Na szóstym piętrze znajduje się niewielka klasa przeznaczona do zajęć z numerologii. Wewnątrz, na jej ścianach, wiszą różne tablice pełne cyfr i systemów liczenia. Na półkach natomiast, widnieje kilka grubych tomów dotyczących znaczenia liczb.
Lubił numerologię. To z całą pewnością była specyficzna dziedzina, ale same zajęcia były dość ciekawe, nawet jeśli profesor nie tryskała energią. Podziwiał ją, że jeszcze miała siłę prowadzić te zajęcie i użerać się z uczniami. Na szczęście łatwo było zauważyć, że na tej konkretnej lekcji grupa często sobie odpuszczała i nie nadwyrężała jej cierpliwości. Możliwe, że ludzie mieli na tyle przyzwoitości, żeby zdawać sobie sprawę z potencjalnego niebezpieczeństwa robienia przesadnego zamieszania. Dotarł na zajęcia punktualnie i usiadł z przodu. Temat mu się spodobał, takie "wróżby" były zdecydowanie w jego stylu. Od razu wziął się do dzieła i zabrał się za policzenie swojej numerologicznej cyfry. Zapisał na kartce starannie niezbyt skomplikowane obliczenia. 2+4+1+2+2+4= 1 + 5 = 6. 6. Rodonit - tworzy wokół siebie atmosferę ładu, harmonii i piękna. Przezwycięża wewnętrzne lęki i wątpliwości, które przeszkadzają w realizacji planu. Było w tym trochę prawdy, chociaż zdecydowanie nie zgadzał się z tym opisem w stu procentach. Jasne, lubił ład i harmonie, ale nie zawsze, nie tylko. Druga część wydała mu się znacznie bardziej trafna. Jak na taką losowość, trzeba było przyznać, że i tak wstrzelił się całkiem nieźle. Może nie wierzył w takie rzeczy z wielkim przekonaniem, ale też był daleki od pewności, że to bzdura. Szanował każdą dziedzinę magii i nawet wróżbiarstwo nie wydawało mu się całkowitym wymysłem. Lubił wierzyć w przeznaczenie. To dawało faktycznie pewien spokój i pewność. Lekcja nie trwała długo. Tak naprawdę wykonali swoje zadanie i od razu mogli się zbierać. Nie zastanawiał się więc już nad niczym i po prostu opuścił salę, kierując swoje kroki w stronę - jakżeby inaczej - szklarni.
Przyszła na zajęcia trochę zmarnowana, trochę zmęczona, trochę nieobecna. Niedosypiała nawet mimo, że ostatnich kilka nocy nie spędziła nawet w dormitorium tylko w miejscu, któe można nazwać jej domem. Pomiędzy schadzkami ze swoim lovelasem i wizytami w Mungu czuła potężne emocjonalne zmęczenie w tym rollercoasterze jakim było skakanie po wachlarzu emocji od depresyjnego płaczu na oddziale zakaźnym po idiotyczne mizdrzenie się przy naleśnikach. Usiadła ciężko w ławce i wbiła nieobecny wzrok w panią profesor. Numerologia może i nie była jej najmocniejszą stroną, ale i tak przychodziła na te zajęcia jakby piastując w sercu złudną nadzieję, że może jej to pomoże w rozumieniu run.Jedno do drugiego nie miało wiele, a i tak nadzieja umiera ostatnia, prawda? Liczyła na to, że Fairwyn w tym roku nie dostanie krwawej gorączki i może na chwile przestanie być naburmuszonym trollem jeśli już wygrają ten zasrany puchar domów, a żeby móc to zrobić dzielnie chodziła na lekcje, odrabiała zadania domowe i udzielała się na kołach zainteresowań, nawet na tych, które jej nie interesowały specjalnie. Ostatnimi czasy wciąż dryfowała myślami w kierunku zupełnej rezygnacji z nauki, czuła, że nie jest w stanie podołać przeszkodom jakie stawiało przed nią życie, jakby to nie brzmiało idiotycznie i niedorzecznie. Otrzymawszy wytyczne zadania wyciągnęła z torby pergamin i eleganckie, nowe, gęsie pióro. O stanie jej psychiki mówiło już samo to, że zajęło jej dobrych dziesięć minut wymyślenie własnej daty urodzenia, bo się nad tym zadaniem zawiesiła jak gargulec kamienny nad gzymsem dachu. 3+1+1+0+2+0+0+0=7 Siedem. Awenturyn. Nic jej ten kamień nie mówił, ale zgodnie z opisem w podręczniku był on symbolem inteligencji, siły, szczęścia i chęci do działania. Miała wrażenie, że to jakaś ironia losu i autor książki chciał sobie z niej zwyczajnie zakpić. Postanowiła tym samym, w najbliższym czasie, kupić sobie jeden wielki awenturyn i zrobić z niego koronę, bo zarówno siły, szczęścia jak i inteligencji jej mocno brakowało w ostatnim czasie. Podpisała swoją pracę na lekcji i wraz z zakończeniem zajęć złożyła papier na biurku nauczycielki i opuściła z innymi uczniami salę.
zt
Gunnar Ragnarsson
Wiek : 26
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 188 cm
C. szczególne : blizna z pazurów wzdłuż kręgosłupa do połowy pleców; na ramionach tatuaże run nordyckich wpisanych w islandzką, mistyczną symbolikę i zarys skalnych grani
Gunnar za punkt honoru postawił sobie znaleźć wszystkie jajka w Hogwarcie. W końcu podczas obchodów prefekta i tak nie miał co robić. Zajrzał do sali Numerologii, czy czasem żadni studenci się tu nie gżdżą, ale ostatecznie... chyba klasa nie była dość przytulna. Może powinien rozejrzeć się za jakimś znacznie bardziej przytulnym kątkiem. Może schowkiem na miotły? Zamiast jednak znaleźć uczniów, których móglby pogonić, dostrzegł w kącie świecące na złoto jajeczko. Pochylił się, żeby je złapać, ale wtedy, nie wiadomo skąd, z jednego rogu pomieszczenia wyskoczył Wielkanocny Zając. Odbiegł, coś mrucząc pod nosem, razem z jajkiem, które Gunnar zamierzał opchnąć za kiełbasę dla Ducha...
Profesor Marcy Fran zdecydowała, że sama będzie pilnować uczniów podczas egzaminu, twierdząc, że nie potrzebuje niczyjej pomocy, a inni nauczyciele przecież mają zbyt dużo pracy, by jeszcze się tym kłopotać. Siedzi więc przy swoim biurku, powolutku popijając herbatkę i niemiłosiernie przy tym siorbiąc, jednak przynajmniej wiadomo, że jeszcze żyje. Macie nadzieję, że egzamin będzie tak łagodny jak nauczycielka numerologii.
W kwestiach miejsca umieszczania odpowiedzi proszę kierować się według poniższych wskazówek.
Część teoretyczna
Przed Wami test, składający się z 10 pytań, które wypisane zostały poniżej. Niemniej nie musicie na nie odpowiadać, bowiem kierujecie się kostkami. Jeśli jednak chcecie pisemnie odpowiedzieć, możecie to jak najbardziej zrobić (w poście), należy jednak pamiętać, że postać odpowiada na tyle pytań – ile pokażą kostki, nie znaczy to, że jeśli kości powiedzą, iż postać odpowiedziała na trzy pytania, to były trzy pierwsze. Oczywiście może tak być, aczkolwiek pytania z udzielonymi odpowiedziami mogą być zupełnie losowe. Każde pytanie z udzieloną odpowiedzą jest jednym punktem z części teoretycznej.
Pytania:
1. Co to jest numerologia? 2. Jak obliczamy swoją liczbę drogi życia? 3. Czym są lata osobiste? 4. Co ukazuje Liczba Podświadomości, którą inaczej nazywamy liczbą dnia urodzenia? 5. Jak sprawdzić numerologiczne wpływy naszego mieszkania? 6. Czego możemy dowiedzieć się z numerologii? (min. 3 przykłady) 7. Czym są liczby mistrzowskie? 8. Co symbolizują liczby karmiczne? 9. Czego możemy się dowiedzieć przy pomocy numerologii partnerskiej? 10. O czym mówi Liczba Ekspresji Zewnętrznej
Rzuć dwiema kostkami k6 2-4 – udało Ci się odpowiedzieć jedynie na trzy pytania. 5-9 – odpowiedziałeś/aś na sześć pytań. 10-12 – odpowiedzi na wszystkie pytania zostały udzielone.
Część praktyczna
Część praktyczna składa się z 4 zadań. Pamiętajcie, że zadania odnoszą się do postaci, a co za tym idzie bierzemy pod uwagę ich daty urodzenia etc. etc. Za każde wykonane zadanie otrzymujesz 2pkt, możesz wykonać je ręcznie (w poście), korzystając z dostępnych źródeł (np. stąd lub/i stąd), możesz jednak zdać się na los, w tym celu, żeby dowiedzieć się ile z nich udało Ci się zrobić, rzuć kostką k6:
1 – w głowie świta Ci niewiele, udało Ci się wykonać zaledwie jedno zadanie. 2-3 – numerologia Twoją mocną stroną nie jest, udaje Ci się odpowiedzieć na dwa pytania. 4-5 – odpowiedź na trzy pytania jest już niezłym sukcesem. 6 – fantastycznie! Odpowiedzi na wszystkie pytania zostały udzielone!
Zadania: 1. Zanalizuj swoje imię i nazwisko. 2. Oblicz swoją liczbę wewnętrzną. 3. Oblicz swoją datę urodzenia. 4. Zinterpretuj liczbę własnej daty urodzenia.
WAŻNE: Nie można zarówno napisać zadań ręcznie jak i rzucić kostką, oznacza to, że w przypadku wylosowania np. odpowiedzi na dwa pytania, nie ma możliwości dopisania ręcznie odpowiedzi na pozostałe dwa.
