Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 33 z 40 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 36 ... 40  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPią Cze 11 2010, 18:31;

First topic message reminder :


Szczyt Wieży

Każdy kto chce tu przyjść, musi pokonać około pięciuset schodków. Jest to z pewnością wysiłek warty zachodu, bowiem rozciąga się tu wspaniały widok na błonia oraz większą część zamku. Warto zostać tu do nocy, szczególnie gdy nie ma lekcji i poobserwować nocne niebo, które widać stąd wspaniale.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Harukichi Yamato
Harukichi Yamato

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 29
Czystość Krwi : 0%
Galeony : 27
  Liczba postów : 198
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyWto Maj 31 2011, 20:02;

Dziewczyna nie ogarniała już tego wszystkiego. Jakieś dwoje ludzi się ciumciają i bitwa na żarcie. No co jest do cholery? To jest wieża czy rynsztok, gdzie można się nawalać. Haru usłyszała ja Nev się tłumaczy, a ona zwyczajnie pokiwała głową, która mówiła sama za siebie.
-Cóż...-powiedziała sobie po cichu po czym zaczęła patrzeć, co się znów ciekawego wydarzy na wieży. I się działo! Ten chłopak ciumciający chciał po prostu...zaatakować całą piątkę uczniów? Czy tylko Haru tak się zdawało, że chce łby im poobrywać? Taaa, już to widzę, wszędzie flaki latają po pomieszczeniu, krzyki, płacz i zgrzytanie zębów. Ale nie zapominajmy, że to wyobraźnia Haruki. Szczerze powiedziawszy Haru zaczęła się tego gostka bać. Mimo iż, japonka jest gryffonką to nie znaczy, że ma tryskać tylko odwagą. Przecież człowiek zawsze musi się czegoś bać,a nie odgrywać jakiegoś superbohatera. Najlepiej aby nie pogarszać sytuacji i zachować ostrożność. No nie! Ten pajac Andrzej zaczął grać typowego osiłka. I w dodatku Nev przywaliła mu w krocze. NO ludzie, proszę. Przecież można kulturalnie pogadać, a nie od razu używać przemocy. Patrząc na tą scenę Haru zrobiła typowego facepalma po czym rzekła:
-LUDZIE!!!! Załatwmy to inaczej! - krzyknęła po czym odstawiła swój koszyk na ziemię i podeszła do Andrzeja. Już chciała mu powiedzieć, żeby przestał prowokować podejrzanego ludzia. Ale zaraz, zaraz. Czy Haru zaczęła się bać? Kurde! Gryffonka i przestraszyła się podejrzanego ucznia z bronią. Po chwili odsunęła się od Andrewa, wzięła koszyk i kierowała się ku wyjściu.
-Wiecie co ludzie...zjem sobie w wielkiej sali coś, strasznie głodna jestem - powiedziała na głos puszczając oczko Nev tak dla zmylenia groźnego ucznia po czym szybko zeszła schodkami.
Powrót do góry Go down


Andrew Canavan
Andrew Canavan

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Dodatkowo : +200% do zajebistości!
Galeony : 157
  Liczba postów : 392
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyWto Maj 31 2011, 21:01;

Nie ogarniał za bardzo, co, jak, gdzie i kiedy, ale przybrał inteligentną minę, że niby wszystko ogarnia. Trzeba przyznać, że nawet dobrze mu to wychodziło. Prychnął cicho, słysząc ponownie przesłodzony głos Yavana! Cóż za tupet! Taki głosik mężczyźnie nie przystoi. Oprócz Kolina, oczywiście. Jemu z tym do twarzy. W każdym razie Nev zaserwowała chłopakowi niezłego kopa, który niestety nie odniósł takich efektów, jak u niego samego, ale i tak był niezły. Trzeba przyznać.
- A właśnie, że ciebie - odburknął jej po chwili, spoglądając na nią wilkiem. Jak widać, Andrzej na żartach się nie zna. Poza tym, to był drugi raz w ciągu dnia. A do tej samej rzeki dwa razy wpadać nie można, nie pamiętasz?
- PANI potwór - zaśmiał się trochę zbyt drwiąco, jak na niego. MASZ COŚ DO PUCHONÓW? MASZ? Bo jak tak, to umówimy się na solo pod polo, o! - I nie czop, okej? Nie czop! Mamusia nie uczyła, że palcem się nikogo nie wskazuje?! - Pokręcił z dezaprobatą głową, spoglądając ganiąco na Nev.
- To TA POTWORZYCA mnie kopie w moje genitalia! To zUy stwór jest! - Wykrzyknął i... wskazał palcem na Krukonkę. Yy... nikt nie zauważył, prawda? Zdał sobie sprawę z gafy, jaką popełnił i podrapał się owym nieszczęsnym wskazującym w głowę, udając iż od początku miał taki zamiar.
Wszyscy zaczęli zwiewać, więc i on ruszył swoje zgrabne cztery litery ku wyjściu. W tym całym chaosie, Nev przejechała się na babeczce i obiła sobie tyłek, tak dla odmiany. Parsknął śmiechem i chcąc zignorować całe zdarzenie ruszył dalej, jednak po chwili zatrzymał się, przewrócił oczami, uniósł ręce do nieba, po czym wrócił z niemrawą winą po dziewczynę i biorąc ją na ręce, dumnie odszedł za resztą, ha!
Powrót do góry Go down


Yavan Hyjandal
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 46
  Liczba postów : 508
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptySro Cze 01 2011, 21:36;

Zostaliśmy tylko ja i Margaret, reszta opuściła wierzę. Muszę przyznać że nadal nie mogłem uwierzyć jak doszło do tej całej sytuacji, jak mogłem Ich nie zauważyć to przecież w głowie się nie mieściło, a jednak wydarzyło się kilka minut temu. Szkoda że nie mogłem mieć pewności czy dziewczyna przekaże moją wiadomość Pani Fotograf, no ale w tej chwili nie mogłem nic na to poradzić. Podszedłem do Płomyczka, cała sytuacja była szokująca i bardzo niezręczna dla Niej...dla nas.
- Wybacz...- wyszeptałem zażenowany, a poczucie winy ciążyło na sercu. To była moja wina, dobrze wiedziałem że nigdy nie chciała by coś takiego się wydarzyło.
- Wracajmy do dormitoriów. - chwyciłem dłoń ukochanej i ruszyliśmy. Nie wypowiedziała ani jednego słowa przez całą drogę, ja także nie miałem ochoty na rozmowę. Byłem wściekły na siebie, podirytowany sytuacją, a także w pewien sposób zadowolony z poznania tych ludzi choć okoliczności z pewnością powinny być inne.
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptySob Cze 18 2011, 22:39;

