Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Oranżeria

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next
AutorWiadomość


Dahlia E. Slater
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : metamorfomagia
Galeony : -2
  Liczba postów : 524
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5106-dahlia-e-slater
http://czarodzieje.my-rpg.com/t5108-sowka
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7187-dahlia-e-slater
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyWto Maj 21 2013, 17:30;

First topic message reminder :




Miejsce idealne na letnie popołudniowe lenistwo dla miłośników zielarstwa i ogólnie natury. Gdzieniegdzie stoją stare filiżanki, które po paru zaklęciach odrestaurowujących z pewnością nadadzą się do herbaty. Pachnie tu kwiatami i trawą, a latem w środku panuje lekki zaduch, więc nie zapomnijcie o otwarciu szklanych drzwi. Szyby oranżerii są grube więc niełatwo je stłuc.


Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Kwi 09 2020, 18:52;

Martellówna uważała, że Nancy idealnie odnalazłaby się w pracy z dzieciakami. Może w magicznym przedszkolu lub jako nauczycielka albo bibliotekarka? Pasowała też charakterem do uzdrowiciela ze specjalizacją dziecięcą. Zgadzała się z nią w tym, że uśmiech pokazywał najpiękniejszą stronę człowieka — bo niezależnie czy ktoś był atrakcyjny, czy brzydki, ten jeden gest zmieniał wszystko. No i oczy były niesamowite, dając dostęp do najgłębszych czeluści ludzkiego jestestwa, jakim był wachlarz emocjonalny. Oczy naprawdę rzadko kłamały. Cieszyła się, że ciastka jej smakowały.
- Będę wysyłała Ci ciasteczka codziennie... - mruknęła zawstydzona, znów odwracając spojrzenie. Dlaczego ciągle jej to robiła? To był taki olbrzymi komplement dla kucharza lub piekarza, że to właśnie jego dzieła wskazywano jako te, które można było jeść ostatnie na świece. Drżącymi palcami złapała za ciacho — tym razem z czekoladą, pałaszując z apetytem. Ciastka były jej zdaniem znacznie lepsze niż wielkie ciasta czy torty. Mruknięcie Nancy sprawiło, że uśmiechnęła się pod nosem, przygryzając dolną wargę. Na pytanie o szkołę, kiwnęła głowa.
- Pięknie, ale tutaj też jest pięknie, tylko zimniej i bardziej deszczowo. - zaczęła bez zastanowienia, bo pogoda dla kogoś z cieplejszych krajów, jak Flora, była naprawdę upierdliwa. Wiecznie jej było zimno i ciągle miała lodowate dłonie oraz stopy. - Szkoła była położona nad wodą, zaraz przy plaży. Popularne tam były magiczne kajaki.
Dodała jeszcze z odrobiną nostalgii w głosie, chcąc przybliżyć jej obraz tamtego miejsca. Gdyby zdarzyła się okazja, powinna tam jechać. Puchonka uważała, że półwysep Iberyjski jest jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie i polecała go chyba każdemu. Jej nagły gest i ciepłe słowa sprawiły, że wbiła w nią z początku zaskoczone spojrzenie, aby zaraz uśmiechnąć się łagodnie i kiwnąć głową, odszukując jej spojrzenia. Nie spodziewała się, że Nancy tak chętnie przystanie na jej towarzystwo i znów pomyślała, że ciastka jednak trafiają do żołądka, tyle że przez serce. - Dobrze! Byłoby cudownie, gdybyśmy mogły spędzać ze sobą więcej czasu. - zaczęła z entuzjazmem, obserwując jej pokręcone, brązowe włosy. Mimowolnie przesunęła palcami po swoich, żałując, że też się tak nie kręcą, chociaż wcale nie mogła sobie wyobrazić siebie w lokach.
- Pewnie, że tak! U mnie w domu zawsze mówiono, że jedzenie łączy ludzi. Nie będzie tak źle, nauczę Cię. Każda szanująca się dama powinna umieć w kuchni kilka drobiazgów. - odparła dość pewnym głosem, wzruszając ramionami. Uwielbiała gotować i chętnie dzieliła się przepisami z innymi, a także uwielbiała słuchać ich przemyśleń na temat dań. W gruncie rzeczy nigdy nie wpadła na to, że gotowanie oraz eliksiry są do siebie podobne, chociaż rzeczywiście tak było. W Hiszpanii mieli olbrzymią kuchnię w domu — z wielkim blatem roboczym i piecem. Często spędzali tam czas całą rodziną. Zaprzeczyła głową o domniemanym strachu, bo to ostatni epitet, który z kuchnią i gotowaniem była w stanie połączyć.
- Więc może powinnaś się zgłosić i spróbować? - zaproponowała luźno, przyglądając się jej badawczo. Ona sama się nie nadawała, nie umiała latać na miotle i nie czułaby się dobrze podczas uprawiania tak agresywnego sportu, mogąc dostać ataku paniki. Doskonale pływała i radziła sobie w wodzie, potrafiła jeździć poniekąd na łyżwach, sporo biegała. Jednak Quidditch był ponad jej umiejętnościami i siłą. Poprawiła sweter, przesuwają dłońmi po kolanach następnie, aby pozbyć się z nich resztek okruchów z ciastek. Przymknęła oczy, gdy zakładała jej beret na głowę, czując w nosie łagodny zapach jej perfum.
- Tobie naprawdę ładnie w tym berecie! - zaprotestowała cicho, sunąc za nią błękitnymi oczyma. Flora nie była materialistką i chętnie się dzieliła wszystkim, co miała. - Może przynosiłby Ci szczęście?
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyNie Kwi 12 2020, 22:11;

Doświadczenie w opiece nad rozbieganą gromadką małych czarodziejów miała całkiem spore. Jako najstarsza siostra przejmowała częściowo na siebie ten obowiązek. Lubiła to, ale doceniała też te chwile w zamku, kiedy miała względnie święty spokój i tylko czasem nadopiekuńczo wtykała nos w sprawy młodszego rodzeństwa, które wcale nie było już takie małe. Flora miała w zasadzie całkiem dobry pomysł, nad którym Nancy nigdy nie miała okazji się zastanowić.
- Zasłużyłam na takie rozpieszczanie? - zapytała z rozbawieniem. Chęć obdarowywania jej wszystkim przez tą nieśmiałą dziewczynę była niesamowita. Trochę ją rozumiała, bo sama zdecydowanie wolała dawać, niż brać, ale brak umiejętności kulinarnych lub artystycznych znacząco ją w tej kwestii ograniczał. Jedyne co mogła w tym momencie podarować to miłe słowa i ciepły uśmiech. Mimo, że zdawała sobie sprawę, że jej towarzyszka nie oczekuje niczego w zamian to już zastanawiała się jak się następnym razem odwdzięczyć.
- Brzmi bajecznie... - pokiwała głową zastanawiając się jakby to było znaleźć się tam i wygrzewać się w słońcu, na kajaku. Tęskniła za wodą. Co prawda uczniowie mieli swobodny dostęp do jeziora, ale ona tęskniła za wielką wodą, za morzem, plażą, falami i słoną bryzą na twarzy, która towarzyszyła jej w rodzinnych okolicach.
Wbiła spojrzenie brązowych oczu w swoją uroczą towarzyszkę. To jak rozjaśniała się jej twarz kiedy mówiła o gotowaniu było tak miłe do oglądania. Widać było w jej oczach prawdziwą pasję i chęć dzielenia się nią z innymi.
- Masz rację, kiedyś trzeba się w końcu nauczyć. Chętnie oddam się pod twoje skrzydła. - kiwnęła głową z entuzjazmem. Sama pewnie by się do tego nigdy nie zebrała, ale w tak miłym towarzystwie mogło się to okazać po prostu dobrą zabawą. Poza tym każdy pretekst do spotkania z przyjaciółką był dobry, a jeśli mogło z niego dodatkowo wyjść coś smacznego to tym lepiej. Odruchowo sięgnęła ręką do puszki, by chwycić kolejne ciasteczko. Wciągnęła powietrze delektując się w pierwszej kolejności zapachem. Umiejętność produkcji takich smakołyków zdecydowanie przydałaby się w życiu. I to nawet nie po to, żeby móc się nimi opychać w nieograniczonych ilościach, a po to by tak jak Flors, móc zabrać je ze sobą na spotkanie i kogoś poczęstować. Miała poważne obawy co do swojego sukcesu w tej dziedzinie, niemniej jednak warto było spróbować.
Decydując się w końcu na zjedzenie ciastka zastanawiała się nad słowami przyjaciółki.
- Myślisz, że powinnam? Boję się, że jestem zbyt słaba... - Przyznała z niepewnością w głosie. Na jej czole pojawiła się wyraźna zmarszczka, ta która pokazywała się zawsze kiedy się martwiła. Miała obawy przed dołączeniem do drużyny, uważała, że nie sprosta zadaniu. Z drugiej strony chyba lepszy marny zawodnik niż żaden? Westchnęła cicho walcząc sama z sobą i swoimi lękami. Spojrzała na Florę bezskutecznie szukając w jej oczach odpowiedzi na swoje rozterki.
- Ah, trzeba było mówić od razu, że to szczęśliwy beret! - zażartowała, a na jej twarz powrócił ten charakterystyczny wesoły uśmiech.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyWto Kwi 14 2020, 23:45;

