Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Wrócił. Długi czas zastanawiał się, czy poświęcać swoją cenną energię, aby wdrapać się na siódme piętro tylko po to, by brać u dział w lekcji wróżbiarstwa. Nie miał sił ani tym bardziej ochoty. Uznał jednak, że dużo łatwiej będzie mu wytrzymać to, niż jakieś bardziej wymagające zajęcia. Do klasy wszedł po cichu, nie witając się z nikim. Wciąż nie czuł się najlepiej, co mogło być widoczne w jego podkrążonych oczach i bladej cerze. Od czasu wizyty u Felka bardzo słabo sypiał. Kątem oka zobaczył puchona przy jednym ze stolików. Nie podszedł jednak do niego, a zajął jedno z pozostałych jeszcze wolnych stanowisk. Bez problemu zrozumiał, że dzisiaj będą zmyślać wizje ze szklanej kuli. Ostatnie na co miał teraz ochotę. Naciągnął rękawy swetra na dłonie i położył głowę na stole, opierając ją na swoich ramionach. Zapomniał dzisiaj swojej dawki eliksiru czuwania i toczył zaciętą walkę ze swoimi powiekami, które za wszelką cenę chciały pozostać zamknięte. Zaczynał żałować, że tu przyszedł.
Wróżbiarstwo nigdy nie należało do jego ulubionych przedmiotów, ale pomijanie jakichkolwiek lekcji czy prac domowych nie wchodziło w grę - zwłaszcza na ostatnim roku (chociaż paradoksalnie to właśnie wtedy powinien skupić się jedynie na tym, co go naprawdę interesuje i przybliża do objęcia wymarzonej posady w przyszłości). Zgarnął @Freja Nielsen z pokoju wspólnego i pomknęli razem do klasy. - Ostatnio nasza współpraca na wróżbiarstwie układała się bardzo pomyślnie - parsknął, wspominając to niefortunne show, spowodowane nieprzyjemnymi wydarzeniami na wieży północnej. Gdyby ktoś mu wtedy powiedział, że na następną lekcję przyjdą jako para, wyśmiałby go i wystawił krótką, acz dobitną diagnozę: niedojebanie mózgowe. Teraz czuł się jednak szczęśliwszy niż kiedykolwiek i nigdy w życiu nie zmieniłby tego wszystkiego, co się między nimi stało. Otworzył klapę w podłodze, przepuścił Krukonkę przodem i zajął obok niej pufę, w międzyczasie witając się z nauczycielką. Zerknął na schowane pod materiałem kryształowe kule. - Oho, przepowiadam nam rychłą kompromitację.
Felinus Faolán Lowell
Wiek : 25
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 178
C. szczególne : Na prawej dłoni nosi Sygnet Myrtle Snow i Pochłaniacz Magii. Spokojne spojrzenie, łagodna aparycja.
Zauważył. Kątem oka, tak charakterystycznie, przeniósł spokojne spojrzenie w stronę wymęczonego Solberga. Wiedział, że ten nie będzie miał na nic siły, ale żeby od razu zaczynał od przedmiotu, który przynudza i w ogóle nie pobudza do jakichkolwiek działań. Chude palce zacisnął na początku na różdżce, przenosząc spojrzenie czekoladowych oczu w pełni na Ślizgona i tym samym przypominając sobie wszystko to, co odwaliło się w jego domu. Nie zamierzał jednak poddawać się w pełni wspomnieniom, dlatego ostrożnie, wykonując kroki gotowe do wycofania się, przybliżył się do stolika, przy którym siedział Maximilian, jakoby bez żadnej siły i energii duchowej. Nie był to miły widok - tak samo blada skóra, którą doskonale pamiętał, a która nie zamierzała tak łatwo odpuścić i tym samym przyczyniła się do znacznej zmiany aparycji kolegi. Nie wyglądał na zbyt zdrowego, a przynajmniej nie będzie przez parę następnych dni - nie bez powodu Lowell zmarszczył brwi. Nie podejrzewał, by ktokolwiek zauważył to, że ich przez jakiś krótki czas nie było. Ciche westchnięcie wydobyło się z jego ust, kiedy to zastanawiał się, jak do niego podejść; kiedy Solberg nie reagował, oparł cały swój ciężar na lewej nodze, a prawą pozwolił sobie na odbicie potencjalnej energii. W ruch poszła dłoń; dłoń nie zaciśnięta, a otwarta, skierowana krańcem w stronę głowy przedstawiciela Domu Węża. Wyglądał tak, jakby chciał go uderzyć, niemniej jednak, gdyby Solberg spojrzał na jego mimikę, wywnioskowałby jedną rzecz. Że zatrzyma kończynę. I rzeczywiście, przerwał atak, a zamiast tego położył dłoń na jego głowie, jakby chcąc mu dodać otuchy. — Puff. — wypowiedział cicho, bez większych ceregieli, bez emocji w głosie. Nikt tak naprawdę nie wiedział, co mu pod czachą siedzi - był jednak nieprzewidywalny. Palce przez chwilę spotykały się z manufakturą włosów, by po chwili zacisnąć się na różdżce i rzucić niewidocznie Rennervate, bez żadnej wymowy. Skupiony, pewny siebie, pozbawiony jakichkolwiek wahań. — Dasz rady? — powiedział cicho, ale bez współczucia, które mogłoby wywołać gniew. Na tyle cicho, że osoby w klasie nie mogły się dowiedzieć, co tak naprawdę wymamrotał pod swoim nosem.
Ostatnio zmieniony przez Felinus Faolán Lowell dnia Czw Wrz 24 2020, 11:52, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Nie reagował, bo nie widział zbliżającego się w jego stronę Lowella. Praktycznie spał już na stole, ostatnimi resztkami sił powstrzymując świadomość od opuszczenia go. Wtedy jednak usłyszał jakiś szelest niedaleko i powoli się podniósł. Nastąpiło to akurat w momencie, gdy Felinus przypuszczał swój "atak". Solberg uniósł tylko brew w geście zdziwienia i lekko podniósł kąciki ust. Domyślał się, że puchon raczej nie wyjebie mu lepy przy wszystkich (chociaż i tak już bywało), ale z drugiej strony zapewne nie zrobiły nic, gdyby tak właśnie się miało stać. Dłoń Lowella na jego włosach faktycznie była czymś w rodzaju gestem otuchy. Max wiedział, że przed puchonem się nie ukryje, chociaż liczył, że w szkole pewne tematy nie będą poruszane. Chwilę po tym, jak Felinus dobył różdżki, Solberg poczuł, jak jego umysł lekko się rozjaśnia, a powieki przestają ciążyć. -Dzięki. Myślę, że jakoś przetrwam. - Posłał kumplowi o wiele szerszy uśmiech. -Czy mogę to zaliczyć, jako jedną z dzisiejszych kontroli? - Zdobył się nawet na drobny żarcik, kierując zmęczone spojrzenie prosto w brązowe tęczówki Felinusa. Prawdą było jednak, że w chwili obecnej wątpił, że będzie miał siłę na teleportację aż do Londynu i z powrotem.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Bruno O. Tarly
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 183,5
C. szczególne : mocno zarysowane kości policzkowe, baran na głowie, typowo brytyjski akcent
Wróżbiarstwo znajdowało się w tej puli przedmiotów, na które chodził najrzadziej. Mógłby zliczyć na palcach jednej ręki wszystkie swoje obecności. I to biorąc pod uwagę całą przygodę z edukacją w Hogwarcie, czyli jakieś... dziewięć lat. Traktował tę dziedzinę magii nieco z przymrużeniem oka, ciutkę pobłażliwie, odrobinkę pogardliwie. Choć nie podważał nadzwyczajnych zdolności jasnowidzów, ani nie wątpił w poprawność niektórych przepowiedni, to jednak nie uważał, że fusy po kawie mogą zdradzić mu jego przyszłość, a karty ostrzec przed rychłym wypadkiem. Wygodniej było w to nie wierzyć i utrzymywać, że swój los ma się we własnych rękach. No bo cóż mógł dojrzeć w tych nieszczęsnych fusach? Zazwyczaj nic, tylko krzywe kleksy i paciaje. I czy kiedykolwiek karty powiedziały mu, że będzie miał jakiś przypał? Jasne, że nie! Dlatego w tej sferze kompletnie nie rozumiał Brewera. Nie negował, szanował, ale wciąż nie rozumiał. I jeszcze te schody! Nie dość, że człowiek zmachał się i zziajał już w połowie drogi na zajęcia, to jeszcze do samej salki należało się wręcz wspiąć i przecisnąć przez szparę. On, jego słaba kondycja i lęk wysokości mówili stanowcze 'po co mi to było' takim wyprawom. Naprawdę podziwiał wszystkich ludzi ze stuprocentową frekwencją na Wróżbiarstwie. Tego dnia będzie miał okazję poznać tych szaleńców osobiście. Kto wie, może nawet uściśnie im dłoń i pokiwa głową z uznaniem?
