Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Lekcje wróżbiarstwa były tymi, których sens najczęściej kwestionowano. Freja nieszczególnie wierzyła w moc amuletów czy szklanych kul, z powątpiewaniem i brakiem szczerego zaangażowania interpretowała kształty fusów w filiżankach. Lubiła jednak dyskusje na temat koncentracji, oczyszczenia myśli i wyciszenia się. Mało kto próbował wsłuchać się we własne wnętrze, a przecież dbanie o harmonijną równowagę mogło pomóc w zrozumieniu wielu rzeczy, które na co dzień zaprzątały ludzkie głowy. Do sali weszła z dużymi pokładami nadziei, że choć część dzisiejszej lekcji zostanie przeznaczona na przekazanie uczniom wskazówek mających ułatwić skuteczną obserwację rzeczywistości i wyciągania na ich podstawie poprawnych wniosków. Z lekkim rozczarowaniem zauważyła, że nie będzie dziś miała okazji posiedzieć na wygodnej pufie (na tyle mięciutkiej, że niekiedy musiała toczyć walkę z opadającymi sennie powiekami), a ich miejsce zajęły doskonale jej znane z innych klas ławki oraz krzesełka. Nie tracąc czasu na zbędne rozglądanie się po pomieszczeniu zajęła wolne miejsce i rzuciła niedbale torbę na siedzenie obok. Jej wzrok przyciągnęła rzecz, która pchnięta siłą rzutu sturlała się z krzesła zajętego przez torbę na podłoże. Podniosła rubinowe jajeczko dekorowane złotymi cekinkami i zastanawiała się czy powinna ten fart interpretować już jak wróżbę.
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Wróżbiarstwo było dla mnie dość ciekawą lekcją. W każdym razie, dużo miało potencjału i zabawy, można było wiele domniemywać i sama dziedzina mogła w jakiś sposób zmienić postrzeganie przyszłych wydarzeń w życiu człowieka. Dlatego też postanowiłem udać się na tę lekcję, nieczęsto uczęszczaną przez dużą ilość uczniów, których ambicje sięgają tylko twardych faktów i archetypów aurorów i poważnych stanowisk w Ministerstwie. Tak jakby praca dla jakiegokolwiek rządu była ciekawa, dobre sobie. Wyszedłem z dormitorium z Proximą na szyi, dyskutując o wpływie różnych błędów w dzieciństwie na dalsze decyzje mojego bohatera w jednym z wielu scenariuszy, które pisałem jak najęty. W międzyczasie szukałem również pisanek, choć tego dnia szczęście mi nie sprzyjało - doszedłem do wieży i klasy wróżbiarstwa i niestety nie znalazłem żadnego jajka. No cóż, może następnym razem. Westchnąłem jeszcze cicho przed wejściem i powiedziałem do mojego wężowego przyjaciela: - Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, jakby po drugiej stronie tych drzwi zamiast sali przedmiotu szkolnego, zobaczę jeden wielki crack house. - Wróżki i jasnowidze to ćpuny i każdy ci to powie przecież. Nie żebyś ty nim nie był ziom. Uśmiechnąłem się na jego słowa i otworzyłem drzwi, rozglądając się po sali. Było pare osób, nauczycielki jeszcze brak. Dobrze. Zająłem wolne miejsce, ciekaw co dziś będziemy palić robić.
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
I tak większość z was usiadła w pufach, a koncepcja lekcji odrobinę ewoluowała od ogłoszenia, więc mała zmiana: klasa wróżbiarstwa wygląda tak samo jak zwykle oprócz podłużnego stołu z płachtą, który stoi w widocznym miejscu, sorry za zamieszanie i ten słowotok! Wersja tl;dr zaczyna się po pierwszym enterze, wydaje mi się, że powinniście się połapać co i jak. Enjoy!
Valeria wparowała do sali dokładnie w momencie, w którym sekundnik jej spóźniającego się zegara wskazał godzinę zero. – Witam was na zajęciach z wróżbiarstwa – powiedziała wyraźnie na wejściu, ucinając wszystkie rozmowy. Zamknęła za sobą drzwi i szybkim krokiem powędrowała na środek sali. Wydawała się bardzo wysoka w czarnym golfie i prostej szacie w tym samym kolorze. Po drodze skinęła z uśmiechem do @Joshua Walsh i @Perpetua Whitehorn, a kilka kroków później w ten sam sposób przywitała @Isilia Smith, która pomogła jej ostatnio posprzątać bałagan. Odwróciła się twarzą do wszystkim zebranych i wzięła głęboki oddech. – Jestem w Hogwarcie od niedawna, więc dla tych, którzy jeszcze nie zdążyli mnie poznać: nazywam się Valeria Albescu. – Skłoniła lekko głowę w geście powitania. Zawiesiła na chwilę głos i splotła ręce za plecami, powoli przechadzając się wzdłuż stojącego pod ścianą stołu i obserwując salę. – Bardzo dziękuję tym z was, którzy nadesłali pracę domową – powiedziała, dotykając czubkami palców sterty pergaminów leżących w stosie na stoliku. – Jakie jest najważniejsze narzędzie pracy wróżbiarza? – powtórzyła, na wypadek, gdyby na sali znajdował się ktoś, kto przeoczył zadanie domowe i nie wiedział, o co chodzi. Zamilkła na chwilę, z tajemniczym uśmiechem przeciągając milczenie trochę dłużej, niż gdyby miała to być prosta odpowiedź. – Na wiele pytań, które będziemy sobie tutaj zadawać, poprawność odpowiedzi jest uzależniona od kontekstu – powiedziała wreszcie – ale jest jedna zawsze dobra odpowiedź i jedna zawsze zła odpowiedź. Zawsze zła odpowiedź na zadane pytanie, to: czyjaś wiara – zdradziła, z poważnym wyrazem twarzy wodząc po twarzach uczniów. – Wiara podlega woli. I chociaż jej wpływ na wydarzenia jest niezaprzeczalny, to igranie z takimi siłami prowadzi do skutków, których nie jesteście w stanie przewidzieć, pozostając na tym poziomie rozumienia przewidywania przyszłości. Naszym zadaniem nie jest stwarzanie wyborów dla ludzi, jest nim rozpoznanie, przed jakim wyborem już stoi, żeby mógł sam podjąć odpowiednią decyzję. W pierwszej kolejności badamy to, co pozostaje poza zasięgiem woli, co jest zupełnie od nas niezależne. Naszym zadaniem nie jest badanie, jak rzeczy się przydarzają – bo tutaj wola człowieka ma prawdziwą władzę. Woli również będziemy się przyglądać, ale w innym kontekście. Naszym głównym zadaniem jest przedostanie się do sedna i zrozumienie – co tak naprawdę się wydarza – tutaj zawiesiła na chwilę głos, sygnalizując, że to co zaraz powie, jest istotne – dlatego są to zajęcia tylko dla tych, którzy nie obawiają się usłyszeć prawdy – Jej spojrzenie czujnie badało ich reakcje. Odnosiła się w początkowej części wypowiedzi do konkretnej pracy domowej, którą dostała, ale wyglądało na to – jej lewe oko drżało delikatnie pod powieką – że autora nie było w klasie. Wcale jej to nie zdziwiło, ale zanim kontynuowała swój wykład, w myślach skrupulatnie odnotowała ten szczegół. – Co z zawsze dobrą odpowiedzią? – zawiesiła na moment głos. – Jest to świadomość – zdradziła wreszcie, po czym znów zamilkła na moment, przyglądając się twarzom uczniów, przejeżdżając intensywnym spojrzeniem z jednej na drugą. Nabrała głębokiego wdechu, zanim zaczęła mówić dalej. – To, czego wróżąc, próbujecie dotknąć, zobaczyć, poznać – na przykład chociażby czas – to niematerialna tkanka, której wasze ludzkie, materialne zmysły nie są w stanie pojąć, nawet jeśli stworzycie zjadliwy dla nich symbol, na przykład w postaci zegara. Ale wszyscy tutaj również w pewnej części składacie się z tej samej tkanki! To właśnie taką postać ma wasza świadomość, wasza wewnętrzna narracja – i dlatego to właśnie tam znajdują się narzędzia, których musicie używać i których używać będziemy dzisiaj na lekcji. Bez tego jednego narzędzia na niewiele wam się zdadzą jakiekolwiek karty, herbaciane fusy ani kryształowe kule. – Jej żywe spojrzenie w tym momencie przeniosło się z twarzy uczniów… jakby po prostu gdzieś indziej. Ci, którzy siedzieli bliżej, mogli zauważyć, że jej lewa gałka oczna wibruje delikatnie. – Oprócz smaku, węchu, dotyku, wzroku i słuchu istnieją jeszcze cztery nie tak oczywiste zmysły. Są to clairvoyance, clairaudience, claircognizance oraz clairsentience, czyli kolejno: czyste widzenie, czyste słyszenie, czyste wiedzenie oraz czyste czucie, odnoszące się zarówno do dotyku, smaku, węchu, jak i emocji. Można je jako zbiór nazwać po prostu intuicją. Uwierzcie mi, że mało jest takich, którzy nie używają ich zupełnie spontanicznie od dziecka – a już zwłaszcza jako właśnie dziecko – nawet o tym nie wiedząc. Wyobraźcie sobie, że macie dodatkową kończynę istniejącą gdzieś w was, która czasami drga w tiku nerwowym. U jasnowidzów trzeba byłoby mówić o pełnej postaci w tej metaforze, dlatego jest to intensywniejsze w objawach, łatwiejsze do dostrzeżenia – i trudniejsze do opanowania. – Urwała. Mrugnęła kilka razy, lewe oko uspokoiło się, a ona jakby znowu zauważyła zebranych przed nią ludzi. – Skoro świadomość jest zbudowana z tej badanej przez nas tkanki, to naturalnie wyobraźnia również. Jeśli zastanawiacie się nad tym, jak można byłoby wyobrazić sobie te zmysły – Tutaj nie mogła powstrzymać uśmiechu, bawiła się wyśmienicie – to samym zastanawianiem się odpowiadacie sobie na to pytanie. Odbierane przez nie bodźce pojawiają się w tym samym miejscu, w którym odbywa się w was proces kreacji. Mało tego – nawet jeśli nie wiecie, że je odbieracie, to one są zachowane w waszej pamięci, ukrywają się zaszyfrowane w waszych wspomnieniach. Zaczniemy dzisiaj od ćwiczenia, które pomoże wam w odróżnianiu wyobraźni od... – jej oko drgnęło w poszukiwaniu metafory – natchnionych myśli. Pomoże wam ono w oczyszczeniu głowy i dopuszczeniu intuicji do głosu.