Ona miała tylko młodszego brata, który został z ciotką w Hiszpanii. Podczas świąt, ferii czy wakacji zjeżdżała się jednak do ich domu cała rodzina i mnóstwo kuzynostwa biegało po ogrodzie, czy salonie, przekrzykując się i kradnąc słodycze przed obiadem i wtedy właśnie głównie Flora miała na nie oko, o ile aktualnie nie przebywała w kuchni. Zwyczaje rodzinne były w jej stronach całkiem inne niż w Wielkiej Brytanii. Zaśmiała się na jej słowa, kręcąc głową. Poza Skylerem to chyba właśnie Nancy miała w sobie coś takiego, że potrafiła od początku jej zaufać i nie czuła przed nią żadnego strachu.
- Zasługujesz na wszystko, co najlepsze. - odparła cicho, chociaż zgodnie ze swoimi myślami. Nawet jeśli ją to zawstydziło i policzki pokrył rumieniec, chciała, aby dziewczyna wiedziała. Błękitne ślepia podążyły w kierunku jej buzi, na dłużej zatrzymując się na niesfornym loku, który spływał po lewej stronie. Williams zdecydowanie się nie doceniała, bo uśmiech i dobre słowo miały zdecydowanie więcej mocy, niż babeczki.
- Mhmmm na pewno inaczej niż tu. Hogwart ma jednak też wiele niesamowitych miejsc, jest znacznie większy i wyższy, ma większe tereny dookoła! - uniosła dłoń, wyliczając na palcach plusy swojego obecnego miejsca edukacji, bo lubiła we wszystkim znajdować dobre strony. Placówki był kompletnie inne pod względem architektonicznym, lokalizacyjnym czy nawet z samym programem nauczania, ale obydwie były naprawdę dobre i wyjątkowe. Miała szczęście, że mogła korzystać z ich uroków — gdyby nie poprzednia szkoła, nie pływałaby tak dobrze! Opuściła dłoń, drapiąc się chwilę po policzku i przekręciła głowę w bok, przyglądając się rozmarzonej twarzy Nancy. Wyglądała bardzo łagodnie, nostalgicznie i miała w sobie jakieś pokłady romantyzmu. - Wyglądasz na słodko-gorzką teraz.
Lubiła gotować. U nich w domu kuchnia była sercem domu, posiłki jedzono wspólnie. Od małego uczyła się więc lokalnych specjałów, tradycyjnych potraw. Gotowanie było proste, wystarczyło podążać za dokładnym przepisem i z niczego powstawało zachwycające danie lub deser.
- Kiedy chcesz zacząć lekcje? - zapytała tylko z radością, gotowa nauczyć ją kilku potraw czy przepisów na ciasteczka, które tak lubiła. Cieszyła się, że przysmaki z puszki znikały tak szybko, bo to był dla niej większy komplement niż jakiekolwiek słowa. Ruchem głowy zgarnęła włosy do tyłu, stukając palcami o swoje uda, rozglądając się po oranżerii. Czy istniało przyjemniejsze miejsce na błoniach? Wydała z siebie głośne westchnięcie na te głupoty, które gadała. Czyżby miała podobne problemy z pewnością siebie, co Skyler?
- Głuptas z siebie! Oczywiście, że się nadajesz i nie jesteś słaba. Możesz przecież wszystko, jak tylko trochę poćwiczysz! Jestem pewna, że będziesz wspaniała na miotle. Przyjdę Ci nawet dopingować na Twoim pierwszym meczu, obiecuje! - powiedziała żywo, odwracając głowę w jej stronę i zaraz wyciągając ręce, aby złapać jej dłoń i zacisnąć na niej palce. Chociaż tak mogła dodać jej otuchy. Każdy się denerwował, podejmując nowe wyzwania, jednak trzeba było próbować. Życie było krótkie, a młodość nie trwała długo. A gdyby potem głupio żałowała i obwiniała się, że nie spróbowała, chociaż? Wiadomo, nie będzie miała od początku poziomu reprezentacji narodowej, ale systematyczność i praca mogły pomóc jej osiągnąć sukces. - Szkoda, że nie możesz ubrać beretu na mecz.. Hmmm.. Co innego mogłoby przynieść Ci szczęście?
Zapytała cicho, bardziej chyba siebie, chociaż dziewczyna na pewno usłyszała. Uniosła dłonie, przesuwając palcami po miękkim materiale beretu, który wrócił na jej głowie i widocznie myśląc intensywnie, bo podobnie jak wcześniej Nancy, na jej czole też pojawiła się żyłka.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Kwi 16 2020, 00:29;

Uśmiechnęła się słysząc te ciepłe słowa i faktycznie, policzki nieco się jej zaróżowiły. Przywykła do mówienia takich rzeczy przy każdej okazji, ale raczej rzadko miała okazję je słyszeć. Słowa Flory otuliły ją niczym ciepły, puchaty kocyk, a może nawet poczuła gdzieś w środku ukłucie wzruszenia.  Ciężko było znaleźć bardziej delikatną i czułą osobę niż ta urocza Puchonka i zdaniem Nancy to ona właśnie zasługiwała na wszystko co najlepsze.
- Na przykład na najlepsze towarzystwo! - stwierdziła i puściła do niej zaczepne oczko. Spędzanie czasu w towarzystwie przyjaciółki, w pięknych okolicznościach przyrody, znajdującej się w oranżerii, naprawdę uważała za najlepszą z możliwych form spędzenia tego popołudnia. Ponownie zapatrzyła się w cienie migoczące na ziemi żałując, że czas nie może się tutaj chociaż na moment zatrzymać.
Spojrzała na swoją towarzyszkę z błyskiem w oku, wyobrażając sobie uroki Włoskiej szkoły. Hogwart niewątpliwie miał cały szereg zalet, z których Flo wymieniła tylko kilka, ale posiadał jeden istotny minus.
- Hogwart jest super, ale znajduje się w złej strefie klimatycznej... Tak jak cała Anglia zresztą. - uśmiechnęła się zastanawiając się, czy istnieją jakieś zaklęcia poprawiające pogodę. Co prawda ostatnio nie mogli narzekać na piękną, jak na te okolice, wiosnę, ale mogło się to zmienić w każdej chwili. Żałowała, że nie miała okazji zwiedzić włoskiej szkoły magii. Ciągnęło ją do poznawania świata i z utęsknieniem czekała na koniec swojej edukacji, by mieć więcej czasu na jego poznawanie. Jednak by mieć w ogóle taką możliwość musiała ukończyć studia i znaleźć sensowną pracę, a o to miała spore obawy.
- Nie wiem czy to źle czy dobrze. - zaśmiała się krótko zastanawiając się którym smakiem wolałaby być. "Słodka" brzmiało banalnie, ale "gorzka" dość niepokojąco. Najchętniej wpasowałaby się gdzieś po środku.
- Po prostu wyślij mi sowę jak będziesz miała czas. - Poprosiła uśmiechając się z radością, choć w środku zaczęła się lekko stresować tym co z tego wyjdzie. Naprawdę obawiała się katastrofy. Ciasteczka może miały mniejsze skłonności do wybuchów niż eliksiry, ale jednak jakieś niewielkie prawdopodobieństwo wciąż było. Trzeba będzie najpierw poćwiczyć aquamenti...
- Może faktycznie powinnam spróbować... Nie ma nic do stracenia, nie? - zapytała z niepewnością w głosie. Ciągle z sobą walczyła. Marzenie i strach mieszały się ze sobą nie mogąc istnieć bez tego drugiego. Dopiero czując ciepło palców Martellówny na swojej dłoni poczuła jak jedna ze stron wewnętrznej batalii zaczyna odpuszczać. Spojrzała w błękitne, Florkowe oczy szukając w nich pewności, której jej samej brakowało.
- Zdecydowanie ty na meczu... - odpowiedziała na pytanie które padło i zdobyła się na niepewny uśmiech. Pewnie nie powinna aż tak się przejmować, ale przez różne zakorzenione w niej przeżycia nie potrafiła podjąć decyzji wejściu do drużyny ot tak. Dla niej była to naprawdę poważna sprawa, ale powoli przekonywała się do niej coraz bardziej.
Powrót do góry Go down


Flora J. Martell
Flora J. Martell

Student Hufflepuff
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 155
C. szczególne : duże, błękitne oczy.
Galeony : 1481
  Liczba postów : 521
https://www.czarodzieje.org/t17100-flora-joy-martell
https://www.czarodzieje.org/t17106-florkowa-sowka#477531
https://www.czarodzieje.org/t17105-flora-j-martell
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyPon Kwi 20 2020, 20:14;

Nie była w Hogwarcie długo, a zdążyła już zauważyć różnice pomiędzy domami. Każdy faktycznie reprezentował sobą całkiem inne cechy charakter i była zaskoczona za każdym razem, gdy dostrzegała słuszność wyboru Tiary Przydziału. Puchoni byli niesamowici – lojalni, pomocni, uśmiechnięci, a przede wszystkim emanowało z nich dobro i łagodność. Miała naprawdę wielkie szczęście, że udało się jej przywdziać żółto-czarne szaty! Nancy zawsze ją onieśmielała swoją urodą i uśmiechem, bardzo chciała się z nią przyjaźnić, chociaż z początku naprawdę nie wiedziała, jak się za to zabrać – była taka nieporadna w kontaktach towarzyskich! Nic dziwnego, że na jej słowa oblała się rumieńcem i nie mogła powstrzymać uśmiechu, który wkradł się jej na usta.
- To chyba działa w dwie strony, Nancy. - zauważyła cicho, bawiąc się palcami własnych dłoni, poprzez splątywanie je ze sobą i stukanie wzajemnie paznokciami. Omiotła spojrzeniem wnętrze oranżerii, raz jeszcze pozwalając sobie na ciche westchnięcie zachwytu. Otaczające je rośliny, drewniane ławki z kwiecistymi poduszkami – swoją drugą uwielbiała te typowo brytyjskie dodatki do wnętrz – aż żałowała, że przyszła tu dopiero dziś. Ciekawe, czy gdy śnieg przykrywał błonia, też było tu tak pięknie? Byłoby miło ustalić tradycję spędzania tu czasu na popołudniowej herbatce. Błękitne ślepia powędrowały jednak w stronę brunetki, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę mogą tak po dziewczyńsku spędzać czas! Aż kolejne ciasteczko wylądowało w ustach Flory, chociaż tak naprawdę wolała jedzenie ostre od słodkiego. Kiwnęła głową na jej stwierdzenie ze zrozumieniem, bo przecież uważała tak samo! Niczego tak Martellównie nie brakowało, jak iberyjskiego słońca.
- Tak, pogodę tu macie okropną. Nie pamiętam, żebym u siebie w kwietniu chodziła w tak grubych swetrach, biorąc czasem szalki. Z drugiej jednak strony – tutejsza zima jest naprawdę magiczna. Byłam zachwycona feriami w górach, a tak nie chciałam jechać!
Wiosna w tym roku pojawiła się dość wcześnie – pamiętała, jak zimno i deszczowo było podczas jej pierwszej w Hogwarcie, kiedy to burza poganiała burzę. Przesunęła palcami po puklach brązowych włosów, spoglądając gdzieś przed siebie. Ciekawiło ją, co wywołało u towarzyszki taką konsternację, jednak nie miała odwagi zapytać. Z zainteresowania Włochami wywnioskowała jednak, że musi naprawdę lubić podróżować. - Jeśli będziesz chciała, możesz mnie odwiedzić we wakacje w Huesce. Jest naprawdę piękna.
Rzuciła jeszcze nieśmiało, nieco ciszej zaproszeniem, nie będąc pewną, czy w ogóle ją to zainteresuje i czy skorzysta. Faktycznie, trudno było określić jednoznacznie, który smak bardziej do Ciebie pasował – najlepiej, tak jak brunetka zresztą myślała, było znaleźć się gdzieś pośrodku, dodając jeszcze odrobinę kwasowości cytryny i cierpkości alkoholu. Wzruszyła ramionami na jej słowa więc, dając do zrozumienia, że o tym powinna zdecydować już sama i nikt nie powinien się wtrącać.
- Dobrze! - chyba przesadziła z entuzjazmem i reakcją na słowa przyjaciółki, prawie podskakując w miejscu. Teraz, jak Skyler był tak zajęty nowym związkiem i poznawaniem swojego tajemniczego dla Flory chłopaka, czuła się trochę samotna. Gotowanie było świetną zabawą i z pewnością zrobi wszystko, aby po wspólnym czasie w kuchni Nancy też tak myślała. Nie mogło pójść źle, jeśli podążało się za przepisem i wkładało w to serce. Może kiedyś spodoba się towarzyszącej jej puchonce jakiś chłopak lub dziewczyna, a jak podaruje upieczone przez siebie babeczki, to na pewno oszaleje z miłości. Mimowolnie złapała ją za rękę na jej pytanie, kiwając głowa.
- Oczywiście, że nie! Koniecznie powinnaś spróbować! Przyjdę na Twój mecz, dobrze? Będę Ci kibicować! - zapewniła ją, chcąc dodać wsparcia i otuchy, a przede wszystkim rzeczywiście wierząc, że dziewczyna doskonale się odnajdzie. Latanie nie było proste. Flora była prawdziwym antytalentem i na każde „do mnie”, obrywała miotłą w twarz. Uśmiechnęła się do niej, zaciskając powieki i przytulając ją mocno, chociaż bardzo nieśmiało. Policzki zapłonęły od jej słów, a ona poczuła się potrzebna. To było miłe. - Zawsze będę Cię wspierać Nancy, więc biegnij za marzeniami, a jakbyś się przewróciła, to nie szkodzi. Od tego jest młodość, prawda? Moja ciocia tak mawia, że jeśli mamy popełniać błędy i badać nowe grunty, to teraz jest najlepszy okres. Pomogę Ci wstać, opatrzę Ci kolana i pójdziesz dalej, okey?
Mówiła cicho i szybko, chociaż miała nadzieję, że sens jej słów dotarł do głowy brunetki. Mogła też oddać jej beret. Odsunęła się, dając jej odetchnąć i sama dotknęła dłońmi policzków, łapiąc oddech i próbując uspokoić serce. Niesamowite, że miała kolejnego człowieka, który dobrowolnie chciał wejść do jej bańki. Zajadały się ciasteczkami i rozmawiały na wszystkie te babskie tematy, pozostające sekretem przed męskim uchem. Poznawały się, snując plany kolejnych wyjść, a gdy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, wróciły razem do zamku, siedząc jeszcze chwilę w pokoju wspólnym.

