sobą zrobić i gdzie się dokładnie podziać. Co to w ogóle znaczyło? Podoba mi się, jak się rumienisz? Gdyby Christopher w ogóle przeklinał, to zapewne rzuciłby teraz wściekłą wiązanką, ale zamiast tego rozejrzał się dość nerwowo.
- Może po prostu, zamiast opowiadać bzdury, napij się jeszcze herbaty i wracaj do siebie? Chyba... ta przygoda wywarła na tobie o wiele głębsze wrażenie, niż się wydawało - rzucił, zakładając ręce na piersi i patrząc na niego uważnie. Tak, jeśli chciał go porównać do dzikiego zwierzęcia, to dokładnie tym był w tej chwili Chris.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyWto Mar 31 2020, 12:32;

Dziwne zachowanie… Trudno powiedzieć, czy było to dziwne zachowanie, czy też głęboko skrywane pragnienia. W oczach Josha zachowywał się normalnie, wykorzystywał odpowiednią chwilę, żeby wszystko z siebie wyrzucić, żeby uświadomić gajowego, że jest dla niego kimś ważnym. Tak bardzo pragnął powiedzieć mu o swoim uczuciu, które tak gwałtownie rozgorzało w jego sercu. Nie zastanawiał się nad tym, dlaczego dopiero teraz chciał to mówić, dlaczego tak nagle wszystko inne straciło sens. Liczył się teraz tylko mężczyzna i jego bliskość.
- Przyznaję, że nie zawsze jestem poważny, ale nie żartuję z uczuć, O'Connor - odparł, miękko wymawiając jego nazwisko. Dlaczego nie wpadł na to, żeby wcześniej wszystko wyznać? Kochał go, tak szalenie, że jego zachowywanie dystansu sprawiało ból. Czy naprawdę sądził, że stroi sobie żarty? Przecież był równie poważny, co w trakcie wyciągania bransolety z gejzeru! Naprawdę miał tak złe zdanie o nim.
- Nie przeczę, że zaimponowałeś mi, stając się moim obrońcą przy gejzerach, ale to spotkanie nie wywarło na mnie aż takiego wrażenia - rzucił, uśmiechając się łagodnie i robiąc ponownie krok w stronę Chrisa. Obserwował go, przyglądał się z zaciekawieniem, jak ucieka przed nim i przed samym sobą. Wyraźnie widział, że nie jest całkiem obojętny gajowemu, a przynajmniej, że rzeczywiście ma szansę stać się kimś bliższym. - Może zacznijmy od nowa? Cześć, jestem Joshua Walsh, przyjemnie mi się z tobą współpracuje. Chciałbym wiedzieć, czy chciałbyś się ze mną spotkać? Z wielką przyjemnością bym cię bliżej poznał - dodał po chwili, opierając dłonie na biodrach i przyglądając się mężczyźnie uważniej, aż nagle uśmiechnął się z zadowoleniem. Zdecydowanie nie miał się czym martwić, bo widział wyraźnie, jak działa na gajowego. Niestety z nim należało obchodzić się jak z jajkiem. Czy Chris nie widział miłości, jaką czuł do niego? Pewnie powinien pokazać ją jakoś bardziej… Najchętniej pocałowałby go, tu i teraz. Przyciągnął do siebie i pokazał, co czuje, ale gajowy najwyraźniej był naprawę mocno speszony, sądząc po tym, jak uciekał za krzesła. Westchnął cicho, wracając do dzbanka z herbatą.
-Tobie też nalać? Jest naprawdę świetna, choć może to zasługa osoby, która ją parzyla - spytał, nieco się śmiejąc i mrugając zaczepnie do Chrisa. Podniósł swój kubek do ust i ponownie upił dość spory łyk zdradzieckiego napoju. Może, gdyby wiedział, jakie ma działanie, zamiast samemu pić, poczekałby, aż O’Connor się jej napije, a tak sam widział wszystko w różowych barwach, nie będąc tego świadomym. Odstawił kubek na blat, odwracając się ponownie do Chrisa i uśmiechając się lekko. Czy on naprawdę nie wiedział, jak działa na innych, jak bardzo jest atrakcyjny? - Wiem, że nie jesteś w pełni obojętny. Czego się boisz?

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyWto Mar 31 2020, 14:11;