– Najpierw pomyślcie, który z tych czterech wymienionych przeze mnie wcześniej zmysłów Wam odpowiada. Zastanówcie się: W jaki sposób się wyrażacie? Jakie wrażenia najbardziej was poruszają? W jakiej formie wracają do was wspomnienia? Niech podpowiedzią będzie dla was to, o którym z nich pomyślicie w pierwszej kolejności dokładnie… teraz – pstryknęła palcami, próbując w ten sposób sprowokować tik tego mięśnia, o którym mówiła wcześniej. – A teraz zamknijcie oczy. – Sama zamknęła swoje i urwała, a kiedy przemówiła znowu, mówiła ciszej, jej głos był kojący. – Skupcie się na swoim oddechu. Głęboki wdech – poinstruowała, sama powoli wciągając powietrze do płuc, nadając tempo. – Na chwilę przytrzymujecie powietrze… i wydech. – I sama wypuściła je ustami. – Skupcie się powietrzu, które wydmuchujecie i wyobraźcie sobie, że razem z nim wypływają z was wszystkie przeszkadzające myśli. Wdech… i wydech… – powtórzyła jeszcze raz, potem już tylko następnymi powolnymi oddechami sugerując, że mają robić to samo. W klasie zapadła cisza. – Wyobraźcie sobie drzwi. Drzwi oddzielają was od tego, czego powinniście się dowiedzieć w tym momencie. Teraz są otwarte – urwała na chwilę. – Złapcie pierwsze wrażenie, które do was przychodzi, jakikolwiek by nie było. Zapamiętajcie to. A teraz otwórzcie oczy, wyciągnijcie pióra i pergaminy i zapiszcie lub narysujcie, co udało wam się złapać. Postarajcie się zawrzeć jak najwięcej szczegółów. To nie jest działalność artystyczna, więc nie przejmujcie się stylem. Macie na to trzy minuty. Wszyscy macie czym pisać? Świetnie. Czas… start.
Piszecie dwa posty. Pierwszy, w którym wybieracie zmysł, który uważacie za słuszny. Dopiero przed napisaniem drugiego posta rzucacie trzema kostkami! Jeśli przeważają kostki zgadzające się z twoim fabularnym wyborem, przed napisaniem drugiego posta losujesz kością na efekt pożądany, która określi, jaką ilość szczegółów udało ci się wyłapać. Jeśli zgadzające się z twoim wyborem kości są w mniejszości, oznacza to, że nie udało ci się dostatecznie oczyścić myśli. Losujecie wtedy kością na efekt niepożądany. Znajdziecie na końcu posta docelowe efekty do osiągnięcia dla każdego ze zmysłów; pamiętajcie, żeby dostosować gęstość szczegółów w opisie odebranych wrażeń do efektu uzyskanego kostkami. Traktujcie to jako sugestię, możecie dodawać do tych widzeń elementy lub spostrzeżenia, które uznacie za właściwe dla postaci. Osoby, które mają powyżej 5 punktów z wróżbiarstwa mają prawo do jednego przerzutu kostek na zmysły i jednego przerzutu na efekt lub +1 do kostki za efekt. Osoby z genetyką jasnowidzenia mają prawo do dwóch przerzutów kostek na zmysły i jednego przerzutu kostek na efekt lub +2 do kostki za efekt.
kod do wklejenia w pierwszym poście:
[/b]
Kod:
<zg>dokonany wybór:</zg> wpisz zmysł razem z numerami odpowiadających mu kostek
kostki na zmysły:
1, 2, 5 clairvoyance lub clairaudience 3, 4, 6 clairsentience lub claircognizance
kostki na efekt pożądany:
1, 2 – Udaje ci się wyłowić tylko tyle, żeby być w stanie odgadnąć, o jaki przedmiot chodzi. Dostajesz 5 punktów dla domu. 3, 4 – Udaje ci się rozpoznać przedmiot i opisać go z dość dużą zgodnością, chociaż w opis wkradają się wyobrażone przez ciebie elementy. Dostajesz 5 punktów dla domu. 5 – Nie tylko rozpoznajesz przedmiot odpowiedni dla wybranego przez ciebie zmysłu, ale niespodziewanie uaktywnia się w tobie jeszcze jeden dowolny zmysł! Opisujesz dwa przedmioty i dostajesz 10 punktów dla domu. 6 – Nie dość, że udaje ci się wyłowić bardzo dużo szczegółów na temat zadanego przedmiotu, to jeszcze w tej samej formie dociera do ciebie wrażenie dodatkowe przypisane do wybranego przez ciebie zmysłu. Widząc twoją notatkę na ten temat, Valeria uśmiecha się z dziecięcą uciechą i nagradza cię kadzidłem Cassandry i pięcioma punktów dla domu.
kostki na efekt niepożądany:
1 – Nie dość, że nic nie udało ci się zapisać, to jeszcze przypomina ci się coś stresującego, co psuje ci humor. W pierwszej grze rozpoczętej po lekcji wszczynasz bezsensowną kłótnię. Musicie uwzględnić to w minimum 2 postach lub listach. 2 – Podczas ćwiczenia nawiedza cię myśl o tym, co cię najbardziej martwi, przez co cały się spinasz. W następnym zadaniu masz -1 do kostki, szczegóły będą przy okazji następnego posta. 3, 4 – Wychwycona przez ciebie myśl to coś, co zasugerowała ci logika. Co prawda wyobraźnia cię nie zawiodła, ale opisujesz coś innego, niż docelowy efekt. 5, 6 – Nic się nie dzieje. Pergamin leży przed tobą pusty.
kod do wklejenia w drugim poście:
Kod:
<zg>zmysł:</zg> wpisz wybrany zmysł razem z numerami odpowiadających mu kostek (w przypadku kostki 5 pożądanych efektów wpisz w nawiasie drugi) <zg>kostki na zmysły:</zg> [url=link]wpisz[/url] <zg>kostki na efekt:</zg> [url=link]wpisz[/url] <zg>punkty dla domu:</zg> wpisz <zg>dodatkowo:</zg> wpisz podkreśloną część konsekwencji kostki za efekt lub zostaw puste
docelowy efekt:
Clairvoyance – Widzicie misę pełną gruszek z jedną kiścią ciemnych winogron. Miska jest szklana, wyrzeźbione w niej rowki tworzą misterny wzór wieńca brzozowych gałęzi. Gruszki są żółtawe, bardziej obłe, niż okrągłe. Winogrona wyglądają na matowe, są bardzo dojrzałe, wręcz spęczniałe, z kiści wyrasta jeszcze zielony liść. Dodatkowo: rozkwitający pąk róży
clairaudience – Słyszycie odgłos, jaki wydaje lokomotywa. Mogę towarzyszyć temu zbliżające się i oddalające kroki, niosące się echem głosy, kółka wózków ciągnących kufry, gwizdek konduktora, zatrzaskujące się drzwiczki od wagonów i co jeszcze wam przyjdzie do głowy. Dodatkowo: melodia
clairsentience – Macie wrażenie bujania się, możecie czuć plusz lub drewniane elementy pod palcami, siedzisko pod pośladkami, lub nawet sierść żywego konia, zapach kurzu, stajni. Dodatkowo: uczucie płatków kwiatów pod palcami lub różany zapach
claircognizance – Pojawia się w was znikąd myśl o rozgrywce szachów, jakbyście zastanawiali się nad ruchem. Pionki mają taki układ. Dodatkowo: przekonanie, że wraca coś zagubionego
Na sam koniec, kiedy obeszła już wszystkie stoliki, Valeria wyciągnęła różdżkę i krótkim ruchem nadgarstka odesłała w powietrze płachtę zasłaniającą cztery przedmioty. Misę z gruszkami i winogronami, zabawkę w kształcie lokomotywy, pomniejszony koń na biegunach oraz szachownica w trakcie rozgrywki.
Następny post Valerii pojawi się 17.04 około 19:00. Jeśli coś jest dla was niezrozumiałe, śmiało piszcie do mnie na pw albo na gg: 51050105
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Uśmiechnął się na widok Sophie. Cieszył się, że to akurat urodziwa ślizgonka zajęła miejsce obok niego na dzisiejszej lekcji. -Przygotowywałem się na Twoje towarzystwo. - Przesunął się nieznacznie robiąc jej miejsce. Chciał zagaić do dziewczyny, gdy w klasie pojawiła się Valeria i rozpoczęła swój słowotok. Max nie był największym fanem wróżbiarstwa i na zajęcia uczęszczał bardziej z ciekawości niż z wiary, że uda mu się przewidzieć przyszłość. Wiedział, że są ludzie, którzy faktycznie posiadają dar jasnowidzenia, ale on sam nie był jedną z tych osób i czasem zastanawiał się, czy takie lekcje dla osób jego pokroju miały w ogóle sens. -A Ty Soph, boisz się usłyszeć prawdę? - Wyszeptał na ucho swojej towarzyszce niedoli. Przez chwilę nie słuchając tego, co miała do powiedzenia nauczycielka, przez co zupełnie nie dotarła do niego część o świadomości. Na polecenie Valerii zamknął oczy i próbował skoncentrować się na przepływie powietrza przez jego płuca. O dziwo nie miał z tym najmniejszego problemu. Szybko zrelaksował się w takiej właśnie pozycji i gdyby miał siedzieć tak jeszcze dłużej pewnie odpłynąłby w krainę snów. Jednak nie pozwolił sobie na zaśnięcie i przeszedł do wyobrażania sobie wspomnianych przez panią profesor drzwi. Były one czarne i ciężkie, prawie niczym brama do jego podświadomości. Widział, jak się przed nim otwierają lecz jeszcze nie miał czystego obrazu tego, co znajdowało się za nimi.