No i oto nadszedł dzień, na który tak wszyscy się jarali i w ogóle. Jarali się tylko dlatego, że miał się odbyć bal. Nic specjalnego. Charlotte wiedziała, że wszyscy jej przyjaciele na nim będą, a między innymi Loża Heroinistek, i to właśnie dlatego ten dzień, osiemnasty czerwca, wybrała jako dzień swojej egzekucji.
Jak na dzień swojej śmierci czuła się cudownie. Zbyt naćpana, żeby stąpać żwawo, dlatego każdy jej krok był dla niej trudny i uciążliwy. Czuła, że przesadziła z heroiną. Wzięła jej ciut za wiele, ale, kurwa, to i tak różnicy nie robiło, skoro i tak miała zginąć.
Czy umrze szczęśliwa? Niekoniecznie. Wiedziała, że zrani tym LSD i NNN i że nigdy jej tego nie wybaczą, ale jednak nie miała zamiaru się bawić w żadne pożegnalne listy czy coś w tym rodzaju. Nie chciała im nic zostawiać, bo pragnęła zostać anonimowa i niezapamiętywana jako ta, która popełniła samobójstwo z powodu śmierci jej ojca narkomana. Nawet się nie bała, nie czuła adrenaliny, bo jej naturalny strach został ogłuszony przez narkotyki.
Szła schodami, ledwo tupocząc nogami, jednak udało jej się wyjść na szczyt wieży. Zostało jeszcze kilka kroków do krawędzi wieży, które pokonała bez większego wysiłku. Uniosła wysoko nogę, kładąc ją na zimnym murku. Potem drugą, a następnie na nim wstała. Wpatrywała się w dół, hen hen daleko, czego jej oczy zobaczyć nie mogły. Jednocześnie myślała nad tym, kto znajdzie jej ciało, pozbawione ruchu, zakrwawione i leżące na chłodnej posadzce chodnika pod wieżą. A może nikt jej nie znajdzie? Może jej ciało ulegnie rozkładowi? O Merlinie, a Charlotte tak bardzo pragnie, aby znalazła je któraś z współzałożycielek Loży. Chciała, żeby to one zobaczyły ją po raz ostatni. Teraz pewnie bawią się na balu i nawet nie przypuszczają, gdzie ich przyjaciółka może się znajdować. Cóż, mam nadzieję, że szybko się dowiedzą.
Nie miała zamiaru wołać czegoś w stylu "żegnajcie, przyjaciele", bla bla bla. Naprawdę, darujmy sobie te sceny.
Poczuła, jak wiatr rozwiewa jej włosy, a potem popatrzyła na widoki, jakie można zobaczyć z wieży. Na myśl przyszła jej nawet pewna piosenka, którą po cichu i nieświadomie zaczęła sobie nucić. Nawet przez chwilę zaczęła zazdrościć ptakom, że mogą się wzbijać w powietrze i obserwować życie marnych ludzi z góry, zastanawiając się, dlaczego też są oni takimi idiotami. Dlaczego ćpają, piją, palą. Dlaczego pieprzą się gdzie popadnie, i dlaczego wszystkich wykorzystują. Dlaczego nie żyją w harmonii i szczęściu.
- No właśnie, dlaczego, kurwa. - Mruknęła, a potem zamknęła oczy i... i odleciała.
Powrót do góry Go down


Courtney Anderson
Courtney Anderson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 377
  Liczba postów : 1211
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 00:34;

Musiała na chwilę wyjść. Zwinąć swoje cztery kopytka i długie uszy w kłębek. Zaczerpnąć powietrza. W Wielkiej Sali było zbyt dużo ludzi, żeby móc się na czymkolwiek skupić. Przeprosiła więc na chwilę Boriska i zgarnąwszy po drodze sweter, spacerowała to tu, to tam w poszukiwaniu jakiegoś ustronnego miejsca. Gdzieś, gdzie nie miziałaby się żadna para, nie byłoby muzyki, śmiechów, krzyków, nawoływań. Po prostu cisza. Bezkresna i jakże przyjemna cisza. Przecież to ona wyraża więcej niż tysiąc słów. To ona, tak samo jak noc, jest powiernikiem tak wielu ludzi. To w niej można się spokojnie wypłakać, wykrzyczeć… Nie zamierzała robić ani tego, ani tego. Zwyczajnie pomyśleć o sprawach tak beznadziejnie trudnych do ogarnięcia i rozstrzygnięcia. Znajdowała się na rozstaju dwóch dróg, choć od jednej z nich oddzielał ją gruby mur lęku i strachu przed kolejnym cierpieniem. Była tchórzem. Ogromny tchórzem. Nie umiała wziąć młota i rozwalić tej cholernej ściany. Mogła tylko patrzeć, jak rozrasta się w pionie i w poziomie, mając nadzieję, że kiedyś się zatrzyma. Jednak po raz kolejny okazywało się, że nadzieja jest matką głupich, a mur rozrósł się tak bardzo, że zasłonił jej drugą ścieżkę, zamykając ją tym samym w pułapce bez wyjścia. Oczywiście, gdyby tylko chciała wykorzystałaby swój wrodzony upór, który odziedziczyła wszak po swoich oślich rodzicach, żeby zburzyć go raz na zawsze. Ale problem tkwił w tym, iż nie wiedziała, czego chciała. Wolała pójść na łatwiznę i stać w miejscu. Bo była tchórzem. Nie rozmawiała poważnie z Borisem z tego samego powodu – stchórzyła. Bała się, że go straci, jednocześnie bojąc się ponownie zaangażować, co było całkowicie irracjonalne i bezsensowne. Wiedziała dobrze, że chłopak nie będzie chciał trwać w niepewności tak długi okres czasu i kiedyś, w najbliższej przyszłości, albo zacznie się od niej odsuwać, albo zmusi ją do tego, czego tak się obawiała. Poważnej rozmowy. I dlatego przyszła na Szczyt Wieży. Żeby się jakoś na to przygotować, przemyśleć, co i jak. Ewentualnie zburzyć ten głupkowaty mur w jej głowie.
A jednak, nie było jej to dane. Kiedy tylko dotarła na miejsce, na barierce zauważyła wyraźny kształt spowity blaskiem księżyca. Kobieca sylwetka. Chwiejąca się niebezpiecznie w przód i w tył. Przerażona podbiegła bliżej, ciągnąc ową osóbkę za nadgarstek w wyniku czego dziewczyna spadła na posadzkę wieży, o mało nie rozbijając sobie głowy. UPS. I co teraz, panno Mądralińska? Wyciągnęła różdżkę, szepcząc pod nosem „Lumos”. W świetle wyczarowanego światła rozpoznała w owej niedoszłej samobójczyni, jak wydedukowała nasza zdolna Kortni, Szarlotkę. Sprawdziła jej puls – słaby. Bardzo słaby. Co teraz? Co teraz? O mało nie zaczęła chodzić w te i we wte z tych nerwów. Przyjrzała się studentce, po czym odetchnęła z ulgą. Nie widać krwi. Chociaż coś. Ale nie ma przecież gwarancji, że nie pojawił się krwotok wewnętrzny. Już jej się przed oczami przewijał ten widok.
- Okej Kortni, weź się w garść. – Wzięła parę głębokich oddechów i wyczarowała niewidzialne nosze. Ale z niej mózg, nie ma co… pozazdrościć. Wszyscy jednak wiedzą, że osiołki nie są zbyt zgrabne i wdzięczne. Po paru krokach w ciemności Kortni potknęła się o jakiś przedmiot, wywaliła się i zgubiła różdżkę. Bezwiedne ciało Szarlotki spadło wprost na nią. Na szczęście nie wisiało wielce wysoko nad posadzką, więc siła uderzenia nie była zbyt wielka. Nowozrośnięte żebra Amerykanki wyraźnie protestowały, kiedy delikatnie zrzucała ciało znajomej na bok.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 00:52;