Christopher nie rozumiał nic z tego, co się dzieje. Nawet jak na Walsha, całe to zachowanie było kosmicznie dziwne i nie prowadziło do niczego dobrego, o tym był przekonany, ale równocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że coś mu w tej układance nie pasuje. Owszem, mężczyzna był dość bezpośredni i zaczepiał go już wcześniej, ale teraz mężczyzna nie miał bladego pojęcia, co ma właściwie ze sobą zrobić i jak podejść do tej sprawy. Mówiąc inaczej - był zagubiony, ale przede wszystkim szukał powodu, dla którego Josh postępował tak, a nie inaczej, dlaczego wypowiadał jakieś bezsensowne zdania, jakby co najmniej nawdychał się amortencji. To jednak nie było możliwe, bo w końcu Chris czegoś takiego nie posiadał, nie używał i nie potrzebował, a i sam nie czuł się jakoś dziwnie. Jedynym tropem w tym wypadku byłby zatem problem z gejzerami albo... z herbatą. Gajowy aż jęknął z rozpaczy, gdy zdał sobie sprawę z tego, że najpewniej to z nią jest coś nie w porządku, a Josh właśnie zamierzał wypić kolejne jej łyki, co na pewno nie skończy się dobrze. Skąd on ją w ogóle wziął? Przewidział to? Zrobił to w pełni świadomie? A może i w tym zakresie Christopher całkowicie się mylił i chodziło o coś zupełnie innego? Wiedział doskonale, że ich świat jest magiczny, tego nie dało się ukryć w żaden sposób, ale nie powinien płatać im aż takich figli, to było niemalże oburzające, a już na pewno - nie powinno mieć w ogóle miejsca.
- Możesz mnie równie dobrze poznawać bez tej otoczki z amortencji, Walsh - powiedział na to, siląc się na spokój, ale to nie bardzo mu wychodziło. Owszem, w pewnym sensie był nieco spokojniejszy, bo wiedział już, że to wszystko najpewniej wywołane jest jakimiś złośliwymi czarami, które były elementem większego żartu, jakiego pewnie nie mógł zrozumieć, ale z drugiej strony, to było dość mocno niepokojące, a on za nic w świecie nie wiedział, co ma zrobić. Poza jednym. Kiedy Josh znowu napił się herbaty, znalazł się przy nim w dwóch krokach i po prostu zabrał mu kubek, który następnie odstawił na bok, zaraz po tym, jak wylał resztę zdradzieckiego płynu. Ręce nieco mu się trzęsły i zdecydowanie chciał wrócić w jakieś bezpieczne miejsce, bo nie wiedział, czy to wszystko nie zacznie się zaraz nasilać, ale uznał, że przynajmniej taki ruch, być może, przyniósł jakieś pozytywne skutki. Przynajmniej jeśli się nie mylił, usunął coś, co doprowadzało do tego całego szaleństwa.
- Posłuchaj, Walsh - zaczął spokojnie, starając się, żeby to nie brzmiało jak jakiś atak, czy coś podobnego. Nie chciał go drażnić, ale nie chciał go również w żaden sposób prowokować do dalszych działań, co wyraźnie było trudne, biorąc pod uwagę, jak mężczyzna już teraz machał rękami, nie mając co z nimi zrobić. A Christopher wolał nie myśleć, gdzie ten chciałby je podziać. - Usiądź sobie i odpocznij, bo zdaje się, że najadłeś się szaleju - dodał, starając się zachować spokój i powagę, ale nadal drżał, i nadal miał gęsią skórkę, nad czym zupełnie nie panował. To było coś, co go irytowało, męczyło, tak samo jak szybko bijące serce. Musiałby skłamać, gdyby miał powiedzieć, że drugi mężczyzna jest nieatrakcyjny, ale to chwilowo nie miało najmniejszego znaczenia, bo naprawdę właściwie się nie znali, a co za tym idzie, nie zamierzał pozwalać mu na to, żeby ten się nadmiernie zbliżał.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyCzw Kwi 02 2020, 20:46;

