Do tej przytulnej klasy na szczycie wieży północnej, można jedynie wejść przez klapę w podłodze, do której prowadzi srebrna drabina będąca na siódmym piętrze. Wnętrze klasy wyglądem przypomina poddasze, bądź też herbaciarnię. Znajduje się tam około dwadzieścia stolików, a wokół nich małe pufy. Na co dzień okna są tu zasłonięte grubymi zasłonami, co sprawia, że pokój jest oświetlony jedynie dzięki wielu lamp w czerwonych kloszach. Na półkach w rogu pomieszczenia znajduje się natomiast wiele filiżanek i szklanych kul.
Opis zadań z OWuTeMów:
OWuTeMy - Wróżbiarstwo
Wchodzisz do klasy Wróżbiarstwa, być może się denerwując, a być może nie. W każdym razie w tym momencie ważą się Twoje losy jeżeli chodzi o ten egzamin. Wybrałeś Wróżbiarstwo. Dobrze. Stajesz więc pośrodku sali, przed tobą znajduje się stolik, przy którym siedzi znany Ci Griffin Robertson oraz dwoje nauczycieli ze Szkoły Magii Ardeal. Jeżeli jesteś z tej szkoły i ucieszyłeś się, że będziesz mieć fory, to niestety, ale muszę Cię zawieść, bowiem oboje wyglądają na takich, których nie wzruszyła Twoja obecność. To Twoja komisja, która skrzętnie wszystko notuje za pomocą samopiszących piór, więc mają mnóstwo okazji do przypatrywania się Tobie i słuchania tego, o czym mówisz. Także dobrze się zastanów nad odpowiedziami i czynami! Nie zapomnij się także przedstawić na początku. Pierwszy egzamin czeka Cię z ceromancji, czyli wróżenia z wosku lanego na taflę wody. Oczywiście, tym razem nie są dostępne książki, które powiedziałby Ci znaczenie odlanego symbolu. Druga część egzaminu dotyczy aleuromancji, czyli sztuki wróżenia z mąki, a zasadzie za pomocą niej. Nie jest to najprostsza sztuka, jednak na egzamin idealna. Tym razem jednak wszystkie kształty z niej są już przygotowane, tak samo jak opisy, które musisz odpowiednio przyporządkować.
Zasady: Rzucasz dwiema kostkami w specjalnym temacie do rzutów na egzaminy zgodnie z zasadami owutemów oraz rzutów. W tym temacie powinien pojawić się post z przeżyciami oraz działaniami postaci oraz specjalny kod, podany na dole posta.
Oceny: Ocena z egzaminu to suma punktów za pierwsze i drugie zadanie (plus dodatkowe punkty) według następującej rozpiski: 2-3 - Okropny 4-5 - Nędzny 6-7-8 - Zadowalający 9-10 - Powyżej Oczekiwań 11-12 - Wybitny Dodatkowo, za każde 8 punktów w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa można dodać +1 do punktów.
Opis wyników:
zadanie nr 1:
wynik:
1 – Odlany kształt to ni mysz, ni wydra, coś na kształt świdra. Całkowicie nie wiesz jak się do tego zabrać, postanawiasz więc napisać znaczenie symboliczne kleksa z atramentu. Ciekawy sposób, jednak chyba nie to przedstawia odlew. Wielka szkoda! 2 – Rozpoznajesz odlew, jednak nie znasz jego znaczenia. Wielka szkoda, że ten dział w książe ominąłeś, uznając go za dziecinnie prosty. Najwyraźniej taki nie jest, bo twoje proroctwa całkowicie nie mają sensu. 3 – Wosk rozlał ci się w pojedyncze kropelki, najwyraźniej za wolno go lałeś. Przez to nie da się z nich wiele wyczytać. Wyjmujesz się więc z wody w kolejności, w jakiej je złapałeś, po czym układasz obok siebie i piszesz znaczenie otrzymanego kształtu. Może parę punktów ci za to policzy komisja. 4 – Nie jest źle, stworzony z wosku kształt nie jest najprostszym, ale przynajmniej coś o nim wiesz. Piszesz swoją odpowiedź bez większego problemu, masz jednak nadzieje, że w kluczu nie ma na ten temat więcej informacji. 5 – Odczytanie symbolu nie sprawiło ci większej trudności. Po chwili przechodzisz do kolejnego zadania, uznając to za banalne. Cóż… Spodziewałeś się, że ten egzamin do najtrudniejszy nie należy. 6 – Twój odlew okazał się tak prosty, ze by podnieść jak najbardziej wynik za to zadanie, postanawiasz napisać dodatkowo jego znaczenie w innych kulturach. Z uśmiechem na twarzy przechodzisz rozwiązywać dalej egzamin.
zadanie nr 2:
wynik:
1, 2 – Niestety źle przyporządkowałeś większość opisów. Najwyraźniej trzeba było się uważniej wczytać, bo wbrew pozorom tam wszystko było napisane. Ach, te skutki stresu! 3, 4 – Większość przyporządkowałeś jak należy, jednak nie okazało się to tak proste, jak mogło by się wydawać. Wszystko przez tę małą ilość czasu, na zrozumienie czytanego tekstu, jakby komisja sądziła, że każdy uczeń zna te opisy na pamięć. 5, 6 – Opisy okazały się być miłym zaskoczeniem, gdyż nie trzeba było posiadać ogromnej wiedzy, by przyporządkować je dobrze, tak jak to w twoim przypadku było. Skoro już wszystko zrobione, to teraz tylko czekać na wspaniałe wyniki!
Na końcu posta należy dodać następujący kod:
Kod:
<retroinfo>Kuferek - astronomia i wróżbiarstwo:</retroinfo> wpisz ilość punktów w kuferku z tej dziedziny <retroinfo>Kostka - zad. 1:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Kostka - zad. 2:</retroinfo> wpisz kostkę <retroinfo>Suma:</retroinfo> wpisz sumę kostek za zadania oraz ewentualnych punktów bonusowych za punkty z kuferka <retroinfo>Ocena:</retroinfo> wpisz ocenę <retroinfo>Strona - losowania:</retroinfo> Wpisz stronę z odpowiedniego tematu, na której były losowane kostki
Autor
Wiadomość
Silas Clark
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
C. szczególne : Długie dredy często wiązane na czubku głowy
Lekcja się zaczęła, więc Silas od razu skupił się na słowach prodesor. Gdy wymieniała zmysły, które on ledwo był w stanie poprawnie wymówić w obecnej sytuacji, stwierdził, że najbardziej odpowiada mu Clairsentience, emocje mu towarzyszyły wielokrotnie i często spotęgowane, zwłaszcza, że te najgorsze spowodowały bardzo wiele bólu w jego sercu, tym samym dokonując nieodwracalnych w skutkac zmian w jego odczuwaniu pewnych spraw. Matka była bowiem dla niego wszystkim. Pstryknęła palcami i Silas drgnął odruchowo. Zgodne z prośbą nauczycielki zamknął oczy. Nastała chwilowa cisza. Potem znów przekazywała im instrukcje. Głęboki wdech – wciągnął powietrze, przytrzymując je przez chwilę po czym nastąpił … wydech. Faktycznie miał wrażenie, że za kolejnym razem zaczyna się rozluźniać. Wdech… i wydech. Wyobraził sobie drzwi, były to drzwi w kolorze brudnego jasnego różu, które zawsze prowadziły do pokoju jego matki, gdzie miała swoje magiczne królestwo. Miał wrażenie, że za drzwiami, które się otworzyły on słyszy jej ciepły głos, który go woła do siebie i prosi o pomoc. Czekał na to co będzie dalej.