Lunarie też postanowiła chwilowo opuścić salę. Zbierało jej się na mdłości od widoku Courtney mizdrzącej się do Borysa. Nie mogła też zdzierzyć Naleigh i Regisa, bo ten drugi po imprezie w Tęczowym zaczął wyjątkowo działać jej na nerwy i doprowadzać do szewskiej pasji. Na dodatek na balu nie pojawił się jeszcze Steve ani Szarlotka, więc oczywistym był fakt, że po pewnym czasie znudzi jej się picie ponczu bez końca. Chociaż poncz był dobry, bo wyczaiła wazę, do której niecna Eufemia Fontanna dolała wódki i LSD sączyła minioną część balu z tego anielskiego źródła.
Okazało się jednak, że jej organizm zmęczony jest dawką, którą przyjęła dzisiaj. Znała wszystkie śmiertelne mieszanki... co wcale nie powstrzymywało jej przed łączeniem takowych specyfików. W dawkach rozłożonych tak, by mieć jakieś 25% pewności, że nie umrze. Heheh.
W Wielkiej Sali było tłoczno i duszno. Potem odezwał się chyba haszyszowy dym sprzed kilku godzin, bo zapiekły ją powieki, gdy patrzyła na tańczących uczniów. Mieli przed sobą całą przyszłość. Studia, kariera, dzieci, dom. Ona nie miała praktycznie żadnej, metodycznie, dzień w dzień, zabijała swoje lepsze jutro. Miała syna, którego widziała tylko przez pierwsze kilka dni jego życia. Poczuła się przez chwilę tak przytłoczona swoją porażką, byciem przegraną, że musiała udać się do łazienki, zwymiotować barwnie (i cicho, lata praktyki), spuścić wodę, wciągnąć nosem kreskę kokainy, otrzeć go i wyjść w pełni sił do dalszej zabawy. Jednak mignęła jej ruda czupryna i sukienka, która zdążyła wprawić ją już wcześniej w zaskoczenie nad tak kiepskim doborem koloru do własnej karnacji. Mowa oczywiście o Courtney. LSD nie wybrała, rzecz jasna, łazienki na pierwszym piętrze czy też parterze. Nie dlatego, że nie chciała, by ktoś usłyszał bajeczny odgłos snuffnięcia w kabinie. Po prostu się zgubiła i zawędrowała jakimś cudem na szóste piętro. Zdradzieckie schody.
Niewiele myśląc, ruszyła za Courtney. Nie wiedziała nawet dlaczego. By rozkwasić jej w końcu tę uroczą mordkę? Porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystkie sprawy?
HEHEHEH, DOBRE SOBIE
Jednak gdy docierała już do najdalszego możliwego punktu podróży, czyli wieży, zatrzymała się chwilowo na schodach. Z pomieszczenia dobiegł bowiem nagle chaos i łomot. Przyspieszyła więc kroku. Gdy weszła do środka, ucichł jednocześnie hałas, tylko czyjeś ciało uderzyło głucho o posadzkę. Stukot obcasów LSD również ucichł, a po lazurowych oczach przebiegła smuga światła. Cichy dźwięk drewna toczącego się po kamieniach ustał wraz z lekkim puknięciem o buty Lunarie. Schyliła się i podniosła różdżkę, rzucając jednocześnie swoją i cudzą ciche Lumos.
Obraz, który zastała, był dość zaskakujący. Dlatego potrzebowała chwili na reakcję. Pierwsza wyraziła się w:
- CO TY JEJ KURWA ZROBIŁAŚ? - skierowanym wściekłym fuknięciem do Courtney.
Druga natomiast przebiegła tak:
- Szarlotka!
Głuche uderzenie kolan Luny o posadzkę obok przyjaciółki. Światło skierowane na jej bladą twarz. Szybki rzut oka na świeże wkłucie.
Przygryzła wargi, rzucając w Kortni jej różdżką. Trafiła chyba w oko, czy coś, nieistotne.
- Świeć mi na nią - powiedziała roztrzęsionym głosem. Chciała jeszcze coś dorzucić... ale priorytetem była teraz CDLB.
Powrót do góry Go down


Courtney Anderson
Courtney Anderson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 377
  Liczba postów : 1211
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 01:46;

Leżała chwilę na przyjemnej, chłodnej posadzce próbując złapać, choć jeden głęboki oddech. Turniej źle wpłynął na jej zdrowie, a żebra, mimo że już zrośnięte, nadal dokuczały. Policzyła w myślach do trzech, po czym spróbowała się podnieść. Za szybko. Nagłe, mocne ukucie w piersi pozbawiło ją na chwilę tchu i spowodowało pojawienie się złośliwych mroczków przed oczami. Obróciła się na plecy. Upragniona cisza, nie wydawała jej się teraz przyjazna ani uspokajająca. Stuk, stuk, stuk, stuk. Ciche pukanie obcasów wywołało u niej skurcz żołądka. Radość czy raczej strach? Cóż… trudno określić to, co akurat poczuła. Zapewne te dwa uczucia pomieszały się ze sobą, tworząc swoistą całość – chaos. Nie zważając na ból, podniosła się do pozycji siedzącej i przybliżyła do Szarlotki. A co, jeśli to jakiś psychopata? Może i przesadzała, bo w końcu skąd psychopata w Hogwarcie, ale warto zachować czujność. Kiedy ujrzała osobę, która miała być jej wybawicielem z tej niecodziennej sytuacji przemknęło jej przez myśl „A jednak!”. Pannie LSD niewiele brakowało do wyżej wspomnianego miana, przynajmniej w odczuciu Kortni. Do cholery! Czy ze wszystkich osób w szkole to akurat ona musiała tu przyjść?! Nawet delikatny błysk światła nie sprawił, że poczuła się bardziej komfortowo.
Prychnęła.
- CÓŻ… NAJPIERW NAPAKOWAŁAM JEJ DO UST ARSZENIKU, PO CZYM CHCIAŁAM ZEPCHNĄĆ Z WIEŻY, ALE MI NIE WYSZŁO – przewróciła oczami, mówiąc to wszystko zirytowanym do granic możliwości głosem. Tylko Lunarie mogłaby pomyśleć, że chciała zrobić cokolwiek, komukolwiek. Ale to w końcu psychiczna osoba jest, nie ma co się dziwić. Niby parzystokopytni powinni trzymać się razem, ale nie widziałam NIGDZIE osła żyjącego z jeleniem blisko siebie w zgodzie. W tym przypadku nie mogło być inaczej.
Syknęła, kiedy jej własna różdżka uderzyła ją w policzek tuż pod okiem (!). Mogłaby się założyć, że panna LSD zrobiła to specjalnie, ale nie obydwie były chyba zbyt przejęte Szarlotką, żeby się kłócić. Skierowała różdżkę w stronę nieprzytomnej dziewczyny.
- Nie robię tego, bo ty mi karzesz, tylko po to, żeby cokolwiek widzieć, jasne? – Mruknęła niezadowolona z takiego obrotu sprawy. – Co teraz?
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 02:18;

