Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Odwzajemniam julkowy uśmiech i wcale nie przychodzi mi do głowy, że mogłam wcześniej zajrzeć do kuli, tak bardzo pewna jestem tego, że chętnie zrobię cokolwiek będzie chciała. - No. Mam nadzieję, że wymyślisz coś ciekawego. Masz już jakieś pomysły? - dopytuję, podejrzewając, że w głowie krukonki mogło się już coś pojawić. Zadowolona ze swojego pomysłu z kawą, biorę drugi kubek i staram się docenić jej smak, bardzo próbując przy okazji się nie skrzywić - lubię kawę, ale przeważnie piję ją w nieco bardziej mlecznej postaci. Zachowuję poważną minę, kiedy Julka chichocze na widok moim wróżbiarskich starań. Mam wrażenie, że jej podejście do tej sztuki nie będzie zbyt pomocne, kiedy już przyjdzie do odczytywania przyszłości, ale przecież wiem o tym od samego początku i na tym właśnie ma polegać wyzwanie. Przewracam oczami na jej głupie pytanie, ale też lekko się uśmiecham, bo dosyć szybko orientuję się, że to żart. - Hmm, nie wiem czy powinnaś zadać pytanie w takiej formie - mówię, trochę się obawiając, że zniechęcę w ten sposób Julkę do wszystkiego, ale nie mam zamiaru niczego ukrywać. Moje wątpliwości dotyczą sposobu w jaki sformułowała pytanie, bo jednocześnie brzmi zbyt zagadkowo ale też nazbyt oczywisto, nie zostawiając mi pola do popisu. Jestem pewna, że prędzej czy później uda mi się ujrzeć w szklanej kuli te trzy rzeczy (nawet jeśli nie kojarzę w tej chwili co Brooks może mieć poprzez nie na myśli), ale niekoniecznie mogę być w stanie z tym wszystkim powiązać sama Julkę. Postanawiam mimo wszystko spróbować. Zamykam na chwilę oczy, kulę kładąc kolanach, ciągle też przytrzymując ją dłonią - w końcu nie chcę, żeby coś jej się stało. Próbuję się wyciszyć a potem spoglądam w szklaną powierzchnię z umysłem skupionym jedynie na królowej, bogu i Anglii. Chociaż wydaje mi się, że wszystko robię dobrze, tak jak pokazywał nam Max na jednym ze spotkań IKE, to i tak jedyne co widzę to kłębiąca się mgła. Może też odrobinę czegoś co przypomina koronę? Ciężko powiedzieć, nie jestem pewna czy to naprawdę, czy moja wyobraźnia płata mi figle. W końcu odrywam wzrok od kuli i wzdycham głośno, spoglądając przy tym na Julę. - Nie działa - oświadczam, przygotowując się już na jej reakcję. - To jest zbyt... obrazowe. Muszę mieć coś co chcę zobaczyć, jakiś... obszar twoje życia i wtedy może uda się zobaczyć obrazy. I je ze sobą powiązać - próbuję wyjaśnić.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Kreatywności akurat Krukonce nie brakowało i w razie potrzeby, z pewnością wymyśliłaby coś ciekawego, w tej chwili miała jednak pustkę w głowie, tak więc pozostał jej jedynie przeczący ruch głową. Zresztą, żeby do tego doszło, wpierw Zośka musiałaby sprawić, że fajnie nie będzie. A na razie było przyjemnie. Pufy były wygodne, światło wpadające do środka ciepłe i klimatyczne, a kawa mocna i aromatyczna. W gruncie rzeczy, salka do wróżbiarstwa była bardzo przytulna, choć w jej odczuciu klimat miejsca bardziej sprzyjał chilloutowemu paleniu trawki i słuchaniu starej muzyki z winyli.
- Może właśnie w ten sposób wróżbiarze spędzają swój czas wolny i stąd mają wizje? – przyszło jej na myśl. – Może te maślane oczy to nie od kadzideł?
Mimo pewnych obiekcji Sophie wykorzystała tajemnicze wskazówki Krukonki i starała się dostrzec cokolwiek w przyszłości. Zamknęła oczy, położyła kulę na kolanach, wzięła głęboki oddech. Kiedy była tak skupiona, wyglądała jeszcze bardziej uroczo niż zwykle. - No trudno – stwierdziła, kiedy Sophie oświadczyła, że z wróżenia wyszły nici. – Zróbmy to w takim razie, jak należy.
Wysłuchała tłumaczeń Ślizgonki. To, co mówiła, miało większy sens, niż próba dostrzeżenia Boga czy Królowej.
- Jakiś obszar mojego życia… czyli np. quidditch? – zapytała, niepewna, czy dobrze rozumie.
Dojście do tego co pokazują wróżby za pomocą palenia zioła z pewnością nie jest takim głupim pomysłem i może nawet bym to wypróbowała, gdyby nie to, że jestem taką nogą w zielarstwie i istnieje całkiem spore prawdopodobieństwo, że nie odróżniłabym tego odpowiedniego od trującego. Z kolei planuję podobne rzeczy w kwestii eliksirów, chociaż może niekoniecznie chodzi o wróżbiarstwo... to wciąż utrzymuję (chyba w swojej głowie), że mam na uwadze kwestie naukowe. Ale czy ktokolwiek by mi uwierzył, gdyby dowiedział się, że warzę eliskir tęczowy? Nawet jego nazwa brzmi zbyt rozrywkowo. Od zawsze przepadam za atmosferą, jaka panuje w tej sali. Gdyby odbywała się tutaj historia magii to groziłoby to zbyt dużym prawdopodobieństwem uśnięcia na wygodnej pufce, ale w przypadku wróżenia jest to wręcz pożądane. Nie że samo spanie - raczej odprężenie. W końcu stres i rozdrażnienie nie sprzyja odpowiedniej pracy drugiego oka. Uśmiecham się lekko do Juli, będąc jej wdzięczną, że rozumie i bez większych dyskusji podąża za moimi wskazówkami. - Tak, właśnie o to - przytakuję. Mogłam się domyślić, że będzie chciała dowiedzieć się czegoś związanego z quiddichem. Znowu przymykam oczy i staram się skoncentrować myśli na wróżbie a potem wpatruję się w kulę i w końcu coś przejaśnia się we mgle. - Widzę... postać. Leci na miotle. Powiedziałabym nawet, że to możesz być ty. I ma na sobie... niebieski strój? Nie mam pojęcia, nie widzę dobrze kolorów, ale jest chyba jasny. O, ale na pewno masz w ręką pałkę. - Kończę tę jakże porywającą wróżbę i spoglądam na Julkę, sama będąc tym co zobaczyłam nieco rozczarowana, bo wydaje mi się, że to nic odkrywczego. - Chyba nie umiem korzystać z kuli. Może lepiej postawię ci tarota? - proponuję i nim Brooks się zgodzi albo nie, idę poszperać w tym co znajduje się w klasie, żeby wyciągnąć skądś talię kart. - Gotowa? Pytanie zakładam, że to samo? - I zaczynam wykładać karty. A dokładniej całe trzy.