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Pokiwał z powagą głową, potwierdzając diagnozę Maxa. Już chciał kontynuować tę niezwykle porywającą konwersację na temat owsików i euforycznych stanów, ale do sali weszła nauczycielka wróżbiarstwa. Z ciekawością taksował ją wzrokiem – widział ją pierwszy raz, bo nie ma co ukrywać – na tych lekcjach nie miał stuprocentowej frekwencji. Nie pozostało mu w takim razie nic innego, jak tylko uważnie słuchać i stosować się do poleceń. Jej trochę przydługawy monolog utwierdził go w przekonaniu, że jest czarodziejem wielu talentów. To, co wypisał w pracy domowej (nie zliczył ile razy zasnął w trakcie inercyjnego przeglądania podręcznika do wróżbiarstwa) okazało się częściowo trafne. Kto wie, może drzemie w nim ukryty dar jasnowidzenia? Im Valeria Albescu więcej mówiła, tym mniej rozumiał. To nie była kwestia tego, że był uczniem nieumiejącym pojąć najprostszych spraw (bo jak mniemał nie zaczynała zajęć od zaawansowanego poziomu), a raczej tego, że po prostu się wyłączył. Ocknął się dopiero na wzmiankę o zmysłach. Clair co? Na Merlina, co tu się właściwie działo? Zmrużył oczy, próbując wczuć się w lekcję. Dobre pytanie – w jaki sposób się wyrażał? Przeanalizował szybko w myślach swoje dotychczasowe doświadczenia i wrażenia i niepewnie stwierdził, że w jego przypadku były to obrazy. Głowę miał pełną żywych zdjęć i zawsze w pierwszej kolejności widział konkretną scenę, a nie związane z nią dźwięki czy uczucia. Niesiony poleceniami profesor kolejno przymknął powieki, wyrównał i uspokoił oddech, a na końcu wyobraził sobie te cholernie drzwi, jakoś podświadomie czując strach przed ich otworzeniem.
zmysł: clairvoyance (1, 2, 5) kostki na zmysły:1, 3, 4 kostki na efekt:5, niepożądane punkty dla domu: - dodatkowo: -
Naprawdę starała się oczyścić swoje myśli. Sprzyjał temu wytworzony przez nauczycielkę klimat w klasie i ta cisza, kiedy mieli skupić się na swoim oddechu. Było to w pewnym sensie niesamowite, jak wszyscy posłuchali i idealny spokój zakłócał jedynie szum wdychanego i wydychanego powietrza oraz od czasu do czasu głos kobiety prowadzącej lekcję. Wyraźnie widziała drzwi, po chwili pozwoliła im się otworzyć. Miała złapać pierwsze wrażenie, jakie do niej po tym napłynie. I to było... Nic. Nie zobaczyła ani nawet nie poczuła kompletnie nic, co mogłaby zapisać. Zdezorientowana i trochę wytrącona z równowagi postanowiła powtórzyć czynności jeszcze raz. Znów skupiła się na oddechu, w jej wyobraźni pojawiły się drzwi. I po raz kolejny pustka. Otworzyła oczy i miała ochotę się zacząć śmiać widząc, że pozostali zapisują lub rysują coś na swoich pergaminach. A ona siedziała przed pustym kawałkiem i nawet nie wzięła do ręki pióra, bo i po co? Nie brała pod uwagę wymyślenia czegos, to było kompletnie bez sensu. Już wolała przyznać się jak było naprawdę i tak też zrobi, bo niby jakie inne miała wyjście? Najwyraźniej wrozbiarstwo nie było jej przeznaczone.
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
Clairvoyance: 1, 2, 5 kostki na zmysły:1, 3, 6 kostki na efekt: niepożądany: 2 punkty dla domu: - dodatkowo: -1 do kostki w następnym etapie
Stał przed tymi drzwiami, wahając się czy ma je otworzyć czy nie. Nie umiał się skupić – w klasie rozmawiało za dużo osób, wiercili się na krzesłach i nieznośnie szurali nimi po podłodze. Otworzył oczy, rozglądając się po sali. Pierwsze, co zarejestrował, to trzęsącego się Fabiena. Merlinie, nie pamiętał kiedy ostatnio z nim rozmawiał. Zanotował w głowie, aby jak najszybciej się do niego odezwać. Zaniepokojony obserwował Krukona, który nagle, ni stąd ni zowąd, skierował się szybkim krokiem w stronę drzwi i wyszedł. Co do chuja?, zastanawiał się. Po tym incydencie nie umiał z powrotem wczuć się w klimat zajęć. Jego myśli krążyły dookoła konfliktu, jaki prowadził z rodzicami od lat odnośnie swojej przyszłej kariery. W ostatnich dniach przybrał on na sile i tak naprawdę tkwił w oczekiwaniu na wyjca, a powrót do domu jawił się jako największy koszmar – wiedział, że czeka go ciężka przeprawa oraz multum rozmów prowadzących donikąd. Nie znalazł jeszcze w sobie odpowiedniej siły, aby raz na zawsze postawić na swoim. Ponownie zamknął oczy i nacisnął na klamkę. Widok, jaki zastał, zakuł go w serce – uczucia, jakie go zalały związane były z bardzo subiektywną i prawdopodobnie nietrafną interpretacją, ale jak miał być spokojny, skoro w ciemnym, małym pokoju leżał ranny lew? Stał jak sparaliżowany, nie potrafił do niego podejść ani wydusić z siebie jakiegokolwiek słowa. Pomieszczenie było tak małe, że odbijało się wręcz klaustrofobicznym poczuciem stłamszenia. Na ścianie wisiały dwa portrety przedstawiające matkę i ojca, którzy niewzruszeni obserwowali zwierzę. Zanotował to wszystko na kartce, próbując jednocześnie uspokoić skołatane serce.
Bardzo lubię wróżbiarstwo i podejście nowej nauczycielki mnie intryguje, chociaż muszę przyznać, że jak tak mówi i mówi to trochę się w tym gubię. Strasznie to wysoki poziom abstrakcji, ale w przeciwieństwie do niektórych, traktujących wróżbiarstwo bardzo pobłażliwie, wiem, że to działa. Nawet jeśli sama nie jestem jasnowidzem to trzeba być głupim, żeby nie wierzyć w jakiegoś rodzaju magię, kiedy otaczają nas rzeczy dużo dziwniejsze. - Oczywiście, że nie boję się prawdy. Po to tutaj jestem. - Uśmiecham się lekko do Maxa, szepcząc do niego. Od razu widać jakie ma podejście. Jak zresztą chyba większość ślizgonów, co jest bardzo wymowne patrząc na obecnych na lekcji. Czuję się tylko odrobinę nie na miejscu. - A ty po co tu przyszedłeś? - dopytuję jeszcze, właściwie całkiem ciekawa. Chwilę później staram się już skupić na tym co mówi nauczycielka i na polecenie wybrania jednego ze zmysłów nie zastanawiam się zbyt długo i wybieram clairsentience. Zamykam oczy i oddycham głęboko. Dziwnie jest tak próbować się wyciszyć, mam wrażenie, że wszystko odczuwam jeszcze bardziej. Jest cicho, więc doskonale słychać oddechy innych i dźwięki dobiegające zza okna czy klapy w podłodze. Staram się to również wyciszyć, żeby było tylko to co w mojej głowie i te drzwi. Drzwi są czarne, tak samo jak ściany, wszędzie jest ciemno. Dopiero kiedy się otwierają, zalewa mnie światło tak mocne, że przez chwilę aż mnie oślepia.