- NIE ZDZIWIŁABYM SIĘ, NAPRAWDĘ - warknęła jeszcze, nie podnosząc wzroku na rudowłosą, bo zajęta była mierzeniem pulsu. Ujęła w palce szyję Szarlotki i liczyła w myślach, obliczając tętno.
Ten dźwięk był przerażający. A raczej brak tego dźwięku. Zamknięte pomieszczenie, trzy osoby, tylko dwa płytkie, urywane oddechy.
- Przedawkowała herę - mruknęła po chwili LSD, puszczając CDLB i sięgając niecierpliwym ruchem torebkę. Włożyła niemal całą rękę do środka małej, srebrnej kopertówki, rozległ się cichy dźwięk uderzających o siebie plastikowych pojemników. Wyjęła kilkanaście przezroczystych fiolek. Nie miała czasu na krygowanie się i udawanie, że nosi przy sobie jedynie odtrutki. Miała zazwyczaj zestaw awaryjny, w którym oprócz wyżej wspomnianych można było znaleźć podawaną dożylnie heroinę, morfinę, metadon, nitroglicerynę, narkotyki, względne trucizny i antidota. Skarb farmaceutyczny. Przydał się jej już wielokrotnie. Smutna sprawa, ale miała pewne praktycznie doświadczenie w ratowaniu ćpuńskich istnień na ostatnią chwilę. Jednak nie czas na smętne wspomnienia ludzi umierających przy jej nogach, bo pomyliła się i zamiast odtrutki wstrzyknęła im jeszcze więcej hery! Trzeba również zignorować fakt, że właśnie zdycha jej BFF, a na dodatek robi to w towarzystwie jej absolutnej BEF. Obecność Courtney rozpraszała ją, bo miała ochotę tylko jej cisnąć, ale była jej potrzebna.
- Szukaj naloksonu - powiedziała, rzucając pod jej kolana plastikowe fiolki. Zostawiła też kilka dla siebie i pospiesznie czytała etykiety, próbując odnaleźć zbawienne słowo. Wreszcie ostatnia fiolka, która trafiła w ręce LSD, okazała się tą trafną. - Okej, już mam.
Każda kolejna czynność wykonywana była automatycznie. Do tego stopnia automatycznie, że wypełniona już naloksonem strzykawka zbliżyła się w pierwszej chwili do zgięcia ręki LSD, nie Szarlotki. Zamarła i podniosła wzrok.
- Musisz zrobić jej zastrzyk. Ręce mi się trzęsą.
Wyciągnęła dłoń do Courtney, zastygła nad jej... już ciałem? czy nad Szarlotką, osobą? Zwłoki, osoba, ciało, persona. Dłoń Lunarie faktycznie drżała wyjątkowo mocno, nie mogłaby wykonać poprawnie zastrzyku. Za dużo kokainy. Wtłoczyłaby naloksen do naczynek i wszystko poszłoby na marne.
- Tylko lekarze mogą wykonywać zastrzyki z użyciem tego, ale pierdol, Anderson, musisz to zrobić. Najpierw jeden zastrzyk. Dajmy jej 3 mg, cholera, chociaż daje się 2. Potem co kilka minut kolejne, aż się wybudzi. Kurwa. Mam nadzieję, że się wybudzi. Musi. Musi. Musisz zrobić ten zastrzyk.
Luna wpatrywała się w Courtney intensywnie, drżąca ręka ze strzykawką wypełnioną naloksenem wisiała nad nieruchomą, bladą jak ściana Szarlotką. Kropla spłynęła z igły na niewznoszącą się klatkę piersiową CDLB. Dziwny okazuje się fakt, że LSD zyskuje trzeźwość umysłu w sytuacjach, gdy większość ludzi ją traci... i dokładnie na odwrót w innych okolicznościach.
Powrót do góry Go down


Courtney Anderson
Courtney Anderson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 377
  Liczba postów : 1211
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 14:08;

- NIE JESTEM MORDERCĄ – mruknęła całą swoją uwagę zwracając ku nieprzytomnej Szarlotce. Jeszcze niedawno puls był słaby, ale jednak wyczuwalny. Po minie LSD wywnioskowała, że to uległo zmianie. Bicie tylko dwóch serc, oddech tylko dwóch kobiet. A co z trzecią? Leży. Nieruchomo. Ledwo żywa.
Heroina. I pomyśleć, że kiedyś też mogła tak skończyć. Bo ona wciągała w swój świat wiele osób, nawet tych, po których nikt by się tego nie spodziewał. Świat narkotyków – niby taki przyjemny, odciągający od problemów, a jednak zabójczy. Dlaczego żaden ćpun nie zdaje sobie z tego sprawy? A może jednak zdaje, ale nie może przestać? Taka opcja też jest możliwa. Ona sobie poradziła. Przestała brać, odrywając się od toksycznego środowiska. Tyle za sobą, a tylko dziewiętnaście lat na tym świecie. Przerażająco dziwne. Jakby nierealne. A w karty jej historii zapisują się coraz to nowe wydarzenia. Najnowszy wpis – dzisiejsza data i dwa słowa „Nienawidzę heroiny”.
Wzięła do rąk podane przez LSD buteleczki, z rosnącym przerażeniem czytając coraz bardziej wymyślne nazwy na nich się znajdujące. Które zabija, a które ratuje? To wie chyba tylko sama Lunarie. Nie ma. Nigdzie naloksonu. W każdym razie u niej. Spojrzała na swoją BEF z nadzieją, że może ona znalazła odtrutkę. Odetchnęła z ulgą na jej słowa. Czyli jest szansa na uratowanie Szarlotki.
Zamarła. Ona? Zastrzyk? Czy ta dziewczyna już kompletnie straciła rozum?! Nigdy, ale to nigdy sama nie wbijała nikomu igły w ciało. A co, jeśli spudłuje? Przepadnie wszystko, a ona będzie się obwiniać do końca życia za to, co zrobiła. Spoglądała to na nieprzytomną studentkę, to na strzykawkę, czasami podnosząc wzrok i na LSD. Ta ostatnia powierzała jej życie swojej przyjaciółki, choć zapewne teraz nie zdawała sobie z tego sprawy. Ta pierwsza zaś zapewne wolałaby, żeby to Lunarie wykonała zastrzyk. Niepewnie przejęła teoretyczny ratunek dla CDLB, spoglądając na niego szeroko otworzonymi oczami. Słowa narkomanki w żaden sposób jej nie pomagały. Tylko lekarze? I ona ma to pierdolić?! Może i zlewała większość nieistotnych faktów, ale ten akurat wydawał się ważny i nie do zignorowania. I jeszcze poda jej zbyt dużą dawkę! Och, będzie się smażyć w piekle, ewentualnie w więzieniu czy psychiatryku.
Przybliżyła igłę do zgięcia ręki Charlotte, spoglądając na Lunarie z wymalowanym na twarzy strachem. Czasami zdarzają się sytuacje, w których ostatnim ratunkiem okazują się osoby, których najbardziej nienawidzimy. Tą osobą była właśnie panna Deceiver, a Court w tej chwili zapomniała, że zawsze nie może usiedzieć w jej towarzystwie ani chwili.
Kropelka krwi spłynęła po ręce nieprzytomnej, kiedy Amerykanka wbiła w nią strzykawkę. Nalokson ruszył na wędrówkę wraz z krwią Szarlotki. Oby się udało. Brzęk upadającej strzykawki, syk zniecierpliwienia, parę minut oczekiwania i kolejna dawka. Za późno na zwątpienie czy zrezygnowanie.
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 14:38;

