Czarodzieje
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Share
 

 Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Strona 31 z 40 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32 ... 35 ... 40  Next
AutorWiadomość


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPią 11 Cze 2010 - 18:31;

First topic message reminder :


Szczyt Wieży

Każdy kto chce tu przyjść, musi pokonać około pięciuset schodków. Jest to z pewnością wysiłek warty zachodu, bowiem rozciąga się tu wspaniały widok na błonia oraz większą część zamku. Warto zostać tu do nocy, szczególnie gdy nie ma lekcji i poobserwować nocne niebo, które widać stąd wspaniale.
Powrót do góry Go down

AutorWiadomość


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 14:16;

Nadszedł czas drugiego zadania. W zasadzie niezbyt przyjemny czas, bo w końcu Grig przyjechał tutaj… no cóż, żeby wyrwać się z zimnej Rosji, a nawet nie pomyślał o tym, że może być w tym głupim turnieju. Miał wrażenie, że wszystko dzieje się dokładnie tak jak wcześniej. Obudził się o rannej porze i musiał leżeć i czekać w łóżku zastanawiając się czy uda mu się przeżyć dzisiejszego dnia. Odwlekał wyjście z łóżka tak długo jak mógł, ale w końcu musiał stawić czoła drugiemu zadaniu. Orlov nie poszedł w ślady swoich przeciwników i nie ubrał zielonego dresiku, bo zwyczajnie takiego nie miał. Dlatego musiał przeszukać swoją garderobę pod kontem zielonego. Zupełnie o tym zapomniał. Przez to pomimo, że obudził się z samego rana musiał się cholernie śpieszyć. W końcu znalazł ciemnozielony t-shirt, złapał pierwsze lepsze spodnie. Na dodatek znalazł prawdopodobnie zielone trampki swojego towarzysza z pokoju, które były na niego o dziwo całkiem dobre. W końcu Gasparek na pewno się na niego nie obrazi! Złapał po drodze jakąś czarną kurtkę. Kiedy wchodził po schodach związał swoje potargane włosy w coś w rodzaju kucyka- koczka, czy jak to chciał ten nazywał. Nie podobało mu się, że zaczynają na wieży, bo to oznaczało latanie. Bał się, że to będzie miotła, a on był taką fajtłapą w lataniu na tym magicznym urządzeniu, że prawdopodobnie byłby największym pośmiewiskiem. I kiedy zobaczył, że na szczycie wieży są magiczne zwierzęta, a nie miotły sam nie wiedział czy ma się cieszyć czy płakać. Fakt, że teraz wszyscy zaczynali razem również był dość stresujący (bo Steve wszystko widział), a z drugiej dość miły, bo był w miłym towarzystwie (cała reszta). Stanął obok Effki i zanim zdążył coś powiedzieć dyrektor pochylił się w jej stronę.
- Widzisz testrala?- zapytał się na ucho i wskazał na zwierzę, które dla niego akurat było widzialne. Raczej na nieszczęście, a nie na szczęście. W sumie mógł go wylosować. Bo było to przyjemne, choć trochę obleśne zwierzę. Ale jaka frajda byłoby widać jak ktoś inny pakuje się na coś co nie widzi! Dyrektor zaczął tłumaczyć co mają robić i Orlov był coraz bardziej niespokojny. Latać na którymś zwierzaku i na końcu wykraść przyjaciela? Grig od razu miał wizję schowanego w jakimś ciemnym podziemiu samotnego Dimitria. Może to tłumaczy fakt, że pijany przyjaciel nie poklepał go chociaż po plecach. W zasadzie było mu przykro trochę, że tego nie zrobił, ale to faktycznie mogła być tego przyczyna!
Kiedy kazali im losować Rosjanin spojrzał przerażony na żmijozęba i żmijoptaka. Te dwa stworzenia zdecydowanie najbardziej go przerażały. Wyciągnął rękę i wylosował piórko. Ach, hipogryf. Nigdy na nim nie latał, bo w końcu nie jest szalonym ekologiem. Rozejrzał się oczywiście po inny sprawdzając co mają, a sam mechanicznie przewracał w dłoni zapalniczkę. Ha! Steve miał testrala! Grigori aż musiał posłać mu promienny uśmiech kiedy ten dość zdezorientowany patrzył na to zwierzę, którego nie widział, co pokazywała jego zdezorientowana mina. Kiedy dyrektor wspomniał coś o hipogryfie do Orlova ten spojrzał na niego krzywo i wymamrotał coś niecenzuralnego pod nosem. Dyrektor wyglądał jakby właśnie przyjechali na piknik, a Orlov szedł na pewną śmierć. W końcu jeśli odpadł w pierwszym zadaniu i nie doszedł do końca, to co będzie w tym! Niedobrze. Grigori pokłonił się swojemu zwierzakowi, patrząc mu w oka. Na szczęście zwierzak pokłonił mu się również po dłuższym czasie. Orlov ostrożnie do niego przylazł, wlazł dość pokracznie, bo nie wiedział jak miał ułożyć nogi. Kiedy w końcu znalazł wygodną miejscówkę rozejrzał się na innych zawodników. Przez zagapienie się na Effkę, która na swoim pegazie wyglądała och i ach, o mało nie zapomniał, że musi lecieć z nią rywalizować. Ach chociaż może piękniejszym widokiem był fakt, że Amerykanin nie radzi sobie ze swoim testralem?
- Powodzenia Howard! – krzyknął wesoło Orlov i pogłaskał swojego hipogryfka po łebku.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Administrator




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 14:26;

Do drugiego etapu turnieju rany Eff całe szczęście, zdąrzyły się zagoic, jednakże ona akurat miała ich całkiem niewiele. Slady po ukąszeniach były niemal całkowicie zlikwidowane. Mimo wszystko zupełnie nie śpieszyło się jej do kolejnego etapu. Właściwie nie protestowałaby jeśli przełożono by go w czasie, albo w ogóle, gdyby odbył się na przykład w przyszłym roku! Tak czy owak dyrektor chyba myślał odwrotnie, bowiem turniej okazał się być o wiele szybciej niż przypuszczała. A może po prostu tak szybko minął jej ten czas?
Owego majowego dnia, panna Fontaine ponownie przeszukała swoje ubrania by znaleźć coś znośnego w złotym kolorze. Ostatecznie założyła krótkie jeans’owe spodenki, do tego zwykłe trampki i luźną bluzkę, która była w złotej barwie, a na jej środku widniał kontur czarnego kota. No, było znośnie! Włosy jeszcze zaplotła w jakiś wyjątkowo luźny i zrobiony trochę od niechcenia warkocz.
W końcu o wyznaczonej godzinie stawiła się na wieży, co prawda opóźniała to ile mogła, wdrapywała się na szczyt wprost godzinami! Ostatecznie jednak jakiś nauczyciel spotkany po drodze nieco ją pośpieszył. Z niemrawą miną stawiła się na miejscu, gdzie byli i inni reprezentanci. O tak, już wprost nie mogła się doczekać! Zwłaszcza gdy zobaczyła cztery dzikie zwierzęta. Hura! Lot na smoku albo hipogryfie, że też dotychczas jeszcze o tym nie marzyła.
Effie niepewnie podeszła w stronę dyrektora. Wzorkiem cały czas obserwowała cztery zwierzęta. Właściwie zastanawiała się o co chodzi i czy jeden reprezentant ma na nogach pobiec do Hogsmeade? Uważnie spoglądała szczególnie na żmijozęba, mając wielką nadzieję, że nie wylosuje tego małego smoka. Może i był młody, nie zmieniało to jednak faktu, że to był SMOK. A powiedzmy, że panna Fontaine nie była wielbicielką tych mało sympatycznych stworzeń. Oderwała wzrok do zwierząt dopiero, gdy Grigori pochylił się w jej kierunku. Nieco roztargnionym wzrokiem spojrzała na niego.
- Co? – Zapytała niezbyt rozsądnie, zaraz spoglądając na zwierzęta. Ach tak, więc było ich pięc. Jeszcze lepiej, przecież mogła spośród nich wylosować niewidzialnego testrala! – Nie – odpowiedziała zaraz na chwilę bacznie się przyglądając Grigowi. A ten skąd je widział? Właściwie pewnie zaczęła by się nad tym dłużej zastanawiac, zadałaby parę pytań, ale właśnie dyrektor podał jej tiarę i miała losować. Niepewnie złapała pierwsze lepsze piórko i ostrożnie je wyciągnęła. Na jego końcu znajdował się pukiel biały włosów.
- Pegaz! – Aż wesoło powiedziała na głos. O Slyherinie! No to pięknie się zaczynało. Właściwie zupełnie się nie wahając, pewnie podeszła do białego zwierzęcia, pierw przesuwając dłonią po jego grzbiecie. Akurat w Dorset uczyła się jeździć na koniach i tego typu stworzeniach, więc jakoś specjalnie się nie martwiła. Do tego ten pegaz był taki piękny! Ostrożnie podciągnęła się i wdrapała na zwierzaka, wygdonie na nim się usadawiając. Spojrzała na jego piękne, wielkie skrzydła i przeczesała dłonią jego białe włosy. Może powinna sobie kiedyś takiego zwierzaka sprawić? Po chwili oderwała wzrok od swojego idealnie wylosowanego stworzenia i spojrzała na pozostałych uczestników. Grigori właśnie był na groźnym hipogryfie, natomiast Joelowi trafił się żmijoptak. Najciekawsza jednak była tego, jak poradzi sobie Amerykanin na niewidzialnym stworzeniu. Całe szczeście, że pegazy jak najbardziej były widzialne.
Powrót do góry Go down