dokonany wybór: clairsentience, 346
Silas Clark
Rok Nauki : I
Wiek : 24
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 189
C. szczególne : Długie dredy często wiązane na czubku głowy
ZMYSŁ: clairsentience KOSTKI NA ZMYSŁY:6,3,3 KOSTKI NA EFEKT:3 PUNKTY DLA DOMU: 5 pkt DODATKOWO: różany zapach
Silas nadal siedział z zamkniętymi oczami starając się jeszcze bardziej wpaść w trans o jakim mówiła nauczycielka. W jego życiu było różnie, ale matka była wszystkim, a gdy odeszła to świat przestał nadawać w kolorowych barwach. Wszystko stało się szare i ponure niczym czarno-biała szachownica. W pierwszej chwili po otwarciu drzwi słyszał dźwięki i śpiew. Jego matka miała cudowny głos, tutaj brzmiał wręcz tak jakby słyszał głos anioła. To nie mogło być prawdziwe, czuł też różany zapach , tak jakby mama znów przyniosła z ich ogrodu kwiaty i wstawiła je do wazonu. Zapach róż zawsze unosił się w całym domu. Miał wrażenie, że słyszy stukanie, by zaraz potem widzieć dwójkę czarodziejów grających w szachy. Jego matka i dziecko w wieku około 10lat. Dziecko starało się wygrać, ale mimo wieku było na tyle cierpliwe, że starało się myśleć i przechytrzyć matkę. Szach i mat , kobieta znów zaczęła śpiewać mu kołysankę, ale szachownica nie zniknęła z jego głowy, za to zniknęły postaci i wszystko opanowała ciemność. po policzku spłynęła mu łza, ale szybko ją otarł, tak by nikt tego nie widział. Nie chciał by ktoś zobaczył, że jest słaby. Wyciągnął pergamin i zaczął na nim rysować wizję dwójki ludzi grających w szachy. Miał nadzieję, że to własnie o to chodziło pani profesor i dobrze odczytał jej intencje. Zagryzł lekko wargę, próbując idealnie odzwierciedlić obraz.
Perpetua Whitehorn
Wiek : 45
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 161
C. szczególne : Styl vintage i aura wesołości | Wspiera się na artefakcie: Jarzębinowej Feruli | Na lewym nadgarstku - srebrna bransoletka z tancerką zmieniającą się w łanię; na prawym - bransoleta Wielkiej Wezyrki | Gdy Hux jest obok - mimowolnie roztacza wokół urok
Z podekscytowaniem godnym nastolatki, podążała za Joshuą do klasy wróżbiarstwa. Trafili na siebie zupełnym przypadkiem - a jak się okazało mieli wspólny cel, uczestnictwo w lekcji Valerii! Perpetua nie mogła odmówić sobie towarzystwa Walsha, z którym wspólny język złapała właściwie od pierwszego spotkania. Swój swego pozna, a hogwarckie borsuki, zwłaszcza te starszej daty, trzymały się razem. - Czym Ty się przejmujesz Josh? - mruknęła rozbawiona jego słowami. Dostali zezwolenie od Albescu, więc bezkarnie mogli uczestniczyć w jej lekcjach i nie było potrzeby, żeby musieli się tłumaczyć. W końcu byli też profesorami - na dobrą sprawę mogli chodzić wszędzie i o każdej porze. Whitehorn właściwie sama się dopiero do tych wszystkich przywilejów przyzwyczajała - ale też nie zamierzała z nich nie korzystać. - Chociaż asystentką mogę zostać! Niczym cień - choć nieco zbyt słoneczny i rzucający się w oczy - podążyła za swym wysokim towarzyszem, rozsiadając się razem z nim przy oddalonym stoliku. Jednocześnie rozglądała się po sali, chłonąc z zachwytem tak... niecodzienny klimat. Chociaż jej samej było bliżej do pedantycznego, szpitalnego wystroju, tak uwielbiała taki... Chaos. Dawał wrażenie życia - jakby nieustannie coś się działo. - Nawet nie wiesz, jak na to czekam! - odpowiedziała również szeptem, zaśmiewając się pod nosem. Podłapała rozbawione spojrzenie Walsha, szczerząc się do niego swoimi zbyt idealnymi, białymi zębami. - Kiedy tylko zrobi się cieplej... Musimy to zrobić. - Czuła się dosłownie jak nastolatka, która knuje coś niedozwolonego ze swoim kumplem. I to było... wspaniałe. Kto by powiedział, że właśnie niedawno skończyła 41 lat? Kątek oka zauważyła, że do sali wpada, nie kto inny jak Valeria. Poprawiła się na pufce, prostując nieco i posyłając jej olśniewający uśmiech na powitanie. Jeszcze zanim zamilkła, nie chcąc przeszkadzać kruczowłosej, nachyliła się do Walsha z szeptem: - Założę się, że ja zdobędę więcej punktów! - rzuciła mu rękawice, z rozbawionymi ognikami w oczach, strzelając mu kuksańca tuż pod żebra. Właściwie to nie powinna się zakładać, bo z wróżbiarstwem miała tyle do czynienia co z opieką nad jednorożcami. A astronomię kojarzyła tylko z podręczników szkolnych, do których... bardzo dawno nie zaglądała. Ale nie mogła sobie odmówić nutki rywalizacji z młodszym kolegą. Potem jednak spoważniała nieco, wsłuchując się w zaczynającą lekcję Albescu - i już z pierwszymi jej słowami... wpadła po uszy. Głos nauczycielki wróżbiarstwa wręcz czarował, wciągał w to, co miała im do przekazania. Perpetua słuchała, dostosowując się do każdej instrukcji Valerii, jakby nagle cały zewnętrzny świat do niej nie dochodził. Praktyki relaksacyjne na dyżurach w Mungu przynosiły nieoczekiwane efekty. Oddychała spokojnie i głęboko, pozwalając swoim myślom wypłynąć - skupiła się na odczuwaniu. Jej światem zawsze kierowały emocje, więc to one wypłynęły do niej jako pierwsze, zalewając ją kolorową falą. Mimowolnie, na jej ustach zatańczył delikatny uśmiech. Drzwi były duże i białe - przypominały jej... drzwi domu jej i Thomasa. Skrzywiła się widocznie, kiedy nagle zalały ją niespecjalnie miłe wspomnienia i emocje. Strach, furia, niezrozumienie... Przed oczami zatańczył jej obraz wycelowanego w nią glocka. Otworzyła oczy. Nawet nie wiedziała kiedy, zacisnęła swoją drobną dłoń na kolanie Walsha, dobrze, że zasłaniał ich stolik. - Wybacz - mruknęła, choć nie brzmiała na zakłopotaną. Jakaś delikatna nuta smutku wkradła się w jej ton. Poklepała mężczyznę po przyjacielsku w miejsce, które przed chwilą tak gorączkowo ściskała, a potem położyła obie dłonie na stolik. - Ja już się dzisiaj chyba nie skupię... Nie sądziła, że wydarzenia sprzed kilku lat związane z jej byłym mężem zaatakują ją w tak... nieadekwatnym momencie. Nie sądziła, że dalej potrafiły aż tak wyprowadzić ją z równowagi - myślała, że już dawno to przerobiła. Jej trzecie oko chyba sądziło inaczej.
Drzwi się otwierają ale nadal nic nie widzę. Jasność mnie zalewa, razi w oczy, chcę je zamknąć ale nie mogę, bo przecież już są zamknięte. Co za dziwne uczucie. Nie jestem w stanie przyzwyczaić wzroku do tego mocnego światła i jest to straszne niewygodne, nie mogę obrócić głowy a jednocześnie nie chcę tego przerywać, bo jestem tak zaskoczona tym co się dzieje, że nie mogę odpuścić. Jednocześnie, jakby za bardzo docierają do mnie głosy z zewnątrz. Słyszę szepty ale nie wiem co mówią, bo staram się na nich nie skupiać. Zadziwiająco głośno bije moje serce a oddech jest taki jaki po długim biegu. Wszystko zaczyna się bujać. Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu. Nie jakby kręciło mi się w głowie, tylko jakbym na czymś siedziała. Huśtawka? Nie mogę rozpoznać konika na biegunach, bo nigdy na nim nie siedziałam. Zapach siana jest charakterystyczny ale nie mogę zidentyfikować co jeszcze czuję. Na pewno to znam ale nie mogę znaleźć w pamięci. Nagle - nie wiem dlaczego - ogarnia mnie straszny niepokój. Nadal nic nie widzę, tylko biel, nic nie czuję poza tym czymś, czego nie jestem w stanie do końca do czegokolwiek przypasować. Poddaję się i otwieram oczy, potrzeba ucieczki jest zbyt duża. Czuję jak wali mi serce ale nie wiem dlaczego. Bezsensu to wszystko. Przypominam sobie, że mieliśmy na koniec narysować to co widzieliśmy. Czuliśmy? Ale zupełnie nie wiem co powinnam umieścić na pergaminie. Maczam więc pióro i rysuję łuki. Do przodu, do tyłu, do przodu, do tyłu. Nieregularne bazgroły. Gdybym wiedziała jak wygląda konik na biegunach to być może rozpoznałabym w nich tą drewnianą część na której się buja.
