Co to takiego? Każdy gracz, który otrzymuje list od rodziców czy od kogokolwiek innego, kto jako postać drugoplanowa w jakiś sposób odgrywa ważną rolę w jego fabule może po uprzedniej konsultacji z moderatorami pozostawić tu list np. do mamy, taty, ciotki, brata zza siedmiu mórz itp. Pytanie o zgodę moderatorów nie dotyczy oczywiście odpowiedzi na listy, które gracze otrzymali od MG od tak, po prostu. To możecie zrobić od tak po prostu!
Prosimy również nie wysyłać tu odpowiedzi na "szantaże", które czasem dostajecie od MG w formie jakże okropnej, ale bardzo żartobliwiej.
To bardzo przykra dla mnie informacja i wielka strata. Bez wszelkich wątpliwości rozumiem zaistniałą sytuację. Znając swój aktualny status oraz możliwości osobiste jestem wstanie przejąć opiekę nad Cassandra z pomocą rodziny, która niestety aktualnie jest nieuchwytna. Z tego względu na chwilę obecną przyjmę wszystko na siebie, oczywiście jeśli państwa przedstawiciel uzna, że podołam zadaniu. Zapraszam, więc w poniedziałek na ul. Pokątną 63 w godzinach południowych.
Nie wyglądam zbyt tęczowo w porównaniu z niektórymi osobnikami z mojego otoczenia - chyba, że od niedawna czerń jest uznawana za nowy kolor występujący podczas tego zjawiska... Zatem przykro mi, ale pomyliłeś się w swoich obserwacjach. Myślę, że gdybyś podszedł bliżej to te "maślane" oczy zwróciłyby się również w twoim kierunku. Nic nadzwyczajnego. Liam rozpływa się przy wszystkich. Chciałbym jednak, abyś zakończył te podchody. Nie czuję się zbyt dobrze, będąc pod stałą obserwacją. Kimkolwiek jesteś i jakie masz zamiary.
Ps. Jesteś pewien, że o mnie Ci chodzi?
MOMENT
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
Skąd wiedziałeś, gdzie wysłać list? Ktoś ci powiedział? Mama? Felicity? Jeśli tak to lepiej nie rób tego więcej, nie zbliżaj się do żadnej z nich. Wystarczająco dużo problemów już im zrobiłeś. Zasługują, żeby nie dokładać im zmartwień. Nie chcę w swoim życiu ciebie ani niczego, co jest związane z tobą. Wybacz, że tak długo zbierałem się do odpowiedzi. Musisz zrozumieć, że początkowo chciałem od razu wrzucić tę kartkę do ognia i zapomnieć. Uważam, że nie zasługujesz na tę odpowiedź, a jednak siedzę nad tymi cholernymi kartkami i czuję się tak głupio... Nie masz prawa do mnie pisać, nie w takim żałosnym tonie. Sam na siebie sprowadziłeś to wszystko i jeśli sądzisz, że będę ci współczuł, to bardzo się mylisz. Nie wiem, co myśleć. Nie wierzę ci. Trudno mi uwierzyć po tylu latach w twoje dobre intencje. Jeśli rzeczywiście chociaż trochę się zmieniłeś, to się cieszę dobrzemoże jest dla ciebie nadzieja* chyba dobry znak. Ale może po prostu czegoś potrzebujesz? Może jedyne, co zrozumiałeś to to, że byłoby ci łatwiej, gdybyś naprawił z nami relacje? Co do spotkania, może, nie wiem, raczej nie. Nie jestem na to gotowy i nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Przykro mi. Wiesz, kiedy wychodzisz?*
Wszystko w porządku - nigdy jakoś specjalnie nie wspominałam braku tych pieniędzy. Jednocześnie - cieszę się, że udało Ci się zakupić wymarzone rękawice przed końcem wyprzedaży. Jeżeli będziesz czegoś jeszcze potrzebowała - pytaj śmiało.
Winter R.
| W odpowiedzi na list od MG.