Charlotte zawsze zastanawiała się, jak się czuje umierająca osoba. Uwierzcie - jeśli tak, jak teraz, to nikt nie zasługuje na miano śmierci. NIKT. Nie życzyłaby tego nawet swojemu odwiecznemu wrogowi. To nie było to samo, jak podczas przedawkowania. Wtedy, w pewnym momencie odczuwało się nawet rozkosz, ale między innymi spokój i totalną pustkę. Teraz dziewczyna, mimo tego, że dość mocno przedtem zaćpała, czuła niepokojący ból w czaszce, a dodatkowo mocny ucisk na żebrach i ból w już i tak niesamowicie palącym ją gardle. Chciało jej się krzyczeć, błagać, żeby ją dobito. Żeby ktoś ją zabił bez zbędnego koszmaru, który przedtem musi przejść.
Leżała na czymś zimnym. Czyżby już spadła? Czy leży już martwa? Nie, przecież musi żyć, bo mimo obezwładnionego ciała, wyczuwa zapach.
A może tak pachnie niebo? - myślała przez chwilę. - Nie, kurwa, przecież ja nie mogę być w niebie. Wiedziała, że co jak co, ale nią bezceremonialnie i w stu procentach czeka piekło. Przecież kiedyś rozmawiała na ten temat z matką, a ona powiedziała jej, że samobójstwo jest bezpośrednim oddaniem duszy diabłu. A ona codziennie je popełniała. Z dnia na dzień drała narkotyki, niszcząc nimi swój umysł, psychikę i trując swój organizm. Wiedziała, że jest słaba. Za słaba, by żyć. A jednak Bóg był dobry (a może odwrotnie?) i nie pozwolił jej umrzeć. Chciał, aby się męczyła. Może to właśnie była jej kara? Jak w Mitologi, kiedy to Bogowie zostawali wygnani lub skazani na wieczne cierpienie. Gdybyśmy byli starożytnymi Grekami, wina spadłaby tylko i wyłącznie na Prometeusza; to on stworzył człowieka słabego, bezbronnego, a potem dał mu ogień. I po co mu go dał, do cholery?! PO TO, ŻEBY ZWYKŁY ŚMIERTELNIK MÓGŁ SOBIE ZAJARAĆ?!
Ktoś ją dotykał. Czuła, jak raz po raz po jej ciele przebiegają dłonie innego człowieka. Czy już ją znaleźli? Zakopią jej ciało? Może wrzucą do jeziora?
Lekkie ukłucie w okolicach zgięcia łokcia. Może rzeczywiście kończy się jej okrutny żywot? Może ktoś daje jej więcej hery, aby zakończyć jej cierpienie? Nie, nic z tego, bo po chwili poczuła, jak jej klatka piersiowa (do tej pory praktycznie nie poruszająca się) teraz się nierówno unosi. W żyłach już ją nie paliło, jednak ogień nie do końca zgasł. Dalej bolało. Czaszka pękała. Żebra kluły ją w skórę, jakby były złamane. Może były, wszystko jedno.
Otworzyła oczy, jednak pierwsze, co zobaczyła, to jeden wielki rozmazany obraz, bez zbędnych szczegółów. Przed oczyma zaczęły kształtować się sylwetki, a raczej zarys głów dwóch postaci. Nie rozpoznała ich, jednak uporczywie mrużyła oczy i próbowała doszukać się w nich czegoś znajomego.
Powrót do góry Go down


Lunarie S. Deceiver
Lunarie S. Deceiver

Student Gryffindor
Rok Nauki : III
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : hipnoza
Galeony : 256
  Liczba postów : 816
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2228-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2230-lunarie-s-deceiver
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7745-lunarie-s-deceiver#215456
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 14:45;

To była trudna sytuacja. LSD lubiła przewrotne chwile, momenty, które zmieniają tak wiele. Ale nie chciała takich, które kształtują rzeczywistość nie po jej myśli. Bo, do kurwy nędzy, nie mogłaby teraz swobodnie nienawidzić Courtney. Niezależnie od tego, że trochę w głębi serca zazdrościła jej Boryska, że Anderson mierziła ją każdą czynnością, ruchem i gestem, tak teraz nie mogła zignorować przecież faktu, że gdyby nie ona, CDLB leżałaby tutaj już kompletnie martwa.
Wypuściła z siebie powietrze ze świstem, gdy puls trochę przyspieszył a klatka piersiowa Szarlotki wypełniła się pierwszym, zbawiennym oddechem. Nie wyobrażała sobie, jaki ból musi teraz czuć dziewczyna. Znaczy nie, właściwie to wiedziała. Przeżyła kiedyś coś podobnego. Naloksen zniósł działanie heroiny, uśmierzanie bólu, przywracając nerwom możliwość przesyłania impulsów bólu do każdej części ciała.
- Ty idiotko - szepnęła czule do przyjaciółki, głaszcząc ją po zimnym jeszcze czole. Nachyliła się i musnęła je ciepłymi ustami. By ocenić lepiej temperaturę i po prostu pocałować ją w czoło. Bo żyła. Oddychała. Ciężar z serca LSD osunął się w dół i teraz palił ciepłem w brzuchu.
Podniosła spojrzenie na Courtney. Właściwie w tej chwili mogłaby zmienić wszystko, prawda? Pogłębić ich nienawiść, rzucając coś szkaradnego. Albo naprawić ich gnijące od lat relacje, gnijące z powodu, którego obie już nawet nie pamiętały. I przecież oczywisty był wybór Lunarie, oczywista była ścieżka, którą dalej szła ich znajomość.
- Dobra robota, doktorze Anderson.
A może i nie.
Powrót do góry Go down


Courtney Anderson
Courtney Anderson

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 90%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 377
  Liczba postów : 1211
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 21:15;

Potworne minuty oczekiwania. Żeby odgonić strach, zaczęła liczyć swoje płytkie, przyspieszone oddechy. Spoglądała zaniepokojona na nieprzytomną Szarlotkę, mimo łzawiących oczu. No dalej, budź się! Mwahaha. Chyba miała nadprzyrodzone zdolności, bo docierała nawet do prawie umarłych. Tak, tak… było właśnie tak, jak pomyśleliście, że było. Dziewczyna się obudziła! Żyła! Oddychała! Yeah! Nie zabiła jej! Cóż za ulga, jednak nie będzie siedzieć w więzieniu.
- Kurwa, CDLB… nie strasz nas tak. – Czy… czy ona powiedziała o sobie i LSD per „nas”. Jeśli tak, to chyba kompletnie ją pogrzało! Od kiedy istniało między nimi jakiekolwiek „my”, oprócz tego w sensie – wrogowie. Tu zabrzmiało to, jakby były, co najmniej dobrymi znajomymi. Jak… jak… stare, dobre małżeństwo… o boże! Ależ się ona się stoczyła! Cóż za… feee. Niedobrze, niedobrze, niedobrze. I do tego Lunarie ją komplementuje. Miała szczerą chęć przyłożenia jej do czoła ręki, żeby sprawdzić, czy nie studentka nie ma aby temperatury. Jednak, jak każdy wie, komplementy są strasznie miłe, więc nie mogła powstrzymać cisnącego się jej na usta uśmiechu.
- Dziękuję. I nawzajem, doktor Deceiver. – Wyciągnęła w jej kierunku rękę.
I co teraz? Że niby się pogodzą? Hmm… ten gest oznaczał raczej podziękowanie za współpracę, a nie rozejm, choć… kto wie… może to wszystko coś zmieni?
- Jak się czujesz? Dasz radę wrócić do dormitorium? – Te słowa oczywiście skierowane były ku nadal leżącej na podłodze Szarlotki.
Powrót do góry Go down


