W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
- Do salonu gier...chyba. Coś w tym rodzaju - Megan zaśmiała się i spojrzała przyjaźnie na Gab. - Oj tak, mamy dziś bardzo dobry humor. Puchonka spojrzała jeszcze raz na księżyc. - Za niedługo pełnia. Ojej...to my już tu tak długo siedzimy. Straciłam poczucie czasu, no ale cóż może dzięki pełni uda nam się usłyszeć wilkołaka.
Spojrzała na Księżyc gdy Megan o nim wspomniała. Rzeczywiście pełnia. A nawet nie zwróciła na niego wcześniej uwagi... i niby ona się astronomią interesuje. Taa, chyba raczej lubi patrzeć na gwiazdy. Położyła się na plecach, by móc swobodnie wpatrywać się w srebrny krążek na niebie. - Może... ale myślisz, że są tu jakieś wilkołaki?
Patrzyła na księżyc i słuchała jednocześnie tego, co mówiły dziewczyny. - Oby tu nie było żadnych wilkołaków - wyraziła swój strach przed nimi. Zawsze się ich bała. Nawet jej bogin przybierał postać wilkołaka. Położyła się, tak jak Bell. Nadal patrzyła na księżyc, który musiał mieć jakiś niesamowity wpływ na Gabrielle.
- Wiesz to są ciekawe istoty ale niestety bardzo niebezpieczne.- Megan położyła się tak samo jak jej pozostałe towarzyszki i spoglądała w niebo z wielkim zainteresowaniem. - Hmn ciekawe co tam się u góry dzieje? Czy w innej cywilizacji ludzie także patrzą na księżyc i podziwiają jego naturalne piękno.
- Ciekawe? A od której strony? - dla nie były tylko brzydkie i okropne, nigdy nie zastanawiała się na całą tą przemianą... bo i po co? - Jeśli taka cywilizacja istnieje... - zaczęła - i jeśli ta planet a na której się znajduje ma w ogóle jakiś księżyc... to na pewno. Pomyśl jak musi być fajnie widzieć ich kilkanaście! Chociażby taki Jowisz. Ile on tam ich ma?
- Wilkołaki są straszne. Jednak większość z nich to ludzie, którzy cierpią z tego powodu - wyraziła swoją opinię Gabrielle. - Jednak niektórzy polują na ludzi i specjalnie czynią ich wilkołakami - powiedziała, gdy przypomniała jej się historia o Fenrirze Greybacku. Przemyślała dokładnie odpowiedź na pytanie Megan. - A ja myślę, że jeśli taka cywilizacja jest, to ona nie myśli o zbyt wiele księżycu. Traktuje go jako naturalną rzecz. Ale może być tak, że zachwycają się nimi nawet bardziej niż my - dodała - a Jowisz ma chyba ze sześćdziesiąt księżyców. To jest coś.
- Nie chodzi mi o tą cywilizacje do której się dostaniemy kiedy...umrzemy - Megan umilkła, nie wiedziała jak inni przyjmą jej światopogląd.- Hmn.. miałam na myśli tych ludzi z innych planet. No bo skoro we wszechświecie jest tyle galaktyk to powinno istnieć życie takie jak na naszej planecie. Może nie takie same, ale , że są tam ludzie z krwi i kości. - Puchonka uśmiechnęła się do siebie. - Hmn ależ my mamy temat - rzekła z udawaną powagą po czym oparła się na łokciach patrząc na Gab. - Gabrielle, widzę, że dużo wiesz o wilkołakach - Megan uwielbiała słuchać o magicznych istotach, ale co z Bell? Ona za nimi nie przepadała, wiec Meg spojrzała na nią przepraszającym wzrokiem - Wspominałaś, że niektórzy polują na ludzi i to ich czyni wilkołakami. Ci '' niektórzy'' czy to też ludzie ?
- Mówiąc, "niektórzy polują na ludzi i specjalnie czynią ich wilkołakami", miałam na myśli historię niejakiego Fenrira Greybacka. Słyszałaś o nim? - powiedziała. Czuła, że wzrok Megan przeszywa ją na wskroś. - Megan, nie patrz tak na mnie - rzekła z udawaną pretensją. No tak, miały całkiem niezły temat. Jeszcze w taki dzień. - Bell, a co tym o tym wszystkim sądzisz? - szturchnęła ją w ramię, po czym wróciła do poprzedniej pozycji.
- Ludzie... nie bądź taka pewna. Mogą to być równie dobrze jakieś słonio podobne, zielone istoty - wyszczerzyła się do Meg. W końcu to zawsze jakieś życie. - Taa, przez takie gadanie zaraz jakiś na nas napadnie - powiedziała szeptem, żeby nadać sytuacji mroczną atmosferę. - O czy? - przekręciła się na bok, by móc spojrzeć na Gab. - O wilkołakach? Nie wiem... całe szczęście nigdy żadnego nie spotkałam... ale z jednej strony myślę, że dla takiego człowieka musi to być okropne.