Zasapany wszedł do dusznego pomieszczenia, w którym unosiła się charakterystyczna woń nigdynietrzepanych dywanów oraz kadzideł. Próbował uspokoić oddech, by nie wyjść na jeszcze gorszą niedołęgę, ale było to niezwykle trudne. Poluźnił więc wiązanie szkolnego krawata i podszedł do stoliczka, przy którym zasiadł @Skyler Schuester, wcześniej posyłając sympatyczny uśmiech @Yuuko Kanoe i skinięcie głowy, mające służyć za powitanie, w kierunku @Felinus Faolán Lowell. Zatrzymał się przy skajowym ramieniu, zlustrował Puchona wzrokiem i już w głowie zapaliła mu się lampka z kategorii 'Oho!', która sugerowała, że coś nie gra. Tylko co? Znów zaniedbał przyjaciela i nie wiedział, co u niego... Lekcja była marną okazją do szczerych rozmów, ale... dobrym pretekstem do rozpoczęcia wywiadu śledczego. - Uszanowanko, panie Prefekcie Naczelny! - ukłonił się w geście teatralnym i zamaszystym, a potem opadł na miękką pufkę. Siedziska były tak niskie, że kolana miał niemalże przy samej brodzie - Jak leci? - niby luźne, niewinne pytanie, ale spojrzenie, jakim obdarzył Skylera, mówiło samo za siebie. Dawało niewerbalne przyzwolenie na najbardziej szczerą i najmniej przyjemną odpowiedź, jeśli tylko była taka potrzeba. W nieco nerwowym i mimowolnym odruchu zastukał rytmicznie w szklaną kulę przykrytą jakąś szmatką, bo musiał zająć czymś ręce. Sky miał o tyle pecha, że jego gryfoński towarzysz był w takim samym stopniu marnym psychologiem, co wróżbitą...
Freja Nielsen
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 169cm
C. szczególne : śnieżnobiałe włosy; pojedyncze rzemyki na nadgarstkach
Z przeznaczeniem nie można było dyskutować. A jeśli prowadziło ono w stronę przesiąkniętego spokojem nieba, to tym bardziej ochoczo tuptała za Aslanem w kierunku najwyżej ulokowanej wieży. Tam mieściła się sala wróżbiarstwa, tam zostawili ułamki wspólnej przeszłości i.. mogli natrafić na przyszłość. - Do tego nie potrzeba szklanych kul ani kart tarota - skomentowała jakże bystrze jego uwagę o nadchodzącej kompromitacji. Zasiadła wygodnie na mięciutkiej pufie, która po jakimś czasie miała zacząć irytować plecy brakiem podparcia i zmuszać do ułożenia łokci na blacie drewnianego stolika. Ta na wpół leżąca pozycja procentowała z kolei stanem narastającego znużenia i senności, które napędzał zapach unoszących się w pomieszczeniu kadzidełek. - Ciekawe czy mają w zapasie takie kulki. No wiesz, jakby komuś wypadła przypadkowo z rąk. - Powiedziała lekko, prowokując Aslana do wspominki o cieplarnianych przebojach na miotle, za co już na starcie mogłaby mu wyłożyć kwiecistego gonga w łeb. Chyba musiała odreagować te duszące kadzidełka. - W sumie to chyba profesor Albescu jest na takie sytuacje przygotowana, bo powinna je, nie wiem, przewidzieć? - Zastanawiała się dalej, pogrążona w szczerym zaintrygowaniu, w jaki sposób podobne sytuacje są rozpatrywane. Czyżby zaczynał jej się udzielać wymagany na zajęciach stan wzmożonej czujności i nadmiernej koncentracji?
Zastanawiał się nad tym wszystkim, niemniej jednak ostatecznie nie mówił żadnych szczegółów - czy to tych dotyczących nieobecności, czy to tych, które były tylko im znane. Tajemnicza atmosfera, którą budował wokół siebie Lowell, mogła zostać rozpoznana obecnie tylko i wyłącznie przez Maximiliana; nie zwrócił nawet uwagi na to, że prefekci mogli jakkolwiek zareagować. Zamiast tego dłoń gładko i w szybkim tempie pokonała dystans dzielący zaledwie pół metra, by następnie zatrzymać się i tym samym spowodować napięcie wszystkich mięśni. Gdyby tego nie zrobił, to naprawdę Ślizgona by to zabolało, zważywszy uwagę na fakt, jak nadal, mimo słabych tkanek i kończyn ogółem, posiadał pewnego rodzaju wytrzymałość i pozostałości po wcześniejszej nieobecności trwającej parę miesięcy dwa lata temu. Zamiast jednak uderzyć, to po prostu poczochrał go po tej łepetynie; pokrzepiająco, a po chwili, gdy bardziej przyczynił się do stanu większej świadomości umysłu Maximiliana, przeszedł do bardzo ogólnej rozmowy, zastanawiając się nad pytaniem zadanym przez przyjaciela. Czy miał prawo uznać to za obecną wizytę kontrolną, jako że był poniekąd jego klawiszem? Przechylił łeb, siadając na stoliku, tuż nieopodal jednej z kul, by pozostawić wolne miejsca przy tym, przy którym to zajmował miejsce na krześle Ślizgon. — Mam taką nadzieję. — obrócił parę razy wyciągniętą potem różdżkę, bawiąc się nią między palcami i perfekcyjnie kontrolując jej balans, by następnie sformułować odpowiedź na zdanie, które Solberg zakończył pytajnikiem. Wiedział, że takie ciągłe teleportacje potrafią wymęczać, dlatego, mimo określonych wcześniej zasad, nie zamierzał aż tak stosować się do tych dwunastu godzin. — Możesz. Ja też to zaliczam. — kiwnął głową, spoglądając na niego kątem oka, zastanowiwszy się nad tym, kiedy rozpocznie się lekcja i czy Max dotrwa. Nie zamierzał mimo wszystko i wbrew wszystkiemu zasypywać go pytaniami - już wystarczająco sam Puchon narzucał się w celu udzielenia jakiejkolwiek pomocy.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
No tak, prefekci, którzy przecież od uczty powitalnej często podejrzliwie na nich patrzyli. Do tego nauczycielka siedząca w klasie. Każdy z nich mógł zareagować, chociaż na szczęście nikt tego nie zrobił. Im mniej pytań, im mniej spojrzeń, tym lepiej. Solberg patrzył, jak Felek rozgaszcza się na jego stoliku zastanawiając się, jak bardzo rozpaczałaby Valeria, gdyby stłukli jej drogocenną szklaną kulę. Max mógłby uznać to za brak narzędzi do pracy i mieć wymówkę by opuścić to miejsce i położyć się do łóżka. Już wyciągał nawet rękę, by zrealizować ten pomysł, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. -Super. Może uda mi się doprowadzić trochę do porządku w tym czasie. - Miał na myśli oczywiście wzięcie eliksirów zdrowotnych, bo to,jak się obecnie prezentował średnio go obchodziło. I tak spodziewał się spadku wagi w najbliższym czasie. Jego żołądek średnio chciał współpracować i Max głównie jechał na płynach.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
- Dzień dobry! - rzuciła z entuzjazmem już od wejścia, witając się tym samym ze znajomą już Panią Profesor. Przebieg wakacji Davies powinien sugerować, że ta nagle odnalazła w sobie jakiś dar jasnowidzenia, a do tego genialnie rozczytywała wszelkie znaki, które szczodrze darowała jej przyszłośc, jednak nic bardziej mylnego. Nadal czuła się w tym wszystkim zagubiona i wyjątkowo oporna względem wróżb. Po tym krótkim, ale zdecydowanie zaznaczającym jej obecność powitaniu, postanowiła cichutko udać się na jakieś względnie osamotnione miejsce, gdzie mogła trwożnie przyglądać się ukrytej pod płótnem szklanej kuli i wrócić do żutego w ustach liścia, który w jej odczuciu stracił już jakikolwiek smak, czy zapach. Nic zresztą dziwnego, skoro mijał jej już czwarty tydzień z tym świństwem.
Gdyby miał być zupełnie szczery, nie uznałby wróżbiarstwa, w żadnym wypadku za lubiane przez siebie zajęcia. Ale, że lubił się uczyć i często robił to nawet z nudów, to i tym razem nogi poniosły go aż na siódme piętro, do sali, w której miała odbyć się właśnie ta lekcja. Wchodząc do sali, przywitał nauczycielkę, a zobaczywszy @Maximilian Felix Solberg przyspieszył kroku, aby za moment znaleźć się w ławce przed tą, którą zajmował młodszy Ślizgon i @Felinus Faolán Lowell. Z tym drugim przywitał się krótko, natomiast do przyjaciela wyleciał z grubej rury. - Stary, gdzie Cie wywiało, co? - zwrócił się do niego, z wyraźną pretensją w głosie. Nie był w stanie go złapać, od kiedy ostatni raz rozmawiali na korytarzu, po tym jak Sinclair znalazł go w nieciekawym stanie na jednym z korytarzy.