| wylosuj w kostkach 3 karty tarota
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Oglądanie Sophie podczas prób wyczytania przyszłości ze szklanej kuli, było zajęciem całkiem przyjemny. Mogłaby je nawet nazwać… uspokajającym. Cała ta czynność, choć wydawała się Krukonce bezzasadna i pozbawiona większego sensu, miała w sobie coś mistycznego. Może to ta cisza, może klimat miejsca, a może zacięcie na twarzy Ślizgonki, której zacięcie na twarzy mówiło, że naprawdę stara się dojrzeć rzeczywistość, malującą się przed Brooks. Kiedy w końcu Sophie zaczęła opisywać swoje wizje, Krukonka z trudem powstrzymała śmiech. Wizje przyszłości były niemal na pewno prawdziwe, ale nie trzeba było być mistrzem wróżbiarstwa, aby dojść do takich wniosków. Wystarczyło spojrzeć na kawałek pergaminu z rozkładem jej codziennych zajęć.
- Wow, tego się nie spodziewałam – powiedziała ciepło, upijając kawy. – Nie przejmuj się, im więcej będziesz ćwiczyła, tym będziesz lepsza. Wystarczy trochę praktyki. Zresztą, spójrz. – Julia wzięła od dziewczyny błyszczącą kulę, wzięła ją ostrożnie, aby przypadkiem nic nie zepsuć, po czym położyła na niej dłoń, zmarszczyła w zamyśleniu brwi i przymknęła oczy. Wkrótce z jej ust wyrwał się niski głos, choć szeroki banan na jej twarzy, nieudolnie zresztą maskowany zdradzał, że daleko jej do jakiejkolwiek wizji, a bliżej do zwykłego przyjacielskiego przekomarzania. – Widzę cię nad kociołkiem. Tak, to kociołek, błyszczący nowością. Wrzucasz do niego składniki, a potem mieszasz. Nie, czekaj, nie mieszasz! Kociołek robi to za ciebie! A następnie, następnie rozlewasz kociołek do fiolek. I zamierzasz się nimi podzielić z pewną nierozsądną Krukonką, która lubi latać miotle. Jak mi poszło? – Otworzyła w końcu oczy i spojrzała na Sophie radośnie. Ten pomysł z wróżeniem nie był taki nudny, jak jej się początkowo wydawało. Co oznaczało, że nici z obietnicy zrobienia tego, no co ma ochotę. Kiedy śmieszki się skończyły i Sophie postanowiła powróżyć jej z kart tarota, nie oponowała. Kiwnęła tylko głową, a już po chwili wylądowały przed nią trzy karty położone przez Ślizgonkę. Pytanie pozostało rzecz jasna to samo, choć Julka wspomniała, że w razie niepowodzenia, może spróbować znaleźć w jej przyszłości coś, co dotyczyło podróży poza Anglię. Może podsunie jej w ten sposób lokację na najbliższe wakacje?
- Hmm… - mruknęła. – Mistrzem wróżbiarstwa nie jestem, ale ta śmierć to chyba nie oznacza nic dobrego.
Patrzę kiedy Julka bierze kulę i uważnie jej słucham, chociaż nie mogę nie powstrzymać cisnącego się na usta uśmiechu. - Zajebiście. Myślę, że możesz rozważyć karierę profesjonalnej wróżki. - Śmieję się. Nie sposób się nie zgodzić, że jej wróżba wcale nie jest gorsza od mojej. Ale ja tam naprawdę coś zobaczyłam i może jeszcze trochę więcej doświadczenia i umiałabym oglądać obraz w kryształowej kuli niczym mugolski film. Przepowiadanie przyszłości nie jest przecież tak łatwe dla zwyczajnych śmiertelników jak dla jasnowidziów - w tym sensie, że nie wypowiadają nagle (mniej lub bardziej oczywistej) przepowiedni, która na pewno ma się kiedyś spełnić. - Karty tarota są łatwiejsze - zapewniam. - Wystarczy tylko je dobrze zinterpretować, tutaj problemem jest nie to, że mogę nic nie zobaczyć a raczej zła interpretacja... - wyjaśniam znowu na czym polega ten sposób wróżenia i postanawiam mimo wszystko zabrać się za quidditcha, bo te szczerze mówiąc wydaje mi się być łatwiejsze - pytanie jest dużo jaśniej postawione. - Zdziwisz się, ale wcale nie. Jednoznacznie negatywną kartą w tarocie jest chyba tylko wisielec, śmierć oznacza po prostu zmianę... ale po kolei - odpowiadam na to co Julka mówi, po czym przygląda się kartom. Mamy świat na przeszłość, śmierć na teraźniejszość i koło fortuny na to co się wydarzy. - Więc... pierwsza karta to świat i odnosi się do tego co już się wydarzyło w twoim życiu. Mówi nam, że to co robiłaś do tego pory w quidditchu przynosiło ci radość i czułaś się spełniona... - zerkam na Brooks jakby na potwierdzenie czy to co mówię to prawda czy może całkowite głupoty. - Dalej mamy śmierć, czyli tak jak już wspomniałam - zmianę. Oznacza to, że w twoim życiu zaszła jakaś zmiana, być może w twoim zachowaniu, może w sposobie myślenia... - Uśmiecham się, bo z tego co ja wiem to wydaje mi się to prawdą, w końcu Julka wcale nie tak dawno zaczęła grać na innej pozycji niż wcześniej i szło jej naprawdę dobrze. Jednak najbardziej interesującą była ostatnia karta, bo mówiła o przyszłości i o tym co się wydarzy. A koło fortuny obiecywało naprawdę dużo i wydawało się być bardzo dobrą kartą, szczególnie w takim zestawieniu. - No i ostatnia, mówi o nowym początku w twoim życiu. Ja był interpretowało to tak, że zmiany, które się wydarzyły zapoczątkowały coś nowego i pozytywnego, no i przede wszystkim pomogą ci osiągnąć w życiu szczęście... Bo takie znaczenie ma ta karta, przynajmniej w takiej pozycji. - Kończę mówić, trochę bardziej zadowolona z tej wróżby niż z poprzedniej, chociaż mam też świadomość, że Brooks mogła nie dowiedzieć się z niej nic bardzo konkretnego. Ale ta dziedzina taka jest - dosyć mglista. - Ale jak chcesz to mogę ci powróżyć coś jeszcze. Może ta podróż... - proponuję jeszcze.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Słysząc komentarz na temat potencjalnej kariery jako wróżbitka, prychnęła z rozbawienia pod nosem. Już by się chyba lepiej sprawdziła w roli więziennego dementora, niż kobiety z kulą, która ma spoglądać trzecim okiem ku przyszłości. Jedyne, co mogło być gorsze, to opieka nad chochlikami kornwalijskimi. Albo przepowiadanie przyszłości chochlikom. Akurat w jej towarzystwie, ta przyszłość byłaby wyjątkowo krótka, a finał bolesny.