Modyfikatory i inne
ściąganie cz. Teoretyczna: Każdy wie, że wiek Profesor Fran jest nieznany, jednak plotki o romansie z Godrykiem Gryffindorem nie wydają się aż tak nieprawdopodobne. Nic więc dziwnego, że na tym egzaminie ściąganie do najtrudniejszych nie należy. Jeśli chcesz spróbować podnieść sobie wynik – rzuć kostką k100. Za każde 20 „oczek” możesz sobie dodać poprawną odpowiedź na jedno pytanie, a co za tym idzie 1pkt do części teoretycznej.
Przerzuty: Za każde 10pkt w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa przysługuje jeden przerzut. Przerzuty liczą się osobno do każdego etapu, tzn. jeśli posiadacie w kuferku na przykład 30pkt, przysługują Wam po 3 przerzuty na każdą część egzaminu.
Oceny: Przy najlepszych wiatrach z egzaminu można uzyskać 18 punktów, zsumuj swoje punkty i sprawdź poniżej, jaką ocenę otrzymałeś/aś. • Wybitny – 16-18pkt • Powyżej oczekiwań – 13-15pkt • Zadowalający – 10-12pkt • Nędzny – 7-9pkt • Okropny – 4-6pkt • Troll – 1-3pkt
Kod
W poście należy umieścić odpowiednio wypełniony, poniższy kod:
Kod:
<zg>Część teoretyczna:</zg> [b]Kości:[/b] [url=LINK]wylosowane kości[/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) [b]Ściąganie:[/b] [url=LINK]wylosowana kostka[/url] → w przypadku gdy postać nie korzystała z tego modyfikatora, może tę rubrykę usunąć. [b]Ilość uzyskanych punktów:[/b] wpisać ilość punktów uzyskaną w części teoretycznej <zg>Część praktyczna:</zg> [b]Kości:[/b] [url=LINK]wylosowane kości[/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) → w przypadku pisania zadań ręcznie, należy także napisać o tym w kodzie, zamiast linkować kości [b]Ilość uzyskanych punktów:[/b] wpisać ilość punktów uzyskaną w części praktycznej <zg>Wynik:</zg> wpisać sumę punktów zdobytych w obu częściach egzaminu i przypisaną im ocenę
C. szczególne : Blizny na całym ciele, które wychynęły po usunięciu wszystkich mugolskich tatuaży, runa agliz na lewym ramieniu, krwawa obrączka na palcu serdecznym prawej dłoni, blizna w kształcie błazeńskiej czapki na prawej piersi, trzy blizny przez całe plecy, blizna w kształcie kluczy tuż nad sercem, runa jera na brzuchu
Część teoretyczna: Kości:7 Ściąganie:94 → +4 Ilość uzyskanych punktów: 10 Część praktyczna: Kości: zadanie pisane ręcznie! Ilość uzyskanych punktów: 8 Wynik: 18 punktów, czyli Wybitny
Gdyby ktoś go zapytał, czemu właściwie zdawał ten egzamin z numerologii, pewnie powiedziałby, iż to z uwagi na pokrewieństwo z wróżbiarstwem i w pewnym sensie, runami oraz astronomią, które w dużej mierze go interesowały. Tak dla siebie, bez jakichś tam jebanych podtekstów, czy przyszłościowych bzdur. Poza tym wychodził z założenia, że egzamin z profesor Fran będzie zaliczał się do przyjemności i właściwie - nie pomylił się ani trochę. Nie wyglądała, jakby bardzo interesowało ją to, co dzieje się dookoła niej, więc Max całkiem spokojnie przeszedł do odpowiadania na postawione pytania, które w połowie wcale nie były aż tak trudne. Potem zaczęły się schody, więc mimo wszystko postanowił spróbować coś ściągnąć, bo w końcu nie chciał wychodzić na aż tak skończonego debila. Wiedział, że pewnie osoby, które ostatecznie będą oceniać jego działania w tym roku i decydować o tym, czy spadek po Rose, czymkolwiek on właściwie miał być, przypadnie mu w udziale, wezmą pod uwagę jego oceny końcowe. I nie musiały za chuja pana wiedzieć, jak do nich doszedł. Na całe szczęście profesor Fran była chyba bardziej zaciekawiona herbatą, niż tym, co wyprawia, więc gładko poradził sobie z tą częścią pytań i przeszedł do drugiego etapu. Analiza imienia i nazwiska? W pierwszej kolejności wyjaśnił pokrótce profesor, dla pewności, dlaczego będzie wykonywał to zadanie w taki, a nie inny sposób, a potem potarł skronie i zabrał się do szykowania właściwej odpowiedzi. Podkreślił, że z uwagi na swoje pochodzenie oraz fakt, iż nie identyfikuje się z nazwiskiem ojca, a wkrótce zamierza wystąpić o jego oficjalną zmianę, będzie analizował własne imię i nazwisko podstawiają je pod: Maximilian Brewer, licząc jednocześnie na to, że Fran przyjmie takie wyjaśnienie. Tak czy inaczej, przeszedł do dość żmudnego podstawiania cyfr pod litery, by ostatecznie uzyskać następujący ciąg: M A X I M I L I A N B R E W E R 4 1 6 9 4 9 3 9 1 5 2 9 5 5 5 9 Skoro posiadał już ten właściwy ciąg, mógł obliczyć swoją liczbę wewnętrzną, pamiętając, że sumą cyfr przypisanych samogłoskom zawartym w imieniu. Teraz tylko należało je bardzo ostrożnie wyciągnąć, żeby przypadkiem się w tym wszystkim nie pomylić i znowu, nie napisać jakichś skończonych bzdur. Zapisał to zatem jako: M 1 X 9 M 9 L 9 1 N B R 5 W 5 R, by było mu łatwiej to policzyć i uzyskał sumę wynoszą 39, którą zredukował do 12, tę zaś do 3, bo potrzebował cyfry. Był właściwie przekonany, że to wyszło mu należycie. Z tego też powodu postanowił przejść do obliczenia swojej daty urodzenia, zapisując zaraz 14.08.2002, by zaraz dokonać na nich kolejnych obliczeń, jakie były mu konieczne. Idąc po kolei od dnia uzyskał 5, potem 8 z miesiąca i 4 z roku. Dawało mu to 17, co - wykonując odpowiednie działanie - dawało mu ostatecznie cyfrę 8. Nagle, całkowicie z dupy, przypomniało mu się, że ósemki przyciągają pieniądze i w tym momencie parsknął pod nosem, ale profesor nie bardzo zwróciła na niego uwagę, wrócił zatem do ostatniego zadania: interpretacji własnej daty urodzenia. No proszę, czyli był na dobrej drodze. Jeśli dobrze pamiętał, to ósemki odznaczały się silną osobowością, skrajnymi poglądami i impulsywnym charakterem, więc właśnie to zanotował. Podobno te osoby dobrze sobie radziły w biznesie oraz interesach, jak również zmierzały na szczyt władzy, lub po prostu dążyły do osiągnięcia sukcesu. Według niektórych interpretacji ósemki potrafiły być zepsute, według innych - chytre, co dla Maxa właściwie oznaczało niemalże to samo. Dodał jeszcze pracowitość i oddanie, które sobie przypomniał pod sam koniec egzaminu. Opuścił salę dość spokojnie, bo wydawało mu się, że poszło mu naprawdę nieźle.
Część teoretyczna: Kości:7 Ilość uzyskanych punktów: 6 pkt Część praktyczna: Kości: Pisane ręcznie! Ilość uzyskanych punktów: 8 pkt Wynik: 14 Powyżej Oczekiwań
Zdecydowała się na podejście do numerologii nieco z przekory, ale poszukiwała czegoś, co bardziej ją zaciekawi. Wiedziała, że wróżbiarstwo, opieka nad magicznymi stworzeniami i zielarstwo nie są dla niej, więc poszukiwała czegoś, na czym powinna się skoncentrować. Już wkrótce miała co prawda wybierać jedynie cztery przedmioty, miała skoncentrować się na swojej przyszłości, ale nadal wydawało jej się to nazbyt dalekie. Tak czy inaczej, ostatecznie padło właśnie na przedmiot profesor Fran i teraz Victoria siedziała, starając się odpowiedzieć na przedstawiane pytania. Nie zamierzała ściągać, chciała być jak najbardziej uczciwa, więc odpowiadała na te pytania, na które faktycznie znała odpowiedź, biedząc się nieco tam, gdzie nic nie przychodziło jej do głowy. Ale nie zamierzała panikować, bo widziała, że nie jest tak źle, zwłaszcza że była przeświadczona, iż dalsze zadania jest w stanie wykonać bez problemu. Oznaczało to, że powinna zdać, a jedynie o to jej, wyjątkowo!, chodziło. Całkiem spokojnie przeszła do kolejnego etapu zadania, nie czując się z tego powodu źle, czy coś podobnego. Nie była również w żaden sposób skrępowana tym, że miała to wszystko obliczać dla samej siebie, w końcu tak było mimo wszystko najłatwiej, a nie sądziła, żeby profesor Fran jakoś szczególnie przejmowała się tym, co ona tam wypisze. Była pewna, że dla kobiety po prostu liczą się fakty, jakie zdoła tam zawrzeć, więc spokojnie zanotowała sobie, imię i nazwisko - Victoria Brandon - nie używając drugiego imienia, czy innych głupot, które były dość typowe w przypadku niektórych rodów, ale jej do niczego nie były potrzebne. Spokojnie przypisała literom odpowiednie cyfry, by uzyskać ostatecznie wynik (49326991 2915465), jaki skrupulatnie odnotowała na pergaminie. Liczbę wewnętrzną obliczało się na podstawie samogłosek, zatem wyciągnęła je ostrożnie z szeregu cyfr, by ostatecznie zapisać równanie: 9 + 6 + 9 + 1 + 1 + 6 = 32 = 3 + 2 = 5. Nie chciała się pomylić, więc sprawdziła raz jeszcze, czy na pewno jest to wykonane poprawnie i skinęła do siebie lekko głową. Zatem miała być piątką? Ciekawe. Bez większych emocji przeszła zatem do obliczania swojej daty urodzenia, co było zadaniem trzecim i po chwili zaśmiała się w myślach, bo z jej następnych zapisów (06.03.2003: 6 + 3 + 5 = 14 = 1 + 4 = 5) wyszło znowu, że jest dokładnie piątką! Widać było ta cyfra wpisywała się w jej życie, aczkolwiek nie była do końca pewna, czy wszystko, co dotyczyło tej dokładnie cyfry, było prawdą. Ponieważ kolejne pytanie dotyczyło interpretacji tej daty urodzenia, całkiem spokojnie zanotowała, że piątki są zmienne, nie mają raczej stabilności, ale bywają również energiczne. To, co było dla niej najważniejsze i co również umieściła w opisie, to fakt, iż piątki są obdarzone nieprzeciętną inteligencją, przedsiębiorczością i żywotnością. Dla nich ciekawe było to, co nowe! Kochały zmiany, były twórcze, lubiły muzykę, sztukę i pisanie. Ponadto zjawiły się po to, by podbić świat. Posiadały silny umysł, a najważniejsza była dla nich świadomość, że dokładnie tak jest - piątki ceniły bardziej pościg, niż wygraną. Poza tym byli to typowi indywidualiści, którzy nie czuli potrzeby bycia w związku, bo najlepiej czuli się we własnym towarzystwie. Czyż nie brzmiało to znajomo? Aż strach pomyśleć, co dokładnie się w niej czaiło. Odetchnęła głęboko, bo nieoczekiwanie, w czasie wypełniania egzaminu, dowiedziała się, że numerologia faktycznie potrafi stawiać całkiem, cóż, trafne diagnozy. Nie zamierzała się do tego oczywiście przyznawać i jedynie oddała swój egzamin, żegnając się z profesor Fran.