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
Powrót do pracy dobrze robił na skołatane nerwy. Możliwość zanurzenia się w codziennej rutynie przyjęła z wdzięcznością, tak jak i priorytet innych problemów nad jej prywatnymi – jak chociażby te uczniowskie albo inwazji szkodników, które opanowały Hogwart. Na szczęście nie zdążyły jeszcze znaleźć sposobu na przedostanie się przez klapę do klasy wróżbiarstwa – albo zwyczajnie nie dostrzegły jeszcze takiej możliwości. I oby taki stan się utrzymał, bo Albescu nie lubiła bałaganu w miejscu pracy. Z uśmiechem skinęła głową na powitania uczniów wchodzących do sali. Dała im moment na zajęcie miejsc i przygotowanie do lekcji, zanim podniosła się z miejsca, żeby lepiej wszystkich widzieć. – Dzień dobry – powiedziała głośno i na chwilę zawiesiła głos, w czasie kiedy ostatnie rozmowy milkły. – Miło mi przywitać was po wakacjach. Mam nadzieję, że trochę odpoczęliście, bo czas zabrać się do pracy. – Nie było litości u tej pracoholiczki. – Nie chciałam was torturować na pierwszych zajęciach niezapowiedzianym sprawdzianem, dlatego na wstępie uprzedzę, że następna lekcja zacznie się kartkówką z wiadomości z zeszłego semestru. – Może jednak było odrobinę litości. – Jeśli z jakiegoś powodu nie byliście na moich zeszłorocznych zajęciach, pożyczcie notatki od kolegów albo przyjdźcie do mnie po zajęciach. Niestety, nie mogę wam tego podarować, bo bez tej wiedzy nie ruszymy z niczym do przodu. Przechadzała się między ławkami. Co wprawne oko mogło wychwycić, że w tym semestrze miała trochę inną aurę – spokojniejszą, żywszą, trochę weselszą. Przesuwała spojrzeniem po twarzach uczniów. Na chwilę zatrzymała wzrok na @Caelestine Swansea i posłała jej uśmiech. Cieszyła się, że Puchonka brała udział w zajęciach – bo zdecydowanie jej się przydadzą ze względu na dar. Zwróciła też uwagę na nieobecność @Maximilian Brewer. Wyciągnęła z kieszeni różdżkę i machnięciem ściągnęła materiał z kryształowych kul ustawionych na stolikach. – Dzisiaj zajmiemy się kryształowymi kulami. Na pewno każdy z was miał już z nimi w ten czy inny sposób do czynienia, bo są jednym z najpopularniejszych narzędzi do dywinacji, co wcale nie znaczy, że najprostszym w obsłudze. W pierwszej kolejności, musicie się skoncentrować na swoim własnym trzecim oku – pamiętacie zajęcia z zeszłego roku? – dopiero później na kuli. Kula jest wzmacniaczem dla waszej mocy, ale nie wykona za was roboty! – Podkreśliła to, odrobinę podnosząc głos. Zamilkła po tym na moment, omiatając klasę spojrzeniem. – Teraz w parach spróbujcie odczytać sobie nawzajem przyszłość. Skoncentrujcie się na swoim wewnętrznym głosie, na obecności waszego partnera, a następnie spróbujcie skierować to na kryształową kulę. Do dzieła!
– Pan Sinclair, panu pozostaje wróżyć przyszłość mi – zwróciła się do @Lucas Sinclair, w duchu uśmiechając się szeroko – bo takiego układu na lekcji jeszcze nie było. Powstrzymała się jednak przed okazaniem pełni swojego entuzjazmu. – Bez stresu – powiedziała.
W pierwszej kolejności rzucacie kostką k100, która zadecyduje, czy udaje Wam się wystarczająco skoncentrować, żeby cokolwiek zobaczyć. Każdemu przysługują trzy rzuty. Jeśli uda Wam się za pierwszy razem, nie musicie rzucać dalej. Jeśli rzucacie po raz drugi, od wyniku kostki odejmujecie 10 punktów, jeśli musicie rzucać 2 razy – odejmujecie 20 punktów. Kara nie obejmuje tych, którzy posiadają genetykę jasnowidza. Za każde 10 punktów w kuferku z wróżbiarstwa można do wyniku dodać 10 punktów (ten dodatek niweluje również karę w drugim i trzecim rzucie). Jeśli ktoś się spóźnia, dysponuje tylko jednym rzutem z karą 10 punktów.
koncentracja:
1 - 30 – Przyglądasz się intensywnie kryształowej kuli, ale widzisz jedynie mgłę pod powierzchnią. Kto wie, może to też jest jakiś znak, ale mgła była tam, zanim w ogóle przystąpił*ś do zadania… Nie udaje Ci się. 31 - 70 – Coś tam jest! Widzisz w kuli jakiś ruch, jakiś kształt… jest tylko trochę niewyraźny. Udaje Ci się, ale Twoja przepowiednia jest mało szczegółowa i bardzo ogólna. Zyskujesz 5 punktów dla domu. 71 - 100 – Obraz jest przejrzysty i wyraźny. Twoja wróżba jest barwna i jesteś w stanie podać sporo szczegółów dotyczących okoliczności jej potencjalnego spełnienia. Zyskujesz 10 punktów dla domu.
Uwaga – nawet jeśli nie uda Ci się nic zobaczyć, nic nie stoi na przeszkodzie Twojej wyobraźni – możesz przyznać się do porażki, ale możesz też zmyślać. W takim przypadku nie obejmują Cię następne kostki, a Twój ostateczny sukces zależy tylko i wyłącznie od Twoich zdolności do przekonywania i łatwowierności Twojego partnera. Po wysłuchaniu Twoich prób zadecyduje on, czy Ci uwierzył, a tym samym czy udało Ci się stworzyć dla niego samospełniającą się przepowiednię, którą rozegra fabularnie lub wspomnie w poście do końca listopada. Decyzję partner umieszcza w kodzie.
k6 na dziedzinę życia
Druga kostka definiuje, jakiej dziedziny życia dotyczyć będzie wróżba. Co natomiast może wydarzyć się w obrębie tej dziedziny? To wasza decyzja. Upraszam tylko o to, żeby zważyć na pozwolenia w kuferku partnera, dogadać miedzy sobą wszelkie potencjalne poważne szkody i bez względu na zezwolenia, nie wróżyć partnerowi śmierci – jeśli kogoś najdzie taka ochota, można założyć, że Valeria ucina ten temat i niezależnie od rzutu na powodzenie, interpretacja jest automatycznie błędna. Rzucacie dwoma kostkami k6 i wybieracie tę, która wam bardziej odpowiada.
dziedzina:
1 – sytuacja materialna 2 – szkoła 3 – rodzina 4 – przyjaciele 5 – miłość 6 – praca
k6 na powodzenie
W zależności od wyniku tej kostki, Twój partner może być zobowiązany do fabularnego rozegrania w wątku lub wspomnienia w poście Twojej przepowiedni do końca listopada. Za każde 10 punktów z wróżbiarstwa w kuferku i za genetykę jasnowidza przysługuje 1 przerzut.
powodzenie:
1, 4 – Udało Ci się poprawnie zinterpretować obrazy pojawiające się w kuli – wróżba się spełni. Zyskujesz 10 punktów dla domu. 2, 3, 5, 6 – Twoja interpretacja się nie powiodła – nie udało Ci się odczytać losów partnera. Wróżba się nie spełni.
W treści posta podkreślcie treść przepowiedni, a na początku umieśćcie poniższy kod.
Kod do posta:
Kod:
<zg>Kostka na koncentrację:</zg> <zg>Kostka na dziedzinę:</zg> <zg>Kostka na powodzenie:</zg> <zg>Punkty w kuferku:</zg> <zg>Zdobyte punkty dla domu:</zg> <zg>Powodzenie w przekonywaniu:</zg> To uzupełniają tylko ci, których partner wyrzucił negatywny wynik na koncentrację, ale postanowił coś nawkręcać. Stwierdzacie tutaj, czy mu się powiodło, czy też nie! Jeśli pole jest niepotrzebne, proszę o usunięcie.
Proszę Was również zawczasu o uzupełnienie poniższego kodu w celu uniknięcia konieczności pisania dodatkowego postu. Będzie potrzebny przy następnym etapie zajęć. Umieśćcie go na końcu posta (jeśli będziecie pisać więcej niż jeden na tym etapie – umieśćcie w ostatnim). Pomyślcie o trzech motywach przejawiających się w aktualnej fabule Waszej postaci i ujmijcie ją za pomocą dwóch lub trzech symboli. Możecie to zrobić w dowolny sposób, aby było to zrozumiałe przede wszystkim dla was – bo wcale nie musi dla nikogo innego. Poniżej znajduje się kod uzupełniony na przykładzie Val.
Kostka na koncentrację: 73 (link) Kostka na dziedzinę: 4 i 5 > wybieram 4(link) Kostka na powodzenie: 2 (link) > przerzut z jasnowidzenia: 6 (link) > przerzut za 10pkt: 5 (link) > przerzut za 20pkt: 2 Punkty w kuferku: 26 Zdobyte punkty dla domu: 10 Powodzenie w przekonywaniu: To uzupełniają tylko ci, których partner wyrzucił negatywny wynik na koncentrację, ale postanowił coś nawkręcać. Stwierdzacie tutaj, czy mu się powiodło, czy też nie! Jeśli pole jest niepotrzebne, proszę o usunięcie.
