W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
Arthur mruknał:- Hmm... prosze bardzo.. tylko nie przesadzaj..-szepnał. Po czym uśmiechnał się szeroko:- Hayley!! No jestem ciekaw, jak potrafisz pływac...
David odwrócił się do Arthura puścił mu oczko -Ej patrzcie teraz na tą sztuczkę jak mi się uda Zanurkował pod wodą siedział jakieś 2 minuty i wypłynął na powierzchnie tak jakby wyglądało że utonął Na powierzchni wody unosił się bez ruchu
Ostatnio zmieniony przez David Thomson dnia Wto 29 Cze 2010 - 17:48, w całości zmieniany 1 raz
Hayley poderwała się. - Hmm? - mruknęła. Nie do końca wiedziała, o co Arthurowi chodzi, więc wolała zapytać - może mówić coś wcześniej, czego nie usłyszała. Spojrzała na Davida nieufnie. - A temu co?
David dalej nic nie robi jego ciało było na powierzchni wody ale się nie ruszało Troche brakowało mu powietrza ale jak psikus ma wyjść to musi jeszcze troche wytrzymac
Upomnienie 3/5 - złamanie czwartego punktu regulaminu ogólnego
Hayley spojrzała spod półprzymkniętych oczu na Arthura. Uniosła na chwilę brwi i podpłynęła w stronę Davida. Już, już wyciągała ręce, by odpowiednio chwycić go za ręce i odholować do brzegu, gdy skoczyła na niego i zaczęła go podtapiać. - A masz, podły kłamco!
David już teraz naprawde zaczął się topić Pełno bąbelków powietrza wypłynęło na powierzchnie wody David zanurkował głębiej tak że Hayley też była pod woda David wynurzył głowę z wody i nabrał powietrza -Haha zaśmiał się -Ale brakowało mi powietrza na serio a ty mnie jeszcze podtapiasz -Dobra a teraz na serio idzemy gdzieś może do zakazanego lasu na spacer ? -czy wolicie popływac. Zapytał
Zachwiała się, gdy coś ją pociągnęło w tył, o mało co się nie wywracając. Spojrzała w tył i Zobaczyła Arthura. - Uwaażaaj! - upomniała go. - Jak się zacznę topić to będziecie mnie musieli reanimować. - Odwróciła się do Davida. - Nie wiem jak wy, ale jak na razie ja tu zostaję. Dawno nie miała okazji popływać.
Arthur westchnał wychodząc z wody:- ja idę spać.. bo jestem zmęczony...-ziewnął:- Ale miło było.. i zobaczymy się na korytarzu.. wyślijcie mi coś poczta, zgadamy się jeszcze..-podszedł i uścisnał dłoń Davidowi i ucałował dłoń hayley.
-Ty chcesz się topić by bylo usta usta Uśmiechnął się -Kogo wolisz?? -Pewnie Arthura bo jest starszy Zaśmiał się i podpłynął do Hayley Złąpał ją za ręce i pociągnął pod wodę. -Nara Arthur napewno napisze sowę ale jak przyleci to daj jej coś na ząb bo będzie dziobać chyba że bedziesz miał szczęście i nic Ci nie zrobi. Powiedział -Hayley no to zostajemy sami Uśmiechnął się
- Chyba się czegoś...! - Hayley chciała powiedzieć, że czegoś naćpał, ale nie zdążyła, bo w następnej chwili już była pod wodą. Zachłysnęła się i chcąc nie chcąc, wypiła trochę wody. Uderzyła rękami w wodę i wynurzyła się, kaszląc. - Pogrzało cię coś? - wycharczała przez łzy.
-O przepraszam Odpowiedział i zauważył łzę Hayley -Nie płacz złapał Hayley za rękę ale nie zrobił tego celowo ciało jakoś samo to zrobiło. Zaczerwienił się -Sorry -To jak idzemy na ten spacer? Powiedział nieśmiało po tym co zrobił
- Ja nie płaczę! - Hayley aż się zaśmiała z absurdalności tego stwierdzenia. - To od kaszlu. Pokaszlała jeszcze chwilę, zanim odpowiedziała: - Wiesz co? Ja już też będę musiała lecieć. Napisz kiedyś sowę! - powiedziała, wychodząc na brzeg. Narzuciła ubrania na mokry kostium i poszła w stronę Zamku.