z.t
Morgan A. Davies
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 21
Czystość Krwi : 10%
Wzrost : 162
C. szczególne : skórzany plecak, nieodłączne bransoletki
Egzamin u profesor Fran zapowiadał się bardziej na zabawę, niż wyzwanie, choć teoretyczna część rzeczywiście była rozpisana dość wymagająco. Nie tak łatwo było odpowiedzieć na wszystko, nawet, jeżeli Marcy nieszczególnie zwracała uwagę na to, co uczniowie robili podczas pisania i czy aby ściąganie nie kwitło w najlepsze. Bo przecież mogło. I Davies również brała pod uwagę taki rodzaj oszustwa, gdyby zadania zaskoczyły ją na tyle, że stanęłaby na krawędzi Trolla. Na szczęście dużo ostatnio powtarzała, a jeszcze więcej uprawiała numerologicznej praktyki. Jako osoba, której liczby układały się AŻ TAK magicznie, czuła się poniekąd do tego zobowiązana. Ostatecznie teorię zdała bezbłędnie. Swoje liczby rozpisała wręcz machinalnie, bo sprowadzały się do zapamiętanych wartości i prostej matematyki. Zatrzymała się wyłącznie na próbie interpretacji daty urodzenia. Jej wywód brzmiał następująco: 'Jedynki są osobami kreatywnymi, uwielbiającymi rywalizację, posiadającymi silną potrzebę poczucia akceptacji. To energiczni, nieźle zorganizowani przywódcy, nastawieni na osiągnięcie sukcesu w pełnym jego znaczeniu i za wszelką cenę. Jedynki są mocno skupione na sobie, przez co często brakuje im czasu dla bliskich, choć wydawałoby się, że już w młodym wieku są bardziej dojrzałe emocjonalnie od rówieśników. Nie powinny wcześnie zakładać rodzin - potrzebują wtedy przede wszystkim czasu na samorealizację. Choć często stają się popularnymi/poważanymi jednostkami, otoczenie niekiedy postrzega je jako aroganckie, czy zarozumiałe.'
Część teoretyczna: Kości:6 i 6 (rzut dogadany z Pianką, nie chcę o tym rozmawiać XDD) Ilość uzyskanych punktów: 10 Część praktyczna: .1. Zanalizuj swoje imię i nazwisko. MORGAN DAVIES → 469715414951 → 56 → 11 (→ 2) MORGAN AUDREY DAVIES 469715134957414951 = 85 = 13 = 4 MORGAN AUDREY IMOGEN DAVIES 469715134957946755414951 = 121 = 4 .2. Oblicz swoją liczbę wewnętrzną. OAAIE → 61195 → 22 (→ 4) .3. Oblicz swoją datę urodzenia. 03.02.2003 → 3+2+2+3 → 10 → 1 .4. Zinterpretuj liczbę własnej daty urodzenia. → w treści posta Ilość uzyskanych punktów: 8 Wynik: 18 → W
[z/t]
Elijah J. Swansea
Wiek : 24
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 183 cm
C. szczególne : znamię na karku odporne na metamorfo; okulary do czytania, na szyi drewniana zawieszka w kształcie aparatu fotograficznego. Na prawym przedramieniu rozległa blizna ukrywana metamorfomagią i ubraniami
Część teoretyczna: Kości:6, 2 Ściąganie: — Ilość uzyskanych punktów: 6 Część praktyczna: Kości: zadanie pisane ręcznie Ilość uzyskanych punktów: 8 Wynik: 6 + 8 = 14 → Powyżej Oczekiwań
Numerologię traktował bardziej jak przyjemność niż dziedzinę, z której miał wyciągnąć informacje potrzebne (albo chociaż przydatne) do funkcjonowania w magicznym świecie. Była dla niego pod tym względem jak runy i historia magii – oferowała pewną stałość, umożliwiała sporządzanie obszernych notatek, sprawiała, że można było dać pochłonąć się na dłużej. Postanowił ją zdawać, bo i tak lubił nad nią przesiadywać, więc uczęszczanie na lekcje i w efekcie zdanie egzaminu nie powinno być ogromną trudnością. W jego trakcie okazało się, że nie jest również największą drobnostką na świecie. Choć bardzo się starał, część teoretyczna sprawiła mu delikatne problemy i nie potrafił udzielić odpowiedzi na wszystkie pytania. Numerologiczne wpływy mieszkania? Może mówili o tym na tych zajęciach, podczas których miał niezwykle ważną sesję zdjęciową, której nie mógł przełożyć żadnym znanym mu sposobem? Chyba zapomniał spisać potem notatek... Był niezadowolony z siebie i w pewnym momencie nawet zerknął na profesor Fran, nie potrafiąc pozbyć się myśli, że ściąganie u niej musi być absolutnym banałem. Ostatecznie tego nie zrobił, dochodząc do wniosku, że sam jest sobie winny. Wolał zagrać uczciwie, nawet jeśli wiązało się to z jakąś stratą. Ostatecznie nie poszło mu aż tak tragicznie, wydawało mu się, że odpowiedział wyczerpująco na co najmniej połowę pytań. Nie był tak zdesperowany, by łamać swój kodeks moralny. Żeby nadrobić niefortunną teorię, do praktyki przyłożył się z wyjątkowym zaangażowaniem. Pierwszym zadaniem była analiza imienia i nazwiska, klasyczne zadanie, które postanowił zrobić na dwa sposoby. Najpierw użył wyłącznie pierwszego imienia razem z nazwiskiem: E L I J A H S W A N S E A 5 3 9 1 1 8 1 5 1 5 1 5 1 = 46 → 10 Za drugim razem dodał do tego również drugie imię, uznawszy, że na pewno nie zaszkodzi porównać wyników. E L I J A H J U L I A N S W A N S E A 5 3 9 1 1 8 1 3 3 9 1 5 1 5 1 5 1 5 1 = 68 → 14 → 5 W drugim zadaniu postąpił zresztą bardzo podobnie, zwłaszcza że dzięki rozpisaniu imion i nazwiska miał już bazę, z której łatwo było korzystać. Wystarczyło tylko użyć prostej matematyki, by w pierwszej kolejności wybrać samogłoski z imienia i nazwiska E I A A E A 5 9 1 1 5 1 = 22 → 4 a potem również z drugiego imienia, tak na wszelki wypadek: E I A U I A N A E A 5 9 1 3 9 1 1 5 1 = 35 → 8 Data urodzenia była dla niego wyjątkowo ważnym aspektem numerologii, bo dzielił ją razem z siostrą, która była od niego starsza o zaledwie kilka minut. Nie miał problemu z wykonaniem zadania, bo i nie był to pierwszy raz kiedy liczył tę datę – 10 lutego 2000 roku: 1+0+0+2+2+0+0+0 = 5 Piątka w pewnym sensie pasowała do rodzeństwa Swansea, ale wydawać by się mogło, że jednak lepiej utożsamiała się z nią Elaine. Czasem zastanawiał się, na ile rzeczywiście powinien wierzyć w te wszystkie cyfry – czy to one się myliły, czy może on niezbyt dobrze znał samego siebie? Dobrze wiedział, że numerologiczne piątki cechuje przede wszystkim zmienność, nierzadko brak długotrwałego przywiązania; wędrówka – nie tylko w sensie dosłownym, ale i metaforycznym. Odkrywanie świata i dóbr, które oferował. Są żywiołowe, radosne i entuzjastyczne, o niezaspokojonej ciekawości. Otwarte na świat. On chyba taki nie był – brakowało mu tej energii, którą często kipiała Elaine. Lubił mieć stałe punkty w życiu, dzięki nim czuł spokój; takim punktem nie musiało być miejsce, mogła być nim osoba – wówczas mógłby i przede wszystkim chciałby jechać nawet i na drugi koniec świata, choćby jedynym celem było zrobienie kilku wyjątkowych zdjęć. Choć reprezentował kilka z cech piątki, często brakowało mu witalności, by móc się z nią w pełni utożsamiać. Zapisał swoje przemyślenia i oddał arkusz w ręce profesor Fran.
| z/t
Yuuko Kanoe
Wiek : 23
Czystość Krwi : 90%
Wzrost : 166cm
C. szczególne : azjatycka uroda, zawsze na nadgarstku ma bransoletkę z wiecznych fiołków i drugą czarno-żółtą z zawieszką borsuka
Część teoretyczna: Kości:6 + 4 = 10 Ilość uzyskanych punktów: 10pkt Część praktyczna: Kości: pisane w poście Ilość uzyskanych punktów: 8pkt Wynik: 18pkt (W)
W zasadzie sama nie bardzo wiedziała czemu zdecydowała się akurat na zdawanie numerologii. Jakiś czas temu po prostu zainteresowała ją ta sztuka. Nie wydawała jej się być przesadnie skomplikowaną i nawet pomimo braku lekcji czy zadań domowych z tego przedmiotu zdobyła się na to, żeby przeczytać jedną z książek poświęconych numerologii. I koniec końców... zjawiła się w sali. Usiadła w jednej z wolnych ławek i po otrzymaniu kawałka papieru przystąpiła do odpowiedzi na pytania w części teoretycznej, które wydały jej się dosyć proste. I nawet jeśli musiała nieco się zastanowić to odpowiedziała na wszystkie z nich, licząc na to, że wszystko będzie w porządku. Następnie przystąpiła do bardziej praktycznej części egzaminu. Przy zapamiętaniu odpowiednich liter przypisanych poszczególnym cyfrom nie powinno jej to sprawić najmniejszego problemu. Zaczęła od zapisania swojego imienia i nazwiska w alfabecie łacińskim, a pod spodem dopisała do każdej z liter odpowiednią cyfrę, które następnie zsumowała do siebie tak, by w końcu otrzymać jednocyfrowy wynik.