Isabelle L. Cortez
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : leworęczna, blizna na ramieniu zakryta tatuażem, hiszpański akcent, szczupła, długie brązowe włosy, brązowe oczy .
nawet nie zauważyłam iż zapomniałam go zabrać. Najwidoczniej całe to "podekscytowanie" nową szkołą wzięło nade mną górę. U mnie wszystko dobrze. Chodzę na zajęcia i staram się uczestniczyć w życiu szkolnym. Trochę zajmie mi czasu nim zdołam się przyzwyczaić do panujących tutaj zasad. Chodź wątpię abym była w stanie je przestrzegać. Niestety nie jestem w jednym domu z Elisabeth. Ona trafiła do Ravenlaw czego bardzo jej zazdroszczę. Mi natomiast przypadł Slytherin. Na szczecie mamy Aleksandra. We wszystkim nam pomaga jak i wspiera. Głównie to on pomaga nam przyzwyczaić się do nowego otoczenia. Na razie nie mam za wiele wam do opowiedzenia. Mam nadzieję, że długość tego listu będzie wystarczająca i odpowiedzi jakie wam udzieliłam wystarczające na razie.
Isabelle
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
Listy przyszły osobno, ale mniej więcej w tym samym czasie.
Liso,
masz nadzieję, że nie zapomniałem o Sally?! Kiedy to Twoja nadzieja tak drastycznie zmieniła kierunek? Zapomniałaś już – miałem „zostawić Was w spokoju”. Nie pisz więc teraz do mnie tak, jakbyś robiła mi wyrzuty. Być może stało się tak dlatego, że – jak bardzo nie udawałabyś, że jest inaczej – jestem jej ojcem! Kiedy miałem być szczery? Gdy kazałaś mi się trzymać z daleka, gdy lekceważyłaś moje listy, czy gdy zastąpiłaś mnie w życiu mojego dziecka jakimś obcym? Czy może wtedy, gdy postanowiłaś podzielić się ze mną nowiną, że zostałem dziadkiem? Jestem zaskoczony, że to Ty w ogóle pamiętasz mnie. Wykluczyłaś mnie z ich życia. Skąd w ogóle mam wiedzieć, o co Ci chodzi?!
Czemu to robisz? Czemu mi o Was przypominasz, kiedy nie chcesz, żebym miał z Wami cokolwiek wspólnego? Masz pojęci
Hal
P.S. Dobrze wiesz, że Harold to mój ojciec i nikt tak do mnie nie mówi.
Liso,
nie czytaj drugiego listu. Albo pierwszego… chciałem żeby ten mimo wszystko doszedł pierwszy, ale nie wiem jak wyjdzie. Jeżeli już czytałaś, to zignoruj to, proszę. Cokolwiek zrobiłem, czy też nie zrobiłem – przepraszam. Co jest chłopcu?
Hal
P.S. Jezu, CHODZI o mojego ojca, prawda? Chodzi o raka??? Odpisz, błagam!
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
ja się poddałem? Ja Cię zostawiłem? To nie ja wyjechałem i zerwałem kontakt. Nie winiłbym Cię gdybyś mnie nie kochała - stoczyłem się na dno - ale to, że ja Was zostawiłem jest kłamstwem. Możesz wyrzucać mi wszystko, ale nie to. Twój ojciec musiałby mnie zabić, żebym przestał wracać. Mogli Cię wyzwieźć na drugi koniec świata i w końcu bym Was znalazł. Cały czas wierzyłem, że jakoś nam się uda. Dałem sobie spokój, bo dałaś mi do zrozumienia, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego. Odszedłem, bo Ty mi kazałaś. Twój parner guzik mnie obchodzi. To "ojcem" mojego dziecka się przejmuję. Szczególnie, jeśli jej psychiczna matka w ten sposób okazuje miłość.