z/t x2
Powrót do góry Go down


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Kwi 23 2020, 21:11;

Po krótkim ćwiczeniu zaklęciowym musiał zaszyć się w jakimś odosobnionym miejscu, aby sobie zapalić papierosa. Niestety w trakcie pobytu na ojczyźnie jedynie pogłębił swój nałóg, a fakt, że popalał Błękitne Gryfy niczego mu nie upraszczało. Przerzucił się na nie przez Skylera, raz na zawsze rezygnując z ojcowskich voldemortków. Chłopak przysiadł sobie na tyłach oranżerii na jakiejś starej zbutwiałej ławeczce i oddawał się nałogowi. Opierał łokcie o kolana i tak pochylony relaksował się w promieniach słońca i świadomości, że mija kolejny dzień życia, a on się trzyma całkiem nieźle. Raz na jakiś czas niepokoiły go te sporadyczne problemy z pamięcią krótką, ale ociągał się z pójściem do pielęgniarki. Zamiast iść się leczyć przyszedł się truć. Aby zabić ciszę wyczarował przed sobą magicznego, całkiem dużego węża i w trakcie trucia swoich płuc bawił się czarem. Rozkazał wyczarowanemu zwierzęciu zaplątać się w supeł, a potem zgrabnie rozplątać. Nic nie robił sobie z jego sykó i obnażania kłów. Następnie kazał wspiąć się mu po ścianie oranżerii, zerwać rosnącego tam na drzewie kwiatka i powrócić, by złożyć go u stóp Finna. Ćwiczenie było niełatwe, bo przecież musiał formułować komendy w maksymalnie dwa słowa. Mimo wszystko zabawa była przednia, a i cudowny zapach Błękitnych Gryfów znacznie poprawił mu humor. Po zajęciach musi koniecznie wysłać Sprytka po jeszcze dwie paczki papierosów. Sam przecież się nie pofatyguje, bo tak się rozleniwił i pławił w luksusie w postaci posiadania własnego skrzata. Poprawił krawat przy szyi i kontynuował zabawę zapominając, że wypada się raz na jakiś czas rozejrzeć czy aby nie nadchodzi towarzystwo.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySob Kwi 25 2020, 23:39;

Szukanie pisanek nr 7: H

Wciąż dochodził do siebie i chociaż nie był już w tak tragicznym stanie, jak ledwie kilka wschodów słońca wcześniej, to jednak ciało nadal przypominało mu o tym, co przeszło. Cieszył się, że w gruncie rzeczy podlegał czarodziejskiemu leczeniu, że Perpetua była w stanie użyć na nim mnóstwa zaklęć, które poskładały go w całość, ale to nadal nie powodowało, że jego umysł był wolny od wszelkich zobowiązań i całego tego splątania, jakie powstało w starciu z akromantulą. Wiedział również, że to była dopiero przygrywka, a wielki pająk jeszcze na niego czeka, w końcu obiecali sobie śmierć, na tę jednak trzeba było się porządnie naszykować i wiedzieć, że wkrótce może po prostu nadejść. Christopher oczywiście nie planował zapuszczać się daleko do Lasu, nie o to tutaj teraz chodziło, ale i tak zdawał sobie sprawę z tego, że w najbliższym czasie będzie musiał uważać, co robi. Zająć się błoniami, ogrodami, pergolami i oranżerią właśnie. To chęć przekonania się, jak się mają tutaj sprawy sprawiała, że pojawił się na miejscu. Zmarszczył lekko nos, gdy przechodząc przy oknach poczuł zapach dymu papierosowego i już zamierzał sprawdzić, co to za gagatek łamie sobie radośnie zasady, kiedy dostrzegł na ziemi pisankę. Leżała sobie po prostu przed jego nosem, jakby spadła z nieba. Zamrugał, podniósł ją, uśmiechnął się pod nosem i wsunąwszy pisankę do kieszeni bluzy (było ciepło, ale dla niego, z uwagi na ogólne zmęczenie, dość chłodno), wszedł do oranżerii i uniósł lekko brwi.
- Odważnie - powiedział, kiedy tylko zobaczył chłopaka i przez chwilę wpatrywał się w niego dość intensywnie, zastanawiając się, czy to jeden z tych wielkich buntowników swoich czasów, czy może typ, który udaje, że ma dokładnie wszystko w nosie i nic go nie obchodzi. Były różne możliwości, ale wszystko kręciło się tylko i wyłącznie wokół tego właśnie zagadnienia.
- Świetnie się składa, że tutaj jesteś, bo potrzebuję kogoś do pomocy - rzucił zaraz, uznając z miejsca, że skoro chłopak i tak powinien odpokutować swoje zachowanie, to będzie miał do tego idealną okazję już teraz, zaraz z miejsca.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyNie Kwi 26 2020, 21:33;

Zagapił się i nie zorientował, że ma dodatkowe towarzystwo. Minę miał dziwną, gdy jego oczy spoczęły na gajowym. Na jego widok powinien bardzo szybko zdeptać papierosa i udawać, że wcale nie pali papierosów, ale przecież to byłoby niezwykle żałosne z jego strony. Wyciągnął go po prostu z ust i kraniec zgniótł między palcami.
- Ano, do odważnych świat należy. - uznał, że mężczyzna nawiązuje do wyczarowanego węża, który wciąż siedział sobie na ścianie oranżerii. Przywołał go do siebie jedną komendą i z satysfakcją obserwował ruchy jego cielska, gdy zatrzymał się przy jego nodze.
- Chętnie, ale mam za moment wykłady i nie mogę się na nie spóźnić. - to "chętnie" powiedział tonem łudząco podobnym do wyrażenia "po stosie moich trupów", a skoro nie dostał reprymendy ani mężczyzna w żaden inny sposób nie okazał niezadowolenia z powodu przyłapania na gorącym uczynku to kto jak kto, ale Finn nie zamierzał teraz jeszcze wszystkiego ułatwiać. Reagował na te informacje, które otrzymywał. Kłamstwo przyszło mu zbyt łatwo jak na jego postanowienie życia nieco uczciwiej niż do tej pory, bowiem do wykładów miał jeszcze z bitą godzinę. Zgaszonego papierosa przytknął do krańca różdżki i po prostu go spalił. - Tylko sobie ćwiczyłem zaklęcia. - dodał i poklepał wymownie po łbie węża. Uznał, że jednak warto się na wszelki wypadek odrobinę wytłumaczyć bo co jak co miał do czynienia z kimś z tak zwanej kadry nauczycielskiej choć nie był pewien czy gajowy w ogóle musiał interesować uczniami. I nagle go tknęła myśl. A może by tak zaadoptować jakiegoś węża i się nim bawić? Och, jednak nie powinien tak myśleć, bo prędzej czy później stworzenie zdechłoby w męczarniach pod jego opieką. Nie, jednak nie, może później, gdy jego mózg ochłonie z morderczych zapędów. Popatrzył na mężczyznę takim wzrokiem jakby właśnie zamierzał lada moment sobie odejść.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyPon Kwi 27 2020, 22:50;

Postawa chłopaka była tak dobrze znana Christopherowi, że ten aż westchnął bezgłośnie. Naprawdę? Czy wszyscy musieli przechodzić bunt młodzieńczy dokładnie w ten sam sposób? Chociaż, gdyby się nad tym zastanowić, to on chyba nawet go nie zarobił, pomijając oczywiście ferie różnych emocji, jakie przelewały się przez niego, przeciekały mu przez palce i całkiem porządnie mąciły mu w głowie. Był jednak zawsze mocno zamknięty w sobie, był skryty i wszystko przeżywał w głębi, by nie wywlekać tego słowami na powierzchnię, by nie przyznawać się, co się z nim dzieje, tak więc trudno powiedzieć, żeby tak naprawdę się buntował, ale oczywiście, można to było różnie odczytywać.
- Bardzo chętnie wytłumaczę twoją absencję. O którym profesorze mowa? - powiedział na to spokojnie, zupełnie niezbity z tropu jego bezczelnością. Christopher był niesamowicie cierpliwy i bardzo trudno było mu mimo wszystko wejść na głowę, nie lubił tego, ale nie zamierzał również płaszczyć się przed młodszymi osobami, które sądziły, że swoją bezczelnością i pozorną odwagą cokolwiek ugrają. Trudno było z nim tak naprawdę dyskutować, nie przyjmował pewnych rzeczy do wiadomości, inne zaś był skłonny brać na siebie, żeby tylko osiągnąć pewne, zamierzone cele. Nie zamierzał teraz nigdzie puszczać chłopaka, skoro przyłapał go na gorącym uczynku, to niechaj już odpokutuje swoje winy. Właściwie to Christopher nie miał nic do palenia, ale mimo wszystko uważał, że regulamin po coś istnieje. Jeśli Finn chciał się truć, mógł to robić, ale zdecydowanie nie na terenie szkoły, a już na pewno nie tam, gdzie od żaru mogło zapalić się wszystko. Nic zatem dziwnego, że gajowy sam sięgnął po różdżkę, rzucił aquamenti na dłoń chłopaka, w której znajdował się niedopałek i nic sobie z tego nie zrobił.
- Nie wiedziałem, że do ćwiczenia zaklęć trzeba palić. Wiele można się od was nauczyć na stare lata. Wstawaj, pora na błyskawiczną karę, może nawet zdążysz na ten wykład - powiedział prosto i widać było, że nie zamierza tutaj kwitnąć prosić, czy błagać, jeśli chłopak nie zechce się zastosować do jego zaleceń, pewnie podziała nieco inaczej. Christopher, choć był łagodnym człowiekiem, nie tolerował pewnych spraw i w określonych warunkach stawał się naprawdę uparty i stanowczy, więc Finn mógł teraz niewątpliwie podziwiać jego ośle uszy. Gdyby miał się z nim przeciągać do końca świata, pewnie to również by zrobił, bo naprawdę nie lubił odpuszczać, gdy wiedział, że racja, jakakolwiek by nie była, znajduje się po jego stronie.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Kwi 29 2020, 22:01;