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Felix Solberg dnia Pon Kwi 13 2020, 22:51, w całości zmieniany 1 raz
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Naprawdę nie spodziewała się tego, że wkrótce tuż obok niej pojawi się Fabien, z którym nie rozmawiała już od jakiegoś czasu, bo po prostu nie było ku temu większej okazji. Uśmiechnęła się jednak na jego widok i stwierdziła, że może jednak ta lekcja nie będzie taka zła skoro miała mieć przy sobie takiego zdolnego towarzysza (który złapał znicza bez widzenia go, fenomen!) - O hej Fab. Da... - miała już powiedzieć, że dawno go nie widziała, ale ten wszedł jej w słowo odpowiadając na powitanie, którego jeszcze nie wyartykułowała do końca. Jebaniutki. Dobry był. Z pewnością przewidział (?) jej odpowiedź i był w stanie od razu wyjść z ripostą. Wkrótce też po sali rozległ się głos nowej nauczycielki wróżbiarstwa i musiała przyznać, że ta z pewnością miała gadane i wiedziała jak podejść do tematu tak, żeby zainteresować nim uczniów, a przynajmniej Strauss. Bo musiała przyznać, że dała się ponieść tej całej pogadance. I choć zrobiła to niechętnie to zamknęła oczy tak jak nakazała im to Valeria, by następnie wziąć serię głębokich, relaksacyjnych oddechów. I choć dokonywała sobie tej wizualizacji drzwi to jednak... nie mogła za nimi chwilowo dostrzec niczego. Może za mało się skupiała? - Ej, Fab... - zagadnęła jeszcze siedzącego obok niej chłopaka. - Dałbyś radę narysować ten cały szajs czy pomóc ci w tym? Nie wątpiła w jego zdolności co do radzenia sobie w życiu bez wzroku, ale raczej wątpiła w to, by bez widzenia kawałka pergaminu był w stanie wykonać jakiekolwiek rysunki, które przedstawiałyby cokolwiek. Może jednak wszyscy mieli rysować z zamkniętymi oczami? Wtedy z pewnością atrament lałby się litrami i zabrudził dziesiątki szat. dokonany wybór: claircognizance (3, 4, 6)
Fabien E. Arathe-Ricœur
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Niewidomy. Cienkie, białe blizny na palcach.
Niektórzy nienawidzili go za odpowiadanie na rzeczy, których jeszcze nie wypowiedzieli. Inni podziwiali. Lepiej, że Viola należała do tej drugiej grupy. Nie chciał z koleją osobą drzeć kotów o to, co miejscami robił nieświadomie. Uśmiechnął się zatem i postarał skupić na lekcji. Nauczycielka zdawała się mówić z sensem. Przynajmniej na tyle, na ile słuchał jej monologu, starając się nie stracić koncentracji. Siłą rzeczy podchodził do kobiety z rezerwą, jeśli nie po prostu negatywnie. Obawiał się, że będzie wariatką, która będzie im wmawiać, iż kilka rysunków na kartce papieru ma wielkie znaczenie, a to, czy są do góry nogami, czy na skos zmienia całkowicie ich sens. Złapał się na tym... Że chyba ma opory przyznać sam przed sobą, iż kobieta ma całkiem w porządku podejście do tematu. Prawdopodobnie trzeba mu nieco czasu, coby się oswoić z tą myślą i nową nauczycielką. Niemniej nie mogło być zbyt pięknie. Szybko lekcja jęła zbaczać w rejony, które były dla niego nieosiągalne. Może i jeszcze to z drzwiami wykona, ale bezmyślnie nie wziął samopiszącego pióra. Sądził, że to będzie bardziej wykład, którego - nie ukrywając - nie zamierzał notować. Z opresji uratowała go siedząca obok dziewczyna. Twarz zauważalnie mu pojaśniała. - Będę wdzięczny, jeśli spiszesz to, co powiem. O ile w ogóle jest sens, bym tu siedział... Spytam - odpowiedział, odwracając się w stronę Krukonki i uśmiechając się, zanim uniósł wolno rękę. - Czy mogę panią na sekundę prosić? - Powiedział cicho, ale słyszalnie. W klasie nie było zbyt wiele osób, nie miał, kto go zagłuszyć. Zaś kiedy nauczycielka podeszła, przyciągnął tylko bliżej do siebie białą laskę. - Myślałem, że uda mi się z panią porozmawiać przed lekcją, ale nie mogłem na panią trafić - zaczął, obracając w dłoniach laskę. Temat tej rozmowy raczej był zgoła oczywisty. Odwrócił z kultury głowę w stronę, z której nadeszły kroki, ale oczy miał mocniej na wysokości jej talii, nie wyglądając przez to zbyt naturalnie. - Nie chcę pani przeszkadzać w lekcji ani wybijać z jej przebiegu. Acz obawiam się, że w pewnych jej elementach nie będę mógł uczestniczyć. Jeśli to pani nie przeszkadza, mogę po prostu słuchać. Ale zrozumiem, jeśli nie będzie to miało sensu i lepiej, bym wyszedł. Jako jasnowidz zdążyłem już opanować to czy tamto odnośnie własnego przeczucia - zawahał się chwilę, nim kontynuował. - Mogę spróbować. Jeśli chce pani analizować opisy odczuć niewidomego odnośnie drzwi, których nie widzi - zażartował pod koniec.
dokonany wybór: 3, 4, 6 clairsentience
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
Odrobinę zaskoczyła ją obecność dwóch profesorów na lekcji wróżbiarstwa, ale powoli zaczynała dochodzić do wniosku, że tutejsza kadra uwielbia poszerzanie wiedzy, czy stresowanie kolegów po fachu. Szybko straciła nimi zainteresowanie, gdy do sali weszła profesor Albescu. Dziewczyna poczuła w jednej chwili ciarki na całym ciele. Czy ona była jasnowidzem? Z pewnością. Nie wyobrażała sobie, żeby ktoś nieutalentowany pod tym kątem uczył jak wróżyć. Szybko skupiła się na słowach kobiety, czując, jak coraz bardziej wciąga ją przedziwna atmosfera. W jaki sposób wracały do niej wspomnienia? Obrazy i efekty, jak powiew wiatru, zapach trawy... Jednak przeważnie dominowały w niej obrazy, nagle pojawiające się, jakby przebłyski. Kiedy próbowała sobie przypomnieć dom, zawsze wpierw widziała babcię, później czuła charakterystyczny zapach jej domu. Ponownie skupiła się na słowach profesor. Z zamkniętymi oczami wyobraziła sobie drzwi, tak bardzo podobne do drzwi jej pokoju w Terrebonne. Dostrzegła, że te otwarły się, więc spróbowała wyciszyć pozostałe myśli, aby wyłapać to, co miało jej się ukazać zza drzwi. Czyżby na tym polegało uruchamianie "trzeciego oka"?
Ostatnio zmieniony przez Loulou Moreau dnia Wto Kwi 14 2020, 10:51, w całości zmieniany 1 raz
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Uśmiechnęła się, gdy tylko obok niej znalazła się @Nancy A. Williams. Naprawdę nie miała nic przeciwko jej towarzystwu. A nawet wręcz przeciwnie, bo zawsze lepiej jest ewentualne prace w parach wykonywać z kimś kogo naprawdę się lubiło i znało już od jakiegoś czasu. - Jasne, siadaj - powiedziała, przesuwając się jeszcze nieco na swojej pufie by zrobić ewentualnie więcej miejsca dla drugiej Puchonki. W końcu musiały jakoś wygodnie się rozsiąść przy jednym stoliku, prawda? - Mam nadzieję, że nie wyjdzie nam nic złego. Szczerze jakoś nigdy za bardzo nie radziłam sobie z wróżbiarstwem - przyznała, stwierdzając, że nie ma za bardzo co tego faktu ukrywać. Ot kolejna różnica między Hogwartem a Mahoukotoro, w którym nawet nie było podobnych zajęć, a przynajmniej nie w takiej formie w jakiej były one przeprowadzane w Anglii. Dopiero po chwili usłyszała głos profesor Albescu, która rozpoczęła ich lekcję od całkiem pouczającego wstępu teoretycznego. Dopiero po chwili przymknęła oczy zgodnie ze słowami nauczycielki i postanowiła dać się ponieść wyobraźni, kreując w niej dokładnie taki obraz jakiego oczekiwała od niej wróżbiarka. Miała tylko nadzieję, że to wszystko się uda.