Chryste Panie, kobieto, czy Ty eksplodujesz, jeśli choć raz w życiu sformuujesz myśl wprost
Nie jestem opętany, ani Twój wnuk nie jest (nie z mojej winy przynajmniej) - o tym mogę Cię zapewnić. To nie do końca błaha sprawa. Z tym się chyba zgodzisz. Wyjaśnię Ci wszystko i odpowiem na każde pytanie, ale musisz pisać wprost. W deszczu wyrzutów ginie sens.
Jak się dowiedziałaś?
Hal
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
zmieniłem się. Dla niej. I zmieniłbym się szybciej, gdybyś mi dała szansę. Po prostu strzeliłaś focha i zabrałaś mi dziecko - skoro już rozmawiamy o przykrych i powszechnie znanych prawdach. Miałem być miły i pozwolić Ci myśleć co chcesz, ale chromolę taki interes! Nie widzieliśmy się trzydzieści lat, a Ty nadal próbujesz trzymać mnie pod pantoflem. Jesteś obrzydliwą manipulatorką i szantażystką - tak, powiedziałem to! Nie będę udawał, że byłem święty, ale przesadziłaś. Tobie łatwo było zapomnieć - masz wszystko tak jak chciałaś. Udało Ci się wyrwać z Itchen, przygruchałaś sobie jakiegoś o d p o w i e d z i a l n e g o gacha i... o czym zapomniałem? A no tak - NIKT CI NIE ZABRAŁ DZIECKA! A gdyby wtedy stwierdzili, że Ty też nie dasz rady? Że się do niczego nie nadasz? Gdyby zabrali Ci ją i oddali jakimś zakonnicom? Zapomniałabyś tak łatwo?
Widocznie nie tylko ja wąchałem w Itchen klej, skoro kojarzę Ci się z lewitującymi przedmiotami. Tyle Ci wystarczyło żeby powiązać to ze mną? Czy może oskarżasz mnie o wszystko, co nie pasuje do Twojej wizji rodziny?
Już rozjaśniam: Twój wnuk jest czarodziejem, co z grubsza znaczy tyle, że może zmienić Cię w żabę. Mam nadzieję, że nie powtórzy moich błędów i zrobi to, kiedy będzie miał okazję. Jesteś wystarczająco dojrzała do bycia babką magicznie uzdolnionego dziecka? A zresztą... zawsze możesz kultywować rodzinną tradycję i podrzucić go jakieś ciotce, żeby go nie oglądać. Co słychać u Twojego starego, Lisroldzie?
Hal
List jest napisany chwiejnym i niechlujnym pismem, a pergamin znaczy kilka dorodnych kleksów. Innymi słowy - pisał mając sporo w czubie :P
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
faktycznie, uszanowałeś - pół roku milczenia wydawało się być wystarczająco wymowne. Przez pierwsze dni, pierwsze tygodnie jeszcze o tym liście myślałem, ale w końcu jakoś się to rozpłynęło. Nie pomyśl, że jestem hipokrytą i jestem zły, że odpuściłeś - tego oczekiwałem i oczekuję nadal. Chciałbym po prostu jakiejś konsekwencji, bo wiesz, to bardzo niesprawiedliwe, żeby po takim czasie odzywać się na nowo. To jak jakaś cholerna pętla. Ile razy wydaje mi się, że to koniec, to coś na nowo rozdrapuje ranę tamtych czasów. Mówisz, że nie chcesz mieszać mi w głowie, ale wybacz, w nic już nie wierzę. Chciałbym to przemyśleć. Ale... Jest dużo "ale". Długo cię nienawidziłem. Jednak wiem też, że ludzie potrafią stawać się lepsi. Jeśli dotknęło to ciebie - cieszę się. Naprawdę. Tyle że to nic nie zmienia, to już nigdy nic nie zmieni, bo moje życie bez ciebie jest już kompletne. Swoje miejsce w nim po prostu już dawno utraciłeś. I powtórzę jeszcze raz, jeśli naprawdę żałujesz, nie zbliżaj się do mamy ani Felicity.