Thomas Kennedy
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 34
Galeony : 203
  Liczba postów : 219
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 14:28;

Kto zdążył ochłonąć, ten zdążył. Steve osobiście bardzo długo próbował dojść do siebie i co najważniejsze – nie doszedł. To znaczy uznał, że żadna ilość seksu oraz snu nie wynagrodzi mu ten trud, jaki doświadczył podczas pierwszego zadania. Najgorsze jednak było to, że cała szkoła żyła Turniejem, a szanowny pan Thomas nim po prostu już wymiotował. Chętnie by oddał komuś miejsce, ale nie chciał stracić ani Courtney ani Ashlee... Nie, to byłoby okropne. Poza tym co dawało większą sławę niż Turniej Trójmagiczny!
Ruszył na szczyt wieży astronomicznej, mając nadzieję, że nikt nie będzie kazał mu z niej skakać. Wszak biedny by się cały połamał! Zobaczył dyrektorka i wręcz nie potrafił się do niego nie uśmiechnąć z lekką kpiną. Zdziwił się jednak, że nie ma żadnej widowni.
- Kopę lat, Gareth – szepnął, nie bez kozery patrząc mu prowokująco w oczy. Czy biedny staruszek w końcu zrozumie, kim naprawdę jest Steve Howard? Kiedy zobaczył, jak zbierają się pozostali uczestnicy, życzył wszystkim szczerego (!) powodzenia. Oczywiście owe życzenie nie było skierowane do Griga, bo najchętniej zabiłby nawet mugolską łopatą. Skinął głową, słuchając kilku pokrzepiających słów. Same bzdury, oj same! Przyglądał się tylko dyrektorkowi, chcąc poznać jego słabe punkty, wszak powinien mieć ich wiele! Spojrzał na zwierzaki.
Było ich cztery.
Czyli co ktoś odpadał w pierwszym losowaniu?! Przełknął dość głośno ślinę, gdy Joel wylosował żmijoptaka. Czyli on nadal mógł odpaść. Serce mu biło jak oszalałe, a świadomość odpadnięcia przy pierwszym zadaniu była... upokarzająca! Chwycił woreczek i złapał coś. Wyjął to, a następnie spojrzał na dyrektora jak na debila. On nic tam nie widział, a wyraźnie czuł.
- Are you fuc... - urwał, wiedząc, że takie słownictwo nie jest dopuszczalne przy kimś, kogo trzeba wykorzystać. Podszedł do wyznaczonego miejsca, oglądając się za siebie na pozostałych uczestników. Oni mieli kogo za przeproszeniem dosiąść, a on widział jedynie powietrze.
- Testralek – rzekł czułym wręcz przerysowanym głosem. Obecność Griga wcale mu nie pomagała. Skoro on widział pieprzonego testrala, to musiał kogoś zabić. Wcale a wcale mu się to nie podobało. W tej sytuacji był gorszy! Spojrzał na niego z lekką pogardą. Machnął dłonią przed sobą, chcąc chociażby namacać tego pseudo konia. A w oczach innych mogło wyglądać to tak jakby go głaskał.
No idiota ten dyrektor!
Niestety pod swoją dłonią nic nie czuł, a zażenowanie rosło z każdą minutą. Grig wzniósł się na swoim zwierzaku, a on wciąż zastanawiał się, co ma robić. Nie przerywał – dalej „głaskał” testrala, uśmiechając się tajemniczo. O tak, tą minę trzeba zapamiętać, bowiem Steve zaczynał poważnie kantować.
Zaraz pożałował owej czułości. Tam jednak coś było. I to coś go ugryzło! Wyciągnął szybko różdżkę i gniewnym spojrzeniem patrzył się na... powietrze przed sobą. Jednak po chwili zaczął udawać, że nic się nie stało i uśmiechnął się w stronę innych okazując znak „ok”.
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 33
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 14:31;

Wydawało mu się, że dopiero co opuścił Skrzydło Szpitalne i wyleczył swoje straszliwe obrażenia, a tu nagle, rach-ciach, okazało się, że już musi brać udział w kolejnym. Gdzie, do cholery, podziały się te wszystkie godziny, dni, tygodnie, dzielące go od tego wydarzenia? Czy to możliwe, że je przetrwonił na głupoty, choć mógł przecież w tym czasie szlifować swą wątpliwą dość wiedzę i umiejętności magiczne? Ups.
Stawił się na wieży w swoim żółciutkim dresiku z nadzieją i swojego rodzaju postanowieniem, że tym razem nie będzie aż takim frajerem, by odpaść w (jak się później dowiedział) ostatniej części zadania. Zresztą, nie odpadnie w żadnej, bo taki z niego hero, że choćby miał się czołgać, resztkami sił, z połamanymi kończynami i niedziałającą różdżką, pociśnie do końca! A potem wyjdzie zwycięsko z… sam nie wiedział, czego, ale tłum będzie wiwatował, klaskał i wszystkie te seksowne laseczki wszyscy fani rzucą się na niego. Tak, w ogóle to zostanie bohaterem Turnieju!
Nie, żeby mu zależało, pff, a gdzie tam. Przecież on ma wyjebane na cały ten konkurs, jakże by inaczej. I wcale go nie obchodzi wynik, wcale go nie obchodzi, kto wygra, nawet mógłby sobie odpaść, co za różnica i błagambłagambłagam żeby tym razem poszło lepiej.
Widok wszystkich reprezentantów nieco dodał mu otuchy, jednak nim zdążył zagaić do kogokolwiek, dyrektor zaczął pierdzielić o zasadach drugiego zadania. Uznawszy, że nie ma sensu ich słuchać, Manuel stłumił dyskretnie ziewnięcie, a następnie rozejrzał się, dopiero teraz dostrzegając stworzenia, stojące nieopodal. Śmierdzący hipogryf, szpanerski pegaz rodem z bajki o pegazie (była w ogóle taka?), brzydki jak noc żmijoząb, cwaniacki żmijoptak i… łotefak, testral? Tak, Manuś miał takie szczęście, że go widział, miał bowiem kiedyś wątpliwą przyjemność oglądania, jak jeden z jego przyjaciół wychodzi na spacer z okna balkonowego na trzecim piętrze. Jak się można domyślić, nie wrócił.
Brr. Aż się wzdrygnął na tamto wspomnienie, a następnie przeniósł wzrok na dyrektora, który podsuwał mu jakieś pióra w tiarze. Dyskretnie zerknął na innych zawodników i ogarnął, że losują teraz swoje POJAZDY – był ostatni, zostało mu jedno pióro. Wyjął je i ujrzał, że znajduje się na nim jakaś łuska, a co za tym idzie, wylosował tego pieprzonego smoka. Uśmiechnął się blado do staruszka, bredzącego coś o swoim wsparciu, po czym podszedł do zwierzaka, którego nazwał MACIEK, na cześć Maćka z Klanu, oczywiście.
Usiłował go subtelnie dosiąść, to znaczy władował swój zadek na jego grzbiet, co było dość kiepskim pomysłem. Maciek bowiem natychmiast go zrzucił, a jakby tego było mało, chamsko i bezczelnie uderzył go kopytem prosto w nos, czego skutek znają chyba wszyscy. I tak, gdy ból trochę minął, Manuel i jego uroczy rozwalony nos podniósł się po chwili, po czym, wygrażając dupkowi pięścią i racząc go bardzo ładnymi i wyszukanymi epitetami (po hiszpańsku, z nadzieją, ze dyrektor nie zrozumie), próbował ponowić próbę.
Powrót do góry Go down