Zmarszczyła brwi, kiedy Sophie wyjaśniła jej znaczenie karty ze śmiercią. Kłóciło się to nieco z jej kruczym rozsądkiem, ale z drugiej strony, mówiły o wróżbiarstwie, a o nim można było powiedzieć wiele, ale na pewno nie to, że było rozsądne. Pokiwała głową ze zrozumieniem i wsłuchała się w słowa Ślizgonki. Kiwała głową dalej, tym razem potwierdzając jej wróżby. Faktycznie, coś się w niej zmieniło, i to drastycznie. Przestała traktować quidditcha jak hobby i zabawę, a zaczęła jak… pracę? Nie, też nie. Po prostu zaczęła traktować go poważniej, dużo poważniej. No i do tego, zmieniła w zeszłym roku pozycję, po tym, jak gra na ścigajce nie przynosiła jej nic, prócz rozczarowań, frustracji i braku perspektyw na jakąkolwiek zmianę w tych kwestiach.
- Powiedzmy, że może, ale tylko może, masz rację – stwierdziła niechętnie. Nie była pewna, czy ta wiedza wynikała z samych kart, czy po prostu faktu, że Sophie znała Julkę. Co by to nie było, sprawiło, że Brooks po raz pierwszy w czasie tego seansu, zainteresowała się tematem. Kiedy więc zaproponowano jej ponowne wróżenie z kart, zgodziła się, ciekawa co tym razem usłyszy.
- Niech będzie podróż. Tylko miało być mniej ogólnie, prawda? No to w takim razie skupmy się na wyjeździe w czasie szkolnych ferii – zaproponowała, chcąc nieco ułatwić koleżance wróżenie. – Sprawnym ruchem osoby zagarnęła karty z podłogi i przetasowała talię, co nie było szczególnie łatwe, bo karty do tarota były znacznie grubsze od mugolskich. Mimo to udało jej się to bez większej kompromitacji i już po chwili przed Sophie leżały trzy kolejne karty: Moc, Świat i Pustelnik
- Postaram się - obiecuję z uśmiechem, chociaż kto wie co zechcą mi powiedzieć karty? Te które wiedzę mają mniej oczywiste znaczenie niż poprzednio, ale i pytanie jest trudniejsze. Bo chociaż to co powiedziałam przed chwilą Julce, wynikało tylko i wyłącznie z obrazków na tarocie, to jednocześnie wiedziałam, że te rzeczy są prawdą, więc nawet nieświadomie mogłam nadawać swoim słowom pożądane znaczenie. Tak to po prostu działa. Może dlatego najciekawsze wróżby wychodzą wtedy, kiedy wróżka nie zna osoby, które przepowiada przyszłość? - Co my tu mamy... Moc, świat i pustelnik. Zapowiada się, że te ferie będą dla ciebie trudne, ale i owocne. Mogłabym powiedzieć nawet - że szczęśliwe. Tak mówi ta karta - wskazuję na tę z obrazkiem prawie nagiej kobiety, przepasanej tylko szarfą, z głowami rożnych zwierząt w rogach. - W tej chwili masz w sobie dużo siły, bez względu na to jak rzeczywiście się czujesz. I podczas ferii będziesz chciała zrobić coś o czym już dawno myślałaś... no i karty twierdzą, że ci się to uda, pod warunkiem, że rozwiązania będziesz szukała w samotności. Dzięki temu podejmiesz odpowiednią decyzję. Może nawet przy okazji rozwiniesz swoje umiejętności magiczne - mówię tym razem krócej i uśmiecham się do Brooks. Czy to jest bardziej konkretne? Moim zdaniem tak, chociaż nie podaję jej konkretnych wydarzeń czy nazwisk osób, których miały one dotyczyć. Jeśli wróżba jest prawdziwa i to o czym mówię rzeczywiście ma miejsce w jej życiu, to zapewne ona doskonale wie o co chodzi. A jeśli nie... cóż, to wtedy tylko zwyczajne gadanie i nieudana próba zinterpretowania kart. - To tyle. Całkiem lubię tarota, poza używaniem do wróżenia można nim też grać w Durnia, dużo osób łatwiej przekonać, kiedy te dwie rzeczy są w pakiecie - mówię, składając już karty i układając je na jednej kupce. - Jeszcze całkiem fajna jest chiromancja, czyli wróżenie ręki. Dosłownie każdą część dłoni można zinterpretować, ale nie pamiętam za bardzo co oznaczają te wszystkie wypukłości... - Odpowiadam, gdyby Julka przypadkiem była tym zainteresowana.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Co jak co, ale wróżenie z kart było znacznie ciekawsze, niż wróżenie z kuli. W ogóle, Julka uważała ten kawałek szkła za piękny rekwizyt, a nie magiczne urządzenie do badania przyszłości. W jasnowidzenie nie wierzyła. Albo inaczej. Wierzyła, że tylko wybrane osoby, potrafią coś dojrzeć we mgle zwanej dniem jutrzejszym. Wielokrotnie była świadkiem, jak Fredka, najmniej puchońska Puchonka, dostawała nagle ataku i głosiła jakieś dziwne wizje. Co innego jednak osoby z darem, a zwykłe szaraczki jak Brooks. Mimo to wróżenie z tarota dawało jej więcej radochy, niż sądziła. Może to kwestia Sophie, która nie miała kija w dupie i nie traktowała tego wszystkiego jak kwestii życia i śmierci? A że Ślizgonka znała Brooks i mogła sobie wiele rzeczy dopowiedzieć? To jej kompletnie nie przeszkadzało. Im dłużej siedziały w tej zakurzonej salce, tym częściej myślała o tym jako zabawie, a nie o czymś pseudomistycznym. Słuchała więc jej słów, uśmiechała się i dobrze bawiła.