Chociaż Ces szukając na lekcji wróżbiarstwa odpowiedzi na wiele dręczących ją pytań, nigdy nie była nawet bliska ich znalezienia. Chociaż zdawała się z rezerwą podchodzić do natury tych zajęć i nie łudziła się, że nauczyciel prowadzący skoncentruje się na kwintesensji tej dziedziny magii, podchodząc do zagadnienia badawczo, z adekwatnym wachlarzem analitycznych rozważań i teoryzacji… tym razem została zwabiona słowami profesor już od pierwszego zdania. Uniosła z zainteresowaniem wzrok znad stolika, chociaż właśnie przyozdabiała róg swojego notatnika. Valeria ściągnęła całą jej uwagę. Wraz z rozwojem wypowiedzi, Caelestine zdawała się coraz bardziej urzeczona jej słowami. Chociaż jej twarz nie wyrażała zachwytu, a zwykłą neutralność, zapisywała kluczowe słowa w wypowiedzi profesorki. Wstrzymywała oddech, kiedy pani Albescu poruszała co bardziej enigmatyczne kwestie, które zdawały się idealnym zalążkiem do rozwiania wszystkich niewiadomych wokół tego tematu. Caelestine nie chciała zgubić żadnego słowa. Żałowała, że nie miała ze sobą Samopiszącego Pióra. Nie mogła zanotować nota w notę dokładnie to, co pani profesor powiedziała. Każde jej słowo było odpowiednio wyważone, odpowiednio przemyślane. Ponadto Caelestine nie spodziewała się w szkole, wśród nauczycieli spotkać nikogo, kogo tak łatwo… rozumie. Nawet jeśli temat wydawał się ciężki i wymagał ogromnego skupienia. Słowa nauczycielki dotykały ją, powodowały natchnienie, uderzały w jej wrażliwość. Do tego stopnia, że jej wolna ręka, poza jej kontrolą, uniosła się ku górze, ponad jej głowę. Miała pytania. Miała dużo pytań. Nie zdążyła jeszcze zapisać wszystkiego, co Valeria powiedziała. Stawiała dopiero ostatni ogonek przy głównych zagadnieniach: czyste widzenie, czyste słyszenie, czyste wiedzenie oraz czyste czucie. Zapomniała się do tego stopnia, że przez chwilę nie liczyła się dla niej obecność innych uczniów. Zaczęła wypowiedź bez zawahania, podejmując się pytań, które najbardziej ją nurtowały. — Można stłumić swoją świadomość, pani profesor? Wyzbyć się swojej intuicji? Albo złagodzić objawy intensywnego czucia? Zastanawiając się nad tą kwestią i kolejnymi słowami pani Alabescu, Caelestine widziała własną trumienkę, jaką wokół siebie budowała, zupełnie nieświadomie. Doglębnym przyglądaniem się otoczeniu i ludziom, głębokim rozważaniem nad czasem, przestrzenią, wnętrzem drugiego człowieka, swoją wyobraźnią. Tak długo nie wiedziała, że przez lata coraz mocniej rozbudowywała swoją zdolność jasnowidzenia i strumienia świadomości. Chciała się wyprzeć swojego daru, a dla ironii latami go pielęgnowała i dokarmiała. Valeria była pierwszą osobą, która pomogła jej to zrozumieć i jednocześnie… pierwszą osobą, która uzmysłowiła jej nieuchronność tej zdolności. Swansea łudzila się, że może od niej uciec. Opanować ją. Kontrolować. Wstrzymać. Zamiast tego ogromny zawód spłynął na nią wraz z rozwinięciem wypowiedzi pani profesor. Ogromny lęk, że musiałaby się wyprzeć wszystkiego co zna, całej swojej tożsamości. Obawa ta była tak wielka i tak nieracjonalna, potęgowana szokiem, że poczuła się bezsilna. Beznadziejna. Łzy tej właśnie bezsilności i poczucia beznadziejności spłynęły jej po policzkach. Poza jej kontrolą. Wiedziała, że kiedy płakała pierwszy raz od pięciu lat przy Charliem, to był wpływ absurdalnej magii, ale teraz oczy zaszły jej mgłą, a gardło zacisnęło się wąsko i wszystko to działo się NAPRAWDĘ. Caelestine była poruszona i poniekąd przerażona, że wszystkie jej emocje zostały odsłonięte podczas trwania zajęć. Spuściła twarz na swój notatnik, milknąć. Pozwalajac żeby łzy potoczyły się na pergamin, zalewając skrupulatnie zapisane notatki. Nie wiedziała co zrobić. Jak zareagować. Straciła kontrolę. Pierwszy raz od dawna. Przykładając dłoń do twarzy, oparła głowę na ręce, przysłaniając wilgotne oczy drobnymi palcami. Cień opadł na kaskadę jej rzęs, a jedyne co Ces w tym momencie mogła zrobić, to napiąć mięśnie, powstrzymując drżenie ramion. Odczuwała tak dogłębny smutek, że słowa kobiety docierały do niej z daleka. Słyszała je echem, jak z oddalenia. Mimo to drgnęła, kiedy pani profesor pstryknęła w palce. Odpowiedź przyszła od razu. Malarstwo. Czy to znaczyło, że jeśli chciała oprzeć się swojemu wrodzonemu darowi, powinna porzucić sztukę? Panika, jaka ją ogarnęła wstrząsnęła jej barkami i sprawiła, że zacisnęła dłoń na rogu notatnika. Dalej… dalej nie wiedziała co było. Nie słyszała już nic. Zignorowała polecenie profesorki. Jej łagodny, ciepły głos, docierał do niej, ale nie działał na nią uspokajająco. Popadając zbyt głęboko we wpływ każdego ze słów nauczycielki, odczuwając intensywnie każdy z tych bodźców, o których mówiła, wspominając wszystkie te momenty, w których otwierała swoją intuicję, czuła się… rozdarta. Nie potrafiła opanować swoich emocji. Kiedy wszyscy skupili się na zadaniu pani profesor, ona poderwała się z miejsca. Wstając ze spuszczoną głową, otarła ramieniem łzy. Trwała tak chwilkę, zanim nie uspokoiła oddechu i zanim nie zaczęła słyszeć obok swojego własnego bicia serca, szum w klasie i końcówkę zadania pani profesor. Podeszła do niej niepewnie, przystając przy jej biurku. Poprosiła spojrzeniem o jej uwagę i wyrozumiałość, kiedy szepnęła między nimi. — To możliwe czysto widzieć i czuć? Ja przepraszam… ale ja nie wiem… czy to nie jest dla mnie za trudne zadanie. Ja nie znam odpowiedzi, pani profesor… Nie wiem… to będzie widzenie? Żywy obraz emocji to widzenie, czy czucie? Czucie, prawda? Jeśli to prawdziwe emocje i prawdziwe wnętrze człowieka?
Uśmiechnęła się lekko do @Caelestine Swansea, kiedy ta zajęła miejsce przy niej i przywitała się z nią całkiem prosto i uprzejmie, później zaś rozejrzała się jeszcze po okolicy, jakby szukała innych znanych jej twarzy, ale z największym zdziwieniem odnotowała pojawienie się większej liczby nauczycieli. Czasami zaskakiwało ją to, że przychodzili, chociaż przecież nie mieli ku temu żadnych podstaw, w tym wypadku, to już w ogóle, ale nie zamierzała w żaden sposób tego komentować, w końcu to nie była jej decyzja, jej zajęcia, ani nic takiego, więc głosu w tej sprawie na pewno nie posiadała. Mogła się jedynie dziwić. Tak, jak dziwiła się wszystkiemu temu, co opowiadała im nowa pani profesor. To wydawało się niesamowicie zaplątane, a ona w ogóle nie znała się na wróżbiarstwie, na dokładkę nie za bardzo w nie wierzyła, tak samo jak w horoskopy i inne bzdury wyczytywane z gwiazd, ale oczywiście, istniała szansa na to, że się po prostu myliła. Aczkolwiek - nie sądziła. Nie każdy musiał chyba posiadać dar, o którym tutaj rozprawiano, nie każdy chyba musiał umieć się w to zapaść, a przynajmniej takie miała wrażenie i może również - nadzieję. Tak czy inaczej, dość długo zagryzała wargę, starając się jednocześnie dostrzec odpowiedź na pytanie, na co właściwie miałaby w tym wypadku postawić, podczas gdy jej sąsiadka postanowiła zadawać pytania, podobnie, jak kilka innych osób. Ona jednak nie miała takiej potrzeby, bo nawet nie umiałaby wypowiedzieć dokładnie tego, o czym myślała, a nie chciała się w to zupełnie plątać i postanowiła, cóż, zdać się na własną intuicję. Skoro i tak coś musiała wybrać, to niech będzie. Sięgnęła jeszcze po ołówek, bo najlepiej było jej go używać w takich chwilach, a później potarła czubek nosa. Zamknęła na moment oczy, ale w sumie nic nie przychodziło jej do głowy. Czyste czucie? Chyba najbardziej.