- Psor Craine. Sam pan wie jak traktuje spóźnialskich, zazwyczaj odejmuje około pięćdziesięciu punktów za zbyt głośne oddychanie na lekcji. - przymrużył gniewnie powieki i powściągał swój język. Nie zamierzał ułatwiać gajowemu absolutnie niczego. Będzie czepiać się słówek i przeciągać to w czasie, aby w razie czego móc wymówić się faktem, że został przez niego zatrzymany i niejako przyczynił się też do jego pogorszonych ocen. Oczywiście było to grubo przesadzone, ale na potrzeby nie zaszkodzi dodać trochę dramaturgii. Zirytował się, że został przyłapany i bardziej gajowemu przeszkadza fakt, że pali fajkę aniżeli to, że obok jego łydki siedzi sobie wielki wąż. Aż tak ciasno trzyma się reguł, że nie zwraca uwagi na nic innego? Niektórzy nauczyciele mieli klapki na oczach, a gajowy... cóż, nie znał go ani trochę, a widywał jedynie podczas posiłków w Wielkiej Sali. Odskoczył, gdy śmignęło w jego stronę zaklęcie, ale nie zdążył uniknąć bowiem po chwili jego dłoń (na której notabene miał zegarek) została oblana.
- Kara? A za co? - dopytywał i w pewnym sensie robił mu na złość, bowiem nie został postawiony w stan oskarżenia za złamanie jakiejś zasady. - Muszę poczytać w zasadach o tym czy kadra nauczycielska może rzucać zaklęcia na uczniów. - oznajmił i nie ukrywał zirytowania wymalowanego w jego błękitnych oczach. Brzegiem dłoni otarł tarczę zegarka i sprawdził czy jeszcze działa. Nie ruszył się nawet o krok.
- Stoję cały czas, a pan rzuca na mnie zaklęcie. - wytknął drugi raz i zdradzał tym samym jak bardzo mu się to nie spodobało. Dbał też o to, aby nie brzmieć zbyt ostro, a po prostu pretensjonalnie jak na każdego młodego człowieka przystało. Wystarczyła chwila dłuższej obserwacji aby zrozumieć, że gajowy nie ustąpi. Mimo wszystko duma Fina nie pozwalała na potulne przyjęcie kary. Wiedział, że jej nie uniknie, ale przy okazji testował gajowego. Wyżął z rękawa krople wody, a dłoń wytarł o spodnie. Popatrzył na węża i przymrużył powieki wydając mu mentalnie komendę. Wąż prześlizgnął się między jego nogami, zanurzył całkowicie w krzakach i na końcu drogi wskoczył do wody po to, aby się tam utopić i jednocześnie zniknąć w niebycie wszak to tylko czar.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyPon Maj 04 2020, 23:08;

Powiedzmy sobie szczerze - bardziej przeszkadzało mu palenie w środku oranżerii, niż bawienie się niektórymi zaklęciami. Co miał poradzić na to, że Gard próbował czegoś, co może nie do końca było wskazane? Odnotował sobie jednak z przyjemnością, żeby napisać do Perpetui, która z całą pewnością zechce sobie uciąć przyjacielską pogawędkę z jednym ze swoich podopiecznych, którzy z całą pewnością języka w gębie nie zapominali. Wracając jednakże do sprawy zaklęć i palenia, to owszem, to drugie wadziło mu o wiele bardziej, z tego prostego powodu, że iskra mogła postawić tutaj w płomieniach dokładnie wszystko, czego najpewniej chłopak w ogóle nie brał pod uwagę, mając, być może, zdecydowanie zbyt wąskie horyzonty by coś podobnego w ogóle przyszło mu do głowy. Tak się już czasem zdarzało, więc nie miał wątpliwości, że i tutaj mogło być trudno, by trafić do tej głowy, która chyba zamierzała pozostawać zabetonowana na wieki wieków.
- Myślę, że profesor Craine doskonale zrozumie konieczność odbycia stosownej kary za łamanie regulaminu, nie wspominając już o tym, że przydałoby ci się wyszorować język mydłem - powiedział na to, uśmiechając się do niego łagodnie. Mogli się tak bawić w nieskończoność, ponieważ Christopher miał naprawdę wielką cierpliwość i mimo wszystko nie dało mu się tak łatwo wejść na głowę. Nie należał do osób nazbyt potulnych, chociaż jego codzienne zachowanie, a także spokój, jaki zachowywał, mogły mylić i wprowadzać w błąd. Uniósł teraz jedynie brwi, a jego uśmiech stał się jeszcze głębszy i cieplejszy, bo musiał przyznać, że zachowanie chłopaka zaczynało go naprawdę bawić.
- Mógłbyś poczytać również coś o etycznym zachowaniu oraz o zasadach współżycia społecznego, obawiam się jednak, że te wyrażenia nie mają dla ciebie nazbyt wielkiego znaczenia - powiedział jedynie, nadal tak samo łagodnie, jak wcześniej. - I w czym przeszkadza ci nieco wody? Stoisz z żarzącym się papierosem pośród roślin i drewna, a nie jest tutaj zbyt wilgotno. Zastanawiam się, czy twoja wyobraźnia jest ograniczona, czy być może w ogóle nie obchodzi cię nic poza czubkiem własnego nosa. Dość jednak tych pogawędek, skoro już ćwiczy pan zaklęcia, to niech poćwiczy pan te pozwalające roślinom odpowiednio wzrastać - dodał zaraz i stanął nieco bokiem, pozwalając tym samym, by noga teraz odpoczywała. Chłopak mógł wykręcać się zajęciami i stawać, chociażby na rzęsach, Christopher nie zamierzał go stąd wypuszczać, więc mogli bawić się tak choćby do rana, a on całkiem spokojnie przy następnym posiłku powiadomi właściwych profesorów nie tylko o powodzie jego nieobecności, ale również o skończonym braku subordynacji i pokory, który mógł być dla chłopaka o wiele gorszy, niż chociażby trochę kropel wody, czy czegoś podobnego. Pokiwał z uznaniem głową, kiedy ten najwyraźniej odesłał swojego holograficznego pupila w niebyt.
- Chyba że nie masz pojęcia, jakie to formuły - rzucił jeszcze całkiem spokojnie. Jeśli chłopak chciał go testować, to on z kolei chciał go nieco podpuścić. To była swoista gra w podchody i zdaje się, że obaj doskonale zdawali sobie z tego sprawę, trudno jednak było powiedzieć, kto tutaj pierwszy przegra.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyWto Maj 05 2020, 17:09;

- Przecież nie pyskuję tylko dopytuję za co chce mnie pan ukarać. - zwrócił mu uwagę, bo w sumie ani razu nie podniósł głosu, a jedynie z odrobiną bezczelności domagał się wyjaśnień czegoś, co było niejako oczywiste. Nie należał do osób, które zamierzają toczyć krwawy bój z nauczycielami za pierdoły, bo mimo wszystko czasami czuł respekt i nie mógł tego zignorować. W chwili obecnej po prostu naciskał na szczegółowe wyjaśnienie za co jest ukarany bowiem zirytował się, że został oblany wodą. Doprawdy, mógł wybrać inne zaklęcie albo po prostu nakazać zgasić papierosa. Dobrze, że miał jeszcze pięć innych fajek w paczce ukrytej grzecznie w tylnej kieszeni spodni. Wizja "odpracowania" niezbyt go cieszyła, ale wiedział, że jeśli gajowy naskarży profesor Whitehorn to mógłby zwrócić na siebie zbyt wielką uwagę kadry nauczycielskiej. Zdecydowanie wolał uniknąć nadmiernego zainteresowania  profesorów, choć akurat to od Voralberga było mu na rękę - mógł się od niego wiele nauczyć. Poza tym nie oszukujmy się, Craine wymyśliłby mu po stokroć okrutniejszą karę aniżeli gajowy więc siedzenie nad roślinami powinno być dla niego zbawieniem. Ciekawe jak gajowy zareagowałby gdyby przysnął mu w cieplarni. Zapachy kwiatów w jednym ciasnym pomieszczeniu działały na niego bardzo usypiająco i stawał się przez to apatyczny. Zacisnął mocniej szczękę, gdy między wierszami został obrażony przez gajowego. Owszem, miał problem z uspołecznieniem się, ale do cholery jasnej starał się. Rozmawiał z ludźmi, mimo że czasem nie miał na to ochoty, dawał im szansę nawet jeśli nawalali przy pierwszym wrażeniu i próbował być cierpliwy. Tak bardzo go to dotknęło, że to przemilczał. Miał nadzieję, że nie widać tego po jego twarzy, bowiem nie chciał się zdradzać, że gajowy trafił w samo sedno. Przy okazji zrozumiał, że złośliwości wobec niego nie mają najmniejszego sensu. Lepiej się dostosować do niego niż ryzykować, że zostanie "oddany" na pastwę Craine'a. Musiał schować różdżkę, bowiem wobec słów Christophera tak mocno wbijał w nią palce, iż z jej końca wydostały się iskry, a przecież była mowa o zainteresowaniu się okoliczną roślinnością. Gajowy go do siebie zniechęcił tą bezczelnością, ale nie mógł na to odpowiednio zareagować. - Skoro chce pan ryzykować to okej. Rośliny lubią przy mnie umierać. - oznajmił i starał się brzmieć jakby całkowicie go to nie interesowało. Z zielarstwa był bardziej niż kiepski bowiem się do przedmiotu ani trochę nie przykładał. W swoim domu nie miał żadnej rośliny, a nawet sporadycznie przyniesiony przez matkę kaktus umierał u niego w męczarniach bo się nim nie opiekował. - Ja tylko uprzedzam, że moja magia może zniszczyć pana grządki. - wycedził przez zaciśnięte zęby i naprawdę ciśnienie krwi miał już podniesione. Mielił przekleństwo w ustach i starał się milczeć jak długo to możliwe. Powtarzał sobie w myślach, że "kara" u gajowego nie powinna być tak paskudna jak u Craine'a, a więc lepiej nie zachęcać O'Connora do zmiany decyzji. Schował ręce do kieszeni szaty, a szczękę miał non stop zaciśniętą. Musiał się pilnować. A wszystko to przez zwykłe palenie papierosów. Nie potrafił się przejąć faktem, że oranżeria mogłaby spłonąć i być może dobrze, że gajowy go teraz przymuszał do niejakiego uszanowania roślinności. Być może tym samym w jednym małym ułamku ratował trochę osobowość Finna, ale obaj nie mieli o tym pojęcia.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Maj 07 2020, 22:49;

