W samym centrum błoni rozciąga się ogromne jezioro. Uczniowie często tu przychodzą, szczególnie w gorętsze dni, gdy chłodna woda jest wprost idealnym sposobem by choć odrobinę się ochłodzić. Jest to również idealne miejsce, by przy cichym plusku małych fal obijających się o brzeg, odrobić lekcje, bądź poczytać książkę. Czasem można zaobserwować tu ogromną kałamarnicę, leniwie przebierającą swoimi mackami.
- W sumie to nie było nic konkretnego. Poprostu nie mogłam się zdecydować co ze sobą zabrać . A znalezienie paru rzeczy sprawiło mi lekki kłopot. - uśmiechnęła się przepraszająco. - Skoro zaplanowałyśmy piknik , to może się do nas przyłączycie ? - zaproponowała patrząc to na Alice , to na druga dziewczynę.
-Masz jakiś kocyk ? - zapytała. Przeniosła wzrok na Blair i Alice. -Tak, to dobry pomysł, przyłączcie się do nas - rzekła, uśmiechając się niewinnie. Zerknęła na rzeczy przyniesione przez Norę. -Mmm... wygląda nieźle
- Kocyk ? Ah, tak jasne. - wyjęła kwiadratowy srawek materialy z koszyka. Rozłozyła koc na trawie i usiadła na nim. Poklepała miejsce obok siebie. - Siadajcie.
Spojrzała na milczące dziewczyny i usiadła obok Nory. -One chyba nie mają ochoty się do nas przyłączyć - powiedziała, wzruszając ramionami. Wzięła jabłko i zaczęła podrzucać - czym się interesujesz?
- No trudno. Jak zmienicie zdanie to siadajcie. - zwróciła się do dziewczyn. - Czym się interesuje ? - powtórzyła i zamyśliła sie na chwile. - Japonią , literaturą , znaczy może sie nie interesuje tylko bardziej lubie czytać , muzyk , hm. fotografią , i to chyba na tyle. A ty ? - spojrzała na July.
-Japonia? hmm... interesujące. A co dokładniej ciekawi cię w Japonii ? Ich kultura ? - zaciekawiła się July - Ja interesuję się quiddichem, lubię czytać, śpiewać, tańczyć, kocham magię kreatywną - powiedziała z błyszczącymi oczami.
- Najbardziej fascynuje mnie ich język i kraj. Kwitnące wiśnie sa naprawdę śliczne. - westchnęła. - Quidditch ? Czyli dobrze latasz ? U mnie z tym niestety ciężko. Nawet nie planuje kupić sobie miotły. - pożaliła sie i uśmiechnęla szeroko. - A jeśli chodzi o książki to masz jakiegoś swojego ulubionego pisarza mugolskiego , albo czarodzieja ?
-Hm... ja zaczęłam latać, gdy miałam cztery lata. Miotła, tak jakby, zastępowała mi rodziców, którzy ciągle pracowali. - powiedziała - to nie jest w cale takie trudne, musisz tylko poćwiczyć. - rzekła -Fascynują mnie zapiski Flamela, ale nie mam ulubionego pisarza. Raczej zwracam uwagę na tematykę książek, niż ich autora. Bardzo lubię magię starożytną. Te zaklęcia są czasami na prawdę przydatne, a nie uczą ich w szkole - powiedziała, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. - A co ty lubisz czytać?
Dość szybko doszły nad jezioro, tak, że Słońce jeszcze nie zdążyło się schować. Bell szła samym brzegiem, nieco śliskim po niedawnym deszczu. Zmrużyła oczy i spojrzała przed siebie, gdzie trochę dalej byli jacyś inni ludzie. Szła dalej w tamtym kierunku a Megan zapewne podążała za nią.
Megan szła tuż za Bell zachwycając się widokiem zachodzącego słońca. Kolory były takie intensywne, granatowy,fioletowy, czerwony, żółty. Wszystkie odbijały się na tafli jeziora. Tak bardzo się iskrzyły, że Megan musiała przystanąć. - Bell zaczekaj - powiedziała dosyć cicho. Megan nie miała pewności czy dziewczyna ją usłyszała więc spojrzała na nią odrywając przy tym wzrok z pięknego widoku. - Bell może usiądziemy tutaj! Woda przyjemnie chłodziła jej nogi. Megan przymknęła powieki, po czym znów spojrzała na niebo.
- Em.. jasne - powiedziała, trochę niechętnie. Czyżby Meg nie chciała spotkać tych uczniów których zobaczyła? Dziwne. I jeszcze ten szept... - Dlaczego? - postanowiła dowiedzieć się zamiast udawać, że nic ją to nie interesuje. Również usiadła na brzegu, ale jak na razie nie wsadzała nóg do wody.
Megan spojrzała na nią trochę zdezorientowana, po czym uważnie rozglądnęła się. Zauważyła nie daleko jakiegoś chłopaka. - Och.. nie wiedziałam, że ktoś tu jest - Megan spojrzała na Bell przepraszająco- wybacz tak się zamyśliłam, że nawet nie zauważyła, że chciałaś tam pójść - Puchonka wskazała głową miejsce gdzie stał chłopak. - Hmn ale jak chcesz możemy do niego podejść. I do bardzo chętnie.
- Nie tam... teraz już mi się nie chce. Niech sama do nas podejdzie, jak ma ochotę - wyszczerzyła się do Meg. - Jestem strasznym leniem i jak usiadłam, nie chce mi się ruszać. Na potwierdzenie swoich słów, rozłożyła się cala na trawie. - Jednak, powiedziałaś to strasznie cicho. Dlaczego?