dokonany wybór: 3, 4, 6 clairsentience
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Max nie wiedział zupełnie, czym mają się dzisiaj zajmować i chociaż mógł próbować to przewidzieć, nie widział takiej potrzeby. Odnosił wrażenie, że nie ma sensu wpychać palców między drzwi, bo poważnie po nich dostanie, poza tym, kurwa, nie miałby żadnej przyjemności z tej lekcji. Inna sprawa, że naprawdę nie mógł się doczekać, co wydarzy się dalej i pojawienie się Aslana niemalże wybiło go z rytmu, ale w gruncie rzeczy spokojnie mógł siedzieć z chłopakiem, bo czemu, kurwa, nie. - Doktor Colton! - rzucił na to w odpowiedzi, po czym przyjacielsko klepnął go w ramię. - Można podejrzewać, że to z uwagi na owsiki, ale trafniejsza diagnoza odnosiłaby się do tego, że to stan euforyczny - powiedział, przybierając niesamowicie mądry ton, a później uniósł lekko brwi i dostrzegł pisankę, którą Aslan wyciągnął i aż parsknął z ubawienia. Miał właśnie skomentować całą sprawę, kiedy profesor zjawiła się w klasie, więc Max tylko wzruszył ramionami i skupił się na tym, co się właśnie dzieje. Słuchał uważnie tego, co miała do powiedzenia, momentami unosząc nieco brwi, jakby chciał zapytać, czym dokładnie jest to pierdolenie, bo też nie do końca to wszystko zgadzało się z jego własnymi doświadczeniami, ale z drugiej strony, co wróżbita to inne zasady i doświadczenia, natomiast kiedy kazała im wybrać czyste widzenie, aż sapnął. Bo to wcale nie było takie proste, tym bardziej, kiedy brało się pod uwagę jego wizje i to, czego mu dostarczały. Inna sprawa, że jakaś jego część obawiała się, że jeśli naprawdę się skoncentruje, to odleci w chuj daleko, a może przypadkiem pojawi się ból głowy i całe to pierdolenie, z którym sobie nie do końca radził. Mimo wszystko poczuł, jak przechodzi go dreszcz, bo babranie się w tym gównie na oczach całej klasy nie było na pewno tym, o czym marzył. Długo więc milczał, patrząc przed siebie. - Pani profesor? - spytał w końcu, spoglądając w jej stronę. - Co jeśli uważam, że powinienem wybrać aż trzy zmysły? - rzucił, zadziwiająco spokojnie. Z własnych wizji wiedział, że widzenie, czucie i wiedzenie ma na naprawdę dość wysokim poziomie. A już na pewno od chwili, w której objawiła mu się śmierć Rose, od której ją wybawił, by później doświadczyć tego na nowo, kiedy faktycznie miała odejść już na zawsze. Brakowało mu tylko właściwego słuchu, bo rzadko kiedy przyszłość objawiała mu się przy pomocy tego zmysłu. To oczy były dla niego głównym źródłem odszukiwania przyszłości, ale nie mógł, nie umiał i nie chciał pomijać ani czucia, ani wiedzy, jaką podsuwała mu pewnie intuicja. Jeśli zatem miał wybierać jedno i w tym wszystkim się nie zagmatwać, musiałby sięgnąć po widzenie, ale to zaś powodowało, że Max zaczynał wyłamywać sobie właśnie palce. Co zobaczy. Ostatnio, kiedy nawdychał się dymu z szałwii i malwy, zaczął wieszczyć Melusine i to wcale nie było dobre doświadczenie. Nie chciał odpierdolić dokładnie takiego samego gówna na środku klasy, w samym środku zajęć, a nie panował na tyle nad własnym darem, by w każdej, jebanej minucie, móc go zatrzymać. Miał nadzieję, że uzyska jakąś pomoc i informację, co właściwie ma robić dalej.
Słuchała z rzeczywistym zainteresowaniem wykładu profesor. Mimo że lekcja rozpoczęła się stosunkowo niedawno, to już czuła, że to będzie jedna z tych, którą zapamięta na długo, o ile nie na zawsze. Wcześniej nie uczestniczyła w zajęciach, które już od pierwszej chwili tak by ją pochłonęły, a w każdym razie nie z wróżbiarstwa. Stąd zresztą wzięło się jej zniechęcenie, nie wspominając już o sceptycyzmie wynikającym z nieumiejętności zobaczenia czegokolwiek w kryształowej kuli czy innym przedmiocie. Z wyborem zmysłu nie miała problemów, bo pierwsze wspomnienie, które przyszło jej do głowy ewidentnie wskazywało na claivoyance. Dopiero po jakimś czasie "wniknięcia" w nie docierały do niej zapachy i emocje. Zgodnie z zaleceniami nauczycielki skupiła się na swoim oddechu i na jej słowa nabierała w płuca powietrza, aby następnie je wypuścić. Czuła, że z tą czynnością staje się coraz mniej spięta, jej myśli zdawały się oczyszczać... Ale czy na pewno? Wyobraziła sobie zamknięte drzwi. Zawahała się chwilę, zanim pozwoliła się im otworzyć. Może nie był to najlepszy wybór i powinna to zrobić bez zastanawiania się nad tym?
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
Uśmiechnęła się wesoło do @Yuuko Kanoe, ciesząc się, że ta nie miała nic przeciwko jej towarzystwu. Pokiwała głową słysząc jej obawy. Sama miała raczej nadzieję, że wyjdzie jej cokolwiek. Na ostatnich zajęciach wróżbiarstwa nie udało jej się zaobserwować absolutnie nic, co tylko powodowało irytację. Mimo wszystko chciała dać jeszcze jedną szansę tej specyficznej dziedzinie magii, zanim rzuci je na dobre. - Też nie jestem w tym najlepsza... - przyznała sadowiąc się wygodnie na pufie. Nie miała okazji dodać nic więcej, bo do sali weszła profesor Albescu. Początkowa ekscytacja zajęciami szybko jej przeszła, bo mimo, że prowadząca zaczęła lekcję samymi ważnymi informacjami, to Nancy w zasadzie mało co z tego wszystkiego rozumiała. Odleciała trochę myślami spoglądając na widoki za oknem i dopiero pstryknięcie sprowadziło ją na ziemię. Rozejrzała się nieco zdezorientowana po sali i zamknęła oczy idąc za przykładem pozostałych uczniów. Tym razem udało jej się dłużej utrzymać skupienie na słowach nauczycielki. Zgodnie z instrukcjami starała się monitorować swój spokojny oddech i wyobraziła sobie drzwi. Stare, drewniane, brązowe drzwi, które swoje lata świetności już dawno miały za sobą. Po chwili zaczęły się uchylać z lekkim skrzypieniem, a Williams zdążyła się naprawde zaciekawić tym co może za nimi ujrzeć.
dokonany wybór: 1, 2, 5 clairvoyance
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
to jeszcze nie post z drugim etapem, info być może przydatne do zadania podkreślam, rzucajcie sobie spokojnie kostki
Jej spojrzenie podążyło do źródła głosu zadającego pytanie, czujny, ciekawski wzrok objął twarz młodziutkiej dziewczyny. Można stłumić swoją świadomość? Wyzbyć się swojej intuicji? Albo złagodzić objawy intensywnego czucia? To było dawno temu, ale ciągle jeszcze dobrze pamietała ten moment w swoim życiu, w którym sama formułowała podobne zapytania, próbując wynegocjować z losem wymianę na inny dar. Nie potrzebowała nawet zaglądać dalej, żeby zaświeciła jej się w głowie lampka – jasnowidzka, odnotowała natychmiast swoje podejrzenie. Z pewnością będzie bliżej przyglądać się poczynaniom tej uczennicy. @Caelestine Swansea – To bardzo ważne pytania, dziękuję – powiedziała, kiwając do niej głową. – Tak jak uprzedzałam, odpowiedzi na te pytania jest wiele. Czy można stłumić swoją świadomość? Zawsze zła odpowiedź, to – tak. Nigdy na długo, ale to nie jest niemożliwe. Jest to za to wysoce niebezpieczna ścieżka. – Nie zagłębiała się w ten temat. Nie miała zamiaru podsuwać im pomysłów. – Czy można złagodzić objawy? Zawsze dobra odpowiedź to: najlepszym sposobem na złagodzenie tych objawów jest zapoznanie się z nimi, a jedynym sposobem, żeby tego dokonać, jest używanie tej zdolności. – Niestety, nie miała sposobu na to, żeby w jakiś sposób ozdobić tę odpowiedź w pastelowe kolory, owijanie w bawełnę rzadko bywało jej domeną. – Jeśli ktokolwiek z was poczuje się kiedyś przytłoczony swoją intuicją albo jej przekazem, drzwi do mojego gabinetu zawsze stoją dla was otworem – powiedziała, zwracając się do wszystkich, którzy mogliby być zainteresowani, bo gdzieś na skraju świadomości pojawiło się przekonanie (lewe oko jakby sczytywało niewidzialny kod), że zwraca się do więcej, niż jednej osoby. Chwilę później przywołał ją do siebie długowłosy chłopak. @Fabien E. Arathe-Ricœur Podeszła do niego szybkimi pięcioma krokami; przy drugim dostrzegła laskę w jego rękach. Dalsza uważna inspekcja szybko pozwoliła jej na dojście do wniosku, że jest niewidomy – wyraz jego tęczówek (od których trudno było odwrócić wzrok) był dostatecznym dowodem. Valeria pozwoliła mu mówić, przysłuchując mu się z uwagą (nie mógł tego zobaczyć, ale jej usta same wygięły się w jednym z jej wielu tajemniczych uśmieszków). Na koniec jego wypowiedzi zaśmiała się krótko, jakby właście powiedział jej śmieszny żart. Mimo tego rozbawienia, jej słowa brzmiały poważnie. – Jeśli jest pan jasnowidzem, tym bardziej powinien pan zostać. – Tak, na jego temat też już zrobiła mentalną notatkę. – Chętnie zobaczę, co zdążył pan osiągnąć – dodała ze szczerym zainteresowaniem. Jej uśmiech też brzmiał w tonie, którym się do niego zwracała. – Drzwi to nie tylko obraz. Proszę mi nie mówić, że ani razu nie dotknął pan, nie otworzył, nie przeszedł przez drzwi w ciągu swojego życia. Zdecydowanie chcę usłyszeć ten opis – zapewniła go; jej ręka sama wysunęła się do przodu, aby na chwilę dotknąć jego ramienia, kiedy wypowiadała ostatnie zdanie. Miała nadzieję, że dostatecznie nakierowała go w jego wątpliwościach, bo zaraz kolejny z uczniów zwrócił jej uwagę. Idąc w jego stronę zauważyła również zadającą wcześniej pytania dziewczynę stającą ze swojego miejsca. Skinęła jej głową, dając w ten sposób znak, że zaraz do niej podejdzie. Wysłuchała, o co chciał zapytać brunet. @Maximilian Brewer – Pan zgłosi się do mnie po lekcji. Zagłębimy się w temat. – bardziej oświadczyła, niż zaprosiła bądź zapytała (jej lewe oko odtańczyło to stwierdzenie). Wyczuła też pewną dozę wahania, ale nie wyczytała wiele więcej, chociaż przez chwilę przyglądała mu się badawczo. – Teraz proszę skupić się na jednym z tych zmysłów i poświęcić mu swoją pełną uwagę, wniknąć jak najgłębiej w tę warstwę, ale zapisywać wszystkie swoje spostrzeżenia, w jakiejkolwiek formie się pojawią. Przy następnym ćwiczeniu będzie mógł pan zdecydować się na zmianę zmysłu, na którym będzie się chciał pan skoncentrować – powiedziała mu. Jeśli jej przypuszczenia okażą się trafne, chłopaka czekało dużo więcej ćwiczeń, niż tylko te, które pokazywała na lekcji. Skinęła mu na koniec głową, jakby mówiąc: "powodzenia", a potem oddaliła się w stronę swojego biurka, przy którym czekała na @Caelestine Swansea. Z jakiegoś powodu natychmiast poczuła zapach terpentyny, której jej matka czasami używała do rozcieńczania farb (lewe oko skoczyło kilka razy na boki, zanim zastygło na obliczu dziewczyny). Valeria uśmiechnęła się do niej ciepło. – Oczywiście, że jest to możliwe – powiedziała jej, po czym powtórzyła te same instrukcje, które podała wcześniej Gryfonowi. Przyjrzała się jej uważnie, w spojrzeniu rozbłysła tajemnica. – Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć pani obrazy – powiedziała. To ciągle był strzał, ale w połączeniu z tym, co powiedziała dziewczyna, wrażenie związane z malarstwem było dostateczną poszlaką, żeby zaryzykować tezę. Każdy dar był trochę inny, a sposób, w jaki opowiadała o emocjach i obrazie zlewających się w jedną warstwę przywołał szeroki uśmiech na twarz Valerii. Z jakiegoś powodu poczuła się lekka. – Proszę spróbować jeszcze raz, na spokojnie – dodała, gestem zapraszając ją z powrotem na miejsce.