Po części był świadom tego, co robi, ale nie widział w tym nic złego. Przecież kochał go! Czuł to przecież aż w żołądku! Pragnął go objąć, przyciągnąć, pocałować. Pragnął zdjąć okulary, aby żadne szkło nie stało na drodze jego błękitnemu spojrzeniu i aby Chris spoglądał tylko na niego. Pragnął go. Tu i teraz, całym sobą, z całych sił. Jeśli mogła sprawiać ból, to właśnie go odczuwał. Każde słowo nacechowane ostrożnością, które wypływało z ust gajowego, raniło go dotkliwie. Nie rozumiał, dlaczego tak się wzbraniał. Przecież widział, że nie jest mu obojętny, jak ciało gajowego reaguje na niego, na jego bliskość. Skoro także go pragnął, dlaczego się wzbraniał? A może powinien powiedzieć wprost, co czuje? Może powinien… I znów myśli od nowa kręciły się wokół pocałunku, przyciągnięcia do siebie. Zupełnie nic innego się w tej chwili nie liczyło. Tylko jedno marzenie, jedno pragnienie, którego nie był w stanie spełnić. Drgnął lekko, gdy O’Connor znów się odezwał, ale zaraz uśmiechnął się szerzej.
- Czyli zgodzisz się wyjść ze mną na kawę? - spytał, przekrzywiając nieznacznie głowę, gdy powiedział, że może go poznawać. Co prawda nie zrozumiał, o co chodziło z otoczką z amortencji, ale nie miało to znaczenia. Właśnie Chris powiedział, że może poznawać go bliżej, dał mu właściwie pozwolenie na staranie się. W takiej sytuacji nie należało dopytywać o szczegóły, które nie miały większego znaczenia. Zaraz jednak zadziało się coś tak absurdalnego, że aż wstrząsnęło zamroczonym herbatą umysłem Walsha. Dlaczego Chris właśnie wylał napój, który sam przygotował? Aż tak bardzo chciał się go pozbyć z domu? Uniósł brwi ze zdziwienia, przyglądając się mężczyźnie, jakby chciał się go zapytać, czy naprawdę ma już wyjść. Ten jednak się odezwał i bynajmniej go nie wyrzucał, co było cudowną wieścią. Do tego, chwila… Przecież on był na wyciągnięcie ręki! Sam przyszedł, sam podszedł. Tak! Z pewnością poddał się pragnieniu, z którym nie było sensu walczyć. Byli przecież dorośli, musieli tak się kręcić? Spojrzenie Josha błysnęło zdecydowaniem, gdy postanowił odpowiedzieć na zarzuty Chrisa. Szlej, dobre sobie.
- Jestem całkowicie poważny. Sprawdź, nie mam gorączki, ani niczego takiego - powiedział cicho, po czym bez uprzedzenia po prostu zrobił krok w jego stronę, otaczając ramionami w pasie i mocno przyciągając do siebie. Trzymał go mocno, więc mężczyzna mógł zapomnieć o jakichkolwiek próbach ucieczki. Zacisnął nieznacznie palce na materiale koszulki gajowego, wyraźnie zaznaczając, że nie zamierza go puścić. Wpatrywał się w jego błękitne tęczówki, szukając słów, które powinien powiedzieć, aby wyrazić swoją miłość. Przesunął spojrzenie na ułamek sekundy na jego usta, samemu zwilżając końcem języka własne. W końcu uniósł jedną dłoń, aby przyłożyć ją do policzka Chrisa, kciukiem trącając lekko jego dolną wargę.
- Chcę… - zaczął, ale urwał, szukając odpowiednich słów. Myśli szalały, wszystko w nim krzyczało, czego chce, ale coś… Coś było nie tak.

______________________


Peace in your gardens and light from your eyes
No one can hold me the way you do
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPią Kwi 03 2020, 11:47;

Gdyby Christopher był nieco inny, to na pewno byłoby dla niego śmieszne, po prostu patrzyłby na to, co się dzieje i z niedowierzaniem unosiłby brwi. Tymczasem on traktował to naprawdę poważnie, nie do końca wiedząc, jak w ogóle Walsh się czuje i czy aby na pewno za chwilę mu minie, bo gajowy miał co do tego coraz to większe obawy. Nic zatem dziwnego, że faktycznie odebrał mu ten kubek i spróbował, chociaż odgrodzić go od napoju, który doprowadził do takiego, a nie innego szaleństwa, który spowodował, że profesor zaczął zachowywać się, jak skończony wariat i nie bardzo dało się coś z tym zrobić. To było jedno wielkie szaleństwo, do którego niekoniecznie chciał wracać. Odetchnął głęboko, kiedy kubek trzasnął o blat, bo mimo wszystko Christopher w tej chwili nie był zbyt ostrożny i spojrzał na Walsha, kiedy ten zadał pytanie, a później zamrugał, bo to już na pewno nie mieściło mu się w głowie. Na kawę?
- Masz do tego mnóstwo okazji, Walsh, pracujemy w tym samym miejscu - rzucił więc tylko wymijająco i pewnie coś jeszcze by dodał, gdyby nie to, że sprawy nagle przybrały raczej dość nieoczekiwany obrót, a on zupełnie nie wiedział, co ma z tym fantem zrobić i to jakoś nieszczególnie mu się podobało. Poczuł gwałtowne uderzenie gorąca, zachwiał się lekko i przez moment chciał nawet zacząć krzyczeć, czy coś podobnego.
Właściwie spokojnie można powiedzieć, że zareagował podświadomie. Nie miał pojęcia, do czego posunie się Josh, a już teraz miał wrażenie, że serce wyskoczy mu zaraz gardłem, więc, zamiast go od siebie odepchnąć, jakimś niezrozumiałym dla siebie ruchem, położył dłonie na jego ustach, patrząc na niego uważnie, aczkolwiek w jego oczach na pewno malowało się przerażenie, nad którym nie był w stanie tak do końca zapanować. To, co się działo, nie było dla niego ani normalne, ani tak do końca przyjemne. Dopóki Walsh trzymał się od niego z daleka i tylko rzucał te idiotyczne uwagi, wszystko było właściwie w porządku, ale teraz, gdy go złapał, jakby miał być jakąś jego ofiarą, wszystko stało się rozmyte, poza samą postacią profesora. Tak nie powinno być, tak nie powinno to wyglądać, a jednak takie dokładnie było i to przerażało Christophera.
- Nawet nie próbuj - powiedział cicho, odsuwając głowę, by nie mógł trzymać dłoni na jego twarzy. Domyślał się, że to wszystko przez tę nieszczęsną herbatę, ale jeśli wcześniej czuł się nieco niepewnie i niekomfortowo, tak teraz znajdował się w potrzasku. Zapierał się z całych sił, ale chociaż nie należał do ułomków, to Walsh był silny, nie mógł się jednak spodziewać niczego innego po nauczycielu latania, to byłoby wręcz irracjonalne, gdyby ktoś taki nie był wysportowany i sprawny. Mógł do niego nie podchodzić, to prawda, ale wtedy Josh dalej piłby tę herbatę i Merlin raczy wiedzieć, jakby to się skończyło. Nie przewidział co prawda, że mężczyzna wykona ten jeden krok naprzód, który spowodował, że teraz gajowy znajdował się w jego uścisku, ale liczył się z kolejnymi uwagami i dziwnymi komplementami, których nawet nie chciał chyba przyjmować. Albo przynajmniej nie miałby nic przeciwko nim, tymczasem teraz zastanawiał się, czy jeśli uderzy Walsha, ten aby na pewno się ocknie z tego chorego transu, w którym się znajdował.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Joshua Walsh
Joshua Walsh