@Yuuko Kanoe nie zdążyła odpowiedzieć. Lekcja się zaczęła, a Swansea wyprostowała się w miejscu, powoli przenosząc spojrzenie na nauczycielkę. Nie zwróciła na to uwagi, ale podczas tego spojrzenia, zatrzymała powietrze w płucach i wypuściła je dopiero, kiedy zabrakło jej tchu. Valeria roznosiła silną aurę. Tego rodzaju, jaka jeżyła drobne włoski na bladej skórze przedramienia Caelestine. Rudowłosa, mimo wszystko, wpatrywała się w kobietę z mieszanką fascynacji i lęku. Drugiego sama nie potrafiła zinterpretować, a pierwsze próbowała tłumić, uznając się za osobę, której podziw trudno jej wzbudzić. Niemniej, nawet tłumione zaintereseowanie profesor Albescu, wykraczało ponad normę zwyczajowej uwagi, jaką Swansea poświęcała analizie charakteru nauczycieli. Proporcjonalnie do wzrastającej sympatii do profesorki, rosła też obawa przed możliwymi skutkami tych zajęć i wyciągania z nich nauki. Caelestine przymknęła powieki i chociaż trwało to ledwie jeden, ulotny moment, przed oczami miała ostatnie jasnowidzące wizje, nad którymi nie miała żadnej kontroli. Pojawiały się losowo, niechciane, odrzucane. Nawet samo ich wspomnienie przechodzilo dreszczem wzdłuż kręgosłupa na drobnym ciele rudowłosej. Odetchnęła ciężko. Niedospana, zmęczona. Nie mogąca się nawet w danym momencie schować za swoim szkicownikiem. Wpatrywała się w kryształową kulę długo, zanim w końcu powoli utleniając płuca głębokim oddechem, pogodziła się z szukaniem wizji w mglistych oparach za szkłem, które bardzo szybko przybrały jakieś kształty. Widziała je wyraźnie. A jednak intepretacja tego co widzi wcale nie była prosta. Zaryzykowała. — Porzucą cię wszyscy Twoi przyjaciele i zostaniesz sama. W przeciągu jednego półrocza. Chciałaby powiedzieć swojej partnerce coś bardziej pozytywnego, ale... świat ostatnio przybierał dla niej bardzo ciemne barwy.
Ostatnio zmieniony przez Caelestine Swansea dnia Pią Wrz 25 2020, 23:49, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kostka na koncentrację:79 O_O Kostka na dziedzinę:5 - miłość Kostka na powodzenie:5 - uff Punkty w kuferku: Calutkie 6pkt Zdobyte punkty dla domu: 10 pkt.
Nie mógł nie spodziewać się, że @Lucas Sinclair również się tutaj dzisiaj pojawi. Ślizgon naprawdę starał się w tym roku chociaż obowiązki prefekta ciążyły na jego barkach. Max podziwiał to, że kumpel jest w stanie to wszystko tak ogarniać. Na szczęście Max czuł się trochę lepiej dzięki zaklęciu Felka, więc mógł pewnym głosem odpowiedzieć na powitalne pytanie. -Przecież znasz mnie. Zawsze się gdzieś kręcę. - Po czym nachylił się bliżej do Lucasa i dodał: -Długa historia. Porozmawiamy w innym miejscu. - Powiedział tak, że tylko Sinclair mógł to usłyszeć. To nie było miejsce na relację z ostatniego tygodnia. Max posłał Felkowi wymowne spojrzenie. Miał nadzieję, że uda mu się znaleźć z Luckiem jakieś bezpieczne miejsce, w którym dadzą radę kontynuować przerwaną rozmowę. Tylko Sinclair wiedział, że jeden z drugim Callahanem byli w centrum tego wszystkiego. -Powodzenia. To nie będzie łatwe zadanie. - Poklepał jeszcze Lucasa o ramieniu, gdy okazało się, że ma pracować z samą Valerią. Już widział, jak kumpel wciska nauczycielce kit z kryształowej kuli. -No to co, chcesz poznać swoje przeznaczenie? - Powiedział konspiracyjnym szeptem do Lowella i zaczął gapić się w szkło, które przed chwilą wyłonił spod materiału.
Kostka na koncentrację:50 Kostka na dziedzinę: 1 Kostka na powodzenie: 5 Punkty w kuferku: okrągłe 2 pkt Zdobyte punkty dla domu: 5
Karmił czasami własną bestię, rzucając jej resztki padliny, aczkolwiek dzisiaj czuł się wyjątkowo... zmęczony. Może nie aż tak jak Solberg, aczkolwiek ostatecznie odczuwał we własnych mięśniach to, że coś jest nie tak, co nie zmienia faktu, że ostatecznie decydował się nie ujawniać tego. Działał prosto, zero-jedynkowo; po co ktoś miał wiedzieć więcej, niż cokolwiek zamierzał odkrywać? Nagie fragmenty skóry nie zawsze powinny być eksponowane na światło dzienne; tylko noc zapewniała im prawidłową, nieskazitelną prywatność, choć wścibskie oczy mogą równie dobrze wymusić odnalezienie tego, co powinno pozostać w pewnym stopniu zakryte. Obserwował otoczenie, zauważając kolejnych prefektów. Nie zamierzał, by cokolwiek mu umknęło; czujne spojrzenie nie pozwalało na to, by jakikolwiek szczegół przepadł w niepamięć. Nie bez powodu zatem wiedział o tym, kto go może w obecnej chwili ochrzanić, w związku z czym powstrzymywał się przed zachowaniem, które mogli uznać za nieadekwatne; na widok Lucasa również się przywitał, choć nie nawiązywał żadnej rozmowy. Czuwał jednak - czuwał, aby w razie potrzeby, zainterweniować, choć podejrzewał osobiście, że nie będzie to zbyt konieczne. Tylko on na razie wiedział o tym, co się wydarzyło; jeżeli Max zamierzał się zwierzyć z własnych problemów, to mu również nie zamierzał w jakikolwiek sposób przeszkodzić. Odpowiada sam za siebie, prawda? Kiedy zatem @Lucas Sinclair został wezwany do wróżenia nauczycielce, ten tylko machnął dłonią do niego, zastanawiając się nad tym, jakie to bzdury będzie musiał nawywijać. Jakby nie było, to właśnie takie sytuacje pokazywały, że wróżbiarstwo w większości przypadków jest do niczego - co, zresztą, sam podzielał. — Nawet mi nie mów; co, kolejna randka z syrenami błotnymi? — zapytał się, choć nie podejrzewał, by ktokolwiek o tym wszystkim wiedział. Sam przyglądał się wielkiej, kryształowej kuli, starając się wyzwolić moc własnego, trzeciego oka, aczkolwiek ostatecznie jego obraz nie był aż tak dobry, jak u Maximiliana.
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Kostka na koncentrację:79 O_O Kostka na dziedzinę:5 - miłość Kostka na powodzenie:5 - uff Punkty w kuferku: Calutkie 6pkt Zdobyte punkty dla domu: 10 pkt.
Sam był zdziwiony, gdy w samym środku kuli zaczął pojawiać się obraz. I to nie byle jaki, ale niesamowicie wyraźna scena. Trzeb było być ślepym by nie potrafić jej opisać. Solberg nie wiedział, skąd wzięło się w nim tyle skupienia, ale bacznie przypatrywał się ukazanej mu wizji. -Gorzej. O wiele gorzej. - Powiedział poważnie, gdy Felinus zapytał o syreny. -Widzę... Widzę wysokiego, przystojnego bruneta w zielono-srebrnych barwach, który obrabia Ci gałę. Skarbie. - Może i czuł się źle, ale takiej szansy przepuścić nie mógł. Puścił jeszcze Lowellowi oczko, by dopełnić swojej wypowiedzi, a po chwili nie wytrzymał i krótko się zaśmiał. Czaił się na podobną okazję od kiedy tylko Lowell przywitał go tym pięknym tekstem na lekcji Wychowania do Życia. -A tak serio, to siedzisz w restauracji z jakąś laską. Trzymacie się za ręce i... Stary, ta kula mówi, że będziesz się oświadczał. - Wizja była jasna, ale interpretacja mogła już znajdować się poza prawdą. Solberg od zawsze mówił, że nie potrafi odczytywać "znaków z nieba", czy jak to jasnowidzowie nazywali.
Felinus nie miał jakiejś wielce wyraźnej wizji. Owszem, mógł się jakoś zabawić i poudawać, niemniej jednak czy oszukiwanie kumpla nie było przesadą? Niby coś tam widział, niby coś tam zauważał, ale ostatecznie wiele szczegółów pozostawało rozmytych i poza zasięgiem jego zaintrygowanych oczu. Może wróżbiarstwo nie jest taką złą dziedziną? Uśmiech nie schodził mu z twarzy, kiedy wiedział, że Max może powiedzieć coś śmiesznego i zrozumiałego tylko dla nich obu. — Nawet nie gadaj. — położył z wrażenia, oczywiście udawanego, ręce na stół, by następnie założyć je na klatce piersiowej i poczekać na werdykt od strony przyjaciela. Nawet nie mógł powstrzymać mimowolnego podnoszenia kącików ust do góry - tak go to poniekąd bawiło. A kiedy usłyszał, co ma się stać, prychnął na myśl o lekcji wychowania do życia w rodzinie. No tak, tam przecież odegrał taką scenkę. — Kiedy? Teraz? — podpytał, spoglądając na niego z udawaną widocznie powagą. — Dawaj, ściągaj spodnie, zanim los się rozmyśli i wyrucha mnie w tyłek mocniej niż ty sam. — zaproponował, śmiejąc się przy tym samym i opierając o krzesło, by następnie spoważnieć i tym samym przejść do odpowiedniego tematu lekcji. Lubił żartować, nawet jeżeli mogłoby się wydawać, że te słowa są niesmaczne i biją poniekąd w wyobrażenia. Jakoś srał na tą całą poprawność polityczną. A skoro trafił na sytuację materialną... nie mógł tego również nie wykorzystać. — Widzę... bruneta z brązowymi oczami, któremu, obrabiając gałę, zapłaciłeś tyle pieniędzy, że to był najmniej opłacalny biznes w twoim życiu. — uśmiechnął się. — Chryste, kocham cię stary, naprawdę. — zaśmiał się następnie, nie mogąc uwierzyć, w jak głupi nastrój wpadł, by tym samym naprawdę już spoważnieć. Zbyt szybko do tego stanu jednak nie doszedł; nadal poprzednie sytuacje zagrzewały gdzieś miejsce pod jego czaszką. — A tak naprawdę, to prawdopodobieństwo tych oświadczyn jest równe zero. W twojej sytuacji natomiast... podobno niuchacz ukradnie ci z kieszeni sporo galeonów. Ale nie wiem, czy prawda. — przyglądał się przez chwilę kryształowej kuli, by następnie zwyczajnie oczekiwać na dalsze polecenia nauczycielki.