Ostatnio zmieniony przez Valeria Albescu dnia Sro Kwi 15 2020, 14:46, w całości zmieniany 1 raz
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Fy faen, praca domowa. Zapomniała na śmierć. Czy jako jedyna ze zgromadzonego towarzystwa nie odpowiedziała listownie na zadane pytanie? Czy to oznacza, że zaraz będzie musiała opuścić klasę, a wiedza posiadana przez profesor Albescu nie dotrze do jej uszu? Nie miała do czynienia zbyt wiele z wróżbiarstwem, nie oszukiwała się również, że jest to dziedzina, w którą była w stanie bezgranicznie uwierzyć. Jednak przed ostatecznym wyrobieniem w sobie opinii potrzebowała doświadczeń, które mogłyby ją uchronić od głoszenia bezpodstawnych osądów. Przeklinała się w duchu, że wyleciało jej z głowy coś tak istotnego, i to jeszcze na pierwszych zajęciach prowadzonych przez nową nauczycielkę. Nie mogła włożyć w dłonie Albescu piękniejszego świadectwa o własnej osobie. Przygryzła dolną wargę i skierowała twarz w stronę wysokiej, smukłej postaci, ale nie miała odwagi nawiązać z nią jakiegokolwiek, choćby i szczątkowego kontaktu wzrokowego. Czuła się odgórnie skreślona, ale profesor nie wywołała jej nazwiska i nie wskazała palcem drzwi, więc stosowała się dalej do podjętej taktyki kulenia w sobie w celu pozostania niezauważoną. Skoncentrowała wzrok na ścianie za sylwetką Valerii i płonęła w środku ze wstydu, a jej bladziutkie policzki pokryły się różową farbką. Przyłożyła do nich ręce, czując jak ciepło z rumieńców ogrzewa delikatnie wnętrza obu jej dłoni. A potem po prostu wsłuchała się w słowa wypowiadane przez Albescu. Jej głos był kojący, delikatny i subtelny. Nie drażnił niezdecydowanymi przeskokami w tonacji, był jednostajnie melodyjny, ale nie określiłaby go jako usypiający. Niekontrolowanie jej mięśnie ulegały dziwnemu rozluźnieniu, a zawstydzenie zeszło na dalszy plan. Nie posiadała w palecie swych umiejętności jakichkolwiek predyspozycji względem widzenia rzeczy czy prawidłowej interpretacji zdarzeń. Jej intuicja odzywała się rzadko, a kiedy gościła w jej uszach nie zawsze mówiła o zdarzeniach mających rację bytu. Czy wewnętrzny głosik podsunął jej kiedyś dobrą drogę? Oczywiście. Czy szepnął cicho hasło, którego wpisanie w życie przyniosło jej kłopoty? Jak najbardziej. Dlatego zwykła ignorować kolejne podszeptywania, które z rzadka nawiedzały jej myśli. Tak na wszelki wypadek. Podążając za wskazówkami nauczycielki nabierała powietrza w płuca, aby zaraz móc je uwolnić. Po kilku kolejnych wdechach przestała rozpatrywać ten proces w kategorii rzeczy niezrozumiałych i głupich. Początkowe skrępowanie i natychmiastowe odrzucenie wyzwania rzuconego przez Albescu (bo tak też traktowała dziwne zabawy z oddychaniem) odeszły w niepamięć. Brak wiary mógł jej przeszkadzać, ale kiedy Valeria wspomniała o drzwiach, całą swą energię przeniosła na skupienie się. I nic. Żadnych drzwi, klamek czy choćby zapachu drewna. Zmarszczyła brwi, a jej irytacja rosła - rozpraszał ją ciągły szum w uszach, może w głowie, który nie pozwalał jej dostatecznie dobrze oczyścić umysłu. To nie była zabawa dla niej. Co właściwie miała przedstawić na tym cholernym pergaminie?
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
zmysł: claircognizance (ale wyszło mi clairvoyance z kostków) kostki na zmysły:1, 2, 1 kostki na efekt:3 punkty dla domu: 0pkt dodatkowo: Viola kieruje się logiką, co do niej pasuje
Wyglądało na to, że Fabien faktycznie nie miał nic przeciwko jej pomocy, a nawet wyglądał jakby sam miał zamiar ją o to poprosić. Nie miała nic przeciwko temu. W końcu to nie powinno być takie trudne i z pewnością znajdzie wystarczająco dużo czasu, by ogarnąć dwa zwitki pergaminu. - Nie ma problemu. Mogę pisać - odpowiedziała jeszcze nim chłopak zaczepił panią profesor, która podeszła do nich i rozpoczęła rozmowę z jasnowidzem. Strauss nie wtrącała się w dialog między nimi, ale z pewnością zdążyła zauważyć, że Valeria była niezwykle miłą nauczycielką i choć jeszcze nie znała jej dobrze, a jej przedmiot nie należał do jej ulubionych to czuła, że naprawdę będzie mogła kobietę polubić. Zdawała się naprawdę lubić to czym się zajmowała i potrafiła zmotywować do tego, by jednak się nieco wysilić i spróbować tego wróżenia nawet jeśli ktoś podobnych talentów nie przejawiał. Kiedy kobieta odeszła mogli skupić się na tym, co właściwie mieli osiągnąć. Violetta na nowo zamknęła oczy, starając się wyobrazić sobie raz jeszcze te tajemnicze drzwi, za którymi miała się kryć wielka zagadka wszechświata lub coś podobnego. I chyba nawet udało jej się przejść przez nie do... to nawet nie było pomieszczenie. Jej wyobraźnia najwyraźniej nie mogła zbudować nic na kształt pomieszczenia. Widziała tylko... jakieś pole? Czyżby to była szachownica? Czarne i białe barwy zdawały się naprzemiennie przemykać przez jej umysł jednak z pewnością nie była w stanie stwierdzić co dokładnie widziała przed sobą ani jaki był układ szachownicy. Raczej nie była dobrą szachistką. Była raczej... średnio beznadziejna. Wiedziała jedynie który pionek jak się porusza i że należy zbić króla, ale samych zasad czy taktyk nigdy nie opanowała w pełni. Po prostu wolała Quidditcha. Mimo wszystko starała się naszkicować mniej więcej to co widziała oraz opatrzyć to krótkim opisem. Nie wiedziała, co niby to miało znaczyć. Mogła się jedynie domyślić i tutaj z pomocą przyszła jej stara krukońska logika, która zaraz zaczęła podsuwać jej coraz to nowsze teorie i pomysły. Zapewne to wszystko było źle rozumowane, ale przynajmniej dla niej miało sens. Dopiero wtedy spojrzała na siedzącego obok Fabiena, zastanawiając się co takiego on też przeżywa.
Fabien E. Arathe-Ricœur
Wiek : 25
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Niewidomy. Cienkie, białe blizny na palcach.