Charlotte de La Brun
Charlotte de La Brun

Student Ravenclaw
Rok Nauki : III
Wiek : 32
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 314
  Liczba postów : 859
http://czarodzieje.my-rpg.com/t2124-charlotte-de-la-brun#71682
http://czarodzieje.my-rpg.com/t6063-szarlotka#172038
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyNie Cze 19 2011, 23:12;

Z każdą minutą nie było źle, jednak wspaniale także. Po pierwsze; Charlotte była pewna, że coś sobie złamała/ uszkodziła/ zniszczyła. Nie wiedziała, co dokładnie, bo wszystko zdawało jej się teraz źle funkcjonować, ale nie było już aż tak przesadnie źle, jak na początku, kiedy to nic nie czuła, a w dodatku nie oddychała. Po drugie; nareszcie zaczęła dostrzegać wyraźniejsze kontury, aż przed jej oczami ukazały się dwie osoby. LSD, która pewno podczas jej reanimacji zachowała zimną krew, i Courtney, która zapewne odchodziła od zmysłów. Cholera, wiedziała, że teraz będzie mieć przejebane.
Gdy poczuła na czole zimne usta Lunarie i jej ciepły ton głosu, gdy do niej mówiła, od razu poczuła się jeszcze lepiej. Mimowolnie się uśmiechnęła, a potem przeniosła wzrok na mówiącą coś do niej Kortni.
- Zjebanie. - Mruknęła, siląc się na sarkastyczny ton. Po chwili próbowała wstać, mocno chwytając się jednej z dłoni obu przyjaciółek, które pomogły jej ustać na nogach. Patrząc na to wszystko w pionie znowu poczuła, jakby stała na murku i wpatrywała się prosto w dół. Zachwiała się lekko. - Chodźmy na bal. Chociaż, jak mnie tam zobaczą w takim stanie to spierdolą gdzie pieprz rośnie. - Wzruszyła ramionami. Wiedziała, że najlepszym wyjściem byłoby pójście do Skrzydła Szpitalnego, jednak nie miała zamiaru się tam wybierać. Nie i kropka. Jest bal, a jej tam nie ma. A musi być. Co z tego, że nie miała sukienki. Co z tego, że wyglądała okropnie!
Chwiejnym krokiem ruszyła przed siebie, po schodach, do Wielkiej Sali. Co chwilę jednak oglądała się za siebie i uważnie obserwowała reakcje przyjaciółek na swój temat.
Nie myślcie sobie jednak, że to koniec koszmarów. Charlotte miała zamiar znowu TO zrobić. Ale nie teraz. Teraz miała ochotę się napić i przelecieć kilku nawalonych studentów z tego samego rocznika.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptySob Sie 20 2011, 14:06;

Nad horyzontem rozciągał się naprawdę piękny widok. Shane nie była romantyczna, ale aż westchnęła cicho, patrząc na zachodzące słońce z jednej strony i nadciągające ciemne niebo z drugiej. Już nie mogła się doczekać.
W ogóle nie mogła się doczekać tego roku szkolnego... A szczególnie uczniów i lekcji. Może nie miała żyłki do młodszych, ale z tymi starszymi jak najbardziej się dogadywała. Ponad to, już wiedziała, że te uczennice, które jeszcze rok temu były takie słodkie i niewinne, teraz już dojrzeją i będzie można pozakręcać im w głowach... Ah, tak, straaaasznie się cieszyła.
Sprane jeansy, przydużawy, szary podkoszulek, na nogach obowiązkowo trampki. Wyciągnęła z kieszeni spodni paczkę papierosów, odpalając jednego za pomocą różdżki. Usiadła w oknie, zwieszając stopy w dół muru od zewnętrznej strony. Nie bała się, robiła tak już od dawna, odkąd trafiła do tej szkoły. No, a teraz miała w niej uczyć. To będzie napraaawdę ekscytujące. Niby to dopiero pierwszy rok, kiedy będzie w tej szkole uczyć, ale znała sporą część uczniów z wcześniejszych lat.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 21:13;

Wdrapała się bezszelestnie na wieżę. Nie miała ochoty nawet na ślad towarzystwa. Chciała tylko obejrzeć piękny zachód słońca z okna, porozmyślać w samotności, może coś napisać.
Albo w przypływie chwili popełnić samobójstwo. Cóż, takie makabryczne myśli były u Leny na porządku dziennym.
Ścisnęła mocniej pergamin i pokonała kilka ostatnich schodków. Liczyła na to, że ,,jej” miejsce będzie puste, jak to zazwyczaj miało miejsce.
Ale ,,zazwyczaj” to nie synonim ,,zawsze”.
W oknie ktoś siedział tyłem do Leny, beztrosko balansując ciałem na parapecie. Ktoś miał nastroszone, ciemne włosy i był dość szczupły. Ta połowa ciała, którą mogła dostrzec, ubrana była w luźny, szary podkoszulek. Lenny wyczuła w powietrzu papierosowy dym.
Uczeń? Student? Raczej nie nauczyciel. Czyli można mu kulturalnie wyjaśnić, że ma w podskokach spadać, bo to jej miejsce i ona akurat ma ochotę pobyć sama. Nie, żeby to miejsce było jakoś specjalnie przez nią oznaczone. Ale spędzając tu większość swojego wolnego czasu, uważała, że ma do tego miejsca, ba! do tego okna, specjalne prawa. Prawnicy nazywają to zasiedzeniem.
O, ona się zasiedziała na tym oknie i ono jest jej! Tak, tak, lubiła dramatyzować i przesadzać, ale zawsze wpadała w taki nastrój, gdy nadchodziła wena, a ona czuła, że musi coś napisać. Tutaj, teraz.
Zebrała się w sobie i odchrząknęła.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 21:27;

Nieeee... nie wydawało jej się. Wyraźne chrząkniecie. Z, już do połowy wypalonym, papierosem w ustach odwróciła się nieco, uważając, aby nie spaść. No to nie było by zbyt fajne. Dziewczyna. Ładna całkiem, chociaż po wyrazie jej twarzy, Shane mogła wywnioskować, że nie jest zadowolona... ale co? Przeszkadza jej coś? No, ale co niby? Może sama Shane?
- Jakiś problem? - rzuciła nieco zachrypłym głosem, wyjmując papierosa z ust i trzymając go między palcami. Na jej ustach mimowolnie pojawił się uśmiech. Dziewczyna wyglądała na znacznie młodszą od niej, nie kojarzyła jej za bardzo jeszcze ze szkoły, o studiach nie wspominając. Nie była też za wysoka, z tego, co zauważyła... Shane, tak na oko, dawała jej jakieś 16 lat. Chociaż, z taką poważną miną wyglądała na naprawdę dojrzałą.
- Mogę Ci w czymś pomóc? - spytała znowu, schodząc z okna i stając twardo na kamiennej posadzce. Pochyliła się do tyłu, opierając nonszalancko o ścianę tuż przy oknie, dopalając fajkę i wyrzucając ją przez okno.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 21:35;

