Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 34 z 40 Previous  1 ... 18 ... 33, 34, 35 ... 40  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyPią Cze 11 2010, 18:31;

First topic message reminder :


Szczyt Wieży

Każdy kto chce tu przyjść, musi pokonać około pięciuset schodków. Jest to z pewnością wysiłek warty zachodu, bowiem rozciąga się tu wspaniały widok na błonia oraz większą część zamku. Warto zostać tu do nocy, szczególnie gdy nie ma lekcji i poobserwować nocne niebo, które widać stąd wspaniale.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySro Sie 24 2011, 21:00;

Spojrzała najpierw na nauczycielkę, a potem w bok. Nie mogła znieść tego świdrującego spojrzenia. Na co liczyła? Na wyjaśnienia? O ho ho, wolnego!
To spotkanie było... dziwne. A skoro Lee tak twierdziła, to naprawdę wiedziała o czym mówi.
Poczuła pod plecami chropowatą powierzchnię drzwi. Szalejąca furia i niepokój zniknęły jak ręką odjął. Gdzieś w głębi zostało tylko echo emocji. Czyżby intuicja ją ostrzegała?
- Urazić?
Cóż, z jakiegoś powodu trafiła w sedno.
- Po prostu nie lubię bliskości obcych osób. To wszystko. No i do tego... - zmierzyła Shane od stóp do głowy w nadziei, że zniechęci ją do siebie - jesteś kobietą. I nauczycielką.
Fakt, że nagle przeszła na ,,ty" pozostał niezauważony. Gdy ,,wytknęła" płeć, poczuła się, jakby ktoś jej dał w twarz. Gdyby Iri wiedziała, że zaczyna żeglować po morzu uprzedzeń, chybaby ją zabiła. Nie tego przecież ją uczyła.
,,Oj, mamo..."
Czuła się zagubiona. Ten magnetyzm ciągle obcej jej osoby na przemian przyciągał i odpychał.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySro Sie 24 2011, 21:08;

- Dobrze... więc przepraszam, że tak brutalnie naruszyłam Twoją przestrzeń osobistą, chciałam po prostu być miłą. - powiedziała spokojnie, w sumie nawet zgodnie z prawdą. Chciała być miła, tyle.
Shane nie była zła... Nie, wręcz zaśmiała się. To było urocze, jak Lena się zakłopotała. A przynajmniej McCutcheon tak to odebrała.
- No cóż... przynajmniej co do tego nie ma wątpliwości, jestem kobietą. - przyznała, uśmiechając się nadal. - Nauczycielką też jestem, ale nie jesteśmy teraz na lekcji. Nie musimy tak oficjalnie się do siebie odnosić. Może... pozwolisz mi się poznać, hm? Obiecuję, że nawet małym palcem Cię nie dotknę, tylko co najwyżej będę słuchała lub mówiła. Co Ty na to? - zaproponowała. Coś było w tej dziewczynie, co ją bardzo ciekawiło. Naprawdę chciała ją poznać może nawet nie tylko ze względu na to, że była zwyczajnie bardzo atrakcyjna.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySro Sie 24 2011, 21:23;

Lena uśmiechnęła się w sobie właściwy sposób, unosząc wyżej prawy kącik ust. Może niepotrzebnie tak zareagowała. Nie każdy, kto się zbliża, chce ją skrzywdzić. Tyle razy miała to wbijane do łba, ale i tak reagowała inaczej. A Shane, mimo złego przeczucia, które po cichu szarpało Lenny, zdawała się mieć czyste intencje.
- No dobra. To zapoznanie było dość niefortunne. Jeszcze raz: Jestem Lena Mary Cartwright. Niby jeszcze Duchannes, ale z rodziną ojca łączy mnie właściwie tylko krew i nazwisko, a to i tak za dużo... Przepraszam za moje dzikie zachowanie. To... - machnęła ręką w bliżej nieokreślonym kierunku - czasem tak po prostu jest.
Miała nadzieję, że jej wariackie zachowanie i klepanie bez ładu i składu nie zrobi złego drugiego pierwszego wrażenia na Shane.
- Czasem... Dziwnie reaguję na nowe osoby. Zaskoczyłaś mnie, to wszystko.
Darowała sobie już ,,paniowanie".
,,Nowe początki, pamiętasz?" - odezwał się głosik w jej głowie.
Tak, pamiętała. I po raz kolejny obiecała się tego trzymać.
- Chcesz mnie poznać? - rzuciła Lee zaczepnie. Znów była sobą. - To od czego zaczynamy?
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySro Sie 24 2011, 21:40;

Shane była cierpliwa... Gdyby nie posiadała tej cechy, w życiu nie wybrała by przecież zawodu nauczycielki! A naprawdę tego chciała. Może nie to, że to było jej marzenie, ale... wolała to od jakiejś nudnej pracy w ministerstwie. Chociaż... mieć własny sklep na Pokątnej z astronomicznymi bzdetami...?
No, ale wracając do sytuacji. Niezbyt nachalnie zaprowadziła Lenę z powrotem na miejsce, gdzie były, czyli pod okno. Shane sięgnęła po kolejnego papierosa, chcąc zająć czymś ręce.
- Jasne, że chcę. - odparła od razu, po czym zastanowiła się raz dwa nad pytaniem. - Co lubisz robić w wolnym czasie? Albo powiedz mi jeszcze, jaki jest Twój ulubiony przedmiot... Ja od zawsze interesują się gwiazdami i tymi wszystkimi pokrewnymi tematami. Dlatego zostałam nauczycielką Tajemnic Kosmosu. Uwielbiałam ten przedmiot, kiedy jeszcze tu studiowałam. - zagadnęła, chcąc jakoś zacząć rozmowę, która będzie w miarę neutralna, bez żadnych podtekstów. Nie chciała przecież znowu jej przestraszyć.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySro Sie 24 2011, 21:54;

- Szkoła? O nie, nie, nie. Nie psuj pierwszego wrażenia. Pierwsza zasada szkoły jest taka, że nie rozmawiamy o szkole. Coś jak Fight club. O zainteresowaniach mogę ci powiedzieć. Fascynuje mnie piercing i tatuaże. Mam nadzieję kiedyś rozkręcić własny interes... Lubię czytać, praktycznie wszystko. Interesuję się też poezją.
Lenny skubała rąbek dżinsów. Nigdy nie lubiła opowiadać o sobie. Czuła, że jest wtedy sztywna jak przedpotopowa miotła.
- A ty? Co lubisz? Masz rodzinę? Ja mam przyrodniego brata w drodze. Będzie stuprocentowym żabojadem, biedak...
Ależ się rozkręciła! W sumie nic dziwnego, dawno nie miała nikogo od serca, komu mogłaby się zwierzyć. Nie licząc Alibi.
- Moja mama, Iri, na bank by ci się spodobała. Pracuje w ,,Schronisku Równości" w Londynie, kojarzysz to miejsce? Jest tam nieoficjalną dyrektorką, oficjalną wolontariuszką, często też pisuje do gazet.
Rodzina. Dlaczego akurat ten temat poruszyła, skoro Shane pytała o coś innego?
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 13:43;

