Przyjaźnie nastawiona ? W sumie można by było tak powiedzieć. Po prostu miała dobry humor, pomimo paru irytujących ją osób, które znalazły się z nią na wakacjach, skutecznie uprzykrzając życie. Odpuściła sobie krótkie, bezsensowne i nic nie wnoszące do rozmowy ' i nawzajem ', zwracając się bardziej do jego drugiej wypowiedzi.
- Wiele osób z siódmej klasy decyduje się, żeby zostać jeszcze rok - powiedziała poważnie, właściwie nie rozumiejąc dlaczego nie potrafi się zdecydować na posadę. Może po prostu na dylemat ?
- W sumie to dobry pomysł - skwitowała wreszcie, kiwając lekko głową ze zrozumieniem - oczywiście jeśli rodzina nie siedzi ci na karku i uparcie próbuje wysłać cię na jakąś konkretną posadę. Na szczęście nie mam takiego problemu, a będę się starać o posadę w ministerstwie, dlatego zwracam uwagę tylko na parę przedmiotów.
Nagle zawiało, więc zadrgała i wskoczyła po raz kolejny do basenu podpływając na przeciwko Jaya. W pewnym momencie uśmiechnęła się konspiracyjnie.
- Czyżbyś bał się wody ? - zapytała prowokująco, unosząc z rozbawieniem jedną brew.

No oczywiście, kto by nie miał dobrego humoru w takim doborowym towarzystwie jakim był Jaydon. Mu w zasadzie nikt nie uprzykrzał życie. Na Malediwach bawił się bardzo dobrze.
- Nie słyszałem o żadnej- stwierdził wzruszając ramionami. O tak, dużo by dał, żeby zostać jeszcze rok i zaprzyjaźnić się bliżej z niektórymi, ale kto by chciał chłopaka, który tak jakby nie zdał?
- Nie siedzi mi na karku rodzina- oznajmił unosząc do góry brwi- Których przedmiotów?- dodał jeszcze z chęci podtrzymania rozmowy, jednocześnie wciąż taksując ją wzrokiem. Spojrzał na nią niechętnie, kiedy wskoczyła do basenu.
- Nie boję, ale nie przepadam za pływaniem- powiedział krzywiąc się lekko. W końcu mało kto jako mokry wyglądał atrakcyjnie, a Jay nie lubił psuć swoich dobrze ułożonych włosów.

Amaya praktycznie co chwilę spotykała osoby, które z... Sentymentu wracały do szkoły, by posiedzieć jeszcze rok. Ona jednak nie zdecydowałaby się na to.
- Przede wszystkim zaklęcia i obrona przed czarną magią - odpowiedziała na jego pytanie, zerkając na Jaya kiedy wskoczyła do wody. Sądziła, że raczej nie da rady wrzucić go do wody, a już z pewnością nie ślizgona. Równie dobrze jego ego mogło przewyższać jej najśmielsze poglądy, więc zrezygnowała po cichu.
- Nie przepadasz ? Czemu właściwie ? Nie ma w tym nic złego - uśmiechnęła się kącikowo, odwracając na chwilę w tył, żeby popatrzeć na idącą po drugiej stronie brzegu puchonkę. Wiedziała, że zaraz zacznie się akcja z gryfonami w roli głównej, ale powróciła do rozmowy z Jaydonem, drugim uchem nasłuchując zamiary tamtej dwójki.
- Tu jest przyjemniej niż na powierzchni. Przynajmniej nie czuć wiatru - skrzywiła się, odgarniając włosy które delikatnie muskał wiatr.

- Gotowa - powiedziała i wskoczyła do wody. Po chwili zobaczyła chłopaka, który się do nas zwrócił.
-Hej - odparła i zaczęła chlapać Juliet.

Jaydon jedynie kiwnął głową kiedy wymieniła swoje główne przedmioty. On w zasadzie takowych nie miał. Raczej zajmował się quidditchem i nie wiedział czy mógłby znaleźć inną posadę niż w tej dziedzinie. Cieszył się, że dziewczyna nie wpycha go do wody, bo mógłby się zrobić nieobliczalny. Jeśli sam zechce, to wskoczy.
- Nie wiem co jest przyjemnego w machaniu kończynami w wodzie i męczeniu się niepotrzebnie- stwierdził wzruszając ramionami. W zasadzie pływał nawet dobrze. Ale, kurde, jak pływanie może być potrzebne do życia oprócz tego, że się nie utopi?
- Ale jak wyjdziesz to jest ci zimno- stwierdził. Już miał dokańczać kiedy jakaś białowłosa gryfonka wskoczyła do wody. A ponieważ Jay siedział dość blisko, został dość mocno ochlapany. Zaklną głośno i spojrzał nieprzychylnie na gryfonkę, wycierając krople z okularów i mamrocząc coś o gryfońskiej głupocie.