Y U U K O K A N O E 8 3 3 2 6 2 1 5 6 5 -> 41 -> 5
Następnie skupiła się na dwóch kolejnych zadaniach zapisując po raz kolejny ciąg zarówno liczb i liter lecz tym razem skupiając się jedynie na samogłoskach występujących w jej imieniu i nazwisku, by otrzymać odpowiedni efekt.
Y 3 3 K 6 K 1 N 6 5 -> 24 -> 6
Nie była jednak pewna tego czy nawet jeśli poprawnie wykonane wyliczenia numerologiczne w pełni będą oddawać jej osobowość z tego względu, że oficjalnie i oryginalnie widniało ono w zupełnie innym zapisie, który nie bazował na alfabecie łacińskim, a jego romanizacja... cóż nigdy go w pełni nie odda wraz z jego znaczeniem ukrytym w japońskiej pisowni. Dlatego przede wszystkim skupiła się na poprawnym przeanalizowaniu swojej daty urodzenia, która w końcu była uniwersalnym zapisem. W końcu 13 kwietnia 2001 roku wszędzie wyglądał jednakowo w zapisie numerycznym.
Przez chwilę wpatrywała się w wynik swoich obliczeń i nie bardzo wiedziała jakim cudem wyszedł jej podobny wynik. Kilkukrotnie przestudiowała go i nie miała wątpliwości, co do tego, że z jej datą urodzenia powiązana jest liczba mistrzowska, którą musiała opisać i przeanalizować.
Liczba 11 znajduje się poza podstawowym systemem numerologicznym i przypisywana jest zwykle osobom niezwykle uduchowionym i uzdolnionymi magicznie. Są niezwykle utalentowane w wybranej dziedzinie, w której osiągają wiele sukcesów. Nawet jeśli związane są ze spełnianiem wygórowanych marzeń i planów. Są albo niezwykle pozytywne bądź niezwykle negatywne. Jeśli zaś chodzi o podstawowy system numerologiczny to do mojej daty urodzenia przypisana jest liczba dwa. Dwójki cenią sobie przede wszystkim miłość i szczęście rodzinne. Pragną, aby wszyscy wokół nich byli kochani i szczęśliwi. Zależy im na uczuciach innych i świetnie radzą sobie w rozwiązywaniu problemów interpersonalnych. Bardzo zależy im na znalezieniu odpowiedniego partnera, z którym mogłyby utworzyć stały związek, ale jest to dla nich niezwykle trudne. Zdecydowanie najbardziej sprawdzają się jako osoby uległe niż rządzące.
To wszystko zdawało jej się aż zanadto pasować do jej osoby. Może faktycznie coś się kryło w numerologii i data urodzenia miała spore znaczenie? Z pewnością ten egzamin da jej sporo do myślenia. Chwilowo jednak oddała papier Fran i wyszła z sali, czując, że nie poszło jej to w zasadzie tak źle.
z|t
Annabell Helyey
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 170,5
C. szczególne : intensywnie niebieskie oczy; tatuaż ciągnący się od uda do żeber; węgierski akcent
Część teoretyczna: Kości:5, 3 Ściąganie:3 XD Ilość uzyskanych punktów: 6 Część praktyczna: Kości: pisane ręcznie Ilość uzyskanych punktów: 8 Wynik: 14pkt – PO
Właściwie to nie miała pojęcia dlaczego zapisała się na numerologie. Nie żeby nie uznawała tego za ciekawe, ale nie była przekonana do reakcji jej matki, kiedy ta się dowie, że Annabell postanowiła się pobawić w jakieś numerki, podczas gdy z Eliksirów dostała nędzny. O tak, zginie śmiercią tragiczną, wiedziała to. Niemniej jednak profesor Marcy Fran wydała jej się tak ciepłą kobieciną, że nawet nie myślała o nie pójściu na jej lekcje czy egzamin. Była przekonana, że niewiele osób w ogóle cokolwiek robi z tym przedmiotem i chyba po prostu chciała sprawić staruszce przyjemność. Poza tym – numerologia do najtrudniejszych nie należała i zdecydowanie wolała ją od jakiegoś wróżbiarstwa, choć to wszystko, razem z astronomią, było jakoś ze sobą powiązane. Weszła więc do klasy i przyjęła arkusz egzaminacyjny, dziękując przy tym. Była dobrej myśli, profesor Fran wyglądała jakby wszystkim miała dać wybitny i nawet nie patrzeć na odpowiedzi. Kto wie, może faktycznie w tej myśli było ziarno prawdy? Usiadła przy wolnej ławce i zaczęła pisać odpowiedzi na te dwanaście pytań. Nie znała odpowiedzi na wszystkie pytania, niektóre rzeczy wyglądały tak jakby ich nigdy wcześniej nie widziała. Przez głowę przemknęła jej myśl, żeby ściągać. Jednakże gdy tylko podniosła głowę, chcąc zerknąć na pergamin innego ucznia, ujrzała starą, poczciwą Fran i zrobiło jej się jakoś tak głupio. Da radę bez tego. Część praktyczna paradoksalnie wydała jej się dużo łatwiejsza niż teoretyczna, więc bez zbędnych ceregieli zaczęła analizować swoje liczby, by ostatecznie powstało na pergaminie cokolwiek. 1. A N N A B E L L H E L Y E Y 1 5 5 1 2 5 3 3 8 5 3 7 5 7 = 5 4 = 9 2. A A E E Y E Y 1 1 5 5 7 5 7 = 3 1 = 4 3. 02.11.2002 2+1+1+2+2 = 8 4. Osiem posiada niezwykle silną osobowość, często odznacza się skrajnymi poglądami i impulsywnym charakterem. Ósemki są ambitne, zdecydowane i marżą o karierze. Osiem jest pracowita, praktyczna, oddana. Potrafi być zazdrosna i chciwa oraz chytra. Ósemki dążą do odniesienia sukcesu, stanięcia na szczycie władzy. Dobrze radzą sobie w biznesie i interesach.
Pomyślała sobie, że opis ósemki, który pamiętała niezwykle do niej pasuje. Może ta numerologia faktycznie coś w sobie miała? Oddała swoją pracę i cierpliwie poczekała na ocenę nauczycielki. Uśmiechnęła się słysząc dwa słowa oceny i podziękowała. Może matka jakoś jej wybaczy to N z eliksirów i spojrzy na piękne PO z numerologii?
|zt
Cali Reagan
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 158 cm
C. szczególne : bardzo krucha sylwetka, przenikliwe spojrzenie, ciężki zapach waniliowych perfum
Część teoretyczna: Kości:3, 3 Ściąganie:27 Ilość uzyskanych punktów: 6 + 1 = 7 pkt Część praktyczna: Kości: pisane ręcznie Ilość uzyskanych punktów: 8 Wynik: 7 + 8 = 15 pkt -> PO
Lubiła liczby. Liczby sprawiały, że wszystko było jasne i wsadzone w konkretną ramę. Na próżno w nich było szukać niedomówień, a California zdecydowanie nie bawiła się w podteksty i półsłówka. Właśnie dlatego na egzamin z numerologii przygotowywała się z dużym, jak na nią, zaangażowaniem. Marcy Fran była doprawdy poczciwą kobietą. Uśmiech sam wypływał na usta, gdy się na nią patrzyło. Ale jeszcze bardziej Cali uwielbiała w niej tę łagodność i bezgraniczne zaufanie (a może raczej nieuwagę), przez co nie zaszczycała piszących uczniów ani jednym spojrzeniem. Pytania nie były trudne, ale nie zmieniało to faktu, że postanowiła jedno z nich ściągnąć. Kwestie moralne nie były jej najmocniejszą stroną, a w głowie wciąż wybrzmiewała głośna myśl po trupach do celu. Oczy jej błysnęły, gdy spojrzała na kartkę z zadaniami praktycznymi. Na to właśnie czekała. Bez zbędnych dywagacji, zabrała się do pracy.
1. C A L I F O R N I A R E A G A N 3 1 3 9 6 6 9 5 9 1 9 5 1 7 1 5 = 80 = 8
2. Liczba wewnętrzna: 1+9+6+9+1+5+1+1+5 = 38 = 11 = 2
3. 12 | 04 | 2002 3 + 4 + 4 = 11
4. Jedenastka - jest jedną z Liczb Doskonałych (Mistrzowskich), będącą poza podstawowym systemem numerologicznym. Są uważane za osoby mocno uduchowione, posiadające wielkie zdolności parapsychiczne. Uważa się, że są obdarzone dużą charyzmą, która nierzadko paraliżuje ich otoczenie. W wybranym zawodzie nie mają problemów z wybiciem się. Ich życie jest pozbawione szarych obszarów. Jeśli chodzi o sposób myślenia, należą albo do osób bardzo negatywnych albo bardzo pozytywnych. Pozytywne Jedenastki - osiągają wielkie rzeczy. Negatywne Jedenastki - sprawiają wrażenie zimnych i samotnych, dryfują przez życie. Nie mają problemów z osiąganiem własnych celów i jeśli sobie coś postanowią to osiągną to. Są silne psychicznie, a w przyjaźni lojalne i wierne (pod warunkiem, że akceptuje się ich postępowanie).