zmysł: clairsentience, 346 kostki na zmysły:311 kostki na efekt:niepożądany - 2 punkty dla domu: - dodatkowo: -1 w kolejnym etapie
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Kiedy lekcja się rozpoczęła, skupiłem się jedynie na tym, co mówiła profesor, nie zauważając nawet potencjalnie znajomych mi twarzy. Profesor zainteresowała mnie już samym sposobem mówienia, zaś sama treść, którą wygłaszała była wręcz kwasowa. Czułem się jakbym przyszedł na zlot najcięższych ćpunów, choć w żadnym stopniu mi to nie przeszkadzało, wręcz budowało atmosferę, o którą zwykle ciężko na przecież zwykłej lekcji. Słuchałem tak o tych wszystkich sposobach otworzenia trzeciego oka, oczyszczenia świadomości, co z każdym kolejnym zdaniem nauczycielki wydawało się coraz ciekawsze. Co do całego zadania domowego, okazało się, że źle je zrobił, odnosząc się właśnie, że to była mniej więcej wiara, choć ująłem to w trochę inne słowa. Świadomość też brzmiała spoko. Choć w mojej opinii trochę przegadane, tak z każdym przekonującym słowem Valerii, coraz bardziej utwierdzało się we mnie twierdzenie, że miało to jakiś sens bytu. Gdy tak mięliśmy wybrać jeden zmysł, który wydawał się nam najlepszy do „otwarcia”, ja bez zastanawiania się wybrałem czyste czucie, czyli clairsentience. W moim przypadku to było najlepsza droga do poznania przyszłości i różnych ćpuńskich wizji. Następnie zacząłem robić tak, jak nauczycielka pokazywała, nie chcąc przeoczyć jakiegoś ważnego szczegółu.
dokonany wybór: Clairsentience (3,4,6)
Rasmus Vaher
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 181,5 cm
C. szczególne : Wyczuwalny estoński akcent, czasem nieodmienianie w angielskim, blizny na lewej dłoni po zdjęciu klątwy.
dokonany wybór: Clairvoyance: 1,2,5 (moje wyniki 1,2,6)
Był spóźniony. Od dobrych parunastu minut był spóźniony. Ale dlaczego wybrał wróżbiarstwo? Przecież jasnowidzem nie był. Cóż, to chyba jego wrodzona ciekawość światem i umiłowanie do innych pomimo ich rasy i płci, a raczej skupiał się na charakterze. A kreatywność i wyobraźnia sprzyjała mu. Miał zostać jubilerem. Musiał to umieć. Otworzenie swojego wewnętrznego oka miało być... nie wiedział czym, bo się spóźnił, ale udało mu się zrozumieć polecenia jakie miała dla niego nauczycielka. — Tere, daam Albescu. Coś wypadło, wykonywałem jeszcze poprawki do zajęć z działalności artystycznej. Ale teraz już jestem. Proszę wybaczyć. — Powiedział spokojnie, kierując się już bezpośrednio na swoje miejsce. A więc miał wybrać swój sposób. Clairvoyance. Zmysł widzenia. Widział drzwi obsadzane różnego rodzaju diamentami, kryształami czy topazami. Mieniły się, a sama gałka wykonana była ze złota z wtopionym rubinem. Przeniósł to na papier. Opisywał ten przedmiot z dosć dużą dokładnością, a następnie pokazał go nauczycielce, oczywiście podchodząc. Jeszcze raz przeprosił.
zmysł: Clairvoyance (1,2,5) kostki na zmysły:1,2,6 kostki na efekt:4 punkty dla domu: 5 dodatkowo:
Shawn A. McKellen II
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 23
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 186cm
C. szczególne : hipnotyzujący wzrok, naszyjnik i sygnet z emblematem rodu.
Wdech, wydech. Proste, prawda? Tego właśnie się trzymałem, choć jednocześnie kusiło mnie, bym podglądnął jak robią to inni. Nie było to zakazane oczywiście, raczej chodziło o czynnik wybijający mnie ze skupienia. Pomyślałem o Proximie i zastanawiałem się gdzie mógł sobie pójść. Wzruszyłem ramionami i wróciłem do ćwiczenia. Zacząłem to sobie wszystko wyobrażać. Te drzwi, o których tak dużo profesor mówiła. Stworzyłem w umyśle solidne dębowe drzwi, umocnione żelaznymi ćwiekami – wrota miały już swoje najlepsze lata za sobą - ledwo trzymały się na zawiasach, które skrzypiały niemiłosiernie przy otwieraniu. Nawet najgorsze drzwi lekcyjne w Hogwarcie były w lepszym stanie. Tak czy siak, chyba to nie na tym miałem się skupić, prawda? Uh, kolejna myśl wybiła mnie z transu. Tak ciężko było sobie wmawiać, że jest się naćpanym, kiedy w rzeczywistości było się czystym. Coś czułem, że na wróżbiarstwie najbardziej będę odczuwać zakaz w regulaminie o jakichkolwiek używkach. Wróciłem jednak do swojego własnego świata nicości i otworzyłem siłą umysłu te drzwi. Za nimi, może nie tyle zobaczyłem co poczułem jak błędnik mi nawala, co było pewnie odczuciem bujania, zgadywałem, że byłem na jakiejś huśtawce. Zapach był nieznośni – w metafizycznym powietrzu utrzymywała się woń końskiego (a może krowiego?) łajna, wymieszana z zapachem siana. Niektórzy kochali te zapachy, ja natomiast byłem całkowicie przewrażliwiony na ich punkcie. Otworzyłem oczy i zacząłem rysować całą scenę – logicznie rzecz biorąc najłatwiej i najskuteczniej było narysować huśtawkę w stajni, choć nie wiem jaki to miało sens. Zrobiłem tak jednak i odsunąłem od siebie pergamin, ciekaw co mi powie profesor o tym dziele sztuki.
zmysł: CLAIRSENTIENCE kostki na zmysły:3,2,2 kostki na efekt niepożądany:4 punkty dla domu: dodatkowo:
Loulou Moreau
Rok Nauki : VII
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 173cm
C. szczególne : francuski akcent, burza loków, ciemniejsza karnacja
zmysł: clairevoyance (1, 2, 5) kostki na zmysły:5,5,1 kostki na efekt:3 (pożądany) punkty dla domu: 5pkt dodatkowo: -
Drzwi... Przez nie zdecydowanie będzie tęsknić za rodzinnym domem, ale nie to było teraz ważne. Powinna skupić się na tym, co jest za tymi drzwiami, aby je otworzyć i dostrzec coś, co jest tam ukryte. Babcia, zawsze miała radę na to, żeby się skupić na jednym zadaniu, choć ona wolała tarota. Nigdy chyba nie próbowała tak czegoś ostrzec, jak robili to teraz na lekcji... Właśnie, ciekawe, dlaczego tak próbują poruszyć swoje zmysły. Skup się na drzwiach, na jednym tylko! Zmarszczyła brwi, przygryzając policzek od środka i oddychając głęboko. Po chwili dostrzegła coś, co zapisała bardzo krótko, niewiele szczegółów dostrzegając. Misa z gruszkami i winogronami. Żałowała, że nie potrafiła się skupić na tyle, żeby dostrzec coś więcej.