Joel Garcon
Joel Garcon

Student Gryffindor
Rok Nauki : II
Wiek : 33
Czystość Krwi : 50%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 0
  Liczba postów : 355
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 15:18;

Aaach, w sumie, to ta jego paskuda, oj przepraszam! Ten jego Alfred, to wcale nie był taki paskudny i niefajny. Raz, że w większości, czyli jakichś 66% obrośnięty był miluśnymi, czerwonymi piórami, a łuskami w tej mniejszej części, więc Joelowi było całkiem miękko, dwa, że Alfred miał ogromne, rozłożyste skrzydła, więc na pewno będzie stosunkowo szybko latał, a trzy, no ojejej, miał oczyska jak Maniek z Epoki Lodowcowej, no! W każdym razie całe szczęście, że się zakumulowali, no i raczej nie miał zamiaru zrzucić Francuza ze swojego grzbietu w czasie lotu, bo aaaał, obawiał się, że bolałoby nieco mocniej, niż duszenie przez diabelskie sidła (które zresztą do teraz śniły mu się po nocach).
Wyprostował się dumny, że tworzy z Alfredem taką zacną i reprezentacyjną kompanię i przyglądał się, jak idzie reszcie zawodników z ich potworkami. Effka przyfarciła najbardziej, bo dostał jej się pegaz (willa i bajkowy konik, kurza twarz, robili Joelowi i Alfredowi konkurencję w kategorii ‘prezencja na rumaku’, niedobrze), Grigowi dostał się hipogryf, a dwójka świetnie poradziła sobie z ich dosiadaniem. Gorzej było z Manu, który dostał prostego kopytnego od swojego żmijozęba, no i ze Stiwciem, który nie musiał jednak popylać na piechotę, bo trafił mu się niewidzialny dla Joela testral, który zresztą ugryzł Amerykanina.
No nie ma co czekać, aż reszta wgramoli się na swoje pojazdy, w końcu jakiś tajemniczy ktosiek czekał aż Dżoel przybędzie na swoim dostojnym żmijo ptaku i uratuje go od potworów, czy coś. A właśnie, swoją drogą, to ciekawe, kim owy ktosiek będzie. Colette? Tak obstawiał. W końcu nie dość, że byłoby po rodzinnemu, to jeszcze Poulin była jego przyjaciółką. Tak, to na pewno będzie ona, więc musiał się śpieszyć!
- No to powodzenia wszystkim! – krzyknął do zebranych, takim tonem, jakby naprawdę miało im to pomóc.
- A teraz gnaj dzielny rumaku! – wrzasnął, żeby efektywnie wzbić się ze żmijoptakiem w powietrze.
No ale zwierzę chyba nie bardzo ogarnęło, że jest też ‘dzielnym rumakiem’, więc jak stało wcześniej, tak stało i teraz.
- Alfred, ruszaj z kopyta! – powtórzył dobitniej, ściągając trochę uprzążo-podobne coś na szyi żmijoptaka.
No i tym razem Alfredowski posłuchał, zrobił kilka kroków do tyłu, zamachał wielgachnymi skrzydłami i z miejsca wzbił się w powietrze. Miał w tym swoim starcie jakąś grację, ale przy tym zrobił to tak gwałtownie, że Joel omal spadł z upierzonego grzbietu. Merlinie drogi, ratuj! – przemknęło mu przez myśl, kiedy poprawiał się na plecach wierzchowca, żeby z niego nie zlecieć.
Obrał wskazany wcześniej przez dyrektora kurs, czyli drogę nad zakazanym lasem. No i leciał tak i leciał, z niemiłosiernie skręcającymi się flakami, aż tu nagle, zupełnie znikąd wyleciał… DEMENTOR, KURZA STOPA! Najpierw Joel chwycił Alfredowskiego mocniej za pióra, próbując zmusić go do zawrócenia. No ale nie będzie uciekał, to przecież nic nie da! Wyciągnął więc różdżkę z kieszeni bluzy i wycelował w tą czarną paskudę, do złudzenia podobną do Death Vadera. Przypomniał sobie bardzo szczęśliwe wydarzenie (którego teraz wam nie zdradzę) ze swojego zaledwie dziewiętnastoletniego, ale wielce dobrego życia, po czym energicznie machnął różdżką i krzyknął ‘Expecto Patronum’. Ku jego zdziwieniu pojawił się przed nim wielki, mglisty pająk, który szybko odpędził dementora, gdzieś hen, hen daleko, ale gdzie, to nie wiem, do Dementorolandii, o. W każdym razie fajnie, że Francuz umiał już wyczarować poprawnie patronusa, no i mógł lecieć dalej, czyli do miejsca, gdzie miał dalej kontynuować zadanie.
Powrót do góry Go down


Grigori Orlov
Grigori Orlov

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 32
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 46
  Liczba postów : 542
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4219-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t4220-grigori-orlov
http://czarodzieje.my-rpg.com/t7195-grigori-orlov
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 15:24;

I oto Grig wzbił się w powietrze. W zasadzie wcale nie czuł się za pewnie. W końcu kto by się czuł dobrze na jakimś obsranym hipogryfie! Orlov miał trochę przerażoną minę kiedy czuł jak kuper hipogryfa podryguje w dziwny sposób, zaś sam Grig wykonuje dość dziwne ruchy przez to. Wyglądało to dość normalnie, ale on sam miał dość dziwne skojarzenia w związku z takimi ruchami, więc wolał się trochę przysunąć do szyi stworzenia i pochylić nad nim. Był tak skupiony na tym całym lataniu, że nawet jego dobry humor w związku z tym, że Steve’a ugryzło niewidzialne stworzenie zniknął. Całe szczęście, że pomyślał o gumce do włosów, bo jego kłaki z pewnością przeszkadzałyby mu w lataniu. I fakt, że miał wygodne trampeczki i kurteczkę, również był bardzo trafiony. Po jakimś czasie trochę się rozluźnił, chociaż mimo wszystko było mu dość zimno, a lot był niepewny i trochę nieprzyjemny. W końcu był na tyle spokojny jeśli chodzi o swoje zwierzę, że rozejrzał się dookoła. Po jednej stronie zauważył Joela, który szamotał się na swoim niewiarygodnym stworzeniu (jakie szczęście, że Grig go nie miał!), a po drugiej Effka na swoim pegazie płynęła bardzo miarowo i jednostajnie. Aż się uśmiechnął na ten widok, a co. Na dodatek nie widział nigdy Stiwka, cudnie, czy mogło być lepiej? Chociaż biednego Manuela również nie było.
Kiedy tak sobie przyjemnie lecieli we trójkę, w oddali Grig zobaczył czarne, zakapturzone postacie, lecące w ich kierunku. No tak, lot nad tym zakazanym lasem, czy jak Anglicy to nazwali, na pewno nie powinien należeć do przyjemnych. Powoli trzy ciemne, zakapturzone postacie przybliżały się w ich stronę. Grigori zorientował się czym są postacie, kiedy poczuł jak dość dobry humor, który podnosił go na duchu, wyparowuje. Dementorzy, no pięknie. Okropne stworzenia znalazły się przy nich i rozdzieliły. Jeden z nich zmierzł ku Grigowi. Rosjanin myślał, że nie może być jeszcze zimniej, a jednak jego oddech zamieniał się w kłębek pary wodnej. Zorientował się, że nawet jego hipogryf jest trochę zdezorientowany. Orlov wyciągnął różdżkę i przypominał sobie zaklęcie, które musiał użyć mimo ogromnego zimna i przygnębiającego humoru. Dementorzy byli okropni. Orlov przymknął oczy, z trudnością próbował sobie wygrzebać jakiekolwiek wspomnienie. Otworzył je ponownie wyciągając trzęsącą się z zimna dłoń. Jego wzrok natrafił na Effkę na pegazie.
- Expecto Patronum – wykrzyknął w końcu. Jak to możliwe, że myśl o pół wili sprawiła, że przypomniał sobie piękne wspomnienia! Najpierw pomyślał o chacie, później już miał przed oczami siebie i Korotyę w wakacje poprzednie, może wcześniejsze. Całkowicie pijani leżeli na plaży, a Lotta i Tamara w kostiumach biegły w stronę morza. Idylliczny widok! Z jego różdżki wyszedł ogromniasty patronus w kształcie niedźwiedzia. Patronus nakierowany przez Orlova ruszył w stronę przybliżającego się dementora. Po chwili czarna postać zniknęła. O ile uspokoił się po widoku dementora, to kiedy zobaczył lecącego srebrnego pająka, już myślał, że to kolejne paskudne zadanie, dopóki ten się nie rozpłynął i Grigori zorientował się, że jest to czyjś patronus. Westchnął ze swojej głupoty i przytulił się bardziej do swojego nowego kolegi, z którym zdążył już się zbratać.
Powrót do góry Go down