Nauczyciel
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Galeony : 4710
  Liczba postów : 2196
https://www.czarodzieje.org/t18077-joshua-walsh
https://www.czarodzieje.org/t18086-poczta-profesora-walsha#514412
https://www.czarodzieje.org/t18084-joshua-walsh#514388
https://www.czarodzieje.org/t18300-joshua-walsh-dziennik#520887
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Kwi 04 2020, 21:11;

Uśmiechnął się lekko pod nosem i pokręcił głową, gdy mężczyzna znów uniknął bezpośredniej odpowiedzi. Już drugi raz odmawiał w ten sposób wspólnego wyjścia na kawę, piwo, cokolwiek by chciał. Unikał odpowiedzi, nie przyjmował komplementów i ranił. Właściwie wbijał w tej chwili nóż prosto w serce Josha, który zbyt późno odkrył własne uczucia do niego. Gdyby przejrzał na oczy wcześniej, wykorzystałby z pewnością moment pokonania wściekłego gejzera i pocałowałby go wtedy. W ten sposób pokazałby swoje uczucia, co zdecydowanie byłoby lepsze niż takie pierdu pierdu przy herbatce, która po chwili została wylana. Szkoda, była naprawdę cudowna, nawet nazwałby ją magiczną, biorąc pod uwagę jej smak. Może warto kupić więcej? Wysłać sowę, niech wróci z kilkoma paczkami? Jednak najwyraźniej Chrisowi nie odpowiadała, co było dziwne, bo przecież jej się nie napił. A może zapach mu nie odpowiadał? W takiej sytuacji nie można było kupować herbaty. Nic, co mogłoby przeszkadzać gajowemu, który zasługiwał na wszystko, co najlepsze.
Wszystko było dziwne, nietypowe. Kiedy przyciągnął Chrisa do siebie, poczuł silne uderzenie gorąca. Chciał poznać smak jego ust, zatracić się w chwilowym szaleństwie. Pragnął oddać się tej krótkiej przyjemności, ale... Przymknął na moment powieki, kiedy mężczyzna odsunął głowę od jego dłoni. Otwarł ponownie oczy i coś się zmieniło. Wciąż czuł, że serce bije mu nieco szybciej niż zazwyczaj, że podoba mu się obejmowanie gajowego, którego ciało reagowało inaczej, niżby tego chciał. Jednak... Ciemne spojrzenie, do tej pory nieco zamglone, jakby rozmarzone, teraz nabrało ostrości. Wbił je prosto w oczy gajowego, poruszając nieznacznie ustami, aby złożyć nieznaczny pocałunek na wnętrzu dłoni gajowego, po czym odsunął się o krok, puszczając mężczyznę.
- Masz rację, to nieodpowiednia chwila - odpowiedział, po czym mrugnął zaczepnie, wciągając głęboko powietrze. Co tu się przed chwilą działo?! Uciekł spojrzeniem do pustego już kubka po herbacie, składając wszystko w jedną całość. Zmęczenie uderzyło w niego całą mocną, co w połączeniu z rosnącymi wyrzutami sumienia w stosunku do tego, co miało przed chwilą miejsce, tworzyło mieszankę wybuchową. - Skoro herbaty już nie ma, to będę się zbierał. Nie myśl za dużo o gejzerach, dyrektor to załatwi - dodał, po czym zabrał swoją kurtkę i wyszedł z chatki, udając się do domu babci. Wciąż jeszcze czuł, jak jest mu ciepło, co z kolei prowadziło do innego pytania - a może spróbować dotrzymać obietnicy, złożonej babci?