W sumie, nie wiedziała, dlaczego zaczęła od tematu szkoły. Po prostu... była ciekawa, czy będzie miała okazję spędzać z Leną więcej czasu, niż tylko przelotne spotkania tu i ówdzie. Ale zaśmiała się, przyznając jej rację. Lepiej o szkole nie rozmawiać.
- Mam jeden. - powiedziała, odnośnie fascynacji kolczkowaniem i tatuażami... Oczywiście chodziło o to drugie. Odwróciła rękę - tuż nad łokciem miała tatuaż przedstawiający jaskółkę . - Wiem, że ma wiele znaczeń... ale dla mnie znaczy po prostu wolność. Niby zwykle się nim nie chwaliła. Zrobiła go pod wpływem chwili... ale właściwie nie żałowała.
- Ja... No, lubię dobrą muzykę i dobrze zjeść... Nie licząc astronomii moją pasją jest fryzjerstwo. Więc jakbyś chciała się ściąć, to do mnie od razu przychodź! Rodzinę... no mam. Rodzice i dwoje młodszego rodzeństwa, siostra i brat. Relacje, w sumie dobre - zaśmiała się na samą myśl o rodzinie.
- Twoja mama musi być cudowną kobietą. Słyszałam coś o tym miejscu, ale nie wiele. W Londynie przebywam tylko w czasie wakacji, a i wtedy nie zawsze...
Shane spojrzała przez okno. Gwiazdy były naprawdę piękne... Chciałaby, żeby wszyscy widzieli w gwiazdach to, co ona.
- Jaki masz znak zodiaku? Może będzie widoczny... - spytała, wychylając się bardziej przez kamienne okno, aby ujrzeć więcej granatowo-czarnego nieba.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 14:00;

- Jaskółka? Fajne, też myślałam o takim tatuażu. I też w kontekście wolności - uśmiechnęła się Lenny.
Sama miała dopiero dwa tatuaże, ale wiedziała, że na nich nie poprzestanie. To było jak narkotyk. Z drugiej strony uważała, że człowiek jest najlepszym płótnem, na jakim można malować. A tatuowanie niewątpliwie było dla niej sztuką. Sztuką, w której nie było miejsca na pomyłki i poprawki.
- Masz tylko jeden? Cóż, na tym polu mam większe doświadczenie – rzuciła.
Mimowolnie dotknęła boku, na którym widniał sporych rozmiarów tatuaż. Lee lubiła tatuaże- symbole, ale akurat ta dziewczyna pin-up jak na razie nie miała dorobionej ideologii.
- Mój znak zodiaku? Ryby. A twój? – zapytała z zainteresowaniem.
Shane wpatrywała się w gwiazdy z takim uwielbieniem, z jakim wpatrują się w siebie zakochane osoby. Lena widziała to uwielbienie u kilku par, które codziennie mijała korytarzem. Lee jakoś nie miała szczęścia do odwzajemnionej miłości. W nią niestety nikt się tak nie wpatrywał.
Oddychała spokojnie chłodnym, wieczornym powietrzem. Nad jej głową skrzyły się miliony gwiazd. Zdawała sobie sprawę, że łamie regulamin, ale miała to w głębokim poważaniu. Wymieniały od czasu do czasu krótkie uwagi, ale w większości milczały.
,,Dawno z nikim tak dobrze się nie milczało. Wyczyn" - uśmiechnęła się w duchu Lenny.
Ciągle trapiło ją jej dziwne zachowanie. Zazwyczaj nie reagowała tak gwałtownie. Ale cóż, nie ma co w nieskończoność tłuc własnej głupoty, ona też potrzebuje chwili wytchnienia.
,,A może boję się tego, kim jestem?"
Czyżby bała się przyłapania przez kogoś? Ale przecież nie robiły nic złego. Dlaczego z góry założyła, że...
,,Że właściwie co, do cholery?! Gdyby była facetem to olałabym temat? Truje mnie fakt, że chcę być postrzegana jako hetero?"
Nagle zacisnęła mocniej usta. Po szaleńczej próbie ucieczki nagle naszła ją ochota na zdradzenie sekretów. To było…
Zupełnie jakby wpływały na nią dwie różne osoby.
Zerknęła na Shane.
,,Kiedy nie wiesz co zrobić, bądź szczery."
- Moje niezawodne przeczucie każe mi od ciebie uciekać.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 17:51;

- Noo, tylko jeden... Póki co, nie miałam za bardzo pomysłu, a ten jest taki... No, może nie wyjątkowy, ale fajny. - zaśmiała się Shane, samej spoglądając na swoje ramię. - A mój znak, to lew. Pytam, bo liczyłam, że będę mogła go znaleźć na niebie, ale chyba jednak nie... Szkoda.
Cisza była naprawdę... kojąca, kiedy dzieli się ją z kimś. Shane, nawet, gdy jeszcze się pilnie uczyła, wolała hałas, dlatego lekcje odrabiała tylko w pokoju wspólnym Krukonów lub na błoniach. Paradoksalnie, hałas był jej potrzebny, aby mogła się skupić. Nie cierpiała ciszy. Kojarzyła jej się jedynie bardzo negatywnie, ale kiedy była z kimś i po prostu milczeli, jak teraz, z Leną... To wszystko było ok.
Nagle jednak ta cisza została przerwana. Shane zwróciła swoje piwne oczy na gryfonkę, zastanawiając się, co powiedzieć. Łgać, czy mówić prawdę...? Ale skoro ona była szczera... to Shane postanowiła odwdzięczyć się tym samym.
- Twoje przeczucie faktycznie jest niezawodne. Wiesz, będę szczera. Większość ludzi ma mnie za sukę. Z bardziej lub mniej poważnych powodów. Bo nie jestem taka jak "wszyscy", bo "wszyscy" to nie ja. Bo nie wyglądam ani nie zachowuję się jak kobieta, nie spełniam jakiś tam chorych, wyznaczonych w starożytności norm, "bo tak". W szkole miałam jedną grupkę znajomych, którzy jako jedyni mnie akceptowali. Reszta raczej trzymała się ode mnie z daleka, lub próbowała zakumplować, co by zżynać prace domowe. Czy jestem suką? Jestem. Nie przeczę, czasami sama siebie łapie na tym, że postępuję źle. Ale taka jestem. Dużo palę, piję, czasami coś wciągam. Jestem nauczycielką, z której lepiej nie brać przykładu. "Uwodzę" niewinne, młode dziewczęta a później je porzucam. Jestem pełna sprzeczności. Ale wiesz... Ty wydajesz się być całkiem fajną dziewczyną, choć jeszcze młodą... Ale nie wydaje się, żebyś brała mnie na minus tylko za to, jak wyglądam, czy co mówią inni. Bo nie zawsze mówią prawdę.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 18:05;