Wywróciła oczami, dowiadując się, że jest strasznie uparty. Właściwie ona też taka była.
- Skoro nie przepadasz za pływaniem i go skutecznie unikasz, to skąd możesz wiedzieć, że jest to nieprzyjemne, hmmm ? - spytała zagadkowo, jakby próbując rozgryźć jego tok myślenia.
Zaśmiała się cicho na stronie widząc jak jedna z gryfonek wskakuje do wody, ochlapując skutecznie Jaydona.
- Ha ! Teraz będzie ci zimno - majtnęła brwiami w górę i dół, patrząc pewnie na niego - Jak nie wskoczysz, to będziesz się męczył - odparła, a po chwili dodała - chociaż wiem, że tego nie zrobisz.
Wydostała się z basenu i sięgnęła po swój ręcznik, który zaraz po przyjściu tutaj położyła na drewnianym leżaku. Tak czy inaczej podeszła od tyłu do Jaya i zrzuciła mu ręcznik prosto na kolana, jednocześnie trochę nachylając się.
- No, gryfońska głupota nie zna granic, nie uważasz ? - zapytała bardzo cicho, żeby nikt oprócz niego nie usłyszał.

-Juliet?-zdziwił się
Nie spodziewał jej się tu spotkać. Po chwili spojrzała na drugą blondynkę i uśmiechną się do niej.
-A ty jak masz na imię? Bo ja Nik.

Spojrzała się w stronę chłopaka. Nie znałam go, lecz uśmiechnęła się także do niego.
- Ja jestem Paulina. Miło mi. - powiedziała. Pierwszy raz go widzę. Nie zwróciła uwagi, gdy ochlapała dwie osoby.

Juliet uśmiechnęła się jako kolejna.
nagle poczuła że jest mokra. Spojrzała na koleżankę i krzyknęła z rozbawieniem
-Hej!
A po chwili sama wskoczyła do wody i zaczęła chlapać Paulinę i Nika. Po chwili usłyszała chłopaka.
-Tak, a wo gule co ty tu robisz?-spojrzała na niego

- Miło mi cie poznać-powiedział
Spojrzał na Juliet i uśmiechną się wrednie
- Moja droga ja jestem na wakacjach i odpoczywam-zaśmiał się, gdy ta ochlapała go wodą
- I zdaje mi się że wy obie będziecie mieć mnie nie długo dość.
Tu uśmiech posłał posłał Paulinie i Juliet.

Dziewczyna prychnęła pod nosem. Szczerze mówiąc już chłopaka miała dość. Marzyła teras aby sobie gdzieś poszedł. Obojętnie gdzie tylko daleko z stąd.
- Że na wakacjach jesteś za uwarzyłam-powiedziała od nie chcenia
Lecz nie mogła przestać się do niego uśmiechać.
Po tem spojrzała na Paulinę i powiedziała:
-Nim się nie przejmuj. Zaraz sobie pójdzie. Prawda-zaśmiała się

Wywrócił zirytowany lekko oczami.
- Skoro nie lubię to po prostu wcześniej musiałem tego doświadczyć i ocenić- oznajmił poprawiając na nosie czarne okulary i zerkając wciąż nieprzychylnie na gryfonów i... o zgrozo czy wśród nich był jeden ślizgon? Jaydon brzydził się takimi pomyłkami tiary dlatego skrzywił się niechętnie. Po chwili druga gryfonka wpadła z pluskiem do wody a Jay ponownie został opryskany. Zamknął oczy i próbował uspokoić się licząc do dziesięciu, aby uspokić swoją niczym prawidziwy jogin. Niestety niespecjalnie mu się to udało kiedy ponownie został ochlapany. Słysząc słowa krukonki pokwiał głową.
- Masz rację, niektóre pajace do tej pory nie potrafią pływać, więc się chlapią jak głupie, gryfońskie morsy- odpowiedział bardzo głośno zerkając na wesołą gromadkę obok.

Uśmiechnęła się. Po chwili ona sama była chlapana, lecz jej to nie przeszkadzało. Słuchała uważnie rozmowy Juliet z Nikiem.
- Ja mam taką nadzieję. - powiedziała i spojrzała się przychylnie chłopakowi. Nie chciała z nim teraz gadać tylko ochłodzić się.