Ezra
Hal Cromwell
Wiek : 62
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 175cm
C. szczególne : okulary do czytania, bardzo zły tatuaż na lewym ramieniu (podgląd w kp)
niczego nie odwołuję, a już na pewno nie będę Cię żałował. I nie pieprz o przeznaczeniu. Sama jesteś sobie winna i jeżeli kopie Cię to teraz w dupę – na zdrowie! Zresztą w nosie mam relację z Tobą – żadne uczucie, którym Cię kiedykolwiek darzyłem, nie jest w stanie przykryć tego, jak bardzo teraz Tobą gardzę. Gdzieś mam czy przez to zgorzknieję, umrę dwadzieścia lat wcześniej, czy będę się za to smażył w piekle – nienawidzenie Cię jest bardziej satysfakcjonujące niż próby zrozumienia Cię. Żaden sentyment nie przerośnie bólu, który mi sprawiłaś. Sally była mi pisana i nie w jakichś gwiazdach, tylko w genach.
Ty niby byłaś ode mnie lepsza? Moja nieodpowiedzialność i tumiwisizm jakoś Ci nie przeszkadzały, kiedy ze mną spałaś. W Tobie mogła zajść cudowna zmiana, ale mi nawet nie dałaś szansy, tak? Bardzo sprawiedliwie.
Wiadomo, Twoja rodzina była pod każdym względem doskonała. Zadbany ogródek, pierwszy rząd w kościele, apodyktyczna, agresywna głowa rodziny i córeczka puszczająca się z miejscowym pijakiem. Ale przynajmniej nie parali się magią.
Skreśliłaś mnie, zabrałaś wszystko, udawałaś, że nie istnieje, a teraz żądasz ode mnie wsparcia? Byłem gotowy udzielić go trzydzieści parę lat temu. Wzgardziłaś wtedy, to teraz sobie radź. Rzuciłbym wszystko, żeby pomóc Sally i jej dziecku, ale po co się oszukiwać - nigdy nie pozwolisz mi się do nich zbliżyć. I w jednym masz rację: byłem głupio-naiwny łudząc się, że dasz mi cokolwiek, chociaż jakieś zdjęcie. Wstyd mi przed samym sobą, że przez moment byłem nawet takim idiotą, by myśleć, że może ich poznam. Ale niech zgadnę: „Na imię ma Johnny i ma już dziadka”? Kiedyś miałaś chociaż tyle przyzwoitości, żeby imię podać i przynajmniej nie musiałem tęsknić do anonimowego dziecka.
Co do Twojego ojca, mam nadzieję, że skoro chciałaś chronić Sally przed patologią, to miałaś dość rozumu, by trzymać go jak najdalej od niej.
Nie ma słów by opisać jak jest mi niezmiernie przykro z powodu Pańskiego wypadku, którym byłam przyczyną w Restauracji "Pod Hibiskusem". Nie w mojej intencji było Pana zabić, lecz uratować. Nie jestem wariatką, jak pan wykrzyczał, bardzo chciałam panu pomóc, co więcej nie wiem dlaczego wpadł mi do głowy pomysł, żeby używać na kliencie zaklęć. Jeśli jest możliwość zadośćuczynienia, to podejmę się niemal wszystkiemu czym raczy mi Pan zaszczycić. Przepraszam, że ucierpiał Pan bardziej niż to było konieczne. Liczę, że zmieni Pan o mnie zdanie i nie będzie Pan zrażony do tego miejsca w Dolinie Godryka. Nie chcemy stracić tak dobrego klienta. Czuję niesamowity wstyd na samą myśl, że to przydarzyło się akurat Panu, Panie Morris. Wierzę, że dojdziemy do porozumienia, a ta sytuacja pójdzie w zapomnienie. Również mam nadzieję, że jest Pan w dobrym stanie zdrowia i nie ucierpiał Pan tak, aby zgłaszać się Magimilicji w tej sprawie. Jestem marną studentką, która zarabia na własną przyszłość. Jeszcze raz bardzo Pana przepraszam i życzę sukcesów zawodowych i tych prywatnych.