- Sama nie wiem... Shane. Lubię obalać stereotypy. Jak już wiesz, schronisko mojej mamy przyjmuje osoby... które z jakiegoś powodu nie mogą żyć tam, gdzie żyły do tej pory. Widziałam nastoletnie matki, widziałam osoby trans, widziałam gejów i lesbijki, widziałam osoby będące odskocznią od tego, co ,,ludzie" postrzegają jako normę. Każdy typ człowieka, który nie jest taki, jaki być powinien. Jak inni oczekują. Więc mówię ,,nie". Nie stawiam na tobie krzyżyka, bo wyglądasz tak a nie inaczej...
Lee spojrzała na Shane.
- ...wręcz... przeciwnie. - na jej twarzy pojawił się rumieniec.
Zamilkły. Lena w ciszy analizowała jej wypowiedź.
- Ale fakt, że zawracasz w głowie uczennicom, jakoś mnie nie urzekł. Powiem więcej - nie lubię takich ludzi. Uczuciami się nie wolno bawić. Bo założę się, że obiecujesz im ,,miłość, wierność i że cię nie opuszczę aż do śmierci", a potem zlewasz dla innej. Szczerze wątpię, że uprzedzasz je ,,kotku, to tylko flirt i nic więcej". Niech zgadnę, u ciebie przysięga brzmi tak ,,miłość (dopóki nie znajdę innej), wierność (od szóstej rano do szóstej trzydzieści) i że cię nie opuszczę aż się nie zorientujesz, że puszczam cię kantem?"
Milczenie.
- Teraz masz pecha. Uprzedziłaś mnie do siebie. Teraz wiem, że dalej niż do granic przyjaźni nie wolno cię wpuszczać. Dzięki.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 18:15;

- Ja nie jestem żadnym pieprzonym stereotypem. - zaśmiała się gorzko, sięgając po kolejnego papierosa... Dobra, to już chyba czwarty, ale nie ważne. Poza tym... dobra, to, co powiedziała Lena, delikatnie mówiąc ją wkurzyło.
- I powiem Ci, że cholernie się mylisz. - zapaliła papierosa, zaciągając się mocno dymem. Spojrzała rudowłosej prosto w oczy, podchwytując jej wzrok. - Gówno wiesz. Znasz mnie od pół godziny. Nigdy nic nikomu nie obiecywałam. Nic tym dziewczynom nie obiecuję. Może i nie uprzedzałam, bo raczej beznadziejnie by wyszło, gdybym wyskoczyła z tekstem typu "tylko wiesz, nie zakochuj się we mnie, bo puszczę Cię kantem". W większości mnie znają i wiedzą, jaka jestem, a mimo to pchają mi się do łóżka. - przerwała na krótki moment, żeby znów się zaciągnąć. Stres, stres, stres. Miała tylko nadzieje, że swoją nadmierną szczerością jeszcze bardziej tej dziewczyny do siebie nie zrazi.
- Myślą chyba, że mnie zmienią. Że są wyjątkowe i dla nich porzucę swoje dotychczasowy życie, aby się ustatkować. Cóż, mają bardzo wysokie mniemanie o sobie, nie winię ich. Było kilka takich, którym się prawie udało. Wierzysz? Ale ja wolę wolność. I czekam, aż znajdzie się taka, której naprawdę będzie zależało. Bo, choć to niewiarygodne, nie zawsze Ja byłam tą, która zraniła. - westchnęła, z niechęcią wspominając swój drugi rok na studiach w Hogwarcie, kiedy pewna dziewczyna dosłownie owinęła ją sobie wokół palca... Ją! Shane! ... Skończyło się niezbyt miło, to na pewno.
Wkurzające było dla McCutcheon to, że Lenie wydawało się, że już ją rozszyfrowała. Ale niestety. Jak już sama powiedziała o sobie, jest pełna sprzeczności.
Powrót do góry Go down


Lena Cartwright
Lena Cartwright

Uczeń Gryffindor
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 36
  Liczba postów : 27
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 20:03;

Teraz to Lena oparła się nonszalancko o ścianę. Shane była wkurzona, co do tego nie było wątpliwości.
- Okej, może i masz rację o tym obiecywaniu, ale... Dlaczego ty nie chcesz się zmienić? Pasuje ci fakt, że nikt cię nie kocha? Że jesteś sama? Bo jak inaczej nazwać nową panienkę co noc w twoim łóżku? I wiesz co? Jesteś głupia jeśli myślisz, że żadnej z twoich poprzednich dziewczyn nie zależało. To tobie powinno zacząć zależeć.
Teraz to ona się wkurzyła.
- I wiesz co ci jeszcze powiem? Zrobiłaś na mnie to swoje cholerne pierwsze wrażenie. Ale teraz ono sypie się w proszek - Lee wykonała ruch ręką, jakby przesypywała przez palce piasek. - Lepiej dla ciebie, gdy się nie odzywasz. Ale w sumie nie każdemu wystarcza ładna buźka. Na przykład mnie.
Stała, niezdecydowana, czy ma zostać czy wyjść. W sumie uważała, że już wszystko zostało powiedziane.
- Wcale nie jesteś tak wyjątkowa, za jaką się uważasz. Próbujesz stworzyć swoją pseudofilozofie życiową. Ale nędznie ci to idzie, oj nędznie. Przelotne miłostki dotyczą osób, które przed kimś uciekają, czegoś się boją. I nie udawaj, że jest inaczej.
W sumie czemu Lee tak zależało na szczerej opinii? Czemu tak zależało na pomocy w naprawieniu błędów?
- Powinnam cię po prostu olać i udawać, że w ogóle się nie znamy. Bo w sumie taka jest prawda. Powiedziałaś głośno coś, przed czym ja się nie chciałam przyznać.
Serce Lenny zaczęło brać nadgodziny. Waliło jak oszalałe.
- Jeśli myślałaś, że zostanę kolejnym karbem na twoim pasku, to grubo się myliłaś. Dzięki za szczerość, przynajmniej wiem, że lepiej zostać twoją znajomą i tak na przyszłość, nie zawracać sobie głowy czymś głębszym. Bo ja, jak na razie nie gustuję w przygodach na jedną noc. Może nie jestem aż tak zdesperowana. A może to przyjdzie z wiekiem.
Wyrzuciła z siebie słowa z prędkością karabinu.
,,Iść sobie? Zostać? Kłócić się dalej?"
Z niewiadomego powodu poczuła się, jakby ta sprawa była co najmniej wagi państwowej.
Powrót do góry Go down


Shane McCutcheon
Shane McCutcheon

Nauczyciel
Wiek : 37
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 33
  Liczba postów : 28
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Sie 25 2011, 20:29;

Słuchała. Nie miała innego wyjścia, bo nie miała jak się bronić. To, co mówiła Lena było po prostu prawdą. Wysłuchała jej do końca, ani na moment nie przerywając jej, ani nie odwracając wzroku, chociaż to, co mówiła, nie dało się ukryć, było przykre.
Kiedy Lena skończyła, Shane usiadła na parapecie, tak samo jak na początku, wyrzucając nogi poza krawędź. Papieros już się kończył, ale starczy go jej jeszcze na kilka machów.
Nie znała jej, a jednak... Ale mimo wszystko, nie miała prawa oceniać. Jeśli się kogoś nie zna, to się go nie ocenia.
- Jak uważasz. A tak w gwoli ścisłości, ja nikogo nie wykorzystuję. Żadnej z moich dziewczyn czy też jednonocnych przygódek nie zmuszałam do niczego. Znały konsekwencje, ja niczemu nie czuję się winna. A ja... lubię takie życie. - przyznała, odwracając się, zaraz po tym, jak zgasiła peta o mur i odwróciła się lekko.
- To nie chodzi o to, czy ktoś mnie kocha, czy jestem sama. Jestem wolna. I naprawdę to lubię. Jeśli Ci to przeszkadza to zapomnij o tym, że się przed Tobą otworzyłam i idź. A jeśli nie, to usadź tu swoją zgrabną pupę i pomilcz ze mną. - usiadła prosto, spuszczając nogi w dół i poklepała miejsce obok siebie. Cóż, dała Lenie wybór. Albo w tę, albo wewte.
Powrót do góry Go down