Kostka na koncentrację:37 drugi rzut 97-10=87 Kostka na dziedzinę: 5 i 6 wybieram 5 Kostka na powodzenie: 4 Punkty w kuferku: 10pkt Zdobyte punkty dla domu: 20pkt
Uśmiechnęła się do @Caelestine Swansea, gdy ta tylko się do niej przysiadła i postanowiła nie naruszać powstałej przy ich stoliku ciszy, sądząc, że zapewne dziewczyna nie chciałaby się wplątywać w jakiekolwiek rozmowy. Nie przeszkadzało jej to i nie uważała tego za niezręczne. Już miała podać jej hasło, które mogłoby się stać motywem przewodnim jej kolejnego rysunku, gdy do sali wkroczyła Albescu. Jak widać czasu na zabawy raczej nie miały. Wysłuchała uważnie tego, co kobieta miała im do przekazania. Miała jedynie nadzieję, że jakoś poradzi sobie z wróżeniem, bo jednak nie była jakoś szczególnie uzdolniona w tej dziedzinie. Choć na ostatnich zajęciach nie szło jej znowu aż tak źle. Pomijając oczywiście nieszczęsny egzamin, który poszedł jej już o wiele gorzej. Przez chwilę przyglądała się Celestine, która jako pierwsza zamierzała skorzystać z kryształowej chwili i wywróżyć przyszłość Japonki. Yuuko zbladła, gdy tylko usłyszała o tym, że zostanie porzucona przez swoich przyjaciół i zostanie zupełnie sama. Tego się obawiała i miała nadzieję, że do tego nie dojdzie... Może jednak powinna uważać na swoje słowa i akcje, by nie zrazić do siebie innych? Z pewnością powinna porozmawiać o tym ze Skylerem. - Och... Umm... To chyba nie jest definitywna przyszłość, a jedynie jej wariant, prawda? - spytała jeszcze Swansea, mając nadzieję na to, że nic nie jest jeszcze przesądzone i będzie mogła jakoś zapobiec tej sytuacji. Nie chciała zostać sama. Za bardzo przywiązała się do przyjaciół, których poznała w Hogwarcie i nie wyobrażała sobie teraz tego, by mogła ich stracić. Starała się nie panikować, gdy sama miała zacząć wróżyć przyszłość znajdującej się przed nią uczennicy. Na chwilę nawet przymknęła oczy, licząc na to, że dzięki temu będzie mogła się o wiele lepiej skupić na swoim zadaniu i wyczuć jakąś wewnętrzną moc, która pozwoliłaby jej odblokować wizję możliwej przyszłości. Obraz jaki uzyskała był czysty i wyraźny. Mogła bez problemu dostrzec wiele szczegółów. Przez moment myślała o wszystkim, co mogło to oznaczać, ale w końcu udało jej się zinterpretować jakoś to, co przed chwilą zobaczyła, a jej spojrzenie przeniosło się na Celestine, do której uśmiechnęła się delikatnie. W przeciwieństwie do niej miała raczej dobre wieści. - Według kuli niedługo niedługo wpadniesz na kogoś wyjątkowego, kto zauroczy cię niemal od razu - powiedziała w końcu, mając nadzieję, że przynajmniej Swansea będzie zadowolona ze swojej wróżby.
1, 4 - skrzypce, biały kot 2, 5 - doniczka z aloesem, tomik poezji 3, 6 - kubek herbaty, stadion Quidditcha
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Kostka na koncentrację:50 Kostka na dziedzinę:3 i 3 - wybieram 3 - rodzina Kostka na powodzenie:6 - nie udało się Punkty w kuferku: 9 Zdobyte punkty dla domu: 5 Powodzenie w przekonywaniu: ?
Podniosła wzrok znad kuli, by spojrzeć na @Bird Burroughs i od razu rozpromieniła się, szczerze podekscytowana nie tylko faktem, że ktoś postanowił się do niej dosiąść, ale że jest to tak miła osóbka, jak owa Puchonka; gdyby miała współpracować na lekcji z jakimś naburmuszonym Ślizgonem na przykład, z pewnością jej entuzjam by przygasł. - Ojej, hejka, cześć, tak, siadaj, jasne, proszę - nie potrafiła się zdecydować na jedno zaproszenie, więc użyła wszystkich, jakie przyszły jej do głowy - Jestem Zoe. Rety, wyglądasz totalnie jak jakaś kwiatowa wróżka... To komplement. - dodała, uściślając swoje absolutnie dobre intencje i pokiwała głową na potwierdzenie, że pod tajemniczym przykryciem jest kula kryształowa, a nie z gnoju. Ekscytację przerwało (i wzmożyło jednocześnie) przybycie nauczycielki, która wyjaśniła im, co mają robić. Wysłuchawszy z uwagą - taką, na ile pozwalały jej wielkie emocje - przyciągnęła do siebie kulę, posłała promienny uśmiech Bird, i wbiła wzrok w mglistą kryształową przestrzeń. Zadanie było trudniejsze niż myślała! Ujrzała w niej mało wyraźny, falujący kształt, który najbardziej przypominał jej po prostu owalne jajo. Zastanowiła się głęboko, szybko dochodząc do wniosku, że przecież jajko jest symbolem życia, a skoro życie, no to narodziny, a skoro narodziny, to dziecko! - Powiększenie rodziny! - wykrzyknęła radośnie po paru minutach ciszy i gapienia się na kulę, bardzo zadowolona ze swojej interpretacji - Będziesz miała rodzeństwo! No... albo dziecko... ale moje trzecie oko czuje, że to jednak rodzeństwo, głupio byłoby mieć dziecko w tym wieku, nie? Wolałbym ci czegoś takiego nie przepowiadać. Więc rodzeństwo. Czy to nie wspaniale? Chciałabym jeszcze przewidzieć płeć, ale... nic takiego tu nie widzę... - zakończyła z westchnięciem, trochę rozczarowana mało szczegółowym wynikiem tej wizji.
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Kostka na koncentrację:98 Kostka na dziedzinę: 6 i 3. Wybieram 3, bo będzie śmiesznie Kostka na powodzenie: 5 przerzucone na 5 Punkty w kuferku: 11pkt Zdobyte punkty dla domu: 10 Powodzenie w przekonywaniu: -
Skinęła jedynie głową w kierunku Cali @Cali Reagan, gdy ta postanowiła się do niej dosiąść. Nie bardzo miała jak inaczej się z nią przywitać, co raczej nie przeszkadzało Ślizgonce. Zresztą plotki o tym, co stało się w wakacje były raczej na tyle głośne, że dotarły do jej znajomych bez większego problemu. Może to i lepiej? Przynajmniej nie musiała sama informować wszystkich o tym, że została pozbawiona strun głosowych. Odwróciła wzrok w kierunku Albescu, gdy tylko ta weszła do klasy po czym zaczęła tłumaczyć im czym będą się zajmować i jak dokładnie powinni korzystać z kryształowych kul. Strauss sięgnęła ku przedmiotowi znajdującemu się na stoliku i stwierdziła, że równie dobrze może zacząć od jakiś dziwnych wróżb. Skupiła się na kuli oraz na odnalezieniu wewnętrznej mocy, która odblokowałaby chakry czy coś w tym stylu i pozwoliła jej ujrzeć coś, co mogłoby być wizją ewentualnej przyszłości. Zmarszczyła jedynie brwi, widząc, że obraz który miała przed sobą był niesamowicie wyraźny. The fuck? Jakoś nigdy nie szło jej to tak dobrze. Niemniej zrozumienie tego, co widziała już wcale takie proste nie było. Niemniej chyba jednak udało jej się wykminić o co mniej więcej mogło chodzić i w końcu sięgnęła jedną dłonią po pióro, by zapisać swoją przepowiednię w notatniku niczym jakiś jebany Nostradamus i podsunąć ją pod nos Californii. Zaciążysz. Na 100%. A twoja rodzina wyrzuci cię za to z domu. Lepiej unikaj Solberga Boom. Oto jak się wróży z kryształowej kuli. Z pewnością o to chodziło! Cali jeszcze jej podziękuje za tą zajebistą radę dzięki której mogłaby oszukać przeznaczenie.
Kostka na koncentrację:48 -> Coś tam jest! Widzisz w kuli jakiś ruch, jakiś kształt… jest tylko trochę niewyraźny. Udaje Ci się, ale Twoja przepowiednia jest mało szczegółowa i bardzo ogólna. Zyskujesz 5 punktów dla domu. Kostka na dziedzinę:3 -> Rodzina Kostka na powodzenie:4 -> Udało Ci się poprawnie zinterpretować obrazy pojawiające się w kuli – wróżba się spełni. Zyskujesz 10 punktów dla domu. Punkty w kuferku: 1 pkt. Zdobyte punkty dla domu: 15 pkt.