Marjorie Howard
Riley Fairwyn
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 26
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 185cm
C. szczególne : cała górna lewa strona mojego ciała jest poparzona - ukrywam to za pomocą metamorfomagii; liczne blizny na dłoniach; blizna po dziobie bystroducha przebiegająca przez całą szerokość pleców
jest mi niezmiernie przykro, że różdżka nie spełniła zarówno naszych jak i pańskich standardów. Osobiście zobowiązuję się dopilnować, aby przeszła odpowiednią korektę oraz została przygotowana do końca tego tygodnia. Jednocześnie sklep z przyjemnością uwzględni odpowiednią zniżkę oraz zadba, aby w razie konieczności zawsze był pan przyjmowany poza kolejnością. O gotowości do odbioru poinformuję pana w kolejnej sowie. Jeszcze raz przepraszam za opóźnienie.
Z poważaniem, Riley Fairwyn
Charlie O. Rowle
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 188cm
C. szczególne : łobuzerski, i rozbrajający uśmiech. nadmiar energii, pali
chciałem bardzo przeprosić za swoje zachowanie i sposób rozwiązania problemu z lewitacją, który wynikał z mojego braku doświadczenia w pracy. Zostałem natychmiast doszkolony i więcej nie popełnię tego błędu. Mam nadzieję, że nie chowa Pan urazy do mnie oraz pozostałych pracowników i samego Miodowego Królestwa. Jeszcze raz najmocniej przepraszam za użycie wobec Pana Magii. To było nieodpowiedzialne. Z wyrazami szacunku
Charles O. Rowle
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
W związku z listem otrzymanym od Przewodniczącego Finansowej Grupy Kontrolnej Banku Gringotta, Pana Drizzak, zwracam się z prośbą o przekazanie mi należnej nadpłaty, wynikającej z nieprawidłowego odprowadzania składek zdrowotnych, w wysokości 30 galeonów.
Z wyrazami szacunku, Joshua Walsh
Ezra T. Clarke
Wiek : 27
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 182 cm
C. szczególne : Szczupła, nawet lekko umięśniona sylwetka, zawadiacki uśmiech, zapach Merlinowych Strzał i mięty, znamię w kształcie kruka na łopatce
cała przyjemność po mojej stronie - i absolutnie nie chciałbym, by wziął to Pan za frazes wymuszony grzecznością. Czuję się jednak zobowiązany, aby od razu wytłumaczyć się z mojej decyzji, by nie doszło do nieporozumienia. Skoro Pan do mnie napisał, to myślę, że jest Pan świadomy, że teatr to jedyne takie miejsce, w którym można poznać i spróbować rzeczy, na które nigdzie indziej nie miałoby się szansy. Mój zawód to poszukiwanie nowych doświadczeń, wiedzy, emocji, wzbogacanie się na tak wielu płaszczyznach człowieczeństwa. Lecz bez ludzi, nie mas, lecz każdego indywiduum, nie miałby sensu. Dlatego ten list ma dla mnie znaczenie; dziękuję za potwierdzenie tego, że znajduję się na dobrym miejscu. Jednakże nie zgodzę się z Panem spotkać przez wzgląd na pieniądze ani nawet niespotykane artefakty - nie udawajmy przesadnej skromności, to oczywiście miły dodatek. Lecz zgodzę się spotkać przede wszystkim ze względu na doświadczenie. Wręcz wyświadcza mi Pan przysługę, stając się granicą, której nigdy nie miałem jeszcze okazji przekroczyć. Wyjątkowo śmiałym pierwszym razem. A jako że stawia mnie Pan w wyjątkowo nietypowej sytuacji, na myśl od razu przyszedł mi dialog z szekspirowskiego klasyka, który towarzyszył mi w zasadzie od dzieciństwa. Mówi mi Pan, że to ja dyktuję warunki, ale nie wiem, na ile mogę w to wierzyć. Nie przyznam więc Panu jednoznacznie roli w tej krótkiej scenie - jestem bardzo ciekawy, jak sama się rozwinie.