Adele Tiiviste
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 23
  Liczba postów : 88
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Wrz 22 2011, 18:42;

Duchota, okropna duchota. Niebo pokryte kłębami chmur na wzór dymu papierosowego który z płuc Adele powoli wydostawał się przez jej nozdrza. Powietrze przesiąknięte zapachem deszczu. Jak nic wielkimi krokami zbliżała się burza. Tiiviste mogła wręcz przysiąc, że słyszała jak pioruny maszerują zza siedmiu gór, siedmiu lasów i jednego, lecz ogromnego jeziora. Mogłaby zacząć podziwiać ją schowana za grubą szybą pokrytą warstwą deszczu, wdychając słodki zapach gorącej malinowej herbaty bądź moknąć w deszczu na zamkowym dziedzińcu, a pomimo to nie mogła odpędzić myśli, że to dla niej zdecydowanie za mało. Chciałaby sięgnąć dalej, głębiej na tyle na ile jest to możliwe.
Wraz z pierwszymi kroplami deszczu spłynął na nią pomysł tak genialny, że wymagał natychmiastowej realizacji. Z pośpiechu cisnęła papierosa na ojcowski dywan, plamiąc go popiołem i przypalając jeden z ogromnych frędzli syto ozdobionych kolorem. Westchnęła jedynie, masywnym martensem mniej więcej oczyszczając dywan z wszelkich niepożądanych ciał. Jak oparzona wyleciała z sypialni, chwytając w dłoń miotłę ustawioną pod ścianą i pognała hen daleko w zamek.
Początkowo liczyła schodki, które przemierzała, jednakże z czasem zabawa ta stała się męcząca. Biegła więc na oślep, niekiedy ogromnym końcem miotły zahaczając o ścianę bądź jakiegoś ucznia. Z procy wystrzelona Adele dotarła na sam szczyt wierzy przeganiając jeszcze burzę o dobre kilka minut. Dumna jak paw stanęła na barierkach z całej siły ściskając przegub miotły i pomiędzy kroplami deszczu starała się dostrzec pierwsze pioruny.
Powrót do góry Go down


Moema Cheyenne
Moema Cheyenne

Student Ravenclaw
Wiek : 33
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 57
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyPią Wrz 23 2011, 20:50;

Minęło kilka dni zanim Moema przyzwyczaiła się do hogwardzkiego klimatu i wygrała z przeziębieniem, które złapało ją już w pierwszym dniu. Jednakże błyskawicznie zadomowiła się w tymże miejscu i nie miała najmniejszych problemów z dotarciem do skrzydła studenckiego, któreż to już znała na wylot. Zajrzała w niemal każdą dziurę, a student, na którego się po drodze natknęła tracił albo włosy albo krew, zależy jaki Cheyenne miała nastrój. Jednak najbardziej fascynowały ją tutaj przeróżne tajemnicze pomieszczenia, których w poprzednich szkołach nie było. No i oczywiście błonia.
Były tak urokliwe i intrygujące, że nie wiedziała, w które miejsce pójść najpierw - nad jezioro czy też pod to mroczne drzewo, które ma adhd? Ciężki wybór, oj ciężki. Gdy wyszła z zamku, pierwsze co ją powitało na dworze to orzeźwiające krople deszczu. Chcąc nie chcąc musiała zrezygnować z wyprawy czując, iż zbliża się burza. Wobec tego wróciła do środka i od razu skierowała się intuicyjnie w kierunku schodów. Jak najwyżej - aby móc obserwować okolice Hogwartu w błyskach.
Stopni było mega dużo, ale akurat Moemie to zbytnio nie przeszkadzało. Myśl, iż zaraz piorun uderzy w ziemię, rozświetlając wszystko wkoło niesamowicie ją motywowała. Po chwili znalazła się nie gdzie indziej, jak na szczycie wieży wraz z.. Adele. Widząc przyjaciółkę westchnęła cicho i podeszła do niej od tyłu.
- Latanie w taką pogodę to czysta przyjemność - mruknęła sarkastycznie i wskazała delikatnie głową w stronę, którą przed momentem rozświetliła pierwsza błyskawica. Burza to zdecydowanie jej ulubiona pora.
Powrót do góry Go down


Adele Tiiviste
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 23
  Liczba postów : 88
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Wrz 24 2011, 11:43;

Pierwszy piorun, który podzielił na pół ciemne niebo niósł za sobą ogromny huk odbijający się echem w głowie Tiiviste. Westchnęła zachwycona i odruchowo mocniej zacisnęła dłoń na drewnianej powierzchni. Jak zaczarowana wpatrywała się w gładką taflę nieba brutalnie przerywaną przez coraz to odważniejsze oślepiająco jasne grzmoty. Widok ten zupełnie przysłonił jej cel podróży na wieżę, lecz zafascynowana i nieco ogłuszona ów zjawiskiem miała niewielkie problemy z trzeźwym myśleniem. W pierwszej chwili gdy jej spojrzenie spotkało się z drewnianą rączką zastanowiła się najpierw po co ją tak na prawdę tutaj przy przytachała.
Nieśmiało zerknęła w dół i omal nie skręciło jej wnętrzności. Wysoko. Za wysoko na nią. Parsknęła urażona własną ułomnością i z oślim uporem znów odważnie zerknęła w dół walcząc z nieprzyjemnym ściskiem w żołądku i drżącymi dłońmi. Jak cholera obawiała się, że latając runie w dół i pomimo zapewnień, że mając w swoim posiadaniu magie nic nie może się jej stać nadal się bała. Jakże irytujące było to uczucie bezradności.
Fakt, że wściekłość na siebie szybko jej przeszła nie był jedynie zasługą Adele. To dzięki Moemie, która zjawiła się na wieży, Tiiviste bez wyrzutów sumienia mogła zrezygnować latania bo nie wypada przecież pozbawić przyjaciółki swojego towarzystwa, tym bardziej, że od czasu przyjazdu do Hogwartu nie miały zbyt wiele okazji do rozmów.
- Jestem głodna przygód. - Orzekła, klepiąc się po płaskim brzuchu i na wskroś przeszyła spojrzeniem sylwetkę przyjaciółki. Obróciła się na pięcie tak by móc stanąć oko w oko z wysoką, długowłosą pięknością. - Może być coś lepszego niż dzika ucieczka przed siłami przyrody ? - Zapytała retorycznie bez cienia ironii.
Powrót do góry Go down


Moema Cheyenne
Moema Cheyenne

Student Ravenclaw
Wiek : 33
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 50
  Liczba postów : 57
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyCzw Wrz 29 2011, 14:41;