Chyba Valeria go do końca nie zrozumiała. Ale to nic istotnego, jeśli Fabien może uczestniczyć w lekcji. Najwyraźniej dalszy jej przebieg nie będzie aż tak bardzo uzależniony od wzroku. Może skoro mieli skupić się na jednym zmyśle, to właśnie jego będą używać. W dotykaniu rzeczy krukon jest dość dobry. - Skąd pani wie... Może całe życie skrzat to za mnie robił? - Zażartował, ale skinął głową kobiecie. Dopiero gdy poczuł jej rękę na ramieniu, zrobiło mu się nieswojo, a uśmiech przygasł. Nie lubił dotyku bez ostrzeżenia, szczególnie od obcych. Nie rozumiał, dlaczego ludzie zakładali, że kontakt fizyczny z niewidomym jest dobrym pomysłem. To trochę jak z psem - jeśli zezwoli, proszę bardzo. Ale nie wcześniej. Odruchem wyciągnął rękę i chwycił ją za dłoń. Miała ciepłe, długie palce; nieświadomie przejechał opuszkami po skórze śródręcza, zanim się powstrzymał. Nie wypada. Ale zacisnął palce mocniej, zatrzymując nauczycielkę jeszcze na chwilę. - Moja sowa była parę dni niedysponowana... - Drugą ręką dostał zwój z torby i włożył Valerii w dłoń. - Ale odrobiłem ostatnie zadanie - uśmiechnął się nieśmiało, lecz dość uroczo, puszczając ją. Miał nadzieję, że przyjmie papier. Jeśli nie... Trudno. Acz wydaje mu się na tyle miłą osobą, że wybaczy odrobinę poślizgu. Następnie skupił się na samym zadaniu. Wdech i wydech, tak? Miał sobie wyobrazić drzwi. Owszem, dotykał je i otwierał wielokrotnie. Ale to było bardziej jak wspomnienie niż czysta wyobraźnia. Wspomnienie dotyku kamienia ściany i uwypukleń zdobiących drzwi. Ciężkiej klamki i... Zimno na policzku, kiedy skrzydło ustąpiło. Wiatr owiewający skórę. Zapach dymu oraz piżma. Szorstka kora pod zdrętwiałymi palcami. Gałęzie trzęsące się od uderzenia ogromnego cielska. Strach zalewający płuca lodowatym zimnem. Kobiecy krzyk, mieszający się z wyciem pełnym paniki, drapiącym w gardło i wyciskającym łzy z oczu. Nagły gorąc buchający w twarz. Ciepło pełznące po skórze. Swąd spalenizny; ból wrzącej w żyłach krwi i palonego ciała. Sięgający głęboko, aż do kości, aż do serca. Nie zauważył nawet, jak płytko oddycha. Jak siedząc w sali, całkowicie wszak bezpieczny, walczy o każdy oddech, kuląc się i szarpiąc palcami ubranie. Rozciągając je, aż szwy zaczynały puszczać. Resztką świadomości, kiedy tylko pojął, co właśnie przeżywa, zagryzł zęby na ręku, aby nie krzyczeć z bólu. Długi czas nie zdawał sobie sprawy, że usta wypełniła mu krwawa ślina z rozszarpanej dłoni, myślami będąc bardzo daleko... I bardzo dawno temu. To nie powinno do niego wracać. To już było. Ten rozdział został zamknięty, prawda? Dobitnie się przekonał, że wcale nie. Starał się tylko dożyć do końca wizji. Trzęsąc się, szarpany niemym płaczem i strachem. A kiedy wspomnienia odpuściły, z trudem odsunął rękę od ust, drżąc nieprzerwanie. Niedaleko usłyszał kroki nauczycielki i szelest pergaminu, przywracające go do rzeczywistości. Lekcja. Jest na lekcji. Co on jej obiecał? Że nie zepsuje jej przebiegu. - Ja... Przepraszam... - Wymamrotał. Dobrze, że siedział bliżej wyjścia. Zerwał się i szybkim, acz chwiejnym krokiem opuścił salę. Zapominając swojej laski oraz nawet nie czekając na pozwolenie.
zmysł: dotyk, 3, 4, 6 kostki na zmysły: 2, 4, 1 kostki na efekt: 1 punkty dla domu: brak dodatkowo: Fab ma bad tripa.
/zt
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
zmysł: clairvoyance kostki na zmysły:1.5.5 kostki na efekt:4 punkty dla domu: 5 dodatkowo:
W końcu udało mu się dostrzec, co widniało za drzwiami. Jego "wewnętrzne oko" dostrzegło misę pełną gruszek i kiścią ciemnych winogron. Jego brzuch aż zaburczał na tę wizję. Od kilku godzin nic nie jadł i zaczynał to odczuwać. Misa była z mlecznego szkła, ozdobiona wzorem wieńca brzozowych gałęzi, a w środku Max dostrzegł kilka błyszczących rubinów. Owoce były bardzo dojrzałe, wręcz kusiły by po nie chwycić i zatopić w nich swoje zęby. Z ich środka nieśmiało wyglądał pojedynczy zielony listek. Max powoli otworzył oczy i zamrugał kilka razy. Szybko chwycił pergamin i pióro i zaczął spisywać to, co widział. Gdy skończył spróbował na dole kartki narysować to, co widział, aby Valeria lepiej zrozumiała jego wizję.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
zmysł: 3, 4, 6 clairsentience kostki na zmysły:5, 2, 2/url] kostki na efekt:3 punkty dla domu: n/d dodatkowo: 3, 4 – Wychwycona przez ciebie myśl to coś, co zasugerowała ci logika. Co prawda wyobraźnia cię nie zawiodła, ale opisujesz coś innego, niż docelowy efekt
Spojrzała spod przymkniętych powiek na salę, kiedy ludzie zadawali swoje pytania i chociaż słuchała tego, co do powiedzenia miała profesor, nic jej z tego wszystkiego nie wychodziło. Nie miała poczucia, jakby miała cokolwiek zobaczyć, a już na pewno nie miała żadnego czystego widzenia, czy cokolwiek to niby miało być. Nie bardzo się do tego nadawała, jeśli się nad tym zastanowić, ale nie mogła po prostu siedzieć z założonymi rękami, więc postukała ołówkiem w kartkę, a później zamknęła oczy i zaczęła oddychać tak, jak życzyła sobie tego nauczycielka. Sposób iście szalony i nie do końca wiedziała, co niby miała tym osiągnąć, ale skoro już sobie tego życzono, to w takim razie, cóż jej jeszcze pozostawało? Musiała jakoś spróbować coś, hm, zobaczyć. Drzwi. Wyobraź sobie drzwi. Z tym wielkiego problemu nie miała, bo mogła je w każdej chwili odmalować w swojej wyobraźni, gorzej zaś było z ich otwieraniem, bo po prostu miała wrażenie, że nic tam nie ma, nic pięknego, nic właściwego, nic wspaniałego. Co tam mogło być? Drzwi, drzwi, drzwi, co było za drzwiami? Coś przyjemnego? Na Merlina, co to było za szaleństwo? Z czym jej się to kojarzyło? Z niczym. Z szybkością? Z powietrzem? Z euforią? Nie umiała określić, co widzi, bo właściwie nic nie widziała, gdyby miała być szczerze, a uczucie lekkości jakoś w niczym jej nie pomagało. Wszystko było jakieś dziwaczne. Spróbowała jeszcze raz się skupić i doszła do wniosku, że to, co czuje, to poruszanie się, bujanie, chybot. To było tak, jakby na czymś siedziała. Czymś pokrytym futrem? Zapach... Zapach... Kurz? Coś kręciło ją w nosie. Koń? To chyba był koń, tak jej się przynajmniej wydawało, więc dokładnie to zanotowała, bo logika nie mówiła o niczym innym.
Ostatnio zmieniony przez Victoria Brandon dnia Pią Kwi 17 2020, 11:16, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
zmysł: 1, 2, 5 clairvoyance kostki na zmysły:4, 2, 6 przerzut 1 1, 4, 3 przerzut 2 6, 5, 1 kostki na efekt:1 przerzut 2 punkty dla domu: 5 dodatkowo: 1, 2 – Udaje ci się wyłowić tylko tyle, żeby być w stanie odgadnąć, o jaki przedmiot chodzi
Chyba pierwszy raz w czasie lekcji był tak kurewsko poważny. Doskonale wiedział, jakie to całe gówno może być dla niego ciężkie, wiedział również, co może zobaczyć, jeśli zamknie oczy i pozwoli na to, żeby wszystko po prostu popłynęło i zdaje się, że to było to, czego się po prostu bał w chuj. Że zacznie widzieć. Znowu coś, czego akurat nie powinien dostrzegać, nie bardzo chciał się w tym gównie teraz babrać, ale z jakiegoś powodu mimo wszystko starał się ufać profesor, która na dokładkę zadecydowała, że chce z nim pomówić i dała mu wybór. To było z jej strony... Dziwne? A jednocześnie spowodowało, że nie czuł się tak chujowo, więc po prostu przez chwilę jeszcze milczał, aż w końcu zamknął oczy, starając się odseparować od siebie to, co nie było mu teraz potrzebne. Nie musiał słyszeć, nie musiał czuć, nie musiał wiedzieć, musiał widzieć. Właściwie tylko zamknął oczy, a wszystko zaczęło na niego napierać. Nie bolała go głowa, ale w momencie pojawiły się przed nim te pieprzone drzwi, a on bez wahania je pchnął. I wtedy się zaczęło. Łatwo powiedzieć - skup się na jednym zmyśle, kiedy właściwie wszystko dookoła zaczyna cię napierdalać i kusić, aż zmarszczył mocno brwi, nawet zacisnął dłonie w pięści, bo to nie było takie proste, wziąć się i odseparować od tego, co go otaczało. Coś chciało wedrzeć się w jego myśli, obrazy były zamazane i miał wrażenie, że były takie, im mocniej chciał zobaczyć to, co przeczuwał. Walka ze wszystkimi zmysłami, które mimo wszystko go atakowały i działały tak, jakby chciały go pokonać, nie była najłatwiejsza. W końcu jednak w tym wszystkim dostrzegł to, co chciał. Musiały leżeć na jakiejś misie. To było jednak wszystko, bo po prostu zaczynało mu się mieszać w głowie. Zapach chyba chciał coś mu powiedzieć, a może to był dźwięk? Max gwałtownie otworzył oczy i złapał dech, starając się uciec od tego, co go ścigało. Prędko napisał na kartce jedynie misa z owocami, a później odsunął to od siebie, położył dłonie na biurku i próbował uspokoić ich drżenie.