- To brzmi całkiem generycznie – skomentowała wróżbę Ślizgonki. – Ale również bardzo przyjemnie. I o dziwo, całkiem logicznie.Właściwie to miałam w planach zaszyć się na te dwa tygodnie ferii i pobyć ze sobą, więc ta samotność pasuje jak ulał. – Poklepała Zośkę po głowie, doceniając pracę, którą wykonała. - Tak swoją drogą. O czym ty zawsze marzyłaś? Może uda nam się to zrealizować na wyjeździe? – zaproponowała, przybliżając się nieco bliżej. Spojrzała jej w oczy i się zastanowiła. Jak to możliwe, że wszystkie osoby, które są jej najbliższe: Arla, Zoe i właśnie Sinclair, są tak ciepłe i pozytywne, kiedy ona różni się od nich tak bardzo? Czyżby przyciągały ją przeciwieństwa? A może to ona przyciągała takie szalone optymistki? Pewien wzór istniał i nie można było zaprzeczać, że jest inaczej.
- Grałam w Durnia. Fajna gra, ale trafiłam na kartę, która kazała mi zdradzić swój największy sekret, a to było dość… wstydliwe.
Kiedy Ślizgonka zaproponowała chiropraktykę, czy coś podobnego z nazwy, nie oponowała. Zabrnęły już tak daleko i do tego podejrzewała, że może być jeszcze ciekawiej, niż do tej pory. Podała jej więc szczupłą, zimną dłoń z powybijanymi palcami i uśmiechnęła się zadziornie.
- Mam ci powiedzieć, czego chcę się dowiedzieć, czy po prostu będziesz czytała mi z linii? – Wciąż nie rozumiała, jak to wszystko działa. W kwestii wróżbiarstwa była prawdziwą ignorantką. – A tak w ogóle, to dzięki, że mnie namówiłaś. Świetnie się bawię, Sinclair.
Wzruszam ramionami, uśmiechając się bardziej i wcale nie spodziewając się, że Brooks powie co innego. Za to jej pytanie mnie zaskakuje, bo jest całkiem niespodziewane. - Nie wiem, nie marzę o jakiejś jednej wielkiej rzeczy - mówię zgodnie z prawdą. - Na razie chcę się dobrze bawić i odkryć co bym chciała robić w przyszłości. To znaczy, pewnie coś z eliksirami, ale nie wiem do co dokładnie. A w ferie mogłabym przeżyć jakąś przygodę, którą potem będzie można opowiadać innym - odwzajemniam spojrzenie Julii, wcale nie zastanawiają się nad takimi rzeczami jak ona. W ogóle nigdy o tym nie myślę - jeśli z kimś nadaję na tych samych falach, albo jakaś przypadkowa sytuacja nas do siebie zbliży, to po prostu darzę taką osobą ciepłymi uczuciami. - To ja ostatnio po trzech ruchach przegrałam, bo wylosowałam wisielca. Nic przyjemnego - wspominam ostatnią rozgrywkę z Williem i już całkiem chowam karty. - Nie, w tym sposobie wróżenia się pyta się o nic konkretnego - wyjaśniam. - Podobno w naszych dłoniach zapisane jest całe nasze życie, ale tylko prawdziwi specjaliście w tym temacie potrafią wszystko z nich wyczytać. Wiedziałaś o tym? Podobnie jak z tęczówek można wyczytać wszystkie problemy ze zdrowie, jakie kiedykolwiek nam się przytrafią. - Dzielę się z Julką tym, co chyba najbardziej fascynuje mnie we wróżbiarstwie. Czytanie obrazów z kuli albo innych narzędzie to jedno. Ale czy to jak przebiegają nasze linie na dłoniach rzeczywiście może mieć znaczenie? Przecież nawet największe niedowiarki nie zaprzeczą, że jasnowidzowie. Ujmuję rękę krukonki i przyglądam się jej dłoni, lekko wodząc opuszkami palców po liniach, które widzę. - Trzy główne linie to serca, głowy i życia - pokazuję po kolei od góry. - Twoja linia serca jest długa, ciągnie się aż między te dwa palce i lekko rozgałęzia na końcu, co podobno znaczy, że kierujesz się uczuciami i jesteś w nich szczera. Dalej linia głowy zaczyna się na samym początku dłoni i idzie przez całą jej powierzchnię, kierując się lekko ku górze, czyli masz tendencję do koncentrowania się na swoich celach. No i krzyżuje się z linia życia co można interpretować, że twoje życie umysłowe, czyli pewnie zawodowe, będzie miało duży wpływ na całe twoje życie. I ta ostatnia jest długa ale wąska, czyli masz dużo energii ale musisz trochę uważać na swoje zdrowie, żeby nic się nie wydarzyło. Także uważają z tą pałką. - Puszczam jej dłoń, kiedy wyczytuję już wszystko to co potrafię. - Bawisz się jeszcze lepiej? Teraz to już przepowiedziałam całej twoje życie - żartuję i dolewam nam jeszcze trochę kawy.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Nie zdziwiła się specjalnie, gdy Ślizgonka wspomniała o eliksirach. Wielokrotnie była świadkiem, jak Sophie coś warzy, czy to na spotkaniach kółka, czy też lekcjach z Dear. Już na pierwszy rzut oka widać było, że nie podchodzi do tego, jak do przykrego obowiązku, a do czegoś, co sprawia jej dużą przyjemność. Była przy tym niezwykle skupiona i nie pozwalała się niczemu rozproszyć. Kontrastowało to z jej żywym uosobieniem, ale pokazywało też jej drugą stronę, nie tak dobrze widoczną na pierwszy rzut oka.
- W takim razie musimy się wspólnie gdzieś wybrać, jak już będziemy na feriach – zaproponowała. Samotność samotnością, ale kim by była, gdyby odmówiła sobie jakiejkolwiek przygody?
Krukonka z zainteresowaniem słuchała objaśnień Sophie, dotyczących wróżenia z dłoni. Wszystko to brzmiało dla niej nieco abstrakcyjnie. Zwłaszcza informacja, że w dłoniach zapisano całe ich życie. Sama wolała wierzyć w to, że nic nie jest przesądzone i że wszystko można zmienić. Słuchając kolejnych wróżb, chichotała z rozbawieniem.