Kochała oglądać niebo. Zwłaszcza w momentach, kiedy grom niespodziewanie pojawiał się i próbował zabłysnąć na tle potężnych drzew Zakazanego Lasu. Było to zjawisko tak intrygujące i niebezpieczne, iż Cheyenne bardzo często teleportowała się do miejsc, gdzie właśnie szalała burza, aby móc je obserwować po raz setny.
- O tak, też bym coś zjadła - stwierdziła, śmiejąc się cicho. Tak naprawdę łaknęła i przygód, i prawdziwego jedzenia, ale chwileczkę, kto by myślał o pokarmie w chwili, gdy wokół szaleje burza, a obok stoi najlepsza przyjaciółka? Na pewno nie Moema, dlatego szybko wypchnęła z głowy obrazek z koktajlem bananowym i ciasteczkami miodowymi w roli głównej. I choć czuła już w ustach rozpływający się lukier, to z łatwością powróciła na ziemię z krainy marzeń. Dodatkowo pomógł jej przy tym huk, który rozległ się echem po okolicy. Westchnęła cicho i wpatrywała urzeczona w granatowy firmament, co chwila rozświetlany oślepiającym blaskiem piorunów.
Kiwnęła głową znacząco, niemo odpowiadając na zadanie przez Tiiviste pytanie. Co prawda, studentka nie oczekiwała odpowiedzi, gdyż była ona jej doskonale znana, ale co szkodziło zapewnić Adele stuprocentową pewność?
Nie myśląc zbyt wiele o konsekwencjach swojego czynu, błyskawicznie usiadła na barierkach i przerzuciła nogi tak, że zwisały sobie swobodnie nad przepaścią. Spojrzała na blondynkę roziskrzonym wzrokiem i kiwnęła palcem, aby się dosiadła. Wiedziała, iż wystarczy jeden silniejszy podmuch wiatru czy też chwila nieuwagi, aby spaść, ale zbytnio się tym nie przejmowała. Żyła chwilą, a teraz najbardziej liczyła się dla niej Adele i niesamowity widok rozciągający się z wieży astronomicznej.
- Coraz bardziej mi się tu podoba - oznajmiła.
Powrót do góry Go down


Adele Tiiviste
avatar

Nauczyciel
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Czystość Krwi : 0%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 23
  Liczba postów : 88
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 01 2011, 22:27;

Niebo to niebo, choć Tiivste nie mogła zaprzeczyć, że pasmo gwiazd potrafiło zachwycić ją swą finezją. Na tyle oczarowały ją ów jasne punkciki na niebie, że noce spędzać mogłaby z głową skierowaną w górę, nie przejmując się upływem czasu. Sama burza była dla niej żywiołem niezrozumiałym, przerażającym tak bardzo, że aż pięknym. Wręcz korciło ją by podjąć próby okiełzania jej, choć świadoma była, że jest to raczej niewykonalne i pozostanie tylko jej osobistą ambicją nie do spełnienia. A pomimo to nigdy nie ma zamiaru przestać próbować. Okropny ośli upór.
Adele nawet przez myśl nie przeszło by skupić się teraz na smakołykach. Zresztą jako typowy chudzielec o nie zbyt dobrej przemianie materii rzadko kiedy przesadnie karała swój organizm zbyt dużą ilością łakoci. Jedynie gdy ze stresu trzęsły się jej dłonie i zawodziły nawet papierosy, sięgała po słodycze. Błyskawicznie pochłaniała tony jedzenia aż do momentu w którym bolał ją brzuch i mdliło z przejedzenia. Nie obywało się też bez wyrzutów sumienia. W takiej sytuacji długie i wyczerpujące ćwiczenia fizyczne były koniecznością i blondynka nie szczędziła ciału wysiłku, pracując nad nim tak długo aż zawiodły ją siły.
Beznamiętnie obserwowała jak Moema niezrażona wysokością bez żadnych oporów siedzi nad przepaścią i jak gestem zachęca ją do tego samego. Odruchowo zacisnęła wargi w cienką linijkę, próbując przywołać na twarz cień fałszywego uśmiechu.
- Okej. - Powiedziała głośno, jakby usiłując przekonać samą siebie, że to nic takiego. W końcu czym dla niej jest odległość kilkunastu metrów od ziemi ? Ruszyła więc żwawo i odważnie jakby rzeczywiście się tego nie bała i usiadła tam, powtarzając, że to nic takiego i przestrzegając się przed patrzeniem w dół.
- Mogłabyś spaść w dół i zostałaby po tobie tylko morka plama. - Stwierdziła, a jej brwi automatycznie powędrowały w górę. - Obie byśmy mogły.
Westchnęła cicho ni to z przerażenia ni to z zachwytu gdy spojrzała w dół.
- Co byś myślała lecąc w dół ? - Zapytała nagle, nieśmiało spoglądając na postać brunetki.
Powrót do góry Go down


Mike Otto
Mike Otto

Uczeń Ravenclaw
Rok Nauki : VII
Wiek : 31
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 76
  Liczba postów : 65
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 15 2011, 22:14;

Mike postawił stopy na twardej powierzchni we wieży astronomicznej, wszedł powoli rozglądając się w koło czy nikogo nie ma, sala zdawała się pusta chłopak chciał rozkoszować się widokiem tutaj z góry, to wszystko wydawało się tak inne i odległe. Przemierzał wzrokiem raz po raz, jednak to co go zanteresowało była na górze były to gwiazdy które mimo nie zbyt ciekawej pogody zdawały się przemykać po między chmurami. Chłopak stał wpatrzony w ciemne niebo, pochłąneła go dłuższa chwila. Usiadł wygodnie aby mieć widok na wszystkim co dzieje się u góry cały czas spoglądał w ciemne niebo, zdawało by się bowiem że szuka natchnienia, jednak nie to go tutaj przygnało.
Powrót do góry Go down


Brooklyn Toxic
Brooklyn Toxic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 68
  Liczba postów : 973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t576-brooklyn-asteria-toxic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t577-brooklyn-toxic
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 22 2011, 01:07;

Brooklyn chyba jeszcze nigdy nie pokonała w tak szybkim tempie tych pięciuset schodów prowadzących na Wieżę Astronomiczną. Na umówionym miejscu spotkania chciała być jeszcze przed czasem, na wypadek, gdyby Jay pojawił się nieco wcześniej. Żeby na nią nie czekał, no i, żeby jak najszybciej się z nim zobaczyć. Od wakacji mijali się zaledwie mimochodem, gdzieś na korytarzach, a to było o wiele za mało. Zdążyła porządnie się stęsknić, chociaż była tak zabiegana, że w natłoku zajęć codziennych zwyczajnie jej to umykało. Dziś jednak mieli okazję spotkać się w pokoju wspólnym Ślizgonów, ale obydwoje spóźnieni na zajęcia, zdążyli tylko umówić się po lekcjach.
Zaraz po wykładzie z Zaawansowanych Mikstur pobiegła do dormitorium przebrać się ze szkolnego mundurka w białą bluzkę i czarną spódniczkę z wysokim stanem. To nic, że było zimno, a cienkie rajstopy i niewysokie buty nie dawały wiele ciepła. Chciała wyglądać dobrze, inaczej, niż na co dzień. Było zimno, zresztą jak cały czas w tej pochmurnej Anglii, więc narzuciła na siebie jeszcze czarny płaszcz i dzielnie czekała na Ślizgona, opierając się łokciami o balustradę wieży i podpierając podbródek na zaciśniętej w pieść dłoni. Po Jay'u nie było ani śladu, więc czekając, aż odgłos kroków Murray'a na zmąci ciszę, przyglądała się błoniom, wyjątkowo spokojnym i opustoszałym o tej porze dnia. Szkoda, że nikogo tam w dole nie było. Mogłaby przetestować nowo poznane zaklęcia i własną celność.