Effie Fontaine
Effie Fontaine

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : pół wila
Galeony : 4381
  Liczba postów : 2482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t24-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t253-effie-fontaine
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7168-effie-fontaine#204310
http://czarodzieje.forumpolish.com/forum
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Administrator




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 15:32;

Nie mogła już dłużej zwlekać. Każdy dostał swoje zwierze, a Ci którym udało się na nie wsiąść musieli odlatywać. A skoro siedziała już na pegazie pozostawało jej wzbić się w powietrze. Niemrawo pokierowała swoim zwierzęciem, tak by przeszło parę kroków przez wieże. Pegaz się rozpędził i nie minęła chwila, a ten automatycznie wzbił się w powietrze. Obejrzała się jeszcze na moment za siebie, by spojrzeć na innych reprezentantów, jak dostrzegła, zaledwie trójka wyleciała w powietrze. Rozglądając się tak na boki, aż w pewnym momencie o mało nie spadła z pegaza. Odruchowo szybko złapała się mocniej jego grzywy i postanowiła przestać się rozglądać na innych, a przynajmniej póki nie ma gruntu pod nogami. Wiedziała, że ma lecieć w stronę ostatnich chat, więc lekko pociągnęła zwierze, tak by skierowało się w danym kierunku.
Robiło się coraz chłodniej, właściwie miała nadzieję, że dzień ten pozostanie tak słoneczny, na jaki się zapowiadał, jednak im dłużej leciała, tym większy chłód czuła. Zaczęła się aż rozglądać, zastanawiając, czy wleciała w jakąś lodowatą chmurę i czy może z niej jakoś teraz wylecieć. Już chciała się skierować nieco w dół, kiedy zrobiło się jej tak chłodno, że aż momentalnie pobladła. Zaraz jednak wszystko się wyjaśniło. Oto przed panną Fontaine pojawiło się w oddali jakieś stworzenie. Dziewczyna zaczęła się nieco wychylać, by lepiej je dostrzec. Stwór przyśpieszył, a nagle z dziewczyny coś jakby zaczęło ulatywać. A przynajmniej tak się poczuła. Ogarniał ją smutek? Jakby nagle traciła szczęście. Odpowiedz na to była jedna, dementor. I oto dwa metry od niej zawisł w powietrzu okropny stwór wysysając szczęście. Tak też czuła się panna Fontaine, jakby wszystko się waliło. Oparła głowę o pegaza i powoli wyciągnęła swoją różdżkę. Na moment zamknęła oczy i z całych sił przywołała jakieś wspomnienie. Niby wieczność przegrzebywała swoją pamięć, a przynajmniej tak czuła się w pobliżu dementora, tak naprawdę trwało to nieco krócej.
W jej wyobraźni zaczęła się rozgrywać scena sprzed wielu lat. Kiedy odkrywała nieco swoje rodzinne korzenie, a dokładniej dowiedziała się, że Bell to jej siostra. Bądź co bądź, była to zdecydowanie przyjemna historia, szczególnie iż kompletnie nie znała połowy swojej rodziny. Potem w jej wyobraźni odtworzyła kilka chwil, gdy w początkowych klasach nie mogły się nacieszyć faktem, że okazało się, iż są przyrodnimi siostrami. Tak, to zdecydowanie były przyjemne chwile. Jak się okazało, wystarczająco. Bowiem zebrała w sobie na tyle sił, by rzucić „Expecto Patronum”. I nagle w powietrzu pojawił się trójgłowy wąż, dokładnie taki z jakiego rdzeń w różdżce. Widłowąż posunął w powietrzu na dementora, szybko go przeganiając w odległą stronę. Effie wyprostowała się nieco na pegazie i nakazała mu lecieć dalej. Hogsmeade było coraz bliżej. A temperatura ponownie się unormowała.
Powrót do góry Go down


Thomas Kennedy
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 34
Galeony : 203
  Liczba postów : 219
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 16:09;

Steve był przerażony, że musi latać na zwierzaku, o którym nie miał pojęcia nawet jak wyglądał. Z resztą, najważniejsze było, aby się nie ośmieszyć. Bo przez takie zagranie idiotycznego dyrektorka jego duma mogła poważnie ucierpieć. Jednakże oczywiste było, że Steve niedługo zajmie się tym nieudacznikiem, wykradając bardzo cenne dokumenty. Sam do dziś nawet nie wiedział, o czym one są i dlaczego powinien je wykraść. Spojrzał przelotnie na dyrektora. Dlaczego w danej chwili tylko on go interesował?
Postanowił podjąć drugą próbę zapoznania się z trestalem. W końcu jakby miał zabić teraz Griga, to nie dość, że prawdopodobnie poszedłby siedzieć, to jeszcze panna Fontaine zamieniłaby się w harpie i go porządnie zagryzła lub też zdziobała, jak kto woli. Czuł się momentalnie odsunięty od wszystkiego. Znów odzywał się w nim egoizm, który sugerował mu, że Courtney lepiej spisałaby się na jego miejscu. Ba! On właśnie teraz mógłby włamywać się do nieszczęsnego gabinetu dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa!
Nie miał pojęcia, jak w ogóle powinien mówić lub poruszać się przy takim zwierzęciu. Widział jedynie powietrze, a możliwość najarania się przed Turniejem Trójmagicznym była irracjonalna. Wtedy widziałby nie tylko testrale. A może jednak warto kogoś zabić? Znów przelotnie spojrzał na dyrektora, sądząc, że podsunie mu jakikolwiek pomysł. Niestety jego idiotyczny wyraz twarzy powiedział mu jedno - że to nie dla niego miejsce.
Podciągnął portki, a następnie zamachnął się na drugą stronę powietrza. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że Steve błagał w myślach, że trafił na zwierzę a nie obok niego. Wszak jeśli były osoby obecne, które go widziały mogły mieć niesamowity ubaw. Nagle poczuł jak się coś porusza pod nim i gwałtownie unosi w powietrze. Krzyknął, próbując odnaleźć coś podobnego do krzywy czy coś w tym stylu, lecz jedyne co poczuł to kości, które okropnie wbijały mu się w ten seksowny tyłek!
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 33
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 16:11;