Meg usiadła koło niej i zamoczyła swoje stopy w wodzie. - Hmn wiesz jak widzę coś pięknego...to po prostu moje ciało tak reaguje. - Megan zaśmiała się. - Pewnie pomyślisz, że coś ze mną nie tak, no ale cóż jak człowiek ma przed soba taki widok... Megan wzięła głęboki wdech, zadawalając się morskim zapachem.
- Rozumiem. Chyba - umiechneła się do niej ciepło. W końcu sama czasem mówiła szeptem gdy czuła, ze tak po prostu będzie lepiej. Żeby nie psuć atmosfery... Szczególnie gdy bylo ciemno. A właśnie tak powoli się robiło. - Co jeszcze lubisz? No wiesz, oprocz magicznych stworzeń? - spytała wpatrując się w ciemniejące niebo.
Megan odwzajemniła uśmiech. - Hmn..co jeszcze lubię? Lubię gorącą czekoladę i .... mugoli.- Megan lekko się przeciągnęła- No wiesz to ich życie mnie fascynują. To, że radzą sobie bez magii. Tak naprawdę to mają trochę ciężej od nas czarodziei. My możemy sobie niektóre rzeczy załatwić magią i tyle, ale oni... to co innego. Megan położyła się na trawie, wpatrując w niebo , na którym można było już dostrzec gwiazdy. - Lubię także astronomie. To co się znajduje, tam w górze. Czy jest tam może życie...
- Też lubię... te trzy rzeczy - dodała po zastanowieniu. - Mugole... tak, są bardzo ciekawi. Chodzi może na lekcje Mugoloznastwa? Nigdy cię nie widziałam a chyba jeszcze żadnej lekcji nie opuściłam... są dość ciekawe, mieliśmy nawet pojechać na cały dzień do Londynu i spędzić dzień w ich towarzystwie, ale chyba były jakieś problemy z dyrektorem... Niemalże co lekcję pytała się profesor co z wycieczką, ale jeszcze nigdy nie dostała pozytywnej odpowiedzi. - Ach... i gwiazdy! Też je uwielbiam.
Arthur spojrzał jej w oczy. było w nich coś, co przyciągało go... bardzo mocno. przybliżył się i zdawało mu się, że czuł bicie jej serca. Nie słyszał, czuł. przybliżył się jeszcze trochę i odgarnął jej kosmyk włosów. W końcu przyciągnął ją i zatopił swoje usta w jej ustach. były delikatne, jej wargi gdy dotknęły go , czuł ich ciepło. Objął ją i zaczął lekko całować.
Pogoda zachęcała ją do pójścia nad jezioro, co też Gabrielle zrobiła. Ubrała się odpowiednio, więc nie było jej zimno. Widziała znajome jej osoby, jednak nie chciała przeszkadzać im w rozmowie, dlatego kiwnęła im tylko głową na przywitanie, a sama usiadła kawałek dalej, pod znajdującym się nad jeziorem drzewem.
- Naprawdę? Mieliście mieć wycieczke do Londynu? To wspaniale. Tylko szkoda, że wam się nie udało. - Niestety ja nie daję rady chodzić na te zajęcia, dlatego też czytam dużo o nich, poznaje ich zwyczaje. Dzięki mojemu wujkowi nauczyłam się bardzo wiele o mugolach, bo on także nim jest. Nauczył mnie grać w taką fajną grę...ping-pong o ile się nie mylę. - Megan uśmiechnęła do swoich wspomnień. Puchonka spojrzała na jezioro a potem jej uwagę przykuła postać siedzą pod drzewem. Megan uklękła. - Czy to nie jest Gabrielle ?
- Ping pong - powtórzyła. Spodobała jej się ta nazwa. Była taka... no, fajna. Po prostu. - Wytłumaczysz mi na czym ona polega? I mogłabyś mnie nauczyć grać! - Bell nabrała ogromnej ochoty, żeby poznać coś mugolskiego. Zdarzyła się już przekonać, że mimo, że nie mieli możliwości używania magii, wymyślali świetne rzeczy. Spojrzała w tym samym kierunku co Megan. - Możliwe... chcesz ją zawołać?
Megan szeroko się uśmiechnęła. - Oczywiście! Jest to dość fajna gra, polega na szybkości i spostrzegawości. Odbija się taką małą piłeczkę. Z pewnością kiedyś cię nauczę. - Megan zaśmiała się przyjaźnie po czym spojrzała na Gab. - Tak, zawołajmy ją. Wygląda na przygnębioną, no chyba, że już źle widzę po zmroku.
Słyszała, że staje się tematem rozmów Megan i Bell. Chciała to ukrócić, dlatego wstała spod drzewa i podeszła do nich. - Cześć - przywitała się i usiadła obok dziewczyn.
Megan uśmiechnęła się ciepło do Gabrielle. - Witaj - Puchonka spojrzała na nią przyjaźnie po czym przyglądnęła się iskrzącej tafi jeziora. - Hmn przepięknie. Jeszcze ten księżyc, niczym tarcza ze złota. Można by tu siedzieć godzinami. Megan lekko się przeciągnęła i odwróciła głowę w stronę gdzie siedziały dziewczyny. - Co tam u ciebie Gab?
- Brzmi świetnie. Może wybierzemy się w najbliższym czasie do mugolskiego... em.. zapomniałam jak to się nazywa. Ale takie miejsce gdzie będziemy mogły zagrać. - Hej, Gab - przywitała się z Krukonką, która do nich podeszła. Nawet nie zdarzyły jej zawołać.
Patrzyła na księżyc. Pełnia miała być dopiero za kilka dni, ale już teraz księżyc świecił jasno. - Żyję, jak widać. I całkiem nieźle się trzymam - roześmiała się. - Widzę, że wam humor dopisuje.