- O tak, kto by pomyślał – skomentowała, gdy Sophie najpierw stwierdziła, że jej praca będzie miała wpływ na jej całe życie i że musi uważać na zdrowie. – Bawię się cudownie. Ale ale! Może teraz dla odmiany, pokażesz mi, co ciebie spotka w przyszłości, skoro o mnie wiemy już wszystko?
Z entuzjazmem przytakuję na propozycję Julki, chociaż jeszcze nawet nie mam pojęcia gdzie się wybierzemy na ferie. Jedno jest pewne - będzie to miejsce magiczne i niezwykle ciekawe, jak to zazwyczaj przy szkolnych wycieczkach. Jak sięgam pamięcią nie jestem w stanie sobie przypomnieć, żeby kiedykolwiek było nudno... - Musimy coś odkryć. W Luizjanie była taka wyspa... w końcu na nią nie poszłam, bo to w sumie mogło być bardziej niebezpieczne niż Zakazany Las u nas. Ale mój duch ciągle mnie namawiał. Podobno mieszkały tam wampiry. Widziałaś kiedyś wampira? - Co prawda czytałam trochę książek gdzie te stwory były przedstawiane w różny sposób, ale doskonale zdaję sobie sprawę jak wyglądają one naprawdę. To nie przeszkadza, żebym i tak chciała jakiegoś zobaczyć - najlepiej w bezpiecznych warunkach. Uśmiecham się za każdym razem kiedy Brooks chichocze z moich mądrych wróżb. No tak - to niebezpieczeństwo przy pracy jest tak bardzo ogólne, że równie dobrze mogłoby się odnosić do mnie, przecież zawsze kociołek może wybuchnąć mi w twarz i doprowadzić do rozległych oparzeń czy coś takiego. Ale zdrowie to temat, który wróżby najczęściej poruszają, bo z założenia jest bardzo kruche. - To chyba ty byś musiała mi coś przepowiedzieć - stwierdzam i podaję Julce dłoń, żeby się wykazała. To nic, że zapewne tego nie umie - wystarczy użyć nieco wyobraźni i powiedzieć byle głupoty i już będzie brzmiało jak prawdziwe. Wcale nie trzeba do tego znać wróżbiarskiej teorii. Ciekawa jestem jak bardzo to co mi powie będzie się różniło od rzeczy, które już ja sama wyczytałam ze swojej dłoni.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Hampsonowi można wiele zarzucić (nawet bardzo wiele), ale miejscówki na szkolne wyjazdy to akurat ogarniał naprawdę przyzwoite. Zupełnie jakby spędzał większość dnia pracy na przeglądaniu katalogów z ofertami wyjazdów! Brooks również czuła, że gdzie by nie pojechali, to nie będą się nudzić. Zresztą, jak tu się nudzić z takimi osobami jak Sophie, Solberg czy Arla? - Mój duch cały czas śpiewał marynarskie szanty, również w środku nocy i namawiał mnie do odwiedzenia opuszczonego wraku. – uśmiechnęła się na to wspomnienie, choć gdy o czwartej w nocy słyszała „Leave her, Johnny, leave her”, to miała ochotę wskrzesić tego buca tylko po to, żeby zabić go raz jeszcze. – Tylko na mugolskich filmach. A ty? – Kiedy jeszcze chodziła do mugolskiej szkoły, jej wizja wampira ograniczała się do jednej postaci z „Ulicy Sezamkowej”. Kiedy z kolei zaczęła naukę w Hogwarcie, dowiedziała się, że krwiopijcy istnieją naprawdę, choć do tej pory nie miała okazji poznać jeszcze żadnego. A może miała, tylko nie wiedziała, że jej rozmówca jest wampirem? Nie była to raczej pierwsza rzecz, o której się wspominało drugiemu człowiekowi.
Szybko się okazało, że z wróżbiarstwa można było czerpać satysfakcję. Wystarczyło na chwilę zapomnieć, że jest to szkolny przedmiot. Bez pochodzenia do tej dziedziny magii bez popartego logiką krytycyzmu, okazywało się, że to doskonała rozrywka, zwłaszcza w tak przyjemnym towarzystwie. Kiedy więc Sophie zaproponowała Krukonce, aby teraz to ona, tak dla odmiany, się wykazała, ta nie zastanawiała się dwa razy. Chwyciła Ślizgonkę za dłoń, zbliżyła do niej twarz i przejechała palcem po wierzchu jej dłoni.
- Twoja linia serca jest prawidłowej długości. To oznacza, że ważna dla ciebie jest pasja i to ona napędza cię do działania. Ta linia…głowy… jest głęboka. To oznacza, że też jesteś głęboka i lubisz oddać się zadumie i przemyśleniom. Z kolei ta trzecia linia jest bardzo rozgałęziona… jak drzewo! A to oznacza, że lubisz zielarstwo i odnajdujesz spokój w kontakcie z naturą. I jak mi poszło?
Okazało się, że poszło jej tak, jak można było się spodziewać. Czyli do dupy. Może część z tych rzeczy mogło się zgadzać z osobowością i zainteresowaniami Sophie, nie dało się jednak ukryć, że wszystko, co powiedziała Krukonka, było bajdurzeniem. Zwłaszcza że nawet wskazując na znajdujące się na dłoni linie, myliła ich nazwy. Ostatecznie jednak bawiła się przednio, Ślizgonka przećwiczyła sobie wróżenie przed zajęciami kółka, a kawa była mocna i dobra. Tyle wystarczyło, aby nazwać tę posiadówę przyjemną i owocną.
/zt x2
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Wystarczyło zaerknąć na zmarszczone brwi i posępne spojrzenie Krukonki, aby wiedzieć, że nie była zachwycona tym, że zjawiła się na dzisiejszej lekcji wróżbiarstwa. Jej podejście do przedmiotu było żadne. Po prostu uważała go za całkowicie zbędny i po prostu nie uczęszczała na lekcje. Tym sposobem ona się niepotrzebnie nie irytowała, starając się dostrzec cokolwiek w mglistej szklanej kuli, a nauczyciele nie musieli znosić jej mruków niezadowolenia. Przyszła jednak kryska na Matyska. Krukonka, starając się jak najszybciej odrobić sraty w kruczej klepsydrze, do której się walnie przyczyniła, zagryzła zęby i zaczęła uczęszczać na niemal wszystkie dostępne lekcje. Mugoloznawstwo, zielarstwo, wróżbiarstwo… pojawiała się niemal wszędzie, byle tylko dorzucić swoją cegiełkę w walce o puchar domów i, nie oszukujmy się, zdjęcie kary zarządzonej przez Hampsona.