Postanowił dać sobie i Maćkowi chwilę na odetchnięcie, dlatego zanim podszedł kolejny raz do wsiadania na niego, odczekał parę minut. Tenże czas wykorzystał na obserwowanie innych zawodników, komentując ich wyczyny. Pff, no oczywiście wszyscy od razu wskoczyli na tamtych skurczybyków (zresztą, gdzie tu sprawiedliwość, ja się pytam? Co to za sztuka wsiąść na słitaśnego pegaza?!)… no, prawie. Kątem oczka dostrzegł jeszcze, że Stiw również nie może dosiąść zwierzaka, ale najwyraźniej dlatego, że najzwyczajniej w świecie go nie widział, a nie dlatego, że został chamsko zrzucony. I skopany w twarz.
Dotarło do niego, że krwawi, dlatego obtarł krew rękawem, co sprawiło, że ubrudził żółty ortalionik i prawie się popłakał z rozpaczy, bo załamało go to bardziej niż uszczerbki na twarzy. Dał jednak radę i wziął się w garść, wstając i podchodząc bliżej smoka, który, dla odmiany zaczął spoglądać na niego gniewnie, raz po raz wypuszczając dym (?!) z nozdrzy. Uhuhu. Nieciekawie.
- Cześć Maciek, jestem Manuel i na dziś wieczór będę twoim ziomkiem – powiedział, uśmiechając się zachęcająco i przyjmując pozę człowieka, który ma czas i ochotę na pogawędkę – Wiesz, będzie ostry melanż, ale najpierw musisz mnie wpuścić na swój zacny grzbiet… - to powiedziawszy, poklepał go radośnie po boku, w zamian za co został obdarzony ciosem z ogona w przedramię.
- DOBRA, MOŻEMY TEŻ IŚĆ NA KÓŁKO RÓŻAŃCOWE! – zawołał, z nadzieją, że ta propozycja przypadnie mu do gustu bardziej niż impreza. Niestety, nie otrzymał już żadnej odpowiedzi, w związku z czym obszedł zwierza dookoła i spróbował zagadać z innej strony.
- Hej Maciek, a co powiesz na transakcję? Jak mi się dasz na tobie przelecieć, i bez skojarzeń proszę, mogę ci załatwić jakiś towar – mruknął konspiracyjnie – Dziesięć procent zniżki!
Maciek spojrzał na niego jeszcze bardziej wrogo.
- Połowę ceny? – spróbował niepewnie Rosadowski, odsuwając się nieco. Smok, bynajmniej nie zachwycony jego propozycją, znów wypuścił z nozdrzy trochę dymu.
- Dobra, dam ci nawet cały za darmo i dorzucę czeski spirytus, tylko zawieź mnie do tego pierdolonego Hogsmeade! A jak nie, to chociaż przestań mnie uszkadzać! – rzucił gniewnie, czując przypływ złości na swego niedoszłego towarzysza. I oto, podejmując walkę na życie i śmierć, ponownie wskoczył na grzbiet i… co za niespodzianka, ponownie został zrzucony.
- MACIEK, SYNKU, POJEBAŁO CIĘ?! – ryknął, a w odpowiedzi otrzymał jeszcze cios w brzuch, a następnie zwierzaczek bardzo przypadkiem nadepnął mu na nadgarstek, zapewne trwale go uszkadzając.
Agrrrrrrrrrrrrrh.
Powrót do góry Go down


Thomas Kennedy
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 34
Galeony : 203
  Liczba postów : 219
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 17:48;

Uśmiechnięty Steve leciał sobie na powietrzu w powietrzu i nie zbyt zdawał sobie sprawę, jak wygląda zwierzę, które na dobrą sprawę okropnie wykorzystuje. Jednak oczywiście powinno być one wdzięczne, wszak dotyka jego tyłka. Lecz nie skupiajmy się na tym wielkim zaszycie.
Prawdę mówiąc, Steve bardzo chciałby zobaczyć, to na czym leciał. Czy musiałby kogoś zabić? Taka była cena? Trudno! Zawsze mógłby zamordować wiewiórkę i byłby w tym zacnym gronie "zasłużonych". Na razie wyobrażał sobie owe stworzenie jako paskudnie kościste duże bydle. Bał się go nawet dotykać, bowiem wcale przyjemniutki nie był. Ale dobrze, w końcu "milutkich" w wyglądzie nie powinno być ich dwóch. Leciał tak sobie i leciał, zaczynając się nudzić. Ułożył dłonie za głowę, podśpiewując sobie bluesowe piosenki.
I nagle bach! Zimno mu się zrobiła, nastała wielka ciemność. Wkurzony złapał się za kości testrala, rozglądając się nerwowo. Nie miał pojęcia, o co chodzi. Wszak kto chciałby mu robić teraz psikusa pod tytułem "Howard przestrasz się".
Bum!
Zły pan dementorek pojawił się na dwunastej, a Steve prawie wrzasnął z przerażenia. Gdyby tylko słyszał doping LSD, zapewne kazałby mu nakurwiać w inną stronę, lecz niestety. Ten jak ten nieposłuszny nietoperek z czarną peleryną i wielkimi kłami sunął prosto w jego stronę. Nic go nie przekonywało. To znaczy żadna mimika. Nawet nie przestraszył się tego tajemniczego uśmiechu! Złapał się mocniej kości testrala, a ten nagle odbił w lewo (tym samym omijając dementora). Niestety ten ślepy durny pseudokoń, ratując ich przed namiętnym pocałunkiem wpakował ich na drzewo. Steve właśnie oberwał gałęzią po czule oraz nerkach. Przeklinał siarczyście, o jakże siarczyście, nie wiadomo dlaczego mówiąc, że się zemści na tym pustym Rosjaninie. Poruszył biodrami, chcąc zmusić testrala do dalszego lotu.
- No dalej Ty głupia kobyło! - odwrócił się za siebie. - DEMENTOR!!! - krzyknął przerażony, szukając po kieszeniach różdżki, dlaczego nagle jej nie było?! Zawsze chował ją do lewej kieszeni, tej od serca, tej od nadziei.
PSIA KREW, GDZIE JEST RÓŻDŻKA!
Ta wielka kreatura zbliżała się do niego nieustanie i już otwierała swoją wielką paszczę, aby wyssać mu najszczęśliwsze wspomnienia. W tym ułamku sekundy zaczął się zastanawiać, jakie to mogłyby być. Psia kostka, jeden orgazm, drugi orgazm, orgazm na hipogryfie, orgazm w basenie... Nie! Lepiej niech tego nie wykrada!
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 33
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 17:50;

Kolejne próby przekonywania Maćka wydawały mu się absolutnie bezsensowne, bo czegokolwiek by nie zrobił, to i tak mijało się z celem, bo tak czy siak za każdym razem dostawał wpierdol (choć warto zaznaczyć, że w dość lajtowej wersji, jako że na razie miał tylko złamany nos i rękę niezdatną do użycia, a nie został jeszcze potraktowany ogniem, a to stanowiło wielki plus), zupełnie jakby ktoś przekupił smoka, by działał na jego niekorzyść. Już miał nazywać go śmierdzącą, zdradliwą świnią, kiedy dotarło do niego, że to, choć zapewne poprawiłoby mu nastrój, zdecydowanie pogorszyłoby obecną sytuację. Dlatego też odetchnął parę razy i, zorientowawszy się, że jest chyba ostatnią fajtłapą w turnieju, począł rozmyślać nad optymalnym rozwiązaniem.
Wreszcie wpadł na coś absolutnie rozkosznego! Musi przekupić Maćka, jednak w sposób bardziej subtelny niż oferowanie mu zioła za połowę ceny, hehe. Wydawało mu się, że fajki i alkohol także nie wchodzą w grę, postanowił zatem zaproponować coś do żarcia. O ile dobrze pamiętał, smoki tejże rasy żywiły się mięsem, najchętniej ludzkim (ach, ta jego wiedza!!!). Mwehehe. Odwrócił się w stronę dyrektora z szatańskim uśmiechem i mrocznym zamiarem złożenia go w ofierze Maćkowi, jednak zanim zrobił krok w jego stronę, dłoń w kieszeni natrafiła na zmaltretowaną paczkę krakersów. Dyrektor zbawiony!
Przeniósł wzrok na smoka, który zaczął stroić zniecierpliwione miny (a przynajmniej takie wrażenie odnosił Manu, który świetnie sobie radził z odczytywaniem mimiki smoków).Uuuuch, teraz albo nigdy. Wziął głęboki wdech, a następnie zbliżył się do stworzenia i podsunął mu ciastka.
- Mmm, Maciek, niech mnie smok kopnie, patrz jakie zacne krakersy – zarzucił dziarsko Rosado, wczuwając się w rolę przystojniaka z reklamy krakersów – Częstuj się, śmiało!
Z rosnącą nadzieją i niepokojem obserwował, jak smok najpierw patrzy podejrzliwie na jedzenie, potem zaczyna je obwąchiwać, a wreszcie… zajada! TAK!
Zakradł się od tyłu, a następnie po raz trzeci spróbował się na niego wspiąć; tym razem ziomek był na tyle zajęty krakersami, że nie tylko nie zrzucił Manuela, ale i zamachał radośnie (chyba) ogonem. Gdy skończył, odwrócił łeb w stronę JEŹDŹCA (jak to dumnie brzmi, mmmmrrau), ale tylko błysnął jakże groźnie swoimi mrocznymi tęczówkami, a następnie zamachał parę razy skrzydełkami i wzniósł się w powietrze.
Powrót do góry Go down