/zt x2
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Kwi 11 2020, 20:34;

Szukanie pisanek nr 1: H

Lubił te święta. W ogóle lubił święta, było wtedy jakoś inaczej, bardziej podniośle, wszystko zdawało się mieć swoją magię, której nie umiał opisać, to było coś, co mu odpowiadało i za czym właściwie tęsknił. Lubił przynoszenie choinek przed Bożym Narodzeniem, ale lubił również przystrajanie domów kwiatami, plecenie wianków i tańce przy ognisku, które miały zacząć się już wkrótce. Nie mógł sobie zupełnie odmówić tego, żeby przystroić chatkę, w końcu teraz to ona była jego domem, a on chciał, żeby to miejsce wyglądało jak najbardziej stosownie do święta, które właśnie się rozpoczynało. Upił łyk zielonej herbaty, którą sobie wcześniej zaparzył i odstawił kubek na schodki, już miał się brać do dalszego działania, kiedy nagle dostrzegł pisankę ukrytą gdzieś pod stopniami. Leżała tam spokojnie, ale całkowicie nieoczekiwanie. To była prawdziwa niespodzianka! Zastanawiał się przez chwilę, kto mógł ją tutaj podłożyć, ale ponieważ nic nie przychodziło mu do głowy, ostatecznie lekko wzruszył ramionami i po prostu ostrożnie wydobył jajko, by nie zrobić mu krzywdy. Położył je obok kubka, żeby później zabrać do domu, a później odsunął się nieco od chatki i zaczął się jej przyglądać, starając się ocenić, co dokładnie może zrobić, jak podejść do sprawy i gdzie ją upiększyć, żeby nie wyglądała zbyt kiczowato. Doskonale wiedział, jak wyglądały amerykańskie domy w czasie Halloween albo na czasie świąt Bożego Narodzenia i z całą pewnością nie chciał osiągnąć takiego paskudnego efektu, bo nie o to tutaj chodziło. Musiał więc zastanowić się, czy umieścić kwiaty tylko pod samym dachem, czy może wykorzystać do tego również okna albo drzwi, co było i nie było dobrym pomysłem. W zamyśleniu postukał palcami po brodzie, jednocześnie przekręcając w drugiej dłoni różdżkę, starając się jednocześnie dociec, co dałoby najlepszy wizualnie efekt.
Myślał o tym nie tylko z uwagi na siebie, ale też i innych mieszkańców Hogwartu, którym pewnie miło by było, gdyby nie zapomniał o tym drobnym geście. I tak właściwie wszyscy wiedzieli, że gajowy ma prawdziwe odchyły na punkcie kwiatów, więc nikogo nie powinno dziwić, że postępując zgodnie z tradycją, dekoruje cały dom girlandami. Mało męsko, zapewne tak zostałoby to ocenione, ale znowu - Christopher nie zamierzał się tym zupełnie przejmować, bo nie miał najmniejszych podstaw do tego, by kłopotać się w tej kwestii zdaniem innych. To trochę tak, jakby twierdzić, że mężczyznom nie wolno było wieszać bombek na choince, ani rozkładać tam pierników, czy cukierków, bo kto to w ogóle widział coś takiego! Takich rzeczy było wiele, ale najzabawniejsze w tym wszystkim było to, że z jednym nie mógł się przełamać - babce udało się wręcz koncertowo wmówić mu, że rysowanie jest dla kobiet, a nie dla poważnych, szanujących się mężczyzn. Przynajmniej z kwiatami nie miała najmniejszej nawet siły przebicia i gajowy mógł się teraz nimi w pełni cieszyć.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Adénuga 'Adé' A. Aighewi
Adénuga 'Adé' A. Aighewi

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : bardzo szczupła, prawie chłopięca sylwetka
Galeony : -28
  Liczba postów : 35
https://www.czarodzieje.org/t18675-adenuga-ade-amaru-aighewi
https://www.czarodzieje.org/t18787-skrzynka-pocztowa-p-prof-aighewi#539173
https://www.czarodzieje.org/t18690-adenuga-ade-amaru-aighewi
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptySob Kwi 11 2020, 21:36;

POSZUKIWANIE JAJKA NR 1: kostka - F

Widok mężczyzny i kwiatów zawsze ją rozbawiał; nie dlatego, że jest to zupełnie niemęskie zajęcie, a dlatego, że przypominał jej wszystkie niemiłe chwile spędzone w towarzystwie byłego narzeczonego, gdy przychodził z kwiatami, by przeprosić za każdy kolejny wyskok, a nasza bohaterka z wielką dozą spokoju to wszystko wybaczała. Śmiała się w duchu z tego, jak zostawiła go dopiero wtedy, gdy zabrakło jej miejsca w mieszkaniu na kolejną doniczkę czy flakon. Trzeba przyznać, że widok mężczyzny tak pochłoniętego dekorowaniem domu, wybrzydzającego wśród kwiatów, które widać było, że traktował z dużą czułością, był wręcz zadziwiający i uroczy.
Ekhmmm – odchrząknęła lekko chcąc przerwać jego pracę, a jednocześnie nie chcąc mu jakoś szczególnie przeszkadzać.
Miło mi poznać, nazywam się Adénuga Amarū Aighewi, od maja będę nauczała lekcji astronomii w waszej szkole. Pan, niech zgadnę, pan jest szkolnym gajowym? – uśmiechnęła się podając mu gałązkę forsycji. Sekundę później jej wzrok przykuło wielkie jajo znajdujące się niedaleko chałupki, tak wielkie, że nie sposób było go nie zauważyć.
Podniosła jajko, które zdawało się do niej mówić, a przynajmniej w jej głowie tak to brzmiało. Pokręciła głową, by przestać słyszeć melodię nielubianej, ale rytmicznej piosenki. Choć przestało na chwilę dudnić w jej uszach, zaczęła lekko tupać jedną z nóg, by po chwili kompletnie się poddać i usiąść na jednym z pobliskich kamieni.
Niesamowite są te kwiaty. Mam nadzieję, że będzie mi kiedyś dane przekazać w pańskie ręce szczepy tych z gatunku „dombeya” czy „euphorbia”, symbole mojej rodzinnej Etiopii. Choć nie jest to chyba najlepszy pomysł. Gdyby uczniowie odkryli halucynogenne właściwości drugiego z nich, a raczej jego owoców, obawiam się, że splądrowaliby cały ogród.
Przez cały czas podawała do jego dłoni kwiaty, o które prosił i odkładała na bok te, z których chciała upleść wianek.