Na wieść o kartkówce, która według oryginalnego planu miała odbyć się w czasie bieżącej lekcji, skrzywił się nieco, ale także odetchnął z ulgą. W ostatnich miesiącach jakoś nie mógł się przekonać do tego, aby zajrzeć do któregoś z posiadanych na własność podręczników z wróżbiarstwa, nie mówiąc już o tym, aby dłużej przy nich posiedzieć i skupić się na ich treści. Skupiał się na innych przedmiotach, a przez nowe obowiązki związane z prefekturą, jego priorytety siłą rzeczy musiały zostać skorygowane. Lekcje predestynacji po prostu czekały na swoją kolej, aż uda mu się jakoś je wepchnąć w swój plan dnia. Może w najbliższy weekend uda mu się w końcu przysiąść do starych, pokreślonych i pełnych małych rysunków notatek? Jeśli zaś to się nie uda, to pewnie będzie musiał zabrać książkę na któryś z nocnych dyżurów w szkole. Przez te kilka nocy, gdy miał okazję patrolować korytarze, nie miał zbyt wielu problemów z dzieciakami, więc może uda mu się nadgonić materiał lub przynajmniej przygotować się na test? Gdy okazało się, że wylądował w grupie z Cassianem, uśmiechnął się do niego półgębkiem. To też bym jakiś sposób na wspólne spędzanie czasu, prawda? Pomimo tego, że oboje uczestniczyli razem w dużej ilości zajęć, tak był to pierwszy raz, kiedy mieli okazję razem pracować. Tylko ciekawe, jakie będą tego efekty. Z drugiej strony, to były tylko zajęcia wróżbiarstwa i szklana kula. Tego chyba nie byli w stanie zepsuć. – Dobra, to ja zacznę – zarządził, przygotowując się do tego na pozór prostego zadania. Umiejscowił swoje dłonie tuż nad magiczną kulą i przymknął na dłuższą chwilę oczy, aby się zrelaksować. Starał się ignorować rozmowy i dźwięki otoczenia, a zamiast tego skupić się na obecności artefaktu, który miał przed sobą i swoim towarzyszu, który tak często padał ofiarą nadnaturalnych incydentów. Raz... Dwa... Trzy... Puchon rozchylił powieki i wypuścił powoli powietrze z płuc, spoglądając w kulę. Z początku nie widział nic poza szaroburą mgłą, jednak z czasem zaczęły mu się objawiać pojedyncze obrazy. Z uwagi na dosyć mierne doświadczenie w tej dziedzinie magii, z lekkim trudem przyszło mu zrozumienie poszczególnych symboli, jednak koniec końców udało mu się wysnuć teorię, która w dużej mierze powinna być zgodna z prawdą. – Z mojej wizja wynika, że pokłócisz się z kimś dosyć poważnie. Być może pójdzie o jakąś błahostkę, na pozór nieważną kwestię. Chyba chodzi o kogoś z rodziny – stwierdził, ważąc swoje słowa. Celowo posługiwał się określeniami, które wprost nie potwierdzały tego, co zobaczył w kuli. Raz, że nie chciał chłopaka martwić bardziej niż to konieczne, a dwa to po prostu sam nie był w stu procentach pewny swoich umiejętności.
Kostka na koncentrację:98 Kostka na dziedzinę:2 (szkoła) , 3 (rodzina) Kostka na powodzenie:3 (tak średnio bym powiedział) Punkty w kuferku: oszałamiające 4 :) Zdobyte punkty dla domu: 10 Powodzenie w przekonywaniu:Frela łyknie wszystko jak pelikan
- No to byłoby skrajnie nieodpowiedzialne ze strony pani profesor, żeby nie miała zapasowych kuli. Niektórzy, nie będę wymieniał z nazwiska, mają dziurawe ręce i są niezdarni – wzruszył ramionami, udając, że nie ma nikogo konkretnego na myśli. Nie minęło kilka sekund, parsknął śmiechem, wdzięczny losowi za to, iż Nielsen nie widziała jego walki z bulwą - dzięki temu mógł bezkarnie kpić z tego jak niesprawiedliwie potraktował ją stary Iglesias. – Ale nie ma tego złego, co? Cieplarnia teraz lśni jak nigdy. Ja za to przewiduję, że na następną lekcję zielarstwa ktoś już nie będzie zapierdalał w podskokach radości – no jak się bawić to się bawić, skoro rozpoczął kolejny festiwal spierdolenia na wróżbiarstwie to musiał go ciągnąć do samego końca. Niestety był zmuszony na kilka minut zamknąć japę i wysłuchać co Baleria ma do powiedzenia. Po słowie torturować zbladł, a przy niezapowiedzianym sprawdzianie musiał się oprzeć o podłogę, żeby nie zemdleć. No do kurwy nędzy, czy nauczyciele cierpieli na chroniczny brak zajęcia i to sprawdzaniem kartkówek zapewniali sobie rozrywkę? Jeśli tak to niech zajmą się sprzątaniem szkoły, łapaniem niuchaczy czy niesfornych pucharów, zamiast zrzucać ten obowiązek na biednych studentów. HA TFU. Gdy skończyła mówić, obrócił się w stronę Freli. – Po pierwsze, po tym wstępie to ledwo widzę na jedno oko, a co dopiero koncentracja na tym trzecim. Po drugie, czy ty jesteś w ogóle świadoma, że zaraz dowiesz się co cię naprawdę czeka w przyszłości? Siedzisz naprzeciwko wciąż niezbadanego talentu wróżbiarskiego, ale uwierz, moje wróżby zawsze się spełniają. Po trzecie, czy ktokolwiek przemyślał to, że jak skupię się na obecności mojego partnera to średnio jestem w stanie zrobić cokolwiek innego? Pozwól więc, że zignoruję to, że tu siedzisz i zerknę w kulę. A ty się zrelaksuj czy coś, policz do dziesięciu, pooddychaj głęboko, nie wiem. W każdym razie przygotuj się na to, że zaraz twoje życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni – i po tym krótkim wstępie, wyszeptanym jej na ucho, żeby nie przeszkadzać innym (i nie daj Merlinie znowu zwrócić na siebie uwagę Albescu), wziął w dłoń wzmacniacz mocy aka kryształową kulę. Czy moc Aslana w ogóle wymagała wzmocnienia? Miał wrażenie, że zdecydowanie nie, ale dla zachowania pozorów – i świętego spokoju – postanowił z niego skorzystać. Zgodnie z zaleceniami, a także radami, które otrzymali od nauczycielki na poprzednich zajęciach, oszczyścił umysł. Swoje skupienie skierował na Freję i jej przyszłość. Co rusz zerkał w kulę, a obrazy, które się tam pojawiały, z każdą kolejną sekundą stawiały się coraz bardziej przejrzyste. Wziął głęboki wdech, święcie przekonany, że to, co widzi, jest stuprocentowo pewne. – Słuchaj, ja też nie do końca wiem o co chodzi, bo pierwszy raz widzę człowieka na oczy, ale sytuacja wygląda następująco: mnóstwo ludzi z wędkami, cisza, spokój, istna sielanka. No i ty się pojawiasz dopiero po ceremonii rozdania medali. Masz tak uroczo zaróżowione policzka i tę swoją kurtkę dżinsową na sobie. I jesteś cholernie radosna i przytulasz jakiegoś starszego fagasa, co zdobył pierwsze miejsce. Nie znam się na rybach, ale chyba złowił największego halibuta – musiał zrobić przerwę na wzięcie wdechu. – TO TYLE. W podsumowaniu można było wyczuć nutkę zazdrości i nieme pytanie zawieszone w powietrzu – kim do cholery jest ten fanatyk wędkarstwa i dlaczego tak się cieszysz z jego wygranej?