David szybko popędził za nią -Obraziłaś się?? -Nie no prosze David ciągle szedł za Hayley i ciągną dalej -Ładnie wyglądasz ty nie jestes gryfonem?? -Widzałem Cię pare razy u nich
- Nie, nie obraziłam się, tak, jestem i dzięki - Hayley zaśmiała się. - Po prostu muszę iść. Do zobaczenia! - powiedziała i ruszyła truchtem w stronę zamku, zmierzając do Pokoju Wspólnego, by się przebrać i wysuszyć.
Przyszła sobie nad jezioro. Jej dzisiejsze zachowanie zdecydowanie nie przypominało stereotypowego emo. Miała wyśmienity humor i wciąż się uśmiechała. Jednak jej umiejętność wnerwiania innych nie zanikała, oj nie! Stanęła i zaczęła wpatrywać się w taflę wody. Ostatnio miała już dość tego miejsca, ale musiała przyznać, że piękności nie dało mu się odmówić.
Szła zamyślona. W głowie dalej siedziały jej wrzaski ojca jak dowiedział się gdzie trafiła. Do tego jeszcze ten wyjec! Ojciec chrzestny przesłał jej dziesiej rano wyjca w którym oświadczył jej, że skoro nie trafiła do Gryffindoru to nie jest już jego ulubienicą. Te słowa bolały ją bardziej niż wszystko inne. Jdynie mama była po jej stronie. Mimo, ze również była w Gryffindorze, to nie potępiał jej za coś, na co nie ma wpływu. -Dobrze chociaż, że nie trafiłam do Slitherinu.- mruknęła do siebie przez łzy. Za wszelką cenę próbowała je zatrzymać, ale nie zdołała. Ciągle przypominała sobie to nowe kłotnie z rodziną na temat tego, ze trafiła do Hufflepuffu. Gdy doszła do jeziora usiadła na brzegu i pochlipując potrzyła na wodę.
Znowu znudzony przyszedłem do mojego ulubionego miejsca: Jeziorka. Przy brzegu zauważył młodszą, płaczącą Puchonkę. Płakanie... tak, to był jego słaby punkt. Gdy ktoś to robił i rozsądek, i dobre wychowanie, i wiele innych czynników nakazywało mu podejść, i tą osobę pocieszyć. Szybko podbiegł i powiedział do Puchonki: -Co się stało? - Ze smutkiem w głosie.
Kimi zdjęła trampki i wbiegła do jeziora, chlapiąc wszystko naokoło. Woda sięgała jej trochę za kostkę, przez co kawałek dolnej części legginsów czarnowłosej była mokra. Kim raczej nic z tego sobie nie robiła. Wciąż pluskała nogami i rozchlapywała. Powaliło ją, a co! Spojrzała na osoby, które dopiero przed chwilą przyszły. Będzie miała kogo pownerwiać! Poprawiła opaskę z kokardą. Zmieniła swe zajęcie i zaczęła tańczyć jazz. Fajnie było ruszać się w wodzie.
Mark popatrzył chwilę dziwnie na Kim. Po chwili jednak odezwał się: -Możesz mi powiedzieć co ty wyrabiasz? Ten widok był niesamowicie śmieszny. Piątoklasistka tańczy Jazz w jeziorku. Super!
A niech to! Ktoś przeszkodził jej w tańczeniu! Ten ktoś pożałuje tego haniebnego czynu! - A nie widać? - zapytała przesłodzonym głosem - Oczy szwankują? Tak, teraz przejdzie do swojego ulubionego zajęcia - wnerwiania innych! Zemsta będzie słodka. Odgarniając grzywkę z twarzy odwróciła się od Gryfonika i uśmiechnęła się sama do siebie.
-Nie, nie szwankują, tylko jak na pierwszy rzut oka nie zaczaiłem co robisz. Myślałem, że ćwiczysz jogę, czy coś w tym stylu - Odpowiedział Kim, po czym sam się uśmiechnął. Dziwna ta dziewczyna...
- Acha - odpowiedziała tym samym głosem, co wcześniej - To następnym razem lepiej się przypatrz. Nadal stała odwrócona tyłem do chłopaka i uśmieszek nie schodził jej z twarzy. Poprawiła swój wisiorek z Hello Kitty i opaskę. Idealna pora na denerwowanie innych, a co!
Mark zaczął się domyślać, że ta próbuje go zdenerwować lub zirytować, lecz ten pozostał nieugięty. -Porszę, tańcz dalej. - Powiedział z uśmiechem - Tylko gdy będziesz tańcyć, nie zwracaj uwagi na moje ybuchy śmiechu? Dobrze? - Powiedziałem ironicznie.