Z wyrazami szacunku, Ezra Clarke
Do listu dołączono książkę z zaznaczonymi wersami 3439-3446
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
wybacz mi, że Cię niepokoję, mam jednak sprawę niecierpiącą zwłoki. Nie wysyłam listu, wierząc, że taka forma jest lepsza przy tak delikatnym temacie. Nie wiem, od kiedy jesteś wielką sympatyczką SLM, nie wiem, od kiedy przedkładasz politykę ponad własną karierę. To jednak nie moja sprawa, przede wszystkim nie podoba mi się, że wkręcasz w to mnie. Może w ogólnie nie robisz tego świadomie? Oboje budujemy swój wizerunek na kontrowersji, wydaje mi się jednak, że upublicznienie epizodu, który między nami zaszedł nie przysłuży się żadnemu z nas. Nie rozumiem, dlaczego to robisz, ale proszę, cofnij swoje słowa i przekonaj znajomych, by dla także Twojego dobra, odpuścili sobie tę sprawę, ponieważ i tak nie osiągną tego, co chcą. Bardzo nie chcę stawiać Cię w złej pozycji, ale też nie pozwolę się szantażować.
Ezra Clarke
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Szczerze mówiąc, gdy otrzymałem tajemniczy list i zadanie od Ciebie, byłem sceptycznie nastawiony. Choć w planach i tak miałem już podarowanie zwierzaka mojej Walentynce, postanowiłem wziąć udział w tej grze i zrobić to po części pod Twoim sztandarem. Oryginalność pufka pigmejskiego, jakiego zdecydowałem się wręczyć zdecydowanie zrobiła na Tej Osobie wrażenie i wywołała na twarzy uśmiech, co dla mnie było wystarczającą nagrodą. Myślę, że taka puchata kulka szczęścia nada się na prezent dla każdego miłośnika zwierzaków, nie tylko w dzień Walentynek, choć to święto zdecydowanie dodało wszystkiemu ciekawej otoczki.
P.S. Pufek idealnie sprawdzi się zamiast pierścionka zaręczynowego. Zaufaj mi.
Szczerze powiedziawszy, nie spodziewałem się od Ciebie jakiegokolwiek listu - Walentynki, spędzone w atmosferze Starej Remizy, w której to burmistrz odprawił imprezę, wskazywały na to, iż to jest w sumie wszystko na ten dzień. Otwarłszy od Ciebie pismo, które to znajdowało się na stoliku, miałem początkowo bardzo sceptyczne nastawienie. Przeczytałem wiadomość, początkowo zastanawiając się nad tym, kiedy mógłbym spełnić wyznaczone mi zadanie, niemniej jednak zbyt długo nie musiałem się zastanawiać.
Na pierwszej randce otrzymałem puszka pigmejskiego, którego to ostatecznie nazwałem z moją Walentynką Bupem. Nie pytaj, co to oznacza. Lepiej chyba nie wiedzieć.
Drugą randkę odprawiłem natomiast ja. Jako że lubię subtelne podejście do tematu dekoracji, bez żadnych większych niuansów, by zapewnić trochę prywatności, postanowiłem przygotować wspólną kąpiel. Zmieniłem kolor światła, które to znajdowało się w pomieszczeniu, natomiast barwa wody przybrała bardzo delikatne połączenie odcienia czerwonego z różowym. Całość przyozdobiłem płatkami róż, natomiast na umywalce umieściłem czerwone podkładki z lampkami do wina. Przygotowane butelki - zarówno w wersji alkoholowej, jak i bez procentów - czekały tylko i wyłącznie na ich otwarcie. Szczerze powiedziawszy, temat ten był dość trudny dla mnie do ugryzienia, głównie ze względu na to, iż nie jestem w sumie zbyt oficjalny względem takich spotkań.