Joshua Walsh
Wiek : 37
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 193cm
C. szczególne : runa algiz za lewym uchem, obrączka z bladoróżowej muszli, bransoletki na lewym nadgarstku
Nie przestawał się uśmiechać, kiedy wchodzili do klasy. Wyścig z Perp byłby czymś ciekawym, ale musieli jeszcze odrobinę poczekać. Pewnie powinien zastanowić się, czy to rozsądne, w końcu za coś takiego uczniom, czy studentom dawało się szlaban, ale... Przecież byli odrobinę ponad to, prawda? Z drugiej strony chciał poczekać, aż skończą się wszystkie mecze, żeby mieć już spokojne myśli i móc cieszyć sie wyścigiem z Whitehorn. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale dostrzegł wchodzącą do środka Valerię, do której mrugnął zaczepnie. Skoro mieli współpracować przy kółku, to zamierzał częściej wpadać albo na jej lekcje, albo na korepetycje z wróżbiarstwa. Ostatecznie miał talię kar do tarota i kompletnie nie wiedział, co ma z nimi robić, nie mówiąc o tym, że nie miał nawet podręcznika z tłumaczeniem znaczenia każdej z kart. - Obawiam się, że przegrasz ten zakład - odpowiedział szeptem Perp, uśmiechając się do niej uroczo. Zaraz jednak zamienił się w słuch, nie przyznając się nawet przed sobą, że aż tak interesował go teat wróżbiarstwa. Cóż z biegiem lat człowiek zaczynał dostrzegać pozozstałe możliwości rozwoju i czasami, przez krótkie chwile, trwające nie dłużej niż dwa uderzenia serca, Josh żałował, że skupił się wcześniej tylko na quidditchu. Później wrażenie przemijało, a on znów przeglądał katalog miotlarski, zastanawiając się, czy wydadzą nowy model Nimbusa. Wspomnienia, w jego przypadku, zawsze wracały w postaci dźwięków, ktróym towarzyszył zapach, albo smak. Dopiero na koniec pojawiał się obraz. Czasem zastanawiał się, czy każdy tak ma, ale nigdy o to nie spytał nikogo. Teraz również, kiedy zamknął oczy, nie dostrzegł drzwi. Zamiast tego usłyszał szczęk otwieranego zamka i ciche skrzypnięcie otwierania skrzydła. Poczuł coś na kształt powiewu wiatru, z którym przyszedł gwizd lokomotywy. Zmarszczył brwi, chcąc skupić się na tym bardziej, ale zaraz poczuł, jak czyjaś dłoń zaciska się na jego kolanie. - Perp...? - spytał cicho, otwierając oczy i patrząc na kobietę. Uśmiechnął się łagodnie, kiedy go przeprosiła. Nie musiała, położył rękę na moment na jej dłoni, zanim ją zabrała, domyślając się, że musiała przypomnieć sobie coś, co raczej nie było przyjemne. - Możemy później porozmawiać - rzucił cicho, poprawiając się na pufie. Podwinął rękawy koszuli, zastanawiając się, czy może jednak nie przestać udawać, że taki strój jest wygodny i zwyczajnie nosić przez cały dzień zwykłe koszulki. Ostatecznie na czas dyżurów mógłby ubrać szatę i tyle. A może zwyczajnie w klasie wróżbiarstwa było cieplej, niż w innych? Spojrzał na nowo na Valerię, mając w pamięci gwizd lokomotywy, zastanawiając się, o co z tym wszystkim chodzi.
Valeria Albescu
Wiek : 35
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 175 cm
C. szczególne : przenikliwe spojrzenie, bladość, silna obecność pomimo milkliwości, ciężki akcent, blizna po poparzeniu na lewym ramieniu powyżej łokcia
– Świetnie – powiedziała, komentując ich starania. Spodziewała się w zasadzie większych sukcesów, ale nie dała po sobie nic poznać. Wyglądało na to, że słusznie postanowiła zacząć dzisiaj od podstaw. Najwyraźniej uczniowie mieli lepiej opanowaną teorię od praktyki. Gdzieś w międzyczasie prześledziła wzrokiem trajektorię kroków Fabiena (pozwoliła mu wyjść, po czym podeszła do jego ławki, aby chwycić laskę i zanieść ją na swoje biurko, sprawdzając, czy powinna posłać kogoś do niego już teraz, czy może jeszcze zaczekać – wyszło na to drugie), przechadzała się niespiesznie między stolikami. Gdy nie zapowiadało się już na to, że zapełni się więcej pergaminów, zwinnym ruchem nadgarstka ujawniła przed uczniami przedmioty, które niektórzy z nich przed chwilą wyczuli pod płachtą. Kiedy ucichły westchnienia zaskoczenia, okrzyki ekscytacji i niedowierzania, kontynuowała. – Skoro już się rozgrzaliście, możemy iść dalej. Wasze następne ćwiczenie będzie pomocne w kierowaniu swojej intuicji w miejsce, z którego chcecie uzyskać podpowiedź – powiedziała, a potem machnęła różdżką. Stos pergaminów leżący dotychczas na jej biurku wzbił się w powietrze, karty przeleciały po sali, znajdując dla siebie miejsce w rękach każdego uczestnika zajęć. Następnie Valeria pokazując palcem i wydając konkretne instrukcje podzieliła uczniów na pary. – Każdy z was trzyma w rękach zapis trzech wierszy, w którym brakuje jednego lub dwóch słów – te brakujące słowa różnią się pomiędzy osobami z pary. Kiedy za chwilę znowu przystąpicie do ćwiczenia wyciszającego, chcę, abyście po otwarciu drzwi skoncentrowali się pergaminie trzymanym w ręku waszego partnera i na luce w tekście, którą chcecie wypełnić. Cokolwiek do was przyjdzie, sprawdzacie to ze swoim partnerem. – wyjaśniała, na czym będzie polegać zadanie. – Nie próbujcie pokazywać sobie nawzajem pergaminów, proszę – dodała twardym głosem, dając do zrozumienia, że taka próba skończy się niekoniecznie przyjemnie. – Wiecie już, jak się to robi, więc zaczynamy. Głęboki wdech i wydech! – przypomniała im, w razie gdyby zaczęli zapominać.
LEWA STRONA TO GRUPA A, PRAWA TO GRUPA B. Każda osoba dostaje pergamin z zapisanymi trzema wierszami. W wierszach brakuje jednego lub dwóch wyrazów – u każdej osoby z pary są to różne wyrazy. Grupa A ma za zadanie zgadnąć podkreślone słowo, grupa B pogrubione, czyli osoba z grupy A szuka wyrażeń: bachantka, poduszki oraz spadłe liście, natomiast osoba z grupy B: pałace, srebrny parawan oraz wydmy.
wiersze:
Gniazda bachantek - pod okapem pałaców i nędznych ruder.
Krótka jasna noc - Obok mojej poduszki Srebrny parawan.
Wieje z zachodu - Spadłe liście łączą się W wydmy na wschodzie.
Za powyższe haiku (częściowo zmodyfikowane) dziękujemy panu Yosa Busan i serdecznie pozdrawiamy.
Rzucacie tym razem dwiema kostkami – na powodzenie oraz na efekt, w zależności od pierwszego wyniku – pożądany lub niepożądany. Jeśli w poprzednim etapie wylosowałeś -1 do kostki, odejmujesz punkt od pierwszej kostki na efekt. Przy każdym poście można zgadnąć jedno słowo, każdy ma do dyspozycji 5 prób (przy każdej z nich rzucasz kostkami). Ze względu na to piszcie krótkie posty, aby w miarę szybko to szło! Uwaga, kostki 5, 6 z efektu pożądanego oraz 2 z niepożądanego anulują nawzajem swoje efekty. To znaczy, że jeśli w jednej kolejce wylosujesz 2 z niepożądanych, a którejkolwiek następnej 5 lub 6 z pożądanych, nie musisz rozgrywać opisanego w kostkach wątku. Działa to też w drugą stronę.