Lena zapowietrzyła się. W pierwszej chwili myślała, że nieznajomy to ON. Teraz okazało się, że stoi przed nią dziewczyna. Kobieta właściwie. Zwątpiła w swoje przekonanie, że to nie może być nauczyciel. Chociaż...
- Problem? Tak, właściwie tak. To moje miejsce.
W chwili, gdy wypowiedziała te słowa, zdała sobie sprawę, jak dziecinnie one brzmią. Ale co poradzić, trzeba było brnąć.
- Więc... Dobra, myślałam, że nikogo tutaj nie będzie, bo i zazwyczaj nie ma i... yyy...
Na litość bogów, czego ona się tak jąka?! Czyżby ta kobieta z męskim zacięciem tak na nią działała? Lena poczuła mocniejsze uderzenie serca. To jej się wybitnie nie podobało. Ona przecież nie z tych, co kochają się w nauczycielach. Ani w studentach.
Lena w ogóle się nie zakochiwała. To było niezdrowe.
- Po prostu chciałam być sama.
Błąąąąąąd! A jak ta babo- chłopska baba zacznie drążyć temat?
- To ja właściwie już pójdę...
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 21:45;

Shane śmiała się, w duchu tylko oczywiście, nie chcąc jeszcze bardziej zestresować tej dziewczyny. Wydawała się być naprawdę miłą... Nawet z tym poważnym wyrazem twarzy, który zresztą szybko się zmienił. Czyżby się czegoś wystraszyła? Albo była zdziwiona, czy coś...? Ciężko było zgadnąć.
- Tak? To ciekawe... Też bardzo często tu przychodzę. Jak to się stało, że nigdy się wcześniej nie spotkałyśmy hm? - lekki uśmiech na twarzy, włosy spadające na oczy, kilka szybkich mrugnięć. Nie spieszyła się, bo i po co. Kilka kroków i już była przy niej. Ręka wysunęła się do przodu.
- Jestem Shane. McCutcheon. Nowa nauczycielka... Niestety, chyba jeszcze nie studiujesz, więc raczej nie spotkamy się na lekcji. Chyba, że wpadne na zastępstwo do młodszych roczników. Na którym roku właściwie jesteś? - spytała, właściwie samej sobie wydając się być... sympatyczną. No cóż, dopiero poznała tę dziewczynę, a bardzo chętnie dowiedziałaby sie o niej... czegoś więcej.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 21:54;

Lena przygryzła wargę. Ta bliskość jej się nie podobała. Zdecydowanie. Ale za to cholernie podobał jej się błysk w oku nauczycielki i jej łobuzerski uśmiech. Wyglądała tak młodo, tak...
Wróć!
Serce uderzało niespokojnie, pompując krew. Uderzył ją w nozdrza zapach papierosów zmieszany z... męskimi perfumami? Poczuła gorąco na policzkach.
Uścisnęła rękę Shane. Chciała ją puścić, ale nauczycielka ani myślała to robić. A uścisk miała mocny, zdecydowany.
,,Pani McCutcheon!Żadna Shane! To nie twoja koleżanka!" - upomniała się w myślach.Z drugiej strony, od kiedy Lenny zaczęła dbać o konwenanse? I zachowywać się jak podlotek... którym w rzeczywistości ciągle była.
- Jestem Lena Mary Cartwright - Duchannes. W skrócie Lena Cartwright. I jestem... eee... w siódmej klasie.
Chciała jak najszybciej stąd iść. Zobaczyła, że nauczycielka z zainteresowaniem ogląda jej tatuaż na nadgarstku.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 22:11;

Uśmiech. Tak, stanowczo nie mogła go powstrzymać, gdy widziała to słodkie zakłopotanie w oczach dziewczyny. Ale przecież one wszystkie takie były, gdy ją widziały... Jej połączenie męskości i swego rodzaju kobiecości mogło być naprawdę mylące i wprowadzające w konsternację.
- Lena... Bardzo ładne imię. Siódma klasa... Wow, niesamowite. Ja szkołę skończyłam zaledwie kilka lat temu i muszę powiedzieć, że nadal pamiętam ten stres przed ostatnimi egzaminami. Ale nie masz się o co martwić. Z tego, co zdążyłam się zorientować, nauczyciele są naprawdę fajni. - pocieszyła. Cóż, kiedy Shane kończyła szkołę kadra nauczycielska była raczej... podstarzała, delikatnie mówiąc. Teraz praktycznie wszyscy nauczyciele są świeżo po studiach.
Shane odwróciła dłoń dziewczyny, przyglądając się tatuażowi.
- Znak nieskończoności, hm? Bardzo... głębokie. - nie, to nie była kpina. Ale w tej danej chwili, nie mogła po prostu znaleźć lepszego słowa.
Słońce już całkowicie zaszło, nad samą linią horyzontu majaczyły jeszcze tylko gdzie niegdzie jakieś jaśniejsze, fioletowe chmury. Pociągnęła Lenę za dłoń w stronę okna. Dzisiejsza noc miała być bezchmurna i Shane naprawdę chciała poobserwować niebo.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 22:23;

Zamarła. Nauczycielka pociągnęła ją za sobą w stronę okna. Była tak zaskoczona, że nie zareagowała. Cóż, zatkało ją oburzenie, o ile można tak powiedzieć. W końcu nabijała się z jej tatuażu! Że ,,głębokie". Phi! Dla Leny, owszem, tatuaż ma swoje znaczenie, nie tylko to popularne...
Stanęła obok okna. Niebo było naprawdę piękne. Powoli na granatowym atłasie nieba pojawiały się gwiazdy. Zza chmur wyłonił się księżyc, świecąc prosto w okno na wieży. Sceneria była tak piękna, tak... Idealna do pisania lub... romantycznej schadzki...
Nie, nie i jeszcze raz nie!
Lena zacisnęła ręce w pięści, wbijając paznokcie w skórę. Pergamin zatknięty za pasek drapał ją w brzuch. Co z nią się dzieje? Nigdy po jej głowie nie krążyły takie myśli dotyczące dopiero co poznanej osoby.
Nie chciała niszczyć tej chwili, ale musiała. Rozsądek rozdzwonił się alarmem w jej głowie. Niedługo prefekci zaczną patrolować korytarze, a ona powinna być już w łóżku.
Łóżko, łóżko... No way!
- Ja naprawdę muszę już iść. Dostanę karę jeśli mnie przyłapią po zmroku. Zaczyna się cisza nocna i eee...
W głębi duszy, tuż obok mocno bijącego serca usadowiło się przekonanie ,,nie każ mi iść!"
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 22:33;

Nie miała najmniejszego zamiaru się naigrywać, pod żadnym pozorem. Shane po prostu sama nie miała żadnych symbolicznych tatuaży to też chyba nie bardzo to rozumiała. Ale musiała przyznać, że choć drobny i prosty, był naprawdę ładny.
Niemalże od razu rzucił jej się w oczy gwiazdozbiór orła, o tej porze roku wyjątkowo widoczny, chociaż przechodzi przez drogę mleczną. Kolejnym był malutki gwiazdozbiór delfina. Już chciała go pokazać Lenie, jakby nie było, chcąc zaimponować jej swoja rozległą wiedza na ten temat, kiedy ona zaczęła się wycofywać. Iść? Już? O nie, nie nie nie... Shane dopiero zaczyna, ta dziewczyna nie mogła jej tak nagle zniknąć.
Chwyciła ja za rękę. Nie wyglądalo to w żadnym stopniu desperacko, raczej tak... przyjaźnie.
- Oh, daj spokój. Jesteś tu ze mną. Gdyby nawet ktoś tu przyszedł... cóż, powiemy, że daje Ci coś w rodzaju ,,prywatnych lekcji''. - uśmiech na jej twarzy się poszerzył. Taaak, widziała taką małą nutkę zwątpienia w jej oczach. Wcale nie chciała iść. I Shane nie miała zamiaru jej na to pozwolić, jeszcze nie.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyPon Sie 22 2011, 22:51;