Zastanowiła się nad znaczeniem wszystkich liczb, które odpowiadały jej personaliom. Większość z nich określały ją jako osobę o dużym potencjale, ambicji, pracowitości, mające pragnienie odniesienia sukcesu i zdobycia władzy, jednocześnie będąc zdystansowanym i raczej zamkniętym. I po części się z tym zgadzała, zaskoczona jak łatwo mogła przyczepić sobie etykietkę na podstawie kilku marnych cyfr. Oddała pergamin i wyszła z sali, całkiem zadowolona z tego jak jej poszło.
/zt
Saxa O. Sætre
Rok Nauki : I studencki
Wiek : 24
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 163
C. szczególne : Burza długich, gęstych włosów, opadających wokół jej postaci w naturalnych rudych falach; blada cera i mnóstwo jasnych piegów na twarzy i rękach; kolczyk w pępku i septum w nosie
Część teoretyczna: Kości:2, 3 Ściąganie:88 -> + 4 Ilość uzyskanych punktów: 6 pytań = 6 pkt + 4 pkt = 10 pkt Część praktyczna: Kości:1 Ilość uzyskanych punktów: 2 pkt Wynik: 10 + 2 = 12 Z
Kolejny egzamin, kolejne stresy... Merlinie, niech to się wreszcie skończy, myślała dziewczyna z rozpaczą. Na szczęście zostało już niewiele i w końcu niedługo będzie można cieszyć się wakacjami. O ile, oczywiście, uda jej się wszystko zdać, bo pewnie niektóre przedmioty prawdopodobnie poszły jej fatalnie... Tak to właśnie zwykle było. Starała się, starała i co? Gucio! Jak zawsze jej starania szły na marne, bo była zbyt głupia, żeby udało jej się robić coś najlepiej... Potrząsnęła głową, bo myśli znowu zaczęły jej płynąć nie tam, gdzie powinny... Już prawie zapadła się w swój dziwny mrok, ale musiała się opanować, jeśli chciała zdać egzamin. Weszła więc do klasy i zajęła swoje miejsce. Jak przy każdym egzaminie, jej serce toczyło szaloną walkę o to, aby koniecznie wyskoczyć z jej piersi. Saxa położyła dłoń na klatce piersiowej i wzięła głęboki wdech, jak zawsze w sytuacji, gdy się mocno stresowała. Dostała swój arkusz i standardowo na pierwszy rzut oka wydawało jej się, że nie pamięta kompletnie nic. Po chwili jednak przypomniała sobie parę rzeczy i zaczęła pisać. Udało jej się bezproblemowo odpowiedzieć na sześć pytań, ale zostały jeszcze cztery, które sprawiały jej problem. Nie lubiła i nie umiała ściągać, ale obawiała się praktyki z tego przedmiotu i chciała nadrobić punkty z teorii. Z duszą na ramieniu więc usiłowała podejrzeć co nieco od swojego sąsiada. Udało się! Odpowiedziała na wszystkie pytania! Odetchnęła z ulgą. Ale niestety tak, jak podejrzewała z praktyką poszło jej fatalnie. Nagle miała pustkę w głowie, totalnie nie pamiętała tych wszystkich reguł i zasad, obliczeń... Ze łzami w oczach odpowiedziała tylko na jedno pytanie... Ale jak na tak beznadziejny dla niej egzamin ocena zadowalająca nie jest taka najgorsza...
/zt
Chloé Swansea
Rok Nauki : VII
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 165
C. szczególne : Kolczyk w nosie i naturalny magnetyzm.
Część teoretyczna: Kości:3, 5 Ściąganie:28 → +1 Ilość uzyskanych punktów: 6 pytań = 6 pkt + 1 = 7 pkt. Część praktyczna: Kości:2 Ilość uzyskanych punktów: 4 Wynik: 7 + 4 = 11 pkt Z
Meczyły ją te egzaminy. Zresztą jak nauka zwykle. Miała miliard innych pomysłów, jak można spędzić czas inaczej niż tutaj. Jeśli jednak chciała skończyć szkołę (a chyba chciała...) to niestety musiała się poddać tym zasadom, które tu panowały. Niestety, nie wszystkie można było łamać, a egzaminy były jedną z nich. Zjawiła się wobec tego, nieco zirytowana na egzaminie z numerologii. Wakacje niemal czekały już za rogiem, a ona musiała pożegnać je smutnym spojrzeniem, gdy wchodziła do klasy. Chciała to mieć jak najszybciej za sobą. Najpierw, standardowo, teoria. Czy ona cokolwiek pamiętała z numerologii? To dość skomplikowana dziedzina magii i trzeba było się nagłówkować w pewnych zadaniach. Na pergaminie dostali dziesięc pytań i rozpoczęli pisanie. Chloé ssała przez chwilę górę pióra i próbowała wygrzebać z czeluści mózgu jakieś informacje, które pomogą jej zdać. Udało jej się odpowiedzieć na sześć pytań i już była z siebie całkiem zadowolona, ale... Może udałoby się trochę ściągnąć? Nigdy nie miała przed tym oporów, odchyliła się więc lekko, aby zerknąć do kogoś innego. Niestety, dała radę ściągnąć tylko jedno pytanie, ale zawsze coś. Oddała kartkę i mogła przystąpić do egzaminu praktycznego. Dostali jakieś cztery pytania i tu już poszło jej nieco gorzej. Nie pamiętała zbyt wiele, ale w końcu ostatkiem sił wykrzesała z siebie odpowiedzi na dwa pytania. Dwa kolejne niestety totalnie nic jej nie mówiły i nie umiała ich rozwiązać. Finalnie dostała ocenę zadowalającą, więc i ona zadowolona wywędrowała z klasy.
/zt
Jessica Smith
Rok Nauki : III studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 0%
Wzrost : 176cm
C. szczególne : Biały znak Zorzy łączący wewnętrzne kąciki oczu | Złote okulary (tłumaczki) | Krwawa 'obrączka' na lewej dłoni | Rude włosy | Brisingamen, Ijda Sufiaan i druidzki amulet na szyi | Delikatny zapach frezji
Część teoretyczna: Kości:4+1 Ściąganie:33 Ilość uzyskanych punktów: 7pkt Część praktyczna: Kości: Nie ma, pisane ręcznie! Ilość uzyskanych punktów: 8 pkt Wynik: 15 pkt → PO
Numerologia... Czyli dziedzina stricte powiązana z jej ulubionym przedmiotem: starożytnymi runami. Zabawne, że właśnie o nią było pytanie na egzaminie z run - i choć Jessica nie była dobra w wielu praktycznych przedmiotach. A przynajmniej tak jej się wydawało... to w teoretycznych radziła sobie naprawdę na spokojnie. Dosłownie na spokojnie: podchodząc do egzaminu z numerologii, jeszcze z tak serdeczną starowinką Fran na stanowisku profesora, zwyczajnie, nawet ona nie potrafiła się stresować. Razem z resztą uczniów pozajmowała ławki - które o dziwo nie były rozsunięte jakoś szczególnie daleko. Jessica być może nawet by z tego nie skorzystała - gdyby nie fakt, że dodatkowa odpowiedź na jedno z pytań po prostu sama jej się rzuciła w oczy. Cóż zrobić - głupota nie skorzystać... Co dziwne część praktyczna okazała się dla Smith znacznie łatwiejsza niż stricte teoretyczna. Być może dlatego, że właśnie do takich zapisów i rozpisów była najbardziej przyzwyczajona. Nie zastanawiając się wiele, po prostu wzięła się za rozpisywanie...
J E S S I C A S M I T H 1 5 1 1 9 3 1 1 4 9 2 8 = 45 = 9
Liczba wewnętrzna: 5+9+1+9 = 24 / 2+4 = 6
14/05/2002 | 5 + 5 + 4 = 14 / 1+4 = 5 Liczba Pięć - to osoba, która obdarzona jest nieprzeciętną inteligencją, żywotnością i przedsiębiorczością. Pociąga je wszystko co jest nowe, ponadto są twórcze i kochają wręcz zmiany. Zazwyczaj są one tutaj po to, aby podbić świat i zwykle mają wiele celów, które pragną osiągnąć. Wiele Piątek lubi muzykę, sztukę i twórcze pisanie. Posiadają silny umysł i wiele z nich ma bardzo wysoki iloraz inteligencji, ale nie zależy im, aby tego dowieść. Dla nich ważna jest sama świadomość, że tak jest. Piątki należą do osób, które bardziej cenią sobie pościg, niż zwycięstwo, czy też samo dążenie do celu, niż jego osiągnięcie.
Analizując swoją liczbę od daty urodzenia, trzeba przyznać - łapała się za głowę. Z nią samą nie zgadzało się niemal nic - a przynajmniej ona osobiście tak uważała. I na razie nie miała zamiaru wyprowadzać się z błędu... Skoro nawet taka trefna analiza zagwarantowała jej ocenę PO.