Wróżbiarstwo z całą pewnością nie było czymś, na czym chciała się pojawiać, nie wierzyła w to wszystko, w te opowieści o przyszłości, w wewnętrzne bramy i inne bzdury, aczkolwiek potrafiła się na tym skupić, potrafiła powiedzieć sobie, że musi spróbować, choć wróżbita był z niej raczej marny, musiała to przyznać. Niemniej jednak kierując się na zajęcia, poganiała właściwie każdego, kogo spotkała, zamierzając zabrać ich na lekcje, choćby nie wiadomo co się działo, bo nie mogli siedzieć tylko w kątach i zbijać bąków. Wiedziała, że zbliżał się koniec roku, że zbliżały się egzaminy, a przede wszystkim wakacje, ale to nie oznaczało, że mogli sobie osiąść na laurach. Nic z tego, wręcz przeciwnie, musieli mimo wszystko zabrać się do dalszej roboty.
Możecie spokojnie uznać, że Vicka goniła was po drodze na zajęcia, jeśli tylko macie taką chęć
______________________
they can see the flame that's in her eyes
Nobody knows that she's a lonely girl
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Od czasu, kiedy podjął decyzje o zmianach w życiu i przestał kręcić się w miejscu, jakby mu coś odpierdoliło, wszystko się zmieniło. Czuł się, jakby znalazł cel w swoim życiu, jakby wiedział, dokąd zamierzał się kierować i wszystko, co było, po prostu postanowił wypierdolić, zamknąć i już się więcej na tym nie koncentrować. Nic zatem dziwnego, że wybierał się na zajęcia z wróżbiarstwa z pewną dozą zadowolenia i swoistej nonszalancji, której w chuj mu brakowało ostatnim czasem. Można było jednak powiedzieć, że coś w Brewerze po prostu się odblokowało, coś w nim pękło i w końcu był sobą, na nowo, a może w jakiś inny, pojebany sposób. Cokolwiek to było, Max czuł się naprawdę dobrze i nawet lekko uśmiechał się pod nosem, kiedy zbliżał się już do sali zajęciowej, choć nie zastanawiał się ani trochę, co będą odpierdalać, było mu po prostu wszystko jedno. Cokolwiek, co dotyczyło wróżbiarstwa, było dla niego po prostu dobre.
______________________
Never love
a wild thing
Tuilelaith Brennan
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 20
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 180 cm
C. szczególne : wysoki wzrost, lekko wystające przednie zęby, zamiłowanie do błyskotek, zapach kwiatowych perfum, głęboka blizna na łydce po wycięciu obscero
Co tak praktyczna i nie odrywająca stóp od ziemi - dosłownie! - osoba jak Brennan robiła na zajęciach wróżbiarstwa? Ano, próbowała podreperować swoje stopnie. Ostatnio można było ją dostrzec niemal w każdym zakątku zamku, w którym akurat odbywały się spotkania dydaktyczne, no może prócz lekcji gier miotlarskich, do których miała charakterystyczną dla traumatyków awersję. Liczyła, że przy okazji uda się zdobyć punkty dla Slytherinu i wpłynąć na wynik walki o Puchar Domów. I mimo iż wątpiła w jakąkolwiek umiejętność przewidzenia choćby następnej sekundy swojego życia poprzez wlepianie gałek ocznych w mętne wiry kryształowej kuli czy układ kart tarota, to jednak stawiła się w progach klasy. Senna atmosfera panująca w pomieszczeniu nigdy jej nie sprzyjała, ale sam fakt dzielenia przestrzeni z tak niezwykłym nauczycielem, jak Ellery, z pewnością to jej rekompensował.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Podejście do wróżbiarstwa miała naprawdę neutralne, ale zawsze starała się wyciągać z lekcji tyle co mogła. Nawet jeżeli nie miała użyć tej wiedzy, jako prefekt czuła się poniekąd zobowiązana do niektórych ruchów, a wspinanie się na wieżę na siódmym piętrze było jednym z nich. Nie przepadała za tą salą. Było w niej duszno, a całość naprawdę sprawiała wrażenie zagraconej. -Nie masz nic przeciw? - Zapytała z uśmiechem dosiadając się do @Tuilelaith Brennan , którą wypatrzyła w dość przytulnym kąciku. Jej uwagę przykuły otoczone barierą przedmioty, a na twarzy rudowłosej pojawiła się delikatna zmarszczka świadcząca o zamyśleniu dziewczyny nad tematem.
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.
Camelia Robbins
Rok Nauki : V
Wiek : 19
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 172
C. szczególne : Gibki jak lunaballa (zręczność), Powab willi (zwierzaki),Mocno zmaterializowany, Dwie lewe różdżki (transmutacja)
Skupienie: 2 Co by nie mówić o różnych przedmiotach, których nauczano tej szkole. Wróżbiarstwo należało zdecydowanie do tych najdziwniejszych i niezbyt rozumianych przez dziewczynę. Wróżenie z fusów, spoglądanie w wielkie kryształowe kule i doszukiwanie się tam sensu oraz spojrzenia w przyszłość było zdecydowanie inne, delikatnie rzecz ujmując. Ale hej! Kto, by nie chciał wiedzieć co czeka ich w przyszłości? Puchonka o niebieskich oczach z pewnością chciała wiedzieć takie rzeczy dlatego też pojawiła się w klasie wróżbiarstwa, zajmując wolne miejsce wyjmując podręcznik i czekając na nauczyciela.