Tak, to, że ktoś był pomyłką tiary było widać na kilometr jak nie więcej. Zwykle zachowywali się w charakterystyczny, nie podobny dla danego domu sposób.
- Och, nie każdy ma dar do pływania. Gryfońskie morsy z pewnością go nie mają - powiedziała równie głośno co on, nie patrząc w stronę gromadki, a przed siebie z uśmiechem skupienia na twarzy. Ciekawa była, czy 'czerwone' i jeden 'zielony' usłyszą co mówią.
- Mamy okazję sprawdzić czy są głusi - zaśmiała się cicho, w końcu siadając obok Jaydona, jednak nie w tak dalekiej odległości co przedtem. Niedługo potem i ona została ochlapana wodą po suchym już ciele, na co odpowiedziała pogardliwym spojrzeniem, które utkwiła w grupce.
- Z pewnością pierwszoroczniacy. Tylko oni potrafią ignorować innych. Zero jakiegokolwiek szacunku dla starszych - prychnęła, ukazując swoje niezadowolenie w związku z tym.

- Już chcecie się mnie pozbyć? No cóż później będę wam uprzykrzać życie-uśmiechną się, ale jego uśmiech znikł wtedy, gdy usłyszał głos dwójki siedzącej nie opodal. Wiedział że ta dójka nie jest zadowolona z ich zabawy. Odrazu pomyślał ,,Cóż to ich sprawa''
- To ja się zmywam jakby coś to mieszkam w domku 38-obdarzył jej szerokim uśmiechem.- A i uważaj cię na tamtą dwójkę-szepną
Wstał i powoli ruszył w s stronę baru.

Nie chciała podsłuchiwać, lecz było coś słychać. Paulina nie zwróciła uwagi, lecz nie była zadowolona. Ja pierwszoroczna?! niezadowolona tym słowem Paulina spojrzała tylko na nich, lecz nie skomentowała tego.
- Może kiedyś przyjdziemy. - powiedziała puszczając oczko do niego.
- Dzięki za ostrzeżenie. - szepnęła co po tym pożegnała się z Nikim.

Jay pokiwał głową wciąż patrząc nieprzychylnie na trójeczkę.
- Chyba nie są głusi, ale i tak boją się odezwać- stwierdził widząc spojrzenie jednej z gryfonek. Pan Pomyłka akurat poszedł do baru i zakończył swoje flirtowanie z głupimi dziewczętami. Jaydon rzadko trzymał się z krukonkami z racji tego, że miał wrażenie, iż bardziej obchodzą je książki niż chłopcy, ale teraz szczerze się cieszył, że ma przy sobie inteligentną dziewczynę, a nie gryfonkę lub puchonkę próbującą zachęcić go do brodzenia w brodziku. Brrrr.
- Pewnie tak. Młode pokolenie jest z roku na rok coraz gorsze- dodał z udawaną nostalgią i przykładając dłoń do piersi.
- To kiedy wpadamy do domku 38?- zapytał Am uśmiechając się do niej niewinnie. Oczywiście kiedy usiadła bliżej niego nie mógł się oprzeć, żeby nie dotknąć swoim ramieniem jej ramienia.

Odgarnęła pasma mokrych włosów przez lewe ramię, jednocześnie rzucając prowokujące spojrzenie zdziwionej gryfonce. Cóż... Nigdy nie wahała się nad głośnym powiedzeniem tego co sądzi na dany temat. Ogłaszanie takich rzeczy całemu światu było czymś normalnym dla owej krukonki, siedzącej teraz przy basenie i łypiąc z pode łba na to zgromadzenie. Ucieszyła się widząc jak powoli odchodzą, a na jej usta wstąpił diaboliczny, niegrzeczny uśmiech, który posłała w stronę Jaydona.
- Kiedy tylko będziesz chciał - odparła rozbawiona - chyba nie obrazi się, że chcieliśmy złożyć mu małą wizytę...
Właściwie to nie zawahałaby się nad zrobieniem głupiej bądź niepoprawnej rzeczy, a nawet miała na to ochotę. Od paru dni na Malediwach nie działo się praktycznie nic ciekawego.

Juliet była bardzo zdenerwowana ''ja pierwszoroczna'' warczała w myślach. Nie chciała podsłuchiwać, ale to był wyjątek. musiała. Potem spojrzała na Paulinę i Nika, który coś powiedział, ale go nie usłyszała
- O czym...-nie zdążyła dokończyć
Zobaczyła jak chłopak odchodzi.
- Paulina o czym on mówił?-zapytała.

Przeczesała palcami mokre włosy i spojrzała za Ryu. Usmiechnęła sie lekko i podpłynęła do krawędzi basena.
- To chyba dobrze, że tak patrzysz na świat. - pokiwała głową.
Nie wiedziała czy usłyszał to co mówiła, ale jakby co to może powtórzyć.