Ostatnio zmieniony przez Brooklyn Toxic dnia Sob Paź 22 2011, 09:47, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down


Jaydon Murrey
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 3
  Liczba postów : 607
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 22 2011, 01:39;

Dobra, może Jay, aż tak się nie spieszył, ale wiecie, on nigdy się nigdzie nie śpieszył, bo chyba uważał, że wszystko mu się należy. W każdym razie biedny Murrey był chyba odrobinę niedoceniony, od kiedy to po korytarzach pętały się jakieś gwiazdy rocka i sławni gracze kłidicza. A przecież, hola, hola, on nie miał kwadratowej głowy, ani narzeczonej. Niebywałe zalety, hm?
W każdym razie kiedy Jay kiedy wychodził z pokoju wspólnego Slythu, ku swojemu własnemu zdumieniu, umówił się z Brooklyn Toxic. W zasadzie sam nie wiedział dlaczego to ponownie robił, ale skoro jego podświadomość nie kazała mu uciekać przy kolejnym spotkaniu z nią, to musiało coś znaczyć, więc umówił się z nią po lekcjach. Mógł w sumie przybyć wcześniej na tę wieżę, ale niestety kazał pannie Toxic czekać. Zwyczajnie przypomniał sobie o swoim ostatnim znalezisku i pobiegł jeszcze po drodze (a raczej luzacko zahaczył) do Pokoju Życzeń. Tam zaklęciem „wingardium leviosa” przetransportował wielki, zwinięty w rulon dywan.
Okej wcale nie było łatwe wsadzić go zaklęciem na schody i sterować, a końcówkę, czyli tuż przed wieżą musiał własnymi rękami wepchnąć go na zewnątrz. Dodatkowo miał w ręku szampana, więc musiał okazać się nie lada sprytem, niczym Ervin na turnieju szachowym.
- Hej, Bruk – powiedział wyraźnie zadowolony z siebie. Jego loki były odrobinę rozmierzwione, jedna z jego ukochanych szelek spadła mu z ramienia i musiał poprawiać, a jego płaszcz był odrobinę niechlujnie założony. Ale to zupełnie nie przeszkadzało mu wciąż wyglądać dobrze, oczywko.
Uśmiechnął się do Ślizgonki szybko taksując ją wzrokiem. Bardzo sprytnie i zgrabnie, bo w końcu nauczył się robić to mało namolnie. Lata praktyki. Kolejne machnięcie różdżką i dywan rozłożył się nagle na wieży. Na dodatek uniosła się wcześniej chmura kurzu, przez co zaczął kaszleć i machać rękami. Ale kiedy opadła, ten wciąż uśmiechał się radośnie do fioletowego dywanu na posadzce.
- Co o tym myślisz? – zapytał w końcu ogarniając się trochę i zwracając roziskrzone spojrzenie na Bruka, machając butelką szampana. Jeszcze dziewczyna pomyśli, że chce zrobić piknik na wieży.
Powrót do góry Go down


Brooklyn Toxic
Brooklyn Toxic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 68
  Liczba postów : 973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t576-brooklyn-asteria-toxic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t577-brooklyn-toxic
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 22 2011, 09:46;

Oj tam! Eleganckie spóźnienia nie są złe, zwłaszcza w wykonaniu Ślizgonów. Przystojnych, dobrze ubranych i zabawnych Ślizgonów. A, że Bruk bardzo się stęskniła, chciała być pierwsza, więc podejrzewam, że nie byłaby zła! Właściwie zapatrzyła się na błonia i była zajęta podjadaniem znalezionego w kieszeni płaszcza miodowego toffi do tego stopnia, że po jakimś czasie umknęło jej, że ma nasłuchiwać Jaydonowych kroków na schodach. Dopiero jakiś głuchy hałas i dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że odwróciła się energicznie w stronę rumoru. I oto w drzwiach prowadzących do Wieży stał jej (albo i nie jej?) Jay, nieco nieogarnięty, ale dalej olśniewający, z tym swoim szelmowskim uśmieszkiem i rozwichrzonymi loczkami. W tej chwili w głowie Bruk przyćmiewał nawet lanserskie cekiny Dextera Vanberga, a jego wdzianko było bardziej efektowne niż ortaliony gwiazdki kłidicza, Latifa Dugmesiego, którego fanką była przecież Bruk. Ach, no i ta forma Ślizgona! Wszak przytarganie tego wielkiego czegoś, co tam ze sobą taszczył, przez ponad pięćset schodów, to nie lada wyczyn. Oczywiście pamiętała, że jest takie zaklęcie jak Wingardium Leviosa, ale oj tam, oj tam, magia wcale nie umniejszała jego kozackim wyczynom.
- Cześć, Jay – przywitała go. Ruszyła się w jego stronę z zamiarem przytulenia go na powitanie, kiedy nagle przed jej stopami rozwinęło się owe coś, co Jaydon wnosił na samą górę. Dywan, jak się okazało, i to bardzo, ale to baaaardzo okurzony. Kichnęła dwa razy, kiedy kurz podrażnił jej nos, po czym energicznie starała się rozwiać pyłki sprzed twarzy, machając swoją dłonią.
- Em, no. To, to coś jest dywanem. Starym, fioletowym i okurzonym dywanem – podsumowała nieco zdezorientowanym tonem. Albo może rozczarowanym. Tak, tak, fajnie, że miał szampana i tak ochoczo nim wymachiwał, ale mógł chociaż trochę odkurzyć ową tkaninę dekoracyjną (tak podpowiada słownik synonimów, hie hie), zanim postanowił urządzić na nim piknik. Po chwili zastanowienia postanowiła jednak nie marudzić, bo przecież nieważne, gdzie i jak, ważne, że z Murrey’em. Chciała się z nim zobaczyć, więc doceniała to, że aż tak się starał i Bruk nie przeziębi się, siedząc na tej lodowatej, kamiennej posadzce. Zresztą, Ślizgon wyglądał tak rozkosznie, kiedy był z siebie zadowolony, nie chciała tego popsuć.
- Bawisz się w Aladyna? – spytała pogodniej, majtając zalotnie brwiami.
Powrót do góry Go down


Jaydon Murrey
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 3
  Liczba postów : 607
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 22 2011, 14:13;