Thomas Kennedy
avatar

Student Hufflepuff
Wiek : 34
Galeony : 203
  Liczba postów : 219
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 19:05;

Bum, bum.
Dementor zbliżał się nieubłaganie, a Stiw tylko coraz bardziej krzyczał. Był pewny, że musi wyczarować patronusa, ale czy to mu się uda?! Przełknął głośno ślinę, patrząc się w miejsca, gdzie powinny znajdować się ślepia. Wyglądały przerażająco. Nigdy nie wiedział z tak bliska coś tak odpychającego. Chłód przeszywał mu kości, a on pragnął płakać i wezwać mamę. Poczuł się bardzo nieszczęśliwy. Samotność dokuczała mu tak bardzo, że nie potrafił normalnie oddychać. Wszystko przypominało bardziej agoniczne wołania o szczęście, które sprytem uciekło z jego drogi życiowej.
Wyjął różdżkę drżącą dłonią, próbując ją unieść w kierunku dementora. On wydawał mu się o stokroć silniejszy. Jego aura nie pozwalała wierzyć mu, że się uda. Zabrał mu nadzieję, a w kolejnym kroku chciał pozbawić go najszczęśliwszego wspomnienia, jakiego posiadał.
- NIE! - warknął, myśląc, że owe stworzonko się przestraszy i ucieknie podkulając za sobą pelerynę. Doskonale wiedział z opowieści więźniów Azkabanu, że ich nie można o nic prosić ani błagać. Owe zachowanie ludzkie łechtało ego przeraźliwych stworów i nigdy nie dawało szansy na wygraną. Czuł własne serce w gardle, a to wcale nie pomagało mu się skupić na wykonaniu prawidłowo zaklęcia.
- Expecto Patronum! - wrzasnął a snop światła poleciał w kierunku Potwora. Obezwładniające nieszczęście powoli zaczęło odchodzić, bowiem przy Thomasie Kennedym pojawił się Orzeł.
O wielki Ptaku, zwalczyłeś dementora! Steve otarł czoło i znów ruszył na swym kościstym zwierzaku w stronę herbaciarni.
Powrót do góry Go down


Manuel Rosado
avatar

Wiek : 33
Galeony : -2
  Liczba postów : 310
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 8 Maj 2011 - 19:06;

Gdy smok oderwał się od podłoża, Manu poczuł w żołądku bardzo nieprzyjemne uczucie i przez dłuższą chwilę naprawdę żałował, że wsunął rano tyle kiełbasy na śniadanie, był bowiem bardzo bliski zwrócenia jej. Ale w porząsiu, dał radę, bowiem po jakimś czasie lot Macieja stał się nieco mniej chaotyczny i już nim tak nie szarpało – właściwie to nawet nie czuł, że się porusza, bowiem smok prawie wcale nie poruszał skrzydłami, tylko szybował sobie zacnie nad jakimś lasem, umożliwiając swojemu pasażerowi oglądanie widoków i w ogóle, pełen relaks.
Poczuł się na tyle pewnie, że przestał kurczowo ściskać szyję smoka i przyjął luzacką pozę z rękami założonymi na piersiach; niestety, szybko tego pożałował, bo Maciek wybrał tę chwilę, by wykonać gwałtowny zwrot, tak że Rosado o mały włos z niego nie spadł. Ale skurczybyk, no! Przeklinając swój pojazd i obiecując zemstę, ponownie chwycił się jego zacnej szyi, i poczuł, jak chłód jego łusek przenika jego ciało, aż zadrżał. Chwilę później poczuł, że zimno obezwładnia go całego, aż zaczął drżeć, co nie powinno nastąpić, bo jego dresik z ortalionu powinien grzać go świetnie.
Zanim zdążył się nad tym lepiej zastanowić, poczuł się tak dziwnie, że zapomniał, o czym rozmyślał. Poczuł przytłaczające go przygnębienie, paskudny smutek; całe szczęście uleciało z niego jak powietrze z przebitego balona. Fruuuuuuu. Nie mógł przypomnieć sobie żadnego radosnego wydarzenia ze swojego życia, wszystko przedstawiało się w niezwykle czarnych, smutnych barwach. Nim zdążył poddać się temu uczuciu, dotarło do niego, że to tylko dementor – ujrzał go po chwili, sunął prosto na niego z zatrważającą prędkością. Rosadowski wzdrygnął się i sięgnął po swoją różdżkę, a następnie zamknął oczy, by móc skupić się na swoim szczęśliwym wspomnieniu.
Teoretycznie miał ich tak wiele, że mógł przebierać i wybierać, ale jakoś żadne nie wydawało mu się wystarczająco silne. Wreszcie przed oczami stanęła mu Carmen, jedyna kobieta którą kiedykolwiek pokochał (tak, tak, czyż to nie jest romantyczne i sentymentalne?) i z którą spędził najszczęśliwszy okres swojego życia. Poczuł zalewającą go falę ciepła, nawet mimowolnie się uśmiechnął, by wreszcie unieść różdżkę i wypowiedzieć zaklęcie „Expecto Patronum”. Gdy tylko to zrobił, uchylił powieki i ujrzał wystrzelający z różdżki mglisty cień jego patronusa, który przybrał jakże uroczą postać leniwca. Skierował się on w stronę dementora jakże luzackim, powolnym krokiem (jeśli można to tak nazwać), a już po chwili przegonił stwora w niewiadomym kierunku.
Manu odetchnął, poklepał Maćka po szyi i ruszył dalej, frunąc beztrosko w przestworzach. Ach!
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPon 9 Maj 2011 - 19:50;

cd 3 maja xd

Bell przelazła przez okno, do środka, co znowu takie łatwe nie było, ale przecież ona ze wszystkim potrafiła sobie poradzić. Otworzyło pudełko z babeczkami, poczęstowała Angie i sama zaczęła jeść. Achh, z kawałkami czekolady, jej ulubione! Dobra, przecież wiedziała jakie są, bo sama je kupiła gdzieś tam, ale to nie zmieniało faktu, że mogła się rozpływać nad ich smakiem.
- Cześć, Neeeev - przywitała się z koleżanką, która, jak się okazało, też była na wieży z jakimś chłopakiem. Znała go, nie znała? A kogo to obchodzi. - Chcecie? - wyciągnęła w ich stronę pudełko i tak przechyliła, żeby mogli zobaczyć jego zwartość. Uznała, że jak nabierze ich ochota na taką przekąskę, to podejdą, więc osunęła się po ścianie i teraz opierała się o nią, siedząc na podłodze. Jadła i jadła, patrząc co tam ślizgonka kombinuje. Czy ona... naprawdę zamierzała PALIĆ? Już ona jej da, pff! Kiedy tylko po raz pierwszy wypuściła dym z ust, rudowłosa poderwała się na nogi, zabrała jej papierosa i wywaliła za okno.
- Co ty sobie myślisz, paląc? Nie dość, że to niedozwolone, to jeszcze przy mnie! Wiesz, jakich chorób możesz się przez to nabawić - ostatnie zdanie mruknęła i odwróciła się tyłem do blondynki, wyglądając przez okno.
Powrót do góry Go down