- Za łamanie regulaminu szkolnego. Przy okazji zaś za brak pomyślunku związany z możliwością zaprószenia ognia - powiedział na to, całkiem prosto, bo mimo wszystko nie należał do osób, które jedynie burczą coś pod nosem i uważają, że skoro coś już powiedziały, to dokładnie tak ma być. Skoro chłopak był w stanie mimo wszystko zadać sensowne pytanie, to należała mu się równie sensowna i klarowna odpowiedź, chociaż O'Connor zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że Puchon bez dwóch zdań nie będzie z niej zadowolony. Sprawiał wrażenie trudnego chłopaka, orzecha nie do zgryzienia, który będzie się przede wszystkim bronił. Christopher znał takich ludzi, a co za tym idzie, zdawał sobie sprawę z tego, jak trudno jest z nimi rozmawiać, jak trudno przekonać ich do swoich racji. Nie liczył również na to, że Gard go polubi, czy posłucha, nie chciał jednak mu odpuszczać, bo ktoś powinien go jednak nauczyć rozumu. Owszem, mógłby zawlec go przed oblicze nauczycieli, ale uważał, że wtedy sam wyszedłby na słabego i dość tchórzliwego, a wbrew powszechnie panującej opinii, potrafił również stawiać na swoim. Finn zresztą już raczej się o tym przekonał, w końcu O'Connor był upartym osłem i gdyby było trzeba, mógłby sobie tak tutaj stać i odpoczywać w nieskończoność, bez większych problemów odpierając kolejne słowne ataki chłopak. Nie posiadał oczywiście takiego autorytetu, jak niektórzy nauczyciele, ale nie uważał również, żeby go jakoś niesamowicie potrzebował, w końcu całkiem nieźle radził sobie z tym, co miał teraz. Inna sprawa, że pyskowanie ze strony uczniów na pewno nie byłoby tym, czym jakoś szczególnie by się przejął i kto wie, czy nie nałożyłby kolejnego szlabanu z łagodnym uśmiechem odmalowanym na twarzy. W końcu był człowiekiem o niesamowitej wręcz cierpliwości, co już powiedziała mu kiedyś Perpetua, wspominając jednocześnie, że pewnie sprawdziłby się świetnie w roli nauczyciela.
- Myślę, że zdołam sobie z tym jakoś poradzić. Nie radzę tylko niszczyć ich umyślnie, bo mogę przestać być taki miły, jak w tej chwili - powiedział spokojnie. Właściwie, gdyby się nad tym zastanowić, to spokojnie można było powiedzieć, że była to groźba. Delikatna, oczywiście, jak wszystko, co właściwie robił Christopher, ale mimo wszystko człowiek, który bez większej obawy szedł do walki z akromantulami, nie był kimś, kto płakałby z przerażenia na widok złoszczącego się dziecka. Nie chciał go również poniżać, ani robić niczego takiego, więc spokojnie podszedł do tematu zaklęć. Skoro już tak chciał być z nich dobry, że uciekał się do przywoływania do siebie jakichś węży i Merlin raczy wiedzieć, czego jeszcze, to mógł poćwiczyć z czymś, co powinno być dla niego banalnie proste.
- Znasz zaklęcie roro florens? - zapytał więc całkiem spokojnie i przeszedł kilka kroków, żeby ostrożnie przesunąć palcami po liściach najbliższej rośliny. Zaczął się uważnie rozglądać temu, z czym ma tutaj do czynienia, bo ostatnio nie miał okazji sprawdzać, jak wygląda oranżeria i teraz był dość mocno ciekaw, czy nie przydałyby się tutaj jakieś większe prace. Skoro już miał tak dobrego pomocnika pod ręką, to zdecydowanie zamierzał to wykorzystać.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyPią Maj 08 2020, 11:14;

W okolicy nie było żadnej żywej duszy, a gajowy zachowywał się tak jakby miał tu kogoś spalić żywcem. To tylko papieros, którego zwykł gasić w powietrzu. Według Finna Christopher po prostu dramatyzował i czepiał się głupot, ale jak wiadomo Finn miał zaledwie dwadzieścia lat więc nie przejmował się detalami tak jak zrobiłby to człowiek już w pełni dojrzały i dorosły. Dyskretnie westchnął i musiał przypilnować się, aby go więcej nie rozdrażniać i nie kusić do rzucenia na pastwę mniej przyjaznych nauczycieli. Z dwojga złego O'Connor był znacznie lepszą opcją i lepiej odbębnić jakieś tam leczenie roślin, a sam się przekona, że ma do czynienia z zielarską amebą. Przynajmniej miał czyste sumienie, że go ostrzegał. Z początku oznajmił sobie w duchu, że nawet nie będzie się starać, ale wystarczyło szybkie spojrzenie na wyraz twarzy gajowego i coś mu mówiło, że nie będzie łatwo wywieść go w pole. Jeszcze mu groził... aż mu różdżka w kieszeni chciała zapłonąć z irytacji. A wszystko przez zwykłego fajka... zapomniał stary buchorożec jak cielakiem był.
- Celowo? Skądże znowu, proszę pana. - burknął i coś czuł, że mu się za to oberwie, bo nie zabrzmiało to zbyt przekonująco. W istocie jednak nie zamierzał niszczyć roślinności na złość, bo to było w jego oczach zbyt żałosne. Nie musiał szanować flory, ale też celowa dewastacja nie leżała w kręgu jego zainteresowania. Żałował, że nie zdołał się stąd zmyć, że nie nasłuchiwał czy ktoś się tu nie skrada. Nie byłoby wówczas żadnej rozmowy.
- Słyszałem o tym, ale nie używałem i nie pamiętam jakie ma działanie. - przyznał szczerze i nawet nie próbował szukać w odmętach pamięci definicji tego zaklęcia. Sądząc po nazwie należy do dziedziny zielarstwa i tyle mógł na chwilę obecną powiedzieć. - Chce pan tu zasiać kwiaty czy jak? Współczuję alergikom, bo kwiatów na błoniach jest zdecydowanie... - chciał powiedzieć "za dużo", ale zabrzmiałoby to w taki sposób jakby oferował zmniejszenie ich ilości - ... od groma. - zmienił na szybko końcówkę wypowiedzi, aby nie było, że ma niecne zamiary. I w ten oto sposób z relaksacyjnego znęcania się nad hologramem węża przeszedł do wysłuchiwania o zaklęciach florystycznych. Wodził wzrokiem za gajowym, ale nie ruszał się z miejsca.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyPią Maj 08 2020, 23:09;

Problem polegał na tym, że Christopher nigdy nie był nazbyt szalony. Jeśli już robił coś, co było niezgodne z regulaminem, to tylko i wyłącznie dlatego, że Charlie tego chciał, że go do tego ciągnął albo prosił, żeby chociaż spróbowali. Nie lubił również alkoholu oraz innych używek, więc nie zapomniał, jak to jest być młodym, tylko po prostu tego nie doświadczył. Skoro coś mu nie odpowiadało, nie miał najmniejszej potrzeby się w to pchać. Być może z uwagi na swój wiek, a może z powodu zamiłowania do roślin, posiadał w sobie na tyle wyobraźni, żeby wiedzieć doskonale, iż jedna iskra mogła wywołać pożar, o czym Finn zdawał się nie myśleć albo też całkiem celowo zapominał. Oranżeria mieściła w sobie całkiem sporo roślin, a jeśli nie były one odpowiednio nawodnione, to z całą pewnością zamieniłby to wszystko w ognisko. Powiedzmy, pal sześć, gdyby to miejsce było puste, ale o wiele gorzej, gdyby sam chłopak znajdował się wtedy w środku. Z drugiej zaś strony, prędko otrzymałby nauczkę i zrozumiał, że pewnych rzeczy po prostu się nie robi, o ile nie chce się skończyć niczym żywa pieczeń.
Uśmiechnął się do chłopaka, jakby chciał mu powiedzieć, że nie z nim te numery i doskonale wie, co mu tam chodzi po głowie, więc może sobie spokojnie odpuścić takie słowa i uwagi, bo to do niczego po prostu nie prowadziło. Później zaś przekrzywił głowę i nawet lekko uniósł brwi, jakby w ten sposób chciał podkreślić, iż jest zdziwiony taką ignorancją. Ktoś, kto znał zaklęcia pozwalające mu na przywołanie do siebie holograficznego węża, nie znał czarów zdecydowanie łatwiejszych? Nie komentował tego jednak w żaden sposób, bo nie był jakoś niesamowicie złośliwy, oczywiste jednak było, że spokojnie utrzymywał się na swojej pozycji, niezależnie od tego, co Finn sobie myślał i jak sam go oceniał. Teraz jednak chłopak musiał trzymać się w ryzach, bo O'Connor naprawdę mógłby spokojnie wymyślić mu o wiele gorsze kary, gdyby tylko zechciał, nie mówiąc już zupełnie o dywaniku u Perpetui, która być może była kochana, ale Christopher widział również drugie oblicze profesor Whitehorn i nie miał najmniejszych wątpliwości co do tego, że umiała być groźna.
- Chcę podlać kwiaty, im się też coś od życia należy - powiedział prosto i skinął na chłopaka, czekając, aż ten wyjmie różdżkę. - To proste zaklęcie, nie wątpię więc w to, że sobie z nim poradzisz - dodał jeszcze, aczkolwiek w jego głosie dałoby się wyczytać jaką nutę zawahania. Sam przekręcił różdżkę w palcach i wykonał nią właściwy ruch, ale nie wypowiadał na głos czaru, chcąc, żeby Finn zrobił to sam.