Megan zaczęła się głośno śmiać. Nie dość, że ponoć dziwnie patrzyła się na Gab to jeszcze tamte planety mogły zamieszkiwać jakieś słonio podobne istoty. '' Hmn ciekawe ...'' Puchonka przeczesała włosy palcami i zaczęła się zastanawiać nad pytaniem Gabrielle.''[..]miałam na myśli historię niejakiego Fenrira Greybacka. Słyszałaś o nim?'' - Kim był ten Fenrira Greybacka? - spytała się Meg z nutką tajemniczości w głosie. Puchonka rozglądnęła się i zauważyła, że wokoło jest zupełnie ciemno i jakoś dziwnie cicho. - Ktoś kto jest wilkołakiem musi umieć panować nad sobą, kontrolować się, co niej jest łatwe. Nie chiałabym spotkać na swojej drodze wilkołaka. Nie dość, że on mógłby mi coś zrobić, to w sumie ja jemu także, jakimś zaklęciem. Skoro pod nim kryje się człowiek. Kto wie? Może to być ktoś ze szkoły. - Megan mówiła tak bez końca patrząc na drzewa, które rosły za nimi. Ich cienie tworzyły przeróżne kształty.
- Te istoty równie dobrze mogą być niebieskie, mieć dwie głowy, trzy ręce i cztery nogi - śmiała się, wyobrażając sobie te dziwaczne istoty. - Fenrir Greyback był wilkołakiem. Jednak on polował nie tylko podczas pełni, gdy był wilkołakiem. Uważał, że jego życiowym powołaniem jest stworzenie jak największej liczby wilkołaków. - wyjaśniła. Sama się bała, gdy wypowiadała te słowa. Nagle poczuła, że niezbyt dobrze być tutaj o tej porze. - Myślicie, że któryś z uczniów jest wilkołakiem?
Megan zadrżała na słowa Gab. - Aż mnie ciarki przechodzą...- Megan spojrzała na jezioro, było takie ciemne, nawet w blasku księżyca było czarne, jak smoła. - Nie mam pojęcia..a jeśli tak? Czy nie powinniśmy wiedzieć? Hmn..czy może to tylko by pogorszyło sprawę?
- To okropne... jak wyobrażę sobie, że jakiś człowiek mógłby dopuścić się do takiego okrucieństwa... bo on to robił w swojej ludzkiej postaci, prawda? - A nie wiem, nigdy się nawet nad tym nie zastanawiałam. przekręciła się na brzuch i podparła brodę. - Hmm... znacie kogoś kto znika podczas każdej pełni a przed i po niej wydaje się taki.. dziwny?
Megan spojrzała na Bell. Jej oczy jakoś dziwnie błyszczały. - Hmn ja raczej nie...nikogo takiego nie spotkałam. A ty Bell? Znasz kogoś takiego? Puchonka usiadła po turecku na trawie, była mokra ale na szczęście peleryny były wystarczająco grube aby chłód i wilgoć nie dawały się we znaki. Było już pełnia, to było niesamowite, że tak długo tu siedziały. ''Co by się stało, gdyby zauważyli, że nas nie ma?''- pomyślała Meg. Puchonka dotykała opuszkami palców wilgotnej trawy i słuchała cichego koncertu świerszczy.
- Niestety, ale on to robił także w ludzkiej postaci. Jak można być tak okrutnym? - Gabrielle zadała sobie pytanie. Zastanawiała się nad tym za każdym razem, gdy czytała o ludziach, którzy krzywdzili innych, zadawali im cierpienia, mordowali ich. - Uważam, że jeśli jest osoba dotknięta wilkołactwem, powinni wiedzieć o tym nauczyciele i prefekci. Bo, bądź, co bądź, może ona stwarzać zagrozenie. A myślicie, dlaczego została zasadzona Wierzba Bijąca - zapytała dziewczyny. Leżała tak wpatrzona w księżyc, który właśnie świecił tak jasno, jak nigdy dotąd. Gabrielle nie przeszkadzał nawet chłód i mokra trawa. Ona mogła patrzeć na księżyc godzinami.
Megan zastanowiła się nad słowami Gabrielle. - Ten Fenrirze Greybeacku to nie człowiek tylko bestia. Robić takie okrucieństwa...będąc przy tym całkowicie świadomym. To straszne.. Puchonka przymnknęła powieki. - Hmn..skoro zasadzono Wierzbę Bijącą to znaczy, że w Hogwarcie także są wilkołaki. Tak naprawdę szkoda mi tych osób, to musi być dla nich ciężkie. Wiedzą, że pod wpływem księżyca zmienią się w krwiożercze bestie i nic nie mogą z tym zrobić. To takie niesprawiedliwe. Może to dobrze, że pozwolono im chodzić do Hogwartu, że traktuje się ich tak samo. Ale jednak niesie to za sobą jakieś ryzyko. Każdy jednak ma prawo do normalnego życia.