William S. Fitzgerald
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 183,5 cm
C. szczególne : tatuaże: motyw quidditchowy na lewym ramieniu, czaszka wężna na prawej piersi i runa Algiz po wewnętrznej stronie lewego przedramienia | amulet z jemioły zawsze na szyi
Ktoś chyba powinien zmierzyć mu temperaturę. Z własnej i nieprzymuszonej woli postanowił zawitać na wróżbiarstwie, wcale nie robiąc tego z powodu punktów dla Domu, bo na tym nie zależało mu na tyle mocno, żeby skłaniać się do takich poświęceń i chodzić na zajęcia, na które zwyczajnie nie miał ochoty albo uważał je po prostu za zbędne. A mimo to dzisiaj się wybierał na wróżbiarstwo, nie wiedząc co go do tego w ogóle podkusiło. Na przedmiot, którego nigdy nie był w stanie traktować poważnie i zwykle omijał te zajęcia szerokim łukiem, bo nawet dla odrobiny śmieszków nie było to warte. Mógł i doznać faktycznej wizji podczas Celtyckiej Nocy, ale to niczego nie zmieniło w jego nastawieniu – nadal uważał wróżenie z fusów, kryształowych kul i innych równie kuriozalnych rzeczy za stek bzdur. A na domiar złego wybierał się tam sam i nawet nie wiedział czy na miejscu trafi na kogoś, dzięki komu te zajęcia staną się znośniejsze i nie będzie miał ochoty wyjść z siebie i stanąć obok. Po wejściu do klasy i zlustrowaniu wnętrza westchnął bezgłośnie, gdy wśród obecnych nie dostrzegł nikogo, przy kim mógłby się zabunkrować, żeby to jakoś przetrwać. Zajął więc jedną z puf przy pustym stoliku, kompletnie przy tym nie zwracając uwagi na jakieś przedmioty otoczone barierą.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Od dawna nie miała okazji do tego, by pojawić się na lekcji wróżbiarstwa. Nic dziwnego więc, że zdecydowała się na to, aby wziąć udział w zajęciach organizowanych przez Ellery'ego. Co prawda nie bardzo wiedziała, co ma być właściwie tematem tej lekcji, ale coś usłyszała, że ma być to związane z ogniem. Oby tylko nie było jakoś wielce niebezpieczne. Poprawiła na ramieniu pasek od skórzanej torby, w której miała pochowane najpotrzebniejsze przybory i witając się w progu ze zgromadzonymi, skierowała się do jednej z wolnych ławek, aby tam przygotować się do lekcji.
Mulan Huang
Wiek : 21
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : niewielki tatuaż z przodu lewego barku, zmieniający kolor poruszający się tatuaż chińskiego smoka na niemal całe plecy, runa jera na lewym boku na wysokości żeber, ślad po zaklęciu Agere na prawym przedramieniu, często zmienia kolor włosów oraz korzysta z magicznych i barwiących soczewek
Wróżbiarstwo to z pewnością nie był jej żywot. Ni chuja. Dlaczego więc jednak pchała się na te zajęcia? Ot może dlatego, że po prostu nie mogła usiedzieć w dormie, a poza tym przecież Brewer z pewnością się pojawi na tych lekcjach. I chyba to właśnie on był jej najlepszą szansą na to, żeby jednak nie zawalić tego przedmiotu. Z plecakiem przewieszonym przez ramię, weszła do sali i uśmiechnęła się widząc już od progu, że Max znajduje się w jednej z ławek. Tak jak mogła się tego spodziewać. Niewiele myśląc, ruszyła od razu w jego kierunku, aby finalnie usadowić się obok rzuciwszy plecak na podłogę. - Hej. Wywróżysz mi przeżycie tych zajęć czy jednak nie dam rady? - spytała go, rozsiadając się nieco wygodniej. Czemu do cholery te krzesła były takie... kanciaste i proste? Nie dało się na tym swobodnie siedzieć.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Sama nie wiedziała czemu dokładnie zdecydowała aię na udział w lekcji wróżbiarstwa. Może dlatego, że nie bardzo miała co innego do roboty, a zresztą słysząc o tym, że tym razem mieli zajmować się czymś ognistym to jednak miała nadzieję, że tym razem to wszystko będzie niezwykle ciekawe. Chociaż nie do końca wiedziała na czym miało to wszystko polegać. Przygotowała się jak mogła do nadchodzącej lekcji i z torbą wypełnioną notatnikiem oraz przyborami do pisania, skierowała się do klasy wróżbiarstwa, by finalnie usiąść w jednej z pustych ławek. Teraz wystarczyło poczekać na to aż zabawa się zacznie.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Wpadła do klasy z lekką obsuwą, ale wyglądało na to, że nauczyciel-duch niespecjalnie przejmował się spóźnieniami, obecnością, czy upływem czasu jako takim. Ostatecznie miał go do dyspozycji całkiem sporo, odkąd przez jego klatkę piersiową dało się bez problemu dostrzec drugi koniec sali. I nie było tak wyłącznie ze względu na posturę, czy niewinność. - W porządku? - zaczepiła znajomego Gryfona, z którym przecież do niedawna dzieliła większość wróżbiarskich incydentów i odbywało się to wszystko zazwyczaj z całkiem niezłym skutkiem. Max co prawda pozostawał dla niej tak nieodgadnioną osobą, że większą zagadką był już chyba tylko dla samego siebie (a może coś się zmieniło?), ale budził w niej specyficzną sympatię, którą potrafiła wyjaśnić najwyżej bijącą od niego aurą jakiegoś łebskiego zawadiaki, który nawet szukaniem zwad potrafił budować sobie pozytywne relacje. Jak to z nim w końcu było?
Flynn Ellery sunął po podłożu sali do wróżbiarstwa, zaczynając dopieszczać ostatnie przygotowania do zaczęcia długo wyczekiwanej przez niego lekcji, chociaż czas już tak bardzo nie liczył się dla niego. Był w końcu wiecznym bytem przywiązanym do tego miejsca jakim był Hogwart i zamierzał wykorzystywać swoje umiejętności w pomaganiu innym do tego, aby otworzyć ich wewnętrzne oko na arkany wróżbiarstwa. Ilekroć jednak ktoś przychodził do sali, nie zamierzał odzywać się zanadto, poprawiając jedynie pewne zabezpieczenia przed dalszym etapem lekcji. Dyrektor Hampson upominał go, aby wszyscy bezpiecznie wyszli z lekcji, a sam Ellery przyznał mu w tym słuszność i zamierzał dopilnować konsekwentnie, aby żaden z uczniów nie dostał jakichkolwiek obrażeń. Na samej wzmiance o lekcji zresztą dopisał, że osoby z fobią do ognia nie powinny brać udziału. Czas zresztą pokaże co tak naprawdę się wydarzy. Kiedy wszyscy chętni już się zebrali, a on zamknął różdżką drzwi, przesunął się bliżej stojących uczniów i odchrząknął. — Witam. Dzisiaj będziemy zajmować się czymś, co wykorzystywało wielu szamanów i druidów z czasów heptarchii anglosaskiej. Będziemy zgłębiać tajniki odczytywania przyszłości z ognia. Jednak zanim przejdziemy do właściwej części zadania, mam nadzieję, że każdy wziął pod uwagę swoje własne siły i nie przyszedł tutaj z przeczuciem, że zdobędzie punkty bojąc się ognia. Nie. Jeśli ktokolwiek z was tak sądzi, może wyjść. Jeśli każdy z was zdaje sobie sprawę z tego co będziemy dziś robić i bierze na siebie brzemię dzisiejszej lekcji - może zostać. W każdym razie - Zaczniemy od podstaw jakim jest trans. Proszę zająć swoje stanowiska. Póki co nie skorzystamy z owocnych profitów pracy grupowej. — I tym samym przeszedł do lawirowania wokół uczniów, przy okazji tłumacząc zasady pierwszej z lekcji.