Grudzień nadchodził wielkimi krokami, a co za tym szło, zbliżały się Mikołajki i święta Gwiazdkowe. Niestety niektórzy nie mieli tyle szczęścia, by dostać od swoich rodzin prezenty, dlatego też, gdy Shercliffe poprosił ich o przyniesienie niepotrzebnych rzeczy, które mogliby przekazać do znajdującego się w Londynie sierocińca, Lucas przeszukał znajdujące się na jego nowym mieszkaniu pudła i powyjmował z nich tyle, ile był w stanie. Wśród bibelotów udało mu się wygrzebać jakieś stare swetry, kilka kubków i jednego zagubionego pluszaka, które przyniósł do opiekuna kółka magicznych wyzwań, by dowiedzieć się, jaki był w tym wszystkim cel, bo jakoś wątpił, że będą rozdawać dzieciakom zwykłe przedmioty. Dużo się nie pomylił. Gdy Caine powiedział im, jakie właściwości muszą nadać danym obiektom, Sinclair od razu zabrał się do roboty. Zaczął od zadania zdecydowanie łatwiejszego. Zaklęcie Impervius, było idealne do tego, by nadać swetrowi właściwości odpychające, a co za tym idzie sprawić, by odzież stała się wodoodporna. Taki ciuszek był niezwykle cenny w okropną, szkocką pogodę, z jaką musieli się męczyć każdej jesieni. Nikt nie chciał chodzić w przemoczonych ubraniach i ryzykować przeziębieniem. Kolejnym zadaniem było sprawienie, by kubki, które przyniósł nabrały właściwości samonagrzewających, co wymagało już od Lucasa nieco więcej wysiłku. Poświęcił chwilę na to, by przypomnieć sobie odpowiednie zaklęcia i ułożyć z nich dobrą kombinację. Ostatecznie postanowił połączyć Fervere oraz Absorptio licząc, że efekt działania zaklęć nie wyczerpie się zbyt szybko. Zaklęcia zawsze można było odnowić, ale sam nie byłby szczególnie zadowolony z samonagrzewającego się kubka, który osobiście musi co kilka tygodni naprawiać. Gdy okazało się, że kombinacja działa i napój wlany do kubka samoistnie się nagrzewa, Lucas zaczął zajmować się resztą przedmiotów, które ze sobą przytargał. Może nie było ich zbyt wiele, bo większości nieprzydatnych śmieci pozbył się przy okazji przeprowadzki, ale w końcu liczyła się jakość, a nie ilość. Na deser zostawił sobie maskotkę, którą miał zmusić do mówienia, by umilała dzieciakom z sierocińca ich smutne, szare dni. Postawił zabawkę przed sobą i po raz kolejny uniósł różdżkę, by nieco ją ożywić. Zaklęcie było dość proste, ale za pierwszym razem efekt nie przypadł Ślizgonowi zbyt mocno do gustu, gdyż głos maskotki okazał się być dość szorstki i nieprzyjemny. Po raz kolejny więc machnął magicznym patykiem i zmienił barwę głosu na dużo bardziej przyjazną dla dzieci. W końcu, gdy był już zadowolony z efektów swojej pracy, zabrał wszystkie podrasowane przedmioty i zaniósł opiekunowi kółka. Patrzył, jak Shercliffe sprawdza jego pracę i ostatecznie ukontentowany pakuje wszystkie te rzeczy do pudła, które miało zostać później przekazane do Londyńskiego sierocińca. Lucas miał nadzieję, że dzieciaki ucieszą się z prezentów i dzięki nim jakoś łagodniej przetrwają tę zimę. Może nie było to uzdrawianie, ale zawsze chętnie pomagał, jeżeli tylko dana mu była do tego okazja.
Profesor Marcy Fran zdecydowanie nalegała, że i w tym roku zupełnie sama będzie pilnować uczniów podczas egzaminu i przecież doskonale sobie poradzi, mimo swojego sędziwego wieku. Siedzi przy swoim biurku, powolutku popijając herbatę, niemiłosiernie przy tym siorbiąc i mlaskając, kiedy bierze do ust kolejnego herbatnika. Możecie być pewni, że egzamin będzie tak łagodny jak nauczycielka numerologii.
Część teoretyczna
Przed Wami test, składający się z 10 pytań, które wypisane zostały poniżej. Niemniej nie musicie na nie odpowiadać, bowiem kierujecie się kostkami. Jeśli jednak chcecie pisemnie odpowiedzieć, możecie to jak najbardziej zrobić, należy jednak pamiętać, że postać odpowiada na tyle pytań – ile pokażą kostki, nie znaczy to, że jeśli kości powiedzą, iż postać odpowiedziała na trzy pytania, to były trzy pierwsze. Oczywiście może tak być, aczkolwiek pytania z udzielonymi odpowiedziami mogą być zupełnie losowe. Każde pytanie z udzieloną odpowiedzą jest jednym punktem z części teoretycznej. Zmagania z teorią należy opisać na 300 znaków.
Pytania:
1. Co to jest numerologia? 2. Podaj liczbę przypisaną literom: A, C, G, H, J 3. Scharakteryzuj krótko numerologiczną trójkę. 4. Jak inaczej nazywamy Liczbę Podświadomości? 5. Jak sprawdzić numerologiczne wpływy naszego mieszkania? 6. Podaj pierwszą podstawę numerologii. 7. Czym są liczby anielskie? 8. Co symbolizują liczby karmiczne? 9. W czym bywa przydatna numerologia partnerska? 10. O czym mówi Liczba Ekspresji Zewnętrznej
Rzuć dwiema kostkami k6 2-3 – udało Ci się odpowiedzieć jedynie na trzy pytania. 4-5 – odpowiedziałeś/aś na pięć pytań. 6-7 – odpowiedziałeś/aś na sześć pytań. 8-9 – odpowiedziałeś/aś na osiem pytań. 10-12 – odpowiedzi na wszystkie pytania zostały udzielone.
Część praktyczna
Część praktyczna w tym roku to jedno łatwe zadanie: należy obliczyć i scharakteryzować swoją Liczbę Wewnętrzną. Pamiętajcie, że zadania odnoszą się do postaci, a co za tym idzie bierzemy pod uwagę ich daty urodzenia etc. etc. Żeby dowiedzieć się jak poszło, należy rzucić literką, następnie spojrzeć na poniższą rozpiskę:
1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 A B C D E F G H I J
Odpowiada ona liczbie punktów, które otrzymaliście z wykonania zadania.
Modyfikatory i inne
ściąganie: Każdy wie, że wiek Profesor Fran jest nieznany, jednak plotki o romansie z Godrykiem Gryffindorem nie wydają się aż tak nieprawdopodobne. Nic więc dziwnego, że na tym egzaminie ściąganie do najtrudniejszych nie należy. Jeśli chcesz spróbować podnieść sobie wynik – rzuć kostką k100. Za każde 20 „oczek” możesz sobie dodać sobie 1pkt do końcowego wyniku egzaminu.
Przerzuty: Za każde 10pkt w kuferku z astronomii i wróżbiarstwa przysługuje jeden przerzut. Przerzuty liczą się osobno do każdego etapu, tzn. jeśli posiadacie w kuferku na przykład 30pkt, przysługują Wam po 3 przerzuty na każdą część egzaminu.
Oceny: Przy najlepszych wiatrach z egzaminu można uzyskać 20 punktów, zsumuj swoje punkty i sprawdź poniżej, jaką ocenę otrzymałeś/aś. • Wybitny – 18-20pkt • Powyżej oczekiwań – 13-15pkt • Zadowalający – 10-12pkt • Nędzny – 8-9pkt • Okropny – 5-7pkt • Troll – 1-4pkt
Kod
W poście należy umieścić odpowiednio wypełniony, poniższy kod:
Kod:
<zg>Część teoretyczna:</zg> [b]Kości:[/b] [url=LINK]wylosowane kości[/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) [b]Ilość uzyskanych punktów:[/b] wpisać ilość punktów uzyskaną w części teoretycznej <zg>Część praktyczna:</zg> [b]Kości:[/b] [url=LINK]wylosowana literka - ilość punktów[/url] (należy podlinkować również wszystkie przerzuty) <zg>Ściąganie:</zg> [url=LINK]wylosowana kostka - ilość dodanych punktów[/url] → jeśli nie ściągasz, usuń ten punkt <zg>Wynik:</zg> pkt teoria + pkt praktyka + pkt ściąganie = wynik końcowy - ocena
Zoe Brandon
Wiek : 20
Czystość Krwi : 50%
Wzrost : 170
C. szczególne : dużo gada, nie zawsze z sensem; pachnie konwaliowymi perfumami
Część teoretyczna: Kości:2, 6 Ilość uzyskanych punktów: 8 Część praktyczna: Kości:E Ściąganie: - Wynik: 8+6=14 (PO)
Numerologia może i nie należała do najprostszych przedmiotów, przez niektórych nazywana nudną i bezużyteczną, ale zdecydowanie była jedną z ulubionych lekcji Zoe - informacje, które można było wyczytać z liczb, wszystkie rzeczy, których można było się dowiedzieć o człowieku z jego imienia, powolne odkrywanie tajników przyszłości dzięki pieczołowitemu odszyfrowywaniu dat, wszystko to wydawało jej się szalenie fascynujące. A do tego profesor Fran była przeuroczą staruszką, taką, której można było wybaczyć nawet głośne i irytujące mlaskanie herbatnikami na egzaminie. Pytania podczas części teoretycznej okazały się być proste i przyjemne, a na większość z nich Zosia znała odpowiedź - nie przygotowywała się zbyt intensywnie do tego testu tuż przed jego rozpoczęciem, ale wyglądało na to, że miała w głowie dość dobrze utrwaloną wiedzę z całego roku. Poszło jej lepiej niż się spodziewała: dość obszernie opisała numerologię jako naukę, rozszyfrowała znaczenie wszystkich najrozmaitszych liczb i liter wypisanych na pergaminie i tylko dwa pytania zaskoczyły ją na tyle, że nie udzieliła na nie poprawnej odpowiedzi - zupełnie wyleciało jej z głowy, czym były liczby anielskie i bezczelnie pomyliła opis numerologicznej trójki z piątką. Przy intensywnym wyznaczaniu Liczby Wewnętrznej trochę się pogubiła we własnych obliczeniach i przemyśleniach, więc ostateczny wynik nie był idealny, profesor Fran jednak spojrzała na niego bardzo przychylnym okiem i przyznała dziewczynie ocenę Powyżej Oczekiwań. Zoe wyszła więc z klasy z szerokim uśmiechem i poczuciem ulgi, że po porannej porażce u Merlina tym razem udało jej się choć trochę wykazać. Całe szczęście, że tym razem nie przyszło jej do głowy ściągać!