Jeśli masz 5 punktów lub więcej z astronomii i wróżbiarstwa, masz do wykorzystania pulę 3 przerzutów na dowolne kostki. Jeśli masz genetykę jasnowidzenia, masz do wykorzystania pulę 5 przerzutów na dowolne kostki.
kostki na powodzenie:
parzysta niestety, nie udało ci się nieparzysta udało ci się!
kostki na efekt pożądany:
1, 2 Już prawie je miałeś – ale twoje myśli trochę zboczyły z celu i znalazły słowo ocierające się znaczeniem o to odpowiednie. Zdobywasz 1 punkt. 3, 4 Udaje ci się bez problemu, a twoja para zdobywa 2 punkty. Masz wrażenie, że zaczynasz rozumieć, o co w tym wszystkim chodzi – masz +1 do następnego rzutu na efekt. 5, 6 Intuicja podpowiada ci coś, co wydaje się dziwne, ale decydujesz się pójść za jej głosem – i okazuje się, że masz rację! Poprawia ci się humor i myśli ci się jakoś jaśniej. W następnym rozgrywanym przez ciebie wątku pomagasz rozwiązać komuś jego problem. Uwzględnij to w przynajmniej 2 postach fabularnych lub 2 listach. Oprócz tego zdobywasz 2 punkty.
kostki na efekt niepożądany:
1 Z jakiegoś powodu masz w głowie same wulgaryzmy i postanowisz zaryzykować stwierdzenie, że to właśnie o to słowo chodzi… cóż – byłeś w błędzie. Tracisz 1 punkt! 2 Zamiast głosu intuicji odzywa się twój wewnętrzny krytyk. Rzuć dodatkową kostką. Jeśli wypadnie parzysta, w następnym rozpoczętym wątku psujesz wszystko, co wpadnie ci w ręce. Należy to uwzględnić w min. 3 postach fabularnych lub jednopostówce. 3, 4 Ups – zamiast znaleźć odpowiednie słowo, wyobraźnia przekierowała cię na niebezpieczne wody… kiedy tylko wypowiadasz głośno to, które wybrałeś, zdajesz sobie sprawę z tego, że właśnie powiedziałeś coś niesamowicie żenującego. 5, 6 Niby nic się nie dzieje i nie masz najbledszego pojęcia, o jakie słowo może chodzić, ale jednocześnie opanowuje cię pewna nerwowość. Masz przez to -1 do następnego rzutu na efekt
kod do wklejenia w poście:
Kod:
<zg>kostki na powodzenie:</zg> [url=link]wpisz[/url] <zg>kostki na efekt:</zg> [url=link]wpisz[/url] <zg>suma punktów na parę:</zg> wpisz <zg>dodatkowo:</zg> wpisz podkreśloną część konsekwencji kostki za efekt lub zostaw puste <zg>dodatkowo:</zg>
Czas na posty macie do południa 30 kwietnia, wtedy też pojawi się podsumowanie lekcji. W razie wszelkich pytań, nadal możecie śmiało uderzać na moje pw oraz gg (51050105).
Ostatnio zmieniony przez Valeria Albescu dnia Nie Kwi 19 2020, 21:47, w całości zmieniany 1 raz
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
kostki na powodzenie:1: - nieparzysta kostki na efekt:6 - efekt pożądany suma punktów na parę: 2 dodatkowo: W następnym rozgrywanym przez ciebie wątku pomagasz rozwiązać komuś jego problem
Pytanie Sophie zmusiło go do myślenia. Szczerze mówiąc sam nie do końca wiedział, dlaczego jeszcze brał udział w tych lekcjach mimo swojego sceptycyzmu co do wróżbiarstwa. -Chyba moje "trzecie oko" powiedziało mi, że tu będziesz. Nie mogłem przecież zostawić Cię bez pary. - Wybronił się z odpowiedzi żartem. -Poza tym nikt chyba jeszcze nie ucierpiał biorąc udział w tych zajęciach. - Pierwsza część ćwiczenia poszła mu dość dobrze. Gdy Val przedstawiła dalszy plan lekcji, Max wywrócił teatralnie oczami. -No super, teraz mam odgadnąć wierszyk? - Spojrzał na pergamin w dłoni swojej zajęciowej partnerki. Był prawie pewien, że jego powodzenia będzie zależało bardziej od szczęścia niż talentu do wróżbiarstwa, ale skoro już tu był nie miał zamiaru dyskutować z panią profesor na ten temat. Ponownie zamknął oczy. W jego głowie pojawił się obraz tych samych drzwi. Tym razem otworzyły się szybciej niż poprzednio. Tym razem nie było za nimi misy z owocami. Zamiast tego w głowie Maxa pojawiło się słowo. -Czy to możliwe, żeby w którymś z wierszy brakowało słowa "bachantek"? -Zapytał sceptycznie, ale nie mógł się pozbyć tego wyrazu z głowy. Poczekał aż dziewczyna zerknie na pergamin i gdy potwierdziła, że faktycznie jest to jedno z brakujących słów, Solberg nie ukrywał zdziwienia. -A może jednak będzie jeszcze ze mnie jasnowidz. - Ponownie zażartował. Z jakiegoś powodu poprawił mu się humor i jakoś łatwiej było mu się skupić na dalszym wykonywaniu zadania. -Teraz Twoja kolej, piękna. - Wziął do ręki pergamin czekając na to, jakie słowo ukaże się ślizgonce.
kostki na powodzenie:6 - parzysta kostki na efekt:5 - efekt niepożądany suma punktów na parę: 0 dodatkowo: Masz przez to -1 do następnego rzutu na efekt
Świetnie? Victoria była daleka od takich ocen i wolałaby właściwie nie ryzykować dalej zabawy w to całe wróżbiarstwo, ale raczej nie mogła sobie tak po prostu wstać, wyjść i w ogóle zachować się jak naburmuszona nastolatka. Czuła jednak, że zaczyna się robić jeszcze gorzej, bo w końcu profesor chciała, żeby zgadywali jakieś brakujące słowa w wierszach, a to już było dla niej zdecydowanie za dużo. Uśmiechnęła się raczej nerwowo do Caelestine, bo wiedziała doskonale, że prędzej logika jej coś podpowie niż faktycznie sobie z tym poradzi, ale miała nadzieję, że mimo wszystko nie wypadną aż tak tragicznie, w porównaniu z innymi osobami na sali. Odetchnęła głęboko, starając się uspokoić i znowu wyobrazić sobie drzwi, przejść przez nie i zobaczyć, co tam będzie, co poczuje, ale nic się nie działo. Miała właściwie całkowitą pustkę w głowie, nie widziała, nie czuła i nie słyszała żadnego słowa, co było dość deprymujące, ale czego się niby spodziewała? Zaczęła jednak czuć, że ogarnia ją niepokój, prędko więc otworzyła oczy i potrząsnęła głową, po czym spojrzała na koleżankę. - Zupełnie nic... A u ciebie? - rzuciła więc, spoglądając na Swansea właściwie z nadzieją, bo obawiała się, że za chwilę wyjdzie na to, że zaczną się w tym wszystkim wręcz cofać.