Zobaczyła, że Juliet też z tego nie był zadowolona.
- Tego to nie wiem - powiedziała. Nie wiedziała co o tym myśleć.
- Mówił, że możemy do niego przyjść do domku kiedy będziemy chcieli. Jego domek to chyba podajże numer 32. I też mówił, że idzie do baru. - powiedziała to ciszej do Juliet.

Jaydon zmarszczył brwi jakby się nad tym zastanawiał. Spojrzał na owego ślizgona, po czym zerknął na dziewczynę. Na jego twarz wstąpił lekko łobuzerski uśmiech.
- W zasadzie wolałbym ciebie odwiedzić w domku, a nie jego- oznajmił unosząc do góry lekko brwi. W zasadzie żałował, że gryfonki nawet nie zaczęły kłótni. Przecież widać, że on i Am siedzą oraz tylko czekają na okazję do otwartej wymiany zdań cóż za strata. Parsknął nagle śmiechem słysząc jedną z dziewczynek.
- Słyszałaś? Siwowłosa gryfonka nie zapamiętała numeru domku i chce iść do numeru 32. Ciekawe kto będzie tym szczęśliwcem- powiedział tonem trochę głośniejszym niż wcześniejsze zdanie.

Am znała jedynego gryfona, który zachowywał się w miarę przyzwoicie i nie robił wstydu swojemu domu... Kto by się interesował wpadnięciem do domku tego 'pierwszorocznego' ślizgona ? Co to w ogóle za paranoja jakaś ? Tiara faktycznie ostatnio popełniała mnóstwo błędów, na co krukonka niechętnie patrzyła.
- U mnie niestety nie ma nic ciekawego, a gdybyśmy poszli do niego obejrzelibyśmy sobie kinder party - oznajmiła siląc się na poważny ton. Ona też żałowała, że obie dziewczyny nie odkrzyknęły im. Słysząc 'do numeru 32' natychmiast uniosła do góry obie brwi. Właśnie tam był jej dalszy kuzyn.
- U gryfonek naprawdę aż tak kiepsko ze słuchem i pamięcią ? - zapytała głośno z szalbierczym uśmiechem.

Jay znał nawet kilka gryfonek, które były tysiąc razy bardziej normalne niż te dwa śmieszne morsy. Westchnął kiedy usłyszał odpowiedź dziewczyny. W zasadzie powinien się takiej spodziewać, w końcu była z Ravenclawu, kobiety z tego domu zawsze był trudne w pożyciu.
- Coś ciekawego do roboty z pewnością byśmy znaleźli- postanowił wtrącić Jaydon, nie zmieniając niewinnego wyrazu twarzy.- A ja nie przepadam za kinder party- dodał kręcąc teatralnie głową.
- W zasadzie trochę mi ich żal, w końcu to nie do końca ich wina, że są takimi... no wiesz... nieudacznikami?- dodał zaciskając lekko usta. To co powiedział nie było miłe, ale cóż. Nie miał takie być!

Zerknęła na niego podejrzliwie, widząc jednocześnie ten niewinny wyraz twarzy. Na zewnątrz jak na złość zaczął wiać lekki wiatr, który był nieprzyjemny w kontakcie z jej lodowatą skórą. Dlatego też podniosła się, patrząc w stronę wyjścia z basenu.
- W takim razie proponuję się tam przejść, bo zaraz zamarznę. No, chyba, że wolisz tu zostać - wzruszyła ramionami, robiąc kilka kroków przed siebie i patrząc na niego przez ramię. Nie odezwała się już na temat gryfonów, bo zwyczajnie nie miała do nich siły ostatnimi czasy. Zachowywali się jak banda wyrośniętych dzieci, łaknących jedynie słodkiej zabawy, a to wszystko dziwiło Am jeszcze bardziej.

Jaydon z gracją podniósł się i wytrał jeszcze ręcznikiem Amayai swoje łydki. Zarzucił go sobie na ramię i założył klapiki oraz okulary. Po chwili zmarszczył z zastanowieniem oczy. Czyżby chodziło jej o to, żeby iść do jej domku? Tego się bynajmniej wcale nie spodziewał.
- Oczywiście, że pójdę, przecież nie pozbawię cię swoje towarzystwa- oznajmił ze swoim Murrey'owskim uśmiechem.
- Do zobaczenia!- pomachał ręką siwowłosej gryfonce. Wątpił, żeby ona również mu odmachała, dlatego posłusznie podreptał za krukonką.