Etap I
Wykorzystywanie ognia do przepowiadania przyszłości jest jednym ze sposobów pochodzących z zamierzchłych czasów, a nawet pierwszych znanych światowi czarodziejskiemu szamanów. Przez długie wpatrywanie się w pomarańczowe języki i trzaskający opał, osiągają powolną więź i wpadają w trans przez nawiązanie łączności ze światem natury i otwarciem swojego wewnętrznego, trzeciego oka. Celem pierwszego etapu lekcji Flynna jest przygotowanie uczniów i studentów do wejścia w trans, który będzie ważny w następnym etapie przygotowanym przez prześwitującego nauczyciela wróżbiarstwa. Wcześniej przygotowane przez niego małe, zabezpieczone - ze względów na warunki miejsca - ogniska wraz z kadzidłami nagle zapalają się, a sam Flynn pogrążony w nostalgii lawiruje z gracją wokół uczestników lekcji, czasami starając się nader nie wykrzywiać głowy, aby nie przestraszyć uczniów.
Osiąganie transu: Do wejścia w trans przy wróżeniu z ognia wymagana jest niebywałe skupienie. Dość żmudny proces, jednak mając i tak dość dużo czasu (bo aż prawie całe dwie godziny, lecz dla Flynna to i tak bardzo mało!) można osiągnąć doskonałe wyniki. Liczy się nastawienie, prawda?
Rzuć kostką k100, aby dowiedzieć się ile czasu zajmuje Ci wejście
k100:
1 - 19 - Flynn widzi, że zajmuje Ci to dłużej niż wszystkim innym, dlatego w pewnym momencie w czułym słowie mówi, że to nic złego, najwyraźniej twoje trzecie oko postanowiło dzisiaj pozostać zamknięte. (-2 do Skupienia)
20 - 49 - Czujesz przebłysk jakiegoś oświecenia, ale to nadal nie jest to. Trudno Ci powiedzieć czy Flynn faktycznie to miał na myśli, ale zdajesz się na los. (-1 do Skupienia)
50 - 69 - Przeciętny wynik, lecz wystarczająco motywujący do tego, aby następny etap był dla ciebie przyjemny i bez żadnych wskazówek od strony Ellery’ego.
70 - 89 - Krótki czas, wybijasz się na tle innych i udaje ci się dostać nawet na moment przebłysku weny wróżbiarskiej. Czujesz jakieś mrowienie, ale zaraz orientujesz się, że to po prostu krótki przebłysk przeczucia (+1)
90 - 99 - Bardzo dobrze, jednak nie-perfekcyjnie. Sztuka osiągnięcia transu to podstawa według Ellery’ego. Trzymaj tak dalej! (+2)
100+ - Orientujesz się, że wejście w trans zajęło Ci niecałe 7 sekund, co Ellery zauważa po twojej wyraźnej zmianie mimiki i ogólnego rozluźnienia ciała. Wdychasz zapachy kadzidła z ogniska i czujesz mrowienie po całym ciele. Coś niebywałego, rozluźnia Cię to, a to poprawia twoje skupienie do następnego etapu. Słyszysz pochwałę od Flynna, który zapamięta to w dalszej części zajęć. +5pkt dla twojego domu (+3)
Modyfikatory: Jasnowidz - 15pkt więcej do wyniku kostki lub Zaawansowany Wróżbita - 10pkt więcej do wyniku kostki
Kod:
<zgss>Skupienie:</zgss> w skali od 1 do 6. <zgss>Wynik kostki k100:</zgss> [url=]wynikk100[/url] <zgss>Modyfikatory:</zgss> Tutaj wpisz
TERMIN: 26.04.2021 - 22.00
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Skupienie: 4-1=3 Wynik kostki k100:38 Modyfikatory: -
O cholera – mruknęła pod nosem, kiedy tuż obok niej przeleciał duch nauczyciela. Szczerze mówiąc, nie spodziewała się tego. Co prawda, obiło jej się o uszy, że jeden z nauczycieli wróżbiarstwa już od dawna wącha kwiatki od spodu i gryzie kurz, ale jej obecność na lekcjach tego przedmiotu była tak rzadka, że nigdy nie miała okazji zobaczyć do na własne oczy. Właściwie, to nie było jej na wróżbiarstwie od trzeciego roku, a i wtedy lekcja odbywała się z kimś innym. Kiedy Flynn wyjaśnił pokrótce, czym się będą zajmować, westchnęła lekko. O ile samo wróżenie z ognia wydawało się ciekawsze, niż wpatrywanie się w kubek z fusami po kawie, to sam etap przygotowania i wejścia w trans wydawał się nudny. Zresztą, jeżeli chodziło o tego typu zadania, to nie miała zbyt dobrych wspomnień. Podczas pobytu w Norwegii, marzła przez pięć długich godzin, nim objawiła jej się zwierzęca emanacja jej duszy. I to jeszcze pod postacią wieloryba. Dziewczyna nie powiedziała jednak ani słowa i po prostu zaczęła wykonywać polecenie nauczyciela. Jak się można było domyśleć, szło jej beznadziejnie. Co jakiś czas wpadała w coś, co można by nazwać transem. Przebłyski te trwały jednak krótkie sekundy i z każdą upływającą minutą, koncentracja dziewczyny spadała. Wzrastała za to frustracja.
Irvette de Guise
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 172cm
C. szczególne : Burza rudych włosów, piegi, lawendowy tatuaż za lewym uchem, krwawa obrączka na palcu
Skupienie: 4 +1 ( z kostki) =5 Wynik kostki k100:81 Modyfikatory: -
Nie bała się ognia. Wręcz przeciwnie, fascynował ją i choć zdawała sobie sprawę z jego na myśl o tym, że będą dziś z niego wróżyć poczuła pewną ekscytację. Nie spodziewała się cudów że swojej strony. Wiedziała, że daru przepowiadania przyszłości nie ma, ale nie pozwalała by to ją zniechęciło. Usiadła przed znajdującymi się nieopodal płomieniami i zaczęła się uważnie i że skupieniem próbować wejść w trans. Koncentracja nie sprawiała jej problemów. Miała to wyćwiczone od najmłodszych lat więc i teraz też nie zdziwiła się, gdy dość gładko osiągnęła pożądany efekt
______________________
A star becomes a sun, under the pressure of darkness.