Angie Davis
Angie Davis

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Animag (testral)
Galeony : 676
  Liczba postów : 889
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPon 9 Maj 2011 - 20:27;

- Że co proszę? Co ci to przeszka... - Straciła fajkę. To było głupie posunięcie ze strony Bell. Oj głupie. Jak mogła zniszczyć jej papierosa! Przecież to prawie jak świętość, szczególnie gdy zostają ostatnie! - Szatanie ty!
Zamachnęła się i panna Rodwick dostała babeczką prosto w swoją słodką buzie. Dało się przy tym słyszeć, przyjemny w opinii Davis, plask. Uśmiechnęła się tryumfująco. Straciła fajkę, ale przynajmniej się odpłaciła. Czekała na odpowiedź koleżanki, nie liczyła na to by to tak pozostawiła... chociaż mądra Krukonka, a w dodarku pani Prefekt, to może sobie odpuści, haha?
- Bolało? - Zapytała przesadnie słodkim głosem. - Bo celowałam w czoło, widocznie nie mam cela... - zamrugała szybko rzęsami.
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPon 9 Maj 2011 - 20:41;

Głupie? Głupie! Pffff. Też coś. Przecież to było baaardzo przemyślane działanie. Nie mogła zareagować inaczej. Co ją chodziło który ty był papieros? Nic.
Nawet nie nie zauważyła, kiedy ślizgonka się zamachnęła i trafiła ją babeczką prosto w twarz. Otworzyła usta ze zdziwienie i na chwile zastygła w bezruchu. Może i mądrą krukonką była. Prefektem też... Ale mądrym prefektem, to już na pewno nie, Bell-mądry-prefekt, to było wręcz oksymoronem. W ogóle samo danie jej jakiejś władzy.
- Osz ty, idiotko! - Ze stojącego na dole pudełka, wzięła babeczkę i szybko rozsmarowała ją dziewczynie na twarzy, żeby ta nie zdążyła zareagować. Jakby rzuciła to jeszcze by nie trafiła... i nie byłoby tak efektywnie.
- Ha ha ha - mruknęła, uśmiechając się cwaniacko. - Patrz jakiego ja mam cela.
Otarła twarz z jedzenia i odsunęła się trochę od Angie, w obawie, że ta znowu ją zaatakuje.
Powrót do góry Go down


Angie Davis
Angie Davis

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Animag (testral)
Galeony : 676
  Liczba postów : 889
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPon 9 Maj 2011 - 20:56;

- Aaaa! - Zareagowała z opóźnieniem, ale nie od razu zrozumiała co ruda jej robi. Miała na twarzy czekoladę. Oblizała usta, a następnie zacisnęła zęby i wyciągnęła różdżkę. - Wingardium Leviosa! - Pudełko z babeczkami uniosło się i uderzyło w Bell, a następnie wzniosło się nad nią, a jego zawartość zaczęła się wysypywać na Krukonkę. Davis machnęła różdżką i zaklęcie się cofnęło. Opakowanie po smakołykach upadło rudej na głowę. - O jeju, psieplasiam! Nie wiem jak to się mogło stać. - Przyłożyła dwie ręce do ust, równocześnie zakrywając nos i udając przerażenie.
Przypomniała sobie o czekoladzie na swojej twarzy dopiero gdy odsunęła od niej ręce całe usmarowane. Sięgnęła do kieszeni, nie miała żadnej chusteczki i musiała się wytrzeć rękawem bluzy. Dobrudziła swoją bluzęęę. Jak Bell mogła jej to zrobić?!
Powrót do góry Go down


Bell Rodwick
Bell Rodwick

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 90%
Galeony : 4902
  Liczba postów : 4482
http://czarodzieje.forumpolish.com/t58-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t243-bell-rodwick
http://czarodzieje.forumpolish.com/t7785-bell-rodwick#216614
http://dzika-mafia.blog.onet.pl/
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPon 9 Maj 2011 - 21:49;

Patrzyła z przerażeniem, jak oto całe metalowe pudełko ze smakołykami lewituje w powietrzu, w każdej chwili gotowe na nią spaść. Miała zamiar wyjąć różdżkę i je od siebie odepchnąć, a nawet pokierować na Angie, ale niestety nie miała tak dobrego refleksu i stało się. ŁUP. Przywaliło jej w głowę, aż coś zabrzęczało w środku. Gdyby to była kreskówka, to pewnie by jeszcze zaczęły ptaszki ćwierkać czy coś, ale cale szczęście nic takiego się nie stało. Jakby to jeszcze mało, po chwili zaczęły na nią spadać babeczki.
- Marnujesz moje wypieki?! - krzyknęła, oburzona, zapominając o bólu głowy gdzieś na górze. Co tam, że to nie ona je robiła, Davis nie musiała tym wiedzieć, prawda? Bell udało się złapać ze dwie babeczki, nim te spadły na ziemię. Jedną ugryzła, drugą trzymała, zaś trzecią podniosła z ziemi i rzuciła z Angie. Tyle, że spudłowała i trafiła w tego puchona co był z Nev. Uupsss.
Powrót do góry Go down


Angie Davis
Angie Davis

Student Slytherin
Rok Nauki : II
Wiek : 31
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Animag (testral)
Galeony : 676
  Liczba postów : 889
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPon 9 Maj 2011 - 22:33;

Znów nie pomyślała przed tym co zrobiła. Metalowe pudełko uderzyło Bell w głowę, a blondynkę aż zabolało na samą myśl, co dopiero rudą! Była na nią wściekła o tego szluga, ale to chyba nie był powód by próbować ją zabijać pudełkiem... no właśnie pudełkiem nie, ale czemu by nie czymś innym?
- Sama je robiłaś? No to dobrze, ze nie zjadłam ani jednej! - Odburknęła, a w rzeczywistości żałowała, że tego nie zrobiła. Jakaś babeczka leżała na ziemi, z pewnością gdyby nie chwilowa kłótnia z Bell, to by ją podniosła, przeczyściła i zjadła, ale w tej sytuacji nie mogła sobie na to pozwolić. - Haha, miałaś rację, że przedtem wysmarowałaś mnie babeczką z bliska, bo z dalsza coś ten cel kiepski. - Zaczęła się śmiać. Swoją drogą teraz nawet ta czekolada na rękawie była śmieszna. Zobaczyła w kogo trafiła babeczka. - Wohoo! A jednak nie! Twój cel jest bez zarzutów! Polowanie na Puchoooonów, mrrrrau! - Zawołała i podniosła z ziemi tą babeczkę, na którą miała ochotę. Po chwili leciała ona ponownie w stronę Puchona.
Powrót do góry Go down


Andrew Canavan
Andrew Canavan

Uczeń Hufflepuff
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Dodatkowo : +200% do zajebistości!
Galeony : 157
  Liczba postów : 392
http://www.dom-nocy.my-rpg.com
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyCzw 12 Maj 2011 - 16:49;