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Finn Gard
Finn Gard

Student Hufflepuff
Rok Nauki : II
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 177
C. szczególne : Podkrążone oczy, nerwowość i spięcie widoczne w każdym ruchu i grymasie, trochę nieprzytomny wzrok.
Galeony : 689
  Liczba postów : 1829
https://www.czarodzieje.org/t16780-finan-gard-konczy-sie-tworzyc#466593
https://www.czarodzieje.org/t16790-listy-do-finnu#466907
https://www.czarodzieje.org/t16783-finan-gard#466737
https://www.czarodzieje.org/t18293-finan-gard-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySob Maj 09 2020, 19:51;

Widząc to wymowne spojrzenie wywrócił oczami.
- Dziwi pana, że ktoś nie uczy się zaklęć zielarskich? - skomentował ten wzrok, bo aż się prosiło o wyrażenie swojego zdania. Może i gajowy przedstawiał mu zaklęcie proste, ale Finn tego nie wiedział. Nie używał tej inkantacji, nie obcował z roślinami, a więc nie posiadał dokładnej wiedzy na temat oczekiwanego zaklęcia. Ba, nie miał nawet ochoty tego poznawać bowiem nie dotyczyło to żadnej z interesujących go dziedzin (ofensywy, defensywy albo chociażby transmutacji). Mimo wszystko musiał się dostosować, a więc nie wyjaśniał O'Connorowi bezsensu jego pomysłowości. Wyciągnął różdżkę, która aż wibrowała z głodu do zaklęć znacznie brutalniejszych niż beznadziejnie nudne podlewanie kwiatów. Ogrodnik byłby z niego marny, a niechęć Finna była wymalowana na twarzy. Podszedł zatem w kierunku gajowego, wszak ten stał przy jakiejś roślinie, której nawet nie próbował rozpoznawać dopóki nie próbowała go zamordować. Zapoznał się z ruchem nadgarstka, ale nawet nie przećwiczył go "na sucho" tylko niewerbalnie wypowiedział inkantację "roro florens". Różdżka chyba wyczuwała niechęć Finna, ale mimo wszystko zaklęcie było faktycznie proste i musiałby być skończoną ofermą, aby mu nie wyszło. Strumień wody trysnął wesoło w kierunku roślin, ale na liście, a nie do łodygi czy chociażby ziemi. - Tylko tyle? - uniósł brew i popatrzył pytająco na gajowego. - Nie nudzi pana odgrywanie roli ogrodnika? Przecież tu nie dzieje się nic... porywającego. - a powiedział to nie z pogardą, ale ze śmiertelną powagą. Najwyraźniej oczekiwał czegokolwiek lepszego - chociażby reakcji roślin na taką dawkę wody. A tu ani jeden listek nie rozjaśniał, kwiat nie rozkwitł (co z tego, że nie podlał łodygi przy ziemi), po prostu nic. Zerknął przez ramię na ilość roślin w oranżerii i aż w duchu jęknął. Zaśnie na stojąco jeśli będzie miał to wszystko podlewać. Wolałby to wszystko jednak spalić i uznać, że nie ma czego podlewać, ale przecież nie może dewastować zamku dla własnego widzimisię.
Powrót do góry Go down


Christopher Walsh
Christopher Walsh

Nauczyciel
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183
C. szczególne : Blizna u dołu brzucha oraz niewielka blizna na ręce, blizny na piersi po jadzie akromantuli, ciemnogranatowe blizny na lewym ramieniu; obrączka z czarno-zielonej muszli; runa agliz na lewym nadgarstku
Galeony : 6708
  Liczba postów : 2644
https://www.czarodzieje.org/t18076-christopher-o-connor#514253
https://www.czarodzieje.org/t18088-poczta-chrisa#514438
https://www.czarodzieje.org/t18079-christopher-o-connor#514252
https://www.czarodzieje.org/t18310-christopher-o-connor-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyNie Maj 10 2020, 11:22;

- Dziwi mnie, że ktoś znający się tak dobrze na zaklęciach, nie zna podstawowych czarów - powiedział na to i uśmiechnął się do niego co najmniej pobłażliwe. W jego odczuciu nie można było mówić o sobie, jako o kimś zdolnym w danej dziedzinie, jeśli nie zgłębiało się każdej jej odnogi. On, chociażby nie zatrzymywał się na zwierzętach lądowych i rodzimych, ale poszerzał swoją wiedzę. Nie uczył się tylko o magicznych roślinach, ale również tych ze świata mugoli, nie tylko o ziołach, ale i o kwiatach i można byłoby tak wymieniać w nieskończoność, ale oczywiste było, że w jego odczuciu Gard miał po prostu mocno ograniczone horyzonty. Poczekał jedynie na to, czy chłopak zrobi, co do niego należało, a potem pokiwał głową na boki, jakby chciał mu powiedzieć, że mógł się nieco bardziej postarać, a na razie wyszło, cóż, względnie poprawnie, jednak ktoś, kto miotał na boki hologramami, powinien potrafić rzucać takimi czarami z palcem w nosie.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz - powiedział na to i uśmiechnął się lekko. - Nie sądzę, żebyś w całym swoim życiu mierzył się z niebezpiecznymi stworzeniami, groźnymi roślinami, znajdował czarnomagiczne przedmioty i zaprzyjaźniał się z centaurami. Widzisz tylko czubek góry lodowej, ale wierz mi, jest wiele rzeczy, o których nie masz pojęcia - powiedział na to i uśmiechnął się lekko, nieco tajemniczo, ale nie zamierzał mu wszystkiego dokładnie opowiadać. Po pierwsze nie czuł bowiem takiej potrzeby, po drugie zaś nie uważał, żeby student musiał orientować się dokładnie w tym, co dzieje się dookoła niego. Doszedł jednak do wniosku, ze chłopak ma mimo wszystko wąskie horyzonty i nie potrafi skupić się na niczym innym, niż zaklęcia, więc wielce prawdopodobne, iż pozostawiony sam sobie w Lesie dostałby co najmniej porządną nauczkę. Nie zamierzał go tam jednak wysyłać, tym bardziej że na razie poza bezczelnością i zadufaniem w sobie, nie zrobił nic aż tak strasznego, chociaż trzeba przyznać, że Christopher dostrzegał w nim kogoś niezbyt godnego uwagi, kogo należałoby naprawdę sprowadzić do parteru i pokazać mu, że nie jest tak wspaniały, jak mu się wydaje. Poruszył się ostrożnie, by nie nadwyrężać bolącej go wciąż jeszcze nogi, a później skinął lekko głową.
- Zdaje się, że twoje zajęcia się już zaczęły... - powiedział jeszcze spokojnie, robiąc mu miejsce, bo i tak domyślał się, że za chwile czeka go dodatkowa połajanka, utrata punktów i co kto jeszcze chce, bo profesor Craine był ostatnią osobą, którą można byłoby nazwać łagodną, czy wyrozumiałą.


//zt x2

______________________

After all these years
you still don't know
The things
that make you
beautiful
Powrót do góry Go down
Online


Maximilian Felix Solberg
Maximilian Felix Solberg

Student Slytherin
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Galeony : 5405
  Liczba postów : 13178
https://www.czarodzieje.org/t18528-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18530-poczta-maxa-felixa
https://www.czarodzieje.org/t18529-maxmilian-felix-solberg
https://www.czarodzieje.org/t18677-max-felix-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 22:52;

Lekcja Zaklęć/Inny Czas

Poprzednia wstążka zaprowadziła ich do Oranżerii. Piękne miejsce, szczególnie na romantyczne schadzki. Tym razem nie był tu jednak romansować, a szukać wstążki. Jak tylko weszli, uwagę Maxa przykuła dziwna zastawa na stole, jednak początkowo ją zignorował. Rzucili się między kwiaty i inne rośliny. Solberg przewracał poduszki na siedziskach, ale nic nigdzie nie było.
-Kurczę... Jesteś pewna, że to tutaj? - Wypowiedział na głos swoje wątpliwości. Już raz pomylili lokację, to i  teraz mogli być w błędzie. Podszedł do tajemniczej zastawy i pierwsze, gdzie spojrzał, to czara kielicha. Wziął go do ręki, ostrożnie studiując jego zawartość, po czym, tradycyjnie w stylu Solberga, po prostu uniósł go do ust i wziął łyka. To, co pachniało i wyglądało jak szampan, przy kontakcie z jego wargami zamieniło się w wodę.
-A to nas podpuścił!Miał być szampan, jest... nic. - Podał jej kielich, by sama mogła się przekonać. Miał nadzieję, że leży tu gdzieś ukryta reszta butelki tego napoju, dlatego znów zaczął się rozglądać.
-Tu się schowałaś! - Wziął butelkę i zajrzał do środka. O dziwo pływała tam wstążka! Dobył różdżki i zgrabnie ją stamtąd wyjął. Niestety w butelce również nie było alkoholu. Oczywiście, nie zauważył, że znowu zgubił pieniądze. Wysuszył materiał zaklęciem i zawiązał Katherine na nadgarstku. Odczytali następną zagadkę i opuścili Oranżerię.

@Katherine Russeau

______________________



 
I thought that I could walk away easily
But here I am, falling down on my knees


Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Sro Maj 13 2020, 23:29, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Katherine Russeau
Katherine Russeau

Student Slytherin
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 27
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170
C. szczególne : kolczyk w języku i pępku, blizna na dłoni od noża, tatuaż jaszczurka na łydce
Galeony : 325
  Liczba postów : 1894
http://czarodzieje.org/t7531-katherine-nadia-russeau#211124
http://czarodzieje.org/t7533-poczta-kat-russeau#211125
http://czarodzieje.org/t7535-katherine-nadia-russeau
https://www.czarodzieje.org/t18720-katherine-russeau-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 23:00;

LEKCJA ZAKLĘC//INNY CZAS

To miejsce do którego udała się razem z chłopakiem, było naprawdę piękne. Roślinność tutaj sobie rosła i kwitła. Tylko ten zaduch odrobinę dawał się im we znaki. Wyliczyła, że w tym momencie zdobyli już 4 wstążki, a ta będzie już piąta. Praktycznie byli na tyle genialni, że skończą pewnie tą całą grę jeszcze przed czasem. Usłyszała głos Maxa pełen wątpliwości.
-Na pewno, nigdzie indziej nie ma tak koszmarnego zaduchu- oznajmiła wyjątkowo pewnym siebie tonem, a gdy tylko krzyknął jej o tym, że znalazł złoty graal, szybko ruszyła w jego kierunku o mało nie przewracając się o kilka poduszek, które chłopak wcześniej porozrzucał na podłodze. Obecnie Oranżeria jednym słowem wyglądała trochę jakby przeszło przez nią niewielkie tornado. To tornado nosiło dziś wdzięczną nazwę Felix.
-Cudowny złoty graal- rzuciła z uwielbieniem po czym zanurzyła usta w musującym płynie, wypijając go aż do ostatniej cudownej kropli. Ale to co? Nagle to nie bylo szampanem tylko po prostu zwykłą gazowaną wodą?
-Max, co ty za głupoty gadasz, toż to zwykła woda, a myślałam, że będzie odrobina zabawy. W końcu ja jestem już pełnoletnia- powiedziała po czym odłożyła puchar, gdy Max rzucił, że znalazł już wstążkę.
-No proszę, szampański kolor, to teraz ostatnia wstążka, aj aj kapitanie, lecimy dalej- powiedziała po czym, gdy tylko zawiązał jej wstążkę, wybiegła za nim z Oranżerii.