Mimo to spędzona chwila czasu, polegająca na wspólnej kąpieli, była czymś, co rzeczywiście pomogło nam - to znaczy się, mi i mojej Walentynce - rozluźnić, w związku z czym wspólna rozmowa przebiegała przyjemnie. Nie mogłem narzekać na coś, co jednak obu nam się przydało, by celebrować zbliżający się koniec ferii, jakoby będący zwieńczeniem tego, iż jednak lata idą do przodu, a posada wiecznego studenta nie zawsze będzie mi służyła.
Dziękuję za pomysł - ewidentnie nie będę bał się z niego w przyszłości skorzystać.
F. F. Lowell
Robin Doppler
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Podobnież duże oczy, trzy podłużne blizny po pazurach od lewego nadgarstka aż do łokcia, bardzo jasne, blond włosy
Do listu została dołączona fiolka ze wspomnieniem wspólnego wypadku Robin i Huntera na lodowisko
Szanowna Slodka Swatko
Szczerze mowiac, to nie wierze, ze faktycznie to zrobila, ale no poszlam na randke z okazji walentynek, stosujac sie do jednego z "zalecanych" przez ciebie zadan. Poszlismy z moim partnerem na lyzwy. I bylo zaskakujaco przyjemnie. A przynajmniej do momentu, kiedy nie zalamal sie pod nim lod i nie skapal sie w bardzo zimnej wodzie... Wiec, dzieki za pomysl, ale nastepnym razem pozostane jednak przy bardziej "standardowych" pomyslach na spedzenie wspolnego czasu.
A, dolaczylam ci tez wspomnienie tego ciekawego popoludnia. Mam nadzieje, ze chociaz sie zasmiejesz widzac, jak Hunter nurkuje w wodzie. Bo kiedy tak patrze na to z perspektywy czasu, bylo to naprawde ciekawym zdarzeniem.
Robin Doppler
Darren Shaw
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 184cm
Dodatkowo : Mistrz Pojedynków I Edycji Profesjonalnej Ligi
Kimkolwiek jesteś, całkiem dobra sugestia z tym prezentem. Nie, żebym potrzebował jakiejś wyjątkowej zachęty.
Prezent - szczeniaczek psidwaka - bardzo przypadł zainteresowanej do gustu (mam wrażenie przynajmniej). Poza tym pomógł jej opanować nerwy po pierwszym locie na miotle, tym bardziej więc cieszę się z Twojego pomysłu.
Musisz mieć wspaniałe wyczucie czasu - albo dobrych obserwatorów - skoro dostałam od Ciebie list w tym roku. Tak się złożyło, że pierwszy raz w życiu obchodziłam prawdziwe Walentynki. Niemniej, twoja sugestia była... ciekawym dodatkiem. Choć obawiałam się, że dość infantylnym.
Może trochę po czasie - z racji ferii - ale zorganizowałam dla mnie i mojego Walentego wycieczkę do kina samochodowego w Kornwalii. Konkretnie w Porthcurno. Udekorowałam wnętrze samochodu - słusznych rozmiarów Gumochłona - walentynkowymi girlandami i klimatycznymi (chyba?) lampkami. Chociaż film nie wpisywał się w standardy kina romantycznego - niech Moc będzie z Tobą, Swatko - tak spędzony razem czas... Zawsze. A i dekoracje zostały odpowiednio docenione.
Niemniej, dziękuję za pomysł!
Jessica Smith
Aleksandra Krawczyk
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 162cm
C. szczególne : Podłużna blizna przy prawym obojczyku; pierścień Sidhe na palcu;
Muszę przyznać, że nie byłam jakoś specjalnie zaskoczona zadaniem, które dostałam od Ciebie w liście. Sama zresztą zastanawiałam się nad podarowaniem czegoś wyjątkowego swojej Walentynce, więc jedynie upewniłaś mnie w podjęciu decyzji.