Violetta Strauss
Wiek : 22
Czystość Krwi : 100%
Wzrost : 168cm
C. szczególne : wyjątkowo niski i zachrypnięty głos | tatuaż z runą algiz na wnętrzu lewego nadgarstka | na palcu prawej dłoni zawsze obrączka Bruhavena, a nad nią krwawy znak | blizny: na palcach i wierzchu lewej dłoni oraz jedna biegnąca w poprzek jej wnętrza, na łydce po ugryzieniu inferiusa, w okolicach zregenerowanego lewego ucha
Część teoretyczna: Kości:6 + 2 Ilość uzyskanych punktów: 8 Część praktyczna: Kości:F przerzucone na B (2) Wynik: 8 + 2 = 10 (Zadowalający)
Naprawdę nie wiedziała z jakiego powodu zdecydowała się na to, aby przysiąść do egzaminu z numerologii. Chyba po prostu miała wolny slot na formularzu zgłoszeniowym i stwierdziła, że yolo. Niech już będzie. Zawsze byłą to jakaś odmiana od tego, czym zwykle się zajmowała. Zjawiła się w odpowiedniej sali o wyznaczonej porze i zajęła jedno z wolnych miejsc, oczekując na to aż pojawi się przed nią arkusz zawierający zadania z teorii i praktyki. I tutaj zdecydowanie zweryfikuje się to, co potrafiła i wiedziała z wspomnianej wcześniej dziedziny. O dziwo jeśli chodziło o zagadnienia związane z teorią to te nie sprawiły jej większej trudności. Odpowiedziała na większość pytań, a gdy czegoś nie potrafiła to... Po prostu kombinowała jak mogła, ale wątpiła, aby było to dobrze. Gorzej już było z praktyką, bo spamiętanie zasad to jedno, ale zastosowanie ich w praktyce to już zupełnie co innego. Głowiła się, kreśliła piórem po kartce tak, że powstały na niej wkrótce całe lasy skreśleń oraz artystyczne kleksy. Coś z tego wyszło, ale co? No niewiele. Właściwie to zapewne teoria uratowała ją przed niechybnym zawaleniem egzaminu.
z|t
Freddie Moses
Rok Nauki : II studencki
Wiek : 22
Czystość Krwi : 75%
Wzrost : 180
C. szczególne : luźne ubrania | wzrost | miętówki | kolorowy tatuaż z mieniącymi się gwiazdami na całym przedramieniu
Część teoretyczna: Kości:3,3 Ilość uzyskanych punktów: 6 Część praktyczna: Kości:F-7 (wcześniej C) Wynik: 7+6= 13 - PO!!
Numerologia była przedmiotem, który odrobinę przypominał mi wróżbiarstwo. Pewne rzeczy dotyczące cyfr itp. Kilka przewidywań, znajomość znaczenia cyfr. Akurat z tym ostatnim totalnie byłam za pan brat. Oczywiście, jak zwykle, nie przygotowałam się ściśle do teorii. Siadam przed starą nietoperzycą, która prowadzi egzamin i spoglądam na pytania. Na niektóre znam dobrze odpowiedź. Szczegółowo opisuję znacznie trójki. Umiem też odróżnić od siebie znacznie różnych liczb. Niestety jakieś wymiary mieszkania to coś czego kompletnie nie pamiętam. Nawet liczby partnerskie, chociaż brzmią dla mnie super ciekawie, niestety nie potrafię ich sobie przypomnieć. Fran pewnie opowiadała to na jakiejś wyjątkowo nudnej lekcji, kiedy byłam zbyt zajęta próbami zaczepiania innych ziomków. A szkoda, mogłam się nauczyć czegoś spektakularnego. W końcu dopisuję parę rzezy o podstawach numerologii, wydaje mi się, że pamiętam znaczenia liter, a resztę zostawiam z westchnieniem. Podchodzę do części praktycznej. Gdzie musze scharakteryzować swoją liczbę wewnętrzną. Odrobinę się mylę w samym obliczaniu, okazuje się, że coś się kompsnęłam w prostym dość równaniu, aż mi Fran łaskawie to powiedziała, bo głupio trochę. Jednak za to moja merytoryczna część opowiadania o liczbie wewnętrznej już jest o wiele lepsza. Co jak co ale interpretować innych i siebie to ja umiem. Wydaje mi się, że to dlatego w końcu stara nauczycielka stawia mi wysoką ocenę na coś zaskoczona i bardzo radosna przyjmuję swoje PO. Drugą najlepszą ocenę po wróżbiarstwie, kto wiedział, że ze mnie taki matematyk
Trudno było o wolną salę w środku tygodnia i Nessa musiała naprawdę poświęcić kilka minut na analizowanie grafików oraz następnych zajęć, aby znaleźć miejsce, które z jej kolejną uczennicą mogła wykorzystać do nauki. Nigdy nie odmawiała uczniom pomocy, zawsze znajdowała dla nich czas, niezależnie jak wiele miała na głowie. Brooks miała ostatnio kilka problemów z koncentracją i efektem rzucanych czarów, co nie umknęło uwadze czarownicy podczas zajęć prowadzonych przez Reeda przed tygodniem. Klasa od numerologii była mało popularna, nie przypominała sobie, aby uczniowie w wolnych chwilach się tam gnieździli w miłosnych uniesieniach czy długich spotkaniach z piwem, wiec była idealna. Dotarła przed czasem, wchodząc do zakurzonego wnętrza z jakimś niesmakiem. Ruchem dłoni uprzątnęła izbę i otworzyła okna, wpuszczając rześkie, świeże powietrze. Nie było aż tak zimno, chociaż popołudnie było późno. Słońce za szybami leniwie chyliło się ku zachodowi, więc rozpaliła kandelabry — również prostym gestem dłoni, bo podstawy magii bez transmutatora miała już opanowane. Przygotowała dwa krzesła oraz ławkę, na której położyła pergamin, niezbędne do pisania przedmioty oraz podręcznik i usiadła na krześle, zakładając nogę na nogę w oczekiwaniu, zaraz po tym, jak burzę rudych włosów sięgających już prawie pasa rozczesała palcami, robiąc niesfornego koka na czubku głowy. Nie miała pojęcia, czego właściwie krukonka chciała się nauczyć, ale była pewna, że musiała powtórzyć podstawy, aby mogły do czegokolwiek więcej dojść. Na dźwięk otwieranych drzwi, podniosła spojrzenie karmelowych oczu i obdarzyła ją spojrzeniem. - Cześć Julka, cieszę się, że zdecydowałaś się poćwiczyć po ostatnich zajęciach. Usiądź, proszę i powiedz mi, czego oczekujesz od naszych zajęć? Zapytała ze spokojem, charakterystyczną dla siebie neutralnością.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Spośród wielu cech Krukonki, pierwsze skrzypce bez wątpienia grał upór. Kiedy już coś sobie postanowiła, nie istniała siła, która odciągnęłaby ją od prób realizacji założeń. Dotyczyło to zarówno latania, jak i spraw tak trywialnych, jak nauczenie się przygotowywania perfekcyjnych jaj po benedyktyńsku. Nie inaczej było w przypadku zaklęć. Cel miała prosty, chciała się stać równie dobrą zaklęciarą, co miotlarą. I choć naturalnego talentu, w jej własnych oczach, nie miała, to i tak postanowiła zrobić wszystko, aby podciągnąć się w tej dziedzinie magii. Postępy, które czyniła, stanowiły paliwo dla dalszych prób i kiedy już uznała, że jest gotowa na naukę bardziej skomplikowanych zaklęć, odezwała się do Nessy. Asystentka Shawa robiła na niej dobre wrażenie. Była rzeczowa, opanowana i spokojna, a do tego młoda, co czyniło z niej idealny materiał na edukatora. Zwłaszcza że ciągłe męczenie Voralberga nie wchodziło w grę. Wiedząc, że do lekcji z byłą Ślizgonką jest jeszcze trochę czasu, Julka zajrzała do szkolnej kuchni, aby napić się kawy i podwędzić kilka Gwizdkowych pasztecików. Odkąd zrobiło się chłodno, a koniec klątw oznaczał powrót morderczych treningów, chodziła wiecznie zmarznięta i wiecznie głodna i tak było również teraz. Ubrana w czarne legginsy i oczojebną bluzę, ruszyła w kierunku sali, żując pasztecik i zastanawiając się, jak też jej dzisiaj pójdzie. Gdy przybyła na miejsce, okazało się, że nauczycielka już na nią czeka i co więcej, zrobiła nawet porządek, co ucieszyło jej miłujące czystość serduszko.
- Dzień dobry – przywitała się krótko z Nessą, podwijając rękawy bluzy i zajmując wskazane przez nauczycielkę miejsce. – Lupus Palus. Chciałam się nauczyć tego zaklęcia. Próbowałam sama, z książek, ale coś robię nie tak i zamiast wilka wychodzą mi jakieś porońce – przyznała z westchnięciem, bo faktycznie, wszelkie jej dotychczasowe próby kończyły się fiaskiem, czasem mniej, czasem bardziej widowiskowym. - Byłabym wdzięczna, gdyby mi Pani pomogła.
Ceniła sobie ludzi, którzy chcieli pracować nad swój sukces pomimo tego, że byli z danej dziedziny słabsi. Uczniowie tej szkoły dzielili się w oczach rudej na cztery grupy: osoby zdolne w magii praktycznej, osoby uzdolnione artystycznie, osoby z ręką do gotowania oraz alchemii i osoby wybitnie zdolne sportowo. Julia królowała w tej ostatniej, a pomimo tego aktywnie uczestniczyła w zajęciach i pracowała nad pozostałymi zdolnościami, nie zaniedbując wszystkiego na rzecz miotlarstwa, chociaż to pewnie przychodziło jej najprościej i naturalnie. Była dobrej myśli. Jej palce leniwie poruszały się, gromadząc magiczną energię i bawiąc się tym zabawnym uczuciem elektrycznego łaskotania, które się przy tym pojawiało. Słuchała jej w milczeniu i z uwagą, wciąż odrobinę nieswojo czując się, gdy zwracali się do niej na Pani, gdy przecież jeszcze tak niedawno, była jedną z nich. Byłoby lepiej, gdyby mówili po imieniu, ale wiedziała, że szkoła z takiego obrotu spraw zadowolona by nie była. Kiwnęła ostatecznie głową. - Rozumiem, w takim razie wyczarujemy wilka. Zacznijmy jednak od podstaw Julka. - przerwała, prostując się i wstając zaraz, zerkając na tkwiący na stole podręcznik, który otworzyła na właściwej stronie, podsuwając w jej stronę i sugerując tym samym, że gdyby go potrzebowała, mogła korzystać. - Opowiedz mi o teoretycznej stronie tego czaru. Jaki ma efekt, jaką inkantację, na co zwracamy uwagę przy ruchu nadgarstkiem i który chwyt wykorzystamy. Wymień mi też, proszę, podstawowe zasady rzucania czarów. Skrzyżowała dłonie na piersiach, posyłając w jej kierunku krótki uśmiech i oparła się o ławkę, przysiadając odrobinę. Nie mogły przejść do praktyki bez powtórzenia teorii, bo mocno wierzyła w siłę podstaw. Im lepiej opanowało się podstawy, tym szybciej i łatwiej przyswajało się najtrudniejsze z zaklęć magicznych.