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
kostki na powodzenie:2 - parzysta; przerzut: 1 kostki na efekt:3 suma punktów na parę: 2 dodatkowo: Masz +1 do następnego rzutu na efekt
Czuł się nieco zagubiony, łeb co prawda nie napierdalał, ale mimo wszystko miał wrażenie, że nie wszystko jest takie, jak być powinno i domyślał się, że kiedy tylko stąd wyjdzie, po prostu jebnie ze zmęczenia. To nie było w gruncie rzeczy nic dziwnego, bo właśnie odpierdalał jakieś gówno, w pełni skupiając się na swoich zdolnościach, a co za tym idzie - męcząc się mimo wszystko, bo to, do chuja pana, nie było wcale takie łatwe, jak mogło się niektórym wydawać. Niemniej jednak dosiadł się do Morgan, kiedy tylko profesor wydała takie polecenie, wzruszył lekko ramionami i uśmiechnął się do dziewczyny zaczepnie, po czym zrobiwszy śmieszną minę, zamknął oczy. Drzwi, przez które właściwie przemknął, a za nimi cała gama obrazów, słów, wszystkiego. Wiedział już doskonale, że będzie problem, bo zaczynał wybudzać to, co zdecydowanie powinno pozostać ukryte. Domyślał się, że na zajęciach może pójść mu w chuj dobrze, ale później powinien się przespać, czy coś, bo pierdolnie. Na razie jednak odsunął to od siebie, próbując sięgnąć tam, gdzie dotrzeć powinien i nieoczekiwanie po prostu słowo wyskoczyło na niego z taką mocą, że aż otworzył oczy. Zobaczył je i z miejsca wypowiedział, by nic mu nie umknęło. - Bachantka. Jestem pewien, że dokładnie tego brakuje w pierwszym wierszu - powiedział, uśmiechając się lekko do dziewczyny. Zdecydowanie mogła mu zaufać, w końcu wiedział, co robi i wiedział doskonale, co mówi, nie był w tym tak chujowy, jak można było podejrzewać, raczej wręcz przeciwnie. - A ty co masz? - rzucił jeszcze, licząc na to, że może Moe udało się trafić na coś właściwego.
kostki na powodzenie:3 - udało ci się! kostki na efekt:3 suma punktów na parę: 2 dodatkowo: +1 do następnego rzutu na efekt.
Po odkryciu schowanych przedmiotów, które mieli odgadnąć, faktycznie wyrwało się z jej gardła krótkie westchnienie zaskoczenia. Pierwszy raz w życiu zrozumiała o co chodzi w tym całym wróżbiarstwie! Spojrzała z zaskoczeniem na Yuuko. - Wow, zadziałało... - Pokręciła z niedowierzaniem głową. - Tobie się udało? - Zapytała jeszcze cicho zanim przeszli do kolejnej części zajęć. Wzięła pergamin z wierszem i napędzana wcześniejszym sukcesem od razu przeszła do rzeczy. Zamknęła oczy, skupiła się na oddechu i wyobraziła sobie te same drewniane drzwi co w poprzednim ćwiczeniu. Odcinając się zupełnie od świata dookoła podeszła i przekręciła starą, żeliwną gałkę. Drzwi uchyliła się z cichym skrzypieniem, a za nimi dostrzegła stół z rozłożonym pergaminem. Podchodząc bliżej dostrzegła na kartce wiersz, który przed chwilą czytała, ale tym razem w całości, bez luki. Ostatni wdech i wydech i otworzyła powoli oczy. Zamglonym nieco wzrokiem spojrzała na Yuuko i podrapała się za uchem zastanawiając się nad odpowiedzią. - Wydaje mi się, że w tym pierwszym są gniazda bachantek. - Powiedziała zerkając na przyjaciółkę znad pergaminu.
Wiem, że Max nie mówi na serio ale to w sumie miłe, więc się do niego czarująco uśmiecham. - Całe szczęście, że to przewidziałeś, bo serio bym została sama, nie wiem z kim innym bym mogła być - odpowiadam szczerze. Po pierwszej części zajęć trochę niechętnie podchodzę do tego co ma się dziać dalej. Przyglądam się odkrytym przedmiotom i kojarzę to co czułam i narysowałam z koniem. Ach, więc to był zapach stajni. Byłam rzeczywiście kiedyś w takim miejscu. - Jakieś to dziwne - komentuję ale czytam wierszyk. Próbuję zrozumieć o co w nim chodzi, jednak bez brakującego jednego słowa jest to ciężko. Patrzę jak Max zamyka oczy i po chwili - niemożliwie - podaje dokładnie to brakujące. - Nie uwierzysz ale tak. To teraz ja. - I próbuję odpłynąć, wyciszyć się, oddzielić od złego przeczucia. I chyba nawet się udaje, drzwi się otwierają a tam piękne wnętrza, bogate zdobienia... oddalam się, jakby wylatuję przez okno i widzę wielką budowlę, jakby pałac. Wracam z powrotem do klasy wróżbiarstwa. Spoglądam na pergamin z wierszem. - To będzie pałac... Gniazda bachantek - pod okapem pałaców i nędznych ruder. - czytam i podnoszę wzrok na ślizgona, uśmiecham się lekko do niego. - Udało się? Chyba w tym wymiatamy. Dawaj kolejny, wygramy to! - Nie wiem czy to jest jakaś konkurencja ale budzi się we mnie irracjonalna chęć do odgadnięcia tych wierszyków jak najszybciej. Pewnie zaraz się okaże, że nic z tego, bo znowu będzie tylko światło za czarnymi drzwiami ale jak na razie jestem nastawiona optymistycznie.
kostki na powodzenie:5 - udało się kostki na efekt:6-1(poprzedni etap) = 5 suma punktów na parę: 4 dodatkowo: W następnym rozgrywanym przez ciebie wątku pomagasz rozwiązać komuś jego problem
kostki na powodzenie:4 kostki na efekt:3 suma punktów na parę: 0 dodatkowo: mówię coś żenującego
Wybitnie, też tak uważała. Podzielała zdanie nauczycielki na temat ich prac, i choć nie wiedziała, jak poszło innym, to nie mogła sobie darować tego komentarza odnośnie swojej pracy. A raczej jej braku. O tak, czuła się rozgrzana jak nigdy i miała dość mocne wrażenie, że na tej lekcji to nie będzie koniec jej niepowodzeń i wszystko dopiero się zacznie. Naprawdę z pewnego punktu widzenia było to zabawne. - Mam nadzieję, że może przynajmniej z tym mi się uda. - powiedziała nieco nerwowo i zdobyła się na delikatny uśmiech skierowany w stronę @Silas Clark. Zaraz po tym przeprowadziła znów operację z oddechem i otworzyła drzwi. Wydawało jej się, że jest odpowiednio skoncentrowana na kartce chłopaka, dlatego kiedy tylko w jej głowie pojawiło się słowo, od razu je wypowiedziała. - Brakuje w którymś z wierszy wyrazu piersi? - i tak samo szybko jak te słowa stały się rzeczywistością, miała ochotę uderzyć głową o ławkę. Wyjść z klasy. Spalić się ze wstydu, co i tak jej się udało, bo momentalnie na policzkach Smith wykwitły dwie czerwone plamy. - Nieważne, udawajmy że tego nie było. Twoja kolej. - wydusiła po zrobieniu kilku skwaszonych min. Żenada. I że ona w tym roku miała skończyć szkołę?
Maximilian Felix Solberg
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 194 cm
C. szczególne : leworęczność, Znak zorzy w postaci czerwonej kreski na palcach lewej dłoni, tatuaż kojota na lewym ramieniu,tatuaż fiolki z syreną i sroką na lewym przedramieniu, Telepatyczne połączenie z Brewerem
Podejście 2 @Sophie Sinclair kostki na powodzenie:4 - porażka kostki na efekt:5 suma punktów na parę: 4 dodatkowo: -1 do następnego rzutu na efekt
-Na szczęście nie musisz się o to martwić. Tylko nie mów Lucasowi jak bardzo cieszysz się z mojego towarzystwa. - Oczywiście znów nie mówił na poważnie. Ślizgon był dobrym ziomkiem Maxa i nie złościłby się o coś takiego. Gorzej, gdyby Solberg próbował Sophie podrywać i co jeszcze gorsze złamał jej serce. Na to się jednak na tej lekcji nie zanosiło. Pierwszy wierszyk poszedł im bardzo sprawnie. Obydwoje mieli szczęście, lub jeżeli wierzyć w te brednie, talent. Sophie wyglądała, jakby obudził się w niej potwór rywalizacji, co lekko rozbawiło Maxa. -Nie tak prędko bo jeszcze zapeszysz! - Zganił ją jednocześnie pokazując dziewczynie język. Znów zamknął oczy i próbował "dotrzeć" do tajemniczych drzwi. Widział je i otworzyły się jednak tym razem nie słyszał nic sensownego. Jego intuicja poszła spać i z jakiegoś powodu Max zrobił się nerwowy. Otworzył oczy i spojrzał na wyczekującą ślizgonkę. -Drugim słowem będzie...Hmm... kryształ? - Wymyślił na poczekaniu słowo, bo nic innego nie przychodziło mu do głowy. Skoro jego wewnętrzny głos nie chciał współpracować, musiał improwizować. Gdy dziewczyna przyznała, że oczywiście jest to błędne słowo, na twarz Solberga powrócił jego cyniczny uśmieszek. -Widzisz! Mówiłem, że to kwestia szczęścia. Może Tobie pójdzie lepiej. - Liczył, że jakoś uda im się zaliczyć to zadanie bez względu na to, czy jasnowidzenie jest prawdą czy nie.