To super, że Bruk ma taki pogląd, bo Jay zdecydowanie nie słynął z punktualności. Szczególnie, jeśli właśnie wpadł na super pomysł na spędzenie czasu wolnego z kobietą. Wobec tego nie widziała jak wchodzi Ślizgon i nie zauważyła jego zakurzonej niespodzianki. O tak, był niebywale męski i odważny wnosząc tą tkaninę dekoracyjną (?) na szczyt wieży. Szkoda, że nie powiedziała na głos tego, że cekiny i ortaliony idą w zapomnienie przy nim, bo poczułby się doceniony! A może w zasadzie nie rozbudowujmy jeszcze bardziej jego i tak już przerośniętego ega.
No cóż, nie udało jej się go przytulić, ale spokojnie, jeszcze to nadrobimy, póki co chłopak był chyba jednak zbyt zafascynowany swoją zdobyczą. Kiedy Brooklyn tak olewczo oceniła jego piękny dywan jako stary i zakurzony, spojrzał aż na nią zdumiony, jakby panna Toxic bardzo dobrze wiedziała, po co przytachał tutaj ten badziewny kawał materiału. Ale po jej kolejnych słowach, Jay uśmiechnął się szeroko.
- W zasadzie we dwójkę się bawimy – oznajmił podchodząc do Bruk i łapiąc ją za rękę. Pociągnął zdezorientowane dziewczę na środek dywanu i usiadł na nim po turecku, ciągnąc za sobą dziewczynę.
- No to tak – zastanawiał się siedząc na zimnej posadzce i rozglądając się dookoła, wciąż z butelką szampana. W końcu wyjął z kieszeni różdżkę i nie wiedząc, co powinien dokładnie zrobić, zaczął nią wymachiwać na różne sposoby. Ale mijały sekundy, a nic się nie działo. Zmarszczył niezadowolony brwi i w końcu dźgnął tkaninę dziko różdżką.
I chyba zrobił to zbyt agresywnie, bo ich oderwanie się od ziemi było bardzo szybki i niespodziewane, aż Jay wyciągnął łapki, by złapać się za kolana Brooks. Wyjątkowo skupiony w końcu zaczął delikatniej dźgać różdżką w materiał i bardzo powoli zaczęli ruszać do góry. Jednak po gwałtowniejszym ruchu nagle zaczęli śmigać niczym Latif Dugmesi na mistrzostwach świata, aż zimno się zrobiło, a drzewo się zbliżało.
Murrey w ostatnim momencie szarpnął dywanem, który skręcił gwałtowniej.
- Indofristo (wiem, jestem mistrzem wymyślania zaklęć) – mruknął i wokół nich pojawiła się bańka. Jak w akwarium. Tyle, że w niej było ciepło.
- A teraz co o tym myślisz? – zapytał równie szczęśliwy jak wcześniej, próbując doprowadzić loki do ładu, bo wiatr je ponownie rozwiał i w końcu skupiając uwagę na Bruk, więc nawet się do niej przysunął.
Powrót do góry Go down


Brooklyn Toxic
Brooklyn Toxic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 68
  Liczba postów : 973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t576-brooklyn-asteria-toxic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t577-brooklyn-toxic
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyNie Paź 23 2011, 17:43;

Bruk obserwowała poczynania i zadowolenie Murrey’a z nieco pobłażliwym uśmiechem. Bądź co bądź widać było, że jest z siebie niebywale dumny, no, ale mógłby w końcu zacząć zwracać więcej uwagi na nią, niż na ową okurzoną tkaninę dekoracyjną (zaczynam lubić ten synonim), która przecież miała służyć im tylko do siedzenia. Czym tu się tak zachwycać? No, nie miała Zyt wiele czasu, żeby się zastanawiać, bo w czasie kiedy oznajmiono jej, że ona też się bawi, została pociągnięta na sam środek dywanu. Usiadła wygodnie, podciągając kolana do klatki piersiowej. Postanowiła dobrze wcielić się w rolę Jasminy i dzielnie nie marudzić, że jej trochę zimno, a dywan dalej był zwykłym okurzonym dywanem. Jednak szybko jej to postanowienie przeszło, bo Jaydon znowu bardziej zajęty był dzikim wymachiwaniem różdżką, jakby miał chorobą sierocą, zamiast otworzeniem w końcu tego szampana. A Bruk był niecierpliwy.
- Jay, jeśli zapomniałeś, to Chłoszczyść pozbyłby się tego kurzu, ale skoro już i tak usiedliśmy, nie widzę większego sensu… - zamilkła, bo nagle dywan poderwał się gwałtownie w górę, a palce Ślizgona wbijały jej się w kolana. Wrzasnęła krótko czując, jak żołądek przykleja jej się do kręgosłupa, a cała reszta tych fajnych narządów, których zapewne nie umiałaby nazwać, wykonywała niekontrolowane obroty.
Przerażona nie wiedziała, gdzie ma podziać łapki, które ostatecznie wylądowały bo bokach Ślizgona. Przecież nie mogła go rozpraszać, więc ramię nie wchodziło w grę, a bała się, że jak złapie się dywanu, to ten jeszcze zacznie wykonywać jakieś szalone akrobacje albo wystrzeli gwałtowniej w powietrze, jak przy dźgnięciu różdżką. Nie, nie, nie, przy Dżeju było najbezpieczniej. Co tam, że pewnie narobiła mu mnóstwo siniaków, kiedy za mocno wczepiła się w niego pazurkami; nie jej wina, że jakieś drzewa rosły na ich torze lotu.
- Myślę, że jesteś najbardziej szalonym Ślizgonem, nie mam czucia w kolanach, ale poza tym musisz częściej wymyślać takie zabawy, bo jest fantastycznie – wypaliła w końcu, kiedy jej oddech stał się w miarę spokojny. Mało składnie i nieco chaotycznie, ale kto by się tym przejmował, lecąc za magicznym dywanie? Odwróciła na chwilę głowę, żeby spojrzeć w dół, co w sumie nie było najlepszym pomysłem, bo tylko zakręciło jej się w głowie. Ale Murrey był bliżej i kierował dywanem, nie miała się czym martwić.
- Długo nie spędzaliśmy razem czasu.
Tęskniłam.

Powrót do góry Go down


Jaydon Murrey
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 3
  Liczba postów : 607
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyNie Paź 23 2011, 21:05;

Miała szczęście, że Jay był zbyt skupiony na wszystkim innym, żeby zauważyć jej pobłażliwy uśmiech, bo z pewnością byłby nieźle oburzony. Bo w końcu nie doceniała cały czas z trudem przytargana tkaninę dekoracyjną (no, ja też). Ale przecież nie miała pojęcia cóż to wynalazek, więc wybaczmy jej tą okropną postawę. W każdym razie Jasminą byłaby znakomitą, ale ona chyba była bardziej niecierpliwa niż ta bajkowa postać. Poza tym w sumie Alladyn był złodziejem, więc chyba kto inny powinien tu z nią latać, ale ojtamojtam. Pomińmy ten fakt.
Jay średnio słuchał co tam mówi Bruklin, bo próbował poderwać do lotu dywan, ale zorientował się, że nie są to zbyt przychylne słowa. Jednak szybko o tym zapomniał przez poderwanie do lotu. Więc tak lecieli trzymając się siebie, przez chwilę Jaydon musiał nauczyć się operować ich nowym pojazdem, dorzucił też te super zaklęcie, więc mogli sobie lecieć spokojnie, bezkolizyjnie, tuż nad drzewami.
- A, przepraszam – powiedział szybko puszczając jej kolana – Tak, odkryłem właśnie w sobie niesamowite pokłady wyobraźni i pomysłowości. Może powinienem zapisać się na jakieś malowanie obrazków.
Mówił to dosyć rozbawiony, równocześnie przenosząc się na inne miejsce, a mianowicie tak, żeby siedzieć obok Bruk. Po tych skomplikowanych manewrach zdjął swój płaszcz, bo w ich kuli było ciepło i ramię w ramię lecieli sobie z Bukiem.
- Masz rację, musimy to nadrobić- powiedział wesoło, bo wciąż był niesamowicie zadowolony z samego siebie i z tego, że tak to się podoba wszystko pannie Toxic. Na dodatek mówiąc to stwierdził, że w sumie nie miałby nic przeciwko częstych spotkań z nią.
Murrey wziął do ręki szampan i z łatwością otworzył go, szybko zatykając otwór ustami, żeby się za bardzo nie rozlał. Wypił chcąc nie chcąc parę łyków, po czym podał butelkę dziewczynie. Teraz mógł przynajmniej spokojnie ją objąć w pasie.
- Więc za kolejne spotkania – wzniósł toast odwracając głowę w jej kierunku i patrząc jak pije. Mógł teraz policzyć każdy pieg na twarzy dziewczyny. Ale oczywiście tego nie robił, wystarczyło, że sam stwierdził, bardzo ładnie wyglądają te jej piegi i odgarnął z jej twarzy włosy, które wcześniej wiatr jej rozbormotał po twarzy.
Powrót do góry Go down