Prywatne lekcje? Lena przełknęła ślinę. W sumie co złego może się stać? Jeśli nie dopuści do głosu swoich rąbniętych hormonów, to wszystko będzie okej. A i u nauczycielki warto mieć chody. Co z tego, że jej nie uczy.
- Noo doooobrze, skoro pani tak uważa - z premedytacją zaakcentowała słowo ,,pani". Trzeba ustalić granice. Chyba bardziej dla niej, Leny niż dla Shane.
PANI Shane.
Przysiadła ostrożnie na parapecie, z przekory zerkając w dół. Trochę zakręciło jej się w głowie, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Cóż, teraz będę musiała znaleźć nową samotnię - uśmiechnęła się pod nosem Lena. Nie była zadowolona z tego faktu, więc tym bardziej dziwił ją jej dobry humor. Najwyraźniej miała zamiar wybaczyć uroczej nauczycielce.
,,Przestań o niej myśleć w TEJ kategorii! To szkoła, nie parada równości z zeszłego roku!" Na wspomnienie owego wydarzenia na twarzy Leny pojawił się rumieniec. Jednak szybko otrząsnęła się ze wspomnień i wróciła na ziemię.
- Cóż, patrząc na to nocne niebo, dziwię się, że tak rzadko ktokolwiek oprócz mnie tu zaglądał. Przecież jest takie pięknie! - dodała Lena. - Ale cóż, pary wolą romantyzm zamkowych zaułków czy błonia. Bezsens. Dla mnie to wymarzone miejsce na randkę z kimś, kto umiałby to docenić.
Ostatnie zdanie uleciało z jej ust zanim zdążyła pomyśleć. Skąd jej się to wzięło!? Spłoszona spojrzała na nauczycielkę. Lena nie wiedziała co się z nią dzieje. Zna Shane piętnaście minut i już z nią flirtuje? Niedorzeczne!
- ...uhm, będzie lepiej jeśli naprawdę pójdę, bo...
,,Bo co?! Bo zachowujesz się jak porąbana napalona małolata?! Dziewczyno, ogarnij się!!!"
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyWto Sie 23 2011, 22:44;

Shane prychnęła cicho pod nosem... No nie, nie, niee... tak się bawić nie będą.
- Nie no, cholera, proszę Cię, tylko nie na "pani". Tak mogą mówić te podlotki z pierwszego czy drugiego roku, ale z dziewczynami w Twoim wieku jestem już na "ty". Zresztą, nie po to przedstawiłam się z imienia. - wytłumaczyła cierpliwie. Czyżby aż tak ją onieśmielała? Cóż, zdarzało się i tak czasami... - I wcale nie musisz szukać sobie nowego miejsca. Możemy się jakoś podzielić.
Wykład o romantyzmie tego miejsca był... ciekawy. Fakt, Shane także uważała to miejsce za naprawdę piękne... Nie z jedną "przyjaciółką" spędzała tutaj wieczory, a czasem i całe noce. W zależności od tego, czy ktoś ich nie przyłapał. Pokiwała głową i wpatrzyła się na nowo w niebo. Ta noc była naprawdę cudowna. Jak przez mgłę dotarły do niej słowa dziewczyny. Ocknęła się szybko i uśmiechnęła uspokajająco.
- Nie no, poczekaj jeszcze chwilę. Patrz. - przyciągnęła Lenę do okna, zakładając je rękę na ramię... Może trochę zbytnio się spoufalała, ale nie dbała o to. Wskazała miejsce wysoko na niebie. Chociaż znajdował się on na trasie drogi mlecznej, był naprawdę widoczny. - Tam... cztery gwiazdy ułożone w jakby krzyż. To gwiazdozbiór Łabędzia. Widzisz? - przybliżyła się jeszcze nieco do brunetki, niemalże dotykając policzkiem o jej policzek. W głębi duszy już wyobrażała sobie, jakie zamieszanie musi robić w tej niewinnej, pięknej główce.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptyWto Sie 23 2011, 23:02;

Lenę szlag trafił. Ta dziewczyna ma tupet! Jeśli jest coś, czego Lee nie lubi bardziej niż homofobii, to jest to właśnie naruszanie osobistej przestrzeni. Ręka Shane owinięta wokół jej ramienia i policzek tuż obok jej twarzy...
Nie dała na to przyzwolenia.
W duchu zaklęła, ignorując mocno bijące serce i ciepło rozlewające się po ciele. Teraz to zmieniło się w lód o ostrych krawędziach, który ranił. Ranił i przypominał o przeszłości. A przeszłość nie była dobra. Lena poczuła się osaczona.
Nieśmiałe, nazwijmy to, fantazje, były dobre, ale tylko jeśli nie przekraczano granicy. Niewinne flirty były dla niej ratunkiem, dzięki nim sprawdzała, czy jest jeszcze w stanie normalnie funkcjonować po tym, co się stało ponad pół roku temu. Kiedy po bezgranicznym szczęściu został ślad w postaci bagna.
Kolejne przebłyski wspomnień przewijały się przez jej myśli.
,,Jaka ja byłam głupia!"
Obezwładniający strach począł piąć się w górę, w stronę serca. Ten uścisk zbyt wiele przypominał. Łzy wezbrały się w kącikach oczu, nie mogła ich powstrzymać.
- Ja idę... Pani profesor, ja... Przepraszam.
Jednak nie była normalna. Nie mogła żyć z obcym dotykiem na skórze.
Wyrwała się i zbiegła po kilku schodkach. Zaczęła mocować się z drzwiami. Za żadne skarby nie chciały się otworzyć. Magia?
- Co jest do cholery?!
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 EmptySro Sie 24 2011, 20:47;

Ok... Noo, może trochę przesadziła. Ale chyba jeszcze żadna dziewczyna nie zareagowała tak gwałtownie. Shane miała w głowie wbudowany gay-dar, była pewna, że ta dziewczyna JEST przynajmniej biseksualna... Więc raczej nie wystrachała się chyba z braku doświadczenia czy coś...?
- Poczekaj! - krzyknęła, biegnąc za dziewczyną. Dobra, źle zrobiła, od razu zaczynając się tak... no, może nie dobierać, ale spoufalać. Kiedy znalazła się tuż za nią, przy drzwiach, chwyciła ją za ramię stanowczo, a jednocześnie delikatnie. Nie chciała jej przecież zrobić krzywdy. Od razu także ją puściła, nie chcąc zbyt naruszać jej osobistej przestrzeni.
- Posłuchaj, nie chciałam Cię urazić, okej? Przepraszam. Proszę, uspokój się. - nie, nie to, że panikowała. Było jej jednak dziwnie ze świadomością, ze tak Lenę przestraszyła.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szczyt Wieży - Page 33 QzgSDG8








Szczyt Wieży - Page 33 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 33 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 33 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 33 z 40Strona 33 z 40 Previous  1 ... 18 ... 32, 33, 34 ... 36 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szczyt Wieży - Page 33 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
wieża astronomiczna
-