On sobie tutaj kulturalnie konwersował z Nev, ciągle myśląc, czy lepiej byłoby ją zepchnąć z wieży czy też zadźgać widelcem. Oczywiście, najlepszą bronią jest sopel, ale na to już za późno. W każdym razie miał dylemat i już czuł, że jest bliski rozwiązania, a tu nagle baaaaaaach! Przybywają jakieś dwie dziewoje. Niby wszystko pięknie fajnie, ale plan poszedł pohasać z barankami. No… wściec się można. Jak one śmią przeszkadzać wielkiemu miszczowi podczas pracy, hę? Czy one wiedzą, ile go to planowanie kosztuje siły i czasu? Wszak to nie takie proste, jak trafienie strzałą w cel. Tu trzeba się jeszcze postarać, żeby nikt cię nie złapał, o. Był za młody, żeby spędzić w kiciu choćby dzień!
- Siema – mruknął do dziewcząt, niecierpliwie stukając palcami o barierkę. Nie chciał być niegrzeczny, ale w myślach wyganiał je stąd. Niech one sobie w końcu pójdą! Odwrócił się właśnie, żeby im to powiedzieć, a tu dostaje w twarz babeczką! Toż… toż…. Ta zniewaga krwi wymaga! Ściągnął z czoła krem i resztę wypieku, rzucając w stronę rudowłosej. A że cel miał bardzo dobry i w ogóle zdolny był, to pani prefekt dostała w sam środek koszulki, na wysokości piersi. Głowa to już przeżytek, ot co! Uśmiechając się zadowolony, odwrócił się z powrotem do Nev, przewracając oczami.
Powrót do góry Go down


Nevaeh Rosado
Nevaeh Rosado

Absolwent Gryffindoru
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : teleportacja
Galeony : 216
  Liczba postów : 214
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyPią 13 Maj 2011 - 0:14;

Och tak, te nasze dywagacje są naprawdę cudowne i urocze. Niestety, nie chce mi się na nie wszystkie odpisywać, no! W każdym razie jestem za pan brat z głupotą, Doda nie będzie nam czyścić butów, opanujemy świat swoim wynalazkiem na okres, Nev przeprowadzi sekcję na Endrju, Nev ostatecznie dzieci mieć nie będzie, a matka czy tam macocha chłopaka nie posunie się do tego, by musieli brać ślub. Wiem, że coś pewnie przeoczyłam, ale piszę z pamięci!
- Zupełnie nie wiem! Zdaję się na twoją kreatywność - odparła z przekąsem, uśmiechając się szeroko. No i wtedy, jakieś dwie dziewczyny wbiły do wieży. Jednej zupełnie nie kojarzyła, a druga... Bell! Rany, wybawienie z rąk sadysty Canavana, hehe.
- Siemka - przywitała się z obiema osobami, jakże luzacko, ale oj tam. Oparła się wygodniej o barierkę i spojrzała na towarzysza. Czyżby nie był zachwycony z ich obecności? Ona była, bo uratowały jej życie poniekąd!
Z rozbawieniem obserwowała ową wojnę na babeczki, a kiedy jedna z nich trafiła Andrzeja, to zasłoniła usta ręką i z trudem powstrzymywała się, by nie zacząć dusić się ze śmiechu, co w sumie i tak następowało.
Kiedy inna babeczka powędrowała na koszulkę Bell, Nev już wiedziała, że to koniec żartów i zacznie się wojna! Spojrzała zatem z lekkim przerażeniem na Puchonka, ale w zasadzie to nie miała nic przeciwko takim zabawom. Szkoda tylko, że ona nie miała czym rzucać!
Powrót do góry Go down


Margaret Gate
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 19
  Liczba postów : 1506
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptySob 14 Maj 2011 - 22:28;

Margaret ledwo opanowała prychnięcie.
- Kochanie to niczyja wina. Przecież skąd miałeś wiedzieć jak zareaguję. - Mówiła spokojnie, żeby myślał, że naprawdę tak jest, Przecież to była jego wina, bo mówiła, że tego nie chce, ale Yavan ją zignorował. Nie miała ochoty wpędzać go w jakieś chore poczucie winy. - Uspokój się, wszystko jest w jak najlepszym porządku. - Usiadła obok niego i położyła głowę na jego ramieniu.
Powrót do góry Go down


Yavan Hyjandal
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 46
  Liczba postów : 508
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptySob 14 Maj 2011 - 23:11;

Miło że chciała by to nie wyglądało na moją winę, no ale fakt był taki że jednak to była moja sprawka. Pewnie bym się tym wszystkim przejmował jeszcze przez długi czas gdyby nie jeden gest który wykonał Płomyczek. Usiadła przy mnie i położyła swoją główkę na moim ramieniu, od razu się uspokoiłem. Z wdzięcznością pocałowałem głowę Margaret, jest niezwykła potrafi uspokoić mnie w mgnieniu oka.
- Niesamowite...jesteś w stanie rozpalić mnie w mgnieniu oka, a także uspokoić równie szybko. - spojrzałem w górę na gwiazdy....przecież to były te same gwiazdy które oglądałem często, a dzisiaj wyglądały inaczej, nierzeczywiście. Pewnikiem dlatego że była przy mnie...
Powrót do góry Go down


Margaret Gate
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 19
  Liczba postów : 1506
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptySob 14 Maj 2011 - 23:17;

Dostała całusa w głowę, to jej zdaniem było bardzo słodkie.
- Nie uważasz, że to chyba jakiś dar? - Powiedziała z lekka nuta rozbawienia. Przecież doskonale zdawała sobie sprawę, jak działa na Yavana. Pewnie równie dobrze jak on, kiedy starał się ją uspokoić lub rozpalić. Nie znali się w sumie prawie wcale, ale starali się robić wszystko, żeby to zmienić i chyba im się udawało. Jej usta powędrowały do jego szyi. Uśmiechnęła się do siebie i leciutko przygryzła miejsce pod jego uchem.
Powrót do góry Go down


Yavan Hyjandal
avatar

Uczeń Slytherin
Rok Nauki : VII
Wiek : 30
Galeony : 46
  Liczba postów : 508
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 15 Maj 2011 - 10:32;

Słowa Płomyczka rozbawiły mnie, miała całkowitą rację przecież nie łatwo odnaleźć osobę która jest wstanie tego dokonać, rozpalić zmysły do granic pojmowania lub uspokoić wszystkie wzburzone myśli.
- Oczywiście że to dar i to niezwykły! - odpowiedziałem z uśmiechem i radością w głosie. Z przyjemnych rozmyślań wybudziły mnie rozkoszne usta ukochanej czułem ich bliskość, Jej ciepły oddech, a następnie lekkie niezwykle przyjemne ugryzienie. Po moich plecach przeszedł dreszcz pożądania, a z ust wydobył się cichy syk. Zwróciłem się twarzą ku Margaret i złożyłem namiętny pocałunek na Jej ustach, nasze dłonie splotły się, a ja podążyłem ku szyi Płomyczka i odwzajemniłem pieszczotę której doznałem przed chwilą.
Powrót do góry Go down


Margaret Gate
avatar

Student Gryffindor
Rok Nauki : I
Wiek : 30
Czystość Krwi : 100%
Dodatkowo : Teleportacja
Galeony : 19
  Liczba postów : 1506
Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8




Gracz




Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 EmptyNie 15 Maj 2011 - 15:39;

Jasne, że tak! - Zaśmiała się serdecznie.
Po tym, jak go ugryzła usłyszała syk. Syk przyjemności. Właśnie to chciała usłyszeć. Zaczął delikatnie ja całować. Zamieniło się to w pełny namiętności pocałunek. Yavan podgryzł jej szyję. - Au! - Krzyknęła. Chciała znów troszkę się z nim pobawić. - Tak się obchodzisz z kochana kobietą?! - Powiedziała uniesiona. Jej planem było zrobić wszystko, żeby był rozpalony do granic możliwości i jak najdłużej nie dać mu tego, czego zapewne teraz chce.
Powrót do góry Go down


Sponsored content

Szczyt Wieży - Page 31 QzgSDG8








Szczyt Wieży - Page 31 Empty


PisanieSzczyt Wieży - Page 31 Empty Re: Szczyt Wieży  Szczyt Wieży - Page 31 Empty;

Powrót do góry Go down
 

Szczyt Wieży

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 31 z 40Strona 31 z 40 Previous  1 ... 17 ... 30, 31, 32 ... 35 ... 40  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Czarodzieje :: Szczyt Wieży - Page 31 JHTDsR7 :: 
hogwart
 :: 
Wieze
 :: 
wieża astronomiczna
-