Ostatnio zmieniony przez Adénuga 'Adé' A. Aighewi dnia Pon Kwi 13 2020, 09:10, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyNie Kwi 12 2020, 22:41;

Ile ludzi, tyle skojarzeń i wyobrażeń, tego Christopher był pewien, nie wiedział tylko, że z jakiegoś powodu jego widok mógłby być rozczulający. Nie wiedział również, że chociażby Perpetua uważała, że jest raczej słodki i przypominał jej ducha lasu. Nie miał pojęcia, jak podchodziła do niego część nauczycieli, ale też nie biegał i nie pytał, ale prawda jest taka, że gdyby tylko dowiedział się o połowie z tych rzeczy, które o nim myśleli, pewnie zawstydziłby się nieprawdopodobnie mocno. Nigdy nie radził sobie zbyt dobrze z uwagami kierowanymi pod własnym adresem, a jeśli coś było komplementem, dodatkowo go stresowało i powodowało, że od tego uciekał, niemniej jednak nie miałby chyba pojęcia, czy bycie słodkim, aby na pewno jest takim wielkim plusem. W końcu, jakby na to nie patrzeć, to było raczej coś miękkiego. Z drugiej strony, nigdy nie twierdził, że tak nie jest.
Drgnął lekko, kiedy usłyszał czyjś głos i odwrócił się w stronę kobiety, której nie kojarzył. Owszem, słyszał coś o tym, że do Hogwartu ma zawitać kolejna nauczycielka, ale nie miał jeszcze okazji jej poznać, jak widać, to miało się właśnie zmienić, a jemu wcale to nie przeszkadzało. Uśmiechnął się lekko, kiedy się przedstawiła i skinął nieznacznie głową.
- Miło poznać - powiedział uprzejmie. - Christopher O'Connor i tak, jestem gajowym - dodał zaraz, by rozwiać jakiekolwiek wątpliwości, a później uniósł lekko brwi, kiedy kobieta znalazła kolejną pisankę. Widać było ich o wiele więcej, niż mogło się wydawać, czego Chris właściwie się nie spodziewał. Czyżby nowa zabawa, o której nic nie wiedział albo która jakoś umknęła mu w natłoku tego wszystkiego, co się działo w związku ze świętem? Równie mocno zdziwiła go forsycja, którą mu podała i zrobiło mu się w gruncie rzeczy całkiem miło, choć zupełnie nie spodziewał się podobnego gestu. Przyjrzał się z zaciekawieniem kobiecie, kiedy ta usiadła i zaczęła mówić o kwiatach, z dość sporą swobodą, co było w gruncie rzeczy całkiem przyjemne.
- Podejrzewam, że doskonale wiedzą, do czego może doprowadzić szalej, palenie szałwii albo malwy, więc to nie byłoby dla nich aż tak wielkie zagrożenie. Problemem byłoby raczej znalezienie odpowiednich miejsc dla tak szlachetnych roślin, by nic im się nie stało. Gdybym zasadził je w ogrodzie, istniałoby prawdopodobieństwo, że mogą nie przetrwać zimy - zauważył spokojnie, kiedy już podziękował za forsycję, którą spokojnie ułożył na razie na stopniach, razem z kubkiem i wcześniej znalezioną pisanką, a teraz spojrzał ponownie na kwiaty i na domek, starając się ocenić, jak sobie z nimi poradzić. Zerknął później ponownie na kobietę. - Jak pani myśli, lepiej nad drzwiami, czy gdzieś przy oknach?