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Temat talentów był tematem rzeką, o którym mogłyby dyskutować godzinami, a i tak tematu by nie wyczerpały. Brooks wychodziła z założenia, że talent przegrywał z ciężką pracą. Oczywiście, ta wewnętrzna iskra pozwalała na osiąganie rzeczy i przesuwanie granic tego, co jest możliwe, ale sam talent, niepoparty praktyką, w końcu przestawał wystarczać. Po świecie drepta mnóstwo ludzi, którzy nigdy nie osiągnęli sukcesu na skalę własnego talentu, tylko dlatego, że nie lubili pracować. Mnóstwo jest również osób, które, startując z dużo cięższej pozycji, osiągali szczyty dzięki uporowi. I choć Krukonka nie planowała kariery w kwaterze aurorów, to liczne niebezpieczeństwa, których była świadkiem przez ostatni rok, sprawiały, że chciała być jak najlepsza w tej trudnej dziedzinie magii, jaką były zaklęcia. Znając podejście Nessy do uczonego przedmiotu, wiedziała, że zanim przejdą do praktyki, będzie musiała przejść test z teorii. I nie miała nic przeciwko, a nawet celowo odświeżyła sobie jak najwięcej informacji, zaglądając do swoich notatek z poprzednich lat.
- Zaklęcie tworzy realistycznego, magicznego wilka, który ma wszystkie cechy oryginału: wygląd, siłę ucisku szczęk i tak dalej. Czarodziej może kontrolować wilka, który wykonuje polecenia czarującego, tak więc jest to niezwykle potężne zaklęcie ofensywne. W zaklęciu, podczas inkantacji, nacisk kładziemy na drugą sylabę. Ruchy różdżką powinny być pewne, nadgarstek luźny. Różdżkę powinniśmy trzymać w dłoni zaciśniętej w pięść. Wzmacnia to moc rzucanego zaklęcia, co jest istotne przy tak skomplikowanych zaklęciach jak lupus. – Przerwała na moment, aby wziąć głęboki oddech, po czym wbija spojrzenie w sufit, jak by starając się przypomnieć sobie coś więcej. – Podstawowe zasady – powtórzyła po nauczycielce, zastanawiając się nad odpowiedzią. – Zaklęć powinniśmy używać do celów szlachetnych. Nie powinno się rzucać czarów przy mugolach, ani używać różdżki, która jest uszkodzona, bo można stracić palce. Chodziło o to? Czy o sam proces rzucania zaklęcia, czyli pozycja, inkantacja, skupienie i wizualizacja?
Lenistwo było chorobą dwudziestego pierwszego wieku i jakakolwiek chęć dyskusji z tym nie miała absolutnie żadnego sensu. Wszystko było proste, podane na tacy — zwłaszcza dla czarodziei, którzy wyręczali się magią na każdym etapie życia, wplątując ją nawet w najprostsze czynności. Było to nazywane postępem, chociaż Lanceley nie była o tym przekonana. Praca i systematyczność, istotnie, były kluczem do sukcesu, ale talent i predyspozycję stanowiły olbrzymi procent wkładu, bo pewnych rzeczy bez niego przeskoczyć się zwyczajnie nie dało. Gdyby wszyscy byli dobrzy w tym samym to byłoby źle. Trudno było się z tokiem myślenia Krukonki nie zgodzić i Nessa z pewnością byłaby nim zaskoczona. Obdarzyła ją krótkim uśmiechem, gdy ta bez zwłoki przeszła do pracy i skupiła się na nauce, nie marudząc nawet słowem na potrzebę przypomnienia sobie teorii. Nie wchodziła w słowo, nie przerywała. Wciąż jednak bawiła się magiczną energią, co weszło jej w nawyk — chyba przez sympatię do medytacji i związanego z nią rozwoju koncentracji, znajdowała w tym procesie treningu uwalniania magii coś relaksacyjnego. - Obydwie są prawidłowe. Doskonale, widzę, że przygotowałaś się do zajęć. Jestem pod wrażeniem. -odparła ze spokojem, odsuwając się od ławki, o którą się opierała. Właściwym ruchem dłoni i niewerbalną inkantacją zrobiła im trochę miejsca, uprzednio prosząc, aby dziewczyna wstała. Na środku klasy powstał średniej wielkości krąg, który Nessa otoczyła barierą — gdyby przypadkiem wydarzyło się coś, co mogłoby znajdujące się tu przedmioty uszkodzić. Odpowiednio zgięte palce, odpowiedni gest oraz ilość magii, a subtelnie błękitny blask poświaty przemknął przed oczyma. - Dobrze. Spróbuj najpierw wykonać inkantację oraz ruch bez efektu zaklęcia, na sucho. Skup się na nadgarstku, czarodzieje bardzo często zapominają o konieczności swobody, o której sama wspomniałaś i skracając końcowy fragment ruchu, przez co czar się nie udaje. To też kwestia cierpliwości. Wyjaśniła pokrótce, cofając się odrobinę i dając jej przestrzeń.
Kostki:
Aby ruch Ci wyszedł, musisz w kostce k100 wyrzuć liczbę nieparzystą! Za każde 15 punktów w kufrze masz przerzut :D
Julia Brooks
Wiek : 22
Czystość Krwi : 25%
Wzrost : 170
C. szczególne : grzywka, tatuaże, pedantyzm, wisiorek z osą, pierścień działania na palcu,pachnie lawendą
Może to fakt, że była mugolaczką sprawiał, że miała takie, a nie inne podejście do ciężkiej pracy? Z jednej strony wychowywała się bez większości udogodnień w postaci różdżki spełniającej niemal wszystkie prośby właściciela, a z drugiej – musiała starać się znacznie bardziej niż ci, którzy z magią mieli do czynienia od najmłodszych lat. I od najmłodszych lat latali na miotle, kiedy ona jeszcze ganiała za futbolówką.
Na pochwałę asystentki uśmiechnęła się nieśmiało i kiwnęła głową, po czym wysłuchała wskazówek Nessy i zaczęła pracować nad ruchem różdżki. Nadgarstek, zgodnie z poleceniem rozluźniła i zakręciła patyczkiem raz, drugi, trzeci. Następnie z kolei kilkukrotnie powtórzyła odpowiednią inkantację, dbając o to, aby nie zniekształcił jej południowy akcent Krukonki. Gryfoni jej świadkiem, że akcent ten może czynić więcej złego, niż dobrego.
- I jak? – zapytała, wlepiając badawcze spojrzenie w ex-ślizgonkę.
Możliwość korzystania w pełni z obydwu światów — magii oraz mugoli, niosła za sobą niewątpliwie szereg korzyści. Nie chcąc obrażać siebie, czy swoich najbliższy, to jednak uważała czarodziejów samych w sobie, zwłaszcza tych starszej daty, których nazwiska należały do skorowidza, za odrobinę uwstecznionych. Konserwatywnych. Jej było łatwiej, bo była młodsza i spotkała w życiu ludzi, którzy w te drugą rzeczywistość ją wprowadzili, za co była wdzięczna. Nigdy jednak nie zastanawiała się, która ze stron ma lepiej. Do magii była przyzwyczajona od dziecka, przecież zawsze miała talent praktyczny, jej zdolności ujawniły się w latach wczesnodziecięcych. Nauka świadoma z pierwszych ksiąg zaklęć również efekty przynosiła Nessie szybko. Przykładała się, co szanowała. Nie lubiła marnować czasu, swojego i cudzego. Obserwowała uważnie, jaki stosowała chwyt i jak układał się nadgarstek przy wykończeniu schematu czaru, a sama ćwiczyła ułożenia palców oraz uwalnianie maleńkich, ale wytyczonych przez nią ilości magicznej energii. Każdy czas na trening był dobry. Ruchem głowy pozbyła się rudego pasma z twarzy. - Ładnie. Skróć trochę "u" dla pewności, to pomimo dwuczłonowej, prędka inkantacja. -powiedziała ze spokojem, kiwając jednak głową z jakimś zadowoleniem. - Pamiętaj zawsze o tym wykończeniu, nawet gdy się śpieszysz i czarujesz w emocjach, w centrum trudnych zdarzeń. Zaklęcie to może naprawdę uratować skórę, ale jak nie wyjdzie Ci za pierwszym razem, zepsujesz efekt zaskoczenia, które może wywołać. Dodała jeszcze, zwilżając następnie usta. Pozwoliła jej jeszcze chwilę popracować nad teorią w milczeniu, chociaż Julia zdawała się przygotowana doskonale. - Spróbuj rzucić zaklęcie. Najpierw popracujemy nad przyzwaniem, a potem odwołasz go i przywołasz już z bezpośrednim rozkazem. Wyjaśniła dalszy plan na lekcję, chcąc przerobić z nią wszystkie możliwości czaru, nad którym pracowały.
Kostki:
Rzucasz kostką k6, k100, k6!
k6: odpowiada spełnieniu warunków rzucania czarów: na skupienie, inkantację, ruch, chwyt. Parzyste - udaje Ci się, nieparzyste - nie. Kostka k100: 1-39 - Zaklęcie się nie udaje 40-61 - Pojawia się zarys, jakaś mgła - szybko rozpływa się w powietrzu 62-83 - Tworzysz stworzenie przypominające wilka, chociaż pokraczne 84-100 - Perfekcyjny wilk i doskonale rzucony czar
k6 Nieparzyste - Znika po przyzwaniu! Parzyste - Zostaje!