Kostka na koncentrację:42 Kostka na dziedzinę:6,3 Kostka na powodzenie:4 Punkty w kuferku: 6 Zdobyte punkty dla domu: 15 Powodzenie w przekonywaniu: -
Z jednej strony rozumiał dlaczego @Maximilian Felix Solberg nie chciał rozmawiać na oczywisty temat w miejscu, gdzie zbyt wiele osób mogło usłyszeć ich rozmowę, ale z drugiej strony był niezmiernie ciekawy czy udało mu się w końcu porozmawiać z Callahan i na czym stanęła ta jej "wymyślona ciąża". Lucas nadal utrzymywał, że Gryfonka coś kręci i nie wiedział jakie miałaby ku temu powody, ale zważywszy na fakt, że nigdy za nią nie przepadał (a ona za nim), mógł spodziewać się po niej tylko czegoś takiego. Ostatecznie odpuścił temat i kiwnął tylko kumplowi, na znak, że porozmawiają o tym innym razem. Wzruszył jedynie ramionami, kiedy Max życzył mu powodzenia co do wróżenia @Valeria Albescu, twierdząc, że będzie mu bardzo potrzebne. Sam wiedział dobrze, że nigdy nie miał talentu do przepowiadania przyszłości i raczej zawsze improwizował, bo żadne narzędzia wróżbiarskie nie pozwalały mu na poprawne odczytywanie tego co zdarzy się w niedługim czasie. - Bardzo ładnie, pani dziś wygląda, pani profesor - zwrócił się do nauczycielki z uśmiechem, aby skutecznie przełamać lody i tym samym spróbować samem swobodniej poczuć się w obecności Valerii. Nigdy jeszcze nie wróżył komuś kto jest w tym ekspertem, więc to naturalne, że był zdenerwowany, nawet, jeśli czarownica przed momentem zapewniła, że to nic wielkiego. Kryształowa kula, która znajdowała się przed nim nie wyglądała zachęcająco na początku, kiedy próbował skupić się na swoim trzecim oku, które to było pierwszym etapem zaglądania w przyszłość. Koncentrując się również na samej Albescu, siedzącej naprzeciw, starał się - tak jak mówiła profesorka - skierować całą tę uwagę na szklaną kulę. Zajęło mu kilka dobrych chwil, zanim zauważył na jej krzywiźnie niewyraźny obłok, który przypominał mu... kubek? Tak to był kubek z parującym napojem, chociaż nie był pewny co było w środku. Kawa? Herbata? Kakao? Na pewno coś gorącego, skoro nad nim unosiła się gęsta chmura pary. Obraz był bardzo nieszczegółowy, choć można było domyślić się, że jest to jakiś napój, który widocznie najczęściej pija Valeria. Był w stanie zobaczyć też inny kształt, który znajdował się w tle, jednak nie wiedział co to do końca jest. Na pewno coś większego.... jasnego... Czyżby to była drobna ręką nauczycielki, która w tej chwili było ułożona na blacie stolika obok kuli? Wtedy połączył fakty, które były dla niego już na tyle oczywiste, że postanowił zaryzykować, nawet jeśli jego przepowiednia mogła okazać się nie do końca trafna. - Niech pani uważa na gorące napoje. Albo przynajmniej nie stawia ich na biurku, gdzie mogą się przewrócić. - zaczął wyraźnie zaniepokojony tym, że kobieta może ucierpieć, jeśli jego przepowiednia się sprawdzi. Dlatego postanowił przekazać jej to co zobaczył w formie ostrzeżenia. - Widzę parujący kubek na biurku i przedramię zaraz za nim. Wydaje mi się zaczerwienione i myślę, że to może oznaczać wypadek w pracy. - dodał po chwili, spoglądając dość niepewnie na profesorkę. Miał jednak nadzieję, że myli się co do jej przyszłości (w końcu nie miał talentu do wróżenia) i to zdarzenie nie będzie miało miejsca.
Malediwy były jednocześnie tak stresujące jak i odprężające. Niemniej jednak nie marzyła mu się powtórka z dzikiego, weekendowego wypadu gdzieś, gdzie początkowo nie mieli najmniejszego pojęcia co mają robić. Niemniej jednak Cassian wiedział, że jego towarzysz był chyba najlepszym z możliwych w tamtym przypadku, dlatego kiedy tylko zauważył Ignacego, który dosiadł się do niego po przeciwnej stronie stolika momentalnie posłał mu ciepły, przyjazny uśmiech. Na dobrą sprawę to było ich chyba pierwsze spotkanie po przygodzie ze świstoklikiem i na dobrą sprawę nie mieli jeszcze okazji doprecyzować, czy zamierzają to komukolwiek wyjawiać. - Nawet tak nie żartuj! - Na twarzy gryfona momentalnie dało się zauważyć speszenie. - Nie wiem, czy przeżyłbym kolejną taką eskapadę. - Po czym spojrzał na swój strój, standardowy względem tego, w jakim uczniowie chodzili na zajęcia. - Plus nie jestem pewien, ile jeszcze koszul mogę zniszczyć. - Dodał żartobliwie.
Tamta wyprawa przyniosła chłopakowi wiele niezapomnianych chwil, które z pewnością będzie wspominać jeszcze długo. Była też chyba najbardziej ryzykowanym wybrykiem na jaki się w tym roku zdobył. Warzenie eliksiru otwartych zmysłów w pokoju życzeń, to przy tym pikuś, aż dziw brał jedynie pod względem tego z jaka łatwością udało im się wrócić z powrotem. Wieść o kolejnej kartkówce nie spowodowała nagłego przypływu euforii u Cassiana. Niewątpliwie zaniedbywał te przedmioty, które miał za mniej ważne, a do takich... Zaliczał niestety wróżbiarstwo. Niemniej jednak nie zamierzał załapać negatywnych ocen jedynie z powodu lenistwa, a więc przygotowany był na jakiekolwiek wykrzesanie z siebie czegoś. Może jeszcze coś tam siedziało. O notatkach nawet nie zamierzał rozmyślać na dłuższą metę... Bankowo biorąc pod uwagę to, czemu zamierzał poświęcić się w tym roku zostawił je w rodzinnym domu.
Kiedy profesor Albescu magicznym machnięciem różdżką ściągnęła materiał z kryształowych kul Cassian wiedział, że zadanie to nie będzie należało do najprostszych. Powiedzmy, że trzecie oko chłopaka nie należało do tych, które często lubią się otwierać, a tym samym przynosić mu jakichkolwiek korzyści. Pozostało mu jedynie próbować i... Ewentualnie zmyślać. Pozytywnie zareagował na ofiarność Ignacego, który wręcz kwapił się do tego by być tym, który wóżyć będzie jako pierwszy. Leniwie oparł się o swoje ręce wpatrując się w wirującą, mglącą próżnię wewnątrz owalnego przedmiotu. - Oho... To będzie ciekawe. - Mruknął pod nosem słysząc o kłótni. Szybko potem kwaśny uśmiech pojawił się na jego twarzy. - A to taka przyszłość... To na dobrą sprawę nic nowego. Gdybyś mi powiedział, że będę żył w zgodzie ze swoim rodzeństwem, tooo... Wtedy chyba bym się zdziwił.
Żart może nie był i na miejscu, niemniej jednak kompletnie i pełnie oddawał obecną sytuację chłopaka. Napięte stosunki tak z siostrą jak i bratem jedynie przez ostatnie lata się zaogniały i nic nie zwiastowało rychłego ich końca. Szybko jednak odgonił te myśli od siebie koncentrując się teraz na przepowiedzeniu przyszłości puchonowi. - No dobra... - Powiedział przygryzając mocniej wargę i koncentrując się na kuli. Jego oddech był miarowy i spokojny, a on sam zdawał się być kompletnie pochłonięty szeptem kuli. Niemniej jednak trochę to trwało nim kompletnie udało mu się poświęcić całą swoją uwagę na jednym przedmiocie. - Em... Widzę ciebie i... Kogoś? - Wymamrotał wytężając wzrok, ale twarze zdawały się mieć zamglone rysy i spojrzenia. Nie był w stanie stwierdzić kto konkretnie znajduje się w tym obrazie. - Idziecie po ścieżce, prowadząc się za ręce... Ale rozstajecie się i każde idzie w swoją stronę. - Dokończył nie będąc pewnym swoich słów. - Chyba niepomyślna randka. - Powiedział wzruszając ramionami. Na dobrą sprawę pokazany obraz nie mówił mu nic konkretnego, a niemożność określenia rys twarzy jedynie go mocno sfrustrowała. Kogo on tam widział?
Kostka na koncentrację:60 Kostka na dziedzinę:6 (praca), 2 (szkoła) Kostka na powodzenie:5 Punkty w kuferku: 2 Zdobyte punkty dla domu: 5 pkt Powodzenie w przekonywaniu: -
Przewróciła oczami, gdy tylko nauczycielka wspomniała o sprawdzianie na następnych zajęciach. Zdecydowanie nie brzmiało to jak zachęta, aby na nie przyjść – bo może był to akt litości i swoistego rodzaju ostrzeżenie, aby się przygotować, jednak California jedyne co zanotowała w głowie to unikać wróżbiarstwa przez najbliższy rok. Ostatni (i w sumie pierwszy) raz miała do czynienia ze szklanymi kulami na egzaminie, pod koniec czerwca. Nie poszło jej wtedy jakoś tragicznie, ale zdecydowanie nie odnalazła w sobie trzeciego oka, a przede wszystkim pasji do wróżenia. Bez komentarza wzięła kulę w dłoń, nie do końca przekonana co ma robić dalej. Zerknęła na Violę, która z zaskakującym zaangażowaniem próbowała odczytać jej przyszłość. Wzdrygnęła się; nie chciała wiedzieć co ją czeka, a zwłaszcza, jeśli to miały być złe wieści. Żeby tylko o tym nie myśleć, skupiła się na losie Strauss. Obrazy w kuli były niewyraźne, nie wiedziała co ma zrobić, aby wizja stała się bardziej przejrzysta, a co gorsze – nie miała pojęcia jak ma to wszystko interpretować. W międzyczasie zerknęła na kartkę ze swoją przepowiednią (a więc plotki okazały się prawdą – Violetta nie mogła mówić). Nawet przez chwilę nie uwierzyła w jej treść. Parsknęła cicho, nachylając się w stronę Krukonki. – Wezmę sobie tę radę mocno do serca i nawet na niego nie spojrzę. A widziałaś może z którego domu mnie wyrzucą? Bo tak się składa, że mam dwa – zażartowała, chociaż w głębi serca poczuła ukłucie w związku z tym, że od dawna wiodła życie dzielone między dwójką rodziców. – Ty za to spakuj kufer. Voralberg straci cierpliwość i załatwi ci bilet powrotny z Hogwartu. Podświadomie czuła, że interpretacja, którą wysnuła, była daleka od prawdy, ale skoro już tu przyszła, zamierzała potraktować tę lekcję bardziej jako zabawę. Wypierdolenie @Violetta Strauss ze szkoły oznaczałoby, że ten kurwidołek stałby się jeszcze nudniejszy niż zwykle. A tego zapewne nawet sam Hampson chciałby uniknąć.