Sam wybór prezentu o dziwo nie sprawił mi żadnego problemu. Korzystając z tego, że byliśmy akurat na feriach, odwiedziłam miejscowy sklepik z pamiątkami i od razu zobaczywszy amulet z jemioły wiedziałam, że to właśnie tego szukam. I okazało się to być strzałem w dziesiątkę! Moja Walentynka była bardzo zadowolona z prezentu i obiecała zawsze mieć go przy sobie, co bardzo mnie cieszy, bo amulet ma ją chronić przed nieszczęściami. A kto jak kto, ale Ty chyba najlepiej wiesz, jak ważne jest zdrowie tej Drugiej Osoby...
Jeszcze raz dziękuję za pomysł, naprawdę utwierdziłaś mnie w przekonaniu, że będzie to dobry wybór.
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
przyznaję, że byłem odrobinę zaskoczony otrzymanym od Ciebie listem, ale muszę jednocześnie stwierdzić, że miałaś naprawdę dobre wyczucie czasu – w tym roku bowiem nie spędzałem Walentynek sam, a z tą wyjątkową osobą. Zdecydowałem się więc skorzystać z Twojej sugestii i zabrać swoją Walentynkę na romantyczny spacer tylko we dwoje.
Z racji, że byliśmy akurat na feriach w Norwegii postanowiłem ją zabrać w jedno bardzo urokliwe miejsce, które sam odkryłem przypadkiem kilka dni wcześniej. Miejscowi zwą je wodospadem na krańcu świata. Nie będę przeczył, że pomysł ze spacerem okazał się genialny w swojej prostocie – moja Walentynka była wprost zachwycona uroczyskiem, przede wszystkim jednak spędziliśmy miło czas, mogąc cieszyć się sobą nawzajem. Sam spacer był czystą przyjemnością, a chwile spędzone przy wodospadzie - jeszcze większą, ale szczegóły tego pozwolę sobie już zachować dla siebie.
Niemniej, dzięki wielkie za podsunięcie tego pomysłu!
Miałem nie brać udziału w tych walentynkach no bo jak to tak, po tym, co się mi pokićkało? Ale Twój list mnie skusił nagrodami i zastanawiałem się jak to zorganizować aby spełnić Twoje wymagania, a i sam też być zadowolony.
Razem z koleżanką z Gryffindoru fajnie spędziło się czas na gotowaniu lazanii metodami niemagicznymi. Oberwałem gryzącą cebulą, ale i odkryłem, że nie ma sensu się na nią złościć bo jest na to zbyt sympatyczna. Świetnie gotuje! Fajna jest, serio. I nikomu nie mów, ale cholera, jakaś taka smukła się zrobiła, taka... no wiesz, ładniejsza niż do tej pory bo w sumie nigdy nie zwracałem na to uwagi. I ma tak zostać, dobra? To między nami! Nikomu nie mów! To byłe miłe popołudnie choć nie było jakoś specjalnie romantyczne. Wcale nam to nie przeszkadzało. Najważniejsze jest świetne towarzystwo i... dobre jedzenie! Aż chce się to powtórzyć.
przyznaję, że kiedy dostałam twój list, ani myślałam bawić się w jakieś walentynki. To święto nigdy mnie nie dotyczyło i... cóż, to chyba się nie zmieniło? Okazja do wypełnienia zadania od Ciebie nadarzyła się dość przypadkowo, bo po prostu wpadłam na swojego kolegę, Eskila, który zaproponował, że możemy coś ugotować. Nie wiem co mogę powiedzieć o tym spotkaniu, było... miło, ale jeśli tak właśnie wyglądają walentynki to nie wiem o co tyle szumu i juz chyba wolę spotkać się na herbacie w każdy inny, mniej przepełniony tłumami ludzi dzień. A może niepotrzebnie negatywnie się nastawiam?
W każdym razie spędzony wspólnie czas nie mogę uznać za stracony, zwłaszcza, że wyszliśmy z kuchni z pełnymi brzuchami.