zt x2


Ostatnio zmieniony przez Katherine Russeau dnia Sro Maj 13 2020, 23:29, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Victoria Brandon
Victoria Brandon

Dorosły czarodziej
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168
C. szczególne : Piegi na całej twarzy
Galeony : 4959
  Liczba postów : 2714
https://www.czarodzieje.org/t18197-victoria-brandon#517279
https://www.czarodzieje.org/t18201-poczta-brandonowny#517591
https://www.czarodzieje.org/t18199-victoria-brandon#517482
https://www.czarodzieje.org/t18306-victoria-brandon-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Moderator




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 23:04;

Lekcja zaklęć/Inny czas
Kostka 1

Tym razem zagadka była nieco bardziej skomplikowana, ale mimo wszystko Victoria miała wrażenie, że wie dokąd powinna pójść. Zaduch? To by pasowało, dużo kwiatów, herbata, kojarzyło jej się tylko i wyłącznie z tym właśnie miejscem, nic zatem dziwnego, że zaproponowała Teddy'emu, by sprawdzili właśnie oranżerię, a nie biegali nie wiadomo gdzie. Oczywiście, mogła się mylić, w końcu nie była doskonała, ale kiedy tylko znaleźli się w budyneczku, uśmiechnęła się do siebie z zadowoleniem. Dostrzegła właściwie z miejsca zastawę, która nie wyglądała, jakby ktoś ją tutaj porzucił, ale umieścił w jednym, konkretnym celu, nic zatem dziwnego, że zbliżyła się do niej bardzo ostrożnie, doskonale pamiętając swoje przygody z drzewem i zaklęciami pod Wierzbą Bijącą, ale tym razem chyba nie musiała skakać jak szalona, ani unikać pułapek. Chociaż, właściwie, można byłoby powiedzieć, że pułapka była inna.
- Chyba nie mamy tego wypić, prawda? To wygląda trochę jak z tej śmiesznej mugolskiej opowieści... Alicja? W Krainie Czarów, jakoś tak chyba - powiedziała i uśmiechnęła się znowu lekko. Zagadka. To było coś, co jej głowa kochała najbardziej na świecie, tak samo serce, które biło jak szalone z ekscytacji, nad którą nie umiała i nawet nie chciała zapanować. Tak bardzo się cieszyła! Musiała później powiedzieć profesorowi, że to było jedno ze wspanialszych zadań, jakie przed nimi postawił, wręcz niesamowite, pociągające, była tak podekscytowana, jak rzadko kiedy. Zmarszczyła teraz lekko brwi, starając się odgadnąć, co trzeba zrobić i w końcu przekręciła różdżkę w palcach.
- Liquidus Revelio - wypowiedziała bardzo pewnie, a potem aż uniosła brwi ze zdziwienia. - Szampan? - rzuciła, nie mogąc nawet w to uwierzyć i zaraz zaczęła się rozglądać dookoła. O co tutaj chodziło? I skąd się tu wziął? Już miała stwierdzić, że to jakiś śmieszny żart profesora albo kolejna zagadka, gdy wtem dostrzegła butelkę, na wpół ukrytą, by nie było z nią tak łatwo. Prędko po nią sięgnęła, uniosła w górę i triumfalnie krzyknęła pod nosem, bo w środku pływała sobie spokojnie wstążka. Ponieważ nie chciała wylewać zawartości butelki, a wkładanie ręki do środka właściwie mijało się z celem, ustawiła ją prędko na stoliku, po czym powiedziała: - accio wstążka - a gdy miała ją już w dłoni, użyła silverto, by ją osuszyć. W końcu trochę głupio byłoby biegać z mokrym, na dokładkę pachnącym szampanem trofeum, prawda? Odwróciła się do Teddy'ego z zachwyconą miną, taka szczęśliwa, jak mała dziewczyna i aż nie spostrzegła, że jej ubranie zahaczyło o jakiś wystający element stolika albo ławki. Kolejne galeony zostały rozrzucone dla potomności, ale Victoria nawet nie zdawała sobie z tego sprawy.
- Biegnijmy, już prawie jesteśmy u celu! Teddy, jakie to niesamowicie ekscytujące! - powiedziała, śmiejąc się ciepło. Rzadko kiedy była aż tak radosna, jak w tej chwili.
Powrót do góry Go down


Nancy A. Williams
Nancy A. Williams

Absolwent Hufflepuffu
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Galeony : 233
  Liczba postów : 1606
https://www.czarodzieje.org/t18035-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18049-nancy-ava-williams#512833
https://www.czarodzieje.org/t18036-nancy-ava-williams
https://www.czarodzieje.org/t18312-nancy-a-williams-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 23:29;

Lekcja zaklęć/inny czas

Wpadły razem do oranżerii i od razu rzuciły się na poszukiwania wstążki. Zajrzała w doniczki, pod poduszki, obejrzała z każdej strony stolik, ale kawałka materiału nie widziała. Czyżby znowu się pomyliły i poszły w nieodpowiednie miejsce? Spojrzała pytająco na Violę, by sprawdzić czy może ona coś znalazła, ale również wciąż stała z pustymi rękami.
Uwagę Williams przykuły filiżanki na stole, z dziwnymi substancjami i westchnęła głośno, z ogromnym niezadowoleniem.
- No nie... Eliksiry... Viola, jesteś pewna, że nie chcesz tego sama zrobić? - Zapytała patrząc na dziewczynę błagalnym wzrokiem. Niestety padło na Nancy i to ona musiała się uporać z zadaniem i jednocześnie nie wysadzić oranżerii. Szkoda by było zniszczyć tak ładne miejsce, a salę eliksirów miała już na sumieniu... Dotknęła substancji na stole czubkiem różdżki, zastanawiając się co to do cholery jest i co do słodkiej Helgi ma z tym zrobić. Przypominała imbir, ale nie dawało jej to kompletnie żadnej wskazówki. Kolejny raz zajrzała we wszystkie zakamarki, by wrócić do nieszczęsnego stolika. Chwyciła dziwny korzeń w palce i spróbowała go przełamać, tak z braku lepszego pomysłu. Nic to nie dało, więc domyśliwszy się, że powinna pewnie użyć zaklęcia, bo wciąz były jednak na lekcji zaklęć, odszukała w pamięci jakąś przydatną inkantację.
- Cofminuo! - Rzuciła, a korzeń rozsypał się pozostawiając po sobie wstążkę z kolejną zagadką. Obyło się bez wybuchów! - Mamy to! - Uśmiechnęła się radośnie, zadowolona z sukcesu i podała zdobycz Violi.
Powrót do góry Go down


Violetta Strauss
Violetta Strauss

Absolwent Ravenclawu
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Galeony : 2397
  Liczba postów : 3699
https://www.czarodzieje.org/t17878-violetta-strauss#504731
https://www.czarodzieje.org/t17893-viola#505013
https://www.czarodzieje.org/t17884-violetta-strauss#504822
https://www.czarodzieje.org/t18567-violetta-strauss-dziennik#529
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 23:32;

Sama nie była jakąś wielką fanką ciasnych pomieszczeń, w których panował zaduch. Właściwie bardziej próbowałaby się z nich wyrywać niż przesiadywać także nic dziwnego, że to Williams wpadła na to, że zagadka mówi akurat o oranżerii. Na samym początku nawet myślała, że się pomyliły, ale dosyć podejrzana zastawa sprawiła, że zaczęły podejrzewać czy może przypadkiem wstążka nie jest akurat tam ukryta. Nancy przystąpiła do oględzin, ale Strauss dla pewności zaczęła się jeszcze rozglądać po wnętrzu pomieszczenia, starając się dostrzec czy aby na pewno czegoś nie przegapiły. Być może dlatego zaglądała w każdy możliwy kąt, odsuwając i przesuwając niektóre rzeczy przy pomoc y prostych zaklęć. Jednak z pewnością nie dostrzegła nic interesującego. W przeciwieństwie jednak do Puchonki, która zdawała się radzić sobie doskonale pomimo tego, że wcześniej próbowała zrzucić na nią to zadanie.
Uśmiechnęła się tylko, gdy w końcu Williams zdobyła wstążkę, która była ukryta w korzeniu imbira i podała jej ją do dłoni.
- Brawo – pochwaliła ją jeszcze ze szczerym uśmiechem, a następnie chwyciwszy dłoń dziewczyny ruszyła w kierunku ostatniej zagadki.

z|t
Powrót do góry Go down


Thaddeus H. Edgcumbe
Thaddeus H. Edgcumbe

Absolwent Hufflepuffu
Wiek : 23
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 195cm
C. szczególne : Zaraźliwy uśmiech, szkocki akcent, drobna blizna obok ust, wielkie dłonie i jeszcze większa muskulatura
Dodatkowo : Kapitan Drużyny Puchonów
Galeony : 182
  Liczba postów : 825
https://www.czarodzieje.org/t18881-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18884-thaddeus-h-edgcumbe
https://www.czarodzieje.org/t18882-thaddeus-h-edgcumbe#543402
https://www.czarodzieje.org/t20662-thaddeus-h-edgcumbe-dziennik#
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptySro Maj 13 2020, 23:34;

LEKCJA ZAKLĘĆ/INNY CZAS

Kolejne miejsce - i kolejny raz to właśnie Viks (i jej analityczny umysł) zaprowadziła ich wprost ku kolejnej zagadce. Thaddeus był niemal pewien, że samemu w życiu nie poszłoby mu tak dobrze jak im szło we dwójkę. Tym razem zawitali do Oranżerii - gdzie już czekała na nich kolejna zagadka.
I choć Edgcumbe'owi cholernie zaschło w ustach od tego szaleńczego biegu, tak... wolał nie próbować zagadkowych cieczy przygotowanych dla nich przez Voralberga. Bez obrazy - no po prostu nie.
Cóż... Alicji akurat nie czytałem. Ani nie oglądałem... — odpowiedział Victorii, sam dokładnie przyglądając się całej stołowej zastawie. Kompletnie nie wiedział, o co chodzi - ale pić dalej nie zamierzał.
Wiesz o co... — przerwał, widząc działania Krukonki. Tak, wiedziała - aż uśmiechnął się, po raz setny tego popołudnia. — Sprytnie.
Rzeczywiście to była jedna z lepszych lekcji w jakich uczestniczył w całej swojej karierze ucznia. Dostarczała mu cholernie dużo frajdy - ale też satysfakcji z kolejnych zagadek i ich rozwiązywania. Dotychczas tak dobrze bawił się tylko przy Quidditchu.
Nie ma czasu do stracenia! — rzucił, wyprowadzając ich z Oranżerii.