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Adénuga 'Adé' A. Aighewi
Adénuga 'Adé' A. Aighewi

Nauczyciel
Wiek : 39
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178cm
C. szczególne : bardzo szczupła, prawie chłopięca sylwetka
Galeony : -28
  Liczba postów : 35
https://www.czarodzieje.org/t18675-adenuga-ade-amaru-aighewi
https://www.czarodzieje.org/t18787-skrzynka-pocztowa-p-prof-aighewi#539173
https://www.czarodzieje.org/t18690-adenuga-ade-amaru-aighewi
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Gracz




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPon Kwi 13 2020, 09:09;

W momencie, w którym padło pytanie, jej wzrok poleciał na drzwi, na okno, z powrotem na drzwi i jeszcze raz na okno.
Drzwi wydają się być bardziej gościnnym rozwiązaniem, w końcu prowadzą do serca domu. Mhmmm... Tak, kwiaty na drzwiach są dobrym pomysłem. Proszę, nie rezygnuj jednak z udekorowania okien – mówiąc to poczuła się niepewnie, bo bez wcześniejszych wspólnych ustaleń skróciła dystans między nimi.
Przepraszam, ale czy mogę się zwracać po imieniu? – zapytała pospiesznie, a jej wzrok powędrował w jego kierunku.
Szkoda byłoby nie skorzystać z tak pięknych okazów kwiatów, a proszę mi uwierzyć, że dawno nie widziałam wielu gatunków z nich w tak dobrej formie, jakie tutaj posiadasz.
Nadal siedziała na pobliskim kamieniu i odkładała na bok kwiaty, z których zaczęła pleść wianek. Na widok akacji czy kalijki etiopskiej napłynęły jej do oczu łzy, co usilnie starała się ukryć przed nowopoznanym znajomym. W okresach świątecznych ciężko było nie wracać myślami do rodzinnego domu, który opuściła prawie dwadzieścia lat temu. Choć Etiopczycy nie obchodzą świąt Nocy Celtyckiej, to klimat dający się czuć w powietrzu przypominał o rodzinnej bliskości i cieple domowego ogniska.  Wianek, który zaczęła pleść, składał się z wielu różnych kwiatów (w tym właśnie białej akacji i purpurowej kalijki); ciemnoniebieskiego agapantu, bzu czarnego, błękitnej czarnuszki damasceńskiej, fioletowej driakwi, eukaliptusa (zawsze miała do niego słabość – drzewo, z którego wykonana jest jej różdżka), jaśminu, lawendy, mimozy wstydliwej i małych żółtych maleństw krzewu żarnowca.
Na pewno nie dostąpimy szansy wspólnego poprowadzenia zajęć, czego bardzo zazdroszczę np. nauczycielom eliksirów, ale proszę mi uwierzyć, że astronomia ma nieprzeciętne znaczenie w prowadzeniu ogrodu. Proszę, zwróć uwagę na poszczególne fazy księżyca; gdy księżyca ubywa (III/IV kwadra), gdy księżyca przybywa (I/II kwadra), gdy księżyc jest w pełni i gdy mamy jego nów.
III/IV kwadra – najlepszy czas na sadzenie, przesadzanie i cięcie drzew. Rośliny szybciej się regenerują i przyjmują w nowym miejscu, a przycięte rośliny tracą mniej soków. Część nadziemna rośliny jest mało wrażliwa na uszkodzenia. W czasie III i IV kwadry zaleca się siew i sadzenie roślin cebulowych, motylkowych i korzeniowych, zwalczanie chwastów, chorób i szkodników. Jest to najlepszy czas na zbiory owoców i warzyw przeznaczonych do dłuższego przechowywania – będą dłużej świeższe. Tak samo postępujemy z kwiatami – kontynuowała prędko. I/II kwadra – w tym czasie należy przeprowadzać siew i sadzenie warzyw liściastych oraz drzew i krzewów owocowych. Jest to też dobra pora na przygotowanie sadzonek do ukorzenienia, szczepienie oraz czynności pielęgnacyjne związane z glebą – zasilanie i podlewanie. Jeżeli w tym czasie przeprowadzamy cięcie, nie powinno być ono zbyt intensywne, bo może to spowodować nadmierny wyciek soku z rośliny. Najlepsza pora na zbiór owoców i warzyw do bezpośredniego spożycia – w tym czasie mają największą wartość odżywczą i są najsmaczniejsze. Dobra pora na zbiór ziół i roślin przyprawowych – są bardziej aromatyczne i skuteczne.
Nie chciała znużyć swoim gadaniem rozmówcy, więc co jakiś czas sprawdzała jego zaintrygowanie swoim monologiem.
Gdy księżyc jest w pełni, wówczas mamy najodpowiedniejszą porę na sadzenie warzyw, okopywanie czy przerzedzanie wschodzących roślin. W czasie pełni nie należy przeprowadzać cięć drzew i krzewów, przyszczykiwań pędów i szczepień. Natomiast w czasie nowiu jesteśmy w stanie najskuteczniej zwalczać choroby roślin oraz szkodniki im zagrażające. Usuwanie chorych pędów i ich przyszczykiwanie powinno być przeprowadzane na dzień przed lub dzień po kulminacji nowiu. Gdybyś miał jakieś pytania – pytaj śmiało, mam nadzieję, że będę potrafiła pomóc.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8




Moderator




Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 EmptyPon Kwi 13 2020, 22:40;