Brooklyn Toxic
Brooklyn Toxic

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 68
  Liczba postów : 973
http://czarodzieje.my-rpg.com/t576-brooklyn-asteria-toxic
http://czarodzieje.my-rpg.com/t577-brooklyn-toxic
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptySob Paź 29 2011, 10:39;

Uff, sama ona odetchnęła z ulgą, że Jay nie zauważył tych jej niezadowolonych min, wszak zdała sobie sprawę, że ten tak się starał, a ona wybrzydzała, zanim jeszcze dowiedziała się, co będą robić. I właściwie sama nie jestem pewna, czy to porównanie do Alladyna było słuszne, bo nie dość, że ten był złodziejem, to jeszcze Arabem, więc obsadzenie partnera u boku Bruki byłoby kwestią sporną. Chociaż wiadomo, z którego partnera ona ucieszyłaby się najbardziej i wcale nie mam tu na myśli Tunezyjskiej gwiazdki kłidicza, czy szemranego przystojniaczka ze Szwajcarii.
- Ależ nie ma za co – odpowiedziała, stwierdziwszy, że do niektórych rodzajów bólu byłaby skłonna się przyzwyczaić. – Ja proponowałabym raczej historię czarów. Chociaż zapewne wiesz, że latające dywany są zapisane w Rejestrze Zakazanych Obiektów Magicznych, a te znajdujące się w Anglii były przemycane nielegalnie… - powiedziała niby to od niechcenia, kiedy Jay mocował się z płaszczem, a potem z butelką. Jednakże tam głęboko w Bruklinowej głowie przyznawała sobie sto punktów za to, że w zeszłym tygodniu nudziło jej się tak bardzo, że przeczytała ‘1500 Ciekawostek Czarodziejskiego Świata’ i wiedziała to i owo. Nie, żeby przypomniało jej się, gdzie jest biblioteka, po prostu posprzątała pod łóżkiem i znalazła stary prezent gwiazdkowy od przyjaciela z Krukolandu. Ale anyway, bo nie o tym teraz. Przecież nie chciała się jakoś specjalnie wymądrzać. Może tak tylko troszkę.
Bruklin wzięła od Ślizgona butelkę z szampanem i - choć picie z gwinta uważała za szalenie nieeleganckie (jak zlizywanie potu w schowku - plotki o Puchonach szybko się rozchodzą!) - to w tej jakże specjalnej okazji i przy wyjątkowym toaście, wypiła łyk szampana. Albo dwa. Czego się dla tej miłości nie robi, zwłaszcza, gdy ta obejmuje cię w pasie! Odwróciła swój całkiem roztrzepany już łepek w stronę Murrey’a, czując ciepłą dłoń odgarniającą jej ciemne loki w czoła. I chociaż najbardziej miała ochotę odebrać od Jaya swój powitalny uścisk, powstrzymała się, bo kontakt wzrokowy z piwnymi tęczówkami wszystko jej wynagradzał. No, przynajmniej na jakiś czas.
- Więc, Jay… jak spędziłeś wakacje? - spytała w końcu, zmartwiwszy się, że ma tyle pytań, a nie zdąży zadać żadnego, bo przegapi cały wieczór na gapieniu się na Dżeja z miną godną rozmarzonego, śliniącego się inferiusa.
Powrót do góry Go down


Jaydon Murrey
avatar

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 32
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 3
  Liczba postów : 607
Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 EmptyPon Paź 31 2011, 01:40;

No ok, to mamy szczęście, że Jay jest często zbyt zafascynowany swoją niebywałą i cudowną postawą, żeby orientować się co tam u jego towarzyszki. Dobra, wobec tego na Alladyna nadawał się najmniej i może już powinny tutaj posadzić pewnych dwóch chłoptasiów, którzy bardziej by się tu sprawdzili, ale może uda mu się chociaż trochę ich zastąpić. A co do tego kogo Bruki najbardziej by chciała u boku, to jest to kwestia dość sporna, bo przecież wiadomo czyją psychofanką jest panna Toxic. Dla podpowiedzi, nie chodzi tu o pewnego niedożywionego Szwajcaria.
Uniósł lekko brwi, kiedy usłyszał co mówi o latających dywanach. Sam nie miał o tym pojęcia, może faktycznie powinien się na to zapisać. Ale zamiast się zmartwić czy coś uśmiechnął się.
- Więc łamiemy razem prawo. Jak chcesz zawsze możesz zejść z tego pokładu – powiedział wyjątkowo zaskoczony ją widzą i oczywiście doceniający to. Bo cóż za mądra partnerka podróży, istny skarb. A skąd to wie, wcale nie musi wiedzieć. Ach no tak, więc skoro Bruklin już nawet całkiem lubi kiedy Jay jej zadaje ból, to co to będzie dalej.
Ojej, gdyby wiedział, to znalazłby kieliszki czy coś, a tak to jak to tak. Ona tu się brzydzi, boi sepsy czy innego cholerstwa, a ten nieładnie podaje jej samą butelkę, jak jakiś prostak zlizujący pot w schowku. Ale ponieważ nic nie wspomniała, że jej to wcale nie pasuje, biedactwo, nie mógł się tego domyślić. Szczególnie, że nie wyglądała, jakby niechętnie popijała szampana. Ach ciekawe co by było, gdyby powiedziała na głos tę kwestię na temat tego, że miłość obejmuje ją w pasie. Tego chyba nikt nie wie. I się nie dowie.
Ależ mogła spokojnie odbierać ten uścisk i nie tylko, Jaydon na pewno by się nie pogniewał, a wręcz przeciwnie, bo mu też było pewnie trochę nie w smak że póki co tylko obejmujął się lecąc na dywanie.
- Trochę siedziałem u siebie, trochę w Londynie i trochę we Włoszech – powiedział szybko, próbując odgonić wakacyjne wspomnienia z głowy.
- A ty Bruklin? Nie wiem co robiłaś, ale z żalem muszę stwierdzić, że na pewno nie odwiedzałaś mnie w domu.
Po tych słowach napił się trochę szampana, stwierdzając w duchu, że jej mina śliniącego się inferiusa wygląda i tak całkiem spoko.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szczyt Wieży - Page 34 QzgSDG8








Szczyt Wieży - Page 34 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 34 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 34 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 34 z 40Strona 34 z 40 Previous  1 ... 18 ... 33, 34, 35 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szczyt Wieży - Page 34 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
wieża astronomiczna
-