z/t Thaddeus + Victoria
Powrót do góry Go down


Rasmus Vaher
Rasmus Vaher

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
Galeony : 21
  Liczba postów : 450
https://www.czarodzieje.org/t18066-rasmus-vaher
https://www.czarodzieje.org/t18770-sowa-rasmusa-kuu#538343
https://www.czarodzieje.org/t18064-rasmus-vaher
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Maj 14 2020, 00:15;

Lekcja zaklęć / Inny czas

No dalej, Finan, jesteśmy już blisko. Damy radę. — Powiedział Rasmus, ciągnąć za sobą Puchona i starając się zachęcić do jeszcze bardziej do zaangażowania się w cały proceder jakim było oczywiście odnajdowanie kolejnych wstążeczek. Im bardziej jednak zbliżał się do tego miejsca tym gorzej mu było myśleć nad tym co powinien tutaj zbierać. Ale w konsekwencji udało mu się dojść do prawdziwej esencji problemu, bo udało zlokalizować się mu zastawę. Z czymś podejrzanym, nie do końca wiedział z czym. Ale zaraz podszedł, obejrzał to z każdej strony, gdyż chciał być ostrożny. Jednak nie chciał dotykać tego czegoś, bał się, że nauczyciel mógł ich ukarać za zbyt wścibskie podejście względem miejsca. Rasmus dlatego postanowił rzucić zaklęcie. — Spumato! — Ciecz się zagotowała, ale nie zmieniła absolutnie swojej barwy lub stanu skupienia. To naprawdę było mleko. Tak się zresztą domyślał wcześniej.
Rasmus podszedł do tego bliżej, wzruszył ramionami i zaczął pić oczywisty, płynny nabiał. Nagle poczuł jak zaczyna się czymś ksztusić. Coś weszło mu między zęby, a on poczuł jak jego ślinianki zaczęły produkować ochronę na zęby i wargi przed kwasem żołądkowym. Podbiegł bliżej do okna, jednak tak naprawdę nic poważnego się nie stało. Za to, huh, zauważył zgubione dziesięć galeonów. — Ej, Finan. Mamy zagadkę! To znaczy, że jeszcze jedna i koniec naszych cierpień! — I ruszył z chłopakiem dalej.

zt x2
Powrót do góry Go down


Vittoria Sorrento
Vittoria Sorrento

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 166 cm
C. szczególne : Tatuaż dinozaura na szyi i koszulki z różnymi napisami
Galeony : 523
  Liczba postów : 1356
https://www.czarodzieje.org/t19001-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19005-nicholas
https://www.czarodzieje.org/t19003-vittoria-sorrento
https://www.czarodzieje.org/t19007-vittoria-sorrento-dziennik
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Maj 14 2020, 00:17;

LEKCJA ZAKLĘĆ/INNY CZAS

Smoki to może nie były. Nie było w sumie nawet blisko do smoków, bo tym razem trafili do Oranżerii. Na prawdę trudno było odgadnąć, że jest to własnie to miejsce - w pierwszej chwili pomyślała o czymś kompletnie innym, ale Max szybko wyprowadził ją z błędu i tak oto mogli dotrzeć tuta. Wydawało jej się, że obudziła się w nim odrobina chęci zwycięstwa, choć nie znała go na tyle dobrze, żeby być tego pewna. Może po wszystkim skocza na jakąś kawę albo whisky i ponarzekają na durne pomysły nauczyciela? Się okaże.
Wstążki jednak nie było. Tak jak wszystkie poprzednie były świetnie widoczne, tak tutaj mimo iż wytężała wzrok, to nic nie zauważyła. Jedynie dziwną zastawę, która choć pasowała tu jak ulał, to jednak raczej nie powinno być w niej nic - chyba, że ktoś wybrał się tu na herbatkę, ale w takim razie gdzie byłą ta osoba?
Z zaciekawieniem podeszła by znaleźć... Korzeń imbiru? Kształt się zgadzał. Zapach? Nie koniecznie. Odłożyła korzeń i wzięła się za przekopywanie roślin wokół nich, sprawdzanie pod stołem, zerkanie na sufit. Na nic. Stracili bardzo dużo czasu aż w końcu nad jej głową zaświeciła się żaróweczka. Przełamała korzeń... A właściwie nie przełamała, bo nie dała rady. Szybkie "[b]Cofminuo[b]" i ku swojemu zaskoczeniu znalazła w środku kolejną wstążkę. Już trzecia, która trafiła wraz z trzecim warkoczykiem na jej głowę. Wcześniej jednak przeczytała kolejną zagadkę.

zt x2
Powrót do góry Go down


Skyler Schuester
Skyler Schuester

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 24
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 179 i PÓŁ!
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Galeony : 1442
  Liczba postów : 2527
https://www.czarodzieje.org/t17504-skyler-schuester#491351
https://www.czarodzieje.org/t17509-blue-sky#491410
https://www.czarodzieje.org/t17506-skyler-schuester#491388
https://www.czarodzieje.org/t18314-skyler-schuester-dziennik#521
Oranżeria - Page 7 QzgSDG8




Gracz




Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 EmptyCzw Maj 14 2020, 11:36;

Lekcja zaklęć / inny czas

Uśmiechnął się niezręcznie, chyba wystarczająco dając tym znać, że zdecydowanie mówił o sobie i zaraz już w czasie, gdy Ezra zdążył rozwiązać kolejną zagadkę, on sam dał sobie przyzwolenie na zanurzenie się w wątpliwości, że faktycznie... naprawdę łatwo wychodziło mu już odrywanie się od ludzi, zagłuszanie wspomnień i wtapianie się w fascynację drugą osobą, a mimo to, za każdym razem gdy spotykał się z kimś, kto niegdyś prawo do jego serca miał, dawał złapać się na tym uczuciu, że jeszcze w pełni uciec mu się nie udało. I w tym wszystkim Ezra był zdecydowanie zbyty wyraźnym przykładem, że przeszłość ma na niego za duży wpływ, nawet gdy stara się ruszyć dalej i nie patrzeć w tył.
Dlatego też spochmurniał na samą wzmiankę o Leo, uderzony myślą, że mimo upływu LAT, nie tygodni czy miesięcy, ten charyzmatyczny Krukon wciąż wspomina swojego pół-mamuta z tą nutą ciepła w głosie i zacisnął tylko szczęki, by nie skomentować tego w żaden sposób, wykręcając głowę w bok, by uciec spojrzeniem, gdy nadstawiał Ezrze biodro do przywiązania kolejnej wstążki.
- Cieplarnie odpadają, bo jakby taki tabun ludzi przez nie przeszedł bez żadnego nadzoru, to na pewno skończyłoby się na uszkodzeniach roślin - pospiesznie podzielił się uwagą o kolejnej zagadce, chcąc szybko zmienić kierunek swoich myśli, dość pewny tego, że opiekun domu słynącego z inteligencji też powinien wpaść na to, że uczniowie nie powinni mieć nieautoryzowanego wstępu do cieplarni, a nawet jeśli, to wyłącznie tej pierwszej. I w pierwszej chwili faktycznie naiwnie pomyślał, że w rymowance może chodzić o Brzytwotrawę, ale zaraz i to odrzucił, bo przecież byli na lekcji zaklęć, a nie zielarstwa.
- To chyba trochę niesprawiedliwe - mruknął w czasie drogi do Oranżerii, z każdym krokiem rozchodząc nieco odkryty w sobie żal - W sensie zagadki to chyba mocno krukońska rzecz, a do tego trzeba mieć w miarę dobrą kondycję, by tak zasuwać po Błoniach i skończyć to wstążkowe zbieractwo przed zamknięciem bramy - dokończył myśl, otwierając szklane drzwi, by przepuścić w nich Ezrę i jak zwykle podążyć tuż za nim. - Chociaż w sumie to nie wiem czemu się dziwię sko... - urwał, unosząc ciekawsko brew, gdy tylko wzrok padł na zastawiony jak do popołudniowej herbatki stolik. - Herbata bez ciastek? - oburzył się odruchowo, jak przystało na osobę, w której żyłach płynie lukier, jakby jedynie brak ciastek był w tej sytuacji dziwny. Najwidoczniej jednak to piekarzowi wystarczyło, by uznać, że zdecydowanie musi to być część zadania, bo nie zawahał się ani odrobinę przed wyciągnięciem różdżki zza paska, by rzucić dobrze opanowane przez lata Liquidus Revelio - jedno z niewielu zaklęć, których był więcej niż pewien.
- Myślałem, że to jakiś eliksir, który będziemy musieli wypić, by zdobyć wstążkę, aaaale to chyba tylko jakieś spotkanie AA - mruknął i zaraz wyprostował się pod wpływem plotkarskiego połączenia tematycznego w jego głowie - Jak nic te miejsca symbolizują grzechy Voralberga. Pod gruszą popala, tutaj popija, Wierzba oznacza przemoc, a trybuny podglądanie - wyliczył, zaraz prychnięciem dusząc w sobie śmiech - Chyba nie muszę mówić jakie uzależnienie symbolizuje koń w miejscu, które skojarzyło mu się z nagrzaniem - ciągnął dalej, przekładając kilka poduszek w poszukiwaniu wstążki i zaraz opadł na siedzenie zrezygnowany, nieświadomie pozwalając kilku galeonom wysunąć mu się z kieszeni i znów patrząc w bladożółty kolor w filiżankach. Naszła go myśl, że... chętnie wypiłby choćby łyk czegokolwiek mocniejszego od soku dyniowego, ale zawartość zastawy była już całkiem wygazowana. Wiedziony tą zachcianką rzucił zwykłe Accio, by sprawdzić czy może butelka z po szampanie gdzieś tu jest i może nawet na jej dni znalazłoby się dla niego kilka kropel. Zamrugał zaraz sam siebie zaskakując, że faktycznie ta myśl się spełniła i uniósł złapaną za szyjkę butelkę wyżej, by przyjrzeć się ile zawartości ma jeszcze w sobie.
- Do listy grzechów doliczam brak dostosowania się do zaleceń BHP - mruknął, wyciągając pijaną wstążkę i zaraz odczytując zagadkę na głos, by przenieść ufne spojrzenie na Ezrę, czy ten ma już jakieś podejrzenia.

| zt x2
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Oranżeria - Page 7 QzgSDG8








Oranżeria - Page 7 Empty


PisanieOranżeria - Page 7 Empty Re: Oranżeria  Oranżeria - Page 7 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Oranżeria

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 9Strona 7 z 9 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Oranżeria - Page 7 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Okolice zamku
 :: 
blonia
-