Ostatnio zmieniony przez Maximilian Brewer dnia Pią Kwi 17 2020, 11:12, w całości zmieniany 1 raz
Usiadła. Wszyscy skoncentrowani byli już na zadaniu, cześć z osób już zdążyło przerzucić myśli na papier. Caelestine przymknęła powieki, opierając się na rękach, ale daleko jej było do wyciszenia myśli. Gdzieś przez tą otchłań własnej rozpaczy (jak powiedziałaby Ania z Zielonego Wzgórza), usłyszała głos Fabiena. Nie widział drzwi… był niewidomy… Nonsens. Choć wspólczuła mu, że nigdy nie zobaczy barwy złotego słońca wplatającego się w lśniące włosy matki, czy dymu zawijającego się wokół twarzy ojca. Nigdy nie będzie wiedział, jakiego koloru jest turkusowa woda, oblewająca kostki w nicyjskich ogrodach. Ale przecież… on miał swoje barwy. Dla niej barwa dymu pachniała ziołem, a ciepło słońca i jego złoto, nagrzaną skórą, wymieszaną z kwiatowymi perfumami matki. Wszystko miało miliony barw. Czuć. Czy on nie widział kolorów zapachem? Nie czuł chłodu, słysząc głos łamiący się od samotności. Nie czuł nigdy płatków wiśni opadających na dłoń, nawet jeśli nigdy ich nie widział… oczami? Świat i jego kolory miał wiele płaszczyzn. Choć Caelestine w swoich obrazach używała fizycznych barw, to co chciała osiągnąć to pozwolić użytkownikom dotknąć jej obraz wyobraźnią. Zapachem, właśnie, haptyką, o słuchu zapominała najczęściej, dlatego nie potrafiła przekazać odpowiednio zatłoczonych ulic, koncertów paryskich salonów i głosu narratorki wieczorku literackiego. Choć nie myślała o koniku na biegunach, kiedy kilka mieszanka zapachów dotarła do jej nozdrzy, jej ręka intuicyjnie podążyła po papierze. Otwierając powieki, naszkicowała pięknego konika, bardzo wiernego swojemu realnemu odpowiednikowi. Jej konik poruszał się na kartce. Wokół niego wzbijały się płatki róż. Kilka z nich ginęło pod płozami. Zniszczone, opuszczone, niedocenione, więdnące pod jego stopami. Ach… a miała szkicować dziecięcą zabawkę. Czy koniki na biegunach właśnie takie nie były? Smutne? Chociaż bujały się lekko, nigdy nikt nie poruszy ich w galopie. Chociaż ich sierść imitowała sierść żywego stworzenia, nie pachniały piżmem. Nie były ciepłe. Twarde, drewniane. Przeznaczone dla dzieci. Tylko i wyłącznie. Odebrano im pół życia, które mogły przezyć na przygodzie, z wiatrem w grzywie i ogonie. Nie tylko zaledwie lekkim podmuchem biegunów… Westchnęła, będąc pewna, że w żadnej rzeczywistości profesor Alabescu nie chciałaby kazać uczniom przedstawiać tak fatalistycznej rzeczywistości. Musiała coś pomieszać. Wszystkie elementy, jakie wydzieliła jej jaźń. Zinterpretować je zupełnie odwrotnie niż powinna.
zmysł: clairsentience kostki na zmysły: 6, 5, 6 > 6, 3, 5 kostki na efekt: 2 > 1 punkty dla domu: 5 dodatkowo: 5 punktów dla domu
Nancy A. Williams
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Burza brązowych loków na głowie i uśmiech przyklejony do twarzy, tatuaż z runą algiz na lewej kostce
zmysł: 1, 2, 5 clairvoyance kostki na zmysły:1,2,5 kostki na efekt:5 punkty dla domu: 10 pkt dodatkowo: -
Miała wrażenie, że od momentu kiedy przekręciła się gałka w jej drzwiach, do momentu ich otwarcia minęły całe godziny. Mimo iż jeszcze przed chwilą nie wierzyła w to, że cokolwiek zobaczy, to teraz tkwiła w tym po uszy. Czy to była wizja? Czy tylko wyobraźnia? A czy była między nimi w ogóle różnica? Drzwi otworzyły się i momentalnie znalazła się za nimi. Stała przed stołem, na którym znajdowała się misa z owocami, wewnątrz której leżały gruszki i ciemne winogrona. Już miała otworzyć oczy, gotowa do zapisania wszystkiego na pergaminie, kiedy jej uwagę przykuły dziwne dźwięki. Monotonne dudnienie, do złudzenia przypominające coś bardzo znajomego, nie mogła jednak wychwycić co to takiego. Słyszała ten dźwięk wielokrotnie, ale nie potrafiła go przypisać niczemu co mogło znajdować się w klasie wróżbiarstwa. Dopiero przeciągły gwizd i tupot stóp, połączony z dźwiękiem ciągniętych po podłodze walizek uświadomił jej skąd zna terkoczący dźwięk. Pociąg! Otworzyła oczy i chwyciła za pióro. Opisała wszystkie swoje odczucia i odłożyła pergamin. Była naprawdę zaskoczona, że zobaczyła cokolwiek, a uaktywnienie drugiego zmysłu było tym bardziej zadziwiające.
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
zmysł: 1, 2, 5 clairaudience kostki na zmysły:6, 1, 4 kostki na efekt: efekt niepożądany, 3 punkty dla domu: - dodatkowo: -
Szum nasilał się z każdą upływającą sekundą. Oddychała miarowo, starając się zachować spokój. Wdech nosem, wydech ustami. Powietrze zbierało się w płucach, aby zaraz móc się z nich wydostać. Nie do końca jej się to podobało - zaczynała boleć ją głowa, a kiedy pochyliła się nieco do przodu w jej umyśle rozbrzmiał świst, zupełnie jakby miał coś zasygnalizować, pospieszyć do sprężystych ruchów i zebrania się w konkretnym miejscu... Ale jakim? Nic nie widziała. Tylko ten nieprzyjemny dźwięk, który odbijał się od ścian jej czaszki, nie mówiąc zupełnie nic. Zacisnęła mocniej dłonie, ale już czuła, że się poddaje, że nic z tego. Była za daleko. Dźwięk to nabierał na sile, aby zaraz znów jawić się jako jednostajny szum. Przez chwilę myślała, że może to wiatr, który poderwał jakiś konkretny przedmiot do wspólnego tańca? Nie słyszała jednak żadnego szelestu, który mógłby wskazywać na coś stworzonego z papieru. Przez chwilę prosiła o choćby łupnięcie, które mogłoby wskazywać na gabaryty schowanego za drzwiami przedmiotu. I nagle trybiki w jej głowie zaskoczyły. Ten świst... Przecież to było gwizdanie. Z pokładami sporych wątpliwości, ale i nadziei na choć poprawne odczytanie dźwięków (?) zaczęła szkicować czajnik wypełniony wrzącą wodą, który wrzeszczał wniebogłosy o litość i uwolnienie go znad rozgrzanego do czerwoności od ognia palnika.
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Wykład w pewnym momencie sprawił, że i z jej lewym okiem coś się dzieje. A może nawet z obydwoma. Trochę gubiły ostrość, kiedy w jej uszach przetaczały się kolejne opowieści o wierze, świadomości, zmysłach i wyobraźni. Mimo, że starała się przede wszystkim całą tę wiedzę objąć rozumkiem, przede wszystkim dopisywała sobie w głowie scenariusze, jak na przykład traci nagle świadomość, odchodzi od zmysłów, nie wierzy w to, co słyszy, albo wyobraża sobie, że radośnie leży w łóżeczku. Dopiero, kiedy padło polecenie pierwszej praktycznej próby, bez przekonania zabrała się za wykonywanie go. Oczywiście, że myślała o wzroku. Z niego wzięła się u niej kartografia, to on przesądzał o tym, że była szukającą, to dzięki niemu rozczytywała runy i to za sprawą oczu przecież przekazywała większość swoich odczuć. Wybór nie mógł paść na nic innego. Skoro miała widzieć, to zamykanie oczu wydało jej się początkowo niemądre, ale przecież to nie świat wokół niej miał się zmieniać, a w miała zobaczyć nowy w tej ciemności, którą skrywały powieki. Skupiła się na oddechu. Jako osoba ściśle związana ze sportem, uważała, że wychodziło jej to doskonale. Dalsza część dopiero miała nadejść. Albo i nie.
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
zmysł: clairsentience kostki na zmysły:5, 2, 2 kostki na efekt: niepożądana 4 punkty dla domu: 0pkt dodatkowo: -
Nadzieja byłą chyba ostatnią rzeczą, na którą mogła liczyć w przypadku wróżbiarstwa. Chociaż naprawdę starała się wyobrazić sobie dokładnie to, czego życzyła sobie Albescu. Skupiła się na drzwiach oraz uczuciu przekręcanej klamki, którą nacisnęła, by przejść dalej. Później jednak właściwie sama nie była pewna, co właściwie czuła. Chociaż wytężała swoje zmysły to nie była pewna tego czy dobrze odczytuje przesyłane jej sygnały. Czuła dotyk drewna, ale czy to nie była po prostu ławka, przy której siedziała i o którą się opierała? Wychwyciła jeszcze kilka innych bodźców, które mogła poczuć na swojej skórze, ale wciąż nie była pewna, co może to oznaczać. Dopiero po chwili namysłu sięgnęła po pióro i zaczęła spisywać wszystkie swoje doświadczenia, starając się jakoś poukładać to wszystko w logiczną całość. Może nawet zbyt logiczną, bo w końcu wróżbiarstwo nie mogło być takie proste i oczywiste, prawda?
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Oczyściła umysł, jednak chyba niewystarczająco dobrze, bo jej świadomość nadal grała pierwsze skrzypce w całym przedstawieniu dziejącym się w jej wyobraźni. Pospiesznie wzięła się za to, co się przed nią znalazło, a była to lekko pomięta, wisząca na wieszaku koszula będąca częścią szkolnego, zdecydowani męskiego mundurka. W tle dostrzegła otwarte okno, za którym rysowały jej się lecące w zwolnionym tempie łabędzie, do których wciąż podfruwał jakiś mniejszy, opierzony w pióra o barwie brązu odbijającego się miedzianymi refleksami. Czy naprawdę właśnie to profesorka chciała, aby pojawiło się przed nią? A może głowa płatała jej figle i nie powinna się wygłupiać, rysując właśnie tę wizję na pergaminie? No cóż stało się.
zmysł: clairvoyance kostki na zmysły:2, 4, 6 -> 6 przerzucone na 6 kostki na efekt: niepożądany -> 3, tylko jedno w głowie punkty dla domu: - dodatkowo: -