- Dokładnie. Przeciez większość ludzi jest normalna, ty tylko ten... Greyback - wypluła z ust, jakby to była jakaś trucizna - był wyjątkiem. Przypomniała sobie, jak jej matka opowiadała o swoim przyjacielu z lat szkolnych, który był także wilkołakiem. - Przyjaciel mojej mamy był wilkółakiem - powiedziała to głośno. Mimo że nie chciała tego robić.
Megan podniosła sie lekko. - Naprawdę? Hmn...opowiedz o tym. Jeśli..jeśli możesz - Puchonka spojrzała na księżyc i przymknęła powieki - To musiało być ciekawe, że twoja mama znała wilkołaka, no i się z nim przyjaźniła.
- Ciekawe? Moja mama traktowała to jako naturalną rzecz. Nie traktowała tej przyjaźni jako czegoś szczególnego, przynajmniej tak wynika z jej wypowiedzi. Wiesz... nie wiem zbyt wiele. Zarówno on, jak i moja mama byli w Gryffindorze. On nie chciał o tym mówić, nie dziwię mu się. Ale mama była uważna i obserwowała go. W końcu domyśliła się prawdy. No i tak się zaczęła ich przyjaźń... Która zakończyła się wraz ze śmiercią tego pana... - opowiedziała, pomijając pewne fakty. Bo pewnych rzeczy nie mogła powiedzieć, były zbyt osobiste. Które tylko Gabrielle mogła wiedzieć.
- Albo były - skomentowała wypowiedź Meg o Wierzbie Bijącej. Położyła ręce nad głową, łącząc je ze sobą i stoczyła się trochę, jeszcze bliżej brzegu jeziora. Miała ochotę popływać... ale woda musiała być okropnie zimna. - Cóż... ludzi nie powinno dyskryminować się jedynie ze względu na coś na co tak naprawdę nie maja wpływu... ale wydaje mi się, że i tak, to takie jakieś... odpychające.
Usiadła na trawie, znudziło jej się już leżenie. Podparła się z tyłu rękami i podkuliła nogi. - Ludzie się boją, bo mimo wszystko ci ludzie, którzy są wilkołakami, stwarzają niebezpieczeństwo - wypowiedziała swoje zdanie. Sama nie wiedziała, co zrobiłaby, gdyby dowiedziała się, że ktoś jest wilkołakiem. Podziwiała swoją mamę, że była odważna i nie bała się. Ani tego, co mówią ludzie. Ani tego, że może się coś jej stać podczas pełni.
- Pewnie tak... ale chyba tylko podczas pełni? Z założenia myślimy, że tacy ludzie jak ten Greyback nie istnieją. W końcu pełnia nie przychodzi tak nagle. Tym bardziej, że ci ludzie na pewno doskonale o niej pamiętają. Leżała teraz tuz przy wodzie, na brzuchu, jedną rękę zanurzając w chłodnej cieczy.
- Niestety, czasem o niej zapominają - dodała trochę smutno - a to się może źle skończyć. Siedziała tak chwile, jednak stała się już śpiąca. Ziewnęła przeciągle, po czym wstała niechętnie. - Przepraszam was, ale zaraz tu zasnę. Dobranoc - powiedziała i odeszła od dziewcząt, kierując się w stronę zamku.
- Zapominają? - nie mogła pojąc ja można zapomnieć o czymś takim. To zupełnie tak, jakby ona zapomniała na przykład o swoich urodzinach! Albo czymś o wiele ważniejszym. - Dobranoc, Gab - pomachała Krukonce. Spojrzała na Megan po czym usiadła, zdjęła buty i zanurzyła nogi w wodzie. Pływanie przy świetle Księżyca, to jest to.
Amelia usiadła na brzegu jeziora. Nie wyczekiwała niczyjej obecności - wręcz przeciwnie - sama czuła się lepiej. Chociaż czasem naprawdę wolałaby mieć kogoś przy sobie. Spoglądała nieprzytomnie w taflę jeziora. Nagle ujrzała wielką kałamarnicę, powoli wynurzającą się z wody. Miała z 50 stóp długości. Amelia nie wiedziała nawet gdzie to stworzenie ma oczy. Zanim jednak zdołała zidentyfikować położenie tęczówek, kalmar zagłębił się znów w toni morskiej...
Spostrzegła dziewczynę która tak jak one przywędrowała nad jezioro. Czyżby następna miłośniczka nocnych spacerów? Niedługo o tej porze na błoniach będą prawdziwe tłumy. Uśmiechnęła się do swoich myśli. Jednak wolała to miejsce prawie puste. Machała nogami w wodzie, tak, że w najbliższym otoczeniu słychać było jej plusk.