______________________
I thought that I could walk away easily But here I am, falling down on my knees
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
kostki na powodzenie:3, udało się kostki na efekt:4 suma punktów na parę: 4 dodatkowo: - Dostępne przerzuty: 3/3
Jego słowa wyrwały ją z osiągniętego skupienia, bo najwyraźniej postanowili razem poszukiwać odpowiedzi w tym samym czasie. Na szczęście udało jej się już część tej swojej niemrawej wizji zobaczyć, więc uznała, że była gotowa na współpracę. Pokręciła krótko głową, bo choć trafił z wyrazem, zdecydowanie nie trafił z odmianą. Czy może z liczbą mnogą? Z nią. - Prawie, ale wyraz się zgadza. Ja mam... Wydmy, ale na pewno nie w pierwszym. - podzieliła się urwaną myślą, której słuszności tym razem jednak była najzupełniej pewna, po czym przystąpiła do obserwowania Brewera, który wyglądał na wyjątkowo pochłoniętego tym, co robili. Serio, on był czymś pochłonięty? W ramach lekcji? Wow. Trzeba było to wykorzystać.
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
kostki na powodzenie:4; przerzut: 2; przerzut: 6; przerzut: 1 kostki na efekt:6 suma punktów na parę: 6 dodatkowo: W następnym rozgrywanym przez ciebie wątku pomagasz rozwiązać komuś jego problem. dodatkowo: 1/5
- Wydmy? Dobra, to na pewno będzie gdzieś dalej - stwierdził, a później wywrócił lekko oczami i powtórzył wszystkie wcześniejsze czynności, zastanawiając się, jak ma sobie teraz ze wszystkim poradzić. Im dalej w las, tym było trudniej, bo do Maxa napływał cały burdel przyszłości i trochę go to wkurwiało. Widział i słyszał różne rzeczy, nie rozróżniał ich do końca i gubił się już w tym, co było dobre, a co było złe, ale próbował. Nie mógł tak po prostu się poddać i uznać, że chuj go to boli. Tym bardziej że musiał po prostu pracować nad sobą i nad tym, co chciał osiągnąć, a na razie był w, kurwa, czarnej dupie. Obrazy znowu pchały mu się na oczy i miał wrażenie, że już chuj z tego będzie, kiedy w końcu coś go uderzyło. Dosłownie i w przenośni, a intuicja powiedziała mu, że to będzie na pewno to, chociaż miał wrażenie, że te przedmioty są tak z dupy wzięte, jak się da. Ale wiedział. - Dobra, kolejne, co widzę, to poduszki. Brzmi jak jakiś pojebany żart, ale serio tak jest - stwierdził, kiedy Moe również już do niego wróciła, żeby jej przypadkiem nie przerywać. Nie szło aż tak źle, ale miał wrażenie, że zaczyna się, kurwa, męczyć.
______________________
Never love
a wild thing
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
kostki na powodzenie:1 kostki na efekt:3 (+1) suma punktów na parę: 8 dodatkowo: +1 do następnego rzutu na efekt dodatkowo: -
Poduszki brzmiały jak coś ściśle związanego z wróżbiarstwem, choć może dlatego, że przywykła do luźnych lekcji, które najwyżej udowadniały jej, że jej wróżbiarski gen nadawał się tylko do parzenia super herbatek cioci April. Skinęła do Brewera głową, bo tym razem poszło mu bezbłędnie, a potem sama spróbowała swoich sił, aby uniknąć myślenia o poduszkach i gorących napojach. - Pałaców. - powiedziała pewnie, zauważając powoli, że ze słów robiła im się jakaś samodzielna narracja. - Bachantki w pałacu na wydmach leżą na poduszkach. - podsumowała dotychczasowe znaleziska z lekkim uśmiechem, bo nijak nie miało się to do zwykłego znajdowania odpowiednich słów dla wierszyków. Musiała przyznać, że nieźle im szło.
Maximilian Brewer
Wiek : 22
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 178 cm
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
kostki na powodzenie:2; przerzut: 5 kostki na efekt:2 suma punktów na parę: 9 dodatkowo: - dodatkowo: 0/5 przerzutów
- Też bym poleżał na poduszkach - stwierdził i mrugnął do dziewczyny. - Dobra, jedziemy dalej, może coś tam jeszcze zobaczę - dodał zaraz, a potem zamknął oczy i już nawet nie musiał przechodzić przez żadne jebane drzwi, po prostu z miejsca wpadł w wir przedmiotów, zapachów i tego wszystkiego, co powinno być dla niego znakiem, że powinien raczej przestać, bo za chwilę się po prostu porzyga. Co za dużo, to zdecydowanie niezdrowo, a on miał wrażenie, że coś tu... śmierdzi? Zacisnął mocniej powieki, starając się złapać to coś, co gdzieś tutaj napierdalało, ale miał z tym problem. Wydawało mu się, że widzi jesień, ale jaki to miało wydźwięk? - Eee? Zgniłe liście? - rzucił w końcu, chociaż już nie tak pewnie, jak wcześniej, bo czuł, że coś tutaj jest nie do końca takie, jak być powinno, ale już naprawdę nie chciał się taplać w tym, co widział, bo za chwilę zobaczy znowu czyjąś śmierć albo coś podobnego, a to, mimo wszystko, mu się nie uśmiechało.
______________________
Never love
a wild thing
Aslan Colton
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 189 cm
C. szczególne : rodowy sygnet na palcu, multum durnych tatuaży
kostki na powodzenie:1 kostki na efekt: pożądany 4 (-1 z poprzedniego -> 3) suma punktów na parę: 2 dodatkowo: +1 do następnego rzutu na efekt
Wzdrygnął się lekko, kiedy otworzył oczy i na nowo znalazł się w klasie wróżbiarstwa. Widok krwawiącego lwa wciąż złowrogo błyszczał w jego głowie. Na szczęście, profesor Albescu postanowiła przerwać to ćwiczenie i przejść do praktyki. No, teraz to on się wykaże jakim jest wspaniałym wróżbitą. A przynajmniej tak myślał dopóki nie zobaczył z kim został sparowany. Zacisnął ręce w pięści i zerknął na pergamin. Czy ten zlepek przykładowych słów można nazwać wierszem? Nie jemu to było oceniać, w końcu na poezji to za cholerę się nie znał. – Dobra, Nielsen, miejmy to jak najszybciej za sobą – szepnął do niej, żeby nie przeszkadzać reszcie w ćwiczeniach uspokajających (te zdecydowanie przydałyby się Aslanowi, a melisa to już tylko dożylnie). Przymknął powieki, starając się ignorować złość jaką odczuwał względem Freli. Mieli wspólne zadanie do wykonania i w zasadzie stanowili teraz drużynę – nie tylko krukońską, ale i wróżbiarską. I co jak co, ale ambicja nie pozwalała mu się wycofać tylko dlatego, że jego partnerka to Freja Nielsen. Gwałtownie zaczerpnął powietrze, gdy w głowie pojawiło mu się ni stąd, ni zowąd pewne słowo. – Wydmy? Liście łączą się w wydmy! – spojrzał na dziewczynę, aby potwierdziła jego niekończące się zdolności.