Uśmiechnął się lekko na jej uwagę dotyczącą drzwi, bo tak naprawdę nie spoglądał na to w ten sposób, ale musiał przyznać, że faktycznie miała rację. Było w tym coś głębszego, choć był właściwie pewien, że większość uczniów nie dostrzeże tak naprawdę większości jego starań. To znaczy, oczywiście, zobaczą kwiaty, ale znowu - nie będą przywiązywać do nich aż tak wielkiej wagi. Był właściwie pewien, że większość z nich spotkanie kółka potraktowała jako chwilową rozrywkę, ale raczej nic większego, więc pewnie nie będą nawet wiedzieli, jaką przekazuje im wiadomość. Może... Potrząsnął lekko głową i miał już odpowiadać, kiedy profesor postanowiła zacząć zwracać się do niego per ty, co jakoś mocno go nie zdziwiło, bo zauważył, że większość nauczycieli miała do tego tendencję, ale i tak lekko się zarumienił, po czym skinął głową na znak zgody.
- Racja. Jest coś w stwierdzeniu, że to odpowiednie zaproszenie - rzucił jeszcze, a później postarał się tak przesunąć przygotowane kwiaty, by faktycznie wpasowały się we właściwe miejsce. By to osiągnąć, po prostu stanął na wyciągniętej wcześniej drabince i w odpowiednich miejscach używał zaklęcia, by girlanda przykleiła się do ściany chaty. Uśmiechnął się ponownie na uwagę dotyczącą kwiatów, a później rozejrzał się po okolicy, gdzie faktycznie było ich sporo, naszykowanych do dekorowania. Jeszcze więcej było ich tam, gdzie je sadził, by na wiosnę cieszyły oczy pozostałych mieszkańców Hogwartu.
- Staram się, żeby wszystkie rośliny były w jak najlepszym stanie. Nie tylko kwiaty, ale też zioła, czy te drzewa, które mamy na błoniach, wiadomo, że nie upilnuję Lasu, ale on żyje całkowicie własnym życiem i właściwie tak powinno być - odparł jeszcze prosto, nadal stojąc na drabinie i starając się, by rozkładane przez niego kwiaty wyglądały jak najlepiej. Później zajmie się tymi, które chciał umieścić w okolicy okien, a część z nich wciąż jeszcze była w donicach, więc po prostu zamierzał rozstawić je tam, gdzie będą pasowały. Nie widział jeszcze, że profesor zaczęła zaplatać wianek, ale właściwie - wcale się nie dziwił, w końcu to była tradycja na tę nadchodzącą noc, a ona na pewno chciałaby taki założyć, nie miał właściwie co do tego wątpliwości. Co zabawne, sam również zamierzał zapleść wianek, chociaż to przecież teoretycznie odnosiło się jedynie do dziewcząt, jednak te ograniczenia jakoś nigdy nie robiły na nim zbyt wielkiego wrażenia.
Zerknął przez ramię na Adé, gdy ta zaczęła mówić. Zatrzymał się ze swoją pracą, bo mimo wszystko go zaciekawiła, nigdy nie zwracał zbyt wielkiej uwagi na sprawy astrologii w kwestii upraw, ale teraz był zainteresowany tym, co dokładnie mu przedstawiała. Mówiła o tym naprawdę płynnie, nie wątpił więc w ogóle w to, że miała z tym spore doświadczenie, czy może raczej - posiadała pełną wiedzę w tym zakresie. Ostrożnie przytwierdził ostatni kawałek girlandy, wsunął różdżkę za pasek i zszedł z drabinki, po czym uśmiechnął się do profesor ciepło, uprzejmie i sięgnął po kolejne kwiaty, tym razem chabry, by zacząć układać je w ozdobę, którą mógł umieścić na najbliższym oknem.
- Nigdy nie interesowałem się podobnymi sprawami, skupiając się na tym, co robi się danego miesiąca, ale brzmi to bardzo interesująco. Mógłbym poprosić o spisanie tego w wolnej chwili? Wtedy na pewno wszystko lepiej zapamiętam i będę mógł się przekonać, jak wygląda w rzeczywistości - powiedział w końcu ostrożnie, wyraźnie omijając zwracanie się do niej w jakikolwiek sposób i stosując nieco idiotyczną formę bezosobową, ale zupełnie nie umiał tak z miejsca przeskakiwać na nowe poziomy znajomości. Nawet w czasie szkoły było to trudne, a teraz, kiedy był dorosły, doskonale wiedział, że kultura wymaga od niego pewnych szczególnych zachowań.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Sponsored content

Chatka Gajowego - Page 18 QzgSDG8








Chatka Gajowego - Page 18 Empty


PisanieChatka Gajowego - Page 18 Empty Re: Chatka Gajowego  Chatka Gajowego - Page 18 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Chatka Gajowego

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 18 z 21Strona 18 z 21 Previous  1 ... 10 ... 17, 18, 19, 20, 21  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Chatka Gajowego - Page 18 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
-