Kostka na koncentrację:92 Kostka na dziedzinę:sytuacja materialna lub sytuacja materialna. chyba wybiorę sytuację materialną. Kostka na powodzenie:1, sukces Punkty w kuferku: 3 Zdobyte punkty dla domu: 10 za koncentrację, 10 za powodzenie, razem 20 szlachetnych punktów
- Czekaj, cicho, stop, mam wizję! - Przerwała mu w połowie żabiego rechotu, bo już miała serdecznie dość tych wszystkich nieuprzejmości, pozornie tylko niekierowanych w jej stronę. Oboje doskonale wiedzieli, kto trafił do cieplarnianego czyśćca i zasuwał tam z miotlanym berłem w celu zarządzenia nowego ładu i enrikowskiego porządku. - Coś ciężkiego szybuje w stronę przygłupiego łba... - Zacisnęła powieki i przyłożyła dłonie do skroni - Prędkość tego obiektu jest zniewalająca... Czy to ptak? Czy to samolot? Nie! To tylko moja ciężka ręka ląduje na lotniskowcu twego czoła. - Wyjaśniła w końcu, otwierając gwałtownie oczy i ciskając delikatnie piąstką w jego łeb. Gong musiał zostać wymierzony. Oczywiście niepostrzeżenie i bez większego hałasu; nie chciała zwracać na siebie uwagi profesor Albescu. Ta zresztą za chwilę rozpoczęła swoją przemowę, dlatego Frelucha na wszelki wypadek machnęła krótko dłonią w stronę cymbała i uraczyła wymownym ciiicho, zaraz! wybijając mu z łba dalsze dyskusje. Nieładnie jest się mścić, nieładnie jest przeszkadzać w prowadzeniu zajęć. Szczególnie gdy ma się nieczęstą okazję przebywać na lajwie EzoTV. Nie mogła się jednak nacieszyć spokojem zbyt długo; Aslan ponownie wpadł w słowotok, najwyraźniej natchniony aromatami pochodzącymi z porozstawianych po sali kadzidełek. Patrzyła na niego z pobłażaniem, kręcąc delikatnie głową. Oparła brodę na dłoni i oczekiwała cierpliwie na scenariusz życia, którego nie powstydziłby się reżyser Trudnych Spraw. - Widzę, że fikuśna joga pod patronatem Kilyków działa bardzo dobrze, co? Tak żeś się na to liczenie i oddychanie uwziął w ostatnim czasie. - odszepnęła jeszcze szybko, zanim Colton wpadł w trans pobierania many ze szklanej kuli. W sali zapanowała atmosfera najwyższego skupienia, dlatego nie marnowała czasu i również poświęciła się zadaniu. Przysunęła szklaną kulę nieco bliżej i zmrużyła oczy, starając się oczyścić myśli ze zbędnych obrazów. Wytężyła wewnętrzny zmysł wzroku i.. zobaczyła szkolną szatę Aslana. Co do kurwy. Przytknęła nos bliżej; obraz był bardzo wyraźny, ale samo widzenie nie było odpowiedzią. Na tę drugą nie musiała jednak zbyt długo czekać, bo poszybowała z aslanowych ust znienacka, dogłębnie uszkadzając frejowy słuch. - Halico? - powtórzyła z grobową miną, zastanawiając się naprędce, w której z pojebanych rzeczywistości postanowił tym razem usadzić ją panicz Colton. - Z buta to wjedzie ten starszy - jak to ująłeś - fegas, aby zaczepić ci haczyk o zęby. Ja nie gustuję w starszych mężczyznach! - burknęła urażona, kompletnie przeinaczając sens tej specyficznej wróżby. - A jak ten flaglas wygląda? - zapytała po chwili kapitulując ostatecznie i pozwalając wyjść na wierzch narastającej z każdą chwilą ciekawości. Kompletnie nie zastanowiło jej, że wróż Maslan z taką dokładnością zarejestrował ogrom scenerii i szczegółów. W jej szklanej kuli widniała tylko szata, której kieszenie były dostrzegalnie wybrzuszone. Nic więcej. Zaraz. - Ej! Chyba w końcu zaszyłeś dziurę w kieszeni! - Uniosła się nagle szczerze podekscytowana i omiotła spojrzeniem szkolne odzienie Coltona. Mina jej zrzedła, kiedy zauważyła, że wciąż nie pozbył się dziury, przez którą w pierwszym tygodniu września zwiało mu sporo hajsiwa. - Od rozpoczęcia roku szkolnego minął prawie miesiąc, a ty wciąż łazisz jak lump? - Udzieliła mu matczynej reprymendy, bo takie rzeczy nie przystoją nikomu.
C. szczególne : Ciepłe spojrzenie, zapach cynamonu i Błękitnych Gryfów/mugolskich fajek; łatwy do wywołania uśmiech; czasem da się wypatrzeć malinkę czy dwie (jedna to tatuaż przy obojczyku); ciepły, niski głos i raczej spokojne tempo mówienia, tatuaże (dziennik); pierścionek zaręczynowy
Kostka na koncentrację:62 Kostka na dziedzinę:1 - finanse Kostka na powodzenie:nope Punkty w kuferku: 4 Zdobyte punkty dla domu: 5
To zawsze było miłe. Widzieć jak żółte barwy wypełniają salę w coraz to większym procencie. Nie chodziło nawet o same punkty domu, które mogli zdobyć dzięki samej obecności na zajęciach, ani nawet o poszerzanie wiedzy, a o sam fakt, że w tak dużej grupie od razu było widać, tworzą wspólnotę, nawet jeśli mieszali się z innymi barwami. Lubił ich powitania, uśmiechy, ciepło delikatnej dłoni przyjaciółki i solidny uścisk formalnego przywitania byłego chłopaka. Kochał ten szkolny klimat i nie potrafił rozczulać się pod myślą, że to już jego ostatni rok w murach Hogwartu, mimo zmęczenia chcąc wykorzystać go jak najlepiej, a i tak wiedząc, że ten ucieknie mu niepostrzeżenie. - Uszanowanko Panie Czołowy Jesieniar… Jesieniarzu? To słowo w ogóle istnieje? - przywitał się, od razu urywając w drobnym zagubieniu się we własnych myślach, już majac ochotę zrzucić całą winę na wiecznie unoszący się w Klasie Wróżbiarstwa otumaniający zapach, a jednak powstrzymując się tym, że Brunko przecież nie będzie go oceniał. Nie on. - Nie rozdałem jeszcze żadnego szlabanu, więc albo idzie mi bardzo dobrze, albo bardzo źle - odpowiedział, przyglądając się niezbyt wygodnej pozie przyjaciela, a więc i samemu prostując już nogi, by wcisnąć je pod stolik i oprzeć stopy o jego pufę, dopiero wtedy pochylając się do przodu, by wesprzeć łokieć na stoliku, zawieszając ciekawskie spojrzenie na @Bruno O. Tarly, gdy tylko broda spoczęła mu na dłoni, odnajdując sobie więcej stabilności. - Zapytałbym co u Ciebie, ale… - urwał, rozbudzając brwi, by pomogły wzrokowi samą mimiką twarzy wskazać na wstającą ze swojego miejsca nauczycielkę, bo nawet jeśli nie do końca wierzył w to całe wróżenie, tak wciąż miał w sobie na tyle przyzwoitości i szacunku, by przynajmniej zachować pozory. - Zapytałby co u Ciebie, ale… - powtórzył, kładąc dłoń na przykrywającym kryształową kulę materiale, tym razem ściszając głos do tajemniczego pomruku - ...sam Ci to powiem - dokończył, teatralnie ściągając kurtynę ze sceny, na której zaraz miała rozegrać się przyszłość i zaraz już opadł przedramionami na blat stolika, by pochylić się mocniej do kulistego szkła. Mruknął cicho w zamyśleniu, tłumiąc w sobie chęć dodania “albo i nie”, gdy w mglistych kształtach kuli nie dostrzegał zupełnie nic, co mogłoby przypominać cokolwiek realnie istniejącego. - No dawaj, ślicznotko, cokolwiek - mruknął, czule gładząc gładką powierzchnię dłonią, jakby głaskał główkę małego dziecka, wpatrując się w jej wnętrze z naiwną upartością, która… w końcu zaczynała się opłacać, choć sam nie był już pewien, na ile to dzieło rozchylenia się powiek trzeciego oka, a na ile wynik jego desperacji. Niezależnie od tego dostrzegł w kumulacji obłoków loczki, w których bardzo chciał doszukać się tych lazurowych, a jednak nie był w stanie pomylić się co do tego, że zdecydowanie były to te brunkowe, całkowicie baranie. Ściągnął brwi, próbując dostrzec coś więcej w niewyraźnym obrazie, uczepiając się każdego cienia i plamy, by w końcu poddać się i pokiwać głową, jakby nagle wszystko zrozumiał, uznając, że wystarczy po prostu powiedzieć coś pozytywnego. - Zainwestujesz w hodowlę owiec i zbijesz fortunę na wełnie. Wzbijesz się w ten sposób na wyżyny jesieniarstwa, bo cały rok będziesz dziergał ciepłe sweterki, dzięki czemu wygrasz moją szarlotkę - przepowiedział, uważnie dobierając każde słowo, by nakreślić je w pełni swojej powagi, palcami delikatnie wystukując rytm na trzymanej kryształowej kuli.